14458

Szczegóły
Tytuł 14458
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

14458 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 14458 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

14458 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Maria Szyszkowska W poszukiwaniu sensu życia Projekt okładki MAŁGORZATA ŚLIWIŃSKA Na okładce MARIA SZYSZKOWSKA Fot. LECH KOWALSKI RedaktorELŻBIETA JASZTAL-KOWALSKA Tekst opracowała MALINA GAMDZYK-KLUŹNIAK Korektor ELŻBIETA SZELEST © Copyright by Wydawnictwo Książkowe Twój Styl Wydanie I, Warszawa 1997 ISBN 837163-046-8 Typografia, skład i łamanie KOLPRINT, Warszawa Druk: Wydawnictwa WEMA Spis treści Wprowadzenie • 5 Stawanie się człowiekiem • 9 Agnostycyzm • 29 Kształtowanie poglądu na ś'wiat • 39 Uroda życia • 51 Lęki i osamotnienie • 65 Wartość kontaktów z drugim człowiekiem • 72 Renesans teorii prawa natury • 83 Więzi ogólnoludzkie • 92 Prawo, humanizm, biurokracja • 102 Z rozważań o sprawiedliwości • 113 Chorzy • 124 Upośledzeni umysłowo • 132 Filozofia prawa, tradycja, ludzie sędziwi • 139 Elity • 152 Twórcy i dzieła literackie • 159 Stan natury i umowa społeczna • 168 Wolność • 174 Odmiany liberalizmu • 183 Apolityczność i życzliwość • 194 Pacyfizm jako nadzieja • 200 Jeden z dzisiejszych filozofów - Erich Heintel • 204 Zapomniany polski filozof - Bolesław Józef Gawecki • 211 Rodzime wzory - Franciszek Fiszer • 221 Filozofia chrześcijańska w Polsce w drugiej połowie XX wieku • 230 Człowiek przełomu XX i XXI wieku a humanizm Kanta • 242 Ważniejsze publikacje książkowe autorki . 258 #Wprowadzenie Żyjemy w czasach pośpiechu, poddawania się światu reklam, filmów sensacyjnych, obrazów brutalności i nadmiaru - często powierzchownych - informacji. Odwraca to uwagę od naszego wnętrza i stąd łatwość, z jaką się poddajemy ciśnieniu pozornych wartości. Cenimy dzisiaj przedsiębiorczość, umiejętność bogacenia się, spryt życiowy - zapominając, że sprawą o znaczeniu nadrzędnym jest odnajdywanie sensu własnego życia. Brzmi to może jak pochwała egoizmu, ale podejmując trud rozwoju własnego ja w naturalny sposób zespalamy się z innymi ludźmi. Istnienie pełne, przynoszące nie tylko szczęście, ale i poczucie sensu życia, wiąże się ściśle z odrzuceniem konformizmu i oddaniem się sprawom wiążącym nas z innymi. Istnieć prawdziwie to istnieć wspólnie w świecie, ale na swój własny sposób. Nasze zagubienie wzmaga się, bowiem kult rzeczy, budzenie w nas potrzeb, by kupować wciąż nowe przedmioty, odwraca uwagę od namysłu nad sobą i nad światem. Narasta zmęczenie rzeczami i niepamięć o tym, że nasze istnienie stanie się bogatsze, gdy nawiążemy więzi z innymi, nie ograniczając się do krewnych i własnego kręgu zawodowego. By uniknąć rozgoryczenia, cierpiętnictwa i spóźnionego poczucia braku sensu własnego życia, warto zdobyć się na wysiłek kierowania nim. Niezbędna jest do tego refleksja filozoficzna. Filozofia pełni nie tylko rolę poznawczą, pozwalając głębiej poznać świat i uświadomić sobie istnienie rzeczy samych w sobie, różnych od tego, co dostępne dla naszych zmysłów. Jest także wiedzą stosowaną, uczy mądrości życiowej, wskazuje ideały - kierunkowskazy naszego istnienia. Naturalne dla każdego człowieka dążenie do szczęścia jest czymś innym niż szukanie sensu własnego życia. Właśnie ta książka ma służyć pogłębieniu samoświadomości. Ma także - przynajmniej z taką intencją była pisana - dodać odwagi, by żyć zgodnie z własnymi cechami indywidualnymi, a więc niejednokrotnie wbrew otoczeniu. W takich trudnych wyborach obowiązuje poczucie odpowiedzialności za innych ludzi. Żyjąc na swój, indywidualny sposób powinniśmy kierować się wyłącznie takimi motywami, które pragnęlibyśmy widzieć jako powszechnie obowiązujące każdego, kto znalazłby się w naszej sytuacji. Odnajdywanie sensu życia wymaga też przewartościowania wielu obiegowych „prawd", które utrudniają istnienie. Jest to trudne, bowiem wiele z nich, przekazywanych z pokolenia na pokolenie, uchodzi za niepodważalne. Moc tradycji i świadomość powszechnego charakteru pewnych poglądów działa przymuszające. Trzeba stawać się silnym wewnętrznie i odpornym na brak aprobaty, często nawet bliskich, gdy wybiera się własną drogę życiową. Najtragiczniejszy jest bunt wyrażony nie w czynach, lecz w cierpiętnictwie i trwaniu w bierności. Taka postawa jest częsta w naszym społeczeństwie - stąd tak mało radości i umiejętności cieszenia się fundamentalną war- tością, jaką jest dla każdego z nas własne niepowtarzalne istnienie. Życie nie jest ofiarą, pasmem udręk i cierpień. Zależy to od nas, od naszej świadomości. Może ta książka będzie pomocna dla tych, którzy czują się zagubieni i niepewni swoich racji. #Stawanie się człowiekiem Bywały w dziejach i są nadal podejmowane rozmaite próby określenia ludzkiej natury: człowiek - twórca świata kultury, człowiek - pielgrzym, człowiek - wytwórca, człowiek - zwierzę śmiecące, człowiek bawiący się, człowiek - zwierzę społeczne, człowiek - śmiejący się, człowiek - istota rozumna. Odkrycia uczonych dotyczące inteligencji zwierząt, a zwłaszcza szczególnej rozumności świń, szczurów i delfinów, podważają przekonanie o tym, że szczególnym znamieniem człowieczeństwa jest rozum. Współcześnie przestajemy odczuwać wyjątkowość swej sytuacji w świecie, w obszarach dotychczas zarezerwowanych wyłącznie dla człowieka. Cybernetyka wykazała, że to, co miało być swoistą cechą człowieka, a mianowicie zdolność do pobierania, przenoszenia, przetwarzania i wydawania informacji, może posiadać również maszyna. Jednakże elektroniczny sprzęt muzyczny, czy inne wynalazki techniczne dające, na przykład, twórcom sztuki zwielokrotnione możliwości warsztatowe, zwracają ponownie uwagę na niemożliwą do zastąpienia rolę człowieka w tworzeniu sztuki. Uogólniając: nadal wyłączną domeną człowieka jest zdolność do tworzenia kultury. Dążenie do tego, co absolutne, przekraczające wymiar codziennego doświadczenia pozostaje wyłącznie ludzką właściwością. Widomym znakiem tych dążeń w kierunku wartości wyższych niż biologiczne czy materialne jest twórczość: artystyczna, literacka, naukowa, gospodarcza, techniczna, społeczna, polityczna, religijna, prawna. O człowieczeństwie decyduje więc wrażliwość i uczuciowość, które na równi z przemyśleniami intelektualnymi znajdują wyraz we wszystkich rodzajach twórczości. Z naszego rozumu czynimy użytek połowiczny i dalece niewystarczający, skoro w dziejach rządzą namiętności, między innymi niepohamowana żądza władzy i pieniędzy. Nie jesteśmy zdolni poznawać „czysto" racjonalnie - bez ustosunkowania się emocjonalnego, choćby najgłębiej skrywanego „ku" lub „od", ani też rzeczywistości nie da się ująć bez reszty w racjonalne formuły. Uczuciowy kontakt ze światem oraz z innym człowiekiem prowadzi do pogłębionego poznania. Obserwowane i doświadczane wojny, nienawiść, zawiść, szerzący się kult wartości materialnych, bezwzględność wobec ludzi sędziwych, poszukiwanie sensacji zamiast prawdy - to wybrane przykłady podważające przekonanie o rzekomej ludzkiej wyższości nad innymi istotami żywymi. Można przytaczać wiele przejawów człowieczej niegodziwosci, by wymienić jeszcze brak lojalności, niewdzięczność czy niezdolność do przyjaźni. Sławiony od czasów Sokratesa rozum człowieka zawodzi coraz częściej. Nie jest prawdą - wbrew powszechnemu mniemaniu - że kieruje ludzkim postępowaniem. To namiętności, uczucia, doznania, urazy, żądza znaczenia, chęć dominacji oraz inne, skrywane z reguły, czynniki decydują o naszych czynach. Julian Aleksandrowicz wskazywał na zniszczenia ekologiczne, 10 zawinione przez człowieka, jako na źródło błędów ludzkiego rozumu. Brak pewnych mikroelementów czy np. nadmiar alkoholu, zakłóca funkcjonowanie mózgu. Racjonalizm Sokratesa, wzmocniony przez Kartezju-sza, prowadzi do deprecjonowania sfery irracjonalnej, która faktycznie waży na naszych działaniach i decyzjach. Egzystencjaliści - znani u nas przede wszystkim z tendencyjnej, powierzchownej krytyki - ujawnili znaczenie tego, co pozaracjonalne. Może się to wydawać oczywiste artystom, bo zwykle są oni obdarzeni intuicją, l chociaż faktycznie popędy, namiętności, uczucia wyznaczają ludzkie poczynania, słyszymy wciąż uparcie o potędze rozumu. Franciszek Bacon już kilka wieków temu pisał o błędach nierozerwalnie związanych z rozumem człowieka. Otóż, wychowując wpaja się nam pewne przekonania, które przyjmujemy jako niepodważalne na mocy autorytetów i ich powszechnego funkcjonowania. Są to często błędne poglądy przekazywane bez weryfikacji z pokolenia na pokolenie. Natura człowieka, pragnąca ładu i stabilizacji, prowadzi do błędnej nieraz interpretacji zjawisk, np. doszukuje się prawidłowości tam, gdzie one nie zachodzą. Aktualne jest też twierdzenie Bacona, że mowa prowadzi do błędów rozumu z racji niedostatecznie precyzyjnych definicji oraz używania nazw pustych. Miał rację Maurycy Maeterlinck, pisząc na początku naszego stulecia, że inteligencją obdarzony jest nie tylko człowiek, ale także zwierzęta i rośliny. Pisarz wyprzedził odkrycia naukowe. Powstała więc konieczność poszukiwania nowej odpowiedzi na pytanie: co decyduje o różnicy między człowiekiem a otaczającymi go isto- 11 tami żywymi? Wielu myślicieli - również chrześcijari-skich - nadal wskazuje na rozum jako swoistą właściwość człowieka. Ale pod wpływem neokantyzmu zrodziło się nowe spojrzenie na człowieka. Otóż, zdolność tworzenia świata kultury została uznana za człowiecze znamię. Nie jest to tylko zmiana nazwy, lecz wyraz innej oceny ludzkiej natury, bowiem twórczość kulturowa, ukierunkowana przez wyższe wartości, angażuje nie tylko nasz rozum, ale na równi z nim namiętności, uczucia, doznania, pragnienia, niepokoje. Patrząc z tej nowej perspektywy, wartościowy jest nie tyle wybitny intelektualista, lecz przede wszystkim człowiek odznaczający się wysoką wrażliwością i uczuciowością. Taki pogląd koliduje z wszczepianym nam kultem wiedzy naukowej, jak również specjalistów wąskich dziedzin. Znamieniem naszym jest więc zdolność do tworzenia kultury. W świecie roślinnym i zwierzęcym nie spotykamy nawet śladów twórczości kulturowej. Natomiast człowiek od początku swojego istnienia nie tylko np. polował, ale zarazem pozostawiał, w najstarszych odnalezionych jaskiniach, ślady tej czynności w postaci malowideł na ścianach. W naszych czasach uznano wartość sztuki tworzonej przez chorych psychicznie. Bowiem - w myśl tego poglądu - o wartości człowieka nie decyduje poziom intelektualny, lecz przede wszystkim emocjonalno-wolitywny. A wśród tzw. psychicznie zdrowych zwiększa się niepokojąco liczba psychopatów. To ich - mimo wysokiego nieraz poziomu intelektualnego - można by zaliczyć do chorych. Trudno przyjąć pogląd głoszący doskonalenie się ludzkości. Suma dobra i zła jest zapewne taka sama jak w epokach poprzednich, tyle że to, co negatywne, znaj- 12 duje szczególny rozgłos w środkach masowego przekazu. Widocznie wierna przyjaźń, lojalność, wzajemna życzliwość nie są tematem atrakcyjnym. Warto zwrócić uwagę na to, że często przypisujemy post factum naszym działaniom sens racjonalny, co zaciemnia prawdę zarówno o motywach naszych działań, jak i o ludzkiej naturze. Rzadko przyznajemy się do czynów irracjonalnych. Wybitny kompozytor, Tadeusz Baird, odważnie wyznawał: Przyznam się zresztą (choć wiem, że mógłbym za to zostać pomówiony o zacofanie) do nadziei, że... zawsze pozostanie w człowieku jakiś element nie poddający się kontroli, coś irracjonalnego. : V,. • ., Niektórzy przewidują, że wiedza irracjonalna, która nie tylko często kieruje ludzkim życiem, ale i wytycza niejednokrotnie drogi nauki, w przyszłości przekształci się w naukę w ścisłym znaczeniu tego słowa. Poznanie naukowe jest jednym z rodzajów poznania, chociaż przez wielu jest uznawane za najlepsze lub jedyne. Badania naukowe bywają omylne w swoich roszczeniach do poznania prawdy, o czym świadczy historia poszczególnych nauk. Nauka powinna przyznawać się do pola niewiedzy i odnosić się z szacunkiem do wiedzy wykraczającej poza sferę doświadczenia i dowodli-wości rozumowej. Współcześnie nastąpił wzrost zainteresowań i poważnych badań w dziedzinach uznawanych dotąd za paranaukowe. Warto zresztą pamiętać o tym, że paranaukowo, i skutecznie jakoś, myślał człowiek odkąd pojawił się na świecie. Natomiast nauka powstała znacznie później. Przytoczę tu fragment z „Labiryntów współczesności" Bogdana Suchodolskiego: Ten właśnie fakt, że nauka, która stanowi dziś zasadniczą siłę cywilizacji, nie towarzyszyła ludziom zawsze i wsze- 13 dzie, lecz stała się dość niezwykłym wydarzeniem w określonym miejscu i czasie, zdaje się świadczyć o tym, że myślenie naukowe nie jest wcale „naturalną" właściwością ludzkiego umysłu, ani „naturalną" i bezpośrednio odczuwalną potrzebą człowieka. ]est ono raczej tworem „sztucznym", to znaczy wymagającym określonej dyscypliny intelektualnej, odpowiedniego treningu, celowo organizowanego i systematycznego wysiłku. Przykładem powszechnego i silnego oddziaływania na nasze życie tego, co irracjonalne, jest ciśnienie tradycji i mody. Warunkiem powstania tradycji jest pewna niezmienność życia, bowiem nabiera ona siły na skutek powtarzania i utrzymuje się mimo zmiany warunków, w których kiedyś' powstała. Gdy znika uzasadnienie praktyczne tradycji, staje się ona bardziej trwała, bo przechodzi do sfery tabu, czyli świętości nie podlegających dyskusji. Pokolenia późniejsze naśladują te, które przeminęły. Wiąże się to z podziwem dla czasów dawniejszych i wystarcza, by pewne tradycyjne rozwiązania utrzymywały się niezależnie od ich praktycznych warto-ści. Dochodzi do głosu irracjonalizm. Trudno byłoby również - odwołując się do kategorii racjonalnych - uzasadnić siłę oddziaływania mody. Przywykło się mówić o niej w odniesieniu do strojów, ale zjawisko to występuje w każdej dziedzinie życia kulturowego. Moda wiąże się z protestem wobec monotonii życia, jest przejawem znużenia tym, co znane, kultywuje nowość tylko z racji nowości; cechą charakterystyczną jest szybkość, z jaką się rozchodzi. Zaznacza się u nas postawa pewnej podejrzliwości czy też nieufności wobec sfery uczuć i doznań. Wielu woli, bo tak bezpieczniej, traktować człowieka jako element jakiejś społecznej całości, kierujący się w swoich 14 poczynaniach racjonalnymi motywami. Mimo rewolucji w sposobie myślenia dokonanej przez Freuda i Nietz-schego, jak również mimo oddziaływania ekspresjoni-zmu, wciąż nie doceniamy doniosłej roli uczuć i doznań w życiu jednostek i społeczeństw ani właściwej nam, ludziom, zdolności kulturotwórczej. Transpersonalizm, głoszony przez Gustawa Radbrucha, ma u nas niestety nikły oddźwięk. Filozof ten podkreśla, że sens ludzkiego życia zawiera się w tworzeniu świata kultury. Cenimy zresztą te pokolenia, które pozostawiły po sobie dzieła kultury, nikt jednak nie mobilizuje żywych do takiego wysiłku. Nad zagadnieniem sensu życia zastanawia się stosunkowo niewielka grupa ludzi. Problem ten dla wielu powstaje dopiero pod wpływem nieszczęść, które burzą utarty rytm życia, kształtowany najczęściej na wzór otoczenia. Każdy z nas sam musi - mniej lub bardziej świadomie - ustalać sens swojego życia. Rozwijamy się wewnętrznie, zmieniamy się i bywa, że w czymś innym niż dotychczas odnajdujemy sens istnienia. Pozostaje to w ścisłym związku z poznawaniem samego siebie. A więc, i poznawanie samego siebie, i utrwalanie sensu istnienia jest procesem. Poznajemy siebie poprzez innych, przez dzieła literackie i przez nasze własne działania, które są jedynym sprawdzianem wyznawanych przez nas poglądów - słowne deklaracje bywają zawodne. Brak poczucia sensu życia, jeśli jest szczególnie nasilony, prowadzi do gabinetów psychiatrów i psychologów. Najnowocześniejsze terapie zalecają w takim przypadku podjęcie działań mających na celu odnalezienie go na nowo. Bywa, że w trakcie wspólnych poszukiwań z psychoterapeutą odkryty zostaje talent arty- 15 styczny czy, na przykład, ujawnia się pasja społecznikowska pacjenta. Są pewne wskazania o znaczeniu powszechnym odnoszące się do odnajdywania sensu życia. Można też określić przeszkody, które utrudniają to zadanie. Przede wszystkim powinniśmy żyć tak, jakby wszystko zależało od naszej woli, przyjmując postawę nieufności, a nawet buntu wobec tego, co powszechnie uchodzi za słuszne i zgodne z obyczajami większości. Każdy staje wobec problemu: czy dążyć do uzyskania aprobaty innych, choćby za cenę wewnętrznej prawdy, czy też wybierać tę ostatnią, narażając się niejednokrotnie na odrzucenie ze strony najbliższych? Odnalezienie sensu istnienia wiąże się z myślowym i uczuciowym buntem wobec zastanych autorytetów i obowiązujących poglądów. W tym buncie dużą i pomocną rolę odgrywają dzieła literackie. Nie odnajdując żywych wzorów do naśladowania - można czerpać przykłady z powieści czy filmów. Włoski filozof Giorgio Del Vecchio ogłosił w końcu lat siedemdziesiątych prawo do samotności jako podstawowe prawo człowieka. Otóż, w drugiej połowie XX wieku narażeni jesteśmy nie tylko na presję obyczajów, ale również odciska się na nas kultura masowa: prasa, radio i telewizja. W związku z tym coraz trudniej zdać sobie sprawę z tego, co jest wyrazem naszych wewnętrznych pragnień, a co rezultatem jej oddziaływania. Korzystając z prawa do samotności unikamy płynących do nas informacji ze świata i rozmawiamy wyłącznie ze sobą. Del Vecchio twierdzi, że refleksja nad samym sobą jest niezbędna, by obronić się przed postawami konformistycznymi, do których każdy z nas ma skłonność. Samotność pojmuje ten filozof jako stan pozytywny, sprzyjający odnajdywaniu sensu życia w 16 sposób wolny od nacisków społeczności. Czymś' innym jest natomiast osamotnienie - stan destrukcyjny, dzielący nas od tych, którzy mogliby nas zrozumieć i współczuć. Pascal zwracał uwagę na to, że rozum jest zawodny w sprawach dotyczących problemów naszego istnienia, a wiedza naukowa - bezradna w rozwiązywaniu trud-ności życiowych. Nakazywał odwoływać się do intuicji serca. Myślę, że wskazania Pascala są nadal aktualne. Mianowicie, odkrywając sens swego życia i podejmując zgodne z nim działania, musimy brać pod uwagę nie tylko nasze przemyślenia, ale również przeżycia i odczucia. Jest niewątpliwe, że odnalezienie wyższych wartości, czyli ideałów, które wyznaczałyby kierunek naszego życia, jest niezbędne dla poczucia sensu istnienia. Odwołując się do powszechnie znanych przykładów literackich odnaleźli go np. Judym czy Siłaczka. A więc nasze istnienie powinno odnosić się do wartości, wspólnych i łączących nas z innymi ludźmi. Wymaga to wyjścia poza krąg interesów własnej rodziny, jak również pogodzenia egoizmu ze zdolnością do myślenia o sprawach większych lub mniejszych wspólnot. Sens życia, jeśli go sobie uświadomimy, wyrywa nas z bierności i rozmiłowania w wygodnictwie, bowiem wymaga czynów zmierzających do urzeczywistnienia wyznawanych ideałów. Każdy z nas żyje w trzech światach. Świat przyrody jest wspólny dla człowieka, zwierząt i roślin. Świat ideałów występuje jedynie w ludzkiej społeczności i działa na nas przymuszająco. Niejeden myśliciel twierdził, że właściwe jest nam poczucie obowiązku skłaniający urzeczywistnienia wybranych przez nas wyższych 17 wartości. Z kolei świat kultury powstaje jako rezultat naszego zmierzania ku wartościom idealnym. Stwarzanie go jest cechą człowieczą, powstaje jako rezultat rozmaitych rodzajów twórczości. Pragnę tym samym podkreślić, że odnalezienie sensu istnienia wymaga wyboru jakiejś' twórczej drogi, stosownie do tkwiących w nas właściwości indywidualnych. Niejeden uczony ryzykował życie próbując na sobie skuteczność odkrytej szczepionki. Niejeden odkrywca nowych lądów poświęcał życie, by działać zgodnie z własnym poczuciem jego sensu. Można mówić o po-święceniach, ale zarazem trzeba sobie zdawać sprawę, że dla takich ludzi zamknięcie się w kręgu szczęścia rodzinnego byłoby niewystarczające. Trud wkładany w życie wiązał się ściśle z nadawaniem mu głębokiego sensu. Sami tworzymy siebie i sami też decydujemy o kierunku własnego życia. Jesteśmy tym, czym sami siebie uczynimy, co nie przekreśla znaczenia wpływu, jaki wywierają na nas inni ludzie. Aby poczuć smak pełni życia, trzeba wyrobić w sobie odwagę poszukiwania wartości zgodnych z naszymi skłonnościami. Bywa, że niepopularne idee decydują o sensie życia. Jako przykład niechaj posłuży pacyfizm. Julian Aleksandrowicz stwierdził, że pokój jest tym dla ludzkości, czym zdrowie dla pojedynczego człowieka. A jednak, mimo trwających wciąż wojen, głównie zresztą na podłożu religijnym, pacyfizm jest ideą niepopularną i głoszenie go wymaga odwagi. Ale warto iść siadem Don Kichota, odważnie wyznającego, wbrew wszystkim i wszystkiemu, wartości dla innych anachroniczne i śYnieszne. Wiele osób ma kłopoty wynikające z poczucia, że ich życie pozbawione jest głębszego sensu. Dzieje się 18 tak dlatego, że wybierają postawę giermka Don Kichota - Sancho Pansa cenił wartości wymierne, które pozwalały mu wygodniej urządzić się w świecie. Taka postawa - jeśli nawet nie wiąże się z wypieraniem się własnej prawdy - nie może przynieść upragnionego poczucia sensu życia. Zresztą, jeśli odkładamy ten problem i staramy się o nim nie myśleć, wtedy inni decydują za nas i tracimy wolność. W szczególnej sytuacji znajdują się kobiety. Większość, zgodnie z własną naturą, upatruje sens życia w miłości do mężczyzny i do dzieci. Problem powstaje wtedy, gdy dzieci dorastają i zakładają rodziny. Tworzące się poczucie osamotnienia i zbędności wywołuje stany depresyjne i wymaga odkrycia na nowo własnego sensu istnienia. Gdy udzielałam porad filozoficznych w Laboratorium Higieny Psychicznej, stworzonym przez Jerzego Grotowskiego i Kazimierza Dąbrowskiego, większość szukających pomocy była właśnie w takiej sytuacji. Bezpieczniej jest upatrywać sens istnienia w jakiejś idei niż w żywym, konkretnym człowieku, bowiem w tym ostatnim przypadku w mniejszym stopniu możemy odwoływać się do własnej woli: uzależnienie od kogoś może przynosić cierpienie. Wzorem do naśladowania może być człowiek, który ma odwagę w każdym wieku kalendarzowym rozpoczynać życie od początku. Nie jest to łatwe, ale ten trud przynosi trwałe korzyści. Właśnie u p ó r w dążeniu, by życie nabrało sensu, jest w moim przekonaniu sprawą nadrzędną. Upór zwykło się ganić, ale twierdzę, że jest on pozytywnym składnikiem naszej psychiki i nie pozwala na zbyt łatwe uleganie temu, co statystycznie najczęstsze. Potocznie sądzi się, że liczba osób wyznających jakieś poglądy jest zarazem rękojmią ich prawdzi- 11 wości. Tymczasem słuszność należy najczęściej do mniejszości, a nieraz do osamotnionych w swym uporze poszukiwaczy prawdy. Odnalezienie sensu życia utrudnia połowiczny sposób istnienia. Mam tu na myśli łatwość, z jaką ulegamy instynktom stadnym, co przejawia się w przywiązywaniu większej wagi do akceptacji otoczenia niż do akceptacji siebie przez samego siebie. Połowiczny sposób istnienia wyraża się też w tym, że nie uruchamiamy wielu naszych możliwości. Wypieramy się wewnętrznej prawdy w imię korzyści. Nie mamy nieraz odwagi żyć po swojemu i jedynie zastępczo - w powieściach, sztukach czy filmach - odnajdujemy te wartości, które pragnęliśmy urzeczywistnić sami. Połowiczny sposób istnienia ma też swoje źródło w nieufności i nieumiejętności oddania się czemuś w pełni. Nakładamy maski, zachowujemy się nieautentycznie i w rezultacie nawiązujemy jedynie powierzchowne związki z innymi ludźmi. Nie prowadzimy rozmów istotnych, które byłyby pomocne w poznawaniu siebie i tego, co decyduje o sensie naszego istnienia. Słuszny jest bunt wobec traktowania człowieka jako elementu - i to niewiele znaczącego - życia zbiorowego. Poddajemy się wprawdzie pewnym konieczno-ściom, a tym samym ograniczeniom prawnym, ale nie znaczy to, że mamy przystosowywać się całkowicie do społeczeństwa. Podobnie, chociaż jesteśmy cząstką przyrody, to jednak nie jesteśmy z nią bez reszty zespoleni. Stosowane u nas powszechnie metody pedagogiczne mają na celu możliwie najpełniejsze przystosowanie nas do tego, co większość uważa za słuszne i prawdziwe. Posłuszni uczniowie, starający się przypodobać 20 swoim nauczycielom, są stawiani za wzór do naśladowania. Podobnie jest i potem, gdy się dorasta, l w rezultacie ci, którzy są układni i biernie przejmują zaaprobowane w społeczeństwie poglądy i sposób życia, mogą liczyć na wymierne korzyści. Na ogół są nagradzani i zajmują często wyższe stopnie w hierarchii społecznej. Takie jednostki nie kształtują w sobie własnych cech indywidualnych. Przypominają wojowników z koncepcji idealnego państwa Platona, którzy mieli rozwijać w sobie tylko cechy przydatne do pełnienia w państwie określonej funkcji. Własną indywidualność kształtuje się z reguły w opozycji do otoczenia i w nieufnym procesie przewartościowywania narzuconych poglądów. Ludzkość rozwiązuje wprawdzie trudne problemy naukowe, z lotami kosmicznymi włącznie, ale człowiek wciąż pozostaje dla siebie zagadką i nie umie rozwiązać problemów własnego istnienia. Wiedza naukowa okazuje się niewystarczająca, dlatego też podejmując trud kształtowania własnego ja, trzeba szukać pomocy w wiedzy leżącej poza obszarem ścisłej nauki, co nie znaczy, sprzecznej z nią. Nie wszystko co wiemy daje się naukowo uzasadnić, l warto też pamiętać, że nauka stanowi wyraz poznania, ale poznanie może być wyrażone nie tylko w języku nauki; sztuka i literatura, by sięgnąć do tych przykładów, też przynoszą nam cenną wiedzę. Stawanie się człowiekiem, rozwijanie własnych cech idywidualnych stosownie do tkwiących w nas możliwo-ści - to zadanie łączące obydwie płcie. Naciski obyczajowe i tradycyjna wizja rodziny budzą w kobietach poczucie obowiązku wyjścia za mąż i rodzenia dzieci. Znaczna część kobiet, pochłonięta sprawami rodziny, zaczyna myśleć o problemie sensu własnego życia, czy 21 też odkrywać utajone wcześniej pasje, dopiero w drugiej połowie swego życia, często pod wpływem cierpień wynikających z rozpadu małżeństwa, czy niewdzięczność dorosłych już dzieci. Franciszek Bacon twierdził, że najlepsze dzieła stworzyli ludzie nieżonaci lub bezdzietni. Znana pisarka Anais Nin, głosząca ideę emancypacji, pisała w swoim „Dzienniku": Mężczyzna próbuje docierać do sedna sprawy. Kobieta krąży na ich peryferiach. Parafrazując słowa Gombrowicza, można by tę mysi wyrazić inaczej. Otóż dla kobiety, inaczej niż dla mężczyzny, ma znaczenie nie „byt uświadomiony" lecz „byt odczuty". Nasza kultura jest niewątpliwie zdominowana przez mężczyzn. Rzadkością jest, na przykład, wysoka pozycja kobiet w życiu politycznym. Kobiety twórcze w jakiejś' dziedzinie, z pasją działania, napotykają wiele utrudnień. Nic więc dziwnego, że ruchy emancypacyjne budzą zainteresowanie znikomej części kobiet. Problem kobiecy tkwi w samych kobietach, bowiem większość z nas nie zdobywa się na sceptycyzm wobec potocznych mniemań na temat tak zwanego powołania kobiety. Idee emancypacji przenikają powoli, wobec oporu tradycyjnego sposobu myślenia, wpajanego przez wychowanie. Cóż ze zmiany ustawodawstwa, czyli formalnej wolności, skoro w świadomości wielu kobiet i mężczyzn pozostaje zniewolenie tradycyjnie ustalonym podziałem ludzi według płci? U nas utrwala ten stan świadomości wiele pism kobiecych, audycji radiowych i telewizyjnych. Faktyczna nierówność kobiet i mężczyzn w naszym społeczeństwie jest wyraźna. Wiadomo, że wyjątki ujawniają istnienie prawidłowości, od której są jakimś odstępstwem. Ustawodawstwo gwarantujące kobietom równe pra- 22 wa z mężczyznami nie rozwiązuje sytuacji obu płci. Nie chodzi tu bowiem o formalną równość kobiet i mężczyzn wobec prawa. Wywalczone w XX wieku prawa polityczne dla kobiet, w tym możliwość uczestnictwa w wyborach do parlamentu, nie przynoszą poprawy ich losu. Problem zawiera się bowiem w sposobie kształtowania świadomości oraz w naszej obyczajowości, a trzeba podkreślić, że zniewala ona o wiele bardziej niż obowiązujące przepisy prawne. Słusznie krytykowali obyczajowość Ibsen, Zapolska czy Boy. Uważam, że brak emancypacji kobiet, dochodzący wyraźnie do głosu w naszym społeczeństwie, dotyka jedynie małą grupę, mianowicie tę, która dostrzega sens swojego życia w sprawach wykraczających poza krąg codzienności i problemów życia rodzinnego. Trudno orzec jednoznacznie, czy ukierunkowanie zainteresowań większości kobiet miłością do mężczyzny i dzieci jest rezultatem uwarunkowań biologicznych, czy też bardziej sposobem wychowania, a więc względami kulturowymi. Jolanta Jacobi w książce „Zamaskowanie" kreśli potworny obraz kobietona, a więc kobiety pełniącej męską rolę w polityce, w przemyśle czy w nauce i zarazem wiedzącej wszystko lepiej. Jest to istota, która sprawia, że miejsce męża jest w pracy lub u innej zwyczajnej kobiety, u której może odpocząć i nie być w nieustannym napięciu, by przystosować się do wyśrubowanych możliwości i takich samych oczekiwań, (tłum. Cz. Tarnogórski). Organiczno-fizjologiczne różnice między mężczyznami a kobietami wytwarzają na ogół odmienne zainteresowania i powołania życiowe. Być może to zagadnienie powinien podjąć ruch emancypacji mężczyzn, który by się domagał partnerstwa, nie 23 zaś konkurencji kobiet? Ruch, który by gasił narosłe antagonizmy, występujące zwłaszcza w życiu rodzinnym i domagał się zrozumienia ze strony kobiet dla pasji życiowych mężczyzn. W domu mężczyzna nie poszukuje kobiety-dyrektora czy kobiety-nauczyciela, lecz przyjacielskiej istoty umiejącej słuchać i przyznawać się do swojej niewiedzy. Alberto Moravia w swoich powieściach zwrócił uwagę na sprawy płci jako na jeden z najbardziej pierwotnych i niezmiennych przejawów kontaktu z rzeczywi-stością. W dzisiejszym świecie kobiety można spotkać w urzędach, fabrykach, w restauracjach, na boiskach sportowych, w parlamentach, sądach, w uniwersytetach. Znajdują tam nie tylko pracę, wiedzę, czy rozrywkę, ale również kontakt z mężczyznami, ten sam kontakt, który dawniej miały w swoich rodzinnych domach, w rozbudowanym szeroko życiu towarzyskim. Różnice biologiczno-psychiczne między obu płciami pozostaną nawet i wtedy, gdy emancypacja kobiet stanie się faktem, nie zaś tylko postulatem. A więc, gdy przekształcona zostanie świadomość mężczyzn i znacznej grupy kobiet żyjących i myślących obecnie w sposób tradycyjny. Gdy idee równouprawnienia zaczęły stawać się rze-czywistością, w niektórych krajach zwlekano z przyznaniem kobiecie praw politycznych. Ta bariera została w połowie XX wieku przełamana i nie zdajemy sobie sprawy z tego, że partnerski udział w życiu publicznym, zawodowym, towarzyskim, rodzinnym, jeszcze przed l wojną światową pozostawał dla kobiet w Europie w sferze fantazji. Kobieta-traktorzysta czy kobieta-kosmo-nauta to pojęcia rewolucyjne, nawet kobieta - współpartner w rodzinie jest nadal zjawiskiem dość rzadkim. 24 • Mężczyzna stracił w naszym stuleciu obszary, które niegdyś' były w jego wyłącznym władaniu. Nie jest to wprawdzie zjawisko powszechne, ale narastające. Wyłączność mężczyzn utrzymuje się jedynie w wielu wyznaniach religijnych - funkcje kapłańskie są zastrzeżone wyłącznie dla mężczyzn, kobiety mogą pełnić pewne czynności pomocnicze. W chrześcijaństwie wyłom spowodował ruch mariawitów oraz sakralny ruch emancypacyjny w Kościele protestanckim. Gdy w latach sześćdziesiątych po raz pierwszy wyświęcono w Szwecji kilka kobiet na pastorów, wzbudziło to wiele protestów. Wśród kapłanów dominuje przekonanie, że idee oraz twórcze inicjatywy, jak również sprawowanie władzy, to domena mężczyzn; dzieci i sprawy organizowania dnia codziennego mają być domeną kobiet. Zważywszy wpływ na świadomość wiernych, oczywiste jest, że kapłani nie kształtują świadomości w duchu idei emancypacji kobiet. Podniesienie roli kobiety do znaczenia, które pełni mężczyzna, odbiera mu na wielu polach wyjątkową pozycję. Mężczyźni współzawodniczą z konkurującymi z nimi kobietami. Coraz trudniej uzyskują aprobatę, którą nasi dziadkowie i pradziadkowie odnajdywali z łatwością w swoich rodzinnych domach. Obecnie, zamiast oczekiwanej atmosfery posłuszeństwa, szacunku i podziwu - mężczyzna ma w swoim domu żonę-rywalkę. Potrzeba dominacji - niezależnie od tego, czy tkwi w naturze mężczyzn, czy jest rezultatem wychowania -napotyka trudności w zaspokajaniu w domu i poza nim. Stąd propozycja emancypacji mężczyzn. Biologiczne różnice między płciami, nawet przy tożsamości wzorów i metod wychowawczych, determinują odmienność przeżywania rzeczywistości. Nawet podobne 25 jej pojmowanie nie może wyrugować odmiennego typu doznań i innej uczuciowości. Przełamywanie dawnych norm obyczajowych - paradoksalnie - różnice te jeszcze mocniej ujawnia. Widząc część kobiet działających w tych samych dziedzinach co mężczyźni, popełnia się uproszczenie, sądząc, że „sprawa kobieca" znalazła swoje rozwiązanie. Swoista struktura psychiczna kobiet sprawia kłopoty, również i wtedy, gdy pełnią funkcje tradycyjnie uznawane za męskie. Człowiekiem się stajemy. Rozwijamy w sobie człowiecze właściwości w miarę uczestniczenia w świecie wartości kulturowych. Oczywiście, nie każde uczestnictwo prowadzi do pożądanych zmian. Oddziałuje na nas przyroda, ludzie oraz świat kultury. PowinnisYny podlegać wielorakim wpływom. Ci, których ukształtował jeden tylko zespół poglądów, przypominają manekiny, pod których powłoką żarzy się stłumiony ogień. Tylko w przypadku oddziaływania różnorodnych prądów filozoficznych, artystycznych, etc. można poznawać głębiej własne ja i kształtować siebie nie według wzoru obowiązującego w sYodowisku, w którym upływa nam życie, lecz zgodnie z takim, który nam rze-czywiście odpowiada, l tu powstaje problem znalezienia kogoś', kto by przybliżył różnorodne i często przeciwstawne teorie. Najkorzystniejsza jest sytuacja, w której pełnimy sami dla siebie rolę terapeuty, to znaczy ulegamy rozdwojeniu wewnętrznemu: jestesYny zarazem przedmiotem penetracji oraz podejmujemy decyzje wewnętrznych przekształceń w kierunku uznanym przez siebie za prawidłowy. Rozwikłanie kłopotów z samym sobą wymaga namysłu, skupienia, refleksji nad przeżyciami i wyboru drogi 16 doskonalenia się. Musimy brać pod uwagę również nasz stosunek do innych ludzi. Pozostajemy wszak nieustannie w najrozmaitszych powiązaniach: dorośli -dzieci, zwierzchnik - podwładny, starzy duchem - młodzi duchem, znajomi, przyjaciele, rodzina, przypadkowo spotkani ludzie. W tych relacjach zaznacza się różny stopień więzi emocjonalnej; dochodzi też relacja do świata rzeczy. Prawidłowe ułożenie stosunku do samego siebie wiąże się z rozwikłaniem stosunku do drugiego człowieka. Jeżeli nie zrodzi się w nas bunt w obronie własnego, indywidualnego ja, to ulegniemy nadmiernie wpływom innych. Otoczenie chce nas urabiać po swojemu. Łączy się z tym nacisk systemu edukacyjnego, który również pragnie kształtować nas i nasz sposób myślenia w sposób charakterystyczny dla ogółu. Piętno odciska na nas zastana kultura i panujące w niej modele. Wpływ ten jest tym większy, im częściej się powtarza, a przecież kultura masowa wdraża się w nas nieustannie. Ocalenie samego siebie wymaga buntu zarówno wobec tego, co uchodzi powszechnie za właściwe i obowiązujące, jak i wobec wartości pozornych, oraz tych, które są odległe od naszej struktury psychofizycznej. Nie należy bezkrytycznie poddawać się temu, co powszechnie wyznawane. Autoanaliza, czyli poznawanie samego siebie, pogłębia się przez kontakt z ludźmi. Praca nad sobą i rozwijanie własnych cech indywidualnych wymaga przekuwania własnych poglądów w czyny, a działania wiążą nas z innymi. W prawidłowym ułożeniu kontaktów zarówno ze sobą, jak i ze światem, nie należy dopuszczać do prymatu rozumu, lecz doceniać wartość intuicji, doznań i przede wszystkim uczuć. Wy- 27 chowanie i szkolnictwo koncentrują uwagę na sferze intelektualnej. Dlatego na co dzień każdy z nas jest osamotniony w wysiłku podnoszenia reakcji uczuciowych na wyższy poziom i w poszukiwaniu sposobów zachowania własnej, dziecięcej wrażliwości. #Agnostycyzm Wielorakość poglądów na temat wartości utrudnia dokonywanie wyborów. Wielu współczesnych myślicieli twierdzi, że niepodobna dokonać takiego wyboru z naukową jednoznacznością. Rozum człowieka, jeżeli nie ma przekroczyć właściwych sobie kompetencji, musi wypowiedzieć swoje ignoramus et ignorabimus w zakresie sądów ostatecznych. Rezygnacja z naukowego uzasadnienia ostatecznych stanowisk nie oznacza rezygnacji z samego zajęcia stanowiska. Poglądy na temat wartości stanowią istotny, integralny składnik każdego poglądu na świat. Poszczególne światopoglądy opierają się na aksjomatach, w które można wierzyć bądź nie; można je przyjmować albo odrzucać. Jednolity sąd wartościujący jest niemożliwy. Różnorodne sposoby myślenia mają źródło w różnorodności ludzkiej natury. Należy też podkreślić, że decyzje dotyczące wyboru światopoglądu, w tym sposobu ujmowania wartości, płyną z głębi osobowości człowieka i są rezultatem nie tylko przemyśleń, ale również przeżyć i stopnia wrażliwości. Jeżeli nie wybieramy postaw koniunkturalnych, lecz poszukujemy poglądu na świat zgodnego z naszymi indywidualnymi właściwościami, to stajemy wobec bardzo poważnego problemu. Zagadnienie to wiąże się ściśle z poczuciem odpowiedzialności za własne istnienie. Nie można i nie należy zdejmować z człowieka cię- 29 żaru dokonywania wyborów. Nie mogąc poznać świata w pełni, wciąż tworząc nowe, odrzucane przez potomnych teorie naukowe, musimy określić swój stosunek do sprawiedliwości, wolności, dobra, piękna, przyjaźni, etc. Każdy z nas powinien uwierzyć w sensowność wybranego przez siebie - zgodnie z prawdą wewnętrzną -jednego spośród możliwych poglądów na świat. Tę wiarę można udowodnić jedynie w sposób niedostateczny, w ramach przyjętego systemu wartości. Nie sądzę, by scjentyzm dało się uzasadnić. Nadmierny kult wiedzy naukowej zaciemnia fakt, że jest ona tylko jednym z rodzajów poznania. Nie tylko to, co możliwe do udowodnienia, lecz również intuicja prowadzi nas do precyzowania poglądu na temat rozmaitych wartości. Kant wskazał granice poznawcze rozumu ludzkiego. Ten krytycyzm Kanta w pełni zrozumieli dopiero myśliciele końca XIX wieku oraz naszych czasów. Niemożliwość poznania przez człowieka rzeczy samych w sobie, inspirowani Kantem filozofowie przenieśli do teorii war-tości. Zresztą, świadomość niewiedzy wniósł znacznie wcześniej do filozofii Sokrates. Spoglądając na dzieje ludzkości z perspektywy, można dojść do wniosku, że przeplatają się w nich dwie skrajne postawy: agnosty-cyzm oraz fanatyzm. Mam tu na myśli agnostycyzm umiarkowany, który wiąże się z poczuciem ograniczonych możliwości człowieka. W rezultacie takiego poglądu tworzy się życzliwość wobec głoszących stanowiska odmienne od naszego, powiązana z ciekawością innych zapatrywań i z nieustanną niepewnością, czy dokonujemy prawidłowego wyboru poglądu na świat, a więc i na wartości. Fanatyzm natomiast - o czym wyraźnie świadczą dzisiejsze czasy - odznacza się jedno- 30 znaczną negacją poglądów odmiennych od tych, które samemu się wyznaje. Zawarte jest w nim głębokie przekonanie o słuszności wyznawanego wartościopo-glądu oraz chęć narzucenia go innym. Fanatyzm jest niebezpieczny, ponieważ rodzi agresję, nienawiść, a nawet pogardę dla myślących w sposób odmienny. To właśnie fanatyzm jest odpowiedzialny za nieustanne wojny, które towarzyszą ludzkości od jej zarania. W Polsce wychowywani jesteśmy w przeświadczeniu, że agnostycyzm jest postawą wadliwą. Mimo że odrobina niepewności, czy dokonało się prawidłowego wyboru światopoglądu, może prowadzić do szacunku dla zapatrywań odmiennych. Krytyka agnostycyzmu płynie zarówno z filozofii chrześcijańskiej, jak i z marksizmu - a więc z nurtów, które ukształtowały świadomość Polaków po II wojnie światowej. Stąd powszechnie nie zdajemy sobie sprawy z tego, że powstrzymanie się przed ustaleniem w sposób bezwzględny słuszności określonego światopoglądu wiąże się najściślej z istotą ustroju demokratycznego. A przecież wpaja się nam od siedmiu lat kult demokracji i nikt nie ma odwagi publicznie głosić krytyki tego ustroju. Demokracja uprawnia wszystkie poglądy na temat wartości. Nie można w życiu państwowym dowieść w naukowy sposób słuszności jakiejś koncepcji partyjnej. Ale zarazem każdą koncepcję partyjną można z własnego punktu widzenia krytykować. Należy sobie jednak zdawać sprawę z tego, że nasz polityczny punkt widzenia może być zwalczany - w uzasadniony sposób - z punktu widzenia innego stanowiska. Innymi słowy, wszelkie poglądy na temat wartości, w tym polityczne, wymagają szacunku ze strony tych, którzy myślą odmiennie i dają temu wyraz. Agnostycyzm konsekwentnie prowadzi do respekto- 31 wania innych zapatrywań niż własne. Wiąże się ze świadomością, że nawet twierdzenie, iż człowiek poznaje świat, jest założeniem, punktem wyjścia niektórych systemów, ale nie jest to możliwe do udowodnienia. Poglądu na wartości nie da się wydedukować z samego poznania świata. Nasza emocjonalna postawa wobec świata narzuca wiarę w określone twierdzenia aksjologiczne, często nawet wbrew krytycznemu poznaniu. Gustaw Radbruch, niemiecki filozof XX wieku, ma rację podkreślając, że o ile obiektywna ważność wypowiedzi o świecie wyklucza inną wypowiedź z nią sprzeczną, o tyle ważność normy (konstytuującej wartość) nie wyklucza ważności innej, sprzecznej z nią normy. Mogą więc obowiązywać różnorodne wzajemnie sprzeczne wartości. Historia idei filozoficznych to dzieje nieustannych przemian wartości i ich hierarchii. Czasy, w których żyjemy, miały być okresem rozwoju wartości uniwersalnych. Jednak okazało się, że nawet wobec groźby zagłady atomowej ludzkość nie może się porozumieć: fanatyzm bierze górę nad deklaracjami o duchowej wspólnocie. Dokonując wyboru wartości trzeba mieć poczucie współodpowiedzialności za ludzkość. Niebezpieczne w skutkach jest ograniczanie się do kręgu własnej rodziny, narodu bądź państwa. Prowadzi bowiem zbyt często do naruszania pokoju w imię interesów narodowych, państwowych lub wyznaniowych. Jedynie poczucie współodpowiedzialności za ludzkość może uchronić nas od totalnej zagłady. Sprawą podstawową jest godzenie własnego egoizmu oraz interesu z tym, co niezbędne dla zbiorowości i tym należy się kierować dokonując wyborów wartości. A więc wybór wartości powodowany chęcią własnych korzyści, jak 32 również wybór odległy od przekonań, należy jednoznacznie uznać za negatywny. Określając granice tolerancji wobec wartości, które uznaje się za negatywne, trzeba niewątpliwie odrzucić poglądy, które naruszają bezwzględną wartość istnienia każdego z nas: nienaruszalność cielesną, wartość środo-wiska naturalnego i wolność światopoglądową. Formowanie i wyznawanie własnego poglądu na świat jest wyrazem naszego człowieczeństwa. Dlatego też to uprawnienie powinny respektować wszystkie ustroje państwowe. Może się zdarzyć, że ustroje autorytarne czynią temu bardziej zadość niż ustroje o pozornie demokratycznych strukturach. Mysi ludzka, choć potężna i wprowadzająca nas poza granice naszej zmysłowości, jak to określał Bolesław J. Gawecki, nigdy nie może przekroczyć granic siebie. Egzystencjaliści podkreślali płynącą stąd nie-poznawalność „bytu surowego" i zdolność do zgłębiania jedynie „świata dla nas". Inni określają to, co niepoznawalne mianem „świata rzeczy samych w sobie". W filozofii mówi się też o niepoznawalności istoty rzeczy. Ze złudności poznania zmysłowego zdawali sobie sprawę już filozofowie starożytności. Tzw. jakości drugorzędne: smak, barwy są subiektywne; w innej postaci występują w rzeczach i w innej w naszym poznaniu. Jedynie jakości pierwszorzędne (w tym rozciągłość) uznawane są w niektórych koncepcjach za obiektywne. Teoria atomistyczna w starożytności czy poszukiwanie zasady łączącej obserwowaną różnorodność świata są wyrazem niepełnej wiary w świadectwo zmysłów. Odbiegają one wszak dalece od naszego doświadczenia. Pewni, że poznają świat, są przede wszystkim ci, którzy nie zetknęli się z myślą filozoficzną. Poznawalność 33 3 -Poszukiwanie... świata jest założeniem, punktem wyjściowym niektórych systemów, ale nie jest możliwa do udowodnienia. Świat poznany przez człowieka nie stanowi wiernego odbicia rzeczywistości. Oprócz podniety zmysłowej zawiera ono coś z nas samych. Wrażenia zależą zarówno od zewnętrznego przedmiotu, jak i od konstrukcji odbierających je zmysłów człowieka, zaś' obraz świata od intelektualnego sposobu pojmowania go, jak również od pragnień czy emocji. Ponadto trzeba pamiętać o obciążeniu naszego intelektu mitami i bezkrytycznie przyjmowanymi cudzymi opiniami. Łatwo zwłaszcza ulegamy poglądom, za którymi opowiada się większość. Zapominamy, że liczba osób głoszących jakieś' poglądy nie może służyć za argument na rzecz ich prawdziwości. Począwszy od Kanta wyodrębnia się rzeczywistość, czyli tzw. sferę bytu, od sfery powinności, a więc tego, co powinno być. Ta ostatnia dotyczy wartości i wiąże się z przekonaniem, że po to, by społeczeństwo mogło się rozwijać, niezbędne są cele. Nie istniejemy - nawiązując do Oswalda Spenglera - na podobieństwo motyli czy orchidei, które żyją we wzniosłej bezcelowości. Sprzeczne poglądy na temat wartości prowadzą do utworzenia sprzecznych światopoglą-dów, między którymi niepodobna wybierać z naukową jednoznacznością. Z agnostycyzmu płynie uprawnienie wszelkich systemów filozoficznych i politycznych. Prowadzi on do swoistej aprobaty rzeczywistości społecznej czy politycznej, do powstrzymania się przed bezwzględnym ustaleniem słuszności określonego poglądu. Niektórzy agnostycy twierdzą, że nie mogąc poznać - tworzymy fikcje sprawdzające się w życiu. Kres ich tworzenia byłby krę- 34 sem postępu. Wzbogacone nowym doświadczeniem stają się hipotezami, a ich wartość praktyczna sprawia, że zmieniają się w dogmaty. Fikcje są pojmowane jako fałsz świadomie tworzony wobec niemożności poznania. Myślenie mityczne - wobec niepoznawalności świata - staje się równie uprawnione, co myślenie logiczne. Tę trudność odnajdywania prawdy pogłębia kultura masowa. Wobec ograniczonej poznawalności świata -treść naszych poglądów staje się uwarunkowana nie światem, lecz strukturą umysłu i sferą irracjonalną, z intuicją i wyobraźnią włącznie. Gdyby można było udowodnić prawdziwość poglądów na temat wartości, nie byłoby panoramy rozmaitych światopoglądów. Skoro sąd o prawdziwości lub fałszu przekonań nie jest możliwy, trzeba przyznać rozmaitym poglądom równe prawa realizacji. Ale tej teoretycznej równości szans wszystkich przekonań towarzyszy faktyczna ich nierówność. Zwracał na to uwagę Gustaw Radbruch. Mianowicie, przemawiają one z różną siłą sugestii do społeczeństwa, a ponadto są propagowane przez kulturę masową, w danym czasie i miejscu, w niejednakowej mierze. Agnostycyzm jest wyrazem krytycznego osądu naszych możliwości poznawczych i zarazem chęci poznania świata w sposób nie uwarunkowany naszą strukturą psychofizyczną, jak również używanymi przez nas narzędziami. Ze swej istoty nie prowadzi ani do fanatyzmu, ani do przekonania, że się jest nosicielem prawd absolutnych i ostatecznych. Właśnie z tego powodu uznaję go za postawę intelektualną godną człowieka XXI wieku. Agnostycyzm skłania do zastanowienia się, czy w ogóle ktokolwiek osiąga ostateczną prawdę. Nie może stać się podstawą do nar