15496

Szczegóły
Tytuł 15496
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

15496 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 15496 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

15496 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Zamek w chmurach Diana Wynne Jones Tytu� orygina�u: CASTLE IN THE AIR ISBN 83-241-2420-9 Rozdzia� 1 w kt�rym Abdullah kupuje dywan Daleko na po�udniu w krainie Ingarii, w Su�tanatach Raszputu, mieszka� w mie�cie Zanzib m�ody handlarz dywan�w imieniem Abdullah. Jak na kupca nie by� bogaty. Ojciec by� nim rozczarowany i kiedy zmar�, zostawi� Abdullahowi tylko tyle pieni�dzy, �eby m�g� kupi� skromny kram w p�nocno-zachodnim kra�cu bazaru i troch� dywan�w. Reszta ojcowskiego maj�tku oraz wielki sk�ad dywan�w w samym �rodku bazaru trafi�y do krewnych pierwszej �ony. Abdullah nigdy si� nie dowiedzia�, dlaczego tak bardzo rozczarowa� ojca. Mia�o z tym co� wsp�lnego proroctwo wyg�oszone przy narodzinach Abdullaha. Lecz m�ody kupiec nigdy nie zada� sobie trudu, �eby dowiedzie� si� czego� wi�cej. Zamiast tego od najm�odszych lat po prostu marzy� na jawie. W marzeniach by� dawno zaginionym synem wielkiego ksi�cia, co oczywi�cie znaczy�o, �e jego ojciec nie by� jego prawdziwym ojcem. Abdullah zdawa� sobie spraw�, �e te marzenia to tylko bujanie w ob�okach. Wszyscy mu m�wili, �e z wygl�du przypomina ojca. Spogl�daj�c w lustro, widzia� przystojnego m�odzie�ca o chudej, jastrz�biej twarzy, bardzo podobnego do ojca na portrecie z czas�w m�odo�ci. Tyle �e ojciec nosi� bujne w�sy, podczas gdy Abdullah wci�� jeszcze ho�ubi� n�dzne sze�� w�os�w nad g�rn� warg� i mia� nadziej�, �e wkr�tce b�dzie ich wi�cej. Niestety, wszyscy r�wnie� powtarzali, �e je�li chodzi o charakter, Abdullah wda� si� w matk� � drug� �on� ojca � marzycielk� i boja�liw� istot�, wielkie rozczarowanie dla rodziny. Abdullah nie bardzo si� tym przejmowa�. �ycie handlarza dywan�w nie dostarcza�o wielu sposobno�ci, �eby wykaza� si� odwag�, (ram, kt�ry kupi�, chocia� ma�y, okaza� si� ca�kiem dobrze usytuowany. Sta� niedaleko Zachodniej Dzielnicy, gdzie mieszkali Bogacze w wielkich domach otoczonych pi�knymi ogrodami. Co jeszcze lepsze, do tej cz�ci bazaru najpierw docierali wytw�rcy dywan�w, kt�rzy przyje�d�ali do Zanzibu z pustyni na p�nocy. Zar�wno bogacze, jak i wytw�rcy dywan�w szukali zwykle wi�kszych sklep�w po�rodku bazaru, lecz zadziwiaj�co wielu ch�tnie przystawa�o przy kramie Abdullaha, kiedy m�ody handlarz wybiega� im na spotkanie i z wylewn� uprzejmo�ci� oferowa� zni�ki i rabaty. W ten spos�b Abdullah cz�sto m�g� kupowa� dywany najwy�szej jako�ci, zanim ktokolwiek je zobaczy�, i sprzedawa� je z zyskiem. W przerwach pomi�dzy transakcjami siedzia� za kramem i dalej marzy�; co bardzo mu odpowiada�o. W�a�ciwie jedynych zmartwie� przysparzali mu krewni pierwszej �ony ojca, kt�rzy raz na miesi�c sk�adali mu wizyt�, �eby wytyka� mu r�ne b��dy. � Ale nie odk�adasz nic z zysk�w! � zawo�a� pewnego pami�tnego dnia Hakim, syn brata pierwszej �ony ojca Abdullaha (kt�rego Abdullah nie cierpia�). Abdullah wyja�ni�, �e zyski ze sprzeda�y zazwyczaj przeznacza na kupno lepszego dywanu. W ten spos�b, chocia� ca�y maj�tek mia� zamro�ony w towarze, jako�� tego towaru stale si� polepsza�a. Zreszt� wystarcza�o mu na �ycie. I jak wyja�ni� krewnym ojca, nie potrzebuje wi�cej, poniewa� nie jest �onaty. � Ale powiniene� si� o�eni�! � zaskrzecza�a Fatima, siostra pierwszej �ony ojca Abdullaha (kt�rej Abdullah nie cierpia� jeszcze bardziej ni� Hakima). � M�wi�am ci i powiem jeszcze raz: taki m�ody cz�owiek jak ty powinien ju� mie� co najmniej dwie �ony! I nie poprzestaj�c na samym m�wieniu, Fatima obieca�a, �e tym razem wyszuka dla niego kilka �on � na co Abdullah zadygota� od st�p do g��w. � A im cenniejszy masz towar, tym bardziej ryzykujesz, �e ci� obrabuj�, albo tym wi�cej stracisz, je�li tw�j kram sp�onie. Pomy�la�e� o tym? � zadr�cza� Abdullaha Assif, syn wuja pierwszej �ony ojca (kt�rego Abdullah nienawidzi� bardziej ni� tamtych obojga razem wzi�tych). Zapewni� Assifa, �e zawsze sypia w kramie i bardzo ostro�nie obchodzi si� z lampami. Trzej krewni pierwszej �ony jego ojca pokr�cili g�owami, zacmokali karc�co i odeszli. Zwykle to znaczy�o, �e dadz� mu spok�j przez nast�pny miesi�c. Abdullah odetchn�� z ulg� i czym pr�dzej powr�ci� do swoich marze�. Marzenia obros�y ju� mn�stwem szczeg��w. W wyobra�ni Abdullah by� synem pot�nego ksi�cia, kt�ry mieszka� tak daleko na wschodzie, �e w Zanzibie nikt nie s�ysza� o jego kraju. W wieku dw�ch lat Abdullah zosta� porwany przez pod�ego bandyt�, zwanego Kabul Aqba. Kabul Aqba mia� nos haczykowaty niczym s�pi dzi�b i z�oty kolczyk w jednym nozdrzu. Mia� te� pistolet z kolb� wyk�adan� srebrem, kt�rym grozi� Abdullahowi, a w turbanie nosi� krwawnik, szlachetny kamie�, obdarzaj�cy w�a�ciciela nadludzk� moc�. Abdullah tak si� przestraszy�, �e uciek� na pustyni�, gdzie znalaz� go cz�owiek, kt�rego teraz nazywa� ojcem. Marzenia nie uwzgl�dnia�y faktu, �e ojciec Abdullaha nigdy w �yciu nie postawi� nogi na pustyni; w istocie cz�sto powtarza�, �e tylko szale�cy dobrowolnie zapuszczaj� si� poza Zanzib. Abdullah potrafi� sobie jednak wyobrazi� ka�dy mozolny krok swojej w�dr�wki, spiekot� i pragnienie, zanim znalaz� go dobry handlarz dywan�w. Potrafi� sobie te� wyobrazi� pa�ac, z kt�rego zosta� porwany: kolumnow� sal� tronow� o posadzce z zielonego porfiru, kuchnie i kwatery kobiet, wszystko kapi�ce od bogactwa, i siedem kopu� na dachu, ka�da pokryta listkami kutego z�ota. P�niej jednak�e marzenia skupia�y si� na ksi�niczce, z kt�r� Abdullah zosta� zar�czony zaraz po urodzeniu. Pochodzi�a z r�wnie znamienitego rodu jak Abdullah i pod jego nieobecno�� wyros�a na wielk� pi�kno��, o doskona�ych rysach twarzy i wielkich, ciemnych, zamglonych oczach. Mieszka�a w pa�acu r�wnie pe�nym przepychu jak pa�ac Abdullaha. Prowadzi�a do niego aleja obramowana anielskimi pos�gami, a do �rodka wchodzi�o si� przez siedem marmurowych dziedzi�c�w, ka�dy z coraz cenniejsz� fontann� po�rodku, poczynaj�c od fontanny z chryzolitu, a ko�cz�c na platynowej, wysadzanej szmaragdami. Lecz tamtego dnia Abdullah stwierdzi�, �e owa wizja nie ca�kiem mu odpowiada. Zwykle dochodzi� do takiego wniosku po wizycie krewnych pierwszej �ony ojca. Przysz�o mu do g�owy, �e porz�dny pa�ac powinien by� otoczony wspania�ymi ogrodami. Abdullah kocha� ogrody, chocia� niewiele o nich wiedzia�. W�a�ciwie pozna� tylko publiczne parki w Zanzibie � gdzie trawa by�a cokolwiek zdeptana, a kwiaty nieliczne. Czasami przychodzi� tam w porze obiadu, kiedy m�g� sobie pozwoli�, �eby zap�aci� jednookiemu Jamalowi za pilnowanie kramu. Jamal prowadzi� sma�alni� po s�siedzku i za drobn� monet� przywi�zywa� swojego psa przed kramem Abdullaha. Abdullah doskonale rozumia�, �e brakuje mu talentu, �eby zaprojektowa� ogr�d jak nale�y, poniewa� jednak wszystko by�o lepsze ni� my�lenie o dw�ch �onach wybranych dla niego przez Fatim�, zanurzy� si� w wonnych kwiatach i faluj�cym listowiu w ogrodach swojej ksi�niczki. Czy raczej prawie si� zanurzy�. Zanim jeszcze zacz�� na dobre, przeszkodzi� mu jaki� wysoki niechluj z wy�wiechtanym dywanem w obj�ciach. � Czy kupujesz dywany na sprzeda�, synu wielkiego domu? � zapyta� obcy z lekkim uk�onem. Jak na kogo� sprzedaj�cego dywan w Zanzibie, gdzie kupuj�cy i sprzedaj�cy zawsze zwracali si� do siebie w bardzo kwiecisty spos�b, m�czyzna zachowa� si� do�� obcesowo. Abdullah zirytowa� si� tym bardziej, �e marzenie o ogrodzie prys�o, zniszczone przez natr�tn� rzeczywisto��. Odpowiedzia� wi�c kr�tko: � Tak jest, o kr�lu pustyni. Czy �yczysz sobie handlowa� z twoim n�dznym s�ug�? � Nie handlowa�... sprzedawa�, o panie stosu mat � poprawi� go obcy. Mat! � pomy�la� Abdullah. To by�a zniewaga. W�r�d dywan�w wystawionych na froncie kramu Abdullaha znajdowa� si� rzadki kwiecisty tuftowany kobierzec z Ingarii � czy raczej Ochinstanu, jak nazywano t� krain� w Zanzibie � a w �rodku kry�y si� co najmniej dwa, z Inhico i Farqtanu, kt�rymi nie wzgardzi�by sam su�tan dla kt�rej� z mniejszych komnat pa�acu. Oczywi�cie jednak Abdullah nie m�g� tego powiedzie�. W Zanzibie dobre maniery nie pozwala�y si� przechwala�. Zamiast tego wykona� ch�odny, p�ytki uk�on. � Mo�liwe, �e w moim lichym i nic niewartym sklepie znajdziesz to, czego szukasz, o per�o w�r�d w�drowc�w � powiedzia�, mierz�c krytycznym wzrokiem brudn� pustynn� szat� przybysza, przerdzewia�y �wiek w jednym nozdrzu i wystrz�piony turban. � Gorzej ni� lichym, dzielny sprzedawco nakry� na pod�ogi � przy�wiadczy� obcy. Machn�� jednym ko�cem wy�wiechtanego dywanu w stron� Jamala, kt�ry w�a�nie sma�y� kalmary w k��bach sinego, cuchn�cego ryb� dymu. � Czy� szacowna dzia�alno�� twojego s�siada nie szkodzi twoim towarom � zapyta� � nasycaj�c je woni� o�miornicy? Abdullah w duchu kipia� gniewem. O takich rzeczach nie wypada�o m�wi�. A troch� rybiego zapachu tylko wyjdzie na korzy�� tej szmacie, kt�r� obcy chce sprzeda�, my�la�, zerkaj�c na wyszarza�y, wytarty chodnik w obj�ciach przybysza. � Tw�j pokorny s�uga troskliwie odka�a wn�trze swojego kramu perfumami, o ksi��� m�dro�ci � odpar�. � Mo�e pomimo wra�liwo�ci swego ksi���cego nosa poka�esz jednak sw�j towar lichemu �ebrakowi? � Oczywi�cie, �e poka��, o lilio po�r�d makreli � odpar� obcy. � A po co tu stoj�? Abdullah niech�tnie rozsun�� kotary i wprowadzi� obcego do wn�trza kramu. Tam podkr�ci� lamp�, kt�ra wisia�a na �rodkowym s�upie, lecz poci�gn�wszy nosem, zdecydowa�, �e nie warto marnowa� pachnide� przy tej transakcji. Wn�trze dostatecznie mocno pachnia�o wczorajszymi perfumami. � Jak�� to wspania�o�� zamierzasz rozwin�� przed moimi niegodnymi oczami? � zapyta� z pow�tpiewaniem. � To, nabywco tandety! � oznajmi� obcy i zr�cznym pchni�ciem ramienia sprawi�, �e dywan rozwin�� si� na pod�odze. Abdullah te� tak potrafi�. Ka�dy handlarz dywan�w uczy si� takich rzeczy. To mu nie zaimponowa�o. Wsun�� d�onie w r�kawy, przybra� skromn�, uni�on� postaw� i obejrza� towar. Dywan nie by� du�y. Rozwini�ty, wygl�da� jeszcze bardziej obskurnie � chocia� mia� niezwyk�y wz�r, to znaczy dawniej mia�, bo teraz ledwo go by�o wida�. Dywan by� wytarty, brudny, a brzegi wystrz�pione. � Niestety, jako ubogi handlarz mog� wyskroba� tylko trzy miedziaki za ten najbardziej dekoracyjny z dywan�w � oznajmi� Abdullah. � Szczup�o�� sakiewki nie pozwala mi na wi�cej. Czasy s� ci�kie, o przyw�dco licznych wielb��d�w. Czy cena ci odpowiada? � Wezm� pi��set � odpar� obcy. � Co?! � Abdullah si� zakrztusi�. � Sztuk z�ota � doda� obcy. � Kr�l pustynnych bandyt�w z pewno�ci� lubi sobie po�artowa�? � zagadn�� Abdullah. � A mo�e widz�c, �e w moim marnym sklepiku nie znajdzie niczego pr�cz woni sma�onych kalmar�w, pragnie odej�� i spr�bowa� u bogatszego kupca? � Nieszczeg�lnie � zaprzeczy� obcy. � Chocia� odejd�, je�li nie jeste� zainteresowany, o s�siedzie w�dzonych �ledzi. To jest oczywi�cie czarodziejski dywan. Abdullah s�ysza� ju� t� historyjk�. Sk�oni� si�, przyk�adaj�c r�ce do piersi. � Liczne i r�norakie zalety kryj� si� w dywanach � przytakn��. � Kt�re z nich poeta piask�w przypisuje temu kobiercowi? Czy wita on w�a�ciciela powracaj�cego do namiotu? Czy sprowadza pok�j do domowego ogniska? A mo�e � podsun��, wymownie tr�caj�c postrz�piony brzeg stop� � nigdy si� nie wyciera? � On lata � oznajmi� obcy. � Lata wsz�dzie, gdzie rozka�e w�a�ciciel, o najmniejszy z ma�ych umys��w. Abdullah spojrza� w powa�n� twarz przybysza, na kt�rej pustynia wy��obi�a g��bokie zmarszczki. Szyderczy u�miech jeszcze bardziej pog��bi� te linie. Abdullah stwierdzi�, �e nie lubi obcego prawie tak mocno, jak nie lubi� syna wuja pierwszej �ony swojego ojca. � Musisz przekona� niedowiarka � o�wiadczy�. � Je�li dywan zostanie poddany pr�bie, o monarcho k�amstw, w�wczas mo�emy dobi� targu. � Z ch�ci� � powiedzia� obcy i wszed� na dywan. W tej samej chwili w s�siedniej sma�alni wybuch�a awantura, jedna z tych, jakie zdarza�y si� tutaj regularnie. Pewnie jaki� ulicznik chcia� ukra�� kalmara. W ka�dym razie pies Jamala zacz�� ujada�; r�ni ludzie, w��cznie z Jamalem, zacz�li wrzeszcze�, a te wszystkie odg�osy zosta�y niemal zag�uszone przez brz�k patelni i syczenie gor�cego t�uszczu. W Zanzibie oszustwo by�o na porz�dku dziennym. Abdullah ani na chwil� nie odwr�ci� uwagi od obcego i jego dywanu. Ca�kiem mo�liwe, �e przybysz przekupi� Jamala, �eby wywo�a� zamieszanie. Kilkakrotnie wymieni� imi� Jamala, jakby o nim my�la�. Abdullah twardo wbija� wzrok w wysok� posta� obcego, a w�a�ciwie w jego brudne stopy spoczywaj�ce na dywanie. Zerka� jednak k�tem oka na twarz m�czyzny i widzia�, �e jego usta si� poruszaj�. Z�owi� nawet wyczulonym uchem, pomimo ha�asu, s�owa: �P� metra w g�r�. I jeszcze uwa�niej patrzy�, kiedy dywan wzni�s� si� g�adko z pod�ogi i zawisn�� mniej wi�cej na poziomie kolan Abdullaha, tak �e obszarpany turban obcego prawie dotyka� sufitu. Zajrza� pod sp�d, wypatruj�c dr��k�w. Poszuka� drut�w, kt�re kto� m�g� zr�cznie zaczepi� na dachu. Przechyli� lamp�, �eby o�wietli� przestrze� nad i pod dywanem. Obcy sta� z za�o�onymi r�kami i szyderczy grymas coraz bardziej wykrzywia� mu twarz, kiedy Abdullah przeprowadza� swoje �ledztwo. � I jak? � zagadn��. � Czy najwi�kszy spo�r�d niedowiark�w da� si� przekona�? Stoj� w powietrzu czy nie? Podni�s� g�os, bo ze sma�alni wci�� dochodzi� og�uszaj�cy ha�as. Abdullah musia� przyzna�, �e dywan rzeczywi�cie zdawa� si� unosi� w powietrzu bez �adnej widocznej podpory. � Prawie! � odkrzykn��. � W nast�pnej cz�ci pokazu zejdziesz i ja si� przejad� na dywanie. Obcy zmarszczy� brwi. � A to dlaczego? C� wi�cej mog� doda� inne twe zmys�y do �wiadectwa oczu, o mistrzu zw�tpienia? � Mo�e ten dywan ma tylko jednego pana � wrzasn�� Abdullah � jak niekt�re psy! Pies Jamala wci�� ujada� na zewn�trz, wi�c skojarzenie by�o naturalne. Pies Jamala gryz� ka�dego, kto go dotkn��, opr�cz Jamala. Obcy westchn��. � W d� � zakomenderowa� i dywan sp�yn�� �agodnie na pod�og�. Obcy zszed� z niego i sk�oni� si� przed Abdullahem. � Zechciej go wypr�bowa�, o szejku przebieg�o�ci. Ze zrozumia�ym przej�ciem Abdullah wst�pi� na dywan. � P� metra w g�r�! � rozkaza�, a raczej rykn��. Wygl�da�o na to, �e przed kramem Jamala zjawili si� teraz stra�nicy miejscy. Szcz�kali broni� i g�o�no ��dali, �eby im wyja�ni�, co si� sta�o. A dywan pos�ucha� Abdullaha. Wzni�s� si� na p� metra g�adkim zrywem, a� �o��dek podjecha� kupcowi do gard�a. Abdullah usiad� z pewnym po�piechem. Na dywanie siedzia�o si� ca�kiem wygodnie, jak na mocno napi�tym hamaku. � M�j �a�o�nie powolny umys� zosta� przekonany � przyzna� Abdullah. � Jak�� to cen� wymieni�e�, o wzorze hojno�ci? Dwie�cie sztuk srebra? � Pi��set sztuk z�ota � odpar� obcy. � Ka� dywanowi si� opu�ci�, to om�wimy t� kwesti�. Abdullah powiedzia� do dywanu: � W d� i l�duj na pod�odze. Co te� dywan uczyni�, rozpraszaj�c dr�cz�ce Abdullaha podejrzenie, �e obcy m�wi� co� dodatkowo, kiedy Abdullah po raz pierwszy wszed� na dywan, ale nie us�ysza� tego z powodu ha�asu. Zeskoczy� na pod�og� i rozpocz�� targ. � Najwi�cej, na co sta� moj� sakiewk�, to sto pi��dziesi�t sztuk z�ota � oznajmi� � i to pod warunkiem, �e j� opr�ni� i wywr�c� na lew� stron�. � Wi�c musisz przynie�� drug� sakiewk� albo nawet si�gn�� pod materac � w��czy� si� do targu nieznajomy. � Gdy� granica mojej hojno�ci to czterysta dziewi��dziesi�t pi�� sztuk z�ota i nie sprzeda�bym nawet za t� cen�, gdyby nie pal�ca potrzeba. � Mo�e wycisn� jeszcze czterdzie�ci pi�� sztuk z�ota z podeszwy lewego buta � wyzna� Abdullah. � Trzymam ten skromny zapas na czarn� godzin�. � Poszukaj w prawym bucie � poradzi� mu obcy. � Czterysta pi��dziesi�t. I tak dalej. Godzin� p�niej obcy wyszed� z kramu, unosz�c dwie�cie dziesi�� sztuk z�ota, Abdullah za� zosta� szcz�liwym posiadaczem prawdziwego na oko � chocia� wytartego � czarodziejskiego dywanu. Nadal jednak mia� w�tpliwo�ci. Nie wierzy�, �e ktokolwiek, nawet pustynny koczownik o skromnych potrzebach, m�g� si� rozsta� z prawdziwym lataj�cym dywanem � co prawda podniszczonym � za mniej ni� czterysta sztuk z�ota. Taki dywan by� zbyt po�yteczny � lepszy od wielb��da, bo nie potrzebowa� je�� � a dobry wielb��d kosztowa� co najmniej czterysta pi��dziesi�t sztuk z�ota. Na pewno tkwi� w tym jaki� haczyk. Abdullah s�ysza� o pewnej sztuczce, zwykle stosowanej do koni czy ps�w. Przychodzi� kto� i sprzedawa� �atwowiernemu farmerowi albo my�liwcowi naprawd� wspania�e zwierz� za zdumiewaj�co nisk� cen�, wyja�niaj�c, �e tylko w ten spos�b mo�e unikn�� �mierci g�odowej. Uradowany farmer (albo my�liwy) zamyka� konia w stajni (albo psa w psiarni) na noc. Rano nabytek znika�, przyuczony, �eby zrzuci� kantar (albo obro��) i powr�ci� w nocy do w�a�ciciela. Abdullah podejrzewa�, �e tego samego mo�na nauczy� odpowiednio pos�uszny dywan. Tote� zanim wyszed� z kramu, bardzo starannie owin�� czarodziejski dywan dooko�a jednego ze s�up�w podtrzymuj�cych dach i obwi�za� go ca�ym k��bkiem szpagatu, kt�ry nast�pnie przymocowa� do jednego z �elaznych s�upk�w podpieraj�cych �ciany. � My�l�, �e teraz tak �atwo nie uciekniesz � powiedzia� dywanowi, po czym wyszed� sprawdzi�, co si� wydarzy�o w kramie obok. Teraz panowa� tam spok�j i porz�dek. Jamal siedzia� za kontuarem, sm�tnie obejmuj�c psa. � Co si� sta�o? � zapyta� Abdullah. � Kilku ma�ych z�odziejaszk�w rozsypa�o wszystkie moje kalmary � odpar� Jamal. � Ca�odzienny zapas wdeptany w ziemi�, zmarnowany, stracony! Abdullah by� taki zadowolony ze swojego nabytku, �e wr�czy� Jamalowi dwie sztuki srebra na zakup nast�pnych kalmar�w. Jamal rozp�aka� si� z wdzi�czno�ci i u�ciska� Abdullaha. Jego pies nie tylko nie ugryz� Abdullaha, ale poliza� go po r�ku. Abdullah si� u�miechn��. Zycie by�o pi�kne. Pogwizduj�c, poszed� na dobr� kolacj�, podczas gdy pies pilnowa� budki. Gdy wiecz�r malowa� czerwieni� niebo nad dachami i minaretami Zanzibu, Abdullah wr�ci�, wci�� pogwizduj�c i snuj�c plany, �eby sprzeda� dywan samemu su�tanowi za bardzo wyg�rowan� cen�. Znalaz� dywan dok�adnie tam, gdzie go zostawi�. Albo mo�e, rozmy�la� podczas mycia, lepiej zwr�ci� si� do Wielkiego Wezyra z pytaniem, czy wezyr nie chcia�by ofiarowa� dywanu su�tanowi w podarunku? W ten spos�b mo�na za��da� jeszcze wy�szej sumy. Rozmy�lania o warto�ci dywanu sprawi�y, �e Abdullaha znowu zacz�a dr�czy� historyjka o koniu nauczonym, �eby zrzuca� kantar. Przebieraj�c si� w nocn� koszul�, zacz�� sobie wyobra�a�, jak dywan wydostaje si� na wolno��. By� taki stary i gi�tki. I chyba dobrze wyszkolony. Z pewno�ci� potrafi� wywin�� si� spod szpagatu. Nawet je�li nie, Abdullah wiedzia�, �e ta my�l nie pozwoli mu zasn�� przez ca�� noc. W ko�cu ostro�nie przeci�� szpagat i roz�o�y� dywan na stercie swoich najcenniejszych kobierc�w, kt�re zwykle zast�powa�y mu ��ko. Potem naci�gn�� szlafmyc� � konieczne zabezpieczenie, poniewa� zimne wiatry z pustyni nape�nia�y kram przeci�gami � nakry� si� kocem, zdmuchn�� lamp� i zasn��. Rozdzia� 2 w kt�rym Abdullah zostaje wzi�y za m�od� dam� Zbudzi� si�, le��c na skarpie, wci�� na dywanie, w ogrodzie pi�kniejszym, ni� potrafi� sobie wyobrazi�. Abdullah s�dzi�, �e to jeszcze sen. Oto znalaz� si� w tym samym ogrodzie, kt�ry pr�bowa� sobie wyobrazi�, kiedy obcy tak niegrzecznie mu przerwa�. Ksi�yc prawie w pe�ni �eglowa� wysoko po niebie, lej�c �wiat�o bia�e jak farba na setki ma�ych pachn�cych kwiatuszk�w, kt�re ros�y w trawie dooko�a. Okr�g�e ��te lampy wisia�y na drzewach i rozprasza�y g�ste czarne cienie. Abdullah doszed� do wniosku, �e to bardzo przyjemny pomys�. W podw�jnym, bia�ym i ��tym blasku widzia� na ko�cu trawnika arkad� pn�czy wspart� na eleganckich kolumnach, spoza kt�rych dochodzi�o ciche ciurkanie wody. Panowa� tutaj taki rozkoszny ch��d, �e Abdullah wsta� i ruszy� na poszukiwanie ukrytej wody. W�drowa� arkad�, gdzie muska�y mu twarz gwia�dziste kwiaty, bia�e i zamkni�te na noc, a inne kwiaty w kszta�cie dzwonk�w wydziela�y delikatn�, upajaj�c� wo�. Jak we �nie, Abdullah to pog�aska� wielk� woskow� lili�, to zn�w zapu�ci� si� w rozkoszny g�szcz bladych r�. Nigdy jeszcze nie mia� r�wnie pi�knego snu. Woda, kt�ra znalaz� za g�stwin� wielkich paproci ociekaj�cych ros�, ciurka�a w prostej marmurowej fontannie na nast�pnym trawniku. Blask lampion�w zawieszonych na krzakach przemienia� zmarszczki na wodzie w cud z�otych i srebrnych p�ksi�yc�w. Abdullah pod��y� do fontanny jak urzeczony. Tylko jednego brakowa�o, �eby ca�kiem go oczarowa�, i jak w najpi�kniejszych snach to r�wnie� si� zi�ci�o. Prze�liczna dziewczyna wysz�a mu na spotkanie, mi�kko st�paj�c bosymi stopami po wilgotnej trawie. Powiewne szaty falowa�y wok� niej, zdradzaj�c, �e jest smuk�a, ale nie chuda, ca�kiem jak ksi�niczka z marze� Abdullaha. Zbli�y�a si� i w�wczas ujrza�, �e jej twarz nie jest tak idealnie owalna jak twarz wymarzonej ksi�niczki, a wielkie ciemne oczy wcale nie s� zamglone. Przeciwnie, wpatrywa�y si� bystro w jego twarz z widocznym zainteresowaniem. Abdullah pospiesznie skorygowa� swoje marzenie, poniewa� dziewczyna niew�tpliwie by�a bardzo pi�kna. A kiedy przem�wi�a, jej g�os spe�nia� wszelkie jego wymagania: jasny i weso�y jak woda w fontannie, a przy tym bardzo stanowczy. � Czy jeste� s�ug� nowego rodzaju? � zapyta�a. We �nie ludzie zawsze zadaj� dziwne pytania, pomy�la� Abdullah. � Nie, o arcydzie�o mej wyobra�ni � odpar�. � Wiedz, �em jest dawno zaginionym synem dalekiego ksi�cia. � Och � powiedzia�a dziewczyna. � Wi�c to pewna r�nica. Czy to znaczy, �e jeste� inn� kobiet� ni� ja? Abdullah zagapi� si� na swoj� wymarzon� ksi�niczk� z lekk� konsternacj�. � Nie jestem kobiet�! � zaprotestowa�. � Na pewno? � zapyta�a dziewczyna. � Przecie� nosisz sukni�. Abdullah spu�ci� wzrok i odkry�, �e � jak to we �nie � ma na sobie nocn� koszul�. � To tylko m�j dziwny cudzoziemski str�j � wyja�ni� pospiesznie. � Moja prawdziwa ojczyzna le�y daleko st�d. Zapewniam ci�, �e jestem m�czyzn�. � O nie � zaprzeczy�a zdecydowanie dziewczyna. � Nie mo�esz by� m�czyzn�. Masz zupe�nie inn� sylwetk�. M�czy�ni s� dwukrotnie grubsi od ciebie i maj� wielkie, t�uste, stercz�ce brzuchy. Maj� siwe w�osy na ca�ej twarzy, a na g�owie tylko b�yszcz�c� sk�r�. Ty masz w�osy na g�owie, jak ja, a na twarzy prawie wcale. � Potem, kiedy nieco ura�ony Abdullah dotkn�� r�k� sze�ciu w�osk�w na g�rnej wardze, doda�a: � A mo�e masz go�� sk�r� pod kapeluszem? � Ale� sk�d � zaprzeczy� Abdullah, kt�ry by� dumny ze swoich g�stych, faluj�cych w�os�w. Si�gn�� do g�owy i zdj�� co�, co si� okaza�o szlafmyc�. � Patrz. � Ach! � zawo�a�a i na jej �licznej twarzy odmalowa�o si� zdumienie. � Masz w�osy prawie tak �adne jak moje. Nie rozumiem. � Ja chyba te� nie rozumiem � przyzna� Abdullah. � Czy�by� rzadko widywa�a m�czyzn? � Ale� sk�d � zaprzeczy�a. � Nie �artuj. Widuj� tylko mojego ojca! Ale widuj� go ca�kiem cz�sto, wi�c wiem. � I wcale nie wychodzisz z domu? � zapyta� bezradnie Abdullah. Dziewczyna si� roze�mia�a. � Przecie� teraz wysz�am. To jest m�j nocny ogr�d. Ojciec go dla mnie urz�dzi�, �ebym nie zniszczy�a sobie urody na s�o�cu. � Pyta�em, czy nie wychodzisz do miasta, �eby popatrze� na ludzi � wyja�ni� Abdullah. � No, jeszcze nie � przyzna�a dziewczyna. Jakby zak�opotana tym pytaniem, odwr�ci�a si� od niego i przysiad�a na cembrowinie fontanny. Podnosz�c na niego wzrok, doda�a: � Ojciec m�wi, �e mo�e po �lubie wyjd� czasami zobaczy� miasto... je�li m�� mi pozwoli... ale nie to miasto. Ojciec uk�ada dla mnie ma��e�stwo z ksi�ciem Ochinstanu. Oczywi�cie do tej pory musz� zosta� za tymi murami. Abdullah s�ysza�, �e niekt�rzy bardzo bogaci ludzie w Zanzibie trzymaj� c�rki � i nawet �ony � zamkni�te w swoich wspania�ych domach prawie jak w wi�zieniu. Cz�sto �a�owa�, �e nikt nie trzyma w takim zamkni�ciu Fatimy, siostry pierwszej �ony jego ojca. Teraz jednak, we �nie, ten zwyczaj wydawa� mu si� ca�kiem niedorzeczny i niesprawiedliwy wobec tak �licznej dziewczyny. Pomy�le� tylko, �e nie wiedzia�a, jak wygl�da normalny m�ody m�czyzna! � Wybacz, �e pytam, ale czy ksi��� Ochinstanu me jest przypadkiem stary i raczej brzydki? � zagadn��. � No � odpar�a troch� niepewnie � ojciec m�wi, �e ksi��� jest w kwiecie wieku, podobnie jak i on. Ale przypuszczam, �e chodzi o brutaln� natur� m�czyzn. Gdyby inny m�czyzna zobaczy� mnie wcze�niej ni� ksi���, ojciec m�wi, �e natychmiast zakocha�by si� we mnie i porwa� mnie, i naturalnie w ten spos�b zrujnowa� wszystkie plany ojca. Ojciec m�wi, �e m�czy�ni to zazwyczaj dzikie bestie. Czy ty jeste� besti�? � Ani troch� � zapewni� Abdullah. � Tak my�la�am � zgodzi�a si� dziewczyna i przyjrza�a mu si� z wielk� trosk�. � Nie wygl�dasz mi na besti�. Dlatego jestem ca�kiem pewna, �e nie mo�esz by� m�czyzn�. � Widocznie nale�a�a do tych os�b, kt�re nie lubi� rezygnowa� z raz przyj�tej teorii. Po chwili namys�u doda�a: � Czy twoja rodzina, z jakich� powod�w, mog�a ci� wychowa� w nieprawdzie? Abdullah chcia� jej zwr�ci� uwag�, �e jest dok�adnie na odwr�t, poniewa� jednak uzna� to za nieuprzejme, tylko pokr�ci� g�ow� i pomy�la�, jakie to wielkoduszne z jej strony, �e tak si� o niego troszczy�a, i �e troska na jej twarzy jeszcze bardziej dodaje dziewczynie urody � nie wspominaj�c ojej oczach, kt�re l�ni�y wsp�czuciem, odbijaj�c srebrne i z�ote blaski fontanny. � Pewnie to ma zwi�zek z faktem, �e pochodzisz z dalekiego kraju � uzna�a dziewczyna i poklepa�a kraw�d� fontanny obok siebie. � Siadaj i opowiedz mi wszystko. � Najpierw mi zdrad�, jak si� nazywasz � poprosi� Abdullah. � Mam troch� niem�dre imi� � wyzna�a niepewnie. � Nazywaj� mnie Kwiat Nocy. Idealne imi� dla dziewczyny moich marze�, pomy�la� Abdullah. Spojrza� na ni� z uwielbieniem. � Ja nazywam si� Abdullah � powiedzia�. � Dali ci nawet m�skie imi�! � wykrzykn�a z oburzeniem Kwiat Nocy. � No, siadaj i opowiadaj. Abdullah usiad� obok niej na marmurowej cembrowinie i pomy�la�, �e to bardzo rzeczywisty sen. Kamie� by� zimny. Rozbryzgi z fontanny przemoczy�y mu koszul�, a s�odka wo� olejku r�anego dochodz�ca od Kwiatu Nocy miesza�a si� nader realistycznie z zapachami kwiat�w w ogrodzie. Skoro jednak to by� sen, r�wnie� jego marzenia musia�y si� tutaj spe�nia�. Wi�c Abdullah opowiedzia� jej o pa�acu, w kt�rym mieszka� jako ksi���, o porwaniu przez Kabula Aqb� i ucieczce na pustyni�, gdzie go znalaz� handlarz dywan�w. Kwiat Nocy s�ucha�a z wielkim przej�ciem. � Jakie to straszne! Jakie m�cz�ce! � zawo�a�a. � Czy to mo�liwe, �e twoi przybrani rodzice zm�wili si� z bandytami? Chocia� to by� tylko sen, Abdullah mia� nieprzyjemne uczucie, �e zdoby� sympati� dziewczyny, podszywaj�c si� pod kogo� innego. Zgodzi� si�, �e jego ojciec m�g� by� na �o�dzie Kabula Aqby, po czym zmieni� temat. � Wr��my do twojego ojca i jego plan�w � zaproponowa�. � Wydaje mi si� troch� dziwne, �e masz po�lubi� tego ksi�cia Ochinstanu, chocia� nie widzia�a� �adnych innych m�czyzn, z kt�rymi mog�aby� go por�wna�. Sk�d b�dziesz wiedzie�, czy go pokochasz? � Masz troch� racji � przyzna�a. � Mnie te� to czasami martwi. � Wi�c co� ci powiem � zaproponowa� Abdullah. � Je�li chcesz, wr�c� jutro w nocy i przynios� ci wizerunki tylu m�czyzn, ilu tylko znajd�. W ten spos�b poznasz r�nych m�czyzn, do kt�rych b�dziesz mog�a por�wna� ksi�cia. Sen czy nie, Abdullah bezwzgl�dnie zamierza� nazajutrz tu wr�ci�. Potrzebowa� tylko stosownego pretekstu. Kwiat Nocy rozwa�a�a ofert�, ko�ysz�c si� w prz�d i w ty�, z r�kami oplecionymi wok� kolan i niepewn� min�. Abdullah niemal widzia� szeregi �ysych, siwobrodych grubas�w przesuwaj�ce si� przed oczami jej duszy. � Zapewniam ci� � dorzuci� � �e m�czy�ni wyst�puj� we wszelkich rozmiarach i kszta�tach. � Wi�c to b�dzie bardzo pouczaj�ce � przyzna�a. � Przynajmniej b�d� mia�a pretekst, z�by znowu ci� zobaczy�. Nale�ysz do najmilszych os�b, jakie dot�d spotka�am. Po tych s�owach Abdullah jeszcze bardziej utwierdzi� si� w decyzji, �eby jutro tu wr�ci�. Wyt�umaczy� sobie, �e nie powinien jej zostawia� w takiej niewiedzy. � A ja my�l� tak samo o tobie � wyzna� nie�mia�o. W�wczas, ku jego rozczarowaniu, Kwiat Nocy wsta�a. � Musz� ju� wraca� do domu � oznajmi�a. � Pierwsza wizyta nie powinna trwa� d�u�ej ni� p� godziny, a ty jeste� tu chyba dwa razy d�u�ej. Teraz jednak, kiedy si� znamy, nast�pnym razem mo�esz zosta� co najmniej dwie godziny. � Dzi�kuj�. Zostan� � obieca� Abdullah. Dziewczyna u�miechn�a si� i znik�a jak sen, za fontann� i dwoma kwitn�cymi krzakami o pierzastych li�ciach. Po jej odej�ciu ogr�d, zapachy i blask ksi�yca zrobi�y si� troch� nudne. Abdullahowi nie przysz�o do g�owy nic lepszego ni� wr�ci� tam, sk�d przyszed�. A tam, na skarpie, zobaczy� sw�j dywan. Zapomnia� o nim kompletnie. Skoro jednak dywan te� znalaz� si� we �nie, Abdullah po�o�y� si� na nim i zasn��. Zbudzi� si� po kilku godzinach, kiedy o�lepiaj�ce �wiat�o dnia wlewa�o si� przez szpary w kramie. Zapach przedwczorajszego kadzid�a wisz�cy w powietrzu wyda� mu si� st�ch�y i tani. W�a�ciwie ca�y kram by� st�ch�y, niechlujny i tandetny. I uszy go bola�y, bo jakim� sposobem zgubi� szlafmyc�. Przynajmniej jednak przekona� si�, kiedy jej szuka�, �e dywan nie zwia� w nocy. Nadal pod nim le�a�. Tylko t� jedn� pociech� mia� Abdullah w �yciu, kt�re nagle zrobi�o si� straszliwie nudne i przygn�biaj�ce. W�wczas Jamal, nadal wdzi�czny za srebrne monety, zawo�a�, �e ma gotowe �niadanie dla nich obu. Abdullah z zadowoleniem rozsun�� zamaszy�cie kotary na kramie. W oddali pia�y koguty. Niebo ja�nia�o b��kitem, snopy s�onecznego blasku przebija�y k��by siwego kurzu i starego kadzid�a w kramie. Nawet w tym silnym �wietle Abdullah wci�� nie m�g� znale�� szlafmycy i ogarnia�o go coraz wi�ksze przygn�bienie. � Powiedz mi, czy czasami czujesz tajemniczy smutek? � zapyta� Jamala, kiedy zasiedli w s�o�cu ze skrzy�owanymi nogami do �niadania. Jamal nakarmi� psa kawa�kiem s�odkiego ciasta. � Smuci�bym si� dzisiaj � odpar� � gdyby nie ty. Kto� chyba zap�aci� tym pod�ym ch�opaczyskom, �eby mnie okradli. Tak si� starali! A na dodatek stra�nicy wlepili mi grzywn�. M�wi�em ci? My�l�, �e mam wrog�w, przyjacielu. Chocia� Jamal w ten spos�b potwierdzi� podejrzenia Abdullaha co do obcego, kt�ry sprzeda� mu dywan, niewiele to pomog�o. � Mo�e � powiedzia� Abdullah � powiniene� bardziej uwa�a�, kogo pozwalasz gry�� swojemu psu. � O nie! � zaprotestowa� Jamal. � Wierz� w woln� wol�. Je�li m�j pies chce nienawidzi� ca�ej rasy ludzkiej opr�cz mnie, daj� mu wolny wyb�r. Po �niadaniu Abdullah znowu zacz�� szuka� szlafmycy. Po prostu znik�a. Pr�bowa� sobie dok�adnie przypomnie�, kiedy ostatnio j� nak�ada�. Poprzedniego wieczoru, kiedy po�o�y� si� spa� i rozmy�la�, �eby zanie�� dywan do Wielkiego Wezyra. Potem mia� sen. I we �nie odkry�, �e ma na g�owie szlafmyc�. Pami�ta�, �e j� zdj��, �eby pokaza� Kwiatu Nocy (co za �liczne imi�!), �e nie jest �ysy. Potem, jak sobie przypomina�, trzyma� szlafmyc� w r�ku a� do chwili, kiedy usiad� obok dziewczyny na kraw�dzi fontanny. Pami�ta� wyra�nie, �e opowiadaj�c histori� swojego porwania przez Kabula Aqb�, gestykulowa� swobodnie obiema r�kami i w �adnej nie mia� szlafmycy. Wiedzia�, �e rzeczy nie znikaj� tak sobie w snach, niemniej poszlaki wskazywa�y, �e upu�ci� szlafmyc�, kiedy usiad�. Czy to mo�liwe, �e zostawi� j� na trawie obok fontanny? W takim razie... Abdullah sta� nieruchomo jak s�up na �rodku kramu, wpatruj�c si� w promienie s�o�ca, kt�re � o dziwo � nie grz�z�y ju� w pok�adach kurzu i starego kadzid�a. Przeciwnie, wygl�da�y jak czyste z�ote skrawki samego nieba. � To nie by� sen! � zawo�a� Abdullah. Z jakiego� powodu jego przygn�bienie znik�o bez �ladu. Nawet oddycha�o mu si� �atwiej. � To si� rzeczywi�cie wydarzy�o! � powiedzia�. Odwr�ci� si� i popatrzy� z namys�em na czarodziejski dywan. On te� by� we �nie. W takim razie... � Z tego wynika, �e przenios�e� mnie do ogrodu jakiego� bogacza, kiedy spa�em � zwr�ci� si� do dywanu. � Mo�e m�wi�em przez sen i wyda�em ci rozkaz. Bardzo prawdopodobne. My�la�em o ogrodach. Jeste� jeszcze cenniejszy, ni� my�la�em! Rozdzia� 3 w kt�rym Kwiat Nocy odkrywa kilka wa�nych fakt�w Abdullah znowu starannie przywi�za� dywan do s�upa podpieraj�cego dach i wyszed� na bazar, gdzie odnalaz� kram najbardziej utalentowanego z artyst�w, jacy tam tworzyli. Po zwyczajowych wst�pnych grzeczno�ciach, kiedy to Abdullah nazwa� artyst� ksi�ciem o��wka i czarodziejem kredek, artysta za� w rewan�u nazwa� Abdullaha �mietank� klient�w oraz kr�lem znawc�w, Abdullah rzek�: � Chc� mie� rysunki m�czyzn wszelkiego rodzaju, rozmiaru i kszta�tu, jakich widzia�e� w �yciu. Narysuj mi kr�l�w i �ebrak�w, kupc�w i robotnik�w, grubych i chudych, starych i m�odych, brzydkich i przystojnych, a tak�e ca�kiem przeci�tnych. Je�li jakiego� rodzaju m�czyzn nigdy nie widzia�e�, prosz�, by� ich wymy�li�, o mistrzu p�dzla. A je�li natchnienie ci� zawiedzie, w co trudno mi uwierzy�, o arystokrato po�r�d artyst�w, w�wczas musisz tylko skierowa� wzrok na zewn�trz, patrze� i kopiowa�! Abdullah szerokim gestem wskaza� nieprzebrane t�umy kupuj�cych, k��bi�ce si� na bazarze. Niemal p�aka� mu si� chcia�o na my�l, �e Kwiat Nocy nigdy nie ogl�da�a tego codziennego widoku. Artysta z pow�tpiewaniem przyg�adzi� r�k� krzaczast� brod�. � Z pewno�ci�, szlachetny wielbicielu ludzko�ci � powiedzia� � zrobi� to bez trudu. Czy jednak klejnot dobrego gustu zechce poinformowa� pokornego rysownika, po co mu tak wiele m�skich portret�w? � Dlaczego ozdoba i korona sztalug pragnie to wiedzie�? � zaniepokoi� si� Abdullah. � Z pewno�ci� per�a w�r�d klient�w rozumie, �e malarz, ten n�dzny robak, musi wiedzie�, jakiego u�y� materia�u � odpar� artysta. W rzeczywisto�ci niecodzienne zam�wienie po prostu wzbudzi�o jego ciekawo��. � Czy namaluj� olejno na drewnie lub p��tnie, czy narysuj� o��wkiem na papierze lub welinie, czy nawet stworz� fresk na murze, zale�y od tego, co gwiazda patron�w zamierza zrobi� z portretami. � Ach, na papierze, prosz� � u�ci�li� pospiesznie Abdullah. Nic �yczy� sobie rozg�osu wok� spotkania z Kwiatem Nocy. Dobrze rozumia�, �e jej ojciec jest bardzo bogatym cz�owiekiem i z pewno�ci� nie pozwoli�by, �eby jaki� m�ody handlarz dywan�w pokaza� jej innych m�czyzn poza ksi�ciem Ochinstanu. � Portrety s� dla inwalidy, kt�ry nigdy nie m�g� ogl�da� �wiata jak inni. � Jeste� wi�c archanio�em mi�osierdzia � stwierdzi� artysta i zgodzi� si� narysowa� portrety za �miesznie ma�� sum�. � Nie, nie, wybra�cu fortuny, nie dzi�kuj mi � przerwa�, kiedy Abdullah pr�bowa� wyrazi� swoj� wdzi�czno��. � Mam trzy powody. Po pierwsze, posiadam wiele portret�w, kt�re wykona�em dla w�asnej przyjemno�ci i nie powinienem ci za nie nic policzy�, poniewa� i tak bym je narysowa�. Po drugie, wyznaczy�e� mi zadanie dziesi�� razy bardziej interesuj�ce od mojej zwyk�ej pracy, czyli portretowania m�odych kobiet albo ich narzeczonych; albo koni i wielb��d�w, z kt�rych ka�de musz� przedstawia� pi�knie, bez wzgl�du na rzeczywisto��; albo szereg�w lepkich dzieciak�w, kt�rych rodzice chc�, �eby wygl�da�y jak anio�ki... r�wnie� bez wzgl�du na rzeczywisto��. A po trzecie my�l�, �e jeste� szalony, m�j najwspanialszy z klient�w, a wykorzystywanie szale�c�w przynosi pecha. Niemal natychmiast rozesz�o si� po ca�ym bazarze, �e m�ody Abdullah, handlarz dywan�w, postrada� rozum i kupuje wszelkie portrety, jakie ludzie maj� na sprzeda�. To by�o bardzo uci��liwe dla Abdullaha. Przez reszt� dnia ci�gle przeszkadzali mu rozmaici natr�ci, zjawiaj�cy si� z d�ugimi i kwiecistymi przemowami na temat portretu babuni, z kt�rym tylko bieda ka�e im si� rozsta�; albo obrazu su�ta�skiego wy�cigowego wielb��da, kt�ry przypadkiem spad� z wozu; albo medalionu z wizerunkiem ich siostry. Wiele czasu go kosztowa�o, �eby si� pozby� tych ludzi � a przy kilku okazjach nawet kupi� obraz albo rysunek, je�li przedstawia�y m�czyzn�. Wi�c oczywi�cie klienci dalej nap�ywali. � Tylko dzisiaj. Moja oferta trwa tylko do zachodu s�o�ca � zapowiedzia� wreszcie rosn�cym t�umom. � Niech ka�dy sprzedaj�cy przyjdzie do mnie godzin� przed zachodem s�o�ca, to kupi� obraz. Ale tylko wtedy. W ten spos�b zyska� kilka godzin spokoju na eksperymenty z dywanem. Zaczyna� ju� w�tpi�, czy naprawd� jego wizyta w ogrodzie stanowi�a co� wi�cej ni� wytw�r wyobra�ni, poniewa� to dywan nie chcia� si� ruszy�. Abdullah naturalnie wypr�bowa� go po �niadaniu, ka��c mu si� podnie�� na p� metra, po prostu dla sprawdzenia. Lecz dywan tylko le�a� na pod�odze. Abdullah wypr�bowa� go ponownie, kiedy wr�ci� z kramu artysty, dywan jednak ani drgn��. � Mo�e nie potraktowa�em ci� najlepiej � przem�wi� Abdullah do dywanu. � By�e� mi wierny, pomimo moich podejrze�, a ja w nagrod� obwi�za�em ci� dooko�a s�upa. Czy poczujesz si� lepiej, je�li pozwol� ci le�e� swobodnie na pod�odze, przyjacielu? O to chodzi? Zostawi� dywan na pod�odze, ale nic nie wsk�ra�. Zupe�nie jakby rozmawia� ze zwyk�ym starym chodnikiem. Dalej rozmy�la� pomi�dzy wizytami klient�w, kt�rzy zadr�czali go, �eby kupi� portrety. Powr�ci� my�l� do obcego, kt�ry sprzeda� mu dywan, i okropnego ha�asu, kt�ry wybuch� przy kramie Jamala dok�adnie w chwili, kiedy obcy kaza� dywanowi wzlecie� w powietrze. Przypomnia� sobie, �e za ka�dym razem widzia�, jak usta obcego si� poruszaj�, ale nie s�ysza� wszystkich s��w. � O to chodzi! � wykrzykn�� i uderzy� pi�ci� w d�o�. � Tajemne s�owo, kt�re nale�y wypowiedzie� przed lotem, a kt�re z niecnych powod�w ten cz�owiek zatai� przede mn�. O �otr! Widocznie wym�wi�em to s�owo przez sen. Pobieg� na zaplecze i wygrzeba� wystrz�piony s�ownik, z kt�rego kiedy� korzysta� w szkole. Potem, stoj�c na dywanie, wykrzykn��: � Aba�ur! Le�, prosz�! Nic si� nie dzia�o, ani po tym, ani po innych s�owach zaczynaj�cych si� na �A�. Abdullah przeszed� do litery �B�, a kiedy to nic nie da�o, przelecia� przez ca�y s�ownik. Sprzedawcy portret�w ci�gle mu przerywali, wi�c troch� to trwa�o. Niemniej wczesnym wieczorem dotar� do ��yzny�, a dywan nawet si� nie poruszy�. � Wi�c to musi by� obce s�owo albo wymy�lone! � wykrzykn�� gor�czkowo Abdullah. Istnia�a jeszcze mo�liwo��, �e Kwiat Nocy tylko mu si� przy�ni�a. Je�li jednak by�a prawdziwa, szanse na przekonanie dywanu, �eby go do niej zawi�z�, wydawa�y si� kurczy� z ka�d� chwil�. Abdullah recytowa� wszystkie obce i dziwne s�owa, jakie mu przysz�y do g�owy, a dywan wci�� le�a� bez ruchu. Na godzin� przed zachodem s�o�ca Abdullahowi znowu przeszkodzili ludzie zbieraj�cy si� przed kramem, d�wigaj�cy rulony i du�e p�askie paczki. Artysta musia� si� przepycha� przez t�um ze swoj� teczk� z rysunkami. Nast�pna godzina min�a w szalonym tempie. Abdullah ogl�da� obrazy, odrzuca� portrety matek i ciotek, zbija� wyg�rowane ceny za z�e rysunki siostrze�c�w i bratank�w. W ci�gu tej godziny naby�, poza setk� doskona�ych rysunk�w artysty, osiemdziesi�t dziewi�� innych rysunk�w, obraz�w, medalion�w i nawet kawa�ek muru z nagryzmolon� twarz�. Wyda� r�wnie� prawie wszystkie pieni�dze, kt�re mu pozosta�y po kupnie czarodziejskiego dywanu � je�li to by� czarodziejski dywan. �ciemni�o si�, zanim wreszcie zbi� argumenty cz�owieka twierdz�cego, �e olejny obraz matki jego czwartej �ony mo�e uchodzi� za m�ski portret, i wypchn�� go z kramu. By� ju� zbyt wyczerpany, �eby je��. Poszed�by od razu spa�, gdyby Jamal � kt�ry robi� �wietny interes, sprzedaj�c przek�ski czekaj�cemu t�umowi � nie przyni�s� mu szasz�yka na ro�nie. � Nie wiem, co w ciebie wst�pi�o � powiedzia� Jamal. � Zawsze my�la�em, �e jeste� normalny. Ale szalony czy nie, musisz je��. � Nie ma mowy o szale�stwie � zapewni� Abdullah. � Po prostu zdecydowa�em si� na nowy interes. Ale mi�so zjad�. W ko�cu zdo�a� umie�ci� sto osiemdziesi�t dziewi�� obrazk�w na dywanie i po�o�y� si� w�r�d nich. � Teraz dobrze mnie pos�uchaj � powiedzia� do dywanu. � Je�li zdarzy si�, �e jakim� szcz�liwym trafem wypowiem przez sen s�owo-komend�, musisz natychmiast zanie�� mnie do ogrodu Kwiatu Nocy. Nie m�g� zrobi� nic wi�cej. Du�o czasu min�o, zanim zasn��. Zbudzi� si� w�r�d sennego zapachu nocnych kwiat�w, od dotkni�cia �agodnej d�oni. Kwiat Nocy pochyla�a si� nad nim. Abdullah zobaczy�, �e jest jeszcze pi�kniejsza, ni� zapami�ta�. � Naprawd� masz obrazy! � zawo�a�a. � Jak to mi�o z twojej strony. Uda�o si�! � pomy�la� triumfalnie Abdullah. � Tak � rzek�. � Mam tu sto osiemdziesi�t dziewi�� rodzaj�w m�czyzn. My�l�, �e zyskasz przynajmniej og�lne poj�cie. Pom�g� jej zdj�� z ga��zi kilka z�otych lamp i ustawi� kr�giem wok� dywanu. Potem pokaza� jej obrazy, najpierw trzymaj�c je pod lamp�, a potem opieraj�c o skarp�. Czu� si� troch� jak uliczny artysta. Kwiat Nocy obejrza�a ka�dego m�czyzn�, kt�rego pokaza� jej Abdullah z wielkim skupieniem. Potem podnios�a lamp� i jeszcze raz od pocz�tku obejrza�a rysunki artysty. To sprawi�o przyjemno�� Abdullahowi. Malarz by� prawdziwym profesjonalist�. Narysowa� m�czyzn tak, jak �yczy� sobie Abdullah, od bohaterskiej postaci kr�la, wyra�nie skopiowanej z pos�gu, po garbatego czy�cibuta z bazaru, i nawet do��czy� sw�j autoportret. � Tak, rozumiem! � powiedzia�a wreszcie Kwiat Nocy. � M�czy�ni bardzo si� r�ni�, tak jak m�wi�e�. M�j ojciec wcale nie jest typowy, podobnie jak ty, oczywi�cie. � Wi�c przyznajesz, �e nie jestem kobiet�? � ucieszy� si� Abdullah. � Zmuszona jestem przyzna�. Przepraszam za pomy�k�. Potem przesz�a z lamp� wzd�u� skarpy, ogl�daj�c niekt�re obrazy po raz trzeci. Abdullah zauwa�y� z pewnym zdenerwowaniem, �e wybra�a najprzystojniejszych m�czyzn. Patrzy�, jak pochyla�a si� nad nimi w g��bokim skupieniu, lekko marszcz�c czo�o, na kt�re sp�ywa� niesforny lok ciemnych w�os�w. Zacz�� si� obawia�, �e rozp�ta� co� nieprzewidzianego. Kwiat Nocy zebra�a razem obrazki i u�o�y�a w schludny stos obok skarpy. � Tak, jak my�la�am � powiedzia�a. � Wol� ciebie od ka�dego z nich. Niekt�rzy wydaj� si� zbyt dumni z siebie, a inni wygl�daj� na samolubnych i okrutnych. Ty jeste� skromny i mi�y. Zamierzam poprosi� ojca, �eby wyda� mnie za ciebie zamiast za ksi�cia Ochinstanu. Zgadzasz si�? Ogr�d zawirowa� wok� Abdullaha w rozmazanych smugach z�ota, srebra i zgaszonej zieleni. � Ee... boj� si�, �e nic z tego nie wyjdzie � b�kn�� wreszcie m�odzieniec. � Dlaczego nie? � zapyta�a. � Jeste� ju� �onaty? � Nie, nie � zaprzeczy�. � Nie o to chodzi. Prawo pozwala m�czy�nie mie� tyle �on, na ile go sta�, ale... Kwiat Nocy znowu zmarszczy�a brwi. � Na ilu m��w pozwalaj� kobiecie? � Tylko na jednego! � odpar� Abdullah, nieco zgorszony. � To straszna niesprawiedliwo�� � zauwa�y�a Kwiat Nocy. Usiad�a na skarpie i zamy�li�a si�. � Czy wed�ug ciebie to mo�liwe, �e ksi��� Ochinstanu ma ju� jakie� �ony? Abdullah patrzy�, jak czo�o dziewczyny coraz bardziej si� chmurzy, a smuk�e palce b�bni� w muraw� niemal z irytacj�. Zrozumia�, �e naprawd� niechc�cy co� rozp�ta�. Kwiat Nocy odkry�a, �e ojciec nie powiadomi� jej o pewnych istotnych faktach. � Je�li jest ksi�ciem � odpar� troch� nerwowo Abdullah � moim zdaniem to wysoce prawdopodobne, �e ma ju� kilka �on. Tak. � Wi�c jest zach�anny i nienasycony � orzek�a Kwiat Nocy. � Zdj��e� mi kamie� z serca. Dlaczego m�wisz, �e nic nie wyjdzie z naszego ma��e�stwa? Wczoraj wspomnia�e�, �e te� jeste� ksi�ciem. Abdullah poczu� rumieniec na twarzy i z�aja� si� w duchu, �e ujawni� jej swoje marzenia. Chocia� t�umaczy� sobie, �e przecie� mia� wszelkie powody wierzy�, �e to sen, kiedy jej opowiada� o porwaniu, to mu wcale nie pomog�o. � Prawda. Ale m�wi�em ci te�, �e zagubi�em si� daleko od mego kr�lestwa � powiedzia�. � Teraz musz� zarabia� na skromne utrzymanie. Sprzedaj� dywany na bazarze w Zanzibie. Tw�j ojciec to z pewno�ci� bardzo bogaty cz�owiek. Raczej nie uzna tego za korzystny zwi�zek. Kwiat Nocy gniewnie zab�bni�a palcami. � M�wisz tak, jakby� mia� si� �eni� z moim ojcem! � fukn�a. � O co chodzi? Kocham ci�. Ty mnie nie kochasz? Spojrza�a na Abdullaha. Abdullah odwzajemni� jej spojrzenie i zaton�� na wieczno�� w wielkich ciemnych oczach. Us�ysza� sw�j g�os: �Tak�. Kwiat Nocy u�miechn�a si�. Abdullah si� u�miechn��. Up�yn�o jeszcze kilka ksi�ycowych wieczno�ci. � Opuszcz� sw�j kraj z tob� � o�wiadczy�a Kwiat Nocy. � Poniewa� m�j ojciec rzeczywi�cie mo�e nie zgodzi� si� na nasz zwi�zek, musimy najpierw si� pobra�, a potem mu powiemy. W�wczas ju� nic nie b�dzie m�g� zrobi�. Abdullah, kt�ry mia� pewne do�wiadczenie z bogaczami, niestety nie by� tego pewien. � To nie takie proste � rzek�. � Ale po namy�le doszed�em do wniosku, �e roztropno�� nakazuje nam opu�ci� Zanzib. To powinno by� �atwe, poniewa� tak si� sk�ada, �e mam czarodziejski dywan. Oto on, tam na skarpie. Przyni�s� mnie tutaj. Niestety �eby go uruchomi�, trzeba zna� czarodziejskie s�owo, kt�re potrafi� wym�wi� tylko przez sen. Kwiat Nocy wzi�a lamp� i podnios�a wysoko, �eby o�wietli� dywan. Abdullah podziwia� gracj�, z jak� pochyli�a si� nad dywanem. � Wydaje si� bardzo stary � stwierdzi�a. � Czyta�am o takich dywanach. S�owo komendy to pewnie ca�kiem zwyk�y wyraz, tylko wypowiedziany w dawny spos�b. Wiem z ksi��ek, �e tych dywan�w u�ywano w nag�ej potrzebie, wi�c s�owo nie powinno by� zanadto udziwnione. Najlepiej opowiedz mi wszystko, co o nim wiesz. Wsp�lnymi si�ami mo�e rozwi��emy ten problem. Abdullah zrozumia� wtedy, �e Kwiat Nocy � je�li nie liczy� luk w wiedzy � jest zar�wno inteligentna, jak i �wietnie wykszta�cona. Jeszcze bardziej j� podziwia�. Przekaza� jej wszystko, co wiedzia� o dywanie, w��cznie z awantur� na kramie Jamala, kiedy ha�as nie pozwoli� mu us�ysze� s�owa komendy. Kwiat Nocy s�ucha�a, kwituj�c skinieniem g�owy ka�dy nowy fakt. � A wi�c � powiedzia�a � zostawmy na razie przyczyny, dla kt�rych kto� mia�by ci sprzeda� sprawny czarodziejski dywan i jednocze�nie dopilnowa�, �eby� go nie u�ywa�. Jest to post�pek tak dziwny, �e koniecznie musimy p�niej to przemy�le�. Najpierw jednak zastan�wmy si�, co ten dywan robi. M�wisz, �e opad�, kiedy mu rozkaza�e�. Czy obcy wtedy co� powiedzia�? Mia�a bystry i logiczny umys�. Naprawd� znalaz�em per�� po�r�d kobiet, pomy�la� Abdullah. � Jestem pewien, �e nic nie m�wi� � odpowiedzia�. � Zatem � skonstatowa�a Kwiat Nocy � s�owo komendy potrzebne jest tylko do wprawienia dywanu w lot. Potem widz� dwie mo�liwo�ci: pierwsza, �e dywan wype�nia wszystkie twoje polecenia, dop�ki nie dotknie ziemi, albo druga, �e okazuje ci pos�usze�stwo, dop�ki nie wr�ci do miejsca, sk�d wystartowa�... � To �atwo sprawdzi� � oznajmi� Abdullah, kt�remu kr�ci�o si� w g�owie z podziwu dla jej logiki. � My�l�, �e w gr� wchodzi pierwsza mo�liwo��. � Wskoczy� na dywan i zawo�a� na pr�b�: � W g�r� i z powrotem do mojego kramu! � Nie, nie! St�j! Czekaj! � krzykn�a Kwiat Nocy w tej samej chwili. Ale by�o ju� za p�no. Dywan poderwa� si� w powietrze, a potem pomkn�� w bok z tak� pr�dko�ci�, �e Abdullah najpierw upad� na plecy i kompletnie straci� oddech, po czym zawis� po�ow� cia�a poza wystrz�pion� kraw�dzi� dywanu, na jakiej� straszliwej wysoko�ci. Gdy tylko zdo�a� odetchn��, natychmiast p�d powietrza zapiera� mu dech. Nie m�g� nic zrobi�, tylko gor�czkowo wczepi� si� paznokciami we fr�dzle na jednym ko�cu. Zanim zdo�a� si� wci�gn�� z powrotem na wierzch, a co dopiero przem�wi�, dywan spikowa� w d� � ponownie zapieraj�c Abdullahowi dech w piersiach � przepchn�� si� przez kotary w kramie � ma�o nie dusz�c przy tym Abdullaha � i wyl�dowa� g�adko � i bardzo statecznie � na pod�odze w �rodku. Abdullah le�a� na brzuchu i rozpaczliwie �apa� powietrze. W g�owie wirowa�y mu mgliste wspomnienia wie�yczek �migaj�cych obok niego na tle gwia�dzistego nieba. Wszystko sta�o si� tak szybko, �e najpierw pomy�la�, jak zdumiewaj�co niewielka odleg�o�� dzieli jego kram od nocnego ogrodu. Potem, kiedy wreszcie odzyska� dech, mia� ochot� wymierzy� sobie kopniaka. Co za g�upstwo zrobi�! M�g� przynajmniej zaczeka�, a� Kwiat Nocy te� wejdzie na dywan. Dzi�ki niej zrozumia� jednak, �e nie ma innego sposobu, �eby si� znowu spotkali, ni� zasn�� z nadziej�, �e jeszcze raz przez przypadek wypowie we �nie s�owo komendy. Skoro zrobi� to