15454
Szczegóły |
Tytuł |
15454 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
15454 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 15454 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
15454 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Barbara Ogodzi�ska
Ma�omy�l
Tak, tak jestem MA�OMY�L. Nauczy�am si� tego, z uwagi na ten natr�tny komputer. Cz�owiek ju� nic nie m�g� zrobi� bez ingerencji tego pud�a!!!! Dobrze jest, jak czasem poprawi, dodmuchuj�c tam gdzie trzeba poduszk�, jak przyniesie pi�, czy je�� � wtedy, gdy cz�owiekowi si� nic nie chce robi� i bije si� z my�lami, wsta� czy nie? A jednak niech go wszyscy diabli. Chc� by� troch� sama!!!!
Tam jest jak w wi�zieniu, w kt�rym wi�zie� jest pod sta�� obserwacj�. Stra�nikom za� zapewniona jest anonimowo��, niewidoczno��. Im wi�cej o tym my�la�am, tym serdeczniej mia�am do�� tego swojego pokoju, kt�ry rozszerza� si� co prawda, w zale�no�ci od moich potrzeb, ale ja ich przecie� nie mia�am! To, co mnie ogarnia�o, by�o czym� w rodzaju klaustrofobii. I ta nieustanna inwigilacja, prze�ladowanie.
Wczoraj chcia�am go wy��czy�, ale gdzie tam, ubieg� mnie blokuj�c zesp� wy��czaj�cy. Jak go podej��, �eby nie zd��y� si� po�apa�, jak to zrobi� � nie my�l�c?
Spe�nianie marze� tak! Ale spe�nianie my�li? � To za wiele!
Wczoraj komputer m�j i Kongo dogadali si� ze sob� i facet zapuka� do moich drzwi. Z pocz�tku ucieszy�am si�, ale potem zacz�y mnie wype�nia� my�li rodzaju, �e mo�e to za szybko. Co on o mnie pomy�li?
Co te dwa komputery wykombinowa�y? Z drugiej strony, to ci�ko samej i ten m�j cz�sto �apa� mnie na my�leniu, jak dobrze by�oby mi we dwoje. Ale mimo wszystko by�am z�a. Wtr�canie si� do spraw czysto prywatnych?
A ja czy ju� zupe�nie nic nie znacz�? M�g� mnie przecie� uprzedzi�! A� kipia�o we mnie. Nie lubi�am tego, co we mnie siedzia�o, tej staro�wieckiej kobiety. Ale c�, to by�o silniejsze ode mnie. Nie da�am jednak po sobie nic pozna�. Coraz cz�ciej mi si� to udawa�o. Powiedzia�am wi�c, przymilnie mru��c oko � jaki� ty dobry, Komputerciu. Chyba si� na tym nie pozna�, by� mo�e nawet tego nie przeanalizowa�, gdy� wcze�niej cz�sto w marzeniach przedstawia�am tak� sytuacj�, �e odwiedzi mnie pi�kny ch�opak, b�d� z nim rozmawia�a, a potem...
Trzeba mi z tym sko�czy�. Z t� nadopieku�czo�ci� i obdzieraniem mnie z mojej to�samo�ci. Stawa�o si� to powoli moj� obsesj�.
Postanowi�am u�y� podst�pu. Chcia�am go wy��czy�, ni to z �artu, ni to niby dla treningu umys�u. I tym razem nie uda�o si�. Na pewno znajd� kiedy� jego s�aby punkt. Nie traci�am nadziei.
A� tu nagle, kt�rego� dnia uda�o si�, poczu�am, �e jestem wolna, od��czona od komputera, od mojego drugiego ja.
Gdy uda�o mi si� niepostrze�enie wydosta� z domu, od��czona od pomocy komputera najpierw cieszy�am si� jak dziecko, kt�remu uda�a si� po raz pierwszy samodzielna jazda na rowerze.
A potem przysz�o to wszystko, przekona�am si�, �e cz�owiek sam ju� nie mo�e nawet wegetowa�.
Zaraz po wyj�ciu z domu, skaleczy�am si�. To musia� by� pech! To nie mog�o by� a� tak proste! I to nie by�o ani �atwe, ani proste.
Tak wi�c skaleczy�am si�. Jak trudno zrobi� co� samemu.
Ot, niby drobne skaleczenie, jaka� drzazga, doprawdy, kt� by na to zwa�a�. Krew jednak lecia�a po r�ce a� do �okcia. No tak, nawet nie mia�em chusteczek � przecie� w domu nie by�y mi potrzebne. Podci�gn�am r�kaw i jako� uda�o mi si� zapanowa� nad sytuacj�. Prost�, ale wcale nie a� tak prost�, jakby si� mog�o wydawa�.
Pami�tam, gdy by�am ma�a, matka wyjmowa�a mi drzazg� z palca. Uff, nie by�o to przyjemne. O powrocie do domu nawet nie pomy�la�am. Trudno to co� by�o nazywa� domem, ale tak nazywa�am miejsce moich dotychczasowych posiedze�. Tam nawet najprostsze czynno�ci wykonywa� za mnie komputer. Bo nawet proste rzeczy sprawia�y mi tam trudno�ci. Tak jako� by�o mi trudno si� zabra� za cokolwiek. Do tej pory wyr�cza� mnie prawie we wszystkim.
Prawda, �e nie tylko m�j, a ca�a ich sie�, powi�zana nierozerwalnie ze sob�.
Zda�am sobie spraw�, �e to g�upie skaleczenie mo�e okaza� si� naprawd� niebezpieczne. On zawsze w takim przypadku szybko robi� analiz� i znajdowa� antidotum.
Zreszt� w pokojach wszystko by�o antyseptyczne, a� do b�lu.
S�ysza�am, �e niekt�re osobniki zachowa�y troch� odporno�ci w�asnej. Zw�aszcza te, kt�re wcze�niej przeby�y jakie� choroby, a tak w�a�nie by�o ze mn� � nachorowa�am si�, jak by�em ma�a � do��!
Postanowi�am wi�c, zbagatelizowa� swoje skaleczenie. Przecie� by�am zdrowa.
By�am nareszcie sama. Sytuacja zacz�a mnie rozpiera�. By�am z siebie dumna. Jestem sama. Chcia�o mi si� krzycze� z rado�ci.
Dooko�a jednak by� inny �wiat, ni� ten, kt�ry sobie sami stworzyli�my i prawie przywykli�my. My stworzyli�my , a komputery udoskonali�y go, we wskazanym przez ludzi kierunku. Ludzie i komputery stworzyli �wiat, w kt�rym mieli�my si� czu� jak najlepiej.
� Kontrolowan� atmosfer�.
Regulacja temperatury, ci�nienia, o�wietlenia, wilgotno�ci, wszystko kontrolowane.
Jak m�wi� wszystko, to znaczy wszystko, nawet cholerne, nieuporz�dkowane moje my�li, mo�e nawet sny.
Jedzenie, wszystko by�o w jak w stoliczku nakryj si�. Ubranie mo�na by�o wybra�, jakie si� chcia�o, r�wnie� umeblowanie i tak dalej. Osobom biednym, pozbawionym tego wszystkiego, mog�oby si� wydawa�, �e ja jestem strasznie rozpieszczona, �e nie wiem czego chc�.
Wszystko to by�o za darmo i wszystko za�atwia�y komputery. Ale by�o to jednak, co prawda luksusowe, ale wi�zienie.
Tak rozmy�laj�c, ci�gle nie mog�am w to uwierzy�, ale uda�o mi si� to, nad czym pracowa�am wytrwale od co najmniej roku. To przecie� graniczy�o z cudem.
Teraz przekonam si�, czy to prawda, czy ska�enie �rodowiska na zewn�trz jest tak du�e, jak to g�osi�y komputery. W mie�cie rzeczywi�cie nie by�o �adnej ro�linno�ci, �adnych drzew, mo�e to jednak jest prawda. A niech tam, chc� cho� troch� po�y� na wolno�ci, zreszt� jakby co, to m�j Komputercio mnie odszuka i wyleczy.
Stara�am si� nie my�le� o tym. A jednak przez g�ow� przechodzi�y mi r�ne zas�yszane informacje.
Nie wolno by�o opuszcza� dom�w! Wszyscy bali si�, to ska�onego powietrza, to nieznanych chor�b.
Ju� dawno w historii znana by�a choroba pod nazw� AIDS. W miar� jak wynajdowano jak�� szczepionk�, natychmiast si� pojawia�a nowa mutacja. Atak straszliwej choroby coraz bardziej przybiera� na sile.
A ludzie, jak to ludzie. Poch�oni�ci konfliktami, rozgrywkami pomi�dzy sob�, nie walczyli z t� chorob� ze wszystkich si�.
Kto mia� pieni�dze, m�g� kupi� szczepionk�, �rodki uodporniaj�ce. Kto ich nie mia�, nie mia� r�wnie� wp�ywu na walk� z chorob�. Co tam manifestacje. Jedyn� odpowiedzi� by�o to, �e nie ma odpowiedniej szczepionki, �e to nast�pny mutant AIDS itd. itd.
Powoli jednak stracono nad chorob� kontrol�. Zacz�li chorowa� i biedni i bogaci.
St�d kontrolowana atmosfera. St�d izolacja od zewn�trznego otoczenia.
St�d podporz�dkowanie si� komputeryzacji, najpierw stopniowe, potem prawie ca�kowite uzale�nienie.
I tak jak w szkole. Po co liczy� w pami�ci, kiedy mo�na na komputerze. Komputer zawsze wiedzia� lepiej, kiedy jest optymalnie, i raczej trudno by�o to zmieni�. Ludzie ogarni�ci panik� zgadzali si� na wszystko, co zapewnia�o im ochron� przed AIDS.
Pojawi�y si� r�wnie� plusy takiej sytuacji. Nast�pi� rozw�j komputeryzacji. Po jakim� czasie mog�am jecha� wsz�dzie.
Mog�am jecha�, gdzie tylko mi si� zamarzy�o. Na rowerze, motocyklu, samolotem jak kto chcia�, jednak by�a to jazda wirtualna. Mog�am si� nawet zm�czy� i owszem.
Ale wci�� mia�am �wiadomo�� luksusowego wi�zienia. Nie pomaga� zaprogramowany obrazem tr�jwymiarowym krajobraz. Chocia� z pocz�tku to i owszem. Oswojone i kontrolowane ptaki i zwierz�ta.
W��cza�am lub kaza�am w��czy� odpowiedni program i wchodzi�am w ten tr�jwymiarowy �wiat. Wszystko by�o mo�liwe, �nieg m�g� by� zielony, fioletowy, czerwony, a nawet ciep�y, czy te� gor�cy. Mog�am lata� jak motyle, mog�am by� motylem. Mog�am wspina� si� nawet na Mount Everest.
Na pocz�tku by�o fajnie. Ludzi ogarn�a mania komputerowego podr�owania. Nie liczyli si� znajomi, rodzina. Wysiadywali przed ekranem ca�ymi dniami. Nie by�am wi�c w tym odosobniona.
Ludzie mogli w tym czasie chodzi�, biega�, stepowa�, podskakiwa�. To nie by� ma�y ekran komputerowy, chcia�e� mie� obraz na ca�ej �cianie, to mia�e�. Niepotrzebna by�a jaka� mysz do obs�ugi komputera. Wystarczy� g�os, rozkaz.
Posuwano si� jeszcze dalej, wszczepiano ludziom elektrody, bo chcieli by� na sta�e pod��czeni do swych gier.
Ludzie najpierw nie chcieli, a potem ju� nie mogli wyrwa� si� z tych szpon�w.
KOCHAM KINO
Ogl�danie filmu na pocz�tku by�o sam� przyjemno�ci�. Dla mnie najbardziej a trakcyjne by�y filmy przyrodnicze, kiedy ca�a przyroda otacza�a mnie jak w naturze, a kwiaty i ro�linno�� mog�am ogl�da� w dowolnym zbli�eniu i powi�kszeniu.
Wydziela�y te�, a mo�e nam si� tylko zdawa�o, zapach w�a�ciwy dla danej odmiany lub te� inn� wo� dowolnie zaprogramowan�.
Nie mog�am poj�� jak oni to robi�, �e w danej chwili czu�o si� zapach np. igliwia, bagien, a nast�pnie morza i ponownie np. zapach r�. Przeje�d�aj�cy samoch�d, to dodatkowy nik�y ju� w naszych czasach zapach spalenizny. Filmy dawa�y ludziom niesamowite prze�ycia. Mo�na by�o ogl�da� je do woli, a tak�e wciela� si� w dan� rol� i by� aktorem, dowolnie m�czyzn�, kobiet� albo dzieckiem, a nawet niemowl�ciem. Mo�na by�o si� wcieli� w aktora, kt�rego w filmie prze�ladowa�y najwi�ksze zmory, a nawet zosta� zabitym, pokrojonym na cz�ci i odwrotnie mo�na by�o by� sadyst�, morderc� itp.
Poca�unki, pieszczoty by�y odbierane w tych samych miejscach co w filmie, takie� same reakcje odczuwali ludzie ogl�daj�cy film.
Gorzej bywa�o z tymi, kt�rzy nie akceptowali mi�o�ci uprawianej akurat na filmie. Zdarza�y si� r�ne reakcje. Bezpieczniej by�o zapozna� si� wcze�niej z recenzj�, aby oby�o si� bez nieprzewidzianych emocji.
Mo�na by�o zam�wi� dany film do ogl�dania w domu. W�a�ciciele kin doszli do takiej perfekcji, �e dodawali do ka�dego filmu ulubiony zapach zamawiaj�cego, zapach jego w�asnej spermy, potu itp.
Zdarza�o si�, �e ludzie chodzili na ten sam film kilkana�cie, ba nawet kilkadziesi�t razy. Wydawali mas� pieni�dzy na program, by m�c ogl�da� go ju� bez problemu w domu. Dla niekt�rych znowu, nie lada gratk� by�o podpatrywanie zachowa� ludzi w kinach. Robiono nawet o tym filmy, nast�pnie wykorzystywano je szanta�uj�c swoje ofiary.
W�r�d film�w, przewa�a�y filmy pornograficzne, gangsterskie, horrory.
Sugestywno�� przekazu i odbioru tych film�w by�a taka wielka �e matka cz�sto my�la�a, �e pochowa�a, syna, �ona m�a lub odwrotnie, gdy� tak dzia�o si� na filmie lub program zmieniony by� tak, �e ogl�daj�cy, graj�cy w gr�, uto�samia� si� z kt�rym� z bohater�w. Po prostu si� z nim identyfikowa�. Niemniej, nie zawsze do ko�ca filmu chcia� pozosta� tym samym bohaterem, cz�sto wykazywa� odmienn� reakcj� na zjawiska kt�re zachodzi�y w filmie. Nieprawdopodobne jest to, jak niekt�rzy prze�ywali filmy. Bywa�o, �e ludzie ju� po kilku scenach opuszczali kino, ale bywa�o i tak, �e trzeba by�o ich wyrzuca� si��.
Wykidaj�o kinowy, to nowy etat w ka�dym kinie, kawiarni, gdzie by�y komputery. W kinie na zmianie pracowa�o czasami kilku si�aczy. Utworzono te� specjalne ekipy, kt�re wynajmowa�y si� do takich cel�w.
Wielka liczba psychicznie chorych, spowodowa�a, �e zacz�a dzia�a� cenzura.
Przewa�a�a jednak wi�kszo�� tych, co lubili takie doznania, kt�rzy my�leli, �e nie popadn� w uzale�nienie, �e s� silniejsi i odporniejsi od innych, ale i ci popadali w uzale�nienie i to du�o szybciej ni� chcieli, czy my�leli.
Inspektorzy z cenzury dostawszy sw�j ulubiony film jako �ap�wk�, przymykali oczy. Zreszt� sami te� byli wprowadzani w b��d, niejednokrotnie ogl�dali inny film, ni� ten kt�ry faktycznie mia� by� ocenzurowany. Pod tym samym tytu�em kr��y�o kilka innych.
Maj�c dane o osobie, kt�ra b�dzie ogl�da�a dany film, mo�na by�o z ni� zrobi� wszystko.
Bywa�o te� tak, �e widz ogl�da� dwa obrazy na filmie, jeden pozornie bezpieczny, drugi trafiaj�cy do jego pod�wiadomo�ci, bez jego wiedzy.
Pozostawa�y one czasami d�ugo w pami�ci komputera, celem powt�rnego wykorzystania ich w przysz�o�ci, gdyby jedna projekcja nie odnios�a spodziewanego skutku. Mog�y dzia�a� r�wnie� jak hipnoza.
Rozpocz�ta zosta�a wielka batalia o kontrol� nad programami. Zainteresowani byli r�wnie� ci, kt�rzy sami produkowali takie programy. Oni te� zacz�li si� obawia�, �e nie wszystko co ogl�daj� jest tym, co chcieliby ogl�da�.
Wiskozi � wyselekcjonowane osoby, o zwi�kszonej odporno�ci psychicznej, zaprzysi�eni, przeznaczeni do walki z pseudo-kinooperatorami byli pod sta�� kontrol�, co najmniej trzech niezale�nych komputer�w, pod��czonych niezale�nych central znajduj�cych si� w organizacjach wojskowych.
I dopiero wtedy zacz�to robi� odsiew i wy�apywa� nieuczciwych. Co prawda wiele dobrych pozycji posz�o r�wnie� z dymem. Dopiero ta akcja zacz�a przynosi� jakie� rezultaty.
A zacz�o si� od tego pozornie normalnego przypadku.
Na pocz�tku do szpitala psychiatrycznego trafi�a �ona komandora w stanie spoczynku. Obrazy z filmu pozaciera�y si� w jej �wiadomo�ci z rzeczywisto�ci�. �y�a w poczuciu, �e jej najbli�si ju� nie �yj�, �e zgin�li w jakiej� masakrze.
Ani m��, ani dzieci nie mogli jej niczego przet�umaczy�, wyja�ni�, albowiem w ogl�danym seansie, m�� i dzieci gin�y i powraca�y jako duchy i znowu ulega�y kolejnej masakrze, �eby powt�rnie powr�ci� jako duchy i tak bez ko�ca, bo w chwili kiedy zaczyna�a wierzy�, �e �yj�, znowu ulega�y jakiej� katastrofie.
K�ko si� zamyka�o. Tak wi�c �yj�cy m�� i dzieci sta�y si� dla niej duchami.
Nie wytrzyma�a wi�c tego emocjonalnie i zwariowa�a.
Po kilku latach oszo�omienia, ludzie popadali w dziwn� chorob�. Nie odr�niali fantazji od rzeczywisto�ci.
Niekt�rzy zreszt� uciekali w sw�j wymy�lony, cz�sto wymarzony �wiat. I tak konstruktorzy mogli budowa� i wypr�bowywa� swoje wynalazki czy budowle, erotomani mogli mie� ka�d� wymy�lon� dziewczyn�. Sady�ci mogli wymy�la� najokrutniejsze, najwymy�lniejsze zbrodnie itd.
Z t� r�nic�, �e nie nic w zasadzie nie mog�o si� sta� ludziom graj�cym w domu w te gry ( opr�cz oczywi�cie � psychicznego zwichni�cia umys��w ). Ewentualne z�amanie czy zwichni�cie nogi, poci�ga�o za sob� natychmiastowe znieczulenie i prawie natychmiastowe wyleczenie. Co najwy�ej, to mog�e� pochodzi� w cienkiej po�czosze � protezie na�o�onej na nog�, te� zreszt� nadzorowanej przez urz�dzenia komputerowe. Inne cz�ci zamienne dost�pne by�y w ka�dym rozmiarze � jak dla robot�w, nawet sztuczna krew. Inaczej by�o np. w kinach. Tam mo�na by�o by� nara�onym na r�ne nieprzewidziane zachowania innych widz�w. Od wprowadzenia kontrolowanej atmosfery i z tym problemem na poz�r si� uporano. Po prostu by�a wi�ksza izolacja i kontrola nad lud�mi.
Ale psychika cz�owieka by�a nadal najbardziej nara�ona. Potem nast�pi�o og�lne zniech�cenie. Po co wspina� si� w g�r� bez ryzyka. Po co zapuszcza� si� w puszcz� bez dreszczyku emocji. Chocia� by�y przecie� i emocje, ale przecie� wymy�lone. Niekt�rzy uodpornili si� na najwi�ksze horrory. Seks sprowadzono do czynno�ci daj�cej co prawda przyjemno��, ale zosta� obdarty z tego czego� niewyt�umaczalnego, pozbawiony tajemniczo�ci tego, co druga osoba mog�aby wymy�li�. To troch� tak, jak odwracanie szachownicy � czyli granie z samym sob�. Mo�na by�o nastawi� program na odtwarzanie losowe i tak cz�sto czyniono, ale to by�o zbyt du�e ryzyko, no i pozostawa�a �wiadomo��, ta �wiadomo��, �e to tylko gra. By�y r�wnie� takie przypadki, gdzie w specjalnych klinikach zap�adniano kobiety, wmawiaj�c im, �e ich dziecko jest pocz�te z osob� pochodz�c� z komputera. Zreszt� nie trzeba by�o wiele wmawia�, gra komputerowa by�a a� nadto sugestywna.
Powodowa�o to wieczn� gonitw� za czym� nowym, wieczne niezadowolenie. Brak prostoty uczu� i ekspozycji prostych zachowa�, cz�sto ko�czy� si� ob��dem.
Samob�jstwa zdarza�y si� na ka�dym kroku. Nawet powsta�o specjalne biuro do ukrywania samob�jstw.
Odratowanych ludzi cechowa�o zniech�cenie, zapadali na dziwn� chorob� nie robienia niczego. Dzieci nie chodzi�y do szko�y, bo komputery wyr�cza�y nauczycieli. Kreowa�y m�odzie� bezwoln�, przyzwyczajon�, �e kto� za nich to wykona. Przyzwyczajano ich do bezmy�lno�ci. Same szybko podsuwa�y jak najlepsze rozwi�zania z ka�dej sytuacji, to powodowa�o jeszcze wi�ksze zamkni�cie ludzi w sobie, w domu, przed �wiatem.
Jedzenie by�o w�a�ciwie zast�powane aromatem, sporz�dzonym z takiej samej papki z mikro i makroelementami i zasobem niezb�dnych witamin. Nie wa�ne co jem, wa�ne czym pokropi�. Dlatego te� wy�sza by�a cena aromat�w ni� samego jedzenia.
I wystarczy�o tylko nacisn�� odpowiedni obrazek. Pierwsze zafascynowanie poznawaniem w ten spos�b �wiata ju� dawno u mnie min�o. Poci�ga�o to co by�o za zas�on�. Wspomnienia nie opuszcza�y mnie ani na chwil�. Dobre przeplata�y si� ze z�ymi. Tak dalej nie mog�o by�.
Mo�na by�o przerobi�: nos, kolor oczu, sk�ry, dos�ownie wszystko. Zrobi� przeszczep sk�ry, z kobiety m�czyzn�, z grubasa szczup�ego, kobieto-m�czyzn�, cz�owieko-zwierz�, ( co by�o zreszt� prawnie zabronione, ale bywa�y i takie wcale nie rzadkie przypadki ), a nawet rzecz kiedy� zupe�nie niewyobra�aln� cz�owieka � ro�lin� itp.
Matka nie poznawa�a c�rki, syna. Ba, ludzie nie poznawali samych siebie, nie czuli identyfikacji z osob�, kt�r� widzieli w lusterku. Przerabiali nie tylko sw�j fizys, ale i charakter. Poczucie wi�zi mala�o. Ludzie przywi�zywali si� cz�sto do postaci kreowanych w filmie. Czasami usi�owali wychodzi� na zewn�trz, ale to by�o dawniej, wtedy kiedy nie by�o jeszcze kontrolowanej atmosfery. Potem pogorszy�o si� do tego stopnia, �e trzeba by�o wzi�� prysznic w odpowiednio zneutralizowanej wodzie, aby niekontrolowana atmosfera na zewn�trz nie szkodzi�a. Potem by�y specjalne kombinezony odporne na dzia�anie kwa�nych deszczy i temperatury otoczenia, kt�ra teraz by�a zupe�nie nieprzewidywalna. Zmieni�y si� pory roku, kt�re kiedy� przypisane by�y danemu regionowi. Wracaj�c do kombinezonu � trzeba by�o dodatkowo zabezpieczy� oczy i usta, aby go za�o�y� (polega�o to na wej�ciu pod prysznic ze specjalnym g�stawym p�ynem). Tworzy� on przylegaj�cy �ci�le kombinezon, kt�ry chroni� r�wnie� w�osy, barwi�c poszczeg�lne w�oski, powlekaj�c je cienk� warstewk�. Na oczy zak�adano przylegaj�ce �ci�le szk�a , wykonane te� z jakiej� masy � niby szk�o, a takie jakie� jak guma � tyle, �e doskonale spe�nia�o swoj� rol� i chroni�o oczy. A po powrocie, wystarczy�o znowu nacisn�� na pilota, by zmy� drug� wod� ten dziwny kombinezon. Kombinezon m�g� by� dowolnego koloru, ale jednak si� przyj�o, �e kolor czerwony by� najdoskonalszym i stanowi� maksymalne zabezpieczenie, a kolor zielony pozwala� wchodzi� do s�onego i zimnego oceanu.
Woda czerwona dost�pna tylko raz w miesi�cu, a potem nie wiadomo dlaczego pojawia�a si� z rzadka, zawsze niespodziewanie jakby przypadkiem. Potem dowiedzia�am si�, �e wybrani ( Ci, kt�rzy my�leli, �e panuj� nad komputerami � mieli jej ile chcieli � do woli � ale te�, nie korzystali z niej � bo jak wszyscy, powoli i oni uzale�niali si� od komputer�w i pozostawali w domach).
Odkry�am, �e woda ta dzia�a�a bardzo niekorzystnie na elementy metalowe, plastik, powoduj�c ich szybsze zu�ycie. Woda czerwona pozwala�a na zakrycie swojego numeru identyfikacyjnego, kt�ry przeb�yskiwa� przez ka�dy kombinezon. Tak, �e cz�owiek w takim kombinezonie pozostawa� nie do wykrycia, nawet przez komputery ( chocia� nie wiem � czy tak by�o w rzeczywisto�ci ).
Tak by�o dawniej, teraz atmosfera uleg�a na tyle poprawie, mo�na by�o wychodzi� na zewn�trz. Tylko po co, jedni ju� nie chcieli, inni nie wierzyli, �e tak jest. R�wnie� porozumiewanie sta�o si� trudne. Obowi�zuj�cy j�zyk to jakie� niewiadomo co, zbitka wszelakich j�zyk�w ( w przewa�aj�cej cz�ci dawnego angielskiego ). Translatory przeno�ne tzw. Kuki, u�atwia�y porozumienie t�umacz�c po swojemu ten �argon. Wiele zreszt� by�o nieporozumie�. Dlatego komputery okazywa�y si� w ko�cu niezb�dne.
Teraz mog�am sama decydowa�, pozornie jednak. Wcze�niej musia�am przecie� u�pi� czujno�� komputera, a nawet go wy��czy�. Inaczej wymy�li�by tysi�c pretekst�w, �ebym pozosta�a w domu.
Dobrze, �e �rodowisko si� na tyle poprawi�o, �e zb�dne s� tamte uci��liwe kombinezony. W�a�ciwie, to nie cieszy�am si� tak bardzo z mojej wolno�ci, jak tego kiedy� "na uwi�zi" tego oczekiwa�am. Mo�e to wynika�o z tego, �e w�a�ciwie nie mia�am �adnego planu, co z sob� zrobi�.
Musz� poszuka� dla siebie nowego miejsca zamieszkania, znale�� jakich� przyjaci�, chocia�by takich jak ja.
Skaleczenie brzydko wygl�da. Ca�e zaczerwienione. Gubi�am si� w swoich my�lach, kt�re k��bi�y si� jak zwariowane, mo�e jednak wr�ci�.
Rozgl�dam si� dooko�a. Troch� tu inaczej, ni� to pokazuje moja telewizja. Nawet gorzej. Szukam �lad�w �ycia cz�owieka. To jest, szukam miejsca, gdzie nie jest a� tak czysto i prawie sterylnie.
Nie wzi�am swojego identyfikatora, a zarazem ��cznika z komputerem, kt�ry zreszt� nied�ugo b�dzie mnie szuka�. Pewnie zreszt� zacznie swe poszukiwania od mieszkania Konga. Po sze�ciogodzinnym wy��czeniu, komputer sam si� w��cza albo przyje�d�a serwis naprawczy.
Na ulicy nie ma zupe�nie ludzi, tylko komputerowe maszyny. Na szcz�cie, na razie nikt si� mn� dot�d nie zainteresowa�. Postanowi�am nie rzuca� si� w oczy. Za�o�y�am jak�� szmat� na g�ow�.
Nagle zauwa�y�am jak�� posta� przemykaj�c�, a raczej skradaj�c� si� podobnie jak ja. Pod��y�am szybko za ni�. To by�o najlepsze rozwi�zanie jakie mi si� w danej chwili nasun�o. By� mo�e jest w podobnej sytuacji do mojej i przed chwil� wykrad�a si� z domowego wi�zienia. B�dziemy wtedy we dwoje zastanawiali si� co dalej pocz��. Musia�am biec, gdy� osobnik zorientowawszy si� w moich zabiegach wyra�nie przy�pieszy�.
Jaki� stary typ samochody sta� przy kraw�niku. I to nie by�o wirtualne auto. Tylko najprawdziwsze. W�a�nie do niego zd��a�a goniona przeze mnie posta�. W ostatniej chwili uda�o mi si� dosta� na ty� samochodu. Dobrze, �e ostatnio troch� �wiczy�am, bo inaczej nie uda�a by mi si� ta sztuczka.
Po chwili wyjechali�my z miasta. Samoch�d zatrzyma� si� przed starym domem. Dooko�a nie by�o nawet najmniejszego �ladu komputera. Dostrzeg�em te� mn�stwo zieleni. Drzewa by�y wysokie, lecz nie znowu takie stare, i te kwiaty, ale� tu by�o pi�knie. Te z komputera pi�kniejsze by�y, ale jako� tak inaczej. Od razu zrozumia�am, nie nigdy nie powr�c� do swojego domowego wi�zienia. M�czyzna, bo to by� facet, wysiad� szybko z samochodu. Z domu na jego spotkanie wyszed� �wawy jeszcze starzec. M�czyzna opowiada� mu co� wskazuj�c na mnie. Starzec, chyba jego ojciec, albo dziadek podszed� do samochodu i spyta� mnie. � co ja tu robi�?
Przeprosi�am go i opowiedzia�am ca�� prawd�, by�o mi bardzo zimno. Stary cz�owiek zaprosi� mnie do �rodka. M�czyzna zauwa�y� skaleczenie. Mia� na imi� Alex.
By� ju� najwy�szy czas, gdy� miejsce skaleczenia by�o silnie zaognione, a ja chyba mia�am gor�czk�. Chyba tylko m�j stan powodowa�, �e powoli zacz�o mi by� wszystko jedno, co si� ze mn� stanie. Nie zwraca�am uwagi na niewygod� tego domu. M�czyzna by� bardzo przystojny ( to jednak zauwa�y�am). Uczesany jednak by� niedbale, str�j jego r�wnie�, nie by� najnowszy. Mo�e zreszt� dlatego mi si� spodoba� od pierwszego spojrzenia, mimo i� daleki by� od doskona�o�ci. Zreszt� jak si� p�niej przekona�am, by�a tu moda na naturalno��. Jaki kto si� urodzi�, takim pozostawa� i im bardziej odbiega� od reszty, tej upi�kszonej tym lepiej. Pami�ta�am zreszt�, czasy swojej m�odo�ci, ten dom, sprz�ty w nim znajduj�ce si� te� mi j� przypomina�y.
Po�o�ono mnie spa�, czu�am si� troch� jak ksi�niczka na ziarnku grochu, by�o mi niewygodnie, jednocze�nie jednak czu�am si� jak kr�lowa. Mog�am decydowa� o sobie. Zasn�am jednak szybko, czuj�c w ostatnim momencie, jak Alex banda�uje mi r�k�.
Obudzi�am si�, my�l�c, znowu ten przebrzyd�y komputer, poda mi do picia nap�j poranny. Jednak nic takiego si� nie sta�o, otworzy�am oczy i zawo�a�am:
� Daj mi pi� i wy��cz t� telewizj�, znowu im si� program zaci��.
Powoli jednak, zacz�am sobie przypomina�, co zdarzy�o si� wczoraj. � Prosz� pana! Zawo�a�am. Cisza. Nie mog�am ruszy� si� z miejsca. Po prostu, nie mia�am si�. Po jakiej� godzinie lub dw�ch zjawi� si� wreszcie Alex, m�wi�c:
� Nareszcie si� pani obudzi�a. Martwili�my si� z ojcem o pani�. Lekarz te� powiedzia�, �e jak prze�yjesz tydzie�, to b�dzie z tob� w porz�dku.
Nieoczekiwanie przeszed� na ty.
� By�a� zupe�nie pozbawiona w�asnej odporno�ci.
No pewnie, pomy�la�am, do czego mi by�a potrzebna. Lepiej by� wygl�da�, gdyby� uczesa� si� komputerowo tj. tak jak ci najlepiej. My�l�, �e bez grzywki i tego tam z ty�u ogona.
� Przepraszam pana � powiedzia�am g�o�no.
� Za co? � spyta� �adnie brzmi�cym g�osem.
Przeprosi�am go, bo my�la�am przez chwil�, �e umie czyta� w moich my�lach, tak jak m�j komputer. Odetchn�am z ulg�.
� Przepraszam za k�opot, kt�ry wam wyrz�dzi�am.
� Nic si� nie sta�o, nasz lekarz, jest przyzwyczajony do leczenia takich przypadk�w. Popijesz troch�, jego zi� i odzyskasz swoj� w�asn� odporno��. B�dziesz mog�a wr�ci� do siebie. Nie mia�a� swojego identyfikatora, wi�c nie mogli�my powiadomi� twojego komputera.
� Mam na imi� Anfyda.
Ju� mia�em si� spyta�.
� A ja...
� Wiem � powiedzia�am � Masz na imi� Alex.
Powiedzia�am jego imi� i zawstydzi�am si�.
� Tak, Alex. Pewnie us�ysza�a� jak ojciec zwraca� si� do mnie.
� Tam, gdzie �y�am odporno��, nie by�a mi potrzebna. Nie chc� tam wraca� -powiedzia�am z pro�b� w g�osie.
� Mia�am ju� wszystkiego do��, zw�aszcza tego wsz�dobylskiego komputera.
� Wi�c pani... wi�c po prostu uciek�a� z domu.
� To nie tak. Z jakiego domu. Ja ju� zapomnia�am jak prawdziwy dom mo�e wygl�da�. Dopiero ten dom, wasz dom nasun�� mi odleg�e ju�, prawie zapomniane chwile. To ju� tydzie� tu jestem? I jeszcze mnie nie znale�li? To dobrze, to bardzo dobrze.
� Tam gdzie pani �y�a, zabija si� odporno�� ludzi i uzale�nia ich ca�kowicie od komputer�w. Mo�e pani dodmucha� poduszk�.
� O tak poprosz�.
� To prosz� wr�ci� do swego Komputercia to pani dodmucha.
Poprawi� mi jednak poduszk�. Znowu m�wi� do mnie pani. Roze�mia� si�:
� U nas ka�dy u�ywa r�k, a komputera w ostateczno�ci. Wie pani, �e przeci�tna �ycia w tamtych warunkach wynosi 48 lat?
� Jak to, przecie� to nieprawda � zawo�a�am. � Przeci�tna to 140 lat. Ja w tej chwili mam ju� 48 lat...
� I jak si� pani czuje? Prosz� spojrze� na w�asne z�by. Czy to Pani z�by?
Poczu�am si� bardzo nieswojo. Mia�am do�� tego zagl�dania w z�by. Spojrza�am w lustro. Otworzy�em buzi� � i u�miechn�am si� � jak fortepian � l�ni�y dwa rz�dy z�b�w.
Spojrza�am na niego tryumfalnie.
� Swoich z�b�w pani ju� dawno nie ma � ci�gn�� sw�j wyw�d. � To s� implanty. No, a w�osy... W�osy najpierw daj� pozna� po sobie, �e co� nie tak jest z organizmem. Wszczepiane jednak noc�, przy rannym czesaniu cz�sto dalej pewnie oblepia�y szczotk�. Czy nie tak? Wiele os�b ma wszczepione w�osy murzy�skie, najbardziej odporne.
Moje w�osy, dotkn�am je palcami. Przypomnia�am sobie jak kiedy� zadziwi� mnie ich �atwy skr�t, wystarczy�o tylko przejecha� grzebieniem. Os�upia�a z wra�enia s�ucha�am dalej.
� Roboty podczas snu wykonywa�y za Pani� higien� ca�ego cia�a, zar�wno na zewn�trz jak i wewn�trz. Cia�o ju� si� nie poci�o, a w jamie ustnej ani �ladu drobnoustroj�w, �adnych, nawet tych niezb�dnych. Roboty w czasie snu dokonywa�y r�nych operacji, same decydowa�y co potrzebne, opieraj�c si� wy��cznie na analizach chemicznych. Ma�o magnezu, to do�o�y�, ma�o czerwonych cia�ek, krwi r�wnie� do�o�y�... Taka ingerencja robot�w spowodowa�a, �e organizm sam przesta� wytwarza� potrzebne sk�adniki, tylko czeka� na ich dostarczenie. Ci�g�e uzupe�nianie mikro i makroelement�w i witamin, spowodowa�o, �e organizm pozbawiony zosta� swojego systemu obronnego. Jedzenie coraz cz�ciej by�o wy��cznie syntetyczne. Dodatki smakowe, barwniki, oraz wykonanie sprawia�o, �e rzadko komu chcia�o si� co� samemu wykona� czy ugotowa�. Trudno samemu by�o tak �adnie i smacznie zrobi� jakie� danie, a czasami by�y to prawdziwe kompozycje. Przecie� mog�a pani zam�wi� na kolacj� na przyk�ad wie�� Eiffla. A ich trwa�o��... Tak by�y trwa�e, �e po grubszym zastanowieniu to przera�a�o. Nawet do 100 lat. Ale kto by tam zwa�a�, mo�e troch� na pocz�tku, ale smakowa�o i by�o takie �adne. Wszystko mo�na by�o zam�wi�.
Czu�am si� coraz bardziej nieswojo � bo facet mia� racj�. Przypomina�am sobie i analizowa�am swoje dotychczasowe �ycie. Rzeczywi�cie, cz�sto nie mog�am porozumie� si� z Kongiem, zw�aszcza w nocy, telefon nie dzia�a�, a Kongo m�wi�, �e nie s�ysza� jego dzwonienia. Wszystko zacz�o si� ��czy�, kojarzy�am i inne fakty. To odsuwanie si� znajomych, zapominanie o odwiedzinach. Oni po prostu umierali.
� O m�j Bo�e...
� Komputery reguluj� samopoczucie ludzi, dosypuj�c im do jedzenia specjalne narkotyki � m�wi� dalej Alex. Jego g�os brzmia� mi w uszach jak dzwon, pomimo, �e m�wi� �ciszonym g�osem. � Eliminuj� po pewnym czasie pami��, wprowadzaj�c swoje parametry. Pani� to omin�o. Zd��y�a pani w por� zwia�.
Nie mog�am w to, co Alex opowiada� uwierzy�, nie mog�am, bo i nie chcia�am. Broni�am si� w ten spos�b, boj�c si� poznania ca�ej prawdy, wtedy zaprzecza�am.
� Jak to, to wszystko, co pan opowiada, jest nieprawd�, dlaczego mi pan wmawia takie rzeczy?
� Niech si� pani uspokoi, mo�e za wcze�nie zacz�am pani� u�wiadamia�. � przeszed� na bardziej przyjacielski ton. � Poczujesz si� lepiej to porozmawiamy na ten temat.
I wyszed� .
Wr�ci� po chwili, przynosz�c co� gorzkiego do picia. Mia�am takie pragnienie, �e wypi�abym wszystko. Wi�c wypi�am, ale a� si� wstrz�sn�am i parskn�am. R�wnie� to co, do tej pory us�ysza�am, przerasta�o moje w�asne poczucie bezpiecze�stwa, moje Ego. Nie dawa�o mi spokoju. By�am ponadto bardzo os�abiona, wi�c po chwili ponownie usn�am.
Obudzi�am si� w nocy, obok sta�a karafka z wod�, wypi�am spory �yk, nic mi nie smakowa�o, zreszt� moje brodawki smakowe odm�wi�y pos�usze�stwa. Zacz�am ponownie analizowa� swoj� sytuacj� i w og�le. Wykonywa�am to systematycznie, a nawet analitycznie. Czego� si� od tego komputera nauczy�am.
Pomy�la�em o Kongo. Ile m�g� mie� lat. Ile mu zosta�o. Przywi�za�am si� troch� do niego. Czy to by�a mi�o��? Chyba nie. Ale go na sw�j spos�b lubi�am. Trzeba go stamt�d jak najpr�dzej wyrwa�.
Kongo... Czy s� inni? Ilu nas takich by�o? Wierci�am si� na ��ku. Moje by�o o niebo wygodniejsze, dok�adnie wpasowywa�o si� w cia�o.
Trapiona podobnymi i innymi my�lami znowu usn�am. Rano obudzi�o mnie delikatne pukanie do drzwi. Chcia�am si� zerwa� i otworzy� drzwi, ale opad�am bez si� na poduszk�. Powiedzia�am g�o�no:
� Prosz�!
Zabrzmia�o to jednak jak g�o�ny j�k.
Do pokoju wszed� Alex. Mia� na sobie inn� bluz�. Wygl�da� zupe�nie przyzwoicie. Zasypa�am go pytaniami � co wie o nas? Sk�d ma takie informacje? Mo�e jednak si� myli. Chocia� ju� wiedzia�am dobrze, �e m�wi� prawd�.
� Prosz� przesta� o tym my�le�. �a�uj�, �e cokolwiek pani opowiedzia�em. Jest pani jeszcze bardzo s�aba.
� Ale tam jest Kongo � przerwa�am mu.
� Jaki Kongo? � spyta�.
� Taki sam jak ja. Mo�e s� inni. Trzeba ich ratowa�. A wy do jakiego wieku do�ywacie? � spyta�am nieco ironicznie.
� Mniej wi�cej do stu dziesi�ciu lat � odpar�Alex. � Widzia�a� mego ojca, ma ju� sto dwa lata.
� To nie jest tw�j dziadek? � spyta�am.
Alex spojrza� mi uwa�nie w oczy. Zrozumia�, �e milczenie mo�e by� gorsze, od wyja�nie�. Tak czy inaczej, nie przesta�abym o tym my�le�, snu� przypuszcze�.
� Tak naprawd�, to nie jest m�j dziadek ani ojciec. Przed dwoma laty, znalaz� mnie wyczerpanego, na tym samym podw�rku, sk�d i ty si� do nas zabra�a�. Ja r�wnie� odchorowa�em sw�j pobyt tutaj. Zreszt� ja dopiero niedawno odzyska�em pami��.
� Dlaczego nie pomagacie innym wydosta� si� ze komputerowych szpon�w?- przerwa�am mu
� To nie jest takie proste � powiedzia� ze smutkiem. -Zreszt� niekt�rym dobrze jest jak jest. Powr�t do �wiata rzeczywistego, z pulpitu przed komputerem do pe�ni �wiadomo�ci, by�by trudny. Dla wielu by�by nie do zniesienia. W �wiecie interaktywnym to oni byli bohaterami wymy�lonych przez siebie lub przez innych historii. Czasami by�o tak, �e scenariusz wyre�yserowany przez kogo� innego by� nieodgadniony, by�o wiele pu�apek. Dawa�o to bohaterom nieprzewidywalne mo�liwo�ci. Trudno by�o czasem przewidzie� jak odbije si� na psychice komputerowicza, spotkanie ze swym najwi�kszym wyimaginowanym wrogiem, paj�kiem, kt�rego si� przedtem panicznie ba�. Niejednokrotnie gra wcze�niej testowa�a gracza, bada�a jego wytrzyma�o��, jego sk�onno�ci, zahamowania...
Powtarza� tylko to, o czym wiedzia�am doskonale, i do czego trudno mi by�o si� przyzna�, nawet przed sam� sob�.
� Niejednokrotnie zakochiwali si� w swoich bohaterach czy bohaterkach � ci�gn�� dalej. � One czy te� oni zachowywali si� tak, jak tego oczekiwali w swojej pod�wiadomo�ci. Komputery wtedy zast�powa�y ich niemal we wszystkim, wykonuj�c r�wnie� wszystko co by�o zwi�zane z higien� osobist�, jedzeniem, masa�em, makija�em. Czasami wchodzi�y do gr� wtapiaj�c w ni� posi�ek, kt�ry trzeba by�o zje��, aby przej�� do nast�pnego poziomu gry. I to zje�� w wymaganym czasie, nie za wolno i nie za szybko, jak to si� niekt�rym zdarza�o, gdy� chcieli szybko powr�ci� do przerwanej gry. Komputery programowa�y r�wnie� bohater�w gry, kt�rzy r�wnie� jedli wtedy posi�ek lub tak jak w przypadku psa, czekali a� im podrzuci si� k�sek. To prowadzi�o to tego, �e �ycie rodzinne by�o ograniczone do minimum. Tylko nieliczni byli dziwnie odporni, stawali si� wtedy samotnikami zamkni�tymi w sobie, r�wnie� w �yciu z przesz�o�ci lub wydumanym, wieczni filozofowie. Niekt�re domy przypomina�y dawne szpitale dla wariat�w. Jeden by� Napoleonem, drugi papie�em, a jeszcze inny galernikiem lub jak�� postaci� historyczn� lub wymy�lon�. Przetrwa�y tylko te rodziny, kt�re szybko si� opami�ta�y, lub kt�re prze�y�y metamorfoz� swych dzieci i zauwa�aj�c ujemne dzia�anie tak jak w przypadku narkotyk�w, zdecydowali si� na wyrzucenie komputera z domu i d�ugotrwa�� kuracj� antykomputerow�. Ale oni byli te� w swoisty spos�b wyizolowani z otoczenia. Musieli ukrywa� takie sytuacje, gdy� inaczej, nie dostaliby ani �ywno�ci, ani innych niezb�dnych do �ycia przedmiot�w. Mo�na by�o w ten spos�b zamieni� dramat w komedi�, obyczaj w sensacj�, a najcz�ciej wychodzi� chaos, mieszanka wszystkiego co mo�liwe. Najbardziej nieprzewidywalne by�y gry w kt�rych mogli gra� osoby z zewn�trz � inni uczestnicy sieci. Czasami by� te� wirus, kt�ry niszczy� ca�y obraz. Cz�sto �mier� na ekranie by�a taka realna, a� do b�lu, �e wywiera�a niezniszczalne pi�tno na uczestniku gry. Niekt�rzy wi�c zostawiali sobie tak zwan� pi�t� Achillesa, miejsce na ciele, po naci�ni�ciu kt�rego mogli powr�ci� ze �wiata wirtualnego do rzeczywisto�ci. To by�o sterowanie przez komputery, kt�rym odpowiada�a mo�liwo�� uto�samienia si� z ka�dym graczem, kreowanie go. Co ja m�wi�! Raczej odpowiada�o to ludziom, kt�rzy stali za tymi komputerami...
Alex opowiada� chaotycznie, ci�ko oddychaj�c. Wida� by�o, �e od nowa prze�ywa� niekt�re sytuacje. Usiad� na brzegu ��ka. Pog�aska� mnie po g�owie, mojej biednej g�owie, kt�ra ju� nie wiedzia�a co i jak my�le� o tym wszystkim.
� Jak ja si� ciesz�, �e mam ju� to za sob�. Jak doskonale pani� rozumiem, nawet, to co si� dzieje z pani� w tej chwili. Przecie� komputery panuj� nad systemem my�lowym ka�dego z was.
� Nie do ko�ca � powiedzia�am.
� Jak ty si� wydosta�a� z pod kontroli komputera? � zapyta�. Opowiedzia�am jej jak nauczy�am si� omija� my�li przy wykonywaniu czynno�ci. I jak uda�o mi si� komputer od��czy�.
� A potem, to ju� si� mo�esz domy�la�. A ty, jak tobie si� to uda�o? � spyta�am patrz�c mu prosto w oczy.
� Ja, skorzysta�em z awarii systemu komputerowego.
� Sk�d jednak macie takie informacje o nas, tam? � pyta�am w dalszym ci�gu z podejrzliwo�ci� w g�osie.
� My tak�e mamy sw�j system komputerowy. Lecz inaczej zaprogramowany. � odpowiedzia� z dum� w g�osie. � Bez komputer�w nie wygraliby�my z nimi wojny. Wasze komputery obserwuj� was, Wasze reakcje, spos�b my�lenia, chc� przej�� od ludzi wszystkie cechy, aby mie� kontrol� ca�kowit�. Potrzebne im to jest, r�wnie� do walki z nami. Dlatego staramy si� odzyska� utracon� odporno��, swoj� ludzk� fantazj�, to czego nie mo�na osi�gn�� w komputerze � ryzyko, intuicj�, ciep�o ludzkiej psychiki, uczucia, sama wiesz najlepiej. W tej chwili mamy ju� kontrol�...
Alex przerwa� rozpocz�te zdanie. Przez chwil� zapomnia�, �e nie rozmawia, ze swoimi. Ba� si� ryzyka, �e mog�abym by� podstawiona przez komputery. Ja zreszt� sama tego tak do ko�ca nie by�am pewna.
� Wiesz, gdybym wr�ci�a do siebie, mo�e mog�abym jako� wam... nam pom�c. Opanowa�am troch� sztuk� omijania my�li przy wykonywaniu czynno�ci.
� Zastanowimy si�, nad tym.
� Kto � my? Ty i ten stuletni starzec?
Przez chwil� ogarn�y mnie w�tpliwo�ci.
� Jest nas wi�cej. Prosz� spa� i wypoczywa�.
Powiedziawszy to wyszed�.
� Jestem g�odna! � krzykn�am za nim. Tak naprawd�, to nie by�am g�odna, prawdopodobnie karmiono mnie r�wnie� przez sen. Nie chcia�am jednak zostawa� sam. Alex po chwili wr�ci�, przynosz�c jakie� sucharki.
� Smacznego � powiedzia� i wyszed�. Zosta�am sama, nie sama, ze swoimi my�lami.
Kt�rego� dnia Alex przyszed� z dzieckiem na r�ku. Spogl�da�am na nie nieufnie, nigdy nie mia�am do czynienia z tak ma�ym dzieckiem... To znaczy ju� tak dawno, tak bardzo dawno...
� Zostawi� go na chwilk� � poprosi�, k�ad�c go obok mnie. � Musz� wyj��, a nie mam go z kim zostawi�. Prosz� zaopiekuj si� nim...
I jak zwykle wyszed�. Jak on m�g� mnie zostawi� z tym przekl�tym bachorem?
Posun�am si� na ��ku z za�enowania, dziecko omal nie spad�o. Musia�am go po�o�y� od �ciany. Dzieciak, musia� by� nakarmiony, bo u�miecha� si� do mnie ufnie. Porusza� r�czkami. Poczu�am jego zapach i przyjemne ciep�o. Ten u�miech nie m�g� by� nieodwzajemniony. Po p� godzinie baraszkowali�my ile wlezie. Nawet nie zauwa�y�am, jak wszed� Alex. Z�apa�am jego spojrzenie, w chwili, gdy przygl�da� mi si� z rozbawieniem. Zawstydzi�am si� swoich uczu�.
� Nie ma si� czego wstydzi�, ja r�wnie� tak reagowa�am na dzieci. Wiem doskonale jak wygl�daj� u was wyk�ady o dzieciach.
To przypomnia�o mi pokaz�wki dla m�odych. Jak wygl�da por�d, ile przy tym b�lu, brudu, jak dziecko krzyczy w nocy, jakie potrafi by� niezno�ne. Dlatego te� prawie wszystkie m�ode ma��e�stwa oddawa�y z ulg� dzieci pod opiek� komputerowej mamie.
Moja apatia, niech�� do podr�y, zmiany miejsc, ci�g�e zm�czenie. Wszystko to �wiadczy�o na korzy�� jego rozumowania. Znowu usn�am.
NOWE WIADOMO�CI WALCZY�Y ZE STARYMI
� No, a B�g, czy istnieje?
� Istnieje � odpowiedzia� z powag� i z przekonaniem.
Roze�mia�am si�, ale ju� mniej pewnie. Rozw�j nauki i zbyt daleko posuni�ta ingerencja cz�owieka i w cz�owieka sprawi�a, �e cz�owiek poczu� si� Bogiem, wp�yn�a r�wnie� na wzrost liczby ateist�w.
� My wiemy ju� z ca�� pewno�ci�, �e B�g istnieje � przerwa� moje rozmy�lania. � To komputery przej�y rol� Boga i kaza�y Wam wierzy�, �e staniecie si� z ich pomoc� nie�miertelni.
O Bo�e, je�li istniejesz, je�li naprawd� istniejesz, pom� mi! Zn�w opad�am z si�. Powoli dochodzi�am do zdrowia, ci�gle jeszcze kombinowa�am, jak dopom�c Kongo i innym.
Obudzi�am si�. My�li kot�owa�y si� we mnie. Jak dawno nie my�la�am a� tak samodzielnie. A� do b�lu. Wyczuwa�am, �e s� we mnie dwie istoty, czego dawniej ju� nie czu�am. Ta dobra i z�a . Jeszcze ich nie odr�nia�am. Nowe wiadomo�ci walczy�y ze starymi.
� A operacje plastyczne? Cz�sto takie nieoczekiwane. To tak�e cz�� eksperyment�w. My�li, moje my�li ...O Bo�e! O Bo�e! Czemu� do tego dopu�ci�?.
B�g zgodzi� si� na taki wy�cig ze sob�, bo tylko tak m�g� udowodni� ludziom, �e istnieje. Bo nikt nie wie jak to jest, �e boli g�owa, je�li nigdy b�l taki nie wyst�pi. Nie jest w stanie r�wnie� odczu� tej �aski, kiedy jest zdrowy. Nauka skomputeryzowana post�powa�a tak szybko, za szybko. Wy�cig z Bogiem. To dlatego te wszystkie te interaktywne pokaz�wki zawsze mia�y ko�c�wki � Raj. Materraj, Ziemiaraj, Georaj. Ta rywalizacja z Najwy�szym nie mog�a si� sko�czy� zwyci�stwem ludzi, tylko ich sromotn� kl�sk�, przeobra�eniem ich w roboty zale�ne ca�kowicie od innych robot�w. Homo sapiens � cz�owiek rozumny, w nied�ugim czasie m�g� osi�gn�� poziom my�lowy ma�py.
� Jak z tym sko�czy�, jak pom�c innym?
Najlepszy by�by wirus komputerowy. Tylko jaki. Pomoc przysz�a w nied�ugim czasie. Sprawdzono mnie, r�wnie� za pomoc� maszyny do wykrywania k�amstw. Robiono szereg innych cz�sto niezrozumia�ych przeze mnie test�w. Poddawa�am si� im, rozumiej�c powag� sytuacji.
Wreszcie nast�pi�a d�ugo oczekiwana przeze mnie chwila. Alex przyprowadzi� Ramzesa. Chyba ka�dy, tutaj mia� jaki� pseudonim, a na pewno nowe imi�. Ramzes powiedzia�, �e test wypad� dla mnie pomy�lnie i spyta�, czy chc� z nimi wsp�pracowa�.
Oczywi�cie, �e tak. Mam ju� dosy� leniuchowania. Dobrze powiedzia�am, leniuchowania, gdy� od niepami�tnych czas�w, komputery robi�y za mnie wszystko, co nie znaczy, ze niekt�rych rzeczy nie wspomina�am mile. Ramzes u�miechn�� si� ze zrozumieniem.
� Na czym b�dzie polega moja rola? � spyta�am.
� Wr�cisz do swojego mieszkania. Opowiesz o pobycie tutaj, o swojej chorobie, �e nie mog�a� wcze�niej wr�ci�. Opowiesz o panuj�cej tu niewygodzie.
Poczu�am si� niewyra�nie. Sk�d on o tym wiedzia�?
� Powr�cisz do swojego domu. Nie powiem ci dzi� wi�cej. Wiem, �e umiesz ukrywa� nawet swoje my�li, ale dla bezpiecze�stwa twojej misji lepiej, �eby� jak najmniej wiedzia�a. Skontaktujemy si� z tob�. Kontaktem b�dzie Kongo.
� Jak to? � zapyta�am z zawodem w g�osie. � Czy on wie o waszym istnieniu?
� Nie, ale my mamy doj�cie do jego komputera. Has�em b�dzie informacja � szyfr do komputera. Wydoby� ten szyfr od Kongo musisz sama.
W godzin� po naszej rozmowie by�am ju� na ulicy. Zg�osi�am si� do pierwszego napotkanego komputera, poda�am sw�j numer identyfikacyjny. Szybko przekazana informacja, spowodowa�a, �e ju� za chwil� by�am w swoim, jak�e wygodnym pokoju. Da�am si� rozpieszcza� swojemu komputerowi.
Ci�gle przy ka�dej sposobno�ci, narzeka�am na niewygod� opowiadaj�c mu o swojej przygodzie, zaklinaj�c si� przy tym, �e ju� nigdy, a to nigdy nie opuszcz� swojego drogiego Komputercia.
Zauwa�y�am, �e m�j komputer zosta� wyposa�ony, w wi�ksze mo�liwo�ci, szybsz� zdolno�� przetwarzania danych. Taki procesor by� chyba tylko w Bibliotece. Pochwali�am go za to. Przyzna�am wszak�e, �e przedtem nudzi�am si� strasznie. Zaproponowa�am, �eby mi wymy�li� jakie� dokszta�canie, co nast�pi�o wkr�tce.
Dokszta�caniem okaza�y si� testy. R�wnie� maszyna do wykrywania k�amstw... Testy chyba wypad�y pomy�lnie, bo nast�pi� znowu b�ogi spok�j. Dawa�am tak�e pogadanki o swojej ucieczce ku przestrodze innych. Od tej chwili moj� ulubion� zabaw� by�o ogl�danie siebie na wszystkich �cianach pokoju telewizyjnego. Powi�kszanie i pomniejszanie. Komputer my�la�, �e troch� fiksuj�. I o to chodzi�o.
Znowu komputer przypomina� mi o Kongo. Przywita�am go bez entuzjazmu. Opowiedzia�am jakie uczesanie i stroje nosz� ci kt�rzy s� po tamtej stronie, czyli w kr�lestwie wykoleje�c�w.
Przys�uchiwa�am si� temu, co m�wi�, a gada� jak naj�ty, zacz�am go naprowadza�. Podj�am nawet tematy historyczne. A on nic, tylko nic nie znacz�cy potok s��w. Pewnego dnia jednak, ni st�d ni zow�d zapyta� mnie:
� Wiesz kim by� Ramzes?
Omal nie podskoczy�am
� To taki egipski kr�l, faraon � wyj�ka�am. � Odk�d interesujesz si� histori�?
� To twoja zas�uga. Zauwa�y�em, �e ostatnio du�o zajmujesz si� przesz�o�ci�. I to t� bardzo odleg��. Wi�c poczyta�em troch�. Troch� informacji podsun�� mi komputer
� Dlaczego Egipt, Ramzes? � spyta�am. Popatrzy�am na niego podejrzliwie.
� M�j komp powiedzia� mi, �e w twoim Komputerze znalaz�oby si� wi�cej informacji na ten temat.
� No pewnie. Teraz to ja mam komputer... � powiedzia�am z dum� w g�osie i mrugn�am porozumiewawczo w stron� Komputercia.
� Czy znasz nazw� tego programu? To by�o jako� jak � sfinks. Tak na pewno sfinks...
Uda�am, �e poczu�am si� s�abo.
� Od��my to do jutra, dobrze?
I nie czekaj�c, a� wyjdzie, po�o�y�am si� na ��ku. Widz�c, �e komputer nie reaguje na moje zachowanie, �e nie by�o wed�ug niego powod�w do obaw, Kongo po chwili wyszed�. Dopiero wieczorem poda�am komputerowi has�o � sfinks. By�a to zwyk�a gra � zabawa komputerowa. Po wygraniu jednej, przechodzi�o si� do nast�pnej, trudniejszej w kt�rej trzeba by�o podawa� coraz wi�cej odpowiedzi � odsy�aczy. Rzeczywi�cie du�o wiadomo�ci by�o o staro�ytnym Egipcie. Gra�am dalej. Przegrywa�am. Po jakim� czasie da�am spok�j. Nazajutrz przyszed� Kongo. Pokaza�am mu now� gr�. By� lepszy ode mnie. Ka�da nast�pna plansza przybli�a�a nas do wsp�czesno�ci. Kongo r�wnie� da� si� wci�gn�� w gr�. Zm�czony, ale nie znudzony, przegra� gr� na sw�j komputer.
Zauwa�y�am, �e ta gra poch�ania mas� pami�ci komputerowej. Zrozumia�am. To by� wirus. Komputer da� si� wci�gn�� w pu�apk�.J
Je�li ca�a pami�� operacyjna zostanie poch�oni�ta, komputer nie b�dzie m�g� u�ywa�, jej do innych czynno�ci. Tylko jak dalece. Co prawda, m�j komputer by� po��czony ze wszystkimi komputerami, z ca�� sieci�, lecz nie wiedzia�am, jak dalece mo�e korzysta� z ich pami�ci.
Naciska�am kod, raz po raz bez przerw i za ka�dym razem widzia�am jak du�o pami�ci operacyjnej jest wi�zane. Nie zauwa�y�am jak w pokoju nagle przesta�a dzia�a� klimatyzacja, telewizor. Dopiero jak zgas�o �wiat�o, zrozumia�am, jak dalece zwi�zani jeste�my z dzia�aniem komputer�w.
Jak dalece pozbawiam ca�y system za pomoc� wirusa sfinks, pami�ci operacyjnej?
Wiedzia�am, jednak, �e istnieje ca�y system zabezpiecze� antywirusowych. Czeka�am, kiedy nast�pi odwirusowanie. Bola�a mnie r�ka. Zmienia�am je, raz jedn�, raz drug� naciska�am klawisz. Przesz�am na magnetowid. Nagra�am has�o i da�am komend�, kontynuowa�, po ukazaniu si� planszy. Teraz wi�zanie pami�ci nast�powa�o bardzo szybko. Jak to si� sko�czy�o by�a ju� noc. Zapali�o si� �wiat�o. Wczyta�a si� �ciana telewizyjna. Na ekranie ukaza� si� Ramzes. Z wyrazu jego twarzy widzia�am, �e eksperyment si� uda�. Zrozumia�am, te�, �e musz� nadal bardzo uwa�a� na swoje my�li.
Zrozumia�am, �e nic si� nie zmieni. Zmieni si� tylko ten na g�rze. Ten, kt�ry uwa�a, �e ma prawa wi�ksze od innych, �e mo�e zmieni� �wiat, podbi� ca�y kosmos. Dobrze si� sta�o, �e zd��y�am ukry� swoje my�li.
Odkrywszy, t� sytuacj�, zacz�am nadrabia� my�l�c optymistycznie, raduj�c si� w duchu z jego zwyci�stwa.
Mam teraz du�o wi�cej do zrobienia, ale nadal musz� ukrywa� swoje my�li.
Gdy obudzi�am si�, nade mn� zn�w sta� m�j znajomy ze starego �wiata, bo tak nazywa�em w my�lach przestrze� w kt�rej zamieszkiwa�.
� Obud� si�. Ju� najwy�szy czas. Odby�a� ju� kwarantann� przystosowawcz�. Bardzo nam pomog�a�. Jednak blokady zainstalowane przez komputery nie pozwoli�y zniszczy� ca�ej centrali. Zosta�y jednak marne resztki. Jeszcze z tym walczymy, ale ju� nied�ugo zwyci�ymy. Powiedzia� z dum�. Bardzo nam pomog�a�. Wstawaj poka�� ci nasz �wiat.
� Stary �wiat... � wymamrota�am.
� Tak, stary �wiat � w�a�nie tak go nazywamy.
� A gdzie jest Kongo?
Dopiero teraz odczu�am jak bardzo mi go mo�e brakowa�.
� Na razie nie uda�o nam si� go zlokalizowa�. Ale pracujemy nad tym. Nie martw si� teraz, wstawaj wreszcie. Poka�� ci nasz �wiat. Poczujesz jak pachnie Ziemia, woda, kwiaty. Pog�aszczesz prawdziwego konia, psa. Chod�, nie zwlekaj. Nie mog�em ci tego pokaza� wcze�niej, gdy� mog�aby� zdradzi� si� przed swoimi komputerami. Ba, mog�aby� nie chcie� tam wraca�, a by�a� nam tam potrzebna. Zw�aszcza z twoimi umiej�tno�ciami dotycz�cymi ukrywania swoich prawdziwych my�li.
� Popatrz jak oni tam ci�ko pracuj�.- wskaza�am pracuj�cych nieopodal ludzi. Pot sp�ywa� im z twarzy. Ku mojemu zdumieniu nie wygl�dali przy tym na niezadowolonych. Przeciwnie, twarze ich promienia�y.
� Dlaczego nie zatrudniacie do tej pracy maszyn?
� Czy ty wiesz co to znaczy "rado�� pracy"? Samemu czego� dokona�, w�asnymi r�koma w�a�nie bez pomocy maszyn. S� prace przy kt�rych wykorzystujemy r�ne maszyny. Niemniej dajemy baczenie, aby nie wymkn�y si� nam z pod kontroli. Ponadto sama zobaczysz, �e nie b�dzie mo�na oderwa� ci� od fizycznej pracy. Jak b�dzie powraca�a twoja rado�� �ycia. Maszyny, pewnie, �e wykorzystujemy. S� to prace przy oczyszczaniu �rodowiska, wytwarzaniu precyzyjnych narz�dzi.Troch� tak jak to bywa�o w XXI wieku, niemniej kszta�tujemy inne warto�ci. Pi�kno jest w duszy cz�owieka. Wiara w Boga nakazuje kocha� bli�niego, pomaga� mu. Operacje plastyczne s� u nas zabronione, chyba �e s� konieczno�ci�. Nadu�ywanie od�ywek r�wnie�. S� r�ne zast�pcze �rodki zio�owe, nieszkodliwe i nieuzale�niaj�ce. Porody s� naturalne. Niemowlaki karmione piersi� i tak dalej . Sama zreszt� zobaczysz...
� A wi�c do dzie�a! � zawo�a�am. Alex ucieszy� si� z tego okrzyku.
� Masz ochot� popracowa�? � spyta� z rado�ci� w g�osie. � Je�li chcesz, to mo�esz pracowa� z Kongo w jednym zespole. Dosta�em wiadomo��, �e ju� go odnaleziono.
Ogarnia�am to wszystko wzrokiem. By�o to takie trudne.
� Kongo, jak to dobrze, �e tu jeste�....
Nie by�am go jednak teraz pewna, on zreszt� nie umia�aby dochowa� tajemnicy, nie potrafi�c tak jak ja ukrywa� swoich my�li. Nie mog�am mu nic powiedzie� o swoich w�tpliwo�ciach. Jeszcze nie teraz. A jednak ucieszy�am si� bardzo na jego widok. On zreszt� r�wnie�.
W�a�ciwie zrozumia�am, �e byli�my bardzo biednymi lud�mi, posiadaj�cymi co prawda komputery, ale opr�cz tego iluzje, �e posiadamy lub posiada� mo�emy wszystko co chcemy, ba, nawet jak jechali�my rowerem, to go przecie� fizycznie nie posiadali�my. Kto zatem ma te �rodki. I czy s� w og�le? Przecie� nie maj� ich tamci pracuj�cy dla "rado�ci pracy"...
By�y ju� takie sytuacje w historii �wiata. Bogaty zach�d i wsch�d pracuj�cy dla " rado�ci pracy". Wszak podobno histori