15133
Szczegóły |
Tytuł |
15133 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
15133 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 15133 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
15133 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Steel Danielle Pi�� Dni w Pary�u Rozdzia� pierwszy W Pary�u panowa�a niezwykle ciep�a aura, kiedy samolot Petera Haskella usiad� na p�ycie lotniska Charles�a de Gaulle�a. Maszyna precyzyjnie podko�owa�a do r�kawa i ju� kilka chwil p�niej Peter z neseserem w d�oni dziarsko maszerowa� przez budynek portu lotniczego. Staj�c w kolejce do odprawy paszportowej, u�miecha� si� nieznacznie, chocia� otacza� go t�um i zaczyna� m�czy� upa�. Albowiem Peter Haskeil uwielbia� Pary�.
Imperium farmaceutyczne, kt�rym w�ada�, mia�o o�rodki badawcze w Niemczech, Szwajcarii i Francji, a ponadto wielkie laboratoria i zak�ady produkcyjne w Anglii, Peter zatem odwiedza� Europ� cztery, pi�� razy w roku, zawsze niezmiennie zainteresowany mo�liwo�ci� wymiany pogl�d�w z zespo�ami naukowc�w, przede wszystkim za� przetestowania nowych strategii marketingu, kt�ry by� jego specjalno�ci�. Tym razem jednak nie by�a to rutynowa wizyta: Peter przylecia� do Europy, by asystowa� przy narodzinach swego ukochanego dziecka: yicotecu � �rodka, kt�ry z pewno�ci� odmieni �ycie i perspektywy setek tysi�cy os�b chorych na raka; kt�ry jak �wiat d�ugi i szeroki, postawi na g�owie programy i sam� natur� leczenia podtrzymuj�cego oraz chemioterapii; kt�ry stanie si� najwi�kszym wk�adem Petera Haskella w dobro ludzko�ci. Przez cztery minione lata dla Petera istnia�y tylko dwie wa�ne sprawy � yicotec i rodzina.
Trudno tak�e zaprzeczy�, �e nowy lek przyniesie firmie Wilson-Donoyan miliony: przeprowadzone symulacje zapowiada�y tylko podczas pierwszych pi�ciu lat dystrybucji zyski znacznie przekraczaj�ce miliard dolar�w. Ale nie ten aspekt sprawy mial dla Petera zasadnicze znaczenie � z jego punktu widzenia najwa�niejsze by�o �ycie i jako�� tego �ycia, kt�re dla chorych na raka stawa�o si� zaledwie dogasaj�cym w ciemno�ciach p�omykiem �wiecy. Vicotec m�g� go na powr�t roznieci�. Zrazu ca�a rzecz wydawa�a si� idealistycznym marzeniem, teraz jednak do zwyci�stwa by� tylko krok. To, co mia�o si� niebawem zdarzy�, za ka�dym razem przejmowa�o Petera dreszczem emocji.
Do tej chwili wszystko sz�o jak po ma�le. Wyniki bada� przeprowadzonych w laboratoriach Niemiec i Szwajcarii
� bada� znacznie bardziej rygorystycznych ni� w Stanach
� by�y w najwy�szym stopniu satysfakcjonuj�ce i dawa�y niemal stuprocentow� pewno��, �e �rodek jest bezpieczny. Teraz wystarczy�o tylko b�ogos�awie�stwo Instytutu Lek�w, aby przej�� do pierwszej fazy pr�b na ludziach, to jest do aplikowania niewielkich dawek yicotecu grupie ochotnik�w.
Sp�ka Wilson-Donoyan ju� kilka miesi�cy temu, w styczniu, wyst�pi�a do Instytutu z odpowiednim wnioskiem, a teraz, bazuj�c na wynikach najnowszych bada�, zamierza�a prosi�, by skierowano yicotec na �tras� szybkiego ruchu�, umo�liwiaj�c� lekom stosowanym w chorobach niebezpiecznych dla �ycia przyspieszone przebrni�cie przez etap test�w na ludziach i � w wypadku pozytywnego rezultatu owych test�w � rych�e dopuszczenie do sprzeda�y. Gdyby uzyskano zgod� Instytutu, badania na grupie stu ochotnik�w,
poinformowanych o zwi�zanym z kuracj� potencjalnym ryzyku, mia�y rozpocz�� si� niezw�ocznie. Do udzia�u w podobnych eksperymentach zg�asza�y si� na og� osoby nieuleczalnie chore, a zatem chwytaj�ce si� dos�ownie ka�dej deski ratunku.
Przes�uchania w waszyngto�skim Instytucie Lek�w mia�y si� odby� we wrze�niu, jak najszybciej wi�c nale�a�o si� upewni�, �e yicotec jest lekiem ca�kowicie bezpiecznym i nie powoduje skutk�w ubocznych. Peter by� g��boko przekonany, i� testy przeprowadzone przez Paula-Louisa Sucharda, szefa paryskiego o�rodka badawczo-rozwojowego, w pe�ni potwierdz� pozytywn� opini�, jak� o nowym �rodku wydali naukowcy z Genewy.
� Przybywa pan w celach turystycznych czy w interesach, monsieur? � Urz�dnik nonszalancko podstemplowa� paszport wysokiego ciemnow�osego m�czyzny o szlachetnych rysach i niebieskich oczach, kt�ry nie wygl�da� na swoje czterdzie�ci cztery lata i zas�ugiwa� na miano zdecydowanie przystojnego.
� W interesach � odpar� Peter z cieniem dumy w g�osie, dodaj�c w my�lach: �W sprawie vicotecu... w sprawie ratunku dla ka�dego, kto boryka si� z koszmarem raka i chemioterapii�.
Odebra� sw�j paszport, wzi�� baga� i wyszed� przed budynek portu lotniczego, by z�apa� taks�wk�. By�o cudownie rozs�onecznione czerwcowe przedpo�udnie. Poniewa� sprawy w Genewie zosta�y za�atwione szybko, Peter przylecia� do Pary�a o dzie� wcze�niej, ni� pierwotnie planowa�. Kocha� to miasto i by� pewien, �e jako� wype�ni sobie czas
� cho�by spacerem nad Sekwan�. Mo�e zreszt� Suchard, cho� taki francuski, powa�ny i sztywny, zgodzi si� na spotkanie ju� dzisiaj, mimo �e jest niedziela? Trzeba b�dzie zadzwoni� do niego z hotelu.
Rozmowy s�u�bowe z Suchardem Peter prowadzi� po angielsku, chocia� przez ostatnie lata nauczy� si� troch� m�wi� po francusku. W og�le Peter Haskell nauczy� si� niejednego, odk�d opu�ci� rodzinny Srodkowy Zach�d. Na pierwszy rzut oka by�o wida�, �e jest cz�owiekiem wysoko postawionym, inteligentnym i obytym; uderza�o w nim poczucie si�y i pewno�� siebie. Nic dziwnego, skoro w wieku zaledwie czterdziestu czterech lat pe�ni� funkcj� dyrektora naczelnego jednej z najwi�kszych firm farmaceutycznych na �wiecie. Nie by� wszak�e naukowcem, lecz tak samo jak Frank Donoyan, prezes zarz�du, specjalist� od marketingu. Poza tym osobliwym zrz�dzeniem losu przed osiemnastu laty po�lubi� c�rk� Franka. Nie by�o to �sprytne� b�d� wykalkulowane posuni�cie � Peter postrzega� je jako przypadek czy kaprys fortuny, kt�remu zrazu, przez sze�� lat znajomo�ci z Kate, pr�bowa� si� oprze�.
Peter bowiem nie chcia� po�lubi� Kate Donoyan. Nie mia� nawet poj�cia, kim jest, kiedy j� pozna� podczas studi�w na Uniwersytecie Stanu Michigan. Liczy� sobie wtedy dwadzie�cia lat i w rok m�odszej Kate widzia� po prostu �adniutk� blondyneczk� z drugiego roku, kt�r� uda�o mu si� poderwa� na prywatce. Po dw�ch randkach jednak straci� dla niej g�ow�. Chodzili ze sob� od pi�ciu miesi�cy, kiedy kto� zauwa�y� �artem, �e z Petera musi by� nielichy spryciarz, skoro zdoby� wzgl�dy dziewczyny nie tylko urodziwej, ale i maj�tnej. I wtedy wysz�o na jaw, �e Kate jest c�rk� i jedyn� dziedziczk� wsp�w�a�ciciela sp�ki Wilson-Donoyan, najwi�kszej firmy farmaceutycznej w kraju. Peter wpad� wtedy w sza� i zaatakowa� Kate z naiwnym oburzeniem dwudziestolatka.
� Jak mog�a�? � piekli� si�. � Dlaczego mi nie powiedzia�a�?
� Co ci mia�am m�wi�? Czy mia�am obowi�zek ci� ostrzec, kim jest m�j ojciec? Nie s�dzi�am, �e to dla ciebie wa�ne.
By�a ura�ona jego napa�ci� i pe�na obaw, �e j� porzuci. Zna�a dum� Petera i ub�stwo jego rodzic�w; Haskell senior zaledwie kilka miesi�cy wcze�niej kupi� farm� mleczn�, na kt�rej przepracowa� ca�e �ycie. Obci��enie hipoteczne gospodarstwa by�o ogromne, tote� Peter �y� w nieustannym l�ku, �e w razie za�amania koniunktury b�dzie musia� zrezygnowa� ze studi�w i wr�ci� do Wisconsin, by pom�c rodzinie.
� Doskonale wiesz, �e jest wa�ne! I co ja mam teraz zrobi�?
Lepiej ni� ktokolwiek zdawa� sobie spraw�, �e w jej �wiecie nie ma dla niego miejsca, Katie za� �adnym cudem nie zamieszka z nim na farmie w Wisconsin. By�a na to zbyt �wiatowa, zbyt wyrafinowana, chocia� mo�e sama sobie tego jeszcze nie u�wiadamia�a. Prawdziwy problem polega� jednak na tym, i� Peter mia� poczucie, �e sam wyr�s� ze swoj ego �wiata. Cho�by nie wiadomo jak bardzo si� stara�, by podczas odwiedzin w domu uchodzi� za �swojaka�, bi�a ode� odmienno�� i wielkomiejsko��. Ju� jako dziecko nie znosi� wsi, marz�c o wyje�dzie do Chicago czy Nowego Jorku, o wej�ciu w krain� wielkich interes�w i wielkich pieni�dzy. Dojenie kr�w, pi�trzenie siana w kopy i wyrzucanie gnoju by�o mu wstr�tne. Od ma�ego po lekcjach pomaga� ojcu w gospodarstwie � najpierw cudzym, teraz wreszcie we w�asnym. Wiedzia�, co to oznacza: koniec ko�c�w po suldiach b�dzie musia� wr�ci�. Przera�a�a go ta perspektywa, ale nie mia� zamiaru si� wykr�ca�. Wierzy� w poczucie obowi�zku i nie mia� zaufania do dr�g wiod�cych na skr�ty. By� zawsze � jak powtarza�a matka � dobrym ch�opcem, cho�by wi�za�o si� to z �a�cuchem wyrzecze�. Chcia� pracowa� ile sil, aby osi�gn�� to wszystko, czego pragn��.
Kiedy dowiedzia� si�, kim jest Katie, zwi�zek z ni� uzna� za niestosowny, poniewa� bez wzgl�du na szczero�� jego uczu� by�aby to droga na skr�ty, �atwe wyj�cie z trudnej sytuacji, pospieszna winda na szczyt. Uroda dziewczyny, jego mi�o�� � to wszystko straci�o znaczenie. Peter by� bezradny... Zerwali dwa tygodnie po tym, jak wysz�o na jaw pochodzenie Katie. Ona pogr��y�a si� w rozpaczy, on usi�owa� nie pokaza� po sobie, ile b�lu sprawi�o mu rozstanie. W czerwcu, po zako�czeniu roku akademickiego, pojecha� do domu, by pom�c ojcu, a jeszcze przed ko�cem wakacji postanowi� wzi�� urlop dzieka�ski: poprzednia zima odbi�a si� ujemnie na interesach farmy, Peter za� s�dzi�, �e dzi�ki pewnym koncepcjom, o kt�rych dowiedzia� si� w szkole, zdo�a wyprowadzi� gospodarstwo na czyste wody.
Zapewne zrealizowa�by swoje zamiary, gdyby nie powo�ano go do wojska i wys�ano do Wietnamu. Prawie rok sp�dzi� w pobli�u Da Nang, a kiedy ochotniczo zg�osi� si� na jeszcze jeden rok � skierowano go do Sajgonu i pracy w wywiadzie. By� w tym czasie cz�owiekiem bardzo zagubionym. Kiedy jako dwudziestodwulatek wyje�d�a� z Wietnamu, nie mia� na podor�dziu �adnych odpowiedzi na dr�cz�ce go pytania. Nie wiedzia�, co pocz�� z reszt� �ycia, nie chcia� wraca� na farm� ojca, chocia� czu�, �e powinien to zrobi�. Podczas s�u�by wojskowej Petera zmar�a jego matka i ostatni okres by� dla ojca naprawd� bardzo trudny.
Maj�c przed sob� jeszcze rok nauki, Peter nie chcia� jednak wraca� na uniwersytet w Michigan, odnosi� bowiem wra�enie, �e jako� z niego wyr�s�. Poza tym rozterki budzi� w nim Wietnam. Pragn�� ten kraj nienawidzi�, lecz wbrew sobie go pokocha� i opuszcza� z uczuciem bliskim b�lu. Prze�y� w nim kilka przelotnych romans�w � na og� ze s�u��cymi w wojsku Amerykankami, ale zakocha� si� te� w prze�licznej Wietnamce � by�y to jednak zwi�zki napi�tnowane tym, �e ka�da ze stron �y�a tylko dniem dzisiejszym. Nie kontaktowa� si� z Katie Donoyan, chocia� otrzyma� jej kartk� bo�onarodzeniow�, przes�an� pierwotnie na adres
w Wisconsin. Zrazu, jeszcze podczas pobytu w Da Nang, wiele o niej my�la�, p�niej wszak�e doszed� do wniosku, �e milczenie b�dzie wyj�ciem najprostszym. Bo co w�a�ciwie m�g�by jej powiedzie�? �G�upia sprawa, ty jeste� bogata, a ja ubogi, wi�c baw si� dobrze w tym swoim Connecticut, ja przez reszt� �ywota b�d� wyrzuca� gn�j... No to pa...�
Ledwie wr�ci� do Wisconsin, dla wszystkich sta�o si� oczywiste, �e nie tu jego miejsce: nawet ojciec zacz�� go nak�ania�, by wyjecha� do Chicago i rozejrza� si� za prac�.
Bez trudu znalaz� j� w firmie marketingowej, sko�czy� studia wieczorowe i otrzyma� dyplom; zaczyna� w�a�nie karier� zawodow�, gdy na przyj�ciu wydanym przez koleg� z uniwersytetu w Michigan natkn�� si� na Katie. Przenios�a si� na tutejszy uniwersytet, by�a tu� przed dyplomem i r�wnie� mieszka�a w Chicago. Jej widok zapar� mu dech w piersiach, wydawa�a si� bowiem jeszcze pi�kniejsza ni� kiedy�... ni� w chwili ich ostatniego spotkania przed blisko trzema laty. Stwierdzi� oszo�omiony, �e chocia� przez tyle d�ugich miesi�cy si�� wyrzuca� j� ze swych my�li, wci�� potrafi przej�� go wewn�trznym dreszczem.
� Co tu robisz? � zapyta� nerwowo, jakby mia�a prawo istnie� jedynie w jego wspomnieniach, kt�rym przypisa� j� dawno i jak s�dzi�, bezpowrotnie. I oto nagle przesz�o�� wdar�a si� przemoc� w tera�niejszo��.
� Ko�cz� studia � odpar�a, wstrzymuj�c oddech i wpatruj�c si� w Petera.
Wydawa� si� jej wy�szy i szczuplejszy ni� we wspomnieniach, mia� bardziej b��kitne oczy i ciemniejsze w�osy. Ka�da z jego cech sprawia�a wra�enie bardziej wyrazistej i podniecaj�cej ani�eli kiedy�. Nie zdo�a�a o nim zapomnie�. By� jedynym m�czyzn�, kt�ry j� porzuci�, i to dlatego, �e uzna�, i� dzieli ich zbyt wielka przepa�� i nigdy nie znajd� si� na tym samym brzegu.
� S�ysza�am, �e s�u�y�e� w Wietnamie � powiedzia�a cicho, Peter za� skin�� g�ow�. � To musia�o by� okropne.
Ba�a si�, �e znowu go sp�oszy, �e wykona jaki� fa�szywy ruch. Zna�a jego dum� i wiedzia�a, �e w �adnym razie nie uczyni pierwszego kroku. On obserwowa� j� r�wnie�, zadaj�c sobie pytanie, czy si� zmieni�a i czego od niego chce. Chocia� l�kiem napawa�o go jej pochodzenie, sprawia�a wra�enie osoby zupe�nie niewinnej i nieszkodliwej. Kiedy� widzia� w niej zagro�enie dla swojej prawo�ci, mocne, lecz nie daj�ce si� wykorzysta� ogniwo pomi�dzy przesz�o�ci�, kt�rej nie potrafi� znie��, a przysz�o�ci�, o jakiej marzy� i na jak� nie mia� nadziei, gdyby pod��y� znajomymi �cie�kami. W tej chwili, maj�c za sob� prze�ycia minionych lat, nie potrafi� nawet przywo�a� wspomnienia dawniejszych obaw. Nie by�a ju� gro�na � by�a tylko m�od�, niedo�wiadczon� i nieodparcie poci�gaj�c� dziewczyn�.
Tego wieczoru d�ugo rozmawiali, po przyj�ciu za� Peter odprowadzi� Katie do domu. A potem, chocia� wiedzia�, �e nie powinien tego robi�, zadzwoni� do niej. Z pocz�tku wszystko wydawa�o si� �atwe, wmawia� sobie nawet � tak samo zreszt� jak ona i tak samo jak ona w to nie wierz�c � �e mog� po prostu by� przyjaci�mi. W gruncie rzeczy wszak�e pragn�� jednego: by� blisko niej. By�a inteligentna i dowcipna, rozumia�a jego rozterki, nieprzystosowanie, w�tpliwo�ci co do miejsca w �yciu. No i marzenia. Pragnienie, aby gdzie� w dalekiej, dalekiej przysz�o�ci zmieni� �wiat, a przynajmniej pozostawi� na nim �lad swojej obecno�ci. Tak, tylko ona by�a to w stanie poj��. Bo w tamtych czasach Peter mia� tyle marze�, takie cudowne zamiary... Teraz, siedemna�cie lat p�niej, yicotec mia� im nada� realny kszta�t.
Peter przywo�a� taks�wk�, szofer za� w�o�y� walizk� do baga�nika, skinieniem g�owy przyj�� do wiadomo�ci, dok�d
ma jecha�, na koniec za� obrzuci� pasa�era ukradkowym szacuj�cym spojrzeniem. Nie ulega�o w�tpliwo�ci, �e cudzoziemiec jest cz�owiekiem wysoko postawionym, a przecie� z jego oczu przebija�a �yczliwo��, dobro� i poczucie humoru. Gdyby kto� pr�bowa� oceni� Petera Haskella na podstawie doskonale skrojonego garnituru, nieskazitelnie bia�ej koszuli, krawata od Hermsa i kosztownego neseseru, pope�ni�by gruby b��d.
� Gor�co, prawda? � zagadn�� Peter, kiedy w�z ruszy� w stron� miasta.
Taks�wkarz wywnioskowa� z akcentu, �e jego pasa�er jest Amerykaninem, lecz m�wi� po francusku zupe�nie poprawnie.
� Tak, ju� ca�y tydzie� mamy tak� pi�kn� pogod�
� odpar� powoli, �eby Peter m�g� go zrozumie�. � Przylecia� pan ze Stan�w? � zapyta� ze szczerym zainteresowaniem. By�a to sytuacja zupe�nie typowa: nawet ludzie zazwyczaj pow�ci�gliwi garn�li si� do Petera i pragn�li nawi�za� z nim kontakt.
� Nie, z Genewy � rzek� Peter, a poniewa� nie przejawia� ochoty do dalszej rozmowy, w taks�wce zapad�a cisza.
Peter u�miechn�� si� pod nosem i pomy�la� o Karie. Zawsze pragn��, aby z nim je�dzi�a, lecz rzadko do tego dochodzi�o. Najpierw zatrzymywa�y j� dzieci, p�niej zaaferowanie w�asnymi sprawami i rozliczne obowi�zki. Przez wszystkie te lata zaledwie dwukrotnie towarzyszy�a mu w podr�ach s�u�bowych � raz do Szwajcarii i raz do Londynu.
Nigdy nie wybrali si� wsp�lnie do Pary�a, miasta dla Petera tak szczeg�lnego. Bo tutaj w�a�nie mia�o nast�pi� spe�nienie jego marze� � marze�, kt�rych nie od pocz�tku by� �wiadom. Ci�ko pracowa� na to, co zdoby�, i chocia� osobom postronnym mog�o si� zdawa�, �e wszystko przyPI��
chodzi mu bez trudu, on doskonale wiedzia�, i� nigdy w �yciu nie szed� na �atwizn�. Cz�owiek albo osi�ga co� uczciw� prac�, albo nie osi�ga niczego.
Po tamtym spotkaniu z Katie chodzili ze sob� przez dwa lata. Po uko�czeniu studi�w zamieszka�a na sta�e w Chicago i podj�a prac� w galerii sztuki tylko po to, aby by� blisko niego. Oszala�a na punkcie Petera, ten wszak�e uporczywie powtarza�, �e ich zwi�zek nie ma przysz�o�ci, �e powinni przesta� si� widywa�, �e Katie bezwzgl�dnie musi wr�ci� do Nowego Jorku i poszuka� sobie innego ch�opaka. Nie potrafi� si� jednak zmusi� do zerwania i nie potrafi� nak�oni� Katie, by ona to uczyni�a. W ko�cu ich sprawy wzi�� w swoje r�ce oj ciec Katie. By� przenikliwym cz�owiekiem: ani s�owem nie wspomnia� Peterowi o kwestiach osobistych, natomiast wyczuwaj�c instynktownie, �e w tej sytuacji Peter si� ods�oni, skoncentrowa� si� na interesach. Pragn�� powrotu c�rki do Nowego Jorku i zamierza� zrobi� co w jego mocy, aby dopi�� celu.
Frank Donoyan by�, podobnie jak Peter, specjalist� od marketingu. Pogada� z Peterem o jego dotychczasowych osi�gni�ciach w bran�y, o planach �yciowych i wymarzonej przysz�o�ci, na koniec za�, zadowolony z odpowiedzi m�odego cz�owieka, zaproponowa� mu prac� w swojej firmie. Ani s�owem nie wspomnia� o Katie, kilkakrotnie natomiast powtarza�, �e propozycja nie ma nic wsp�lnego ze sprawami osobistymi i �e otworzy przed Peterem zupe�nie fantastyczne perspektywy zawodowe. Nikomu, zapewnia�, nie przejdzie przez my�l, �e posad� zawdzi�cza koneksjom.
Peter mia� �wiadomo��, �e oferta godna jest rozwagi, skoro mimo swoich obaw pragn�� nade wszystko dw�ch rzeczy � posady w wielkiej nowojorskiej firmie i Katie. Zadr�cza� si� w�tpliwo�ciami, w niesko�czono�� analizowa� rozmaite �za� i �przeciw�, dzwoni� do ojca, by przedyskutowa� z nim propozycj�, a wreszcie pojecha� do Wisconsin.
I w�a�nie ojciec, kt�ry zawsze �yczy� mu jak najlepiej, przekona� Petera, �e powinien podj�� prac� u Donoyana. On jeden dostrzega� w synu co�, czego sam Peter jeszcze sobie nie u�wiadamia�: rzadko spotykane predyspozycje do piastowania kierowniczych stanowisk, wewn�trzn� si�� i niezwyk�� odwag�. W jego przekonaniu Peter wszystko, czego si� ima�, robi� dobrze, a z pewno�ci� posada u Wilsona-Donoyana mia�a by� dla� zaledwie pocz�tkiem d�ugiej drogi na szczyt. W dawnych czasach oj ciec zwyk� �artobliwie mawia� do matki, �e pewnego dnia ich ch�opak zostanie prezydentem, a co najmniej gubernatorem stanu Wisconsin. I matka niekiedy wierzy�a w te proroctwa. Nietrudno by�o uwierzy� w najbardziej fantastyczne przepowiednie dotycz�ce Petera.
Podobne opinie wyra�a�a jego siostra, Muriel: Peter by� jej bohaterem, i to na d�ugo przed wyjazdem do Wietnamu, zanim nawet rozpocz�� studia. Mia� w sobie co� wyj�tkowego i wszyscy o tym wiedzieli. Nic dziwnego wi�c, �e s�owo w s�owo powt�rzy�a rad� ojca: jed� do Nowego Jorku, chwytaj szans�. Zapyta�a nawet, czy po�lubi Katie, a jego przecz�c� odpowied� przyj�a ze smutkiem. Uwa�a�a Katie za dziewczyn� osza�amiaj�co �wiatow� i niezwykle pi�kn� � przynajmniej na zdj�ciach, kt�re pokazywa� Peter.
Ojciec zach�ca� syna, by przywi�z� kiedy� na farm� swoj� dziewczyn�, Peter jednak by� temu stanowczo przeciwny i utrzymywa�, �e nie chce jej dawa� z�udnej nadziei. Zapewne Katie poczu�aby si� w Wisconsin zupe�nie dobrze, mo�e nawet nauczy�aby si� od Muriel doi� krowy, ale co potem? Nie m�g� zaoferowa� nic wi�cej, a nie zamierza� przecie� zmusza� jej do ci�kiego �ycia, jakie on niegdy� wi�d�. Trwa� w przekonaniu, �e to w�a�nie zabi�o jego matk�. Umar�a co prawda na raka, lecz wskutek przede wszystkim ub�stwa i trud�w, pozbawion� opieki medycznej, bo ojciec nie by� nawet ubezpieczony: Kocha atie zbyt mocno, aby skazywa� j� na tak� egzystencj�. Jego siostra, kt�ra tu� po uko�czeniu szko�y �redniej wysz�a za m�� i w ci�gu trzech lat wyda�a na �wiat troje dzieci, ju� w wieku dwudziestu dw�ch lat mia�a wygl�d kobiety podstarza�ej. Peter pragn�� i dla niej innego �ycia, ale zdawa� sobie spraw�, �e to tylko mrzonka. Muriel ugrz�z�a, zosta�a schwytana w pu�apk�, z kt�rej nigdy si� nie wyrwie: wraz z m�em a� do �mierci albo bankructwa b�dzie pracowa� na farmie. Nie mia�a innego wyj�cia. Jedynym w rodzinie, kt�ry mia� szans� na odmian� losu, by� Peter. Muriel, nie odczuwaj�c zawi�ci, �yczy�a mu jak najlepiej. �wiat sta� przed nim otworem � wystarczy�o, by ruszy� drog�, kt�r� wskaza� mu Frank Donoyan.
� Zr�b to, Peter wyszepta�a Muriel, kiedy rozmawiali po jego przyje�dzie. � Jed� do Nowego Jorku. Tata te� chce, �eby� pojecha�. Wszyscy chcemy.
Mia� wra�enie, �e zach�caj� go, aby si� ratowa�, aby ucieka�, zanim na kolejnych �cie�kach wyrosn� nieprzebyte zaro�la. Aby w Nowym Jorku pr�bowa� zosta� kim�.
Mia� �ci�ni�te gard�o, kiedy odje�d�a� z farmy. Ojciec
i Muriel tak d�ugo machali mu na po�egnanie, a� jego samoch�d znikn�� w oddali. Wszyscy troje czuli, �e to najwa�niejszy moment w �yciu Petera � wa�niejszy ni� wyjazd na studia, wa�niejszy ni� Wietnam. Peter pojmowa� ca�ym swoim jestestwem, �e oto nieodwo�alnie zrywa wi�zy z farm� i przesz�o�ci�.
Po powrocie do Chicago nie zadzwoni� do Katie ten wiecz�r sp�dzi� samotnie, lecz nazajutrz dr��c� d�oni� podni�s� s�uchawk�, zatelefonowa� do Franka Donoyana i oznajmi�, �e przyjmuje jego propozycj�.
Rozpocz�� prac� dok�adnie dwa tygodnie p�niej, a odk�d przeni�s� si� do Nowego Jorku, ka�dego ranka budzi� si� z takim uczuciem, jakby wygra� na loterii g��wn� nagrod�.
Katie, zatrudniona w chicagowskiej galerii sztuki jako hostessa, rzuci�a prac� w tym samym dniu co Peter i w Nowym Jorku zamieszka�a z ojcem. Plan Franka Donoyana powi�d� si�: c�rka wr�ci�a pod rodzicielskie skrzyd�a, a na dodatek dzia� marketingu firmy zyska� doskona�ego fachow� ca. Uk�ad by� idealny dla wszystkich zainteresowanych
W ci�gu kilku nast�pnych miesi�cy Peter bardziej koncentrowa� si� na sprawach zawodowych ani�eli sercowych. Zrazu irytowa�o to Katie, kt�ra nawet skar�y�a si� ojcu, ten jednak rozwa�nie zaleci� jej cierpliwo��. Istotnie, w ko�cu Peter rozlu�ni� si� nieco i przesta� bez przerwy my�le� o rozpocz�tych i nuie doprowadzonych do ko�ca sprawach s�u�bowych. Niemniej po staremu usi�owa� dopina� wszystko na ostatni guzik � chocia�by po to, aby okaza� Frankowi wdzi�czno�� i nie zawie�� jego zaufania.
Przesta� odwiedza� ojca, bo po prostu nie mial na to czasu, ku bezgranicznej wszak�e uldze Katie znajdowa� teraz w�r�d nat�oku obowi�zk�w czas na rozrywki, Bywali na przyj�ciach i w teatrach, Katie przedstawia�a Petera przyjacio�om. Stwierdzi� z zaskoczeniem, �e potrafi darzy� tych ludzi sympati�, �e czuje si� w �wiecie Katie zupe�nie dobrze.
Powoli rozwia�y si� wszelkie obawy, jakie niegdy� �ywi� w zwi�zku z Katie. Robi� karier�, i to �wietn�, i nikogo
� co Peter Odnotowywa� ze zdumieniem � nie obchodzi�o, komu i dlaczego j� zawdzi�cza. Wszyscy, przynajmniej na poz�r, lubili go i akceptowali. W rezultacie, niesienj fal� wspania�ego samopoczucia, Peter i Katie zar�czyli si� po Up�ywie niespe�na roku, co nie zaskoczy�o nikogo z wyj�tkiem mo�e samego Petera. Frank Donoyan o�wiadczy�, �e by�o im to pisane, a Katie tylko si� u�miechn�a. Ani przez chwil� nie w�tpi�a, �e Peter jest dla niej stworzony. Wiedzia�a o tym, mia�a bezgraniczn� pewno��, i� pragnie zosta� jego �on�.
Wie�� o zar�czynach niezmiernie uradowa�a Muriel, siostr� Petera, za to ku jego niema�emu rozgoryczeniu przeciwnikiem ma��e�stwa okaza� si� jego ojciec. Starszy pan teraz r�wnie mocno krytykowa� ten zwi�zek, jak jeszcze niedawno nak�ania� syna, by podj�� prac� w sp�ce Wilson-Donoyafl.
� Zawsze b�dziesz najemnym pracownikiem, synu, nawet je�li j� po�lubisz. To nieuczciwe, nie w porz�dku, ale tak ju� jest � stwierdzi�. � Ilekro� na ciebie popatrz�, przypomn� sobie, kim by�e� na pocz�tku.
Jednak�e Peter mu nie uwierzy�. Wr�s� w �wiat Katie i uczyni� go swoim, dawny natomiast, prawdziwy �wiat zacz�� postrzega� jako co�, co istnia�o w innym �yciu. To by�a przesz�o��, egzotyczna przesz�o��, z kt�r� nie ��czy�y go �adne wi�zy. Miewa� wra�enie, �e urodzi� si� i dorasta� w Wisconsin tylko przez przypadek albo �e chodzi o kogo� ca�kiem innego, bo on na tamtej farmie i w tamtym �wiecie nie by� nigdy. Nawet Wietnam wydawa� mu si� znacznie bardziej rzeczywisty ni� Wisconsin. Trudno by�o uwierzy�, �e w istocie sp�dzi� tam przesz�o dwadzie�cia lat. Wystarczy� rok, aby Peter przemieni� si� w biznesmena, �wiatowca i nowojorczyka. Nie wygas�a w nim mi�o�� do rodziny, ale wystarczy�o, �e pomy�la�, jak niewiele brakowa�o, by zosta� farmerem, a przechodzi� go zimny dreszcz.
Mimo szczerych wysi�k�w nie zdo�a� jednak przekona� ojca, �e post�puje w�a�ciwie. Haskeil senior trwa� niewzruszenie przy swoich obiekcjach i chocia� zgodzi� si� w ko�cu przyjecha� na �lub, to tylko dlatego, �e mia� ju� do�� wys�uchiwania oracji syna.
Niestety, los chcia� inaczej � Peter poczu� si� zdruzgotany, kiedy okaza�o si�, �e najbli�si nie przyjad� na �lub: ojciec mia� wypadek na traktorze i z r�k� w gipsie i urazem plec�w le�a� w ��ku, Muriel oczekiwa�a przyj�cia na �wiat czwartego
dziecka, a Jack oczywi�cie nie chcia� zostawi� jej samej. Przygn�bienie Petera rych�o rozwia�o si� jak dym w obliczu nawa�u zaj�� i spraw do za�atwienia.
W podr� po�lubn� pojechali do Europy, p�niej przez wiele miesi�cy nie mieli czasu, by wybra� si� do Wisconsin. Zawsze albo Katie, albo Frank wi�zali z Peterem swoje plany, on za� podporz�dkowywa� si� chc�c nie chc�c. Tote� mimo solennych przyrzecze� i najlepszych intencji pa�stwo Haskellowie nie zdo�ali odwiedzi� rodziny Petera, kt�ry na koniec obieca� ojcu, �e przyjedzie na Bo�e Narodzenie i nic go przed tym nie powstrzyma. O zamiarach nie b�kn�� Katie ani s�owem, uznaj�c, �e to jedyny spos�b, aby je zrealizowa�.
Kiedy tu� przed Swi�tem Dzi�kczynienia starszy pan Haskell umar� na zawa� serca, jego syna ogarn�y wyrzuty sumienia, �al, i� nie zd��y� zrobi� tego, co tak bardzo chcia� uczyni�. A Katie nie mia�a okazji pozna� te�cia.
Na pogrzeb pojechali razem. Smutna ceremonia przebieg�a w strugach deszczu. Katie z Peterem, przybitym i odr�twia�ym, stali w sporej odleg�o�ci od Muriel, jej m�a i dzieci, r�ni�c si� od nich tak bardzo, jak bardzo rasowy mieszczuch mo�e si� r�ni� od prawdziwego wie�niaka.
Peter uzna� to za znamienne. Poj�� teraz ostatecznie, jak dalek� przeby� drog� i jak niewiele ��czy go z bliskimi. Katie czu�a si� w ich towarzystwie zak�opotana i nie omieszka�a tego Peterowi zakomunikowa�; z kolei Muriel, rzecz dla niej niezwyk�a, zachowywa�a si� wobec Katie bardzo ozi�ble. Kiedy Peter poruszy� ten temat w rozmowie z siostr�, ta wyrzuci�a z siebie jednym tchem, �e Katie jest tu obca, �e chocia� zosta�a �on� Petera, nigdy nie widzia�a jego ojca, �e nosi kosztowne futro i kapelusz i �e wydawa�a si� poirytowana konieczno�ci� uczestniczenia w pogrzebie. Potem d�ugo si� k��cili, a w ko�cu oboje wybuchn�li p�aczem.
Napi�cie mi�dzy rodze�stwem wzros�o jeszcze bardziej po odczytaniu testamentu, w kt�rym oj ciec farm� i wszystkie ruchomo�ci zapisywa� Muriel i Jackowi. Po wys�uchaniu s��w adwokata Katie wyra�nie si� rozz�o�ci�a.
� Jak m�g� ci to zrobi�? � zapyta�a z gniewem, gdy znale�li si� sami w dawnym pokoju Petera, gdzie z pomalowanych na be�owo �cian �uszczy�a si� farba, a ceglan� pod�og� pokrywalo linoleum. � Przecie� on ci� wydziedziczy�!
Peter rozumia� motywy ojca znacznie lepiej ni� Katie i usi�owa� wyt�umaczy� je �onie.
� Nie maj� nic opr�cz tego zapomnianego przez Boga biednego gospodarstwa. To ich cale �ycie. A ja?... Robi� karier�, mam dobr� prac�, ciebie. Ojciec wiedzia�, �e nie zale�y mi na farmie.
� Mogli�cie j� sprzeda� i podzieli� pieni�dze, a Muriel i Jack mieliby mo�liwo�� przeniesienia si� w jakie� ciekawsze miejsce � zareplikowa�a trze�wo, a Peter zorientowa� si�, �e niczego nie poj�a.
Nie chc� tego robi�, chocia� ojciec pewnie si� obawia�, �e podobna my�l mog�aby im posta� w g�owie. Nie �yczy� sobie, �eby�my sprzedawali farm�, bo ca�e �ycie na ni� ci�ko pracowa�.
Katie przemilcza�a, za jak okropne i zakazane miejsce uwa�a farm� Haskell�w � rzeczywisto�� bowiem przeros�a jej najgorsze oczekiwania � lecz Peter domy�li� si� prawdy ze spojrzenia, jakie mu pos�a�a, i ciszy, kt�ra nagle zapad�a w pokoju. Ogarn�a j� jednak bezmierna ulga, �e teraz, gdy ojciec pozbawi� Petera schedy, ju� nigdy wi�cej nie b�d� musieli tu przyje�d�a�. Wisconsin i gospodarstwo nieodwo�alnie przechodzi�y do przesz�o�ci. Peter mia� przed sob� tylko jedn� drog� naprz�d.
Kiedy wyje�d�ali, Muriel by�a wci�� naburmuszona, Peter za� mial nieprzyjemne uczucie, i� �egna si� ostatecznie
nie tylko z ojcem, lecz r�wnie� z siostr�. Czu�, �e tego w�a�nie pragnie Katie, kt�ra nie m�wi�c wprost, dawa�a mu do zrozumienia, i� chcia�aby skupi� w swoim r�ku wszystko, co wi��e si� z �yciem m�a: mi�o��, oddanie, poczucie obowi�zku. Mog�o si� zdawa�, �e jest zazdrosna o Muriel i t� cz�stk� �ycia Petera, kt�r� reprezentuje jego siostra. Testament sta� si� wygodnym pretekstem, aby uci�� ten problem raz na zawsze.
� Post�pi�e� s�usznie, kiedy postanowi�e� st�d wyjecha� i podj�� dalsz� nauk� � stwierdzi�a w samochodzie, nie dostrzegaj�c, �e jej m�� p�acze. � Peter, nie tu jest twoje miejsce.
Chcia� zaoponowa�, powo�a� si� na wi�zy rodzinne, lojalno�� wobec bliskich, tyle �e przepe�niony wyrzutami sumienia musia� przyzna�, i� Katie ma ca�kowit� s�uszno��: to nie jest jego miejsce na Ziemi. Nigdy nim nie by�o.
Wsiadaj�c w Chicago do samolotu poczu�, jak ogarnia go przemo�ne poczucie ulgi. Znowu zdo�a� umkn��! �ywi� pod�wiadom� obaw�, �e farma przejdzie na niego wraz ze zobowi�zaniem, by na niej gospodarowa�. Ojciec okaza� jednak dostatecznie wiele rozs�dku, zna� Petera a� nazbyt dobrze. I oto farma nie nale�a�a do niego, a zatem nie mog�a go zniszczy�. Stanowi�a problem Muriel i Jacka. On, Peter, by� wolny, zostawi� za plecami farm� i wszystko, co si� z ni� wi�za�o. Mia� tylko nadziej�, �e r�wnocze�nie nie straci� Siostry.
Milcza� w czasie lotu i przez kilka nast�pnych tygodni, op�akuj�c �mier� ojca. Nie dzieli� si� swoim b�lem z Katie, poniewa� by� przekonany, �e nie chce o tym s�ysze�. Raz czy dwa zadzwoni� do Muriel, ale nieustannie by�a zaj�ta
przy dzieciach lub przy krowach. Nie mia�a czasu rozmawia�, a je�li ju� cokolwiek m�wi�a, to wy��cznie na temat Katie.
Peterowi nie podoba�y si� jej komentarze i w�a�nie otwarte krytykowanie bratowej ostatecznie otworzy�o przepa�� mi�dzy rodze�stwem. Wkr�tce Peter przesta� dzwoni�. Bez reszty pogr��y� si� w pracy, odnajduj�c w niej ukojenie i spok�j ducha. W biurze czul si� jak w domu, a zreszt� ca�e jego nowojorskie �ycie wydawa�o mu si� nieomal rajem. Idealnie wpasowa� si� w firm�, �rodowisko, �ycie towarzyskie, jakie organizowa�a im Katie. Mo�na by�o odnie�� wra�enie, i� w tych uk�adach i takiej sytuacji tkwi� zawsze.
Zaprzyja�nieni nowojorczycy traktowali Petera jak swoj ego i parskali �miechem, kiedy m�wi�, �e urodzi� si� i dorasta� na farmie. Niewielu dawa�o mu wiar� � powszechnie s�dzono, �e pochodzi z Nowego Jorku, Bostonu albo innego wielkiego miasta. Bez trudu r�wnie� i z pe�ym zrozumieniem dostosowa� si� do trybu �ycia swojej nowej rodziny.
Frank Donoyan nalega�, aby c�rka i zi�� zamieszkali w Greenwich w stanie Connecticut, tak samo jak on. Lubi� t� miejscowo��, by� do niej przyzwyczajony i chcia� mie� w pobli�u �swoj� malutk��. Donoyanowie mieli mieszkanie w Nowym Jorku, gdzie mie�ci�a si� centrala firmy, ale zawsze mieszkali w Greenwich, o godzin� jazdy poci�giem od miasta. Peter szybko przyzwyczai� si� do codziennych podr�y i odbywa� je wsp�lnie z Frankiem. By� zreszt� zachwycony ich domem w Greenwich, by� zachwycony swoim ma��e�stwem. Na og� dogadywa� si� z Katie doskonale, a na jedyn� kontrowersj� � dotycz�c� spadku i ewentualnej sprzeda�y farmy � ju� dawno spu�cili zas�on� milczenia, skoro nie mogli osi�gn�� zgody.
Sen z powiek sp�dza�o mu tylko to, �e ich pierwszy dom by� podarunkiem od Franka. Peter nie chcia� go przyj��, ale ostatecznie uleg�, czyni�c zado�� b�aganiom Katie, kt�ra marzy�a o du�ym domu i dzieciach, on za�, przynajmniej na razie, nie m�g� si� zdoby� na tak znaczny wydatek. Dom,
kt�ry Frank Z wdzi�kiem nazywa� �prezentem �lubnym�, Peterowi wydawa� si� nieomal pa�acem. Mia� pi�kny taras, jadalni�, salon, wielki gabinet, pok�j rodzinny i cudown� kuchni� w stylu rustykalnym. �Z cha�upk�, kt�r� w Wisconsin ojciec zapisa� Muriel, nie by�o por�wnania. Peter z g�upi� min� przyznawa� czasem, �e jest nim zachwycony.
Frank zamierza� r�wnie� zatrudni� na w�asny koszt pomoc domow�, w tej kwestii wszak�e Peter okaza� stanowczo��
� oznajmi�, �e je�li b�dzie trzeba, sam nauczy si� gotowa� i sprz�ta�. Koniec ko�c�w obowi�zki domowe wzi�a na siebie Katie, chocia� przed Bo�ym Narodzeniem by�a ju� w tak zaawansowanej ci��y, �e si�� rzeczy musia�y spa�� na Petera. Wype�nia� je z entuzjazmem, podekscytowany perspektyw� narodzin dziecka, w codziennych obrz�dkach widzia� bez ma�a mistyczny akt sprawiedliwo�ci, rekompensat� za �mier� oj ca, kt�ra wci�� przejmowa�a go wi�kszym b�lem, ni� ktokolwiek m�g� podejrzewa�.
Taki by� pocz�tek owych prze�ytych wsp�lnie owocnych osiemnastu lat. Podczas czterech pierwszych doczekali si� trzech syn�w, p�niej �ycie Katie wype�nia�a dzia�alno�� charytatywna i w komitetach rodzicielskich, na rzecz lokalnej spo�eczno�ci i ekologii postrzeganej w skali �wiata � czyli problemy, kt�rymi Peter powinien by si� interesowa�, lecz poch�oni�ty firm�, po prostu nie mia� na nie czasu. Dlatego te� Katie reprezentowa�a ich oboje.
Katie nie by�a laikiem w interesach. Mia�a trzy lata, kiedy umar�a jej matka, i odt�d, nieustannie kr�c�c si� u boku ojca, nauczy�a si� niejednego o firmie, jej finansach i problemach. Peter odnosi� chwilami wra�enie, i� o sp�ce wie nadal wi�cej ni� on, co cz�sto stwierdza� ze zdumieniem, kiedy po powrocie do domu porusza� taki czy inny temat. By�a r�wnie� niezwykle silnie zwi�zana z ojcem, z czego czasami rodzi�y si� konflikty. Z regu�y Frank, uczciwy realista, nie forsowa� zbytnio swoich pogl�d�w, czasami jednak, popierany przez Katie na ca�ej linii, trwa� przy nich niewzruszenie. Dokonuj�c od czasu do czasu bilansu plus�w i minus�w swojego ma��e�stwa, Peter przyznawa� przed samym sob�, �e tych pierwszych jest daleko wi�cej ni� drugich.
Jedyne, co po�o�y�o si� cieniem na tym szcz�liwym okresie, by�a �mier� siostry: Muriel umar�a na raka w dwudziestym dziewi�tym roku �ycia, znacznie zatem wcze�niej ni� matka, ale r�wnie� z braku opieki lekarskiej, na kt�r� nie by�o jej sta�. Dumna do ko�ca, nie poprosi�a Petera o pomoc
� Jack zadzwoni� do niego dopiero wtedy, kiedy Muriel le�a�a na �o�u �mierci. Zrozpaczony Peter pojecha� natychmiast do Wisconsin. Muriel zmar�a kilka dni potem. Po niespe�na roku Jack sprzeda� farm�, o�eni� si� ponownie i przeni�s� do Montany. Par� lat p�niej napisa� do Petera, prosz�c o pieni�dze. Peter wys�a� mu czek, ale zgodziwszy si� z argumentami Katie, �e dzieci maj� now� matk� i nowe �ycie, zrezygnowa� z odwiedzin u Jacka i siostrze�cow. By�o to pod pewnymi wzgl�dami najlepsze wyj�cie, chocia� wielokrotnie budzi�o w Peterze wyrzuty sumienia.
Tyle �e mia� w�asne �ycie, w�asn� rodzin�, o kt�r� nale�a�o si� troszczy�, musia� niekiedy toczy� w�asne bitwy. Jedna z takich bitew � nale�a�oby j� raczej nazwa� batali� rozegra�a si� przed czterema laty, gdy powsta� problem wyboru szko�y �redniej dla najstarszego syna Haskell�w, Mike�a. Jak si�gn�� pami�ci�, ka�dy m�ski potomek rodu Donoyan�w ucz�szcza� do Andoyer, Frank wi�c, przy pe�nym poparciu c�rki, zdecydowanie opowiada� si� za takim w�a�nie rozwi�zaniem. Peter stanowczo si� temu sprzeciwia�, pragn�� bowiem, aby a� do rozpocz�cia studi�w syn mieszka� w domu, Frank wszak�e bez trudu sobie z nim poradzi�: czy� nie Mike ma decyduj�cy g�os w tej sprawie? Ch�opak, przekonany przez dziadka, �e bez renomowanej szko�y �redniej nie mo�e liczy� na studia W renomowanej uczelni, odpowiednie kontakty, a W przysz�o�ci lukratywn� posad�, chcia� si� uczy� w Andoyer.
Peter argumenty te�cia uzna� za absurdalne: on przecie�
w �yciu nie s�ysza� o Andoyer, studiowa� najpierw na
Uniwersytecie Stanu Michigan, potem wieczorowo w Chicago, a daje sobie rad� zupe�nie dobrze i stoi na czele jednej
z najpowa�niejszych firm w kraju. Nic jednak nie przygotowa�o go na odpowied� syna, Mike bowiem rzeki kr�tko:
� Taak, ale ty si� w ni� w�eni�e�, tato. A to zupe�nie co innego.
Musia� wyczyta� z oczu ojca, jak bardzo go zrani�, pospiesznie wi�c i nieudolnie zacz�� wyja�nia�, �e mia� na my�li �co innego� i �e dwadzie�cia lat temu sprawy w og�le sta�y inaczej. Obaj wszak�e dobrze wiedzieli, �e to tylko s�owa.
W ko�cu zatem Mike pojecha� do Andoyer, teraz natomiast, r�wnie� id�c w �lady dziadka, mia� rozpocz�� studia w Princeton. Paul tak�e uczy� si� w Andoyer i tylko najm�odszy, Patrick, nie chc�c we wszystkim ma�powa� braci, zastanawia� si� nad inn� szko�� �redni� - na przyk�ad w Kali.. fornjj. Peter pragn��by, aby chocia� on zosta� w domu, lecz mial �wiadomo�� �e jest skazany na pora�k�. Nauka w szko-. �ach z internatami by�a rodzinn� tradycj� Donoyan�w Nawet Katie, tak przecie� zwi�zana z ojcem, uczy�a si� u Miss Porter. Argument Franka o �wietlanej przysz�o�ci i u�ytecznych kontaktach skutecznie wytr�ca� mu z d�oni wszelki or�, godzi� si� wi�c z nieuchronnym, chocia� nie potrafi� oprze� si� UCZiJCj osamotnienia kiedy synowie rozje�d�ali si� do szk�. Byli wraz z Katie jego rodzin�, jedyn� rodzin�. Nie Przyznaj�c si� do tego przed �on�, t�skni� za Muriel i rodzicami, lecz c� z tego, skoro Wszyscy nie �yli?
Nie licz�c pora�ek w �yciu osobistym, zawsze odnosi� Sukcesy � by� cz�owiekiem wysoko postawionym, robi� �wietn� karier�, doskonale zarabia�. Nic wi�c dziwnego, �e kiedy tylko by�o go na to sta�, przenie�li si� do nowego, wi�kszego domu. To ju� nie by� prezent od Franka.
Dom le�a� w Greenwich na pi�knej sze�cioakrowej posesji. Petera wprawdzie poci�ga�o miasto, by� wszak�e �wiadom, �e wa�niejsza jest wo�a Katie, kt�ra w Greenwich mieszka�a od urodzenia. Poza tym tutaj mie�ci�y si� rozmaite elementy ich szcz�liwego �ycia � podstaw�wka syn�w, komitety, w kt�rych udziela�a si� Katie, tu mieszka� jej ojciec. Nadal, cho� ju� nie z takim zaanga�owaniem jak ongi�, zajmowa�a si� jego gospodarstwem, pr�cz tego cz�sto odwiedzali Franka po prostu po to, �eby pogaw�dzi� albo pogra� w tenisa.
Latem, r�wnie� za namow� Franka, je�dzili do Martha�s Vineyard, gdzie Donoyanowie mieli imponuj�c� posiad�o��. Miejscowo�� by�a naprawd� cudowna i Peter zakocha� si� w niej bez pami�ci. Kiedy m�g� sobie na to pozwoli�, zrezygnowa� z przybud�wki, kt�r� na swoich w�o�ciach wypo�ycza� im Frank, i kupi� w pobli�u urocz�, chocia� znacznie skromniejsz� posesj�. Przepadali za ni� synowie, zw�aszcza odk�d Frank wybudowa� dla nich osobny bungalow, do kt�rego mogli bez ogranicze� zaprasza� przyjaci�. Czynili to nieustannie. Peter nie potrafi� sobie przypomnie�, kiedy w Martha�s Vineyard nie otacza� go przynajmniej tuzin m�odzie�y.
Haskellowie prowadzili �ycie wygodne i beztroskie. Peter mia� wewn�trzne przekonanie, �e chocia� w sferze spraw rodzinnych szed� niekiedy na kompromis, to na p�aszczy�nie zawodowej ani razu nie uczyni� ofiary ze swej uczciwo�ci i zasad. Frank zreszt� dawa� mu w interesach praktycznie woln� r�k�, a b�yskotliwe pomys�y Petera pozwoli�y firmie rozrosn�� si� do rozmiar�w, o jakich Frank nawet nie �ni�. Sugestie Petera by�y bezcenne, jego decyzje �miale, lecz
pewne. Frank dobrze wiedzia�, co robi, gdy zatrudnia� Petera; nie pope�ni� r�wnie� omy�ki, kiedy mianowa� trzydziestosiedmioletniego zi�cia dyrektorem naczelnym sp�ki.
Od samego pocz�tku Peter kierowa� firm� po mistrzowsku. Z siedmiu lat jego pracy na stanowisku dyrektorskim cztery po�wi�cono na opracowanie yicotecu, idei niezmiernie kosztownej, lecz �mia�ej i porywaj�cej. To Peter wymy�li� ten lek i to on, przekonawszy Franka do przedsi�wzi�cia co prawda drogiego, lecz obiecuj�cego w perspektywie olbrzymie zyski, pchn�� tym tropem ca�e szwadrony naukowc�w. Postrzega� w yicotecu spe�nienie �yciowych marze�, dar uczyniony ca�ej ludzko�ci przez cz�owieka uwik�anego w samolubny, p�ytki i nastawiony wy��cznie na doch�d �wiat biznesu. Ani przez chwil� nie opuszcza�o go przy tym wspomnienie matki i Muriel: mog�yby zosta� uratowane, przynajmniej po�y� d�u�ej, gdyby mia�y do dyspozycji taki �rodek jak vicotec. Teraz m�g� pomaga� obcym, tysi�com chorych, kt�rym ub�stwo b�d� oddalenie od wielkich miast i dobrych szpitali nie pozwala�o podj�� skutecznej walki z tocz�cym ich rakiem.
Peter wyrwa� si� z zadumy i wyjrza� przez szyb�. Taks�wka zbli�a�a si� do centrum Pary�a. Zawsze darzy� to miasto szczeg�lnym uczuciem, ono sprawia�o, �e serce bi�o mu szybciej. Kiedy przed pi�tnastu laty przylecia� tu po raz pierwszy, wyda�o mu si�, �e dopiero wtedy otworzy�y mu si� oczy na �wiat. By� to dzie� �wi�ta narodowego i Peter pami�ta�, �e jad�c Polami Elizejskimi, ujrza� na �uku Triumfalnym majestatycznie powiewaj�c� flag� francusk�. Kaza� zatrzyma� taks�wk�, wysiad� i z zak�opotaniem stwierdzi�, �e ma �zy w oczach.
Katie cz�sto ze� �artowa�a, i� zapewne tak bardzo kocha Pary�, bo w kt�rym� z poprzednich �ywot�w by� Francuzem.
Sam Peter nie potrafi�by racjonalnie wyt�umaczy�, dlaczego Pary� znaczy dla niego tak wiele: by�o to miasto pi�kne, pe�ne jakiej� czarownej mocy, poza tym zawsze dostarcza�o mu wspania�ych wra�e�. Tym razem na pewno nie b�dzie inaczej. Nawet rozmowa z pos�pnym zwykle Paulem-Louisem Suchardem stanie si� radosnym �wi�tem.
Taks�wka przemkn�a przez plac Inwalid�w, obok gmachu Opery, wjecha�a na plac Vend�me i Peter poczu� si� jak w domu. Nietrudno by�o sobie wyobrazi�, jak przez plac, ozdobiony po�rodku pomnikiem Napoleona, przetaczaj� si� karoce wioz�ce francuskich arystokrat�w upudrowanych pod bia�ymi perukami, odzianych w at�asowe pludry i aksamitne surduty. By�a to wizja tak groteskowa, �e Peter u�miecha� si� pod nosem, kiedy wysiada� z auta i p�aci� taks�wkarzowi. Portier niezw�ocznie rozpozna� przyby�ego � rozpoznawa� wszystkich sta�ych go�ci � i nieznacznym gestem poleci� boyowi zaj�� si� walizk� Petera.
Fasada Ritza, wyr�niaj�ca si� tylko niewielkim podcieniem, wr�cz gin�a po�r�d licznych w tej okolicy ekskluzywnych sklep�w, g��wnie jubilerskich: Chaumeta, Boucherona i Rosenthala, ale tak�e firmowych butik�w wi�kszych i mniejszych projektant�w mody � na przyk�ad w rogu placu mie�ci� si� firmowy sklep Coco Chanel. Ritz jednak stanowi� bodaj najwa�niejszy element tego miejsca. Peter zwyk� mawia�, �e nigdzie na �wiecie nie ma hotelu, kt�ry m�g�by si� z nim r�wna�: dawa� go�ciom wygod� granicz�c� z przepychem, czyni� to za� w niezr�wnanym stylu. Peter miewa� wyrzuty sumienia, zatrzymuj�c si� w Ritzu podczas podr�y s�u�bowych, lecz polubi� ten hotel zbyt mocno, aby pod jakimkolwiek pretekstem skorzysta� z us�ug innego. Ritz zreszt� by� jedn� z nielicznych ekstrawagancji, na jakie Peter pozwala� sobie w swym prozaicznym �yciu, podporz�dkowanym bez reszty rutynie i rozs�dkowi.
Ritz, ze swoj� subteln� elegancj�, brokatami na �cianach i przepi�knymi antycznymi kominkami, nie rozczarowa� go ani razu. Co wi�cej, pokonawszy obrotowe drzwi do foyer, Peter niezw�ocznie zaczyna� odczuwa� niepoj�te podniecenie. Bo ten hotel by� jak pi�kna kobieta, kt�ra cudownie umalowana, jeszcze bardziej osza�amiaj�ca ni� podczas poprzedniej randki, czeka na� wiernie z otwartymi ramionami. Uwielbia� nawet chwil�, gdy powitany przez recepcjonist� w liberii, czeka� na dope�nienie formalno�ci i klucz, obserwuj�c w tym czasie innych go�ci.
Po jego lewej stronie sta� przystojny niem�ody Latynos w towarzystwie uderzaj�co pi�knej m�odej kobiety w czerwonej sukni. Rozmawiali po hiszpa�sku. Dziewczyna mia�a nieskazitelny manikiur i olbrzymi brylant na palcu lewej r�ki. U�miechn�a si�, pochwyciwszy spojrzenie Petera. Nic dziwnego: zwraca� uwag� prezencj�, a tak�e zespo�em owych szczeg�lnych cech, jakie miewaj� osoby znacz�ce, obyte i �wiadome tego. Gdyby Latynoska mia�a okazj� przyjrze� si� Peterowi dok�adniej, zapewne zwr�ci�aby uwag�, �e pod fasad� kryje si� dobro�, m�odzie�czo�� i tak rzadka u os�b dzier��cych w�adz� �yczliwo��. Dostrzeg�a jednak tylko niezmiernie przystojnego m�czyzn� o silnych czystych d�oniach, krawat od Hermsa, neseser, angielskie buty, doskonale skrojony garnitur... Ale i to wystarczy�o, by opornie kierowa�a wzrok na swojego towarzysza.
Z drugiej strony Petera stali trzej dobrze ubrani Japo�czycy w starszym wieku; palili papierosy i dyskretnie ze sob� konferowali; czwarty, znacznie m�odszy, z szacunkiem trzyma� si� na uboczu.
Odwr�ciwszy od nich g�ow�, Peter zauwa�y� nag�e poruszefie przy drzwiach obrotowych, kt�re najpierw, niczym automat z gum� do �ucia, wyplu�y czterech smag�ych osi�k�w W ciemnych garniturach, potem dw�ch nast�pnych, a wreszcie trzy urodziwe niewiasty w r�nobarwnych, lecz jednego kroju kostiumach od Diora. Wszystkie mia�y nienaganny makija� i kilogramy bi�uterii na sobie. Ochroniarze otoczyli je ciasnym wianuszkiem, a wtedy w drzwiach ukazal si� znacznie od nich starszy dystyngowany Arab.
Kr�l Chaled � us�ysza� Peter w pobli�u czyj� szept.
� Albo jego brat.., tak, wszystkie trzy �ony... przyjechali na miesi�c... maj� ca�e czwarte pi�tro z widokiem na ogr�d...
Kr�l Chaled przemaszerowa� przez foyer w towarzystwie o�miu, jak naliczy� Peter, ochroniarzy, trzech �on i kilkunastu innych cz�onk�w orszaku. Przybycie arabskiego w�adcy wzbudzi�o takie zainteresowanie, �e nikt nie spostrzeg� Catherine Deneuye spiesz�cej do restauracji na lunch i nikt nie pomy�la�, �e w Ritzu mieszka akurat r�wnie� Clint Eastwood, kt�ry kr�ci film pod Pary�em. S�ynne twarze i wielkie nazwiska by�y tu na porz�dku dziennym. Peter niejednokrotnie zadawa� sobie pytanie, czy kiedykolwiek b�dzie do�� zblazowany, by je ignorowa� � teraz nawet nie usi�owa� udawa� znudzenia, jak ten i �w spo�r�d sta�ych go�ci, ale bezceremonialnie przypatrywa� si� arabskiemu monarsze, kt�ry krocz�c majestatycznie, gaw�dzi� p�g�osem ze swoim ministrem czy doradc�, urodziwym ma��onkom w�adcy, zwalistym ochroniarzom, kt�rzy nie dopuszczali, aby kto� postronny nadmiernie zbli�y� si� do ich podopiecznych.
Wzdrygn�� si�, gdy us�ysza� za plecami pogodny g�os:
� Dzie� dobry, panie HaskeH. Radzi jeste�my wita� pana znowu w naszych progach.
� Ja te� si� ciesz�, �e tu jestem � odpar� Peter, u�miechaj�c si� do m�odego recepcjonisty, kt�ry mia� go obs�u�y�. Zaproponowa� pok�j na trzecim pi�trze, co nie mia�o znaczenia dla Petera, kt�ry �ywi� przekonanie, �e w Ritzu nie ma lepszych i gorszych pokoi. � Wygl�da na to, �e macie ruch jak zwykle.
� Jak zwykle... � zgodzi� si� recepcjonista, podsuwaj�c mu formularz. Zerkn�� do jego paszportu, poda� boyowi numer pokoju, a nast�pnie gestem zaprosi� Petera, by pod��y� za nim. � Pozwoli pan, �e zaprowadz� go do pokoju.
Min�li bar i restauracj�, pe�n� wyelegantowanych biesiadnik�w; w k�cie sali Peter wy�owi� sylwetk� pi�knej jak zawsze Catherine Deneuye, kt�ra �miej�c si� m�wi�a co� do towarzysza. To w�a�nie w Ritzu zachwyca�o go najbardziej
� twarze, ciekawi ludzie, niepowtarzalna atmosfera.
Kiedy id�c w kierunku wind mijali rz�d witryn d�ugo�ci przecznicy, Peter spostrzeg� w jednej z nich z�ot� bransolet�, kt�ra � jak uzna� � mog�aby spodoba� si� Katie, i zanotowa� w pami�ci, by kupi� j� przed wyjazdem. Zawsze przywozi� �onie prezenty z podr�y � najpierw w charakterze �nagrody pocieszenia�, kiedy Katie nie mog�a mu towarzyszy�, poniewa� albo by�a w ci��y, albo zajmowa�a si� ma�ymi dzie�mi, p�niej za� si�� nawyku, kiedy sta�o si� jasne, �e woli siedzie� w domu, po�wi�caj�c czas najrozmaitszym komitetom i niezliczonym przyjacio�om. Rozumia� jej motywy i ju� dawno przesta� naciska�, lecz o podarunkach tak dla niej, jak i dla ch�opc�w nie zapomina� nigdy.
Kiedy dotarli do wind, kr�l Chaled ju� dawno znikn�� z pola widzenia w swoim apartamencie z�o�onym z kilkunastu pokoi. Bywa� w Pary�u regularnie w maju i czerwcu, czasem przed�u�aj�c pobyt do lipca, bo jego �ony musia�y bywa� na wszystkich wa�niejszych pokazach mody. Jesieni� ca�a liczna rodzina zjawia�a si� ponownie z tego samego powodu.
� Ciep�y mamy rok � zauwa�y� Peter, kiedy czekali na wind�.
Istotnie, Pary� k�pa� si� w prawie upalnym aromatycznym powietrzu i pogoda a� zach�ca�a, aby lec gdzie� w ogrodzie pod drzewem i wbi� wzrok w nieskazitelnie b��kitne niebo. A chocia� w najmniejszym stopniu nie zach�ca�a do zajmowania si� interesami, Peter mia� zamiar zadzwoni� jak najszybciej do Paula-Louisa Sucharda.
� 0, tak, ju� ca�y zesz�y tydzie� by�o gor�co � odrzek� recepcjonista, dodaj�c w my�li, �e pogoda poprawia samopoczucie og�owi go�ci, a klimatyzacja we wszystkich pokojach sprawia, �e upa�y nikomu zbytnio nie daj� si� we znaki.
Rozmowa si� urwa�a, obaj powiedli bowiem wzrokiem za kobiet�, kt�ra prowadzi�a na smyczach trzy male�kie yorki. Pieski by�y tak kud�ate i tak obficie przyozdobione kokardkami, �e m�czy�ni jak na komend� u�miechn�li si� do siebie.
Potem naraz powietrze jakby na�adowa�o si� elektryczno�ci�. Peter zda� sobie spraw�, �e w pobli�u nast�pi�o nag�e poruszenie. Rozejrza� si� doko�a, zastanawiaj�c si�, czy ujrzy lada chwila arabskiego szejka w otoczeniu �wity czy te� jak�� gwiazd� filmow� pierwszej wielko�ci. Zamiast tego jednak zobaczy� tylko czterech m�czyzn w ciemnych garniturach, kt�rzy sun�li �aw� w jego kierunku. Nietrudno by�o domy�li� si� w nich ochroniarzy: zdradza�y ich tkwi�ce w uszach s�uchawki i radiotelefony w r�kach. Gdyby nie upa�, z pewno�ci� wszyscy nosiliby prochowce.
Min�li Petera i recepcjonist�, a nast�pnie odst�pili na bok, ukazuj�c grupk� m�czyzn w letnich ubraniach. Jeden z nich przewy�sza� towarzyszy wzrostem, mia� znacznie ja�niejsze w�osy, urod� gwiazdora filmowego i jak si� zdawa�o, niemal magnetyczn� w�adz� nad swoimi kompanami, kt�rzy spijali z jego ust ka�de s�owo i wybuchali �miechem, kiedy ich lub jego zdaniem powiedzia� co� zabawnego.
Zaintrygowany m�czyzn�, Peter popatrzy� na� przeci�gle, pewien, �e ju� kiedy� musia� go widzie�. Potrzebowa� chwili, by go ostatecznie rozpozna�. Nowo przyby�ym by� kontrowersyjny i niezmiernie przebojowy senator ze stanu Wirginia, niejaki Anderson Thatcher. Mia� czterdzie�ci osiem lat i kilka skandali i tragedii za sob�. Te pierwsze
uton�y w niepami�ci, drugie ci�gle stanowi�y temat rozm�w. przed sze�ciu laty jego ubiegaj�cy si� o prezydentur� brat Tom pad� ofiar� zamachu, co obruszy�o ca�� lawin� spekulacji j sta�o si� tematem kilku kiepskich film�w. W ko�cu udowodniono ponad wszelk� w�tpliwo��, �e przyczyn� �mierci