1557

Szczegóły
Tytuł 1557
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

1557 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 1557 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

1557 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Ilustrowane monografie wielkich kompozytor�w Peggy Woodford MOZART Polskie Wydawnictwo Muzyczne SA 2000 Biblioteka Uniwersytecka w Warszawie w feggy woocuord iy'/ /, 1978 and 1990. First published by Midas Books in 1977. This edition published in 1990 by Omnibus Press, a division of Book Sales Limited. Ali rights reserved. No part of this book may be reproduced in any form, by photocopying or by any lectronic of mechanical means, including information storage or retrieyai systems, without permission in writing from the publishers. Unauthorised reproduction of any part of this publication is an infringement of copyrighfc. Przek�ad ALEKSANDRA HAWRO Projekt ok�adki seryjnej WITOLD ABAKO Na ok�adce wykorzystano akwarel� L. Carrogisa de Carmontelle'a ,"-^~^"r^,^ /^.... �.-'A Ii �We'^ n '� '; ' �\" �'� , ''�'' v^ ,,...> .^ � Copyright for the Polish edition by Polskie Wydawnictwo Muzyczne SA Krak�w, Poland 2000 Redaktor: Ewa Widota-Nyczek Opracowanie graficzno-techniczne: Barbara Smajdor Komputerowy sk�ad i �amanie: Dominika Dzier�anowska Skanowanie fotografii: Bogus�aw Sowi�ski Polskie Wydawnictwo Muzyczne SA. al. Krasi�skiego l la, Krak�w Wydanie I. Printed in Poland 2000. Druk: Pracownia Poligraficzna PWM. �arn. nr 15/2000 ISBN 83-224-0496-4 PWM 20240 Spis tre�ci I. Dzieci�stwo w Salzburgu 7 II. Wiede� 20 III. Pary� i Londyn 32 IV. Pierwsza opera 47 V. W�ochy 58 VI. Mi�o�� i �mier� 71 VII. Ma��e�stwo i sukces 88 VIII. Pa�stwo Mozartowie w Wiedniu 103 IX. Figaro i Don Giovanni 116 X. Bieda i �mier� 130 Epilog 147 Wa�niejsze utwory Wolfganga Amadeusza Mozarta 149 Bibliografia (wyb�r) 754 Indeks nazwisk i tytu��w 255 �tret olejny p�dzla Barbary Kraft, 1819 (Wiede�, Gesellschaft y na podstawie szczeg�u z portretu rodzinnego z 1780-81 r. Sricha Deutscha, Kraft pracowa�a pod kierunkiem Nannerl; najlepsz� i najbardziej wiern� podobizn� kompozytora. Dla Imogeny Dzieci�stwo w Salzburgu Mozart jest wspania�y i godny podziwu. Beethoven Dom w Salzburgu, w kt�rym urodzi� si� Wolfgang Ama- deusz Mozart by� wysoki i w�ski. Pi�kna szeroka brama z kutego �elaza z wymy�lnie rze�bionym portykiem pro- wadzi�a na otwarty podw�rzec. Na parterze znajdowa� si� magazyn sklepu, z kt�rym pa�stwo Mozartowie nie mieli nic wsp�lnego; ich cz�� domu zaczyna�a si� powy�ej, na trzecim pi�trze. Dzi� dom ten wychodzi na ulic�; w latach pi��dziesi�tych XVIII stulecia w tym miejscu znajdowa� si� otwarty skwer, L�chelplatz, kt�ry z tryskaj�c� po�rod- ku fontann� stanowi� zapewne mi�y dla oka widok. Atmo- sfer� tego miejsca doskonale oddaje szkic Erica Bloma, autora biografii Mozarta. Dom z p�askim frontonem i dachem, z zewn�trz wygl�da z w�oska, lecz w �rodku tchnie germa�sk� swojsko�ci�. Jak�e odpowiednie oto- czenie dla gospodarza, kt�ry maniery ma w�oskie, lecz dusz� nie- mieck�. W brukowanej sieni o bielonych �cianach dziwny zapach wita go�cia; zapach przywodz�cy na my�l jednocze�nie rynsztok, koty i stra- w� kuchenn�, a zarazem nie przypominaj�cy �adnej z tych rzeczy. Dom pe�en by� instrument�w muzycznych; w czterooso- bowej rodzinie a� trzy osoby zawodowo para�y si� muzyk�. By�y wi�c skrzypce, klawesyny, klawikordy, flety proste i najprawdopodobniej wsz�dzie znajdowa�o si� wiele nut. Ojciec Wolfganga, Leopold Mozart (1719-1787) by� zna- nym muzykiem; sam gra� i naucza� gry na skrzypcach, or- ganach i fortepianie; napisa� popularn� Szkol� skrzy - pcow� (wydan� w roku narodzin Wolfganga), powszechnie znan� i u�ywan� w �wiecie muzycznym. Leopold by� r�wnie� oficjalnym kompozytorem dworu salzburskiego, kt�rym w chwili narodzin Wolfganga rz�- dzi� ksi��� arcybiskup zwany hrabi� Schrattenbach, zac- ny cz�owiek, otaczaj�cy opiek� muzyk� i sztuk�; utrzymy- wa� sta�� orkiestr� licz�c� od 21 do 33 muzyk�w. W tym czasie Niemcy i Austria podzielone by�y na ma�e pa�stwa- -miasta, w kt�rych panowali elektorzy lub ksi���ta; ka�dy w�adca, za przyk�adem cesarza w Wiedniu, stara� si� utrzymywa� tak wystawny dw�r, na jaki tylko by�o go sta�. Muzyka stanowi�a wa�ny element dworskiego �ycia; ka�- dy dw�r mia� swojego kapelmistrza, odpowiedzialnego za muzyk� w najszerszym tego s�owa znaczeniu, zar�wno re- ligijn�, gran� w kaplicach i ko�cio�ach, jak i �wieck�, kt�- ra towarzyszy�a festiwalom, balom i przyj�ciom. Leopold Pok�j, w kt�rym urodzi� si� Mozart. Dom Mozart�w kupi�a Mi�dzynarodowa Fundacja Mozarteum w 1917 roku. Obecnie mie�ci si� w nim s�awne muzeum. torem. A dw�r w Salzburgu, cho� by� tylko ma�ym dwo- rem w ma�ym mie�cie, s�yn�� ze swojej muzyki. Tak wi�c Leopold by� renomowanym muzykiem, i jego syn, kt�ry przyszed� na �wiat 27 stycznia 1756 roku, od najwcze�niejszych dni �y� i oddycha� atmosfer� muzyki. Ma�ego ch�opca ochrzczono imionami Johann Chryzostom Wolfgang Teofil, w skr�cie Wolfgang Amadeus (jako �e Amadeus to �aci�ska wersja greckiego imienia Theophi- lus). Leopold nazywa� swojego syna Wolfgangerl, czy na- wet Woferl, tak jak starsz� siostr� Wolfganga � Nannerl, zamiast Anna Maria. Nannerl by�a starsza od Wolfganga o pi�� lat; urodzi�a si� w lipcu 1751 roku. Pa�stwo Mozar- towie mieli wi�cej dzieci, wszystkie jednak zmar�y we wcze- snym dzieci�stwie, staj�c si� ofiarami wysokiej �miertel- no�ci niemowl�t. Nannerl by�a nies�ychanie muzykaln� dziewczynk�; od- k�d sko�czy�a pi�� lat, ojciec uczy� j� gry na �Klavier" i by� zachwycony jej post�pami. W tamtych czasach w Niem- czech termin �Klavier" by� nazw� og�ln�, u�ywan� na ozna- czenie wszelkiego rodzaju strunowych instrument�w kla- wiszowych, w tym klawikordu, klawesynu i fortepianu. Klawikord wygl�da� jak ma�y fortepian o nieco dziwacz- nym kszta�cie. Podobnie jak pianino mia� klawiatur�, cho� o mniejszym zasi�gu. Wydawa� mi�kki d�wi�k. Po naci�- ni�ciu klawisza, mosi�na p�ytka, czyli tangent uderza�a w strun�: im mocniej naciskano klawisz, tym d�wi�k uzy- skany by� wy�szy, jednak nie g�o�niejszy. Od pocz�tku XV wieku a� do czas�w Mozarta klawikord by� uwa�any za kr�la instrument�w klawiszowych. Klawesyn, kt�ry ostatnio prze�ywa renesans, jest in- strumentem strunowym szarpanym, r�wnie starym jak klawikord, o strunach podobnych do strun fortepianu. Graj�cy w mniejszym stopniu ni� w przypadku klawikor- du kontroluje d�wi�k oraz czas jego trwania, lecz jedno- cze�nie zakres d�wi�k�w jest szerszy. Cech� wyr�niaj�c� klawesyn spo�r�d innych instrument�w jest to, �e mo�e on posiada�, podobnie jak organy, kilka po��czonych kla- wiatur lub manua��w. 10 Niemiecki klawikord z 1763 r. Klawesyn Johanna Adolfa Hassa z Ham- burga, 1764. Instru- ment zosta� odrestau- rowany w 1840 roku, co mo�e wyja�ni� fakt, ze klawisze diatoniczne s� z ko�ci s�oniowej, a chromatyczne z he- banu; normalnie kolory powinny by� przypo- rz�dkowane odwrotnie, tzn. klawisze diatonicz- ne powinny by� wyko- nane z hebanu,chro- matyczne za� z ko�ci s�oniowej. Instrument ten najprawdopodob- "lej nale�a� do samego Mozarta (Russel Col- lection, Uniwersytet Edynburski). stoforiego, Fortepian, lub raczej jego prekursor, zosta� wynalezio- ny przez W�ocha z Florencji, Bartolomea Cristoforiego. W swojej pracowni, gdzie� mi�dzy rokiem 1693 a 1700, zbudowa� on instrument, w kt�rym tangenty klawikordu oraz plektron klawesynu zosta� zast�piony ca�kiem nowym wynalazkiem: pokrytym sk�r� m�oteczkiem, kt�ry uderza� w struny. W ten spos�b graj�cy m�g� ad hoc kontrolowa� i stopniowa� zar�wno brzmienie, jak i d�ugo�� d�wi�ku, co wi�cej � tak�e jego g�o�no��. Wczesny fortepian by� in- strumentem wyrafinowanym, pe�nym barw i delikatnych niuans�w. Fortepiany wiede�skie z czas�w Mozarta, w od- r�nieniu od ich angielskich odpowiednik�w, umo�liwia�y ponadto lekk�, szybk� gr� oraz precyzyjne t�umienie (lub wyciszanie) d�wi�k�w, a co za tym idzie � uzyskanie wi�- kszej klarowno�ci brzmienia. Wczesnym fortepianom na- dawano r�ne nazwy. Wi�kszo�� znana by�a jako forte- piano (p�niej pianoforte), gdy� nazwa ta w szczeg�lny spos�b podkre�la�a zdolno�� instrumentu do rozr�niania d�wi�k�w cichych (piano) i g�o�nych (forte). Rodzina Mozart�w, jak zauwa�yli�my, od pocz�tku �y�a w otoczeniu wszelkiego rodzaju instrument�w klawiszo- wych. Gdy Leopold uczy� Nannerl gry na �Klavier", mo�e- my z du�ym prawdopodobie�stwem przypuszcza�, �e gra- 12 Austriacki fortepian peda�owy z ko�ca XVIII wieku, najpraw- dopodobniej pochodz�cy z pracowni Johanna Schmidta. Leopold Mozart zarekomendo- wa� Schmidta na dwo- rze w Salzburgu i Wolf- gang musia� zna� jego instrumenty (Norym- berga, Ruck Collection, Germanisches Natio- nalmuseum). �a na wi�kszo�ci z tych instrument�w, a w szczeg�lno�ci na klawesynie i fortepianie. Nannerl by�a pracowit�, spo- koJn�, mi�� panienk� i ojciec wi�za� z ni� wielkie nadzie- Tymczasem Wolfgang - �ywy, inteligentny ch�opiec - maj�c cztery lata, zacz�� przerywa� lekcje Nannerl Ju� wcze�niej, gdy sko�czy� trzy lata, godzinami sp�dza� czas przy klawiaturze, wypr�bowuj�c w�asne akordy i melodie a teraz potrzebowa� regularnej nauki. Ojciec by� zdumiony post�pami syna. Wolfgang, zaledwie czteroletni, opanowy- wa� menuet z triem w p� godziny. Leopold prowadzi� pa- mi�tnik po�wi�cony swojej rodzinie. Niekt�re jego frag- bT^M^T wyobra�enie � ^ J-aki naprawd� by� ma�y Mozart. Sugestywne wspomnienia znajdujemy 13 Johanna Andreasa Schachtnera (1732-1795), dworskiego tr�bacza z Salzburga. List, napisany w kwietniu 1792 ro- ku, zaledwie par� miesi�cy po �mierci Mozarta, pe�en jest anegdot. Gdy tylko zacz�� zajmowa� si� muzyk�, wszystkie jego zmys�y by�y jak martwe dla innych zaj��. Nawet jego psotom i zabawom, je�eli na- prawd� mia�y mu sprawia� rado��, musia�a towarzyszy� muzyka. Gdy przenosili�my zabawki z jednego pokoju do drugiego, ten z nas, kt�ry mia� puste r�ce, musia� �piewa� i gra� marsza na skrzypcach. ', ok. 1765 r. Mozarteum) Anna Maria (Nannerl) Mozart(1751-1829). G�owa jest najprawdo- podobniej p�dzla Pi�tro Antonio Lorenzoniego i zosta�a namalowana w 1763 r. Reszt� cia�a i t�o, zgodnie ze zwy- czajem epoki, wykona- no wcze�niej. Nannerl wysz�a za m�� w 1784 r. Po �mierci m�a w 1801 po�wi�ci�a si� nauczaniu muzyki w Salzburgu. W 1820 r. straci�a wzrok. Zmar�a w biedzie. Gdy rozpocz�� nauk� arytmetyki, na pewien czas porzuci� nawet muzyk� i w zapale pisa� kred� po stole, krzes�ach, �cianach, a nawet po pod�odze. Jego matka, �agodna i po- godna kobieta, najprawdopodobniej sprz�ta�a po nim bez wi�kszych narzeka� � zawsze bawi�y j� nieobliczalne swawole syna. By� �ywym, wra�liwym i ciekawym wszy- stkiego ma�ym ch�opcem. Od najwcze�niejszych lat Wolfgang zdradza� s�uch ab- solutny. Schachtner wspomina historyjk� dotycz�c� jego skrzypiec, kt�re Wolfgang zawsze nazywa� ma�lanymi skrzypcami z powodu ich bardzo mi�kkiego i pe�nego tonu. Pewnego dnia, wkr�tce po Pani po- wrocie z Wiednia, pozwoli�em mu na nich zagra�, a on nie m�g� si� ich nachwali�. Dzie� lub dwa p�niej zn�w go odwiedzi�em. W�a�nie zaba- wia� si� swoimi skrzypcami. Od razu zapyta� �Jak si� maj� pa�skie ma�lane skrzypce?", nie przerywaj�c improwizacji. W ko�cu przerwa�, zamy�li� si� na chwil� i powiedzia�: �Herr Schachtner, pa�skie skrzy- pce s� nastrojone o p� �wierci tonu ni�ej ni� moje, je�eli nic si� nie zmieni�o od czasu, gdy na nich gra�em". Za�mia�em si�, ale Pani tatu�, kt�ry dobrze zna� nadzwyczajn� pami�� i s�uch dziecka, poprosi� mnie, abym przyni�s� swoje skrzypce, aby�my mogli sprawdzi�, czy ch�opiec ma racj�. Zrobi�em to, o co mnie poprosi� i by�o dok�adnie tak, jak po- wiedzia� Wolfgang. W tym samym li�cie do Nannerl, Schachtner opowiada mi�dzy innymi o niech�ci, jak� ma�y Mozart �ywi� do in- strument�w d�tych z powodu ich nieczystego tonu. Prawie do dziesi�tego roku �ycia odczuwa� nieprzeparty l�k przed tr�bk�, zw�aszcza gdy grano na niej bez towarzyszenia innych instru- ment�w. Gdy tylko kto� skierowa� w jego stron� tr�bk�, by�o to tak, jak gdyby wycelowa� mu prosto w serce na�adowany pistolet. Ojciec chcia� go wyleczy� z tego dzieci�cego l�ku i pewnego razu poprosi� mnie, abym mimo protest�w dziecka zagra� na tr�bce. Ale na Boga, �a�uj� �em si� da� przekona�! Gdy tylko Wolfgang us�ysza� tr�bienie, zblad� i zachwia� si�, i jestem pewien, �e gdybym nie przerwa�, dosta�by konwulsji. P�niej Mozart pokocha� instrumenty d�te drewniane. 16 Monachium. Sztych. Po�rodku wida� Frauenkirche, na prawo pa�ac elektora, gdzie Wolfgang wraz z Nannerl odnie�li tak ogromny sukces. pu&^Ji inciiegu wungaiiga, maJ�cego wtedy cztery lub pi�� lat. Pewnego dnia, po nabo�e�stwie czwartkowym, odprowadzi�em Pani ojca do domu. Zastali�my ma�ego Wolfganga pracowicie pisz�cego co� pi�rem. Ojciec: �Co robisz?" Wolfgang: �Pisz� koncert na fortepian. Ju� prawie sko�czy�em pier- wsz� cz��." Ojciec: �Pozw�l, �e zobacz�, musi to by� co� rzeczywi�cie niezwy- k�ego!" Wolfgang poda� mu arkusz pokryty niezdarnymi nutami w wi�kszo- �ci napisanymi na wymazanych wcze�niej plamach atramentu... Na pocz�tku rozbawi�a nas ta z pozoru bezsensowna bazgranina, ale stop- niowo Pani ojciec zacz�� dostrzega� to, co najwa�niejsze � nuty, kom- pozycj�. D�ugo sta�, z uwag� studiuj�c kartk� papieru, a� w ko�cu jego oczy nape�ni�y si� �zami, a by�y to �zy zachwytu i szcz�cia. �Prosz� spojrze� na to, Herr Schachtner � powiedzia� �jak poprawnie i w ja- kim doskona�ym porz�dku u�o�one s� d�wi�ki; jednak to wszystko na nic, bo kompozycja ta jest tak nadzwyczajnie trudna, �e nikt nie by�by w stanie jej zagra�." Tu przerwa� mu Wolfgang: �W�a�nie dlatego to jest koncert; musisz tak d�ugo �wiczy�, a� ci si� uda. Zobacz, to powin- no by� tak." Zagra�, ale uda�o mu si� wydoby� tylko tyle, �e mogli�my z grubsza poj��, o co mu chodzi. Ch�opiec wtedy by� przekonany, �e granie koncertu r�wna�o si� czynieniu cud�w. W tym samym wieku Wolfgang po raz pierwszy stan�� na scenie, jako �piewak; �piewa� w operze. Od tej chwili 2 - Mozart / PWM 20240 Min�y dwa lata, i gdy Wolfgang mia� prawie sze�� lat, a Nannerl jedena�cie, Leopold zdecydowa�, �e nadszed� czas, aby pokaza� �wiatu tych dwoje niezwyk�ych dzieci. Obydwoje, i Wolfgang, i Nannerl, poczynili tak wielkie po- st�py, �e Leopold uwa�a�, i� marnuj� si� w Salzburgu. Bo chocia� Salzburg stanowi� swoiste centrum muzyki, i wie- lu tam przebywa�o zdolnych muzyk�w nie tylko z Austrii i Niemiec, ale tak�e z Francji i W�och, to wci��, w gruncie rzeczy, by�o to ma�e prowincjonalne miasto, ograniczone i niezbyt skore odda� geniuszowi cze��, na jak� zas�ugi- wa�. Leopold postanowi�, �e najpierw zabierze swoje dzieci na kr�tkie tournee: sp�dz� dwa lub trzy tygodnie w Mona- chium, stolicy Bawarii i je�eli odnios� sukces, pojad� dalej w �wiat. Elektor Bawarii utrzymywa� w Monachium wystawny dw�r, z kt�rym zwi�zanych by�o wielu muzyk�w. Ka�dego roku, w okresie karnawa�u zwanego �Fasching", od Bo�e- go Narodzenia do Wielkiego Postu, odbywa�o si� tam nie- ustanne �wi�to: operom, koncertom, balom maskowym i przyj�ciom, sztucznym ogniom, jarmarkom i zabawom wszelkiego rodzaju nie by�o ko�ca. Leopold postanowi�, �e karnawa� to najlepszy czas, aby wprowadzi� dzieci w wir monachijskiego �ycia towarzy- skiego, tak wi�c w styczniu 1762 roku ca�a rodzina wyru- szy�a w podr�. Zanim odwiedzaj�cy miasto muzycy mogli rozpocz�� dawanie koncert�w, musieli otrzyma� zaproszenie od rz�- dz�cego ksi�cia, w tym wypadku od elektora Bawarii, Ma- ksymiliana J�zefa. Na szcz�cie Leopold posiada� odpo- wiednie listy polecaj�ce i koncert zorganizowano bez wi�- kszych k�opot�w. Arystokracja Monachium nie mog�a do- czeka� si� chwili, gdy b�dzie mog�a us�ysze� gr� dwojga cudownych dzieci. Wolfgang, kt�ry mia� wtedy zaledwie sze�� lat, by� bardzo drobny jak na sw�j wiek, Nannerl za� by�a niewiele wi�ksza. Na koncert sk�ada�y si� utwory grane na fortepianie i skrzypcach, pie�ni w wykonaniu Nannerl oraz sztuczka Wolfganga, kt�ry gra�, a nast�pnie improwizowa� na kla- wiszach przykrytych kawa�kiem sukna. 18 uwierzy� oczom i uszom. Rodze�stwo Mozart�w sta�o si� g��wnym tematem rozm�w i najwi�ksz� atrakcj� karna- wa�u. Koncertowali we wszystkich znakomitych domach i pa�acach arystokracji. W tamtych czasach koncerty otwarte dla publiczno�ci nie by�y znane � po raz pierwszy wprowadzono je oko�o dwadzie�cia lat p�niej w Wiedniu. Do tego czasu muzycy byli ca�kowicie uzale�nieni od mecenatu arystokracji. Sukces dzieci przeszed� naj�mielsze marzenia Leopolda. Kr�tki pobyt w Monachium sta� si� dla nich nieustann� ekscytuj�c� przygod�, dla Wolfganga g��wn� atrakcj� by- �a jednak opera w�oska; po raz pierwszy w �yciu zabrano go na przedstawienie. Wszystko inne, sztuczne ognie i za- bawy, zblad�y przy tym wydarzeniu. Po blisko trzech tygodniach pobytu w Monachium ro- dzina Mozart�w wr�ci�a do Salzburga, a Leopold zacz�� snu� plany na przysz�o��. II Wiede� Wiesz, ze muzyka, �e si� tak wyra��, wch�on�a mnie ca�kowicie, pracuj� nad ni� ca�ymi dniami, spekuluj�, studiuj�, rozmy�lam. Mozart do ojca We wrze�niu 1762 roku, po kilku miesi�cach przygoto- wa�, rodzina Mozart�w wyruszy�a z Salzburga do Wied- nia, stolicy habsburskiej Austrii, miasta, kt�re by�o jed-; nym z najwa�niejszych centr�w muzyki w Europie, i gdzie ^ mia� sw� siedzib� wyrafinowany dw�r cesarza Franciszka 11 i cesarzowej Marii Teresy. Wiede� by� miastem muzyki od | XII wieku, kiedy to Albert I zebra� grup� instrumentali-J st�w i nazwa� ich Muzykami Kr�lewskimi. Od tej pory] muzyka zawsze by�a wa�nym elementem �ycia dworu, je- dnak�e to w�a�nie w XVII i XVIII stuleciu prze�ywa�a | sw�j z�oty wiek. W po�owie XVII wieku Ferdynand III,| sam niez�y kompozytor i wykonawca, wys�a� swoich nad-| wornych muzyk�w na nauk� do W�och, gdzie po raz pier- wszy zetkn�li si� z oper� w�osk�. Sprowadzaj�c j� do Wie-| dnia, dali pocz�tek wspania�ej tradycji. Przez nast�pnej sto lat wszyscy cesarze austriaccy starali si� na wszelkiej sposoby rozwija� muzyk� � ufundowano Akademi� Mu- zyczn�, zatrudniono dobrych nauczycieli, hojnie op�acano nadwornych muzyk�w, a nade wszystko otaczano opiekaj oper�, zapraszaj�c do Wiednia najlepszych �piewak�w j i wykonawc�w w Europie, j Ojciec Marii Teresy, Karol VI, zatrudnia� stu czterdzie-j stu muzyk�w dworskich; wielu z nich towarzyszy�o muj z miasta do miasta w czasie oficjalnych wizyt. Cesarz ko-j cha� oper� i kaza� kszta�ci� g�osy swoich c�rek, aby mog�y �piewa� w operach wystawianych dla dworu. Maria Teresa (1717-1780) z rodzin�. Po lewej siedzi jej ma��onek, Franciszek I. Najstarszy syn, p�niej- szy J�zef II, stoi po jej lewej stronie. Miniatura na papierze z 1760 r., wg obrazu Martina van Meytensa, ok. 1752 r. Wraz ze wst�pieniem Marii Teresy na tron rozpocz�� si� zmierzch �wietno�ci muzyki na dworze wiede�skim. By� mo�e sta�o si� tak z winy Karola, kt�ry, k�ad�c zbyt wielki nacisk na muzyczne wykszta�cenie c�rki, sprawi�, �e w efekcie straci�a zainteresowanie muzyk�. Niemniej, jakikolwiek by� tego pow�d, na dworze zatrudniano nie- wielu muzyk�w, a cesarski mecenat stopniowo, lecz syste- matycznie s�ab�. Rol� mecenasa i opiekuna muzyk�w prze- j�a arystokracja. S�ynny kompozytor J�zef Haydn wi�d� szcz�liwe, spokojne �ycie w pobli�u Wiednia jako nadwo- rny kapelmistrz ksi�cia Esterhazyego. Drugi s�awny kom- pozytor wiede�ski z tego okresu, Gluck, by� zatrudniony na dworze cesarskim jako g��wny kompozytor dworski. To w�a�nie by�o miasto, kt�re �y�o i oddycha�o muzyk� i kt�re, jak ufa� jego ojciec, mia� podbi� Wolfgang. Dw�r i arystokracja wiede�ska, do kt�rej dotar�a s�awa ch�opca, 20 21 z niecierpliwo�ci� uczeKiwalci pi�JJci^ui^ o^^.^^^^^^�,^^^-,-,� �_ niusza muzycznego, Wolfganga Amadeusza Mozarta. Rodzina podr�owa�a do Wiednia rzek�, sp�ywaj�c w d� Dunaju bark� pocztow�. Po obydwu stronach rozta- cza�y si� pi�kne, poro�ni�te winnicami brzegi. Wkr�tce po przyje�dzie do Wiednia Wolfgang i Nanneri dali pierwszy koncert w prywatnej rezydencji, odnosz�c tak spektaku- larny sukces, �e natychmiast przysz�o zaproszenie od ce- sarza i cesarzowej, aby dzieci wyst�pi�y na dworze nast�p- nego dnia. Jeden ze �wiadk�w tego w�a�nie koncertu (kt�- ry ostatecznie odby� si� dwa dni p�niej, 13 pa�dziernika, w dniu imienin najm�odszego syna Marii Teresy) pozosta- wi� nam tak� oto relacj�: Publiczno��, s�uchaj�c gry dzieci, zaledwie mog�a uwierzy� w�asnym oczom i uszom. Szczeg�lnie cesarz Franciszek I by� zachwycony �ma- Wiede�, �Am Hof. Po lewej wida� pa�ac Collalto, gdzie Wolfgang i Nanneri wyst�pili przed wiede�sk� arystokracj� w 1762 r. �ym czarodziejem", jak go [Mozarta] w �artach nazywa�. Rozmawia� z nim wiele razy. Wolfganga wcale nie onie�mieli�o takie przyj�cie; gdy cesarz poprosi� go, by zagra� co� jednym palcem, ch�opiec bez wahania podj�� wyzwanie: Natychmiast zacz�� �mia�o gra� i ku wielkiemu zdumieniu wszy- stkich obecnych, bardzo zr�cznie zagra� w ten spos�b kilka melodii. Ju� w tak m�odym wieku mo�na by�o zauwa�y� u niego pewn� cech� chara- kteru, kt�ra towarzyszy�a mu przez ca�e �ycie, a mianowicie pogard� dla pochwa� mo�nych oraz niech�� do wyst�powania przed nimi, je�eli nie do�� znali si� na muzyce. Gdy Wolfgang mia� wra�enie, �e jego publiczno�� jest raczej ograni- czona, gra� banalne proste kawa�ki, gdy jednak na sali by� kto�, kto na- prawd� zna� si� na muzyce i kocha� j�, wk�ada� w gr� ca�e swe serce i dusz�. Po koncercie dzieci cesarzowej oprowadzi�y Wolfganga po apartamentach paradnych pa�acu. Jedn� z ksi�niczek by�a Maria Antonina, p�niejsza kr�lowa Francji. Wolf- gang bardzo jej si� spodoba�, a gdy po�lizgn�� si� na wypo- lerowanej posadzce i upad�, pomog�a mu wsta�. Ch�opcu sprawi�o to wielk� przyjemno��, poniewa� w tamtych cza- sach muzycy byli powszechnie traktowani jak s�u�ba i nie utrzymywali za�y�ych stosunk�w z arystokracj�. Przyj�- cie, z jakim si� spotka�, by�o wyj�tkowe � sam bawi� si� tak doskonale, �e przy po�egnaniu z cesarzow�, wed�ug 23 watnego Teresy i jej sunek wyko- arcyksi�- i� Krystyn�. a z lalk� to nina, ch�o- ' ciastko ym planie ilian, p�- �nskup tron (Vienna, sche >liothek). Przez nast�pne dwa tygodnie dzieci mia�y nies�ychanie bogaty program. Pewnego dnia da�y a� trzy koncerty. Pier- wszy rozpocz�� si� o wp� do trzeciej po po�udniu i trwa� do czwartej. Nast�pnie przys�ano po ma�ych artyst�w po- w�z, kt�ry zabra� ich galopem do innego domu, gdzie po- zosta�y do wp� do sz�stej. Potem po�pieszy�y do kolejnej rezydencji, gdzie koncert zako�czy� si� dopiero o dzie- wi�tej wieczorem. Wyczerpane dzieci odwieziono do gospo- dy, a nazajutrz harmonogram by� r�wnie ambitny. Przy tym tempie nie powinien dziwi� fakt, i� pod koniec tygodnia, w�a�nie gdy zamierzali uda� si� do pa�acu cesar- skiego, by da� kolejny koncert, Wolfgang nagle si� rozcho- rowa�. W li�cie z 30 pa�dziernika 1762 roku do Johanna Lorenza Hagenauera, kupca z Salzburga, w�a�ciciela do- mu, kt�ry wynajmowali Mozartowie, i jednocze�nie ban- kiera rodziny, Leopold pisa�: Ju� zacz��em my�le�, �e przez czterna�cie dni z rz�du szcz�cie zbyt nam dopisywa�o. B�g zes�a� nam ma�e zmartwienie i powinni�my Arcyksi�niczka Maria Antonina (1755-1793). Obraz p�dzla Wagenschoena dzi�kowa� Mu, i� w swojej dobroci pozwoli�, aby wszystko dobrze si� sko�czy�o. O si�dmej wieczorem 21 pa�dziernika znowu pojechali�my do cesarzowej. Nasz Woferl jednak�e nie czu� si� zbyt dobrze i przed wyjazdem, a tak�e zanim po�o�y� si� spa�, bardzo skar�y� si� na b�l w plecach i stawach biodrowych. Gdy po�o�y� si� do ��ka, zbada�em bol�ce miejsca i znalaz�em kilka plam, wielko�ci grajcara, bardzo czer- wonych, lekko opuchni�tych i bolesnych przy dotkni�ciu. Pojawi�y si� tylko na goleniach, na �okciach i kilka na po�ladkach. By�o ich jednak niewiele. Gor�czkowa�, wi�c dali�my mu czarny proch i proszek mar- grabiego. Noc mia� raczej niespokojn�. W pi�tek podali�my oba lekar- stwa rano i wieczorem, jednak plamy powi�kszy�y si�, ale ich nie przy- by�o. Wys�ali�my zawiadomienia do arystokratycznych dom�w, odwo- �uj�c wszystkie koncerty zaplanowane na osiem nast�pnych dni. Wci�� 25 itni Mozart i stroju, po- -zeznaczo- ryksi�cia .na, kt�ry mu cesa- a Teresa. pisuje si� nzoniemu t Nannerl twa, s. 15) )zart 7-letni podawali�my lekarstwa, a w niedziel� Woferl zacz�� si� poci�, tak jak tego chcieli�my, poniewa� do tej pory m�czy�a go sucha gor�czka. Spot- ka�em si� z lekarzem hrabiny von Sinzendorf (kt�ry w�a�nie wr�ci� do Wiednia) i zapozna�em go ze szczeg�ami. Natychmiast pojecha� ze mn� i zaaprobowa� leczenie, kt�re zastosowali�my. Powiedzia�, �e jest to rodzaj szkarlatyny... towarzysz�ca jej wysypka, ostatnio modna cho- : roba dzieci�ca w Wiedniu, jest niebezpieczna i mam nadziej�, �e teraz , ju� Woferl uodporni� si� na tutejszy klimat, i Wolfgang sp�dzi� w ��ku dwa tygodnie, zanim poczu� | si� na tyle dobrze, by wsta�. By� ma�y i drobny, a choroba J nadw�tli�a jego si�y. | Jednak nawet ten kr�tki czas wystarczy�, aby arysto-J kracja, wci�� spragniona nowej sensacji, straci�a zaintere-j sowanie genialnym dzieckiem. Zaproszenia na koncerty J w Wiedniu by�y coraz rzadsze i rozgoryczony Leopold zde-j cydowa� wr�ci� z rodzin� do Salzburga. Niemniej pobytj w stolicy zaowocowa� jedn� dobr� rzecz�: zaproszeniem d�j Pary�a i do Wersalu. My�l o niedalekim wyje�dzie by�a im:j pociech�, gdy trz�s�c si� z zimna w ledwo chroni�cym pa-j sa�er�w przed wiatrem powozie wracali do Salzburga. j W tamtych czasach ci, kt�rzy nie mogli pozwoli� sobieJ na utrzymanie w�asnego powozu, podr�owali dyli�ansemj lub karet� pocztow�. Kareta pocztowa by�a najwolniej-j szym i najta�szym �rodkiem transportu. Posuwa�a si� na-j prz�d w �limaczym tempie, poniewa� konie zwykle niej by�y zmieniane codziennie, w zwi�zku z czym wo�nica ba� j si� je forsowa�. Dyli�ans by� dwukrotnie szybszy, gdy� co-J dziennie, w gospodzie, gdzie odbierano i zostawiano pocz-j Facsimile r�kopisu Andante na fortepian, KV 9b, napisanego przez 7-letniego Mozarta w Salzburgu w 1763 r. t�, i gdzie pasa�erowie sp�dzali noc, zaprz�gano inne ko- nie. Dla ochrony przed ch�odem, pod�og� powozu wy�ciela- no grub� warstw� s�omy, a szczeg�lnie wra�liwi na zimno pasa�erowie zabierali z sob� futra i ciep�e pledy, kt�rymi przykrywali nogi. Mimo to w powozie cz�sto by�o zimno i niewygodnie, zw�aszcza gdy deszcz i wiatr wdar�y si� do �rodka. Podr�, kt�ra obecnie zajmuje p� dnia jazdy sa- mochodem, wtedy mog�a trwa� nawet dwa tygodnie. Niewygody podr�y do tego stopnia zniech�ci�y Mozar- t�w, �e Leopold cz�� pieni�dzy zarobionych w Wiedniu przeznaczy� na zakup powozu. Wolfgang by� uradowany �jako najdrobniejszemu cz�onkowi rodziny, w�a�nie jemu zimno dokucza�o najbardziej. Ponadto szybko��, z jak� po- rusza� si� nowy pojazd, a tak�e doskona�e resory wzbu- dza�y zachwyt ch�opca. Po powrocie do Salzburga Wolfgang znowu si� rozcho- rowa�. Dokucza�y mu reumatyczne b�le staw�w i prawie miesi�c sp�dzi� w ��ku. W�oski malarz, Pi�tro Lorenzoni, kt�ry przyby� do Salz- burga w latach czterdziestych XVIII wieku, zapragn�� na- malowa� Wolfganga i Nannerl. Na portrecie tym dzieci maj� na sobie dworskie ubrania, kt�re otrzyma�y w pre- zencie od cesarza. Str�j Wolfganga uszyto z delikatnego liliowego jedwabiu, wyko�czonego szerokim podw�jnym galonem. Wolfgang, z przypudrowanymi zgodnie z obo- wi�zuj�c� mod� w�osami, wygl�da jak w kostiumie ma- 26 27 dok�adn�'kopi� ubra� doros�ych. Ma bardzo powa�ny wy- raz twarzy, zreszt� niewiele portret�w oddaje jego psotn� natur�. , . _, W czerwcu 1763 roku, gdy Wolfgang sko�czy� siedem, a Nannerl dwana�cie lat, ca�a rodzina wyruszy�a na pier- wsze wielkie tournee, kt�re mia�o trwa� ponad trzy lata, i w czasie kt�rego mieli zwiedzi� ca�� Europ�. Arcybiskup bie niefrasobliw� szczodro�ci� nie przestaj�c wyp�aca� mu pensji, i na czas nieobecno�ci zatrzymuj�c dla niego stano- wisko. W tamtej epoce w Niemczech i w Austrii by�a to do�� powszechna praktyka, gdy� od muzyk�w oczekiwano, i� b�d� podr�owa�. Tym razem rodzina Mozart�w podr�owa�a w�asnym powozem ze s�u��cym. W pierwszym dniu p�k�o tylne ko�o i na czas naprawy musieli zatrzyma� si� na kilka dni w ma�ym miasteczku Wasserburg. Leopold zabra� Wolf- ganga do ko�cio�a, gdzie znajdowa�y si� bardzo dobre or- gany. Do tej pory Wolfgang nie uczy� si� jeszcze gra� na orga- nach i najwyra�niej by� nimi zafascynowany. W tamtych czasach organy, cho� by�y starym instrumentem, wci�� je- szcze nie osi�gn�y swojego ostatecznego kszta�tu; wiele z nich mia�o tylko manua�y (klawiatury) i by�o pozbawio- ne peda��w. Organy w Wasserburgu by�y najprawdopo- dobniej du�e, podobne do tych, na kt�rych komponowa� Bach; Wolfgang stan�� przed nowym wyzwaniem. Ojciec pokaza� mu, jak u�ywa� peda��w. W li�cie do Hagenauera, z 21 czerwca 1763 roku, tak o tym opowiada: Oto najnowsze wie�ci: aby troch� si� rozerwa�, poszli�my pogra� na organach. Wyja�ni�em Woferlowi jak u�ywa� peda��w. Zaraz te� spr�- bowa� gra� stanie pede, odsun�� sto�ek na bok i zagra� na stoj�co, jed- nocze�nie naciskaj�c na peda�y, a robi� to tak, jak gdyby �wiczy� kilka miesi�cy. Wszyscy byli zdumieni. Zaprawd�, jest to nowy znak �aski Bo�ej, kt�rej niejeden do�wiadcza dopiero po d�ugiej, wyt�onej pracy. Dalej rodzina pod��a�a przez Niemcy � do Mona- chium, Mannheim, Augsburga, Heidelbergu, Frankfurtu. W dzienniku podr�y Nannerl zapisa�a kilka wspomnie�: W Monachium widzia�am pa�ac nymphenburski i ogrody, cztery zam- ki, to jest Amalienburg, Badenburg, Bagodenburg i Ermita�. Najpi�k- niejszy jest Amalienburg, ma przepi�kne �o�e i ma�� kuchni�, w kt�rej ma��onka elektora sama gotowa�a. Badenburg jest najwi�kszy, jest tam sala lustrzana i marmurowa �azienka. Bagodenburg jest najmniej- szy, a jego �ciany s� z majoliki. Ermita� z kolei jest najbardziej elegan- cki. Leopold obmy�li� plan, kt�ry mia� z wyprzedzeniem za- pewni� jego dzieciom przynajmniej minimaln� reklam�. Przed przyjazdem Mozart�w do Augsburga w jednej z ga- zet ukaza� si� taki oto artyku�: 29 � rodzinne tpolda ko�o 1760 r. najtrudniejsze sonaty i koncerty, z niewiarygodn� �atwo�ci� i w najlep- szym gu�cie. Samo to wystarczy�oby, aby zadziwi� wielu. Jednak�e, najwy�sze zdumienie ogarnia nas na widok sze�cioletniego ch�opca sie- dz�cego przy klawesynie, kt�ry nie tylko dzielnie wygrywa te same so- naty, tria i koncerty, zupe�nie nie jak dziecko, ale tak�e improwizuje ca�ymi godzinami, lub te� gra a vista akompaniament symfonii, arii i recytatyw�w. Widzia�em te�, jak przykryto klawiatur� kawa�kiem p��tna, a ch�o- piec gra� r�wnie dobrze, jak gdyby mia� klawisze przed oczami. Widzia�em i na w�asne uszy s�ysza�em, jak zamkni�to go w pokoju obok, a nast�pnie grano pojedyncze d�wi�ki, nie tylko na fortepianie, ale tak�e na innych instrumentach, a on natychmiast podawa� ozna- czenie lub nazw� d�wi�ku. Gdy tylko us�ysza� bicie dzwon�w lub ku- rant, czy nawet tykanie zegarka kieszonkowego, potrafi� natychmiast poda� nazw� us�yszanego d�wi�ku. Wystarczy�o podda� mu kilka nut jakiej� melodii, a natychmiast po- trafi� j� zagra�, a nast�pnie samodzielnie dodawa� bas, co czyni� za ka- �dym razem tak pi�knie, z tak� precyzj� i doskona�o�ci�, i� wszyscy nie mogli wyj�� z podziwu. �Ayertissement" bynajmniej na tym si� nie ko�czy�o. Wszystko, co zwi�zane by�o z muzyk�, przychodzi�o Wolfgangowi r�wnie �atwo, jak spanie czy jedzenie. Pra- wie nie potrzebowa� nauki; zdawa�o si�, �e potrafi ju� wszystko. Mozartowie opu�cili Niemcy, pod��aj�c do Pary�a � g��wnego celu podr�y przez austriackie Niderlandy. Z po- wodu z�ych, wyboistych dr�g, pow�z zn�w si� zepsu� i ro- dzina utkn�a w ma�ej holenderskiej wiosce. Leopold opi- Usiedli�my na holenderskich, wiklinowych krzes�ach, przy palenis- ku, nad kt�rym na d�ugim �a�cuchu wisia� kocio�, a w nim gotowa�y si� mi�so, rzepa i inne tajemnicze sk�adniki. Nasz st� przykryto n�dznym kawa�kiem p��tna, po czym podano zup�, ryb� i butelk� czerwonego szampana. Drzwi ci�gle zostawiano otwarte, i wielokrotnie mieli�my zaszczyt posila� si� w towarzystwie �wi�, kt�re chrz�ka�y wok� nas. 18 listopada 1763 roku Mozartowie dotarli do Pary�a. W tym wielkim, gwarnym mie�cie, kt�re reszt� �wiata u- wa�a�o za prowincj�, rozpocz�� si� nowy etap kariery Wolf- ganga. Melchior 723-1807), Diderota i oraz za�o�y- j �Correspon- III Pary� i Londyn Jako artysta, jako muzyk, Mozart byl istot� nie z tego �wiata. Alfred Einstein Pary� by� miastem wyrafinowanym i osza�amiaj�cym, miastem kontrast�w, gdzie przepych i bogactwo s�siado- wa�y ze skrajn� n�dz�. Mozartowie po przyje�dzie czuli si� nieco zagubieni i niepewni. Na szcz�cie, Leopold jak zwykle mia� przy sobie listy rekomendacyjne do wa�nych osobisto�ci. Dzi�ki nim wkr�tce uda�o mu si� pozyska� wp�ywowych przyjaci�, kt�rzy pomogli wylansowa� jego dzieci na paryskiej scenie muzycznej. Ich najlepszym przyjacielem i jednocze�nie osob�, kt�ra zrobi�a dla nich najwi�cej w czasie tego pi�ciomiesi�cz- nego pobytu w Pary�u, by� Melchior Grimm, czo�owa po- sta� w�r�d paryskich intelektualist�w. Cho� gra Wolfgan- ga zdumia�a go, najwi�ksze wra�enie zrobi�y na nim tw�r- cze zdolno�ci ch�opca. Wra�enie to by�o tak silne, �e wkr�tce po przybyciu Mo- zart�w do Pary�a, w �Correspondance litteraire" z 11 gru- dnia 1763 roku Grimm opublikowa� notatk� tej tre�ci: Prawdziwe cuda zdarzaj� si� tak rzadko, �e gdy jeden z nich stanie nam na drodze, wypada nam o tym donie��. W�a�nie przyby� do nas kapelmistrz z Salzburga nazwiskiem Mozart z dw�jk� dzieci, kt�re s� najbardziej uroczym zjawiskiem w �wiecie. C�rka ma lat jedena�cie i b�yskotliwie gra na fortepianie, wykonuj�c najd�u�sze i najtrudniejsze utwory ze zdumiewaj�c� precyzj�. Jej brat, kt�ry w lutym sko�czy siedem lat [sic!]*, jest tak niespotykanym feno- W styczniu 1764 r. Mozart faktycznie uko�czy� osiem lat. 32 Leopold Mozart z Wolf- gangiem i Nannerl w Pary�u. Akwarela p�dzla Carmontellego, 1763 r. Na jej podsta- wie powsta� sztych Delafosse'a, kt�ry po- s�u�y� z kolei jako og�oszenie reklamowe rozprowadzane w ca�ej Europie (Musee Conde, Chantiiiy). menem, �e z trudem mo�na uwierzy� oczom i uszom. Dziecko z �atwo- �ci� bezb��dnie wykonuje najtrudniejsze utwory d�o�mi tak drobnymi, �e zaledwie mog� obj�� sekst�. Jest rzecz� niezwyk�� patrze�, jak ca�� godzin� improwizuje, poddaj�c si� ca�kowicie natchnieniu w�asnego ge- niuszu, tworz�c ca�e mn�stwo wspania�ych muzycznych pomys��w, i co wi�cej, rozwijaj�c je stopniowo ze zdumiewaj�cym smakiem i dosko- na�� klarowno�ci�. Najlepszy dyrygent nie posiada tak dog��bnej zna- jomo�ci harmonii i modulacji, jak to dziecko, kt�re stosuje j� w nie- zwyk�y, lecz zawsze poprawny spos�b. Tak doskonale opanowa� klawia- tur�, �e gdy przykryje si� j� serwet�, nie przestaje gra� z t� sam� szybko�ci� i precyzj� jak poprzednio. Nie ma najmniejszych trudno�ci z odczytaniem jakichkolwiek nut; pisze i komponuje z cudown� �atwo- �ci�, nie pomagaj�c sobie fortepianem przy dobieraniu akord�w. Sam napisa�em dla niego menuet i poprosi�em, aby dopisa� do niego bas � 33 ^�-iiY ^np^wll^ Oty uullIJOl�l^l^, UU/- W.y011tVU LI (111S pU [HJj e ari� ^JULIUCJ tonacji do drugiej, a nast�pnie sam j� wykonuje. Ale wydarzenie, kt�re zamierzam tu opisa� i kt�rego by�em �wiadkiem, wymyka si� wszelkim wyja�nieniom. Pewna dama poprosi�a go, aby akompaniowa� jej przy w�oskiej kawatynie, kt�r� zna�a na pami��, graj�c ze s�uchu i nie pa- trz�c na ni�. Zacz�a �piewa�. Dziecko zagra�o bas, kt�ry by� formalnie poprawny na tyle, na ile mo�liwe jest podanie z wyprzedzeniem akom- paniamentu do nie znanej melodii. Ale gdy pie�� si� sko�czy�a, popro- si� ow� dam�, aby za�piewa�a jeszcze raz od pocz�tku, i tym razem nie tylko zagra� ca�� melodi� praw� r�k�, ale jednocze�nie lew� r�k� za- gra� bas bez najmniejszego wahania. Potem prosi� j� dziesi�� razy z rz�du, aby za�piewa�a jeszcze raz, i za ka�dym razem zmienia� chara- kter akompaniamentu. I zapewne m�g�by to uczyni� ze dwadzie�cia ra- zy, gdyby nie poproszono go, by przesta�. Jest rzecz� pewn�, �e ca�kiem strac� g�ow�, je�eli b�d� go cz�ciej s�ucha�. Teraz rozumiem druzgo- cz�c� natur� cud�w. Nie dziwi mnie, �e �w. Pawe� niemal�e postrada� rozum z powodu swojej przedziwnej wizji. Dzieci Mozarta wzbudzi�y podziw i zdumienie wszystkich, kt�rzy je widzieli. Cesarz i cesarzowa obsypali je �askami, a i na dworach w Monachium i w Mannheim zgo- towano im r�wnie wspania�e przyj�cie. Co za szkoda, �e w naszym kra- ju tak niewielu rozumie muzyk�! Ojciec ich zamierza uda� si� st�d do Anglii, a nast�pnie powr�ci� do domu przez p�nocne Niemcy. Koncerty kameralne Wolfganga spotka�y si� w Pary�u z zainteresowaniem wytwornej i bogatej arystokracji, ale jak dot�d uczyniono dla dzieci niewiele, poza dyskutowa- niem na ich temat. Leopold zrozumia�, �e jak zwykle, p�ki nie przyjdzie zam�wienie od kr�la, dzieci nie b�d� zapra- szane do dom�w arystokracji. W ca�ej Europie obowi�zy- wa�a ta sama etykieta; muzycy, a tak�e wszyscy inni arty- �ci wiedzieli, �e niczego nie osi�gn�, p�ki nie zostan� za- uwa�eni przez panuj�cego � czy by�by to kr�l, czy cesarz, czy te� inny w�adca. W miar� jak Wolfgang Amadeusz Mozart dorasta�, konieczno�� p�aszczenia si� przed mo�- nymi wzbudza�a w nim coraz wi�ksz� odraz�, cho� wie- dzia�, �e w jego �wiecie jest to powszechnie przyj�ty zwy- czaj. Tak wi�c, tu� przed Bo�ym Narodzeniem ca�a rodzina przeprowadzi�a si� do Wersalu. Tu w�a�nie, w ogromnym, wspania�ym pa�acu wersalskim, od czasu panowania �Kr�- la S�o�ce" Ludwika XIV mieli swoj� oficjaln� siedzib� w�adcy Francji. W wigili� Mozartowie wys�uchali mszy w kr�lewskiej kaplicy. Wolfgang by� zafascynowany od- miennym stylem muzyki ch�ralnej. Ka�dego dnia uczy� si� czego� nowego. 34 Ogrody w Wersalu Poszli ubrani w eleganckie czarne stroje. Posadzono ich w pobli�u sto�u Ludwika XV. Rodzina kr�lewska, ku za- skoczeniu wynios�ych francuskich arystokrat�w, okaza�a Wolfgangowi i Nannerl �ywe zainteresowanie. Po kolacji Wolfgang zagra� na organach w obecno�ci ca�ego dworu, kt�ry nagrodzi� go gromkimi oklaskami. Jest rzecz� za- skakuj�c�, �e wszystkie pochwa�y i zainteresowanie, jakie wzbudza� Wolfgang, gdy by� ma�y, wcale nie uczyni�y go pr�nym ani aroganckim. W li�cie do �ony Hagenauera z l lutego 1764 roku Leo- pold pozostawi� nam barwny opis tego w�a�nie wieczoru: Od czasu mojego ostatniego listu z Wersalu, kilkakrotnie mia�em za- miar napisa� do Pani, zwleka�em z tym jednak, gdy� czeka�em na osta- teczne rozstrzygni�cie naszych tutejszych spraw, tak aby m�c Pani o tym donie��. Ale i to, jak wszystko inne, bardziej nawet ni� na innych dworach, wlecze si� w �limaczym tempie... musimy uzbroi� si� w cierp- liwo��. Je�eli uznanie, jakie nas czeka, b�dzie r�wne przyjemno�ci, ja- kiej moje dzieci dostarczy�y temu dworowi, powinno powodzi� si� nam znakomicie. Musi Pani wiedzie�, �e nie jest tutaj w zwyczaju ca�owanie r�k cz�onk�w rodziny kr�lewskiej, ani te� niepokojenie ich pro�bami, czy nawet zwracanie si� do nich au passage � jak to tu nazywaj� � to znaczy, gdy przechodz� przez galeri� i apartamenty kr�lewskie, udaj�c si� do ko�cio�a. Nie jest r�wnie� w zwyczaju oddawanie ho�du kr�lowi, czy te� cz�onkom rodziny kr�lewskiej, poprzez sk�onienie g�owy czy przykl�kni�cie. Wprost przeciwnie, nale�y sta� prosto i nieruchomo, i tak stoj�c, po prostu pozwoli� rodzinie kr�lewskiej przej�� obok. St�d mo�e sobie Pani �atwo wyobrazi�, jakie wra�enie i zdumienie wywo�a�o w�r�d tych Francuz�w, tak zapatrzonych we w�asne dworskie obyczaje, gdy c�rki kr�la, nie tylko w swoich apartamentach, ale i na galerii za- trzyma�y si�, gdy ujrza�y moje dzieci, podesz�y do nich i poda�y im r�ce do poca�owania, a nawet same serdecznie je uca�owa�y. Podobnie po- 36 bi� dla nas przej�cie, aby�my mogli podej�� do kr�lewskiego sto�u, a Wolfgang mia� zaszczyt sta� ca�y czas przy kr�lowej, rozmawia� z ni�, zabawia� j� i wielokrotnie ca�owa� jej d�o�, a nawet pr�bowa� da�, kt�rymi sama go cz�stowa�a. Kr�lowa m�wi po niemiecku tak do- brze jak my sami, a poniewa� kr�l nie zna naszego j�zyka, t�umaczy�a mu wszystko, co nasz szarmancki Wolfgang powiedzia�. Ja sam sta�em obok niego, a po drugiej stronie kr�la, tam gdzie siedzieli Delfin i ma- dame Adelaide, sta�y moja �ona i c�rka. Musi Pani wiedzie�, �e kr�l ni- gdy nie jada w towarzystwie, za wyj�tkiem niedziel, kiedy to ca�a ro- dzina kr�lewska jada wsp�lnie. Ale nie wszyscy mog� by� obecni w cza- sie tych posi�k�w. Jednak�e z okazji wielkich �wi�t, takich jak Nowy Rok, Wielkanoc, Zielone �wi�tki, imieniny i tak dalej, odbywa si� grand couuert, w kt�rym mog� uczestniczy� wszystkie znakomite oso- by. Niemniej, miejsca jest niewiele i sala szybko si� wype�nia. My sp�- nili�my si� troch�, wi�c szwajcarzy musieli zrobi� dla nas przej�cie. Po- prowadzono nas przez westybul do sali jadalnej w pobli�e kr�lewskiego sto�u t� sam� drog�, kt�r� przechodzi rodzina kr�lewska. Gdy nas mi- jali, zwr�cili si� do naszego Wolfganga, aby�my pod��yli za nimi do sto�u. Od tej chwili francuska arystokracja zasypa�a Wolfgan- ga zaproszeniami na koncerty do swoich rezydencji. Ch�o- piec pozna� muzyk�w dworskich, znanych kompozytor�w, pianist�w, skrzypk�w, wiolonczelist�w; w gronie muzyk�w byli te� �piewacy, aktorzy i tancerze. Gdy Mozartowie wr�cili z Wersalu do Pary�a, wszy- stkie drzwi stan�y przed nimi otworem. Ale w�a�nie w tym momencie Wolfgang zn�w si� rozchorowa�, tym ra- zem na silne zapalenie gard�a, i rodzina musia�a pozosta� w domu. �sme urodziny najprawdopodobniej sp�dzi� nie- zbyt weso�o, w ��ku. Gdy tylko poczu� si� lepiej, 10 marca zorganizowano wielki koncert publiczny. Koncert odni�s� sukces i ku ra- do�ci Leopolda zarobili du�o pieni�dzy. Cz�sto zdarza�o si�, �e wyst�py by�y oklaskiwane, ale opr�cz pochwa� i prezent�w nie przynosi�y �adnego dochodu. Czasami pre- zenty by�y wspania�e � bi�uteria, zegarki, szable, z�ote tabakierki, ubrania � ale, jak z gorycz� powiada� Leo- pold, nie mo�na by�o za nie kupi� jedzenia, chyba �e si� je zastawi�o. * Ma��onka nast�pcy tronu francuskiego � przyp. t�um. ** Fr. � galowe przyj�cie � przyp. t�um. 37 pian i skrzypce. Dwie z nich Wolfgang skomponowa� � w Pary�u. Leopold by� chyba bardziej przej�ty tym fa- ktem, ni� Wolfgang. Jak che�pi� si� w jednym z list�w: �Pomy�l, jak� furor� ta muzyka zrobi w �wiecie, gdy lu- dzie przeczytaj� na stronie tytu�owej, �e napisa� j� sie- dmioletni ch�opiec". 9 kwietnia Wolfgang da� w Pary�u kolejny bardzo uda- ny koncert, a nast�pnego dnia, nie czekaj�c, a� dobra pas- sa ich opu�ci, jak dzia�o si� to prawie zawsze, gdy zosta- wali w jakim� miejscu zbyt d�ugo, Mozartowie wyjechali, udaj�c si� na podb�j Londynu. �adne z nich nie widzia�o wcze�niej morza. Na trzy dni; zatrzymali si� w Calais, aby przyzwyczai� si� do jego wi- doku. Leopold, zamiast barki pocztowej (kt�r� nazywano wtedy �paczk�"), wynaj�� zwyk�� ��d�. W czasie przepra- wy wszyscy pochorowali si� na chorob� morsk�. Banda gburowatych tragarzy, kt�ra opad�a ich w Dover, rozz�o- �ci�a Leopolda. Dyli�ans do Londynu by� zat�oczony, a wy- boista droga miejscami bardziej przypomina�a drog� poln�. Ponadto obawiano si�, �e rozb�jnicy grasuj�cy na drogach zaatakuj� pow�z. A� w ko�cu, niespodziewanie, ich oczom ukaza�y si� wie�e Londynu, i wkr�tce do��czyli do d�ugiego rz�du dyli- �ans�w przeje�d�aj�cych powoli przez stary London Bridge. Poni�ej p�yn�a Tamiza, a na niej t�oczy�y si� statki i �odzie S�ynny florencki kastrat, Giovanni Manzuoli (1725-1780). Sztych G.B. Bettiego wg portretu p�dzla Luigiego Betti yiown� arteri� miasta, by� 23 kwietnia 1764 roku. Londyn � miasto bardzo bogate � zamieszkiwa�a nie tylko maj�tna szlachta, jak w Pary�u, ale tak�e zamo�ni kupcy i handlarze posiadali tu swe siedziby. Wielka Bry- tania czerpa�a swoje bogactwa z kolonii � Indii, Kanady, kolonii ameryka�skich, Zachodnich i Wschodnich Indii. Bajeczne bogactwa p�yn�y statkami do miasta ze wszyst- kich stron �wiata. W ci�gu pi�tnastu miesi�cy, kt�re Mo- zartowie sp�dzili w Londynie, zarobili wi�cej pieni�dzy ni� kiedykolwiek przedtem. Londyn by� stolic� muzyki w wi�kszym nawet stopniu ni� Pary�. Jerzy III i kr�lowa Charlotta jako melomani otaczali opiek� muzyk� pod ka�d� postaci�. Sami cz�sto chodzili na koncerty, a raz w tygodniu bywali w operze. Georg Friedrich Handel, niezaprzeczalny kr�l sceny muzycznej przez czterdzie�ci pi�� lat, zmar� zaledwie pi�� lat przed przybyciem Mozart�w do Londynu. By� ulubio- nym kompozytorem dworskim londy�czyk�w, a jego mu- zyk� wci�� cz�sto grywano. W Londynie mieszka� r�wnie� Johann Christian Bach, syn wielkiego Johanna Sebastiana Bacha. J. C. Bach by� nauczycielem muzyki kr�lowej. Podobnie jak Handel, kom- ponowa� g��wnie w�oskie opery. Niemniej pisa� r�wnie� symfonie i koncerty, kt�re Wolfgang doskonale zapami�- ta�. W�oska opera stanowi�a prawdziw� pasj� XVIII-wiecz- nych londy�czyk�w. Wolfgang by� podekscytowany obec- no�ci� tylu znakomitych w�oskich �piewak�w w jednym mie�cie. Ka�dego dnia wystawiano inn� oper�. Mozarto- wie chodzili na przedstawienia tak cz�sto, jak tylko mogli. Najwi�kszym pragnieniem Wolfganga by�o teraz napi- sanie w�oskiej opery � my�la� o tym dniami i nocami. Spotka� najs�ynniejszego �piewaka w Londynie � kastra- ta Manzuolego. Natychmiast zostali serdecznymi przyja- ci�mi � Manzuoli dawa� Wolfgangowi lekcje �piewu, w zamian za co Wolfgang pisa� dla niego arie. W pi�� dni po przyje�dzie do Londynu, Mozartowie zo- stali wezwani na dw�r kr�lewski przez kochaj�cych muzy- k� kr�la i kr�low�. Udali si� do pa�acu St. James, ubrani w nowe angielskie stroje � moda w Londynie by�a zu- pe�nie inna ni� w Pary�u. 39 pisa� Leopold, �przewy�szy�o wszystkie inne". Wolfgang bez przygotowania zagra� dla kr�la wszystkie jego ulubione utwory Bacha i Handla. Przepi�knie gra� na kr�lewskich organach, a tak�e akompaniowa� kr�lowej w �piewanej przez ni� arii. Jerzy III i kr�lowa Charlotta byli zdumieni i natychmiast przedstawili o�mioletniego ch�opca dwor- skiemu kompozytorowi J. Ch. Bachowi. Obydwaj polubili si� od pierwszego wejrzenia i wzajemnie podziwiali. M�od- szy Bach mia� odt�d ogromny wp�yw na wczesne utwory Mozarta. W czerwcu, dwa miesi�ce po przyje�dzie, Wolfgang i Nan- nerl dali pierwszy du�y publiczny koncert. Na dzieci posypa�y si� pochwa�y i z�ote gwinee: by� to najprawdopo- dobniej najbardziej udany z ich dotychczasowych koncer- t�w. Razem z dzie�mi wyst�pi�o czterech w�oskich �piewa- k�w, kt�rzy wykonali arie napisane przez Wolfganga. W ca�ym Londynie zrobi�o si� g�o�no o genialnym dziecku. Opr�cz koncert�w publicznych, codziennie, mi�dzy po�ud- niem a godzin� drug� Mozartowie przyjmowali w swoim mieszkaniu w Soho wszystkich, kt�rzy mieli ochot� na w�asne oczy przekona� si�, �e to genialne dziecko nie by�o wytworem czyjej� fantazji. Widok wn�trza Rotundy w Ranelagh Gardens w porze �niadania. Sztych, 1754 r. �Nie wyobra�asz sobie, jak urocze, wytworne i cudowne jest to miej- sce. Nawet w raju nie jest r�wnie pi�knie" � twierdzi�a pani Ellison, jedna z postaci powie�ci Henry Fieldinga Historia Amelii (1751). 29 czerwca Wolfgang wyst�pi� w czasie koncertu cha- rytatywnego w rotundzie po�o�onych nad rzek� Ranelagh Gardens, jednym z najs�ynniejszych ogrod�w, a zarazem miejscu rozrywki XVIII-wiecznego Londynu. Zagra� kon- cert organowy, a tak�e kilka w�asnych utwor�w na klawe- syn. Public Advertiser* w swojej zapowiedzi przedstawi� go jako �najbardziej niezwyk�e zjawisko oraz najbardziej zdumiewaj�cego geniusza, jaki si� kiedykolwiek narodzi�". W lecie Leopold powa�nie zachorowa� i na czas rekon- walescencji rodzina przenios�a si� na wie�. �Wie�" to Chel- sea, wtedy ma�a mie�cina oddalona dwie mile od Londy- nu. List, w kt�rym Leopold opisuje Chelsea, pozwala oce- ni�, jak bardzo zmieni� si� Londyn w ci�gu dwustu lat. Mozartowie wynaj�li dom z du�ym pi�knym ogrodem. �Roztacza si� st�d najpi�kniejszy widok na �wiecie � pi- sa� Leopold � w kt�r�kolwiek stron� spojrze�, wsz�dzie wida� tylko ogrody, a w oddali pi�kne zamki". ; Rodzaj wsp�czesnego konferansjera � przyp. t�um. 41 Oko�o miesi�c p�niej, 13 wrze�nia, Leopold tak pisa� do Hagenauera: Widz� teraz, �e cho� poprawa post�puje powoli, ka�dego dnia czuj� si� troch� lepiej, tak, i� zaczynam ufa�, �e nie trawi mnie �adna we- wn�trzna choroba. Aby jednak wiedzia� Pan, jak zachorowa�em, wyja�- ni�, �e w Anglii istnieje pewna narodowa dolegliwo��, kt�r� nazywaj� tu ,',a cold", czyli przezi�bienie. Z tego powodu rzadko mo�na tu zoba- czy� ludzi ubranych w letnie stroje. Wszyscy nosz� ubrania z sukna. Choroba ta w przypadku ludzi s�abego zdrowia jest tak niebezpieczna, �e w kr�tkim czasie przechodzi w suchoty, jak to tu nazywaj� � ja na- Notes z Chelsea" z 1764 r. Facsimile takt�w 18-36 trzydzie- stego czwartego utworu. R�kopis, pocz�tkowo znajduj�cy si� w zbio- rach Preussische Staatsbibliothek w Berlinie, zagin�� w czasie II wojny �wiatowej. zywam to �febrom lentam". Najrozs�dniejsz� rzecz�, jak� mog� zrobi� osoby cierpi�ce na t� dolegliwo��, to opu�ci� Angli� i uda� si� na konty- nent. W wielu wypadkach chorzy wracali do zdrowia, gdy tylko opu�cili ten kraj. Wolfgang sp�dzi� w Chelsea siedem szcz�liwych, spo- kojnych tygodni. Zar�wno jemu, jak i Nannerl zabroniono zbli