15
Szczegóły |
Tytuł |
15 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
15 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 15 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
15 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
tytu�: "Opowie�� o dw�ch siostrach, kt�re swej najm�odszej siostrze zazdro�ci�y"
Z cyklu: "Ba�ni 1001 nocy"
W odwiecznych czasach - w dawno minionej przesz�o�ci - panowa� w Persji szach, imieniem Chosru*. S�yn�� on ze swych sprawiedliwych i rzetelnych rz�d�w. Po �mierci ojca, kt�ry by� umar� w s�dziwym wieku, pozosta� on jedynym spadkobierc� ca�ego pa�stwa. Za jego panowania krwio�erczy tygrys i niewinne ko�l� pi�y wsp�lnie wod� z tego samego strumienia Skarbiec jego by� zawsze pe�en, a wojska i stra�e nieprzeliczone. Przy tym �w szach mia� zwyczaj przebiera� si� dla niepoznaki i w towarzystwie wiernego wezyra przechadza� si� noc� po zau�kach stolicy W ten spos�b dowiadywa� si� o najdziwniejszych przypadkach i najbardziej osobliwych wydarzeniach. Pewnego razu wymkn�� si� znowu wieczorem do miasta w towarzystwie swego wielkiego wezyra. Przebrani za kupc�w w�drowali obaj przez ulice i zau�ki, przez place i bazary, aby si� dok�adnie dowiedzie�, co z�ego i co dobrego si� dzieje. Kiedy zapada� ju� zmierzch, przybyli do pewnej dzielnicy miasta, w kt�rej mieszkali ludzie ubogiego stanu. Id�c przed siebie, szach us�ysza� dochodz�c� z pewnego domu, zamieszkanego przez same kobiety, g�o�n� rozmow�. Podszed� bli�ej, przystan�� i zacz�� podgl�da� przez szpar� w drzwiach. Zobaczy� trzy pi�kne siostry, kt�re po wieczerzy siedzia�y sobie na kobiercu i gaw�dzi�y. Szach przy�o�y� ucho do szpary i zacz�� uwa�nie s�ucha� tego, co m�wi�. Us�ysza�, jak ka�da z nich po kolei opowiada, jakie jest jej najgor�tsze �yczenie. Najstarsza siostra m�wi�a: - Chcia�abym wyj�� za m�� za nadwornego piekarza naszego szacha, gdy� wtedy nie zabrak�oby mi nigdy chleba najbielszego i najsmaczniejszego w ca�ym mie�cie, a serca wasze by�yby pe�ne zazdro�ci, zawi�ci i gniewu z powodu mojego szcz�cia. Druga siostra z kolei tak m�wi�a: - A ja wola�abym po�lubi� nadwornego kuchmistrza naszego szacha, aby m�c zajada� smaczne potrawy, kt�re podaje si� na st� jego kr�lewskiej mo�ci. Bo je�li chodzi o smak i korzenn� ostro��, to nie mo�na por�wna� z nimi twojego kr�lewskiego chleba, kt�ry rozdziela si� ca�ej s�u�bie w pa�acu. Trzecia za� i najm�odsza z si�str, kt�ra znacznie g�rowa�a nad tamtymi urod� i wdzi�kiem, dziewczyna pe�na czaru, dowcipu, a przy tym wielkiej ambicji, bystra, czujna i m�dra, kiedy przysz�a na ni� kolej, by wymieni� swoje �yczenie, tak powiedzia�a: - Siostry mi�e, pragnienia moje si�gaj� wy�ej ni� wasze. Nie zale�y mi na bia�ym chlebie i nie jestem tak �akoma, aby t�skni� za smako�ykami. Wzrok m�j zwr�cony jest na co� szlachetniejszego i dostojniejszego. Zaprawd�, nie �yczy�abym sobie nic, krom tego, by sam szach mnie poj�� za �on� i abym sta�a si� matk� ksi���cia niezwyk�ej urody. W�osy mego synka niech b�d� po jednej stronie z�ote, a po drugiej srebrne. Kiedy zap�acze, niech roni nie �zy, ale per�y. A kiedy si� za�mieje, niech jego karminowe wargi b�d� �wie�e jak dopiero co rozchylony p�czek r�y. Szach zdumia� si� niepomiernie us�yszawszy �yczenia trzech si�str, zw�aszcza tej najm�odszej, i w duchu postanowi� wszystkie trzy �yczenia spe�ni�. Przeto powiedzia� do wielkiego wezyra: - Zapami�taj sobie dok�adnie ten dom, a jutro rano sprowad� przed moje oblicze owe trzy dziewcz�ta, kt�rych rozmowie�my si� przys�uchiwali! A wezyr na to: - O ty, kt�rego zowi� opiekunem wszech�wiata, s�ucham ci� i jestem pos�uszny! Po czym obaj powr�cili do kr�lewskiego pa�acu i po�o�yli si� spa�, Nazajutrz rano wezyr poszed� do domu si�str i przywi�d� je przed oblicze szacha. Szach pozdrowi� uprzejmie dziewcz�ta i dodaj�c im odwagi tak do nich przem�wi�: - Mi�e dzieweczki, pami�tacie zapewne, co�cie wczoraj wieczorem, weso�o �artuj�c, sobie nawzajem opowiada�y? Uwa�ajcie, aby�cie teraz ka�dy szczeg� waszej rozmowy dok�adnie powt�rzy�y. Co� nieco� ju�e�my s�yszeli, ale obecnie jest nasz� wol�, aby�cie ow� rozmow� przed nasze kr�lewskie uszy s�owo po s�owie przytoczy�y. Siostry stropi�y si� i zawstydzi�y tak, �e nie �mia�y nic odpowiedzie�, lecz sta�y milcz�c z pochylonymi g�owami. Mimo nalega� i zach�ty nie potrafi�y opanowa� swej nie�mia�o�ci. Poniewa� jednak najm�odsza z nich wyr�nia�a si� niezwyk�� urod� lic i wdzi�kiem postaci, szach wkr�tce zapa�a� do niej gor�c� mi�o�ci�. Powodowany tym uczuciem nie ustawa� w dodawaniu im odwagi, m�wi�c: - O najpi�kniejsze z pi�knych, nie b�jcie si� i nie frasujcie! Zal�knienie i nie�mia�o�� nie powinny wam przeszkodzi� w opowiedzeniu o tym, jakie to trzy �yczenia wczoraj �e�cie wypowiedzia�y, gdy� sk�onni jeste�my wszystkie te trzy �yczenia spe�ni�. Tedy dziewcz�ta rzuci�y mu si� do st�p i b�agaj�c o przebaczenie za swoj� �mia�o�� i nieposkromione j�zyki, powt�rzy�y ca�� rozmow�, przy czym ka�da z nich powt�rzy�a swoje �yczenie. Jeszcze tego samego dnia szach Chosru wyda� najstarsz� z trzech si�str za swojego nadwornego piekarza, a drug� z kolei za nadwornego kuchmistrza. Potem rozkaza�, aby przysposobiono wszystko do jego za�lubin z najm�odsz�. Kiedy przygotowania do kr�lewskich god�w zosta�y ju� z najwi�kszym przepychem poczynione, za�lubiny odby�y si� z i�cie monarsz� wspania�o�ci� i majestatem, a m�oda ma��onka otrzyma�a tytu� w�adczyni ira�skich kraj�w. R�wnie� obie starsze siostry wyprawi�y swoje wesela, najstarsza z piekarzem szacha, a �rednia z jego nadwornym kuchmistrzem. Przy czym ka�de wesele wyprawiono odpowiednio do stanu oblubie�c�w, a wi�c z o wiele mniejszym przepychem i bogactwem ni� za�lubiny najm�odszej siostry. By�oby na pewno rzecz� s�uszn� i rozumn�, gdyby dwie starsze siostry, kt�rych �yczenia by�y przecie� spe�nione, p�dzi�y teraz �ycie w rado�ci i szcz�ciu. Nieub�agany los jednak postanowi� inaczej. Skoro bowiem zmiarkowa�y, jak wysokie stanowisko osi�gn�a ich najm�odsza siostra i z jakim przepychem jej za�lubiny si� odby�y, w sercach obu starszych si�str zago�ci�y zazdro��, zawi�� i gorzki gniew. Postanowi�y tedy popu�ci� wodze swej nienawi�ci i rozgoryczeniu i wyrz�dzi� najm�odszej siostrze jak�� okrutn� krzywd�. Mija�y d�ugie miesi�ce, a t�umiona zawi�� trawi�a im serca we dnie i w nocy. Zmartwienie ich i gniew rozpala�y si�, kiedy tylko dostrzeg�y najmniejsz� cho�by oznak� tego, �e najm�odsza ich siostra g�rowa�a nad nimi pozycj� i stanowiskiem. Pewnego ranka, gdy obie starsze siostry spotka�y si� w �a�ni i skorzysta�y ze sposobno�ci, aby potajemnie si� rozm�wi�, najstarsza tak powiedzia�a do �redniej: - To istna ohyda, i� ta nasza najm�odsza siostrunia, kt�ra nie jest przecie� wcale od nas pi�kniejsza, zosta�a wywy�szona do godno�ci i majestatu monarszego. Zaprawd� my�l o tym jest nie do zniesienia. - Siostrzyczko moja - odpar�a �rednia - ja r�wnie� jestem �miertelnie zmartwiona z tego samego powodu, zw�aszcza �e nie mog� odgadn��, jakie zalety szach sobie w niej upatrzy�, i dziwi mnie, �e w og�le mog�o mu przyj�� na my�l podnie�� j� do godno�ci swojej ma��onki. Poza jej m�odo�ci� nie zdo�am doszuka� si� w niej niczego, co by mog�o spodoba� si� mi�o�ciwemu szachowi, �e tak wywy�szy� j� ponad inne jej r�wne. Moim zdaniem ty, nie ona, by�aby� godna zosta� szachini�. Przeto �ywi� gorzk� nienawi�� wobec szacha, i� t� dziewk� uczyni� swoj� ma��onk�. Tedy najstarsza siostra tak rzecze: - I ja musz� dziwi� si� ponad wszelk� miar�. Przysi�gam, �e twoja uroda, tw�j s�uszny wzrost i wdzi�czne lica oraz inne twoje wspania�e zalety, kt�rym nie tak �atwo dor�wna�, s� wystarczaj�ce do pozyskania mi�o�ci szacha. Wszystko to winno by�o go sk�oni�, by ciebie po�lubi� i uczyni� szachini� panuj�c� nad naszym krajem. Zaiste, szach gardz�c tob� okaza�, �e nie ma zrozumienia dla tego, co sprawiedliwe i s�uszne, i dlatego tylko smuci mnie tak bardzo ta ca�a sprawa. Po czym obie siostry naradza�y si�, co maj� uczyni�, by sw� najm�odsz� siostr� poni�y� w oczach jej ma��onka i doprowadzi� do upadku i ostatecznej zguby. Zastanawia�y si� we dnie i w nocy i stale rozprawia�y o tym, kiedy si� tylko spotka�y. Snu�y przy tym nie ko�cz�c� si� ilo�� pomys��w, aby siostrze swej, szachini, zaszkodzi�, a je�li to mo�liwe, nawet jej �mier� spowodowa�. Ale �aden z tych pomys��w nie wydawa� si� im dosy� dobry. Gdy obie starsze siostry pa�a�y tak przeciwko najm�odszej gniewem i nienawi�ci� i usilnie szuka�y sposobu, aby swej gorzkiej zazdro�ci da� upust, najm�odsza siostra traktowa�a je zawsze z tak� sam� mi�o�ci� i czu�ym oddaniem, jak czyni�a to przed zam��p�j�ciem. My�la�a stale tylko o tym, jak podnie�� je z ich niskiego stanu. Kiedy up�yn�o kilka miesi�cy od za�lubin, okaza�o si�, �e m�oda szachini oczekuje potomka. Ta weso�a nowina nape�ni�a serce szacha tak� rado�ci�, �e rozkaza� natychmiast ca�emu ludowi w stolicy i pa�stwie weseli� si�, wyprawiaj�c uczty, ta�ce i przer�ne zabawy, aby godnie uczci� tak wa�kie wydarzenie. Skoro wiadomo�� ta dosz�a do uszu obu zazdrosnych si�str, poczu�y si� zmuszone z�o�y� �yczenia szcz�cia swej siostrze, szachini, a kiedy po d�ugotrwa�ej wizycie �egna�y si� z ni�, rzek�y: - Chwa�a Allachowi, kochana siostrzyczko, i� pozwoli� nam do�y� tego szcz�liwego dnia! Chcia�yby�my ci� jednak prosi� o jedn� �ask�, a mianowicie, aby�my, skoro nast�pi czas rozwi�zania, mog�y pom�c ci jako po�o�ne i potem w ci�gu czterdziestu dni przebywa� z tob� i piel�gnowa� ci� troskliwie. Szachini za� w rado�ci swej tak im odpowiedzia�a: - Kochane siostrzyczki, ch�tnie bym tak uczyni�a, gdy� nie znam nikogo, komu, w chwili tak dla mniej ci�kiej, mog�abym zawierzy� tak jak wam. Przy po�ogu, kt�ry mnie czeka, obecno�� wasza by�aby w najwy�szym stopniu po��dana i pomocna. Ale mog� uczyni� tylko to, co naka�e mi m�j kr�lewski ma��onek, gdy� nie jestem w�adna nic przedsi�bra� bez jego zezwolenia. Przeto rada moja jest nast�puj�ca: opowiedzcie o waszym �yczeniu swoim ma��onkom, kt�rzy maj� sta�y dost�p do szacha, i popro�cie ich, aby zwr�cili si� do niego z pro�b�, by powo�a� was na po�o�ne przy narodzinach mego dziecka! Nie w�tpi�, �e szach im tego nie odm�wi, tak �e b�dziecie mog�y dopom�c mi i pozosta� przy mnie, zw�aszcza je�li szach rozwa�y, jakie bliskie wi�zy krwi nas, siostry, ��cz�. Wys�uchawszy tych s��w, obie starsze siostry powr�ci�y do siebie pe�ne z�ych my�li i podst�pnej chytro�ci. Opowiedzia�y m�om o swoim �yczeniu, a ci z kolei om�wili ca�� spraw� z szachem, przedk�adaj�c mu pokornie swoj� pro�b�, gdy� nie przeczuwali, co z�y los gotuje w tajemnicy. Szach za� odpowiedzia�: - Skoro tylko rozwa�� ca�� spraw�, wydam odpowiednie rozkazy. Powiedziawszy to, szach uda� si� do swojej ma��onki i tak do niej rzecze: - Pani mojego serca, je�li ci to b�dzie mi�e, to chyba by�oby dobrze zawezwa� twoje siostry, aby zapewni� sobie ich pomoc w ci�kiej godzinie twego po�ogu, zamiast szuka� pomocy u obcych. Je�li si� ze mn� zgadzasz, powiedz mi teraz zaraz o tym, abym m�g� przedsi�wzi�� w�a�ciwe kroki do uzyskania ich zgody, zanim nadejdzie twoja godzina! Siostry otocz� ci� opiek� bardziej kochaj�c�, ni� mog�aby to uczyni� jaka� najemna s�u�ka. W r�kach ich b�dziesz si� czu�a najbezpieczniej. - M�j panie i w�adco! - odpar�a szachini. - I ja �miem twierdzi�, �e by�oby dobrze, abym w ci�kiej godzinie mia�a w�asne siostry przy sobie, a nie jak�� obc� niewiast�. Tedy szach obwie�ci� o tym obu siostrom i tego� dnia przenios�y si� obie do kr�lewskiego pa�acu, aby przysposobi� wszystko na dzie� oczekiwanego rozwi�zania. W ten spos�b znalaz�y one �rodki i okazj�, by wykona� sw�j niecny plan, kt�ry knu�y ju� od dawna. Skoro tedy w�a�ciwa liczba miesi�cy min�a, szachini zrodzi�a cudownie pi�knego ch�opca, a p�omie� zazdro�ci i nienawi�ci rozgorza� w sercach obu si�str z podw�jn� si��. I znowu j�y si� naradza�, nie daj�c lito�ci i siostrzanemu uczuciu dost�pu do swoich okrutnych serc. Zawin�y potajemnie z wielk� staranno�ci� nowo narodzone dziecko w szmaty, po�o�y�y je do koszyka i wrzuci�y do kana�u, kt�ry przep�ywa� tu� obok komnat szachini. Po czym w�o�y�y zdech�e szczeni� do ko�yski na miejsce, gdzie le�a� m�ody ksi���, i pokaza�y je innym po�o�nym i niewiastom, twierdz�c, �e szachini urodzi�a takiego oto potworka. Skoro ta straszna wie�� dosz�a do uszu szacha, da� si� on porwa� wybuchowi dzikiego gniewu. W przyst�pie strasznej w�ciek�o�ci wyci�gn�� szabl� i niechybnie by�by zasiek� ma��onk�, gdyby wielki wezyr, kt�ry w�a�nie wtedy u niego przebywa�, nie powstrzyma� kr�lewskiego gniewu i nie wyt�umaczy� mu, i� nale�y poniecha� tak okrutnego i niesprawiedliwego czynu. - O ty, kt�rego zowi� cieniem Allacha na ziemi - rzek� wezyr - pomnij, i� to nieszcz�cie musia�o by� z g�ry przez los przeznaczone. Szachini za� jest wolna od wszelkiej winy wobec ciebie, gdy� to, co powi�a, przysz�o na �wiat bez jej �wiadomej woli i ona sama niczym si� do tego nie przyczyni�a. Takimi oraz innymi r�wnie m�drymi radami wielki wezyr powstrzyma� swego w�adc� od wykonania zamierzonego zab�jstwa, ratuj�c w ten spos�b niewinn� szachini� od okrutnej �mierci. Tymczasem koszyk, w kt�rym spa�o nowo narodzone ksi���tko, pop�yn�� z pr�dem do strumienia, kt�ry wi� si� w�r�d kr�lewskich ogrod�w. A poniewa� nadzorca cienistych park�w i wspania�ych kr�lewskich wirydarzy* w�a�nie szed� brzegiem strumienia, los zrz�dzi�, i� ujrza� on przep�ywaj�cy koszyk. Nadzorca zawo�a� jednego z ogrodnik�w i poleci� mu koszyk wy�owi� i zobaczy�, co si� w nim znajduje. Ogrodnik pobieg� brzegiem strumienia i wyci�gn�wszy koszyk d�ugim dr�giem, pokaza� go nadzorcy ogrod�w. Ten za� otworzy� go i nie posiadaj�c si� ze zdumienia, znalaz� w nim nowo narodzone dzieci�, ch�opca najcudowniejszej urody, owini�tego w stare szmaty. Nadzorca �w, kt�ry by� szlachetnie urodzonym i cieszy� si� u swojego w�adcy wielkim powa�aniem, nie mia� potomk�w, chocia� nieustannie zasy�a� korne mod�y do Allacha i sk�ada� mu solenne �luby, aby nieba zechcia�y obdarzy� go synem, kt�ry zachowa�by jego pami�� i przed�u�y� �ycie jego rodu na ziemi. Uszcz�liwiony widokiem dziecka, pobieg� z koszykiem do domu, gdzie wr�czy� niemowl� swej �onie, m�wi�c: - Patrz, oto Allach zes�a� nam tego ch�opca, kt�rego dopiero co wy�owi�em z wody. Przygotuj zaraz wszystko i sprowad� mamk�, aby mog�a nakarmi� go i zaopiekowa� si� nim. Wychowaj go starannie i czule, jak gdyby to by�o twoje rodzone dzieci�! Bezdzietna �ona nadzorcy ogrod�w wzi�a niemowl� pod swoj� piecz� i wychowywa�a je z najserdeczniejsz� mi�o�ci�, jak gdyby wysz�o ono z jej w�asnego �ona. Nadzorca za� nikomu nic o tym nie powiedzia� i nie stara� si� wcale dowiedzie�, czyje to dziecko, aby przypadkiem kto� si� o nie nie upomnia� i mu go nie odebra�. Wprawdzie by� on w sercu swoim przekonany, �e pochodzi ono z tego skrzyd�a pa�acu, gdzie znajduj� si� pokoje szachini, ale nie uwa�a� za wskazane sprawy tej dok�adnie bada�. I tak zar�wno on, jak i jego ma��onka zachowali tajemnic� w naj�ci�lejszej skryto�ci. Przeszed� rok i szachini powi�a drugiego syna. Ale z�e siostry, pe�ne nienawi�ci diablice, uczyni�y z tym dzieci�ciem to samo, co z jej pierworodnym synem. Owin�y je w szmaty i po�o�y�y do koszyka, kt�ry rzuci�y do wody. Potem oznajmi�y wszystkim, �e szachini porodzi�a koci�. Ale i drugi ch�opiec z �aski Allacha dosta� si� do r�k tego� samego nadzorcy ogrod�w, a ten zn�w zani�s� go swojej �onie i odda� pod jej piecz�, nakazuj�c surowo, aby drugim podrzutkiem zajmowa�a si� r�wnie troskliwie jak pierwszym. Szach szala� z rozpaczy, skoro us�ysza� ow� straszn� nowin�, i zerwa� si� z wyci�gni�t� szabl�, aby ma��onk� rozsieka�. Lecz tak samo jak uprzednio wielki wezyr powstrzyma� go i u�mierzy� jego gniew s�owami dobrej rady, ratuj�c w ten spos�b powt�rnie �ycie nieszcz�snej matce. Zn�w przeszed� rok i zn�w szachini powi�a dzieci�, ale tym razem by�a to dziewczynka. I z ni� wyrodne siostry post�pi�y tak samo, jak z jej oboma braciszkami. Po�o�y�y niewinn� istotk� do koszyka i rzuci�y do wody. I znowu nadzorca ogrod�w znalaz� nowo narodzone niemowl� i przyni�s� je swojej �onie, nakazuj�c wychowywa� razem z tamtymi oboma podrzutkami. Zazdrosne siostry za� oznajmi�y, i� szachini powi�a pi�mowca. Teraz szach Chosru nie m�g� swego gniewu i z�o�ci d�u�ej pohamowa� i wrzasn�� z szalon� w�ciek�o�ci� do swojego wezyra: - Jak�e� szach mo�e �cierpie�, aby ta niewiasta, kt�ra wydaje na �wiat tylko ohydne wyrodki, mog�a d�u�ej by� jego ma��onk�? Zaiste, szach nie powinien jej pozostawi� przy �yciu, aby nie wype�ni�a mu ca�ego pa�acu potworkami. Zaprawd� ona sama musi by� potworem i dlatego godzi si�, aby�my miejsce to uwolnili od tej ohydnej i przekl�tej poczwary. Powiedziawszy te s�owa, szach wyda� rozkaz, aby szachini� stracono. Ale wezyrowie i wysocy dostojnicy, kt�rzy stali przed jego obliczem, padli szachowi do st�p i b�agali go o �ask� i przebaczenie dla szachini. Wielki wezyr za� skrzy�owawszy r�ce na piersi tak rzecze: - O kr�lu kr�l�w, niewolnik tw�j chcia�by ci przypomnie�, �e niezgodne jest z obyczajem i prawami tego kraju odbiera� �ycie niewie�cie za co�, czego nie jest winna. Nie mo�e ona bowiem przeciwstawi� si� zrz�dzeniu losu i nie jest w�adna przeszkodzi� przeciwnym naturze porodom, kt�re po trzykro� j� nawiedzi�y. Tego rodzaju nieszcz�liwe wypadki przydarzy�y si� ju� nieraz innym kobietom, tote� jej los zas�uguje na lito��, a nie na kar�. Je�li szachini ju� si� naszemu szachowi nie podoba, to niech przestanie j� mi�owa�, a utrata jego mi�o�ci i �aski b�dzie dla niej kar� wystarczaj�co surow�. A je�li szach nawet jej widoku znie�� nie mo�e, to niech zamknie j� w oddzielnej komnacie, gdzie szachini, rozdaj�c ja�mu�n� i uprawiaj�c mi�osierdzie, b�dzie pokutowa�a za swoje niezawinione grzechy, a� anio� �mierci rozdzieli jej dusz� z cia�em. Szach wys�ucha� swego s�dziwego doradcy i przyzna�, �e niesprawiedliw� rzecz� by�oby szachini� pozbawi� �ycia, gdy� nie by�a w�adna przeciwstawi� si� czemu�, co by�o z g�ry przes�dzone przez los i przeznaczenie. Tote� tak powiedzia� do wielkiego wezyra: - Dzi�ki twemu wstawiennictwu �ycie jej b�dzie zachowane, o m�dry i przezorny cz�owiecze! Wszelako szach wyznaczy jej los, kt�ry zapewne b�dzie jeszcze ci�szy do zniesienia od �mierci. Ka� zaraz sporz�dzi� i postawi� obok g��wnego meczetu drewnian� klatk� z �elazn� krat� i zamknij w niej szachini�, jak zamyka si� drapie�ne zwierz�ta. A ka�dy muzu�manin, kt�ry tamt�dy przechodzi� b�dzie, aby wzi�� udzia� w publicznych mod�ach, winien jej plun�� w twarz, zanim przest�pi pr�g �wi�tyni. Kto za� mego rozkazu nie spe�ni, b�dzie tak samo ukarany, jak i ona. Przeto postaw tam warty i stra�e, aby zmusza�y ka�dego do pos�usze�stwa, i daj mi zna�, je�liby kto� si� temu sprzeciwi�! Wielki wezyr nie odwa�y� si� odpowiedzie� ani s�owa i wykona� dok�adnie rozkazy szacha, chocia� kara wymierzona niewinnej szachini nale�a�aby si� raczej jej zazdrosnym siostrom. Po�piesznie sporz�dzono rzeczon� klatk� i skoro min�o czterdzie�ci dni od rozwi�zania, szachini zosta�a w niej zamkni�ta. I zgodnie z rozkazem szacha wszyscy, kt�rzy udawali si� na nabo�e�stwo do g��wnego meczetu, musieli plu� jej w twarz. Nieszcz�sna wiedzia�a wprawdzie, �e nie zas�u�y�a na tak� sromot�, ale mimo to znosi�a swoje upokorzenie z cierpliwo�ci� i hartem ducha. By�o zreszt� wielu, kt�rzy uwa�ali j� za niewinn� i nie zas�uguj�c� na znoszenie takich m�k i tortur, na jakie skaza� j� szach. Ludzie litowali si� nad ni�, modlili si� i sk�adali �luby, aby Allach zechcia� si� zlitowa� i uwolni� nieszcz�sn� od takiej niedoli. Tymczasem nadzorca ogrod�w oraz jego ma��onka wychowywali obu m�odych ksi���t i ksi�niczk� z i�cie rodzicielskim uczuciem i czu�o�ci�. W miar� jak m�odzi ro�li w lata, wzrasta�a i mi�o�� opiekun�w wzgl�dem przybranych dzieci. Starszemu ksi�ciu dano imi� Bahman, a jego bratu Parwez, a poniewa� przybrana c�rka wyr�nia�a si� rzadk� urod� i niepor�wnanym wdzi�kiem, nadano jej noszone zwykle przez nadziemskie istoty imi� Perizada. Skoro ksi���ta podro�li o tyle, �e mogli pobiera� nauki, nadzorca ogrod�w sprowadza� nauczycieli i mistrz�w, aby ich w czytaniu, pisaniu oraz wszelkich sztukach i umiej�tno�ciach �wiczyli. Poniewa� za� ksi�niczka nie ust�powa�a ksi���tom w ��dzy wiedzy, pozwolono jej pobiera� nauki od tych samych nauczycieli i wkr�tce ju� umia�a r�wnie dobrze czyta� i pisa� jak jej bracia. P�niej wszyscy troje powierzeni zostali najwi�kszym w�r�d m�drc�w i uczonych w pi�mie kt�rzy nauczyli ich nale�ytego rozumienia Koranu* i s��w proroka, a krom tego zar�wno geometrii, jak i poezji oraz historii, a nawet wiedzy tajemnej. I nauczyciele dziwowali si� widz�c, jak rych�e i wielkie post�py ca�a tr�jka w naukach wykazuje. Tak �e wydawa�o si�, i� wkr�tce uczniowie nieomal przewy�sz� najucze�szych w�r�d m�drc�w. Poza tym nauczono wszystkich troje kunsztu je�dzieckiego i sztuki my�liwskiej, strzelania z �uku i w�adania dzirytem, r�bania szabl� i gry w polo*, jak r�wnie� wszelkich innych godnych rycerskiego m�a zabaw. Ksi�niczka ponadto uczy�a si� jeszcze �piewu i gry na przer�nych muzycznych instrumentach, tak �e i w tych umiej�tno�ciach sta�a si� niezr�wnan� per�� swoich czas�w. Nadzorca ogrod�w cieszy� si� z ca�ego serca, widz�c, �e jego przybrane dzieci wykazuj� takie post�py we wszelkich ga��ziach wiedzy. A poniewa� mieszkanie jego by�o ciasne i nie wystarcza�o ju� na tak powi�kszon� rodzin�, kupi� w nied�ugim czasie rozleg�e dobra pod miastem, kt�re obejmowa�y uprawne pola, ��ki i lasy. Tam zacz�� budowa� zamek wielkiej wspania�o�ci. Sp�dza� przy tym dnie i noce dozoruj�c budowniczych, murarzy oraz artyst�w, kt�rzy od wewn�trz i od zewn�trz przyozdabiali mury zamku najpi�kniejsz� rze�b� i przedziwnymi malowid�ami. Wszystkie komnaty wyposa�y� w bogaty sprz�t, przed zamkiem za� kaza� za�o�y� ogr�d i posadzi� w nim wonne kwiaty, pachn�ce zio�a i drzewa, kt�rych owoce dor�wnywa�y owocom raju. Krom tego by� tam jeszcze wielki las, ze wszystkich stron otoczony wysokim murem, gdzie hodowano wszelkiego rodzaju zwierzyn�. By�o tam wszystko, co chodzi no ziemi i co lata po niebie, aby obaj ksi���ta oraz ich siostra mogli polowa� do woli. Skoro budowa zamku by�a uko�czona i mo�na by�o w nim zamieszka�, nadzorca ogrod�w, kt�ry dostojnemu rodowi szach�w od wielu pokole� wiernie s�u�y�, poprosi� swego pana o zezwolenie opuszczenia stolicy i przeniesienia si� do swej w�asnej wiejskiej siedziby. Szach, kt�ry zawsze patrzy� na niego �askawym okiem, udzieli� mu z dobrego serca zezwolenia, o kt�re prosi�. A poza tym, aby okaza�, jak wysoko ceni swego starego s�ug� oraz jego wieloletni� s�u�b�, spyta� go, czy nie ma przypadkiem jakiej� pro�by, kt�r� szach m�g�by spe�ni�. - Najdostojniejszy panie - odpar� nadzorca - niewolnik tw�j ma tylko to jedno �yczenie, aby m�g� reszt� swoich dni sp�dzi� w cieniu twojej opieki, dusz� i cia�em oddany twojej osobie, jak ju� s�u�y� wiernie twojemu ojcu. Szach zezwoli� mu odej�� ze s�owami podzi�ki i najwy�szego uznania. Tedy nadzorca ogrod�w opu�ci� stolic�, bior�c z sob� obu m�odych ksi���t oraz ich siostr� i wprowadzi� ich do swego nowo zbudowanego zamku. Ju� kilka lat temu �ona jego zosta�a przez Allacha do jego raju powo�ana, a sam nadzorca ogrod�w ledwie prze�ywszy pi�� czy sze�� miesi�cy w swojej nowej siedzibie, nagle zachorowa� i zosta� r�wnie� powo�any pomi�dzy tych, kt�rzy znale�li boskie mi�osierdzie. Niestety nie zd��y� przed �mierci� opowiedzie� swoim trzem podrzutkom osobliwej historii ich pochodzenia, o tym, jak ich do swego domu przyni�s� i wychowa�, opiekuj�c si� nimi jak w�asnymi dzie�mi. Ale umieraj�c mia� jeszcze do�� czasu, aby ich przestrzec, by zawsze �yli we wzajemnej mi�o�ci i poszanowaniu, czu�o�ci i szacunku. �mier� opiekuna nape�ni�a ich gorzkim smutkiem, gdy� wszyscy troje uwa�ali go za swego prawdziwego ojca. Op�akali go te� i wyprawili mu nale�yty pogrzeb. I nadal obaj bracia oraz ich siostra �yli w zgodzie i dobrobycie. Pewnego dnia obaj m�odzi ksi���ta, kt�rzy wyr�niali si� niezwyk�� �mia�o�ci� i odwag�, wyjechali na polowanie, a ksi�niczka Perizada pozosta�a sama w zamku. Wtedy przysz�a do niej stara niewiasta, wierna muzu�manka i nabo�na pustelnica. Zapuka�a do drzwi i poprosi�a o pozwolenie wej�cia do komnaty ksi�niczki, aby tam m�c odprawi� swoje pacierze, poniewa� nadesz�a w�a�nie godzina wyznaczona na mod�y i staruszka zaledwie zd��y�a odprawi� rytualne ablucje. Perizada da�a rozkaz, by j� wpuszczono. Powita�a nabo�n� pustelnic� uprzejmie i poprosi�a do siebie. Kiedy staruszka sko�czy�a modlitwy, s�u�ebnice ksi�niczki oprowadzi�y j� na rozkaz swej pani po ca�ym zamku i posiad�o�ci, pokazuj�c wspania�e komnaty z ich kosztownym sprz�tem i wyposa�eniem oraz kwietne ogrody, sady i zwierzyniec. Wszystko, co tam ujrza�a, podoba�o jej si� bardzo i tak do siebie m�wi�a: "Cz�owiek, kt�ry zamek ten zbudowa� i za�o�y� te kwietniki pi�knie obramowane, by� zaiste doskona�ym artyst� i posiada� cudowne umiej�tno�ci". W ko�cu niewolnice przyprowadzi�y j� z powrotem do ksi�niczki, kt�ra, siedz�c w altanie, na jej powr�t czeka�a. Tedy ksi�niczka tak do starej niewiasty rzecze: - Usi�d� obok mnie i uracz szcz�ciem przebywania w towarzystwie �wi�tobliwej pustelnicy, kt�r� dzi�ki pomy�lnemu przypadkowi niespodziewanie mog� u siebie go�ci�. Zezw�l mi ws�uchiwa� si� w twoje nabo�ne s�owa, abym dzi�ki nim uzyska�a wielkie szcz�cie na tym i na tamtym �wiecie! Zaiste obra�a� s�uszn� i najkr�tsz� �cie�k�, aby po niej kroczy�, �cie�k�, do kt�rej wszyscy ludzie d��� i za kt�r� t�skni�. Staruszka chcia�a pa�� ksi�niczce do n�g, ale Perizada podnios�a j� uprzejmie, wzi�a za r�k� i posadzi�a obok siebie. Tedy stara tak rzecze: - Dostojna pani, oczy moje nie widzia�y jeszcze nigdy kogo� o tak wykwintnym obej�ciu jak twoje. Jestem zaprawd� niegodna usi��� przy tobie, ale mimo to, poniewa� mi tak rozkazujesz, uczyni� zgodnie z twoim poleceniem. I kiedy tak gaw�dz�c siedzia�y przy sobie, niewolnice wnios�y nakryty st� z p�miskami, na kt�rych by�y r�ne gatunki pieczywa i ciastek oraz �wie�e i suszone owoce, jak r�wnie� rozmaite �akocie. Ksi�niczka wzi�a jedno z ciastek i poda�a je w�asnor�cznie staruszce m�wi�c: - Niech ci to smakuje, mateczko. Wybierz te� sobie owoce, kt�re najbardziej lubisz. Zapewne min�o ju� wiele czasu, jak opu�ci�a� sw�j dom i jak mi si� zdaje, po drodze nie kosztowa�a� �adnej potrawy. Staruszka odpowiedzia�a na to. - Dostojna i szlachetnie urodzona pani, nie zwyk�am je�� takich smakowitych �akoci, ale nie mog� oprze� si�, kiedy Allach obdarzy� mnie jad�em i posi�kiem z tak szczodrej i wspania�omy�lnej r�ki, jak twoja. Kiedy obie niewiasty nieco si� posili�y i pokrzepi�y, ksi�niczka j�a rozpytywa� pustelnic� o jej �ycie, a ta dawa�a ch�tnie odpowiedzi i t�umaczy�a wszystko wed�ug swej najlepszej wiedzy. W�wczas ksi�niczka zapyta�a: - Powiedz mi, prosz�, co my�lisz o tym zamku, o jego stylu, o sprz�tach i wyposa�eniu? I powiedz mi, czy wszystko to jest doskona�e i stosowne, czy te� dostrzegasz jeszcze jakie� braki w samym zamku lub ogrodzie? Odpowied� staruszki brzmia�a: - Poniewa� raczysz pyta� mnie o zdanie, wyznam ci szczerze, �e zar�wno ten zamek, jak i ogrody s� wspania�e i wykwintnie urz�dzone, a sprz�t i wyposa�enie �wiadcz� o najlepszym smaku. Ale moim zdaniem brak tu jeszcze trzech rzeczy. Gdyby� je mia�a, to dopiero wtedy miejsce to by�oby ca�kiem doskona�e. Tedy ksi�niczka Perizada j�a zaklina� j�, m�wi�c: - B�agam ci�, powiedz mi, jakich to trzech rzeczy jeszcze brak, abym mog�a, nie szcz�dz�c trudu i zachodu, je dosta�! Pi�kna dziewica tak bardzo nalega�a, �e nabo�na staruszka czu�a si� zmuszona wyjawi� wszystko. - Dostojna pani - powiedzia�a - pierwsza z tych osobliwo�ci to m�wi�cy ludzkim g�osem ptak, zwany "S�owikiem o tysi�cu opowie�ciach". Jest to wszak�e ptak bardzo rzadki i trudny do znalezienia, a skoro tylko zacznie wy�piewywa� swe melodyjne trele, tysi�ce ptak�w zlatuj� si� zewsz�d i usi�uj� mu wt�rowa�. Drug� osobliwo�ci� jest �piewaj�ce drzewo, kt�rego g�adkie i b�yszcz�ce listki poruszane przez wiatr, ocieraj�c si� o siebie, wydaj� rozkoszny d�wi�k, r�wny s�odkim g�osom �piewak�w, czaruj�cych serca wszystkich s�uchaczy. Trzeci� osobliwo�ci� jest z�ota woda przezroczy�cie czysta. Skoro tylko kropla tej wody wpadnie do czary, a czar� t� postawi si� w ogrodzie, naczynie wype�nia si� od razu a� po brzegi i wystrzela w g�r� z�ocistymi strumieniami niczym fontanna. Woda ta nieustannie bije i wraca wci�� do czary, tak �e ani jedna kropla nie zostaje zmarnowana. W�wczas ksi�niczka powiedzia�a: - Nie w�tpi�, �e znasz dok�adnie miejsce, w kt�rym owe trzy cudowne rzeczy si� znajduj�. Przeto b�agam ci�, powiedz mi, gdzie ono jest i podaj mi spos�b, aby osobliwo�ci te zdoby�. Pustelnica odpowiedzia�a: - Te trzy osobliwo�ci znajduj� si� na granicy ci�gn�cej si� pomi�dzy Hindustanem a s�siaduj�cymi z nim krainami, o dwadzie�cia dni drogi, id�c go�ci�cem, kt�ry od tego zamku prowadzi na wsch�d. Kto wyruszy, aby je zdoby�, powinien zapyta� pierwszego cz�owieka, kt�rego dwudziestego dnia napotka, o to, gdzie mo�na znale�� m�wi�cego ptaka, �piewaj�ce drzewo i z�ot� wod�, a ten wska�e pytaj�cemu drog� do miejsca, gdzie wszystkie te trzy rzeczy si� znajduj�. Kiedy staruszka sko�czy�a m�wi�, po�egna�a si� w�r�d wielu b�ogos�awie�stw i �ycze� szcz�cia z Perizad� i uda�a si� w powrotn� drog�. Ksi�niczka zacz�a jej s�owa rozwa�a� i w my�lach nieustannie powraca� do opowiadania �wi�tobliwej niewiasty. Staruszka oczywi�cie nie przypuszcza�a, i� goszcz�ca j� ksi�niczka rzeczywi�cie wybierze si� w drog�, a�eby odnale�� owe trzy cudowne rzeczy. Tote�, nie podejrzewaj�c nic z�ego, opowiedzia�a wszystko, co wiedzia�a. Perizada wszak�e g��boko wry�a wszystko w tablic� swej pami�ci i powzi�a mocne postanowienie p�j�� za wskaz�wkami nabo�nej pustelnicy, aby wszelkimi sposobami zdoby� owe trzy osobliwo�ci. Im wszak�e bardziej si� zastanawia�a, tym przedsi�wzi�cie to wydawa�o si� jej trudniejsze, a obawa przed pora�k� wzmaga�a tylko jej wewn�trzny niepok�j. Kiedy tak siedzia�a, dr�czona niespokojnymi my�lami, bracia jej powr�cili z polowania. Zdziwili si� niepomiernie widz�c smutny i przygn�biony wyraz twarzy siostry i nie mogli si� nadziwi�, co j� w taki stan niepokoju wprowadzi�o. Tedy ksi��� Bahman rzek�: - Kochana siostrzyczko, powiedz nam, co ci dzisiaj ci��y na sercu? Niech Allach nie dopu�ci, aby� mia�a zachorowa� lub aby si� co� sta�o, co by ci sprawi�o zmartwienie i uczyni�o smutn�. Powiedz nam, prosz�, o co ci chodzi, aby�my mogli cz�� twojej troski wzi�� na siebie i jak najpo�pieszniej ci dopom�c! Ksi�niczka nie odpowiedzia�a ani s�owa, ale po d�ugim milczeniu podnios�a g�ow� i spojrza�a na swoich braci. Potem spu�ci�a pi�kne oczy i powiedzia�a tylko, �e nic jej nie brakuje. Tedy ksi��� Bahman zn�w do niej przem�wi�: - Wiem dobrze, �e masz na sercu jaki� ci�ar, o kt�rym nie chcesz nam powiedzie�. Ale s�uchaj, sk�adam jak najsolenniejsz� przysi�g�, �e nie odst�pi� od twego boku, a� powiesz nam, co za troska ci� przygniata. By� mo�e, znudzi�a ci si� nasza braterska mi�o�� i chcia�aby� zerwa� teraz wi�zy, kt�re ��cz� nas od dzieci�stwa. Tedy ksi�niczka, widz�c braci swoich tak wzburzonych i zatroskanych, poczu�a si� zmuszona do m�wienia i tak rzek�a: - Ukochani moi, sprawi� wam przykro��, je�li powiem, z jakiego powodu jestem smutna i pe�na frasunku, nie mog� si� jednak powstrzyma�, aby wam obu ca�ej prawdy nie wyjawi�. Zamek ten, kt�ry nasz drogi ojciec, powo�any przez Allacha do jego raju, kaza� dla nas wybudowa�, jest pod ka�dym wzgl�dem doskona�y, nie brak mu ani wyg�d, ani wspania�o�ci. Mimo to odkry�am dzisiaj przypadkowo, �e brak tu jeszcze trzech rzeczy. Gdyby zosta�y one do ogrod�w otaczaj�cych nasz� siedzib� sprowadzone, uczyni�yby nasz� posiad�o�� wprost niezr�wnan� i na ca�ym szerokim �wiecie nic nie mog�oby jej przewy�szy�. Tymi trzema rzeczami s�: m�wi�cy ptak, �piewaj�ce drzewo i z�ota woda. Od chwili kiedy o nich us�ysza�am, serce moje trapione jest najgor�tszym pragnieniem, by te trzy osobliwo�ci znalaz�y si� w naszym posiadaniu, i nie zaniecham niczego, aby je zdoby�. Obecnie godzi si� wam poprze� mnie z ca�ych si� i rozwa�y�, kto z was zdo�a mi dopom�c, abym te osobliwo�ci dosta�a do moich r�k. Ksi��� Bahman odpar�: - Moim �yciem i �yciem mojego brata mo�esz rozporz�dza�, aby�my mogli twoje �yczenie ze wszystkich si� naszych zadowoli�. I je�li tylko mo�esz nam da� pewne wskaz�wki co do miejsca, w kt�rym owe osobliwe przedmioty si� znajduj�, to jutro skoro �wit wyruszymy na poszukiwania. Kiedy ksi��� Parwez zrozumia�, �e brat jego zdecydowany jest ow� wypraw� przedsi�wzi��., zwr�ci� si� do niego i rzek�: - Kochany bracie, jeste� z nas dw�ch starszy, zosta� przeto w domu, a ja wyrusz�, aby te trzy rzeczy znale�� i siostrze naszej dostarczy�, bo zaprawd� godzi si� bardziej, �ebym to ja podj�� si� tego zadania, kt�rego spe�nienie mo�e poch�on�� d�ugie lata. Ale ksi��� Bahman nie zgodzi� si�. - Mam pe�ne zaufanie do twojej si�y i waleczno�ci i wierz�, �e potrafisz spe�ni� r�wnie dobrze to, co i ja potrafi�. Mimo to jest moim mocnym postanowieniem wyruszy� na t� przygod� samemu i bez niczyjej pomocy, a ty musisz pozosta�, aby opiekowa� si� nasz� siostr� i naszym domem. Nazajutrz wi�c rano ksi��� Bahman poprosi� ksi�niczk�, aby wyt�umaczy�a mu, jak� drog� ma obra� oraz po jakich znakach szczeg�lnych b�dzie mo�na rozpozna� wiadome miejsce. Po czym niezw�ocznie wdzia� zbroj� i rynsztunek wojenny i po�egnawszy si� z obojgiem rodze�stwa dosiad� rumaka. Pi�kne oczy ksi�niczki Perizady nape�ni�y si� �zami i za�amuj�cym si� g�osem tak do� powiedzia�a: - M�j kochany bracie, to gorzkie rozstanie bole�nie targa mym sercem, a �a�o�� moja jest niezmierna, kiedy widz�, jak nas opuszczasz. Taka roz��ka i twoje przebywanie na obczy�nie sprawi� mi o wiele wi�cej b�lu i troski, ni� te, kt�re odczuwam, kiedy trapi mnie t�sknota za owymi osobliwo�ciami, z powodu kt�rych teraz nas opuszczasz. Gdybym przynajmniej codziennie mog�a otrzymywa� jak�� wie�� o tobie, czu�abym si� troch� pocieszona i spokojniejsza. A ksi��� Bahman na to: - Siostrzyczko, mam niez�omne postanowienie dokona� zamierzonego czynu. Nie l�kaj si� przeto i nie troszcz o mnie, gdy� je�li taka b�dzie wola Allacha, powr�c� jako tryumfuj�cy zwyci�zca. Je�li za� po moim wyje�dzie, w jakiej� godzinie mia�by ci� ogarn�� l�k o moje bezpiecze�stwo, pozostawi� ci znak, aby� mog�a wed�ug niego m�j los rozpozna�, czy jest dobry, czy z�y. Powiedziawszy to ksi��� Bahman wyci�gn�� zza pasa malutki kind�a�, nie wi�kszy od snycerskiego d�uta i wr�czy� go ksi�niczce Perizadzie z nast�puj�cymi s�owy: - We� ten kind�a� i miej go zawsze przy sobie, a gdyby� mia�a kiedykolwiek jakiego� dnia czy jakiej� godziny by� niespokojna o m�j los, wyci�gnij go! Je�li klinga b�dzie jasna i b�yszcz�ca tak jak teraz, to b�dzie to oznacza�o, i� jestem �yw, ca�y i zdr�w. Je�li wszak�e na klindze znajdziesz �lady krwi, wiedz, �e b�dzie to r�wnoznaczne z wie�ci� o mojej �mierci i wtedy nie pozostanie ci nic innego, jak modli� si� za moj� dusz�. Wypowiedziawszy te s�owa, ksi��� Bahman wyruszy� w drog� i pod��y� prosto przed siebie go�ci�cem wiod�cym do Hindustanu, nie rozgl�daj�c si� ani w prawo, ani w lewo, ale maj�c stale ten sam cel przed oczyma. I tak min�o dwadzie�cia dni od wyjazdu z ira�skiej krainy, a dnia dwudziestego ksi��� osi�gn�� sw�j cel. Nagle ujrza� starego cz�owieka o przera�aj�cym wygl�dzie, siedz�cego przed bambusow� chat�, do kt�rej zapewne chroni� si� przed wiosennym deszczem i letnim skwarem, jesienn� mg�� i zimowym ch�odem. Starzec ten by� tak leciwy, i� jego d�ugie w�osy, broda i w�sy, zakrywaj�ce mu ca�e policzki, by�y bia�e jak �nieg. W�sy mia� tak d�ugie i g�ste, i� zas�ania�y ca�kowicie usta, a broda si�ga�a a� do ziemi. Paznokcie u r�k i n�g by�y tak d�ugie, �e przypomina�y pazury drapie�nego zwierz�cia. G�ow� przykrywa� utkany z palmowych w��kien kapelusz z wielkim opadaj�cym rondem, jakie zwykli nosi� malabarscy* rybacy. Poza tym ca�� jego odzie� stanowi�a tylko s�omiana przepaska na chudych l�d�wiach. By� to �ebrz�cy derwisz, kt�ry od wielu lat wyrzek� si� wszelkich doczesnych rozkoszy. P�dzi� on �wi�tobliwy �ywot w ub�stwie, rozmy�laj�c nad marno�ciami tego �wiata, i dlatego wygl�d jego by� taki, jak tu zosta�o opisane. Owego dnia ksi��� Bahman by� od wczesnego ranka szczeg�lnie czujny i uwa�ny, rozgl�daj�c si� nieustannie na wszystkie strony, aby ujrze� kogo�, kto m�g�by mu wskaza�, gdzie znajduj� si� poszukiwane przez niego osobliwo�ci. Pierwsz� ludzk� istot�, kt�r� ujrza� owego dwudziestego i ostatniego dnia swojej podr�y, by� w�a�nie �w starzec. Podjecha� wi�c do niego w przekonaniu, �e jest to cz�owiek, o kt�rym m�wi�a pustelnica. Ksi��� zeskoczy� z rumaka, sk�oni� si� g��boko przed starcem i rzek�: - �wi�tobliwy ojcze, niech Allach obdarzy ci� d�ugim �yciem i spe�ni wszystkie twoje �yczenia! Starzec co� zamamrota�, lecz ksi��� nie m�g� zrozumie� ani s�owa, gdy� w�siska starego zas�oni�y mu tak ca�kowicie usta, i� mowa jego sta�a si� niewyra�na. Tedy Ksi��� Bahman przywi�za� swojego rumaka do drzewa, wyci�gn�� no�yczki i rzecze: - �wi�tobliwy cz�owieku, twoje wargi skry�y si� ca�kowicie w g�stwinie zarostu, pozw�l mi wi�c, abym go przystrzyg�, broda bowiem obros�a ci ca�� twarz i sta�a si� tak d�uga i g�sta, i� przypominasz raczej nied�wiedzia ni� istot� ludzk�. Starzec skin�� g�ow� na znak zgody, a skoro ksi��� mu zarost przyci�� i ostrzyg�, oblicze starca przybra�o �wie�y wygl�d cz�owieka w kwiecie wieku. Tedy ksi��� Bahman tak do niego rzek�: - Chcia�bym mie� zwierciad�o, aby pokaza� ci twoje oblicze. Przekona�by� si� w�wczas, �e wygl�dasz m�odo i �e twarz twoja sta�a si� teraz podobniejsza do twarzy ludzkiej. Te schlebiaj�ce s�owa spodoba�y si� derwiszowi, tote� odpowiedzia� z u�miechem: - Dzi�kuj� ci serdecznie za przys�ug� i przyjazny post�pek. Je�li mog� w czym� ci pom�c, uczyni� to z ca�ego serca i z ca�ej duszy. A ksi��� Bahman na to: - �wi�tobliwy cz�owieku, przyby�em tu z dalekich stron i ponios�em wiele trudu i mozo�u, aby odnale�� trzy rzeczy, a s� to: m�wi�cy ptak, �piewaj�ce drzewo i z�ota woda. Wiem przy tym na pewno, �e wszystkie te trzy osobliwo�ci znajduj� si� gdzie� niedaleko st�d, ale miejsce to nie jest mi znane dok�adnie. Je�li wiesz co� o tym i zechcesz mi to wyjawi�, nie zapomn� nigdy twojej dobroci i b�d� zadowolony, i� ta d�ugotrwa�a i mozolna podr� nie by�a ca�kiem daremna. Wys�uchawszy tych s��w, starzec poblad� silnie, spu�ci� oczy i siedzia� pogr��ony w milczeniu. Ale ksi��� Bahman zn�w do� przem�wi�: - �wi�tobliwy ojcze, czy� nie rozumiesz s��w, kt�re do ciebie powiedzia�em? Je�li nic o tej sprawie nie wiesz, wyznaj to, prosz� ci�, zaraz, abym pod��y� dalej, a� spotkam cz�owieka, kt�ry b�dzie m�g� udzieli� mi wskaz�wek. Po d�ugiej chwili milczenia starzec tak odpowiedzia�: - Obcy przybyszu, zaprawd� znam dobrze miejsce, kt�rego szukasz. Ale mi�y mi jeste�, poniewa� wy�wiadczy�e� mi wielk� przys�ug�, wi�c ze wzgl�du na twoje w�asne dobro nie chcia�bym ci wskazywa�, gdzie owe osobliwo�ci si� znajduj�. A ksi��� na to: - Dlaczego ukrywasz to przede mn� i dlaczego nie chcesz, abym si� o tym dowiedzia�? �w za� odpar�: - Droga wiod�ca tam jest bardzo trudna i pe�na strasznych niebezpiecze�stw. Ju� przed tob� niejeden tu przyje�d�a�. Odmawia�em im wskazania drogi, ale oni lekce sobie wa�yli moje przestrogi i przymuszali mnie natr�tnie, abym im wyjawi� tajemnic�, kt�r� wola�bym zachowa� w g��bi mego serca. Wiedz, synu, �e wszystkich tych �mia�k�w zgubi�o zarozumialstwo. Ani jeden z nich nie powr�ci� stamt�d �ywy i zdr�w. Przeto, je�li �ycie jest ci mi�e, p�jd� za moj� rad� i nie jed� dalej, ale zawracaj bez zw�oki do twej ojczyzny, domu i rodziny! Wszelako niez�omny w swym postanowieniu ksi��� Bahman tak rzek�: - W przyjazny i dobrotliwy spos�b udzieli�e� mi najszczerszej rady, za co dzi�ki ci sk�adam z ca�ego serca. Ale nie dbam o niebezpiecze�stwa, kt�re mi gro��, i mam je za nic. A twoje przestrogi, cho�by nie wiem jak z�owrogo brzmia�y, nie odwiod� mnie od mojego postanowienia. Gdyby rozb�jnicy lub wrogowie mieli na mnie napa��, jestem uzbrojony i opancerzony. Mog� si� broni� i sam si� obroni�. Jestem bowiem przekonany, �e nikt nie dor�wna mi si�� i odwag�. Na co stary derwisz tak odpar�: - Istoty, kt�re zagrodz� ci drog� i b�d� usi�owa�y nie da� ci doj�� do owego miejsca, s� dla ludzkiego oka niewidoczne i w �aden spos�b nie zdo�asz ich ujrze�. Jak�e� wi�c chcesz przeciwko nim si� potyka�? - Niech i tak b�dzie! - odpar� ksi���. - Mimo to nie l�kam si� ich i prosz� ci� tylko, aby� mi drog� do owego miejsca wskaza�. Kiedy derwisz przekona� si�, i� postanowienie ksi�cia jest niez�omne i �e w �aden spos�b nie da si� go odwie�� od zamierzonej wyprawy i nam�wi� do jej poniechania, w�o�y� r�k� do worka, kt�ry sta� obok niego, wyj�� ze� k��bek i rzecze: - Skoro, synu, nie chcesz p�j�� za moj� rad�, musz� ust�pi� wobec twego uporu. We� przeto ten k��bek, dosi�d� swego rumaka i rzu� k��bek przed siebie. Dop�ki b�dzie si� toczy�, pod��aj jego �ladem. Kiedy jednak si� zatrzyma u st�p pag�rka, rzu� swojemu rumakowi cugle na szyj� i pozostaw go samego, b�dzie bowiem tam sta� nieruchomo, a� do niego powr�cisz. Po czym id� odwa�nie pod g�r�, a po obu stronach �cie�ki, zar�wno po prawej, jak i po lewej, ujrzysz usypiska olbrzymich czarnych g�az�w. Us�yszysz tam wrzask wielu pomieszanych g�os�w, tworz�cych dziki harmider i okropnych dla twego ucha, tak �e przera�enie nape�ni serce i trudno ci b�dzie i�� dalej. Ale strze� si�, aby� si� nie da� zniech�ci�, a przede wszystkim, powiadam ci, o �adnym czasie i godzinie nie odwracaj g�owy i nie patrz poza siebie. Je�li bowiem odwaga odm�wi ci pos�usze�stwa i je�li spojrzysz w ty�, w tym samym mgnieniu oka zostaniesz zamieniony w czarny g�az. Wiedz bowiem, ksi���, i� wszystkie owe g�azy, kt�re ujrzysz rozsiane wzd�u� �cie�ki, to waleczni jak ty m�owie, kt�rzy wyruszyli z zamiarem znalezienia trzech osobliwo�ci, kt�rych i ty poszukujesz. Ale dali si� nastraszy� owym okropnym g�osom i utraciwszy cz�owiecz� posta�, przeistoczyli si� w czarne ska�y. Je�eli uda ci si� dotrze� do szczytu owej g�ry ca�ym i zdrowym, to na samym jej wierzcho�ku znajdziesz klatk�, w kt�rej siedzi m�wi�cy ptak. Odpowie on ch�tnie na wszystkie twoje pytania, jego wi�c zapytaj, gdzie znajduj� si� �piewaj�ce drzewo i z�ota woda. Skoro wszystkie trzy skarby b�dziesz ju� mia� w swoim posiadaniu, owe rozliczne niebezpiecze�stwa przestan� ci zagra�a�. Ale dop�ki nie wyruszy�e� jeszcze w drog�, u�ycz ucha mojej radzie. Zaklinam ci�, wyrzeknij si� swojego zamiaru i wracaj spokojnie do domu. Ale ksi��� odpar�: - �wi�tobliwy cz�owieku, nie zawr�c� z drogi, zanim nie osi�gn� mojego celu. Nigdy i przenigdy! A wi�c bywaj zdr�w! Wskoczy� na konia i rzuci� k��bek przed siebie, a ten potoczy� si� z szybko�ci� wiatru, gdy tymczasem ksi��� cwa�owa� za nim ze wzrokiem utkwionym we� i stale dotrzymuj�c mu kroku. Skoro k��bek zatrzyma� si� u st�p g�ry, o kt�rej starzec m�wi�, ksi��� zeskoczy� z siod�a, zarzuci� rumakowi cugle na szyj�, pozostawi� go w miejscu i pod��y� pieszo po stromym zboczu wzwy�. Jak okiem si�gn��, �cie�ka, kt�r� musia� i��, by�a od st�p g�ry a� do jej wierzcho�ka pokryta zwa�ami olbrzymich czarnych g�az�w. Nie zd��y� wszak�e Bahman przej�� czterech czy pi�ciu krok�w, gdy nagle da� si� s�ysze� okropny i przera�aj�cy zgie�k wielu r�nych g�os�w, tak jak stary derwisz to przepowiedzia�. Ksi��� Bahman szed� jednak dzielnie dalej, z podniesionym czo�em i �mia�ym krokiem, chocia� nie widzia� nigdzie �ywej duszy, a jedynie s�ysza� woko�o owe potworne wrzaski. Jedne g�osy wo�a�y: - Co to za szaleniec, sk�d przybywa? Zatrzymajcie go! Nie przepuszczajcie dalej! A inne dodawa�y: - Napadnijmy na niego! Uchwy�my tego b�azna, zabijmy go! I wrzask ten nie ustawa�, ale robi� si� coraz to g�o�niejszy, a� w ko�cu zmieni� si� w ryk, dono�ny jak huk grzmotu. Jedne g�osy przez drugie wrzeszcza�y: - Zb�ju! Skrytob�jco! Morderco! A inne g�osy szepta�y drwi�co: - Przepu��my go, jest przecie� taki urodziwy. Pozw�lmy mu i�� dalej, bo oczywi�cie on i tylko on zdo�a zdoby� klatk� z m�wi�cym ptakiem. Nie stropiony tym wszystkim ksi��� wspina� si� coraz wy�ej ze swoj� zwyk�� odwag� i wytrwa�o�ci�, stale przy�pieszaj�c kroku. Lecz nagle g�osy przybli�y�y si�, sta�y si� ca�kiem bliskie, wzmog�y si� i uwielokrotni�y po obu stronach �cie�ki tak, �e ksi��� ca�kiem straci� g�ow�. Nogi zacz�y mu dygota�, potkn�� si� kilka razy, a� w ko�cu pokonany strachem zapomnia� ca�kiem o przestrodze starego derwisza i obejrza� si�. W tej samej chwili sta� si� g�azem, tak samo jak ca�e gromady rycerzy i poszukiwaczy przyg�d, kt�rzy go na tej drodze poprzedzili. Tymczasem ksi�niczka Perizada mia�a zawsze przy sobie kind�a�, kt�ry jej brat Bahman by� pozostawi�, i nosi�a go zatkni�ty za jedwabny pas. Za ka�dym razem, kiedy pomy�la�a o bracie, wyci�ga�a kling� z pochwy, aby z jej po�ysku dowiedzie� si�, jak si� bratu powodzi. A� do owego dnia, w kt�rym ksi��� zosta� w kamie� przemieniony, klinga by�a czysta i l�ni�ca jak zwierciad�o. Zdarzy�o si� jednak, �e owego wieczora, w kt�rym spotka�o ksi�cia Bahmana nieszcz�cie, ksi��� Parwez przypadkowo powiedzia� do Perizady: - Kochana siostrzyczko, daj mi, prosz�, sw�j kind�a�, abym m�g� si� dowiedzie�, co si� z naszym bratem dzieje. Ksi�niczka wyj�a kind�a� zza pasa i poda�a mu go. Skoro tylko ksi��� Parwez kind�a� z pochwy wyci�gn��, z klingi zacz�y skapywa� krople czerwonej krwi. Ujrzawszy to rzuci� kind�a� o ziemi� i zacz�� g�o�no lamentowa�, a ksi�niczka, kt�ra podejrzewa�a ju�, co si� sta�o, j�a wylewa� potoki gorzkich �ez i w�r�d szloch�w i westchnie� zawo�a�a: - Biada mi, m�j brat po�wi�ci� swoje �ycie dla mnie! Biada mi, po c� opowiada�am mu o m�wi�cym ptaku, �piewaj�cym drzewie i z�otej wodzie! Po co wypytywa�am ow� star� niewiast�, czy jej si� nasz dom podoba, i musia�am od niej, w odpowiedzi na moje pytanie, dowiedzie� si� o istnieniu owych trzech osobliwo�ci? Oby nigdy nie przekroczy�a naszego progu i nie zas�oni�a �a�ob� drzwi naszego domu! Niewdzi�czna ob�udnico, czy w ten spos�b odwdzi�czasz mi si� za moj� dobro� i zaszczyty, kt�rymi ci� tak szczodrze obsypa�am?! I dlaczeg� musia�am si� jeszcze pyta�, w jaki spos�b mo�na te cudowne przedmioty zdoby�? Gdybym nawet je pozyska�a, po c� mi one, skoro mego brata Bahmana nie ma ju� w�r�d �ywych? I tak Perizada uleg�a ca�kiem swej bole�ci i op�akiwa�a sw�j smutny los, a ksi��� Parwez lamentowa� w najg��bszym �alu po starszym bracie. W ko�cu jednak ksi���, kt�ry mimo swej �a�oby nie zapomnia� o tym, i� jego siostra ci�gle jeszcze nie pozby�a si� gor�cego pragnienia, aby owe trzy osobliwo�ci posi���, zwr�ci� si� do Perizady tymi s�owy: - Godzi si�, mi�a siostrzyczko, abym ja teraz wyruszy� w drog� i sprawdzi�, czy brata naszego Bahmana dosi�g�a �mier� zgodnie ze zrz�dzeniem losu, czyli te� zamordowa� go jaki� niecny nieprzyjaciel, gdy� je�li brat nasz zosta� zamordowany, musz� wywrze� straszliw� zemst� na jego mordercy. Ksi�niczka Perizada b�aga�a jednak w�r�d �ez ksi�cia Parweza aby jej nie opuszcza�. - Rado�ci mojego serca, zaklinam ci� na Allacha, nie id� �ladem naszego drogiego, zmar�ego brata i nie opuszczaj mnie. Ju� mi na owych osobliwo�ciach wcale nie zale�y, zw�aszcza �e obawiam si�, abym i ciebie r�wnie� nie utraci�a, je�li po nie wyruszysz. - Atoli ksi��� Parwez nie zwa�aj�c na jej lamenty po�egna� si� z ni� zaraz nast�pnego dnia. Zanim wybra� si� w drog�, siostra tak do� przem�wi�a: - Kind�a�, kt�ry Bahman by� mi pozostawi�, pos�u�y� za spos�b powiadomienia nas o nieszcz�ciu, kt�re go spotka�o. Ale powiedz jak b�d� mog�a si� dowiedzie�, czy tobie si� co� nie przytrafi�o? Ksi��� Parwez wyci�gn�� sznur, na kt�rym nanizane by�o sto pere�, i rzek�: - Dop�ki wszystkie te per�y da si� przesuwa� �atwo po sznurze tam i z powrotem, b�dziesz wiedzia�a, �e jestem w�r�d �ywych. Skoro jednak zauwa�ysz, �e per�y mocno s� z sob� zwarte i poruszy� si� ich nie da, wtedy wiedz, �e zgin��em. Ksi�niczka wzi�a sznur pere� i w�o�y�a go sobie na szyj� z mocnym postanowieniem, by je co godzin� ogl�da� i m�c przekonywa� si�, co si� z jej drugim bratem dzieje. Ksi��� Parwez za� wyruszy� w drog� i dwudziestego dnia podr�y przyby� na to samo miejsce, gdzie Bahman spotka� starego derwisza, kt�ry i teraz tam siedzia�. Parwez pozdrowi� starca i spyta�: - Azali mo�esz mi powiedzie�, gdzie znajd� m�wi�cego ptaka, �piewaj�ce drzewo i z�ot� wod�, i co mam uczyni�, aby te osobliwo�ci posi���? Je�li mo�esz, to, prosz� ci�, powiedz mi o tym! Starzec usi�owa� odwie�� ksi�cia Parweza od jego przedsi�wzi�cia, przedstawiaj�c mu wszystkie niebezpiecze�stwa czyhaj�ce na drodze. Przy tym doda�: - Niewiele dni temu by� tu jeden, kt�ry rysami twarzy ciebie przypomina�. Pyta� o to samo, co ty. Przestrzega�em go przed wszystkimi gro��cymi mu w tym miejscu niebezpiecze�stwami i usi�owa�em odwie�� go od jego zamiaru. Wszelako on zlekcewa�y� przestrogi i nie chcia� p�j�� za moj� rad�. Odjecha� st�d powiadomiony przeze mnie dok�adnie, jak odnale�� owe osobliwo�ci, kt�rych szuka�. Ale a� do tej chwili nie wr�ci� i nie ulega w�tpliwo�ci, �e musia� zgin��, tak jak wielu �mia�k�w, kt�rzy go w tym niebezpiecznym przedsi�wzi�ciu poprzedzili. A ksi��� Parwez na to: - �wi�tobliwy ojcze, �w m�odzieniec, o kt�rym m�wisz, to m�j rodzony brat. Wiem r�wnie�, �e nie ma go mi�dzy �ywymi, ale nie wiem, w jaki spos�b zgin��. - M�ody panie - odpar� starzec - mog� ci� o tym dok�adnie powiadomi�; brat tw�j zosta� przemieniony w czarny g�az, tak samo jak i tamci wszyscy, o kt�rych ci opowiada�em. Je�li mojej rady nie us�uchasz i przestrog� zlekcewa�ysz, niew�tpliwie i ty zginiesz w ten sam spos�b, co i tw�j brat, przeto przestrzegam ci� uroczy�cie, wyrzeknij si� tego zamys�u! Ksi��� Parwez s�owa te rozwa�y� i odpowiedzia�: - �wi�tobliwy starcze, moja wdzi�czno�� wobec ciebie nie ma granic, jestem ci wielce zobowi�zany za troskliwo�� o mnie oraz za przychylne rady i �yczliwe przestrogi. Nie zas�uguj� bowiem na tyle dobroci, kt�r� wy�wiadczasz obcemu ci cz�owiekowi. Teraz wszak�e mam do ciebie pro�b�: wska� mi drog�, gdy� mam mocne postanowienie jecha� dalej i za �adn� cen� nie wyrzekn� si� mego przedsi�wzi�cia. Prosz� ci�, powiadom mnie �askawie jak najdok�adniej o drodze, kt�r� mam obra�, tak jak brata mego w�wczas powiadomi�e�. Na co stary derwisz odpowiedzia�: - A wi�c nie chcesz da� baczenia na moj� przestrog� ani uczyni� tego, o co ci� prosz