14994
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 14994 |
Rozszerzenie: |
14994 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 14994 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 14994 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
14994 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
Robert J. Szmidt
Ci, kt�rzy prze�yli
Setnik Spulso nie wiedzia� co przywr�ci�o go do �wiadomo�ci, czy by� to d�wi�k odleg�ego
gromu, czy ci�kie krople deszczu rozbijaj�ce si� o jego twarz.
Otworzy� oczy i zaraz zacisn�� powieki. Zasnute o�owianymi chmurami niebo, na kt�re
spogl�da�, rozdar�a b�yskawica. O�lep� na chwil�, ale nie poczu� b�lu. Nie poczu� nic, cho�
powinien.
Poruszy� si� ostro�nie, badaj�c, czy wszystkie ko�ci s� ca�e. Nadal nie czu� b�lu, co najwy�ej
odr�twienie, ale to, jak wiedzia�, zdarza�o si� nawet ci�ko rannym.
Sam to widzia� niejednokrotnie; w pobitewnym szoku ludzie chodzili mimo odci�tych st�p, ba,
biegali nawet.
Gdy odbity zwielokrotnionym echem d�wi�k gromu umilk� w oddali, Spulso odwa�y� si� raz
jeszcze otworzy� oczy. Wzrok wraca� powoli, rozmyte kontury uk�ada�y si� w znajomy widok,
kt�rego jednak nie potrafi� do ko�ca umiejscowi�. Ze zdziwieniem skonstatowa�, i� le�y g�ow�
w d�, na ko�cu stromego trawiastego zbocza. Gdy odwr�ci� g�ow�, chc�c zobaczy� co jest za nim,
poczu�, �e zaskakuj�co ciep�a woda ws�cza si� pod he�m.
To fosa � ta my�l przysz�a w tym samym momencie, gdy ciecz przela�a si� przez kraw�d�
metalowego nakrycia g�owy. � Fosa okalaj�ca mury miasta � przechylaj�c g�ow� jeszcze odrobin�,
zobaczy� pos�pne, niemal czarne mury wyrastaj�ce z wody zaledwie o pi��dziesi�t �okci od
miejsca, w kt�rym le�a� i w tym momencie przypomnia� sobie wszystko...
Pami�� wr�ci�a gwa�townie, setk� urwanych, nak�adaj�cych si� obraz�w. Pe�ne strachu
oczekiwanie.
Chor�giew stoj�ca na bezkresnych ��kach w spiekocie.
Nadchodz�ce oddzia�y wroga � ca�a r�wnina zdawa�a si� porusza�, gdy sz�y po niej r�wne
szeregi odzianych w czarne sk�ry odmie�c�w. A potem zgie�k, chaos bitewny. Ciosy zadawane na
lewo i prawo. Wielki wojownik, w ko�cianym he�mie z czaszki ogromnego drapie�nika o z�bach
jak no�e. Wykrzywiona w dzikim grymasie twarz o p�on�cych nienawi�ci� oczach.
B�ysk, b�l i ciemno��...
Spulso sta� w odwodach. W ostatniej falandze, razem z obozowymi ciurami, kmieciami � ca��
t� zbieranin�, kt�r� powierzono jego pieczy. Przed sob� mieli cztery solidne linie obrony, sza�ce,
�ucznik�w, chor�gwie jazdy. Za nimi by�a ju� tylko fosa i niezdobyte mury obronne Skavenrak.
Niezdobyte? � u�miechn�� si� do siebie setnik. � Oby...
Spr�bowa� si� podnie��. Pozycja, w kt�rej le�a�, nasi�kni�te wilgoci� ubranie i zbroja,
utrudnia�y to zadanie. Pomy�la�, �e mo�e gdy si� odwr�ci na bok, b�dzie mu �atwiej. Ale nie m�g�
si� odwr�ci�. Jakby co� go trzyma�o... Zebra� si�y i uni�s� g�ow�. Niewiele wprawdzie, ale
wystarczy�o, by zobaczy� w�asne nogi.
Teraz widzia� wyra�nie; prawa stopa uwi�z�a w pl�taninie cienkich korzeni, nale��cych do
dawno wyci�tego drzewa, rosn�cego na skraju skarpy. To w�a�nie one powstrzyma�y bezw�adne
cia�o setnika przed stoczeniem si� w g��b toni, gdy... Gdy... Cho� usilnie nad tym my�la�, nie
pami�ta�, jak si� tu znalaz�.
Sta� wiele krok�w od tego miejsca, a potem... B�ysk, b�l i ciemno��...
Jednego tylko by� pewien. S�o�ce sta�o wtedy w zenicie, �ar la� si� z nieba... Bitwa ju� si�
ko�czy�a.
Spulso stara� si� nie szarpa�, by przypadkowy ruch nie uwolni� zaklinowanej stopy. Zdawa�
sobie spraw�, �e nie maj�c �adnego oparcia, zsun��by si� po mokrej murawie i poszed� pod wod�
jak kamie�. W pe�nym rynsztunku, nawet z tak du�ym do�wiadczeniem, nie mia�by najmniejszej
szansy na wydostanie si� z g��bokiej na szesna�cie st�p fosy.
Rozejrza� si� ostro�nie. Znalaz� korze� wystaj�cy z wody, chwyci� si� go mocno, potem
kilkoma mocnymi szarpni�ciami uwolni� stop� z pu�apki. Zgodnie z przypuszczeniami zdr�twia�e
ko�czyny zsun�y si� bezw�adnie do wody, ale znajduj�c mocne oparcie w korzeniach, Spulso
utrzyma� g�ow� na powierzchni.
Odpocz�� chwil�, po czym spokojnie poodpina� kolejne rzemienie i zapinki, przytrzymuj�ce
zbyteczny w tych okoliczno�ciach pancerz. Odrzuci� he�m, ci���ce jak kotwice nagolenniki
i l�ejszy o kilkana�cie funt�w spr�bowa� wydosta� si� na brzeg. Mozolnie czepiaj�c si�
solidniejszych k�p trawy i znajduj�c oparcie dla st�p w niewielkich wykrotach, dotar� do kraw�dzi
urwiska, dzi�kuj�c bogom za to, �e deszcz wreszcie przestawa� pada�. Podci�gn�� si�. ukl�kn��,
potem stan�� niepewnie na wci�� odr�twia�ych nogach.
Ciemno�� nocy nie by�a w stanie ukry� ogromu zniszczenia. Zw�aszcza �e upiorny obraz
pojawi� si� w ca�ej krasie, gdy kolejna b�yskawica przeci�a niebo.
Cia�a poleg�ych zalega�y ca�e b�onia. Gdzie wzrok si�ga�, tam le�eli zabici, niekiedy ca�e stosy
zmasakrowanych cia�... Nikt si� nie rusza�, nikt nie j�cza�, nikt nie wo�a� o pomoc. Na pr�no
szuka� ognik�w pochodni � nikt nie wyszed� z grodu, by nie�� pomoc obro�com.
Grobow� cisz� przerwa� kolejny odg�os gromu. To przywr�ci�o jasno�� umys�u setnikowi.
Si�gn�� po miecz wbity w plecy jakiego� nieszcz�nika. Ostrze wysz�o z cia�a z cichym
mla�ni�ciem. Czyste, jakby z pochwy dopiero wyj�te. Spulso nie zwr�ci� na to uwagi.
K�tem oka pochwyci� nik�y ruch w oddali. Nie m�g� z tej odleg�o�ci, oceni�, co widzia�.
Deszcz, kt�ry na moment zel�a�, zn�w przybiera� na sile. Jednak nie na tyle szybko, by zag�uszy�
cichy j�k dochodz�cy od strony traktu prowadz�cego do grodu.
Ruszy� w tamtym kierunku, powoli, ostro�nie, kryj�c si� w�r�d stert trup�w. Z obna�onym
mieczem, w nowym he�mie i z niewielk� kut� tarcz�, kt�r� znalaz� przy rozp�atanych na dzwona
zw�okach skavenrackiego gwardzisty. Zabra� j� odruchowo, dopiero po chwili dotar�o do niego, do
kogo wcze�niej nale�a�a. Gwardia m�odego omniarchy stanowi� mia�a obsad� mur�w. Na
zewn�trz grodu, wedle zwyczaju, stali tylko wasale i najemni. Rozejrza� si� i zobaczy� wi�cej
fioletowych p�aszczy, du�o wi�cej... Kolejna zagadka...
Deszcz pada� coraz mocniej, krople b�bni�y o ob�y he�m, wybija�y dziwny rytm na
naramiennikach i tarczy skradaj�cego si� wojownika. Nie obawia� si�; jednak, �e te d�wi�ki go
zdradz�. Miriady kropel uderza�y w setki nieruchomych, zakutych w zimn� stal cia�, zalegaj�cych
tej nocy na r�wninie.
Spulso zakrad� si� w pobli�e traktu wiod�cego do bramy grodu. Zlustrowa� ledwie widoczne
w ulewie wymar�e blanki nad bram�, masywne wrota otwarte na ca�� szeroko�� (o dziwo wcale nie
wy�amane), opuszczony, acz nie do ko�ca, most zwodzony i jego przedpole. Gdy zyska� pewno��,
�e nie ma niebezpiecze�stwa, wsta�. Ten, kto kl�cza� na mo�cie, nie stanowi� zagro�enia. By� to
zwyk�y �o�nierz ze Skavenrak. Jego �kanie s�ycha� by�o wyra�nie nawet przez szum deszczu.
Setnik podszed�, ale zatrzyma� si� poza. zasi�giem miecza, kt�ry le�a� obok rozpaczaj�cego
m�czyzny.
Wola� nie ryzykowa�.
Bogowie pozwolili raz uj�� �mierci � pomy�la� � drugiej szansy raczej nie dadz�. A je�li nawet
to nie warto niepotrzebnie ryzykowa�...
� Kto� ty? � zapyta� zrazu cicho, a gdy nie otrzyma� odpowiedzi, powt�rzy�, tym razem
hardziej i g�o�niej. � Kim jeste�, �o�nierzu?!
Kl�cz�cy zamilk�, s�ysz�c s�owa wypowiadane w swoim j�zyku. Zamar� w p� pok�onu i po
chwili bezruchu odwr�ci� si� powoli, ukazuj�c wykrzywion� potwornym grymasem twarz. Takiej
pustki jak w tych oczach setnik jeszcze nigdy nie widzia�. Wycie, jakie rozleg�o si� chwil� p�niej,
bardziej ze zwierz�ciem mog�o by� kojarzone ni�li z ludzk� mow�.
� Zostawcie go, panie. � Spulso drgn�� nerwowo, gdy us�ysza� spokojnie wypowiedziane
s�owa za swoimi plecami.
Da� si� podej�� jak. dziecko. Szcz�ciem ten, kto przem�wi�, chyba nie mia� z�ych zamiar�w.
Przynajmniej na razie. Setnik odwr�ci� si� w stron�, z kt�rej dochodzi� g�os. W niewielkiej
niecce przy trakcie siedzia�o dw�ch m�czyzn opatulonych w ziemiste p�aszcze. Nic dziwnego, �e
ich wcze�niej nie zauwa�y�.
Nawet teraz, gdy zdradzili swoj� obecno��, ledwie ich widzia�. Zbli�y� si� bardziej, zobaczy�
d�ugie, gi�te �uki le��ce w trawie i niemal puste ko�czany. Siedz�cy byli do siebie podobni jak dwie
krople wody, z tym tylko, �e jeden wyra�nie przewy�sza� drugiego.
� Tak go zastalim � wyja�ni� ni�szy beznami�tnym g�osem. � Musi, rodzin� mia� w grodzie.
� Pr�bowalim go uspokoi�, ale nawet nie s�ucha � doda� drugi, r�wnie oschle.
� A wy, je�li wolno zapyta�, kim jeste�cie? � Spulso podchodzi� powoli do siedz�cych.
Zauwa�y�, �e nie si�gn�li po bro�, mimo i� mia� obna�ony miecz w r�ku.
� A kto pyta? � zn�w ni�szy odezwa� si� pierwszy, jakby by� znaczniejszy.
� Spulso z Greem, setnik dziewi�tej chor�gwi z linii pi�tej. Poddany i �o�nierz omniarchy
Cetnera!
Spojrzeli na niego, jakby z rozbawieniem. Tym razem szczuplejszy i wy�szy odpowiedzia�:
� Jeste�my bracia Wazgar z lenna Norre, Tholle � wskaza� na ni�szego � i Thelle � sk�oni� si�
niedbale � do niedawna na s�u�bie Cetnera ze Skavenrak, Teraz wolni ludzie.
� Jako i ja... � mrukn�� Spulso, pojmuj�c, co chcieli mu przekaza�.
� Jako i wy � przytakn�li jednocze�nie bracia �ucznicy, wskazuj�c mu miejsce przy kamieniu.
Skorzysta� z zaproszenia najmit�w. W normalnych okoliczno�ciach mia�by si� na baczno�ci,
ale to nie by�y zwyczajne okoliczno�ci.
� Co tu... � w jednej chwili zacz�li zadawa� to samo pytanie tak setnik, jak i �ucznicy.
W jednej chwili te� si� roze�mieli.
Spulso uni�s� r�k� w ge�cie, jakim zwykle ucisza� swoich podw�adnych. Zadzia�a�o, wida�
najmici mieli za sob� kilka lat s�u�by w regularnej armii.
� Co tu si� dzia�o? � zapyta�.
� Skoro�cie w pi�tej linii stali, wi�cej od nas wiecie � odpar� ni�szy z braci.
� My w drugiej bylim, na skrzydle lewym, pod tym m�odnikiem, het tam � wskaza� drugi
w ciemno��, ale Spulso wiedzia�, o jakim rejonie �ucznik m�wi.
� I tam nas dostali... � wtr�ci� ze smutkiem Tholle.
� Powstrzymalim marsz piechoty, odrzucilim dwie chor�gwie wroga, ale wtedy jazda z boku,
przez las zaatakowa�a i rozbi�a w oka mrugnieniu.
� Szans nie by�o.
� �adnych szans.
� Cud, �e prze�ylim... � ni�szy �ucznik wskaza� na obanda�owan� niefachowo g�ow�.
Setnik pokiwa� g�ow�, pami�ta� ten moment bitwy.
Pami�ta� rado��, z jak� powitali jego ludzie powstrzymanie szturrnu na drugiej linii obrony
i szmer, jaki towarzyszy� jej prze�amaniu po szar�y okrutnej kilku setek czarnej jazdy. Wtedy to,
chyba po raz pierwszy zw�tpi� w wygran�. Widok id�cych w rozsypk� doborowych oddzia��w
podzia�a� na jego podkomendnych, kmieci, sklepikarzy i ca�e to pospolite ruszenie z odleg�ych si�
i grod�w w spos�b straszliwy.
Odebra� im ca�� wol� walki, cho� jeszcze dwie pe�ne linie dzieli�y ich od wroga, a za plecami
nie by�o ju� nic, pr�cz fosy i mur�w na dwudziestu ch�opa wysokich.
D�ugo to nie potrwa�o. Linia trzecia, czwarta, obie pad�y w jednym szturmie, ale silnie
wykrwawi�y wroga.
Gdy jego chor�giew star�a si� z atakuj�cymi, to ju� nie by�a armia pot�na, ledwie jej
namiastka. Mo�e ze dwie setki, g�ra trzy pieszych i niepe�na chor�giew jazdy... I czarny rycerz
w ko�cianym he�mie na jej czele.
� Zgin�� mo�emy, ale gr�d ocaleje. Nie b�dzie obl�enia, je�li ich bardziej wykrwawimy... �
Tak Spulso stara� si� zagrza� do boju swoich, tak im m�wi�.
Jak wida�, pr�na by�a to jednak ofiara. Zakotwiony most, na kt�ry teraz spogl�da�, rozwarte
na o�cie� wrota, podparta krata. Dym snuj�cy si� nad blankami.
Skavenrak pad�o, cho� ci�ko by�o poj�� dlaczego...
Opowiada� � wszystkim tak jak to spami�ta�. �ucznicy s�uchali w milczeniu, kiwaj�c g�owami.
Spulso dotar� do momentu, kiedy wyr�s� przed nim czarny rycerz w ko�cianym he�mie, gdy nagle
jeden z braci poderwa� si� na r�wne nogi. Spogl�da� gdzie� za plecy setnika, ku skrajowi r�wniny.
� Kie licho... � mrukn�� drugi, r�wnie� wstaj�c.
Spulso odwr�ci� si�. Na horyzoncie pojawi�a si� widoczna nawet w takim deszczu �una.
Jednak nie taka, jak� niesie ze sob� �wit albo i ogie�. Ca�kowicie bia�a niby mg�a.
� Czary jakowe� � mrukn�� i splun��.
� Lepiej nam si� st�d zabiera� � powiedzia� ni�szy z braci.
� Lepiej, ale dok�d? � zapyta� drugi, rozgl�daj�c si� po okolicy.
� Wzd�u� fosy, do�em, przy wodzie, ku lasom! � zaproponowa� Spulso.
� Nie ujdziemy! � �ucznik spojrza� na rosn�c� w oczach �un�.
� Pod most? � powiedzia� mniej pewnie drugi Wazgar.
� Marna to kryj�wka.
� To gdzie?
� Do grodu! � krzykn�� Spulso i ruszy� biegiem na most.
� Ale tam wr�g mo�e jeszcze by� � zaprotestowa� Tholle.
� Skavenrak to du�y gr�d! � odkrzykn�� Spulso, nie zatrzymuj�c si�. � Znam par� miejsc, kt�re
nadadz� si� na kryj�wk�!
Bracia podnie�li �uki i ruszyli za nim. Setnik zatrzyma� si� na moment przy kl�cz�cym. Chcia�
go podnie��, ale �o�nierz bez problemu uwolni� si� z chwytu i zacz�� jeszcze g�o�niej wy�.
� Ostawcie go, panie! � �ucznicy poci�gn�li Spulso ku wrotom. � On i tak w szale�stwie
zatracony, a mo�e zatrzyma plugastwo na chwil�!
Przyzna� im racj�, rzuci� okiem na r�wnin�, pulsuj�ca biel rozlewa�a si� ju� na ca�� szeroko��
trawiastych r�wnin.. Je�li to by�y demony, to setki ich zbli�a�y si� do mur�w Skavenrak. Tysi�ce
nawet.
* * *
Biegli prost� ulic�, mijaj�c oboj�tnie dogasaj�ce w deszczu pogorzeliska i przeskakuj�c nad
cia�ami. Wida� by�o, �e walczono zaciekle, odmie�cy stanowili spory odsetek ubitych, ale
i zbrojnych w barwach gwardii nie brakowa�o. Tako� i mieszczan.
W par� chwil Spulso i jego towarzysze dotarli do Rynku Niskiego, zostawiaj�c za sob�
z�upion� dzielnic� kupc�w i rzemie�lnik�w. Zatrzymali si� zdyszani.
Teraz musieli dokona� wyboru. Wysoki zamek wprawdzie ju� nie p�on��, ale ci�kie k��by
dymu wydostawa�y si� z paru okien i wykuszy. Wrogie si�y, je�li jeszcze by�y w grodzie, zapewne
tam si� skierowa�y, kombinowa� setnik. Pl�tanina kr�tych zau�k�w dzielnicy rozpusty zazwyczaj
dawa�a �otrzykom pewne schronienie. Teraz jednak mog�a sta� si� �mierteln� pu�apk�, zwa�ywszy
dziesi�tki po�ar�w, kt�re nieznaj�cym terenu ludziom mog�y odci�� drog� ucieczki.
Spulso nie zna� grodu zbyt dobrze, przyby� ze swoim panem i jego chor�gwi� ledwie dwa dni
wcze�niej i obozowa� przed bitw� pod murami, jak wszyscy najmici, wasale i lennicy. By� jednak
w Skavenrak mo�e ze dwa roki wcze�niej z bednarzami na targu pami�ta� jak przez mg�� drog�
z targu do go�ci�ca, �wi�tyni�, lupanary...
� Trza nam szybko wybiera� � ponagli� Tholle, z obaw� spogl�daj�c w kierunku niewidocznej
bramy.
Dzikie wycie szale�ca, kt�rego zostawili na mo�cie, mog�o �wiadczy� o tym, �e demony ju�
go dopad�y.
� Tam � zdecydowa� setnik, wskazuj�c na prawo. � Je�li dobrze pami�tam, to dzielnica biedoty.
Tam pewnie najmniej zniszcze� b�dzie i �atwiej bezpieczn� kryj�wk� na czas jaki� znajdziemy.
Zgodzili si� bez szemrania, tym ch�tniej �e skowyt jak no�em ci�ty ucich�. Znikn�li z rynku
jak duchy, zanurzaj�c si� w cuchn�ce odchodami uliczki. Spulso prowadzi�, przypomnia� sobie, �e
za lepiankami biedoty pobudowano na wej�ciu do katakumb niewielk� �wi�tyni�. Tam za�,
w pl�taninie kom�r wotywnych i korytarzy, mo�na by�o kry� si� ca�ymi tygodniami. I co
najwa�niejsze � demony do �wi�tego miejsca nie powinny mie� �atwego dost�pu.
Spulso przeskoczy� nad pozbawionym g�owy cia�em kobiety, po�lizgn�� si� na rozmok�ej od
deszczu posoce i z trudem wyhamowa� tu� przed rogiem zau�ka, kln�c w�asn� nieudolno��. By�by
si� zatrzyma� przy w�gle, ale kt�ry� z �ucznik�w, w p�dzie, pchn�� go silnie w plecy. Setnik
zachwia� si� i polecia� na �rodek uliczki.
Pad� na kolana, wypuszczaj�c miecz z r�ki. Bro�, krzesz�c iskry, polecia�a do rynsztoka, po
drodze przecinaj�c blad� po�wiat� demona, kt�ry bezszelestnie sun�� w ich stron�. Spulso zd��y�
jedynie zamkn�� oczy, gdy zamglona, niewyra�na posta�, poruszaj�ca si� szybciej ni�li stepowy
drapie�nik, znalaz�a si� tu� przed nim. Us�ysza� dziwny j�k i poczu� fal� gor�ca, wr�cz �aru, kt�ra
przesun�a si� od g�owy a� po lew� stop�. A potem... potem nie czu� nic ju�. Otworzy� oczy
i spojrza� za siebie. �ucznicy stali z otwartymi ustami, bladzi niczym �mier�. W dole uliczki
widzia� przemykaj�c� bia�� zwiewn� posta� ni to kobiety, ni to m�czyzny.
� Do stu... � chcia� zakl��, ale nie potrafi� wykrztusi� wi�cej ze �ci�ni�tego gard�a.
Poczu� czyje� r�ce pod pachami, to bracia podnosili go z bruku.
� Co to by�o? � zapyta�, gdy ni�szy poda� mu miecz.
� Zjawa � szepn�� tamten. � Musi demon... Jeden z tych � wskaza� na wci�� niezbyt odleg�y
rynek i ja�niej�c� �un� nad dzielnic� kupc�w.
� Przesz�a przez was, setniku, jak strza�a przez owoc przejrza�y � szepn�� Tholle.
� Gor�c poczu�em. � Wci�� oszo�omiony Spulso stan�� na dr��cych nogach. � Straszny gor�c.
Jakby mi kto cebrzyk ukropu wyla� za ko�nierz. Od g�owy a� po lew� stop�...
� Tak przez was przesz�a ta zjawa � przerwa� mu ni�szy �ucznik. � Nogi mieli�cie rozstawione
i prawej jasno�� nie si�gn�a.
� Dziwne � doda� drugi. � Powiadali zaw�dy starzyki, �e zjawy, a i duchy, zimne s� w dotyku
jak sama �mier�.
� Chyba wiem, co czu�em! � upiera� si�, Spulso.
Obmaca� lew� nog�, ostro�nie, jakby rany szuka�.
Nie znalaz� jednak nic niezwyk�ego.
� Po mojemu, to lepiej uchodzi� z tego zau�ka � mrukn�� Wazgar mniejszy. � Ta zjawa
wprawdzie przed nami usz�a, ale kto wie dlaczego. Mo�e inne tu przywo�a, a wtedy...
Nie musia� ko�czy�. Spulso przypomnia� sobie w�a�nie o celu w�dr�wki, wskaza� szczyt
niewielkiego zikkuratu, widniej�cy za pobliskimi chatami, i pobieg� w g��b prowadz�cej w tamt�
stron� ulicy.
� To ju� blisko! � krzykn��.
* * *
Nie mieli szcz�cia. Zanim dotarli do tunelu prowadz�cego w czelu�� katakumb, min�li
jeszcze wiele zjaw. Im g��biej wchodzili w dzielnice biedoty, tym cz�ciej natykali si� na
pojedyncze demony, czasami nawet na ca�e ich stada. Pomni skutk�w pierwszego spotkania,
zawracali ledwie zauwa�ali �lad jasno�ci. To znacznie wyd�u�y�o drog� do schronienia.
Ale koniec ko�c�w stan�li u wr�t �wi�tyni.
Niewielkie forum przed frontonem prowadz�cym do wn�trza zikkuratu by�o ciche i puste.
Nawet zabitych przed �wi�tyni� nie by�o wielu.
� A nie m�wi�em... � Spulso, zlany potem, ale i szcz�liwy, �e stoi u progu schronienia, opar�
si� na mieczu.
� M�wili�cie � przyzna� ni�szy z braci, rozgl�daj�c si� po placu. � Ale sta� tu nie nale�y.
� Tu bestie nie przyjd�� uspokoi� go setnik. � Bogini wszyscy si� l�kaj�, nawet te demony.
Pewno�ci co prawda nie mia�, zna� tylko legendy o m�ciwej Rekate, ale skoro wok� �wi�tyni
tak ma�o zabitych widzieli, znaczy� to mog�o jedynie, i� wr�g j� omin��. Wspi�� si� Spulso po
stopniach do uchylonych wr�t �wi�tyni, ale gdy na ostatni stopie� nog� postawi�, nagle mrok
w przedsionku zikkuratu poja�nia�. Nie migotliwym �wiat�em pochodni bynajmniej, ale mleczn�
po�wiat�. Tak� sam� jak ta, kt�ra za mury ich zagoni�a.
� Zaraza by to... � j�kn�� setnik i stan�� jak skamienia�y.
� Pu�apka! � krzykn�li bracia jednog�o�nie.
Z wr�t �wi�tyni wydosta�y si� na plac dziesi�tki mglistych postaci. Szybkich jak b�yskawice,
gor�cych jak ogie�. Spulso otrze�wia� w momencie, ledwie pierwsza zjawa przenikn�a przez
niego. Rzuci� mieczem w najwi�ksz� ich g�stwin�, ale co zimna stal mog�a uczyni�
niematerialnym duchom. Ostrze skrzesa�o kilka iskier, uderzaj�c w �cian� i upad�o z brz�kiem na
schody. Setnik w tym czasie dotar� ju� do po�owy forum, biegn�c w �lad za �ucznikami.
Zatrzymali si� o kwarta� od �wi�tyni, za w�g�em gospody. Tholle rzuca� ukradkowe spojrzenia,
czy aby po�cig nie nadchodzi, ale zjawy wida� wola�y trzyma� si� okolic �wi�tyni.
� Znaczy, jak�e to? � Setnik nadal nie m�g� uwierzy� w to, co widzia�. � �wi�te miejsce
pokalane. Przez demony, przez odmie�c�w...
� Ano pokalane. Kolejna prawda w mit si� obr�ci�a � westchn�� Thelle. � I co teraz zrobimy?
Nie ma ju� bezpiecznego schronienia w obr�bie mur�w.
Zamilkli, my�l�c, co mog� w tej sytuacji uczyni�.
Powr�t za mury, gdy hordy demon�w pole bitwy pustosz�, nie by� najlepszym pomys�em.
� Trza znale�� kryj�wk� na czas jaki� � powiedzia� ni�szy z braci. � Demony zaspokoj� g��d
i odejd�.
Zawsze odchodz�...
� Sk�d ta pewno��? � �achn�� si� Spulso.
Po do�wiadczeniu ze �wi�tyni� nie wierzy� ju� w �adne przekazy.
� Pewno�ci nie ma � odpar� spokojnie �ucznik � ale sta� tutaj, na widoku, jeszcze gorzej...
� Karczmy maj� rozleg�e piwnice... � wtr�ci� drugi, �ukiem wskazuj�c szyld, kt�ry leniwie
ko�ysa� im si� ponad g�owami.
Na kawa�ku deski ko�lawymi, kiedy� krwistoczerwonymi, literami wypisano: �Pode smoczym
�ebem�. Po prawdzie, kszta�t poni�ej napisu widniej�cy, bardziej krowi �eb przypomina� ni�li gada
z legend, ale kto by tam patrzy� na takie szczeg�y.
� Przednia my�l � Spulso pochwali� przenikliwo�� Thellego i zajrza� przez niewielkie, brudne
okienko do �rodka karczemnej izby. � Zda si�, pusto... I ciemno...
Na znak setnika jeden z braci przecisn�� si� przez na wp� otwarte odrzwia, czym�
najwyra�niej zablokowane, bo ruszy� si� nie da�y. Nic si� nie sta�o, zatem pozostali weszli
ostro�nie za nim, sprawdzaj�c jednak, czy aby zjawy nie �ledz� ich poczyna� z g��bi ulicy.
Oczy szybko przywyk�y do p�mroku panuj�cego w przestronnej izbie. Ogie� na palenisku
zd��y� ju� wygasn��, w�gle ledwie si� �arzy�y, pochodnie i �wiece �ojowe ju� dawno si� wypali�y,
a przez okna niewiele �wiat�a wpada�o.
Pod�oga skrzypia�a zdradliwie, gdy szli ku szynkwasowi. Za nim wedle ich wiedzy powinno
znajdowa� si� wej�cie do piwniczki z zapasami. I by�o.
Tyle �e klapa wiod�ca do podziemi by�a na ca�� szeroko�� otwarta. To ich troch� zaniepokoi�o,
ale nie zawr�cili. Setnik zajrza� ostro�nie przez kraw�d�.
Ciemno�� w dole panowa�a absolutna. Zjawy blask zdradza�, pomy�la�, zatem ciemno��
powinna spok�j zwiastowa�...
Stan�li przy kontuarze i radzili w�a�nie, kt�ry pierwszy zejdzie, gdy z otworu wychyn�a
okropna, ale ludzka g�owa. Zmierzwione w�osy pe�ne paj�czyn i �miecia, twarz okrwawiona,
brudna, oczy wystraszone nie wygl�da�y gro�nie, ale...
� Pok�j wam, panowie � wyszepta� przera�ony m�odzik, widz�c dwa groty wymierzone prosto
mi�dzy oczy. � Ja sw�j jestem, st�d, z grodu... Meszko mi ludziska m�wi�... � wyci�gn�� ku nim
puste d�onie, nie czystsze ni�li twarz, w ge�cie pokoju.
Wazgarowie odst�pili od otworu, gdy nieznajomy gramoli� si� do sali, �uki opu�cili, ale strza�
z ci�ciw nie zdj�li, naci�gu nie zwolnili.
� D�ugo tu siedzisz? � zapyta� Spulso, gdy ch�opak jako tako doprowadzi� si� do porz�dku.
� Nie wiem, panie, bo i sk�d. Tam ciemnica, �e ko�ca nosa nie wida� � Meszko wskaza� na
otw�r. � Jak si� ockn��em w rynsztoku, to na dworze szaruga taka by�a, �e nie sz�o pozna�, czy
dzie� to, czy noc. .
� W bitwie by�e�? � zapyta� Tholle, spogl�daj�c ciekawie na m�odzie�ca.
� Na murach sta�em. Z proc�, co by razi� wroga, gdyby...
� Na murach powiadasz � przerwa� mu setnik. � Znaczy wiesz, co si� sta�o, jak odmie�cy
zepchn�li nas do skraja fosy?
Meszko skin�� energicznie g�ow�, a� si� kurz posypa� z w�os�w. Spulso gestem nakaza� mu
milczenie, po czym szybko podszed� do drzwi karczmy.
Chcia� je zamkn��, ale nie da� rady. Musia�y si� zaklinowa�, gdy je wywa�ano, cho� nie by�o
wida� powodu, dla kt�rego ruszy� si� nie da�y.
� Zjawom drzwi nie przeszkoda � mrukn�� Thelle � a �ywi ju� tu byli i swoje wzi�li.
� Z piwniczki wszystko zrabowane � przytakn�� mu Meszko. � Tylko puste kosze i beczki si�
osta�y...
� Znaczy, nie powinni tu wr�ci� � podsumowa� rozmow� setnik, odchodz�c od drzwi. � Mo�e
uda si� tu przeczeka�, a� pomoc nadejdzie.
� O ile nadejdzie... � westchn�� ni�szy z braci.
� Musi � Spulso po�o�y� mu r�k� na ramieniu. � Na dzie� przed bitw� syn omniarchy
z dru�yn� do Ranyonu pojecha�, o pomoc tamtejszego w�adyk� prosi�. Przeciw odmie�com
ka�den cz�ek p�jdzie, to i m�odemu pomocy nie odm�wi�. Jazda przep�dzi resztki czarnej ho�oty
ze Skavenrak, a zjawy za nimi odejd�.
Trza tylko dzie� poczeka�...
� Mo�e mniej � wtr�ci� Tholle, siadaj�c przy �awie w g��bi sali, za paleniskiem, w miejscu,
kt�rego od okien i drzwi nie by�o wida�. � Wszak ju� troch� czasu min�o od bitwy...
� W�a�nie, bitwa � Spulso poci�gn�� za sob� miejscowego ch�opaka. � M�w, jak to by�o...
Meszko przycupn�� na skraju �awy i podrapa� si� po g�owie, jakby od tego mia�o mu si�
przeja�ni�.
� Tyle widzia�em, �e jak czarni pod fos� podeszli, to ju� mocno przetrzebieni byli. Jak muchy
padali, ale i naszych, znaczy was, do cna wyr�n�li. Gdy jasnym si� sta�o, �e ju� po bitwie,
omniarcha, co mury pod�wczas wizytowa�, ujrza� szans� na szybkie zwyci�stwo.
Mielim w obr�bie grodu trzy setki gwardii szkolonej i trzy pospolitego ruszenia. Do tego
dru�yna w�adyki, czterdziestu w siod�ach. Odmie�c�w mo�e z tuzin tuzin�w, mo�e troch� wi�cej
si� osta�o. Zebra� omniarcha si�y przy bramie, most kaza� opu�ci� i kup� na wroga p�j��...
� Szalony � mrukn�� Tholle, gdy Meszko na chwil� mow� przerwa�. � Omniarcha zawsze by�
w gor�cej wodzie k�pany... Trza by�o z mur�w szy� jak do zwierza. Dwie setki plugastwa, ha! Do
usranej �mierci mogliby pode murami sta�.
� O ile za nimi nie przyszliby nast�pni... � Spulso zawsze lubi� mie� ostatnie s�owo.
Pokiwali g�owami i przytakn�li. Wspomnienie z�owieszczej �uny nawet po takim czasie
mrozi�o im serca.
� Jak omniarcha rozkaza�, tak zrobilim � ci�gn�� dalej Meszko, dziwi�c si�, �e tak nagle
zamilkli. � Most poszed� w d�, jeszcze du�o do p�aska brakowa�o, a ju� gwardia ruszy�a za fos�,
z imieniem Cetnera na ustach.
Ja jeszcze na blankach sta�em, bo procarz�w na sam koniec wyznaczono i wszystko
widzia�em... � g�os mu zadr�a�, r�ce te�, ale szybko si� opanowa�. � Ledwie wypadli nasi na
przedpole, a czarni jakby z martwych powstali.
� Jak�e to? � zdziwi� si� Spulso.
� A tak�e to. Ca�e mrowie wrog�w martwych udawa�o, le��c pomi�dzy trupami. Po mojemu,
by za�og� z mur�w wywabi�. Zahakowali most, co by si� go podnie�� nie da�o, ale niepotrzebnie
zupe�nie.
Gwardzi�ci za bram�, nie widz�c jak si� sprawy maj�, parli ku polu bitwy, blokuj�c most lepiej
od hak�w. A za fos� rze� by�a prawdziwa. Jak�e tu walczy� w takim �cisku. Darlim si� z g�ry, ale
w tym zam�cie, zanim si� omniarcha spostrzeg�, po�ow� ludzi utraci�. Tedy odwr�t nakaza�. Ku
wysokiemu zamkowi gwardzi�ci si� cofali, a horda za nimi par�a, tyle �e szybko �upienie ich zaj�o
i omniarcha z �yciem, jak mniemam, uszed�.
� Znaczy, nie wiesz tego. na pewno? � zapyta� Spulso.
� Po murach ucieka�em, na stron�, potem po dachach. Chcia�em si� schroni� w �wi�tym
miejscu, ale...
� Ale co?
� Ale mnie dopadli.
� Czarni?
� Ano czarni... � Meszko powi�d� wzrokiem po kompanach. � A raczej jeden czarny. Dziwny
jaki�, nie spos�b go z nikim pomyli�. Wielki jak g�ra, w hermie ko�cianym...
� ...co jako czaszka zwierza z d�ugimi k�ami wygl�da�... � wtr�ci� setnik.
� ...a .wzrok mia� jak ogie�... � szepn�� Tholle i �uk mocno �cisn��.
� ...i krew na ustach wykrzywionych � doko�czy� drugi z Wazgar�w.
� Jakby�cie go widzieli � zdumia� si� skavenrakczyk.
� Tak w rzeczy samej wygl�da�. Wypad�em na niego i tyle pami�tam. Musi powali� mnie tym
swoim m�otem, czy co to tam mia�...
� Jako i mnie! � przerwa� mu Spulso, uderzaj�c pi�ci� w �aw�. Teraz powr�ci� ukryty w g��bi
pami�ci obraz nadbiegaj�cych odmie�c�w, ich ogromnego wodza i te oczy... Widzia� je jeszcze,
kiedy lecia� w ty�, po uderzeniu m�ota...
� Ostatnie co pami�tam, to oczyska gorej�ce spod he�mu kraw�dzi � doda� Thelle, kr�c�c
z niedowierzaniem g�ow�, na kt�rej mia� czarny od krwi banda�.
� Dziwna rzecz... � zamy�li� si� setnik. � Oj, dziwna.
Na to wychodzi, �e jeden wojownik, jako rzek�e�, niepodobny do innych...
� Id�! � rykn�� nagle Meszko i zerwa� si� na r�wne nogi.
Nie zastanawiaj�c si� wiele, skoczy� za kontuar i dopad� drabiny. Znikn�� w otworze, zanim
wstali.
Spulso spojrza� na okna. Jasno�� bij�ca zza brudnych p�cherzy od razu mu powiedzia�a, co
by�o powodem przestrachu skavenrakczyka. Wiele zjaw zgromadzi�o si� przed karczm�, wiele.
Setnik zakl�� pod nosem.
Spojrza� na otw�r czerni�cy si� w pod�odze, ale zaraz pokr�ci� g�ow�. Pu�apka bez wyj�cia.
�mier� bardziej ni� pewna.
� Komin � szepn�� Tholle wskazuj�c na palenisko. � W�gle wygas�y, je�li jest wystarczaj�co
szeroki, i nie ma kratownicy, da si� wspi�� po klamrach na dach...
� Przednia my�l � Spulso ju� zagl�da� w otw�r dymny. Zobaczy� niewiele, ciemno ju� by�o,
ale zn�w b�yskawica przysz�a mu w sukurs. Nie m�wi� nic, po prostu uchwyci� pierwsza klamr�
i podci�gn�� si� w g��b ciasnego komina. Wazgarowie szli za nim, co chwil� czu�, jak r�ce
kt�rego� z nich macaj� klamry, na kt�rych stawa�. Do wylotu by�o coraz bli�ej, ale jeden rzut oka
w d� zmrozi� mu serce, jasno��, mlecznobia�a jasno��, roz�wietla�a palenisko.
* * *
Z balkonu wysokiego zamku omniarcha spogl�da� na u�piony gr�d. Nie by� jeszcze stary,
pi��dziesi�t wiosen to pi�kny wiek, ale ju� odczuwa� skutki wielu bitew i wypraw, w kt�rych bra�
udzia� za m�odu. W�osy mu posiwia�y, na skroniach wprawdzie, co na�o�nice i pochlebcy uznali za
oznak� dojrza�o�ci, ale dla cz�eka m�drego by� to jasny sygna�, �e dojrza�o�� nale�y ju� do
przesz�o�ci.
Wysoki cz�owiek w czarnym p�aszczu, jedyna osoba pr�cz w�adcy na balkonie, trzyma� si�
z ty�u. O krok tylko albo a� o krok za Cetnerem.
� Wiesz, dlaczego ci� tu wezwa�em, Kletusie? � zapyta� omniarcha.
� Tak, panie � odpar� zapytany. � Wzywacie mnie tylko w jednej sprawie. Trza zaj�� si�
zagubionymi duszami.
� Prawda � skwitowa� te s�owa Cetner.
� Kto tym razem?
� Tego sam musisz si� dowiedzie� � odpar� w�adca. Wiemy jedno. W dzie� po bitwie,
nied�ugo przed pojawieniem si� odsieczy z Ranyonu, w mie�cie pojawi�y si� demony. Zjawy
bezkszta�tne. Widziano je w wielu miejscach. Na polu bitwy i tu, w grodzie; ko�o �wi�tyni, na
Niskim Rynku, w karczmie �Pode smoczym �ebem�, w dzielnicy biedoty. Ludzie boj� si�
z domostw wychodzi�... M�wi�, �e z armi� odmie�c�w...
� Dobrze m�wi�, panie � Kletus do�� bezceremonialnie przerwa� omniarsze. � Imienia tego, co
szed� z nimi, nie godzi si� wymawia�.
� Wiem � Cetner nawet si� nie odwr�ci�, nie zbeszta� te� maga, cho� m�g�. � Podo�asz?
� Podo�am. � Mag podszed� do balustrady, zr�wna� si� z omniarcha. Po�o�y� d�onie na
ch�odnym marmurze. � Najtrudniej b�dzie ich znale��...
Milczeli przez chwil�, spogl�daj�c na ukryte za zas�on� chmur niebo. Idealn� czer�
niebosk�onu rozja�nia�a jedynie �una stos�w, na kt�rych p�on�y cia�a naje�d�c�w i obro�c�w
Skavenrak.
� Powiadaj� � powiedzia� cicho Kletus � �e nekromanci z g�r maj� w�adz� absolutn� nad
duszami.
� Powiadaj� � zgodzi� si� w�adca.
� Prawd� powiadaj�. Kto z ich r�ki zginie, s�u�y� im i po �mierci musi. Rzadko si� Zdarza, by
magowie ci w bitwach udzia� brali, ale widzia�em ubitego nekromant� w waszym lochu, jego he�m
ko�ciany, jego m�ot na dusze te�... � Kletus przerwa� na chwil� bez powodu, jakby czekaj�c na
reakcj� omniarchy, a gdy tej nie by�o, podj�� temat. � Powiadaj�, �e gdy ubi� takiego gada, zanim
odprawi swoje rytua�y, to dusze schwytane zabitych jego magicznym m�otem wolno�� odzyskuj�,
ale wtedy do nikogo nie nale��... Nie ma ich ju� mi�dzy �ywymi, ale i do �wiata zmar�ych same nie
przejd�.
B��kaj� si� zatem, bezciele�ni, przera�eni, nie�wiadomi swego stanu... Powiadaj� m�drcy, �e
dusze takie �ywych postrzegaj� jako zjawy. Jedyna r�nica, �e dla nas duch zimny jest, niczym
oddech �mierci samej, dla nich za� kontakt z �ywym cia�em to jak dotkni�cie p�omieni. P�ki kto�
taki jak ja nie ode�le ich tam, gdzie wojownik�w poleg�ych czeka odpoczywanie, poty ukrywa� si�
po zakamarkach b�d�.
� Moi to ludzie byli � powiedzia� w�adyka, nie odwracaj�c g�owy, gdy mag umilk�. � Mo�e
znaczni, a mo�e tylko ciury, ale moi. Znajd� ich i zwr�� im wieczny pok�j. Cena nie gra roli...
� Jak rozka�esz � mag sk�oni� si� nisko i bezszelestnie znikn�� w ciemnych arkadach.
Cetner opu�ci� wzrok na u�pione miasto rozci�gaj�ce si� w dole. Na morze czarnych dach�w,
kaniony w�skich uliczek, puste teraz place targowe. W oddali, blisko mur�w, w niemal kompletnej
ciemno�ci nagle zal�ni�y trzy punkty mlecznobia�ego �wiat�a.
Przemkn�y przez trakt i znikn�y za �cian� najbli�szego budynku.
� Pok�j wam, moi wojowie � wyszepta� omniarcha. � Ju� wkr�tce...