1344
Szczegóły |
Tytuł |
1344 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
1344 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 1344 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
1344 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
MICHA� B�A�EJEWSKI
J.R.R. Tolkien
Powiernik Pie�ni
9
"... pie�ni zjawi�y si� �ywe w�r�d ludzi,
przysz�y ze swej tajemniczej krainy
i w widomej postaci
chodzi�y w bia�y dzie� po ziemi..."
"Dwie Wie�e"
Andrzejowi Kowalskiemu & Tomaszowi Schrammowi -
g��wnym "winowajcom"
tej ksi��ki
10
1. Powiernik Pie�ni
W biografii Johna Ronalda Reuela Tolkiena mo�emy odnale�� kilka polskich akcent�w.
Jego przodkowie ze strony ojca jakie� dwie�cie lat temu przyw�drowali do Anglii,
najprawdopodobniej z teren�w podleg�ych �wczesnym w�adcom Polski. "Nie jestem
Niemcem - wspomina� pisarz - cho� mam niemieckie nazwisko [...], moje imiona s� pochodzenia
hebrajskiego, skandynawskiego, greckiego i francuskiego. Poza nazwiskiem nie
odziedziczy�em jednak niczego z j�zyka lub kultury, z kt�rymi by�o ono u swych pocz�tk�w
zwi�zane, a po 200 latach �krew� Saksonii i Polski sta�a si� prawdopodobnie ma�o
wa�nym fizycznym sk�adnikiem"1. Do sprawy swego pochodzenia powr�ci� kilka miesi�cy
przed �mierci� w li�cie pisanym do wydawcy: "Nie rozumiem, dlaczego mia�by Pan ��czy�
moje nazwisko z tolk ('t�umacz' lub 'm�wca'). Jest to s�owo pochodzenia s�owia�skiego,
kt�re zosta�o przyj�te przez litewski (tulkas), fi�ski (tulkki) i j�zyki skandynawskie,
a w ko�cu przez Niemcy p�nocne (j�zyk dolnoniemiecki) za po�rednictwem du�skiego
(tolk). Angielski nigdy go nie przej��"2. Pozna� j�zyk polski (obok wielu, wielu innych),
ale w�asnych umiej�tno�ci w pos�ugiwaniu si� nim nie ocenia� wysoko. I wreszcie -
oboje z �on� zostali pochowani blisko polskich grob�w w wydzielonej rzymskokatolickiej
kwaterze cmentarza Wolvercote w Oxfordzie. Mo�na jeszcze doszuka� si� kilku s�owia�skich
akcent�w w nazwach wyst�puj�cych w jego ksi��kach.
Przesad� by�oby twierdzenie, i� obecno�� tych akcent�w mo�e mie� jakie� wi�ksze
znaczenie dla badaczy tekst�w Profesora. Przywo�uj� te informacje nie w ramach jeszcze
jednej akcji "X a sprawa polska", ale po to, �eby pokaza�, jak kr�tymi drogami chadzaj�
losy wielu os�b i ksi��ek i jak z tego "przek�ada�ca" powstaje co�, co zachowuje swoist�
"wielo�� w jedno�ci".
Dla przodk�w Tolkiena ta "wielo��" przybiera�a oczywi�cie formy bardziej "zachodnie",
podporz�dkowane w dodatku konwencjom charakterystycznym dla �ycia wiktoria�skiego,
niezbyt zamo�nego mieszcza�stwa. Wed�ug rodzinnej tradycji Tolkienowie przyw�drowali
na Wyspy Brytyjskie z kontynentu, a towarzyszy�y temu romantyczne historie
mi�osne, tajemnicze i dramatyczne wydarzenia polityczne, zmuszaj�ce uciekinier�w do
pozostawienia poka�nych maj�tk�w "gdzie� w Europie". W nowym miejscu zamieszkania
trzeba by�o dawne rodowe ambicje po��czy� z konieczno�ci� pracy. Z czasem rodzina do-
1 Za: Przeczytali�my dla was - J. R. R. Tolkien: The Monsters and the Critics and
Other Essays. Edited by Ch. Tolkien. Londyn 1983, s. 170. Om�wienie ksi��ki i przek�ad
fragmentu - M. G., "Gwaihir" 1985, nr 2, s. 5.
2 J. R. R. Tolkien: Listy Profesora. Prze�. A. Sylwanowicz. "Gwaihir" 1985, nr 2, s. 12.
11
robi�a si� nawet warsztatu wytwarzaj�cego fortepiany - w momencie narodzin J. R. R.
Tolkiena tak�e i te sprawy nale�a�y do przesz�o�ci, a tera�niejszo�� by�a raczej skromna.
Podobnie egzystowali Suffieldowie - rodzina ze strony matki. Dziadek przysz�ego pisarza
zarabia� jako komiwoja�er, a niezbyt bogate �ycie ubarwia�y opowie�ci o "herbowych"
przodkach, lordowskich tytu�ach i innych dowodach minionej �wietno�ci, w�r�d
kt�rych fakt "zasiedzenia" Suffield�w na Wyspach bywa� koronnym argumentem w dyskusjach
o mezaliansie ich c�rki Mabel. Dla Suffield�w Tolkienowie d�ugo pozostawali
tylko zwyczajnymi imigrantami "z jakich� Niemiec".
Rodzice pisarza poznali si� w rodzinnym Birmingham i po paru latach nieoficjalnej
znajomo�ci (ze wzgl�du na wymienione ju� powy�ej zastrze�enia) uzyskali wreszcie zgod�
na zar�czyny, a p�niej i przyzwolenie na �lub. Ojciec J. R. R. T., Arthur Tolkien, pr�bowa�
pocz�tkowo pracowa� w Banku Lloyda, a potem przeni�s� si� do Po�udniowej
Afryki, gdzie mo�liwo�ci finansowej stabilizacji by�y mimo wszystko wi�ksze. Zosta� nawet
szefem oddzia�u banku w ma�ym miasteczku Bloemfontein. Oddzia� Banku Afryka�skiego
konkurowa� musia� z pr�nym Bankiem Narodowym - zawodowy sukces Arthura
Tolkiena uzale�niony by� wi�c g��wnie od jego obrotno�ci i pomys�owo�ci. Arthur wierzy�
w swoj� dobr� gwiazd� - w pocz�tkach 1891 roku sprowadzi� swoj� narzeczon�, a ich
�lub odby� si� w Kapsztadzie w po�owie kwietnia.
John Ronald Reuel Tolkien urodzi� si� 3 stycznia 1892 roku, a w kilkana�cie miesi�cy
p�niej - 17 lutego 1894 roku - przyszed� na �wiat Hilary Arthur Reuel. Dzieci chowa�y
si� dobrze - niemniej niedogodno�ci klimatyczne, ekonomiczne i polityczne sk�oni�y Mabel
do wyjazdu z synami do Anglii. Powr�ci�a do rodzic�w w Birmingham w po�owie
1895 roku i oczekiwa�a na przyjazd m�a. Rodzina jednak nie po��czy�a si� - Arthur
zmar� 15 lutego 1896 roku i zosta� pochowany w Bloemfontein.
Mabel mog�a liczy� na procenty od ulokowanych w po�udniowoafryka�skich kopalniach
kapita��w (a nie by�o tego wiele) i na skromn� pomoc ze strony rodziny - swojej i
m�a, g��wnie jednak - na w�asn� wytrwa�o�� i zaradno��. Postanowi�a sama zaj�� si�
edukacj� ch�opc�w i trzeba przyzna�, i� trafili oni na utalentowanego pedagoga. Synowie
okazali si� r�wnie� dobrymi uczniami - czteroletni John Ronald Reuel (dla rodziny -
Ronald) czyta� ju� do�� dobrze, a wkr�tce poczyni� znaczne post�py w pisaniu. Szczeg�lnie
zainteresowa�a go kaligrafia, lubi� tak�e lekcje �aciny i angielskiego. Francuski nie poci�ga�
go zbytnio - by� mo�e gdzie� tu nale�y szuka� �r�de� p�niejszej "gallofobii" Profesora.
Nie osi�gn�� sukces�w w nauce muzyki - lubi� jednak rysunki, lekcje botaniki,
wyprawy do parku i bezpo�redni kontakt z przyrod�. Drzewa sta�y si� jego prawdziw�,
wielk� mi�o�ci� na ca�e d�ugie �ycie. Du�o czasu po�wi�ca� lekturze - tak rodzi�y si�
pierwsze fascynacje opracowaniami dawnych mit�w i ludowych ba�ni. Nie lubi� ba�ni
Andersena - intrygowa�y go natomiast legendy arturia�skie i opracowania starych nordyckich
sag o smokach i bohaterach, opublikowane przez niezmordowanego Andrew
Langa3.
W �yciu m�odej wdowy i jej syn�w bardzo du�e znaczenie mia�a religia. Prze�ycia i
rozmy�lania doprowadzi�y Mabel do postanowienia, kt�re zawa�y�o na kontaktach jej i
syn�w z rodzinami Tolkien�w i Suffield�w. Mabel postanowi�a przej�� na katolicyzm i po
kilku miesi�cach przygotowa� ona i jej siostra, May Incledon, zosta�y przyj�te do "papieskiego"
ko�cio�a. Dla Suffield�w-metodyst�w i Tolkien�w-baptyst�w by�o to szokiem.
Sytuacja odbi�a si� na finansach wdowy - rodzina cofn�a jej sw� pomoc. Te przeciwno�ci
umocni�y j� tylko; na przek�r wszystkim i wszystkiemu zacz�a wychowywa� w wierze
katolickiej obu ch�opc�w. Nowa sytuacja finansowa zmusi�a j� jednak do szukania ta�sze-
3 Andrew Lang (1844-1912), szkocki pisarz i badacz, zajmowa� si� m.in. mitem i ba�ni�
ludow�, opublikowa� seri� ksi��ek z opracowaniami r�nych ba�ni.
12
go mieszkania - do tej pory wynajmowali dom na przedmie�ciu. Po paru takich przeprowadzkach
znale�li si� w dzielnicach niewiele lepszych od slums�w. Pocz�tkowo Ronald
m�g� uczy� si� w wymarzonej szkole Kr�la Edwarda (kiedy� uczy� si� tu jego ojciec, w
og�le by�a to szko�a "z tradycjami"), potem jednak nale�a�o znale�� ta�sze miejsce edukacji.
Du�� pomoc wdowie i ch�opcom okaza� wtedy jeden z duchownych pobliskiego Oratorium4,
czterdziestoparoletni ojciec Francis Xavier Morgan, p�-Walijczyk, �wier�-Anglik i
�wier�-Hiszpan. Niekonwencjonalny, bezpo�redni, ha�a�liwy i wylewny, szybko sta� si�
przyjacielem ca�ej rodziny.
Niski poziom nauczania w nowej szkole zmobilizowa� Mabel i Ronalda do ubiegania
si� o stypendium, kt�re mog�oby umo�liwi� ch�opcu powr�t do szko�y Kr�la Edwarda.
Ronald uczy� si� dobrze, interesowa�a go literatura i j�zyki obce, a post�py w nauce bardzo
cieszy�y jego matk�.
Wiosn� 1904 roku Mabel trafi�a do szpitala - rozpoznano cukrzyc�. Stan �wczesnej
medycyny nie gwarantowa� wyleczenia. Zmar�a 14 listopada, a przed �mierci� wyznaczy�a
ojca Francisa na opiekuna ch�opc�w. Spadek, kt�ry im pozostawi�a, nie by� du�y - 800
funt�w zainwestowanych w Po�udniowej Afryce. Ojciec Morgan przy ca�ym swoim bezpo�rednim
sposobie bycia okaza� si� dobrym strategiem - uda�o mu si� u�agodzi� zmobilizowane
�mierci� Mabel obie rodziny (m�wi�o si� o obaleniu testementu i odebraniu "papi�cie"
opieki nad sierotami) i zapewni� dzieciom zno�ne warunki nauki i mieszkania. Nikt
im ju� jednak nie m�g� zast�pi� matki - opiekun, ciotki, gospodynie kolejnych mieszka�
b�d� dawa� dorastaj�cym ch�opcom tylko to, co zapewnia egzystencj� i przygotowuje do
przysz�ego �ycia w spo�ecze�stwie. �ycie z matk�, mimo wielu finansowych niedogodno�ci,
przynosi�o rado�� i ciep�o, obfitowa�o w odkrycia nowych opowie�ci, ksi��ek, pozwala�o
na odmienny od "szkolnego" kontakt z obcymi j�zykami, ��czy�o tak�e fascynacj�
religijn� z osobistym stosunkiem do matki. Okres ten zosta� dramatycznie zamkni�ty, ale
to najprawdopodobniej on w du�ym stopniu uformowa� osobowo�� przysz�ego pisarza.
Bracia zamieszkali teraz u jednej z dalszych krewnych. Chodzili do tej samej szko�y
Kr�la Edwarda i du�o czasu sp�dzali w Oratorium. S�u�yli do mszy, rozmawiali z opiekunem,
jadali tu posi�ki i bawili si� z kuchennym kotem. Ronald mia� 13 lat, Hilary -11.
W szkole Ronald m�g� rozwija� swoje j�zykowe uzdolnienia. Uczy� si� �aciny, greki,
francuskiego i niemieckiego. Powoli te zainteresowania j � z y k a m i przeradza�y si� w
zainteresowania f i l o l o g i �. Dzi�ki sporej bibliotece szko�y, dzi�ki dobrym pedagogom,
wreszcie dzi�ki przyja�niom z kolegami o podobnych zami�owaniach bardzo szybko
dotar� do starych tekst�w literackich. Zetkn�� si� z oryginaln� wersj� staroangielskiego
poematu "Beowulff"5, z "Opowie�ci� o Sir Gawenie i Zielonym Rycerzu"6 i z "Poematem
o Perle"7. Pojawia� si� zacz�y r�wnie� ksi��ki z kr�gu j�zykoznawstwa - dotar� do pod-
4 Oratorium Birmingham zwi�zane jest �ci�le z osob� Johna Henry'ego Newmana (1801-1890), angielskiego
teologa i my�liciela, kt�rego przej�cie na katolicyzm odbi�o si� szerokim echem w �yciu intelektualnym
Anglii. Skupi� wok� siebie spo�eczno�� �wieck� i duchown�. Przed �mierci� otrzyma� godno�� kardyna�a.
Jego liczne pisma publikowane s� nadal, tak�e w Polsce.
5 "Beowulf'", anonimowy poemat bohaterski, pochodz�cy najprawdopodobniej z VII wieku, zapisany
znacznie p�niej. Jest najstarszym zachowanym w ca�o�ci eposem, przedstawiaj�cym poga�ski �wiat; pochodzi
z kr�gu staroangielskiej literatury. Zmodernizowan� wersj� tekstu, w t�umaczeniu A. Przedpe�skiej-
Trzeciakowskiej, wydano w Polsce w 1966 roku.
6 "Sir Gawen i Zielony Rycerz", romans rycerski z XIV wieku, nale��cy do opowie�ci
o Rycerzach Okr�g�ego Sto�u. Orygina� by� wielokrotnie adaptowany przez r�nych autor�w,
m.in. przez Rogera Lancelyna Greena, biografa Lewisa.
7 "Poemat o Perle", najprawdopodobniej pochodz�cy z tego samego okresu, co "Sir
Gawen" (i by� mo�e nawet tego samego autorstwa). Uwa�any za wybitne osi�gni�cie �re-
13
r�cznika j�zyka anglosaskiego, pozna� tak�e nieco walijski i staronordycki. W tym okresie
jego umiej�tno�ci j�zykowe zaczyna�y znacznie przekracza� wymagania stawiane
uczniom.
Wtedy te�, pocz�tkowo na zasadzie dzieci�cych zabaw, pojawiaj� si� pr�by tworzenia
"prywatnych" j�zyk�w. B�d� one jeszcze bardzo proste, z czasem jednak stan� si� "pe�noprawnymi"
tworami, b�d� mia�y w�asne s�ownictwo, ciekaw� wymow�, bogat� sk�adni�.
Najpierw pojawi si� "animalic" - j�zyk wymy�lony przez kuzynki Ronalda, a potem
przez niego przej�ty i udoskonalony. Potem b�dzie "nevbosh" - na tyle sprawny, i� mo�na
by�o pisywa� limeryki w tym j�zyku. Potem pojawi� si� "naffarin", czerpi�cy du�o z hiszpa�skiego,
a raczej z Tolkienowskiej ch�ci zg��bienia tego j�zyka. Wielkim prze�yciem
sta�o si� spotkanie z "Podr�cznikiem j�zyka gockiego" Josepha Wrighta. Od tej pory zabawa
zacz�a nabiera� cech powa�nych bada� j�zykoznawczych - Ronald uczy� si� rekonstruowania
form j�zykowych wymar�ych j�zyk�w gockich, a jednocze�nie udoskonala�
pr�by tworzenia w�asnych j�zyk�w. Pr�bowa� tak�e stworzy� odpowiednie "pismo" i graficznie
opracowa� kszta�t ka�dej g�oski. Zaprzyja�ni� si� z Christopherem Wisemanem.
R�ni�y ich przekonania religijne (ojciec przyjaciela by� duchownym-metodyst�), ��czy�y
zami�owania j�zykowe (Wiseman interesowa� si� hieroglifami), sportowe (rugby!) i to
co�, co sami nazywali specyficznym poczuciem humoru.
W tym samym mniej wi�cej czasie, po kolejnej przeprowadzce do nowej kwatery, w
otoczeniu Ronalda pojawia si� osoba, kt�ra zmieni ca�e jego p�niejsze �ycie. Edith Bratt
by�a starsza od Ronalda o trzy lata i - podobnie jak on - by�a sierot�, kt�r� opiekunowie
"upchn�li" w wynaj�tym przy jakiej� rodzinie pokoju. Mia�a spore uzdolnienia muzyczne,
gra�a na fortepianie i marzy�a o karierze pianistki. Dziewczyna mia�a niewielki kapitalik i
jej opiekunowie nie widzieli powodu, �eby muzykowaniem musia�a zarabia� na �ycie.
Ronald i Edith cz�sto spotykali si� ze sob� - zbli�y�a ich do siebie sytuacja rodzinna, jako
�e oboje byli sierotami, ich ojcowie umarli bardzo dawno i wychowywa�y ich same matki
(dopiero p�niej Ronald dowiedzia� si�, �e Edith by�a dzieckiem nie�lubnym). Z rozm�w
zrodzi�a si� pewna za�y�o��, a u�atwi�o j� to, �e mieszkali w tym samym domu i wynajmowali
pokoje u tej samej rodziny. Od za�y�o�ci przesz�o do fascynacji, od fascynacji -
do zadurzenia. Wkr�tce sprawa dotar�a do ojca Francisa a ten za��da� zerwania znajomo�ci.
Uwa�a�, �e r�nica wieku i wyznania, a tak�e konieczno�� kontynuowania nauki przez
Ronalda, s� wystarczaj�cymi powodami do przerwania tego m�odzie�czego romansu. Ronald
mia� ju� wtedy szesna�cie lat, Edith - dziewi�tna�cie, ale w �wietle �wczesnych praw
nie mogli jeszcze sami o sobie decydowa�. Ronald zgodzi� si� z wol� opiekuna, spotkania
jednak odbywa�y si� nadal. M�odzi starali si� zachowa� to w tajemnicy - ale to si� nie
uda�o.
Zgodnie ze swoimi zainteresowaniami i zgodnie z planami opiekuna Ronald mia� ubiega�
si� o przyj�cie na studia. Nie posiada� jednak wystarczaj�cego zabezpieczenia finansowego
- nale�a�o wi�c pr�bowa� zdoby� stypendium (niezamo�na m�odzie� cz�sto korzysta�a
z tej formy pomocy). Pierwszy wyjazd do Oxfordu w 1909 roku zako�czy� si�
niepowodzeniem. M�g� oczywi�cie ubiega� si� o stypendium w roku nast�pnym - by�aby
to jednak ju� ostatnia jego szansa. W tej sytuacji nale�a�o wi�c solidniej przy�o�y� si� do
nauki w szkole.
Kto� "�yczliwy" znowu widzia� oboje m�odych w jakiej� herbaciarni i ojciec Francis
postawi� teraz spraw� ostro: do uzyskania pe�noletno�ci, tj. do uko�czenia 21. roku �ycia
Ronaldowi nie wolno spotyka� si� z dziewczyn� i nie wolno kontaktowa� si� z ni� w jaki-
dniowiecznej literatury angielskiej. ��czy w sobie elementy mistyki z tematyk� blisk�
"Trenom" Kochanowskiego. By� mo�e st�d przej�� Tolkien koncepcj� ba�ni jako "pocieszenia".
14
kolwiek spos�b. M�odzi jednak spotykali si� nadal. Opiekun Ronalda nazwa� to dowodem
wyj�tkowej g�upoty i z�ej woli. W ko�cu Edith postanowi�a wyjecha� do Cheltenham.
Przez najbli�sze cztery lata nie mogli utrzymywa� ze sob� �adnego kontaktu. Roz��k� z
ukochan� Ronald prze�y� bole�nie - a mo�e by� to tylko przejaw m�odzie�czej egzaltacji?
Powa�nym b��dem ojca Francisa by�o rozdzielenie m�odych, niewinne zadurzenie
przekszta�ci�o si� bowiem w wielk� mi�o�� - przynajmniej ze strony Ronalda. Edith w
nowym otoczeniu czu�a si� dobrze, udziela�a si� w ko�ciele parafialnym, nawi�zywa�a
znajomo�ci i coraz mniej wierzy�a w mi�osne zapewnienia m�odego ch�opaka. Dla niego
za� zdobycie dziewczyny sta�o si� spraw� wa�n�. Chcia� na ni� zas�u�y�, uwa�a� j� za idea�
swego �ycia, za osob� godn� wszelkich po�wi�ce�.
Pewne och�odzenie stosunk�w z opiekunem wynagradza� sobie Ronald o�ywieniem
kontakt�w z r�wie�nikami. Zauwa�my jednak, �e ani koledzy i przyjaciele ze szko�y, ani
rodzina - bli�sza czy dalsza - dos�ownie nikt postronny nie zna� historii romansu Ronalda
i Edith. O ca�ej sprawie wiedzia� jedynie ojciec Francis.
Szko�a Kr�la Edwarda by�a zwyczajn� "dzienn�" szko��, z dobr� tradycj� i przyzwoitym
poziomem. Nie by�o tu atmosfery szk� "dla lepszych sfer", z pretensjami i internatami,
gdzie niejednokrotnie dzieci�ce fascynacje kolegami nabiera�y posmaku homoseksualizmu.
Szko�a Ronalda by�a oczywi�cie szko�� wy��cznie m�sk� i w takim otoczeniu Ronald
przebywa� w czasie nauki u Kr�la Edwarda i potem w Oxfordzie. W wieku, w kt�rym
wielu m�odych odkrywa uroki towarzystwa p�ci przeciwnej, on musia� w imi� "wierno�ci
Edith" - od�o�y� wszelkie my�li o romansach i flirtach z siostrami czy kuzynkami swoich
koleg�w. Wszystkie rado�ci i odkrycia najbli�szych trzech lat - a by�y to lata r�wnie inspiruj�ce
jak te sp�dzone z matk� - dzieli� nie z Edith, ale ze swoimi r�wie�nikami. Polubi�
wtedy te intelektualne spory w m�skim gronie, a podzia� na "prywatno�� serca" (dzielon�
z Edith) i "prywatno�� intelektu" (dzielon� z kolegami) pozostanie w jego �yciu ju�
na sta�e.
W szkolnym �yciu Ronalda (a by�a to ostatnia klasa) wydarzy si� jeszcze co� znacz�cego.
Z grupy os�b zajmuj�cych si� szkoln� bibliotek� wy�oni si� T. C., B. S. - Klub Herbaciany,
Towarzystwo Barrowian (od "Barrow's Stores" - herbaciarni przy Corporation
Street). Obok Ronalda i nieod��cznego Christophera Wisemana w klubie znalaz� si� syn
dyrektora szko�y, Robert Quilter Gilson, i najm�odszy z tej czw�rki - Geoffrey Bach
Smith. Wszyscy interesowali si� literatur�, j�zykoznawstwem, sztuk�. R�ne mieli w ramach
tych dziedzin upodobania, a z dzielenia si� swoimi zainteresowaniami wyros�a
przyja��. Wp�ywali inspiruj�co na siebie, poszerzali kr�g swoich lektur, dyskutowali godzinami
o wszystkim. Tego typu "paczki" nie by�y (i nie s�) czym� nadzwyczajnym w�r�d
nastolatk�w, kt�rzy dobr� nauk� chc� ��czy� z entuzjastycznym prze�ywaniem intelektualnych
odkry�.
Szko�a dostarcza�a r�wnie� mo�liwo�ci uczestniczenia w Klubie Dyskusyjnym, pozwala�a
redagowa� pisma, dawa�a okazj� do prze�ywania sportowych emocji (podczas
meczu rugby Ronald dozna� kontuzji nosa i j�zyka), ale dopiero T. C., B. S., mimo i� nie
by� na miar� naszych Filomat�w i Filaret�w, dawa� m�odym ludziom poczucie pe�ni �ycia.
W grudniu 1910 roku Ronald jeszcze raz pojecha� do Oxfordu i raz jeszcze przyst�pi�
do egzamin�w. Tym razem powiod�o mu si� i uzyska� stypendium Exeter College. Nie
by�o ono zbyt wysokie - Ronald jednak liczy� na pomoc ojca Francisa i swojej starej
szko�y.
Ostatni okres nauki u Kr�la Edwarda sprzyja� w tej sytuacji swobodnemu udzielaniu si�
w r�nych akcjach dyskusyjnych, literackich, sportowych i teatralnych. Ronald zagra� w
amatorskim przedstawieniu szkolnego teatru - jego aktorskie umiej�tno�ci by�y znaczne i
dzi� jeszcze z archiwalnych ta�m dochodzi do nas echo niebanalnych interpretacji.
15
Po po�egnaniu ze szko�� ("Czu�em si� jak m�ody wr�bel, kt�rego wykopano z gniazda
na wysokiej ga��zi" - zanotuje p�niej), podczas letnich wakacji, razem z Hilarym, przysz�ym
farmerem, przy��cza si� do grupy zaprzyja�nionych os�b i wyrusza na wycieczk�
do Szwajcarii. B�dzie to jeden z nielicznych kontakt�w z dalekim �wiatem. Nigdy nie b�dzie
wiele podr�owa�. Z tego woja�u zachowa reprodukcj� kiepskiego obrazu - zwyk��
kartk� pocztow� z wizerunkiem "Ducha G�r". Potem dopisze na kopercie z t� kartk�:
"Zapowied� Gandalfa..."
Ronald rozpocz�� swoje studia w Oxfordzie jesieni� 1911 roku. By�a to uczelnia z tradycjami
- w dobrym i z�ym znaczeniu. Wi�kszo�� studiuj�cych stanowili uczniowie z
bardzo zamo�nych rodzin i to dla nich powo�ano kiedy� instytucj� "s�u��cych", dbaj�cych
o wygody swego pana. Studenci posiadali "w�asne" apartamenty (sypialni� i salonik),
"w�asnych" s�u��cych i - obok obowi�zk�w - spor� ilo�� wolnego czasu. Barwne �ycie
studenckie poch�on�o Ronalda i na nauk� - przynajmniej w pocz�tkowym okresie - nie
mia� zbyt wiele czasu. Tu r�wnie� grywa� w rugby, du�o uwagi po�wi�ca� klubom dyskusyjnym
(sam te� za�o�y� w�asny klub) - wszystko to by�o oczywi�cie bardziej doros�e i
bardziej "uczone", ale o�ywione prawie tym samym duchem co T. C., B. S.
Zamo�niejsi studenci mogli sobie pozwoli� na pewn� bezkarno�� i studiowanie wed�ug
w�asnej fantazji i finansowych mo�liwo�ci rodzic�w. Stypendy�ci musieli jednak pami�ta�,
i� ich pobyt na uczelni nie jest tylko mi�ym sp�dzaniem czasu i �e ze swoich obowi�zk�w
nale�y si� kiedy� rozliczy�. Ronald studiowa� filologi� klasyczn� a w ramach
dodatkowych zaj�� chodzi� na konsultacje do wspomnianego ju� tu Josepha Wrighta8.
Wright umia� doceni� j�zykoznawcze zainteresowania Tolkiena, a tak�e trafnie oceni� jego
rzeczywiste umiej�tno�ci. Ronald powoli u�wiadamia� sobie obszary w�asnej niekompetencji
- mimo to nie poniecha� studenckich rozrywek. Wright zmobilizowa� go jednak
do skrupulatniejszej pracy nad "prywatnymi" j�zykami. Materia� por�wnawczy by� pod
r�k� - biblioteka kolegium by�a dobrze zaopatrzona. Tolkien odnalaz� kilka podr�cznik�w
j�zyka walijskiego i przestudiowa� je dok�adnie. Walijski sta� si� jego ulubionym j�zykiem.
Potem si�gn�� po gramatyk� fi�sk� i przypu�ci� szturm na orygina� "Kalewali". Te
do�wiadczenia poszerzy�y nie tylko jego wiedz� j�zykoznawcz� - w spos�b ju� ca�kiem
�wiadomy zacz�� interesowa� si� mitami i starymi tekstami, kt�re by�y przekazem tych
mit�w. Uwa�a�, i� gdzie� tam kryje si� zgubione dziedzictwo Brytyjczyk�w, i ju� wtedy
za�wita�a mu my�l, aby to dziedzictwo odtworzy� i przekaza� wsp�czesnym. Z fascynacji
walijskim i fi�skim narodzi si� kiedy� quenya i sindarin9.
Na polu naukowym Ronald nie odnotowa� jednak wi�kszych osi�gni��, zauwa�y� nawet,
i� za ma�o przyk�ada� si� do pracy i b�dzie musia� sporo nadrobi�, je�eli chcia�by w
przysz�o�ci zaj�� si� karier� naukow�. Plany te jednak mia�y charakter r�wnie mglisty, jak
i postanowienie poprawy. Zbli�a� si� bowiem okres wej�cia w pe�noletno��, kiedy mo�na
by�o urzeczywistni� nareszcie inne, r�wnie wa�ne pragnienie. W kilka minut po p�nocy,
3 stycznia 1913 roku, Ronald napisa� do Edith Bratt obszerny list i ponowi� swoje wyznania
mi�osne, a tak�e ma��e�skie obietnice. Odpowied� przysz�a szybko - Edith donosi�a,
�e zd��y�a ju� zar�czy� si� z bratem swej szkolnej przyjaci�ki.
Ronald wsiad� w poci�gi wyruszy� do Cheltenham. Spotka� si� z Edith 8 stycznia i tak
d�ugo przekonywa� j� o swoim uczuciu, i� dziewczyna zgodzi�a si� wyj�� za niego. O tych
8 Joseph Wright (zm. 1930), wybitny j�zykoznawca z Oxfordu, poliglota, autor wielu
podr�cznik�w j�zykoznawczych. Zaczyna� jako samouk i pracownik fizyczny w foluszu.
W pi�tnastym roku �ycia sam nauczy� si� czyta� i pisa�.
9 Quenya - j�zyk elf�w Wysokiego Rodu, mowa szlachetna, prastary j�zyk ukszta�towany jeszcze w Valinorze,
przeniesiony potem do �r�dziemia, tu z czasem zarzucony, pe�ni�cy funkcje mowy "od�wi�tnej"
(Tolkien kreuj�c go pami�ta� o j�zyku fi�skim). Sindarin -wywodz�cy si� z prastarej mowy elf�w j�zyk
"codzienny". Zwany te� mow� Elf�w Szarych lub elf�w z Baleriandu (fonologicznie bliski walijskiemu).
16
nieoficjalnych zar�czynach Ronald poinformowa� jedynie ojca Francisa. Reakcja kap�ana
nie by�a entuzjastyczna - wydawa� si� jednak tolerowa� ten zwi�zek i mo�na by�o nadal
liczy� na jego finansow� pomoc.
Po powrocie do Oxfordu ch�opak zabra� si� do nadrabiania zaleg�o�ci. Z�o�one przez
niego prace pisemne zosta�y ocenione bardzo wysoko. Na ten sukces w du�ym stopniu
z�o�y�y si� efekty pedagogicznej dzia�alno�ci Josepha Wrighta, nie wolno nam jednak nie
docenia� osobistego zaanga�owania i umiej�tno�ci Ronalda. Uczelnia dostrzeg�a talent
studenta, kt�ry kiedy� "wy�o�y�" si� podczas pierwszego ubiegania si� o przyznanie stypendium.
Ronaldowi zaproponowano przeniesienie si� z filologii klasycznej na angielsk�.
By�o to - jak zauwa�y� prze�o�ony kolegium bardziej zgodne z zainteresowaniami Tolkiena.
Ronald zgodzi� si� i z pocz�tkiem letniego okresu nauki w 1913 roku zmieni� kierunek
studi�w.
Interesowa�y go zw�aszcza dawne dialekty zachodnich hrabstw �rodkowej Anglii: Cz�sto
musia� si�ga� po zupe�nie nowe dla siebie teksty, a ka�da taka pr�ba przynosi�a dalsze
inspiracje naukowe i literackie. Z poematu "Chrystus" Cynewulfa10 przem�wi�y do niego
stare poga�skie mity, ukryte pod szat� mistyki chrze�cija�skiej. To st�d, z dw�ch linijek
tego poematu, wyprowadzi� Ronald trop w kierunku mitologii �r�dziemia: "B�d� b�ogos�awion,
Earendalu, spo�r�d anio��w najja�niejszy, na �wiat pos�any mi�dzy ludzi...
Podobnych odkry� dostarcza�a mu lektura tekst�w staroislandzkich: obu "Edd" - poetyckiej
(starszej) i prozatorskiej (m�odszej)11. Pie�ni o bohaterach, o bogach i pocz�tkach
�wiata, o walce dobra ze z�em i o ostatecznej bitwie, po kt�rej by� mo�e odrodzi si� nowy
�wiat. Te przedchrze�cija�skie jeszcze mity, ukazuj�ce �wiat pe�en m�dro�ci i tajemnic,
g��boko oddzia�a�y na Tolkiena.
Po zar�czynach z Edith kwestia wyznania dziewczyny wielokrotnie by�a omawiana
przez narzeczonych. Dla Ronalda by�a to sprawa niezmiernej wagi, dla Edith - rzecz k�opotliwa.
S�dzi�a jednak, i� ten problem uda si� za�atwi� bez rozg�osu i w ostatniej chwili
przed samym �lubem. Ronald by� jednak stanowczy - dziewczyna ust�pi�a i po przeprowadzce
do Warwick (tu nikt jej nie zna�) rozpocz�a pobieranie nauk u jednego z katolickich
ksi�y. Ronald tymczasem wyruszy� do Francji z dw�jk� podopiecznych. Sama podr�
nie by�a przyjemna, jego zdanie o Francuzach nie by�o najlepsze, a i posada opiekuna
niezbyt mu si� spodoba�a. Jesieni� 1913 roku powr�ci� na swoj� uczelni�. W Oxfordzie
pojawi� si� r�wnie� G. B. Smith, a dwaj inni koledzy z T. C., B. S. - R. Q. Gilson i Ch.
Wiseman - rozpocz�li studia w Cambridge. Dopiero teraz i to bardzo ogl�dnie - Ronald
powiadomi� ich o swoich zar�czynach. Przyj�li to pow�ci�gliwie, Gilson jednak zauwa�y�,
i� co� takiego, jak dotychczasowe T. C., B. S., ju� tak pr�dko si� nie powt�rzy...
Edith przyj�to do ko�cio�a rzymskokatolickiego z pocz�tkiem roku 1914. Czu�a si� w
nowej wierze zagubiona i osamotniona, poza tym - znalaz�a si� w nowym �rodowisku.
Cz�ste i d�ugie listy Ronalda irytowa�y j� troch� - narzeczony odrabia� korespondencyjne
zaleg�o�ci i nie �a�owa� opis�w bujnego �ycia uniwersyteckiego. Ich spotkania ujawnia�y,
�e musz� wykaza� wiele wyrozumia�o�ci i po�wi�cenia, je�eli maj� pozosta� ze sob� na
sta�e. Po wyje�dzie Ronalda wszystko na odleg�o�� wraca�o do normy: on znowu pisa�
p�omienne listy, a ona stara�a si� jako� pogodzi� z now� wiar� i z now� rol� - przysz�ej
�ony przysz�ego naukowca.
10 "Christ" - mistyczny poemat z VIII w., opowiadaj�cy o Drzewie Krzy�a i przynosz�cy wizje ko�ca
�wiata i ostatecznego os�du rodzaju ludzkiego. Autorem tego tekstu (i innych o podobnym charakterze) jest
Cynewulf.
11 Edda - staronordyckie poematy, znane g��wnie z pochodz�cego z XIII wieku staroislandzkiego r�kopisu.
"Edd� poetyck�" (odnajdziemy w niej wiele imion znanych z opowie�ci Tolkiena), w przek�adzie A.
Za�uskiej-Strtimberg, opublikowano u nas w 1986 roku.
17
Ronald natomiast odnalaz� w sobie now� energi� do pracy. Nabra� tak�e cech "�wiatowca"
(o ile pozwala�y na to skromne fundusze), za�o�y� kolejny klub dyskusyjny, wios�owa�,
gra� w tenisa, du�o pisa�, bra� udzia� w konkursach i cz�sto zdobywa� nagrody.
Pieni�dze najcz�ciej przeznacza� na ksi��ki. I tak zetkn�� si� z tw�rczo�ci� Williama
Morrisa12, t�umacza - mi�dzy innymi - "V�lsungasaga"13 i autora mitopodobnych opowie�ci.
Z jednej z nich, z "Rodu Wolfing�w", przyw�drowa�a do Tolkienowskiego �r�dziemia
nazwa Mrocznej Puszczy. Latem 1914 roku Ronald wyruszy� do Kornwalii. Po latach
stanie si� ona takim "idealnym pejza�em" i pos�u�y za wz�r krajobrazom z opowie�ci
o �r�dziemiu. Spotka� si� tak�e z bratem i ciotk�, przebywaj�cymi na farmie swych przyjaci�.
Tutaj rozpocz�� pisanie poematu o "Podr�y Earendela Gwiazdy Wieczornej". Wida�
w nim by�o inspiracj� tekstem Cynewulfa, a tak�e zapowied� p�niejszych dojrza�ych
pr�b literackich. Wa�ne jest to, i� w tym utworze Tolkien zacz�� tworzy� podstawy w�asnej
mitologii,
W tym samym mniej wi�cej czasie Anglia wypowiedzia�a wojn� Niemcom. By� bowiem
rok 1914 i tysi�ce m�odych ludzi zaci�ga�o si� do wojska. Ronald - wbrew oczekiwaniom
swoich krewnych (jego brat Hilary zg�osi� si� ju� jako tr�bacz) - postanowi� wr�ci�
na uczelni� i kontynuowa� nauk�. Nie czu� si� jednak dobrze, gdy� wszyscy jego znajomi
wybierali si� na wojn�. W ko�cu natrafi� na informacj�, i� mo�na przygotowa� si� do
s�u�by wojskowej r�wnolegle z nauk� na uczelni, przy czym powo�anie do czynnej s�u�by
mo�e nast�pi� dopiero po zako�czeniu studi�w. Ronald zgodzi� si� na to i z pocz�tkiem
roku zacz�� bra� udzia� w szkoleniach wojskowych. Jednocze�nie podj�� pierwsze pr�by
stworzenia czego� w stylu opowie�ci Morrisa. Jego "Opowie�� o Kullervo" korzysta�a z
w�tk�w "Kalewali" i by�a pierwsz� powa�n� pr�b� opracowania legend w postaci wiersza
i prozy - nie uko�czy� jej jednak.
Bo�onarodzeniowe wakacje 1914 roku ca�y Klub Herbaciany sp�dzi� u rodziny Wisemana
w Wandsworth. By�o to ju� ostatnie spotkanie T. C., B. S. Du�o m�wili o swoich
planach na przysz�o��. Ronald czyta� im swoje wiersze i jakkolwiek opinie przyjaci� by�y
krytyczne, postanowi� serio obra� profesj� poety. Pisa� wtedy du�o i niekt�re z tych tekst�w
pojawi�y si� potem w "The Adventures of Tom Bombadil". Utwory te ujawni�y ju�
pewn� charakterystyczn� cech� postawy Tolkiena jako autora - uwa�a� si� bardziej za o d
k r y w c � opisywanych �wiat�w, a nie za tego, kto je wymy�li�. R�wnolegle trwa�y prace
nad kreacj� nowych j�zyk�w i Tolkien dokona� istotnego odkrycia - w�a�nie: odkrycia.
"Prywatne" j�zyki �wietnie nadawa�y si� do zapisywania wierszy i opowie�ci. By�y na tyle
precyzyjne, i� mog�y oddawa� wszelkie subtelno�ci my�li i uczu� - nale�a�o tylko zadecydowa�,
kim s� istoty pos�uguj�ce si� t� mow�. Sprawa wyja�ni�a si� w roku 1915, gdy
Tolkien "odkry�", �e j�zyki te nale�a�y do elf�w, z kt�rymi spotka� si� Earendel w czasie
swych podr�y. Pojawi�y si� teraz poematy o tajemniczym Valinorze, o Dw�ch Drzewach,
rodz�cych owoce pe�ne s�onecznego i ksi�ycowego blasku... Zapowiada�y one ju�
p�niejszy "Silmarillion".
W czerwcu Ronald uko�czy� studia i uzyska� mo�liwo�� pracy na uczelni. Wojna jednak
trwa�a nadal i trzeba by�o wywi�za� si� z przyj�tych zobowi�za�. Przydzielono go do
Batalionu Strzelc�w z Lancashire i wys�ano do obozu szkoleniowego. Wojskowy tryb �ycia
dzia�a� na niego przygn�biaj�co. Dostrzega� marnowanie czasu i ludzkiej energii, a
sama wojna by�a dla niego czym� bezsensownym i przera�aj�cym.
12 William Morris (1834-1896), angielski poeta, prozaik, t�umacz, wydawca, plastyk i
spo�ecznik. Jeden z Bractwa Prerafaelit�w.
13 "V�lsungasaga" - "Pie�� o V�lsungach", wywodz�ce si� z "Edd" opowie�ci o Sigurdzie (Zygfrydzie) i
Nibelungach, znane u nas lepiej z epiki staroniemieckiej ("Pie�� o Nibelungach"), a w�a�ciwie z dramat�w
muzycznych Ryszarda Wagnera ("Pier�cie� Nibelunga").
18
Zacz�� si� specjalizowa� w sygnalizacji wojskowej. Kody Morse'a, szyfrowanie, ��czno��
telefoniczna wszystko to by�o mu mimo wszystko bli�sze ni� dowodzenie oddzia�em
w bezpo�redniej walce.
Spodziewano si� przerzucenia batalionu Ronalda do Francji. Tolkien postanowi� wi�c
uporz�dkowa� swoje sprawy osobiste. Porozumia� si� z Edith i przekaza� ojcu Francisowi
wiadomo�� o zaplanowanym �lubie. Prosi� go r�wnie� o uregulowanie spraw finansowych.
Chcia� si� usamodzielni� i chocia� kapita� po matce by� niewielki, a czasy bardzo
niepewne, Ronald uwa�a�, �e wraz z dochodami z jego poetyckiej tw�rczo�ci (w�a�nie
"Oxford Poetry" przyj�o do druku jego wiersz "Goblin Feet") b�dzie to stanowi�o pewne
zabezpieczenie nowej rodziny. �lub odby� si� 22 marca 1916 roku w Warwick. Dopiero
po �lubie Edith wyzna�a m�owi, i� by�a dzieckiem z pozama��e�skiego zwi�zku. Ronald
postanowi� przej�� nad tym do porz�dku dziennego. Nowo�e�cy udali si� na kr�tki, wojenny
miodowy miesi�c, pocieszeni nieco tym, �e ojciec Francis nie tylko przes�a� im
swoje b�ogos�awie�stwo, ale zaproponowa�, i� osobi�cie udzieli im �lubu w Oratorium.
Problem jednak w tym, �e Ronald powiadomi� go o swych planach dos�ownie w przeddzie�
�lubu...
W czerwcu oddzia� Ronalda zosta� przerzucony do Francji. Przeniesiono ich na front
nad Somm�. Walki trwa�y d�ugo i bez wyra�nych rezultat�w. W�r�d �o�nierzy przybywa�o
rannych i chorych. Ronald bra� udzia� w przes�uchaniach niemieckich je�c�w, spotka� si�
tak�e z koleg� z Klubu Herbacianego, z G. B. Smithem. Od niego dowiedzia� si�, �e Gilson
poleg� pierwszego dnia walk.
W�r�d �o�nierzy szerzy�a si� gor�czka okopowa. Zachorowa� r�wnie� i Tolkien. Z pocz�tkiem
listopada przewieziono go do Anglii, do Birmingham. �wi�ta Bo�ego Narodzenia
sp�dzi� razem z Edith. Z listu Christophera Wisemana (by� w marynarce brytyjskiej)
dowiedzia� si� o �mierci G. B. Smitha. T. C., B. S. przesta� istnie� - wojna trwa�a nadal, a
genera�owie i politycy wydawali si� nie przejmowa� tragicznym losem tysi�cy m�odych
ludzi.
Ronald sp�dzi� w szpitalach spor� cz�� roku 1917 i 1918. Nawroty choroby uniemo�liwia�y
mu powr�t na front - w tym czasie wi�kszo�� �o�nierzy z jego oddzia�u zgin�a lub
dosta�a si� do niemieckiej niewoli. Groza wojny, �mier� przyjaci�, w�asna choroba, prze�wiadczenie
o posiadaniu wa�nej misji do spe�nienia, a tak�e na�o�ony niejako przez
zmar�ego G. B. Smitha obowi�zek "wypowiedzenia tego wszystkiego, czego inni nie zd���
ju� powiedzie�" - to wszystko zmobilizowa�o Ronalda. W ci�gu kilkunastu miesi�cy
krystalizuj� si� dwa podstawowe j�zyki �r�dziemia - quenya i sindarin - wyra�nie zostaje
zarysowany obraz elf�w, istot pot�nych, odmiennych od zwiewnych i skrzydlatych drobinek
z opowie�ci dla dzieci. �r�dziemie "domaga si�" odkrycia, jego mitologia domaga
si�. wypowiedzenia w tekstach, bohaterowie chc� przem�wi� w�asnymi g�osami. Tolkienowi
pozostaje ju� tylko podda� si� woli tego tajemniczego �wiata. Zaczynaj� powstawa�
opowie�ci, kt�re p�niej z�o�� si� na "Silmarillion" - w Great Haywood Tolkien zapisuje
je z nag��wkiem "The Book of Lost Tales". Pierwsz� opowie�ci� jest "Upadek Gondolinu",
potem powstaj� "Dzieci Hurina" i r�ne wersje szkic�w kolejnych historii.
16 listopada 1917 roku przychodzi na �wiat najstarszy syn Tolkien�w. Por�d by� trudny
i niebezpieczny. Ronald m�g� przyjecha� dopiero tydzie� p�niej. Dziecku nadano imiona
John Francis Reuel - "Francis" na cze�� ojca Morgana. Kap�an przyby� z Birmingham i
osobi�cie ochrzci� ch�opca.
Edith wraz z dzieckiem podr�owa�a za Ronaldem po Anglii. Ma��onkowie starali si�
du�o przebywa� ze sob�. Z ich w�dr�wek po zielonych lasach - a przede wszystkim z ich
wielkiej mi�o�ci - narodzi si� jedna z najpi�kniejszych opowie�ci: historia Berena i L�thien.
By�a to ulubiona opowie�� Ronalda. Wiele lat p�niej, ju� po �mierci �ony, wyja�ni�
najm�odszemu synowi, ile autentycznych szczeg��w z dziej�w mi�o�ci jego i �ony zo-
19
sta�o bezpo�rednio przeniesionych do tej pie�ni o dziewczynie-elfie, kt�ra swym ta�cem
w�r�d drzew (to autentyczne wydarzenie) oczarowa�a �miertelnego cz�owieka.
Wojna zako�czy�a si� w listopadzie 1918 roku. Ronald zosta� zdemobilizowany i m�g�
rozpocz�� "cywilne" �ycie w Oxfordzie. Dzi�ki pomocy swoich by�ych wyk�adowc�w
otrzyma� prac� przy redagowaniu "New English Dictionary". Nie zarabia� zbyt wiele, by�o
to jednak to, o czym marzy�: Oxford, badania j�zykoznawcze, rodzina, dom i mo�liwo��
swobodnego pisania. Uda�o mu si� wynaj�� niewielki domek, przyj�� gosposi� i uzyska�
pewn� stabilizacj�. Rozpocz�� r�wnie� prac� jako niezale�ny wyk�adowca, g��wnie w
�e�skich kolegiach Oxfordu. Cz�sto na spotkaniach w swoim dawnym kolegium Exeter
czytywa� fragmenty "Upadku Gondolinu" i opowie�ci te zdawa�y si� przypada� do smaku
s�uchaczom.
Latem 1920 roku zaproponowano Tolkienowi prac� wyk�adowcy j�zyka angielskiego
na uniwersytecie w Leeds. Propozycja wyda�a si� dosy� atrakcyjna i jesieni� Ronald rozpocz��
zaj�cia. Miasto nie by�o urodziwe, a i sam uniwersytet sprawia� wra�enie b�d�cego
na dorobku. Wydzia� Anglistyki rozbudowa� si� i by�o tu sporo okazji do wykazania si�
inwencj� i umiej�tno�ciami organizacyjnymi. Profesor George Gordon spodziewa� si�, i�
Tolkien znajdzie spos�b na uatrakcyjnienie programu przedmiot�w j�zykoznawczych, i
nie zawi�d� si�. Nowa praca podoba�a si� Ronaldowi, a jego zaj�cia i spos�b bycia zosta�y
zaakceptowane r�wnie� przez student�w. Tolkien jednak poszukiwa� nadal jakiego� korzystniejszego
- przynajmniej pod wzgl�dem materialnym - u�o�enia spraw swojej rodziny.
W pa�dzierniku 1920 roku Edith urodzi�a kolejnego syna, Michaela Hilary'ego Reuela.
Rodzina zamieszka�a razem w Leeds i nale�a�o teraz solidniej zadba� o jej utrzymanie.
Na pocz�tku 1922 roku na uczelni pojawi� si� nowy wyk�adowca - Eric Valentine Gordon.
By� Kanadyjczykiem i nie istnia�y �adne rodzinne powi�zania pomi�dzy nim a profesorem
Gordonem. Tolkien spotka� si� z nim ju� w Oxfordzie. Wsp�praca Ronalda z
"m�odym" Gordonem uk�ada�a si� bardzo dobrze - postanowili przygotowa� pierwsz� naukow�
edycj� "Sir Gavena i Zielonego Rycerza". Gordon okaza� si� niezmiernie pracowitym
i wymagaj�cym partnerem - dzi�ki jego mobilizuj�cej postawie praca przebiega�a
szybko i ksi��ka ukaza�a si� ju� w 1925 roku. Ronald odpowiada� za opracowanie tekstu i
s�ownika, a Gordonowi przypad�o opracowanie obja�nie�. M�odzi naukowcy zaprzyja�nili
si�; po��czy�o ich zami�owanie do starych nordyckich sag, picia piwa i dyskusji w kolejnym
klubie. Trzeba przyzna�, �e bujne �ycie towarzyskie sprzyja�o popularno�ci obu wyk�adowc�w
w�r�d student�w - wkr�tce wielu nowych s�uchaczy zacz�o przychodzi� na
ich zaj�cia.
Okres pracy w Leeds dobrze zapisa� si� w pami�ci Tolkiena. �ycie rodzinne uk�ada�o
mu si� pomy�lnie, odnosi� sukcesy jako wyk�adowca i badacz, r�wnie� i jego literackie
prace nabiera�y wi�kszego rozmachu. "The Book of Lost Tales" by�a prawie uko�czona, a
obok niej powstawa�y opowie�ci uk�adaj�ce si� w nowe cykle.
W 1922 roku George Gordon ("starszy") przeni�s� si� do Oxfordu i pojawi�a si� mo�liwo��
obj�cia jego stanowiska. Pocz�tkowo nic z tego nie wysz�o, w 1924 roku Ronald
otrzyma� jednak tytu� profesora j�zyka angielskiego (stanowisko to utworzono specjalnie
dla niego) i w wieku trzydziestu dw�ch lat sta� si� jednym z m�odszych profesor�w w
brytyjskim szkolnictwie wy�szym. Materialna sytuacja rodziny znacznie si� poprawi�a,
wynaj�to te� lepsze mieszkanie. W listopadzie urodzi� si� kolejny syn - Christopher Reuel.
Otrzyma� imi� na cze�� przyjaciela, Christophera Wisemana. Szcz�liwy ojciec obiecywa�
sobie, i� syn ten b�dzie kiedy� spadkobierc� jego literackiego dziedzictwa. I tak te�
si� sta�o.
20
Na pocz�tku 1925 roku zwolni�o si� stanowisko profesora j�zyka anglosaskiego w
Oxfordzie. Tolkien nie mia� zbyt du�ych szans. Dopom�g� mu tutaj George Gordon i
dzi�ki jego misternym zabiegom Ronald znalaz� si� znowu w Oxfordzie.
�ycie tu by�o ustabilizowane - tradycja wyznacza�a nieomal ka�d� godzin� w roku.
Wyk�ady, konsultacje, praca w�asna, spotkania naukowe, spotkania towarzyskie -
wszystko to by�o uporz�dkowane. Tolkienowie musieli r�wnie� podda� si� temu rytmowi.
Ronald przyj�� to jako co� naturalnego, Edith natomiast podda�a si� temu z melancholijn�
rezygnacj�. Dom i opieka nad dzie�mi wystarcza�y jej zupe�nie, niezbyt entuzjazmowa�a
si� prac� m�a, a �ycie towarzyskie Oxfordu by�o dla niej czym� zupe�nie nie do zaakceptowania.
Szybko ustali�a si� opinia, i� "pani Tolkien nie bywa i nie przyjmuje". Ronald
- przeciwnie - nader cz�sto "bywa�" i szybko zosta�y docenione jego towarzyskie zalety.
Czu� si� troch� zwolniony z obowi�zk�w dbania o dom.
W Oxfordzie przemieszkali w tym samym miejscu przez dwadzie�cia jeden lat. Synowie
chowali si� dobrze. W 1929 roku urodzi�a si� c�rka Priscilla i w�a�ciwie by�o to jedyne
wielkie wydarzenie. Sporo czasu mo�na by�o po�wi�ci� badaniom naukowym. Sprzyja�a
temu atmosfera Oxfordu. Dyskusje naukowe pozwala�y stawia� �mia�e tezy, niekonwencjonalne
towarzystwo, jakie skupia�o si� wok� poszczeg�lnych os�b czy klub�w,
gwarantowa�o, i� ka�dy niezwyk�y pomys� m�g� by� gruntownie i z po�ytkiem poddany
krytyce specjalist�w.
W 1926 roku Tolkien spotyka Clive'a Staplesa Lewisa14. Ich p�niejsza przyja��
przejdzie przez wiele etap�w - od nieufno�ci poprzez fascynacj�, partnerstwo i co� rodzaju
"duchowej wsp�lnoty" a� do pewnego zniech�nia. To wp�ywowi Ronalda-katolika
zawdzi�cza literatura angielska "narodziny" drugiego po Chestertonie pisarza chrze�cija�skiego.
Lewis okaza� si� poj�tnym s�uchaczem Tolkienowskich uwag i jakkolwiek ucze�
niezbyt dok�adnie spe�ni� oczekiwania mistrza (zosta� protestantem, nie katolikiem, jak tego
oczekiwa� Ronald), to jako moralista zyska� sobie ogromn� popularno��. R�wnie� i jego
pr�by literackie zyska�y dobr� opini� - mo�e nawet zbyt dobr�, jak niekiedy m�wi�
Tolkien. Sukces opowie�ci o Narni by� dla Tolkiena niezbyt oczywisty (ogl�dnie m�wi�c).
Ten rodzaj "ba�niowania" wydawa� si� Ronaldowi mocno podejrzany i pozbawiony cech
oryginalno�ci. K��liwe uwagi o tw�rczo�ci przyjaciela nie przeszkadza�y Ronaldowi w
korzystaniu z rad Lewisa, dotycz�cych spraw warsztatu pisarskiego. Lewis mia� na Ronalda
du�y wp�yw - Edith to dostrzega�a i by�a zazdrosna o t� przyja��.
Przyjaciele spotykali si� najcz�ciej na posiedzeniach kolejnego nieformalnego klubu,
za�o�onego przez Tolkiena. Klub nazywa� si� "The Kolbitar" - oznacza�o to tych, kt�rzy
podczas rozniecania na wietrze ognia pochylaj� si� tak nisko nad w�glem, i� po prostu
nadgryzaj� jego kawa�ki. Nazwa by�a islandzka i tematyka spotka� r�wnie� wywodzi�a si�
z tego kr�gu - kilkana�cie os�b, w wi�kszo�ci na powa�nych stanowiskach uniwersyteckich,
spotyka�o si�, by czyta� staronordyckie sagi, komentowa� je i od czasu do czasu
wzbogaca� te spotkania prezentacjami w�asnych tekst�w literackich, najlepiej zapisanych
w jakim� rzadkim lub dawno wymar�ym j�zyku.
Nie by�o to jedyne miejsce takich "uczonych zabaw" - g�o�niejsze sta�y si� spotkania
grupy "The Inklings". Klub nie zosta� za�o�ony przez Tolkiena. By�o to co� w rodzaju
stowarzyszenia literackiego, powo�anego do �ycia oko�o 1931 roku przez studenta Tangye
Leana. Dopiero p�niej o obliczu tej grupy - i o jej s�awie - zadecydowa�o uczestnictwo
Tolkiena, Lewisa, jego brata Warrena, Charlesa Williamsa, Owena Barfielda czy Hugo
Dysona. R�wnie� i w �yciu Ronalda grupa ta odegra�a wa�n� rol�, tu bowiem odbywa�y
14 Clive Staples Lewis (1899-1963), znawca i badacz kultury �redniowiecza, autor wielu ksi��ek dla
dzieci, eseista, popularyzator problematyki filozoficznej, teologicznej i etycznej. W Polsce pojawia si� coraz
wi�cej jego ksi��ek, wydawanych g��wnie przez "Pax". Bardzo ciekawa i bardzo kontrowersyjna posta�.
21
si� czytania fragment�w "Hobbita", tu dyskutowano nad tym tekstem i st�d te� posz�a w
�wiat fama o tej opowie�ci.
"Hobbit" narodzi� si� z opowiada� "na dobranoc" w dziecinnym pokoju syn�w Tolkiena.
Pisarz traktowa� to jako zabaw� i rzecz po jakim� czasie zosta�a zarzucona. Potem powr�ci�
do niej i fragmenty prezentowa� na spotkaniach "The Inklings". R�kopis nie by�
jednak przeznaczony do publikacji - Tolkien uwa�a�, i� godniejsze druku s� opowie�ci ze
zbioru "The Book of Lost Tales". Jakimi� jednak drogami wiadomo�� o "Hobbicie" dotar�a
do Susan Dagnall, redaktorki z wydawnictwa Allen and Unwin. Zdobycie notatek nie
okaza�o si� trudne, a sama historia ma�ego hobbita spodoba�a si� jej. Pozostawa�o tylko
nam�wi� Tolkiena do napisania zako�czenia (rzecz w tej wersji ko�czy�a si� �mierci�
Smauga) i do przygotowania r�kopisu do druku. Jesieni� 1936 roku maszynopis by� uko�czony
i pow�drowa� do najbardziej surowego krytyka, jakiego mo�na sobie wyobrazi�.
Szef wydawnictwa uzna�, i� ksi��k� dla dzieci powinno zrecenzowa� ... dziecko. Przekaza�
j� swemu dziesi�cioletniemu synowi, a kiedy ten wyrazi� si� o niej pozytywnie, skierowa�
ksi��k� do druku. "Hobbit" ukaza� si� 21 wrze�nia 1937 roku. Ronald obawia� si�
nieco reakcji "uczonego" Oxfordu. Obawy te okaza�y si� przedwczesne - uczelnia po prostu
nie zwr�ci�a na t� publikacj� wi�kszej uwagi. Odezwa�y si� natomiast g�osy licznych
recenzent�w; pierwszy wypowiedzia� si� oczywi�cie Lewis. Recenzje by�y dobre, zainteresowanie
czytelnik�w - i to nie tylko m�odych - du�e. Zadysponowano dodruk, ukaza�a
si� r�wnie� edycja ameryka�ska.
"New York Herald Tribune" umie�ci� ksi��k� na pierwszym miejscu listy najlepszych
ksi��ek dla dzieci. I tak si� zacz�o. W recenzjach, w listach czytelnik�w do wydawcy i do
autora pojawia� si� zacz�o �yczenie: "Chcemy dowiedzie� si� czego� wi�cej o hobbitach!"
Tolkien spr�bowa� pisa� "Nowego hobbita" - rozpocz�� od opisu urodzinowego przyj�cia
i powoli posuwa� si� do przodu. Po jakim� czasie zauwa�y� (pami�tajmy, i� zawsze
uwa�a� si� za "odkrywc�", a nie "wymy�lacza"), �e opowiadana przez niego historia rozgrywa
si� w �wiecie, kt�ry ju� zosta� opisany w "Silmarillionie" (tak� nazw� w swoim
czasie uzyska�a bowiem "The Book of Lost Tales"). Czarni Je�d�cy, Pier�cie� - wszystko
to zaczyna�o wykracza� poza ramy dzieci�cej bajki, zakre�lonej kiedy� opowie�ci� o ma�ym
hobbicie.
Praca nad "Nowym hobbitem" zajmowa�a Tolkienowi sporo czasu, niemniej jego obowi�zki
uczelniane wymaga�y wi�cej uwagi i nie mo�na ich by�o od�o�y� na bok na czas
pisania "ksi��ki dla dzieci". To, �e dla coraz liczniejszej rzeszy czytelnik�w Tolkien by�
autorem ksi��ki o hobbicie, nie oznacza�o wcale, i� przesta� by� naukowcem i dydaktykiem.
Nie zamierza� te� nigdy rezygnowa� z pracy na uczelni. Mniej wi�cej w tym samym
okresie, kiedy przygotowywa� do druku opowie�� o podr�y Bilba, Tolkien pracowa� nad
wyk�adem o "Beowulfie" i 25 listopada 1936 roku wyg�osi� odczyt, kt�rego tezy w zdecydowany
spos�b zmienia�y stosunek nauki do tego starego eposu. Tolkien pokazywa�, �e
nie jest to jaka� opowiastka o smokach i potworach, bez�adny zlepek dziwacznych historii.
W jego interpretacji by� to wielki poemat heroiczny, pie�� o �yciu prawdziwie bohaterskim,
skonstruowana niezmiernie kunsztownie, pe�na poetyckiego blasku i wyobra�ni.
Tw�rca - czy tw�rcy - "Beowulfa" obdarzony by� nieprzeci�tnym talentem poetyckim, a
�wiat mistycznych potwor�w by� dla niego r�wnie realny, jak dla nas realnymi s� nasze
wyobra�enia o si�ach rz�dz�cych otaczaj�c� nas rzeczywisto�ci�. Wskazywa� te� na przemieszanie
si� niezliczonych w�tk�w chrze�cija�skich ze starymi i poga�skimi elementami,
por�wnuj�c poemat do wie�y wzniesionej z element�w dawnych budowli. M�wi� o
22
konieczno�ci szacunku dla tw�rczo�ci minionych pokole�.15 Nie by�y to jedyne prace naukowe
razem z E. V. Gordonem przygotowywa� edycje "Poematu o Perle", "W�drowca" i
"�eglarza"16.
Wielbicieli "Hobbita" sprawy te interesowa�y raczej ma�o - wielu z nich by�o zaskoczonych,
gdy poszukuj�c katalogach bibliotecznych innych ksi��ek Tolkiena, natrafiali na
prace edytorskie, przek�ady i opracowania dawnych tekst�w. Istnia�y co prawda informacje
o "l�ejszych" tekstach, kt�re publikowano przewa�nie w niskonak�adowych periodykach,
a ich forma (wiersze lub pie�ni), j�zyk (niegdy� jaki� dawno wymar�y) oraz tre��
odbiega�y od tego, co ju� by�o znane z "Hobbita". By�o sporo rzeczy w r�kopisach -
przede wszystkim "Silmarillion" - wydawcy jednak obawiali si� ryzyka i nie wierzyli, �e
te "powa�ne" opowie�ci mog� przyci�gn�� czytelnik�w spragnionych przyg�d hobbit�w.
Rodzina i przyjaciele Tolkien�w znali piosenki Toma Bombadila, histori� Rudego D�ila i
ilustrowane listy �wi�tego Miko�aja - na ich publikacj� by�o jednak jakoby za wcze�nie.
Na druk i zrozumienie czytelnik�w musia�y te� czeka� opowie�ci o Berenie i L�thien, historia
upadku Kr�la Artura (jedyna "wycieczka" Tolkiena w �wiat legend Okr�g�ego Sto�u),
"Mythopoeia" - poemat dedykowany Lewisowi, a tak�e wiele innych, istniej�cych
cz�sto w kilku wersjach, opowie�ci z kr�gu �r�dziemia.
Praca nad "Nowym hobbitem" posuwa�a si� wolno z wielu powod�w. Tolkien nie
chcia� pozosta� autorem kolejnej ksi��ki dla dzieci, napisanej na zam�wienie dzieci i zamykaj�cej
si� w kr�gu dzieci�cych oczekiwa�. Odkrycie, i� �wiat hobbit�w ��czy si� ze
�wiatem "Silmarillionu", utwierdzi�o go w prze�wiadczeniu; �e nale�y opublikowa� ca�o��,
le��cych do tej pory w szufladzie, mitologicznych opowie�ci. Obawia� si� jednak, i�
dla wydawc�w taka propozycja mo�e by� nazbyt szokuj�ca. I wydawcy, i czytelnicy spodziewali
si� mimo wszystko, �e powstanie co� "l�ejszego", w�a�nie kolejna ksi��ka dla
dzieci i na zam�wienie dzieci.
8 marca 1939 roku Tolkien wyg�osi� wyk�ad po�wi�cony Andrew Langowi - by� to
swoisty ho�d, z�o�ony pami�ci tego zbieracza i badacza ba�ni. Swoisty, gdy� autor wyk�adu
zaj�� si� tu g��wnie prezentacj� w�asnych przemy�le�. Nie wszyscy zebrani wiedzieli,
i� wyst�puje tu on nie tylko jako badacz cudzych tekst�w. Tolkien przemawia� tu te� jako
tw�rca "W�adcy Pier�cieni" (bo tak� nazw� otrzyma� tymczasem "Nowy hobbit") i kreator
�wiata mit�w z "Silmarillionu".
G��wne tezy tego wyst�pienia17 mo�na stre�ci� nast�puj�co: Ba�� jest gatunkiem literackim
godnym najwy�szego szacunku. Nie mo�na m�wi�, i� jest to literatura wy��cznie
dla dzieci - taka postawa �wiadczy bowiem i o degradacji samej ba�ni, i o degradacji sposob�w
jej badania. Ba�� jest bliska mitowi, tak jak on wyrasta z najtajniejszych ludzkich
pragnie� pokonania czasu i przestrzeni i ujawnia marzenia o ch�ci nawi�zania porozumienia
z ca�ym �wiatem. To, co nazywamy "dzieci�cym fantazjowaniem", jest s u b k r e a c j
� - zdolno�ci� tworzenia nowych �wiat�w, kt�rych realno�ci ba�� nie kwestionuje. Ba��
dostarcza prze�y� niepor�wnanie wznio�lejszych ni� inne gatunki literackie. Pozwa�a zobaczy�
�wiat w jego prawdziwym wymiarze - nie bawi si� w alegorie, nie pseudonimuje
otaczaj�cej nas rzeczywisto�