14967

Szczegóły
Tytuł 14967
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

14967 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 14967 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

14967 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

OLGA CHROBRA KONIEC ZABAWY ilustrowa�a JuHHcs Karwowska-Wnuczek NASZA KSI�GARNIA WARSZAWA 1972 Nie ma co d�u�ej czeka� � powiedzia�a Daniela. � Nikt po nas si� nie zg�osi. Jedziemy. � Z tymi tobo�ami? � �achn�a si� Ula. � Jako� to dowleczemy. Ale swoj� drog� dziwi mnie, �e po ciebie nikt nie przyszed�. Moja mama pewnie uwi�zana w Radio, ale u ciebie a� trzy osoby nie pracuj�ce... � Nie rozumiem tego, co� si� chyba sta�o? Przecie� musieli s�ysze� komunikat radiowy. D�wign�y walizki i tobo�ek Uli. Koc, �le �ci�gni�ty w�z�ami, rozwija� si� raz po raz, zawadza�, obija� si� po nogach. Ula z jednej, Daniela uchwyci�a z drugiej strony to niezno�ne brzemi� i prawie wlok�c je po chodniku, dobrn�y do przystanku jedynki przy B�oniach. Ma�e, stare pude�ko, miniaturka tramwaju, w�a�nie bieg�o dyrdaczkiem po szynach. Wewn�trz wozu by�o pusto, wi�c zrzuci�y swoje baga�e na odkryty pomost i usiad�y na �awce. Ju� na trzecim przystanku u wylotu Plant napcha�o si� do jedynki mn�stwo ludzi. Zrobi� si� od razu t�ok i pasa�erowie w oka mgnieniu rozdzielili gimnazjalistki z ich baga�ami. Trz�s�c si� i telepi�c dobrn�o blaszane pude�ko pod Barbakan. Tu ko�czy�a si� linia jedynki, teraz trzeba przesi��� si� do tr�jki jad�cej na ulic� Kamienn�. Posz�y Plantami, nie zwa�aj�c na ohydny tob� ukazuj�cy wci�� swoje nieciekawe wn�trze przechodniom. Miasto zaskoczy�o je atmosfer� podniecenia i niepokoju. Jeszcze par� godzin temu, na szkolnym obozie wakacyjnym w Kasztanii, prognozy na temat ewentualnej wojny wydawa�y si� niesmacznym �artem, ale teraz, po opuszczeniu tramwaju, zrozumia�y natychmiast, �e co� si� sta�o z ich miastem, z mieszka�cami... a mo�e i z ca�� Polsk�? Co� wisia�o w powietrzu... co�, czego nie potrafi�y okre�li�, czego nie nauczy�y si� obawia� � to COS unosi�o si� nad t�umami, dr�a�o w spieczonych upa�em li�ciach, wia�o groz� z ��tych i czerwonych afisz�w zadrukowanych od g�ry do do�u l�ni�cymi od �wie�ej farby literami... Pe�no by�o tych kolorowych p�acht na murach, kioskach i parkanach, a pod ka�d� z nich gromadzi�y si� wci�� nowe grupy przechodni�w. Zaciekawione przystan�y tak�e pod s�upem og�osze�, aby dociec sensu brzmi�cych obco s��w: Obwieszczenie o mobilizacji. � Tyle zam�tu z powodu poboru rekruta! � mrukn�a z przek�sem Daniela. � Mo-bi-li-za-cja � odczytywa�a wolno Ula. � Czy nie wydaje ci si�, �e oznacza to co� wyj�tkowego? Przecie� takich plakat�w nigdy nie rozlepiano, chocia� co roku og�aszany jest pob�r rekruta. I nigdy miasto nie wygl�da�o tak jak dzi�. Popatrz, jak si� ludzie t�ocz� przed afiszami, jacy s� zdenerwowani, jakie kolejki pod sklepami. Przecie� nigdy nie widzia�y�my w Krakowie czego� takiego... Na przystanku obok placu Kleparskiego czeka�o ju� mn�stwo ludzi i gdy nadjecha� tramwaj, gimnazjalistki nie zdo�a�y si� dosta� do wn�trza wozu. � To przez ten wstr�tny tob� nie wsiad�y�my. Ach, co za powr�t, �eby ju� wreszcie by� dom! � krzykn�a Ula rozgniewana. � Biadolisz tak, jakby to by�a pierwsza w twoim �yciu podr� � zauwa�y�a Daniela z przek�sem. � Bo to jest w�a�nie moja pierwsza podr� � przyzna�a Ula. � W og�le po raz pierwszy jestem tak d�ugo poza domem bez opieki. Widz�c nadje�d�aj�cy drugi tramwaj, Daniela podesz�a do stoj�cego opodal oficera i u�miechaj�c si� zalotnie, poprosi�a go o pomoc przy wsiadaniu. Oficer na widok trzepocz�cych rz�s stukn�� obcasami i schwyciwszy jedn� r�k� nieszcz�sny t�umok, a drug� �niady �okie� dziewczyny, torowa� jej drog� do wej�cia wozu. Ula przedziera�a si� za nimi i zd��y�a wskoczy� na stopnie, w chwili gdy motorniczy da� sygna� odjazdu. Daniela z oficerem i baga�ami ulokowa�a si� na pomo�cie. Zza plec�w pasa�er�w Ula obserwowa�a z cich� zazdro�ci� swobod� i elokwencj� przyjaci�ki prowadz�cej ca�y czas o�ywion� rozmow� z nieznajomym. �Sk�d u niej ta pewno�� siebie, �wiatowo�� i elegancja? Przecie� jest zaledwie rok starsza ode mnie � westchn�a z �alem. � Pewnie to ma po mamie. Pani Julia wci�� j� wodzi po salonach, koncertach... a mnie prowadz� tylko od dentysty do ko�cio�a, od wizyty u dziadk�w do fotoplastikonu. Nie ma to jak mie� mam� artystk�" � westchn�a po raz drugi i nagle zawstydzi�a si�, bo wygl�da�o tak, jakby wyrzek�a si� przez chwil� swojej mamy. Stan�a na palcach, chc�c lepiej widzie� par� na pomo�cie. Daniela ci�gle czarowa�a oficera. Rozz�o�ci�o to nagle Ul�. �Zerw� z t� flirciar� � przyrzek�a sobie. � Tym bardziej �e ona wyra�nie wstydzi si� znajomo�ci ze mn�. Pewno, chudy podlotek w warkoczach! Wyra�nie klu- czy, aby oficer nie zorientowa� si�, �e jest w tak smarkatym towarzystwie!" Poczu�a gorycz w gardle, ale r�wnocze�nie poczucie sprawiedliwo�ci przypomnia�o jej, �e i ona odchodzi�a nieraz od m�odszych kole�anek na widok zbli�aj�cego si� Zbyszka, idea�u z ulicy Odrow��a 18. No c�, bywa tak czasem, �e nieodpowiednie t�o zubo�a w�asne zalety... Czy mo�e wi�c mie� teraz za z�e swojej najlepszej przyjaci�ce t� rejterad�? Nie, tym bardziej �e Dania nie wstydzi�a si� t�umoka Uli, kt�ry nie jest �twarzowym" baga�em. A w og�le gdyby nie jej inicjatywa, to sta�yby jeszcze na Kleparzu w t�umie przekupek i czeka�y zmi�owania boskiego. �A niech sobie trzepocze rz�sami. C� mi mo�e na tym zale�e�? Ten wojskowy wcale nie jest pi�kno�ci�, ma troch� krzywe z�by. I piegi! � stwierdzi�a z pewn� satysfakcj�. � To nie to, co nasz Miron! A jego Dania nie zdo�a odbi� Izie!" � pomy�la�a z dum� o starszej siostrze i jej ukochanym. Jak cie� przelecia�o jej przez my�l, �e pomimo swojej solidarno�ci i oddania dla Izy i Mirona, jest i przez nich odstawiona na �boczny tor". Dla nich te� jest tylko smarkul�, kt�rej si� od czasu do czasu kupuje cha�w� i palone orzeszki, �eby nie m�wi�a w domu o randkach starszej siostry, �Jak si� zawezm�, to te� znajd� sobie wielbiciela, zaczn� czerni� rz�sy i trzepota� nimi" � z�o�y�a samej sobie uspokajaj�c� deklaracj�. �eby tylko teraz �adna wojna nie wybuch�a, bo roz-pirz� raz-dwa ca�� podchor���wk�, a przecie� nale�y do tradycji krakowskich podlotk�w kocha� si� w pod-chor��akach. Przy ulicy Kamiennej ca�y tramwaj zupe�nie si� wyludni�. Oficer wyni�s� z pomostu kolejno obie walizy i tob�, a potem rycersko poda� r�k� Danieli przy scho- dzeniu ze stopni tramwaju. Ula na ten widok westchn�a tylko i skromnie usun�a si� na bok, czekaj�c, a� Dania wytwornie sp�awi wojskowego, aby nie by� �wiadkiem ich wsp�lnoty. Patrzy�a na ostatni trzepot rz�s i salutowanie opieku�czego oficera, a serce w niej ros�o: nieznajomy wcale nie pali� si� do defilady z tobo�ami przez ulic�, nawet u boku tak uroczej pensjonarki. Z u�miechem podesz�a do przyjaci�ki i zapyta�a: � Wspania�y by� ten piegowaty d�entelmen! By�am pewna, �e zechce ci odnie�� baga�e pod sam dom � doda�a z podst�pn� s�odycz�. � Co teraz zrobimy? Dania z min� sfinksa usprawiedliwi�a oficera: � On bardzo si� spieszy� do pu�ku. Chod�my do postoju doro�ek. Pomaszerowa�y wzd�u� �ko�skiego targu" pod twierdz�, wypatruj�c wolnego fiakra. Ca�y plac by� zat�oczony ch�opskimi furmankami, na kt�re �adowano worki �/. cukrem, bele p��tna i kosze wype�nione r�nymi butelkami. Ch�opi uwijali si� przy wozach po�piesznie, nape�niaj�c je tak, jakby ju� od jutra sklepy mia�y by� zlikwidowane. Dziwi�c si� bez przerwy ogl�danym widokom, dziewcz�ta niemal zapomnia�y o celu w�dr�wki. Najbardziej zdumia�a je gor�czka, z jak� uwijali si� ludzie, i podwojona czy te� potrojona liczba mieszka�c�w Krakowa. Ulicami p�yn�a rzeka ludzka, przechodnie obarczeni zakupami potr�cali si�, wybucha�y sprzeczki, nastr�j podniecenia dominowa� nad zwyk�ym ulicznym gwarem. Mali sprzedawcy gazet wykrzykiwali sensacyjne tytu�y �Kuriera", ludzie rozchwytywali dzienniki i zatrzymywali si�, aby od razu na ulicy przeczyta� najwa�niejsze wiadomo�ci. Jezdni� sun�� sznur samochod�w wojskowych. Jecha-ty wolno w stron� szpitala garnizonowego. Ca�a ulica Wroc�awska zielenia�a do mundur�w. Brama przy wartowni szpitala, zwykle zamkni�ta, by�a teraz otwarta na ca�� szeroko��, wartownik dla przepuszczenia samochod�w raz po raz odczepia� �a�cuch zagradzaj�cy wej�cie. Dziewcz�ta i tu przystan�y, �eby si� pogapi� i spr�bowa� co� zrozumie� z tej kot�owaniny. Wkr�tce jednak fala przechodni�w, cywili i wojskowych, wypchn�a je z zajmowanego miejsca i ponios�a w d� ulicy. Z g��bi szerokiej i d�ugiej ulicy Wroc�awskiej, od strony koszar 20 pu�ku piechoty, ci�gn�� sznur tabor�w wojskowych. Uznanie gapi�w budzi�y konie pu�kowe dobrze od�ywione, l�ni�ce g�adkimi k��bami. � Ciekawe, co te� mo�e by� w tych wozach? � zastanawia�a si� Ula. � Chyba fura� � domy�la�a si� Daniela. � Popatrz, kuchnia polowa! � Aha. Pewnie wojsko jedzie na manewry. � Tak, to na pewno manewry... a co by� zrobi�a, Daniu, gdyby jednak by�a wojna? � zagadn�a znienacka Ula. � Nnno... nie, wojny nie b�dzie � uspokoi�a j� Dania. � Mamy sojusz z Francj� i Angli�, czy wiesz, co to znaczy mie� za sob� takie mocarstwa? Niemcy si� nie odwa�� napa�� na nas, zobaczysz. � Ula! Nag�y okrzyk odwr�ci� ich uwag� od ci�gn�cych woz�w. Kto� macha� r�k� ku dziewcz�tom, ale zanim zdo�a�y si� zorientowa�, kto je nawo�uje, ju� co� kosmatego przewin�o si� im ko�o n�g. Ula poczu�a ciep�e li�ni�cie na kolanie i zaraz potem radosny skowyt og�osi� jej nowin� o spotkaniu z rodzin�. � Hultaj! Iza! Cioteczka! Buchn�a w ramiona ciotki piszcz�c z rado�ci. Ros�e, czarne psisko doskakiwa�o do niej, usi�uj�c lizn�� j� w twarz. 10 � Hultaj, do nogi! Hultaj, bo dostaniesz! � krzykn�a Iza, potrz�saj�c smycz�. Pies nie my�la� s�ucha�, doskoczy� raz jeszcze i z wielk� satysfakcj� przejecha� j�zorem po buzi swojej najm�odszej pani. � Psisko kochane, wyniucha�e� mnie w tym t�umie!... Ula �ciska�a szyj� psa g�osz�cego ca�ej ulicy rado�� z odzyskanej zguby. � Od dziesi�tej rano trzyma�y�my wart� przy tramwaju na Kamiennej. Zrobi�y�my sobie tylko godzin� przerwy i w�a�nie w tym czasie przyjecha�y�cie � dziwi�a si� ciotka. � Naprawd�? Czeka�y�cie na mnie? Och, jak to dobrze. Iza wzi�a walizki dziewcz�t, pozwalaj�c im nie�� tob�. Ale do tego baga�u zg�osi� nagle pretensje Hultaj, przecie� ca�y koc pachnie Ul�, wi�c kto, je�li nie on, ma prawo trzyma� go w z�bach? Zacisn�� k�y na w�le baga�u i zawarcza� ostrzegawczo, na wypadek gdyby kto� 7, obecnych nie poj��, co oznacza jego decyzja. � Dobrze, Hultaju, poniesiesz. Sam, oczywi�cie, �e sam pies poniesie, nikt mu tego nie odbierze � uspokoi�a go Ula. Hultaj przesta� warcze� i ruszy� z miejsca z t�umo- kiem w pysku. � Popatrz � pochwali�a si� ulubie�cem Ula � chce nam pom�c w d�wiganiu. Daniela pog�adzi�a pysk psa. � M�dry, dobry pies. W odpowiedzi machn�� kikutem ogona i kroczy� dalej, napinaj�c miarowo mi�nie �ap i karku. � Tato w domu? �- zapyta�a Ula. � Nie � odpar�a szybko ciotka. � W podr�y. Wr�ci lada dzie�... 11 � A mama? � Zaj�ta teraz szyciem. Sz�y, przepychaj�c si� w�r�d t�umu przechodni�w. Mijali ich m�odzi �o�nierze w pe�nym rynsztunku, z puszkami masek przeciwgazowych przytroczonymi do pasa. � Co si� tu dzieje w Krakowie? � Jak to co? Mobilizacja �� odpowiedzia�a sucho Iza. Na ulicy Odrow��a obydwa sklepy spo�ywcze zat�oczone by�y do niemo�liwo�ci. Okna kamienic by�y szeroko otwarte, ludzie naklejali na szyby paski papieru. � Co oni robi�, ciociu? � Wysz�o zarz�dzenie, aby tak przygotowa� wszystkie okna w mieszkaniach i klatkach schodowych. � Po co? � Podobno te paski wzmacniaj� szyby przy wstrz�sach. � Przy jakich wstrz�sach? � Ach, strasz� nas bombardowaniem. Nikt w to nie wierzy, oczywi�cie, ale paski naklei� trzeba, �eby nie narazi� si� na grzywn�. � A dlaczego niekt�rzy przechodnie nosz� czerwone opaski na r�kawach? � To komendanci blokowi, wybrani spo�r�d mieszka�c�w i trochi; przrszknloni do Hpniwowania opieki nad poszc-y- i < ml r Wiesz, kto zosta� komend nil ' \lalnlza. � Za�o�� sio, ze II skrzykn�a Ula. lec Zbyszka � po- *Hudniemy. � Niemo�liwe, ona?! � Tak. I jaka si� zrobi�a wa�na od tego momentu! Wczoraj przy pr�bnym alarmie lotniczym zwymy�la�a przechodz�cego ulic� �o�nierza i si�� wci�gn�a go do 11 ramy, a potem zap�dzi�a do schronu. �o�nierz broni� si�, jak m�g�, bo bardzo si� spieszy�, ale pani Wionczek I ty�a silniejsza od niego. A jak na niego krzycza�a! Grozi ia mu nawet s�dem wojennym. � Oj, p�kn� ze �miechu � zachichota�a Ula. � Pani Wionczek wyznacza co dzie� ekip� do kopania row�w... � doda�a Iza. �� A to co znowu? Gdzie si� je kopie? � wykrzykn�a Dania niezadowolona, �e na Odrow��a dzieje si� '�o� wa�nego bez niej, Danieli Z�otnickiej. � Na parceli, za twoj� kamienic� � wyja�ni�a Iza. Ula zr�wna�a si� z ni� krokiem i chwytaj�c r�czk� walizki tu� przy palcach siostry, spyta�a cicho: � A co u ciebie... co u was? � poprawi�a si�. � Nic, absolutnie nic � uci�a kr�tko Iza. � Nie zaprz�taj sobie tym g�owy, dobrze? Ula wzruszy�a ramionami: nie, to nie. Pali�a j� jednak ciekawo��, jak przedstawiaj� si� sprawy Izy i Mirona. A mo�e zerwali ze sob�? Rzuci�a przyczajonej z ty�u Danieli spojrzenie na temat: co� si� �wi�ci. Dania zrozumia�a ten sygna� po swojemu, a mianowicie, �e jej interwencja w sprawy Izy i Mirona jest nieunikniona. � Zaraz do ciebie przyjd�, jak tylko wypakuj� walizk� � oznajmi�a przyjaci�ce. � Przyjd�, przyjd� � zach�ci�a gor�co Ula. � �Wsp�lnie szybciej co� wyw�chamy" � doda�a w my�li. Przecie� to nie do pomy�lenia, aby osoby tak bliskie zakochanym jak ona i Daniela, by�y poza nawiasem tych wielkich i emocjonuj�cych wydarze�: mi�o�ci siostry i najpi�kniejszego ch�opca na �wiecie: Mirona 12 Gaczka. Przecie� to ciekawsze od kina i teatru, bo prawdziwe. Dotychczas skazane by�y na literatur� podkradan� krewnym spod poduszki, a teraz nareszcie maj� okazj� zobaczy� prawdziwych, �ywych zakochanych w prawdziwej, wielkiej mi�o�ci, w prawdziwej k��tni, zap�akaniu lub uszcz�liwieniu... Nagle srebrzysty g�os przerwa� mimiczn� wymian� uwag obu przyjaci�ek: � Daniu, prosz� do domu! Unios�y g�owy jak na komend� i zobaczy�y w oknie mieszkania jasn� g��wk� pani Z�otnickiej. Mama Dani mia�a min�, jakby chcia�a zbeszta� c�rk� za niespodziewany powr�t z wakacji. Dziewczyna z westchnieniem d�wign�a walizk� i ruszy�a w stron� bramy. Ula, straciwszy z oczu przyjaci�k�, pospieszy�a do w�asnego domu; pogna�a po schodach jak szalona. Dopad�a drzwi i po chwili z okrzykami: � Mama, mamulka! � wisia�a na szyi pani Wichy. Hultaj przecisn�� si� obok nich i st�kn�wszy z�o�y� ci�ar na progu kuchni. Teraz m�g� ju� ze spokojnym sumieniem odda� si� rado�ci lizania n�g swojej odzyskanej puni. lad i spok�j, niecenie i z�o- . iinierskich wo-�:umi pokoju nie .kII,! do fortepianu. >', c'i;i), jak przyjacie- K,'h<; uwagi i czu�o�ci po �nsii' .szykuj�c deser dla >.�( tam szy�a w kuchni, i Iza, wynios�a Iza, dobrowolnie zaj�a si� baga�em wakacyjnym siostry. I o dziwo, nawet nie strofowa�a za ba�aganiarstwo, gdy znalaz�a w walizce tenis�wki pl�tane sznurowad�ami ze wst��kami od koszuli nocnej. �Najwidoczniej co� jej dolega i dlatego jest taka dobra" � pomy�la�a Ula. Pod fortepian wczo�ga� si� Hultaj i opar� pysk na bosych stopach swej pani. Bardzo nie kocha� muzyki, i zw�aszcza nadu�ywania peda��w, wi�c przy ka�dej pr�bie naci�ni�cia ich chwyta� nog� Uli w z�by. � Hultaj, pu��! � rozkazywa�a. Z �alem spe�nia� polecenia, ale za chwil� dla odmiany �apa� z�bami za peda�. Ula usi�owa�a zepchn�� i z niego pysk Hultaja, ale na dalsze ust�pstwa ju� si� nie zgadza�. Warcza� z cicha, poj�kiwa�, liza� j�zorem na przeproszenie nog� dziewczyny i zn�w zaciska� k�y na pedale. � Ale� z ciebie hultaj, Hultajku! � pogrozi�a mu palcem Ula. � No ju� dobrze, dobrze. Zagram jeszcze tylko jedn� ballad� � uspokoi�a wroga muzyki. � Eziu, pos�uchaj, teraz co� dla ciebie. Iza znieruchomia�a przy pierwszych taktach: melodia by�a urzekaj�ca i egzotyczna. Gdzie� j� ju� s�ysza�a... Ach, ju� wie, to melodia polinezyjskiej pie�ni mi�osnej. S�ucha�a jej razem z Mironem, przytulona do niego w lo�y kina �Apollo"... pami�ta ko�ysz�ce si� na morzu cz�na, pi�ropusze palm przy brzegu i t� dziwn� melodi� �piewan� przez tubylcz� dziewczyn�... �Jak�e byli�my wtedy szcz�liwi, spokojni i nie zagro�eni" � my�li z b�lem i zaciska powieki, aby nie p�aka� przy siostrze. Boi si� o swoj� mi�o��, o tego ch�opca, kt�ry rwie si� na wojn�, wierzy w szybkie zwyci�stwo i chce zmierzy� si� z wrogiem. 15 �Jest taki lekkomy�lny" � stwierdza z ��kiem � I '> wrzyna. � r�wnie� usi�uje wierzy�, �e wszystko dobrze si� ' 'iiuii iy prasowe i radiowe g�osz� si�� or�a ! � � niaj�, �e ewentualna wojna sko�czy mlym zwyci�stwem. Nie w�tpi w to i wystarcz� trzy tygodnie, aby zetrze� ia proch. Ta wojna � oczywi�cie wy- ac/nie poprawi� nasz� pozycj� w Eu- '< I nieust�pliwie szepcze Izie, �e ,1,'M'ie, wi�c cofa si� przed t� wojny wygranej dla ojczyzny. turza. j, do��! � Ula sko�czy�a gra�, a llultaj wpad� w istny sza� rado�ci i po serii skocznych parad zacz�� zagra�a� ca�o�ci garderoby Uli. Uciekaj�c przed psem dopad�a drzwi kuchni, kt�r� okupowa�a matka, siedz�c przy maszynie. � Co szyjesz, mamulko? Co b�dzie z tej gazy? � Zaraz zobaczysz. Pani Wicha przerwa�a szycie, wzi�a w r�ce podu-. szeczk� z gazy i przyszpili�a do niej tasiemki. � Podejd� tu, przymierzymy ten �str�j". Ula zdumiona i zaciekawiona zbli�y�a si� do maszyny. Matka przy�o�y�a jej do twarzy poduszeczk� i powiedzia�a: � Przytrzymaj to przez chwil�, a ja wymierz� d�ugo�� tasiemek. Ula, trzymaj�c pos�usznie na nosie szeroki, gruby p�at gazy, z rozbawieniem patrzy�a na matk�. � Co to ma by�, mamu�? � To... ach, tak na wszelki wypadek szyj� tampony... � Tampony??? � To rodzaj maski ochronnej... przed gazem. 16 - Przed gazem? Ale�, mamulko, my przecie� nie p�jdziemy na wojn�! � Oczywi�cie, c�reczko, nie ma co m�wi� o wojnie, K wysz�o zarz�dzenie, �e ka�dy musi si� przygotowa� jej ewentualno��... dlatego szyj� tampony i przygotuj� wszystko wed�ug instrukcji LOPP-u. - Widzia�am t� instrukcj� na klatce schodowej, ale i ' zd��y�am przeczyta�. - Mam tu jej miniaturk�, samoloty zrzuca�y dzi� ulotki z tym tekstem � ciotka Stefa poda�a blador�owa j kartk�. Ula zag��bi�a si� w czytaniu. - Pomog� ci w tych przygotowaniach � powiedzia-l;i po chwili. � Daj mi co� do roboty. - Przyszywaj tasiemki do tampon�w. - �wietnie. Usiad�y na sofce zarzuconej uszytymi tamponami i poci�tymi paskami tasiemek. - A to co, mamu�? � zapyta�a nagle, wskazuj�c zielon� okr�g�� puszk�. - To specjalna hermetyczna puszka �ywno�ciowa. �- Jaka �adna. Czy ju� co� w niej jest? � Zobacz sama. Zacz�a si� mocowa� z wiekiem. Gdy je wreszcie zdj�a, ujrza�a pod nim drugie p�askie wieko wci�ni�te jak talerzyk w otw�r puszki. Podwa�y�a je no�em i wtedy ujrza�a zawarto��. W puszce le�a�y grube bloki czekolady i pachn�ce wanili� s�odkie sucharki, pude�ka z cukrem w kostkach i biszkopty. � Czy mog� spr�bowa�? � Nie, to s� zapasy do schronu. � Do schronu? � zdumienie st�umi�o w niej gorycz odmowy. � W ka�dej kamienicy urz�dza si� teraz schrony Koniec zabawy 17 przeciwlotnicze. U nas przygotowuje si� go w pralni wyja�ni�a ciotka Stefa. � Strasznie chcia�abym zobaczy� taki schron. A mo-| �e trzeba pom�c w urz�dzaniu? Ja bym mog�a... � Urz�dzi si� go bez ciebie. Ty mo�esz pomaga� tu w domu. Przyszyj tasiemki, a potem z Iz� przyklejaj paski papieru na szyby. � Wspaniale!... A co jest w tej drugiej puszce? Mog�1 zobaczy�? Nie czekaj�c na odpowied� zn�w zacz�a mocowa� si z wiekiem. W drugiej puszce-spi�arce zmagazynowan by�y wianki kabanosa, pude�ka z topionym t�uszczem' i s�one suchary. � Mniam, mniam. Ale pyszno�ci! To wszystko do te-j go schronu? � Tak, to tak�e. � Och, chcia�abym ju� i�� do schronu z tymi puszkami! Matka z westchnieniem pokr�ci�a g�ow� i powiedzia�a cicho: � Nie wiesz, dziecko, jakie g�upstwa m�wisz... Ula, nie speszona t� uwag�, od�ama�a ukradkiem kawa�ek kabanosa i podzieliwszy go na dwie r�wne cz�ci, odsun�a si� od puszek. Wysz�a z kuchni i odszuka�a w k�cie psa. Przy�o�y�a mu do nosa kie�bas� i powiedzia�a: � Widzisz, jaka pyszna kie�baska? Wszystko to do schronu. Dlatego teraz tylko tyle, w schronie nam dadz� wi�cej. No, koniec. Chod�, p�jdziemy teraz na ��k�. Przynie� smycz i kaganiec. Po chwili by�a ju� przy grupie wyrostk�w z Odrow�-�a zaj�tych kopaniem row�w przeciwlotniczych. D�ugi �wie�y r�w bieg� zygzakiem w poprzek ��ki, plami�c. l/.awym szlakiem bujn� ziele�. Ula wzdrygn�a si� na 11 widok, okaleczona ��ka, poprzerzynana wzd�u� wszerz, murawa poszarpana �opatami budzi�a g�uchy di b�l niemal fizyczny. .Ju� j� zauwa�ono. Koledzy machaniem r�k przywo- I wali do siebie, nie przerywaj�c pracy, gdy do nich pndesz�a, dumni, �e mog� jak doro�li ociera� pot z czo�a, ','ka� pod ci�arem wyrzucanej ziemi i* wzdycha� kr�tkich chwilach odpoczynku, z d�o�mi wspartymi '.i sty liskach �opat. Troch� na uboczu sta�a Dania, gryz�c �d�b�o trawy. 1' /.eka�a na swoj� kolej kopania, na woln� �opat�, kt�-i yoh by�o niewiele. Ch�opcy, chciwi na robot�, niech�tnie dopuszczali do row�w dotychczasowe swoje towarzyszki zabaw, mog�y wi�c tylko gapi� si� i wym�drza� nad ka�dym niezr�cznym ruchem koleg�w. Tote� Dania liogat� mimik� dawa�a wszystkim do zrozumienia, co my�li o takiej robocie. Ja si� dziwi� � rzuci�a w przestrze� � �e komen-lant pozwoli� wyda� im �opaty! ��- A, chcia�aby� i ty kopa�, zazdro�� ci� gryzie, Da-niusza! � odpali� najbli�ej stoj�cy, m�odszy Warmuz. I'o chwili wahania doda�: � Za p� godziny dam ci �opat�. Dania �achn�a si�: � Phi, gdybym chcia�a kopa�, to ju� bym mia�a �opat�. Odsun�a si� od rowu i podesz�a do Uli. � Niemo�liwi s� ci smarkacze, chod�my st�d. Usi�owa�y zaj�� si� czym� innym, ale przy rowach \ >y�o tak weso�o, taki tam gwar i �artobliwe docinki. Tu w�a�nie dzia�o si� to, co by�o aktualnie najwi�ksz� sensacj� i rozrywk� mieszka�c�w ulicy. Tu komentowa�o >iq wszelkie noty dyplomatyczne, przebieg mobilizacji i ostatnie nowiny Krakowa, tu, po latach milcz�cego 18 19 s�siadowania dom w dom, rozpoznawano si� przychyl nie, przedstawiano oficjalnie i w�drowano ze �mieche: do schron�w w czasie pr�bnych alarm�w lotniczych. P> odwo�aniu alarmu wracano na wyznaczony odcine i podejmowano rozmow� dok�adnie w tym miejsc w kt�rym przerwa� j� g�os syreny fabrycznej. Doro�li tolerowali s�siedztwo nieletnich kopaczy n; zasadzie wyj�tkowo�ci sytuacji. Wyrostki puszy�y si swoj� si�� i wytrzyma�o�ci�, pr�y�y wiotkie mi�nie st�ka�y z wysi�ku, lecz nie ustawa�y w pracy. Ka�da po chwa�a wyzwala�a w nich nowe zasoby energii, i tak ro Wy pog��bia�y si� i wyd�u�a�y z godziny na godzin�. Licealistki z Emilii Plater komplementowano niema za ka�dy ruch �opat�. To by�o nie do zniesienia: Dani; z Ulk� kipia�y wprost z zazdro�ci. Te �Emilie Plater by�y wprawdzie starsze od nich, mog�y si� ju� podoba�, ale dopiero teraz, w�a�nie w tej sytuacji, zauwa�ono ich doros�o��, zr�czno�� i urod�. W�a�nie te �opaty1 pozwoli�y im wyrwa� si� z szarego t�a ulicy i sta� si� o�rodkiem zainteresowania. � Powiedz sama, czy to nie ironia losu, �e one na naszej ��ce robi� tak� furor�? � powiedzia�a Dania z cich� w�ciek�o�ci�. � Ot� to, przecie� ta parcela jest niemal twoja, przylega do twojej kamienicy, a one czuj� si� tutaj jak na swoim podw�rku. To skandal! � przytakn�a Ulka. � Dla nas nie ma �opat � j�trzy�a si� Dania � a dla nich si� zaraz znalaz�y. Ka�dy chce kopa� obok nich... widzisz, jakie flirciary? A zreszt�, nie zale�y mi na kopaniu. Powiedz lepiej, co si� dzieje z Mironem? � Chyba szykuje si� do odjazdu, bo Iza po cichu �zy roni. � Co� takiego! Pow�ciekali si� wszyscy z t� wojn�! � rzuci�a pop�dliwie Dania. A Jednak mo�liwo�� wybuchu wojny u�wiadomi�a na gle dziewczynie pewne sprawy. Jezus Maria! Je�li og�osz� powszechn� mobilizacj�, p�jd� na front wszyscy znajomi m�czy�ni, a wi�c p�jdzie oczywi�cie i �Ter Pan", i mama nie zd��y wyj�� za niego za m��! I je�li mia�aby wybuchn�� wojna, to te g�upie rowy naprawd� b�d� potrzebne! Zdecydowa�a si� w jednym momencie i sza"rpn�a ko-j le�ank�. � Wiesz co, we�my si� za to kopanie! � Jak to? Powiedzia�a�, �e ci wcale na tym nie za le�y. � No to co? A teraz mi zale�y. Gdzie si� b�d� nasi] �o�nierze kry�, je�li im row�w nie przygotujemy? W ra zie ataku czo�g�w... �� Ale�, Daniu, Niemcy maj� czo�gi z tektury! � �Szwagier" ci o tym powiedzia�? � Nie, pani Wionczek zapewnia�a o tym cioci� Ste f�, a ona jest, b�d� co b�d�, komendantk� bloku. � Przenikliwo�� pani Wionczek jest znana w ca�ej kamienicy: nie si�ga dalej ni� po�y jej szlafroka. � Ona w�a�nie podobno w szlafroku goni�a tego �o�nierza podczas pr�bnego alarmu. � Komendant w szlafroku? Na ulicy? S�u�bowo? � Jej to wcale nie peszy�o, wiesz, jaka jest silna. Poradzi�a sobie... . Wyobra�aj�c sobie pani� Wionczek tak umundurowa-i n� zanios�y si� obie �miechem. ] � Zaraz b�dziemy mie� �opat�, m�odszy Warmuz mi obieca� � przypomnia�a sobie nagle Dania. � Chod�my do niego � ucieszy�a si� Ula. Zgraja ch�opak�w z Odrow��a kopa�a zaciekle, ale wida� by�o, �e urwisy wierz�, �e rowy przydadz� si� jedynie do zabawy w wojn�: ale klawo b�dzie si� przez t o skaka� albo kry� w t y m w czasie �Zb�j�w i �an- 22 l.irm�w..." � mrugali na siebie porozumiewawczo pr�bowali skok�w. Doro�li po prostu realizowali zarz�dzenie, podobnie ik szyli przedtem tampony z gazy, �adowali puszki iirrmetyczne i naklejali paski papieru na szyby okien, >vz przekonania o przydatno�ci, ale przez zwyk�� lojalno�� obywatelsk� wobec w�adz magistrackich. Dania z Ul� wesz�y w szereg kopaczy i zacz�y omo-lywa� obydwu braci Warmuz�w. Ju�, ju� by�by uleg� m�odszy z nich, gdyby nie �wi�ty zapa� starszego, kt�ry mierzy� ilo�� wyrzuconej z row�w ziemi. � Jeszcze dwa metry brakuje do mojego kopca, machaj �opat�! � przykaza� chwiejnemu bratu. � Jazem jej obieca� � zaskomli� m�odszy, wskazuj�c na Dani�. � Machaj! � powt�rzy� gro�nie starszy. Odesz�y z kwitkiem, ale nie rezygnuj�c zacz�y szu- i� syna dozorcy, kt�ry, gdyby chcia�, m�g�by skombi- >wa� jak�� �opat�. Tymczasem w grupie kopaczy da�o si� nagle zauwa-r :y� poruszenie: przyby� kto� nowy do pomocy, kto�, kogo witano z wielk� atencj�. � Jego ekscelencja radca cesarsko-kr�lewski, pan Hieronim Kolba! � zapia� dyszkantem �obuz Czesiek Drabi�ski. � Co? On tutaj? �wiat si� ko�czy! Doro�li przerwali na chwil� prac�, aby pokaza� szacownemu s�siadowi, �e doceniaj� jego �zej�cie z wie�y". Co do radcy, wida� by�o, �e mocno prze�ywa sw�j akces do zbratanej ci�by s�siedzkiej. On, wieczny odludek i pysza�ek, nie dostrzegaj�cy dot�d nic poza swoim c.k. tytu�em! Radca by� nie tylko zdumiony, ale i wzruszony w�asn� wielkoduszno�ci� oraz nieoczekiwanie sympatycznym przyj�ciem �na rowach". Wobec talk poruszonej 23 II widowni zacz�� mimo woli celebrowa� uczestnictwi w akcji kopania. Zdj�� alpakowy be�owy kaszkiet z g�owy, rozejrz^ si� doko�a za odpowiednim miejscem na po�o�enie wreszcie da� do potrzymania zap�onionej Uli. Teraz n �o�y� na �ysin� bia��, p��cienn� fura�erk� i zacz�� wolni zdejmowa� niepokalanie bia�� marynark�. Odwr�ci� j; podszewk� na wierzch i z wyra�n� obaw� i niech�ci, po�o�y� na trawie. Potem podci�gn�� r�kawy �nie�no1 bia�ej koszuli i wy�uska� z kieszonki kamizelki okaza� srebrny zegarek. Otworzy� kopert�, spojrza� ze zmarsz czonymi brwiami na godzin�, w�o�y� z powrotem w kie; sze�, poprawi� na nosie z�ociste binokle i uj�� �opat' niesko�czenie dystyngowanym ruchem. Najbli�ej stoj�cy ponownie przerwali prac�, aby obej r�e� ten spektakl. Obecno�� radcy c.k. wyra�nie nobi litowa�a rycie w ziemi, teraz nikt nie odwa�y�by sii dowcipkowa� na temat row�w i wojny. Radca wbi� �opat� w muraw� i odrzuci� za siebi pierwsz� grud� ziemi. Ruchy jego by�y starannie od mierzone i rytmiczne. Nie sapa� z wysi�ku, nie w�dy cha� i nie kl��, gdy �opata natrafia�a na twardszy grunt By� wcieleniem zdyscyplinowania i bon tonu. Urwisy, urzeczone widokiem, znieruchomia�y z �opa tami w r�kach. Czy�by to by� ten sam z�o�liwy staruszek, wymy�laj�cy im co dnia z wy�yn okna za naj cichsze zabawy uliczne? Czy� to ten znienawidzon; wr�g m�odo�ci, psot i zabaw w Walk� Narod�w? Nie, to. anielski staruszek, wcielenie archanio�a, tyle �e bez miecza. Radca im zaimponowa�: przepracowa� bez st�kania p� godziny (sprawdzaj�c czas na zegarku) i zarz�dzi� sobie kr�tk� przerw�. Wspar� si� dumnie na sty-lisku �opaty z jedn� nog� wysuni�t� naprz�d. Widz�c wra�enie, jakie zrobi� na urwisach, udobrucha� si�. Wprawdzie nie cierpia� tych rozwrzeszczanych smarka- 24 rv, kt�rzy co dzie� grali mu na nerwach, ale teraz powi� by� wspania�omy�lny: zdecydowa� si� dostrzec No i c�, m�odziankowie � zacz�� protekcjonalnie rozpocz�li�cie s�u�b� dla ojczyzny, h�? Odchrz�kn�� i podj�� w�tek g�osem o ton cieplej- - No tak, w waszym wieku marzy si� o czym� wspa-lym, m�odziankowie: ko�, ostrogi, szabla u�a�ska, K, tak... a tu zamiast tego � �opata, m�odzianku, i p�~ icrze na r�kach. �eby chocia� jaka� rana i blizna, ale |t\ m�odzianku, nic � tylko bania na r�ce! Ale i ten ;:herz, m�odzianku, to szlachetny p�cherz, nie byle i, o nie! To wasz wk�ad w spraw� bezpiecze�stwa [obrony ojczyzny. Tak. To ko�cowe �tak" zabrzmia�o niemal napoleo�sko. ihlopaczyska migiem poj�y, �e znaki szlachectwa na '��niach musz� by� jak najokazalsze, bo skoro radca ia staje przy �opacie... �idea doda� jeszcze jedno �tak", odchrz�kn��, spraw-I..;! czas na zegarku i rzuci� komend�: - A wi�c razem, m�odziankowie! Zafurcza�y �opaty jak nigdy dot�d, ziemia zacz�a iruwa� nad g�owami m�odziank�w. A starsi, zawstydzeni w�asn� niefrasobliwo�ci�, ograniczyli dowcipy, apro-liu j�c demonstrowany przez radc� patriotyczny styl kopania. To jest klasa cz�owiek! Niby nic wa�nego nie powiedzia�, a jak zmieni� atmosfer� pracy, no, no... sta-r;i szko�a, stara szko�a... Daniela z Ul�, porwane przemow� radcy, przypar�y do muru swoich najm�odszych koleg�w. � Dajcie� na chwil� �opaty, kupimy wam jutro loda � kusi�a Dania. � Loda i cha�w� � podwy�szy�a stawk� Ula, widz�c h wahanie. 25 Ch�opcy z oci�ganiem i grymasami spe�nili pro�b�. � Macie. Ale tylko na kwadrans. � Za kwadrans nie dostaniemy p�cherzy � zapr< testowa�a gor�co Ula. Uznali w duchu ten argument za uzasadniony, alj chcieli si� troch� potargowa�. � Je�li tylko kwadrans, to fundujemy same lod; Lody z cha�w� � p� godziny � powiedzia�a kateg rycznie Dania. � Niech tam � ugi�li si�. Uchwyci�y �opaty i z rozmachem wbi�y je w ziemi' O psiako��! A to co takiego? Wbi� si� wbi�o, ale ja teraz oderwa� kawa� ziemi? Uli zrobi�o si� gor�co ze wstydu. Skoczy�a obiema no gami na �opat�, ale ta ani drgn�a. Popatrzy�a bezrad nie na koleg�w; szykowali si� do kpin. O nie, za nic ni poka�e tym smarkaczom, �e nie potrafi wyrwa� jej z ziemi. Przygi�a stylisko kolanem w d� i napi�a mi�-! �nie. �opata wypchn�a w g�r� kawa� darni, a Ula trac�c r�wnowag�, szurn�a nosem w ziemi�. To nic. Spr�bujemy jeszcze raz. Spojrza�a na Dani� Ona te� ry�a z zapami�ta�o�ci� kreta. Dobra jest, nie da-j my si� ch�opakom! Po kwadransie mia�y r�ce spuchni�te z wysi�ku, a poj dw�ch � zdr�twia�y im nadgarstki i karki. Z ulg�j w sercu przekaza�y zgodnie z umow� �opaty kolegom. � Uff, to nie dla dziewczyn taka mord�ga � mruk-j n�a Daniela, gdy oddali�y si� troch� od kopi�cych. � Poradzimy sobie, Daniu, tylko musimy troch� po-j trenowa�, kiedy nikt nie b�dzie widzia�. Poprosimy pa-' ni� Wionczek o po�yczenie �opat, wstaniemy wcze�nie, rano i spr�bujemy na samym ko�cu ��ki albo, je�li wolisz, w ogr�dku dozorczyni. � Wiesz, to niez�a my�l. Ja za�atwi� spraw� z pani� 26 uinczek. Nie mo�emy by� gorsze od tych �plate-wok", one ju� spory'r�w wykopa�y. I'odesz�y wolno do ma�ego pag�rka poro�ni�tego bu-/.mem i usiad�y w trawie. Milcza�y chwil� oceniaj�c iktualn� sytuacj�. Ach, Daniu, jak bym chcia�a ju� by� doros�a, tak ,k te �plater�wki" � westchn�a Ula. � Pomy�l: mo-;lahym zosta� sanitariuszk�, gdyby wojna wybuch�a, tak trzeba si� b�dzie dalej uczy� i nic, tylko uczy�. Przecie� ty nie znosisz widoku krwi � przypomnia�a jej przyjaci�ka. - Rzeczywi�cie � stropi�a si� Ula. � Robi mi si� �dobrze, jak patrz� na tablice anatomiczne, z kt�rych I.m zakuwa na kursie piel�gniarskim. Ale mog�abym zo-it.ii1 radiotelegrafistk� albo kurierem specjalnym... Czy-ii lam gdzie�, �e m�odzie� bardzo si� do takich funkcji udaje w czasie wojny, bo na smar... bo na nich wrogo-iv U; zwracaj� mniejsz� uwag�. - Tak, mie� dwa lata wi�cej ni� to, co si� ma w tej i wili � westchn�a Daniela. � No, powiedzmy � :y. Mie� teraz osiemna�cie lat... � rozmarzy�a si�. '/.n�w zapad�o milczenie. Szcz�liwa ta twoja Iza, pomy�l � b�dzie mia�a litopca bohatera... b�dzie dostawa� listy z pola walki, '/dzie go �egna� przed wyruszeniem na front... � Dana z gorycz� wypomina�a nieobecnej Izie jej dzie-ujtnastoletnie szans� na wojenn� przygod�. - Iza w razie czego b�dzie gotow� sanitariuszk�. W krotce ko�czy ten sw�j kurs. Umie ju� banda�owa� robi� sztuczne oddychanie. Ale... dlaczego my m�wimy i.-ik, jakby wojna by�a nieunikniona? - Sama nie wiem... � powiedzia�a Dania w zamy-. leniu. 27 II Do p�nej nocy obie siostry nie mog�y zasn��, Iza mi! cz�ca, blada le�a�a nieruchomo na swoim ��ku, a U! t�umi�c g�o�ny szloch wtula�a twarz w poduszk�. P� ka�a za Iz�, za jej nieszcz�cie. Wi�c dopad�o ich, nie oszcz�dzi ich domu... Mobilizacja powszechna... Dla Izy i Mirona oznacza�o to natychmiastowe rozstaj nie. Mo�e na zawsze? To straszne. To nie do poj�cia, fc niewiarygodnie okrutne, �e oni � jej siostra i ten mi�jl ch�opiec, tak zakochani w sobie � musz� si� roz��czyj ju� jutro. Czy naprawd� Miron musi natychmiast wraca� d swego lwowskiego pu�ku? Dlaczego musi? Ach, �eby chocia� ojciec by� z nimi w tej chwili! S, tak bezbronne, przera�one i bezradne � wszyscy doj ko�a co� planuj�, zbieraj� si� do ewakuacji, a one? nie wiedz�, co pocz�� ze sob�! * � Nigdzie nie b�dziemy si� rusza� � powiedzia�^ twardo mama. � B�dziemy czeka� tu w domu na ojca On rozstrzygnie, co mamy robi�. Dopiero teraz obydwie siostry poj�y, czym by� ojciec w ich rodzinie. Jak� ostoj�, jak� obron� przed z�em Jak�e w obecnej sytuacji czu�y si� bez niego zagro�one niepewne... Gdzie� on si� podziewa? Mia� wr�ci� za cztery dni, a ju� od tygodnia go nid 28 1 W biurze nie maj� od niego �adnych wiadomo�ci, w�adaj� r�ee... Yzeba zrobi� solidne zapasy �ywno�ci. Na szcz�cie tka ma na razie dosy� pieni�dzy, bo ojciec otrzyma� cd wyjazdem pobory za cztery miesi�ce z g�ry. Ale �py obl�one s� przez spanikowanych mieszka�c�w, kuje ju� m�ki i cukru... Jak dobrze, �e gosposia ^lironowic, kt�ra od kilkunastu lat nosi im mleko, zgo- I�a si� odsprzeda� pi��dziesi�t kilogram�w �ytniej \ki. Ten woreczek m�ki to ca�y ich maj�tek. M�ka, ikolada i kabanosy � oto czym dysponuje matka na ypadek wojny. Me czym�e jest wojna? Na razie � zam�tem i strachem. A dalej? A za par� ii? Tego nikt dok�adnie nie wie... Nikt siostrom nie nie wyja�ni�, czym mo�e sta� si� ta wojna dla miesz-�c�w Krakowa. Mawet na Krowodrzy nie m� teraz m�drych. Bo cho-�/. nie obj�a jej panika mieszka�c�w �r�dmie�cia, to Inak ludziska potracili z kretesem humory. Ba� si�, :" boj�, bo czego si� ma Krowodrza stracha�? Biedacy �wiele maj� do stracenia, a w�a�ciciele morg�w nie jad� od nich, a wi�c na Krowodrzy nie m�wi si� ewakuacji. .ledn� jedyn� osob�, kt�ra sieje zam�t, jest s�siad ihki Marianny, pan Romuald Bil. Ale on ma �pietra herbie", o czym wie ca�a Krowodrza. U Maciejow-ich wspomina si� ze �miechem nocn� przygod� tego icmal dwumetrowego s�siada z pi�terka; jak to pan >muald j�� wzywa� strasznym g�osem pomocy, a po-m okaza�o si�, �e to nie bandyci go napadli, lecz ��ko i�owe, na kt�rym d�ugi Bil spa�, z�o�y�o si� niespodzie-�mie, zamykaj�c go w �rodku... Od tej pory zyska� sobie przydomek: Mary�ka-Ban-vci, poniewa� owej nocy takie S.O.S. nadawa� do swo- 29 jej siostry Marii Bil. A wi�c teraz tylko Bil Mary�ka -Bandyci szerzyli pop�och w obrejbie posesji Grochal�M � Wy nie macie poj�cia, co tu si� b�dzie dzia�c Niemcy puszcz� gazy, a kogo nie wytruj�, to zbombar duj�. Ludzie � trzeba wia�! � Panie Aldziu! I gdzie to pan chce ucieka�? � p; ta�a z politowaniem babka Marianna. � Wszystko jedno gdzie, pani Maciejowska. Byle di lej od Niemc�w! Bil Mary�ka-Bandyci agitowa� wszystkich za ew kuacj�, a najbardziej potulnego s�siada z przybud�w pana Cudka. Ale pan Cudek nie kwapi� si� do ucieki nierki, nie m�g� sobie po prostu wyobrazi� �ycia be spokojnej codziennej partyjki zechcyka z umi�owany mi kumplami z Mazowieckiej. Oczywi�cie partyjki za krapianej rumem lub w najgorszym razie piwem Oko cim. Wi�c chocia� jego ma��onka, porywcza pani Ma nia, dar�a w�osy i suknie ze strachu, pod wra�enier niesamowitych fantazji Romualda Bila, pan Cudek zd, wa� si� by� nieugi�ty. � Jak ten Bil nie przestanie podjudza� mojej �on; to ona ca�kiem wariacji dostanie � zwierza� si� bab� Mariannie. � Wczoraj zobaczy�a jego gaz-mask� i m� czy mnie, �eby jej kupi� tak� sam�. Moja Mania w gaz -masce! Pani sobie j� wyobra�a w tym szfcaradzie�stwie pani Maciejowska? � Nikt na Krowodrzy nie kupi� gaz-maski poza na szym Bi�em � podkre�li�a babka z lekkim odcienien pogardy r�nic� mi�dzy postaw� Bila a reszt� Krowo dr�y, nieskorej do strachu i do szastania pieni�dzmi n g�upoty. Sta�o si� oczywiste, �e Bil Mary�ka-Bandyci przypie cz�towa� ow� s�awn� gaz-mask� swoj� opini� tch�rza Jednak kropla dr��y ska�� i po paru awanturach z �o n� pan Cudek zacz�� si� zastanawia�, czyby jednak ni< 30 na uciekinierk�. Oczywi�cie jedynie w tym wy-u, gdyby jego najmilszy druh Valentino zrobi� to . Mo�na by za darmo troch� �wiata zwiedzi�, zobaczy istnieje co� lepszego od Krowodrzy... - Valentino, czyli Mary� Maciejowski, szykowa� si� >szar. Zdecydowa� si� wzi�� udzia� w wojnie pomi-ogo, �e przez jakie� niedopatrzenie nie otrzyma� mobilizacyjnej. Nie m�g� po prostu pozwoli� na 'by jego m�odszy brat, Wacek, �wieci� mu w oczy i ni patriotyzmem. Wacio bowiem pierwszy z Kro-\-/,y zg�osi� si� jako ochotnik. Mary� mia� nadziej�, * aciowi odm�wi� z powodu zbyt m�odego wieku, ale kacz wykaza� si� przynale�no�ci� do organizacji 'olca", co komisji wojskowej starczy�o za pewnik, \ jm�odszy Macie jowski �wietnie strzela, ten spos�b Valentino zosta� zmuszony do wzi�cia itu w wojnie, �eby po pierwsze � zaopiekowa� si� I nim bratem, po drugie � nie dopu�ci�, aby smar-mia� nad nim przewag� i chcia� mu imponowa� mi bohaterstwem. W zwi�zku z t� decyzj� Mary� '.muszony zorganizowa� Ostatni� Libacj� dla dru-�egnaj�cych go ze �zami w oczach, la�nie babka cuci�a go, czym mog�a, z jarz�biako-) upojenia, w kt�rym pozostawa� od ubieg�ego wie-i, rozstaj�c si� ze swoj� krowodersk� swobod�. Szlus Mary� z w�dk�! Matu�, teraz mo�esz by� � na Marysia. Ani kropelki do ust! Na front id�. Na � nk�. Mary� �o�nierz-tu�acz. Nie, �le powiedziane. . v�... Mary�... No co? Pytam si� grzecznie, co? � locha� w kiesze� fartucha matki. Uch, ty moczyg�bo! Nawet w takiej chwili nie �i'sz usta� na nogach. Matu�, nie krzycz na �o�nierza. Za godzink� Mary� ..iIzie got�w na front. Wypi� kubek barszczu, przegryz� kiszonym og�rkiem Jl 31 i stan�� na nogach. Wierni koledzy zgromadzeni wok� niego pakowali mu kuferek. Najbli�szy przyjaciel, tal zwany Hrabia-Bieda, musztrowa� go: � Mary�, st�j prosto! Zasalutuj. Ach, ty �amago, ni baczno�� si� salutuje! � Hrabio-Biedulko... Valentino nie b�dzie saluto< wa�... Valentino b�dzie la� w kuper szwaba. Bez saluto wania � mamrota� Mary�. Troskliwe zabiegi babki i przyjaci� zrobi�y swoji i wreszcie Mary�-Valentino Maciejowski ruszy� w drogi do koszar �egnany przez szlochaj�ce panny krowoder skie i karcianych przyjaci�. Wierny �Cudu�" nie zosta zmobilizowany widocznie z powodu kszta�tu n�g pro stowanych na beczce, Bil Mary�ka-Bandyci z pow�d zeza, a Hrabia-Bieda z powodu platfusa. I to trio ko�ca odprowadza�o kolejno wszystkich powo�anych d> wojska koleg�w z Krowodrzy. Najstarszy syn babki Marianny, Tomasz, ju� od ty godnia przebywa� w swoim u�a�skim pu�ku. Zosta� jesz cze tylko ten najm�odszy Wacek, ale i on lada dziei wyruszy ze swoim garnizonem z Krakowa. A niecierpli wi si� tak, jakby na wesele mia� jecha�, ca�y w go r�czce, ju� duchem w okopach z karabinem gotowy do strza�u. Babka Marianna i prababka Cecylia bez zb�dnye s��w, bez p�aczu wi��� szkaplerze na szyjach swoi�. m�czyzn i �egnaj� kr�tko: � z Bogiem. Wracaj ca�; i zdrowy. � I wiadomo, �e od tej chwili ka�dego dni �o�nierzom tym towarzyszy� b�d� my�li i modlitw; obydwu staruszek. Wuj Mary� �egna� wszystkich weso�o, Tomasz � po wa�nie i tkliwie, a Wacek? Wacek na pewno nie zd��; si� po�egna�, bo ca�y rozedrgany z po�piechu i niecier pliwo�ci. I �o�e, Bo�e � wi�c ta wojna jednak b�dzie? leszcze nic dotykalnie si� nie zmieni�o, ale obie I,: u�l�wny, zar�wno Iza, jak Ula, czuj�, �e co� si� nie-udwo�alnie zmienia, co� si� ko�czy... co� uchodzi z ich �yda; cicho, bezg�o�nie jak krew z otwartej rany... � Majerki i Grochale, podnieceni, wal� si� za stodo�� vnianymi pa�aszami. Czekaj� na wojn� jak na wi-isko. Nie ma si� czego ba�! Grochale g�odu si� nie i, bo ziemia ich wszystkich jako� wy�ywi � a Ma-om bieda zwyczajna, u nich nic na gorsze zmieni� nie mo�e, bo ju� jest tak �le, �e gorzej chyba nie i/.ie. Wi�c po co si� na zapas pietra�. le Kru�l�wny, cho� mog� straci� wiele: dostatek, 'oj� r�ow� przysz�o��, nie my�l� o tym, czuj� tyl-o bolesne odchodzenie czego� nieuchwytnego, trwo-si� o swoich zmobilizowanych bliskich m�czyzn, mnych z po�piechem w nie dopasowane mundury buty nie do pary. al im zreszt� wszystkich ch�opc�w wyruszaj�cych oszar nieznanymi go�ci�cami w nieznanych kierun-h... Dzie� wsta� z mgie�k� nad miastem. Codziennie te-r;iz rankiem powietrze mia�o ch��d kryszta�u, a w po�udnie przypieka�o s�o�ce. Sierpie� dogasa� z�otem w ogrodach i parkach. Ziele� i powietrze by�y tak nasycone s�o�cem i ciep�em, �e a� si� nie chcia�o wierzy�, �e ten pi�kny czas m�g�by przynie�� jak�� zawieruch�. Ula budzi�a si� wolno, z wysi�kiem rozgarniaj�c resztki prz�dziwa snu. Co� jej si� plot�o: jaki� balet pod wieczornym niebem, potem skok z hu�tawki w wod� M�yn�wki, jakie� gonitwy � ni to zabawa, ni pop�och... Spojrza�a na zegar, dochodzi�a pi�ta rano. Dopiero pi�- jJi :i Koniec zabawy 33 ta? Nigdy si� o tej porze nie budzi�a. Co� zatem wy rwa�o j� ze snu... W mieszkaniu panowa�a cisza. Ciotka wstanie dopie-l ro za godzin�, mama jeszcze p�niej � trzeba spr�bowa� zasn��, ma jeszcze czas na wstawanie. Jej b��dz�cy po �cianie wzrok natkn�� si� na jasn�]] plam� lustra zawieszonego przed jej ��kiem. A to co znowu? W g��bi lustra ujrza�a odbicie swojej siostry, ju� ubranej w sukienk�. Ula wpatrzy�a si� z nat�enie: w skrawek obrazu � tak, Iza zapina korale na szyi.. nie, zdejmuje je z powrotem. Co to ma znaczy�? Nie trzeba si� zdradza� z tym, �e si� nie �pi, �e si j� widzi, nie trzeba jej p�oszy�... To jaka� tajemnic Niew�tpliwie Iza chce ukry� przed wszystkimi to wyj �cie. Inaczej nie zbiera�aby si� tak wcze�nie i tak cichoj tak ostro�nie. Ale w jakim celu si� wykrada? Mo�e] um�wi�a si� z Mironem? Ach, na pewno chc� si� z sob�] po�egna� bez �wiadk�w � przecie� on ju� dzi� po po �udniu odje�d�a do Lwowa, do swojej jednostki. Al dlaczego Iza w�o�y�a kremow� sukienk� z �or�ety?! Przecie� co dzie� chodzi w popelinowej kraciastej albo; w bluzkach. O, i pantofle wizytowe, czy ona zwario-i wa�a? O pi�tej rano w wizytowym stroju?! Ula poruszy�a si� niby przez sen i zmieni�a pozycj� n dogodniejsz�, bo w lustrze jednak nie mo�na zobaczy wszystkiego. Wi�c tak, i najlepsze, gazowe po�czochy! w�o�y�a... ho, ho, co za gala! To jednak podejrzane. A mo�e oni planuj� na przyk�ad wsp�ln� ucieczk�? � E, nie, to g�upia my�l. Miron przecie� musi na wojn�... W Uli ro�nie ciekawo��; jest podniecona odkryciem; tajemniczej wyprawy siostry, ale ro�nie te� i �al, �e Iza wykluczy�a j� ze swojej tajemnicy � j�, Ul�, kt�ra by dla niej krwi w�asnej utoczy�a. Ona, tak sprzyjaj�ca Izie i Mironowi, jest poza nawiasem ich spraw! Bo nie >;a w�tpliwo�ci, �e to wymkni�cie ma zwi�zek z Mi-i'>m. ledz�c siostr� spod przymkni�tych oczu postanowi�a da� si� zepchn�� na margines. Poza tym ma obowi�-pilnowa� Izy � a nu� zechce paln�� jakie� g�up- !>? O, skrzypn�y drzwi szafy... Iza wyjmuje z niej jasn�, |i>kk� peleryn� z kapuz� i zarzuca j� sobie na ramiona. k) wewn�trznej kieszeni upycha jakie� drobiazgi... eee, lir cennego: (wi�c jednak to nie ucieczka) chusteczka, iki� papier z�o�ony we czworo... troch� po��k�y. Co to lo�e by�?... Metryka? I �adnych pieni�dzy. No, prosz�, lawet portmonetki nie zabiera. Wysz�a. �a�cuch u drzwi nie szcz�kn��, tak cicho je zamkn�a. 'la b�yskawicznie wyskoczy�a z ��ka, zerwa�a z siebie {oszul� nocn� i w kilka sekund mia�a ju� na sobie to, trzeba: bielizn� i sukienk�. Wsun�a bose stopy sanda�y i chwyci�a za grzebie�. Ale w tym samym lomencie us�ysza�a otwieranie drzwi. Iza wraca! Buch-!nt;ta do ��ka tak, jak sta�a, w sukience i sanda�ach. Na-chijm�a ko�dr� pod brod� i �pi. I/.a uchyli�a bezszelestnie drzwi, pogrzeba�a w kryszta�owym kloszu przed lustrem, wyj�a z niego du�y klucz i wysz�a na palcach z pokoju. �Aha, brama jeszcze zamkni�ta" � domy�la si� Ula. Odczeka�a chwil� i przyg�adziwszy spiesznie czupryn� wychyn�a z pokoju. W przedpokoju zabieg� jej drog� Ilultaj i zaskomli� prosz�co, ale pogrozi�a mu palcem i nakaza�a spok�j. Zrezygnowany, wr�ci� na swoje legowisko i st�kn�wszy bole�ciwie, wsun�� pysk mi�dzy �apy. Teraz pr�dko! Nie mo�e zgubi� Izy; ona przypuszczal-: � dochodzi ju� do zbiegu ulic Odrow��a i Emilii Pla- dii mti 35 Wysun�a si� z bramy i skradaj�c pod samym murem szpitala sz�a trop w trop za siostr�. Serce wali�o jej w piersiach, w gardle, w skroniach czu�a �omot krwi. Co te� si� oka�e? Czy ona odkryje Iz�, czy te� Iza j�? Izabela sz�a szybko, nie ogl�daj�c si� za siebie. Sz�a tak pr�dko, �e niemal bieg�a. Dla Uli k�us nie stanowi� �adnego problemu, rozgrzeje si�! Najbardziej niebezpieczny, naj�atwiejszy do odkrycia jej osoby przez Iz�, by� odcinek ulicy Odrow��a, prawie pustej o tej porze, bo ju� u zbiegu Wroc�awskiej i �l�skiej wida� by�o o�ywiony ruch uliczny: ci�gn�y furmanki, doro�ki, dwuko�owe w�zki, robotnicy spieszyli do pracy, a opr�cz nich sun�y skrajem jezdni grupki uciekinier�w z dobytkiem za�adowanym na r�nego rodzaju wehiku�y. Tu wsypa by�a wykluczona. Ula sz�a teraz kryj�c si� za plecami przechodni�w i stara�a si� nie podchodz�c zbyt blisko Izy nie straci� jej z oczu. Przesz�y ju� ulic� �l�sk�, alej� S�owackiego i znalaz�y si� na ulicy Karmelickiej. I tu nie brak by�o wczesnych przechodni�w, rowerzyst�w, od czasu do; czasu przemkn�� niebieski tramwaj. Kremowa peleryna Izy ja�nia�a jak ma�a planeta w kamiennym, szarym w�wozie ulicy. Niebo nad miastem'sta�o twarde jak taf-j la lodu zmro�ona ch�odem nocy, szarobia�a, z topniej�cym z wolna brzegiem tu�-tu� nad z�ocist� koron�; wie�y mariackiej. Zdawa�o si�, �e od tej plamy z�ota ogrzewa si� ono, taje i prze�wieca czystym, ja�niutkim b��kitem. Iza skr�ci�a w Podwale i znik�a za zakr�tem. Pr�dko, pr�dko, teraz mo�e skry� si� w pierwszej lepszej bramie i Ula straci trop. Rzuci�a si� w galop, a� klaska�y sanda�y o bruk uliczny. Dopad�a rogu w chwili, gdy Iza skr�ci�a w przecznic�. Jeszcze jeden zakr�t i co to? Jasna peleryna ginie za kamiennym ogrodzeniem klasztoru kapucyn�w. 36 Ula zatrzymuje si� przy ulicy Loreta�skiej, szukaj�c dogodnego miejsca na obserwacj�. �Nie ma co stercze� na ulicy, wejd� za furt�" � po-� lanawia. Przemyka si� przez malutki dziedziniec klasztoru i wpada do kruchty ko�ci�ka. Ogarnia j� ciemno��, ci-za i ch��d. Ci�kie, sczernia�e drzwi ko�cio�a ani drgn� pod naporem Ulinych r�k. Kaplica jest zamkni�ta. A wi�c gdzie jest Iza? Przecie� musia�a t�dy przej��, . rby si� dosta� do wn�trza. A mo�e posz�a gdzie indziej? Na plebani� lub do zakrystii? I po co w og�le tu przysz�a? Ula opar�a si� o zimn� �cian� i duma. Boi si� wyj�� /. kruchty, aby nie wpa�� na siostr�. Tu, z tej ciemno�ci, widzi �wietnie dziedziniec, bram� i ulic� Loreta�sk�. H<;dzie te� widzia�a odchodz�c� Iz�. Tu wi�c poczeka. Albo przysz�a do spowiedzi, albo... albo chce mo�e /�o�y� jakie� �lubowanie czy co� w tym rodzaju... W ka�dym razie wszystko to jest bardzo intryguj�ce, chocia� ju� nie tak sensacyjne, jak Ula spodziewa�a si� .� pocz�tku, widz�c wykradaj�c� si� o �wicie siostr�. Mo�e w takim razie wr�ci� do domu? Skoro nie zanosi si� na nic wielkiego i niebezpiecznego, to chyba wolno opu�ci� posterunek? G�upio tak stercze� samotnie i marzn��... Nagle us�ysza�a jakie� szmery i zamar�a w oczekiwaniu. Przywar�a do szyby drzwi wiod�cych do kaplicy i ujrza�a posta� w zakonnym habicie. Mnich zapala� �wiece przed jednym z o�tarzy. Po chwili wn�trze ko-Ncio�a nieco si� rozja�ni�o. Zakonnik zsun�� dwa kl�cz-niki, poprawi� p�omie� �wiecy i wyszed�. �Pierwsza cicha msza" � domy�li�a si� Ula. Postanowi�a wr�ci� do domu. Zaczyna�a marzn�� w letniej sukience. Cienka, a�urowa pelerynka, kt�r� sii; owin�a, ma�o dawa�a ciep�a, chocia� by�a we�niana. 37 �Brr, jeszcze z�api� katar � i jakby dla potwierdzenia obaw kichn�a raz i drugi. � No tak. Wracam do ��ka". Ale w�a�nie w tej chwili w kaplicy zn�w zacz�o si� co� dzia�. W bocznych drzwiach ko�cio�a ukaza�y si� dwie postacie, ale nie byli to zakonnicy... Ula wlepi�a oczy w wchodz�cych �� i omal nie krzykn�a z wra�enia. Miron i Iza! I jeszcze jakich� dw�ch podchor��a-k�w! Co oni tu robi�, po co przyszli tak wcze�nie do klasztoru?! Gdy weszli w kr�g migotliwego �wiat�a �wiec, zobaczy�a wyra�nie ich twarze.