14716
Szczegóły |
Tytuł |
14716 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
14716 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 14716 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
14716 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Julian Tuwim
Juwenilia 2
Julian Tuwim
Juwenilia 2
Julian Tuwim
Juwenilia 2
Opracowali
Tadeusz Januszewski i Alicja Bałakier
Czytelnik Warszawa 1990
Opracowanie graficzne
Wojciech Freudenreich
Rękopisy ze zbiorów Muzeum Literatury im. A. Mickiewicza w Warszawie
fot. Aleksander Ładno
© Copyright by Spółdzielnia Wydawnicza „Czytelnik"
Warszawa 1990
„Czytelnik", Warszawa 1990. Wydanie I
Nakład 29 750 + 250 egz. Ark. wyd. 14,5; ark. druk. 29,95 A,
Skład: Drukarnia im. Rewolucji Październikowej w Warszawie
Druk i oprawa: Zakłady Graficzne w Gdańsku
Zam. wyd. 806; druk. 20/88 N-65
Printed in Poland
ISBN 83-07-01018-7
ISBN 83-07-01198-1
[Zeszyt VI: XII 1913-1 1914]
Prośba
Wiersz namiętny
Przyjdź do mnie, o moja miła!
Zostaniesz u mnie do rana...
Nie powiem, żeś u mnie była.
Nie bój się, moja kochana...
Przyjdź do mnie-w bluzce jedwabnej,
Białej i nocą pachnącej...
Swe wargi-w uśmiech powabny
Na całus złóż mi gorący...
Spójrz na mnie, o moja droga,
10 Namiętniej od objęć ogni!
Kobieca w Twych oczach trwoga.
Ach, sennie ciało przeciągnij!
Spójrz na mnie, o moja miła,
I przymruż wilgotne oczy,
Jak wtedy żeś przymrużyła:
W objęciach-moich i nocy.
Siądź przy mnie-powiesz mi wszystko
Oczyma-że krew Ci pała!
Siądź przy mnie, siądź przy mnie blisko,
20 Bym ciepło czuł twego Ciała...
I nagle, o moja gibka,
Rękoma otul mi szyję,
Niech rozkosz - nagła i szybka,
Me ciało-dreszczem przeszyje!
7
Juwenilia 2
I wtul się we mnie! I usta
Całuj kobieco i chciwie!
Niech nasza smutna rozpusta
Niewinnie przetrwa, szczęśliwie
Ach, całuj! Dziko-bezładnie,
Aż usta słodko osłabną,
Aż z warg Ci-krwi kropla spadnie
Na białą bluzkę jedwabną...
XII 1913
Zeszyt VI: XII 1913-1 1914
To będzie bardzo dziwny dzień,
Kiedy Cię znowu zobaczę:
Na szczęście dawne legnie cień.
Lecz serce nie zapłacze...
Przyjdzie nam pewno razem iść
Po lesie, z dala od ludzi,
Upadnie z drzewa zwiędły liść,
Lecz smutku nie obudzi.
Zaszumi wonnie leśny wiew,
Lecz nam już nic nie przyniesie,
Zwyczajnie będziem szumu drzew
Słuchali w cichym lesie...
Będziemy milcząc szli, krok w krok,
Beztrwożni i obojętni,
Aż nagle spotka się nasz wzrok
I szczęście się rozsmętni...
I już nam słodziej zacznie las
Wspominać czas ów daleki...
I znów, jak gdyby pierwszy raz,
Pokocham Cię-na wieki.
Juwenilia 2
Słuchaj, moja najmilsza: jeżeli Ci kiedy
Powiedzą, żem ja chory i że umrę pewno.
Przyślij mi trochę fiołków i trochę rezedy,
Bym sobie mógł przypomnieć chwilę szczęścia
rzewną...
Będę, moja najmilsza, blady i bezsilny,
I pewno się uśmiechnę, gdy kwiaty dostanę...
Będzie to uśmiech smutny, lecz znak nieomylny,
Że jeszcze oczy Twoje pomnę ukochane...
Ale w mym sercu biednem, goryczą zatrutem,
Zadrga coś świętym gniewem, co przekleństwem rzuca
I łka ostatnim, strasznym, pamiętnym wyrzutem,
Za swą niemoc rozpaczną i wyplute płuca!
7 XII 1913
10
Zeszyt VI: XII 1913-1 1914
Szyjka
A mademoiselle Lilly
Ach, zakochałem się bezkreśnie
W łabędziej szyjce primadonny!
Lecz próżno proszę: szał mój płonny!
Całować szyjkę wolno-we śnie...
Więc też o niczym innym nie śnię.
Jak o tej szyjce biało-wonnej!
Ach, zakochałem się bezkreśnie
W łabędziej szyjce primadonny!
Mówi mi papa, że zbyt wcześnie
Na wdzięki niewiast jestem skłonny.
Lecz cóż... ja staję wprost bezbronny,
Kiedy je widzę! śnię boleśnie!
Ach, zakochałem się bezkreśnie!...
11
f"
Juwenilia 2
Moje słowa
2
Szukam tej najczystszej liryki muzycznej,
Szukam nastrojowych i dobitnych słów.
Szukam pięknych wierszy, rytmiki mistycznej.
Płynnej i plastycznej-realnością snów...
Szukam z r o z u m i e n i a, co to za przedziwna
Sztuka-przetwarzanie w akord uczuć swych,
Razi mnie niezmiernie każda poza sztywna
(Czasem moja własna), każdy pusty szych...
Szukam samogłosek i miękkich doborów
10 Liter, słów, strof całych, chciałbym dać im ton,
Ton poranków w lesie, ton letnich wieczorów,
By były jak lustra lub wieczorny dzwon...
Znaszli tajemniczą luster grę w pokojach.
Gdy wieczoru nie ma-a już minął dzień?
Ta m są jacyś ludzie w szaro-zwiewnych strojach,
Tu -tych ludzi nie ma... Tu-jest tylko cień...
Albo na wsi (pomyśl...) często się rozlega
Dzwon z dalekiej strony, co zadumą brzmi...
Wtedy z piersi smutek niby ptak wybiega
20 I w dal leci (prawda?)... Łzą się oko ćmi...
Otóż-jak by Ci to wytłumaczyć jaśniej-
Wiersz coś z luster musri coś z dzwonu mieć...
12
Zeszyt VI: XII 1913-1 1914
Prawda?-nie rozumiesz... A to znaczy właśnie.
Że tych słów mych mało... Innych trzeba chcieć...
Otóż chciałbym innych, trafiających w sedno
Jednym d[rgnien]iem czasem, czasem brzmieniem gam,
(Przy niekftórych] słowach twarze ludzi bledną,
Więc już [znam] niektóre, inne jeszcze-dam).
Raz dziewczynie pewnej, w noc gwiazdami złotą,
Powiedziałem cicho: Słyszysz gwiezdny szmer!
Zmilkła. Zbladła. W gwiazdy spojrzała z tęsknotą:
Odbiły się w oczach błyski gwiezdnych skier.
I już pozostały gwiazdy w oczach onych,
A dziewczyna milczy, a dziewczyna Wie,
Jedno zdanie rzekło o snach niewyśnionych.
Jedno zdanie oczom dało gwiazdy dwie...
A więc będę szukał słów, zespoleń nowych,
(Pewno „futurystą" zaraz nazwą mnie!)
Lotnych, perełkowych, mocnych, lilijowych.
Jedno-lento, dolce... Drugie-jak wiatr mknie...
Wtedy dla mej Drogiej, dla mej Łady Ślicznej
Będę mógł napisać wiersz, co nazwę Znów...
Szukam tej najczystszej liryki muzycznej,
Szukam nastrojowych i dobitnych słów.
Przy pi se k:
Pisał Kochanowski, Mickiewicz i Skarga,
Pisał Norwid, pisał Słowacki i Rej:
A żadnego nigdy nie trapiła skarga,
Że jest biedna mowa, że zbyt mało Jej...
13
Juwenilia 2
I nigdy od razu nie zabrakło słów im,
50 Każdy rad był z tego, że i tyle ma...
Aż tu się po latach zjawia... Julian Tuwim...
Resztę Ty mi wybacz, Polska Mowo ma!
[Dopisek:] Piszę niestarannie, powtarzam aż do znudzenia ciągle te same
słowa i rymy. Staff ma rację: patrz na rzecz tak długo, aż etc...
14
Zeszyt VI: XII 1913-1 1914
Nie Mojżeszowych praw tablice.
Nie Chrystusowej słodycz mowy:
Dam wam odwieczną Tajemnicę,
Dam Duszy sen tysiącwiekowy.
I, jako rzekłem, wszechogarnę,
I w jedność złączę wszystko... Potem
Z wami zaoram grudy czarne,
By wzrosły pola zbożem złotem.
A kiedy umrę-topól wzniosłą
Niech mam nad grobem... Bo nie będzie
Najlichsze zielsko na nim rosło
Ni ptak na grobie mym nie siędzie...
15
Juwenilia 2
Westchnienie
Znów powiedzieć „tęsknota" lub znów „żal" powtórzyć?
Czyż nie lepiej przeboleć milcząc?... Czyż nie lepiej
Czekać zmierzchu, co wiarę gasnącą pokrzepi
I zechce jeszcze trochę wspomnień nić przedłużyć?
Ach, serce me! Śród słońca-byliśmy jak ślepi!
Ach, serce! Czyż nas tedy mogło słońce znużyć?
...Znów powiedzieć „tęsknota", znowu „żal" powtórzyć?
Czyż nie lepiej przemilczeć? Serce! Czyż nie lepiej?
16
Zeszyt VI: XII 1913-1 1914
Wiersz Staffa Epitafium
-z maleńkimi zmianami
St. M.
Umarła dusza dziewczęca, umarła dusza młoda.
Ach, i nic się nie stanie, jeno ktoś powie: szkoda.
Minęłaś, moja najmilsza... Minęłaś, jak mija woda...
Ach, i nic się nie stanie, i nikt nie powie: szkoda...
„Ach, i nic się nie stanie, i nic się nie odmieni,
Jeno zmierzch czasem będzie smutniejszy tej jesieni".
„Ach, i nic się nie zmieni, jeno o nowej wiośnie
Ujrzę, że w mym ogrodzie mniej o jeden kwiat rośnie".
Ujrzę, że w mej samotni nikt mi dłoni nie poda,
Nikt mi łez nie obetrze... Lecz nie powiem, że szkoda...
Tylko może po latach, gdy żal w sercu zapłacze,
Jakąś różę zdeptaną na ulicy zobaczę...
Jakiś dzień utracony przeszłość rzewnie odsłoni,
Kiedy będę już smutnie z srebrem chodził na skroni.
Ach, i na tym się skończy!... I w tym będzie osłoda.
Że mi serce po latach załka może: ach, szkoda...
14 XII 1913
17
2 - Juwenilia, t. 2
Juwenilia 2
Sen
Sł. M.
Śniłem o Tobie. Śniłem długo
I całowałem Cię boleśnie.
Milczałaś. Smutna byłaś bardzo.
Prosiłem o coś... tkałem we śnie.
Jechaliśmy gdzieś. Gdzieś daleko.
Milczałaś. Smutna bardzo byłaś.
I całowałem ręce Twoje,
Błagałem: powiedz!-Nie mówiłaś.
I taka rozpacz straszna była!!
10 I całowałem ręce Twoje,
I powtarzałem: prędzej - powiedz!
Patrz... już... już blisko! Ja się boję!!
- Wtem obudziłem się spłakany,
Żem Ci sny swoje tajne zwierzał,
A na stoliku mym-pachnący
I modry list od Ciebie leżał.
I jakieś mnie przeczucie tknęło,
Żem we śnie błagał Cię daremnie,
Więc teraz... — (Słodko i głęboko
20 Wzruszone serce tłukło we mnie.)
21 XII [1913]
18
Zeszyt VI: XII 1913-1 1914
Une visite forte interessante
St.M.
Miałaś przyjść. I czekałem, drżąc cały.
Wieczór był. Było cicho jak we śnie.
Dzwonił deszcz. Smutne szyby płakały.
Ósma już. Nie-dopiero. Za wcześnie.
Wyjrzeć? Nie. Ale może...-Wyjrzałem:
Pusto. Mrok. Przejmujący wiatr zawiał.
Jeszcze czas. Znów na zegar spojrzałem.
„Tik-tik-tak"-zegar ze mną rozmawiał.
Puka ktoś. (Serce słodko zamiera...)
Idę. Drżę. Drzwi otwieram w radości —
„Czy mieszkanie Gotfryda Mullera?
- Nie, nie tutaj. „Adieu". (-A złam kości!)
Wracam zły. Pokój cichy... bezgłośny...
Zegar-łotr! Pięć po ósmej!-Usiadłem.
Wstaję. Drżę. Patrzę w okno. Nieznośny
Chlapie deszcz. Staję znów. Przed zwierciadłem.
Boże mój!-Zresztą nic.-Papierosa
Czternastego zapalam. Z tuberoz
Płatek zrywam. Coś gwiżdżę... Bezgłosa
Cisza znów...-Psiakrew, zgasł mi papieros!
Później-łzy. Później wielka tęsknota.
Potem szał, potem chciwa namiętność!
I znów żal... I trapiąca zgryzota...
Tik-tik-tak... Przeszło już... Obojętność.
19
2-
Juwenilia 2
Potem sen. Śniłem cicho: o drzewach.
Zapach lip. Inowłodzka aleja.
Złoty zmierzch, w półbłękitnych rozwiewach
Cicha dal... Jakaś smętna nadzieja...
Już dawno temu
(zapisane 22 XII [1913])
Nagle-tyl! Taka wonna i biała...
30 Oczy twe... Moja... moja bezkreśnie!
- Miałaś przyjść. I nadeszłaś, drżąc cała.
Wieczór był... Było cicho jak we śnie.
20
Zeszyt VI: XII 1913-1 1914
O moja ciemnoubrana, błękitnooka i blada.
Mieliśmy szczęście wyśnione! Gdzie nasze szczęście
przepada?
0 moja czysta i święta, o moja grzeszna-niewinna.
Gdzie nasze szczęście przepada? Ja jakiś inny, Ty inna...
Ach, gdzieżeśmy się podzieli? Gdzie nasze szczęście
przepada?
O moja ciemnoubrana, błękitnooka i blada?
[Wiersz przekreślony. Dopisek:] Wyraźna reminiscencja.
21
Juwenilia 2
Codziennie, kiedy zmierzch zapada,
Kiedy mi łzami wzrok przyprószy,
Jakaś tajemna przy mnie siada
Cicha Stefania mojej duszy.
Znam ją tak dobrze, chociaż nie wiem,
Kto ona, skąd i co tu czyni...
Coś muśnie, niby skrzydłem mewiem...
Coś przyjdzie cicho, jak bogini...
Jest to uczucie całkiem nowe;
Coś, co się słowom nie poddaje...
...W czyjeś ramiona tulę głowę.
Lecz w czyje-nie wiem... Nie poznaję...
To coś bliskiego... coś, co było...
Coś, co mi duszę miękko koi...
Coś, co się kiedyś, dawno śniło:
Jakaś Stefania duszy mojej...
Przyjdzie... skroń dłonią lekko ruszy.
Da smutek słodki sercu memu...
„Cicha Stefania mojej duszy".
Tak to nazwałem. Nie wiem czemu...
23X11 [1913]
22
Zeszyt VI: XII 1913-1 1914
Już nie mam słów. Już nie mam.
Już nie mam łez. Już dosyć.
(Lecz jeszcze jedna, łzę mam
I słowo, co chce prosić.)
0 co chce prosić słowo?
1 co mi łza przyniesie?
Łza gdzieś głęboko skryta,
A słowo me „łza" zwie się.
[Wiersz przekreślony]
23
?
Juwenilia 2
Z cyklu Miasto
Oficyny
Czy znasz ludzi z oficyn? To są szarzy ludzie.
Codzienni, niepotrzebni. Lecz czasami smutni
I dlatego dostrzegam w ich męczącej[?] nudzie
Jakąś świętość ukrytą: [ ]
Co kiedyś może dźwiękiem Wielkiej Pieśni jękła
I nagle wytężona[ ]
Powiesz, że mi sentyment [ ] każe[?]
W zbyt [ ] szaty oblekać tych ludzi.
Bynajmniej. Tak to czuję. Choć z uczuciem[?] w parze
0 Idzie może współczucie, które Litość budzi,
Że często wśród oficyn ci zbyteczni ludzie
Też mogli śnić o gwiazdach i marzyć o cudzie.
Zapoznani poeci? Nie drwij. Drwić nietrudno.
Żyją śród gwaru, maszyn i fabrycznych świstów,
Święto przyjdzie-wychodzą na ulicę ludną...
Czy wiesz: ludzie z oficyn nie dostają listów...
Pomyśl, jakie to smutne, i nie śmiej się ze mnie,
Mam czasem i łzy dla nich. Skrywam je tajemnie.
24
Zeszyt VI: XII 1913-1 1914
Uderzyły mnie-oczy czarne,
Upieściły mnie-oczy modre,
I wierzyłem wam-oczy czarne,
Gdy wierzyły mi-oczy modre.
Pokochałem ja-oczy modre.
Pokochały mnie-oczy czarne.
...Dziś nie wierzą mi-oczy modre,
I nie wierzę wam-oczy czarne.
Tak mi smutno dziś-oczy czarne!
Tak mi tęskno dziś-oczy modre!
Jakże wierzyć wam-oczy czarne,
Gdy nie wierzą mi-oczy modre?
25
Juwenilia 2
Was im Liede will erstehen,
Muss im Leben untergehn.
Schiller
Takieś ty wątłe było i smutne,
Umiłowanie moje.
Utracenie moje.
Tęsknoto moja...
Hołubiło cię, utulało słońce cieplarniane,
Storczyku mój...
Mijanie ciągłe... więdnienie wieczne...
Pozwól choć żalowi serdecznemu
Na serce paść!
10 Łkać!
Nie bój się łez... nie wstydź się...
(Okrom bólu i wtedy nic nie było,
Okrom bólu i dzisiaj nic nie będzie...)
Jakże cię strzegłem,
Jakże się trwożyłem o ciebie, kwiatku mój drżący,
Kwiatku mój nierozkwitły...
Na próżno czekałem,
Że kiedyś rano, gdy spojrzę na ciebie,
Rozkwitniesz, będziesz, staniesz się...
20 Umiłowanie moje...
Tęsknico moja serdeczna...
26
Zeszyt VI: XII 1913-1 1914
A hołubiły cię słonecznego ciepła wonie...
A hołubiły smutki, nierozkwitnienie moje...
Mijanie ciągłe... mijanie...
Utracenia nienadzieszne...
Żal... żal... żal...
2 I [1914]
27
Juwenilia 2
Różyczki
O błękitnookie, o jedwabnowłose,
Wam, dziewczęta miejskie, swą piosenkę niosę.
Jesień wszak. A słońce cudnie się promieni...
Czy się jesień wiośni, czy wiosna jesieni?
Wszystko się uśmiecha, ustrojone w złoto!
Śmieje się wam nawet rozbawione błoto!
0 dziewczęta miejskie, drzewka smukłobiodre,
Czemu tak mrużycie wasze oczy modre?
Czemu tak patrzycie w błękitne niebiosy,
Półokrągłym ruchem poprawiając włosy?
0 dziewczęta miejskie, o różyczki białe,
0 błękitnookie! 0 złocistociałe!...
28
Zeszyt VI: XII 1913-1 1914
Kajdany złote
Faetonowym zwierzyć się rumakom,
Skroń ustroiwszy w chrystusowe ciernie!!
- Szaleństwo moje!
- Męczeństwo moje!
Od Krzyża-iść do Słońca!
(,,Poety"-szaleńcy!)
Z Golgoty-na rozprężenie ramion uwolnionych.
W tobie, przyszłości moja - -!
Kłam? Szał? Zaparcie się własnej swej niemocy
10 W tych urojonych złotych kajdanach?
Chryste-Wodzu! Chryste-poeto!
Chryste-filozofie tragiczny! Sceptyku!
Nosiłeś Krzyż. Załamywały się zorze.
Wstawała wielka, święta obłuda:
- Słońce.
4 I [1914]
29
Juwenilia 2
Pour epater les bourgeois
Poświęcam ex-kochance Jego Królewskiej Mości Króla
Portugalskiego Manuela - p. Gaby Delys.
Uwaga. Jest to żart. Ale w moim stylu. Z góry proszę
0 przebaczenie, jeżeli któregokolwiek z katolików sło-
wa moje oburzą. Oburzenie to może być całkiem słu-
szne. Przyznaję. Ale... dobry żart tynfa wart. A czasem
papieża.
Precz codzienny żywot świecki, precz mieszczaństwo
tużurkowe!
Chcę papieżem w Rzymie zostać! Evoe! Bajkowy gest!
Nos, Pontifex Juliusz Czwarty! Stary klecho, krop mi
głowę!
Rzucam Żydów nędzną wiarę i przyjmuję dzisiaj
chrzest!
Aeroplan pierwszej klasy będzie czekał przed kościołem,
Na Watykan niby piorun spadnę, wielką niosąc wieść!
Pius Dziesiąty się przelęknie, w ziemię będzie bił mi
czołem!
Ja mu powiem: „przebaczamy. Idź do kuchni kluski
gnieść".
Do biblioteki olbrzymiej pójdę czytać manuskrypty.
Po sanskrycku wyśpiewując psalm bluźnierczy-Złoty
Psalm!
Każę znieść do wielkiej sali piramidy, sfinksy, krypty,
Róże, słońca i kaktusy, tysiąc sto „tańczących palm"!
Później legnę na kanapie przy sjamskiego króla córce
1 będziemy szampan pili, z czarną kawą curacao!
30
Zeszyt VI: XII 1913-I 1914
I genialne poematy będę ryczał, sławiąc Twórcę,
Sławiąc góry Himalajskie, gdzie zaryte gwiazdy są!
Kardynała Bumtatrata uszczęśliwię wielką rangą:
Będzie czyścił mi co rano z skóry parni lewy but!
Posłom chińskim każę tańczyć z mym haremem „le vrai
tango",
20 A królewnom afrykańskim-taniec brzucha, taniec ud!
Później w tiarze purpurowej przed Watykan zejdę, aby
Na spotkanie wyjść dostojne Tej, o której żądnie śnię,
Poprowadzę do sypialni demoniczną Delys Gaby,
Ex-kochankę portugalską! Xiężno Sjamska-bon adieu!
31
Juwenilia 2
Listy do pięknej Pani
I
Pani by się zapewne bardzo ze mnie śmiała,
Wiedząc, że mi tak tęskno za Panią w tej chwili
Więc niech się Pani śmieje! Tęsknota ma cała
Doprawdy... warta śmiechu! Jakiś czar motyli
Rzucił mi jeno w duszę Pani wzrok uroczy.
Raz się tylko spotkały nasze obce oczy...
A wie Pani, to czasem już aż nazbyt wiele,
To już-całe zdarzenie w życiu moim... To już
Znak, że się wszak coś stało... I serce nieśmiele
10 Mocniej bić mi poczyna, wskazując, że sojusz
Zawarłem z kimś dalekim... Że szukam przystani
Dla swych smutków wieczornych... Smutków, proszę
Pani...
Nie wiem: czy przez ciekawość, czy przez coś innego
Pani spojrzała na mnie z przedziwną słodyczą...
Takim omdlałym wzrokiem... I nie wiem, dlaczego,
Lecz wnet coś drgnęło we mnie trwogą tajemniczą.
(Zresztą, tak zawsze bywa.) Coś drgnęło... coś drgnęło,
I wnet mi (widzi Pani!) serce bić zaczęło...
No i koniec. Nic więcej. Takie mam wrażenie,
20 Że Pani by się śmiała, wiedząc, że z tęsknotą
Myślę teraz o Pani, wplatając w wspomnienie
Romantyczną, jak Pani, różę bladozłotą...
Wie Pani... że to wszystko jakoś wiele znaczy...
Czy kocham? Lecz skąd znowu!? Pani mi-wybaczy...
32
Zeszyt VI: XII 1913-1 1914
II
Gdyby Pani w białą noc zimową
Szła przez pole, ciche, śnieżne pole.
Gdyby księżyc snuł nad Pani głową
Lśnień wyśnionych srebrną aureolę -
- To by było takie ładne, proszę Pani...
Gdyby Pani po tej równi gładkiej
Szła, czerwoną niosąc różę w dłoni,
I na śnieg rzucała krasne płatki.
Tak jak księżyc jaśmin wonny roni-
- To by było takie śliczne, proszę Pani...
Gdybym ja za Panią szedł po śniegu
Drogą, róż płatkami naznaczoną,
Po tym zdobnym i misternym ściegu
Plując krwią gorącą i czerwoną-
- To by było takie piękne, proszę Pani...
/1 I [1914]
33 3 - Juwenilia, t. 2
Juwenilia 2
St. M.
Nie powiedzą Ci tego drzew wierzchy,
Gdy je wiew wieczorowy kołysze,
Ni zachody liliowe, ni zmierzchy,
Ni zadumy dalekie, ni cisze,
Ni dal modra, gdy wyjdziesz na drogę,
- Jeno ja Ci powiedzieć to mogę:
Że Cię kocham... ze tęskno mi... tęskno...
Nie powiedzą Ci tego świtania
I nie powie Ci tego sen cichy
Ani ptaków poranne wołania,
Ani kwiatów stulone kielichy,
Ani woń, gdy śród róż będziesz siedzieć,
- Jeno ja Ci to mogę powiedzieć:
Że Cię kocham... ze smutno mi... smutno...
Ale nigdy Ci tego nie powiem,
Ale nigdy Ci o tym nie wspomnę!
Niech Ci kwiat powie wonnym pąkowiem
Albo smutki zachodów ogromne,
Albo dal, kiedy wyjdziesz na drogę,
- Choć ja tylko powiedzieć Ci mogę:
Że Cię kocham... że tęskno mi... smutno...
34
Zeszyt VI: XII 1913-1 1914
Z cyklu Miasto
Co z tego, że Pan siedzi w cukierni z aktorkami
I że Pan jest na „ty" z tymi malarzami, co przyszli?!
Można być takim małym jak ja, i z piegami,
I nie być gorszym od Pana-co Pan myśli?!
Myśli Pan, że jak kto ma wolny dostęp do sceny
I jak drukuje wiersze-to już wszystko od tego zależy?
Ja także napisałem wiersz dla panny Heleny
Pod tytułem Do Ciebie... Czy może mi Pan nie wierzy?
Pan ma eleganckie, po angielsku założone spodnie,
A ja mam obstrzępione... Pan poleruje paznokcie...
No to co? Za trzydzieści rubli nie można żyć wygodnie,
Jeszcze jak się Heńkowi podarły przy bluzie łokcie...
Ho-ho! Mój panie, tutaj idzie o duszę,
A nie o to, czy się człowiek elegancko ubiera!
Co? pcham się? Panie drogi, ja się spieszyć muszę.
Muszę siostrzyczkę posłać do szkoły, bo się
poniewiera...
Nie suknia zdobi człowieka... Miej serce i patrzaj w
serce!
Pan myśli, że Pan... Bóg wie kto jest! O codziennym
chlebie
Muszę myśleć, mój Panie! Dlatego się tak wiercę...
...Ja także napisałem wiersz pod tytułem Do Ciebie...
21 I [1914]
35
Juwenilia 2
St
Kocham Cię dalą-dalą-dalą -
Nie przychodź do mnie. Po co? Po co?
(Dni się tęsknotom żalą, żalą...)
...Stań się uśpioną Nocą, Nocą...
Stań się jedynie cieniem, cieniem,
Tym, czego nie ma-nie ma-nie ma...
Stań się wspomnieniem, lśnieniem, śnieniem,
Bądź na mą rozpacz niema, niema...
Po toż się gwiazdy złocą, złocą,
Bym brał je, gdy się palą, palą- - ?
...Stań się uśpioną Nocą, Nocą,
Kocham Cię dalą-dalą-dalą...
[Notatka o wystaniu wiersza:) ,,K[urier] W[arszawski]" 27 II
36
Zeszyt VI: XII 1913-1 1914
Perun
Przyszli-i siekierami rąbać go zaczęli,
I rzucili na ziemię, plwając i złorzecząc,
I przywiązali do końskiego chwosta,
I w cwał puścili konia...
Dumny bóg milczał. Podskakując śmiesznie,
Wlókł się i tarzał po ostrych kamieniach.
Szargał oblicze swoje święte w błocie...
A tamci stali, mściwie i bezradnie,
......
Z zaciśniętymi zbielałymi wargi,
10 Stali w milczeniu, choć gniew w piersiach kipiał
Jak war gorący...
Aż, kiedy oczy podnieśli do góry
I zobaczyli, że tak samo świeci
Słońce, jak wprzódy, że tak samo niebo
Pogodnie świtem wiosny błękitnieje.
Że na ich głowy z przekleństwem nie spadło,
Że nie rozdarło się gromem błyskawic,
Szaty na sobie podarli rozpacznie.
Na czarną ziemię z krzykiem się rzucili,
20 We włosy dłonie wkręciwszy z skowytem,
I płacz im buchnął z rozbolałych piersi,
I łbami tłukli o twarde kamienie
Z rozpaczy strasznej po straconym bogu!
Oj-jej! Oj-jej!
Nie ma go! Nie ma! A był!
Zostawił nas, zostawił!
37
Juwenilia 2
Oj-jej! Oj-jej!
Nie pękło niebo nad nami,
Nie pękła pod nami ziemia!
30 0, w doli złej
Komu się żalić będziemy?
Komu swe skargi niesiemy?
Oj-jej!
Perkunas!
Ratuj nas!
Naści cielę! Naści źrebię!
Naści owiec czworo!
Damy ci siebie!
Jeno się ozwać chciej!
40 Ale cię nie ma, nie ma!
Perkunas! Perkunas!
Oj-jej!
Snadź nazbyt nisko całopalne żertwy
Niosły swe dymy w górę!
Snadź mało było ci krwi!
Czemu się sierdzisz na nas?
Na kogoś nas ostawił?
0, czemu żeś zezwolił
Tarzać po ziemi świętość
50 Twarzy twej?
Oj-jej!
Ratuj nas! Perkunas!
Jakże się teraz ozwie
Grom w niebie?
Jakże się teraz odważy
Kto w las iść nocą?
Komuż się modlił będzie?
Komuż da owce a woły?
Nie pękła ziemia pod nami!
60 Nie pękło nad nami niebo!
Gdy cię ich siekier powaliła chłosta,
38
Zeszyt VI: XII 1913-1 1914
Gdy przywiązali cię, boże, do chwosta,
Po ziemi wlokąc! — Oj-jej!...
Nie będą rodzić niewiasty!
Zboże nam grad wytłucze!
Wyschną bijące klucze!
I ciemno będzie! I ciemno będzie!
Perkunas! Perkunas!
Wyniosły, dumny, niedostępny boże!
70 Pewno już jutro nie zaświecą zorze!
Pewno już jutro będzie czarny mrok!
I tak za rokiem rok! I tak za rokiem rok!
Ratuj nas! Ratuj nas!
Ach! Ach!
Czemuś ich, boże, gromem nie powalił?
Czemuś ich, boże, na popiół nie spalił?
Przeć jesteś mocny!
Przeć groźny jesteś!
I wszystko możesz!
30 Padł na nas wielki strach
W tej naszej doli złej!
Oj-jej! Oj-jej!
Ach!
Perkunas! Ratuj nas!
A na dzień drugi-słońce znów świeciło
I znów ćwierkały po olszynach ptaki,
I kołysały się złociste pola
Odwiecznym rytmem...
I jeno oni strasznie się zmienili:
30 Osłupiałymi patrzali oczyma,
Że ani niebo nie pękło nad nimi,
Ani nie pękła ziemia urodzajna,
A słońce w chwale świeci, oślepiając,
Jak zawsze, oczy...
39
100
Juwenilia 2
I popędzono ich, jak bydło głupie,
Na święte wzgórze, gdzie był BÓG straszliwy,
Dumny, potężny, mściwy bóg błyskawic,
I gdzie, miast niego, w strasznym majestacie
Umarły CZŁOWIEK wisiał na skleconych
W kształt krzyża drągach...
I pokropili ich święconą wodą,
Mówiąc: ja chrzczę cię w imię bóstwa w Trójcy:
Ojca i Syna, i Świętego Ducha,
Bóg się narodził...
O, czemu żeście, okrutni zwiastuni
Nowego Słowa, spotwarzyli boga?
O, czemu żeście, zaślepieńcy wiary,
Dali im tylko człowieka, miast boga,
Co przecież Bogiem, Bogiem był prawdziwym
- Straszliwą Mocą!!!!
22 I [1914]
40
Zeszyt VI: XII 1913-1 1914
Julian Tuwim
Z wolą, pamięcią i wysubtelnioną
współczesną duszą-ja, Europejczyk,
młody, wysoki, z tak zwanym „talentem",
ja, czytający piękne, mądre książki,
wszystko pojmując i wiążąc logicznie
w mózgu; ja, człowiek dziewiętnastoletni,
żyjący pięknem i wszechrozważaniem
żywota swego, dostojnego aktu;
muzyki świętej czciciel zapalony,
ciekawy badacz wszystkiego, co było,
co jest i będzie; umiejący z rzeczy
wyciągać wnioski, i myśleć, i kochać,
odróżniać rzeczy, łączyć w kategorie,
wiązać ze sobą skutkiem i przyczyną;
czujący w sobie krwi bicie niezmienne,
mogący ciało zginać i wyprężać,
podnosić ciężkie żelazo lub trzcinę
łamać w kawałki na kolanie; kwiatów
czuć woń i w słońcu grzać ciało w południe;
ja, który mogę jeść słodkie owoce
i sam je zrywać, gdy podniosę rękę,
wpijać się w miąższ ich ostrymi zębami,
powiedzieć: „cierpkie", „dojrzałe", „przekwitłe";
ja, który mogę, mogę, jeśli zechcę,
chwycić tę szklankę, co na stole stoi,
i na kawałki drobne rozbić; który
korzystam z każdej chwili życia swego,
aby ją przeżyć, w s o b i ć w swą istotę
i być bogatszym z dnia na dzień sam sobą,
z cywilizacji czerpiąc wszystkie dane;
41
Juwenilia 2
ja, który widzę, czuję, przypominam,
mogę lub nie chcę tylko (to podkreślam);
tradycji wielkich spadkobierca żądny,
co kocha ziemię, kraj swój, jego czyny,
przyszłość i przeszłość, sam zaś-teraźniejszy,
dzisiejszy, wszelki, czynny i rozumny;
ja, który kocham prześliczną dziewczynę,
tęskniący za nią, dobry i oddany
całym swym życiem jej i wszechświatowi,
ojczyźnie swojej i swej młodej duszy;
ja, co się cieszę z tego, co jest mądre,
dobre i wielkie, moje, mnie pokrewne;
odnajdujący różne nowe rzeczy,
widzący czasem rzeczy niewidzialne,
a jednym słowem: ja! — po wielkiej, ciężkiej
KULI odwiecznej, która zwie się Ziemia,
chodzę w poczuciu Dostojności Życia;
człowiekiem jestem i mówię-HOSANNA!
25 I 1914
42
Zeszyt VI: XII 1913-1 1914
* * *
O, jakżem głodny ciebie, dniu mojej zagłady!
0, jakże niecierpliwie wyczekuję ciebie!
Niech zadrżą świątnic moich wspaniałe fasady!
Niech runą w gruzy! Niech mnie ich ciężar zagrzebie!
O, przyjdź! Przyjdź!! Zgnieć mnie ramionami swymi!
Roztocz nade mną tryumf zwycięstwa ciemięski!
Bo z tobą, o Zagłado, wstanie czyn olbrzymi:
Ostatni patos duszy-PATOS MOJEJ KLĘSKI!
43
Juwenilia 2
Wiersz napisany po rosyjsku
/lyHHan CHa3Ha
JlyHHO-fiyHMCTaFi (nucTaR, MMCTan)
0, cepe6pncTaH cBeT/iaR Aa/ib!
0, 6enocHei+iHarH (HewHan, HewHaa),
Tnxo-6e36pewHan MOR nena/ib!
B 3TOM MeMTatOLu,en (Tatomew, Tałomew)
CoHHo-Mepu,aHDuj,eM Cna3ne [? ]
Ecrb CHbi npewpacHbie (RCHbie, RCHbie),
TpycTHO-HanpacHbie [ ]
44
Zeszyt VI: XII 1913-1 1914
Historia wielce żałosna, a ku przestrodze
służyć bardzo mogąca
Na maskaradzie
Pewnej [ ]
Pani ma błysk ognisty w oku,
Pani ma piękną linię boku,
Et pour cela-je vous aime beaucoup.
Pani ma męza!?-To się zdarza...
Niechaj to Panią nie przeraża,
Na to się teraz już nie zważa.
Tak idyllicznie, tak po sielsku
Spłynęło wszystko [ ]
I love you! [ ]
'o Co? Będą gadać? A [ ]
Co się ośmielą! (Ry[ ]
Trudno! - Ich liebe [ ]
Pani się jednak jeszcze waha?
Ma Pani przed opinią stracha,
Albowiem Pani [ ] gacha[?]
C est bon, savez-vous! Po raz pierwszy
Wstępuje Pani do mych wierszy,
Lecz... dajmy temu zakres szerszy...
Praktyka... tego... Co? Teoria?
20 Ależ, to wszak fantasmagoria!
To i „to"... Kawa i cykoria!
45
Juwenilia 2
Jedno drugiemu smaku doda!
Pani jest piękna tudzież młoda!
Cognac ravissant est cette uroda!
Aliści dodam na ochotę,
o ? ? ?
Szanuję wielce votre cnotę.
Jednak... je reve marzenie złote!
Pani jest antyk... To jest, proszę,
Źle nie zrozumieć mnie! Rozkosze
30 Greckie i rzymskie Pani głoszę!
Więc tak? No niech mi Pani powie!
Czekam, drżę, płonę! W Pani słowie
Będzie me szczęście i me zdrowie!
Wszystko, ach, wszystko! Wszak ja cierpię!
Mam, że tak powiem, hale na sierpie!
Cierpliwość moja się wyczerpie!
Peut-etre voulez-Vous [ 1 danser,
L J
Zaczynam zdanie parler francais.
To przecież... serio, nie romanse.
*° Tańczę ja tango azuquiqui
Pod afrykańskiej ton muzyki.
Co? Pani mówi: ach, te smyki.
Mógłbym co prawda się obrazić[?],
Po honor w głąb duszyczki złazić[?],
Lecz mi się nie chce Panią zrazić.
Teraz na uszko (a więc entre
Nous niech to będzie)
ventre.
46
Zeszyt VI: XII 1913-1 1914
Comment? Ja jestem „niemożliwy",
50 Prawda? Och, Pani, co za dziwy!
Człowiek jest taki nieszczęśliwy!
Pani mi zrobi wielką łaskę.
Gdy Pani zdejmie tę swą maskę...
O cudzie, ujrzę Cię. Je pense me...
Comment??? Więc Pani tak wygląda???
To jest parodia... Ach, Gioconda!
Już nie mam czasu... (Ładna fronda!)
(Wpadłem. Mój Boże! Kreatura!
Ach, jak [ ] natura!
60 Co robić?! Boże, jak dać nura?)
O piękna! (mówię)... Twa uroda
Jest zbyt wspaniała! Aż jej szkoda
Dla mnie... Adieu więc... (oj-jej) Zgoda?
Uciekłem. Zdechłem. Zwariowałem!
Przez trzy dni straszną czkawkę miałem!
To pech! Kobita z takim ciałem!
Dziś mi już lepiej! Ale trwogę
Mam dalej straszną! A złam nogę!
Parce que... parce que... [ ] mogę.
Z tego wypływa morał, dziatki,
Że trzeba zawsze[?] słuchać matki.
Dała mi matka srogą naukę,
Nie chciałem [? ]
47
Juwenilia 2
„Andzia matki nie słuchała.
Ukłuła się i płakała".
Ja taki[?] znów[?] morał kładę:
Zabierz się urwisie do... książki, bo
48
Zeszyt VI: XII 1913-1 1914
Chrystus Miasta
A komu serce nie pękło z tęsknoty,
Niech jeszcze czeka: może cud się stanie.
Wpadnie przez okno słońca promień złoty,
Bo niedaremne jest wszelkie czekanie.
I będzie wiosna.
[Tekst| przerw[any]
49 4 - Juwenilia, t. 2
Juwenilia 2
Wiosna ukryta kochającego się
Na świat dusza moja z Tobą przyszła.
Razem z Tobą siebie zrozumiała.
Jedyna moja! Poranku mój wiosenny!
Ukochana...
Przeżyłem Ciebie stokroć po sto razy!
A dziś Ci mówię słowo duszy mojej:
Kocham.
A dziś Ci mówię słowo duszy mojej:
Tęsknię.
10 Czyś kiedy wstała wczesnym, wczesnym r[ankiem]
I poszła lasem, wilgotną ścieżyną?
(Ptaki. Cisza. Woń igliwia.)
Czyś kiedy rwała na łące stokrotki?
(Dobroć Słońca. Lesie[?], Iesie[?] błękitny!)
0 kochanie moje wiosenne!
0 fijołku mój, kwiatku, jesteś[? mi?] Bogiem!
Dla Ciebie żyję. Tobie się też zwierzę
Ze wszystkich snów... (O przeczuwanie wiosny!)
Miłosna moja, łagodo mej duszy!
20 Szczęście mych smutków!
Milczysz?
0, nie mów...
0, nie mów nic...
Oczy Twoje... oczy Twoje...
To[?] różne kwiaty, a zwą się: bławatki.
Róże, bzy, astry, bratki, georginie,
Jaśminy, fiołki, konwalie... Ach, nie wiem,
Po co Ci mówię o tym... Nie zrozumiesz...
Kwiatku mój liliowy... Kropelko rosy na trawie...
30 [. . . .] wieczorny... Śnij...
50
[ ]
Być bezobtocznie świętym,
Jak lustra marzeń, snów,
Być jasnym, niepojętym.
Jak niebo i woń bzów...
Znów chcę zamarzyć sennie,
Błękitnie, cicho śnić,
I kochać Cię niezmiennie,
I zawsze z Tobą być"...
Zeszyt VI: XII 1913-1 1914
[Zeszyt VII: II 1914-VIII 1914]
Żywot człowieka poczciwego
1
Gdy wydawać zacznę książki
Będzie sława (i pieniążki).
Kupi wujek, kupi ciotka;
Później ciotka wujka spotka,
„Co ty na to?" ciotka powie.
Wujek głową smętnie kiwnie...
„Tek... co robić?"-Wprost przeciwnie!
Bardzo dobrze!-„Hm... bzik w głowie."
Krzyk będzie w całej rodzinie,
10 Przyprowadzą Zosię, Minię,
Tadzia, Fredzia, Irkę, Edzia,
Będzie bal...
Boże się żal
Nade mną!
Cóżem takiego zawinił?
Cóżem takiego uczynił?
Okropnie „nieprzyjemno..."
No-będę poważany!
„Nasz tego... szanowny... znany;
20 Utalentowany,
Znakomity,
Laurem owity..."
W domu będą mówić: ciszej!
Ciszej! Ciszej! Mozę... pisze...
55
2
Pan krytyk, człowiek, który poznał świetnie
Literaturkę,
Książkę kupi, książkę przetnie,
Siądzie przed swoim biurkiem.
Przeczyta książkę (a jakże!),
Ziewnie, pomyśli, napisze,
Że talent jest (co ja słyszę?!).
Że przy pracy dalszej
Można dojść do doskonalszej
Perfekcji, że widać wpływy,
Lecz jest coś „tego"... Tak, że
Można się spodziewać,
Że talent będzie dojrzewać,
Język dobry, nowotwory...
Napisze artykuł spory
I powie mi, że ja jestem
Takim a takim talentem,
Symbolistą, dekadentem.
Romantykiem, futurystą,
Organistą, modernistą,
Bajronistą, optymistą,
Pesymistą, egzotykiem,
Słowianofilem, nietzscheanistą,
Antysemitą, socjalistą,
Arystokratą, demokratą,
Że to poezja nieszczera,
Że udaję bohatera,
Ale w ogóle niczego,
Et caetera, et caetera,
Że się chcę pozą ozdobić,
Że to gra wyrazów słodka,
Później wuja spotka ciotka...
„Co ty na to?"-„Hm... co robić?"
56
Juwenilia 2
Zeszyt VII: II 1914- VIII 1914
3
A ja się na łóżku położę.
Zapalę papierosa
I powiem: mój dobry Boże!
Cóżem takiego uczynił?
W czymżem przed Tobą zawinił?
Czemu mnie tak strasznie karzesz?
Robię przecież, co każesz:
Jestem cichy, cnotliwy,
Skromny, niewinny, spokojny,
A taki nieszczęśliwy!!
Dlaczego nie jestem dentystą?
Dlaczego nie jestem kelnerem,
Lokajem lub fryzjerem?
Westchnę. Później z duszą czystą
Na drugi bok się przewrócę
I umrę. I już nie wrócę.
Będzie artykuł w gazecie,
Że bardzo źle jest na świecie,
Że taki obiecujący,
Gorący, czarujący,
Z takim talentem poeta
Umiera... zgasł jak rakieta...
Że „mając także na względzie
Te gorzkie łzy pod powieką,
Co pieką, żeś ty daleko,
Niech ci ziemia lekką będzie,
Niech ci ziemia będzie lekką."
Zapłacze wujek i ciotka
Nad tą okropną stratą.
Potem ciotka wujka spotka:
„Co ty na to? Co - ty - na - to?!"
57
Juwenilia 2
[Brak pierwszej strofy]
A może [ ]
Mozę nigdy[?] mnie[?] [. . .]sta[. . .]
Tylko to moje zadumanie
W dalekim sercu żal obudzi.
Tylko ta smętność moja cicha
Obudzi w sercu zal, tęsknotę,
Komuś, co patrząc w zmierzchy złote
Nieukojeniem wiecznym wzdycha?
Może... Więc pójdą w zapomnienie
Płomienne, twórcze nieukoje?!
- Niech ci wystarczy, serce moje,
Ten żal daleki, to westchnienie...
58
Zeszyt VII: II 1914 — VIII 1914
.] już brak! Chcę czegoś, co jest Nowe!
.] Najwyższe! Czego nie ma jeszcze!
. .]-gardzi, bo zna purpurowe
] Zaświatów sny wieszcze!
.] rytmem, słowem, rymem!
. . .] młody! Żądny! Bezgraniczny!
. . .] by być olbrzymem!
. . .] wszechświatów śpiewać gigantyczny!
10
Objaw się, ciężka, dumna Tajemnico!
Symfonie! Gmachy! Akordy! Szaleństwa!
W locie cię żądze me twórcze pochwycą,
Niewypowiedzeń okrutne męczeństwa!
We wszystko wniknąć! We wszystko się wcielić!
Znaleźć to „wielkie", co przecież być musi!
Wszystko, co było, w proch nędzny spopielić!
Pochwycić ręką sen, co Mocą kusi!
Wicher mej duszy buntem gniew[nym? płonie?]
Bo cud mój twórczy w przyszłe wieki [ ]
Słów mi już mało! Szukam Cię, Og[romie!]
20 Zjaw mi się, Wielkie! Mnie- [ ]
59
Juwenilia 2
Nieznana
O śliczna, ukochana-twe dziewiętnaście lat!
A tam-daleko: dawna moja, wonna moja, dziwna moja,
tamta moja... Osiemnastoletnia.
Nieznana, przeczuwana, myt, życie wieczorne-ciszej.
Miałaś lat siedemnaście...
W lipcu szumiały pola, dojrzewanie, powaga, pełnia-
szumiały w lipcu pola: szesnaście, szesnaście...
Kwitło. Misterium. Wahanie. Wiosna się przesila.
Oczy modrzeją, wiśnieją usta-i rozpływasz się, rozpły-
wasz, dziewczątko moje nieznane, dalekie, rozpływasz się
jak sen...
W maju 1913
60
Zeszyt VII: II 1914-VIII 1914
sr
Pokochałem Cię o wiośnie,
Zapomniałem - o jesieni.
(W duszy żal mi wielki rośnie,
W oku smutna łza się mieni).
Śnieg się sypie kwieciem białem
I cichutko prószy, prószy...
Pokochałem - zapomniałem...
(Wielki żal mi rośnie w duszy...)
Coś pamiętam... coś bezgłośnie
Śnieg mi szepce tchnieniem białem
Pokochałem Cię o wiośnie,
O jesieni-zapomniałem...
61
Juwenilia 2
Balansowanie
Pochyliłem się. Wzniosłem. Znów się pochyliłem.
Rozkrzyżowałem ręce. Padnę? Znów wahanie.
Kładka wąska. Wyprężam się. Niepewność. Może.
Jeszcze chwila... Tak. Dobrze. Wtem-znów kołysanie.
Coś walczy. Coś się śmieje. Coś się wewnątrz zmaga.
Już... Już... Chwila i chwila. Dosyć.-Równowaga.
[Wiersz przekreślony]
62
Zeszyt VII: II 1914-VIII 1914
Chwilka kwietna
Trochę białych
róż, róż...
Bać się? „Jednak"...
Cóż, cóż?
Ale... nie mów!
- Sen... sen...
Już... już pierzchło
hen-hen--
[Wiersz przekreślony]
63
Piękno
Andrzejowi Nullusowi
W czarnej sutannie młody ksiądz
Stanął w słonecznym, złotym pyle.
(Do róż szkarłatnych żądnie lgnąc,
Gięły się w słońcu chyże chwile.)
Perlący, żywy wina cud
Ksiądz do krysztalnej czaszy nalał,
Postawił w słońcu-z słońcem splótł,
Iskry w kielichu pozapalał.
Trysnęły z czaszy błyski żądz,
Zakipiał sok jak kłęby węże!
(Do róż szkarłatnych żądnie lgnąc,
Coś wyszeptały usta księże.)
64
Zeszyt VII: II 191 4 -VIII 1914
25 II 1914
Dosyć. Przestać. Wypróbować samego siebie. Zoba-
czę. Jeżeli poczekam i okaże się, ze t a k - to dobrze. Jeżeli
n i e... A to byłoby zbyt straszne, bym o tym myśleć śmiał.
(Tchórz.) „Mozę to młodość", jak S. powiedział. Może.
Te trzy lata minione - tyle wierszy. Eksplozje, eksplozje,
eksplozje! Nie wiem, czy to zwątpienie, czy co innego, lecz
jest mi niedobrze. Najbardziej się obawiam, bym sam
tego za płytki, banalny, nienawistny, obrzydliwy dla mnie
bajronizm nie przyjął.
10 I ta żądza sławy! Sławy . Chcę, aby mnie czytano.
Przyznaję się. Chcę, abym wstrząsał duszami. (I nurtuje
natrętna myśl: a jeśli nie?) Może się sam sobą oczarowa-
łem. Może samego siebie łudzę urojeniem. Bo przecież
jedna myśl moja, myśl nagła, a znana dobrze, może
wszystko mi podruzgotać:
„Pisać", tworzyć-po Słowackim! I jeszcze żądać od
siebie (rozgłosu) sławy! I chcieć być niezależnym, sobą,
oryginalnym zwiastunem nowego. Próba. Dobrze.
„Nunc itaque et versus et cetera ludicra pono" (Ho-
20 ratius).
Za dużo czytałem. Zbyt wiele poznałem. Za dużo
przeżyłem „w tak młodym wieku". Boże! Pomyśleć, że
może nic z tego nie będzie (bo się w tej chwili takim
nędznym sobie wydaję, takim zwykłym, takim tuzinko-
wym)! I pomyśleć, ze kiedyś-po latach-będę młodym
zapaleńcom mówił:
I ja byłem niegdyś farysem.
Męka, okrutna męka!!
65
5 - Juwenilia, t. 2
Juwenilia 2
Rozradowałem się
Rozradowałem się ze siebie.
Jak się radują z ptaków dzieci,
Jak się raduje chmurka w niebie,
Kiedy wiosenne słońce świeci!
Rozradowałem się radością
Tak nienadzieszną, niespodzianą,
Jakbym zaręczył się z Miłością
W kwietniowe, wonne, leśne rano!
Takie mam w duszy rozkochanie,
Takie przed sobą widzę życie,
Jakby słowiańskie ładkowanie
Gędźbiono dźwięcznie na warycie!
26 II [1914]
?
66
Zeszyt VII: II 1914 — VIII 1914
Dale płonące
Hej! chyba w srebrnodzwony uderzę!
Hej! chyba brzęknie miecz mój obosieczny!
Rozwaliły się na ścieżaj dźwierze!
Płonie w dali złotej gród słoneczny!
W dalekiej dali...
W dalekiej dali...
Hej! skrzydła mi się mocarne ramiona!
Hej! tętnią za mną pancerni rycerze!
Idzie Słup Ognisty, Moc Czerwona!
Hej! chyba w srebrnodzwony uderzę!
Gród zórz się pali!
Gród zórz się pali!
67
5"
Juwenilia 2
Codzienność
Małe troski, małe chwilki
I kłopoty codzienności
Kłują, kłują, mnie jak szpilki
Małe troski, małe chwilki
Szarą nudą głupiej złości.
Dokuczają, dokuczają,
Jak ból zęba, jak szaruga,
Spać nie dają, żyć nie dają,
Trapią, męczą, dokuczają,
10 Jak ból zęba, jak szaruga.
Coś się wyrwie nieopatrznie,
Zaraz z muchy słoń wyrasta,
Gnębić, nudzić, jęczeć zacznie,
Gryźć, mordować mnie rozpacznie
I rozleje się, rozrasta...
20
I zaleje mnie, utopi,
I zadusi, i przyciśnie,
Błoto, nuda, deszczyk kropi,
Gniecie, płacze, krzyknie, piśnie
Niepotrzebnie i bezmyślnie!
Nie poszedłem, nie zrobiłem,
Nie przyniosłem, nie wiedziałem,
Nie znalazłem lub zgubiłem,
Nie poszedłem, nie zrobiłem,
Nie pomogłem, nie oddałem!
68
Zeszyt VII: II 1914-VIII 1914
Wiecznie w kółko, wiecznie dręczy,
Tu pretensje, tam wyrzuty,
Jednostajnie, nudnie dźwięczy,
Dręczy, jęczy, dzwoni, męczy
30 Monotonią błahej nuty!
Co to będzie, co to będzie,
Trzeba było, lecz już późno,
0 tym „wiedz", to „miej na względzie"
„Gdyby nie to"-co to będzie?
Już za późno, już na próżno!
Kłuje, kłuje, kłuje, kłuje,
Troska głupia, słota długa,
1 przeszkadza, i nurtuje,
Sadystycznie życie psuje,
40 Jak ból zębów lub szaruga.
6111 [1914]
69
Juwenilia 2
Cud
Smagał wychudłe ciało, smagał wychudłe ciało,
Rzemieniem się biczował, twardymi supłami,
Krew spod bicza tryskała, a w piersi mu łkało
Beznadziejne wołanie: „Zmiłuj się nad nami!!"
A oczy podkrążone, a oczy podkrążone
Na zapadniętej twarzy żądzą mu łyskały,
I patrzał na cierniową Chrystusa koronę,
I padał pod tą chłostą znużony i omdlały.
I nie jadł przez trzy noce, i nie pił przez trzy noce,
10 I spalonymi wargi szeptał swe wołanie:
„Moja wina najcięższa! Moje grzeszne dwie oce!
Moje dłonie skalane! Zmiłuj się, o Panie!
Moje grzechy okropne! Żywot nie okupiony
Takim, jak Twoje, Jezu, bezwinnym cierpieniem..."
...I zakwitły mu ciernie Chrystusowej korony...
A on się wciąż biczował, biczował się rzemieniem.
70
Zeszyt VII: II 1914- VIII 1914
Jestem!
Wezbrało we mnie! Jestem! 0 radości moja!
0 życie me wysokie! „Ja"! 0 szczęście, szczęście!
Tryśnij, wiosenny surmie! Miecz złamany, zbroja
Już na nic! Zdobycz moja - najwyższe posięście!
Twórca! Mocarny włodarz własnej swojej duszy!
Życie-najświętszy darze! Cóż więcej?-Buława.
Już w mej dłoni! Przemknęły hufce pióropuszy,
Słoneczni się jaskrawo moja złotosława!
Przemknęły lśniące hufce! Cześć wam, wojewody!
Cześć za dzielną szermierkę i za dawne męstwo!
Jestem, zdobyłem - twórczy, szalony i młody,
0 szczęście moje światłe! O moje zwycięstwo!
71
Juwenilia 2
II
Napięcie! Podniecenie! Radość moja ciągła!
Bezkresna żądza czynu! Dale niedosiężeń!
I ta rozkosz przecudna: Ziemia jest-okrągła!
I ten szał niemożliwych potężnych wytężeń!
I to oczekiwanie! Nienasytna wielkość!
Ta wizja Idącego Mocarza-olbrzyma!
Ta duma! Ta (przeze mnie tak nazwana)
„WSZELKOŚĆ"!
To coś, co wre, kotłuje, rozsadza, rozdyma!
Ziemia! Ziemia okrągła! Czyż więcej potrzeba?!
A przecież jest i więcej! Jest więcej-bez końca!
- Można wszak oczy cisnąć w wir nocnego nieba:
Z słońc miliarda stanie się-miliard i dwa słońca!
II marca 1914
72
Zeszyt VII: II 1914- VIII 1914
Tłum
Od i vulgus profanum
Horacy
(Mr. Joseph Sansquene de 1'Academie)
Nie wiedzą nic. I postać wyniosłą mocarza
Z postacią cyrkowego kojarzą atlety.
Na słońcu-krzywią twarze. A nad blask ołtarza
Wolą puszczane w parkach ogniste rakiety.
Geniuszom zaglądają ciekawie w alkowy,
I chichocąc, wychodzą cicho, na paluszkach,
A później ironicznie cedzonymi słowy
Opowiadają sobie o łóżkach, poduszkach...
10
Czasem krzyczą, są nawet czasem oburzeni
I chcą „sprawiedliwości", „wolności", „równości",
Jakaś im się kałuża mętna w sercach pieni,
Gestykulują, gwałcąc podagryczne kości.
Rozprawiają (a jakże!), choć woń brudnej ścierki
Przypominają owe rozprawy i sądy.
Filozofują, bowiem mają chore nerki,
„Zasady", katar, „zdania", astmę i „poglądy".
Marzą sobie troszeczkę o względności rzeczy.
Wygłaszając stek pysznych arcykomunałów.
Są szlachetni, rozsądek mają w sobie człeczy
20 Tudzież chroniczną czkawkę „wzniosłych ideałów'
73
Juwenilia 2
A w ogóle... niczego... Czytają gazety.
Kupują mądre książki, do teatrów chodzą,
Mówią: „w naszych warunkach", „trudno" i „niestety"
- I płodzą się, i rodzą, i znowu się płodzą.
13 III 1914
74
Tibi, dulcissima
Zeszyt VII: II 1914-VIII 1914
„Koło mego okieneczka
Rosła sobie jabłoneczka".
Coś odeszło w siną dal,
Nie wiem co-a tak mi żal!
„Bielusieńko zakwitała,
Czerwone jabłuszka miała..."
Coś zniknęło w szarej mgle,
Nie wiem co-a tak mi źle!
„A któż mi je będzie zrywoł,
Kiedy się mój Jaś pogniwoł?..."
Żal i źle... i źle, i żal...
Ah, je suis sentimental...
75
Juweni/ia 2
Manifest
1
Obwieszczam wam manifest swej twórczości.
Powstał z mych dumań,
Powstał z szaleństw moich,
Z zapatrzeń moich-we Wszystko.
- Patrzały oczy moje (serce mi tłukło!)
- Na wszystko miałem wytężony słuch (serce mi tłukło!)
- Chwytałem w dłonie, co się chwycić dało (serce mi
tłukło!)
Śpiewałem, śpiewałem, śpiewałem —
I wyśpiewałem Duszę sobie,
10 I wyśpiewałem sobie-Siebie!
0, jakie szczęście! jakie wielkie szczęście!
Stoję i JESTEM!
Patrzę —
Płomień mych oczu zapala bezmiary.
Oddycham, oddycham
Pełną piersią, płucami jak miechy.
Cieszy mnie boskie moje człowieczeństwo,
Przestrasza rozkosz groźnych możliwości...
0 szczycie ognioczoły!
20 0 szczycie płomiennooki!
Przepaści moja!
Przepaści na krańcu wyżyny!
Ach-cisnąć by się!
Ach-podnieść by się!
- Uderzam w śmiech! w śmiech! w śmiech!!
76
Zeszyt VII: II 1914-VIII 1914
Widzieliście mnie na polach,
Na polach, polach słowiańskich,
Śpiewałem bogów zamierzchłych,
Śpiewałem bogów pogańskich.
30 Widzieliście mnie o zmierzchu
0 zmierzchu, zmierzchu fiołkowym
Śpiewałem piosnki zachodom,
Zachodom złoto-liliowym.
Widzieliście mnie u ludzi,
U ludzi, ludzi powszednich,
Szukałem smutku cichego
I nudy chwil poobiednich.
Widzieliście mnie śród zgrozy.
Śród zgrozy, zgrozy Miast Czarnych
40 Śpiewałem w zgiełku potwornym
0 łunach, łunach pożarnych.
Widzieliście mni