14049

Szczegóły
Tytuł 14049
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

14049 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 14049 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

14049 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Ilia Warszawski W atolu Stali�my nad brzegiem i patrzyli�my za oddalaj�cym si� �Albatrosem�. By� ju� tak daleko, �e nie mog�em dostrzec, czy na pok�adzie s� ludzie. Potem nad kominem ukaza�a si� bia�a chmurka pary i po kilku sekundach us�yszeli�my przeci�g�e buczenie. � Nareszcie � powiedzia� tata. � Teraz mo�emy do woli bawi� si� w robinson�w: mamy prawdziw� bezludn� wysp�, chat� i nawet Pi�taszka. To by� fajny pomys�, nazwa� Pi�taszkiem grubego, oci�a�ego robota. By� on zupe�nie nowy i z jego wszystkich szczelin wyp�ywa�y pod wp�ywem s�o�ca kropelki oliwy. � Popatrz, on si� poci � powiedzia�em. � No, kto szybciej?! � zawo�a�a mama i �cigaj�c si� pobiegli�my do domu. Ju� na finiszu potkn��em si� o korze� i klapn��em na ziemi�, a tata powiedzia�, �e to nieszcz�liwy wypadek i bieg trzeba powt�rzy�, a mama zapyta�a, czy mnie nie boli. Odpowiedzia�em, �e to g�upstwo i na pewno mog� jeszcze raz pobiec, ale w tym momencie rozleg� si� dzwonek i tata powiedzia�, �e to najpewniej wezwanie z �Albatrosa� i trzeba b�dzie od�o�y� zawody. Dzwonek wci�� brz�cza� i brz�cza�, dop�ki tata nie w��czy� wideofonu. Na ekranie ukaza� si� kapitan �Albatrosa�. By� nadal w skafandrze i kasku. � Odp�ywamy � powiedzia� � dlatego, �e... � Rozumiem � przerwa� mu tata. � Je�eli co� potrzebujecie... � Tak, wiem. Pomy�lnej �eglugi. � Dzi�kuj�! Szcz�liwego pobytu. Tata pstrykn�� wy��cznikiem i ekran zgas�. � Tato � zapyta�em � oni odp�yn�li na zawsze? � Wr�c� po nas � odpowiedzia�. � Kiedy? � Za trzy miesi�ce. � Tak d�ugo? � Czy nie cieszysz si�, �e wreszcie mo�emy by� sami i nikt nie b�dzie nam przeszkadza�? � Oczywi�cie, ciesz� si� � powiedzia�em, i by�a to szczera prawda. Przecie� w ca�ym swoim �yciu widzia�em tat� tylko trzy razy i za ka�dym nie d�u�ej, ni� przez miesi�c. Kiedy przylatywa�, zawsze przychodzi�a do nas gromada ludzi i nigdzie nie mogli�my wyj��, �eby nie zebra� si� t�um, i tata rozdawa� autografy, i odpowiada� na mas� pyta�, i nigdy nie dawali nam by� naprawd� razem. � No, chod�my obejrze� nasze w�o�ci � powiedzia� tata. Nasza chata sk�ada�a si� z czterech pokoi: sypialnego, sto�owego, mojego pokoju i gabinetu tatusia. Poza tym by�a w niej kuchnia i spi�arnia. W gabinecie taty by�o bardzo du�o r�nych aparat�w i prawdziwa elektroniczna maszyna licz�ca, i tata powiedzia�, �e nauczy mnie na niej liczy�, �ebym m�g� mu pom�c opracowa� sprawozdanie. W moim pokoju sta�y ��ko, st� i ogromniasta biblioteczka, nabita po sam wierzch ksi��kami. Chcia�em je obejrze�, ale tata powiedzia�, �e lepiej zrobi� to potem, kiedy obejrzymy ca�� wysp�. Na dworze by�a ma�a elektrownia i spr�bowali�my z tat� uruchomi� silniczek, a mama sta�a obok i ca�y czas m�wi�a, �e tacy mechanicy, jak my, na pewno co� spal�, ale my�my nic nie spalili, a sprawdzili�my tylko na�adowanie akumulator�w. Potem poszli�my popatrze� na anten�, i tacie nie spodoba�o si�, jak jest skierowana, i kaza� Pietaszkowi wle�� na, g�r� i zwr�ci� dipol dok�adnie na p�noc, ale s�up by� metalowy i robot �lizga� si� na nim i w �aden spos�b nie m�g� wej��. Wtedy znale�li�my z tat� w elektrowni kalafoni� i posypali�my ni� d�onie i kolana Pi�taszka, i on bardzo zr�cznie wdrapa� si� na g�r� i zrobi� wszystko, co trzeba, a my stali�my wszyscy na dole i bili�my brawa. � Tato � zapyta�em � czy mog� si� wyk�pa� w oceanie? � Nie mo�na � odpowiedzia�. � Dlaczego? � To niebezpieczne. � Dla kogo niebezpieczne? � Dla ciebie. � A dla ciebie? � Te� niebezpieczne. � A jak przy samym brzegu? � W oceanie nie mo�na si� kapa� � powiedzia�, i pomy�la�em, �e kiedy tata m�wi �nie mo�na� takim tonem tam, na dalekich planetach, to na pewno ani jeden z cz�onk�w za�ogi nie �mie z nim si� sprzecza�. � Mo�emy si� wyk�pa� w lagunie � powiedzia� tata. Naprawd�, nie by�o to wcale gorzej, ni� gdyby�my si� kapali w prawdziwym oceanie, dlatego �e ta laguna okaza�a si� wielkim jeziorem wewn�trz wyspy i woda by�a w niej ciep�a, cieplutka i zupe�nie prze�roczysta. P�ywali�my wszyscy troje na wy�cigi, a potem nurkowali�my z tat� w zawody, kto zbierze wi�cej muszelek z dna, i ja zebra�em wi�cej, dlatego, �e tata zbiera� jedn� r�k�, a ja dwiema. Kiedy znudzi�o nam si� zbieranie muszelek, zrobili�my dla mamy koron� z ga��zek korala i morskich wodorost�w, a tata ozdobi� j� rozgwiazd�. Mama by�a w niej podobna do prawdziwej kr�lowej i kl�kli�my przed ni� na jedno kolano, i pasowa�a nas na rycerzy. Potem poprosi�em Pi�taszka, �eby pop�ywa� ze mn�. By�o bardzo �miesznie, jak podchodzi� do wody, pstryka� urz�dzeniem decyzyjnym i cofa� si�. A potem odkr�ci� nagle palec od r�ki i rzuci� go do wody, i kiedy palec uton��, Pi�taszek powa�nie powiedzia�, �e roboty ni� mog� p�ywa�. By� przy tym taki zadowolony, �e a� zataczali�my si� ze �miechu. Wtedy go zapyta�em, czy roboty mog� nosi� na r�kach ch�opc�w, i on odpowiedzia�, �e mog�. Stan��em mu na d�oniach i podni�s� mnie wysoko nad g�ow�, do samego wierzcho�ka palmy, i zrywa�em z niej orzechy kokosowe i zrzuca�em je na d�, a tata chwyta�. Kiedy s�o�ce opu�ci�o si� bardzo nisko, mama powiedzia�a, �eby p�j�� nad ocean i popatrze� na zach�d. S�o�ce sta�o si� czerwone, czerwoniutkie i tu� nad wod� sp�aszczy�o si�, i od niego do brzegu ci�gn�� si� czerwony, �wiec�cy pas. Zmru�y�em oczy i wyobrazi�em sobie, �e p�dz� tym pasem prosto na s�o�ce. � Tato � zapyta�em � czy zdarza�o ci si� lecie� prosto na s�o�ce? � Zdarza�o si� � odpowiedzia�. � A czy tam te� ci�gnie si� od niego taki pas? � Nie. � A jaki kolor ma tam niebo? � Czarny � powiedzia� tata. � Tam wszystko jest inne... nieznane i... wrogie. � Dlaczego? � zapyta�em. � Kiedy� opowiem ci dok�adnie, syneczku � powiedzia�. � A teraz idziemy na kolacj�. W domu urz�dzili�my bardzo ciekaw� zabaw�. Mama sta�a przy lod�wce, a my�my zgadywali, co ma w r�kach. Ka�dy z nas wymienia� oczywi�cie swoje ulubione potrawy i jakim� cudem okazywa�o si�, �e za ka�dym razem zgadywali�my. Dlatego mieli�my kolacj� jak si� patrzy. Tata odkorkowa� butelk� wina i powiedzia�, �e po k�pieli m�czyznom zupe�nie nie zaszkodzi �ykni�cie kieliszka. Nala� mnie i sobie po pe�nym kieliszku, a mamie � niewiele. �Tylko �eby si� tr�ci� � powiedzia�a. Po kolacji ogl�dali�my w telewizji koncert i przed rozpocz�ciem spiker powiedzia�, �e jest on po�wi�cony nam. Mama a� zarumieni�a si� z rado�ci, dlatego �e jest bardzo dumna, �e mamy takiego s�awnego tat�. Nadawali najpi�kniejsze pie�ni, a jedna piosenkarka za�piewa�a nawet moj� ulubion� piosenk� o wiewi�rce zbieraj�cej orzeszki. A� dziwne, jak si� o tym dowiedzieli. Kiedy sko�czy� si� koncert, tata powiedzia�, �e musi si��� do pisania sprawozdania, a ja poszed�em spa�. Le�a�em ju� w ��ku, kiedy mama przysz�a �yczy� mi dobrej nocy. � Posied� ze mn�, mamo � poprosi�em. � Z rado�ci�, kochanie � powiedzia�a i usiad�a na ��ku. W otwarte okno �wieci� ksi�yc i by�o tak jasno, jak w dzie�. Patrzy�em na twarz mamy i my�la�em, jaka jest pi�kna i m�oda. Poca�owa�em jej r�k� pachn�c� czym� bardzo przyjemnym i smutnym. � Mamo � zapyta�em � dlaczego zapachy bywaj� smutne i weso�e? � Nie wiem, kochanie � odpowiedzia�a � nigdy o tym nie my�la�am. Mo�e po prostu ka�dy zapach wywo�uje jakie� wspomnienia, smutne albo weso�e. � Mo�liwe � powiedzia�em. By�o mi bardzo dobrze. Wspomina�em miniony dzie�, najpi�kniejszy dzie� w moim �yciu, i my�la�em, �e przede mn� jeszcze osiemdziesi�t dziewi�� takich dni. � Och, mamo � powiedzia�em � jak cudowne jest �ycie i jak nie chce si� umiera�! � Co� ty, czy�yku � powiedzia�a. � Czy ty mo�esz m�wi� o �mierci? Masz przed sob� wiele �ycia. By�o mi jej bardzo �al: jeszcze na �Albatrosie� s�ysza�em w nocy, jak rozmawiali z tat� o tej strasznej chorobie, kt�r� tata zarazi� si� w Kosmosie, i o tym, �e pozosta�o nam najwy�ej trzy miesi�ce �ycia, je�eli nie znajd� do tego czasu sposobu na jej leczenie. Przecie� dlatego za�oga �Albatrosa� by�a ubrana w skafandry, a my nie wychodzili�my nigdzie z kajuty. I w oceanie na pewno nie wolno nam si� k�pa�, bo ta choroba jest taka zaka�na. Mimo to pomy�la�em, �e kiedy ludzie tak si� kochaj�, trzeba zawsze m�wi� tylko prawd�. � Nie trzeba, droga mate�ko � powiedzia�em. � Przecie� nawet jak nie znajd� sposobu na leczenie tej choroby... � Znajd� � powiedzia�a cicho mama. � Na pewno znajd�. Mo�esz by� o tym w pe�ni przekonany. Przet�umaczy� Ryszard Ciszewski