1391

Szczegóły
Tytuł 1391
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

1391 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 1391 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

1391 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Copyright by W�adys�aw Pob�g-Malinowski, Paris, 1953. Wszelkie prawa przek�adu i przedruku zastrze�one. W�ADYS�AWA POBOGA-MALINOWSKIEGO PRZYGODY Z HISTORI� Podstaa y finansowe dla wydania tej pracy da�a akcja subskrypcyjna, w kt�rej wzi�li udzia� Polacy z Francji, Wielkiej Brytanii, Szwajcarii, Hisz- panii, W�och, Niemiec, Belgii, Holandii, Norwegii, Szwecji, Maroka, Madagas- karu, Afryki Po�udniowej, Australii, Kanady, St. Zjednoc2onych, Meksyku, Brazylii, Argen- tyny, Turcji i Libanu. SPIS ROZDZIA��W Po kl�sce styczniowej.. .. .. .... ,,,, ,, , , _ g Okres przeobra�e�..., ............. .. ,,, 51 W przededniu rewolucji.. . ... . . .. """ """ ", g98 Rewolucja roku 1905............................. 136 Po drodze do czynu zbrojnego.. .. . .. ... .. .,. .. 193 Pierwszy rok wielkiej wojny. ..... ..... ..... ... .. . 240 Ku pa�stwu polskiemu.. . ...... . .... .......... ... 283 Pierwsze dni rzeczypospolitej.. ..... . .. .... ... ..... 354 Uzupe�nienia........ ;.,," "........ ... 399 W artykule, kt�ry wywo�a� polemiczn� burz� pisa�:,Urpdzi�em si� za p�no w stosunku do wydarze�; zreszt� nie tylko mbj wiek utrudnia� wzi�cie w nich udziaiu; dzieci�stwo moje bowiem i najwcze�niejsza m�o- do�� up�yn�y mi z dala od ognisk ruchu strzeleckiego.i szlaku bojowego Pierwszej Brygady. Wzrasta�em jednak w uczuciowym p�d�ie do tego, co by�o - poznanym dopiero p�niej - ideowym pod�o�em tego ruchu i jego wielobarwn� tre�ci�. I gdy z tym poczuciem wi�zi - pbinlej - wchodzi�em, pchni�ty przez los, w okres gromadzenia Jego dorobku pisarskiego i bada� nad kolejnymi fragmentami Jego �yciowej drogi, mia�em na- dziej�, �e je�li kiedy� nie mog�em, to za to teraz wia�nie pibrem w tej iis�u�bie dla Komendanta<i wywalcz� sobie prawo do miejsca w gronie tych, kt�rych On nazywa� iikochanymi kolegami<i i i>towarzyszami broni i. . . " W tych kilku zdaniach zawar� autor swe �yciowe credo i sw� tyciow� tragedi�. Najpierw jednak nieco informacji biograficznych. Urodzi� si� 23 listopada 1899 r., z dala od Polski, w Archangielsku. Tam te� ucz�szcza� do gimnazjum, z kt�rego wszak�e w lutym 1916 r., a wi�c w �r'odku roku szkolnego, wydalono go. Za co - nie wiadomo. S�dz�c jednak z jego p�iniejszego temperamenlu, na pewno nie by� �atwym uczniem. Przeni�s� si� do Piotrogrodu i w marcu 1917 r. zosta� junkrem we W�odzimierskiej Szkole Wojskowej, kt�r� uko�czy� w sierpniu 1917 r. w stopniu chor�tego. Wszystko to dzieje si� w czasie rewolucji. Pierwszy przydzia� wojskowy otrzymuje do 1 polskiej kompanii w Piotrogrodzie, kt�rej dowbdc� by� Otton Laskowski, wybitny p�iniejszy historyk woj- skowo�ci. Po kilku jednak miesi�cach, w po�owie grudnia, przeniesiono go do sztabu I Korpusu w Mi�sku, a nast�pnie do Naczelnego Polskiego Komitetu Wojskowego (Naczpolu). 7 lipca 1918 r. zostaje aresztowany i osadzony w wi�zieniu w Moskwie. Ma sporo szcz�cia, bo 23 lutego 1919 r. w rocznic� utworzenia Armii Czerwonej zostaje zwolniony z wi�- zienia z zamiarcm wcielenia do Armii Czerwonej. Nie ma na to jednak najmniejszej ochoty, postanawia przedosta� si� do wolnej ju� Warszawy. Dociera tu na pocz�tku kwietnia i wst�puje do Wojska Polskiego otrzy- muj�c stopie� podporucznika. Przez kilka tygodni s�u�y w 29 pu�ku arty- le�i polowej, a nast�pnie obejmuje komendantur� obozu je�c�w w Strza�kowie. Nie by� to pomys� szcz�liwy. Jest zbyt m�ody, a do�wiad- czenia bolszewickiego wigzienia jeszcze za �wie�e. Jak stwierdza autor jego biogramu, Henryk Wereszycki, cytuj�c z akt personalnych "wobec braku dyscypliny w�r�d bolszewik�w u�y� �rodk�w Imprime en France. Printed in France. Imprirrierie de la S.N.I.I:., 3l, rue de Meiaillw rtlunt, Paris YYa Wiadys�aw Pob�g-Mafinowski, Skoro nie szabl�, to pi�rem, "Kultura" nr. 5/ 1960 r., Pacyt, s. 99. energiczniejszych' . Trudno powiedzie�, co kry�o si� za tym eufemisty- II cznym sformu�owaniem, w ka�dym razie w�a�nie za to aresztowano go i postawiono przed s�dem wojskowym. W wi�zieniu sp�dzi� blisko rok (od 23 lipca 1919 r. do 6 czerwca 1920 r.), jednak wobec zagro�enia pa�stwa zosta� zwolniony i skierowany na front. Obj�i dow�dztwo kompanii karabin�w maszynowych 53 p.p. Wkr�tce ranny przez kilka miesi�cy przebywa� w szpitalu, a nast�pnie powierzono mu funkcj� adiutanta dow�dcy pu�ku. W tym te� czasie ponownie rozpoznano jego spraw�, co zako�czy�o si� uniewinnieniem i rehabilitacj�. Awansowany do stopnia porucznika ze starsze�stwem od 1 czerwca 1919 r. sta� si� zawodowym oficerem. Z niewielkimi perspektywami. Uzupe�nia� wprawdzie sw� wojskow� wiedz� na r�nego rodzaju kursach i przeszkoleniach, ale wci�� s�u�y� w prowincjonalnych garnizonach i nic nie wskazywa�o, �e sytuacja ta mo�e si� zmieni�. By nie da� si� wci�gn�� ma�omiasteczkowej nudzie i aby nie og�upie�, t�umaczy Lwa To�stoja i Fiodora Dostojewskiego, sam pr�buje pisa� nowele pisze o �yciu i tw�rczo�ci Stefana �eromskiego, a tak�e ksi��eczk� o J�zefie Pi�sudskim, ktbra ma nawet dwa wydania. Wszystko to daje satysfakcj�, ale nie mo�na na tym budowa� priy- szio�ci. Nic wi�c dziwnego, �e porucznik Malinowski uznaje wybbr kariery wojskowej za �yciow� pomy�k�. Rzecz tylko w tym, �e poza woj- skiem szanse na zaczepienie si� by�y nader nik�e. Zbli�a� si� do trzydziestki i nic mia� wykszta�cenia ani zawodu. Nie nale�a� tet do �adnej koterii, co mog�oby u�atwi� start w �yciu cywilnym. A jednak los si� do� u�miechn��. W 1929 r. wys�any zosta� na dwa tygodnie do Warszawy, by w Wojsko- wym Biurze Historycznym poszuka� mate�a��w do histo�i pu�ku. Tu spotka� swego dawnego dow�dc� z Piotrogrodu, Ottona Laskowskiego, ju� w stopniu majora, kt�ry kierowa� wydzia�em wojen dawnych. Laskowski zaproponowa� mu obj�cie referatu powstania styczniowego. "Zgodzi�em si� - wspomina� Pobbg-Malinowski - bez namys�u. Naza- jutrz zameldowali�my si� z tym projektem u szefa Biura, Genera�a Juliana Stachiewicza [...] W chwili, gdy meldowa�em si� u niego z Laskowskim, by� m�odym jeszcze cz�owiekiem - zbli�ai si� do czterdziestki zaledwie; od kilku lat borykaj�cy si� z grutlic�, widoczne �lady tej straszliwej wtedy choroby nosi� na szczup�ej bladej twarzy. Do przedstawionej mu pro�by o moje s�u�bowe przeniesienie z pu�ku do Biura Historycznego ustosun- kowa� si� �yczliwie; poiartowa� z Laskowskim na temat hierarchii i pil- no�ci potrzeb w r�nycli wydzia�ach, po czym - najniespodziewaniej- zwrbcs� si� do mnie wypowiadaj�c par� dorlatnich uwag o mojej ksi�- �eczce o Marsza�ku; gdy - zaskoczony - dzi�kuj�c, podnosi�em b��dy i braki ksi��eczki, t�umacz�c je warunkami pracy w >>g�uchym garnizo- nie<<, Genera� - powiedzia� tyczliwie, �e istotnie s� w broszurze i b��dy i braki, ale jeste�my przecie� w pocz�tkowej fazie bada� naukowych, kt� zreszt� nie pope�nia b�gd�w w swojej pierwszej ksi��ce? W sprawie mego przeniesienia Genera� decyzji nie u awni�, rezerwuj�c sobie czas do namys�u. W ci�gu nast�pnych dni jednak albo sam zagl�da� do pracowni archiwalnej, gdzte szuka�em matena��w do historii pu�kowej, albo - spot- kawszy mnie w korytarzach - zatrzymywai si�, by pogaw�dzi� ze mn�' . Egzamin wypad� pomy�lnie i przed powrotem Poboga-Malinowskiego do pu�ku Stachiewicz zaproponowa� mu przeniesienie do WBH, ale nie do 2 Polski Stownik Biograjiczny. zeszyt 82, s. 366. ' Wladyslaw Pob�g-Malinowski, Skoro nie szablq..., s. 100-101. dzia�u zajmuj�cego si� powstaniem styczniowym, lecz do Instytutu Bada- nia Najnowszej Historii Polskiej. Stachiewicz zamierza� w�a�nie Instytut ten reanimowa�, by przyst�pi� do wydawania dorobku pi�mienniczego J�zefa Pi�sudskiego, a rbwnie� aby inicjowa� badania nad niedawn� prze- sz�o�ci�. Pami�ta� bowiem nale�y, �e w owych latach �aden szanuj�cy si� historyk nie zajmowa� si� czasami mniej odleg�ymi ni� dwa-trzy pokole- nia. Wszystko, co p�niejsze, uwa�ane by�o za domen� publicystyki. Nauka uniwersytecka ko�czy�a swe zainteresowania na powstaniu sty- czniowym, rzadko kiedy wychylaj�c si� poza t� cezur�. Ob�z sanacyjny by� szczegblnie zainteresowany studiami nad histori� najnowsz�, bo tu w�a�nie poszukiwai swej legitymacji. Sprowadza�o si� to do nast�puj�cego rozumowania: w maju I926 r. si�� przej�li�my w�adz�, ale byli�my do tego moralnie uprawnieni, a nawet zobowi�zani, bo to my w�a�nie przynie�li�my Polsce niepodleg�o�� i st�d spoczywa na nas szczeg�lna za jej losy odpowiedzialno��. W�wczas, gdy przyt�aczaj�ca wi�kszo�� spo�ecze�stwa, spodlana przez zaborc�w, utraci�a wiar� w sens walki o niepodleg�o��, to my w�a�nie, pod wodz� J�zefa Pi�sudskiego, w��czyli�my si� w t� sztafet� pokole�, kt�ra nios�a ide� wolnej i suweren- nej Polski. Byli�my nierozumiani i wyszydzani, ale histo�a przyzna�a nam racj�. Skoro nauka uniwersytecka stroni�a od badania dziej�w najnowszych, nale�a�o badania te podj�� samemu. St�d w�a�nie idea stworzenia Insty- tutu Badania Najnowszej Histo�i Polski. Ale podstawowym problemem by� brak historyk�w, ktbrzy mogliby badania te prowadzi�. To by�a szansa, ktbra otworzy�a si� przed porucznikiem Pobogiem- -Malinowskim. Potrafi� j� wykorzysta�, mimo i� przeniesienie do War- szawy oznacza�o op�tnienie awansu na kapitana. Uzyskiwa� natomiast mo�liwo�� pracy nad tym, co naprawd� go intere- sowa�o. I jeszcze jedno nie mniej wa�ne. Ten porucznik z prowincjonal- nych garnizon�w wchodzi� oto w kr�g elity politycznej obozu rz�dz�cego. Oczywi�cie niejako r�wnoprawnyjej cz�onek i z niewielkimi szansami, by sta� si� nim kiedykolwiek, ale w porbwnaniu do dotychczasowej sytuacji by�o to otwarcie fascynuj�cych perspektyw. Jego protektorem by� genera� Stachiewicz, darzony szczeg�lnym sen- tymentem przez marsza�ka Pi�sudskiego. Wkrbtce zainteresowa� si� nim zaprzyja�niony ze Stachiewiczem pu�kownik Jbzef Beck, On to spowo- dowa� przeniesienie Poboga-Malinowskiego w stan nieczynny w armii i od kwietnia 1932 r. zatrudni� w Wydziale Histocyczno-Naukowym Mini- sterstwa Spraw Zagranicznych. Od lutego 1934 r. Pobbg-Malinowski by� kierownikiem Referatu Archiwalnego w gabinecie ministra spraw zagra- nicznych. Protekcja puikownika Becka by�a bardzo watna, bo we wrze�- niu 1934 r. zmari genera� Stachiewicz. Po przeniesieniu do Warszawy Pobbg-Malinowski zosta� sekretarzem komitetu redakcyjnego "Pism-M�w-Rozkaz�w" J�zefa Piisudskiego. Cz�onkami tego komitetu byli, opr�cz Juliana Stachiewicza, Micha� Sokolnicki i Leon Wasilewski. Obaj zatrudnieni w tym czasie w MSZ byli przed odzyskaniem przez Polsk� niepodleg�o�ci bardzo bliskimi wsp�- pracownikami Pi�sudskiego. ��czy�o ich zreszt� nie tylko wsp�lne dzia�a- nie, ale i wi�zy przyja�ni. Piisudski byi ojcem chrzestnym c�rki Wasilew- skiego, Wandy. W gabinecie J�drzeja Moraczewskiego Wasilewski by� ministrem spraw zagranicznych. W Polsce niepodleg�ej ani Sokolnicki, ani Wasilewski nie nale�eli ju� do najbli�szego otoczenia Marsza�ka, ale dla Poboga-Malinowskiego byli �yw� kronik� przedwojennych czas�w. Z Wasilewskim opracowywa� Archiwum Polskiej Partii Socjalistycznej IV Pocz�tkowo przechowywane u Zofii Praussowej, a 30 kwietnia 1930 r. "porwane" do Instytutu Badania Najnowszej Historii Polski. Archiwum PPS (w znacznej cz�ci zachowane do dzi�) od ko�ca ubieg- �ego stulecia gromadzi�o nie tylko dokumentacjg dotycz�c� partii. Starano si� uchroni� wszystko co zwi�zane z polskim ruchem robotniczym i z walk� o niepodleg�o�� Polski. Pieczo�owicie gromadzony zbi�r by� bez- cenny t do�� k�opotliwy dla kierownictwa PPS, kt�re nie mia�o mo�li- wo�ci zapewnienia mu odpowiednich warunk�w. Mieszkanie Praussowej nie by�o �adnym rozwi�zaniem. Pob�g-Malinowski zaproponowa� wi�c PraussOwej przeniesienie archiwum do Instytutu. Sprawa jednak nie byia prosta, bo PPS znajdowa�a si� w opozycji do rz�du i nie mog�a powierzy� swego archiwum rz�dowej instytuc i. Ustalono wi�c, �e Praussowa wyje- dzie z Warszawy i pod jej nieobecno�� Pob�g-Malipowski wywiezie zbiory z mieszkania. Akcj� zaplanowano na 30 kwietnia 1930 r., co warte podkre�lenia, bo kilka miesigcy p�niej, po aresztowaniach brzeskich, takie porozumienie nie by�oby ju� motliwe. - "W um�wionym dniu - wspominai Pobbg-Malinowski - po telefoni- cznyrit stwierdzeniu, te >>pani wczoraj wyjecha�a<< wzi��em z Generalnego Inspektoratu Armii dute auto ci�arowe i I2 �andarm�w. Po przybyciu na ul. 3-go Maja paru tandarm�w zostawi�em przy aucie, paru innych porozstawia�em na klatce schodowej, z reszt� wszed�em - ku niema�emu przera�eniu s�u��cej - do mieszkania pani Praussowej. S�u��ca zosta�a na par� godzin >>aresztowana<< w tym sensie, te nie pozwala�em jej opu�ci� mieszkania; tandarmi na schodach nie dopuszczali nikogo z zewn�trz. Pracowali�my szybko. W ci�gu kilku godzin, za dwoma nawrotami auta, ca�e archiwum, ��cznie z rozebranymi szafami, przewioz�em do gmachu Generalnego Inspektoratu. Bardzo zm�czony - po�kn�wszy co� przy bufe- cie w jakie � kna pie - pomkn��eifi autem do Otwocka. Genera� [Stachie- wicz - AG] kaza� zawiadomi� natychmiast pana Leona Wasilewskiego. Biedny pan Leon przyj�� wiadomo�� niemal jak >>nieszcz�cie<<. >>Co pan zrobi�, co pan zrobi�!<< Uspakaja�em go, zapewniaj�c, �e Genera� gotbw jest przyj�� przedstawicieli partii i ustali� z nimi warunki opieki nad archtwum Po kilku dniach zjawili si� Leon Wasilewski i Tomasz Arci- szewski. �ci�gn��em na t� konferencjg i pani� Praussow�. Ustalono, �e Instytut nasz przyjmuje archiwum jako depozyt partii. Leon Wasilewski poniecha swe pracy w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, przejdzie w stan nieczynny i zakontraktowany zostanie jako wspb�pracownik Insty- tutu z g�bwnym zadaniem opieki nad archiwum. Ja mia�em z panem Leonem uporz�dkowa� je i zastosowa� metody konserwacyjne, niezb�d- nych za� na to �rodk�w dostarczy� mia� nasz Instytut".4. Archiwum PPS byio kopalni� materia�u do tyciorysu J�zefa Pi�sud- skiego, kt�ry przez wiele lat odgrywa� w partii czo�ow� rolg. Mi�dzy innymi znajdowa�y si� tam relacje uczestnikbw akcji pod Bezdanami we wrze�niu 1908 r. By�a tojedyna akcja Organizacji Bojowej, w kt�rej wzi�� udzia� Pi�sudski; polega�a na zaatakowaniu wagonu pocztowego na ma�ej stacyjce kolejowej pod Wilnem w celu zdobycia pient�dzy. Zako�czy�a si� sukcesem. Pi�sudski sam zamierza opisa� akcjg bezda�sk� i nawet za��da� owych relacji uczestnik�w ale ostatecznie mia� z zamiaru zrezygnowa� i odes�a� tek� z relsjami. W�wczas genera� Stachiewicz zaproponowa� Pobogowi- -Malinowskiemu opracowanie tego tematu. Zabra� si� on do pracy z w�a�- ` Ibidem, s. 116. ciw� mu energi�. Uwa�nie przestudiowa� zachowane materia�y i przepro- wadzi� wywiady z wszystkimi - poza Pi�sudskim - �yj�cymi uczestnikami akcji bezda�skiej. Okaza�o si� jednak, �e �atwiej ksi��k� napisa�, ni� j� wyda�. Poczg�y pi�trzy� si� przeszkody. W najwy�szych kr�gach obozu rz�dz�cego poja- wi�y si� w�tpliwo�ci, czy jest to odpowiedni czas na przypominante takiej metody zdobywania pieni�dzy na dzia�alno�� polityczn�. 8 sierpnia 1931 r. Organizacja Ukrai�skich Nacjonalistbw (OUN) dokonaia napadu na pocztg w Truskawcu, 31 sierpnia na pocztg w Pieczyni�ynie, 30 lipca 1932 r. na poczt� w B�brce i 30 wrze�nia tego� roku na urz�d pocztowy w Gr�dku Jagiello�skim. Ta ostatnia akcja odbi�a si� najg�o�niejszym echem, poniewa� w czasie po�cigu uj�to dw�chjej uczestnik�w: Wasylego Bi�asa i Dymytrg Dany�yszyna.. W �ledztwie Biias przyzna� si�, �e wraz z Dany�yszynem 29 sierpnia 1931 r. zamordowali sp�dzaj�cego wakacje w Truskawcu wiceprezesa Bezpaftyjnego Bloku Wspb�pracy z Rz�dem, Tadeusza Ho��wk�. Wprawdzie na rozprawie Bi�as zeznanie to odwo�a�, ale, jak si� p�niej okaza�o, by�o ono prawdziwe. Ot� wspomniane napady na urz�dy pocztowe (za Gr�dek Jagiello�ski Bi�as i Dany�yszyn skazani zostali na kar� �mierci; wyrok wykonano) niczym w�a�ciwie nie r�ni�y si� od akcji bezda�skiej. I wjednym i w dru- gim przypadku grupa ludzi, z powodbw ideowych, podejmowa�a dzia�ania przeciwko obowi�zuj�cemu porz�dkowi. Nic wi�c dziwnego, �e z punktu widzenia obozu rz�dz�cego eksponowanie tej tradycji ruchu soc alisty- cznego by�o do�� k�opotliwe. Z drugiej jednak strony nie spos�b by�o tradycji tej pomin��. Zwolennikami wydania ksi��ki Poboga-Malinowskie- go byli genera� Julian Stachiewicz i Walery S�awek. W�a�nie S�awek prze- kona� bwczesnego premiera, Aleksandra Prystora, by ten zapozna� si� z maszynopisem. Przysz�o mu to tym �atwiej, te obaj byli uczestnikami akcji bezda�skiej. Prystor tekst zaaprobowa�. Opr�cz jednak k�opot�w politycznych by�y i inne. Uczestniczk� akcji bezda�skiej by�a rbwnie� Aleksandra Szczerbi�ska, w�wczss jut blisko zwi�zana z Pi�sudskim, p�iniejsza jego druga �ona. Po latach pisa�a do Micha�a Sokolnickiego: "Z p. M. by�o tak: Przys�a� go do mnie genera� po adresy znajomych PPS, gdy� s� mu potrzebne do porz�dkowania archi- wum PPS. Adresy p. M. da�am. Po 1/2 roku, czy nawet wi�cej, telefonuje do mnie p. M. te ma interes do mnie, prosi, a�ebym go przyj�a. Przyszed� z tym, a�ebym przeczyta�a >>jego Bezdany<< i wydala opini�. Powiedzia�am mu, �e nie ma on prawa wydawa�, bo Ziuk sam obieca� napisa�. Gdy czyta�am p�akaiam po prostu z bblu, zrobi� z nas bandyt�w. Ziuk mi odpowiedzia�, �e nic mi pom�c nie mote na razie. Odda�am manuskrypt, powiedzia�am, �e zgody na wydanie nie dam. Rzuci� si� na kolana b�aga- j�c itd. Nie zgodzi�am si�' . 5 List Aleksandry Pilsudskiej do Michala Sokolnickiego datowany: Londyn, nie- dziela 1960 r. Kserokopia w moim posiadaniu. List pisany by� w ko�cu czerwca 1960 r. Ryszard �wi�tek zwr�cii mi uwag� na rapoft wywiadu aust�ackiego, z kt�rego wy- nika, �e akcja bezda�ska zbiegla si� w czasie z nieoficjaln� podr�i� cara Mikoiaja II z Petersburga do Spaly. Akcja pod Bezdanami miala miejsce 26 wrze�nia 1908 r. Car przyjechai za� do Spaly 27 wrze�nia. Trasa przejazdu cara byla zawsze skrupu- latnie przygotowywana z punktu widzenia bezpiecze�stwa i by� moie akcj� bezda�- sk� potraktowano pocz�tkowojako pr�b� zamachu na cara (Archiwum G��wne Akt Dawnycb w Warszawie, Generalstabsabteilung des k.u.k. 1 Korps, Odpis raportu Stefana Domaradzkiego dla Biuta Ewidencyjnego w Wiedniu 2 22 X l908). �w motyw �e Pob�g-Malinowski "zrobi� z nas bandyt�w" powtarza si� w r�nych listach Aleksandry Pi�sudskiej. Jej konflikt z Pobogiem- -Malinowskim kt�ry rozpocz�� si� od ksi��ki o Bezdanach, trwa� b�dzie trzy dziesi�ciolecia. Zmieni si� wszystko, oboje znajd� si� na emigracji, sp�r jednak nie tylko nie wyga�nie, lecz zaogni si� zmuszaj�c starych pi�sudczyk�w do opowiedzenia si� po jednej ze stron. Ale to p�niej, ju� w latach powojennych. Na razie Aleksandra Pi�sudska nie jest w stanie storpedowa� wydania ksi��ki Poboga-Malinowskiego. Ukaza�a si� ona w 1933 r. i mia�a dobre recenzje. Wydawa�o si�, �e wszystko si� dobrze sko�czy�o, �e impas zosta� prze�amany. "Ale niebawem - wspomina� Pob�g-Malinowski - pad� >>grom<<. Pani Maria Jehanne Wielopolska wyst�pi�a przeciwko mnie w >>Kurierze Porannym<< z d�ug� seri� artyku��w, pr�buj�c zarzuci� mi, �em nie dotari do innych znanych jej �r�de� i �e wskutek tego albo pope�ni�em liczne >>b�gdy<<, albo da�em obraz niepe�ny i wypaczony. Artyku�y p. Wielopol- skiej by�y niepowa�ne. Co gorsza - to, co mia�o by� jej >>argumentacj�<< w napa�ci na mnie slysza�em z pewnych ust jeszcze przed oddaniem ksi��ki do druku. Wiedzia�em a� nadto dobrze, kto za p. Wielopolsk� stoi i kto jej i�rem przeciw mnie kieruje. General radzi� mi przeczeka�, nie odpowiada� nic. Burza ming�a. Ale po kilku tygodniach p. Wielopolska wyst�pi�a z now� - bardziej napastliw� - seri� artyku��w w tym�e >>Ku�e- rze Porannym<<. Zwr�ciiem si� do Generaia o radg, co mam robi�? By� bardzo poruszony: >>Poruczniku - powiedzia� do mnie - bez wzgl�du na to, kto za t� pani� stoi, niech pan odpowie mocno. Bardzo mocno...<< Napisa�em w�wczas obszerny artyku� pt. Bezdany i burza nad mojg g�ow�. Z gotowym maszynopisem przyszed�em do redaktora, Wojciecha Stpiczy�skiego. Ten waha� si�. Zna�em go jednak od paru lat, zdo�a�em przekona�. Artyku� mbj og�osi�, poprzedzaj�c go kr�tkim >>wst�pem od redakcji<<, kt�ra mia�a uzna� za >>sw�j naturalny obowi�zek udzieli� go�- ciny zaatakowanemu pisarzowi<<. >>Powiedzmy szczerze i otwarcie - pisa- �em - pani Wielopolska i ci, kt�rych jest narz�dziem w ataku na mnie, <<ca�� dzia�alno�� rewolucyjn� Pilsudskiego>> uwa�aj� w g��bi ducha za <<ci�k� gaf�>>, za <<wielkie, smutne nieporozumienie>> i chcieliby dzia�al- no�� t� ukry� pod grub�, nieprzeniknion� zas�on� <<...>> Po co pisa� o Grzybowie, o Rogowie i Bezdanach, po co wywo�ywa� z przesz�o�ci i stawsa� przed oczy spo�ecze�stwa postacie Okrzei, Barona, Mireckieg� i Kopisia - przecie� w tej�e, nieco dalszej tylko przesz�o�ci, s� Gniatowicze i Rymszowie!... Po co m�wi� o bombach i browningach, po co opisywa� napady na kasy i poci�gi, skoro mamy pod r�k� strza�y i ko�czany, zbroje, szyszaki, pancerze, miecze, skoro mamy chor�gwie skrzydlate i szarte niepor�wnane?... Po co pisa� o Bezdanach, skoro s� Kielce i �owcz�- wek... Pani Wielopolska w swoich napa�ciach na mnie wykazuj�c plyt- ko�� swej wiedzy o Organizacji Bojowej, chcia�aby, aby Bezdany prze- pad�y raz na zawsze gdzie� w mrokach przeszio�ci, by upiornym widmem nie wdziera�y si� do �wiata, gdzie d�wi�cz� fanfary Kielc i �owcz�wka, Marcinkowic i Kostiuchn�wki, listopada 1918 i sierpnia r. I920<<".b Kulisy sporu o Bezdany by�y szerzej publiczno�ci oczywi�cie nieznane. Dla niej Pob�g-Malinowski by� atakowany przez prawe skrzyd�o obozu sanacyjnego, a �e ksi��ka by�a �wietnie napisana, ca�a ta sprawa by�a w sumie znakomit� reklam�. W tym samym roku ukazaia si� r�wnie� ksi��ka Poboga-Malinowskiego pt. Narodowa Demokracja l887-1918. 6 W�adys�aw Pob�g-Malinowski - Skoro nie szabl�..., s. 121-I22. Fakty i dokumenty. By� to bardzo ostry atak na endecj� oparty o spory VII i cz�sto nieznany mate�a� historyczny. Wykorzysta� bowiem autor prze- chowywane w MSZ akta paryskiego Komitetu Narodowego Polskiego. Ksi��ka mia�a demaskowa�, kompromitowa� ob�z narodowy i w jakiej� mierze zadanie to na pewno spe�ni�a. W czwartym roku pobytu w Warszawie, a w 32 roku �ycia sta� si� wi�c nagle Pob�g-Malinowski postaci� g�o�n�. By�by to start znakomity, gdyby nie konflikt z marszaikow� Pi�sudsk�. Szersza publiczno�� nic o nim nie wiedzia�a, ale w elicie rz�dz�cej sprawa by�a oczywi�cie znana. Mia� jednak Pob�g-Malinowski - jak ju� wspomniano - mo�nych pro- tektor�w. Trudno dzi� powiedzie�, czy to w rezultacie konfliktu wok� ksi��ki o Bezdanach, czy to z innych powodbw ale wkr�tce po jej ukaza- niu si� opuszcza Instytut Badania Najnowszej Historii Polski, aby zako- twiczy� si� ju� na sta�e w MSZ i to bardzo blisko pu�kownika Becka . Ko�czy w tym czasie przygotowywanie dw�ch tom�w biografii J�zefa Piisudskiego obejmuj�cych lata 1867-1901 (Wpodziemiach konspiracji) i lata 1901-1908 (Wogniu rewolucjr). Pierwszy tom mia� si� ukaza� przed 11 listopada 1934 r., ale drukarnia si� spb�ni�a. W tej sytuacji Pob�g porozsy�a� fragmenty tomu do r�nych redakcji. , Kurier Poranny" otrzyma� tekst o aresztowaniu Pi�sudskich w lutym 1900 r. w �odzi i wykryciu drukarni "Robotnika". We fragmencie tym znalaz� si� te� tekst aktu �lubu pomi�dzy J�zefem Klemensem Pi�sudskim i Ma� Kazimier� Juszkiewicz z Koplewskich. �lub odby� si� 15 lipca 1899 r. w ko�ciele ewangelicko-augsburskim we wsi Papro� Duta w guberni �om�y�skiej. Pob�g-Malinowski by� bardzo dumny z tego, �e uda�o mu si� bw akt �lubu odnale��. Z zachowanej korespondencji wynika�o bowiem, �e Pi�- sudski o�eni� si� z Mari� w lecie 1899 r., najprawdopodobniej w guberni �omty�skiej. Objecha wigc ambitny autor biografii para ie katolickie w �om�y�skiem i Bia�ostockiem, ale nic nie znalaz�. Doszed� w�wczas do wniosku, �e poniewa� Maria by�a rozw�dk� �lub nie mbg� odby� si� w ko�ciele katolickim. Przyszli ma�ionkowie musieli zmieni� wyznanie co by�o w�wczas do�� powszechn� praktyk� w takich wypadkach. Ruszy� wi�c na objazd ko�cio��w ewangelickich. Tym razem podrb� zako�czy�a si� sukcesem. Mia� wi�c Pobbg-Malinowski powody do satysfakcji. "Kurier Poranny" z ow� metryk� �lubu ukaza� si� w niedziel� 11 listo- pada. Nast�pnego dnia o �smej rano zatelefonowa� sekretarz ministra spraw wewn�trznych Mariana Zyndrama-Ko�cia�kowskiego z polece- niem, by Pob�g-Malinowski natychmiast stawi� si� u mmistra. Obaj panowie znali si�, poniewa� Ko�cia�kowski swego �zasu bywa� do�� cz�sto w WBH zbieraj�c materia�y do dziejbw Polskiej Organizacji Wojskowej. Ale okaza�o si�, �e tym razem nie chodzi o dzieje POW. Minister poin- formowa� Poboga-Malinowskiego, �e wyda� polecenie wstrzymania druku biografii Pi�sudskiego i opiecz�towania przez policj� arkuszy ju� wydru- Wactaw Lipi�ski pisa� do Micha�a Sokolnickiego 22 marca 1935 r.: Poza tym powi�ksza si� r�wniei ilo�� pracownikbw naukowych w Instytucie. Do,PPS zaan- gatowa�em ucznia prof. Zakrzewskiego magistra Giz�, kt�ry ju� p� roku �wietnie pracuje nad Archiwum PPS z p. Min. Wasilewskim. Obsadzenie tego odcinka przez pracownika naukowego byio konieczne, ze wzgl�du na zaw�d, jaki sprawi� Malinowski, okazawszy si� pracownikiem bez najmniejszej metody, nie robi�cym w tej dziedzinie post�p�w, pisz�cym tak szybko, �e brak mu czasu na przemy�lenie zagadnie�". Instytut J�zefa Pi�sudskiego po�wi�cony badaniom najnowszej historii Polski w Nowym Jorku (dalej: Instytut Pi�sudskiego w Nowym Jorku). Archiwum Micha�a Sokolnickiego, teka 45 c. VIII kowanych. Pob�g-Malinowski oczywi�cie zaprotestowai i za��da� wyja�- nie�. Ko�cia�kowski "w trakcie tej burzliwej rozmowy ujawni� inne- najistotniejsze - powody swego wobec mnie wyst�pienia. Pod koniec rozmowy ju� >>po kole�e�sku<< prosi�, bym pewne fragmenty zmieni�. Odmawia�em. ��da� wtedy, bym owe momenty usun�� zupe�nie. Odpo- wiedzia�em: Nie uczyni� tego nigdy! Walka o wydanie ksi��ki - wspomina dalej Pob�g-Malinowski - walka na zewn�trz dla nikogo niewidoczna, ale dla mnie bardzo ci�ka, trwa�a dziesi�� tygodni. Druk zatrzymano. Sytuacja moja by�a tym ci�sza, �e Genera� - niestety! - ju� nie �y�. Ci jednak, kt�rzy walk� przeciw mnie podejmowali, pope�nili kardynalny b��d: chc�c z�ama� moje opory- zwr�cili si� do min. Becka, by >>tego Poboga wyrzuci� z Ministerstwa<<... Beck takiego mieszania si� do jego spraw nie znosi�... Nie tylko odm�wi� >>wyrzucenia<< mnie, ale stan�� w mojej obronie. Dzi�ki jego poparciu spraw� wygra�em. Musia�em ust�pi� w jednym tylko punkcie: usun�� z ksi��ki metrykg �lubu, mimo, �e by�a ju� opublikowana przeze mnie w >>Kurierze Porannym<<... �adnych innych ��da� nie przyj��em... Ksi��ka wysz�a w pierwszych dniach lutego r.1935... Pierwsze recenzje by�y pe�ne uznania i pochwa�. Stpiczy�ski zapowiada� artyku� pt. O na- grod�pa�stwow� dla Poboga... Aleju� po paru tygodniaeh pad�y gromy: to, co by�o burz� i walk� w zamkni�tym kole, teraz z ha�asem wylewa�o si� na zewn�trz. Wypad�o prze�y� najci�sze w �yciu tygodnie i miesi�ce... Gromy i ciosy pada�y na mnie jeden za drugim - do nagonki na mnie zmobilizowano co najt�szych pyskaczy - niekt�rzy znajomi przy spotka- niu zacz�li przechodzi� na drug� stron� ulicy - Adolf Nowaczy�ski raczej pokpiwa�, ni� wsp�czu�: >>Z D�ugosza - Krutkosz... ale martwi� si� nie ma czego bo chleb banicji nie zawsze bywa chlebem bez mas�a<<. Otrz�sn��em si� z tego niebawem. Wr�ci�em do pracy nad wyka�czaniem drugiego tomu biogratii Marsza�ka. Tom ten, oparty r�wnie� na archiwach obej- muj�cy okres o�miu lat: 1901-1908, i ltcz�cy 650 stron, wyszed� z druku i ukaza� si� w ksiggarniach w listopadzie r. 1935's. s Wiadyslaw Pob�g-Malinowski, Skoro nie szabl�..., s. 134. Pisai Pob�g- -Malinowski w li�cie do Waclawa J�drzejewicza z 30 wrze�nia 1946 r.: "Burza publiczna rozp�tala si� najesieni r.1934 po wyj�ciu nie Bezdan, ale I tomu biogra- fii. Powodem wyst�pienia pani Marsz. w >>Kurierza Porannym<< (m�wi� mi o tym szeroko i g�sto si� przede mn� tiumaczyl >>prowadz�cy<< wywiad Wojciech Stpiczy�- ski) - a zreszt� m�wiio wielu innych, nie tylko Wojtek, �e >>kamieniem obrazy<< byl kilkustronicowy ust�p o pierwszej �onie - o >>pi�knej pani<< - o kt�rej napisalem z wielkim uznaniem. Ko�cia�kowski, jako �wczesny m.s. wewn., kt�ry - bezprawnie oczywi�cie - polotyi areszt na niewyko�czon� jeszcze ksi��kg w drukarni - ��dal usuni�cia 2-ch fragment�w - o >>pi�knej pani<< i o tym, te Komendant bral pierwszy �lub jako ewangelik. To ostatnie, wraz z pelnym tekstem metryki �lubu usun�lem, zmieniiem, co moje sumienie pozwalalo zmieni� o >>pi�knej pani< - zmienilem tu naprawd� niewiele, bo sumienie mam >>twarde<< - ale to Ko�cialkowskiemu wystar- czylo i po naradzie dalszej z p. Ol� areszt zdj�l. I wtedy - i po tym bylem z Ko�c. w jak najlepszych stosunkach, wi�c cho� u�yiem wy�ej wyrazu >>bezprawnie<< - nie znaczy bym mial do niego jakie� pretensje. Rozumialem jego - i on rozumial mnie. Sporo na ten temat m�wili�my o tym, w Rumunii ju� po wrze�niu. �mial si� gdy mu przypomnialem, jak to w r. 1934 - w trakcie tych targ�w z nim - m�wilem, �e konfiskuje ksi��k� tylko pozornie, bo w zasadzie chce skonfiskowa� �ycie Komen- danta - a czy to moja >>wina<<, �e �ycie bylo takie jakie byio? W ka�dym razie doszli�my w�wczas z Ko�c. do porozumienia - mialem podstawy do przypuszcze- nia, �e i p. Ola godzi si� na ten nasz kompromis. Tote� wielk� niespodziank� byl dla W tym pisanym po latach artykule Pob�g nie wszystko ujawni�. Jak wynika z jego korespondencji sprawa �wiadectwa �lubu nie by a jedynym powodem nagonki. Oczywi�cie, ujawnienie, �e Pi�sudski zosta� ewangeli- kiem by�o w katolickiej Polsce bardzo dla obozu rz�dz�cego niewygodne. Pi�sudski wprawdzie powrbci� na �ono Ko�cio�a rzymskokatolickiego w 1916 r. w Legionach, ale ca�a ta sprawa by�a do�� k�opotliwa. Tym bar- dziej, �e Marsza�ek by� raczej religijnie indyferentny, co by�o wjego poko- leniu w �rodowiskach inteligenckich postaw� do�� cz�st�. Jako posta� publiczna bra� oczywi�cie udzia� w uroczysto�ciach religijnych, w tyciu prywatnym obchodzi� �wi�ta katolickie, ale to by�o raczej wszystko. Innym powodem mia�o by� to, �e Pob�g-Malinowski zbyt ciep�o i zbyt du�o napisa� o Marii Pi�sudskiej, co mia�o nie spodoba� si� Aleksandrze Pi�sudskiej. Ani w cytowanym artykule, ani w obfitej swej korespondencji z tego okresu Pobbg-Malinowski nie ujawni�, te r�wnie� i Pi�sudski wypowie- dzia� si� w jego sprawie. Przeciwnie, Pobbg twierdzi�, �e wszystko to by�o intryg� Aleksandry Pi�sudskiej9. Otbi w tym wypadku �wiadomie mija� si� z prawd�, bo nie spos�b uwierzy�, �e zapomnia� o rozmowie telefonicznej z rotmistrzem Hrynkiewiczem w dniu 12 marca 1935 r., a wi�c dok�adnie na dwa miesi�ce przed �mierci� Marsza�ka. Wiemy o tej rozmowie z nie- dawno udostgpnionego diariusza rotmistrza Aleksandra Hrynkiewicza, kt�ry od stycznia 1935 r. by� szefem adiutant�w w Belwederze. Hrynkiewicz zandtowa�: "Telefonowa�em do pana W�. Malinowskiego, autora ksi��ki rzekomo historycznej o Komendancie, pod tytu�em... J�zef Pi�sudski w latach 1867-1901, obejmuj�cej tre�ci� dzia�alno�� Komen- danta w partii PPS. Rozmow� telefoniczn� z nim prowadzi�em w celu powiadomienia go, te Komendant poleci� wyrazi� swoje wielkie niezadowolenie z powodu napi- sanej ksi��ki i oburzenie z powodu wykorzystania do tego celu archiwum PPS, do czego nie mia� prawa, nie posiadaj�c do tego �adnego upowa- �nienia ze strony Komendanta, ktbry p. Malinowskiego ani nie zna�, ani go te� nigdy nie widzia�. Komendant twierdzi�, �e �p. gen. Stachiewicz, kt�ry mia� pe�ne zaufanie Komendanta i [rejentalne - AG) upowatnienie do przeprowadzenia kon- troli nad publikacjami o tre�ci odnosz�cej si� do osoby Komendanta, nie m�gi udzieli� swego zezwolenia na wykorzystanie tego mate�a�u archi- walnego i zach�ty do napisania ksi�iki, na co powo�ywa� si� pan Mali- nowski w czasie rozmowy ze mn�, prowadzonej ubieg�ego tygodnia na temat omawianej ksi��ki. mnie nieoczekiwany wywiad w >>Kurierze<< - Wojtek na dwa dni przed tym pokazy- wai sw�j artykul-recenzj�, w kt. domagal si� nagrody pa�stwowej dla mnie - za- miast tego artykulu oglosii wywiad. Pani Marsz. >>publicznie napi�tnowala niesu- mienno�� historyczn�<< Poboga - pod takim to ukazalo si� tytulem". (Instytut Pilsudskiego w Nowym Jorku, Archiwum Wladyslawa Poboga-Malinowskiego). 9 Pisal Pobbg-Malinowski w li�cie do Boguslawa Miedzi�skiego z 4 marca 1961 r.: ">>Ziuk < wcale si� t� spraw� nie intcresowal. I Pan bardzo dobrze wie, ie pani Ola nie tylko w tej, ale w �adnej sprawie w r. 1932-1933 tadnego dost�pu do Komendanta nie mia�a... Pan dobrze wie, �e Komendant nie mia� czasu na czytanie Poboga czy innego biografa... Pan dobrze wie, �e Komen- dant nie mia� na takie rozmowy czasu. Wszystko wi�c co pani Ola wypisuje w li�cie do Bobkowskiego jest jej bujn� fantazj�, jest klamstwem, obliczonym na to, ie Bobkowski nie wie i uwierzy..." (Instytut Pilsudskiego w Nowym Jorku, Archiwum Wladyslawa Poboga-Malinowskiego). IX Zosta� mu r�wnie� poczyniony zarzut �e powo�uje si� w swojej przed- X mowie i pracy na o�wiadczenie i rzekome dowody ludzi, z kt�rymi Komendant nigdy nie wsp�pracowa�, znaj�c ich z �ycia towarzyskiego, jak np. pani� Sieroszewsk�, Mireck�, Filipowiczow�, z kt�r� nigdy �adnego kontaktu nie mia�, lub na ludzi, kt�rzy biegunowo stali na innym poziomie politycznym ni� Komendant, a stanowili tak zwan� opozycj�, na przyk�ad: Dener [chyba powinno by� Dehnel - AG], Helman, Arciszew- ski, obecnie w CKW. O�wiadczy�em r�wnie� p. Malinowskiemu, �e przez Komendanta ani przez pani� Marszaikow� przyj�ty by� nie mo�e i �e wszelkie wyja�nienia, dotycz�ce tej sprawy, jakie chcia�by przy tej okazji przytoczy�, s� zb�dne" o. Wkr�tce po tej rozmowie Pi�sudski zmari, co oczywi�cie odsun�o w cie� konflikt wok� ksi��ki. Pob�g bardzo ci�ko jednak prze�y� skiero- wane przeciw niemu ataki, uwa�a� si� bowiem za piisudczyka i to najwier- niejszego z wiernych. By� najg��biej przekonany, �e �yciorys Marsza�ka jest tak pi�kny i wyj�tkowy, �e podstawowym zadaniem biografa jest przedstawienie go w ca�ej pe�ni. To przekonanie zderzy�o si� z dora�nym interesem politycznym obozu rz�dz�cego i emocjami drugiej �ony Pi�sud- skiego. Trud Poboga zdezawuowa� ponadto ukochany Komendant, wyst�pi�a przeciw niemu cz�� pi�sudczyk�w. Gdy za ksi��k� o endecji atakowali go endecy, mia� poczucie satysfakcji, �e poruszy� przeciwnik�w politycznych. Ale teraz odrzucali go swoi. Pi�ra nie z�ama�, ale jego aktywno�� pisarska znacznie zmala�a. Publikowa� w "Niepodleg�o�ci", wydawanej przez Instytut Badania Najnowszej Historii Polskt, w czaso- pismach literacko-spo�ecznych, ale nie by� to ju� ten rozmach pierwszych lat po przeniesieniu do Warszawy. Przygotowa� te� trzeci tom biografii Pi�sudskiego obejmuj�cy lata 1908-I914, ktbry we wrze�niu I939 r. sp�on�� w drukarni. Po wybuchu wojny wraz z pracownikami MSZ ewakuowa� si� do Rumunii, sk�d po kilku miesi�cach przez W�ochy przedosta� si� do Fran- cji. Walczy� w kampanii 1940 r., a nast�pnie osiad� w Grenoble. Pozosta� pi�sudczykiem i w licznych artyku�ach i broszurach atakowal rz�d W�a- dys�awa Sikorskiego. Po wyzwoleniu Francji zamieszka� w Pary�u. Kr�tko pracowa� w emigracyjnym polskim Konsulacie Generalnym w Pa- ry�u i w sekcji polskiej Radia Francuskiego. Po utracie zatrudnienia zna- laz� si� w bardzo ci�kiej sytuacji finansowej. By� �yciowo niezaradny i niepraktyczny, co w warunkach emigracyjnych stwarza�o szczeg�lnie du�e utrudnienie. ' Jeszcze w czasie wojny rozpocz�� zbieranie materia��w do dzie�a swego �ycia - najnowszej historii politycznej Polski. Trudno powiedZie�, czy ju� wbwczas mia� �wiadomo��, �e dzie�o takie napisze, chyba raczej nie. Ale wiedzia�, �e w ka�dym razie b�dzie zajmowa� si� histori�, i �e wojna zawsze niszczy archiwa. Zbiera� wigc relacje od tych, kt�rzy mogli co� wiedzie�. Tworzy� to, co nie�adnie nazywa si� warsztatem historyka. B�dzie rozbudowywa� go do ko�ca �ycia, utrzymuj�c korespondencj� z imponuj�c� liczb� ludzi, umiej�c zarazi� ich swym stosunkiem do pracy i zmusi� do odpisywania na jego listy. Aleksander Hrynkiewicz, Dziennik adiutania marszatka J�zeja firsudskiego, "Zeszyty Historyczne" Pary� 1988 z 85, s. 96-97. Sformuiowany przez Pi�sudskiego w stosunku do Poboga-Malinowskiego zarzut, �e nieprawnie korzystal z archiwum PPS jest oczywi�cie nies�uszny, poniewa� w�a�nie porz�dkowanie archiwum PPS nale�a�o do zakresu obowi�zkbw pracowniczych Poboga-Malinowskiego. Nie by�o to �atwe, bo szczeg�lnie w pierwszych latach powojennych X1 korespondenci Poboga cz�sto ci�ko pracowali fizycznie. Zawodowi politycy czy wojskowi posiadali umiej�tno�ci ca�kowicte nieprzydatne na obczy�nie. M�wi�c po prostu, niczego nie umieli i aby wy�y� musieli bra� prace najprostsze, a tym samym i najci�sze. W listach do Poboga z pierwszych lat powojennych cz�sto wspominaj� o zm�czeniu, braku czasu, wskazuj�c tym samym na pow�d op�nienia si� odpowiedzi. W pierwszych latach po zako�czeniu wojny Pob�g pracuje nad pczygo- towaniem francuskiego wydania Ostatniego raportu J�zefa Becka, czyli jego tekst�w z okresu internowania w Rumunii. Wsp�pracuje wbwczas bardzo blisko z T':. wig� Beckow�, kt�rej sporo b�yskotliwych i z niezwy- k�ym temrPeramentem pisanych list�w zachowa�o si� w jego papierach. Jad iga Beckowa stanie si� jedn� z najwierniejszych so uszniczek Poboga-Malinowskiego w jego konflikcie z Aleksandr� Pi�sudsk�. Kon- flikt ten bowiem od�y� na emigracji i to ze zdwojon� si��. "W zesz�ym roku - pisa� Pob�g 21 grudnia 1947 r. do Wac�awa J�drze- jewicza - ju� nie pami�tam przyjakiej okazji wy�oni�a si� w koresponden- cji mojej z Panem - sprawa pani Oli ijej stosunku do mnie> . Od�y�o to nagle teraz za pobytu mego w Londynie i wi�za�o si� ze spraw� londy�- skiej filii Instytutu. Po nadej�ciu wyja�nie� Pana - mam do tej filii wst�- powa�, czy nie, jako cz�onek - mia�em wst�pi�, ale czeka�em jeszcze bo stawa�a coraz wyra�niej pod znakiem zapytania ca�a sprawa z A. W tym stanie rzeczy gen. Bo�nowski i p. Libicki prosili mnie przynajmniej o czynn� wsp�prac�. Wydaj� oni - na 19 III, czy - je�li nie zd�i� - to na 12 V co� w rodzaju wznowionej przedwojennej >>Niepodleg�o�ci<<. Maj� obiecanych do 25 prac r�nych autor�w - ma to by� do�� gruby tom. Ale dot�d - mimo, �e termin w�a�ciwie ju� up�yn�� - z obiecanych 25 nap�y- n�o tylko 3 prace - i to nie najlepsze. W rozmowie z Libickim ustali�em �e napisz� artyku� o roli J.P. w dziedzinie naszej polityki zagranicznej. W par� dni po tym by� u mnie i siedzia� co� ze 6 godzin Tad. Schaetzel. Poruszyli�my i t� spraw�. Llwa�a� on za konieczne, by w 1-ym numerze wznawianej i w Londynie wydawanej >>Niepodleg�o�ci<< by� artyku� o pobytach Komendanta w Londynie. Spraw� tg znam, sporo o tym pisa�em ju� przed wojn�, nic nowego napisa� bym nie m�g�, ale artyku� ctekawy m�g�bym da�. Schaetzel mia� m�wi� o tym z Bortn. i Lib. W par� dni po tym ustali�em z Lib., �e dam nie tylko ten o Londynie, ale i jeszczeje en bo on zaczyna w�tpi�, czy ludzie na czas przy�l� i czy przy�l� w og�le. Z tym mia�em wraca� do Pary�a. Tymczasem gdy I5 XII przyszed�em do 27 wrze�nia 1946 r. J�drzejewicz pisa� w li�cie do Poboga: "Gdy pisz� o Komen- dancie, pozwoli Pan, �e rzuc� jedn� uwag� co do zamierzonego przez Pana w y d a- nia Bezdan. Jest to sprawa dra�liwa: chodzi o osob� pani Marsza�kowej. Wie Pan, �e miala ona du�e zastrze�enia co do tre�ci tej ksi��ki. Nie potraf>� ich sprecy- zowa�, mbwiia mi najog�lniej, �e >Malinowski przedstawii Ziuka i nas jak bandy- t�w<i. Wiem, �e Pan przed drukiem przedstawia� pani Marsza�kowej maszynopis do opinii, ale fakt faktem jest �e mia�a ona zastrze�enia. Poniewa� pani Marsza�kowa jest ju� jednym z niewielu uczestnik�w tej akcji, pozosta�ych p zy �yciu. My�l�, te dobrze by by�o, gdyby spr�bowa� uzgodni� z ni� tre�� 2-go wydania. Niech da swe uwagi, mo�e b�dzie m�g� Pan j� odwiedzi� w F,dynburgu lub w inny spos�b si� z ni� skontaktowa�. W ka�dym razie pr�b� tego trzeba by zrobi�" (Instytut Pi�sudskiego w Nowym Jorku. Archiwum W�adys�awa Poboga-Malinowskiego). To w odpowiedzi na ten list Pob�g obszernie opisa� sw�j konflikt z Aleksandr� Pi�sudsk�. W rezultacie dalszej wymiany list�w Pob�g zre- zygnowa� ze wznowienia ksi��ki o Bezdanach. X IV tYlko kr�cej w czasie bylo z ksi��k� Tad. Ho�bwki ojego misji na Ukrainie w r. 19I8. Podobnie z ksi��k� gen. T. Kutrzeby o wyprawie kijowskiej. Podobnie by�o z relacjami ktbre w pewnej mierze zast�pi� mog� archiwa, kt�rych na emigracji brak. Gdy zaczyna�em prac� nad Hisroriq, jakte trudno by�o uzyska� co� z relacji. Jedni nie wierzylt, te Histori� napisz�, wi�c szkoda im by�o czasu na wysi�ek niepewny w skutkach. Inni, i>nie mieli czasu<<. Teraz, a w�a�ciwie jut po ukazaniu si� drugiego tomu, istny potop. Relacje i nawet dokumenty nap�ywaj� ze wszystkich stron, a moje archiwum przeros�o jut moje skromne mo�liwo�ci mieszkaniowe. Jedni nadsy�aj�, no bo po prostu chc� mi pom�c. Inni - radzi moimi r�koma upiec jak�� swoj� piecze�"i6, Pob�g by� mistrzem w inicjowaniu, jak to si� uczenie nazywa, �rbdei wywo�anych, czyli relacji. Jak ju� wspomniano, rozpocz�� zbieranie ich jeszcze w Rumunii, bezpo�rednio po kl�sce wrze�niowej i kontynuowal tg dzia�alno�� w czasie wojny. Ale dopiero po wojnie m�g� nada� jej szeroki rozmach. Wiedzia�, o co pyta�, wi�c pyta� konkretnie. Czasami r�tne osoby o te same sprawy, gdy weryfikowa� uzyskane informacje, czasami szuka� po prostu potwierdzenia swej wiedzy. Charakterystyczna dla metody Poboga jest korespondencja z ostatnim przedwrze�niowym pre- mierem genera�em Felicjanem S�awojem Sk�adkowskim. Odpowiada� on na list Poboga z 12 sierpnia 1952 r.: "I. Kiedy data odbierania cerkwi i ko�cio��w? Pocz�tek - rok 36, najwytszy szczyt wy�cigu wojskowych do tej >>popularno�ci<< rok 37. W roku 38 ustaje, gdyt wojsko musi zaj�� si� spraw� obrony, zamiast robi� >>polityk� w polityce<< niezaletn� od w�adz administracyjnych. II. Gdzie i komu odebrano. Gl�wnie na terenie Dow�dztw Korpus�w Lw�w, Przemy�l, Lublin. Dzia�aj� dow�dcy kor- pus�w, dywizji, troch� dcy pu�k�w. Ile - nie wiem. Cyfra nie jest wielka i w tym du�o kapliczek opuszczonych, ktbre rozwalano w nocy. III. Jaki zwi�zek z akcj� wskrzeszenia szlachty zagrodowej? Na �emkowszczy�nie (G�rne Ustrzyki np.) w Tarnopolszczy�nie tam, gdzie by�y pozosta�o�ci tradycji, dyplomy z czas�w Batorego, np. G�rne Ustrzyki, wskrzeszano szlacht� i pomagano po�yczkami tym, ktbrzy >>poczuli si� znbw Pola- kami<<. IV. Kto robi� - odpowiedzia�em w punkcie II. Kierowali si� nowin- kami nacjonalistycznymi z Niemie� i ch�ct� odegrania czynnej roli w poli- tyce i spo�ecze�stwie, gdy wojna wydawala si� daleka, a starostowie wzi�ci z wojska robili kariery wyprzedzaj�ce kariery wojskowe"i Ten list wywo�a� kolejny list Poboga kt�ry domaga� si� u�ci�le�. ,Odpowiadam na pytania - pisa� S�awoj 27 sierpnia 1952 r. - w porz�dku listu Sz. Pana. 1) My�l�, te >>�wi�ty�<< rozwalono mniej ni� 250, ale niech b�dzie moja krzywda! 2) W�a�nie przy opuszczonych kapliczkach rozwa- lanych wybuchem w nocy znajdowa�a policja sp�onki saperskie od �adun- k�w do rozsad�ania. Cel: zrobi� szybko (bo kilofem trzebapracowa� i par� dni na oczach ludzi) i by by�o wiadomo kto. Z�o�liwi m�wili �wi- czenia saperskie. Du�ych ko�cio��w i na oczach ludno�ci nikt dynamitem nie rozsadza�. Rozwalano je po nocach stopniowo, te niby same niszczej�. To by�a akcja typowa. Wyj�tki mo�liwe" s. 6 List z 20 grudnia 196I r. (Instytut Pi�sudskiego w Nowym Jorku. Archiwum W�adys�awa Poboga-Malinowskiego). j g p l s bst S�awo a Sk�adkowskie o z 16 sier nia 1952 r. ibidem). idem. A oto ten fragment napisany ju� przez Poboga: Do burzenia opusz- czonych ko�ciol�u i kaplic utyto saper�w; w kilku wypadkach ludno�� niepol- sk�, broni�c� d , rpu do �wi�ty�, rozp�dzano ko�bami. bez �miertelnych wvpad- I jeszcze fragment z pisanego dwa lata p�tniej listu S�awoja: "Przepra- XV szam za opb�nion� odpowiedt, ale min. Ulrycha mo�na z�apa� tylko w soboty w Instytucie. Caly tydzie� jest nie do osi�gni�cia, b�d�c skonany sprz�taniem w jednym z magazyn�w. W sobot� id� do Instytutu, tam go przycisn�. Mo�e jut napisa� do Pana Dyrektora. Je�eli nie, to napisze przy mnie w sobot�. Ja tego tak opowiedzte� jak on nie potrafi�. Moja spo- wied�: 1)Wojtek Stpiczy�ski, podniecany stale gru�lic�: a) kocha� si� w Pani �mig�owej i bywa� cz�sto u nich; b) chcta� przed �mierci� lub chorob� odegra� rol� w polityce; c) by� antagonist� marsz. Miedzi�sktego, ktbry u �miglego cz�sto bywa�. Stawia� rbwniei jak ja na �migiego, jako Prezydenta w 1940, ale by� zwolennikiem >>mocarstwowo�ci<< i >>wodzo- stwa<<. W stosunku Rydz-Prezydent sta� po stronie Rydza �mig�ego calym swym zapa�em. Inicjatywa >>okblnika<< wyszla od Prezydenta Rzplitej, gdyt marzyl at do swej ci�tkiej choroby (skr�t kiszek - >>Kultura<<), te w ten spos�b zrobi Duumwirat ze �mig�ym jako Inspektorem >> u k o m e n- d a n t o w a n y m<< daj�c mu prerogatywy Komendanta. D o p i e r o p o swej chorobie Prezydent zgodzil si� psychicznie na u s t � p i e n i e w 4 0 r o k u. By�o to b. nie na r�k� Kwiatkowskiemu, wychowankowi Chyrowa, marz�cemu o wplywach politycznych i mo�e zaj�ciu trzeciego miejsca jako premier w ew. Tryumwiracie. Kwiatkowski flirtuj�cy z ludowcami i maj�cy z nimi kontakty usposabia� ich dobrze do Prezydenta i na odwrbt, by w ten spos�b mie� dla Prezydenta oparcie w spo�ecze�stwie na przysz�� kadencj�. By� wi�c antagonist� Stpiczy�skiego i Slawka w starctu ostatniego z Prezydentem. Od przybycia Kwiatkowskiego do rz�du Ko�cia�kowsktego zaostrzy�y si� stosunki Prezydent-Ko�cia�kowski at do ust�pienia Ko�cia�kowskiego t wprowadzenia mnie przez �miglego. Komendant nie znosi� Kwiatkow- skiego za jego kontakty z ludowcami"t9. Tego typu relacje maj� nieocenion� warto��, co nie znaczy oczywi�cie, ie historyk mote podchodzi� do nich bezkrytycznie. Musi - co dotyczy zreszt� katdego �r�d�a - dokona� ich analizy, okre�li� stopie� ich wiary- godno�ci, wreszcie, stara� si� zweryfikowa� relacj� przy pomocy innych relacji lub innych �rbde�. Pobbg by� w sytuacji o tyle szcz�liwej, �e m�g� sprawdza� uzyskane informacje wybiera �c odpowiednie osoby z obszer- nej listy swych korespondent�w. Sanacy na elita w wi�kszo�ci znalaz�a si� bowiem na emigracji i by�a w zasi�gu Poboga. Gorzej by�o z dzia�aczami partii opozycyjnych. Znaczna ich cz�� pozosta�a w Polsce, wielu zgin�lo w czasie okupacji. Ale i do tych, kt�rzy znale�li si� na emigracji, nie�atwo by�o Pobogowi dotrze�. By� on uwa�any - nie bez rac i przeciet - za zdeklarowaneg i�sudczyka i oficjalnego historiografa obozu sanacyj- nego. Nie m�g� si� wi�c cieszy� zaufaniem by �y ch opozycjonist�w. Nie mia� te� Pob�g dost�pu do akt powotanej przez w�adze emigracyjne jesieni� 1939 r. w Parytu Komisji do zbadania przebiegu kampanii wrze�- niowej. Wychodz�c z zaiotenia, te przyczyn kl�ski wrze�niowej szuka� nale�y r�wniet w okresie rz�dbw sanacyjnych, Komisja zbierala zeznania dotycz�ce okresu przedwojennego. Dysponowa�a sporym aparatem i obj�a przes�uchaniami szeroki kr�g wojskowych i cywil�w. Miata te� do k�w, ale ze strugami krwi. Dla unikni�cia takich ekscesbw zacz�to burzy� ko�cioly przez nagie najazdy w nocy i przy pomocy dynamitu. Og�cm zburzono okolo 12U �wi�ty� z przewag� tu ma�ych kaplic..." (Najnowszn historia polityczna Polski l864-1945, t. 2, Londyn 1956. s. 637). j y List z I lipca l954 c. (Instytut Pi�sudskiego w Nowym Jorku. Archiwum Wia- dys�awa Poboga-Malinownkiego). XVI dYspozycji raporty dotycz�ce kampanii wrze�niowej, kt�re sk�ada� musieli oficerowie docieraj�cy do Francji, jak i ci, kt�rzy przebywali w obozach internowanych w Rumunii i na W�grzech2o. Po r�nych przeksz- ta�ceniach wy�oniona zostala Komisja z prof. Bohdanem Winiarskim na czele (st�d cz�sto u�ywana nazwa: Komisja Winiarskiego), kt�ra po klgsce Francji rozwin�la sw� dzialalno��ju� w Londynie. Wyposa�ona zosta�a w uprawnienia s�dzi�w �ledczych. Zachowaiy si� protokoly prowadzonych przez ni� przes�ucha�. Pob�g-Malinowski nie usilowal do nich dotrze� pozbawiaj�c si� w ten spos�b wa�nego �r�dla. Wynika�o to - jak si� wydaje - nie tylko z jego zdecydowanie negatywnego stosunku do tych material�w ale przede wszystkim z mo�liwo�ci korzystania z archiw�w londy�skich. Jakju� wspomniano Pob�g-Malinowski osiad� po wojnie w Pary�u i �y� w warunkach do�� skromnych. Ka�dy wyjazd do Londynu by� odczuwalnym wysilkiem inansowym. Nikt jeszcze w�wczas nie slyszal o kserokopiach i praca w archiwum polegala na �mudnych wypisach. Zabiera�o to wiele czasu. Pob�g wprawdzie pozyskal kilku wsp�lpracow- nik�w w Londynie kt�rzy przepisywali mu wskazane dokumenty, ale: by�y to jedynie dzialania dora�ne. Pisal wi�c Pob�g sw� Historig w warunkach bardzo ci�kich. �lady tego znale�� mo�na w jego korespondencji. Cho�by taki fragment z listu do Pawla Jankowskiego (prawdopodobnie z 1959 r.): "W listach do Pana wspomina�em kilkakrotnie w jak potwornie ci�kich warunkach pracujg nad t� Hi