Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Zobacz podgląd pliku o nazwie 14807 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
Ewa Stadtmuller
BLOK PRZ/ TUWIMA 7
Ilustrowa� Suren Yardanian
Wydawnictwo Skrzat, Krak�w 2005
(c) Copyright by Ewa Stadtmuller
Edycja (c) Copyright by Skrzat, Krak�w 2005
Redakcja: Kamila Zimnicka-Warcho�
Korekta: El�bieta Lekan
Sk�ad: Konrad Ku�
ISBN 83-7437-088-2
Wydawnictwo Skrzat
31-560 Krak�w, ul. Na Szaniec 14
tel. (012) 414 28 51
[email protected]
Odwied� nasz� ksi�garni� internetow�: www.skrzat.com.pl
Druk i oprawa: OPOLGRAF SA, www.opolgraf.com.pl
Wszystko inaczej
Za szyb� samochodu miga�y szpalery przydro�nych drzew. W tyle zosta� stary kochany blok i Ka�ka wymachuj�ca r�k� na po�egnanie. O ile l�ej by�oby wyje�d�a�, wiedz�c, �e za trzy dni zn�w usi�d� razem w drugiej �awce pod oknem. Ale nic z tego... Rodzice wymy�lili przeprowadzk�. Jad� teraz wszyscy do zupe�nie obcego domu, a od wrze�nia oboje z Piotrkiem p�jd� do obcej szko�y. I do tego jeszcze te tajemnice!
Kiedy spyta�a, po co ta ca�a heca, tato powiedzia�, �e dowiedz� si� wszystkiego w domu. W tym nowym oczywi�cie. I jeszcze doda�, �eby nie wa�yli si� kr�ci� nosami, bo on i mama ju� ledwie �yj�. Ca�y urlop sp�dzili na pakowaniu, przewo�eniu i uk�adaniu ca�ego dobytku na nowo. Rzeczywi�cie nie wygl�dali najlepiej, szczeg�lnie mama.
5
- Doje�d�amy! - tato zrobi� uroczyst� min� i kaza� zgadywa�, kt�ry to blok.
- Ten?
- Nie!
- Mo�e tamten?
- Pud�o!
Zatrzymali si� przed dziesi�ciopi�trowym wie�owcem.
Magda by�a z�a. Zamiast niskiego bloku i przytulnego podw�rka, takie co�! A na dodatek przed oknami boisko!
- Bomba! - zapali� si� Piotrek i ruszy� do baga�nika w poszukiwaniu pi�ki.
- Za chwil� wyjdziecie, �eby si� rozejrze�, a teraz chod�my ju� - przynagla�a mama. By�a dziwnie blada. Tata bez s�owa si�gn�� po klucze. Winda zatrzyma�a si� na czwartym pi�trze.
"Przynajmniej to si� nie zmieni�o" - pomy�la�a z ulg� Magda. Czu�a, �e rodzice co� przed nimi ukrywaj� - tylko co?
W domu mama z westchnieniem ulgi osun�a si� na krzes�o.
- Co ci jest? - Magda by�a naprawd� bliska p�aczu.
6
- Wszystko w porz�dku, kochanie - uspokoi�a j� mama. - To normalne.
- Normalne?
- Po prostu nied�ugo b�dzie nas wi�cej i w�a�nie dlatego zdecydowali�my z tat�...
- Jak to wi�cej?
- A tak to! - u�miechn�� si� tato, kt�ry w�a�nie przyni�s� mamie herbaty. Opr�cz ciebie i Piotrusia b�dziemy mieli jeszcze kogo�.
Magda patrzy�a na mam� oszo�omiona. Zupe�nie nie wiedzia�a, co powiedzie�. Piotrek pierwszy odzyska� g�os.
- A my�la�em, �e b�d� mia� sw�j pok�j - poci�gn�� nosem.
- I b�dziesz mia� - uspokoi� go tato. Postanowili�my z mam� podzieli� ten najwi�kszy na dwa mniejsze dla was, my b�dziemy mieszka� w �rednim, a ten najmniejszy b�dzie dla naszego ktosia. P�ki co, ja b�d� sobie w nim pracowa�.
Mama nareszcie dosz�a do siebie.
- Zobaczycie, wszystko b�dzie dobrze - u�miechn�a si� jak zwykle.
- B�dzie dobrze - powt�rzy�a sobie cichutko Magda.
7
- Doje�d�amy! - tato zrobi� uroczyst� min� i kaza� zgadywa�, kt�ry to blok.
- Ten?
- Nie!
- Mo�e tamten?
- Pud�o!
Zatrzymali si� przed dziesi�ciopi�trowym wie�owcem.
Magda by�a z�a. Zamiast niskiego bloku i przytulnego podw�rka, takie co�! A na dodatek przed oknami boisko!
- Bomba! - zapali� si� Piotrek i ruszy� do baga�nika w poszukiwaniu pi�ki.
- Za chwil� wyjdziecie, �eby si� rozejrze�, a teraz chod�my ju� - przynagla�a mama. By�a dziwnie blada. Tata bez s�owa si�gn�� po klucze. Winda zatrzyma�a si� na czwartym pi�trze.
"Przynajmniej to si� nie zmieni�o" - pomy�la�a z ulg� Magda. Czu�a, �e rodzice co� przed nimi ukrywaj� - tylko co?
W domu mama z westchnieniem ulgi osun�a si� na krzes�o.
- Co ci jest? - Magda by�a naprawd� bliska p�aczu.
6
- Wszystko w porz�dku, kochanie - uspokoi�a j� mama. - To normalne.
- Normalne?
- Po prostu nied�ugo b�dzie nas wi�cej i w�a�nie dlatego zdecydowali�my z tat�...
- Jak to wi�cej?
- A tak to! - u�miechn�� si� tato, kt�ry w�a�nie przyni�s� mamie herbaty. Opr�cz ciebie i Piotrusia b�dziemy mieli jeszcze kogo�.
Magda patrzy�a na mam� oszo�omiona. Zupe�nie nie wiedzia�a, co powiedzie�. Piotrek pierwszy odzyska� g�os.
- A my�la�em, �e b�d� mia� sw�j pok�j - poci�gn�� nosem.
- I b�dziesz mia� - uspokoi� go tato. Postanowili�my z mam� podzieli� ten najwi�kszy na dwa mniejsze dla was, my b�dziemy mieszka� w �rednim, a ten najmniejszy b�dzie dla naszego ktosia. P�ki co, ja b�d� sobie w nim pracowa�.
Mama nareszcie dosz�a do siebie.
- Zobaczycie, wszystko b�dzie dobrze - u�miechn�a si� jak zwykle.
- B�dzie dobrze - powt�rzy�a sobie cichutko Magda.
7
ladzie dobm
M;
agda siedzia�a przy oknie i jeszcze raz prze�ywa�a wszystko, co zdarzy�o si� wczoraj. Od czasu do czasu zerka�a na boisko, po kt�rym ugania� si� za pi�k� Piotrek.
- Takiemu to dobrze - my�la�a z gorycz�. Ju� wczoraj pozna� jakich� nowych kumpli i prosz� - bawi si� w najlepsze.
- Magdusiu, we� �mieci - zawo�a�a z kuchni mama. - Przypadkiem nie zje�d�aj z nimi wind�, tylko wyrzu� do zsypu - jest na ko�cu korytarza.
Magda niech�tnie wzi�a kube�ek. Na ko�cu korytarza... Ale kt�rego?
Na szcz�cie przed drzwiami naprzeciwko zauwa�y�a jak�� dziewczyn� z d�ugimi jasnymi w�osami.
- Przepraszam pani� - zacz�a i... zd�bia�a, bo w�a�cicielem czupryny okaza� si� w�saty i brodaty m�ody m�czyzna, kt�ry patrzy� teraz na ni� wyra�nie rozbawiony.
- Zsyp jest tam - wyja�ni� us�u�nie, u�miechn�� si� raz jeszcze i znikn�� w mieszkaniu.
"Ciekawe, sk�d wiedzia�, �e chc� wyrzuci� �mieci" -
pomy�la�a podejrzliwie Magda, ale zaraz sama si� roze�mia�a. Nios�a przecie� kube�, kt�rego zawarto�� nie budzi�a �adnych w�tpliwo�ci.
- Co to za kud�acz mieszka naprzeciwko? - spyta�a, wchodz�c do domu.
- Pan Adam? - domy�li�a si� mama. - To rze�biarz.
- W�a�nie powiedzia�am do niego "prosz� pani".
Mama parskn�a �miechem.
- Na szcz�cie jest bardzo sympatyczny. Na pewno si� nie obrazi�. Rze�bi pi�kne rzeczy, musisz go kiedy� odwiedzi�.
- Ooo, nie!
- Nie zarzekaj si�, zobaczysz, b�dziesz zachwycona. P�ki co, mam dla ciebie fantastyczn� nowin�. Na dziesi�tym pi�trze mieszka dziewczynka, kt�ra te� p�jdzie w tym roku do pi�tej klasy. Mo�e do tej samej szko�y co ty?
- Jeste� przekonana, �e to... dziewczynka? - upewni�a si� na wszelki wypadek Magda.
Mama tylko pokiwa�a g�ow�, bo w�a�nie pr�bowa�a zupy.
- Biegnij po Piotrka - poprosi�a - - bo obiad
10
ju� gotowy. A ta dziewczynka, o kt�rej ci m�wi�am, zwykle gdzie� o tej porze wychodzi z psem, wi�c mo�e j� spotkasz...
- Ma psa? - tym razem Magda naprawd� si� o�ywi�a.
Pies - jej wielkie marzenie! Teraz, kiedy w domu ma si� pojawi� niemowlak, oczywi�cie nie b�dzie o nim mowy, ale kole�anka z psem to ju� co�!
Mo�e rzeczywi�cie nie b�dzie tu tak �le, jak sobie wczoraj wyobra�a�a?
Nie ? diabe� straszny...
lierwszy dzie� w nowej szkole zbli�a� si� nieuchronnie.
"Wychowawczyni na pewno ka�e mi opowiedzie� co� o sobie - my�la�a Magda z rosn�c� niech�ci�. - I co ja powiem? �e t�skni� za Ka�k� i starym podw�rkiem?"
Od tych wszystkich my�li rozbola� j� brzuch. Najch�tniej zosta�aby w domu, ale mama by�a nieub�agana.
�- Widz�, �e si� denerwujesz - powiedzia�a. - Ale nie taki diabe� straszny, jak go maluj�. Wr�c� dzi� wcze�niej, to zrobimy sobie herbaty z sokiem malinowym i wszystko mi opowiesz.
Magda westchn�a. Dla mamy herbata z malinami by�a lekarstwem na wszystko: od grypy pocz�wszy, a na zmartwieniach sko�czywszy. Z ci�kim
M
sercem w�drowa�a osiedlow� �cie�k�. Nowa podstaw�wka okaza�a si� trzy razy wi�ksza ni� stara szko�a. Szeroki korytarz a� hucza� od pisk�w, �miech�w i weso�ego pytlowania.
- Pi�ta "a" - sala dwana�cie - og�osi�a pani dyrektor, gdy sta�o si� zado�� oficjalnym powitaniom. Pod Magd� ugi�y si� nogi.
- Odprowadz� Piotrka do domu i p�dz� do pracy- zd��y� szepn�� jej na ucho tato i ju� go nie by�o.
Usiad�a w ostatniej �awce. To dziwne, ale jako� nikt nie �widrowa� jej wzrokiem. Wszystkie oczy wlepione by�y w drobn� posta� na �rodku klasy.
- Nazywam si� Ma�gorzata Skierecka - przedstawi�a si� nauczycielka - i b�d� was uczy� j�zyka polskiego. Pani dyrektor powierzy�a mi tak�e wychowawstwo waszej klasy. Nie znacie mnie z widzenia, bo jest to m�j pierwszy dzie� w szkole. Przyznam si� wam, �e mam wielk� trem�.
"Czy�by i j� bola� rano brzuch?" - pomy�la�a Magda i zrobi�o jej si� l�ej na duszy.
- No to poznajmy si� - zaproponowa�a pani Skierecka, si�gaj�c po list� obecno�ci. - Postaram si� jak najszybciej zapami�ta� wasze imiona-obieca�a - ale gdyby�cie mogli przez jaki� czas chodzi�
1$
podpisani, to znaczy nosi� przyszpilone karteczki z imionami, na pewno posz�oby mi to znacznie szybciej.
"Doskonale - pomy�la�a Magda - jeden problem z g�owy".
- Nie chcia�aby� przesi��� si� troch� bli�ej? - zapyta�a z u�miechem pani, przeczytawszy jej nazwisko.
- Ko�o mnie jest miejsce - odezwa� si� zaraz jaki� sympatyczny g�os.
Magda spojrza�a i serce podskoczy�o jej z rado�ci. To dziewczynka z dziesi�tego pi�tra, ta z pieskiem.
- Mam na imi� Ola - szepn�a s�siadka.
- Olut-Wielkolud - dorzuci� tonem wyja�nienia jaki� ostrzy�ony na je�a ch�opak.
- Ro�nij szybciej, to mo�e mnie dogonisz - odci�a si� z u�miechem rezolutna dziewczyna.
Pani zacz�a rozdawa� kartki z planem zaj��. Kto� o co� zapyta�, kto� za�artowa�. W pewnej chwili Magda poczu�a, �e strach, kt�ry tak parali�owa� j� rano, znikn�� bez �ladu. - Faktycznie, nie taki diabe� straszny - pomy�la�a weso�o.
Awaria
Klum! - kropla wody z sufitu wpad�a wprost do talerza z zup�.
Ca�a rodzina jak na komend� zadar�a g�owy, wlepiaj�c oczy w mokr� plam�.
- Powi�ksza si� - zauwa�y� Piotrek.
- A dopiero malowa�em! - j�kn�� tato.
- Zamiast biadoli�, biegnijcie do s�siada z g�ry - pop�dzi�a ich mama.
Oczywi�cie gospodarza nie by�o w domu, a zza drzwi dobiega� charakterystyczny szum.
- Wczoraj nie by�o wody-przypomnia� sobie Piotrek. - Pewno pan Go�dzik odkr�ci� kran i zapomnia�.
Tato wpad� w panik�.
- Trzeba go jako� zawiadomi�. Mo�e s�siadka ma telefon do pracy?
\5
Zapukali do drzwi obok. Otworzy�a im mi�a starsza pani.
- Pan Go�dzik pracuje w terenie - powiedzia�a. - Naprawd� nie wiem, gdzie go mo�na znale��. Ale - przypomnia�a sobie - jego balkon s�siaduje z moim. Kiedy� zapomnia� klucza i przedosta� si� bez problemu.
- To ja przejd�! - zapali� si� Piotrek.
- Ani mi si� wa�! - uci�� tato i zdecydowanym krokiem pomaszerowa� na balkon.
Na szcz�cie okno u pana Go�dzika by�o uchylone. Tato prze�kn�� �lin� i staraj�c si� nie patrze� w d�, prze�o�y� ostro�nie nog� przez barierk�.
- Panie s�siedzie! - us�ysza� g�os z do�u. - Niech pan zaczeka!
Po chwili do pani Zofii zapuka� pan Adam z lin�, jakiej u�ywaj� taternicy.
- Ja przejd� - powiedzia� - a pan mnie b�dzie ubezpiecza�.
Tato odetchn�� z ulg�.
- To by�a akcja! - zachwyca� si� Piotrek, gdy drzwi s�siedniego mieszkania otwar�y si� od �rodka, a s�siad - nie tylko rze�biarz, ale i alpinista - poprosi� o szmaty do wycierania wody.
16
Po kilku minutach potop zosta� ostatecznie opanowany.
- Narobili�my pani k�opotu - przeprasza� tato pani� Zofi�.
- Ale� sk�d - u�miechn�a si�. - Tak rzadko kto� do mnie zagl�da. Ciesz� si�, �e mog�am si� na co� przyda�...
Pan Go�dzik wr�ci� dopiero wieczorem i o ma�o nie zemdla�, gdy zobaczy�, co si� sta�o. Sam nie wiedzia�, jak ma przeprasza� i jak dzi�kowa�. Zaraz na drugi dzie� zaprosi� wszystkich ratownik�w na kaw� i ciastka. By�o tak mi�o i weso�o, �e tato stwierdzi�, �e nie ma tego z�ego, co by na dobre nie wysz�o.
?????
l/�, jedni s� odporni na gryp�, a inni na wiedz� - mrukn�� pan od matematyki, wpisuj�c Basi trzeci� w tym semestrze jedynk�. - Jak tak dalej p�jdzie, spotkamy si� po raz drugi w klasie pi�tej - ostrzeg�.
Na zielony blat �awki zacz�y kapa� �zy.
Dop�ki matematyki uczy�a pani Lisiecka, Basia jako� sobie radzi�a. Nigdy nie by�a or�em, ale stara�a si� jak mog�a. Czasem po lekcji pani zostawa�a z ni� na chwil� i cierpliwie t�umaczy�a temat jeszcze raz. Teraz wszystko si� zmieni�o. Pani Lisiecka odesz�a na emerytur�, a nowy pan nie lubi s�abeuszy... Kiedy� powiedzia�, �e Basia, Wojtek i Emilka s� odporni na wiedz� i powinni cofn�� si� do przedszkola. Wojtek troch� si� poprawi�, bo rodzice op�acili mu korepetycje. Emilk� mama przenios�a do Vc. Zosta�a Basia...
is
- Ma�ku, mo�e m�g�by� pom�c kole�ance? - prosi�a pani na godzinie wychowawczej. - Jeste� taki dobry z matematyki.
- Ale ja mam strasznie du�o zaj�� - wykr�ca� si� Maciek, a na przerwie powiedzia�, �e nie b�dzie si� m�czy� z t�pakiem.
Magdzie zrobi�o si� przykro. Lubi�a Basi�. Co z tego, kiedy sama ledwie radzi�a sobie z matematyk�, i to tylko dzi�ki pomocy taty. Ola by�a lepsza.
- Wiesz co, Olut, a mo�e ty by� mog�a... - zagadn�a przyjaci�k�.
- Zgoda, ale b�dziemy si� uczy�y we trzy - postawi�a warunek Ola.
Zaraz po lekcjach dogoni�y Basi�.
- Je�li chcesz, to po�wiczymy te r�wnania. Akurat dzisiaj mamy czas.
- Dzi�ki - ucieszy�a si� Basia - ale musz� jeszcze zrobi� par� rzeczy w domu.
- A jak ci� jutro spyta? Basia spu�ci�a g�ow�.
- Ojej, przecie� jeste�my trzy - zniecierpliwi�a si� Magda. - Zrobimy szybko, co trzeba, i siadamy do nauki.
\9
Basia b�yskawicznie po�cieli�a ��ka, Magda odkurzy�a pod�og�, razem obra�y ziemniaki do barszczu i ugotowa�y makaron na drugie danie.
Rozwi�za�y zaledwie trzy zadania, bo Basia musia�a i�� do przedszkola po ma�� Gosi�. Na drugi dzie� Ola z Magd� przysz�y wieczorem.
- Kiedy �y� m�j m�� - westchn�a mama Basi - by�o nam l�ej. Teraz ja musz� zarabia�, a Basia zast�puje mnie w domu. Jest taka dzielna. Wiem, �e jej ci�ko... Dobrze, �e ma takie kochane kole�anki jak wy.
Andrzejki
l/iekawe, jak b�dzie? - my�la�a Magda, maszeruj�c do szko�y na planowane od dawna andrzejki. Nie chodzi�o o wr�by (wyros�a ju� z wierzenia w takie rzeczy). Ciekawa by�a, jak si� b�dzie bawi�. Czy nie oka�e si�, �e przesiedzi ca�y wiecz�r gdzie� w k�cie?
- Zdejmuj kapcia! - powita�y j� od progu Marzena z Beat�. - Zaraz dowiemy si�, kt�ra z nas pierwsza wyjdzie za m��.
- Aneta! Brawo! Kiedy wesele? Mo�e jeszcze w tym roku?
- Sprawd�, jakiego m�a szykuje ci los - kusi�a Beata, podsuwaj�c Magdzie pod nos kartonowe serce i szpilk�. - Zamknij oczy i przebijaj. Ju�? Kalasanty! - Dziewczyny parskn�y �miechem.
?
- Nie przejmuj si� - pocieszy�a przyjaci�k� Ola. -Ja trafi�am dok�adnie pomi�dzy Onufrego a Pankracego i naprawd� nie wiem, kt�ry lepszy.
- Wosk gotowy! - zakomunikowa�a pani, podaj�c Piotrkowi r�kawic� kuchenn� i wielki kartonowy klucz.
- Co to mo�e by�? - wyba�uszy� oczy Maciek.
- Przypomina puchar - zauwa�y� Pawe�. - Mo�e nasza dru�yna zwyci�y?
- A mnie si� wydaje, �e to bukiet kwiat�w - wtr�ci�a si� Beata. - Pewnie my�lisz o o�wiadczynach? Przyznaj si�!
- Co wy? - skrzywi� si� Bartek. - To baobab. Po prostu Piotrek zagra w trzeciej wersji W pustyni i wpuszczyl
Gdy wszyscy ju� sobie powr�yli, Marzena si�gn�a po ksi�g� horoskop�w.
- A teraz poznacie prawd� o sobie - zacz�a tajemniczo. - Niech kto� poda dat� swojego urodzenia, a ja zdradz�, co m�wi� o nim gwiazdy.
- 18 maja - wyrwa� si� na pierwszy ogie� Piotrek.
- Znak byka! Byk potrzeby swego brzucha stawia ponad sprawy ducha. Zmian nie lubi, spok�j
zz
ceni, �wiata raczej nie odmieni - zacz�a czyta� Marzena.
- To dlatego zamiast la� wosk i bada� sw� przysz�o��, wola� za�era� si� chipsami - za�mia�a si� Jolka.
- Widocznie taki ju� jestem-wzruszy� ramionami Piotrek - i nic na to nie poradz�.
- Czy ja wiem... - u�miechn�a si� pani. - Pewien znany wam na pewno cz�owiek te� urodzi� si� 18 maja, a jednak odmieni� �wiat, a sprawy ducha stawia� ponad sprawy brzucha.
- Jan Pawe� II! - ol�ni�o Mag-d�.
- W�a�nie on.
- No to ten wierszyk zupe�nie do niego nie pasuje.
- Wniosek z tego, �e to, jaki jeste�, tak naprawd� zale�y od ciebie - u�miechn�a si� pani.
- To by� naprawd� fajny wiecz�r - my�la�a Magda, zasypiaj�c.
Co prawda karty powiedzia�y, �e zostanie star� pann�, a wylany przez ni� wosk przybra� kszta�t jedynki, ale jako� nie popsu�o jej to humoru.
Pruga po�owa cioci Porotki
l/ze�� Dorotko! - ucieszy�a si� mama, s�ysz�c w s�uchawce g�os cioci. - Tak, jeste�my w sobot�. Oczywi�cie, �e mo�esz przyj��. Z kim? Z Krzysztofem? Naturalnie.
- Z jakim... Krzysztofem? - zainteresowa�a si� Magda.
Mama zrobi�a tajemnicz� min�.
- Nie chc� zapesza� - zacz�a - ale co� mi si� zdaje, �e ciocia znalaz�a nareszcie swoj� drug� po�ow�.
- Jak to "drug� po�ow�"? - nie zrozumia� Piotrek.
- Ojej, tak si� m�wi, kiedy spotka si� kogo�... no... do pary... tak na zawsze - pr�bowa�a wyja�ni� Magda.
fto znaczy, �e ciocia wyjdzie za m��? - piotrek. o.
Mama wzruszy�a ramionami, ale jej rozradowana mina by�a nader wymowna.
- Wreszcie babcia przestanie si� martwi� - ucieszy�a si� Magda. - Zawsze m�wi, �e cioci w g�owie tylko szko�a, zesp�, wycieczki z dzieciakami i...
- I w�a�nie dzi�ki tym wycieczkom, ciocia pozna�a pana Krzysztofa - uchyli�a r�bka tajemnicy mama. - On jest geografem i za�o�y� w szkole k�ko turystyczne. Kiedy ciocia jako wychowawczyni czwartak�w organizowa�a jak�� wycieczk�, to on jej pomaga�, a jak on wybiera� si� z dzieciakami w g�ry, prosi�, aby jecha�a z nim jako druga osoba do opieki nad grup�. No i tak to si� zacz�o.
- Ciekawe, co to za go�� - mrukn�� Piotrek.
Na sobot� mama posprz�ta�a na b�ysk i upiek�a sw�j popisowy sernik. Gdy us�ysza�a dzwonek, przej�ta pobieg�a do drzwi.
- Ale� nie trzeba - zaprotestowa�a, gdy go�� zabra� si� do �ci�gania but�w. Pan Krzysztof pos�ucha� i... to go zgubi�o. Rzuciwszy okiem na wypastowan� pod�og�, chcia� zgrabnie przeskoczy� na chodniczek. W rezultacie wykona� wspania�y �lizg i grzmotn�� jak d�ugi,
26
podcinaj�c nogi Magdzie, kt�ra w�a�nie chcia�a si� grzecznie przywita�.
Ciocia Dorotka, zamiast dokona� oficjalnej prezentacji, dosta�a napadu �miechu, a tato, dowcipku-Ij�c, �e przesadna gorliwo�� w sprz�taniu tak si� w�a�nie ko�czy, zbiera� przysz�ego szwagra z pod�ogi. Pan Krzy� usadzony na mi�kkiej kanapie i pocz�-
- Fajny ten nowy wujek - stwierdzi� po wyj�ciu go�ci Piotrek.
- Mam nadziej�, �e id�c do o�tarza, b�dzie bardziej uwa�a� - mrukn�a Magda, rozcieraj�c st�uczony �okie�.
Rafuj, �wi�ty Miko�aju!
Z�by tylko dziewczyna... - my�la�a Magda, grzebi�c w woreczku pe�nym miko�ajkowych los�w.
- O kurcz�, Tomek �abicki! - j�kn�a. - Co ja mu kupi�?
Im d�u�ej my�la�a nad nieszcz�snym prezentem, tym bardziej si� denerwowa�a.
Wieczorem postanowi�a porozmawia� powa�nie z g��wnym sprawc� ca�ego tego zamieszania, a mianowicie ze... �wi�tym Miko�ajem.
- Ty chocia� wiesz, co komu potrzeba - zacz�a, wpatruj�c si� w rozgwie�d�one niebo. - Wiadomo, �e ubogiej dziewczynie przyda�by si� posag, a osieroconym dzieciakom jedzenie i ciep�e ubrania na zim�. Nigdy nie dawa�e� niczego ot tak, byle da�. Ja te� tak nie chc�...
W nocy �ni�o jej si�, jak �wi�ty Miko�aj zdejmuje
�9
na chwil� sw� biskupi� mitr�* i wk�ada na g�ow� kraciast� czapeczk� Sherlocka Holmesa.
- O nie! - pomy�la�a rano. - Ani my�l� bawi� si� w detektywa!
Mimo to, wracaj�c ze szko�y, niby przypadkiem, podrepta�a za Tomkiem. W ko�cu szed� w t� sam� stron�... W pewnej chwili zatrzyma� si� przed wystaw� sklepu sportowego. Posta� chwil�, posta�, wreszcie westchn�� i ruszy� w stron� s�siedniego wie�owca.
- Nawet nie wiedzia�am, �e mieszka tak blisko - zdziwi�a si� Magda. - A swoj� drog�, ciekawe, w co on si� tak wpatrywa� na tej wystawie?
- Zrobi�em zadanie - zameldowa� Piotrek, gdy mama poda�a obiad - i posprz�ta�em. Mog� jeszcze wyrzuci� �mieci...
- Czego� potrzebujesz, duszyczko... - domy�li� si� tato.
- No... bo w szkole otwieraj� sal� ping-pongo-w� - wy�o�y� karty Piotrek. - Tylko �e najlepiej
'^Mitra - w ko�ciele katolickim wysokie, dwucz�onowe nakrycie g�owy biskup�w, opat�w, infu�at�w, noszone podczas pe�nienia czynno�ci liturgicznych; inaczej infu�a.
$0
mie� w�asn� rakietk�, bo tych szkolnych jest ma�o i wiesz...
- Wiem, wiem... - u�miechn�� si� tato. - No dobra... My�l� tylko, gdzie...
- W sklepie sportowym na osiedlu! - nie da� mu sko�czy� Piotrek.
W sklepie sportowym? Magda o ma�o nie ud�awi�a si� ziemniakiem.
- Kup dwie! - zawo�a�a uszcz�liwiona.
- Chcesz nauczy� si� gra�? - wyba�uszy� oczy Piotrek.
- Nie ja... - u�miechn�a si� tajemniczo.
Gdy trzy dni p�niej �wi�ty Miko�aj, czyli Bartek w czerwonym szlafroku swojej mamy, przekroczy� pr�g klasy, Magda a�
wstrzyma�a oddech. Tomek widocznie nie spodziewa� si� niczego szczeg�lnego, bo bez entuzjazmu zacz�� rozwija� sw�j prezent. Nagle na jego twarzy pojawi� si� wyraz niedowierzania, a oczy rozb�ys�y rado�ci�.
- Ktokolwiek to kupi� - krzykn�� - jest jasnowidzem!
"�adnym jasnowidzem, tylko pilnym uczniem mistrza" - pomy�la�a tryumfalnie Magda, dzi�kuj�c za pomoc temu, kt�ry zawsze wiedzia�, kto o czym marzy.
Ale prezent!
Zobaczcie! - zawo�a�a Ola, wskazuj�c na dr��c� na wietrze forsycj�.
- O rany! - wytrzeszczy�a oczy Magda. Pomi�dzy ga��zkami krzaczka siedzia�a... papu�ka.
- Papuga w zimie? - zdziwi� si� Bartek.
- Bo w lecie to zupe�nie normalne, no nie? - zakpi�a Ola.
- Wygl�da na zzi�bni�t� i pewnie by co� zjad�a - zauwa�y�a przytomnie Magda.
- �eby tylko jej co� nie z�ar�o - mrukn�� Bartek, przygl�daj�c si� podejrzliwie buremu kocurowi, kt�ry wylaz� w�a�nie z kt�rej� piwnicy.
Magda podesz�a ostro�nie do ptaszka.
- Nie b�j si�, malutka...
O dziwo, papu�ka bez wi�kszych protest�w da�a
si� wzi�� na r�ce i schowa� pod kurt-kc.
- Zdaje si�, �e mam w piwnicy klatk� po kanarku - przypomnia� sobie Bartek. -Jak chwil� poczekacie przed blokiem, to j� przynios�, ale papu�ki nie wezm�. Wiecie, Krzysiek...
Dziewczyny pokiwa�y g�owami. Brat Bartka uczulony by� prawie na wszystko i o zwierz�tach i w domu nie by�o mowy. Ola mia�a do�� k�opotu ] z psem...
- No dobra, spr�buj� pogada� z mam� - obieca�a Magda. - Ale nie robi� sobie wielkich na-J dziei.
Mama rzeczywi�cie nie by�a zachwycona perspektyw� jeszcze jednego "�r�d�a d�wi�ku", jak to okre�li�a.
- Podarujcie j� komu� na Miko�aja - zaproponowa�a.
$4
- Tylko komu? - zamy�li�a si� Magda. Wysuszona i nakarmiona papu�ka wygl�da�a naprawd� �adnie.
- Mam! - wykrzykn�a nagle mama. - Pomy�lcie! Kto mieszka sam, ma du�o czasu i lubi niespodzianki?
- Pani Zofia! - zawo�a�y zgodnie dzieciaki. Nazajutrz klatka z papu�k� ozdobiona pi�kn�
kokard� i karteczk� z napisem "Dla Pani Zofii od �wi�tego Miko�aja" stan�a przed drzwiami mieszkania numer 28. Ola z Magd� zadzwoni�y i szybko schowa�y si� za r�g. Pani Zofia wyjrza�a na korytarz i... oniemia�a ze zdumienia. Gdy przeczyta�a bilecik, u�miechn�a si� i rozejrza�a bacznie dooko�a.
- Widz� was, Miko�ajki! - zawo�a�a nagle. Nie by�o rady. Trzeba si� by�o zdekonspirowa�.
No i dobrze, bo herbata z konfiturami by�a pyszna, pani Zosia zachwycona prezentem, a �wi�ty Miko�aj chyba zadowolony z pomocnik�w.
A to �obuzy!
i o dopiero by�o starcie! - relacjonowa� Piotrek bitw� na �nie�ki. - Ci z Ilb zbudowali fortec� i ulepili chyba ze sto kul. Ale nas by�o wi�cej. Lechu z Bartkiem walczyli od frontu, a my z Micha�em - tup, tup, tup od ty�u i cap - wzi�li�my ich w kleszcze. Dw�ch zwia�o od razu, ale dow�dca fortecy broni� si� do ko�ca. Honorowy typ.
- Co z t� mam�? - przerwa� mu w pewnej chwili tato. - Chyba ubior� si� i wyjd� jej naprzeciw, jest tak �lisko.
- O wilku mowa... - u�miechn�a si� Magda, s�ysz�c znajome kroki.
- Przepraszam - wysapa�a mama - ale zagada�am si� z now� s�siadk�.
Wyobra�cie sobie, jakie� wstr�tne �obuzy pobi�y jej syna. Wr�ci� ze szko�y tak mokry, jakby wpad� do rze-
$6
ki. Na dodatek nie chce powiedzie�, kto go tak urz�dzi�. Twierdzi, �e to by�a tylko zabawa. Najgorsze, �e dopiero co przeszed� powa�ne zapalenie p�uc i lekarz kaza� mu uwa�a�. Co za chuliga�skie osiedle!
Mama spodziewa�a si�, �e rodzina podzieli jej oburzenie, tymczasem tato min� mia� niewyra�n�, Magda zaj�a si� pilnie parzeniem herbaty, a Piotrek zrobi� si� podejrzanie czerwony.
- Poradzi�am jej - ci�gn�a mama - aby wsadzi�a dziecko do ��ka i zaparzy�a mu kwiat lipy. Przyda�by si� te� sok, ale taki porz�dny, z le�nych malin. Mo�e dam jej butelk� tego naszego. Zaraz si� ubior�...
- Nie, nie - zaprotestowa� Piotrek. -Ja p�jd�!
- Jaki ty jeste� kochany! - rozczuli�a si� mama. - Oni mieszkaj� w �semce na parterze. - Tylko uwa�aj na chuligan�w!
"Irena, Bogdan i Marcin Toczko" - przeczyta� Piotrek nowiutk� wizyt�wk� na drzwiach.
Otworzy�a mu sympatyczna pani w okularach.
- Mama przysy�a sok malinowy - wyja�ni�.
- Dzi�kuj�! - ucieszy�a si�. - A mo�e chcia�by� zajrze� na chwil� do Marcina? - zapyta�a. - Le�y w ��ku, bo jacy� ch�opcy...
17
- Wiem, wiem... - uci�� Piotrek. - Mama mi m�wi�a.
Marcin faktycznie le�a� i czyta� ksi��k�.
- Bardzo ci� przepraszam - b�kn�� Piotrek. - Nie wiedzia�em...
- Daj spok�j! - obruszy� si� ch�opak. - Troch� ostatnio chorowa�em i dlatego mama tak si� o mnie boi. Daj� ci s�owo, �e czuj� si� doskonale i jutro wy�a�� z tego ��ka.
- No nareszcie! - zawo�a�a mama na widok piotrka. Nie by�o ci� prawie godzin�! Jak si� czuje Marcin?
- �wietnie, um�wili�my si� na sanki. A tak w og�le to naprawd� r�wny go��.
Witaj, Nowy Roku!
Magda nie mog�a si� ju� doczeka� wieczoru. Ca�y dzie� razem z mam� kr�ci�a si� po kuchni: kroi�a jarzyny do sa�atki, uciera�a jakie� masy, rozpuszcza�a galaretki, lepi�a szyszki z dmuchanego ry�u i rozpuszczonych kr�wek. Co chwila wygl�da�a przez okno.
Nareszcie bia�y fiat rodzic�w Ka�ki zajecha� przed blok. Dziewczyny z piskiem rado�ci pad�y sobie w obj�cia. Piotrek tak�e nie posiada� si� z rado�ci, bo przyjecha� tak�e jego przyjaciel ze starego podw�rka - Pawe�ek. Pi�� minut p�niej do drzwi zapuka�a Ola.
- Jak pi�knie! - zawo�a�a na widok pokoju ton�cego w kolorowych balonikach.
- Piotrek dmucha� ca�y dzie� - pochwali�a brata Magda.
40
Doro�li zd��yli ju� zasi��� do sto�u, ch�opcy zaj�li si� jak�� gr�, a dziewczyny s�ucha�y listy przeboj�w.
Tu� przed jedenast� Piotrek zacz�� przera�liwie ziewa�.
- Nie dajcie mi zasn�� - b�aga� bliski p�aczu. - O p�nocy b�d� sztuczne ognie...
- Nie ma rady- szepn�a Ola. - Trzeba go przestraszy�.
- Ale jak?
- Przebierzemy si� za duchy-wymy�li�a Ka�ka.
- Ale nie tutaj - zdecydowa�a Ola. - Zjawy musz� przyj�� z za�wiat�w.
- To znaczy...
- To znaczy z dziesi�tego pi�tra.
Na szcz�cie mama przysz�a po co� do kuchni i mo�na by�o wtajemniczy� j� we wszystko.
- Tylko pami�taj, jak zadzwonimy do drzwi, ma otworzy� Piotrek - przypomina�a Magda.
Par� minut p�niej upiorna posta� odziana w prze�cierad�o sun�a korytarzem.
- Przed drzwiami wezm� ci� na barana, a ty pod�wietlisz latark� mask� - dyrygowa�a Ola. - Ka�ka roz�o�y r�ce i zawyje.
41
- Trzy, cztery...
Ledwie ukryta pod prze�cierad�em Magda w��czy�a latark�, drzwi mieszkania s�siad�w otworzy�y si� i rozbawiony korow�d sylwestrowych go�ci tanecznym w�ykiem wysun�� si� na korytarz. Gdy panie zobaczy�y zjaw� narobi�y takiego wrzasku, �e natychmiast pootwie-a�y si� wszystkie drzwi na pi�trze. - My�my chcia�y tylko wystraszy� mojego brata - t�umaczy�a si� �owa ducha. - Za minut� dwunasta - o�wiadczy� tato, kt�ry razem z innymi wypad� na korytarz.
At
- Wszystkiego najlepszego - nastraszeni zdrowo go�cie pana Adama roze�miali si� serdecznie.
- Niech �yje Nowy Rok!
�lizgawka
i o po prostu czysta z�o�liwo��! - w�cieka� si� Piotrek. - Tak si� nam�czyli�my z Bartkiem i Marcinem nad t� �lizgawk�, a tu prosz� - woda zamkni�ta w piwnicy, wsz�dzie pe�no piasku, soli i nie wiadomo czego jeszcze.
- A kto wam t� wod� zamkn��? - zapyta� tato, odk�adaj�c gazet�.
- Jak to kto? Dozorczyni! - Piotrek a� dygota� ze z�o�ci. - Sama ju� wyros�a ze �lizgania si�, to nam zazdro�ci.
- Hola, hola! - ostudzi� go ojciec. - Gdyby� ty od �witu macha� �opat� do od�nie�ania tak jak ona, to te� nie mia�by� ochoty na zabaw�.
- Ale nie macham - mrukn�� niezbyt uprzejmie Piotrek. - I chcia�bym si� po�lizga�.
- Skoro pani dozorczyni zakr�ci�a wam wod�,
44
to chyba ma ku temu jaki� pow�d - zacz�� dyplo-matycznie tato.
- Mo�esz j� zapyta�, bo w�a�nie wysz�a z kolejnym wiaderkiem piasku - poinformowa�a us�u�nie Magda, zerkaj�c przez okno.
- A zapytam - podj�� wyzwanie tato. - Idzie kto� ze mn�?
Piotrek ani drgn��.
- Czy�by� mia� co� na sumieniu? - uni�s� brwi ojciec. - Min� masz niewyra�n�. Lepiej powiedz od razu, co narozrabiali�cie.
- Ja - nic! To Bartek wjecha� wczoraj prosto pod nogi temu panu spod sz�stki. Ale sk�d mia� wiedzie�, �e w siatce ma dwadzie�cia jaj i sok malinowy w szklanej butelce na dodatek.
- Zaraz, zaraz - przypomnia� sobie ojciec - mama m�wi�a mi wczoraj, �e o ma�o nie wywin�a or�a tu� przed klatk�.
- A, to Marcinowi wyla�o si� troch� wody z wiaderka - wyja�ni� Piotrek.
- W takim razie ju� wiem, dlaczego pani Sku-bi�ska zakr�ci�a wam wod� - stwierdzi� tato. - Na jej miejscu zrobi�bym to samo.
- Pewnie - roz�ali� si� mi�o�nik lodowego sza-
45
le�stwa. - Najlepiej, jakby�my w og�le nie wychodzili z domu...
- Tego nie powiedzia�em. Uwa�am, �e przyda�oby si� wam lodowisko, ale takie z prawdziwego zdarzenia. Trzeba by wyr�wna� �nieg na boisku
i zala� wod�, najlepiej z w�a, �eby nie zachlapa� chodnik�w.
- Tylko kto to zrobi? - wzruszy� ramionami Piotrek.
0 'i
- No... ja, ty, Bartek... - zacz�� tato. .- A sk�d we�miemy w��?
- Po�yczymy od wujka Andrzeja. Musimy tylko porozmawia� z dozorc� spod �semki, bo stamt�d trzeba b�dzie poci�gn�� wod�.
W serce Piotrka wst�pi�a nadzieja. Ca�e dwa dni r�wna� z kolegami boisko, a w pi�tek wieczorem tato z wujkiem Andrzejem i ojcem Marcina urz�dzili wielkie polewanie. Nast�pnego dnia na boisku �lizga� si� ju� ca�y t�um dzieciak�w, a Piotrek z Bartkiem i Marcinem puszyli si� jak trzy pawie. W ko�cu to oni pierwsi zacz�li dzia�a�. Tato troch� to tylko... skorygowa�.
�*�*=!*
Wypadek
JYlagda wraca�a do domu jak na skrzyd�ach. W�a�nie przesz�y obydwie z Ol� do nast�pnego etapu konkursu recytatorskiego.
- Mamo! - Cisza.
- Mamo! - Piotrek wpad� do domu brudny jak nieboskie stworzenie. - Nie ma mamy? - zdziwi� si�.
- Chyba w�a�nie dzwoni - ucieszy�a si� Magda, podnosz�c s�uchawk�.
- Nie denerwujcie si� - us�ysza�a g�os taty jaki� dziwnie zmieniony. - Mama mia�a wypadek. Le�y w szpitalu. Jestem tu z ni�. Mog� wr�ci� p�no.
Magd� tak zatka�o, �e oprzytomnia�a, dopiero s�ysz�c ci�g�y sygna� w s�uchawce.
- O, Bo�e - j�kn�a.
�f
- Co jest? - zaniepokoi� si� Piotrek
- Mama... Jest w szpitalu.
- O rany... Gdzie?
- Tato nie powiedzia�...
- To co mo�emy zrobi�?
- Chyba tylko si� modli�.
Tato przyszed� dopiero po dziesi�tej wieczorem.
- Bogu dzi�ki, wszystko w porz�dku - wyszepta�, przytulaj�c ich mocno do siebie. - Obie s� ca�e i zdrowe.
- Jak to obie? - nie zrozumia�a Magda.
- Wasza siostrzyczka jeszcze si� nie urodzi�a, ale lekarz zrobi� mamie badanie USG, �eby sprawdzi�, czy z dzieckiem wszystko w porz�dku, i powiedzia�, �e ma�ej nic nie jest. Mama m�wi, �e to cud.
- Ale co si� w�a�ciwie sta�o? - zapyta� Piotrek.
- Komu� bardzo si� spieszy�o i wyprzedza� na trzeciego - zacz�� opowiada� tato. - Kierowca ci�ar�wki mia� do wyboru: albo uderzy� w niego, albo odbi� w prawo, ryzykuj�c �ycie ludzi czekaj�cych na przystanku. Mama nie zd��y�aby uskoczy�, gdyby nie jaki� m�ody ch�opak, kt�ry wypchn�� j�
49
spod k�, ryzykuj�c w�asne �ycie. Le�y w tym samym szpitalu.
Magda poczu�a, �e ca�e napi�cie ostatnich godzin puszcza i zaczyna si� ca�a trz���, a �zy lec� jej z oczu jak groch.
- Ju� dobrze, c�reczko, wszystko dobrze... - tato przytuli� j� mocno i g�aska� jak wtedy, gdy by�a ca�kiem ma�� dziewczynk�. - Mama b�dzie jeszcze par� dni w szpitalu na obserwacji, ale lekarz twierdzi, �e opr�cz paru zadrapa� i si�c�w, nic jej nie jest.
- P�jdziemy do niej jutro? - zapyta� Piotrek.
- P�jdziemy - obieca� tato. - I do niej, i do tego ch�opaka, dzi�ki kt�remu �yje.
Rafa�
bzpitalny korytarz by� strasznie d�ugi i pachnia� jakim� �rodkiem odka�aj�cym. Pod �cian� sun�� wolniutko blady staruszek w pasiastej pi�amie.
- Jak dobrze, �e mama ju� st�d wychodzi - westchn�a Magda. Wola�a nie my�le�, co mog�o si� sta� tamtego dnia.
- Tato, a jak ma na imi� ten ch�opak, kt�ry... no wiesz... - spyta� Piotrek.
- Rafa�.
- A p�jdziemy do niego?
- No pewnie.
Mama nie wygl�da�a �le. Gdyby nie siniak pod okiem i podrapane czo�o, nikt by nie powiedzia�, �e mia�a wypadek. Jak cudownie by�o zn�w si� do niej przytuli�. Co prawda "ma�a" rozpycha�a si� bezceremonialnie, ale takie jej prawo.
?
- Je�li ju� wiemy, �e to dziewczynka, to mo�e znajd�my dla niej imi� - zaproponowa�a Magda.
- A jakie by� chcia�a?
- Mo�e... Agnieszka?
Mama z tat� kiwn�li g�owami. Tylko Piotrek si� skrzywi�. On by wola� Roberta.
- Mia�a pani naprawd� wiele szcz�cia - pokr�ci� g�ow� lekarz, kt�ry przyszed� powiedzie�, �e wypis jest ju� przygotowany.
- Do zobaczenia - u�miechn�a si� piel�gniarka, patrz�c znacz�co na maminy brzuszek.
- Mieli�my i�� do Rafa�a... - przypomnia� Piotrek.
- Musimy zej�� pi�tro ni�ej - wyja�ni�a mama.
Magdzie mocniej zabi�o serce. Gdy zobaczy�a szczuplutkiego, niepozornego ch�opca w drucianych okularach, a� zamruga�a oczami. Nie tak wyobra�a�a sobie bohatera.
- Cze��! - wydusi�a zmieszana. Na szcz�cie tato przej�� inicjatyw�.
- Uratowa�e� mi �on� i c�reczk� - m�wi� wzruszony, �ciskaj�c r�k� Rafa�a. - Naprawd� nie wiem, co powiedzie�. Przecie� mog�e� zgin��...
51
- Prawd� m�wi�c, nie zastanawia�em si� nad tym - b�kn�� zmieszany ch�opak - to by� odruch.
�- Dzi�ki temu -odruchowi moja �ona wraca dzi� do domu, a ty tu zostajesz ze z�aman� r�k� i obojczykiem - skomentowa� tato. - Pami�taj ch�opcze, cokolwiek by si� dzia�o, zawsze mo�esz na nas liczy�.
- Zajrz� do ciebie jutro - u�miechn�a si� mama. - Przynios� ci domowy kompot i pierogi.
- Mog� ci pom�c z tymi pierogami! - zapali�a si� Magda. - Bo wiesz, postanowi�am ostatnk �e koniecznie musz� si� nauczy� gotowa�.
Niespodzianka
U rany, jak te ferie szybko przelecia�y... - j�kn�� Piotrek, pakuj�c plecak.
Dopiero ciocia Dorotka o�wiadczy�a, �e zabiera ich w g�ry, a tu prosz�, ju� trzeba wraca�. A tak by�o pi�knie! Magda nauczy�a si� wreszcie porz�dnie skr�ca� na nartach, a on skaka� jak sam Ma�ysz. Co prawda loty na sankach sko�czy�y si� awari� sprz�tu oraz dotkliwym pot�uczeniem ko�ci ogonowej, ale czego si� nie robi dla s�awy...
- Dzwoni� tato - o�wiadczy�a ciocia, wchodz�c do pokoju. - Powiedzia� - u�miechn�a si� tajemniczo - �e czeka na was w domu niespodzianka.
- Ciekawe, jaka - zainteresowa� si� Piotrek. - Czy�by nowe sanki? Ale sk�d tato m�g�by wiedzie�, �e te stare...
Ciocia tylko pokr�ci�a g�ow�.
55
- A mo�e kupili zmywark�? - rozmarzy�a si� Magda. - Po imieninach mamy tato powiedzia�, �e to takie po�yteczne urz�dzenie...
I tym razem mina cioci wskazywa�a na pud�o.
- Jak wiesz, to powiedz! - zdenerwowa� si� Piotrek, ale nic nie wsk�ra�.
- Jak niespodzianka, to niespodzianka - za nuci�a ciocia i posz�a pakowa� plecaki na sanie.
Nawet t�ok na dworcu i sp�niony poci�g nie by�y w stanie popsu� jej humoru.
- Tylko nie wrzeszczcie od progu jak pawian i nie rzucajcie si� na mam� - ostrzeg�a, gdy wsi� dali do windy.
- Niby dlaczego? - chcia� wiedzie� Piotrek, a Magda podejrzliwie zmarszczy�a brwi.
Ciocia u�miechn�a si� tylko i po�o�y�a palec n ustach. Tato, ca�y uradowany, czeka� ju� w drzwiach i tak�e pokazywa� na migi, �eby byli cicho. Powo lutku otworzy� drzwi do du�ego pokoju i....
- Ojejku! - pisn�a Magda.
Mama le�a�a w ��ku, a obok niej w bia�ym z wini�tku...
- Siostrzyczka! - wyszepta� Piotrek i jednyi susem przypad� do ��ka.
56
- Jaka �liczna!-zachwyca�a si� ciocia.-A gu--gu, Agusia! A to ci dopiero niespodzianka!
Mm wyp�ukane pieluchy
l/ak dobrze, �e przysz�a�! Skocz do apteki po oliwk� dla niemowl�t - poprosi�a mama.
- Nawet nie zapyta�a, jak tam w szkole... - roz�ali�a si� Magda. - Nic tylko: podaj, przynie�, przytrzymaj. Pewnie, �e Agusia jest fajna, ale dom stoi na g�owie. Mama albo j� karmi, albo przewija, albo prasuje jej kaftaniki, a tato, cho� niewyspany, wci�� kogo� zaprasza, �eby si� pochwali� - oczywi�cie swoj� najm�odsz� c�reczk�.
W aptece jak na z�o�� by�a straszna kolejka, a potem Magda spotka�a Dominik�... W rezultacie przysz�a do domu po godzinie.
- Gdzie� ty si� podziewa�a? - mama by�a naprawd� z�a. - Czekam i czekam...
"Oczywi�cie na t� g�upi� oliwk�, a nie na mnie" - pomy�la�a Magda i zrobi�o jej si� jeszcze smutniej.
n
Tato wr�ci� do domu z wielk� paczk� pod pach�.
- W supermarkecie by�a promocja, wi�c kupi�em wi�cej - cieszy� si�, pakuj�c pampersy do szafki. Wreszcie odpoczn� od tych pieluch!
- Kto by pomy�la�-u�miechn�a si� mama- �e kiedy� by�e� got�w p�uka� je w siedmiu wodach!
- W siedmiu wodach? - wyba�uszy� oczy Piotrek.
- Gdy Magda si� urodzi�a - zacz�� opowiada� tato - wasza wspania�a ciocia Dorotka by�a pi�tnastoletnim podlotkiem. Przyznaj�, �e czasem z niej �artowa�em, nie przypuszcza�em jednak, �e przyjdzie chwila, kiedy odp�aci mi pi�knym za nadobne. Mama jeszcze wtedy studiowa�a i posz�a na jaki� egzamin, a mnie z Magd� zostawi�a w domu. Nie powiem, �ebym nie by� przestraszony... No i w�a�nie wtedy s�odka Dorotka zadzwoni�a, przypominaj�c mi, �e pieluchy trzeba wygotowa� i wyp�uka� w siedmiu wodach, bo inaczej dziecko dostanie wysypki.
- No i wyobra�cie sobie - w��czy�a si� mama, t�umi�c �miech. - Wracam do domu wieczorem, Magda �pi w najlepsze, a tato ledwie �ywy ze zm�czenia wykr�ca siedem razy wyp�ukane pieluchy.
59
� Wstr�tna ma�pa - mrukn�� tato - wiedzia�a, �e nie zaryzykuj�.
Magda �mia�a si� tak serdecznie, �e wyparowa� z niej ca�y �al, jaki piel�gnowa�a w sobie od kilku dni.
- Chyba pora na k�panie - przypomnia�a mamie. - Aguuuusia! - za�piewa�a, pochylaj�c si� nad siostrzyczk�. - Dosta�a� pi�kne pampersy, ale moje pieluszki by�y p�ukane w siedmiu wodach.
Jak ? nit m% ?? ? ?...
Na te narty Magda z Piotrkiem czekali od miesi�ca. Prawdziwe schronisko, wyci�g, s�o�ce i �nieg... Wszystko by�o ju� zaklepane, kiedy tato przyszed� do domu z gor�czk� i nosem czerwonym jak ga�nica.
- Musz� wpakowa� si� do ��ka - j�kn��.
- Ale ia ju� powiedzia�am Oli, �e mo�e z nami jecha� - Magda nawet nie stara�a si� ukry� rozczarowania.
- To id� i powiedz, �e pojedziemy... za tydzie�.
- Za tydzie� �nieg mo�e stopnie� - mrukn�� Piotrek.
- Na razie nic na to nie wskazuje - uspokoi�a go mama.
- Id� do Oli - westchn�a Magda.
Po godzinie wr�ci�a w du�o lepszym nastroju.
61
? ?
er 1 I ? 1
1 1 ? 1
r-t ?*"
o 2 > a g
?? ?> 3 V!
??> ?? ?) ??? p'
? ? ?? ??*
bi, ? wied ? �V ? 3
? N 1-*� ?
?? ? ??
<??> ??-? (??> ??
3 * N
? � 1??:, ew�c
? ? ?)
?? ?* gr*
2 ?? ?
?? <??)
?? ? 3 ^
?? ?> 3
?> 3 ?>
�e z ?, ?? rzy�a
3 ?? ??
? 1 ??)
Senbbk m gryp�
Istny szpital na peryferiach - kr�ci�a g�ow� mama, odmierzaj�c kolejne porcje syrop�w. Zacz�o si� od taty, a teraz le�eli ju� wszyscy. Oczywi�cie najbardziej marudzi�a Agnieszka.
Kiedy i mama zacz�a kaszle�, tato zadzwoni� po pomoc do cioci Doroty.
- Gdzie� ona si� podziewa? - denerwowa� si�, s�ysz�c po raz kolejny: "Przepraszamy, ale nie ma nas w domu. Prosz� zostawi� wiadomo��...".
- Czekaj, czekaj - przypomnia�a sobie mama. - Zdaje si�, �e wspomina�a o wyje�dzie na jakie� zawody...
- No to klops - j�kn�� tato.
- Rano dzwoni�a babcia - zachrypia�a Magda. - Powiedzia�a, �eby�my si� trzymali i �e...
Przerwa� jej dzwonek do drzwi. W progu sta�a
64
babcia z wielk� torb� podr�n� i wypchan� reklam�wk�.
- Stop! - krzykn�� przytomnie tato, widz�c, �e Magda i Piotrek rzucaj� si� z ca�usami.
- Bez paniki-uspokoi�a go babcia.-W przeciwie�stwie do was, zaszczepi�am si� na gryp�.
- M�j kolega z pracy te� si� szczepi� i guzik mu to pomog�o - odparowa� tato, zanosz�c si� kaszlem.
- Ty lepiej nic nie gadaj, tylko wracaj do ��ka - zakomenderowa�a babcia.
- I wy te�. Kuracja b�dzie drako�ska, ale skuteczna.
- O, nie! - j�kn�� Piotrek.
Niestety, nos go nie myli�. Po godzinie wszyscy, ��cznie z babci� (profilaktyka to podstawa), wonieli jak plantacja czosnku. Na noc wypijali gor�c� herbat� z lipy, a w dzie� nie ruszali si� z ��ka.
- Ju� nie mog� patrze� na telewizor - skrzywi�a si� kt�rego� wieczoru Magda.
- To si� dobrze sk�ada, bo przywioz�am dla was prezent - przypomnia�a sobie babcia, wyjmuj�c z torby niewielkie zielone pude�ko.
- Scrabblel - ucieszy� si� tato. - Ca�e wieki w to nie gra�em.
65
- A ja w og�le - przyzna� Piotrek.
- Zagramy razem przeciwko dziewczynom, to zaraz zrozumiesz, o co w tym chodzi - rozochoci� si� tato.
Nie przewidzia�, �e dziewczyny - to znaczy babcia, mama i Magda oka�� si� dru�yn� nie do pokonania.
- Sk�d one znaj� tyle s��w? - denerwowa� si� Piotrek.
- Kobiety s� bardziej gadatliwe... z natury, wi�c jako� tak to wychodzi - pocieszy� go tato. - Najwa�niejsze, �e gard�o przesta�o mnie bole�.
- Mnie te� - stwierdzi� ze zdumieniem Piotrek.
- Czy�by scrabble pomaga�y na gryp�? - u�miechn�a si� mama.
Naj�atwiej krytykowa�
iedy s�awetna Vb, postrach wszystkich nauczycieli, wpad�a z impetem do klasy, przywita� j� niecodzienny widok. �awki po��czone, krzes�a dooko�a, na pulpitach kolorowe pisma.
- Proponuj� wam dzisiaj prac� w grupach - zacz�a pani Skierecka, zwana w skr�cie Skierk�.
- To oczywi�cie propozycja z tych nie do odrzucenia - mrukn�� pod nosem Grzesiek.
Co� jakby cie� u�miechu przemkn�o przez twarz polonistki.
- Przynios�am kilka m�odzie�owych czasopism - m�wi�a dalej - i chcia�abym bardzo us�ysze� wasze opinie na ich temat.
- Oczywi�cie pozytywne... - prowokowa� dalej klasowy zawadiaka.
- Niekoniecznie, ale by�oby dobrze, gdyby�cie
i
67
potrafili powiedzie�, co wam si� w nich podoba, a co nie, i czego oczekiwaliby�cie jako czytelnicy Zaszele�ci�y przewracane strony
- O, nie! - j�kn�� Kuba. - Przecie� to dla maluch�w. Jakie� wierszyki, bajeczki, dobrze, �e kolo-rowanek nie ma.
- A w tym naszym wszystko na powa�nie - wyd�a wargi Iwona. - Artykuliska jakie� takie tasiemcowe, nawet si� nie chce zaczyna�.
Jacek w ekspresowym tempie przejrza� ca�� le��c� przed nim gazet�, zatrzymuj�c oko jedynie na ciekawostkach motoryzacyjnych. Kto� parskn�� �miechem, bo czyta� w�a�nie ostatni� stron�, t� z dowcipami.
- Og�lnie, nic ciekawego - podsumowa� bezlito�nie Grzesiek.
- Wygl�da na to, �e nie podoba wam si� �adne z tych pism - zauwa�y�a spokojnie Skierka.
Grzesiek poczu� si� jak ryba w wodzie.
- No, bo kogo tak naprawd� obchodzi jaki� tam amatorski teatr czy ekologiczne trucie - wymachiwa� trzyman� w r�ku gazet�.
- Jak trucie, to chyba... nieekologiczne - zauwa�y� przytomnie Maciek.
68
- Prawd� m�wi�c, spodziewa�am si� takich opinii - przerwa�a dyskusj� Skierka. - A wiecie, dlaczego? Bo krytykowa� naj�atwiej. Oczywi�cie wydaje ci si�, Grzesiu, �e redagowanie ciekawego pisma to dziecinnie prosta sprawa i ty zrobi�by� to dziesi�� razy lepiej...
- No pewnie - Grze� najwyra�niej postanowi� nie da� si� zbi� z tropu.
- W takim razie... spr�buj. Tego si� nie spodziewa�.
- Oczywi�cie nie musisz pisa� wszystkiego sam - u�miechn�a si� pocieszaj�co polonistka. Na nast�pn� �rod� ka�dy przyniesie jaki� tekst do twojej gazety Mo�e to by� recenzja ciekawej ksi��ki albo filmu, felieton na temat dyskotek szkolnych albo artyku� o �winkach morskich. Daj� wam zupe�nie woln� r�k�. Tych tekst�w nie b�d� ocenia�, ale wszystkie uwa�nie przeczytamy. Mo�e uda si� stworzy� z nich co� naprawd� interesuj�cego... Kto wie?
Niecodzienna lekcja
??? do wiary! Pierwszy raz Vb zlekcewa�y�a dzwonek na przerw�. Skierka promienia�a. Tyle fantastycznych tekst�w!
Grzesiek, jak to Grzesiek - wsadzi� kij w mrowisko. Przeprowadzi� wywiad ze swoj� kuzynk�, kt�ra chodzi do szko�y muzycznej i �wiczy gr� na skrzypcach cztery godziny dziennie. Potem do nocy siedzi nad ksi��kami. Na podw�rko nie wychodzi wcale. Ma trzyna�cie lat, a nie umie jeszcze je�dzi� na rowerze! Czy to mo�na nazwa� dzieci�stwem?
Marta odwa�y�a si� przynie�� par� swoich wierszy, kt�re do tej pory l�dowa�y w szufladzie. Jeden by� niesamowity. Napisa�a w nim, �e ludzie s� jak pude�ka. Otworzysz - wyskakuje u�miechni�ty diabe�ek. Dopiero gdzie� g��boko, ukryte w po-
70
dw�jnym dnie bije prawdziwe serce. Skierce bardzo si� ten wiersz podoba�.
Ka�ka ma ��wia, wi�c postanowi�a spojrze� raz na �wiat jego oczami. Naj�mieszniejsze by�o, jak Dudu�, bo tak ma na imi� ten ��w, dziwi� si�, �e wszyscy domownicy wiecznie gdzie� si� �piesz�; jego zdaniem, v^ zupe�nie niepotrzebnie.
Maciek wykorzysta� wizyt� dziadka i spisa� najzabawniejsze domowe anegdoty Ca�a klasa p�ka�a ze �miechu, s�uchaj�c, jak raz ciocia Ma�ka nie chcia�a wpu�ci� prezesa sp�dzielni mieszkaniowej do jego w�asnego gabinetu, twierdz�c, �e "ten pan wcale nie sta� w kolejce".
Magda, kt�ra chce zosta� modelk�, uprosi�a tat�, aby zrobi� jej seri� zdj�� w r�nych, skomponowanych przez ni�,
71
wiosennych kreacjach. Dziewczyny nie mog�y si� napatrze�.
Wojtek narysowa� kapitalny komiks. Magda z Ol� przeprowadzi�y wsp�lnie wywiad z s�siadem artyst�, czyli panem Adamem. Ka�dy co� wymy�li�.
- Nie spodziewa�am si� takiego �niwa - kr�ci�a g�ow� zachwycona Skierka. - To� to zupe�nie fantastyczny numer klasowej gazety! Trzeba go tylko posk�ada�.
- I wymy�li� tytu� - dorzuci� dumny jak paw Grzesiek.
- Dobrze by by�o utworzy� redakcj�, kt�ra si� tym zajmie.
Zg�osi�o si� p� klasy.
- Kto ma w domu komputer - komenderowa� Grze� - sam przepisuje swoje teksty i przynosi na dyskietce. Kto nie ma, dostarcza do mnie. Magda z Ol� nie s� podpadni�te u pani dyrektor, wi�c id� za�atwi� kserowanie. Za tydzie� pierwszy numer b�dzie gotowy.
- A nast�pny? - spyta�a z nadziej� w g�osie Skierka.
- Nast�pny... za miesi�c.
Chochlik
Mo�e "�aczek"...
- Eee... to jako� tak starodawnie.
- No, to "Dzwonek".
- Fatalnie si� kojarzy. A tak w og�le, czy to koniecznie musi by� co� zwi�zanego ze szko��?
- Oczywi�cie, �e nie!
- Wymy�lmy co� �miesznego...
- Na przyk�ad...
- Na przyk�ad "S�o�".
- A czemu "S�o�"?
- A czemu nie?
Zapewne dosz�oby do k��tni, gdyby nie Skierka.
- Proponuj�, aby�my wszystkie propozycje tytu��w zapisali na tablicy, a z nich dopiero, drog� losowania, wybrali ten najlepszy. I zr�bmy to w miar� sprawnie, bo chcia�am powiedzie� wam jeszcze
7$
par� s��w na temat korekty. Przejrza�am gotowy numer i stwierdzam, �e chochlik narozrabia� w nim ca�kiem nie�le.
- Kto narozrabia�?
- Chochlik dziennikarski, czyli z�o�liwy skrzat, kt�ry uwielbia p�ata� pisz�cym i sk�adaj�cym teksty r�ne paskudne kawa�y. Ot, na przyk�ad Ma�kowi zjad� tylko ogonek przy "�" i wasz kolega zamiast "wyk�pa� si�", "wykapa� si�" w jeziorze.
- A fuj! - skrzywi� si� Grzesiek, zag�uszany przez zbiorowy rechot.
Maciek wytrzeszczy� oczy.
- Faktycznie. A to �obuz!
- W relacji sportowej Bartka pi�karze strzelili "gula" - kontynuowa�a Skierka - co te�, przyznacie, brzmi do�� dwuznacznie.
Klasa a� trz�s�a si� ze �miechu.
- To tylko bardziej efektowne wpadki. Nie chc� by� z�ym prorokiem, ale chyba was sobie upodoba�.
- Mam! - wrzasn�� nagle Wojtek.
- Co masz?
- Mam tytu�! No, bo jak ten chochlik tak nas lubi, no to niech ju� zostanie.
74
- Niby jak?
- Tytu�owo!
Przez moment w klasie zapanowa�a cisza.
- A wiesz, �e to jest my�l - ol�ni�o Grze�ka.- Mo�e swoim nie b�dzie tak dokucza�. Prosz� pa�stwa, oto pierwszy numer "Chochlika" - superga-zety Vb. I co? Jak brzmi?
- Kapitalnie.
- W takim razie... Witaj, "Chochliku"!
l/o robisz? - spyta� weso�o tato, zagl�daj�c przez rami� Magdzie.
- Uk�adam krzy��wk� - mrukn�a, nie odrywaj�c wzroku od ekranu komputera.
- Ho, ho... A co to za krzy��wka?
- Do gazetki.
- Kiedy wychodzi?
- W przysz�ym tygodniu.
- To przed samymi �wi�tami...
- Faktycznie! - Magda a� podskoczy�a na sto�ku. - O kurcz� wielkanocne! O tym nie pomy�la�am. Przecie� musz� by� jakie� �yczenia, �wi�teczne niespodzianki i w og�le...
- No... - tato z przekonaniem kiwn�� g�ow�. - Taki �wi�teczny numer musi by� jak prezent - im weselszy i bardziej pomys�owy, tym lepszy.
76
- �atwiej powiedzie�, ni� wykona� - zmarszczy�a brwi Magda.
Po chwili dzwoni�a ju� do Grze�ka.
- Musisz co� wymy�li�... No... wiesz, co� ciekawego, dowcipnego i na czasie - rozumiesz, �wi�ta... Oczywi�cie, �e te� pomy�l�. Na razie!
Jednak Internet to fantastyczna rzecz. Przy pomocy taty Magda znalaz�a w nim ciekawostki o tym, jak wygl�da Wielkanoc w r�nych krajach �wiata. Niekt�re obyczaje to w�a�ciwie z powodzeniem mo�na by przeszczepi� na rodzimy grunt. Ot, chocia�by to chowanie w domu lub ogrodzie kolorowych
pisanek ze s�odyczami dla dzieci. Szukanie takich jaj musi by� r�wnie emocjonuj�ce, jak zagl�danie pod poduszk� sz�stego grudnia. Pi�kny, naprawd� pi�kny zwyczaj...
Grze� nie przepada� za dziewczynami, ale musia� przyzna�, �e je�li chodzi o wymy�lanie r�nych niespodzianek i upi�ksze�, s� niezr�wnane. Ewka z Kasi� narysowa�y dok�adnie, jak zrobi� r�ne �mieszne wielkanocne zwierz�tka i inne cude�ka z wydmuszek, oraz poda�y przepis na wyhodowanie rze�uchy, a Iwonka u�o�y�a �yczenia dla czytelnik�w - wierszem.
Numer wyszed� naprawd� �liczny. Jak dobrze, �e ludzie zerkaj� sobie czasem przez rami�.
-�
Cyrk
rzysiek wpad� do klasy prawie bez tchu.
- Cyrk! Cyrk przyjecha�! - wysapa� wreszcie.
- I co z tego? - ostudzi� go Piotrek.
- Jak to, co z tego? Trzeba o tym napisa�. To b�dzie gw�d� numeru!
- Dobra - zgodzi�a si� szybko Magda. - W niedziel� wyci�gn� tat� na przedstawienie i wszystko dok�adnie opisz�.
- Na przedstawienie to ka�dy mo�e i�� - skrzywi� si� Krzysiek. - Ja bym ch�tnie obejrza� sobie taki cyrk od kuchni, rozumiesz?
- No... - mrukn�� Grze� - to mog�oby by� ciekawe, ale jak si� tak zaczniemy kr�ci� po zapleczu, to jeszcze nas kto� lwem poszczuje.
- Nie przesadzaj, p�jdziemy wcze�niej do
t
79
dyrektora i powiemy, W czym rzecz. Krzy� najwyra�niej mia� gotowy plai*-
- Kto idzie ze mn�?
- Wszyscy!
Na miejscu okaza�o siC>ze dyrektora nie ma, a zast�pca jest bardzo zaj�ty.
- Trzeba by�o wcze�niej zadzwoni� i um�wi� si� - t�umaczy� mi�y p^n siedz�c