14886
Szczegóły |
Tytuł |
14886 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
14886 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 14886 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
14886 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Robert Laffont
DZIENNIK ZLATY
WYDAWNICTWA ARTYSTYCZNE I FILMOWE
Tytuł oryginału Le journal de Zlata
Tłumaczenie tej książki zostało przygotowane przez studentów III roku Instytutu Filologii Słowiańskiej Uniwersytetu Warszawskiego z maszynopisu serbsko-chorwackiego oraz dostosowane w swej formie do wydania francuskiego.
Wydawnictwo składa serdeczne podziękowania za dokonanie przekładu pp. ANNIE BLOCH, MARCIE DOBROWOLSKIEJ, AGACIE KULAJ, MARKOWI ROMAŃSKIEMU, MARKOWI SAWICKIEMU, MAGDALENIE SZMYT.
Projekt okładki
ANNA TWORKOWSKA-BARANKIEWICZ
© Fixot et editions Robert Laffont, SA., Paris, 1993
© for the Polish edition by Wydawnictwa_4£tvstyczne i Filmowe, Warszawa, 1994
ISBN 83-221-0651-3
WYDAWNICTWA ARTYSTYCZNE I FILMOWE
02-595 Warszawa, ul. Puławska 61
Skład: Wojtasiak-WOMIK, Warszawa
ІЇШ& Druk i oprawa: Drukarnia Narodowa
Kraków, ul. Marszałka J. Piłsudskiego 19
q
Książeczkę tę, pamiętnik dziewczynki z Sarajewa, Zlaty Filipović, czyta się najpierw jak zwierzenia dziecka ze zwykłych jej dziecięcych spraw, dziecka nad wyraz rozwiniętego i trochę może rozpieszczanego, aby potem w jej rozszerzających się zdziwieniem źrenicach zobaczyć to, co się stało z czasem jej dzieciństwa: codzienną rzeczywistość oblężenia, ostrzału, zdobywania opału i pożywienia, lęku i dowiadywania się o tym, kto z bliskich już wyjechał lub zginął.
Staję bezradny wobec tej lektury, tak jak świat pozostał bezradny wobec dramatu Bośni. Staję bezradny wobec tego zdziwienia dziecka, w którego życiu „polityka umoczyła swoje palce". „Ludzie -wszyscy tacy sami. Są do siebie podobni" - rozmyśla Zlata. „Nie różnią się. Wszyscy mają ręce i nogi, głowę, chodzą i mówią, ale „coś" chce ich koniecznie uczynić innymi. Wśród moich koleżanek, wśród moich przyjaciół, w naszej rodzinie są i Serbowie, i Chorwaci i Muzułmanie. Wszyscy tworzą jedno wymieszane zbiorowisko i nigdy nie wiedziałam kto jest Serbem, kto Muzułmaninem. Teraz polityka umoczyła w tym swoje palce. Na Serbach postawiła „S", na Muzułmanach „M", na Chorwatach „Ch", chce ich rozdzielić. A wybrała do tego najgorszą i najczarniejszą kredkę - kredkę wojenną, która rysuje tylko nieszczęście i śmierć."
Od sierpnia 1992 będąc pięć razy w Sarajewie patrzyłem na cierpienie i heroiczną obronę tego miasta. Podczas czterech pobytów poruszałem się opancerzonym transporterem i jedynie przez jego niewielkie okienka widziałem zniszczenia całych dzielnic, ostrzelane lub wypalone domy, wraki poprzewracanych tramwajów i samochodów, gdzieniegdzie szybko przebiegających ludzi. Od czasu do
5
czasu przejeżdżało się przez dzielnice, w których odbywał się ruch, widać było pieszych, rowerzystów i ludzi popychających wózki z otrzymaną właśnie z rozdziału żywnością lub opałem. Wszędzie, gdzie tylko na trochę dłużej ustawał ostrzał ludzie pojawiali się na ulicach. Po wielu miesiącach oblężenia mimo lęku nie mogli już dłużej wytrzymać w piwnicach i domach. W miejscach naszego postoju zjawiali się zaraz mali chłopcy, niebaczni niebezpieczeństw, oczekujący, że coś im zostawimy. W dzielnicy Sarajewa Dobrinji, dwieście czy trzysta metrów od przebiegającej przez nią linii frontu, odwiedziliśmy szkolę, umieszczoną w bloku mieszkalnym. Okna obłożone były workami z piaskiem, ale zajęcia toczyły się normalnie; klasa grzecznie wstała na nasze wejście. Kilka domów dalej - szpital polowy; wśród rannych chłopiec - w wieku Zlaty - postrzelony przez snajpera.
Podczas ostatniego pobytu, w lipcu 1994, mogłem już normalnie poruszać się po mieście. W wyniku międzynarodowego nacisku po masakrze na targowisku Markale, ciężka broń została odsunięta o 20 km od wzgórz okalających Sarajewo i tylko w nocy, w hotelu od czasu do czasu słychać było terkotanie karabinów. Miasto odetchnęło spokojem, odczuwało się jego dobrodziejstwo i zarazem niepewność. Wydało mi się trochę mniej zrujnowane niż przedtem sądziłem, zwłaszcza gdy porównywałem je z gruzami Mostaru czy mniejszych miejscowości, takich jak Gornyj Vakuf. Porażone w swym funkcjonowaniu, zaczynało się odradzać, zwiastunem tego była pierwsza uruchomiona linia tramwajowa.
Odwiedziłem stare miasto, czego przedtem, w czasie kilkugodzinnych pobytów regulowanych odlotami samolotów i wypełnionych rozmowami, nie udało mi się zrobić. W centrum starego Sarajewa, w niewielkiej odległości od siebie znajdują się zabytkowy meczet, główna cerkiew oraz katedra - obok synagogi i zniszczonej słynnej biblioteki - symbole wielokulturowego charakteru Sarajewa. Cerkiew była zamknięta, sędziwy meczet, od wewnątrz podtrzymywany drewnianymi podporami udało nam się zwiedzić. W katedrze uderzył mnie - podobieństwem do przestrzelonego w powstaniu krzyża z kościołem św. Marcina w Warszawie - witraż w oknie nad głównym ołtarzem. Zapewne od wstrząsu lub ostrzału, powstał
6
w nim prześwit akurat w górnej części tułowia ukrzyżowanego Chrystusa. Przez prześwit ten wpadały tego popołudnia ciepłe promienie słońca. Obok, na placu i na uliczkach starego miasta widać było spacerujących ludzi i otwarte kawiarnie. Niosło to wszystko trochę nadziei. Jednakże mieszkańcy Sarajewa, z którymi rozmawiałem żyli z dojmującym poczuciem zamknięcia, niemożności wyjazdu i powrotu, niepewni czy ostrzeliwanie miasta nie zacznie się znowu. Niektórzy moi młodzi rozmówcy zadawali sobie pytanie: zostać czy wyjechać na długo i gdziekolwiek.
W tym pytaniu - zresztą pozostającym bez odpowiedzi, bowiem wyjechać z Sarajewa nie można - nie było cienia niewierności wobec miasta. Było raczej poczucie, że coś się stało bezpowrotnie, obawa, że dawne Sarajewo nie będzie już do ocalenia. To „coś", to właśnie ów podział na „S", „Ch" i „M", o którym mówi mała Zlata; to zniszczenie we współżyciu między ludźmi jednej społeczności czegoś, co tu bardziej niż w jakimkolwiek innym mieście stanowiło o jego charakterze i co nawet w Sarajewie może okazać się trudne do ocalenia.
W dzienniku Zlaty Filipović, to „coś" jest z dnia na dzień coraz bardziej obecne, choć ani razu nie pojawia się w nim określenie „czyszczenie etniczne". Mowa tylko czasem o opuszczonych i spalonych domach jej rodziny na terenach, które znalazły się pod władzą bośniackich Serbów. Zlata zdaje się nawet nie wiedzieć dlaczego i jak się to dokonuje, ani też o tym, że podobne zjawiska przenoszą się także na stosunki między Chorwatami i Muzułmanami. W jej zapiskach polityka jest obecna, można by powiedzieć, tylko od niechcenia. Można by tak powiedzieć, gdyby nie wszystkie te złowrogie zdarzenia, które wciskają się w jej życie. I gdyby nie odnotowane w jej dzienniku echo niemocy świata.
Ciężko przy tym powiedzieć, że przeżycia Zlaty nie były jeszcze doświadczeniem najbardziej okrutnym. Spotkałem jej rówieśników, a nawet młodsze dzieci w obozie w Treblinje w regionie Banja Luki. Spotykałem je w wielu obozach dla uchodźców, niedożywione i, zwłaszcza w pierwszym okresie, pozostawione samym sobie. Znane są z pierwszej ręki świadectwa ofiar „czyszczenia etnicznego", straszliwej praktyki zastraszania i wypędzania ludzi. W raporcie przed-
7
stawionym Komisji Praw Człowieka Narodów Zjednoczonych 21 lutego 1994 zamieściłem obszerny rozdział poświęcony losom dzieci w konflikcie jugosłowiańskim, których około 300 tysięcy zetknęło się bezpośrednio z działaniami wojennymi. W Bośni i Hercegowinie około 16 tysięcy dzieci zginęło. Są to liczby szacunkowe. Nie do wymierzenia jest koszmar przeżyć dzieci, które były świadkami zabijania bliskich, znęcania się, poniżania, rozboju i gwałtów. Dziennik Zlaty Filipović jest więc jednym z wielu świadectw. Jest głosem dziecka z oblężonego Sarajewa. Jedenastoletnia Zlata nie pisała go jednak jako świadectwa. Prowadziła swój notatnik bardziej jako rozmowę z samą sobą, czy raczej dialog z własnym pamiętnikiem. Prowadziła tę rozmowę jako zapis jej dziecięcych, ważnych spraw. Myślę, że pamiętnik ten przetrzyma swój czas. Jest on czymś więcej niż relacją, jest głosem zdziwienia nad światem, głosem dziewczynki, która nie straciła wrażliwości.
Pamiętnik Zlaty był już tłumaczony na wiele języków. Obecnie ukazuje się po polsku. Zastanawiam się nad tym, dla kogo jest przeznaczona ta książka i do kogo dotrze. Jej czytelnikami będą na pewno ludzie dorośli. Jest to jednak również książka dziecka dla dzieci. Zlata pisała swój pamiętnik z myślą o swoich przyjaciołach. Jest to więc książka także dla polskich rówieśników Zlaty. Nie chciałbym oszczędzić również moich wnuków Ewy, Marty, Filipa, Kasi, Oli, Kacpra i Gabrysi. Chciałbym, aby tę książkę teraz, lub kiedyś przeczytali.
sierpień 1994 TADEUSZ MAZOWIECKI
Poniedziałek, 2 września 1991
Za mną długie, ciepłe lato, beztroskie dni wakacji, a przede mną nowy rok szkolny. Idę do piątej klasy. Stęskniłam się. za moimi szkolnymi koleżankami, za wszystkimi przyjaciółkami w szkole i poza nią. Z niektórymi nie widziałam się od dnia, w którym szkolny dzwonek ogłosił koniec roku. Cieszę się, że znów będziemy razem, znów będzie można pogadać o szkole, poopowiadać sobie o naszych małych smutkach i wielkich radościach.
Mirna, Bojana, Marijana, Ivana, Masa, Azra, Minela, Nadża -znów jesteśmy razem.
Wtorek, 10 września 1991
Tydzień minął na kupowaniu książek, zeszytów i przyborów, na opowiadaniu przygód z wakacji nad morzem, w górach, na wsi, za granicą. Wszyscy gdzieś byliśmy, tyle jest rzeczy do opowiadania, tyle przeżyć.
Czwartek, 19 września 1991
Zaczęła się też nauka w szkole muzycznej. Dwa razy w tygodniu chodzę na fortepian i solfeż. Zaczął się też tenis. Aha, przeszłam do
9
starszej grupy na tenisie. W środy chodzę do cioci Miki na lekcje angielskiego. We wtorki na chór. Wszystko obowiązkowe. Codziennie, prócz piątków, mam sześć lekcji. Ale wytrzymam to jakoś.
Poniedziałek, 23 września 1991
Nie pamiętam, czy wspomniałam o lekcjach wychowania technicznego. Nowy przedmiot, którego nauka rozpoczyna się w piątej klasie. Naszą nauczycielką jest Jasmina Turajlić. PODOBA MI SIĘ. Uczymy się o drewnie, jego budowie, wykorzystaniu i jest to dość ciekawe. Niedługo będziemy mieć zajęcia praktyczne, co oznacza wykonywanie różnych przedmiotów z drewna i innych materiałów. Będzie zabawnie.
Zaczęło się już przepytywanie: historia, geografia, biologia. Do roboty!
Piątek, 27 września 1991
Wróciłam ze szkoły i jestem nieźle zmęczona. Ciężki tydzień. Jutro jest sobota i będę mogła wyspać się do woli. NIECH ŻYJE SOBOTA! A wieczór mam już „zajęty". Jutro są urodziny Ivany Varunek. Dziś dostałam „zaproszenie". Co i jak było, zobaczymy, ciąg dalszy nastąpi...
Niedziela, 29 września 1991
Jest jedenasta. Tak naprawdę to urodziny Ivany są dziś, ale obchodziła je wczoraj. Było super: Była kiflica1', grickalica2), ka-
kiflica - rogalik.
grickalica - drobne przysmaki do chrupania (orzeszki, chipsy, itp.).
10
паркі і najważniejsze - tort. Oprócz dziewczynek zostali też zaproszeni chłopcy. Urządziliśmy zawody w tańcu i wygrałam. Jako nagrodę dostałam kasetkę na biżuterię. Krótko mówiąc, urodziny się udały.
Niedziela, 6 października 1991
Oglądam amerykański TOP-20 w MTV. To niemożliwe, żeby zapamiętać, kto jest na którym miejscu.
Czuję się super, bo zjadłam właśnie PIZZĘ „cztery pory roku" z szynką, serem, ketchupem i grzybami. Ale pyszna. Tata kupił mija w „Galiji" (pizzeria w naszej dzielnicy). Być może dlatego nie zapamiętałam, kto zajął które miejsce - za bardzo byłam zajęta opychaniem się pizzą.
Wszystkiego się nauczyłam i jutro mogę iść do szkoły, bez lęku przed jakąś złą oceną. Zasłużyłam na dobrą ocenę, ponieważ cały weekend się uczyłam. Nie zeszłam nawet do parku pobawić się z dziewczynami. Ostatnio jest ładna pogoda i najczęściej gramy w dwa ognie, rozmawiamy, spacerujemy. Krótko mówiąc, bawimy się.
Piątek, 11 października 1991
Męczący, ale pomyślny dzień. Klasówka z matematyki - 5, ćwiczenia pisemne z serbsko-chorwackiego - 5, odpowiadałam z biologii i dostałam 5. Jestem zmęczona, ale zadowolona.
Jeszcze jeden weekend przede mną. Jedziemy do Crnotini. To nasza posiadłość kilkanaście kilometrów stąd. Jest tam wielki sad, w którym stoi 150-letni dom, uznany za zabytek historyczny i pozostający pod opieką władz. Mama i tata odremontowali go. Babcia i dziadek siedzą tam cały czas. Stęskniłam się za nimi, stęskniłam się za Vildaną, Atim (jej psem), stęskniłam się za czystym powietrzem i cudowną przyrodą. Och, jak wspaniale będzie się tam wyspać.
11
Niedziela, 13 października 1991
W Crnotini było przecudnie. Za każdym razem coraz bardziej podoba mi się ten nasz dom (naprawdę jest niezwykły) i przyroda, która go otacza. Zrywaliśmy jabłka, gruszki, orzechy, fotografowaliśmy małą wiewiórkę, która zręcznie kradła orzechy, przygotowaliśmy ruszt - było moje ulubione danie ćeyapćići1'. Babcia upiekła strudla z jabłkami. Zbierałam różne liście do zielnika i bawiłam się z Atim.
Jesień już na dobre zastąpiła lato. Powoli, ale pewnie barwi i maluje przyrodę swoim pędzlem. Liście żółte i czerwone opadają. Dni są krótsze, zrobiło się chłodniej. Jesień też jest piękna. W rzeczywistości każda pora roku ma swoje uroki. W mieście jakoś nie zauważam i nie czuję piękna przyrody tak jak w Crnotini. Tam ona pachnie, pieści mnie i wzywa w swoje objęcia. Wspaniale odpoczęłam w jej towarzystwie podziwiając wszystkie jej uroki.
Sobota, 19 października 1991
Wczoraj był bardzo zły dzień. Przygotowywaliśmy się do spędzenia tego weekendu na Jahorinie (to najpiękniejsza góra na świecie). Tymczasem, gdy wczoraj wróciłam ze szkoły, zobaczyłam zapłakaną mamę i tatę w mundurze. Coś ścisnęło mnie za gardło, kiedy tata powiedział, że musi się zgłosić do rezerwowej jednostki policji, ponieważ dostał wezwanie. Objęłam go i przez łzy zaczęłam prosić, żeby nie szedł, żeby został. Mama płakała i dzwoniła do przyjaciół i rodziny. Wszyscy natychmiast przyszli (Slobo, Doda, Keka, brat mamy Braco, ciocia Melica i nie pamiętam kto jeszcze).
Wszyscy przyszli, żeby nas pocieszyć i ofiarować swoją pomoc. Keka odprowadziła mnie do Martiny i Mateji na nocleg. Gdy obudziałm się rano, Keka powiedziała, że wszystko jest w porządku i tata wróci za dwa dni.
ćevapćići - kulki z mięsa pieczone na ruszcie.
12
Teraz jestem w domu. Ciocia Melica jest u nas i wygląda na to, że wszystko dobrze się skończy. Tata powinien być pojutrze. Chwała Bogu!
Wtorek, 22 października 1991
Wygląda na to, że rzeczywiście wszystko skończyło się dobrze. Tata wrócił wczoraj i to dokładnie na swoje urodziny. Pojutrze znów idzie, a potem co drugi dzień. Będzie dyżurował po 10 godzin. Musimy się do tego przyzwyczaić. Chyba nie potrwa to długo. Ale co to znaczy, nie wiem. Jacyś rezerwiści z Czarnogóry weszli do Hercegowiny. Dlaczego? Z jakiego powodu? Wygląda to na jakąś politykę, a ja nie orientuję się w polityce. Czy po Słowenii i Chorwacji wiatry wojny wieją w stronę Bośni i Hercegowiny? Nie, to niemożliwe.
Środa, 23 października 1991
W Dubrowniku toczy się prawdziwa wojna. Bombardują go zaciekle. Ludzie są w schronach, nie mają wody, nie mają prądu, telefony nie działają. W telewizji oglądamy straszne zdjęcia. Mama i tata są zatroskani. Czy to możliwe, że niszczą tak cudowne miasto? Mama i tata są do niego szczególnie przywiązani. Tam, w książęcym pałacu, podpisali gęsim piórem swoje „TAK" na przyszłe wspólne życie. Mama mówi, że to najpiękniejsze miasto na świecie i nie może
być zniszczone!!!
Martwimy się o wujka Srdjana (on mieszka i pracuje w Dubrowniku, ale jego rodzina jest jeszcze w Sarajewie) i jego rodziców. Jak oni znoszą to wszystko, co się tam dzieje? Czy żyją? Próbujemy nawiązać kontakt przez krótkofalowców, ale nie udaje nam się. Ciocia Boka (żona Srdjana) jest zrozpaczona. Każda próba dowiedzenia się czegokolwiek jest bezskuteczna. Dubrownik jest odcięty od świata.
13
Środa, 30 października 1991
Dobra wiadomość. Moja nauczycielka fortepianu mówi, że niedługo będzie koncert w szkole i ja wezmę w nim udział!!! Muszę się dobrze przygotować. Będę grać Kabalewskiego - Sześć wariacji na temat słowackiej pieśni. Wszystkie wariacje są krótkie, ale trudne. Nie ma problemu, postaram się. W szkole nic nowego, wkrótce półsemestr, więc zbieramy oceny. Dni są krótkie, chłodniej, to znaczy - niedługo śnieg - YOUPI!
Jahorina, narty, wyciągi krzesełkowe, orczyki - ledwie mogę się doczekać!!! Trochę się pospieszyłam, trzeba jeszcze poczekać, ale kupiliśmy już karnety na cały narciarski sezon.
Wtorek, 5 listopada 1991
Właśnie wróciłam z chóru. Przemokłam. Możesz uwierzyć, dziś dyrygentka powiedziała nam, że niedługo będziemy mieć występ. Będziemy śpiewać Nabuko, Ave Maria, Kadja podjoh na Bentbaśu, Tebe pojem i Odę do radości. Wszystkie pieśni są cudowne.
Piątek, 8 listopada 1991
Pakuję się; ciebie, Pamiętniku, też chowam do plecaka. Cały weekend spędzę u Martiny i Mateji (M&M). Super!!! Mama mi pozwoliła. Schowałam do plecaka podręczniki, piżamę, szczoteczkę do zębów i resztę klamotów. Jeszcze tylko schowam ciebie i biegnę. CIAO!!!.
Niedziela, 10 listopada 1991
Jest 16.30 i właśnie wróciłam od M & M. Było świetnie. Poszłyśmy pograć w tenisa, oglądałyśmy MTV, RTL i SKY... Chodziłyśmy na
14
spacery, bawiłyśmy się. Miałam cię zawsze przy sobie, ale nic nie napisałam. Nie gniewasz się?
Pracę domową odrobiłam, teraz się wykąpię, obejrzę telewizję i pójdę spać. Weekend, jak każdy, był cudowny.
Wtorek, 12 listopada 1991
W Dubrowniku jest coraz gorzej. Udało nam się dowiedzieć przez krótkofalowców, że Srdjan żyje, że czuje się dobrze i jego rodzice także. Relacje w telewizji są straszne. Ludzie głodują. Zastanawiamy się, w jaki sposób posłać Srdjanowi paczkę. Można jakoś przez Caritas1'. Tata wciąż chodzi na dyżury w rezerwie, wraca do domu zmęczony. Kiedy to się skończy? Tata mówi, że może w przyszłym tygodniu. Chwała Bogu.
Czwartek, 14 listopada 1991
Tata już więcej nie pójdzie do rezerwy- Youpi!!! Teraz będziemy mogli pojechać na weekend na Jahorinę i do Crnotini. Tylko, że w ostatnim czasie są problemy z benzyną. Tata godzinami stoi w kolejce, jeździ poza miasto, żeby coś znaleźć, ale często wraca z pustymi rękami.
Wspólnie z Boką posłaliśmy Srdjanowi paczkę. Przez krótkofalowców dowiedzieliśmy się, że nie mają nic do jedzenia. Nie ma wody. Srdjan wymienił butelkę whisky na pięć litrów wody. Słowa „jajko", „jabłko", „ziemniak" to teraz dla mieszkańców Dubrownika rzeczowniki abstrakcyjne.
Caritas Intemationalis. Międzynarodowa organizacja katolicka, działająca w 52 krajach udzielająca społecznej pomocy, bardzo często w nagłych wypadkach.
15
Wojna w Chorwacji, wojna w Dubrowniku, jacyś rezerwiści w Hercegowinie. Mama i tata wciąż oglądają wiadomości w telewizji. Są bardzo smutni. Mama często płacze, kiedy widzi te okropne zdjęcia. Kiedy przychodzą przyjaciele, najczęściej rozmawiają
0 polityce. Co to jest polityka? Szczerze mówiąc nie mam pojęcia.
1 nie interesuje mnie to zbytnio. Obejrzałam właśnie Midnight caller.
Środa, 20 listopada 1991
Właśnie wróciłam ze szkoły muzycznej. Miałam mój mały występ. Myślę, że byłam dobra, staram się. Zrobiłam dwa błędy, ale może tego nie zauważyli. Mateja była wśród publiczności. Jestem zmęczona, bo było duże napięcie.
Środa, 27 listopada 1991
Zbliża się 29 listopada. Dzień Republiki. Rodzice robią zakupy i wszystko odbywa się pod znakiem przygotowań do pobytu na Jahorinie, u Jacy (to moja chrzestna Jasna). YOUPI!!! Nie mogę się doczekać. Na Jahorinie będzie jak zawsze cudnie i niezapomnianie.
Piątek, 29 listopada 1991
Dotarliśmy na Jahorinę. Jaca ogrzała dom, pali się w kominku. Zoka (mąż Jasny) przygotowuje swoje przysmaki, jak to zawsze ma w zwyczaju, tata i Bożo (przyjaciel i kolega taty) rozmawiają o polityce. Mama i Jasna włączają się do tej rozmowy, a my, dzieci, Branko, Syjetlana, Nenad, Mirela, Anela, Oga i ja - zastanawiamy się, co mamy robić: iść na spacer, bawić się, obejrzeć jakiś film w telewizji, czy zagrać w Scrabble. Tym razem zdecydowaliśmy się na zabawę. Zawsze jest to zabawa z żartami i grą słówek, które tylko my jesteśmy w stanie zrozumieć. Jest zimno, ale cudownie. Jestem taka szczęśliwa, tak mi dobrze. Tyle pyszności, którymi nas karmią
16
1981. Zlata ma 1 rok.
1985. Na ścieżkach olimpijskich Jahoriny - według Zlaty -,,najpiękniejszej góry na świecie".
-
Л Иё
»олГ« Ъ'си kjouol /ne fcSi ЖсАш mix/А іЖ oymafut dum je dmt'
А та /тоги ішло- mdupko)vane>ui аяито- %a&ncr ob- /ташр. omem* Xkim Ша. Лакаяstie otr Ц/шпуьх
иьрот&тю. <ьій&х.
T>
KBr:
Akcr pi TaA ■ .
- > > ш$&7П£ де от p omowi 6&{
Неп
i poją na Jahorinie i ta wspaniała atmosfera między nami. A wieczorem najwspanialsze chwile - idziemy z Ogą pierwsze do łóżek na długą, długą rozmowę przed snem. Rozmawiamy, planujemy różne rzeczy i zwierzamy się jedna drugiej. Dziś rozmawiałyśmy o MTV -mają takie fajne nowe teledyski.
Poniedziałek, 2 grudnia 1991
Jutro są moje urodziny. Mama przygotowuje ciasta, tort i resztę, ponieważ w naszym domu jest to zawsze wielkie święto. W dniu urodzin - 3 grudnia, przychodzi moje towarzystwo, a następnego rodzina i przyjaciele. Przygotowujemy z mamą tombolę i pytania do quizu dla dzieci. Tym razem na urodziny mamy kubki, talerzyki i serwetki w czerwone jabłuszka. Są słodkie. Mama kupiła je w „Puli". Tort będzie w kształcie kokardy i ...tym razem zdmuchuję 11 świeczek. Muszę dobrze dmuchnąć i zgasić wszystkie od razu.
Wtorek, 3 grudnia 1991
Dziś jest ten wielki dzień - moje urodziny. Wszystkiego najlepszego, Zlato!!! Niestety, jestem chora. Mam zapalenie zatok i jakaś ropa spływa mi do gardła. Nic mnie wprawdzie nie boli, ale muszę pić antybiotyk - Penbritin - i zapuszczać jakieś wstrętne krople do nosa. Okropnie pieką. Dlaczego musiało mnie to spotkać akurat w urodziny. Ech, Boże, Boże, nie mam szczęścia. (Zlato, nie bądź taką pesymistką - nie wszystko jest takie czarne).
Dobrze, wyzdrowieję, a urodziny będę obchodzić trochę później, to znaczy, myślę o moim towarzystwie, bo „starsi" (przyjaciele i rodzina) przyjdą złożyć życzenia dzisiaj. A ja w nocnej koszuli. Mama i tata zrobili mi dużą radość prezentem urodzinowym - dostałam narty Head, nowe wiązania Tyrolia i nowe kijki. Super! Й21І^ЯЙ&Ш£Ф0' dziękuję tato!
17
Właśnie pożegnaliśmy część gości, a ja jestem trochę zmęczona, muszę przerwać pisanie, brakuje mi idei i natchnienia. Dobranoc.
Środa, 4 grudnia 1991
Jestem w łóżku, razem z tobą, mój Pamiętniku. Znowu muszę cały dzień przeleżeć. Bimbilimbica (moja najukochańsza lalka) nudzi się na nocnym stoliku, a Panda patrzy na nią, nie spuszcza z niej oczu... Niech patrzy.
19.45. Znów leżę w łóżku i słucham łomotu naszej pralki. Przyszedł mechanik, żeby ją naprawić. Biedaczka, ma chyba ze sto lat. Powinnam jej mówić „proszę pani". Mechanik poszedł i teraz słucham Michaela Jacksona - Man in the Mirror. Właśnie przyszedł mi do głowy zwariowany pomysł. Spróbuję zapisać się do Fan Clubu Madonny. Jestem naprawdę stuknięta.
Czwartek, 5 grudnia 1991
Obudziłam się bardzo późno. Przyszły do mnie Azra, Minela i Bojana Bojana w sobotę wyprawia urodziny. Szczęściara! DLACZEGO JA MUSZĘ CHOROWAĆ??? Chlip! Chlip!
Sobota, 7 grudnia 1991
Weekend w łóżku. Bojana obchodzi urodziny, a ja nie mogę do niej iść. Smutno mi. Nie mogę już ani czytać, ani oglądać telewizji. Chcę wy-zdro-wieć!
Każdego wieczoru mama i tata próbują dodzwonić się do Srdja-na, ale kontakt telefoniczny z Dubrownikiem jest niemożliwy. Boże, tam jest naprawdę wojna. Dziś w telewizji widziałam zdjęcia z Du-
18
brownika. Koszmar. Martwimy się o Srdjana i jego rodzinę. Mamie udało się (gdyż była wytrwała) dodzwonić się do niego dziś w nocy o jedenastej. Jest głodny i spragniony, zimno mu, nie ma prądu, wody, nie mają nic do jedzenia. Jest smutny. Mama płakała. Co się dzieje, dlaczego się to dzieje? Boże, czy to możliwe, że tam jest wojna. Dubrownik staje się ruiną, umierają ludzie. Niestety, to smutna prawda. Trzymaj się, Srdjanie, a ja za ciebie trzymam kciuki. Któregoś dnia znów poślemy ci paczkę przez Caritas. W poniedziałek idę do cioci Miry na kontrolną wizytę. Ciao!
Poniedziałek, 9 grudnia 1991
Byłam u cioci Miry. Mówi, że jutro mogę iść do szkoły. SUPER!!! Poszłyśmy do „Kiki" (taki butik dla dzieci) kupić mi nowe szare spodnie. Podobają mi się. Och, przecież teraz jest Murphy Brown w telewizji. Muszę obejrzeć. Ciao!!!
Środa, 11 grudnia 1991
Znów jestem w szkole. Mnóstwo nauki, niedługo koniec semestru. Jutro mam klasówkę z matematyki. Muszę ćwiczyć. Dziś dostałam 5 z historii. W sobotę obchodzę moje spóźnione 11 urodziny.
Sobota, 14 grudnia 1991
Dziś, jedenaście dni później, świętowałam z przyjaciółmi moje jedenaste urodziny. Było wszystko i wszystko przypominało prawdziwe urodziny. Tombola, quiz, tort w kształcie kokardy. Świeczki zdmuchnęłam przy pierwszej próbie. Bawiliśmy się doskonale. Chociaż choroba nie pozwoliła, żeby to było 3 grudnia, ale i tak było
19
fajnie. No więc ostatni raz - wszystkiego najlepszego, Zlato, i żebym więcej nie chorowała w tym wielkim dniu. A, zapomniałam: dostałam cudowne prezenty - wszystkie są z „Melani" (to chyba najwspanialszy sklep z tak cudownymi drobiazgami). Na dodatek doskonale pasują do innych rzeczy, które mam już w moim pokoju.
Czwartek, 19 grudnia 1991
W Sarajewie rozpoczęła się (widzieliśmy to w telewizji) akcja „Pomoc miasta Sarajewa dla dzieci Dubrownika". Do paczki Srdja-na dołożyliśmy piękną noworoczną paczuszkę dla jakiegoś nieznanego dziecka z Dubrownika. Zapakowaliśmy cukierki, czekolady, witaminy, małą lalkę, książeczki, kredki, zeszyty - wszystko, co mogliśmy, ponieważ chcieliśmy sprawić radość jakiemuś niewinnemu dziecku, któremu wojna nie pozwala chodzić do szkoły, bawić się, jeść to, co lubi i cieszyć się swoim dzieciństwem. Paczuszka jest słodka i kolorowa. Mam nadzieję, że spodoba się temu komuś, do kogo trafi. Chcielibyśmy, żeby tak było. Napisałam też pocztówkę z życzeniami, aby wojna w Dubrowniku skończyła się jak najszybciej.
Czwartek, 26 grudnia 1991
17.45. Długo ci się nie zwierzałam, mój Pamiętniku. A więc, po kolei: dostałam 4 na egzaminie z fortepianu, z solfeżu - 5 i 5 z gry w zespole. Super. Mirna zdała tak samo jak ja. Wysłałam Saćiciom list i dostałam bilet na Żółwie Ninja.
Wczoraj było Boże Narodzenie. Byliśmy u M&M. Było cudownie. Ogroma choinka, gwiazdkowe prezenty i świąteczny stół. Była Boka z Andreją. I niespodzianka. Telefonował Srdjan. Wszyscy byliśmy szczęśliwi a jednocześnie smutni. Nam tu tak dobrze w cieple, wokół nas świąteczne ozdoby i prezenty, przed nami mnóstwo
20
smakołyków do jedzenia i picia. A on, jak wszyscy w Dubrowniku..., znalazł się w środku wojny. Ta wojna, Srdjanie, musi się skończyć i znów wszyscy będziemy razem. Trzymaj się!!! Ściskam mocno kciuki za ciebie i za wszystkich ludzi, i wszystkie dzieci w Dubrowniku. . ...
Niedługo Nowy Rok. Wydaje mi się, ze nastrój przed tym wielkim dniem nie jest taki jak zwykle. Mama i tata, a także wszyscy nasi przyjaciele i rodzina, nie planują tym razem żadnego szaleństwa. Właściwie prawie się o tym nie wspomina. Może to ze względu na wojnę w Dubrowniku. A może jakiś strach? Nic nie wiem i nic nie rozumiem. Mama powiedziała, że jutro będziemy ubierać choinkę.
Dziś miałam ostatnie w tym roku zajęcia w szkole muzycznej. W szkole?! Mam nadzieję, że same piątki. YO, BABY, YO! Tak mówi The French Prince of Bel-Air. To jeden z moich ulubionych seriali w nocnym programie. UCH! Ile napisałam. Tylko spójrz na to królestwo liter. UCH!
Jeszcze tylko jedno - jutro idziemy z klasą do kina. Będziemy oglądać Biały kieł Jest to wspaniała książka Jacka Londona i mam nadzieję, że film też. CIAO!!!
Poniedziałek, 30 grudnia 1991
Ubraliśmy choinkę. Byłam z mamą na zakupach. Kupiłyśmy prezenty dla rodziny i przyjaciół. Wszystko ładnie popakowałyśmy, napisałyśmy dla każdego kartkę z życzeniami szczęścia w Nowym Roku i ułożyłyśmy pod choinką. Wygląda wspaniale. Mama gotuje różne wspaniałości, piecze, uciera - będzie wszystko. Ale wydaje mi się, że Nowy Rok będziemy witać sami, at home. Ы Jo»»w/
Środa, 1 stycznia 1992
I rzeczywiście taksie stało: Nowy Rok witałam AT HOME WlfH MY MAMIMY AND DADDY. Nie było źle, ale inaczej niż zwykle, jakoś dziwnie. Szczęśliwego Nowego Roku.
21
Nowy Rok witaliśmy sami, ale za to dziś dom jest pełen gości, Przyszło dużo „małych" (moi przyjaciele) i „dużych" (przyjaciele rodziców), i rodzina. Było wesoło.
Sobota, 4 stycznia 1992
Wczoraj byliśmy na Jahorinie. Tam jest super. Jeździliśmy na sankach, wygłupialiśmy się i graliśmy w Yambo. Naprawdę fajnie! Ale nie nocowaliśmy na Jahorinie. Nie ma sprawy. Wczoraj były Czarownice z Eastweek z Cher, Michele Pfaiffer, Jackiem Nickol-sonem i jakąś Ssss. Naprawdę nie wiem. I jeszcze coś, od Jacy dostałam na Nowy Rok czapkę i rękawiczki z pomponami. Ale cieplutkie. Są słodkie.
Niedziela, 5 stycznia 1992
Wyjście do kina było prawdziwą katastrofą. Totalna klęska. Jakbyś widział Jordana z „New Kids On the Błock". Po pierwsze: to nie był Biały kieł, tylko Mój Brat Aleks. Dałoby się jeszcze przeżyć, gdyby nie to, że ktoś z balkonu rzucał papierkami i pluł. Oczywiście,' nie byłabym Zlata Filipović, gdybym nie siedziała w tym pierwszym rzędzie, na balkonie! Oczywiście! Kto jest winien, że usiadłam w złym miejscu.
Poniedziałek, 13 stycznia 1992
Właśnie odprowadziliśmy M & M i Nedę. UCH! Męczący dzień. Teraz idę spać, bo jest 23.10. Czytam Piętnastoletniego kapitana Juliusza Verne'a.
22
Wszystko jest takie samo i wszystko kręci się w kółko. Nuda, książki, przyjaciele, telefony i znów to samo. Teraz naprawdę muszę iść do łóżka. Dobranoc i pięknych snów!
Wtorek, 14 stycznia 1992
Ziewając jeszcze, wzięłam długopis i zaczęłam pisać: równocześnie oglądam Top Gun. Ale teraz jest już coś innego w programie. Właśnie zniszczyłam ostatnią stronę „Bazaru", w czasie rozmowy przez telefon z mamą, która jest w pracy.
Muszę ci się zwierzyć. Każdej nocy śni mi się, że proszę o autograf Michaela Jacksona, a on albo mi go nie daje, albo podpisuje jego sekretarka i słowa się rozpływają, bo to nie on pisał. Smutno, biedna jestem. Ha!, Ha!, Ha! Muszę się ha, ha, ha, śmiać, śmiać ha, ha, ha, ha.
16.15. Byłam u Vanji i Andrej a (V & A). Było trochę mamrotania, bo długo siedziałam. Ale w Monopol naprawdę gra się długo. Vanja i Andrej zbankrutowali, a ja miałam wszystkie czerwone kupony (po 5000). Dokładniej, miałam 12000000.1 na dodatek miałam Piazza Venezia i Via del Corso.
Ojej, to Bugs Bunny, muszę obejrzeć!
19.50 oglądam DIAL MTV.
5. Pet Shop Boys Was it Worth it?
4. Nie mogę sobie przypomnieć
3. Nirvana
2. Guns n'Roses
1. New Kids on the Błock
Czwartek, 16 stycznia 1992
Wstałam późno. Mama nie czuje się dobrze. Nie poszła do pracy. Przyszła Safija, pomaga nam sprzątać. Nudzę się. Kiedy znów na Jahorinę?!
23
Czwartek, 23 stycznia 1992
21.55. Leżę w łóżku. Ale nie w swoim. TAK JEST. Tralalala! Jestem na Jahorinie. Już siedem dni. I śpię razem z Ogą. Słucham bzyczenia zmęczonej muchy, trzaskania w piecu i gadam z Ogą. Wygląda to tak, jakbyśmy zawsze były razem - tutaj, w tym łóżku, w tym pokoju, na Jahorinie.
Długo ci się nie zwierzałam, mój Pamiętniku. Odkąd przyjechałam, cały czas coś się działo: jazda na nartach, nocne saneczkowanie, ślizganie się po torze Boży, lepienie bałwanów i zamków ze śniegu. Po prostu, nie miałam czasu. Jesteśmy tu wszyscy - Oga, Branko, Syjetlana, Nenad, Bojan, Boris, Mirela, Anela i oczywiście - ja. Naprawdę nie miałam dla ciebie czasu. Wybaczysz mi, wiem o tym. Obiecuję, że będę bardziej regularnie pisywać.
Właśnie umawiam się z Ogą, na którym wyciągu będziemy jeździć jutro - Ogorjelicy I, Ogorjelicy II, Śatorze, czy na orczykowym. Boże, co za wybór. Ledwie mogę się doczekać.
I AM HAPPY! ł jebhrttn ^сгфїіні»/
Niedziela, 26 stycznia 1992
Rozchorowałam się. Boli mnie gardło. Temperatura. Byłam cała rozpalona. Teraz gorączka trochę mi spadła, ale strasznie kaszlę. Ciao!
Wtorek, 28 stycznia 1992
Dziś czuję się lepiej. Dostałam antybiotyk i powoli przechodzi. Teraz choruje także Borys, a Oga skarży się, ża boli ją gardło. Nie mówiłam ci, że Syjetlana przywiozła nam grypę z Sarajewa. Była u dentysty i chyba tam ją złapała. A teraz mamy ją na Jahorinie. Najpierw zachorowała Syjetlana, potem ja, później Boris i być może Oga. Tak więc grypa przerwała nam zabawę. Niestety.
24
Niedziela, 2 lutego 1992
Wczoraj wróciliśmy z Jahoriny. Czuję się dobrze, ale mama jest chora. Ma gorączkę i kaszle. Tata też ma gorączkę. Ja tylko kaszlę. To prawdziwa epidemia.
Wtorek, 4 lutego 1992
Zaczęły się zajęcia w szkole. Inne także... Wróciłam właśnie z muzycznej. Było dobrze.
Nie mówiłam ci, że mam zeszyt, do którego wklejam informacje o modzie. Mam zdjęcia Lindy Evangelisty, Claudii Schiffer, Cindy Crawford, Yasmeen Ghanri.
Środa, 15 lutego 1992
Tata wyzdrowiał, ale mama wciąż jeszcze choruje. Nie może się wyleczyć. Wygląda na to, że ma zapalenie płuc. Nie pracuje, jest na zwolnieniu. Odwiedza lekarzy.
Ja mam swoje obowiązki - lekcje, szkoła muzyczna, uczę się, gram i proszę Boga, żeby mama wyzdrowiała i żebyśmy pojechali na Jahorinę. Ta paskudna grypa wszystko nam zepsuła.
Czwartek, 5 marca 1992
O Boże! Zagotowało się w Sarajewie. W niedzielę (1 marca) jakaś grupa uzbrojonych cywilów (jak mówią w TV) zabiła serbskiego weselnika i raniła duchownego. A w poniedziałek (2 marca) całe miasto było zabarykadowane. Było chyba tysiąc barykad. Nie mieliśmy nawet chleba. O szóstej ludziom znudziła się ta niepewność i wyszli na ulice. Ruszyli do Katedry w pochodzie. Przeszli przed
25
budynkiem Parlamentu, obeszli całe miasto. Koło koszar Marszałka Tito było kilku rannych. Ludzie śpiewali i krzyczeli „Bośnia, Bośnia", „Sarajewo, Sarajewo", „Chcemy żyć razem", „Wyjdźcie do nas". Zdravko Grebo1» powiedział w radiu, że piszemy historię. Około 20-tej odezwał się dzwonek tramwaju. Pierwszy tramwaj przejechał przez miasto i przywrócił życie. Ludzie wyszli na ulice z nadzieją, że coś takiego nie powtórzy się więcej.
Do tego pokojowego marszu dołączyliśmy i my. Po powrocie do domu spokojnie zasnęliśmy. Nazajutrz wszystko było jak dawniej. Szkoła, muzyka... Ale wieczorem dotarła wiadomość, że z Pale2» idzie do miasta 3000 czetników3' i że chcą napaść na Sarajewo a najpierw na Baśćarśiję4». Ciocia Melica mówiła, że pod jej domem są nowe barykady i że oni nie będą dziś nocować u siebie. Poszli do wujka Nedjada. Później ludzie zgromadzili się przed Yutelems) Radovan Karadżić6» i Alija Izetbegović7) kłócili się. Wtedy Goran Milić8) zdenerwował się i zmusił ich, by spotkali się obaj z jakimś generałem Kukanjacem9». Milić jest świetny!!! Brawo! 4 marca (środa) barykady zostały usunięte, „dzieciaki"10» się dogadały. To chyba wspaniałe?!
Tego dnia nauczyciel plastyki przyniósł obraz, żebyśmy mogli go dać wychowawczyni z okazji 8 marca. Złożyliśmy życzenia, a wy-
" Zdravko Grebo - profesor na wydziale prawa w Sarajewie, dyrektor niezależnego radia Zid.
2) Pale - miasto położone w pobliżu Sarajewa, pod kontrolą Serbów * czetnicy - w Bośni-Hercegowinie i Chorwacji nazwa ta oznacza walczących nacjonalistów serbskich.
4) Basćarśija - stara dzielnica turecka w Sarajewie.
5) Yutel - jugosłowiańska telewizja.
*> Radovan Karadżić - przywódca samozwańczego państwa Serbów bośniackich
" Aha Izetbegović - przywódca Bośni-Hercegowiny, pragnący utrzymać wieloet-mczą Bosnię-Hercegowinę.
8) Goran Milić - znany dziennikarz telewizji Yutel.
»» Kukanjac - dowódca sil zbrojnych Jugosławii stacjonujących w Bośni-Hercegowinie na początku wojny. 10) „dzieciaki" - tak Zlata nazywa polityków.
26
chowawczyni powiedziała, że idziemy do domu. Znów coś jest niedobrze! Powstała panika. Dziewczynki zaczęły krzyczeć, a chłopcy tylko w ciszy zaciskali powieki. Tata też wrócił do domu o wiele wcześniej. Wszystko jednak skończyło się dobrze. Zbyt dużo tych emocji!
Piątek, 6 marca 1992 Życie znów zaczyna się toczyć normalnie.
Wtorek, 24 marca 1992
W Sarajewie nie ma już awantur. Ale są za to w pozostałych częściach Bośni-Hercegowiny: Bosanskim Brodzie, Dervencie, Mo-drićy. Ze wszystkich stron docierają okropne wiadomości i zdjęcia. Mama i tata nie chcą, abym oglądała telewizję, kiedy idą wiadomości. Ale nie można przecież ukryć przed nami, dziećmi, wszystkich tych strasznych rzeczy, które się dzieją. Znów niepewność i smutek. Do Sarajewa przybyły Błękitne Hełmy. Teraz jesteśmy pewniejsi. A „dzieciaki" wycofały się ze sceny.
Tata zawiózł mnie samochodem przed budynek, w którym mieści się komenda sił pokojowych ONZ. Powiedział, że teraz, gdy w Sarajewie powiewa błękitna flaga, możemy mieć nadzieję, że będzie lepiej.
Poniedziałek, 30 marca 1992
Hej, Pamiętniku! Wiesz, co wymyśliłam? Ponieważ Anna Frank nazywała swój pamiętnik Kitty, może i ja mogłabym cię nazywać jakimś imieniem. Może:
27
ASFALTINA PIDŻAMETA ŚEFIKA HIKMETA
SEVALA MIMMY
lub jeszcze inaczej? Myślę, myślę... Zdecydowałam! Będziesz się nazywać...
MIMMY
No więc zacznijmy.
Dear Mimmy,
W szkole zbliża się półsemestr. Wszyscy przygotowujemy się do odpowiedzi. Jutro, podobno, mamy iść do Skenderiji1' na koncert. Wychowawczyni mówi, że nie powinniśmy iść, bo będzie dziesięć tysięcy ludzi - pardon, dziesięć tysięcy dzieciaków - i ktoś może wziąć nas na zakładników albo podłożyć bombę. Mama mówi, że nie idę. Więc nie pójdę.
Ojej! Czy wiesz, kto wygrał w Jugovizji?! EXTRA NENA!!!2).
A teraz, aż boję się napisać. Ciocia Melica mówiła, co słyszała u fryzjera: że w sobotę, 4 kwietnia 1992, BUM-BUM, TRACH--TRACH, ŁUP Sarajewo. Tłumaczenie: będą bombardować Sarajewo.
Kocham cię, Zlata
Piątek, 3 kwietnia 1992
Dear Mimmy,
Mama jest w pracy. Tata na rozprawie w Zenicy3'. Wróciłam ze szkoły i rozmyślam. Dziś Azra wyjeżdża do Austrii. Boi się wojny.
11 Skenderija - dzielnica Sarajewa.
2) Nena - piosenkarka serbska.
3) Zenica - miasto w pobliżu Sarajewa.
28
UFF! A jednak myślę o tym, co ciocia Melica słyszała u fryzjera. Co zrobię, jeśli zbombardują Sarajewo. Przyszła Safija, a ja słucham RADIO - M. Czuję się trochę pewniej.
Mama mówi, że to, co ciocia Melica słyszała u fryzjera, to dezinformacja. Daj Boże, żeby miała rację!
Tata wrócił z Zenicy. Jest okropnie zdenerwowany i opowiada, że na dworcach kolejowym i autobusowym straszne tłumy. Ludzie opuszczają Sarajewo. Smutny widok. To są ofiary dezinformacji. Matki wyjeżdżają z dziećmi, ojcowie zostają. Albo wyjeżdżają tylko dzieci, a rodzice zostają. Wszyscy płaczą. Tata mówi, że wolałby
nigdy tego nie widzieć.
Mimmy, kocham cię,
Zlata
Sobota, 4 kwietnia 1992
Dear Mimmy,
Dziś jest Bąkam1', ale na ulicach mało ludzi. To chyba ze strachu przed bombardowaniem Sarajewa. A bombardowania nie ma. Wygląda na to, że mama miała rację, kiedy powiedziała, że to dezinformacja. Chwała Bogu!
Kocham cię,
Zlata
Niedziela, 5 kwietnia 1992
Dear Mimmy,
Próbuję skupić się na pracy domowej (lektura), ale jakoś nie mogę. Coś dzieje się w mieście. Słychać strzały ze wzgórz. Kolumny
l) Bairam - święto muzułmańskie.
29
ludzi ruszyły z Dobrinja1). Próbują coś zatrzymać - co, sami ni< wiedzą. Po prostu czuje się, że coś się zbliża, coś się już dzieje, сої bardzo złego. W telewizji pokazują ludzi przed budynkiem Par lamentu. W radiu wciąż nadają pieśń Sarajewo moja miłość. Wszystko to jest piękne, aleja cały czas odczuwam jakieś skurcze w żołądki i nie mogę się skoncentrować na pracy domowej. Mimmy, boję się WOJNY!!!
Zlata
Poniedziałek, 6 kwietnia 1992
Dear Mimmy,
Wczoraj ludzie zebrani przed Parlamentem próbowali spokojnie przejść przez most na Miljaćce2'. I wtedy zaczęto do nich strzelać. Kto, jak, dlaczego? Jedna dziewczyna, studentka medycyny z Dubrownika, ZGINĘŁA. Jej krew rozlała się po moście. W ostatniej chwili powiedziała tylko „Czyż to jest Sarajewo?" STRASZNE, STRASZNE, STRASZNE!
TU NIKT NIE JEST NORMALNY I NIC NIE JEST NORMALNE.
Baśćarśija zburzona! Ci „panowie"3' z Pale strzelali w Basćarśiję. Od wczoraj ludzie są w Parlamencie. Niektórzy stoją przed budynkiem. Przenieśliśmy mój telewizor do dużego pokoju i w ten sposób w jednym telewizorze oglądam I program, a w drugim „Good Vibrations". Teraz z hotelu „Holliday Inn" strzelają do ludzi przed Parlamentem. A tam jest Bokica i Vanja z Andrejem. Ojej!
Być może będziemy musieli zejść do piwnicy. Ty, Mimmy, będziesz na pewno ze mną. Jestem zrozpaczona. Także ludzie przed Parlamentem są zrozpaczeni. Mimmy, tu jest wojna. PEACE NOW!
11 Dobrinja - nowoczesna dzielnica Sarajewa - otoczona przez Serbów, została symbolem walk w Sarajewie.
2) Miljaćka - rzeka przepływająca przez Sarajewo.
3) .„panowie" - tak Zlata określa Serbów.
30
Mówi się, że będą atakować RTV-Sarajewo. Jednak jeszcze nie napadli. U nas już nie strzelają. PUK! PUK! (pukam w nie malowane drewno, żeby się nie zaczęło od nowa). O, nie! Znów
strzelają!
Zlata
Czwartek, 9 kwietnia 1992
Dear Mimmy,
Nie chodzę do szkoły. Wszystkie szkoły w Sarajewie są zamknięte. Jakieś niebezpieczeństwo wisi nad tymi wzgórzami, które nas otaczają. Chociaż wydaje mi się, że trochę się uspakaja. Nie słychać już wybuchów granatów i pocisków. Czasem przez chwilę słychać strzelaninę, potem znowu jest cicho. Mama i tata chodzą do pracy. Kupują jedzenie w dużych ilościach. Chyba tak na czarną godzinę. Panie Boże, błagam, spraw, żeby tak się nie stało.
Jednak czuje się ogromne napięcie. Mama jest zrozpaczona, tata ją pociesza. Mama stale rozmawia przez telefon. Albo dzwoni ona, albo ktoś dzwoni do niej, telefon jest cały czas zajęty.
Zlata
Niedziela, 12 kwietnia 1992
Dear Mimmy,
Pociski sypią się na nowe dzielnice - Dobrinje, Mojmilo, Vojnićko Polje. Wszystko się wali albo płonie, ludzie są w schronach. Tutaj u nas, w centrum miasta, nic się nie dzieje. Jest spokojnie. Ludzie wychodzą z domów. Dzisiaj jest piękny, ciepły, wiosenny dzień. My też wyszliśmy. Ulica Vasy Miskina była pełna dzieci. Niczym jakiś pochód pokoju. Ludzie wyszli, żeby się spotkać z innymi, ludzie nie chcą wojny. Chcą żyć i bawić się, tak jak było do tej pory. Czy to nie jest nienormalne? Komu może się podobać wojna? Kto może jej Pragnąć?
31
To jest najgorsza rzecz na świecie.
Myślę o tym pochodzie, do którego dzisiaj dołączyłam. On jesl silniejszy i większy od wojny. Dlatego zwycięży. Muszą zwyciężył ludzie, a nie wojna, bo w wojnie nie ma nic ludzkiego. Wojna jesl czymś bardzo obcym człowiekowi.
Zlata I
Wtorek, 14 kwietnia 199І
Dear Mimmy,
Ludzie opuszczają Sarajewo. Lotnisko, dworce kolejowy i auto] busowy są czarne od ludzi. Widziałam w telewizji rozdzierające pożegnania. Rozstają się rodziny, przyjaciele. Jedni wyjeżdżają] drudzy zostają. Smutne, że aż płakać się chce. Przecież ci wszyscj ludzie, wszystkie te dzieci nie są niczemu winni. Dzisiaj rano przyszli Keka i Braco. Rozmawiają szeptem z mamą i tatą w kuchni. Keka i mama płaczą. Wydaje mi się, że nie wiedzą, co robić - zostać, czl wyjechać. I jedno złe, i drugie niedobre.
Zlata I
Środa, 15 kwietnia 1992
Dear Mimmy,
Na Mojmilu strasznie strzelali. Z tego powodu Mirna była w schronie przez całe 48 godzin. Rozmawiałam z nią przez telefonj ale krótko, bo musiała znów wrócić do schronu. Szkoda mi Mirny]
Bojana i Verica mają wyjechać do Anglii. Oga jedzie do Włochj Ale najgorsze jest to, że Martina i Mateja już wyjechały. Pojechał)! do Ochrydy1'. Keka płacze, Braco płacze i moja mama płacze. Teraa
Ochryda - miasto w Macedonii.
32
1 ..
^Cn/pdLjL» i "fe* SU frYtr
ҐҐЮШ
■»•>, d/щк
r ^cn/&dLui»
к €J3i
і юг /Ul
AJ/
i (л
ь ó^ndu суюа- Sb-/za&n ja. wm^m~\
u ^oLa "kr лампасі ш onjjh /m^f^ r/m jot (Ні 'tJ> Ćią <?a Cu i SłfójkCą ł^i
Zlata świętuje piąte urodziny.
1987. Zlata tna 7 lat. Szkolna uroczystość.
jjjawia z kimś przez telefon i płacze. A „tamci" na wzgórzach agle do nas strzelają. Właśnie się dowiedziałam, że Dejan też yjechał. Jeeeeej! Dlaczego jest wojna?
Kochająca cię Zlata
Czwartek, 16 kwietnia 1992
Dear Mimmy,
Ani Mateja, ani Martina, ani Dejan nie wyjechali. To nie ma sensu. Tak naprawdę to ma sens, oni nie mogli wyjechać. To nie miało sensu: wszyscy płakaliśmy, że oni wyjechali, a oni nie wyjechali. Nie wystarcza autobusów, pociągów i samolotów dla tych wszystkich, którzy chcą wyjechać z Sarajewa.
Kochająca cię Zlata
Sobota, 18 kwietnia 1992
Dear Mimmy,
Strzelają, spadają pociski. To jest naprawdę WOJNA. Mama i tata są bardzo zmartwieni, wieczorami siedzą i długo, długo rozmawiają. Zastanawiają się, co robić, ale jak tu być mądrym. Wyjechać i rozstać się, czy zostać tutaj razem. Keka chce mnie zabrać do Ochrydy. Mama cały czas ma wątpliwości - ciągle jest zapłakana, chociaż stara się, żebym tego nie widziała. Ja widzę wszystko. Widzę, że tutaj nie jest dobrze. Nie ma pokoju. Wojna nagle wtargnęła do naszego miasta, do naszych domów, do naszych myśli, w nasze życie. To straszne.
Straszne jest i to, że mama spakowała moją walizkę.
Kochająca cię Zlata
3 — Dziennik Zlały
33
Poniedziałek, 20 kwietnia 199\
Dear Mimmy,
Z wojną nie ma żartów. Niszczy, zabija, pali, rozdziela, przynoi nieszczęście. Dzisiaj deszcz pocisków spadł na Basćarśiję, na starł miasto. Przerażające wybuchy. Zeszliśmy do piwnicy - zimnej ciasnej, okropnej piwnicy. Nie wiem nawet, czy to była nasza. Tl nasza nie jest bezpieczna. Staliśmy tak, mama, tata i ja, tuląc się do siebie w jakimś rogu, który wydawał nam się bezpieczny. W tych ciemnościach, przy tacie i mamie, i w ich cieple, myślałam o wyjeź] dzie z Sarajewa. Wszyscy się nad tym zastanawiają, ja też. Gdybym miała wyjechać sama, zostawić mamę i tatę, babcię i dziadka, nieji mogłabym tego znieść. Gdybym miała wyjechać tylko z mamą, to! też byłoby niedobrze. Najlepiej byłoby, gdybyśmy pojechali we| troje. Ale tata nie może? Dlatego zdecydowałam, że powinniśmy, zostać razem. Jutro powiem Kece, że powinniśmy być silni i zostać | razem z tymi, których kochamy i którzy nas kochają. Nie mogą zostawić taty i mamy, a to drugie wyjście, żeby zostawić tatę samego,] też mi się nie podoba.
Twoja Zlata
Wtorek, 21 kwietnia 1992
Dear Mimmy,
Dzisiaj jest w Sarajewie strasznie. Spadają pociski, dorośli i dzieci giną. Strzelają ze wszystkich stron. Wygląda na to, że noc spędzimy w piwnicy. Ponieważ u nas nie jest bezpiecznie, idziemy obok do piwnicy pana Bobara, naszego sąsiada. U Bobarów jest babcia Mira, ciocia Boda, wujek Żika, Maja i Bojana. Kiedy jest duża strzelanina, Zika dzwoni do nas i my biegniemy przez podwórko wspinamy się po drabinie, potem spuszczamy na stół, wpadamy d bramy i w końcu pukamy do ich drzwi. Jeszcze kilka dni wcześnie przechodziliśmy przez ulicę, ale odkąd zaczęli strzelać, jest to nie bezpieczne. Przygotowuję się do zejścia do piwnicy. Włożyła
. torebki keks, sok, karty do gry i jeszcze jakieś ciastka. Cały czas strzelają z działa czy z czegoś podobnego.
Kochająca cię Zlata
Środa, 22 kwietnia 1992
Dear Mimmy,
Całą noc spędziliśmy u Bobarów. Wyszliśmy z domu około 21.30, a wróciliśmy następnego dnia około 10.30. Ja spałam od 4.00 do 9.30. W nocy strasznie waliło i wszystko się trzęsło.
Zlata
Niedziela, 26 kwietnia 1992
Dear Mimmy,
Następnej nocy też byliśmy u Bobarów. A w ciągu dnia wyłączyli nam prąd. Nie było chleba i mama pierwszy raz w życiu zabrała się za robienie ciasta, bała si