14771
Szczegóły |
Tytuł |
14771 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
14771 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 14771 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
14771 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Rodzicom i wszystkim, kt�rzy pisz� do siebie listy
ks. Piotr G�sior, t�umacz
Gianna Beretta Molla
Twoja wielka mi�o�� pomo�e mi by� siln�
Listy do m�a
pod redakcj� Elio Guerriero
Rafael - Krak�w 2005
Spis tre�ci
Przedmowa
Wprowadzenie
Wst�p
1. �ycie
Dzieci�stwo i m�odo��
Narzecze�stwo i ma��e�stwo Listy
Tre�� i duchowo��
Listy narzecze�skie
Listy pierwszych lat ma��e�stwa
Listy z okresu podr�y do Ameryki
Listy ostatnie
Podsumowanie
�Naprawd� chcia�abym uczyni� Ci� szcz�liwym"
(luty - wrzesie� 1955 r.)
�Twoja ogromna mi�o�� pomo�e mi by� siln�"
(grudzie� 1955 r. - lipiec 1958 r.)
�Twoje listy wyra�aj� ca�� Tw� mi�o�� wobec mnie i Twoich najdro�szych skarb�w"
(kwiecie� - czerwiec 1959 r.)
Jestem Ci bliska sercem i modlitw�"
(czerwiec 1960 r. - luty 1961r.)
Przedmowa
Dialog, najpierw pomi�dzy narzeczonymi, p�niej pomi�dzy m�em i �on�, czyli dialog w rodzinie - jest znakiem i po�ywk� prawdziwej mi�o�ci oraz wyrazem autentycznego �ycia rodzinnego. Taki dialog wyrasta bowiem z samej rzeczywisto�ci rodziny - dla kt�rej okres narzecze�stwa stanowi wa�ne i niczym nie zast�pione przygotowanie - jako rzeczywisto�ci opartej na mi�o�ci i o�ywianej mi�o�ci�. Zapocz�tkowana ma��e�stwem rodzina stanowi codzienne i �yciowe do�wiadczenie polegaj�ce na realizacji wsp�lnoty ludzi, kt�rzy �otrzymuj� misj� zachowywania, przejawiania i przekazywania mi�o�ci jako �ywe odbicie i rzeczywisty udzia� w mi�o�ci Boga dla wszystkich ludzi i mi�o�ci Chrystusa Pana dla swej oblubienicy Ko�cio�a" (Familiaris consortio, nr 17). Rodzina zatem mo�e i powinna by� postrzegana i oceniana jako podstawowe, uprzywilejowane i najwa�niejsze, miejsce �komunikowania". Rodzina jest, ze swej natury i swego przyrodzonego powo�ania, komunikowaniem d���cym do ca�kowitego, wzajemnego ofiarowania siebie pomi�dzy ma��onkami, kt�rzy czuj� si� powo�ani do tego, aby wie�� �ycie �we dwoje". Komunikowaniem, ponadto, kt�re staje si� tak konkretne, i� czyni z rodziny jedyne naprawd� ludzkie miejsce, w kt�rym mo�e by� kreowane i przekazywane nowe �ycie, we wsp�pracy z Bogiem Stw�rc� i poprzez interpretacj� jego zamys�u mi�o�ci (por. Gaudium et spes, nr 50), a tak�e fundamentalne i podstawowe �rodowisko, w kt�rym dzie�
po dniu jest wyra�any, przekazywany i budowany sens �ycia, poprzez edukacyjne pos�annictwo rodzic�w.
Listy do m�a �wi�tej Joanny Beretty Molli [w org. Gian-na~ w dalszej cz�ci ksi��ki imi� �wi�tej, a tak�e jej m�a Pietro zosta�y przet�umaczone odpowiednio: Joanna i Piotr -przyp. wydawcy] stanowi� prosty i niezwyk�y zarazem przyk�ad takiego przekazu. �Prosty" poniewa� ujawniaj� konkretn� codzienno�� relacji opartej na mi�o�ci. Relacja ta przebiega poprzez entuzjastyczn� faz� zakochania i nami�tno�ci do m�a, pos�uguje si� typowymi zwrotami u�ywanymi przez narzeczonych i ma��onk�w, rozbrzmiewa tonacj� czu�o�ci, ujawnia rado�� i uczucie wobec dzieci, zmartwienie o ma��onka, zdradza oznaki zaniepokojenia wobec ka�dego symptomu choroby u dzieci, zwraca uwag� na drobiazgi tak wa�ne w codziennym �yciu (notatki na temat zakup�w czy rzeczy, kt�re nale�y zabra� na wakacje), troszczy si� o problemy ma��onka i w pewien spos�b dzieli je, pr�buj�c stawi� im czo�a i rozwi�zywa�. �Niezwyk�y" za� przede wszystkim ze wzgl�du na cz�stotliwo��, z jak� Joanna i Piotr pisywali do siebie listy, zadziwiaj�c� zw�aszcza dzisiaj, kiedy wymiana list�w sta�a si� rzadko�ci�. Cz�stotliwo��, kt�ra mo�e wydawa� si� nawet przesadna, lecz kt�ra o wiele lepiej ni� s�owa pokazuje, jak tych dwoje ludzi nie potrafi�o istnie� i my�le� o sobie bez porozumiewania si� mi�dzy sob�, bez m�wienia o swoich uczuciach, o tym co robi�, o swoich rado�ciach i trudach, o swoich niepokojach, o swojej wierze.
Owa wymiana korespondencji jest nadzwyczajnym przyk�adem przekazywania siebie w taki spos�b, i� przede wszystkim pozwala nam dostrzec �wiat�o ��ycia wed�ug Ewangelii", owej duchowo�ci, kt�ra charakteryzowa�a do�wiadczenie Joanny i jej m�a Piotra, kt�rego listy r�wnie�, co mo�na wywnioskowa� z pewnych wzmianek zawartych w listach �ony, mog�yby przyczyni� si� do zarysowania pe�niejszego obrazu duchowo�ci tej ma��e�skiej pary i chrze�cija�skiej rodziny.
Z lektury list�w wy�ania si� co� w rodzaju obrazka ��ycia rodzinnego wed�ug Ewangelii" opartego na za�o�eniu, �e wyb�r i �ycie ma��e�skie jest �ask� i powo�aniem znajduj�cym w ma��e�stwie podstaw�, paradygmat i wz�r prze�ywania ma��e�stwa i rodziny, wyra�aj�c si� poprzez �ycie w wierze, dialog z Bogiem, s�u�b� cz�owiekowi.
Tak w�a�nie by�o z Joann�, kobiet� �wiadkiem Ewangelii jako �on� i matk�, kt�ra r�wnie� w �yciu ma��e�skim uzna�a Jezusa za sw�j najwa�niejszy punkt odniesienia.
Traktowa�a ma��e�stwo i rodzin� jak autentyczne powo�anie, powo�anie �wi�te, pragn�c uczyni� z w�asnej rodziny �ma�y wieczernik, gdzie Jezus zakr�luje nad ka�dym naszym uczuciem, pragnieniem i dzia�aniem".
Prze�ywa�a rado�nie swoje �ycie ma��e�skie i rodzinne, pragn�c gor�co ju� od czas�w narzecze�stwa spe�nia� wol� Pana w przekonaniu, �e �mi�o�� powinna by� ca�kowita, pe�na, kompletna, zgodna z prawem Boga i trwa�a a� po niebo", i �e pobra� si� oznacza przyj�� Sakrament Mi�o�ci. �Wsp�lnie staniemy si� wsp�pracownikami Boga w akcie stworzenia. W ten spos�b b�dziemy mogli ofiarowa� Bogu dzieci, a�eby Go kocha�y i s�u�y�y Mu".
By�a bez reszty nastawiona na do�wiadczenie ca�kowitego podzielania �ycia m�a, kt�rego naprawd� kocha�a, czyli pragn�a i szuka�a dla niego szcz�cia: �Ty wiesz, �e moim pragnieniem jest widzie� Ci� i zna� jako osob� szcz�liw�. Powiedz, jaka powinnam by� i co powinnam uczyni�, �eby� by� szcz�liwy"; Jak�e bardzo i ja chcia�abym zawsze by� dla Ciebie powodem rado�ci i ulgi. Tymczasem nieraz zastanawiam si�, czy przypadkiem nie jestem ci�arem". Jednocze�nie prosi�a o wybaczenie wszelkich uchybie� i pomoc w poprawie, gdyby nie mog�a kocha� do samego ko�ca: �B�dziesz m�g� mi natrze� uszu, je�libym nie dotrzyma�a danego s�owa!", Je�li zobaczysz, �e czyni�abym cokolwiek, co nie jest dobre, powiedz mi o tym, popraw mnie. Czy rozumiesz? B�d� ci za to zawsze wdzi�czna".
Sta�e jest te� poczucie wiary, kt�re emanuje z napisanych przez ni� list�w i bezustanne odnoszenie do w�asnej modlitwy, m�a i dzieci: �Brakuje jeszcze tylko dwudziestu dni, a potem jestem ju�... Joanna Molla! Co by� powiedzia�, aby�my w celu duchowego przygotowania i przyj�cia tego Sakramentu prze�yli co� w rodzaju triduum? W dniach 21, 22 i 23 Msza �w. i Komunia �w., Ty w Ponte Nuovo, ja w Sanktuarium Matki Bo�ej Wniebowzi�tej"; �... ile� modlitwy w Twojej rodzinie! Zawsze znajdujesz czas by uczestniczy� we Mszy �wi�tej. Ja niestety nie mog� si� ruszy�..."; �Gigetto czeka� na Ciebie a� do wczoraj, kiedy przyby�a Zita. Wo�a� Ci� przez okno przez dobry kwadrans. Potem, aby go pocieszy�, zabra�am go a� na zakr�t ko�o kapliczki Matki Bo�ej. Tam odm�wi� �Zdrowa� Maryjo- za swojego tatusia i powr�cili�my do domu".
Jak�e czu�e i wyraziste jest poczucie macierzy�stwa, poprzez kt�re uczyni�a ze swego rodzinnego do�wiadczenia autentyczny akt mi�o�ci i s�u�by cz�owiekowi: �Pan Jezus ponownie pob�ogos�awi� nasz� mi�o��. Da� nam nast�pne male�stwo. Jestem bardzo szcz�liwa, zar�wno przy wsparciu Mamusi z Nieba, jak i Twoim z bliska. Jeste� tak dobry, wyrozumia�y, czu�y i dlatego nie przera�aj� mnie nic a nic trudy nowego macierzy�stwa".
Nie brak te� nawi�za� do g��bokiego realizmu chrze�cija�skiego, kt�ry umie stawi� czo�a do�wiadczeniom b�lu i cierpienia: �To prawda, b�d� te� trudne chwile, ale je�li b�dziemy si� kocha� tak jak teraz, to z Bo�� pomoc� zniesiemy wszelki b�l", �Drogi Piotrze, nigdy nie wyobra�a�am sobie, i� trzeba tak wiele cierpie�, zostaj�c mam�!".
To tylko kilka uderzaj�cych przyk�ad�w z List�w do m�a. S� one jak�e cennym �wiadectwem ma��e�skiej i rodzinnej duchowo�ci, niczym autentyczna droga �wi�to�ci: duchowo�ci - jak wspomina Dyrektoriat duszpasterstwa rodzin Ko�cio�a we W�oszech - �opartej na sakramencie ma��e�stwa i ci�gle o�ywianej i kszta�towanej przez Eucharysti�", kt�ra �realizuje si� i wyra�a nie poza �yciem ma��e�skim i rodzinnym, lecz wewn�trz niego, poprzez rzeczywisto�� i codzienne zaj�cia dla� charakterystyczne, w wierno�ci wszystkim wymogom mi�o�ci ma��e�skiej i rodzinnej i w ich radosnej realizacji" (nr 112).
P�ynie st�d szczere podzi�kowanie dla tego, kto opracowa� to wydanie, a przede wszystkim dla in�. Piotra Molli, kt�ry przechowa� z pe�nym mi�o�ci staraniem te listy, oddaj�c je teraz do dyspozycji wszystkich tych, kt�rzy zechc� si� z nimi zapozna�.
Z nadziej�, �e lektura tej korespondencji pomo�e wielu narzeczonym i ma��onkom, aby i oni, za przyk�adem �wi�tej Joanny i wspierani jej or�downictwem, umieli uczyni� ze swego �ycia przedma��e�skiego, ma��e�skiego i rodzinnego ��ycie wed�ug Ewangelii", b�d�cej �r�d�em niezniszczalnego sensu i rado�ci istnienia.
+ Carlo Maria kardyna�Martini Arcybiskup Mediolanu
Wprowadzenie
Listy z okresu narzecze�stwa by�y dla mnie cudownym prze�yciem. Wzbogaca�y nas w entuzjazm i rado��, czu�o�� i mi�o��, stanowcze i opatrzno�ciowe zaproszenie do cieszenia si� pi�knem �ycia i cudowno�ci� stworzenia, do prze�ywania wiary z rado�ci� i zaufaniem Opatrzno�ci Bo�ej.
Przez z�o�on� mi deklaracj�: �Naprawd� chcia�abym uczyni� Ci� szcz�liwym i by� taka, jakiej pragniesz: dobra, wyrozumia�a i gotowa do po�wi�ce�, kt�rych b�dzie wymaga�o od nas �ycie" i �...pragn� odda� Ci siebie w darze, by stworzy� prawdziwie chrze�cija�sk� rodzin�..." w pierwszym li�cie (z 21 lutego 1955 r.) Joanna pomog�a mi okre�li� m�j idea� i skierowa� wol� na czynienie podobnie.
Odwo�ywanie si� w innych listach do Boga, Jego pomocy i b�ogos�awie�stwa, do zaufania Mu, do naszego obowi�zku bycia wdzi�cznym, �wiadczy�o o tym, jak bardzo radykalna musia�a by� w Niej wiara i jak g��boki by� Jej duch modlitwy.
W li�cie z 9 kwietnia tego� samego roku Joanna, w swej pokorze, napisa�a do mnie: �Piotrze, pragn� by� dla Ciebie tak� dzieln� niewiast� z Ewangelii! Jednak odnosz� wra�enie, �e jestem taka s�aba...".
W rzeczywisto�ci ju� od pocz�tku by�a kobiet� siln�. Gdy J� poprosi�em o zamieszkanie w jednorodzinnym domku znajduj�cym si� na terenie nale��cym do fabryki, kt�rej by�em dyrektorem, zgodzi�a si� bez wahania. A kiedy w latach 1956-1957-1958 bardzo trudne i przed�u�aj�ce si� strajki zmusi�y j� do bezpo�redniego wsp�do�wiadczania trosk i goryczy, nigdy nie poprosi�a mnie o zmian� miejsca zamieszkania. Wiedzia�a, �e to miejsce u�atwia mi odpowiedzialne wype�nienie moich zada�.
Dzi�ki sugestiom, natychmiast przeze mnie zaakceptowanym, co do �wi�towania naszego oficjalnego narzecze�-stwa na Mszy �w. i w Komunii oraz przede wszystkim przez propozycj� zawart� w li�cie z 14 wrze�nia 1955 roku, aby�my si� przygotowali na przyj�cie Sakramentu Mi�o�ci przez triduum Mszy �w. i Komunii, Joanna zach�ci�a mnie do dobra.
W jedno�ci �ycia i mi�o�ci naszej rodziny, kt�r� narodziny dzieci uczyni�y jeszcze bardziej szerok� i zaanga�owan�, Joanna czu�a si� coraz bardziej spe�niona. Potwierdzaj� to Jej listy, a ja lubi� wspomina� J� tak�.
W tym momencie przykl�kam przed Ni�, kobiet�, narzeczon�, ma��onk� i matk�, cudown� i siln�, kt�ra w swej mi�o�ci do �ycia i tego stworzenia w Jej �onie, potrafi�a si� wznie�� na szczyty jeszcze wi�kszej mi�o�ci, jak� Jezus nam wskaza�.
Piotr Molla
Wst�p
Listy do m�a �wi�tej Joanny Beretty Molli otwieraj� nowy, znamienny rozdzia� w duchowo�ci chrze�cija�skiej. Listy te, o wiele lepiej ni� jaki� teologiczny traktat, w spos�b przekonuj�cy pokazuj�, �e �cie�ka �wi�to�ci nie wiedzie wy��cznie poprzez �ycie zakonne czy s�u�b� kap�a�stwa sakramentalnego. Mo�e ujawni� si� r�wnie� w �wiecie, u kobiety �yj�cej w�asnym powo�aniem �ony i matki.
Owa staro�ytna prawda chrze�cija�ska (jak to zosta�o zapisane w Dziejach Apostolskich), �e �wi�ci to synonim chrze�cijan, wchodzi�a w dzieje stopniowo i w ciszy. Wydawa�o si�, i� pomi�dzy rozmaitymi typami �wi�tych (m�czennicy, wyznawcy, doktorzy, dziewice) nie ma miejsca dla chrze�cijan, kt�rzy podj�li �ycie ma��e�skie i prze�ywali je jako sw� w�asn� misj� otrzyman� od Boga, jako miejsce, w kt�rym mog� zrealizowa� swoje talenty. Ale tu jest co� wi�cej. Nieliczne osoby �onate (Ryta, Nicola de Fliie, Franciszka Rzymianka, Joanna de Chantal, Luisa de Marillac), og�oszone przez Ko�ci� �wi�tymi, doprowadzi�y niejako do uroczystej zamiany przyrzecze� ma��e�skich. Joanna Beretta natomiast umar�a w stanie ma��e�skim, a jej listy s� �wiadectwem rado�ci z �ycia w zjednoczeniu z ma��onkiem oraz czu�o�ci i nat�enia mi�o�ci wobec dzieci. Co wi�cej, usuwaj�c na chwilk� zas�on� ze swego �ycia prywatnego, Joanna pozwoli�a dostrzec, �e mi�o�� do Chrystusa niczego nie ujmuje z pi�kna bycia zakochanym, z prze�ywanego poci�gu i uczucia wobec ukochanego, z entuzjazmu i woli po�wi�cenia si� dzieciom. Przeciwnie, s� to uczucia, kt�re odkrywamy tu �wie�e jak nieogarnione �r�d�o.
We wst�pie do Medytacji o Ko�ciele kardyna� Henri De Lubac przywo�uje na pami�� cierpienia licznych chrze�cijan przymuszonych do m�wienia na temat tajemnicy Ko�cio�a, kt�ry kochali i musieli wy��cznie adorowa�. Pomimo to - uwa�a Kardyna� - przyszed� moment, aby o Ko�ciele rozmawia� i aby po�o�y� mocny fundament rzetelnej eklezjologii, zw�aszcza ze wzgl�du na nieporozumienia, jakie si� rozprzestrzeni�y, szczeg�lnie w okresie mi�dzywojennym, odno�nie do koncepcji wsp�lnoty za�o�onej przez Jezusa Chrystusa. Uwa�am zatem, �e dzi� jest konieczne zastosowanie rozumowania Kardyna�a wobec �ycia ma��e�skiego. W czasach, gdy chrze�cija�ska koncepcja ma��e�stwa jest �le rozumiana i wyszydzana z wielu stron, nadszed� moment, aby pokaza� wyj�tkowe pi�kno wsp�lnego �ycia ma��onk�w od strony os�b do�wiadczaj�cych go. Jest to nagl�ca potrzeba wobec jednog�o�nego ch�ru oszczerc�w. Trzeba powtarza�, bardziej przyk�adem ni� s�owem, �e ma��e�stwo chrze�cija�skie jest w pe�ni mo�liwe do zrealizowania w �yciu, a tak�e, i� zaryzykowanie w�asnego �ycia jest racjonalne i po ludzku op�acalne. I taki oto jest najg��bszy sens wyniesienia na o�tarze Joanny Beretty Molli oraz publikacji jej list�w do m�a.
Aby u�atwi� zrozumienie przedstawionych zagadnie�, niniejszy wst�p zosta� podzielony na dwie cz�ci: kr�tka notka biograficzna �wi�tej Joanny oraz kilka uwag i opinii na temat list�w.
1. �ycie
Rodzice Joanny - Albert Beretta (1881-1942) i Maria De Micheli (1887-1942) - byli mocno przywi�zani do tradycji katolicyzmu lombardzkiego ko�ca XIX wieku. Z punktu widzenia socjalnego rodzina Berett�w by�a dobrze sytuowana. Nie ' obnosi�a si� jednak z bogactwem i nie unika�a pomocy bardziej potrzebuj�cym. Tato by� zatrudniony w prz�dzalni bawe�ny Kantonu Mediolan na stanowisku administracyjnym, mama - pomimo, �e posiada�a dyplom dyrektora przedszkola realizowa�a si� jako gospodyni domowa, chc�c z bliska towarzyszy� dzieciom w ich rozwoju i edukacji.
Po zawarciu sakramentu ma��e�stwa 12 pa�dziernika 1908 roku, ma��onkowie zamieszkali w Mediolanie na placu Risorgimento. Pilnie ucz�szczaj�c do pobliskiego ko�cio�a ojc�w Kapucyn�w przy ulicy Monforte, obydwoje zafascynowali si� Trzecim Zakonem �w. Franciszka do tego stopnia, �e przyj�li w swoim �yciu idea� ub�stwa i pogody ducha proponowany przez Biedaczyn� z Asy�u. Syn Berett�w -ksi�dz J�zef tak wypowiada si� na temat rodzic�w (jego �wiadectwo jest tak pi�kne, i� usprawiedliwia to d�ugo�� tego� cytatu): �Mamusia by�a naprawd� -kobiet� siln��, o kt�rej m�wi Pismo �wi�te. Sw�j dzie� zaczyna�a wcze�nie, o pi�tej rano, kiedy to tatu� wstawa�, aby si� uda� na pierwsz� Msz� �wi�t� i zacz�� dzie� pracy przed Panem Jezusem i w Jego imi�. Szed� sam. Mamusia zostawa�a w domu, by przygotowa� �niadanie i posi�ek po�udniowy, kt�ry pakowa�a mu do ma�ej walizeczki.
Kiedy tatu� udawa� si� do pracy w Mediolanie, mamusia wchodzi�a do naszych pokoik�w i budzi�a nas, g�aszcz�c delikatnie nasze buzie. Wiedzieli�my, �e za chwil� b�dzie chcia�a wyj�� na Msz� �wi�t�, wi�c szybko si� ubierali�my szcz�liwi, �e b�dziemy mogli kl�kn�� obok niej, przygotowuj�c si� na przyj�cie Jezusa w Komunii �wi�tej i wsp�lne dzi�kczynienie. Jakie� cudowne by�y s�owa, kt�re nam sugerowa�a, �eby je m�wi� Jezusowi! Nast�pnie wracali�my do domu na �niadanie, a po nim - w drog� do szko�y.
A tatu�? M�czyzna niewiele m�wi�cy, a je�li ju�, to s�owa jego by�y owocem refleksji i m�dro�ci. Nie mam w�tpliwo�ci co do jego zaufania i czci wobec mamusi. By� cz�owiekiem uczciwym, kt�remu mo�na by�o zawierzy� z zamkni�tymi oczyma. Do domu powraca� z Mediolanu wieczorem, a my, we dw�jk� lub tr�jk�, szli�my mu na spotkanie na stacj�, gdzie dociera�a naziemna kolej linowa z Citta Alty. Nie�li�my jego walizeczk� i widzieli�my, jak w gwarze naszych rozm�w znika�y z jego oblicza �lady zm�czenia. Wystarcza�o mu otworzy� drzwi domu, spotka� si� z u�miechem mamusi i radosnym przyj�ciem wszystkich jego pociech, aby na powr�t odzyska� ca�� sw� pogod� ducha. By�a to godzina kolacji i wszystko by�o ju� przygotowane. Po kr�tkiej modlitwie siadali�my z rado�ci� do tego d�ugiego biesiadowania. Jak cudownie jest by� w tak licznej gromadzie wok� swoich rodzic�w!
Rodzice lubili pos�ucha�, ka�dego po troch�, jak by�o w szkole, a kiedy wychodzi�a na jaw jaka� psota, pojawia�o si� na ich twarzach strapienie, kt�re bez zb�dnych s��w dawa�o nam do zrozumienia, �e to nie mo�e si� wi�cej powt�rzy�. Po zako�czeniu kolacji tatu� zapala� cygaro, a nasza starsza siostra Amalia, zdolna pianistka, dawa�a nam przyjemno�� s�uchania najpi�kniejszych utwor�w Chopina, Bacha i Beetho-vena. Nast�pnie przychodzi� czas na kolejny wa�ny moment naszego rodzinnego �ycia. Chodzi o odmawianie r�a�ca. Tatu� na stoj�co, przed obrazem Matki Bo�ej, a obok niego starsze dzieci. Natomiast my, m�odsi, obok mamy, kt�ra pomaga�a nam odpowiada� a� do chwili, dop�ki nie zasn�li�my wsparci o swoje kolanka".
Ma��onkowie Beretta zmarli w tym samym roku 1942. Pozostawili po sobie u dzieci, rodziny i znajomych wspomnienie �ycia chrze�cija�skiego w ca�o�ci i szczodrze po�wi�conego s�u�bie Bogu i bli�nim.
Dzieci�stwo i m�odo��
�wi�ta Joanna Beretta Molla by�a dwunastym dzieckiem, si�dmym z rodze�stwa, kt�re zdo�a�o prze�y� wiek niemowl�cy. Przysz�a na �wiat w Magenta, w domu dziadk�w ze strony ojca, 4 pa�dziernika 1922 roku, w dzie� �w. Franciszka. Ze wzgl�du na pobo�no�� franciszka�sk� rodzic�w - obydwoje byli cz�onkami Trzeciego Zakonu �w. Franciszka - na chrzcie dosta�a imi� �w. Jana, podobnie jak Biedaczyna z Asy�u. Sakrament ten otrzyma�a w tydzie� po narodzinach, w ko�ciele parafialnym pod wezwaniem �w. Marcina, z r�k stryja - ksi�dza J�zefa. Nast�pnie rodzina przenios�a si� do Mediolanu, do domu na placu Risorgimento, gdzie Joanna sp�dzi�a pierwsze lata swego �ycia.
By�a rozpieszczana przez braci i siostry. Od samego pocz�tku oddycha�a g��bok� atmosfer� chrze�cija�sk�, jaka kr�lowa�a w rodzinie. W 1925 roku rodzina przeprowadzi�a si� do Berga-mo, ale jej styl �ycia pozosta� bez zmian. Przygotowana przez mam� i starsz� siostr� Iucci, Joanna, maj�c zaledwie pi�� i p� roku, przyst�pi�a do Pierwszej Komunii �wi�tej. By�o to 4 kwietnia 1928 roku. Od tej pory codziennie rano razem z mam� uczestniczy�a we Mszy �wi�tej. W 1928 roku rozpocz�a nauk� w szkole podstawowej Be�trame di Colle Aperto w Bergamo. Wed�ug �wiadectwa m�odszej siostry - matki Virgini, Joanna by�a typem osoby bardzo pogodnej, klarownej, szczerej, �ywej". W szkole nie by�a bardzo b�yskotliwa, lecz �rodowisko rodzinne wspiera�o j� dop�ki nie odkry�a motywacji, aby zacz�� si� uczy� z wi�kszym zaanga�owaniem. W 1930 roku otrzyma�a bierzmowanie w katedrze w Bergamo i tego� samego roku zacz�a ucz�szcza� do szko�y prowadzonej przez siostry franciszkanki de La Sagesse. W nast�pnych latach, z powodu choroby mamy, wraz z bratem J�zefem i siostr� Virgini� chodzi�a do szko�y si�str kanoniczek. W 1933 roku rozpocz�a gimnazjum przy liceum publicznym Paolo Sarpi. Z tych lat pochodz� pierwsze dokumenty Joanny, do jakich mamy dost�p. S� to listy przesy�ane do rodze�stwa i rodzic�w, z kt�rych przebija wielkie przywi�zanie do rodziny, lecz r�wnie� m�wi� o trudach nauki. W roku 1936 nie zda�a egzamin�w dopuszczaj�cych do czwartej klasy gimnazjum z j�zyka w�oskiego i �aciny. Musia�a przez lato pozosta� w Bergamo, sk�d pisa�a do rodzic�w przebywaj�cych na wakacjach nad jeziorem Maggiore w Vigiona: �Staj� przy Tobie, kochana Mamusiu. Niestety, dzi� jestem sama i postanowi�am do Ciebie napisa�, a�eby w ten spos�b sp�dzi� nieco czasu w Twoim towarzystwie. Przesz�am od Doktryny do S. Vigilio. Potem zatrzyma�am si� nad nauk�...".
Joanna zda�a z wcale niema�ym trudem egzamin we wrze�niu i zacz�a ucz�szcza� do czwartej klasy gimnazjum Paolo Sarpi w Bergamo. W nast�pnym roku rodzina przenios�a si� do Genui, gdzie dziewczyna wykrystalizowa�a sw� osobowo��, a nade wszystko pog��bi�a jeszcze bardziej �ycie chrze�cija�skie. Kontynuowa�a nauk� w gimnazjum Instytutu Si�str �w. Doroty w Quinto, gdzie na �wiosn� 1938 roku uczestniczy�a w rekolekcjach prowadzonych przez jezuit� ojca Michele di Avedano. Po tych duchowych �wiczeniach, kt�re w �yciu pi�tnastolatki sta�y si� rodzajem duchowej metamorfozy, pozosta� zeszycik zatytu�owany Notatki i modlitwy. Zawiera on skr�ty kaza� ojca Avedano, postanowienia i modlitwy do odmawiania podczas dnia. Tak�e w szkole wiod�o si� pannie lepiej. Pi�t� klas� gimnazjum uko�czy�a z dobr� �redni�. Natomiast stan zdrowia sprawia� jej troch� k�opotu. Na pocz�tku nowego roku szkolnego rodzice postanowili zatrzyma� j� w domu, a�eby doprowadzi� do poprawy jej s�abej kondycji. Joanna zaakceptowa�a t� decyzj� z przyjemno�ci� i wykorzysta�a wolny czas na liczne zaj�cia, kt�re �wiadcz� o subtelno�ci jej ducha: pod kontrol� mamy podci�gn�a si� w grze na fortepianie, daj�c upust swej mi�o�ci do przyrody, malowa�a obrazy olejne, pomaga�a w pracach domowych. Przede wszystkim za� mia�a okazj� zapozna� si� i ucz�szcza� na spotkania Akcji Katolickiej, z kt�r� zwi�za�a si� na d�u�szy czas i w kt�rej rozwin�a sw�j charyzmat animatorki. Kolejn� �ask� tych lat okaza�o si� spotkanie ksi�dza Mario Righetti (1882-1975), jednego z protagonist�w ruchu liturgicznego we W�oszech, kt�ry zachwyci� Joann� umi�owaniem modlitwy liturgicznej Ko�cio�a.
Po rocznej przerwie Joanna na nowo podj�a nauk� w liceum klasycznym Si�str �w. Doroty w Genui Albaro, osi�gaj�c systematycznie dobre wyniki. Matur� klasyczn� zda�a w styczniu 1942 roku, w trakcie drugiej wojny �wiatowej. Rok 1942 by� dla niej ponadto czasem ci�kiej pr�by. Z powodu pogorszenia si� stanu zdrowia ojca i nieustannych bombardowa� Genui, rodzina Berett�w zdecydowa�a si� powr�ci� do Bergamo. W liguryjskim mie�cie pozosta�y dwie m�odsze siostry, kt�re musia�y zako�czy� nauk� w liceum. Poza tym, w kwietniu 1942 roku niespodziewanie umar�a mama Maria, a w pa�dzierniku tego samego roku tato Albert. Joanna bardzo bole�nie prze�y�a brak rodzic�w, jednak z niezmiennym zaanga�owaniem oddawa�a si� nauce i �yciu Ko�cio�a. Tymczasem rodzina, prowadzona przez starszego brata Franciszka, ostatecznie osiad�a w Magenta, sk�d Joanna mog�a z �atwo�ci� dojecha� na uniwersytet w Mediolanie. Id�c za przyk�adem braci: Ferdynanda i Enri�o, zdecydowa�a si� zdawa� na wydzia� medyczny. Przede wszystkim chodzi�o jej o realizacj� swego pragnienia, aby pomaga� bli�nim, nie�� rado�� i ulg� tym, kt�rzy cierpi�. W latach tragicznej wojny, wewn�trznej zawieruchy i upadku faszyzmu, Joanna zatrzyma�a si� w Mediolanie, by uczestniczy� w wyk�adach. Jako �e sytuacja ulega�a pogorszeniu, na pocz�tku czwartego roku (1945-46) dziewczyna zosta�a zmuszona do zmiany miasta i kontynuacji studi�w w Pavi. W tym czasie W�ochy wysz�y z zawieruchy wojennej i prze�ywa�y przewr�t republikan�w. Podobnie jak wielu m�odych tamtych czas�w, Joanna rzuci�a si� w wir pracy z rozmachem i zaanga�owaniem. Jej szczeg�lnym terenem dzia�ania by�a Akcja Katolicka. Od samego pocz�tku zosta�a wybrana przez m�odsze dziewcz�ta do prowadzenia ich edukacji i rozwoju duchowego. Od 1946 do 1949 roku by�a przewodnicz�c� grupy m�odzie�y �e�skiej. Wspomagana przez siostry i siostr� zakonn� Mariann� Meregalli ze Zgromadzenia Kanoniczek, kt�ra sta�a si� dla niej przyjacielem i duchow� przewodniczk�, podj�a wiele inicjatyw: konferencje, pielgrzymki, konkursy, zabawy, a przy tym nierzadko udawa�a si� do domu rodzinnego, aby wspom�c bardziej potrzebuj�ce m�odsze rodze�stwo.
Istniej� liczne �wiadectwa, kt�re m�wi� o metodzie edukacyjnej Joanny, opartej nie na zr�czno�ci w przekazie s�ownym, lecz dobroci i zdolno�ci s�uchania. Oto jak opisuje to jedna z jej podopiecznych: �W swoim apostolacie wyr�nia�a si� nade wszystko w dobroci oraz indywidualnym podej�ciu. Interesowa�a si� ka�dym problemem osobistym i rodzinnym. Zawsze stara�a si� interweniowa� z po�ytkiem, przez swoje wsparcie, s�owo zach�ty, rad� i otuch�".
Rok 1948 by� decyduj�cy dla W�och w kwestii zaistnienia na scenie mi�dzynarodowej. Podobnie jak wi�ksza cz�� katolik�w, Joanna zaanga�owa�a si� w poparcie zwyci�skiej kampanii wyborczej Demokracji Chrze�cija�skiej. Tym niemniej liczne zaj�cia nie przys�oni�y jej wcze�niejszej decyzji studiowania. 30 listopada 1949 roku to dzie� uzyskania upragnionego dyplomu z medycyny. Rok p�niej m�oda lekarka mog�a ju� otworzy� gabinet w Mesero, oddalonym o pi�� kilometr�w od Magenta. Rozpocz�cie pracy oznacza�o zmian� w organizacji �ycia, lecz nie w jej pragnieniu s�u�by. Zachowa� si� z tamtego czasu znamienny tekst na temat lekarskiej profesji: �Niestety, w dzisiejszych czasach powierzchowno�� zaistnia�a r�wnie� w naszej profesji. Leczymy cia�o, lecz bardzo cz�sto czynimy to bez kompetencji. Dlatego:
1. Dobrze czy�my to, co nale�ne z naszej strony. Solidnie studiujmy na swoim kierunku.
2. B�d�my uczciwi. B�d�my lekarzami godnymi wiary.
3. Praktykujmy wra�liw� trosk�, pami�taj�c, �e to s� nasi bracia, kt�rzy s� godni delikatno�ci.
4. Nie zapominajmy o duszy pacjenta".
Wierna takiemu programowi, m�oda lekarka chcia�a pog��bi� swe kompetencje, wi�c zapisa�a si� na kurs specjalizacji z pediatrii w Mediolanie. Na wyb�r mia�a wp�yw jej wielka mi�o�� do dzieci i szacunek wobec ka�dej matki.
Ponadto Joanna ci�gle marzy�a o wyje�dzie do brata - ojca Alberta, kt�ry by� misjonarzem w Brazylii. Z pomoc� drugiego brata, in�yniera Franciszka, organizowa�a nowoczesny szpital w Grajau w regionie Maranhao. W tym celu pracowa�a w Klinice Po�o�niczej Mangiagalli i uczy�a si� portugalskiego, przygotowuj�c si� do wyjazdu.
Joanna napisa�a kiedy� do brata: �Najdro�szy Ojcze Albercie. Ciesz� si� bardzo na my�l o przyje�dzie i s�dz�, �e jest to w�a�nie moje powo�anie. Modli�am si� o to i w tym celu pod koniec miesi�ca pojad� jeszcze na rekolekcje, aby Pan Jezus powiedzia� mi �tak� lub �nie�".
Po powrocie Franciszka, kt�ry opowiedzia� o mo�liwych chorobach, jakie zagra�aj� w Brazylii osobie nie za bardzo odpornej, najbli�si byli przera�eni. Wiedzieli, �e Joanna, podobnie jak mama Maria, �le znosi ciep�o i zacz�li j� nak�ania� do zmiany plan�w. Nawet ojciec duchowy i biskup Bergamo podzielali te obawy. Biskup Bernareggi powiedzia�: �Na tyle, na ile moje do�wiadczenie kap�a�skie i biskupie nauczy�o mnie, to wiem, �e kiedy Pan wzywa jak�� dusz� do pe�nienia dzie�a misyjnego, opr�cz wielkiej wiary i szczeg�lnej duchowo�ci obdarza j� tak�e si�� fizyczn�, kt�ra pomo�e znie�� trudno�ci i sytuacje, jakich tutaj nie jeste�my w stanie sobie nawet wyobrazi�". Joanna wys�ucha�a tych autorytatywnych opinii i zosta�a poruszona przede wszystkim por�wnaniem jej z mam�. W m�odo�ci rzeczywi�cie r�wnie� pani Maria mia�a pragnienie wyjazdu na misje. Tymczasem potem zosta�a nadzwyczajn� mam�. Tak wi�c po chwilowym zawodzie Joanna podj�a ze swej strony decyzj� o za�o�eniu rodziny.
Narzecze�stwo i ma��e�stwo
By� prawie koniec 1952 roku. Po odst�pieniu od my�li o pracy misyjnej, Joanna prze�y�a okres niepewno�ci, o kt�rym zgodnie dali �wiadectwo przyjaciele i najbli�si. Kryzys zosta� przezwyci�ony pod koniec 1954 roku. Joanna mia�a okazj� natkn�� si� w ambulatorium i parafii na in�yniera Piotra Moll�, kt�ry jako wicedyrektor zarz�dza� Staff� - zak�adem produkuj�cym zapa�ki i wyroby walcowane - tu� przed jej wielk� ekspansj� ekonomiczn�. Od 8 grudnia 1954 roku przyja�� zacz�a si� pog��bia�. Czterdziestodwuletni Piotr i o dziesi�� lat m�odsza Joanna spotkali si� z okazji Mszy �wi�tej prymicyjnej ojca Lino Garavaglia, przysz�ego biskupa Ceseny. Przelotne spojrzenia zmieni�y si� w spotkania, kt�re z czasem zyskiwa�y na intensywno�ci i uczuciu. Wydawa�o si�, �e niespodziewanie opada�a zas�ona i obydwoje odkrywali pi�kno drugiej osoby, wsp�lnot� idea��w (mi�o�� do rodziny, dzieci, bli�nich) od dawna wypracowywanych i ukrywanych przed wzrokiem niedyskretnych.
Joanna by�a pi�kn� kobiet�, w kt�rej Piotr natychmiast si� zakocha�. Sta�a si� dla niego jakby wyzwolicielk�, kt�ra wyrwa�a in�yniera z szarej codzienno�ci i wydarze� zwi�zanych z prac�, kt�ra o ma�o co a wype�ni�aby jego ca�� rzeczywisto��. Ze swej strony Piotr m�g� obdarzy� Joann�, kt�ra nie mia�a ju� rodzic�w i stale poszukiwa�a swojej drogi �ycia, poczuciem bezpiecze�stwa.
Po pierwszym spotkaniu przysz�y nast�pne i do�� szybko zacz�to rozmawia� o zar�czynach i ma��e�stwie. Piotr napisa� p�niej wspomnienie skierowane do dzieci: �Od lutego (1955) staramy si� stworzy� coraz wi�cej okazji, aby si� ze sob� spotka�; powierzamy sobie nasze pragnienia i aspiracje, nadzieje i oczekiwania, coraz lepiej si� rozumiemy". Ju� pod koniec lutego Piotr przedstawi� propozycj� ma��e�stwa, kt�ra zosta�a przez Joann� przyj�ta z rado�ci�. Istnieje z tego� okresu kilka przepi�knych list�w. Przedstawione s� w dalszej cz�ci ksi��ki. Oczywi�cie, Piotr i Joanna nie byli ju� nastolatkami, ale poprzez �wymienian� korespondencj� ich mi�o�� objawia�a si� jako �wie�a i m�odzie�cza, czu�a i pe�na entuzjazmu. Joanna napisa�a: �Naprawd� chcia�bym uczyni� Ci� szcz�liwym i by� taka, jakiej pragniesz: dobra, wyrozumia�a i gotowa do po�wi�ce�, kt�rych b�dzie wymaga�o od nas �ycie". Piotr odpowiedzia�: �Przeczyta�em Tw�j list wielokrotnie i go uca�owa�em. Zaczyna si� dla mnie nowe �ycie: �ycie Twojej wielkiej i upragnionej mi�o�ci oraz nowej rodziny i Twej promieniuj�cej dobroci. Dajmy pocz�tek �yciu naszej mi�o�ci".
Dzie� 11 kwietnia to moment oficjalnych zar�czyn, wymiany obr�czek i obietnicy wierno�ci. Natychmiast po tym rozpocz�y si� przygotowania do ma��e�stwa. Joanna prze�ywa�a czas narzecze�stwa z rado�ci� i dr�eniem. Podtrzymywa�a uczucia ca�kowitego ofiarowania siebie i gotowo�ci na przyj�cie ofiary, o kt�r� - jak przeczuwa�a - mi�o�� zawsze poprosi. Bardzo cz�sto w swoich listach odwo�ywa�a si� do rozdzia�u 31 Ksi�gi Przys��w: �Niewiast� dzieln� kt� znajdzie? Jej warto�� przewy�sza per�y. Serce ma��onka jej ufa, na zyskach mu nie zbywa; nie czyni mu �le, ale dobrze przez wszystkie dni jego �ycia". Autor natchniony wywy�sza kobiet� kochaj�c� i wiern�, delikatn� i konkretn�: wz�r, jakim Joanna si� ci�gle zachwyca�a. A zatem Joanna przygotowywa�a si� duchowo, ale w rado�ci prze�ywa�a tak�e sprawy konkretne: wybiera�a meble do mieszkania, kupowa�a obrusy i po�ciel, chodzi�a do krawcowej, aby przymierza� sukienk� �lubn�.
Data zawarcia ma��e�stwa zosta�a ustalona na 24 wrze�nia. Kilka dni wcze�niej Joanna napisa�a do Piotra: �Brakuje jeszcze tylko dwadzie�ciu dni, a potem jestem ju�... Joanna Molla! Co by� na to powiedzia�, aby�my w celu duchowego przygotowania i przyj�cia tego Sakramentu prze�yli co� w rodzaju triduum? W dniach 21, 22 i 23 wrze�nia Msza �w. i Komunia �w. Ty w Ponte Nuovo, ja w Sanktuarium Matki Bo�ej Wniebowzi�tej. Madonna po��czy nasze modlitwy i pragnienia, a poniewa� jedno�� to si�a, wi�c Jezus nie b�dzie m�g� nas nie wys�ucha� i nie wspom�c".
Dnia 24 wrze�nia oboje ma��onkowie po�wiadczyli sw� mi�o�� przed Chrystusem i ca�� wsp�lnot� chrze�cija�sk�. Do bazyliki �w. Marcina w Magenta narzeczona sz�a pod r�k� z bratem Ferdynandem. Wybuch� spontaniczny aplauz. By� to wyraz wdzi�czno�ci obecnych za szczodro�� Joanny, podzi�kowanie za zaanga�owanie na rzecz m�odzie�y i powitanie w gronie par ma��e�skich wsp�lnoty. Uroczysto�ci za�lubin przewodniczy� brat kap�an - ksi�dz J�zef. Zaraz potem ma��onko wie wyjechali w podr� po�lubn�.
Po powrocie zamieszkali w Ponte Nuovo, w ma�ym budynku, kt�ry Staffa odda�a do dyspozycji swojemu kierownikowi. Joanna podj�a praktyk� lekarsk�, ale nie zapomnia�a o Akcji Katolickiej. Co wi�cej, po przewodniczeniu m�odym zosta�a obecnie mianowana przewodnicz�c� kobiet. By� to obowi�zek, kt�ry pe�ni�a a� do �mierci. Lecz jest co� istotnego, co trzeba podkre�li�. Joanna po zawarciu ma��e�stwa nie zapomnia�a o swej pierwszej rodzinie. Systematycznie pisa�a do swych braci, kt�rzy byli daleko. Odwiedza�a i zaprasza�a do siebie bliskich. Brat Ferdynand, lekarz, z kt�rym przez jaki� czas ucz�szcza�a na te same wyk�ady, mia� c�reczk� o imieniu Iucci. By�a to umi�owana pociecha cioci, kt�ra podczas licznych nieobecno�ci Piotra zabiera�a j� do swojego domu r�wnie� na noc.
Z drugiej strony Joanna nie zwleka�a z macierzy�stwem, wobec kt�rego wydawa�a si� mie� wyj�tkowe predyspozycje. Na wiosn� 1956 roku u�wiadomi�a sobie, �e spodziewa si� dziecka i podobnie jak Piotr by�a bardzo szcz�liwa. O tym pierwszym stanie b�ogos�awionym nie mamy szczeg�lnych wiadomo�ci. Wiemy tylko tyle, �e czas narodzin przesun�� si� kilka dni po terminie. Pierworodny Pierluigi przyszed� na �wiat 19 listopada 1956 roku. Rado�� Joanny by�a ogromna. Jeszcze raz potwierdzi�y si� s�owa Jezusa: �Kobieta, gdy rodzi, doznaje smutku, bo przysz�a jej godzina. Gdy jednak urodzi dzieci�, ju� nie pami�ta o b�lu z powodu rado�ci, �e si� cz�owiek narodzi� na �wiat" (J 16,21). Dziecko zosta�o ochrzczone przez wujka - ksi�dza J�zefa i zaraz potem, rozpoczynaj�c praktyk�, kt�ra mia�a by� konsekwentnie kontynuowana w latach nast�pnych, po�wi�cono go Matce Bo�ej Dobrej Rady.
Zewn�trznie �ycie ma��onk�w nie uleg�o zmianie. Joanna nadal po�wi�ca�a si� praktyce lekarskiej, Piotr prowadzi� swoj� fabryk� w kierunku nowej produkcji i nowych wyzwa�. Tym niemniej obecno�� dziecka obdarzy�a now� �wie�o�ci� ich mi�o�� ma��e�sk� i stworzy�a nowe wi�zy mi�o�ci. Oczywi�cie nie brakowa�o r�wnie� zmartwie�. Pierluigi nazywany czule Gigetto przejawia� sk�onno�� do wady stawu biodrowego. Joanna cierpia�a z powodu b�lu �o��dka, a Piotr mia� k�opoty wynikaj�ce z nadmiaru pracy.
Pod koniec wiosny 1957 roku rozpocz�� si� okres nowego stanu b�ogos�awionego. Po kilku miesi�cach Joanna przenios�a si� do wynaj�tego mieszkania w Courmayeur. Tam sp�dzi�a lato w towarzystwie Gigetto i innych bliskich. Piotr odwiedza� j� pod koniec niemal ka�dego tygodnia. We wrze�niu sytuacja uleg�a odwr�ceniu. Piotr z Gigetto pozostali w g�rach, za� Joanna uda�a si� do Magenta, aby podj�� praktyk� lekarsk�. W grudniu, dziesi�� dni po terminie, przysz�o na �wiat drugie dziecko: dziewczynka Maria Zita nazywana czule Mariolina.
Wyj�tkowo trudny dla obydwojga ma��onk�w okaza� si� pocz�tek 1958 roku. W lutym Piotr zosta� zmuszony przenie�� si� do San Remo na wypoczynek. Joanna opiekowa�a si� dw�jk� dzieci, z kt�rych Gigetto by� dr�czony przez acetonemi�, za� Mariolina nie mog�a w nocy spa�. S� to trudno�ci, kt�re spotykaj� niejedn� rodzin�, ale Joanna potrafi�a je prze�ywa� w mi�o�ci do Chrystusa i w�a�nie w tym wyra�a si� sens jej �wi�to�ci. Kardyna� Martini napisa�: ��wi�to�� Joanny jest bliska ka�demu z nas. Ona potrafi�a przezwyci�a� nasze problemy, podobnie jak my cierpia�a, do�wiadczy�a podobnych do naszych trudno�ci �ycia codziennego i pracy zawodowej. Troszczy�a si� o rodzin�. By�a go�cinna i okazywa�a cierpliwo�� w wydarzeniach dnia powszedniego".
Latem 1958 roku Joanna uda�a si� ponownie wraz z dzie�mi na wakacje do Courmayeur. Tam dzieci nabiera�y si� i zdrowej cery. Joanna tak pisa�a o nich z rado�ci� i dum� do swego brata - ojca Alberta: �Pierluigi i Mariolina czuj� si� dobrze. Powr�cili�my po pi�tnastu dniach z Courmayeur. Pociechy pi�kne, o rumianej cerze, z du�ym apetytem".
Po sze�ciu miesi�cach od narodzin Marioliny Joanna rozpocz�a po raz trzeci stan b�ogos�awiony. Z wielk� rado�ci� oznajmi�a to ojcu Albertowi, sp�dzaj�cemu lato w Italii. Tak pisa�a: Jest dla mnie wielk� rado�ci�, �e umo�liwi� Ci po raz trzeci ochrzczenie mojej trzeciej pociechy, kt�ra - je�li wszystko b�dzie dobrze - powinna przyj�� na �wiat w pierwszych dniach lipca. Czy jeste� szcz�liwy, wujku?".
Pod koniec wiosny 1959 roku Piotr, jak zawsze z powodu specyfiki swej pracy, musia� wyjecha� do Ameryki, gdzie pozosta� od 26 kwietnia do 17 czerwca. Joanna bardzo cierpia�a z powodu jego nieobecno�ci. ��czy�o si� to na dodatek z seri� fizycznych niedogodno�ci zwi�zanych ze stanem b�ogos�awionym. Dnia 15 czerwca z powodu bardzo silnych b�l�w i mocnych skurcz�w musia�a zosta� odwieziona do szpitala w Monzie. Ogarn�� j� l�k, �e mo�e poroni� dziecko. Dzi�ki przeprowadzonej na czas interwencji lekarskiej unikn�a tego najgorszego i ju� 17 czerwca by�a w stanie wyjecha� na lotnisko po Piotra, kt�ry, zignorowawszy wszystko, powr�ci� z delegacji. W ci�kiej sytuacji Joanna mog�a zawsze liczy� na pomoc swojej siostry Zity, kt�rej by�a wdzi�czna.
Dnia 15 lipca 1959 roku przysz�o na �wiat trzecie dziecko - Laura Enrica Maria. Joanna w taki oto spos�b poinformowa�a o tym fakcie swoj� przyjaci�k� Mariuccie Parmigiani: �W �rod� rano [15 lipca] o �smej pi�tna�cie, urodzi�a si� Lauretta. Czy mo�esz sobie wyobrazi� nasz� rado�� przede wszystkim z tego powodu, �e - dzi�ki Bogu - wszystko posz�o dobrze, a poza tym dlatego, �e dziewczynka jest pi�kna, grzeczna, zdrowa, a ponadto urodzi�a si� w�a�nie dziewczynka. Ja przecie� pragn�am siostrzyczki dla Marioliny. Wiem z do�wiadczenia, jak cenne s� siostry, i tak oto Pan Jezus wys�ucha� moich modlitw".
Prawdopodobnie by� to najpi�kniejszy okres ich �ycia ma��e�skiego. Joanna by�a szcz�liwa: kocha�a m�a i dzieci, cieszy�a si�, �e mo�e z nimi przebywa�. W nast�pnym roku od narodzin Lauretty pisa�a do m�a do Courmayeur: �Drogi Piotrze, jakie to pi�kne przebywa� z nimi dzie� i noc oraz obserwowa� ich i radowa� si� nimi... Poza tym nie jest s�uszne, aby dzieci mia�y wra�enie, �e ich mamusia jest blisko i ca�a [tylko] dla nich... S� to rzeczywi�cie trzy skarby. Szkoda, �e brakuje mojego czwartego wielkiego skarbu, mojego najukocha�szego i najczulszego Piotrunia...".
Po up�ywie kilku miesi�cy pragnienie sp�dzenia czasu wsp�lnie z Piotrem urzeczywistni�o si�. Powierzywszy dzieci siostrze Zicie, Joanna towarzyszy�a m�owi w delegacji do Wielkiej Brytanii i Holandii. Wyjechawszy 10 grudnia, dotarli do Londynu w niedziel� 11 grudnia. Joanna tak napisa�a o tym ojcu Albertowi: �Codziennie wyje�d�am z Londynu poci�giem albo samochodem w r�ne strony. Dzi�ki temu by�am na p�nocy, jecha�am wzd�u� wybrze�a Morza P�nocnego, w Norwich, w Wielkiej Yarmouth i dlatego mog�am nieco pozna� te miasteczka, zwyczaje mieszka�c�w oraz ich �ycie. Z Londynu przelecia�am w jedynie 1 godzin� i 10 minut do Amsterdamu, miasta poprzecinanego charakterystycznymi kana�ami... W niedziel� wiecz�r (18 grudnia) lub ostatecznie na wiecz�r w poniedzia�ek powracamy do naszych [dzieci] i wsp�lnie przygotujemy si� na Bo�e Narodzenie".
Kilka miesi�cy po wspomnianej podr�y Joanna przebywa�a w Courmayeur razem z dzie�mi. Stamt�d pisa�a do Piotra. I jest to ostatni list do m�a, jaki si� zachowa� do naszych czas�w: �M�j Najdro�szy Piotrze! W tej chwili nasze trzy najdro�sze anio�ki �pi�. Wiele spacerowa�y, bawi�y si� i zje�d�a�y na nartach. Wieczorem by�y zm�czone... M�j Piotrze, jak�e wiele o Tobie my�l�! Tak bardzo chcia�abym, aby� by� tutaj z nami. Piotruniu z�oty, dzi�kuj� za wszystko, za Twoj� przeogromn� mi�o��, za Twoj� troskliwo��, Twoj� dobro�. Twoje skarby ca�uj� Ci� z ca�ych si�, a wraz z nimi rozmi�owana w Tobie Joanna".
Przynaglana przez mi�o�� i rado��, Joanna pragn�a nast�pnego dziecka. Wed�ug �wiadectwa brata - doktora Ferdynanda, kt�ry si� ni� opiekowa�, po trzecim stanie b�ogos�awionym mia�a dwa razy naturalne poronienie. Nie wiadomo z jakiej przyczyny. Po wyje�dzie do Danii i Szwecji w lipcu 1961 roku rozpozna�a u siebie oznaki kolejnego stanu b�ogos�awionego. By� to drugi miesi�c, tymczasem na prawej bocznej �cianie macicy rozwin�� si� w��kniak, z powodu kt�rego konieczny sta� si� pobyt w szpitalu w Monzie we wrze�niu 1961 roku. Na poziomie rozwoju medycyny w tamtym czasie, aby wyeliminowa� wszelkie ryzyko, wystarcza�o dokona� aborcji, lecz Joanna sprzeciwi�a si� temu. Dobrze wiedzia�a, jaki mo�e by� dalszy rozw�j wypadk�w i jakie ryzyko podejmuje, ale jej powo�aniem jako lekarza i matki by�a ochrona �ycia, a nie u�miercanie go. Dlatego w�a�nie ordynator kliniki w Monzie, doktor Vitali, ograniczy� si� wy��cznie do usuni�cia w��kniaka i Joanna mog�a powr�ci� do domu po dw�ch albo trzech dniach. W tym czasie przes�a�a dzieciom, kt�re by�y z przyjaci�k� Ma-riuccia Parmigiani na wakacjach w Courmayeur, li�cik, w kt�rym mi�o�� matczyna nie jest w stanie ukry� emocji zwi�zanych z tymi dniami: �Moje najdro�sze skarby, tatu� zawiezie wam moc najczulszych ca�us�w. Bardzo chcia�abym i ja m�c przyby�, ale musz� pozosta� w ��ku, poniewa� mnie troszeczk� boli. B�d�cie dzielne, pos�uszne Mariucci i Savinie... Nosz� was w sercu i my�l� o was w ka�dej chwili. Zm�wcie za mnie "Zdrowa� Maryjo�. Dzi�ki temu Madonna szybko mnie uzdrowi i b�d� mog�a powr�ci� do Courmayeur, a�eby was ponownie przytuli� i by� z wami na zawsze".
Po wrze�niowej operacji �ycie zn�w p�yn�o swoim rytmem. Joanna wiedzia�a, i� w��kniak mo�e na powr�t zaatakowa�, co b�dzie jeszcze wi�kszym ryzykiem dla dziecka, kt�re nosi�a w �onie, oraz dla niej samej. Tym niemniej stara�a si� usilnie prowadzi� pogodne �ycie. �wiadectwa m�a i bliskich, kt�re to potwierdzaj�, s� zgodne. Joanna podj�a prac�, nawet je�li my�la�a o jej przerwaniu po narodzeniu czwartego dziecka. Z trosk� dba�a o rozw�j i edukacj� dzieci. Oczywi�cie modli�a si� z coraz wi�ksz� intensywno�ci�, aby nadal mog�a otacza� mi�o�ci� dzieci i m�a. Tak czy owak w tym wzgl�dzie by�a z Piotrem i rodzin� ca�kowicie szczera: w przypadku wyboru pomi�dzy jej �yciem a �yciem pocz�tego dziecka, absolutne pierwsze�stwo musi by� dane dziecku. Nie daj�c pos�uchu racjom konformist�w, Joanna zdecydowanie powtarza�a: �Tym razem b�dzie to trudne macierzy�stwo i b�dzie trzeba uratowa� jedno lub drugie, a ja chc�, aby uratowano moje dziecko". Oczywi�cie zaufanie Bo�ej Opatrzno�ci dodawa�o jej si�, aby nadal mie� nadziej�. Tylko jeden raz, wed�ug siostry Zity, by�a przez chwil� zdruzgotana przez b�l. �Przebywaj�c samotnie, zatelefonowa�a do mnie ca�a we �zach. Sprawi�am, �e natychmiast uda� si� do niej brat Franciszek, kt�ry jednak nie by� osob� zdoln� ud�wign�� tych prze�y�, wi�c S�u�ebnica Bo�a mia�a na tyle odwagi, by wszystko zamieni� w �miech".
Tymczasem zbli�a� si� dzie� porodu, kt�ry wraz z narodzinami dziecka mia� rozproszy� wszelkie w�tpliwo�ci. Joanna wyjecha�a do szpitala w Monzie 20 kwietnia 1962 roku. By� to Wielki Pi�tek. Trudno nie zauwa�y� zbie�no�ci z cierpieniami Jezusa na krzy�u. W dniu nast�pnym, rankiem, w Wielk� Sobot�, zosta�a poddana operacji cesarskiego ci�cia, w konsekwencji czego urodzi�o si� jej czwarte dziecko - Giovanna Emanuela.
Niestety, ju� w kilka godzin po operacji, gdy przesta�o dzia�a� znieczulenie, pojawi�y si� niesamowite b�le, kt�re w dniach nast�pnych jeszcze narasta�y. To by�a powolna agonia przerywana po�egnaniami bez u�miechu z zaledwie co narodzon� c�reczk�, rodzin�, Piotrem. W chwili przeb�ysku, we �rod� rano poprosi�a o powr�t do Ponte Nuovo, aby umrze� blisko swoich drogich, w domu, gdzie strzeg�a sakramentu swej mi�o�ci. I tam w�a�nie w sobot� rano 28 kwietnia 1962 roku umar�a, prawdopodobnie us�yszawszy jeszcze ostatni raz g�os swych akurat budz�cych si� dzieci.
W dniach cierpienia blisko Joanny znalaz� si� nadzwyczajny kap�an, �wiadek dobroci, kt�ry ze wzgl�du na mi�o�� wobec ubogich sta� si� �ebrakiem i bezdomnym w��cz�g� w Bolonii. Po wielokro� pojawia� si� swoj� baga��wk� na rynku bolo�skim w Ponte Nuovo, aby zbiera� ubrania i wszelkiego rodzaju materia�y odrzucone przez Saff�. Wszystko to by�o mu przydatne do stworzenia jego miasteczka m�odzie�y. On zna� Joann� bardzo dobrze. Zna� jej mi�o�� do dzieci, rado�� �ycia i wielk� ofiar� �mierci. Ju� w dniu nabo�e�stwa pogrzebowego m�wi� o jej �wi�to�ci. Natomiast w rok p�niej, w pierwsz� rocznic� �mierci, kaza� wydrukowa� dzie�o, w kt�rym zdo�a� opublikowa� �wiadectwo mamy zdolnej odda� wspania�omy�lnie i bezgranicznie swoje �ycie i opowiada� o czci ze strony wiernych, przepowiadaj�c w ten spos�b rozpoznanie jej �wi�to�ci ze strony hierarchii.
Inicjatywa kap�ana zosta�a podj�ta w odpowiednim czasie przez autorytety ko�cielne. W czasie �mierci Joanny biskupem Mediolanu by� kardyna� Montini, kt�ry za nied�ugo mia� zosta� wybrany na papie�a Paw�a VI. To on bacznie dyskretnie interesowa� si� rodzin� Joanny, podczas gdy bliski mu biskup Carlo Colombo znalaz� si� w�r�d promotor�w procesu beatyfikacyjnego. Przygotowania rozpocz�y si� w Mediolanie w 1972 roku poprzez zebranie �wiadectw i opracowanie krytycznej biografii przez Antonio Rimoldi. Na podstawie tego materia�u w 1980 roku papie� Jan Pawe� II udzieli� nihil obstatdla rozpocz�cia procesu. Etap diecezjalny, potwierdzony przez arcybiskupa Martini, sko�czy� si� w 1986 roku. Dekret o heroiczno�ci cn�t zosta� wydany w 1991 roku, a w 1992 roku potwierdzono cud. Dzie� 24 kwietnia 1994 roku to uroczyste og�oszenie przez Jana Paw�a II Joanny b�ogos�awion�. Z tej okazji kardyna� Martini powiedzia�: �Przyk�ad Joanny Beretty Molli, do kt�rej do��cza si� r�wnie� przyk�ady innych mam, �yj�cych dawniej i obecnie, to znak nadziei i zach�ty dla rodzin i nas wszystkich". A zatem beatyfikacja to nie jakie� wydarzenie kuriozalne i niezwyk�e, lecz wyraz uznania dla wszystkich matek i wszystkich chrze�cijan, kt�rzy w rodzinie szli lub nadal krocz� drog� �wi�to�ci.
Dnia 16 maja 2004 roku papie� Jan Pawe� II kanonizowa� Joann� Berett� Moll�.
2. Listy
W pierwszej cz�ci wspomnianej powy�ej biografii Antonio Rimoldi dok�adnie zestawia teksty, dokumenty i �wiadectwa dotycz�ce Joanny. W szczeg�lno�ci rozdzia� drugi wylicza listy, li�ciki, kartki pocztowe napisane przez Joann� Berett� Moll� do m�a, rodziny, przyjaci� i innych znajomych os�b. W czasie Rimoldiego naliczono ich 157, obejmowa� okres od 15 lipca 1936 roku (postscriptum Joanny na jednej widok�wce mamusi zaadresowanej do brata odbywaj�cego s�u�b� wojskow�) do marca 1962 roku (li�cik adresowany do matki Emmy Ciserani, siostry kanoniczki, prze�o�onej sieroci�ca w Magenta), na oko�o miesi�c przed �mierci�.
Natomiast przedstawione tutaj kolejno 73 listy [lub 74 w przypadku, gdy listy z datami 1 maja i 2 maja 1959 roku potraktujemy jako dwa osobne teksty - przyp. t�umacza] do m�a powstawa�y od lutego 1955 roku do lutego 1961 roku. To sze�� lat, w czasie kt�rych zar�wno w spo�ecze�stwie, jak i Ko�ciele w�oskim zaznaczy�y si� liczne zmiany, kt�rych echo odbi�o si� r�wnie� w listach.
Najbardziej widoczne przeobra�enia o charakterze ekonomicznym mia�y miejsce we W�oszech w latach 1950-1960. Pozostawiaj�c za plecami szok zwi�zany z wojn�, kraj do�wiadcza� bardzo szybkiego i niespodziewanego rozwoju ekonomicznego. By� to czas industrializacji, rozpowszechniania si� elektrycznego sprz�tu gospodarstwa domowego, do czego Piotr przyczynia� si� swoj� dzia�alno�ci�, pierwszego festiwalu w San Remo i pocz�tk�w transmisji telewizji RAI. By� to tak�e okres zimnej wojny i dzia�ania partii komunistycznej, kt�ra nadal jeszcze patrzy�a na Zwi�zek Socjalistycznych Republik Radzieckich jak na model organizacji politycznej i spo�ecznej. Z punktu widzenia politycznego Italia by�a pod rz�dami Demokracji Chrze�cija�skiej, partii katolik�w, kt�rych wa�ni przedstawiciele pochodzili z szereg�w Akcji Katolickiej i FUCI, z kt�rymi r�wnie� sama Joanna aktywnie wsp�pracowa�a.
Jednak w po�owie lat pi��dziesi�tych pojawi�y si� odmienne opcje i oznaki pierwszych sprzeciw�w. O ile De Gasperi, popierany przez Montiniego, stara� si� �wprowadzi� we W�oszech tradycj� do�wiadczenia wielowyznanio-wo�ci i tolerancji utwierdzonych ju� w innych pa�stwach europejskich", o tyle reprezentanci ca�ej prawicy, upewnieni sugestiami hierarchii, nalegali, aby za�o�y� drug� parti� katolick�, podczas gdy powszechnie wszystko sz�o w stron� nowych horyzont�w, �kt�rych jednak kontur�w nie mo�na ukaza� z nale�n� przejrzysto�ci�". Nast�puj�ca w latach nast�pnych progresja partii komunistycznej i generalnie lewicy stawia�a przed Demokracj� Chrze�cija�sk� problem �otwarcia na lewic�" i wsp�pracy rz�dowej z parti� socjalistyczn�. By�a to kwestia polityczna, kt�ra wmiesza�a interesy religijne oraz na d�ugo podzieli�a katolik�w i sam� hierarchi�. Wystarczy wspomnie� oburzenie, jakie wywo�a�o pozdrowienie z pocz�tku 1957 roku, skierowane przez przysz�ego Jana XXIII wobec kongresu narodowego partii socjalistycznej zorganizowanego w Wenecji.
Je�li chodzi o �rodowisko religijne, to okres od 1950 do 1960 roku wcale nie by� ubo�szy w zaskakuj�ce wydarzenia.
Kiedy Joanna zacz�a pisa� swoje listy w 1955 roku, Ko�ci� by� jeszcze pod przewodnictwem Piusa XII, kt�ry stara� si� ustawi� katolicyzm na linii mocnej obecno�ci w spo�ecze�stwie. Po latach sukcesu organizacje katolickie, a mi�dzy nimi FUCI i �Laureati" (katoliccy), zapocz�tkowa�y wielk� reform�. Natomiast w po�owie dziesi�ciolecia pojawi�y si� pierwsze trudno�ci wewn�trzne i pierwsze konflikty z hierarchi�. Tak�e z tego powodu w 1954 roku zast�pca sekretarza do spraw bie��cych w sekretariacie stanu Giovanni Battista Montini na kr�tko przed zjazdem cz�onk�w FUCI i Laureati katolickich opu�ci� Rzym. Nominowany arcybiskupem Mediolanu Montini sta� si� biskupem Joanny Beretty, kt�ra ju� wtedy by�a cz�onkini� wsp�lnoty w��czonej w Akcj� Katolick�. Dnia 28 pa�dziernika 1958 roku Piusa XII zast�pi� stary patriarcha Wenecji Angelo Giuseppe Roncalli. Nie neguj�c my�li i post�powania poprzednika, Jan XXIII wprowadzi� we w�adze Ko�cio�a nowe akcenty. Ograniczy� dzia�alno�� odg�rn� reprezentowan� przez jezuit� Ric-cardo Lombardiego. Po�o�y� nacisk na t