14836
Szczegóły |
Tytuł |
14836 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
14836 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 14836 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
14836 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
p
ALINA GOLDNJKOWA
Idę sobie u; śtuiat szeroki...
Sami musicie przyznać, że taki tytuł brzmi trochę tajemniczo i w ogóle nie wiadomo, czego się można po nim spodziewać! Zaraz to sobie wyjaśnimy. Przede wszystkim chodzi tu nie o mnie, lecz o Ciebie i tytuł powinien brzmieć: IDZIESZ SOBIE W ŚWIAT SZEROKI... Ale zależało mi na tym, żebyś biorąc tę książeczkę do ręki powiedział właśnie JA! Nie „ty", nie „on" — tylko JA, takie JA przez duże J! Bo od tego wszystko się w naszej książeczce zaczyna, natomiast wcale się na tym nie kończy, tak jak i na Tobie nie kończy się świat!
Nie myśl też, że chcemy Cię teraz namówić, abyś zaraz ruszył w świat w poszukiwaniu bohaterskich przygód i wspaniałych przeżyć.
1 — Idę sobie w świat szeroki
Poczekaj, nie pakuj się jeszcze!
Ty przecież już dawno wyruszyłeś w świat, chociaż wcale nie zdajesz sobie z tego sprawy i cała ta Twoja „podróż" wydaje Ci się tylko zwykłym, codziennym życiem. A nasza książeczka ma być właśnie taką sobie rozmową o tym, jak się na tym świecie urządzić i jak tę podróż po świecie zorganizować, abyście sobie nawzajem przypadli do gustu: Ty i świat!
E tam, pomyślisz sobie, i cóż to będzie za rozmowa?
Przekonaj się więc, że można porozmawiać i z książką, trzeba tylko mieć na to trochę czasu i odrobinę wyobraźni. Nie będzie to łatwa rozmowa, ale spróbujmy, może się dogadamy. ,
Aha, jeszcze jedno! Widzisz, na ogół nie rozmawia się z nieznajomymi. Książeczka przedstawiła Ci się z tytułu, teraz z kolei Ty powinieneś powiedzieć, kim jesteś.
Nie, nie chodzi ani o Twoje nazwisko, ani o imię, tylko o to, co tak ogólnie o sobie sądzisz. Czy już się kiedyś nad tym zastanawiałeś? Jaki lub jaka jesteś?
Właśnie myślisz ?
Dobrze, poczekam!
1*
^^F
Oczywiście, wiem doskonale, że jesteś osobą jedyną w swoim rodzaju i drugiej takiej samej nigdy nie spotkam. Naprawdę każdy z nas jest inny i zupełnie niepowtarzalny, ale z tego powodu nie powinno nam się zaraz przewracać w głowie z dumy ani też robić przykro z obawy, że nie dorównujemy innym.
To, że jesteś inny i na całym świecie nie ma drugiego identycznego człowieka, czyli zupełnie, ale to zupełnie takiego samego chłopca czy dziewczynki, nie oznacza jeszcze, iż myślę, że jesteś od innych lepszy lub gorszy. Po prostu każdy z nas jest inny, i to nie tylko z wyglądu.
A więc chcę wiedzieć, jak Ty sam siebie oceniasz, no, chociażby przez porównanie z innymi. Zastanów się nad tym, ale nie tak z przymrużeniem oka po starej znajomości (wiem, że siebie lubisz, chociaż się nie zawsze do tego przyznajesz!), tylko tak rzetelnie, sprawiedliwie, jak byś patrzał na kogoś zupełnie obcego.
To bardzo trudne, prawda? Przyznaję! Nawet w lustrze nie widzimy siebie tak zupełnie wyraźnie. Jeżeli czasem coś się nam w naszym wyglądzie nie podoba, udajemy, że tego nie dostrzegamy. Stojąc przed lustrem prostujemy się, wciągamy powietrze, żeby się wydawać smuklejszym, niż się jest w rze-
czywistości, przybieramy różne bohaterskie pozy i miny, których na co dzień wcale nie używamy — a wszystko po to, żeby widzieć się samemu jak najkorzystniej.
No co, sprawdziłeś ?
Prawda, że nie najgorzej wyglądamy?
Tak, dla siebie jesteśmy zawsze bardzo wyrozumiali, chociażby w ocenie naszego wyglądu zewnętrznego. A jeszcze trudniejszą rzeczą jest przyznać się do tego, nawet tylko przed samym sobą, że jesteśmy na przykład leniwi albo samolubni,
że trochę czasem kłamiemy albo zazdrościmy kolegom czy dokuczamy koleżankom. W ogóle krytykowaniem samego siebie rzadko się zajmujemy. Raczej staramy się pocieszać tym, że bywają jeszcze gorsi od nas. Wacek, Marysia, Heniek, czy jak się
tam oni wszyscy nazywają. O, tak to sobie właśnie, często wyobrażamy (popatrz na rysunek)!
No dobrze, ale ja ciągle jeszcze nie wiem, jaki Ty jesteś. A gdybyś tak przestał porównywać teraz siebie z tymi gorszymi i poszukał wokół siebie tych lepszych, jak by wtedy wypadła Twoja ocena?
— Ale kto właściwie z mojego otoczenia jest tym lepszym? — zapytasz pewnie.
E, nie próbuj mnie zagadywać. Ty sam doskonale wiesz, jakim się powinno być, a więc wiesz także, kto jest tym lepszym. Na pewno kogoś
znajdziesz w swoim otoczeniu, kto jest pracowity i uczciwy, kto nigdy nie oszukuje, nie kpi sobie z niezręcznych, nie dręczy słabszych i nie łobuzuje się. Słowem, ktoś taki, komu można bezwzględnie zaufać i na kim można całkowicie polegać.
Widzisz tak się zagadaliśmy, że aż zgubiliśmy wątek! Przecież nasza rozmowa zaczęła się od wzajemnej prezentacji i od pytania: kim jesteś? A już mówimy o tym, jakim powinieneś być! Jak to się stało?
To proste! Pytając, kim jesteś, myślimy zarazem i o tym, kim być możesz, kim będziesz!
A czy w ogóle można zostać „kimś" nie znając siebie, nic o sobie nie wiedząc i czy można zostać „kimś" wcale nie starając się być lepszym? Albo bez pomocy innych ludzi ? I jak żyć, żeby nam z innymi ludźmi było dobrze ? To właśnie ma być tematem naszych pogawędek. Bo nie myśl, że będziemy tu sobie gwarzyli wyłącznie o Tobie, tak jak byś był jedyną osobą godną uwagi na świecie. Wszyscy jesteśmy tylko małą cząstką świata i musimy się razem z nim kręcić, a przede wszystkim musimy się dobrze zastanowić nad tym, czego świat się spodziewa po nas, a my po nim!
Tę sprawę rozpatrzymy sobie uważnie, żeby ją dokładnie zrozumieć.
Ale wiesz co, nie można „ciurkiem" rozmawiać, i to na tak poważne tematy. Pobiegnij sobie teraz na spacer albo zagraj w piłkę. A potem znów porozmawiamy.
2 — Idę sobie w świat szeroki
Dobrze, że już jesteś, bo chcę Cię znów o coś zapytać.
Czy marzyłeś kiedy o tym, żeby zostać bohaterem?
No wiesz, jak to się czasem marzy, kiedy nie można zasnąć albo — przyznaj się i do tego — gdy się nie chce uważać na lekcji. Czyż nie wynosiłeś wtedy ludzi z płonących domów? Nie ratowałeś życia tonącym? Nie dokonywałeś wspaniałych odkryć? Nie dekorowano Cię czasem Krzyżem
10
Zasługi lub Medalem za Odwagę? Oczywiście, wszystko w marzeniach! Nie, nie trzeba się tego wypierać. To zupełnie naturalne, zrozumiałe, a nawet bardzo pożyteczne. Bo przecież właśnie z marzeń rodzi się plan działania.
Na pewno myślisz często o swojej przyszłości, prawdą? Chcesz chyba czegoś w życiu dokonać, czymś się wyróżnić i coś osiągnąć. Oczywiście, nie przypuszczasz chyba równocześnie, że wystarczy w tym celu położyć się na łące, spleść wygodnie rączki pod głową, utkwić wzrok w chmurkach i rozmyślać nad tym, jakim to się będzie w przyszłości wspaniałym człowiekiem! Trzeba chyba raczej
2*
11
wziąć się do roboty, żeby móc te marzenia urzeczywistnić. Ale do tego, by pracować chętnie i wytrwale, oprócz marzeń będzie nam jeszcze potrzebna ambicja.
— Ambicja? A cóż to znów takiego?
— Zaraz sobie to wyjaśnimy. Ambicja to bardzo skomplikowana, złożona cecha charakteru. Składa się na nią głębokie poczucie własnej wartości oraz pragnienie zdobycia uznania i sławy. Sami wiecie, że każdy chciałby być popularny, to znaczy lubiany, ceniony i szanowany. I to wcale nie tylko w marzeniach, a nawet niekoniecznie w charakterze bohatera, ale tak zwyczajnie na co dzień w domu, na podwórku, w szkole i na obozie.
Każdemu z nas zależy na opinii, czyli na tym, co ludzie o nas sądzą i jak nas oceniają. A dzieje się to wszystko właśnie za sprawą owej ambicji.
Ta właśnie ambicja każe Ci się uczyć i to nie tylko tak sobie — średnio, na trójkę, ale możliwie jak najlepiej. Ambicji zawdzięczasz też, że na bieżni na ostatnich metrach przed taśmą podwajasz swoje wysiłki, b)'leby tylko Twoja klasa wygrała mecz!
To ambicja podsunęła Ci ten obraz tu obok!
Także przez ambicję czerwienisz się ze wstydu, gdy Ci się coś nie uda. Ale ona Cię namówi z pew-
12
nością, żebyś spróbował jeszcze raz — aż do zwycięstwa! Dobra rzecz, ambicja!
Ba, ale i ambicja ma swoje słabości i nieraz trzeba się z nią porządnie wziąć za bary, żeby nam nie zaczęła psuć dobrych stosunków z otoczeniem.
Musisz ją na ogół bardzo krótko trzymać, bo a nuż przewróci jej się w głowie i jeszcze wmówi w Ciebie, żeś już wszystkie rozumy pozjadał. Kto wie, może Cię nawet przekonać, że ci, którzy próbują Tobą kierować, to okropni nudziarze i zupełnie niepotrzebnie się trudzą, bo Ty i tak wszystko wiesz lepiej od nich!
13
i
Czasami dzieje się z nią jeszcze coś innego.
Robi się coraz cichsza, spokojniejsza, coraz częściej
zaczyna drzemać razcma:Tobą, zamiast Cię popędzać,
idnie stwierdzacie, że gwiżdże-
m li. Niech się inni męczą. ¦I i ,,h) Ic do wiosny"! imhicją. Za duża — niedobrze. j>u|. \ skąd wziąć miarkę, żeby i zmierzyć?
uszy otwarte, a zaraz spostrze-i.i jest nie w porządku, iadomość o sukcesie kolegi zachowasz im chłopak obok — uważaj: pęcznieje!
^
14
Zanim to pęcznienie spostrzeżesz, zaleje Cię gorycz i zawiść. Jeżeli natomiast wszyscy naokoło zaczną mieć do Ciebie pretensje o zaniedbywanie obowiązków — to znak, że ambicja maleje i trzeba sobie przemówić do rozsądku: „A co to, czy ja jestem gorszy od innych albo głupszy, żebym sobie nie miał dać rady" ?
Teraz już chyba rozumiesz, dlaczego tak dużo mówiliśmy o ambicji. Oczywiście tej rozsądnej, to znaczy takiej, która pobudza do czynu, daje siły do wytrwania, a równocześnie wcale nie cierpi nad tym, że trafiają się i lepsi od Ciebie. Najwyżej namawia Cię, byś spróbował im dorównać. Słowem, zapewnia ona naszemu działaniu świetny napęd wewnętrzny. Wiesz, coś w rodzaju prądu elektrycznego, który wprawia w ruch różne urządzenia.
A więc ambicja, między innymi oczywiście, pomoże Ci urzeczywistnić Twoje marzenia. Ale do tego jeszcze bardzo, bardzo daleko. Nie myśl, że wystarczy postawić sobie jakiś cel, coś sobie wymarzyć i galopować, podniecony przez ambicję, na przełaj, nie oglądając się na prawo czy na lewo, byle prędzej do celu. Stop! Jeszcze nie jesteśmy gotowi do drogi, ale o tym porozmawiamy później.
15
No jak tam, masz jeszcze ochotę na dalszą rozmowę ? To dobr-ze, bo właśnie chcę Ci zadać bardzo ważne pytanie.
— Czy stosujesz się chętnie do wszystkich poleceń, przepisów i nakazów?
— Nie bardzo, co?
Tak też przypuszczałam. Ciekawa jestem, czy w ogóle zastanawiałeś się nad tym, po co ludzie wymyślili tyle tych różnych przepisów i ograniczeń, krępujących naszą swobodę. Dlaczego właściwie człowiek nie może stale robić tylko tego, na co ma w danej chwili ochotę?
A może myślisz, że to tylko Ciebie się tak czepiają, ponieważ nie jesteś jeszcze dorosłym człowiekiem ? Że chcą Ci życie obrzydzić swoimi wiecznymi nakazami i zakazami?
Czy nie wyobrażasz sobie czasem tego osaczenia przez dorosłych aż w tak czarnych kolorach?
Pewnie myślisz, że jak będziesz dorosły, to wolno Ci będzie robić, co Ci się żywnie podoba, co ?
Wielka omyłka, mój drogi! Dorosły też musi się podporządkować tak samo jak Ty. Dlaczego? Kto mu każe? Ano trzeba dobrze zrozumieć, dlaczego takie ograniczenie swobody jest konieczne. Zaraz to sobie wyjaśnimy.
16
21 I
Najpierw zastanów się nad tym, co to jest umowa. No, oczywiście, jest to pewnego rodzaju porozumienie, które ludzie zawierają między sobą i w którym określają wzajemne zobowiązania i korzyści. Umowa jest zatem porozumieniem dobrowolnym, ale — jak się za chwilę okaże—koniecznym.
Teraz pomyślisz pewnie, że wyskoczyłam z tą umową jak Filip z konopi, bo co to może mieć wspólnego z naszym poprzednim tematem. Zaraz się przekonasz.
17
Życie wśród ludzi jest oparte na całym szeregu takich umów, nie zawsze pisanych, ale tym niemniej obowiązujących nas wszystkich dla naszego wspólnego dobra.
Na przykład kupno roweru na raty jest też pewnego rodzaju umową. Ty się zobowiązujesz spłacać raty w określonych terminach — a sklep dostarczy Ci za to nowy, piękny rower.
Pójście do kina jest też oparte na umowie. Ty masz obowiązek wykupienia biletu — kino za to wyświetli Ci zapowiedziany afiszem film.
Idąc do szkoły, też zawarłeś umowę, chociaż może wcale sobie z tego nie zdawałeś sprawy. Ty jesteś zobowiązany słuchać nauczyciela i uczyć się oraz stosować do przepisów szkolnych, natomiast szkoła zagwarantowała Ci zdobycie wiedzy potrzebnej do dalszego życia.
A może grasz w piłkę nożną, co? Czy i w tym wypadku nie uważasz przestrzegania pewnych reguł gry za rzecz konieczną? Czy nie żądasz tego i od reszty kolegów grających z Tobą? Przecież chyba byś nie grał z takim, który pakuje Ci piłkę do bramki ręką a nie nogą, co jest sprzeczne z umową! Więc sam widzisz, bez umowy — ani rusz!
Naprawdę ustalenie pewnych przepisów było konieczne. Czy wyobrażasz sobie, jak by
18
wyglądał świat, gdyby każdy robił tytko to, na co ma ochotę, w którym nikt by nie wykonywał żadnych poleceń i nie przestrzegał żadnych reguł? Wyobraź sobie na przykład, że kierowcy nie zwracaliby uwagi na przepisy ruchu drogowego i skracając sobie drogę jechaliby przez chodnik pełen ludzi albo przez środek Twego ogródka, w którym właśnie miałeś zamiar ułożyć się do poobiedniej drzemki!
Każdy mógłby też bezkarnie przyjść do Twego domu i zabrać sobie Twój rower, stół czy ukochaną książkę, bo przecież nie byłoby praw chroniących Twoją własność i Twoje bezpieczeństwo.
W tym „raju" mógłbyś wprawdzie cały dzień nic nie robić, ale pewnie nie miałbyś i co jeść, bo nikt by nie uprawiał ziemi ani nie prowadził sklepów. Oczywiście, nie byłoby też i szkoły ani obowiązku nauczania i nie musiałbyś ślęczeć nad lekcjami, ale pomyśl, że nie byłoby tam również teatru ani kina, bo komu by się chciało grać albo sprzedawać bilety. Cały dzień mógłbyś robić wszystko, na co by Ci przyszła ochota. Całe jednak zmartwienie w tym, że i z Tobą, i Twoimi prawami do spokojnego życia także nikt by się absolutnie nie liczył. Jak wolność — to wolność!
W takim „raju" sam byś pewno pierwszy błagał na kolanach, żeby ktoś wreszcie zaprowadził po-
19
1
rządek i wydał przepisy, regulujące wzajemne prawa i obowiązki.
Zresztą nie muszę Ci chyba tego wszystkiego tak dokładnie tłumaczyć. Ty sam doskonale wiesz, co do twoich obecnych obowiązków należy, czego Ci nie wolno i kogo masz słuchać Jeżeli poza tym zrozumiesz jeszcze, dlaczego jest to konieczne, przestaniesz się chyba buntować, że ci dorośli tak Tobą rządzą. Sam wiesz, że niełatwo być posłusznym i ciężko pogodzić się z faktem, że nie można robić tego, co by się właśnie w danej chwili chciało. Ale zaraz Cię pocieszę i tym samym poprawię Twoje samopoczucie. Widzisz, w pełni z wolności korzysta nie ten, kto nikogo nie słucha, ale ten, kto zrozumiał, że jakiś ład i porządek w stosunkach międzyludzkich jest konieczny — i kto stosuje się to tego z własnej i nieprzymuszonej woli.
Nie chodzi więc o to, żeby być układnym na pokaz, dla świętego spokoju, ot — żeby się nie narazić na kłopoty w szkole czy w domu. Bo taki przymus zawsze będzie nas gniewał. Tu chodzi o coś więcej: trzeba przed samym sobą umieć przyznać, że to, czego od nas żądają dorośli, jest słuszne, zwłaszcza jeżeli mamy jakieś ambicje i rzeczywiście chcemy coś w życiu osiągnąć.
20
Musisz więc umieć wybierać! Ale przecież nie tak, jak na obrazku obok!
Na pewno w głębi serca czujesz, że nauczyciel ma rację, gniewając się chociażby za pójście na wagary. Oczywiście przyznaję, że przyjemniej słuchać świergotu ptaków niż dukania Heńka o parzysto-kopytnych. Przyjemniej pobiegać niż pisać dyktando — ale i na jedno, i na drugie jest odpowiedni czas i to, co obowiązuje wszystkich uczniów, musi obowiązywać i Ciebie. Zresztą od samego biegania i słuchania ptaszków mądrzejszy nie będziesz.
Jednym słowem, żeby być posłusznym bez doznawania uczucia przymusu czy buntu, trzeba rozumieć, czego od nas żądają i dlaczego żądają, a przede wszystkim samemu wiedzieć, jak postępować należy. Co jest słuszne, a co nie. Bo nie o jakieś ślepe i bezmyślne posłuszeństwo nam chodzi. To nawet byłoby niebezpieczne.
— Ja wiem — przerwiesz mi pewnie — chodzi o to, żeby nie słuchać każdego. Gdyby mi tak kto kazał przeskoczyć przez mur i nakraść śliwek od sąsiada, to bym przecież nie usłuchał! Albo gdyby mnie starszy kolega namawiał do zrobienia czegoś złego, to wiem, że nie należy tego robić. Tłumaczenie: „On mi kazał" nikogo nie usprawiedliwia.
22
No, właśnie—o to nam chodzi: człowiek sam powinien mieć w sobie rozeznanie Zła i Dobra. Bo przecież nie o taką zabawę tu chodzi.
Rozumiemy się więc dobrze i właściwie moglibyśmy rozmowę na ten temat skończyć, ale mam jeszcze jedną prośbę do Ciebie: nie złość się również i wtedy, gdy ktoś z dorosłych będzie Ci udzielał jakichś rad czy wskazówek. To także nie jest próbą ograniczenia Twojej swobody. On chce tylko na zasadzie nabytego doświadczenia oszczędzić Ci rozczarowań i błądzenia po fałszywych drogach.
Mówisz, że sam trafisz?
Możliwe, ale wierz mi, że szkoda energii i czasu
23
na odkrywanie Ameryki, skoro to już dawno uczynił ktoś inny. Chyba nie wątpisz w istnienie Kolumba? }est jeszcze tyle innych ciekawych rzeczy, o których ludzkość tak mało wie! Zostaw więc sobie energię na rzeczy naprawdę nowe i od-, krywcze!
Tylko małe dziecko nie potrafi się powstrzymać od dotknięcia gorących drzwiczek pieca, póki się nie oparzy dotkliwie. Ty jesteś już na tyle rozsądny, żeby uwierzyć tym, którzy Cię chcą ostrzec przed niebezpieczeństwem.
W Twojej wędrówce przez szeroki, piękny świat, Twoi wychowawcy spełniają także rolę
24
f
świateł ostrzegawczych, jakie spotykamy na skrzyżowaniach ruchliwych ulic dużego miasta.
Myślę, że uznajesz celowość takiej sygnalizacji, prawda ?
Ale wracajmy do tematu; co będzie z tym posłuszeństwem ?
Popatrz tu obok.
Jaki sposób wolisz?
Czy trzeba Cię będzie popychać, jak kogoś, kto się nic nie zna na znakach drogowych, czy też pójdziesz sobie sam jak rozsądny człowiek dalej w myśl obowiązujących przepisów, przez Ciebie samego uznanych za słuszne, co?
No, to jazda! Albo może lepiej: w drogę!
Jak wolisz!
Rozmawiając z Tobą ostanio wybieraliśmy się w drogę nie określając jednak bliżej, dokąd. A to przecież bardzo ważne. Nie wsiada się na przykład do pociągu nie wiedząc, w jakim kierunku on zdąża. Trudno też kręcić się po świecie tak zupełnie bez celu i dlatego muszę Ci znów zadać pytanie: Czy wiesz, co to jest ideowość? Strasznie trudne słowo, prawda? Na wszelki wypadek wytłumaczymy je sobie nieco dokładniej, bo może okaże się, że każde z nas rozumie je trochę inaczej i wcale się nie dogadamy.
Ideowość jest czymś w rodzaju głębokiego przekonania, że wszystko, co się robi, służy jakiemuś dobru, że idea, a więc kierunek, w jakim się podąża, jest słuszny i celowy. Żeby to określić jeszcze jaśniej, powiem Ci, że ideowość jest właśnie takim przeświadczeniem, że się wsiadło do właściwego pociągu, zdążającego we właściwym kierunku. Ale na tym nie koniec. Ideowość to nie tylko przekonanie, że obrało się właściwy cel i pole działania, ale także pewien zasób wytrwałości i ofiarności, który nam przez całą drogę do celu pomaga usuwać przeszkody i nie zrażać się trudnościami.
— I po co mi znów ta ideowość — pomyślisz pewnie. — Co ona ma wspólnego ze mną i z tym wszystkim, o czym dotąd mówiliśmy.
26
\
No, pomyśl tylko. Przecież nie jesteś Robinsonem Kruzoe i nie przebywasz w towarzystwie gromady kóz, lecz masz wokół siebie zorganizowane społeczeństwo. Nie jesteś też pomnikiem Wielkiego Człowieka, który już dokonał dzieła swego życia i stoi sobie teraz niewzruszenie na rynku pośrodku miasteczka, tylko jesteś jednym z tych ludzi, którzy ten rynek przemierzają w jakimś konkretnym celu. Jedni idą do pracy, inni do szkoły, jeszcze inni na zebranie czy próbę zespołu. Do którejś z tych grup należysz i Ty. Musisz więc czuć się z tą grupą związany i wierzyć w cel, jaki sobie ta grupa postawiła.
Co rano musisz wstać i pójść do szkoły. Tam będziesz słuchać nauczyciela, rozwiązywać zadania, pisać klasówki i uważać na lekcji. Poza tym należysz na pewno do harcerstwa albo do szkolnego klubu sportowego lub jesteś członkiem jakiegoś zespołu amatorskiego — masz więc jeszcze zbiórkę czy zebranie. Czeka Cię także odrobienie lekcji, pomoc w domu, może nawet zaopiekowanie się młodszym rodzeństwem lub załatwienie ojcu pilnej sprawy na mieście.
Każde z tych zajęć ma swój sens, służy jakiemuś celowi, przynosi jakąś korzyść czy przyjemność albo Tobie osobiście, albo
3*
27
grupie, do której należysz, albo rodzinie, której jesteś członkiem.
Ale tylko wtedy będziesz te wszystkie zajęcia wykonywał chętnie i bez przymusu, jeżeli zrozumiesz, w jakim celu je wykonujesz, jakiej idei (pamiętasz? idea to cel i kierunek, w jakim podążasz) one służą.
Jeżeli ktoś każe Ci na przykład kopać rów w ogrodzie, na pewno będziesz chciał wiedzieć, komu i na co potrzebna jest ta praca. Jeśli Ci tego nikt nie wyjaśni, pewnie rzucisz łopatę i jeszcze będziesz zły, że Cię tak bez sensu zatrudniają.
Ale nawet z kopaniem rowu sprawa wcale nie jest tak prosta, jak by się zdawało. Powiedzmy nawet, że to ma być rów na rury kanalizacyjne. Cel jest wtedy oczywiście jasny: chodzi o to, żeby z jakiegoś tam kranu popłynęła woda.
— Z jakiegoś tam czy z Twojego? A może ta woda ma popłynąć do szkoły albo do ośrodka zdrowia czy do gminnej piekarni ? I co wtedy ?
Widzisz, aniśmy się obejrzeli, a już pracujemy nie tylko dla siebie, ale, jak się to mówi: społecznie, dla ogólnego dobra.
Jaka to radość! Przechodzisz sobie na przykład koło boiska sportowego i myślisz: „Oto nasze wspólne dzieło. Wprawdzie ciężko napracowaliśmy
28
W
się przy jego urządzaniu, ale za to teraz aż miło popatrzeć" — i duma rozpiera Ci serce, że jest w tym trochę Twojej zasługi i Twojego wysiłku. Każdy z nas lubi widzieć wyniki swojej pracy i korzystać z nich. Ale czy zawsze tak się dzieje?
A jeśli trzeba będzie pracować nad czymś całymi latami, poświęcić się jakiejś pracy, z której wyniku nie można tak od razu skorzystać, jak z tego boiska. Có wtedy?
Wtedy przychodzi nam z pomocą ideo-
29
wość a więc, jak już mówiliśmy, przekonanie, że praca, której chcemy się poświęcić, przyniesie wszystkim, jeżeli nie teraz, zaraz, to na pewno za kilka czy kilkanaście lat wielkie, wspólne korzyści. Pomyślcie na przykład o tych lekarzach, co całe życie poświęcili na badanie jednego, jedynego zarazka i wcale się tym nie zrażali, że początkowo wszystkie ich usiłowania zwalczania go były bezskuteczne. Pomyślcie o ludziach, którzy walczyli i ginęli po to, by innym żyło się lepiej. Czy mogliby tego dokonać tylko dlatego, że im kazano, że zmuszał ich ktoś do tego? Na pewno nie. To byli właśnie ludzie ideowi, czyli głęboko przekonani o tym, że służą dobrej sprawie, że ich życie ma jakiś cel.
A chyba i Ty nie masz zamiaru kręcić się po tym świecie nie wiadomo po co, prawda?
Musisz więc i Ty przyłączyć się do ludzi mających przed sobą jakiś cel i mieć zaufanie do tych, którzy będą Tobą na tej drodze do celu kierować. Inaczej nie miałbyś przecież ochoty ani się uczyć, ani pracować.
Mówiliśmy już o tym, że żaden człowiek mający trochę ambicji nie będzie całe życie liczył na to, że inni na niego zapracują, że go utrzymają i jakoś tam przetrwa. W takim życiu nie doznałby on nigdy
30
ani radości twórczej, ani zadowolenia, że sam osiąga coraz lepsze wyniki i stwarza coraz bogatsze życie osobiste, a tym samym i życie ogółu. Bo nawet osiągając własny cel w życiu zawsze się w jakiś sposób służy innym ludziom. Każda praca, jakiej się podejmiesz, będzie przecież nie
31
I
tylko przynosiła Tobie określone dochody, ale będzie służyła równocześnie ogólnemu celowi. Budując linie kolejowe będziesz umożliwiał ludziom wygodniejsze przenoszenie się z miejsca na miejsce. Będąc nauczycielem nie tylko zapewnisz sobie byt i utrzymanie dzięki pensji, jaką otrzymasz, ale także pomożesz setkom innych ludzi w zdobyciu wiedzy i umożliwisz im prowadzenie ciekawego i lepszego życia.
X tak Twoje własne marzenia o przyszłości są nierozerwalnie związane z interesami ogółu.
Naprawdę masz powód do dumy. Pomyśl tylko: i Ty tworzysz życie, i Ty grasz w nim swoją, może na razie niewielką rolę, ale kiedyś — ho ho, czego to nie mógłbyś dokonać! Musisz tylko wierzyć w siebie, w tych, którzy chcą Ci pomóc, i w sens tego, co robisz i robić zamierzasz.
Teraz chyba już domyślasz się, po co mówiliśmy o ideowości i o celu w życiu, prawda?
Ale chyba zmęczyliśmy się rozmową. Aż się w głowie kręci od tych wszystkich myśli. Musisz teraz trochę odpocząć. Bardzo się nam taka przerwa przyda!
32
Wiesz co, zdaje się, że będziemy musieli jeszcze raz wrócić do tego pociągu, którym jechaliśmy w czasie ostatniej naszej rozmowy. Zupełnie zapomniałam o podróżnych, którzy mieli nam towarzyszyć w drodze do naszego celu.
W ogóle za dużo mówiliśmy dotąd o Tobie, a za mało o innych, zauważyłeś to? A przecież właściwie stale przebywamy w jakimś towarzystwie: w domu, w szkole, na ulicy, w kinie, w sklepie, wszędzie, gdziekolwiek przebywamy, towarzyszą nam inni ludzie.
33
Ciekawa jestem, co sobie zazwyczaj o tych ludziach myślisz, co o nich sądzisz?
— Dobre sobie! Wszystko zależy od tego, kim są ci ludzie — powiesz mi na to. — Jednych się lubi, drugich nie i koniec! O, właśnie!
Często nie jest to żadną tajemnicą i chętnie ogłaszamy naszą opinię o innych ludziach całemu światu. No dobrze. Przypuśćmy, że wydawanie sądów o innych jest takie proste. Powiedz w takim razie, dlaczego pewnych ludzi nie lubisz? Aha, widzisz, trudno Ci to wytłumaczyć. Pewnie grają tu niemałą rolę jakieś drobne, osobiste żale. Janek Ci kiedyś podstawił nogę, Maryśka nagadała na Ciebie do pani wychowawczyni, Wojtek stale udaje wobec Ciebie ważniaka, a Wasza sąsiadka poskarżyła się mamie, że drażniłeś jej psa. I tych wszystkich trochę nie lubisz. Jeszcze inni po prostu Ci się nie podobają.
Czyli, że możemy już rozróżnić dwa rodzaje „nielubienia". Jedno jak gdyby przez zemstę, bo ten czy tamten zrobił Tobie jakąś przykrość, i drugie, bo Ci się nie podoba zachowanie danego człowieka, czasem nawet tylko jego twarz, ubiór czy figura.
Nie zamierzam Ci teraz prawić kazania o tym, 34
v&m*&(
że wszyscy ludzie są godni szacunku i miłości, bo sama wiem, że nie każdy na świecie jest taki wspaniały. Ale na jedno chcę Cię mimo wszystko namówić: walcz trochę z tym swoim „nie-lubieniem"! To nieprzyjemnie żyć obok ludzi, których się nie lubi, prawda?
35
— Też mi rada! Czy można w ogóle wszystkich lubić? — zapytasz pewnie, ciesząc się, że zagnałeś mnie w ślepą uliczkę, czyli w takie miejsce, z którego nie ma wyjścia.
Jest wyjście i to proste: bądź ostrożny w swoich sądach o ludziach! Co wiesz o tym drugim człowieku? Czy to kawałek materiału, który można wymierzyć, zbadać, ile procent wełny zawiera, i dokładnie określić, że wart jest tyle a tyle?
Popatrz na rysunek!
Czy taka sytuacja byłaby możliwa?
Kto wie, czy ten sam Janek, który Ci podstawił nogę, nie ratowałby Cię z narażeniem własnego życia, gdybyś wpadł pod lód lub topił się w jeziorze ?
Jaką masz pewność, że taki „ważniak" jak Wojtek nie wstaje w nocy do swojej młodszej siostry, gdy ta zapłacze?
Skąd możesz wiedzieć, jacy naprawdę' są ci wszyscy ludzie, o których mówisz z lekceważeniem lub niechęcią? Czy pomyślałeś też i o tym, że czasem jedna zaleta tych ludzi może zrównoważyć wiele ich wad?
No więc, jak będzie z tym „nielubieniem" ? Będziemy ostrożniejsi, co? Zwłaszcza, że potrafimy przecież być bardzo wyrozumiali, choćby dla siebie samych, prawda? Mówiliśmy już zresztą o tym na początku naszej pogawędki. Mamy więc pewną wprawę w wydawaniu łagodnych sądów.
Mówimy sobie przecież: ja nie chciałem, ja nie myślałem tak, nie przypuszczałem, że to coś złego itd.
Wystarczy więc teraz zmienić tylko zaimek i powiedzieć on nie chciał, ona myślała itd.
To chyba nie jest takie trudne, a zaraz się zrobi koło nas jakoś milej i może nawet sprawiedliwiej.
Widzisz, miałam rację, mówiąc na początku naszej rozmowy^ że wszystko się zaczyna od Ciebie. Bo
37
i
r
nawet chcąc zrozumieć innych, musisz pomyśleć wpierw o sobie, porównać swoje przeżycia, zastanowić się, co Ty byś zrobił na miejscu drugiego człowieka, jak Ty byś rozumował i jak byś się na jego miejscu czuł.
— No dobrze — powiesz — ale wracajmy do tematu i załóżmy, że jestem już ostrożny w sądach i że ufam ludziom. Może się jednak zdarzyć, że ktoś jest świetnym aktorem — nie na scenie, ale w życiu — i potrafi zrobić na mnie jak najlepsze wrażenie. Po prostu postara się o to, żebym mu bezwzględnie zaufał, a potem to zaufanie wykorzysta i zrobi mi jakąś krzywdę albo.nakłoni mnie do popełnienia czegoś złego.
A czy ja Cię namawiałam do tego, żebyś zaraz wpadał z jednej skrajności w drugą, czyli z zimnej wody prosto w ukrop?
Masz być ostrożny w sądach, to znaczy bez zastanowienia nikogo nie potępiaj ani też nie wpadaj od razu w cielęcy zachwyt. Wiesz, że się mówi: „Nie wszystko złoto, co się świeci"! Nie bądź więc sroką, która łapie wszystko, co błyszczy, ani krukiem, który na wszystko kracze!
Mówiłam Ci już nieraz: trzeba myśleć! Trzeba umieć samemu odróżniać zlo od
38
dobra i starać się zawsze o sprawiedliwą i przemyślaną ocenę.
A teraz idź i zaproponuj Jankowi, temu, który podstawił Ci nogę, jakąś zabawę na podwórku. I nie zapomnij ukłonić się tej sąsiadce, co na Ciebie naskarżyła, a pieska pogłaszcz! Ja tu poczekam.
Tylko nie pędź tak, jeszcze nogę złamiesz!
I
•
Bardzo jestem ciekawa, czy nasza poprzednia rozmowa pomogła Ci trochę i czy spojrzałeś na swoje otoczenie nieco życzliwszym okiem.
No cóż, mówiliśmy już o tym, że bez ludzi, bez współżycia z nimi niepodobna istnieć. Byłoby też bardzo smutno samotnie wędrować po świecie. Jakieś miejsce trzeba sobie wśród ludzi znaleźć. Chodzi tylko o to, żeby zająć to właściwe miejsce. Zupełnie jak w kinie: dostajesz bilet z numerem rzędu i krzesła i musisz się jakoś na swoje miejsce dostać.
Tak samo jest i w życiu. Zresztą, na pewno sam to już dawno zrozumiałeś i takie zajęcie odpowiedniego miejsca w życiu uważasz za oczywiste, a jeżeli czasem jeszcze stajesz dęba, to może dlatego, że nie zawsze Twoje obecne miejsce wydaje Ci się wygodne.
O, chociażby to miejsce: spójrz na rysunek.
Przyznaję: wyściełanych, miękkich foteli jest w tym naszym przykładowym kinie niewiele i nie każdy może je od razu zająć.
O wiele więcej trzeba też za takie miejsce zapłacić. W kinie — pieniędzmi, w życiu — pracą, pilnym uczeniem się i zdobywaniem coraz wyższych kwalifikacji, czyli umiejętności zawodowych.
Na pociechę jednak Ci powiem, że zarówno
40
I
poszukiwanie swego miejsca, jak dążenie do zajęcia coraz lepszego, wcale nie jest takie trudne, jak by się zdawało.
Nie żyjemy przecież na Saharze i nie musimy tłuc się na. rozkołysanym grzbiecie wielbłąda setki kilometrów do najbliższego osiedla ludzkiego.
41
Nie żyjemy w kraju bezludnym, gdzie samemu trzeba zdobywać sobie pożywienie, chronić się przed niebezpieczeństwem i bez niczyjej pomocy budować sobie dach nad głową!
Jesteśmy zawsze otoczeni ludźmi, którzy mogą nam pomóc i towarzyszyć. Oczywiście trzeba odpowiednio docenić ich starania, chętnie korzystać z ich rad i wiedzy, a przede wszystkim umieć współżyć z nimi, a nie tylko żyć obok nich.
— Cóż to za różnica?
— A egoistę znasz?
— No, jeszcze ilu!
A więc już wiesz, o co chodzi. Żyć obok swego otoczenia, to znaczy korzystać z jego pomocy, nic z siebie temu otoczeniu w zamian nie dając, nie interesując się jego sprawami, troskami czy radością. A przecież nie można być tylko odbiorcą ludzkiej życzliwości.
— A, wiem już! — zawołasz i pomyślisz pewnie, że chodzi o tzw: „odpłacanie się sercem"; jak on mi się czymś przysłuży, to ja mu się odwdzięczę.
A właśnie, że nie! Bo współżycie z ludźmi nie polega na wystawianiu i spłacaniu rachunków, ale na nieograniczonym kredycie: zawsze możesz na mnie liczyć, tak jak ja liczę na Ciebie!
42
Nie chodzi przecież o to, żebyś na przykład pomoc Heńka w zreperowaniu roweru obliczył na 4 zł 15 gr i za tę sumę kupił mu cukierków. Albo żebyś codziennie podlewał ogródek chorej pani Malinowskiej tylko dlatego, że ona na pewno Ci się odwdzięczy koszykiem czereśni.
Samo przeświadczenie, że jesteś komuś potrzebny, że możesz się komuś przysłużyć, daje wielką satysfakcję, czyli wielkie zadowolenie.
Pomyśl więc o tym, żeby bezinteresownie, to /.wAC/.y nic licząc na jakieś korzyści dla siebie,
sprawić komuś przyjemność lub oddać jakąś przysługę.
Powiedz sobie: będę tak postępował i tak się odnosił do ludzi, jak bym chciał, żeby się wszyscy do mnie odnosili. Ot i cała filozofia!
Jak zwykle, wylądowaliśmy znów przy naszym JA, czyli przy Tobie. A zaraz znajdziemy się i przy końcu książeczki.
* *
Na zakończenie proponuję małe podsumowanie wszystkiego, o czym tu sobie gwarzyliśmy, tak jak się to robi po każdej poważnej dyskusji czy konferencji. Po nitce do kłębka!
% Zaczęliśmy naszą rozmowę od namawiania Cię, abyś się postarał poznać samego siebie i tym samym nabrał poczucia własnej, i to rzeczywistej, a nie urojonej wartości.
® Potem gawędziliśmy o ambicji, bez której w ogóle trudno się w życiu posuwać naprzód. Żaden pojazd nie ruszy z miejsca bez napędu, a człowiek — bez ambicji i planów na przyszłość.
0 Zaraz potem wyłoniła się konieczność omówienia sprawy posłuszeństwa albo jeszcze lepiej to określając — karności, byś ruszając w życie nie zapomniał o znakach drogowych, bo każdy
44
szanujący się kierowca, nawet taki, który kieruje tylko sobą — podporządkowuje się obowiązującym przepisom.
% Ideowość miała Ci pomóc w znalezieniu celu w Twojej wędrówce po świecie oraz w dzielnym znoszeniu wszystkich trudów tej podróży.
% Nie zapomnieliśmy też o ludziach, którzy ci stale towarzyszą lub też towarzyszyć będą, abyś umiał ich sprawiedliwie osądzać i żyć z nimi w zgodzie.
§ A na zakończenie doszliśmy do wniosku, że w drodze do celu, jaki sobie wytknęliśmy, możemy, a nawet powinniśmy sobie wzajemnie pomagać. Będzie nam wtedy o wiele raźniej i dużo dalej zajedziemy!
A wszystko razem omawialiśmy po to, byś żył świadomie i był szczęśliwy!
A teraz ruszaj w świat! Szczęśliwej drogi!
PRZECZYTAJ JESZCZE I TO
Jeżeli czytaliście już jakieś tomiki 887, to wiecie — uprzedzaliśmy o tym — że nie wszystkie zawierają opowiadania. Są i takie, które starają się wciągnąć Was do jakiejś poważniejszej rozmowy. O, właśnie ten tomik jest taki. Czy jest przez to mniej ciekawy?
Co to właściwie znaczy ,,ciekawy"? Chyba to, że dowiadujemy się na przykład czegoś nowego o innych krajach, o ludziach, o różnych maszynach, samolotach, samochodach, motorach, statkach. Te nowe wiadomości są interesujące i jesteśmy zadowoleni, że o tym czy o tamtym dowiedzieliśmy się. Świetnie! A czy nie warto by też dowiedzieć się czegoś nowego o sobie samym? Czy to nie byłoby ciekawe?
Na pewno tak. Każdy jest ciekawy przede wszystkim, jak wygląda. Patrzy w lustro, pyta koleżanek i kolegów. Każdy jest ciekawy także tego, co o nim mówią, czy go chwalą czy ganią i za co. Wiadomości o sobie chętnie słuchamy, nawet jeśli są niepochlebne.
Może by jednak przestać spoglądać w lustro, przestać nasłuchiwać szeptów innych osób i postarać się dowiedzieć czegoś o sobie... od siebie? Porozmawiać z sobą samym. To jest możliwe, tylko trudne.
46
/DĘ SOBIE W ŚWIAT SZEROKI stara się właśnie wciągnąć Was do takiej poważnej rozmowy z samym sobą. Poważnej i szczerej. Doskonale wiemy, że ci gadatliwi, chętnie rozmawiający z kim się da i o byle czym, są bardzo ,,małomówni", gdy chodzi o „rozmowę z samym sobą". Nie mają o czym mówić. To jest główna trudność takiej rozmowy.
Właśnie ta książeczka trudną ,,rozmowę z samym sobą" próbuje ułatwić w ten sposób, że podpowiada tematy, radzi, o czym mówić. Może po przeczytaniu tych słów lepiej tę książeczkę zrozumiecie. Może wobec tego warto do niej teraz zajrzeć jeszcze raz? Nie jesteśmy wcale pewni, czy wszyscy nasi Czytelnicy przeczytali IDĘ, SOBIE W ŚWIAT SZEROKI do samego końca. Zapewne byli tacy, którzy czytanie rzucili w połowie, a może już po kilku stronach. Zwracamy się jednak do wszystkich z prośbą: napiszcie. Napiszcie szczerze, czy przeczytaliście całą książeczkę, czy tylko część. Napiszcie, dlaczego tak się stało. Napiszcie, co o tej książeczce sobie pomyśleliście, co pomyśleli inni. Pamiętacie adres: Państwowe Zakłady Wydawnictw Szkolnych, Warszawa 1, pl. Dąbrowskiego 8, Redakcja B8T.
Napisać tę książkę było bardzo trudno. Bardzo dla nas ważne jest to, czy ta książka skłoniła Was do ,,rozmowy z samym sobą".
BIBLIOTEKA BŁĘKITNYCH TARCZ 12
Alina Goldnikowa Idę sobie w świat szeroki...
Okładka, ilustracje i opracowanie graficzne: Zbigniew Rychlicki
Redaktor: Feliks Przyłubski
Redaktor techniczny: Lubomir Grodzicki
Warszawa 1965
Państwowe Zakłady Wydawnictw Szkolnych Wydanie II. Nakład 30 000 + 130 egz. Ark. druk. 3; wyd. 1,5. Oddano do składania 17. IX. 1965 r. Podpisano do druku 16. XI. 1965 r. Druk ukończono w grudniu 1965 r. Papier druk. sat., kl. V, 70 g. 61 X 86 cm z fabryki papieru w Częstochowie. Zam. 6603/896 Cena zl 3.— G-8 Zakłady Graficzne PZWS, Bydgoszcz, ul. Jagiellońska 1
bbt
1. Janusz Domagalik MĘSKA SPR
2. Alina Goldnikowa ŚCIĄGACZ
3. Wojciech Wiśniewski BEATA
4. Klementyna Sołonowicz-Olbry
5. Tadeusz Sochacki PROSZĘ WS
6. Irena Prudil-Grygoiunas URZĄl
7. Irena Jurgielewiczowa ROZBIT.
8. Ignacy Witz PiĘKNO — CO T
9. Zbigniew Pawłowski NOTES P
10. Danuta Kaczyńska MOJE — N
11. Barbara Tylicka JEDEN DZIEŃ
12. Alina Goldnikowa IDĘ SOBIE \
13. Grzegorz Fedorowski GROŹNE
14. Hanna Ożogowska KOLEŻANK
15. Jerzy Żmijewski STRACONA B
16. Maria Kędziorzyna ŁYSY LAS
17. Klementyna Sołonowicz-Olbryc TELU
18. Natalia Rolleczek-Korombel P
19. Helena Sekuła PUŁAPKA
Z cyklu
Danuta Bieńkowska RADA Nł Grzegorz Fedorowski LUDZIE Hanna Krall AMBITNY JESTE Teresa Lubkiewicz BANDA Z Zbigniew Pawłowski RAJD Eugeniusz Rafalski WAKACJE, Eugeniusz Rafalski V-11 Tadeusz Strumff NA TROPIE... Witold Szolginia MOWA O T Witold Szolginia W PODZIEMI Stefan Weinfeld HALO, TU ~" Stefan Weinfeld JUTRO NA M Andrzej Krzysztof Wróblewski
Dalsze tomiki Biblioteki blękitn