Robert Laffont DZIENNIK ZLATY WYDAWNICTWA ARTYSTYCZNE I FILMOWE Tytuł oryginału Le journal de Zlata Tłumaczenie tej książki zostało przygotowane przez studentów III roku Instytutu Filologii Słowiańskiej Uniwersytetu Warszawskiego z maszynopisu serbsko-chorwackiego oraz dostosowane w swej formie do wydania francuskiego. Wydawnictwo składa serdeczne podziękowania za dokonanie przekładu pp. ANNIE BLOCH, MARCIE DOBROWOLSKIEJ, AGACIE KULAJ, MARKOWI ROMAŃSKIEMU, MARKOWI SAWICKIEMU, MAGDALENIE SZMYT. Projekt okładki ANNA TWORKOWSKA-BARANKIEWICZ © Fixot et editions Robert Laffont, SA., Paris, 1993 © for the Polish edition by Wydawnictwa_4£tvstyczne i Filmowe, Warszawa, 1994 ISBN 83-221-0651-3 WYDAWNICTWA ARTYSTYCZNE I FILMOWE 02-595 Warszawa, ul. Puławska 61 Skład: Wojtasiak-WOMIK, Warszawa ІЇШ& Druk i oprawa: Drukarnia Narodowa Kraków, ul. Marszałka J. Piłsudskiego 19 q Książeczkę tę, pamiętnik dziewczynki z Sarajewa, Zlaty Filipović, czyta się najpierw jak zwierzenia dziecka ze zwykłych jej dziecięcych spraw, dziecka nad wyraz rozwiniętego i trochę może rozpieszczanego, aby potem w jej rozszerzających się zdziwieniem źrenicach zobaczyć to, co się stało z czasem jej dzieciństwa: codzienną rzeczywistość oblężenia, ostrzału, zdobywania opału i pożywienia, lęku i dowiadywania się o tym, kto z bliskich już wyjechał lub zginął. Staję bezradny wobec tej lektury, tak jak świat pozostał bezradny wobec dramatu Bośni. Staję bezradny wobec tego zdziwienia dziecka, w którego życiu „polityka umoczyła swoje palce". „Ludzie -wszyscy tacy sami. Są do siebie podobni" - rozmyśla Zlata. „Nie różnią się. Wszyscy mają ręce i nogi, głowę, chodzą i mówią, ale „coś" chce ich koniecznie uczynić innymi. Wśród moich koleżanek, wśród moich przyjaciół, w naszej rodzinie są i Serbowie, i Chorwaci i Muzułmanie. Wszyscy tworzą jedno wymieszane zbiorowisko i nigdy nie wiedziałam kto jest Serbem, kto Muzułmaninem. Teraz polityka umoczyła w tym swoje palce. Na Serbach postawiła „S", na Muzułmanach „M", na Chorwatach „Ch", chce ich rozdzielić. A wybrała do tego najgorszą i najczarniejszą kredkę - kredkę wojenną, która rysuje tylko nieszczęście i śmierć." Od sierpnia 1992 będąc pięć razy w Sarajewie patrzyłem na cierpienie i heroiczną obronę tego miasta. Podczas czterech pobytów poruszałem się opancerzonym transporterem i jedynie przez jego niewielkie okienka widziałem zniszczenia całych dzielnic, ostrzelane lub wypalone domy, wraki poprzewracanych tramwajów i samochodów, gdzieniegdzie szybko przebiegających ludzi. Od czasu do 5 czasu przejeżdżało się przez dzielnice, w których odbywał się ruch, widać było pieszych, rowerzystów i ludzi popychających wózki z otrzymaną właśnie z rozdziału żywnością lub opałem. Wszędzie, gdzie tylko na trochę dłużej ustawał ostrzał ludzie pojawiali się na ulicach. Po wielu miesiącach oblężenia mimo lęku nie mogli już dłużej wytrzymać w piwnicach i domach. W miejscach naszego postoju zjawiali się zaraz mali chłopcy, niebaczni niebezpieczeństw, oczekujący, że coś im zostawimy. W dzielnicy Sarajewa Dobrinji, dwieście czy trzysta metrów od przebiegającej przez nią linii frontu, odwiedziliśmy szkolę, umieszczoną w bloku mieszkalnym. Okna obłożone były workami z piaskiem, ale zajęcia toczyły się normalnie; klasa grzecznie wstała na nasze wejście. Kilka domów dalej - szpital polowy; wśród rannych chłopiec - w wieku Zlaty - postrzelony przez snajpera. Podczas ostatniego pobytu, w lipcu 1994, mogłem już normalnie poruszać się po mieście. W wyniku międzynarodowego nacisku po masakrze na targowisku Markale, ciężka broń została odsunięta o 20 km od wzgórz okalających Sarajewo i tylko w nocy, w hotelu od czasu do czasu słychać było terkotanie karabinów. Miasto odetchnęło spokojem, odczuwało się jego dobrodziejstwo i zarazem niepewność. Wydało mi się trochę mniej zrujnowane niż przedtem sądziłem, zwłaszcza gdy porównywałem je z gruzami Mostaru czy mniejszych miejscowości, takich jak Gornyj Vakuf. Porażone w swym funkcjonowaniu, zaczynało się odradzać, zwiastunem tego była pierwsza uruchomiona linia tramwajowa. Odwiedziłem stare miasto, czego przedtem, w czasie kilkugodzinnych pobytów regulowanych odlotami samolotów i wypełnionych rozmowami, nie udało mi się zrobić. W centrum starego Sarajewa, w niewielkiej odległości od siebie znajdują się zabytkowy meczet, główna cerkiew oraz katedra - obok synagogi i zniszczonej słynnej biblioteki - symbole wielokulturowego charakteru Sarajewa. Cerkiew była zamknięta, sędziwy meczet, od wewnątrz podtrzymywany drewnianymi podporami udało nam się zwiedzić. W katedrze uderzył mnie - podobieństwem do przestrzelonego w powstaniu krzyża z kościołem św. Marcina w Warszawie - witraż w oknie nad głównym ołtarzem. Zapewne od wstrząsu lub ostrzału, powstał 6 w nim prześwit akurat w górnej części tułowia ukrzyżowanego Chrystusa. Przez prześwit ten wpadały tego popołudnia ciepłe promienie słońca. Obok, na placu i na uliczkach starego miasta widać było spacerujących ludzi i otwarte kawiarnie. Niosło to wszystko trochę nadziei. Jednakże mieszkańcy Sarajewa, z którymi rozmawiałem żyli z dojmującym poczuciem zamknięcia, niemożności wyjazdu i powrotu, niepewni czy ostrzeliwanie miasta nie zacznie się znowu. Niektórzy moi młodzi rozmówcy zadawali sobie pytanie: zostać czy wyjechać na długo i gdziekolwiek. W tym pytaniu - zresztą pozostającym bez odpowiedzi, bowiem wyjechać z Sarajewa nie można - nie było cienia niewierności wobec miasta. Było raczej poczucie, że coś się stało bezpowrotnie, obawa, że dawne Sarajewo nie będzie już do ocalenia. To „coś", to właśnie ów podział na „S", „Ch" i „M", o którym mówi mała Zlata; to zniszczenie we współżyciu między ludźmi jednej społeczności czegoś, co tu bardziej niż w jakimkolwiek innym mieście stanowiło o jego charakterze i co nawet w Sarajewie może okazać się trudne do ocalenia. W dzienniku Zlaty Filipović, to „coś" jest z dnia na dzień coraz bardziej obecne, choć ani razu nie pojawia się w nim określenie „czyszczenie etniczne". Mowa tylko czasem o opuszczonych i spalonych domach jej rodziny na terenach, które znalazły się pod władzą bośniackich Serbów. Zlata zdaje się nawet nie wiedzieć dlaczego i jak się to dokonuje, ani też o tym, że podobne zjawiska przenoszą się także na stosunki między Chorwatami i Muzułmanami. W jej zapiskach polityka jest obecna, można by powiedzieć, tylko od niechcenia. Można by tak powiedzieć, gdyby nie wszystkie te złowrogie zdarzenia, które wciskają się w jej życie. I gdyby nie odnotowane w jej dzienniku echo niemocy świata. Ciężko przy tym powiedzieć, że przeżycia Zlaty nie były jeszcze doświadczeniem najbardziej okrutnym. Spotkałem jej rówieśników, a nawet młodsze dzieci w obozie w Treblinje w regionie Banja Luki. Spotykałem je w wielu obozach dla uchodźców, niedożywione i, zwłaszcza w pierwszym okresie, pozostawione samym sobie. Znane są z pierwszej ręki świadectwa ofiar „czyszczenia etnicznego", straszliwej praktyki zastraszania i wypędzania ludzi. W raporcie przed- 7 stawionym Komisji Praw Człowieka Narodów Zjednoczonych 21 lutego 1994 zamieściłem obszerny rozdział poświęcony losom dzieci w konflikcie jugosłowiańskim, których około 300 tysięcy zetknęło się bezpośrednio z działaniami wojennymi. W Bośni i Hercegowinie około 16 tysięcy dzieci zginęło. Są to liczby szacunkowe. Nie do wymierzenia jest koszmar przeżyć dzieci, które były świadkami zabijania bliskich, znęcania się, poniżania, rozboju i gwałtów. Dziennik Zlaty Filipović jest więc jednym z wielu świadectw. Jest głosem dziecka z oblężonego Sarajewa. Jedenastoletnia Zlata nie pisała go jednak jako świadectwa. Prowadziła swój notatnik bardziej jako rozmowę z samą sobą, czy raczej dialog z własnym pamiętnikiem. Prowadziła tę rozmowę jako zapis jej dziecięcych, ważnych spraw. Myślę, że pamiętnik ten przetrzyma swój czas. Jest on czymś więcej niż relacją, jest głosem zdziwienia nad światem, głosem dziewczynki, która nie straciła wrażliwości. Pamiętnik Zlaty był już tłumaczony na wiele języków. Obecnie ukazuje się po polsku. Zastanawiam się nad tym, dla kogo jest przeznaczona ta książka i do kogo dotrze. Jej czytelnikami będą na pewno ludzie dorośli. Jest to jednak również książka dziecka dla dzieci. Zlata pisała swój pamiętnik z myślą o swoich przyjaciołach. Jest to więc książka także dla polskich rówieśników Zlaty. Nie chciałbym oszczędzić również moich wnuków Ewy, Marty, Filipa, Kasi, Oli, Kacpra i Gabrysi. Chciałbym, aby tę książkę teraz, lub kiedyś przeczytali. sierpień 1994 TADEUSZ MAZOWIECKI Poniedziałek, 2 września 1991 Za mną długie, ciepłe lato, beztroskie dni wakacji, a przede mną nowy rok szkolny. Idę do piątej klasy. Stęskniłam się. za moimi szkolnymi koleżankami, za wszystkimi przyjaciółkami w szkole i poza nią. Z niektórymi nie widziałam się od dnia, w którym szkolny dzwonek ogłosił koniec roku. Cieszę się, że znów będziemy razem, znów będzie można pogadać o szkole, poopowiadać sobie o naszych małych smutkach i wielkich radościach. Mirna, Bojana, Marijana, Ivana, Masa, Azra, Minela, Nadża -znów jesteśmy razem. Wtorek, 10 września 1991 Tydzień minął na kupowaniu książek, zeszytów i przyborów, na opowiadaniu przygód z wakacji nad morzem, w górach, na wsi, za granicą. Wszyscy gdzieś byliśmy, tyle jest rzeczy do opowiadania, tyle przeżyć. Czwartek, 19 września 1991 Zaczęła się też nauka w szkole muzycznej. Dwa razy w tygodniu chodzę na fortepian i solfeż. Zaczął się też tenis. Aha, przeszłam do 9 starszej grupy na tenisie. W środy chodzę do cioci Miki na lekcje angielskiego. We wtorki na chór. Wszystko obowiązkowe. Codziennie, prócz piątków, mam sześć lekcji. Ale wytrzymam to jakoś. Poniedziałek, 23 września 1991 Nie pamiętam, czy wspomniałam o lekcjach wychowania technicznego. Nowy przedmiot, którego nauka rozpoczyna się w piątej klasie. Naszą nauczycielką jest Jasmina Turajlić. PODOBA MI SIĘ. Uczymy się o drewnie, jego budowie, wykorzystaniu i jest to dość ciekawe. Niedługo będziemy mieć zajęcia praktyczne, co oznacza wykonywanie różnych przedmiotów z drewna i innych materiałów. Będzie zabawnie. Zaczęło się już przepytywanie: historia, geografia, biologia. Do roboty! Piątek, 27 września 1991 Wróciłam ze szkoły i jestem nieźle zmęczona. Ciężki tydzień. Jutro jest sobota i będę mogła wyspać się do woli. NIECH ŻYJE SOBOTA! A wieczór mam już „zajęty". Jutro są urodziny Ivany Varunek. Dziś dostałam „zaproszenie". Co i jak było, zobaczymy, ciąg dalszy nastąpi... Niedziela, 29 września 1991 Jest jedenasta. Tak naprawdę to urodziny Ivany są dziś, ale obchodziła je wczoraj. Było super: Była kiflica1', grickalica2), ka- kiflica - rogalik. grickalica - drobne przysmaki do chrupania (orzeszki, chipsy, itp.). 10 паркі і najważniejsze - tort. Oprócz dziewczynek zostali też zaproszeni chłopcy. Urządziliśmy zawody w tańcu i wygrałam. Jako nagrodę dostałam kasetkę na biżuterię. Krótko mówiąc, urodziny się udały. Niedziela, 6 października 1991 Oglądam amerykański TOP-20 w MTV. To niemożliwe, żeby zapamiętać, kto jest na którym miejscu. Czuję się super, bo zjadłam właśnie PIZZĘ „cztery pory roku" z szynką, serem, ketchupem i grzybami. Ale pyszna. Tata kupił mija w „Galiji" (pizzeria w naszej dzielnicy). Być może dlatego nie zapamiętałam, kto zajął które miejsce - za bardzo byłam zajęta opychaniem się pizzą. Wszystkiego się nauczyłam i jutro mogę iść do szkoły, bez lęku przed jakąś złą oceną. Zasłużyłam na dobrą ocenę, ponieważ cały weekend się uczyłam. Nie zeszłam nawet do parku pobawić się z dziewczynami. Ostatnio jest ładna pogoda i najczęściej gramy w dwa ognie, rozmawiamy, spacerujemy. Krótko mówiąc, bawimy się. Piątek, 11 października 1991 Męczący, ale pomyślny dzień. Klasówka z matematyki - 5, ćwiczenia pisemne z serbsko-chorwackiego - 5, odpowiadałam z biologii i dostałam 5. Jestem zmęczona, ale zadowolona. Jeszcze jeden weekend przede mną. Jedziemy do Crnotini. To nasza posiadłość kilkanaście kilometrów stąd. Jest tam wielki sad, w którym stoi 150-letni dom, uznany za zabytek historyczny i pozostający pod opieką władz. Mama i tata odremontowali go. Babcia i dziadek siedzą tam cały czas. Stęskniłam się za nimi, stęskniłam się za Vildaną, Atim (jej psem), stęskniłam się za czystym powietrzem i cudowną przyrodą. Och, jak wspaniale będzie się tam wyspać. 11 Niedziela, 13 października 1991 W Crnotini było przecudnie. Za każdym razem coraz bardziej podoba mi się ten nasz dom (naprawdę jest niezwykły) i przyroda, która go otacza. Zrywaliśmy jabłka, gruszki, orzechy, fotografowaliśmy małą wiewiórkę, która zręcznie kradła orzechy, przygotowaliśmy ruszt - było moje ulubione danie ćeyapćići1'. Babcia upiekła strudla z jabłkami. Zbierałam różne liście do zielnika i bawiłam się z Atim. Jesień już na dobre zastąpiła lato. Powoli, ale pewnie barwi i maluje przyrodę swoim pędzlem. Liście żółte i czerwone opadają. Dni są krótsze, zrobiło się chłodniej. Jesień też jest piękna. W rzeczywistości każda pora roku ma swoje uroki. W mieście jakoś nie zauważam i nie czuję piękna przyrody tak jak w Crnotini. Tam ona pachnie, pieści mnie i wzywa w swoje objęcia. Wspaniale odpoczęłam w jej towarzystwie podziwiając wszystkie jej uroki. Sobota, 19 października 1991 Wczoraj był bardzo zły dzień. Przygotowywaliśmy się do spędzenia tego weekendu na Jahorinie (to najpiękniejsza góra na świecie). Tymczasem, gdy wczoraj wróciłam ze szkoły, zobaczyłam zapłakaną mamę i tatę w mundurze. Coś ścisnęło mnie za gardło, kiedy tata powiedział, że musi się zgłosić do rezerwowej jednostki policji, ponieważ dostał wezwanie. Objęłam go i przez łzy zaczęłam prosić, żeby nie szedł, żeby został. Mama płakała i dzwoniła do przyjaciół i rodziny. Wszyscy natychmiast przyszli (Slobo, Doda, Keka, brat mamy Braco, ciocia Melica i nie pamiętam kto jeszcze). Wszyscy przyszli, żeby nas pocieszyć i ofiarować swoją pomoc. Keka odprowadziła mnie do Martiny i Mateji na nocleg. Gdy obudziałm się rano, Keka powiedziała, że wszystko jest w porządku i tata wróci za dwa dni. ćevapćići - kulki z mięsa pieczone na ruszcie. 12 Teraz jestem w domu. Ciocia Melica jest u nas i wygląda na to, że wszystko dobrze się skończy. Tata powinien być pojutrze. Chwała Bogu! Wtorek, 22 października 1991 Wygląda na to, że rzeczywiście wszystko skończyło się dobrze. Tata wrócił wczoraj i to dokładnie na swoje urodziny. Pojutrze znów idzie, a potem co drugi dzień. Będzie dyżurował po 10 godzin. Musimy się do tego przyzwyczaić. Chyba nie potrwa to długo. Ale co to znaczy, nie wiem. Jacyś rezerwiści z Czarnogóry weszli do Hercegowiny. Dlaczego? Z jakiego powodu? Wygląda to na jakąś politykę, a ja nie orientuję się w polityce. Czy po Słowenii i Chorwacji wiatry wojny wieją w stronę Bośni i Hercegowiny? Nie, to niemożliwe. Środa, 23 października 1991 W Dubrowniku toczy się prawdziwa wojna. Bombardują go zaciekle. Ludzie są w schronach, nie mają wody, nie mają prądu, telefony nie działają. W telewizji oglądamy straszne zdjęcia. Mama i tata są zatroskani. Czy to możliwe, że niszczą tak cudowne miasto? Mama i tata są do niego szczególnie przywiązani. Tam, w książęcym pałacu, podpisali gęsim piórem swoje „TAK" na przyszłe wspólne życie. Mama mówi, że to najpiękniejsze miasto na świecie i nie może być zniszczone!!! Martwimy się o wujka Srdjana (on mieszka i pracuje w Dubrowniku, ale jego rodzina jest jeszcze w Sarajewie) i jego rodziców. Jak oni znoszą to wszystko, co się tam dzieje? Czy żyją? Próbujemy nawiązać kontakt przez krótkofalowców, ale nie udaje nam się. Ciocia Boka (żona Srdjana) jest zrozpaczona. Każda próba dowiedzenia się czegokolwiek jest bezskuteczna. Dubrownik jest odcięty od świata. 13 Środa, 30 października 1991 Dobra wiadomość. Moja nauczycielka fortepianu mówi, że niedługo będzie koncert w szkole i ja wezmę w nim udział!!! Muszę się dobrze przygotować. Będę grać Kabalewskiego - Sześć wariacji na temat słowackiej pieśni. Wszystkie wariacje są krótkie, ale trudne. Nie ma problemu, postaram się. W szkole nic nowego, wkrótce półsemestr, więc zbieramy oceny. Dni są krótkie, chłodniej, to znaczy - niedługo śnieg - YOUPI! Jahorina, narty, wyciągi krzesełkowe, orczyki - ledwie mogę się doczekać!!! Trochę się pospieszyłam, trzeba jeszcze poczekać, ale kupiliśmy już karnety na cały narciarski sezon. Wtorek, 5 listopada 1991 Właśnie wróciłam z chóru. Przemokłam. Możesz uwierzyć, dziś dyrygentka powiedziała nam, że niedługo będziemy mieć występ. Będziemy śpiewać Nabuko, Ave Maria, Kadja podjoh na Bentbaśu, Tebe pojem i Odę do radości. Wszystkie pieśni są cudowne. Piątek, 8 listopada 1991 Pakuję się; ciebie, Pamiętniku, też chowam do plecaka. Cały weekend spędzę u Martiny i Mateji (M&M). Super!!! Mama mi pozwoliła. Schowałam do plecaka podręczniki, piżamę, szczoteczkę do zębów i resztę klamotów. Jeszcze tylko schowam ciebie i biegnę. CIAO!!!. Niedziela, 10 listopada 1991 Jest 16.30 i właśnie wróciłam od M & M. Było świetnie. Poszłyśmy pograć w tenisa, oglądałyśmy MTV, RTL i SKY... Chodziłyśmy na 14 spacery, bawiłyśmy się. Miałam cię zawsze przy sobie, ale nic nie napisałam. Nie gniewasz się? Pracę domową odrobiłam, teraz się wykąpię, obejrzę telewizję i pójdę spać. Weekend, jak każdy, był cudowny. Wtorek, 12 listopada 1991 W Dubrowniku jest coraz gorzej. Udało nam się dowiedzieć przez krótkofalowców, że Srdjan żyje, że czuje się dobrze i jego rodzice także. Relacje w telewizji są straszne. Ludzie głodują. Zastanawiamy się, w jaki sposób posłać Srdjanowi paczkę. Można jakoś przez Caritas1'. Tata wciąż chodzi na dyżury w rezerwie, wraca do domu zmęczony. Kiedy to się skończy? Tata mówi, że może w przyszłym tygodniu. Chwała Bogu. Czwartek, 14 listopada 1991 Tata już więcej nie pójdzie do rezerwy- Youpi!!! Teraz będziemy mogli pojechać na weekend na Jahorinę i do Crnotini. Tylko, że w ostatnim czasie są problemy z benzyną. Tata godzinami stoi w kolejce, jeździ poza miasto, żeby coś znaleźć, ale często wraca z pustymi rękami. Wspólnie z Boką posłaliśmy Srdjanowi paczkę. Przez krótkofalowców dowiedzieliśmy się, że nie mają nic do jedzenia. Nie ma wody. Srdjan wymienił butelkę whisky na pięć litrów wody. Słowa „jajko", „jabłko", „ziemniak" to teraz dla mieszkańców Dubrownika rzeczowniki abstrakcyjne. Caritas Intemationalis. Międzynarodowa organizacja katolicka, działająca w 52 krajach udzielająca społecznej pomocy, bardzo często w nagłych wypadkach. 15 Wojna w Chorwacji, wojna w Dubrowniku, jacyś rezerwiści w Hercegowinie. Mama i tata wciąż oglądają wiadomości w telewizji. Są bardzo smutni. Mama często płacze, kiedy widzi te okropne zdjęcia. Kiedy przychodzą przyjaciele, najczęściej rozmawiają 0 polityce. Co to jest polityka? Szczerze mówiąc nie mam pojęcia. 1 nie interesuje mnie to zbytnio. Obejrzałam właśnie Midnight caller. Środa, 20 listopada 1991 Właśnie wróciłam ze szkoły muzycznej. Miałam mój mały występ. Myślę, że byłam dobra, staram się. Zrobiłam dwa błędy, ale może tego nie zauważyli. Mateja była wśród publiczności. Jestem zmęczona, bo było duże napięcie. Środa, 27 listopada 1991 Zbliża się 29 listopada. Dzień Republiki. Rodzice robią zakupy i wszystko odbywa się pod znakiem przygotowań do pobytu na Jahorinie, u Jacy (to moja chrzestna Jasna). YOUPI!!! Nie mogę się doczekać. Na Jahorinie będzie jak zawsze cudnie i niezapomnianie. Piątek, 29 listopada 1991 Dotarliśmy na Jahorinę. Jaca ogrzała dom, pali się w kominku. Zoka (mąż Jasny) przygotowuje swoje przysmaki, jak to zawsze ma w zwyczaju, tata i Bożo (przyjaciel i kolega taty) rozmawiają o polityce. Mama i Jasna włączają się do tej rozmowy, a my, dzieci, Branko, Syjetlana, Nenad, Mirela, Anela, Oga i ja - zastanawiamy się, co mamy robić: iść na spacer, bawić się, obejrzeć jakiś film w telewizji, czy zagrać w Scrabble. Tym razem zdecydowaliśmy się na zabawę. Zawsze jest to zabawa z żartami i grą słówek, które tylko my jesteśmy w stanie zrozumieć. Jest zimno, ale cudownie. Jestem taka szczęśliwa, tak mi dobrze. Tyle pyszności, którymi nas karmią 16 1981. Zlata ma 1 rok. 1985. Na ścieżkach olimpijskich Jahoriny - według Zlaty -,,najpiękniejszej góry na świecie". - Л Иё »олГ« Ъ'си kjouol /ne fcSi ЖсАш mix/А іЖ oymafut dum je dmt' А та /тоги ішло- mdupko)vane>ui аяито- %a&ncr ob- /ташр. omem* Xkim Ша. Лакаяstie otr Ц/шпуьх иьрот&тю. <ьій&х. T> KBr: Akcr pi TaA ■ . - > > ш$&7П£ де от p omowi 6&{ Неп i poją na Jahorinie i ta wspaniała atmosfera między nami. A wieczorem najwspanialsze chwile - idziemy z Ogą pierwsze do łóżek na długą, długą rozmowę przed snem. Rozmawiamy, planujemy różne rzeczy i zwierzamy się jedna drugiej. Dziś rozmawiałyśmy o MTV -mają takie fajne nowe teledyski. Poniedziałek, 2 grudnia 1991 Jutro są moje urodziny. Mama przygotowuje ciasta, tort i resztę, ponieważ w naszym domu jest to zawsze wielkie święto. W dniu urodzin - 3 grudnia, przychodzi moje towarzystwo, a następnego rodzina i przyjaciele. Przygotowujemy z mamą tombolę i pytania do quizu dla dzieci. Tym razem na urodziny mamy kubki, talerzyki i serwetki w czerwone jabłuszka. Są słodkie. Mama kupiła je w „Puli". Tort będzie w kształcie kokardy i ...tym razem zdmuchuję 11 świeczek. Muszę dobrze dmuchnąć i zgasić wszystkie od razu. Wtorek, 3 grudnia 1991 Dziś jest ten wielki dzień - moje urodziny. Wszystkiego najlepszego, Zlato!!! Niestety, jestem chora. Mam zapalenie zatok i jakaś ropa spływa mi do gardła. Nic mnie wprawdzie nie boli, ale muszę pić antybiotyk - Penbritin - i zapuszczać jakieś wstrętne krople do nosa. Okropnie pieką. Dlaczego musiało mnie to spotkać akurat w urodziny. Ech, Boże, Boże, nie mam szczęścia. (Zlato, nie bądź taką pesymistką - nie wszystko jest takie czarne). Dobrze, wyzdrowieję, a urodziny będę obchodzić trochę później, to znaczy, myślę o moim towarzystwie, bo „starsi" (przyjaciele i rodzina) przyjdą złożyć życzenia dzisiaj. A ja w nocnej koszuli. Mama i tata zrobili mi dużą radość prezentem urodzinowym - dostałam narty Head, nowe wiązania Tyrolia i nowe kijki. Super! Й21І^ЯЙ&Ш£Ф0' dziękuję tato! 17 Właśnie pożegnaliśmy część gości, a ja jestem trochę zmęczona, muszę przerwać pisanie, brakuje mi idei i natchnienia. Dobranoc. Środa, 4 grudnia 1991 Jestem w łóżku, razem z tobą, mój Pamiętniku. Znowu muszę cały dzień przeleżeć. Bimbilimbica (moja najukochańsza lalka) nudzi się na nocnym stoliku, a Panda patrzy na nią, nie spuszcza z niej oczu... Niech patrzy. 19.45. Znów leżę w łóżku i słucham łomotu naszej pralki. Przyszedł mechanik, żeby ją naprawić. Biedaczka, ma chyba ze sto lat. Powinnam jej mówić „proszę pani". Mechanik poszedł i teraz słucham Michaela Jacksona - Man in the Mirror. Właśnie przyszedł mi do głowy zwariowany pomysł. Spróbuję zapisać się do Fan Clubu Madonny. Jestem naprawdę stuknięta. Czwartek, 5 grudnia 1991 Obudziłam się bardzo późno. Przyszły do mnie Azra, Minela i Bojana Bojana w sobotę wyprawia urodziny. Szczęściara! DLACZEGO JA MUSZĘ CHOROWAĆ??? Chlip! Chlip! Sobota, 7 grudnia 1991 Weekend w łóżku. Bojana obchodzi urodziny, a ja nie mogę do niej iść. Smutno mi. Nie mogę już ani czytać, ani oglądać telewizji. Chcę wy-zdro-wieć! Każdego wieczoru mama i tata próbują dodzwonić się do Srdja-na, ale kontakt telefoniczny z Dubrownikiem jest niemożliwy. Boże, tam jest naprawdę wojna. Dziś w telewizji widziałam zdjęcia z Du- 18 brownika. Koszmar. Martwimy się o Srdjana i jego rodzinę. Mamie udało się (gdyż była wytrwała) dodzwonić się do niego dziś w nocy o jedenastej. Jest głodny i spragniony, zimno mu, nie ma prądu, wody, nie mają nic do jedzenia. Jest smutny. Mama płakała. Co się dzieje, dlaczego się to dzieje? Boże, czy to możliwe, że tam jest wojna. Dubrownik staje się ruiną, umierają ludzie. Niestety, to smutna prawda. Trzymaj się, Srdjanie, a ja za ciebie trzymam kciuki. Któregoś dnia znów poślemy ci paczkę przez Caritas. W poniedziałek idę do cioci Miry na kontrolną wizytę. Ciao! Poniedziałek, 9 grudnia 1991 Byłam u cioci Miry. Mówi, że jutro mogę iść do szkoły. SUPER!!! Poszłyśmy do „Kiki" (taki butik dla dzieci) kupić mi nowe szare spodnie. Podobają mi się. Och, przecież teraz jest Murphy Brown w telewizji. Muszę obejrzeć. Ciao!!! Środa, 11 grudnia 1991 Znów jestem w szkole. Mnóstwo nauki, niedługo koniec semestru. Jutro mam klasówkę z matematyki. Muszę ćwiczyć. Dziś dostałam 5 z historii. W sobotę obchodzę moje spóźnione 11 urodziny. Sobota, 14 grudnia 1991 Dziś, jedenaście dni później, świętowałam z przyjaciółmi moje jedenaste urodziny. Było wszystko i wszystko przypominało prawdziwe urodziny. Tombola, quiz, tort w kształcie kokardy. Świeczki zdmuchnęłam przy pierwszej próbie. Bawiliśmy się doskonale. Chociaż choroba nie pozwoliła, żeby to było 3 grudnia, ale i tak było 19 fajnie. No więc ostatni raz - wszystkiego najlepszego, Zlato, i żebym więcej nie chorowała w tym wielkim dniu. A, zapomniałam: dostałam cudowne prezenty - wszystkie są z „Melani" (to chyba najwspanialszy sklep z tak cudownymi drobiazgami). Na dodatek doskonale pasują do innych rzeczy, które mam już w moim pokoju. Czwartek, 19 grudnia 1991 W Sarajewie rozpoczęła się (widzieliśmy to w telewizji) akcja „Pomoc miasta Sarajewa dla dzieci Dubrownika". Do paczki Srdja-na dołożyliśmy piękną noworoczną paczuszkę dla jakiegoś nieznanego dziecka z Dubrownika. Zapakowaliśmy cukierki, czekolady, witaminy, małą lalkę, książeczki, kredki, zeszyty - wszystko, co mogliśmy, ponieważ chcieliśmy sprawić radość jakiemuś niewinnemu dziecku, któremu wojna nie pozwala chodzić do szkoły, bawić się, jeść to, co lubi i cieszyć się swoim dzieciństwem. Paczuszka jest słodka i kolorowa. Mam nadzieję, że spodoba się temu komuś, do kogo trafi. Chcielibyśmy, żeby tak było. Napisałam też pocztówkę z życzeniami, aby wojna w Dubrowniku skończyła się jak najszybciej. Czwartek, 26 grudnia 1991 17.45. Długo ci się nie zwierzałam, mój Pamiętniku. A więc, po kolei: dostałam 4 na egzaminie z fortepianu, z solfeżu - 5 i 5 z gry w zespole. Super. Mirna zdała tak samo jak ja. Wysłałam Saćiciom list i dostałam bilet na Żółwie Ninja. Wczoraj było Boże Narodzenie. Byliśmy u M&M. Było cudownie. Ogroma choinka, gwiazdkowe prezenty i świąteczny stół. Była Boka z Andreją. I niespodzianka. Telefonował Srdjan. Wszyscy byliśmy szczęśliwi a jednocześnie smutni. Nam tu tak dobrze w cieple, wokół nas świąteczne ozdoby i prezenty, przed nami mnóstwo 20 smakołyków do jedzenia i picia. A on, jak wszyscy w Dubrowniku..., znalazł się w środku wojny. Ta wojna, Srdjanie, musi się skończyć i znów wszyscy będziemy razem. Trzymaj się!!! Ściskam mocno kciuki za ciebie i za wszystkich ludzi, i wszystkie dzieci w Dubrowniku. . ... Niedługo Nowy Rok. Wydaje mi się, ze nastrój przed tym wielkim dniem nie jest taki jak zwykle. Mama i tata, a także wszyscy nasi przyjaciele i rodzina, nie planują tym razem żadnego szaleństwa. Właściwie prawie się o tym nie wspomina. Może to ze względu na wojnę w Dubrowniku. A może jakiś strach? Nic nie wiem i nic nie rozumiem. Mama powiedziała, że jutro będziemy ubierać choinkę. Dziś miałam ostatnie w tym roku zajęcia w szkole muzycznej. W szkole?! Mam nadzieję, że same piątki. YO, BABY, YO! Tak mówi The French Prince of Bel-Air. To jeden z moich ulubionych seriali w nocnym programie. UCH! Ile napisałam. Tylko spójrz na to królestwo liter. UCH! Jeszcze tylko jedno - jutro idziemy z klasą do kina. Będziemy oglądać Biały kieł Jest to wspaniała książka Jacka Londona i mam nadzieję, że film też. CIAO!!! Poniedziałek, 30 grudnia 1991 Ubraliśmy choinkę. Byłam z mamą na zakupach. Kupiłyśmy prezenty dla rodziny i przyjaciół. Wszystko ładnie popakowałyśmy, napisałyśmy dla każdego kartkę z życzeniami szczęścia w Nowym Roku i ułożyłyśmy pod choinką. Wygląda wspaniale. Mama gotuje różne wspaniałości, piecze, uciera - będzie wszystko. Ale wydaje mi się, że Nowy Rok będziemy witać sami, at home. Ы Jo»»w/ Środa, 1 stycznia 1992 I rzeczywiście taksie stało: Nowy Rok witałam AT HOME WlfH MY MAMIMY AND DADDY. Nie było źle, ale inaczej niż zwykle, jakoś dziwnie. Szczęśliwego Nowego Roku. 21 Nowy Rok witaliśmy sami, ale za to dziś dom jest pełen gości, Przyszło dużo „małych" (moi przyjaciele) i „dużych" (przyjaciele rodziców), i rodzina. Było wesoło. Sobota, 4 stycznia 1992 Wczoraj byliśmy na Jahorinie. Tam jest super. Jeździliśmy na sankach, wygłupialiśmy się i graliśmy w Yambo. Naprawdę fajnie! Ale nie nocowaliśmy na Jahorinie. Nie ma sprawy. Wczoraj były Czarownice z Eastweek z Cher, Michele Pfaiffer, Jackiem Nickol-sonem i jakąś Ssss. Naprawdę nie wiem. I jeszcze coś, od Jacy dostałam na Nowy Rok czapkę i rękawiczki z pomponami. Ale cieplutkie. Są słodkie. Niedziela, 5 stycznia 1992 Wyjście do kina było prawdziwą katastrofą. Totalna klęska. Jakbyś widział Jordana z „New Kids On the Błock". Po pierwsze: to nie był Biały kieł, tylko Mój Brat Aleks. Dałoby się jeszcze przeżyć, gdyby nie to, że ktoś z balkonu rzucał papierkami i pluł. Oczywiście,' nie byłabym Zlata Filipović, gdybym nie siedziała w tym pierwszym rzędzie, na balkonie! Oczywiście! Kto jest winien, że usiadłam w złym miejscu. Poniedziałek, 13 stycznia 1992 Właśnie odprowadziliśmy M & M i Nedę. UCH! Męczący dzień. Teraz idę spać, bo jest 23.10. Czytam Piętnastoletniego kapitana Juliusza Verne'a. 22 Wszystko jest takie samo i wszystko kręci się w kółko. Nuda, książki, przyjaciele, telefony i znów to samo. Teraz naprawdę muszę iść do łóżka. Dobranoc i pięknych snów! Wtorek, 14 stycznia 1992 Ziewając jeszcze, wzięłam długopis i zaczęłam pisać: równocześnie oglądam Top Gun. Ale teraz jest już coś innego w programie. Właśnie zniszczyłam ostatnią stronę „Bazaru", w czasie rozmowy przez telefon z mamą, która jest w pracy. Muszę ci się zwierzyć. Każdej nocy śni mi się, że proszę o autograf Michaela Jacksona, a on albo mi go nie daje, albo podpisuje jego sekretarka i słowa się rozpływają, bo to nie on pisał. Smutno, biedna jestem. Ha!, Ha!, Ha! Muszę się ha, ha, ha, śmiać, śmiać ha, ha, ha, ha. 16.15. Byłam u Vanji i Andrej a (V & A). Było trochę mamrotania, bo długo siedziałam. Ale w Monopol naprawdę gra się długo. Vanja i Andrej zbankrutowali, a ja miałam wszystkie czerwone kupony (po 5000). Dokładniej, miałam 12000000.1 na dodatek miałam Piazza Venezia i Via del Corso. Ojej, to Bugs Bunny, muszę obejrzeć! 19.50 oglądam DIAL MTV. 5. Pet Shop Boys Was it Worth it? 4. Nie mogę sobie przypomnieć 3. Nirvana 2. Guns n'Roses 1. New Kids on the Błock Czwartek, 16 stycznia 1992 Wstałam późno. Mama nie czuje się dobrze. Nie poszła do pracy. Przyszła Safija, pomaga nam sprzątać. Nudzę się. Kiedy znów na Jahorinę?! 23 Czwartek, 23 stycznia 1992 21.55. Leżę w łóżku. Ale nie w swoim. TAK JEST. Tralalala! Jestem na Jahorinie. Już siedem dni. I śpię razem z Ogą. Słucham bzyczenia zmęczonej muchy, trzaskania w piecu i gadam z Ogą. Wygląda to tak, jakbyśmy zawsze były razem - tutaj, w tym łóżku, w tym pokoju, na Jahorinie. Długo ci się nie zwierzałam, mój Pamiętniku. Odkąd przyjechałam, cały czas coś się działo: jazda na nartach, nocne saneczkowanie, ślizganie się po torze Boży, lepienie bałwanów i zamków ze śniegu. Po prostu, nie miałam czasu. Jesteśmy tu wszyscy - Oga, Branko, Syjetlana, Nenad, Bojan, Boris, Mirela, Anela i oczywiście - ja. Naprawdę nie miałam dla ciebie czasu. Wybaczysz mi, wiem o tym. Obiecuję, że będę bardziej regularnie pisywać. Właśnie umawiam się z Ogą, na którym wyciągu będziemy jeździć jutro - Ogorjelicy I, Ogorjelicy II, Śatorze, czy na orczykowym. Boże, co za wybór. Ledwie mogę się doczekać. I AM HAPPY! ł jebhrttn ^сгфїіні»/ Niedziela, 26 stycznia 1992 Rozchorowałam się. Boli mnie gardło. Temperatura. Byłam cała rozpalona. Teraz gorączka trochę mi spadła, ale strasznie kaszlę. Ciao! Wtorek, 28 stycznia 1992 Dziś czuję się lepiej. Dostałam antybiotyk i powoli przechodzi. Teraz choruje także Borys, a Oga skarży się, ża boli ją gardło. Nie mówiłam ci, że Syjetlana przywiozła nam grypę z Sarajewa. Była u dentysty i chyba tam ją złapała. A teraz mamy ją na Jahorinie. Najpierw zachorowała Syjetlana, potem ja, później Boris i być może Oga. Tak więc grypa przerwała nam zabawę. Niestety. 24 Niedziela, 2 lutego 1992 Wczoraj wróciliśmy z Jahoriny. Czuję się dobrze, ale mama jest chora. Ma gorączkę i kaszle. Tata też ma gorączkę. Ja tylko kaszlę. To prawdziwa epidemia. Wtorek, 4 lutego 1992 Zaczęły się zajęcia w szkole. Inne także... Wróciłam właśnie z muzycznej. Było dobrze. Nie mówiłam ci, że mam zeszyt, do którego wklejam informacje o modzie. Mam zdjęcia Lindy Evangelisty, Claudii Schiffer, Cindy Crawford, Yasmeen Ghanri. Środa, 15 lutego 1992 Tata wyzdrowiał, ale mama wciąż jeszcze choruje. Nie może się wyleczyć. Wygląda na to, że ma zapalenie płuc. Nie pracuje, jest na zwolnieniu. Odwiedza lekarzy. Ja mam swoje obowiązki - lekcje, szkoła muzyczna, uczę się, gram i proszę Boga, żeby mama wyzdrowiała i żebyśmy pojechali na Jahorinę. Ta paskudna grypa wszystko nam zepsuła. Czwartek, 5 marca 1992 O Boże! Zagotowało się w Sarajewie. W niedzielę (1 marca) jakaś grupa uzbrojonych cywilów (jak mówią w TV) zabiła serbskiego weselnika i raniła duchownego. A w poniedziałek (2 marca) całe miasto było zabarykadowane. Było chyba tysiąc barykad. Nie mieliśmy nawet chleba. O szóstej ludziom znudziła się ta niepewność i wyszli na ulice. Ruszyli do Katedry w pochodzie. Przeszli przed 25 budynkiem Parlamentu, obeszli całe miasto. Koło koszar Marszałka Tito było kilku rannych. Ludzie śpiewali i krzyczeli „Bośnia, Bośnia", „Sarajewo, Sarajewo", „Chcemy żyć razem", „Wyjdźcie do nas". Zdravko Grebo1» powiedział w radiu, że piszemy historię. Około 20-tej odezwał się dzwonek tramwaju. Pierwszy tramwaj przejechał przez miasto i przywrócił życie. Ludzie wyszli na ulice z nadzieją, że coś takiego nie powtórzy się więcej. Do tego pokojowego marszu dołączyliśmy i my. Po powrocie do domu spokojnie zasnęliśmy. Nazajutrz wszystko było jak dawniej. Szkoła, muzyka... Ale wieczorem dotarła wiadomość, że z Pale2» idzie do miasta 3000 czetników3' i że chcą napaść na Sarajewo a najpierw na Baśćarśiję4». Ciocia Melica mówiła, że pod jej domem są nowe barykady i że oni nie będą dziś nocować u siebie. Poszli do wujka Nedjada. Później ludzie zgromadzili się przed Yutelems) Radovan Karadżić6» i Alija Izetbegović7) kłócili się. Wtedy Goran Milić8) zdenerwował się i zmusił ich, by spotkali się obaj z jakimś generałem Kukanjacem9». Milić jest świetny!!! Brawo! 4 marca (środa) barykady zostały usunięte, „dzieciaki"10» się dogadały. To chyba wspaniałe?! Tego dnia nauczyciel plastyki przyniósł obraz, żebyśmy mogli go dać wychowawczyni z okazji 8 marca. Złożyliśmy życzenia, a wy- " Zdravko Grebo - profesor na wydziale prawa w Sarajewie, dyrektor niezależnego radia Zid. 2) Pale - miasto położone w pobliżu Sarajewa, pod kontrolą Serbów * czetnicy - w Bośni-Hercegowinie i Chorwacji nazwa ta oznacza walczących nacjonalistów serbskich. 4) Basćarśija - stara dzielnica turecka w Sarajewie. 5) Yutel - jugosłowiańska telewizja. *> Radovan Karadżić - przywódca samozwańczego państwa Serbów bośniackich " Aha Izetbegović - przywódca Bośni-Hercegowiny, pragnący utrzymać wieloet-mczą Bosnię-Hercegowinę. 8) Goran Milić - znany dziennikarz telewizji Yutel. »» Kukanjac - dowódca sil zbrojnych Jugosławii stacjonujących w Bośni-Hercegowinie na początku wojny. 10) „dzieciaki" - tak Zlata nazywa polityków. 26 chowawczyni powiedziała, że idziemy do domu. Znów coś jest niedobrze! Powstała panika. Dziewczynki zaczęły krzyczeć, a chłopcy tylko w ciszy zaciskali powieki. Tata też wrócił do domu o wiele wcześniej. Wszystko jednak skończyło się dobrze. Zbyt dużo tych emocji! Piątek, 6 marca 1992 Życie znów zaczyna się toczyć normalnie. Wtorek, 24 marca 1992 W Sarajewie nie ma już awantur. Ale są za to w pozostałych częściach Bośni-Hercegowiny: Bosanskim Brodzie, Dervencie, Mo-drićy. Ze wszystkich stron docierają okropne wiadomości i zdjęcia. Mama i tata nie chcą, abym oglądała telewizję, kiedy idą wiadomości. Ale nie można przecież ukryć przed nami, dziećmi, wszystkich tych strasznych rzeczy, które się dzieją. Znów niepewność i smutek. Do Sarajewa przybyły Błękitne Hełmy. Teraz jesteśmy pewniejsi. A „dzieciaki" wycofały się ze sceny. Tata zawiózł mnie samochodem przed budynek, w którym mieści się komenda sił pokojowych ONZ. Powiedział, że teraz, gdy w Sarajewie powiewa błękitna flaga, możemy mieć nadzieję, że będzie lepiej. Poniedziałek, 30 marca 1992 Hej, Pamiętniku! Wiesz, co wymyśliłam? Ponieważ Anna Frank nazywała swój pamiętnik Kitty, może i ja mogłabym cię nazywać jakimś imieniem. Może: 27 ASFALTINA PIDŻAMETA ŚEFIKA HIKMETA SEVALA MIMMY lub jeszcze inaczej? Myślę, myślę... Zdecydowałam! Będziesz się nazywać... MIMMY No więc zacznijmy. Dear Mimmy, W szkole zbliża się półsemestr. Wszyscy przygotowujemy się do odpowiedzi. Jutro, podobno, mamy iść do Skenderiji1' na koncert. Wychowawczyni mówi, że nie powinniśmy iść, bo będzie dziesięć tysięcy ludzi - pardon, dziesięć tysięcy dzieciaków - i ktoś może wziąć nas na zakładników albo podłożyć bombę. Mama mówi, że nie idę. Więc nie pójdę. Ojej! Czy wiesz, kto wygrał w Jugovizji?! EXTRA NENA!!!2). A teraz, aż boję się napisać. Ciocia Melica mówiła, co słyszała u fryzjera: że w sobotę, 4 kwietnia 1992, BUM-BUM, TRACH--TRACH, ŁUP Sarajewo. Tłumaczenie: będą bombardować Sarajewo. Kocham cię, Zlata Piątek, 3 kwietnia 1992 Dear Mimmy, Mama jest w pracy. Tata na rozprawie w Zenicy3'. Wróciłam ze szkoły i rozmyślam. Dziś Azra wyjeżdża do Austrii. Boi się wojny. 11 Skenderija - dzielnica Sarajewa. 2) Nena - piosenkarka serbska. 3) Zenica - miasto w pobliżu Sarajewa. 28 UFF! A jednak myślę o tym, co ciocia Melica słyszała u fryzjera. Co zrobię, jeśli zbombardują Sarajewo. Przyszła Safija, a ja słucham RADIO - M. Czuję się trochę pewniej. Mama mówi, że to, co ciocia Melica słyszała u fryzjera, to dezinformacja. Daj Boże, żeby miała rację! Tata wrócił z Zenicy. Jest okropnie zdenerwowany i opowiada, że na dworcach kolejowym i autobusowym straszne tłumy. Ludzie opuszczają Sarajewo. Smutny widok. To są ofiary dezinformacji. Matki wyjeżdżają z dziećmi, ojcowie zostają. Albo wyjeżdżają tylko dzieci, a rodzice zostają. Wszyscy płaczą. Tata mówi, że wolałby nigdy tego nie widzieć. Mimmy, kocham cię, Zlata Sobota, 4 kwietnia 1992 Dear Mimmy, Dziś jest Bąkam1', ale na ulicach mało ludzi. To chyba ze strachu przed bombardowaniem Sarajewa. A bombardowania nie ma. Wygląda na to, że mama miała rację, kiedy powiedziała, że to dezinformacja. Chwała Bogu! Kocham cię, Zlata Niedziela, 5 kwietnia 1992 Dear Mimmy, Próbuję skupić się na pracy domowej (lektura), ale jakoś nie mogę. Coś dzieje się w mieście. Słychać strzały ze wzgórz. Kolumny l) Bairam - święto muzułmańskie. 29 ludzi ruszyły z Dobrinja1). Próbują coś zatrzymać - co, sami ni< wiedzą. Po prostu czuje się, że coś się zbliża, coś się już dzieje, сої bardzo złego. W telewizji pokazują ludzi przed budynkiem Par lamentu. W radiu wciąż nadają pieśń Sarajewo moja miłość. Wszystko to jest piękne, aleja cały czas odczuwam jakieś skurcze w żołądki i nie mogę się skoncentrować na pracy domowej. Mimmy, boję się WOJNY!!! Zlata Poniedziałek, 6 kwietnia 1992 Dear Mimmy, Wczoraj ludzie zebrani przed Parlamentem próbowali spokojnie przejść przez most na Miljaćce2'. I wtedy zaczęto do nich strzelać. Kto, jak, dlaczego? Jedna dziewczyna, studentka medycyny z Dubrownika, ZGINĘŁA. Jej krew rozlała się po moście. W ostatniej chwili powiedziała tylko „Czyż to jest Sarajewo?" STRASZNE, STRASZNE, STRASZNE! TU NIKT NIE JEST NORMALNY I NIC NIE JEST NORMALNE. Baśćarśija zburzona! Ci „panowie"3' z Pale strzelali w Basćarśiję. Od wczoraj ludzie są w Parlamencie. Niektórzy stoją przed budynkiem. Przenieśliśmy mój telewizor do dużego pokoju i w ten sposób w jednym telewizorze oglądam I program, a w drugim „Good Vibrations". Teraz z hotelu „Holliday Inn" strzelają do ludzi przed Parlamentem. A tam jest Bokica i Vanja z Andrejem. Ojej! Być może będziemy musieli zejść do piwnicy. Ty, Mimmy, będziesz na pewno ze mną. Jestem zrozpaczona. Także ludzie przed Parlamentem są zrozpaczeni. Mimmy, tu jest wojna. PEACE NOW! 11 Dobrinja - nowoczesna dzielnica Sarajewa - otoczona przez Serbów, została symbolem walk w Sarajewie. 2) Miljaćka - rzeka przepływająca przez Sarajewo. 3) .„panowie" - tak Zlata określa Serbów. 30 Mówi się, że będą atakować RTV-Sarajewo. Jednak jeszcze nie napadli. U nas już nie strzelają. PUK! PUK! (pukam w nie malowane drewno, żeby się nie zaczęło od nowa). O, nie! Znów strzelają! Zlata Czwartek, 9 kwietnia 1992 Dear Mimmy, Nie chodzę do szkoły. Wszystkie szkoły w Sarajewie są zamknięte. Jakieś niebezpieczeństwo wisi nad tymi wzgórzami, które nas otaczają. Chociaż wydaje mi się, że trochę się uspakaja. Nie słychać już wybuchów granatów i pocisków. Czasem przez chwilę słychać strzelaninę, potem znowu jest cicho. Mama i tata chodzą do pracy. Kupują jedzenie w dużych ilościach. Chyba tak na czarną godzinę. Panie Boże, błagam, spraw, żeby tak się nie stało. Jednak czuje się ogromne napięcie. Mama jest zrozpaczona, tata ją pociesza. Mama stale rozmawia przez telefon. Albo dzwoni ona, albo ktoś dzwoni do niej, telefon jest cały czas zajęty. Zlata Niedziela, 12 kwietnia 1992 Dear Mimmy, Pociski sypią się na nowe dzielnice - Dobrinje, Mojmilo, Vojnićko Polje. Wszystko się wali albo płonie, ludzie są w schronach. Tutaj u nas, w centrum miasta, nic się nie dzieje. Jest spokojnie. Ludzie wychodzą z domów. Dzisiaj jest piękny, ciepły, wiosenny dzień. My też wyszliśmy. Ulica Vasy Miskina była pełna dzieci. Niczym jakiś pochód pokoju. Ludzie wyszli, żeby się spotkać z innymi, ludzie nie chcą wojny. Chcą żyć i bawić się, tak jak było do tej pory. Czy to nie jest nienormalne? Komu może się podobać wojna? Kto może jej Pragnąć? 31 To jest najgorsza rzecz na świecie. Myślę o tym pochodzie, do którego dzisiaj dołączyłam. On jesl silniejszy i większy od wojny. Dlatego zwycięży. Muszą zwyciężył ludzie, a nie wojna, bo w wojnie nie ma nic ludzkiego. Wojna jesl czymś bardzo obcym człowiekowi. Zlata I Wtorek, 14 kwietnia 199І Dear Mimmy, Ludzie opuszczają Sarajewo. Lotnisko, dworce kolejowy i auto] busowy są czarne od ludzi. Widziałam w telewizji rozdzierające pożegnania. Rozstają się rodziny, przyjaciele. Jedni wyjeżdżają] drudzy zostają. Smutne, że aż płakać się chce. Przecież ci wszyscj ludzie, wszystkie te dzieci nie są niczemu winni. Dzisiaj rano przyszli Keka i Braco. Rozmawiają szeptem z mamą i tatą w kuchni. Keka i mama płaczą. Wydaje mi się, że nie wiedzą, co robić - zostać, czl wyjechać. I jedno złe, i drugie niedobre. Zlata I Środa, 15 kwietnia 1992 Dear Mimmy, Na Mojmilu strasznie strzelali. Z tego powodu Mirna była w schronie przez całe 48 godzin. Rozmawiałam z nią przez telefonj ale krótko, bo musiała znów wrócić do schronu. Szkoda mi Mirny] Bojana i Verica mają wyjechać do Anglii. Oga jedzie do Włochj Ale najgorsze jest to, że Martina i Mateja już wyjechały. Pojechał)! do Ochrydy1'. Keka płacze, Braco płacze i moja mama płacze. Teraa Ochryda - miasto w Macedonii. 32 1 .. ^Cn/pdLjL» i "fe* SU frYtr ҐҐЮШ ■»•>, d/щк r ^cn/&dLui» к €J3i і юг /Ul AJ/ i (л ь ó^ndu суюа- Sb-/za&n ja. wm^m~\ u ^oLa "kr лампасі ш onjjh /m^f^ r/m jot (Ні 'tJ> Ćią . УЄ ^ Ул ,M/lrl Л 51 • Дя Hak ■ па і JAH / r Є iS/ ^4*" ■''!\.f ■■ ^ \AAA -iścili -----------------у & $% i * , wiele starych sarajewskich domów zostało zburzonych. Byłam u babci i dziadka. Ach, jak się wycałowaliśmy i wyściskaliśmy. Oboje płakali ze szczęścia. Bardzo schudli i zestarzeli się przez te cztery miesiące, kiedy ich nie widziałam. Mówili mi, że urosłam, że jestem teraz dużą dziewczynką. Natura robi swoje. Dzieci rosną, starsi się starzeją. Ci, którzy jeszcze żyją. A mnóstwo, mnóstwo ludzi, dzieci z Sarajewa już nie ma między nami. Zabrała ich wojna. A wszyscy byli niewinni. Niewinne ofiary tej ohydnej wojny. Spotkaliśmy mamę Marijany. Nie wyjechali. Są żywi i zdrowi. Powiedziała mi, że Ivana wyjechała do Zagrzebia w żydowskim konwoju. Byliśmy też u Dody. Była zaskoczona, gdy nas zobaczyła. Rozpłakała się. Mówi, że urosłam. Slobo, jej mąż, był ranny, ale teraz już wszystko w porządku. Nie mają żadnych wiadomości od ich syna Dejana. Zamartwiają się tym. Mimmy, przyznam ci się do czegoś. Wystroiłam się. Założyłam ten piękny komplet w kratkę. Buty mnie trochę ugniatały, bo noga mi urosła, ale wytrzymałam. Takie więc było moje spotkanie z mostem, pocztą, babcią, dziadkiem, spotkanie z Sarajewem, które jest ranne. Niech tylko się skończy wojna i rany się zabliźnią. Ciao! Zlata Poniedziałek, 21 września 1992 Dear Mimmy, Zadowolona jestem z wczorajszej przechadzki po sarajewskich ulicach, ale jestem też smutna. Przed oczami stoi mi szkoła, poczta, prawie puste ulice, zmartwieni przechodnie, ograbione sklepy. Pochwaliłam się Bojanie, Maji i Nedzie tym, że widziałam naszą szkołę i wszystko pozostałe, bo one często wychodziły, a mnie mama i tata nie pozwalali. Bali się. Co prawda one są większe ode mnie. Ale teraz i ja mogę powiedzieć, że jestem odważna. Miałam odwagę przejść się ulicami Sarajewa. — Dziennik Zlały 65 Wczoraj w radiu mówili, że zniszczona jest ostatnia linia wysokiego napięcia, która doprowadzała do miasta energię elektryczną. To znaczy, że dziś wieczorem znowu nie ma prądu. I że znów będziemy siedzieć w ciemnościach. Twoja Zlata Poniedziałek, 28 września 1992 Dear Mimmy, NIESZCZĘŚCIE! Nie ma już prądu, nie ma wody! Dziś rano zabrakło wody. „Panowie" odcięli pompę wodną. Tydzień temu były urodziny Leli (przyjaciółki Maji). Tego dnia ostrzygłam się. Wiesz kto był fryzjerem? Sąsiadka Alma, bo nadal nie jest otwarty ani jeden salon fryzjerski. A włosy rosną! Dwa dni temu były urodziny Avdy (ojca Leli), ale tego dnia był ostrzał i nie mogliśmy do niego iść! Szkoda, bo urodziny to jedyne chwile, kiedy można się odprężyć, pośmiać. To jest o wiele przyjemniejsze niż te nasze spotkania w piwnicy. Dlatego tak bardzo cieszę się urodzinami. Dzisiaj była Neda. Wygląda na to, że wyjedzie do Zagrzebia. Na początku października wyjeżdża nowy żydowski konwój. Będzie próbowała się zapisać. Boże, teraz i Neda wyjedzie! Mama jest bardzo smutna. Zlata Środa, 30 września 1992 Dear Mimmy, Nie ma prądu i zanosi się, że prawdopodobnie długo go nie będzie. Baterie są wyczerpane. Tata przyniósł akumulator z samochodu i podłączył go do radia. Tak więc teraz możemy słuchać wiadomości. Muzyki nie słuchamy, bo trzeba oszczędzać akumulator. 66 Właśnie powiedzieli w radiu, że z Grbavicy wygnano wielu Chorwatów i Muzułmanów. Czekamy na rodzinę mamy i rodziców Neda i Lalo (naszego przyjaciela). Zlata Czwartek, 1 października 1992 Dear Mimmy, Minęła wiosna, minęło lato, przyszła jesień. Zaczął się październik. A wojna wciąż trwa. Dni są krótsze i coraz chłodniejsze. Wkrótce przyniesiemy do mieszkania piecyk. Ale czym będziemy się ogrzewać? Boże, czy ktoś myśli o nas tu w Sarajewie? Będziemy musieli naprawdę spędzieć zimę bez prądu i wody, ale w środku wojny. A tymczasem „dzieciaki" dyskutują. Czy dogadają się w końcu? Czy oni naprawdę myślą o nas, gdy rozmawiają, czy tylko się wymądrzają, a nas zostawiają naszemu smutnemu losowi. Tata szpera po strychu i piwnicy szukając drewna. Coś mi się zdaje, że niektóre meble skończą w piecu, jeśli nic się nie znajdzie przed zimą. Mam wrażenie, że nikt o nas nie myśli i że to szaleństwo jeszcze potrwa. Możemy liczyć tylko na siebie i starać się jakoś pokonać tę zimę, którą na dodatek Pan Bóg nam jeszcze grozi. Mama wróciła dziś z pracy zupełnie zaszokowana. Spotkała dwóch kolegów z Grbavicy. Jednak to prawda, że ludzie są stamtąd wypędzani. Od rodzin mamy, Neda i Lalo ani znaku, ani słowa. Nedo wariuje. Twoja Zlata Niedziela, 4 października 1992 Dear Mimmy, YESS! Nie ma wody! YESS! Nie ma prądu! 67 YESS! YESS! YESS! Ale kto jest? Jest Mirna! Moja wspaniała przyjaciółka MIRNA! Włosy jej bardzo urosły. Stała się prawdziwą kreatorką mody. W sąsiedztwie ma jednego psa dalmatyńczyka, nazywa się Gule. Nie schudła. Nawet troszkę utyła. Kiedy już się wycałowałyśmy, nie wiedziałyśmy od czego zacząć. Tak długo się nie widziałyśmy. Ponieważ rozdzieliła nas wojna, o niej najwięcej rozmawiałyśmy. Ale ważne jest, że byłyśmy razem. Obiecałam, że przyjdę do niej w tym tygodniu (oczywiście, jeśli nie będzie ostrzału). Dear Mimmy, Kocham cię, Zlata Poniedziałek, 5 października 1992 Dear Mimmy, Babcia i dziadek ogrzewają się gazem. Babcia gotuje u Nedy, bo ona ma kuchenkę gazową. Nie ma prądu, nie ma wody, a teraz nawet gaz nie dochodzi! Twoja Zlata Środa, 7 października 1992 Dear Mimmy, Neda jednak wyjechała. Wszyscy jesteśmy smutni. Mama najbardziej. Będzie nam brakowało Nedy, ale musimy pogodzić się z tym, że wojna rozdziela nas od przyjaciół. Ilu jeszcze ludzi wyjedzie? Przepraszam, Mimmy, jestem smutna, nie mogę dalej pisać. Kochająca cię Zlata 68 Niedziela, 11 października 1992 Dear Mimmy, Dzisiejszy dzień będzie się długo pamiętać w naszej rodzinie. Dziś wnieśliśmy stary piecyk do kuchni. Jest fajnie i ciepło. Wykąpaliśmy się wszyscy troje. Co prawda w deszczówce, ale nieważne. Jesteśmy czyści i nie zmarzliśmy jak ostatnio. Ciągle nie ma prądu i wody. Twoja Zlata Środa, 14 października 1992 Dear Mimmy, Znów ci się spowiadam przy świetle jednej z moich najpiękniejszych świec. Z ciężkim sercem je dałam. Ale musimy czymś oświetlić mieszkanie. Dzisiaj byłam u Mirny. Pokazała mi swoje kreatorskie prace i Gula. Cudowny jest, tylko nie ma ani jednej łaty na głowie. Wspaniale spędzone dwie godziny. Radosne wiadomości. JEST GAZ! YESSS! Zlata Piątek, 16 października 1992 Dear Mimmy, Od czasu do czasu zaglądam do „niebezpiecznego" pokoju, gdzie jest pianino i gram trochę gam. Mam wrażenie, że jest przed wojną. Pojawia mi się przed oczami obraz Jahoriny, morza, Crnotiny, przyjaciół, zabaw. Robi mi się smutno i płyną łzy. Boże, ile oni mi zabrali... Dzisiaj była u mnie Mirna. YESS! 69 Nadal nie ma wody ani prądu, ale na szczęście jest gaz. Babcia i dziadek też mają ciepło. Twoja Zlata Środa, 21 października 1992 Dear Mimmy, Dziś są urodziny taty. Podarowałam mu buziaka i „wszystkiego najlepszego, tato". Zrobiliśmy ciasteczka „a la Mirna". Muszę ci, Mimmy, coś wytłumaczyć: jak wiesz, każdego dnia (albo prawie) coś ci opowiadam. Znasz moją letnią szkołę w Radzie. Spotykaliśmy się, przygotowywaliśmy spektakl, recytowaliśmy... i co najfajniejsze, trochę pisaliśmy. Wszystko było świetne, aż do wybuchu tego obrzydliwego pocisku, który spadł zabijając naszego kolegę ELDINA. Maja nadal pracuje z naszą profesorką Ireną Vidović. Wiesz, o co kiedyś mnie zapytała - „Czy piszesz dziennik Fipo (moje przezwisko)?" - Piszę. - O swoich sekretach, czy o wojnie? - Teraz o wojnie. - Zgadnij, czemu cię pytam? Pytała, ponieważ chcą opublikować pamiętnik jakiegoś dziecka. I być może to będzie mój pamiętnik. To znaczy - TY MIMMY! Przepisałam cię do innego zeszytu i pójdziesz do Rady Miejskiej, żeby cię mogli przeczytać. Dostałam właśnie wiadomość, że będziesz wydrukowana. Na tydzień UNICEF-u wyjdzie książka, którą ja pisałam. To genialne. Po prostu genialne. A teraz druga bardzo radosna wiadomość - jest prąd. To znaczy niezupełnie, bo teraz o 17.45 znowu zabrakło. Samra mówi, że jeszcze będzie... Daj Boże. Ciao! Zlata 70 Sobota, 24 października 1992 Dear Mimmy, Znasz Lalo i Almę. Oni są w Grbavicy - okupowanej części Sarajewa. Lalo był zmuszany do pracy razem z innymi internowanymi. Pewnego dnia musieli pójść pozbierać ciała martwych czet-ników. Złapali ich „nasi" i wsadzili do więzienia na kilka dni, bo wydawali się podejrzani. Tak Lalo znalazł się w Sarajewie u swojej mamy, a jego rodzina została w Grbavicy. On szukał okazji, żeby wydostać Almę i dzieci z Grbavicy. W ramach wymiany. I, i... UDAŁO SIĘ! SUPER! Twoja Zlata Poniedziałek, 26 października 1992 Dear Mimmy, Dzisiaj poszliśmy zobaczyć się z Almą, Anią i Mają (żona i córka Lalo). Są teraz w pobliżu, w Zvijezdziex). Cały czas są w szoku, chociaż wszystko dobrze się skończyło. Najważniejsze, że wszyscy są teraz razem. Są smutni, bo zostawili wszystko w Grbavicy. Ania jest jeszcze zupełnie mała i wciąż pyta, kiedy wróci do domu. Jak jej odpowiedzieć, skoro ona nic nie rozumie? Upomina się o swoje lalki, swoje łóżko. To jest straszne! Zlata Wtorek, 27 października 1992 Dear Mimmy, U Bobarów mówi się o tym, że Maja i Bojana mogłyby wyjechać do Austrii. Czy to możliwe? Czy i one mnie zostawią? Boję się na- Zvijezda - dzielnica Sarajewa. 71 wet o tym myśleć! One także nie są tym zachwycone. Zobaczymy, co będzie. Podobno jeszcze jeden żydowski konwój ma opuścić Sarajewo. Twoja Zlata Czwartek, 29 października 1992 Dear Mimmy, Mama i ciocia Ivanka (mamy koleżanka) zostały zakwalifikowane na staż do Holandii. Dostały zaproszenia i mam jechać z nimi. Mama stanęła przed dylematem. Jeśli się zgodzi, zostawi tutaj tatę, rodziców, swojego brata. Myślę, że ciężko podjąć decyzję. Kiedy się zastanowię, nie chcę jechać. A potem znowu pomyślę o wojnie, zimie, głodzie, o moim skradzionym dzieciństwie i pragnęłabym wyjechać. I znów pomyślę o tacie, babci, dziadku i nie chce mi się wyjeżdżać. I bądź tu mądra. Jestem zdenerwowana. Mimmy, nie mogę dalej pisać. Twoja Zlata Poniedziałek, 2 listopada 1992 Dear Mimmy, Mama rozważyła wszystkie za i przeciw z tatą, babcią i dziadkiem, ze mną i postanowiła wyjechać. Powód takiej decyzji - JA. Wszystko to, co się dzieje w Sarajewie, jest zbyt dużym ciężarem dla mnie, a zima, która jest przed nami, sprawi, że będzie jeszcze gorzej. Dobrze, zgoda. Ale jednak..., no może i lepiej żebym wyjechała. Rzeczywiście już nie mogę tu wytrzymać. Rozmawiałam dziś z ciocią Ivanką i powiedziała mi, że ta wojna najcięższa jest dla dzieci i dlatego dzieci muszą się stąd wydostać. Tata wytrzyma, a może i jemu uda się przyjechać do nas. Ciao! Zlata 72 Piątek, 6 listopada 1992 Dear Mimmy, Mama i Ciocia Ivanka biegają za jakimiś papierami, bo do wyjazdu z Sarajewa potrzebna jest góra papierów i podpisów. Teraz już jest pewne, że Maja i Bojana wyjadą do Austrii. Zapisały się do żydowskiego konwoju. Może i my wyjedziemy tym konwojem. Zlata Piątek, 13 listopada 1992 Dear Mimmy, Byliśmy u Bobarów. Maja i Bojana pakują walizki. Jutro wyjeżdżają. Wszyscy byliśmy smutni i wzruszeni. Były i łzy. Nie wyobrażałam sobie Mimmy, jak wygląda pakowanie się na taką daleką podróż przy jednej świeczce. Myślisz, że widzisz, co pakujesz, ale słabo, słowo daję. Chyba im się udało spakować to, czego potrzebują. Jutro je odprowadzimy. Konwój wyrusza o dziewiątej. Mama nie dała rady załatwić wszystkich papierów, my zostajemy. Pojedziemy jakimś innym konwojem. Zlata Niedziela, 15 listopada 1992 Dear Mimmy, Bardzo dużo osób wyjechało z Sarajewa. Wszyscy znani ludzie. Mama powiedziała: „Sarajewo wyjeżdża". Mama i tata znali wielu z nich. Z wieloma rozmawiali, a w chwili odjazdu wszyscy mówili: „Na pewno gdzieś się kiedyś znów spotkamy". To było smutne. Smutne i wzruszające. W Sarajewie będzie się pamiętać o 14 listopada 1992 r. Przypominało mi to filmy, które oglądałam o Żydach z II wojny światowej. 73 Kiedy wróciliśmy do domu, włączyli prąd. Tata natychmiast poszedł do piwnicy, żeby naciąć drewna piłą elektryczną. W pewnym momencie przybiegł z piwnicy z zakrwawioną ręką. Krew lała się strasznie. Mama od razu poszła z nim do przychodni, a stamtąd do szpitala. W szpitalu zszyli mu ranę, dostał zastrzyk przeciwtężcowy i musi chodzić co trzeci dzień na kontrolę. Miał szczęście. Mógł zostać bez palca. Mówi, że przez chwilę był nieobecny, a jego myśli były przed gminą żydowską, skąd ludzie wyjeżdżają z Sarajewa. Wyjeżdżają znani ludzie, Sarajewo traci tyle wspaniałych osób, które uczyniły z niego, to czym było. Wypędza ich wojna, głupota, która króluje tutaj już pełnych siedem miesięcy. STRASZNIE CIĘŻKI DZIEŃ! Kochająca cię Zlata ■ Wtorek, 17 listopada 1992 Dear Mimmy, Jak widzisz, zostałam sama, bez Maji i Bojany. Bardzo mi ich brakuje. Na szczęście został Nedo. Pociesza mnie i sam jeden próbuje zastąpić je obie. Jest jeszcze Cici. Ona też była smutna, jakby czuła, że Maja i Bojana wyjechały. Cici na swój sposób wnosi trochę słońca w te smutne dni. Zlata Czwartek, 19 listopada 1992 Dear Mimmy, W polityce nic nowego. Uchwala się jakieś rezolucje, „dzieciaki" dyskutują, a my w tym czasie giniemy, zamarzamy, umieramy z głodu, płaczemy, żegnamy przyjaciół, zostawiamy najdroższych. Cały czas, próbuję zrozumieć tę idiotyczną politykę, bo mam wrażenie, że to ona wywołała wojnę i dlatego wojna jest naszą co- 74 dziennością. Wojna zniszczyła czas, który mija, zastąpiła go koszmarem i teraz zamiast dni mija koszmar. Wciąż mi się wydaje, że polityka znaczy Serbowie, Chorwaci i Muzułmanie. Ludzie - wszyscy tacy sami. Są do siebie podobni. Nie różnią się. Wszyscy mają ręce i nogi, głowę, chodzą, mówią, ale „coś" chce ich koniecznie uczynić innymi. Wśród moich koleżanek, wśród moich przyjaciół, w naszej rodzinie są i Serbowie, i Chorwaci, i Muzułmanie. Wszyscy tworzą jedno wymieszane zbiorowisko i nigdy nie wiedziałam, kto jest Serbem, kto Muzułmaninem. Teraz polityka umoczyła w tym swoje palce. Na Serbach postawiła „S", na Muzułmanach „M", na Chorwatach „Ch", chce ich rozdzielić. A wybrała do tego najgorszą i najczarniejszą kredkę - kredkę wojenną, która rysuje tylko nieszczęście i śmierć. Dlaczego polityka nas unieszczęśliwia, dlaczego nas dzieli, kiedy my sami wiemy, kto jest dobry, a kto nie jest? Z dobrym się przyjaźnimy, ze złym nie. A wśród dobrych są i Serbowie, i Chorwaci, i Muzułmanie, tak jak i wśród złych jest tyle samo i jednych i drugich, i trzecich. No, ja tego nie rozumiem. Wprawdzie jestem „mała", a polityką zajmują się „duzi", ale wydaje mi się, że my „mali" zrobiliśmy to lepiej. Na pewno nie wybralibyśmy wojny. „Dzieciaki" się bawią i dlatego my, dzieci, nie możemy się bawić. Tylko boimy się, cierpimy, nie cieszymy się słońcem, kwiatami - nie cieszymy się swoim dziecińszwem. PŁACZEMY. Trochę pofilozofowałam, ale byłam sama i czułam, że mogę ci to, Mimmy, napisać. Ty mnie rozumiesz. Co za szczęście, że mam ciebie i mogę ci wszystko opowiadać. Zlata Piątek, 20 listopada 1992 Dear Mimmy, Doda wyjechała z konwojem słoweńskim. Nam nie udało się wcisnąć. Dziś byłam u Mirny. Jej mama też pilnuje konwoi. I ona 75 wyjedzie z mamą do Słowenii, albo na Krk1'. Mama spotkała mamę Marijany - oni wyjeżdżają do Zaostrogu2). Tak naprawdę to wszyscy czekamy na konwoje. Mirna przyjdzie do mnie w poniedziałek (oczywiście, jeśli nie będzie ostrzału). Umówiłyśmy się, że w przyszłości ona będzie do mnie przychodzić w poniedziałki, a ja do niej w piątki. Warunek -jeśli nie będzie strzelaniny. PRZESTAŃCIE JUŻ STRZELAĆ! Twoja Zlata Środa, 25 listopada 1992 Dear Mimmy, Rzeczywiście mniej strzelają. Słychać jedynie wycie pił mechanicznych. Chłód i brak prądu wydały wyrok na stuletnie drzewa, aleje i parki, które zdobiły Sarajewo. Dziś byłam smutna. Nie mogłam znieść, że znikają drzewa z mojego parku. Skazali je na śmierć. Boże, co ten mój park przeżył. Opuściły go dzieci, na zawsze opuściła go Nina, a teraz na zawsze opuszczają go lipa, brzoza, platan. Smutne. Nie mogłam patrzeć, nie mogę też już pisać. Zlata Niedziela, 29 listopada 1992 Dear Mimmy, Zimno. Nie mamy dość drewna, więc oszczędzamy. Drewno jest na bazarze, ale jak wszystko pozostałe za niemieckie marki i bardzo drogo. Ciągle mi się wydaje, że jest wśród tego drzewa i tamta lipa, brzoza i platan z mojego parku. Płaci się dziś za nie w dewizach. 1} Krk - wyspa na Adriatyku. 2) Zaostrog - miasteczko nad Adriatykiem. 76 Braco Lajtner przychodzi do nas codziennie. Jemy razem obiad, a ponieważ jest sam, zostaje z nami do zapadnięcia zmroku. Później idzie do siebie. Idzie do zimnego i pustego domu. Jakie to trudne! Mama chodzi po wodę, a kiedy pada deszcz, zbieramy też deszczówkę. Przyda się. Dni są coraz krótsze, coraz wcześniej zapada zmrok. Przy świecy gramy z mamą i tatą w karty, czytamy coś, rozmawiamy, a wieczorem koło dziewiątej przychodzą Bojana, Żika i Nedo słuchać RFI, i tak się kończy dzień. A prawie każdy jest taki sam. Ciao! Zlata Czwartek, 3 grudnia 1992 Dear Mimmy, Dziś są moje urodziny. Pierwsze wojenne urodziny. Dwanaście lat. Gratuluję. Wszystkiego najlepszego z okazji urodzi. Dzień zaczął się pocałunkami i życzeniami. Najpierw mama i tata, a później pozostali. Od mamy i taty dostałam trzy chińskie chusteczki w kwiatki. Prądu, jak zwykle, nie było. Przyszła do mnie ciocia Melica z dziećmi (Kenan, Naida, Nihad) i podarowali mi książkę. I oczywiście Braco Lajtner. Wieczorem zebrali się wszyscy sąsiedzi. Dostałam czekolady, witaminy, mydło w kształcie serca (małe, pomarańczowe), wisiorek do kluczy ze zdjęciem Maji i Bojany, wisiorek do łańcuszka z jakiegoś kamienia z Cypru, pierścionek (srebrny) i kolczyki (trafili w dziesiątkę). Stół był pięknie nakryty, a na nim znalazły się rogaliki, pan-cerota1', sałatka z ryby i ryżu, słony krem serowy, mielonka z konserwy, pita, i oczywiście ciasto. Nie jest tak jak niegdyś. Ale jest wojna. Na szczęście nie strzelali, więc mogliśmy świętować. Było świetnie, ale czegoś brakowało. Brakowało pokoju! Twoja Zlata pancerota - rodzaj „wojennego" makaronu (gra słów - pancir oznacza pancerz). 77 Piątek, 4 grudnia 1992 Dear Mimmy, W Otesie jest strasznie. Wszystko płonie. Nawet do nas dociera huk wystrzałów, i to bezustannie, chociaż to jest 10 km dalej. Jest wielu zabitych cywilów. Martwimy się o Bracę, Mikicę i Daća. Mama wciąż słucha radia. Braco dał znać wczoraj wieczorem z centrum prasowego. Co z nimi będzie? Dotychczas tam na górze wszystko było super. Nie strzelano, mieli jedzenie, jakby tam nie było wojny. Nigdy nie wiadomo, gdzie i kiedy ta wojna się odezwie. Zlata Niedziela, 6 grudnia 1992 Dear Mimmy, Bardzo, bardzo smutna wiadomość. Cały Otes zburzony i spalony. Wszystko się paliło. Ludzie ginęli, uciekali, ginęli uciekając, zostawali w gruzach i nikt im nie mógł pomóc. Rodzice zostawali bez dzieci, dzieci bez rodziców. Koszmar. Znów groza i koszmar. Na szczęście wujek Braco, Sęka, Mikica i Daćo zdołali dotrzeć zdrowi i cali. Ktoś zabrał Sekę, Mikicę i Daća samochodem, a Braco uciekał na piechotę. Ze zranioną nogą biegł, upadał, chował się, przepłynął rzekę Dobrinję i zdołał dotrzeć do budynku RTV. Uciekał z Misą Kućerem (jego najlepszy kolega, razem przygotowywali relacje z Otesu). W pewnej chwili trafiło Misę, upadł i już nie żył. Został tam na zawsze. Wujek Braco dociągnął go tylko do jakiegoś domu i uciekał dalej, ratując swoje życie. To straszne. Straszne jest, kiedy nie jesteś w stanie pomóc komuś bliskiemu. Och Boże, Boże drogi, co się z nami dzieje? Jak długo to będzie jeszcze trwało? Twoja Zlata 78 Czwartek, 10 grudnia 1992 Dear Mimmy, Wujek Braco ze swoją rodziną znalazł się na liście setek rodzin Sarajewa, które straciły wszystko. Tak właśnie, wszystko. Wszystko im zniszczono. Ale udało im się uratować życie. To jest najważniejsze. Teraz są u mamy Sęki. Byli u nas. Są smutni, płakali. Straszne, co oni przeżyli. Potrzebny im jest spokój i odpoczynek. Ale jak je tu znaleźć? Pomożemy im, na ile jesteśmy w stanie. Mama dała im trochę ubrań, bo jest zimno, a oni nie mają nic. Inni ludzie też im pomogli. Pomogą im jeszcze. Na szczęście, są jeszcze dobrzy ludzie, którzy wyciągną do ciebie ręce w nieszczęściu. Braco jest najsmutniejszy. Płakał, kiedy nam opowiadał o Misy. Kochająca cię Zlata Wtorek, 15 grudnia 1992 Dear Mimmy, W tych dniach jestem ciągle z Mikicą i Daćo. Próbuję pomóc im zapomnieć o tym całym koszmarze, który przeszli. Ale oni nie potrafią. Wciąż im to przychodzi do głowy. Przypominają im się te straszne wybuchy pocisków, zawalanie się domów, ogień. A zarazem wszystko to, co tam zniknęło w płomieniach. Ich zabawki, zdjęcia, książki, ich wspomnienia. Daćo najbardziej żałuje swoich Alfów, a Mikica mówi: „Kiedy coś widzę, albo mówię o czymś, myślę »ja to mam«, a potem wracam na ziemię - właściwie to ja już nic nie mam". To jest trudne. Ale wszyscy jesteśmy bezradni. Wojna nas pochwyciła i nie puszcza. Zlata Piątek, 18 grudnia 1992 Dear Mimmy, Dziś Mama spotkała moją nauczycielkę muzyki - Biljanę Ćan- 79 kowić. Żaliła się jej, że musi prowadzić lekcje w szkole, a nie ma uczniów. Jak prowadzić lekcje bez uczniów? Dużo dzieci wyjechało z Sarajewa, a dla tych, które pozostały, poruszanie się po mieście jest niebezpieczne. Pociski padają znienacka. Być może straci pracę, bo nie ma z kim prowadzić lekcji. Śmieszne. Boże, jakie to jest głupie. Mama umówiła się z nią, że pójdzie w poniedziałek do dyrektorki. Mam nadzieję, że coś wymyślą. A teraz cudowna wiadomość! Przyjdzie do mnie Mirna i zostanie u nas na noc. Kochająca cię Zlata . Środa, 23 grudnia 1992 Dear Mimmy, NOWOŚĆ! Idę do szkoły muzycznej. Właściwie to nauczycielka będzie przychodzić do mnie do domu, ponieważ poruszanie się po mieście jest dla dzieci niebezpieczne. Mirna też się zapisała. W poniedziałek mam pierwszą lekcję. Mam tremę. Cześć! Twoja Zlata Piątek, 25 grudnia 1992 Dear Mimmy, Dziś jest Boże Narodzenie. Wojenne Boże Narodzenie. Dorośli postarali się jednak, żeby je dzieciom upiększyć. Ciocia Radmila umieściła mnie między dziećmi Caritasu, więc dzięki niej poszłam na imprezę do UNPROFOR-u1'. I co jest najciekawsze, jechałam transportem - najprawdziwszym transpor- 11 UNPROFOR - siły bezpieczeństwa Narodów Zjednoczonych. 80 tern. Po drodze widziałam Vodoprivredę (po pożarze nic z niej nie zostało) i Elektroprivredę (wygląda strasznie - cała pokaleczona), budynek UNIS-u (cały spalony), starą fabrykę tytoniu (i pogorzelisko), budynek „Oslobodjenia"1' (wygląda strasznie). Widziałam i nie mogłam uwierzyć. Sarajewo jest rzeczywiście okaleczone, żeby nie powiedzieć - całkiem zniszczone. Na imprezie była Tifa, Goga Magaś, jakichś pięć dziewczyn i jeden chłopak. Coś bez sensu odtańczyli, a potem zapalili sobie papierosa. Była też Alma - ta piosenkarka, która zawsze robi „Uaaa", kiedy śpiewa, i ktoś tam jeszcze. Potem przyniesiono prezenty i słodycze. Dzieci zaczęły się pchać, prawie bić o to. Nie byłam taką szczęściarą, żeby coś dostać, bo nie potrafiłabym tak walczyć. Cóż robić, grzeczne dziecko z dobrego domu. „Panna Zlata .." została bez paczuszki. Później śpiewali francuscy żołnierze. Byli wspaniali. Poszliśmy w południe, a wróciliśmy o siedemnastej. Było za późno, żeby wracać do domu, spałam więc u babci i dziadka. Teraz jestem u nich. Jest ciepło. Opowiadałam im o wszystkim, co widziałam. Babcia zrobiła mi naleśniki. Ale się zasłodziłam! Ciao! Zlata Sobota, 26 grudnia 1992 Dear Mimmy, Dziś poszliśmy do cioci Radmili na święta. Przygotowała wszystko. Pięknie nas ugościła, a ja dostałam nawet bożonarodzeniową paczuszkę. Później poszliśmy do Braca Lejtnera. Nie było go, tylko ciocia Wilma i ciocia Mikica. Ciocia Wilma jest ciotką Braca (sprowadził ją do siebie na zimę), a ciocia Mikica, jest jego sąsiadką, „Oslobodjenie" - niezależna gazeta sarajewska. 6 — Dziennik Zlaty 81 najlepszą przyjaciółką jego mamy. Ona nie ma czym palić, więc Braco się zlitował i też ją zabrał do siebie. A wiesz, ile ma lat? Osiemdziesiąt siedem. I jest cudownie żywotna. Zlata Poniedziałek, 28 grudnia 1992 Dear Mimmy, Przez ostatnie dni mogłam trochę wychodzić. Dziś jestem w domu. Miałam pierwszą lekcję fortepianu. Najpierw wycałowałam i wyściskałam moją nauczycielkę, bo nie widziałyśmy się od marca. Później przeszłyśmy do Czernego, Bacha, Mozarta i Chopina - do etiud, fug, sonat, krótkich utworów. Nie było to łatwe. Teraz nie chodzę do szkoły, więc mogę poćwiczyć. Sprawia mi to nawet przyjemność. Wiesz, Mimmy, w szkole muzycznej jestem w piątej klasie. Nie mamy wody i światła, jakoś leci. Kiedy wychodzę i kiedy nie strzelają, wydaje mi się, że wojna się skończyła, ale ten prąd, woda, ciemność, zimno, brak drewna i jedzenia sprawiają, że wracam do rzeczywistości i wtedy wiem, że wojna wciąż jeszcze trwa. Dlaczego trwa? Dlaczego „dzieciaki" nie mogą się dogadać? Oni się naprawdę bawią. Bawią się nami. Siedzę i piszę do ciebie, droga moja Mimmy. Patrzę na mamę i tatę. Czytają. Kiedy podnoszą wzrok znad książki, zastanawiają się. O czym oni myślą? Czy o książce, którą czytają, czy też składają tę wojenną układankę, która się rozsypała. Wydaje mi się, że to drugie. Przy świetle lampki oliwnej (nie mamy już świec, więc robimy lampki z oleju) sprawiają jeszcze smutniejsze wrażenie. Patrzę na tatę. Naprawdę schudł. Na wadze jest to 25 kg, a jak tak na niego patrzę, wydaje mi się, jeszcze więcej. Nawet okulary są jakby na niego za duże. Mama też schudła. Jakoś się skurczyła, wojna narysowała jej zmarszczki.. Boże, co ta wojna robi z moich rodziców. Przecież oni nie przypominają już mojej mamy i mojego taty. Czy to się kiedyś zatrzyma. Czy skończą się nasze cierpienia 82 i rodzice znów staną się tacy jak przedtem - pogodni, uśmiechnięci, eleganccy. Ta głupia wojna burzy moje dzieciństwo, rujnuje życie moich rodziców. DLACZEGO? STOP THE WAR! PEACE! I NEED PEACE! Idę pograć z nimi w karty! Kochająca cię Zlata Środa, 30 grudnia 1992 Dear Mimmy, Jutro wieczorem żegna się Stary, a wita Nowy Rok. Na całym świecie. Przypominają mi się poprzednie lata, próbuję sobie wyobrazić, jak to będzie wyglądało w normalnym świecie. A tu... w Sarajewie?!?! W Sarajewie czekamy na Nowy Rok, by móc jak najprędzej zapomnieć ten stary i mamy nadzieję, że Nowy Rok będzie rokiem pokoju. Oto czego pragną mieszkańcy Sarajewa (niewinni). Właśnie dlatego, że jesteśmy niewinni, nasze życzenie powinno się spełnić. Nie zasługujemy, by się tak dłużej męczyć. Zlata Piątek, 1 stycznia 1993 Dear Mimmy, SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU! Niech nam ten rok przyniesie pokój, szczęście, miłość, połączenie rodzin i przyjaciół. A teraz o tym, jak witaliśmy Nowy Rok. Wczoraj poszliśmy najpierw do cioci Melicy, na urodziny (mama, tata i ja). U niej zjedliśmy obiad. Od Melicy dostaliśmy prezent noworoczny: słoiczek marynaty z marchwi. 83 Po powrocie do domu mama poszła po wodę, a my siedzieliśmy nic nie robiąc. Kiedy mama wróciła z wodą, zrobiliśmy kanapki (mama dostała w pracy małą paczkę, a w niej margarynę) z margaryną, kajmakiem1' i pasztetem. Fantastyczne! MNIAM! Koło ósmej chcieliśmy się zdrzemnąć, ale wpadła ciocia Boda i poderwała nas na nogi. Ruszyliśmy do nich. Tam jedliśmy konserwę wołową i prawdziwy ementaler. Koło dziesiątej wszyscy już byli senni, a wtedy komuś przyszło do głowy, by włączyć radio. A tu w radiu „NADREALISTI"2'. Każdy myślał jednak tylko o spaniu. I tak żółwim krokiem nadszedł Nowy Rok. Żika otworzył szampana (trzymał go na koniec wojny, a ponieważ końca nie ma, otworzył dzisiaj), wycałowaliśmy się wszyscy (babcia, Żika, Boda, mama, tata, Cici i ja). Brakowało Neda, ale świętował ze swoim towarzystwem. Od mamy i taty dostałam grzebień i spinkę do włosów, od Bobara grające jajo (ma taki mechanizm w środku) i „SLIME". Mama dostała od Bobarów trochę zmywacza do paznokci, a my im podarowaliśmy trochę ziemniaków, cebuli i kiszonej kapusty. Ekstra! Tak nam minął czas aż do pierwszej, kiedy wróciliśmy do domu, padaliśmy z nóg. Zanim doczłapaliśmy do siebie, była już druga. Spaliśmy jak susły. Jeszcze raz tobie, Mimmy, i wszystkim mieszkańcom Sarajewa Szczęśliwego Nowego Roku. Kochająca cię Zlata Wtorek, 5 stycznia 1993 Dear Mimmy, Dziś dostaliśmy paczkę od Nedy, z Zagrzebia. Paczka dotarła przez Kościół Adwentystów. Było w niej wszystko. Ucieszyliśmy siś bardzo, ale było też trochę smutku. Ja rozkoszowałam się mandarynkami, czekoladą i „Nutellą". kajmak - rodzaj białego sera. „NADREALISTI" - satyryczny program w radiu sarajewskim. 84 Ciocia Irena, moja profesorka z letniej szkoły, ciągle się nami zajmuje. Przedtem dawała nam trochę radości i dobrej zabawy, a teraz udało jej się zdobyć dla nas przez UNICEF ocieplane spodenki i koszulki. Dzisiaj mi to przyniosła. Spodenki są czerwone, a koszulka w czerwono-białe paski. Dzięki dla cioci Ireny, dzięki dla UNICEF-u. Ciao! Zlata Środa, 6 stycznia 1993 Dear Mimmy, Jest strasznie zimno. Zima zadomowiła się na dobre w naszym mieście. Tak ją kochałam i tak niecierpliwie na nią czekałam, a teraz jest ona bardzo niemiłym gościem w Sarajewie. Zmarzły nam kwiaty. Były w pokojach, których nie ogrzewaliśmy. My spędzamy teraz życie w kuchni. Tu palimy i udaje nam się dociągnąć termometr do 17°C. Jest z nami Cicko. Boję się, żeby się nie rozchorował, bo ptaki są wrażliwe na chłód. Przenieśliśmy też do kuchni materace i teraz tu śpimy (nie będę ci mówić, Mimmy, ile swetrów i pulowerów zakładamy na piżamy). Kuchnia jest dla nas kuchnią i salonem, sypialnią i łazienką. Kąpiel jest szczególnie niezwykła. Rozkłada się folie i wtedy - drewniana kadź jest wanną, dzbanek prysznicem i następny proszę. Tata dostał odmrozin na palcach od rąbania drzewa w zimnej piwnicy. To strasznie wygląda. Spuchły mu ręce i teraz smaruje je jakimś kremem, ale okropnie go swędzi. Biedny tata. Jutro będę prawdopobnie u babci i dziadka. Oni ogrzewają się gazem. Zlata piątek, 8 stycznia 1993 Dear Mimmy, W Genewie, „wszystkie trzy objęte wojną strony" prowadzą 85 rozmowy. Nie sądzę, żeby coś z tego wynikło. Nie wierzę w żadne porozumienie. Nie mam już do nikogo zaufania. Z prądu i wody - nici. Jutro, Mimmy, idę do wychowawczyni (ona jest teraz na emeryturze) na lekcję matematyki, razem z Mirną. Próbowałyśmy dzisiaj coś powtarzać, ale wygląda na to, że wszystko pozapominałyśmy. Zobaczymy jutro. Jutro też mama idzie z ciocią Ivanką do „Holliday Inn", dowiedzieć się czegoś o konwoju słoweńskim. Może z nim wyjedziemy. A teraz najfajniejsze. Ciocia Boda dostała wczoraj list od Maji i Bojany. YOUPI!!! Dzisiaj go czytałam. Jest im naprawdę świetnie. Mieszkają w willi 700 m2. Chodzą do szkoły. Jadły tyle dobrych rzeczy - pomidory, klopsiki, camambert... MNIAM! Często myślą o nas i wtedy są smutne. Zlata Sobota, 9 stycznia 1993 Dear Mimmy, Zabili męża mojej nauczycielki wychowania technicznego, wicepremiera rządu Hakiję Turaljić. Wszyscy mówią, że był wspaniałym człowiekiem. Szkoda. Lekcja matematyki. Całkiem udana. Nauczyłyśmy się trzech nowych tematów: średniej arytmetycznej, proporcji i procentów. Prądu nie ma, wody nie ma. Zlata Poniedziałek, 11 stycznia 1993 Dear Mimmy, Pada śnieg. Prawdziwy zimowy dzień. Ogromne płatki śniegu. Gdybym tylko mogła wyjść, żeby chociaż pojeździć na sankach, 86 jeśli już nie mogę na Jahorinę. Ale jest wojna, Zlato. Wojna na to nie pozwala. Musisz siedzieć w domu i przyglądać się, jak tańczą płatki śniegu i cieszyć się z tego. Albo w myślach wrócić do tamtych czasów i chwilę się nimi rozkoszować, a potem wrócić do wojennej rzeczywistości. Obserwuję ludzi ciągnących wodę na sankach. Teraz służą tylko do tego. Nasze zostały na Jahorinie, więc pożyczamy od cioci Body. Dzięki Bogu, dość długo nie byliśmy już w piwnicy. Nie strzelali tyle. W przeciwnym razie zamarzlibyśmy na dole. Może jednak trochę o nas myślą? Zlata Piątek, 15 stycznia 1993 Dear Mimmy, Wiesz, wojna wciąż jeszcze trwa. A ja na dodatek jestem chora. Joooj! Wczoraj bolało mnie gardło, ale nie miałam gorączki. Wieczorem dostałam płyn do płukania, więc gardło już mnie mniej boli, ale mam temperaturę 37,7°, 38°, 38,5°C. A jutro jest matematyka. CHLIP! Dziś odwiedziła mnie Mirna. Nie zbliżała się. Zlata Niedziela, 24 stycznia 1993 Dear Mimmy, Grypa minęła. Mogłam wczoraj iść na zajęcia z matematyki. Dobrze idzie. A teraz coś innego. W mieście znów jest prąd. Niestety tylko dla priorytetowych odbiorców, a my do nich nie należymy. Ale jeden nasz sąsiad tak. Podłączył kabel i dał nam trochę prądu, mogliśmy się ogrzać, włączyć kuchenkę i coś ugotować. No i oglądać TV. Jak nam jest dobrze! Jest też woda. Jak nam w Sarajewie mało potrzeba do szczęścia. CIAO! Zlata 87 Wtorek, 26 stycznia 1993 Dear Mimmy, Właśnie przygotowuję się do wyjścia na urodziny Nejry. Włożyłam czarne (oczywiście grube) rajstopy, czerwony golf, a na niego białą koszulę, szkocką spódniczkę i czerwony sweter w warkocze. Jak widzisz, wystroiłam się. Na urodzinach było świetnie. Podarowaliśmy Nejrze króliczka. Byli wszyscy znajomi z sąsiedztwa. Mimmy, zauważyłam, że już ci w ogóle nie piszę o wojnie i strzelaniu. Prawdopodobnie dlatego, że się do tego wszystkiego przyzwyczaiłam. Ważne jest dla mnie tylko to, że granaty nie padają 50 metrów od mojego domu, że jest drewno, woda i oczywiście prąd. Nie mogę uwierzyć, że się przyzwyczaiłam, ale na to wygląda. Czy to jest nawyk, walka o przetrwanie czy coś innego, nie wiem. Ciao. Zlata Poniedziałek, 1 lutego 1993 Dear Mimmy, Zaczął się luty. Za trzy dni minie dziesięć miesięcy piekła, krwi, grozy. Dziś są urodziny Kenana. Nie możemy do niego pójść, bo znów strzelają. Boże, myślałam, że to się wszystko już skończy, ale wojna trwa dalej. , Zlata Piątek, 5 lutego 1993 Dear Mimmy, Dzisiaj świętowaliśmy razem urodziny Żiki i Bojany (dziś jest właściwie dzień urodzin Bojany, a Żiki był 2 lutego). Próbuję sobie wyobrazić, jak je świętowała Bojana w Austrii. Prawdopodobnie nie przy lampce na oliwę, kanapkach z wołowiną i serem, rogalikach, herbacie, marcepanie z mąki i wojennych hurmaśicach jak my. Dawno nie dostaliśmy listu od Maji i Bojany. Mam nadzieję, że mają się dobrze. Ja tymczasem odrabiam ćwiczenia z matematyki i muzyki. Mirna nie może się doczekać, żeby skończyć szóstą klasę i być już w siódmej. Myśli, że czułaby się starsza. Nie wiem, co ja bym chciała. Wiem tylko, że wojna kradnie nam lata życia i dzieciństwa. Oprócz Braca Lajtnera przychodzi do nas też Sęka (siostra Boki-cy). Ona nie ma nic, żeby się ogrzać, więc siedzi u nas do zmroku, a później idzie do domu. Kilka razy nawet u nas spała. Zlata Poniedziałek, 8 lutego 1993 Dear Mimmy, Przychodzą do nas Bajo i Goga. To nasi przyjaciele. Ich córka Tia ma 16 lat. Jest w Czechach. Oni zostali sami. Czasem dzięki krótkofalowcom mogą porozmawiać z Tią, ale listy dostają od niej rzadko. Dlatego są smutni. Tutaj list jest wielkim bogactwem, radością, chociaż każdy wywołuje łzy. Kiedy dostają paczki od brata Baji z Belgradu, za każdym razem coś mi przynoszą, a mamie i tacie sprawiają radość papierosami i odrobiną kawy. Twoja Zlata Piątek, 12 lutego 1993 Dear Mimmy, Prądu znów nie ma nawet dla uprzywilejowanych. Znów ciemności i rąbanie drewna. Ledwie zdążyłam się nacieszyć gamami, Mo- 89 żartem i Bachem, i znów nie mogę grać. W pokoju z fortepianem temperatura spadła poniżej 0°C. Jest „niebezpiecznie"! Nic nie mogę zrobić. Dziś była u mnie Mirna, trochę ćwiczyłyśmy matematykę, a później bawiłyśmy się lalkami Barbie. Zlata Poniedziałek, 15 lutego 1993 Dear Mimmy, Wczoraj były urodziny Harisa. Nie było źle. Przyszło dużo osób. Właściwie byłoby całkiem dobrze, gdyby się dorośli nie rozgadali o polityce. Już mi niedobrze od tej polityki. BEEE!!! I tak urodzinami Harisa zakończyła się seria lutowych urodzin. Szkoda. Uwielbiam urodziny, przypominają mi czas pokoju (oczywiście, jeśli nie ma strzelaniny). Twoja Zlata Sobota, 20 lutego 1993 Dear Mimmy, Wczoraj zdarzyło się coś niesamowitego. Byli u nas w domu najprawdziwsi Francuzi. Tak, tak, Francuzi. Wypytywali mnie o coś, zadawali bardzo dużo pytań, w końcu powiedzieli, że zrobią o mnie reportaż i że będę występowała przed Уцеспіса1' (cała spłonęła) i... przed kamerą. Zlata Vijećnica - były ratusz miejski, w którym mieściła się największa biblioteka i archiwum Bośni i Hercegowiny. 90 Wtorek, 23 lutego 1993 Dear Mimmy, Z reportażu nici. Nie ma prądu, nie ma kamerzystów, nie można nagrywać. Tym gorzej dla Vijećnicy. Naprawdę mi przykro. Ale cóż, siła wyższa! Wczoraj mama i tata umówili się z rodzicami Mirny. Chcą się dowiedzieć, czy można jakoś prywatnie zaliczyć tę klasę. Uczyłybyśmy się razem z Mirną, a rodzice pomogliby nam we wszystkim, co nie jest jasne. Wykorzystałybyśmy jakoś pożytecznie ten nudny czas. Ale o tym później. Trzeba sprawdzić w szkole, czy to jest możliwe. Z konwoju nic nie wyszło. Wydaje mi się, że nie mamy na co liczyć. Z Sarajewa nie można wyjechać. Nie pozwalają. Kto? To już nie jest ważne. Zostaniemy tutaj, chyba ta wojna kiedyś się skończy. Może „dzieciaki" będą już miały dość tej zabawy. Twoja Zlata Czwartek, 25 lutego 1993 Dear Mimmy, Dostaliśmy list od Keki i Nedy. Znów było nam smutno i płakaliśmy, im też nie jest słodko. Ciocia Ivanka dostała paczkę z Belgradu i przyniosła mi, co tylko mogła. Czekoladę, szynkę, puree ziemniaczane w proszku, cukier, kawę, makaron. Dzięki ciociu Ivano! A ciocia Radmila przyniosła mi mleko w proszku. Wszyscy o mnie myślą, biedne dziecko, które jest spragnione wszystkiego. Dostałam 3 listy od młodych Francuzów za pośrednictwem jakiejś organizacji humanitarnej. Były to kolorowe pozdrowienia z okazji Nowego Roku, które przybyły z opóźnieniem. Promieniowała z nich miłość i ciepłe pragnienie pokoju w Sarajewie. W jednej z kopert były też kolorowe flamastry. Wykorzystałam je, żeby im przesłać całą moją miłość. Zlata 91 Poniedziałek, 1 marca 199 Dear Mimmy, Nic nie wyszło z tego pomysłu z zaliczeniem klasy. Nie jest t możliwe, bo myśli się poważnie o otwieraniu szkół? Przecież wszystkie szkoły w mojej okolicy są albo nie do użytku, albo mieszkają w nich uchodźcy. Gdzie mamy iść? Mówi się o salach Akademii Pedagogicznej (tu blisko nas). Dobrze będzie, jeśli to się uda. Twoja Zlata Piątek, 5 marca 1993 Dear Mimmy, Gaz dotarł i na naszą stronę - na lewy brzeg Miljaćki. Ale jak znaleźć do niego dojście. Pomógł nam w tym nasz sąsiad Enver. On ma instalację gazową, no i pozwolił nam się podłączyć. Żika, Avdo i tata byli dziś „majstrami od gazu". Do naszego piecyka włożyli grzałkę i teraz jest ciepło. Tata nie musi już rąbać drewna, czyli tak naprawdę naszych mebli. Podłączyliśmy też kuchenkę gazową, więc gotujemy na gazie. SUPER! Jakie wszystko jest piękne, jak się łatwiej oddycha. Znów śpimy w tym kącie w salonie i mieszkanie wygląda jakoś ładniej. Zlata Środa, 10 marca 1993 Dear Mimmy, Straszny problem. Nasz Cicko został bez pożywienia. W całym mieście nie ma pokarmu dla ptaków. Co mamy robić? Gotujemy mu ryż, ale nie chce. Ciocia Ivanka przyniosła nie łuskanego ryżu i trochę dziobał. Gotowanego grochu nie chce. Okruchy chleba - wydaje mi się, że tylko tego odrobinę zjada. 92 Zaalarmowaliśmy wszystkich. Szukamy ratunku dla naszego Cieką - nie zdechnie chyba z głodu. Mama dostała od cioci Radmili i jednego kolegi z pracy prawdziwy pokarm dla ptaków. Odjęli to od dziobów swoich ulubieńców. Och, gdybyś widziała, Mimmy, jak on je. Nie możemy mu dać dużo - musimy oszczędzać. Starczy tylko na kilka dni. A dziś wieczorem Żika przyszedł słuchać RFI, przyniósł torebkę drogocennego ziarna dla naszego Cicka. Szczęściarz z ciebie, Cicko! Widzisz, ludzie myślą o tobie. Teraz ma już porządną porcję jedzenia. Nie umrze z głodu. Ptaki też dzielą się jedzeniem. Pomagają sobie jak ludzie. Taka jestem szczęśliwa. Ciesz się teraz, Cicko! Zlata Poniedziałek, 15 marca 1993 Dear Mimmy, Znowu jestem chora. Boli mnie gardło, kicham, kaszlę. A niedługo wiosna. Druga wiosna w czasie tej wojny. Tak wypada z kalendarza, ale nie widzę tej wiosny ani jej nie czuję. Widzę tylko biednych nieszczęśników, którzy wciąż taszczą wodę i jeszcze biedniejszych - młodych ludzi bez rąk albo i bez nóg. To ci, którzy mieli szczęście, albo nieszczęście, że nie dali się zabić. Nie ma drzew, które budziłyby się do życia, nie ma ptaków. Wojna zniszczyła wszystko. Nie ma ich wiosennego świergotu. Nie ma nawet gołębi - symbolu Sarajewa. Nie ma dziecięcej wrzawy, nie ma zabaw. I dzieci jakby już nie były dziećmi. Odebrano im dzieciństwo, a bez dzieciństwa nie ma dzieci. Wydaje mi się, jakby Sarajewo powoli umierało, znikało. Zanika w nim życie. I jak mam poczuć wiosnę, skoro wiosna budzi życie, a tutaj życia nie ma, tutaj, wydaje się, wszystko umarło. Znów jestem smutna, Mimmy. Musisz wiedzieć, że coraz częściej jestem smutna. Smutno mi, kiedy rozmyślam, a muszę rozmyślać. Twoja Zlata 93 Piątek, 19 marca 1993 Dear Mimmy, Nowina. Nedo zaczął pracować dla UNPROFOR-u. Będzie tłumaczem obserwatorów. Wczoraj wieczorem przyszedł w hełmie i kamizelce kuloodpornej, a ja wpadłam na niego w drzwiach. Prawie struchlałam. Od razu, oczywiście, przymierzyłam hełm, a kamizelka - och, jaka jest ciężka! Trudno mi było w niej ustać. To dobra nowina. A poza tym, jak zwykle. Bez sensu. Ciao! Zlata Czwartek, 25 marca 1993 Dear Mimmy, Slobo jest bardzo chory. Jest w szpitalu. Odkąd Doda wyjechał, jest z nim bardzo źle. Rozchorował się ze smutku. Wojna zniszczyła mu życie. Doda jest w Słowenii, Deja z mamą w Suboticy1'. Slobo został zupełnie sam. Teraz choroba dotrzymuje mu towarzystwa. I nie chce go opuścić. Jest coraz gorzej. Nie znam się na chorobach, z wyjątkiem tych, kiedy boli gardło i ma się temperaturę, ale mówią, że Slobo jest bardzo chory. Mama i tata byli w szpitalu, podobno bardzo źle wygląda. Mówią o jakimś naświetlaniu. Naprawdę szkoda mi Sloba! Twoja Zlata Sobota, 27 marca 1993 Dear Mimmy, Dni mijają jeden za drugim, ale nie zanosi się raczej na nic dobrego. Ugrzęźliśmy w błocie. Zanurzamy się coraz bardziej i nikt Subotica - miasto w pobliżu granicy z Węgrami. 94 nam nie podaje ręki, żeby nas z niego wyciągnąć. Grzęznąc czekamy. Żeby chociaż konwoje ruszyły. Dokądkolwiek. Wszędzie czułabym się lepiej niż tutaj. Mówię ci szczerze, Mimmy, nie rozumiem, dlaczego oni nie pozwalają ludziom wynieść się stąd. Jeśli to będzie trwało, umrzemy wszyscy albo zwariujemy. A jednak mały promień słońca: miałam dziś wizytę. Dwóch dziennikarzy francuskich. Dwóch bardzo fajnych chłopaków. A najciekawsze jest to, że cały czas mówiłam po angielsku. Upiększyli mi dzień. A zaczęło się jak zawsze, nudziłam się i zastanawiałam, jak długo to jeszcze będzie trwało. Za to ładnie się skończyło. Zlata Poniedziałek, 5 kwietnia 1993 Dear Mimmy, 31 marca poszłam do szkoły. Podzielili nas na VIA i VIB. Ja jestem w VIB - razem z Anesą, Nedżlą, Nermą i jakimiś dziewczynkami, których nie znam. Nie jest już tak jak kiedyś, ale nie zwracam na to uwagi. Najważniejsze, że można pójść do szkoły i nie jest tak nudno. Mamy wszystkie przedmioty oprócz gimnastyki i zajęć technicznych. Nasza wychowawczyni nazywa się Zlata Grabovac. Jest bardzo fajna. Nauczyciel matematyki lubi żartować, ale nie rozumiem zbyt dobrze tego, co nam tłumaczy, więc wychowawczyni musi mi jeszcze raz wyjaśniać. Enisa (od serbsko-chorwackiego) też niezła, jest młoda i całkiem fajna. Azra, nasza bogini od biologii. Branislava (historia i geografia) tłumaczy powoli i spokojnie, ale jest sroga na sprawdzianach. Marija (fizyka) - żadnych zastrzeżeń. OK. Vlasta (angielski) powiedziała, że byłam wspaniała. A na plastykę przychodzi jakaś babka, która myśli, że jesteśmy PICASSAMI, REM-BRANDTAMI albo VAN GOGHAMI. Slavica (muzyka) - znamy się (nie schudła, tylko osiwiała i zbladła na twarzy). Znasz teraz, Mimmy, moich wszystkich nauczycieli. Twoja Zlata 95 Czwartek, 8 kwietnia 1993 Dear Mimmy, Bardzo smutna wiadomość. Nasz ukochany Cicko nie żyje. Przewrócił się tylko na plecy i to był koniec. Nie był chory. To stało się nagle. Śpiewał. Nie było mu już zimno. Udało mu się przetrwać zimę, znaleźliśmy mu nawet jedzenie. I wszystko zostawił. Może on także miał już dość tej wojny. Wszystko się nagromadziło - zima, głód i odszedł na zawsze. Płakałam, ale mamie było jeszcze smutniej. Będzie nam go brakowało. Bardzo go kochaliśmy, był kimś z rodziny. Był u nas od siedmiu lat. To długo. Tata pochował go na podwórku. Jego klatka jest pusta. Nasz Cicko nie żyje. Twoja Zlata Czwartek, 15 kwietnia 1993 Dear Mimmy, To już siedem dni, jak nie ma Cicka. Brakuje go nam. Cały czas mi się wydaje, że śpiewa, ale Cicka już nie ma, już nie śpiewa. A życie toczy się dalej. Dostałam piątkę z serbsko-chorwackiego, piątkę z biologii, dwie piątki z angielskiego, dwie z rysunku i mam nadzieję na czwórkę ze sprawdzianu z historii. Dzięki Nedowi mam teraz często prawo do caca-coli, odrobiny słodyczy i moich ukochanych klopsików. Przynosi nam to wszystko z UNPROFOR-u. Zlata Щ Sobota, 17 kwietnia 1993 Dear Mimmy, Sęka jest zrozpaczona. Wygląda na to, że będzie musiała wynieść się z mieszkania Bokicy. Jest tu, Mimmy, tylu uchodźców i bez- 96 Wiosna 1991. Zlata ma 10 lat, na Sarajewo nie spadły jeszcze żadne pociski. Wybuchła wojna w Sarajewie. Przybycie Niebieskich Beretów przyniosło trochę nadziei. Dne\zntk mda domnych, którzy z powodu wojny nie mają schronienia. Wygnano ich, spalono im domy. Muszą sobie szukać jakiegoś dachu nad głową. A tych dachów nie ma zbyt wiele. Jest oczywiście bardzo dużo pustych mieszkań po tych, którzy opuścili Sarajewo. Bezdomni wprowadzają się do tych mieszkań, ale podobno jest z tym coraz trudniej. Jedni się wyprowadzają z Sarajewa, inni wprowadzają do Sarajewa. Nieszczęście dosięga wszystkich. To straszne. Nigdy nic nie rozumiem. Naprawdę nic nie rozumiem z tej wojny. Rozumiem tylko jedno, że jest wstrętna. Wszystko się stąd bierze. W każdym razie nie przyniesie nikomu szczęścia. Sytuacja polityczna jest jedną wielką głupotą. OGROMNĄ głupotą, naprawdę! Nie wiem, co powinnam robić, żyć dalej i cierpieć, nadal mieć nadzieję, czy znaleźć jakąś belkę i sznurek i... Jeszcze trochę to potrwa i będę miała 20 lat, a jak będzie jak w Libanie - tak u nas mówią - to będę miała 30. Minie moje dzieciństwo, minie młodość i życie. Umrę, a ta wojna nie będzie jeszcze skończona. Kiedy mama mówi „Wyjedziemy stąd, Zlato", to mam ochotę się zabić. Akurat, już tam gdzieś tylko czekają na Alice, Malika i Zlatę... Twoja Zlata Poniedziałek, 19 kwietnia 1993 Dear Mimmy, Wiesz, urosłam. Nie mam co na siebie włożyć. Wszystko jest za małe, za wąskie, za krótkie, jestem ściśnięta. Umówiliśmy się z Braco, że będę mogła przejrzeć rzeczy Martiny, Keka też mi o tym pisała. Dziś poszłam do Braca. Weszłam do pustego pokoju Martiny i Mateji, zostały tylko zdjęcia i kilka drobiazgów, których nie było po co zabierać. Wszędzie pełno kurzu, potłuczone szyby. Nie ma ich tutaj. Smutny pokój, tak samo smutny jak ja. Potrzebowałam trochę czasu, żeby sobie przypomnieć, po co tu przyszłam. W rzeczach Martiny znalazłam czarną patchworkową spódnicę, białe tenisówki, kalosze i pantofle. 7 — Dziennik Zlat\ 97 Przypominam sobie jedno zdanie z listu Keki: „Moja mała Zlato weź sobie wszystko, co tylko może ci sprawić przyjemność, i ciesz si tym. I pamiętaj, że jutro wszystko może się zmienić". Jedyne, co mogłoby mi sprawić przyjemność, to pokój. Byłoby przyjemnie, gdyby wróciły i gdyby wróciło wszystko to, czego już ni mam. Ciao! Zlata Poniedziałek, 26 kwietnia 199 Dear Mimmy, Jeszcze jedna smutna wiadomość. Bobo nie żyje. Syn cioci Disy Zginął w ogrodzie. Snajper. To beznadziejne. Było tyle ludzi w ogro dzie, a snajper wybrał za cel właśnie jego. Wspaniały człowiek Zostawił czteroletnią córeczkę, Ines, która wyjechała z matką z Sa rajewa. Ciocia Diśa szaleje z rozpaczy. Powtarza cały czas: „Może on nie umarł. Nie, musieli się pomylić. Mój syn wróci". To straszne, Mimmy, nie mogę dłużej pisać. Twoja Zlata Wtorek, 27 kwietnia 199 Dear Mimmy, Od wczoraj mamy nowych sąsiadów. Haris i Alemka (albo Alen-ka, nie wiem, czy to się pisze przez „n" czy przez „m"). Wczoraj się pobrali. Przyszli mieszkać do Neda. Nedo gościnnie otworzył im drzwi i teraz mieszkają razem. Nedo i Haris są dobrymi przyjaciółmi (obydwaj są uchodźcami z Grbavicy). Nedo był świadkiem na ich ślubie. Powiększyła się wielka rodzina sąsiadów. Dostaliśmy dziś paczkę od Keki. W środku, jak zwykle, tyle dobrych rzeczy. I coś ekstra na dodatek. Czekolada „Milka". Ciao! Zlata 98 Środa, 28 kwietnia 1993 Dear Mimmy, Wróciliśmy właśnie od Harisa i Alenki. Chcieliśmy ich poznać i życzyć im szczęścia. W końcu człowiek się żeni tylko raz! Było bardzo przyjemnie, chociaż trochę grzmiało. Podobno pocisk spadł na hotel „Belgrad", a drugi na schronisko przy ulicy Dalmatyńskiej. Nasz zakichany snajper (nazwaliśmy go Jovo) był dziś w nie najlepszym humorze. Ten facet jest chyba nienormalny. Właśnie strzela, widocznie chce nas rozruszać. Ciao! Zlata Niedziela, 2 maja 1993 Dear Mimmy, Przypominasz sobie 2 maja 1992, najbardziej piekielny dzień w tym naszym nędznym życiu? Często sobie powtarzam, że to na pewno nie był najcięższy dzień, ale pierwszy naprawdę ciężki i dlatego wspominam go jako najgorszy. Nie potrafię zapomnieć smrodu piwnicy, głodu, szyb, które fruwały w kawałkach, i strachu, kiedy wybuchały pociski. Dwanaście godzin byliśmy bez jedzenia i picia, ale najgorszy był strach, kulenie się w kącie piwnicy i niewiadoma, co się może zdarzyć. Jeszcze teraz, jak o tym myślę, dostaję gęsiej skórki. Od tego dnia minął rok. Rok, w którym każdy dzień był 2 maja. A ja jeszcze ciągle żyję, jestem zdrowa, moi rodzice żyją i są zdrowi. Czasami mamy prąd, wodę, gaz i skapnie nam czasami, jakby z kroplomierza, odrobina czegoś do zjedzenia. BYLE DO PRZODU. Tylko dokąd? Czy to ktokolwiek wie? Zlata 99 Poniedziałek, 3 maja 1993 Dear Mimmy, Dzisiaj ciocia Boda i Żika dostali listy od Bojany i Maji. U nich wszystko dobrze, jedzą, piją, złoszczą się. Oprócz listu czytaliśmy słownik bośniacki. Nie wiem, co mogę ci powiedzieć, Mimmy. Może za dużo wyrazów z literą ,,H", takich, które do tej pory byłyby błędami ortograficznymi1'. Co robić? Nie pisałam ci już dawno, co przeczytałam. No więc wyliczam: Słynni żeglarze, Trzy serca, Iskra życia, Notatki Anny, Goła twarz, Słynna piątka, Mężczyzna, kobieta i dziecko, Gniew aniołów, Prawa terytorialne, Cudza dziewczynka, Byłam narkomanką, Wzgardzona i... Często oglądam zdjęcia w książkach kucharskich, wydaje mi się, że zjadłam to, co widziałam. Zlata Wtorek, 4 maja 1993 Dear Mimmy, Znów myślę o polityce. Chociaż mnie się wydaje, że dzielenie ludzi na Serbów, Chorwatów i Muzułmanów jest straszliwie głupie i bezsensowne, to i tak wiem, że to, co ma się dziać w polityce, będzie się działo. Wszyscy na coś czekamy, mamy nadzieję, a tu nic. Z planu Vance'a-Owena chyba nic nie wyjdzie, teraz znów rozkładają jakieś mapy, coś przerysowują, rozdzielają ludzi i nikt nikogo o nic nie pyta. Te „dzieciaki" naprawdę bawią się nami. Zwykli ludzie nie chcą tego podziału, bo w ten sposób nikt nie będzie szczęśliwy - ani Serbowie, ani Chorwaci, ani Muzułmanie. Ale kto pyta zwykłych ludzi. Polityka pyta tylko swoich ludzi. Twoja Zlata i) w wymowie bośniackiej serbsko-chorwackiego wiele liter wymawia się jako „KH". Zlata mówi tu o słowniku, w którym są już nowo utworzone słowa. 100 Czwartek, 6 maja 1993 Dear Mimmy, Dziś było w domu przedstawienie. Czytałam sobie spokojnie i naraz coś mi przeleciało po podłodze. Wiesz, co to było, Mimmy? Mała myszka. Była tak mała, że ledwo rozpoznałam, co to jest. Przebiegła przez pokój i schowała się pod bibliotekę, która jest wbudowana w ścianę. Mama zaczęła krzyczeć. Wskoczyła na krzesło, a potem pobiegła do mojego pokoju. Najchętniej oczywiście uciekłaby z domu, ale... JEST WOJNA. Co robić? Trzeba było myszkę złapać. Ale jak? Pobiegłam po Cici (nie ma nic lepszego na myszy jak kot), a tata i Braco po narzędzia, śrubokręty i wszystko inne... zaczęli ścianka po ściance rozbierać biblioteczkę. Cici miauczała, tato i Braco odkręcali śruby, a ja zdejmowałam książki z półek. Mama oczywiście czekała w moim pokoju. Kiedy już rozebrali bibliotekę, znaleźli taką małą dziurkę w ścianie przez którą myszka uciekła. Zagipsowaliśmy dziurkę, położyliśmy wszystko na swoje miejsce i próbowaliśmy przekonać mamę, żeby wróciła i zaczęła normalnie poruszać się po domu. Mama nie wyglądała na przekonaną. Cały czas była napięta. Cici wzięliśmy do siebie. Teraz śpi w naszym mieszkaniu, co sprawia, że mama czuje się trochę pewniej (mam nadzieję). Mysz uciekła i prawdopodobnie już nie wróci. Mama jest zupełnie innego zdania. Myśleliśmy, że problem z myszą został już rozwiązany, a tu coś drapie. Myszka próbuje wrócić. Jaka głupia! Mama wariuje. Trzeba będzie coś z tym zrobić. Będę musiała obgadać to z Cici, niech nas uwolni od tego stwora. Ciao! Zlata Sobota, 8 maja 1993 Dear Mimmy, Idąc do szkoły muzycznej, obejrzałam sobie bazar. Niczego w Sarajewie nie brakuje. Ludzie sprzedają wszystko. 101 Zastanawiam się, skąd się biorą te towary i przypomniałam sobie, jak pierwszy raz zobaczyłam ulice Sarajewa w czasie wojny - sklepy były zdemolowane, spustoszone. Ale to chyba niemożliwe, żeby mogli coś podobnego zrobić! Właściwie jest mi obojętne. Wstrętne jest to, że ktoś kradł, ale jeszcze gorsze, że sprzedaje to teraz za dewizy... Trzeba było widzieć te wszystkie rzeczy do jedzenia. A my jesteśmy głodni. Jak tu kupić cokolwiek, kiedy jedno jajko kosztuje 5 marek niemieckich, czekolada 20 marek, biszkopty 40 marek, kawa 120 marek, dalej już nie będę wyliczać. Dla kogo to wszystko, skoro my, zwykli ludzie, nie możemy sobie nic kupić. Ale, niech im tam... Ja mam Neda, dostajemy paczki. Mam panią Radmilę, panią Ivankę, Gogę i Baję, Melicę, ciocię Bodę, babcię i dziadka i ho, ho ilu jeszcze dobrych ludzi. Mam nadzieję, że ten bazar i czarny rynek nie utrzymają się długo. Na pewno otworzą normalne sklepy. Tak to jest, moja Mimmy. Zwykli ludzie, tacy jak my, dostają paczki, a teraz jeszcze, żeby PRZEŻYĆ, hodują warzywa, gdzie tylko się da. W oknach i na balkonach są ogródki. Zamiast kwiatów rośnie sałata, cebula, pietruszka, marchew, buraki, pomidory i nie wiem, co tam jeszcze. My też zamiast naszych pięknych pelargonii mamy sałatę, cebulę, pietruszkę i marchew. Resztę nasion oddaliśmy cioci Melicy, bo ona ma ogródek. Ciao! Zlata Piątek, 14 maja 1993 Dear Mimmy, Cześć! W tej chwili jest 21.20 i siedzę w swoim pokoju, przy stole. Drzwi są otwarte, a z kuchni dolatują dźwięki RFI. W kuchni są Żika, Boda, Nedo, Haris, Alemka (doszliśmy, że jest to „m"), mama i tata. Haris i Alemka przyszli do nas po raz pierwszy. Są świetni. To normalne, jeśli są przyjaciółmi Neda. Jadłam dziś u nich kolację. Zjadłam trzy i pół porcji panceroty (Body) i cztery naleśniki (Alem-ki). Obżarłam się. Teraz wypiję wiadro wody. 102 V A poza tym ciocia Boda dostała wczoraj list od Maji i Bojany. Czują się bardzo dobrze i jest im tam super. Bombowa wiadomość. Nedo wyjeżdża z Sarajewa (niedługo). Jedzie do Zagrzebia albo do Splitu. Ponieważ pracuje dla UNPRO-FOR-u, ma prawo do urlopu. Być może zobaczy się ze swoją narzeczoną. Zasłużył na to. Na Zachodzie, pardon... w szkole bez zmian. Zbieram same piątki. Zlata Poniedziałek, 17 maja 1993 Dear Mimmy, W domu ciągle nerwy (nie ma już spokoju z powodu myszy). Cicho siedzi i nie ma jej przez kilka dni, a później znów zaczyna drapać. Tata kupił łapkę. Boję się, że mama zwariuje. Cici nie chce się już chodzić za myszą. Wiesz czemu, Mimmy? Zakochała się. Nie wierzysz? Przysięgam ci, że to prawda. Widziałam dziś przez okno idyllę z pewnym kocurem na dachu. Kocur zbliżał się do niej i odsuwał. Patrzyli na siebie, a potem podeszli. Potem się obwąchali, co wyglądało jak pocałunek. W końcu on sobie poszedł, a ona została, zupełnie zaskoczona, i miauczała bez przerwy. A Nedo dziś odjechał. Szczęśliwej drogi, Nedo, i wracaj do nas! Tata myśli, że on już nie wróci. A ja chcę, żeby wrócił i dlatego myślę, że wróci. Twoja Zlata Czwartek, 20 maja 1993 Dear Mimmy, Ostrzygłam się. Zupełnie krótko. Mama dziwnie na mnie patrzy. Mówi, że śmiesznie wyglądam. Ale mnie się podoba. Chciałam, 103 t ■ ,' Mimmy, coś zmienić - znudziło mi się to wszystko, no więc zmieniłam głowę. Sęka dostała jednak nakaz eksmisji. Mama chodzi do niej i razem pakują rzeczy Bokicy. Wraca zrozpaczona. Układają w paczkach ich wspólne życie, bo przecież te rzeczy są życiem Bokicy i Srdjana. Mama przyniosła albumy ze zdjęciami i jeszcze jakieś ich rzeczy osobiste, a reszta do piwnicy. To tak jakby znów zaczęli strzelać. Bokica i Srdjan nawet o niczym nie wiedzą. Są w Dubrowniku. Stamtąd nie przychodzą żadne listy. Wysłać też nic nie można. Może to i lepiej dla nich, że nie wiedzą. Twoja Zlata & Wtorek, 25 maja 1993 Dear Mimmy, Nedo wrócił. Widzisz, Mimmy, że ja miałam rację, a nie mój tata. Był w Splicie ze swoją dziewczyną, która przyjechała z Austrii. Przyjechała tylko dlatego, żeby się z nim zobaczyć. Mówi, że był trochę zagubiony, ale za to kąpał się w morzu (morze... co to jest morze?), nie zapomniał, jak się pływa (jest cały brązowy), spacerował po wybrzeżu, odwiedzał kawiarnie i naprawdę jadł wszystko. Ale o nas nie zapomniał. O nikim. Każdemu coś przywiózł. Ja dostałam japonki, 2 pary skarpetek, które kupiła dla mnie jego narzeczona, „Milkę" i torebkę super cukierków. Nareszcie Nedo jest znowu z nami, razem będziemy znosić te trudy wojny. Dziś udało nam się wreszcie rozwiązać problem myszy. Złapała się w łapkę, no i koniec. Koniec z myszą. Koniec cierpień mojej mamy. Nadenerwowaliś-my się tą bestią. Cici się oswoiła i często do nas przychodzi. Kocura jednak nigdzie nie ma, zadarł nosa, a ona go ciągle woła, miauczy, wieczorem nie daje nam spać, chce iść na dwór. 104 Zlata w swoim pokoju - tym niebezpiecznym, którego okna wychodzą na sarajewskie wzgórza. „Żeby znaleźć wolny piecyk do upieczenia ciasta, trzeba szukać w całej dzielnicy". Mama Zlaty z dumą pokazuje chleb, który upiekła w prodiżu. Zajęcia w szkole muzycznej są bardzo nieregularne. Nedo i ciocia Boda szykują się, żeby jej dać apaurynę, prawdziwe tabletki apauryny. To podobno uspakaja kobiece nerwy. Tak twierdzi mamy lekarz. Zlata Poniedziałek, 31 maja 1993 Dear Mimmy, Jestem zrozpaczona. Nudzę się. Jestem przygnębiona. Po pierwsze: nie ma szkoły z powodu święta Bairam. Po drugie: skończyła się ta odrobina prądu, która mieliśmy od sąsiada. Nie ma więc muzyki, ani filmów, ani światła. Znowu ciemności. Nic tylko ciemności. Tata słucha złych wiadomości i się martwi. Po trzecie: od czwartku cały czas okropnie strzelają. Ojej! Wczoraj grzmiało od czwartej rano do dziesiątej wieczorem. Prawdziwy potop. Leciały trzy, cztery pociski na minutę. Witaj ponownie piwnico. Rano mówili, że UNPROFOR naliczył ponad 1100 pocisków, ale Nedo uważa, że im zawsze udaje się zliczyć tylko 60%. Wychodzi więc około 2 tysięcy. Mówię ci, trzy albo cztery na minutę. Dlatego jestem przygnębiona. Chyba się znowu zaczyna. Przepraszam, że jestem zła. Nie gniewaj się, to przejdzie. Zlata Wtorek, 1 czerwca 1993 Dear Mimmy, Ciao! Jak widzisz, dziś jest pierwszy czerwca, urodziny Maji, drugi pierwszy czerwca w czasie wojny. Wczoraj miałam makabryczny humor, dziś jest trochę lepiej. Kończymy właśnie kolację. Dziś rano, w południe i teraz nie jedliśmy nic gotowanego. Wczoraj skończył się gaz. Znowu nie ma prądu, nie ma gazu. Jesteśmy na progu samobójstwa. KATASTROFA. Ojej, Mimmy, już nie mogę. Rzygać mi się chce na to wszystko. Przepraszam, że tak się wyrażam, ale już nie 105 mogę. Naprawdę już mi wystarczy. Zmęczona jestem tymi wariactwami. Coraz bliżej jestem myśli o samobójstwie, jeżeli mnie ci idioci, którzy są tam na górze i tu na dole, nie zabiją wcześniej. CHCE MI SIĘ KRZYCZEĆ, WALIĆ, PŁAKAĆ. Ja jestem tylko człowiekiem i mam swoje granice. O rany, niedobrze mi! NASTĘPNYM RAZEM BĘDĘ W LEPSZYM HUMORZE. Mam ochotę się rozryczeć! AAAA! CIEKNIE! Kochająca cię Fipa Wtorek, 8 czerwca 1993 Dear Mimmy, Już czerwiec. Boże, Boże. Dostałam dziś piątkę z klasówki z matematyki i jestem HAPPY. Ale, muszę się uczyć biologii i jestem UNHAPPY. Mimmy, zaczęłam się spotykać z pewnymi dziewczynkami z klasy. Może być, ale to nie to. Cici się w końcu uspokoiła, ale po dość dużej dawce apauryny. Kocur nie przychodzi. Brzydki kocur. Poderwał ją i zostawił. Głupie to. Zlata Czwartek, 10 czerwca 1993 Dear Mimmy, Jest rano 9.30. Tata kręci Deutsche-Wele1'. Nejra rzępoli na pianinie i śpiewa piosenkę, którą właśnie wymyśla. Mama jest w pracy, a ja w domu. Jak widzisz, nie poszłam do szkoły. 11 Deutsche-Wele - międzynarodowy program niemieckiego radia. 106 Rano wstałam o siódmej - myję się, ubieram, biorę żelazo i witaminy i idę na zajęcia. Przychodzę - mało dzieci. Dwóch nauczycieli -tylko profesor Vlasta i pani od plastyki. Mówią nam: NIE MA LEKCJI. Przyszło zarządzenie. Znowu jakieś bombardowanie? Nie ma szkoły, nie ma lekcji, nawet w szkole muzycznej, a ja siedzę w domu. Nudzę się, nie wiem, o czym ci pisać. Ojej, Mimmy, przypomniałam sobie! We wtorek widziałam coś kapitalnego. Widziałam Ismara Resicia. Zakochał się we mnie w czwartej klasie, a w piątej mu przeszło. Siedział przede mną i Mirną. Mimmy, on był malutki, mniejszy ode mnie. Mimmy, on teraz ma 170 cm (murowane!). Jest wielki. A żebyś słyszała jego głos. Głęęęboooki. Trochę też „mutuje", chyba dojrzewanie. Nie uwierzyłabyś. We wtorek cały dzień powtarzałam: „o rany, gdybyś go widziała" i „wiesz, jaki wielki"? Zlata Niedziela, 13 czerwca 1993 Dear Mimmy, Dziś dostałam pięć egzemplarzy CIEBIE. Pierwsza część moich zwierzeń jest już wydrukowana, to znaczy zrobiona jest fotokopia mojego rękopisu. Na stronie tytułowej jest moje zdjęcie, a z tyłu jakieś oko. Nieźle! Ale nie będę się tym chwalić. Wczoraj były urodziny Mikicy, złożyłam jej życzenia przez telefon, bo znowu strzelali. Cici nie sypia już w domu od kilku nocy. Poszła sobie. Rzuciła się w życie miłosne. Gdzieś się włóczy. Zlata Wtorek, 22 czerwca 1993 Dear Mimmy, Dziś jest pierwszy albo drugi dzień lata, nie wiem, jak kto liczy. To jest moje życie, Mimmy, bez prądu, bez wody, bez gazu. Szkoła jest 107 taka, jakby jej nie było. Ryż, makaron, coś zielonego z ogródka cioci Meliey, trochę podarowanych słodyczy, moje pianino, no i oczywiście ty, Mimmy. Do Almy i Dada przybłąkał się mały szczeniaczek. Fikuśny jest. Żółty. Białe łapki. Biały krawacik. Biały nos. Cici jest zazdrosna, bo jej zjadł całe jedzenie. Ucieszyłam się i pomyślałam, że miło by było mieć go w domu, ale dziś to niemożliwe. Sami nie mamy co jeść, a on co by jadł?! Alma i Dado wzięli go więc z powrotem. Ciao! Zlata Sobota, 26 czerwca 1993 Dear Mimmy, Dwie smutne wiadomości. Pierwsza, Alma i Dado nie zatrzymali szczeniaka, bo to był miniaturkowy pinczerek, a Alma chciała dużego psa, żeby wychodzić z nim na ulicę. BUU-BUU-BUU! Druga zła nowina: Nedo wyjeżdża. Na urlop, ale powiedział, że już nie wróci. Że ucieknie. Wszyscy go bardzo lubili, a teraz wyjeżdża. Ale tak jest lepiej dla niego. Mnie jednak jest bardzo przykro. Chociaż z drugiej strony będzie ktoś, kto nam przyśle paczki. Ale jednak. Jestem strasznie smutna. Wszyscy go uwielbiali - i wzajemnie, a teraz się rozdzielamy. Wołają mnie. Idę. TO NIC, ZLATO, GŁOWA DO GÓRY I STARAJ SIĘ NIE ZAŁAMYWAĆ. Ciao Mimmy, Kochająca cię Zlata Piątek, 2 lipca 1993 Dear Mimmy, Dwie nowiny. Jedna bombowa, a druga taka sobie. Zacznę od takiej sobie. Wczoraj, jak schodziłam do Bobarów, zwichnęłam no- 108 gę. Wystarczył jeden stopień i po wszystkim. Dziś nie poszłam do szkoły, bo nie mogę postawić nogi na ziemi, ciągle leżę. Nie mogę ani chodzić, ani biegać. Okłady, maść Lasonil i może nie umrę. Druga wiadomość bombowa. Wczoraj miała być promocja mojego pamiętnika. Ale ponieważ zabrakło gazu - nie wychodzą gazety (widzisz, nawet gazu nie ma) i nie można drukować zaproszeń. Krzyczę więc do wszystkich „PROMOCJA ZOSTAŁA PRZESUNIĘTA". Myślę o wyjeździe Neda. Sama sobie mówię „przecież on nie odjedzie", a kiedy wracam do siebie, jest mi bardzo ciężko, naprawdę bardzo smutno. Czy on naprawdę odjedzie? Slobo pojechał do Suboticy na dalsze leczenie. Być może odnajdzie w końcu Dodę i Dejana? Twoja Zlata Środa, 7 lipca 1993 Dear Mimmy, Wyjazd Neda to była prawda. Odjechał dziś w nocy. W ostatnich dniach dużo pracował i prawie go nie widywałam. Przyjechał wczoraj wieczorem o ósmej, żeby zrobić kilka zdjęć i powiedzieć żegnajcie. To wszystko w ciągu pół godziny. O wpół do dziewiątej powiedział tylko: „No, moja droga, czas na mnie". Сток, сток. „No, Fipa, nie płacz, uważajcie na siebie, i ty uważaj na siebie, napisz i wyślij zdjęcia". A później TRZASK! Drzwi się zatrzasnęły, Nedo wyjechał! Wszystko ma początek i koniec. Miłe chwile spędzone z Nedem także! A po tym „TRZASK" moje „BUUU! SMARK! SMARK!". A wszyscy w koło: „Nie płacz, Fipa, nie płacz, tam, gdzie jedzie, będzie mu lepiej, pomyśl trochę o jego życiu". Tak, wiem... ale, gdzie moja chusteczka?... Wiem dobrze, ale jest mi smutno. BUUU! SMARK! Trochę się uspokoiłam i zastanowiłam. Wracają wspomnienia: „A pamiętacie jak...", „Nedo to naprawdę fajny chłop...", „Nedo to...", „Nedo tamto..." i tak ciągle. 109 Bardzo mi ciężko, jestem strasznie smutna, myślę jednak, że najtrudniej jest cioci Bodzie. Najpierw wyjechały Maja i Bojana, a teraz Nedo, który był dla niej jak syn. Już nie wiem, już nic naprawdę, wszystko jest takie idiotyczne. Mimmy, zabijmy się. Kochająca cię Zlata Sobota, 10 lipca 1993 Dear Mimmy, Neda też już nie mam. Wszyscy odchodzą jeden za drugim, a ja zostaję. Mimmy, czy ja kiedykolwiek opuszczę to piekło? Mam tego już powyżej uszu. Wyjazd Neda uświadomił mi, że wszyscy moi przyjaciele już odeszli. Siedzę w swoim pokoju. Cici jest ze mną. Wyleguje się na fotelu - śpi. A ja czytam listy. Wszystko, co mi zostało po przyjaciołach, to listy. Tylko to czytanie mnie trzyma, prowadzi mnie do nich. „Bardzo mi ciebie brakuje, ale mam nadzieję, że wkrótce się zobaczymy. Powoli przyzwyczajam się do tego nowego życia. 'Zlato, dbaj o Siebie i uważaj na mamę i tatę. Całuję cię, bardzo mocno Twoja Mateja" „Droga Fipo, dużo myślę o Tobie i próbuję sobie wyobrazić, co robisz, jak żyjesz. Bardzo mi Ciebie brakuje, tak jak i Sarajewa, najpiękniejszego miasta na świecie, miasta, w którym płonie serce świata, ale nie wypali się nigdy. Wiem, że jest Wam bardzo ciężko. Wszystko, co Wam mogę powiedzieć, to to, że Was kocham i że mi Was brakuje. Dużo, dużo całusów od Waszej Martiny i pozostałych uchodźców, którzy nie mogą się doczekać powrotu" „Słyszałam dwie piosenki dra Albana: It's my life i Sing Alleluja. Może udało im się przebić do was. Maja chciała Wam dziś nagrać 110 kasetę z Mickiem Jaggerem, Michaelem Jacksonem i Bon Jovim. W muzyce żadnych nowych rewelacji. Fipa, tak bardzo chciałabym z tobą pogadać. Całuję cię mocno, Twoja Bojana" „Droga Fipo, przesyłam Ci te PANIUSIE, żebyś zobaczyła, co się będzie nosić tego lata i jak słono będzie się za to płacić. Oczywiście każda z nich zanosi mojej Fipie tysiąc całusów, żeby wiedziała, jak bardzo ją lubię. Maja" „Droga moja Zlato, Jesteś moją najlepszą koleżanką i na zawsze taką pozostaniesz. Nigdy nikomu nie uda się zniszczyć naszej przyjaźni, nawet tej wojnie. Chociaż ty jesteś w Sarajewie, a ja we Włoszech, chociaż nie widziałyśmy się ponad rok, zostałaś moją najlepszą koleżanką. Całuję cię mocno, Twoja Oga" „Droga moja dziewczynko, Przesyłam Ci kwiatek z naszego ogródka i motyla z lasu, a Ty zrób z tego obrazek. Gdybym mogła posłałabym Ci cały kosz kwiatów, cały las, drzewa i dużo ptaków, ale nie pozwalają mi. Dlatego przesyłam Ci moją miłość w delikatnym motylu i czerwonych kwiatach. O przyszłość się nie lękaj. Wiedz, że zawsze dla dzielnych ludzi przyjdą dobre i szczęśliwe dni. Twoja mama, tata i Ty jesteście dzielnymi ludźmi i Wasze życie będzie piękne, pełne radości, będziecie szczęśliwi. Całuję Cię i często myślę o Tobie, Twoja Keka" Widzisz Mimmy, przesyłają mi w listach swoją miłość, swoją tęsknotę, obrazki normalnego życia, piosenki, modę, życzą mi, żeby to szaleństwo się skończyło. Czytam ich listy i czasami wybucham płaczem, bo nie mogę się doczekać, kiedy ich zobaczę, kiedy zacznę żyć. Nie chcę tylko dostawać listy. 111 I co, teraz od Neda też będę miała tylko listy. Listy, listy, ale jednak tak wiele dla mnie znaczą, wyczekuję ich z utęsknieniem. Ciao! Zlata Wtorek, 13 lipca 1993 Dear Mimmy, Znowu jestem chora. Mam temperaturę, boli mnie brzuch i gardło. Dookoła mnie są leki, termometr. Boże, dlaczego do tego wszystkiego muszę jeszcze być chora? Tęsknię za Nedem i czekam na twoją promocję. Twoja Zlata Czwartek, 15 lipca 1993 Dear Mimmy, Dzisiaj dostałam wiadomość, że w sobotę jest promocja. Tak, w sobotę promocja. A ja jestem chora. Jak to będzie wyglądać, Mimmy? Sobota, 17 lipca 1993 Dear Mimmy, PROMOCJA Ponieważ nie zabrałam cię ze sobą (była tam tylko część ciebie), muszę ci opisać, jak było. Było cudownie. Dziewczyna, która prowadziła program, jest bardzo podobna do Lindy Evangelisty. Czytała fragmenty z ciebie, Mimmy, przy akompaniamencie fortepianu. Była też ciocia Irena. Jak ' zwykle ciepła, delikatna, uprzejma w stosunku do dzieci i dorosłych. Wszystko odbyło się w kawiarni „Jeż", było wielu cudownych ludzi - wszyscy, których kocham: rodzina, znajomi, koleżanki ze 112 Я i С 7°^ ^Łt. Kcxd<\ ^.y Kodą іоіоиЗЬ ajjyra j С dxłę. Gćjafli /rncy. ибалл. óm daj* I шхёсшлта, ^ &%C Ot ш*Ш ркшд£ JL^jmg, ЛІ* otići, ЄЄ АтміЩі • *РО^ /Ы ті szkoły i oczywiście, SĄSIEDZI. Był prąd z agregatu i w świetle żarówek wszystko było jeszcze piękniejsze. A za taką organizację musimy, Mimmy, podziękować pani Gordanie Trebinjac z Międzynarodowego Centrum Pokoju, która postarała się, żeby ta uroczystość wypadła jak najlepiej. Oczywiście były również kamery, fotoreporterzy i ogromny bukiet kwiatów, róże i... margerytki - dla nas, Mimmy. Na końcu przeczytałam swoje przesłanie i dlatego napiszę ci je: ,,Z całą mocą tej wojny, która napawa mnie przerażeniem, próbowano mnie zabrać, wyrwać gwałtownie i brutalnie z mojego brzegu pokoju, z moich wspaniałych przyjaźni, z zabaw, miłości i radości. Jestem jak ktoś, kto nie miał ochoty się kąpać, a wrzucono go do lodowatej wody. Jestem zaskoczona, smutna, nieszczęśliwa, boję się i zastanawiam, dokąd chcą mnie zabrać, zastanawiam się, dlaczego skradziono mi pokój z tego pięknego brzegu mojego dzieciństwa. Cieszyłam się z każdego nowego dnia, bo każdy był na swój sposób piękny. Byłam szczęśliwa, że widzę słońce, że się bawię, śpiewam, po prostu cieszyłam się, że przeżywam swoje dzieciństwo. Nie pragnęłam niczego więcej. Mam coraz mniej siły, żeby jeszcze pływać w tej lodowatej wodzie. Zabierzcie mnie na brzeg mego dzieciństwa - tam, gdzie zawsze było mi ciepło, tam gdzie byłam szczęśliwa i zadowolona, zabierzcie tam wszystkie dzieci, którym niszczy się dzieciństwo i które nie mają już prawa radości życia. Jedno jedyne słowo, które pragnęłabym powiedzieć całemu światu to PEACE". Na promocji był także pewien Hiszpan, JULIO FUENTOS. Robił mi zdjęcia na kanistrach (nalałam do nich wody - tej cieczy wyjątkowo cennej dla mieszkańców Sarajewa), a kobieta, do której one należały, o mało nie zwariowała. „O JEJ, żeby mi tylko kanistry nie pękły". Nie pękły! W sumie było pięknie. A jakże mogłoby nie być, skoro to jest twoja promocja, Mimmy. Przedstawiłam cię. Wiesz, jak cię lubię. Przedstawiłam się z całą miłością, jaką mam dla ciebie. 8 — Dziennik Zlały 113 Po południu, kiedy wróciłam do domu, ciocia Radmila przyniosła mi duży dzban zawinięty w kolorowy papier i przewiązany wstążką. A w nim pomidory, prawdziwe pomidory! To był najpiękniejszy „bukiet", jaki kiedykolwiek dostałam. Kochająca cię Zlata Piątek, 23 lipca 1993 Dear Mimmy, Od 17 lipca kręcą się wokół mnie jacyś ludzie - dziennikarze, fotoreporterzy, operatorzy kamer. Jacyś Hiszpanie, Francuzi, Amerykanie, Anglicy... A wczoraj była u mnie ekipa ABC-News. Filmowali mnie jako „Postać tygodnia". Wyobrażasz sobie, jestem postacią. Robili mi zdjęcia w moim pokoju, przy pianinie, w salonie z rodzicami. Rozmawiali ze mną. Oczywiście po angielsku. Nie chwalę się, ale powiedzieli, że mój angielski jest EXCELLENT. Dziś wieczorem świat będzie mnie oglądał, to wszystko dzięki tobie, Mimmy. A ja będę się patrzyła na świeczkę, bo wszędzie wokół mnie jest mrok. Będę oglądała mrok. Czy ten świat może widzieć mrok, który ja widzę? Tak jak ja nie będę mogła zobaczyć siebie wieczorem w telewizji, tak pewnie i świat nie może widzieć tego mroku, w który się wpatruję. Jesteśmy na dwóch krańcach świata. Nasze życia się różnią. Oni w świetle i blasku. My w mroku. Twoja Zlata P.S. Wiesz, Cici jest w ciąży. Będą małe kotki. Muszę mamę i tatę „urobić", żebyśmy zostawili jednego. Zlata Wtorek, 27 lipca 1993 Dear Mimmy, Dziennikarze, fotoreporterzy, ty i ekipy radiowe z wszystkich stron świata (nawet z Japonii). Ciebie też fotografują Mimmy, 114 i rozmawiają o tobie, o mnie. Wszyscy pełni energii i sympatyczni, i trochę śmieszni dla takiego wojennego dziecka. Moje dni się pozmieniały. Są ciekawsze. Jestem z tego dumna. Wieczorem, gdy kładę się spać, rozmyślam o dniu, który właśnie się skończył, tak pięknym, jakby nie było wojny. I z tymi myślami błogo zasypiam. A rankiem, gdy budzą mnie koła wózków wiozących wodę, uświadamiam sobie, że jest wojna, że żyję w czasie wojny. STRZELANIE, NIE MA WODY, NIE MA GAZU, NIE MA JEDZENIA. Po prostu prawie nie ma życia. Zlata Piątek, 30 lipca 1993 Dear Mimmy, Właśnie poszedł sobie jakiś dziennikarz. Siedzę na oknie. Jest ciepło. Przyglądam się ludziom ciągnącym wodę. Gdybyś, Mimmy, mogła zobaczyć, jakie ludzie mają wózki na wodę. Jak potrafią sobie radzić. Dwókołowe, trzykołowe, taczki, wózki targowe, dziecinne, stoły szpitalne, wózki z domów towarowych i, szczyt wszystkiego - sanki na wrotkach. A jak to hałasuje. Najróżniejsze dźwięki i skrzypienie kółek. To jest „to coś", co nas budzi rankiem. Takie to wszystko śmieszne i smutne zarazem. Czasami myślę: jakie filmy można by nakręcić w Sarajewie. Materiału jest w bród. Kochająca cię Zlata Poniedziałek, 2 sierpnia 1993 Dear Mimmy, Znowu dziennikarze, fotoreporterzy i kamerzyści. Piszą, fotografują, filmują, wszystko to jedzie do Francji, Włoch, Kanady, 115 Japonii, Hiszpanii, Ameryki. A ja i ty Mimmy zostajemy, zostajemy żeby czekać i, oczywiście, żeby się spotykać z ludźmi. Niektórzy porównują mnie do Anny Frank. A ja się boję, Mimmy, tego porównania. Boję się skończyć tak jak ona. Zlata Piątek, 6 sierpnia 1993 Dear Mimmy, Zamącili mi w głowie ci wszyscy dziennikarze, no i zapomniałam ci napisać, że skończyły się zajęcia w szkole (4 lipca 1993). Szóstą klasę mam już z głowy. To był wojenny rok szkolny. Wczoraj Mima spała u mnie. Nie strzelali, ale nie ma prądu, nie ma wody. JEST GAZ! YESS! Gaz pojawił się koło szesnastej. Teraz jest 19.40 i jeszcze jest. A prądu to już nie ma LONG, LONG TIME. Trzy miesiące bez prądu, bez wody, bez chleba. Spróbuj sobie tylko wyobrazić, Mimmy, co trzeba robić, żeby jakoś to wytrzymać. Każdy dzień jest cięższy od poprzedniego. Świeczki i lampki olejowe zastąpiły żarówki, wodę trzeba przyciągnąć, mały piecyk na drzewo (jakie drzewo?) zamiast kuchenki. A CHLEB? TO JEST PROBLEM. Mąkę kupuje się tylko za dewizy. Żeby znaleźć wolny piecyk do upieczenia ciasta, trzeba szukać w całej dzielnicy. Bieganina, szamotanina, pośpiech - panika od rana do wieczora. Pomyśl Mimmy, sierpień, a my ciągle palimy w piecu! Zlata Niedziela, 8 sierpnia 1993 Dear Mimmy, Dzisiaj dostaliśmy listy od Keki, Martiny i Mateji. Ale się cieszyliśmy! Było trochę śmiechu, ale więcej łez. U nich wszystko w po- 116 rządku. Martina i Mateja rosną, żyją, jedzą... Ach, jeśli już jesteśmy przy jedzeniu, rozśmieszyłam mamę, tatę i Mirnę, bo powiedziałam, że chciałabym zjeść coś tłustego, słonego, słodkiego, coś bardzo niezdrowego, żeby zabolał mnie brzuch, ale przynajmniej żebym wiedziała, po czym mnie boli. Na przykład hamburgera. Ale prawdziwego, najprawdziwszego z prawdziwych. Mniam! Mirna dzisiaj też śpi u nas. Powiedziałam jej, że zaczyna mnie już męczyć to, że ciągle jest u nas (hi, hi, hi). Musi ćwiczyć, bo jutro mamy lekcję pianina i solfeżu. Niedługo egzamin. Zlata Wtorek, 10 sierpnia 1993 Dear Mimmy, Bardzo, bardzo smutna wiadomość. NIE MAMY JUŻ NASZEJ KOTKI! Cici nie żyje. Straszne. Najpierw Cicko, a teraz ona. Dzisiaj zaszłam do cioci Body, opowiadam jej różne różności. Jak dostałam trójkę z solfeżu, jak ciotka Irena podarowała mi spodnie, że niedługo będzie egzamin z gry na pianinie. Pytam, dlaczego nie wpadli wieczorem? Ciocia Boda: Kłopot w tym... Ja, głupio: Jaki? Ciocia Boda: Nie mamy już kota. Ja, tracąc głowę: Dlaczego... Cici przecież żyje??? Ja, ze ściśniętym gardłem: Idę, idę do domu. Muszę do domu. Do widzenia... A kiedy przyszłam do domu: BUUU! CHLIP! CHLIP! CHLIP! OJEEEJ! Mama i tata, w duecie: co się stało? Ja: Cici nie żyje... Mama i tata znów w duecie: Aaaaa!! A potem godzina płakania. Nie, to niemożliwe. Nasza kotka nie żyje. Cudowna, najmilsza, najpiękniejsza, najsłodsza, najlepsza Cici, moja malutka. Kiedy tylko sobie przypomnę, jaka była milutka, słodka, wspaniała. Okropnie płaczę. Wiem, że dzieją się straszne 117 хъъьту, giną ludzie, jest wojna, ale jednak... Strasznie mi żal. Rozweselała nas wszystkich, rozśmieszała, wypełniała nam czas. Moja piękna żółta Cici. Moja przyjaciółka. Z dachówek zrobiliśmy mały grób. Zasłużyła sobie. Jestem bardzo, bardzo smutna. Zlata Środa, 11 sierpnia 1993 Dear Mimmy, Dzisiaj pierwszy dzień bez Cici. Strasznie mi jej brakuje. Wszyscy jesteśmy smutni, wspominamy ją, jaka była miła, jaka ładna. Miała mieć małe, ale nie żyje, bo nie mogła się okocić. Widzisz Cici, wszystkiemu winien ten paskudny kocur. A ja się tak cieszyłam, że dostanę jedno kocię. Twoja Zlata Piątek, 13 sierpnia 1993 Dear Mimmy, Dni mijają. Mijają bez Cici. Trzeba jednak żyć. Dzisiaj dostałam świadectwo. Skończyłam szóstą klasę - na samych piątkach. W poniedziałek pewnie będę miała egzamin z gry na pianinie. Ogarnia mnie trema. Zlata Niedziela, 15 sierpnia 1993 Dear Mimmy, Dostaliśmy list od Maji, Bojany i Neda. Nedo jest teraz w Wiedniu. Wszyscy są razem. List jest krótki, myślą o nas, tak samo jak my o nich. 118 A teraz - nowina. Nedo się żeni 26 sierpnia. Maja będzie świadkiem. Jeżeli będzie mogła tam być. Twoja Zlata Wtorek, 17 sierpnia 1993 Dear Mimmy, Cały czas odwiedzają mnie dziennikarze, fotoreporterzy, kamerzyści. Sporo ich już poznałam. Niektórzy nawet wracają. Parada imion: Alexandra, Paul, Ron, Kevin... Polubiłam ich. Alexandra robiła mi dzisiaj zdjęcia przy fortepianie w siedzibie UNPRO-FOR-u. Byłam z Mirną. Zapomniałam ci napisać, że opanowała nas „gazomania". Zakładamy sobie gaz (to znaczy instalujemy). Ale czy sam gaz będzie? Prąd dochodzi do miasta. Niestety nasi złodzieje, kryminaliści, szubrawcy - ukradli ropę ze stacji transformatorowej, tak więc teraz prawie nikt nie ma prądu. Pomyśl tylko. A ropę wykorzystują zamiast benzyny do jazdy samochodami. Twoja Zlata Środa, 18 sierpnia 1993 Dear Mimmy, Wczoraj usłyszałam optymistyczną wiadomość. Te nasze drogie „dzieciaki" podpisują dzisiaj w Genewie porozumienie o demilitary-zacji Sarajewa. Cóż mam powiedzieć? Że mam nadzieję, że wierzę??? Jak mogłabym powiedzieć coś podobnego? Wszystko, w co wierzyłam i na co miałam nadzieję, nie spełniło się, a to, w co nie wierzyłam i czego nie oczekiwałam - zdarzyło się i dzieje się nadal. Dzisiaj włoscy dziennikarze pytali mnie, co myślę o Sarajewie jako otwartym mieście. Powiedziałam im byle co, a myślę, że te „dzieciaki" bawią się, w ogóle im nie wierzę i mam już tego dosyć. Ja wiem 119 tylko, że nie ma prądu, wody, jedzenia, że cały czas giną ludzie, że nie mamy już świec, że kwitnie przemyt, czarny rynek i przestępczość, że dni są coraz krótsze i że nadciąga coś, czego obawia się całe Sarajewo. ZIMA. Gdy tylko o niej pomyślę, włosy stają mi dęba na głowie. Mama i tata często mówią „Post nubila phoebus", co po łacinie znaczy - „Po chmurach słońce". Tylko kiedy wreszcie??? Zlata Czwartek, 19 sierpnia 1993 Dear Mimmy, Mirna zdawała dzisiaj egzamin z gry na pianinie. Dostała piątkę. Ja pewnie będę zdawać jutro. Muszę ćwiczyć. Oprócz tego, skończył się gaz. Niektórzy przebąkują, że jutro może być prąd. Cóż, zobaczymy. Zlata Sobota, 21 sierpnia 1993 Dear Mimmy, W ostatnich dniach wszyscy są w złym nastroju. Mama, tata, wujek Braco, ciocia Melica, babcia, dziadek... Nie wiem dlaczego, ale wszyscy są nerwowi. Czy mówiłam ci, że Kenan jest w szpitalu (mój kuzyn, syn cioci Melicy). Zaraz, zaraz, nie jest ranny. Żaden postrzał, uraz, nic takiego. Ma żółtaczkę. Pewnie od wody, bo wszyscy w tej części miasta zaopatrują się z jednego źródła, które prawdopodobnie nie jest „czyste". Wygląda na to, że grozi tam epidemia. Wczoraj była u mnie Mirna. Nawet ona nie jest OK. Przedwczoraj byłam u Dijany, mojej kuzynki. Oglądałam u niej dwa filmy: Purpurowy deszcz i Śniadanie u Tiffany'ego. Audrey 120 Zlata pochłania książki. Zlata z mamą i tatą. ,,Co ta wojna robi z moich rodziców. Przecież oni nie przypominają już mojej mamy i mojego taty." . .Trzeba to jakoś przetrzymać, mieć nadzieję, że to się skończy i że znowu będę mogła przeżyć swoje dzieciństwo w pokoju." Hepburn jest urocza, czy wiesz, że Audrey H. umarła? Tak, jakiś miesiąc temu, dwa..., a może więcej. Wczoraj zdałam egzamin z gry. Dostałam piątkę. Świetnie. Sytuacja polityczna - GŁUPIA I SKOMPLIKOWANA. Może dlatego wszyscy są tacy nerwowi. „Dzieciaki" znów próbują się dogadać. Rysują mapy, bazgrzą kredkami, a mnie się wydaje, że przekreślają człowieka, dzieciństwo i wszystko, co piękne i normalne. Rzeczywiście są jak prawdziwe dzieciaki. Nie ma listów. Nie wiem dlaczego, ale w ostatnich dniach do nikogo nie przychodzą listy. Zlata Czwartek, 26 sierpnia 1993 Dear Mimmy, Dzisiaj żeni nam się Nedo. Tak, tak, nasz Nedo. Nadszedł jego „sądny dzień", jak mówi Bojana. Od dzisiaj już nie będzie chłopcem, ale stanie się „głową rodziny". Ha, ha, ha! Urządziliśmy małą uroczystość z okazji ślubu Neda. Mama zrobiła tort (czy słyszysz - tort?) w kształcie serca. Kochana jest. Ciocia Boda i Alemka przygotowały resztę, wszystko, co można w tych wojennych warunkach zrobić - kanapki, bułeczki, pite (trochę ryżu, trochę buraków i będzie ekstra)... Zebraliśmy się u cioci Body. Nedo i Amna byli w Wiedniu, ale w myślach byliśmy razem i życzyliśmy im szczęścia. Imitacja wesela, mówię ci Mimmy - imitacja życia. Tak się robi cały czas w Sarajewie. Udajemy życie, żeby nam było lżej. Och, jakoś wydaje mi się dziwne i śmieszne, że Nedo się żeni. Ciocia Boda wysłała kartkę z życzeniami podpisanymi przez wszystkich sąsiadów i przyjaciół z Sarajewa, a na końcu dopisała: „i od małej, żółtej panienki, której już nie ma". Rzeczywiście, nie ma jej, ale my stwardnieliśmy, hartuje nas wojna, więc pomału pokonujemy wszystko to, co sprawia nam ból. Twoja Zlata 9 — Dziennik Zlaty 121 Piątek, 27 sierpnia 1993 Dear Mimmy, Wczoraj ożenił się Nedo. I wczoraj też wyjechała ciocia Radmila i wujek Tomo. Wyjechali na zawsze. Na zawsze opuścili Sarajewo. Widzisz Mimmy, oni stracili mieszkanie, mieszkali w cudzym, później przydzielili im lokatorów. Byli rozdzieleni ze swoimi dziećmi już od początku wojny. Wyjechali, żeby zacząć z córkami nowe życie, gdzieś na obcej ziemi. Żal mi, że ciocia Radmila wyjechała. Była dla mnie bardzo dobra. Tyle razy dawała mi słodycze, gumę do żucia, mleko w proszku, owoce, coś ciepłego do picia i oczywiście ten wspaniały bukiet pomidorów. Mama jest bardzo smutna. Wyjechała jeszcze jedna bliska jej osoba. Została jej teraz tylko ciocia Ivanka. Ale wydaje mi się, że niedługo i ona wyjedzie z wujkiem Mirkiem. I tak to, Mimmy, przyjaciele odjeżdżają, my ich odprowadzamy i zostajemy. Ciao! Zlata Czwartek, 2 września 1993 Dear Mimmy, Odwiedziła nas Alexandra (fotoreporterka z „Le Figara"). Przyszła się pożegnać i zrobić jeszcze kilka zdjęć. Stała mi się bardzo bliska. Po tych kilku spotkaniach zostałyśmy prawdziwymi przyjaciółkami. Była w Mostarze i bardzo ją to przygnębiło. Mówiła, że miasto wygląda strasznie. Tak naprawdę, to mało co zostało z Mostaru. Takie piękne miasto. Alexandra jest wstrząśnięta tym, co tam widziała. Ludzie mówią, że to samo spotka Sarajewo. Mimmy, boję się. Wiesz, co dziś jest najważniejsze? Dziś króluje siła, ona może zrobić wszystko. Może zniszczyć ludzi, rodziny, miasta. Pytam się już setny raz: DLACZEGO? DLACZEGO JA? DLACZEGO TO WSZYSTKO MUSIAŁO SIĘ ZDARZYĆ? 122 Alexandra jedzie do domu. Do swojej spokojnej ojczyzny, do swojego spokojnego miasta, do przyjaciół, pracy. Ma tak dużo rzeczy. A JA?... Mój kraj się pali, jest w ruinach, moje miasto jest zburzone, moi przyjaciele są rozrzuceni po całym świecie... Ale, na szczęście, mam ciebie, Mimmy, i twoje strony, które zawsze milczą i czekają, aż je wypełnię smutnymi wyznaniami. Byłam z Alexandrą w starej sarajewskiej bibliotece. Wiele pokoleń wzbogaciło tu swoją wiedzę, czytając i przeglądając jej ogromny księgozbiór. Ktoś kiedyś powiedział, że książka to największy skarb, najlepszy przyjaciel, jakiego można mieć. Vijećnica to był skarbiec, tylu mieliśmy tam przyjaciół. A teraz straciliśmy skarb, przyjaciół i piękny stary budynek. Wszystko strawił wszechogarniający ogień. Vijećnica to teraz kupa popiołu i cegieł, i tylko gdzieniegdzie można znaleźć zadrukowany kawałek papieru. Na pamiątkę tego bogactwa przyniosłam kawałeczek cegły i jakiś kawałek metalu. Pożegnałam się z Alexandrą, mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy. Twoja Zlata Sobota, 4 września 1993 Dear Mimmy, Mamy gaz (to znaczy... rurę, bo gaz nie dochodzi). Denerwuje mnie, że nie ma światła. A co z jedzeniem? Zaczęły się już chłody. Jak tylko będzie prąd, włączymy piecyk. Listy nie dochodzą już wcale - nawet przez UNPROFOR. A! Zapomniałam! Samra wyszła wczoraj za mąż. Szczęśliwy wybranek nazywa się Zijo. (WIELKA WADA - ma wilgotne ręce). Byłyśmy z mamą obecne przy „uroczystym zawarciu małżeństwa pomiędzy Samrą Kozarić i Zijem Pehid" - jak to określiła urzędniczka stanu cywilnego. Urzędniczka załatwiła to wszystko w takim tempie, że nie mogłam się połapać, co się dzieje. Później poszli naprędce coś zjeść. My z mamą 123 wróciłyśmy do domu, zjadłyśmy jakąś papkę, która nie miała żadnego smaku. Bez smaku - ale dobra. Tak to jest, Mimmy. Serdecznie pozdrawiam cię, Zlata Niedziela, 5 września 1993 Dear Mimmy, Wszystkie oczy i uszy są zwrócone na Genewę. Znowu jakieś umowy, rokowania. Mam jednak wrażenie, że to się nigdy nie skończy. Ja czekam, a dzieciństwo mija, mija młodość, przemija życie. Stajemy się świadkami, którzy nie zasłużyli na to wszystko, co ich spotyka. Dzisiaj dowiedzieliśmy się, że listy już nie dochodzą do Sarajewa. Jeśli jest jeszcze coś gorszego od braku prądu , wody i gazu, to brak listów, które są jedynym połączeniem ze światem. I to połączenie też zostało zerwane. Już dość!... Żika przyniósł mi coś wspaniałego. Prawdziwą, najprawdziwszą pomarańczę. Mama powiedziała: „Zaczekaj, zobaczę, czy jeszcze pamiętam, jak się obiera". I... nie, nie zapomniała. Dała radę. Pomarańcza pełna soku. Mniam! Byliśmy u Djoka (ojca Bojany i Vericy). Chciałam zobaczyć, czy nie zostawiły jakichś butów. Moje są już za ciasne. Nie znalazłam. Wszystko stoi, tylko ja rosnę, droga Mimmy. Djoko miał dla nas smutną wiadomość. Stan Sloba się pogorszył i przerzucili go do УМА1' w Belgradzie. Doda i Dejan wyjechali do Słowenii. Znowu się rozsypali. Smutny los pewnej rodziny. Ciao! Zlata »> VMA - szpital wojskowy w Belgradzie. 124 Poniedziałek, 6 września 1993 Dear Mimmy, Pierwszy dzień nowego roku szkolnego. Jestem w siódmej klasie. Nowe przedmioty, nowa wiedza, nowe obowiązki przede mną, nowe dni w szkole, a ja nie mam już takiej tremy jak kiedyś. Pewnie i temu winna jest wojna. W jednej sali mieszczą się cztery klasy. Pierwsza uczy się serbs-ko-chorwackiego, druga biologii, trzecia angielskiego, czwarta chemii. To straszne, Mimmy, czy ja nie zasługuję na normalną szkołę? Czym sobie na to wszystko zasłużyłam? Twoja Zlata Środa, 8 września 1993 Dear Mimmy, Dzisiaj dostałam list. List od mojego przyjaciela z Wiednia. Od mojego przyjaciela Neda. Ale się ucieszyłam. Nie muszę ci pisać, ty wiesz. „Moja droga Fipo, Strasznie mi przykro, że nie byłem na promocji Twojego Pamiętnika, mam jednak swój egzemplarz i nikomu go nie dam, chyba że ktoś mi go wydrze z rąk. Muszę Ci się przyznać, że mnie także było bardzo ciężko, tego wieczoru, kiedy wyjeżdżałem. Grałem twardziela, ale coś stanęło mi w gardle tak, że nie mogłem mówić. Jedna moja połowa została, jest z Wami w Sarajewie. Ale jeszcze się kiedyś, gdzieś spotkamy i będziemy się śmiać ze wszystkich naszych zmartwień, tych małych i dużych. Powolutku wraca ludziom rozum. Całuję Cię bardzo mocno, Nedo" To tylko fragment listu, który leży na stole. Czytam go bez przerwy. Nauczę się go na pamięć, podobnie jak i innych. Tak oto list Neda zasili moje „wojenne archiwum". 125 Był dzisiaj u mnie Paul (dziennikarz), chciał się pożegnać. Wyjeżdża do Londynu. Ja akurat byłam w szkole, więc nie mogliśmy się zobaczyć. Ale powiedział, że znowu przyjedzie pod koniec września. Niedługo się zobaczymy. Cieszy mnie to, bo zdążyłam się już z Paulem zaprzyjaźnić. Ciao Paul, do zobaczenia! Zlata Czwartek, 9 września 1993 Dear Mimmy, Dzisiaj urodziny mamy. Podarowałam jej ooooogromnego całusa i „wszystkiego najlepszego w dniu urodzin". Nie mam nic innego. To drugie urodziny mamy w czasie wojny. Zbliżają się i moje. Grudzień za pasem. Czy i te będą wojenne? Znowu? Twoja Zlata Środa, 15 września 1993 Dear Mimmy, Znów po staremu. Wczoraj była strzelanina i wszyscy od rana stali się nerwowi. Przypomnieliśmy sobie o piwnicy, obawiamy się, że to może się powtórzyć. Mam szczerą nadzieję, że nie, ale tutaj nadzieja nic nie znaczy. Jutro idę do Skenderiji do UNPROFOR-u, mają tam dentystę. Były już tam wszystkie dzieci z mojej dzielnicy i teraz kolej na mnie. Szkoła! Jestem rozczarowana. Doszło nam dużo dzieci, które straciły zeszły rok. Czuję się, jakbym nie była w siódmej, tylko cały czas w szóstej klasie, jak jeszcze niedawno w kwietniu 1992 roku. Czas jakby się wtedy zatrzymał. Książki nie są moje, ani też nowe. Niektóre dostałam od Bojany, niektóre od Dijany, a inne od Mirny. Długopisy stare, zeszyty na wpół zapisane, mają daty z zeszłych lat. Wojna zepsuła nawet szkołę i życie uczniowskie. 126 W szkole muzycznej jestem w szóstej klasie. Profesorka mówiła, że muszę każdego dnia ćwiczyć i powinnam przysiąść fałdów. To ostatnia klasa. Trzeba to potraktować poważnie. Jutro do Sarajewa przyjeżdżają dziennikarze, fotoreporterzy i ekipa telewizyjna z Francji. Może przyjadą Alexandra i Christian. Zaczyna mi ich brakować. Twoja Zlata Piątek, 17 września 1993 Dear Mimmy, „Dzieciaki" się znowu dogadują, coś podpisują. Znowu dają nam nadzieję, że skończy się to szaleństwo. Jutro broń ma zamilknąć, a 21 września na lotnisku w Sarajewie mają podpisywać POKÓJ. A może wojna zacznie się kończyć z początkiem jesieni? Tyle razy już było zawieszenie ognia, podpisanie porozumień, że nie chce mi się wierzyć. Nie mogę uwierzyć, bo dzisiaj znowu wybuch kosztował życie małego trzyletniego chłopca, ranił jego siostry i matkę. Ja wiem tylko jedno: ich zabawy sprawiły, że w Sarajewie jest piętnaście tysięcy zabitych, w tym trzy tysiące dzieci, jest pięćdziesiąt tysięcy dożywotnich inwalidów. Spotykam ich teraz na ulicy, o kulach, w inwalidzkich wózkach, bez rąk, bez nóg. Wiem też, że nie ma już miejsca dla nowych ofiar na cmentarzach i w parkach. Więc może dlatego warto by to szaleństwo zatrzymać. Twoja Zlata Niedziela, 19 września 1993 Dear Mimmy, Ciągle myślę o Sarajewie i im więcej rozmyślam, tym bardziej mi się wydaje, że Sarajewo powoli przestaje być tym, czym było. Tylu 127 zabitych i rannych. Historyczne zabytki poniszczone. Skarby piśmiennictwa i malarstwa przestały istnieć. Stuletnie drzewa pościnane. Tylu ludzi bezpowrotnie odeszło z Sarajewa. Nie ma ptaków, tylko czasami odezwie się jakiś nieszczęsny. Martwe miasto. A panowie wojny cały czas rozmawiają, rysują mapy, przekreślają - nie wiem tylko, jak długo to będzie trwało, czy naprawdę do 21 września? Nie wierzę! Twoja Zlata Poniedziałek, 20 września 1993 Dear Mimmy, Wszystkie spojrzenia i wszystkie uszy są nastawione na jutrzejszy mecz: Wojna - Pokój. Wszyscy wyczekujemy tego historycznego spotkania na sarajewskim lotnisku. I nagle, nieoczekiwanie wiadomość: serbscy, chorwaccy i muzułmańscy panowie wojny spotkali się na wojennym okręcie, na Adriatyku. Chyba, żeby go zatopić. Ciąg dalszy nastąpi! Twoja Zlata Wtorek, 21 września 1993 Dear Mimmy, Historyczny mecz Wojna - Pokój odwołany. To znaczy, że Pokój znów został stracony. Mam już naprawdę dość tej polityki. Twoja Zlata Sobota, 25 września 1993 Dear Mimmy, Pojawił się prąd, ale włączają według rozdzielnika. Rozdzielnik, jak całe życie tutaj - głupi. Co 56 godzin na 4 godziny włączają prąd. 128 Gdybyś Mimmy wiedziała, jaki się wtedy robi dom wariatów. Góry brudnej bielizny czekają na pralkę. Jeszcze więcej czystej - na żelazko. Brudna podłoga - na odkurzacz. Trzeba też coś ugotować, upiec chleb, a i telewizję by się obejrzało. Trzeby umyć włosy i wysuszyć suszarką. Mówię ci - coś niemożliwego. Zwariować można. Mama mówi za każdym razem „Niech już go w ogóle wyłączą. Przynajmniej będzie spokój. Tego się nie da wytrzymać!" Częściej pojawia się woda. Znowu problemy z chlebem, chociaż jest prąd. Co trzeci dzień dostajemy po 300 g na osobę. Śmieszne! Obśmiałam się dzisiaj przy obiedzie, bo tata powiedział: „Dobry ten niemiecki obiad". Pytasz, Mimmy, sąd ten „niemiecki obiad"? Sałatka ziemniaczana zrobiona z cebuli i ziemniaków kupionych na bazarze „bogatych" za niemieckie marki. Do tego była niemiecka konserwa rybna z pomocy humanitarnej. No i co, czy nie jest „niemiecki". Twoja Zlata Środa, 29 września 1993 Dear Mimmy, Wyczekiwaliśmy 27 i 28 września - 27 był zjazd bośniackich intelektualistów, a 28 posiedzenie Zgromadzenia Narodowego. Rezultat to: „Warunkowe przyjęcie" porozumienia genewskiego. WARUNKOWE. Co to znaczy? Dla mnie to znaczy nieprzyjęcie porozumienia, ponieważ nadal nie ma pokoju. Dla mnie to oznacza dalszą wojnę i to wszystko, co wojna ze sobą niesie. I znów krąg się zamyka. Kręgi się zacieśniają, Mimmy, a my się w nich dusimy. Czasami marzę, że mogłabym dostać skrzydeł i odlecieć z tego piekła. Jak Ikar. Nie ma innego sposobu. 129 Potrzebowałabym jeszcze skrzydeł dla mamy, taty, babci, dziadka i... dla ciebie, Mimmy. Ale to niemożliwe, bo człowiek to nie ptak. Dlatego muszę dalej to wszystko znosić, przyjaźnić się z tobą, Mimmy, mając nadzieję, że to wszystko minie i nie spotka mnie los Anny Frank. Że znowu będę dzieckiem ze spokojnym dzieciństwem. Kochająca cię Zlata Poniedziałek, 4 października 1993 Dear Mimmy, Przedłuża się życie w zamkniętym kręgu. Pytasz, jak wygląda to życie, Mimmy. To życie, które spędza się w wyczekiwaniu i strachu, życie, które spędza się marząc, że krąg się otwiera na słońce, słońce pokoju. Dziś, gdy grałam na pianinie, mama zajrzała do mnie i powiedziała, że mam gościa. Weszłam do pokoju gościnnego i zobaczyłam ALEXANDRĘ. Przyjechała dziś rano z Paryża. Wypoczęta, ładna, zadowolona. Ucieszyłam się z jej przyjazdu. Muszę przyznać, że czekałam na nią, bo jest naprawdę urocza. I oto znów przyjechała do Sarajewa, będziemy mogły się widywać. Zlata Czwartek, 7 października 1993 Dear Mimmy, Ostatnio wszystko toczy się po staremu. Nie strzelają (dzięki Bogu), chodzę do szkoły, czytam, gram na pianinie. Zima coraz bliżej, a my nie mamy żadnego opału. Patrzę na kalendarz i proszę, wygląda na to, że i 1993 rok minie w stanie wojny. Boże, straciliśmy dwa lata słuchając strzelaniny, cierpiąc z braku prądu, wody, jedzenia i czekając na pokój. 130 Patrzę na mamę i tatę. Po tych dwóch latach wyglądają jak po dziesięciu w okresie pokoju. A ja? Nie postarzałam się, ale urosłam, choć nie wiem na czym. Nie jem owoców, warzyw, nie piję soków, nie jem mięsa... Jestem dzieckiem ryżu, grochu i makaronu. Znów piszę o jedzeniu! Często łapię się na tym, że marzę o drobiu, dobrym sznyclu, pizzy, lazanji. Ech, starczy, nie chcę już o tym pisać. Zlata Wtorek, 12 października 1993 Dear Mimmy, Nie wiem, czy ci napisałam, że latem wysłałam przez szkołę list do nieznanego przyjaciela w Ameryce. To był list do amerykańskiej dziewczynki albo chłopca. Dzisiaj dostałam odpowiedź. Napisał do mnie chłopak o imieniu Brandon. Ma 12 lat, tak jak ja, i mieszka w Harrisburgu w Pensylwanii. Byłam zachwycona. Nie wiem, kto wymyślił listy i pocztę, ale dzięki mu za to. Teraz mam przyjaciela w Ameryce, a Brandon przyjaciółkę w Sarajewie. To jest pierwszy list, który szedł do mnie przez ocean Atlantycki. W liście przysłał mi kopertę, żebym mogła mu odpowiedzieć, i piękne pióro. Dzisiaj, w czasie lekcji gimnastyki przyszła ekipa kanadyjskiej telewizji, razem z dziennikarką z „Sunday Timesa" (Janinę). Dostałam od nich dwie czekoladki. Prawdziwa rozkosz, od dawna już nie jadłam nic słodkiego. Kochająca cię Zlata Środa, 13 października 1993 Dear Mimmy, Dostaliśmy dzisiaj list z Włoch, od Ogi i Jacy. W liście jest zdjęcie. Oga to już prawdziwa dziewczyna, a i po liście widać, że jest doj- 131 rzalsza i poważniejsza. Ledwo ją poznałam. List jest z sierpnia, dużo czasu minęło, nim przyszedł. Przeczytali ciebie, Mimmy (posłałam im jeden egzemplarz), i mówią, że czytając śmieli się i płakali. A oto, co Oga pisze: „Często myślę o nas, o Jahorinie. Ale teraz to tylko piękne wspomnienia. Jazda na nartach i sankach po górskich drogach, budowanie szałasów, plotki przed pójściem do łóżka, urodziny, Sylwestry. To są wspomnienia naszych zabaw, na które nagle przyszedł koniec i które nigdy się nie powtórzą. Na Jahorinie wszystkie domy są okradzione, zabrali wszystko, do ostatniej śrubki. Wyobraź sobie, jacy to idioci, przecież mogli w tych mieszkaniach umieścić jakichś uchodźców. Ciężko byłoby mi patrzeć na to. Pozostały nam tylko wspomnienia". Próbowałam wyobrazić sobie te opuszczone domy, porosłe trawą i muszę ci powiedzieć, Mimmy, że coś mnie ścisnęło w gardle. Oto wojna zniszczyła Jahorinę i szczęśliwe chwile tam spędzone. Zapraszają mnie do siebie, do Włoch, bo mówią, że nie zasłużyłam sobie, żeby zostać tutaj. Bardzo bym chciała, ale to nie możliwe. Nikt nie może opuścić tego przeklętego miasta. Ostatnio mniej strzelają, właściwie prawie w ogóle nie słychać strzałów, mama i tata ciągle rozmyślają o przyszłości. Mówią, że nie ma jej w tym mieście. Tak myśli wielu ludzi. Ale nie można wyjść z tego miasta. Kochająca cię Zlata Czwartek, 14 października 1993 Dear Mimmy, Ci wariaci na wzgórzach zachowują się tak, jakby przeczytali to, co wczoraj napisałam o strzelaniu. Zupełnie jakby chcieli pokazać, że dalej tu są. Cały dzień STRZELALI. Granaty spadały w okolicy bazaru, nie wiem, co się dzieje z babcią i dziadkiem. Biedaczyny. Ci 132 szaleńcy nie tylko mnie i innym dzieciom ukradli dzieciństwo, ale także odebrali spokojną starość moim dziadkom i innym starym ludziom. Nie dają przeżyć tej resztki życia, która im została, w spokoju. 1 to musieli zniszczyć. Dzisiaj nie poszłam do szkoły, ani na lekcje muzyki. Zatrzymali nas, więc będę musiała cały dzień spędzić w domu, czytając, grając na pianinie, bawiąc się z Nejrą i Harisem. Miałam dzisiaj iść do Mirny, ale pokrzyżowali mi plany. Nie napisałam ci, Mimmy, że idziesz w świat. Będziesz drukowana na całym świecie. Dałam cię po to, żebyś powiedziała światu to, co ja ci opowiadałam. Pisałam o walkach, o sobie i Sarajewie w czasie wojny, a świat pragnie się o tym dowiedzieć z tych naszych linijek. Napisałam ci to tak, jak sama czułam, widziałam i słyszałam, a teraz dowiedzą się o tym ludzie spoza Sarajewa. Życzę ci szczęśliwej drogi w świat. Twoja Zlata Niedziela, 17 października 1993 Dear Mimmy, Wczoraj przypomnieli o sobie „przyjaciele ze wzgórz", dali do zrozumienia, że to oni tu rządzą i że mogą burzyć, ranić, zabijać... Naprawdę, wczoraj był straszny dzień. 590 pocisków. Od 4.30 rano, cały dzień. 6 osób zginęło, 56 zostało rannych. To bilans wczorajszego dnia. Najgorzej było na Souk-bunarze1'. Nie wiadomo, co się dzieje z Melicą. Podobno na górze domy są przepołowione. Siedzieliśmy w piwnicy. Zimnej, ciemnej, beznadziejnej piwnicy, w której robi się niedobrze. Pełne cztery godziny. Grzmiało. Wszyscy sąsiedzi byli z nami. ZNOWU! Znowu pogrzebali, zrujnowali wszystkie nasze nadzieje. Mówiło się, że już więcej nie będą, że niedługo koniec, że wszyst- Soukbunar - dzielnica Sarajewa. 133 ko się rozwiąże. I SKOŃCZY SIĘ TA GŁUPIA WOJNA. Boże, dlaczego wszystko nam rujnują. Czasami myślę, że lepiej byłoby, gdyby ciągle strzelali, nie jest nam wtedy tak ciężko. A nie tak: trochę odetchniesz i ZNOWU. Jestem teraz pewna, że to się nigdy nie skończy. Są ludzie, którzy tego nie chcą, źli ludzie, którzy nienawidzą dzieci, takich jak my. Ciągle myślę o tym, jak samotni jesteśmy w tym piekle, że nikt o nas nie myśli, że nikt nie poda nam ręki. Ale, jednak są ludzie którzy myślą, martwią się o nas. Wczoraj przyjechała ekipa kanadyjskiej telewizji, a z nimi Janinę, tylko po to, by nas odwiedzić, zobaczyć jak znieśliśmy to szaleństwo ostrzału. Ładny gest. Ludzki. A kiedy zobaczyliśmy w rękach Janinę pakiet żywnościowy wzruszyliśmy się i rozpłakali. Przyjechała też Alexandra. Ludzie martwią się o nas, a nieludzie chcą nas zniszczyć. Dlaczego? Znów pytam się, dlaczego? My nic nie zrobiliśmy. Jesteśmy niewinni. Ale bezradni! Zlata Wtorek, 19 października 1993 Dear Mimmy, Alexandra wyjechała do Paryża i zabrała cię ze sobą, Mimmy. Zabrała wszystkie moje zwierzenia. Będą cię drukować we Francji, ludzie cię przeczytają i chociaż przez chwilę będą tu ze mną w Sarajewie. Ja nie przestanę ci się zwierzać, Mimmy i opowiadać moje smutne życie. */* Zlata