13369
Szczegóły |
Tytuł |
13369 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
13369 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 13369 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
13369 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Ridley Pearsoa
Kluczowy Dow�d
Powie�ci Ridleya Pearsona
w Wydawnictwie Amber
Kluczowy dow�d
Nie ogl�daj si�
Twarde l�dowanie
Tw�rca anio��w
Przek�ad MARTA WOLI�SKA
Tytu� orygina�u PROBABLE CAUSE
Ilustracja na ok�adce TOMHALLMAN
Redakcja merytoryczna JOANNA �UCZY�SKA
Redakcja techniczna ANDRZEJ WITKOWSKI
Korekta DOBIES�AW KUBACKI
Copyright � 1990 by Ridley Pearson. Ali rights reserved
For the Polish edition Copyright � 1996 by Wydawnictwo Amber Sp. z o.o.
ISBN 83-7082-524-9
Wydawnictwo Amber Sp. z o.o.
Warszawa 1996. Wydanie I Druk: Wojskowa Drukarnia w �odzi
S� ludzie, kt�rzy tajemniczym zrz�dzeniem losu pojawiaj� si� w naszym �yciu i pozostawiaj� po sobie �lad, za kt�ry zawsze b�dziemy im wdzi�czni. Ludzie ci, przelewaj�c na nas swoj� wiedz� i do�wiadczenie, pomagaj� nam odnale�� kierunek naszej �yciowej drogi. Taki w�a�nie cz�owiek pojawi� si� w moim �yciu pi�� lat temu w osobie mojego agenta literackiego. On to na przemian gn�bi� mnie i zach�ca�, krytykowa� i pociesza�. Potem � wyprawi� mnie w dalsz� drog�". W ka�dej mojej ksi��ce jest i b�dzie jaka� jego cz�stka. Zawdzi�czam karier� literack� Franklinowi Hel-lerowi. Wsp�pracy z nim zawsze b�dzie mi bardzo brakowa�o.
Tytu� orygina�u PROBABLE CAUSE
Ilustracja na ok�adce TOM HALLMAN
Redakcja merytoryczna JOANNA �UCZY�SKA
Redakcja techniczna ANDRZEJ WITKOWSKI
Korekta DOBEES�AW KUBACKI
Copyright � 1990 by Ridley Pearson. Ali rights reserved
For the Polish edition Copyright � 1996 by Wydawnictwo Amber Sp. z o.o.
ISBN 83-7082-524-9
Wydawnictwo Amber Sp. z o.o.
Warszawa 1996. Wydanie I Druk: Wojskowa Drukarnia w �odzi
S� ludzie, kt�rzy tajemniczym zrz�dzeniem losu pojawiaj� si� w naszym �yciu i pozostawiaj� po sobie �lad, za kt�ry zawsze b�dziemy im wdzi�czni. Ludzie ci, przelewaj�c na nas swoj� wiedz� i do�wiadczenie, pomagaj� nam odnale�� kierunek naszej �yciowej drogi. Taki w�a�nie cz�owiek pojawi� si� w moim �yciu pi�� lat temu w osobie mojego agenta literackiego. On to na przemian gn�bi� mnie i zach�ca�, krytykowa� i pociesza�. Potem � wyprawi� mnie w dalsz� drog�". W ka�dej mojej ksi��ce jest i b�dzie jaka� jego cz�stka. Zawdzi�czam karier� literack� Franklinowi Hel-lerowi. Wsp�pracy z nim zawsze b�dzie mi bardzo brakowa�o.
Podzi�kowania
Mam d�ug wdzi�czno�ci wobec detektywa sier�anta �Pete'a" Poitras z komisariatu policji w Carmel-by-the-Sea za wiele godzin, kt�re po�wi�ci� tej ksi��ce; dzi�kuj� r�wnie� kapitanowi Rickowi Buvii z komendy policji w Monterey; Rayowi Johnsonowi z Laboratorium Kryminalistycznego w Salinas; Philowi Soto z Laboratorium Daktyloskopijnego Departamentu Sprawiedlliwosci Stanu Kalifornia; doktorowi Christianowi Harrisowi, psychiatrze s�dowemu z Seattle, Washington; doktorowi Donaldowi Reayowi, naczelnemu lekarzowi s�dowemu z King County, Washington; s�dziemu Danielowi Albanowi, z Blaine County, Idaho; Terry'emu Hogue, adwokatowi; Maidzie Spaulding, przygotowuj�cej r�kopis; Mary Peterson, prowadz�cej biuro; Ollie Cosmanowi, czytelnikowi; redaktorowi Tomowi McCormackowi; Peterowi Ginnie, za pomoc edytorsk�. �
Dzi�kuj� te� Clare, Clarence'owi, Briar i Tonie. Oraz, jak zawsze, Colleen za towarzyszenie mi w mojej pracy.
Prolog
e�cie si� furii, z m�a cierpliwego szydz�c
va ��daj�, niech zatem Prawo twarz swoj� ods�oni.
N DRYDEN, Absalom i Achitofel
James Dewitt skierowa� si� w stron�
rodziny czekaj�cej na niego przy drzwiach sali s�dowej. Jego bystre, czujne spojrzenie zdradza�o nieprzeci�tn� inteligencj�. Prosta linia ust i niewielka bruzda na brodzie przywodzi�y na my�l twarze farmer�w ze �rodkowego zachodu. Przerzedzone rudawobr�zowe w�osy, troch� odstaj�ce uszy, twarde rysy, spojrzenie ujawniaj�ce niezale�no�� my�lenia i brak poszanowania dla utartych przekona� - tworzy�y wizerunek osoby wyr�niaj�cej si� w t�umie, troch� irytuj�cej i budz�cej obaw� przed jak�� nieobliczaln� reakcj�.
Trzeba si� by�o pospieszy�. Zaplanowali na dzisiejszy wiecz�r wypraw� do kina, a przedtem obiecali dziewczynkom kolacj� we w�oskiej restauracji. Dlatego wszystkie czeka�y na niego tutaj, w gmachu s�du hrabstwa Monterey. �ona Julia i c�rki, Emmy i Anna, by�y bardzo do siebie podobne: trzy b��kitnookie blondynki z w�osami opadaj�cymi na ramiona wygl�da�y prze�licznie, wprost rozbrajaj�co, jak... reklama myd�a Ivory.
Na widok Julii odzyskiwa� si��. Po pi�tnastu latach ma��e�stwa zachowa�a wygl�d dwudziestolatki: zgrabna sylwetka, kszta�tne piersi, szczup�a talia, twarz o g�adkiej cerze, maj�ca w swym wyrazie jednocze�nie co� z dziecka i z dojrza�ej kobiety. Jego pani! W ci�gu tych pi�tnastu lat nie zdarzy�o si� jeszcze, �eby nie czeka�a na niego po rozprawie, by zapyta� jak posz�o, wesprze� go, zrozumie� i pocieszy�. Nie mia� poj�cia, sk�d czerpa�a energi�, bo z pewno�ci� to nie on by� jej �r�d�em, cho�by nawet sama tak uwa�a�a. Kobieta z �elaza, rzadko skar��ca si� na co�, niestrudzona, a przy
^rozumia�a i �yczliwa! B�d�c jej m�em czul si� jak uzurpator. Bo sg�le kto� na ni� zas�ugiwa�?
a rzadko przyprowadza�a dziewczynki do s�du. Przes�uchania e by�y dla eksperta s�dowego przewa�nie bardzo uci��liwe,
0 dzisiejsze okaza�o si� dla Dewitta prawdziw� m�k�. Po�a�owa�, rosi� je do kina. Tego wieczoru nale�a�o mu si� kilka koktajli , zmys�owy masa� plec�w. Chcia� zapomnie� o doznanym upo-iu.
y zbli�aj�c si� do nich przemierza� sal� s�dow�, Julia instynktownie
a jego niezwyk�e wzburzenie. Stoj�c mi�dzy c�rkami, odruchowo
gn�a dziewczynki do siebie. One by�y dla niej �renic� oka -
i�y centrum jej �wiata.
!o jest, James?
umbrowski kompletnie mnie zgnoi�.
wi� wyra�nie, lecz dyskretnie �ciszonym g�osem. Chocia� s�d za-
ju� na dzisiaj obrady, g��wni aktorzy wielogodzinnego spektaklu
a� jeszcze w pobli�u �awy s�dziowskiej.
unes! - oburzy�a si�. Stulonymi d�o�mi zas�oni�a dziewczynkom
)biecali sobie przecie� nie u�ywa� wulgarnych s��w przy dzie-
^nastoletnia Emmy, starsza z si�str, by�a stworzeniem niezale�nym wniczym. Towarzyska, niezwykle dynamiczna, bez zastanowienia la �wiatu swoje opinie i pogl�dy. Julia wojowa�a z ni� o zachowanie
1 manier, staraj�c si� pohamowa� potok s��w dziewczynki, kt�ry op�yn�� w zupe�nie niestosownych momentach. Odk�d Emmy w okres dojrzewania, matczyna opieku�czo�� wydawa�a jej si� ibsolutnie nie na miejscu i traktowa�a j� jak niezas�u�on� kar�. i c�rka nie najlepiej si� ostatnio dogadywa�y.
ny z wypiekami na twarzy odsun�a r�k� matki. Sytuacje konflik-
ci�ga�y j� i zaciekawia�y. Pi�� lat m�odsza Anna zdawa�a si� na nic
ica� uwagi.
ibrykuje rzekome dowody rzeczowe, kt�rych nie mog� przyj��.
l, w krzy�owym ogniu pyta�, kiedy zeznaj� pod przysi�g�, zarzuca
[opatrzenia w ci�g�o�ci zabezpieczenia tych jego �niezbitych"
w.
va. federalne i stanowe wymaga�y zachowania �ci�g�o�ci zabez-
a dowod�w rzeczowych". Gromadzono w tym celu obszern�
ntacj�, potwierdzaj�c�, �e �aden dow�d nie zosta� spreparowany
omi�dzy miejscem zbrodni, laboratorium, miejscem przechowywa-
� rozpraw.
deprzy� ca�� t� spraw� - m�wi� Dewitt do �ony. - Najwyra�niej
/a� ch�opaka na podstawie podejrzenia, stary chwyt policyjny,
i si� schla� i zapomnia� poprze� oskar�enia jak�� konkretn�
ntacj�. A w ko�cu preparuje dow�d, jaki jest mu potrzebny.
A mnie stawia w paskudnym �wietle. M�wi� ci, ten sukinsyn zrobi� mi cholerne �wi�stwo.
Emmy lubi�a mocne s�owa. Z trudem st�umi�a �miech.
- James!
- To zwyk�e dra�stwo. Ostrzeg�em Saffeletiego zaraz na pocz�tku, �e nic nie mieli�my przeciw temu ch�opakowi. I co, powinienem mo�e si� cieszy�? Co z tego, �e odroczymy spraw� i wr�cimy do niej za kilka tygodni. To tylko strata czasu. Nie uwierz�, �e to g... Ten cyrk nikomu dobrze nie robi. Lumbrowski szaleje z w�ciek�o�ci. Wydziera si� teraz na ch�opaka i straszy go kar� �mierci. A tamten wprost odchodzi od
zmys��w.
Anna, stoj�ca przed ojcem, spogl�da�a na sal� za jego plecami. M�odsza c�rka Dewitta by�a dzieckiem marzycielskim i ci�gle zamy�lonym. Spokojnym nie do uwierzenia. Mia�a charakter badacza-amatora i dzieli�a z ojcem fascynacj� �yciem morza. Wiecznie by�a zatopiona w ksi��kach. Zachwyca�a j� muzyka klasyczna, zw�aszcza Bach, i najlepiej si� czu�a przesiaduj�c godzinami ze swymi ksi��kami i walkmanem - zamkni�ta we w�asnym �wiecie, do kt�rego rzadko dopuszcza�a kogokolwiek. Julia niepokoi�a si� o ni�, tymczasem Dewitt by� przekonany, �e z Ann� jest wszystko w porz�dku. On by� taki sam w jej wieku. I Anna na pewno wejdzie kiedy� w �wiat. Potrzebowa�a po prostu troch� czasu, �eby si� w�a�ciwie przygotowa�.
Zdawa�o si�, �e �wiat�o zab�ys�o w �renicach dziewczynki, gdy na drugim ko�cu sali powsta�o zamieszanie. Drzwi by�y otwarte. Ekipa filmowa czeka�a, przygotowana do zdj��. Jaskrawa lampa o�lepi�a Dewitta. Obr�ci� si� i zobaczy� pot�ne cielsko detektywa Howarda Ltimbrow-skiego wychylone ponad sto�em obrony ku m�odemu Stevenowi Mil-lerowi - oskar�onemu w tym procesie. Dw�ch stra�nik�w pr�bowa�o interweniowa�. W kilka sekund rozp�ta�a si� prawdziwa burda. Jak pi�karz wyrywaj�cy si� ��cznikowi atakowanej dru�yny, Miller wydosta� si� z t�umu i ruszy� p�dem wzd�u� sali ku Dewittowi i jego uroczej
rodzinie.
Dopiero kiedy ch�opak wzni�s� r�k� gro��c im, Dewitt spostrzeg� w jego d�oni rozbit�, okrwawion� szklank�. Z�bata kraw�d� szczerzy�a si� ku niemu. Schyli� si� raptownie, cudem unikaj�c ostrza. Gdy podni�s� oczy, zobaczy� jak Miller popycha os�upia��, poblad�� Ann�, kt�ra pada na pod�og�. Us�ysza� trzask p�kaj�cych ko�ci, gdy krucha czaszka dziecka uderzy�a z impetem o kamienn� posadzk�. Pop�yn�a krew. Dewitt ukl�k� nad c�rk�, czuj�c, �e ma pustk� w �o��dku i nogi jak
z waty.
Emmy, kt�rej uda�o si� odskoczy� w bok i zej�� z drogi napastnika,
dope�z�a do ojca.
Na widok Anny, Julia krzykn�a i rzuci�a si� na Millera, t�uk�c go pi�ciami. Ten przeci�� jej rami� szk�em, zapa�niczym chwytem uj�� j� za
11
^� i wywl�k� za sob� na korytarz. Howard Lumbrowski, wymachuj�c grabnie rewolwerem, przebieg� obok Dewitta.
- Pu�� j� - rycza�. Miller jego te� skaleczy�; pod okiem Lumbrowski brzydk�, czerwon� szram�.
- Cofn�� si�! - krzykn�� Dewitt.
Jtan c�rki pogarsza� si� gwa�townie; pokaleczon� �on� napastnik na� za gard�o.
- Wy��czcie to! - wrzasn�� do pary reporter�w telewizyjnych. Gdzie jchrona? Stra�nicy! To wszystko dzia�o si� o wie�e za szybko, cho� ca�e zenie wydawa�o si� rozci�gni�te w czasie jak na zwolnionym filmie, r�a� na Emmy, kt�ra sta�a wystraszona, opieraj�c si� o �cian� miennych blok�w, z oczami wlepionymi w siostr�. Wzni�s� r�k�, jak :jant na skrzy�owaniu, daj�c jej znak: nie ruszaj si�.
ulia spojrza�a na m�a i zaraz potem na Ann�. Dewitt nigdy nie widzia� � tak przera�onej.
Aimbrowski wykrzykiwa� co� do Millera, wymachuj�c broni�, jak iki dyrygent nie panuj�cy nad orkiestr�. Miller odpowiada� mu tyku�owanym be�kotem. Dewitt by� ekspertem kryminalistycznym, : policjantem, ale dostatecznie zna� si� na procedurze policyjnej, by i�, �e Lumbrowski �le to rozgrywa.
Lumbrowski, cofnij si� - Dewitt stara� si� m�wi� spokojnie. - Daj roch� miejsca.
Rzu� to - rozkaza� Miller. Wepcha� Juli� w k�t korytarza. Za sob�
powi�kszon� kopi� panoramy Monterey z ko�ca dziewi�tnastego cia. Opar� si� o ni�.
rdzie u licha s� stra�nicy? Jaskrawa lampa reporter�w rzuca�a ostre 3. Wydawa�o si�, �e ca�a pod�oga faluje, umbrowski rzuci� rewolwer na pod�og�.
Dobrze - zgodzi� si� - uspok�j si�!
ro� �lizgaj�c si� po pod�odze zatrzyma�a si� tu� ko�o stopy Dewitta. browski obr�ci� si� lewym bokiem, zmuszaj�c Millera, aby ten obr�ci�
prawo i ods�oni� si� przed Dewittem.
umbrowski wci�� naciera� do przodu. Rzuci� Dewittowi znacz�ce zenie, jakby chcia� powiedzie�: zastrzel drania! Upu�ci� bro� rozmy�l-Dewitt zerkn�� na ni�.
St�j! - krzykn�� Miller do detektywa, ale ten przysuwa� si� coraz bli�ej.
Brow! Nie osaczaj go!
[iller odchyli� g�ow� Julii, trzymaj�c j� za w�osy i przytkn�� szklank� j napr�onej szyi. Juli� ogarn�� sza� - Dewitt ujrza� �on� tak�, jak� zawsze, nie cofaj�c� si� przed niebezpiecze�stwem. I zaraz potem za�, jak pr�buje spazmatycznie z�apa� powietrze, gdy szk�o przecina�o �awic�. Miller wyrzuci� r�ce w g�r� w ge�cie poddania si�, a zarazem Takcji. Szklanka upad�a, rozpryskuj�c si� na pod�odze.
Jestem bezbronny - o�wiadczy� Miller z dum�.
Wspania�e cia�o Julii osun�o si� do przodu i zwin�o jak krwawy �achman u jego st�p; gard�o mia�a g��boko przeci�te.
Dewitt si�gn�� po rewolwer Lumbrowskiego. Wyda�o mu si�, �e wykonuje jeden powolny, p�ynny ruch, kiedy wymierzywszy bro� w Millera, naciska� spust raz za razem, a� do wyczerpania magazynka, gdy tymczasem wok� unosi� si� coraz intensywniejszy gorzko-s�odki zapach kordy tu. Nie widzia� niczego przez �zy. Cztery kule chybi�y, ale dwie ostatnie przygwo�dzi�y Millera do �ciany. Martwy, osun�� si� na pod�og�.
Julia umar�a w karetce.
Nieprzytomn� Ann� odwieziono do szpitala.
Pi�� miesi�cy p�niej
1
Wtorek, 10 stycznia
1
- ZZ na skrzy�owaniu Scenie Drive
i �smej Alei - oznajmi� ciep�y g�os Wirginii Fraizer - sekretarki, telefonistki i operatorki radiowej.
Znaleziono zw�oki. Przy pla�y. Kiedy chodzi�o o zw�oki, pos�ugiwali si� telefonem. Zbyt wielu maniak�w lubuj�cych si� w krwawych jatkach pods�uchuje rozmowy policji. W takich przypadkach woleli nie u�ywa� radia. Niebiosom niech b�d� dzi�ki, �e zes�a�y im Ginny. Ta dziewczyna potrafi utrzyma� porz�dek w komisariacie.
- Przeka�, �e jestem w drodze - odpowiedzia� detektyw-sier�ant James Dewitt. Od�o�y� s�uchawk� stoj�cego przy ��ku telefonu.
ZZ! Dobrze, �e nie 187.187 oznacza�o zab�jstwo. Po zaledwie dw�ch miesi�cach praktyki na nowym stanowisku. Powinien si� pospieszy�. Na otwartym powietrzu �lady przest�pstwa zacieraj� si� szybko, a co gorsza, pada�o, kiedy si� obudzi� o wp� do sz�stej. Zna� to miejsce: wyasfaltowana zatoka na nieprawdopodobnie w�skiej drodze, z kt�rej roztacza� si� widok na pla�� Carmel. Miejsca tyle, co dla trzech parkuj�cych samochod�w. Mo�e to potr�cenie i ucieczka z miejsca wypadku?
Znaleziono zw�oki. Jednego by� pewien: obudzi� si� na dobre.
Czeka�, a� kawa si� zaparzy, aby obudzi� Emmy i wyprawi� j� do szko�y. Przejrza� si� w lustrze. Tak wygl�da cz�owiek w drodze.
Sztywne, wyprostowane cia�o le�a�o na chodniku. Jak uszkodzony manekin porzucony na pod�odze salonu z konfekcj�. Samob�jstwo, s�dz�c
15
samochodzie. W�� gumowy przeci�gni�ty od rury wydechowej do ;nka pasa�era. Dewitt zatrzyma� si� przy zw�okach. Ceni�c sobie Dwny dar �ycia, dziwi� si�, �e kto� m�g� wybra� �mier�. Samob�jstwo ozgniewa�o i na chwil� poczu� �al, �e nie mo�e kupi� �ycia Julii za �ycie ' cz�owieka.
3y� ch�odny ranek styczniowy. Dewitt mia� na sobie p�aszcz sportowy �zowej we�ny -jedyne sportowe okrycie, jakie posiada�, kt�re zreszt� dawno nale�a�o wymieni� na nowe. Dwa naderwane, czarne guziki ;l�da�y smutno jak oczy basseta. Znakiem firmowym Dewitta pozo-' jego muszki, dziedzictwo pi�tnastu lat sp�dzonych w laboratorium, 2 muszka by�a wygodniejsza, bo nie wpl�tywa�a si� w ka�de urz�dzenie ak krawat. Dzi� nosi� zielon� z wzorzystej we�ny - prezent od Emmy. � okulary, chuchn�� na szk�a i zacz�� je powoli, systematycznie aera�. Po tej operacji umie�ci� okulary z powrotem w stale zaczer-ionym wg��bieniu na nosie. Przeszed� przez cia�o i przykucn�� przy ich denata. Jednym spojrzeniem obj�� ca�o��, a potem sprawdza� ig�y - od g�owy, a� po palce u n�g.
ames Dewitt wci�� najpewniej czu� si� w �wiecie mikroskopijnych ek. Rzadko kiedy co� usz�o jego uwadze.
fiewiele, jak dot�d mia� do czynienia z ofiarami wypadk�w - zw�asz-nartwymi. Poniewa� przez ca�e lata przedmiotem jego bada� by�y )dy rzeczowe, ci�gn�o go i teraz do materia�u dowodowego, co � tak i� � usprawiedliwia�o lekcewa�enie, jakie na razie okaza� zw�okom, r�ci� si� w stron� samochodu. Formalnie rzecz bior�c, by� teraz tywem Dewittem. Detektywem-sier�antem. Jednak na miejscu prze-twa instynktownie wraca� do swego poprzedniego ja � eksperta ij�cego w niewidzialnym �wiecie mikro�lad�w. Jego koledzy pogardli-azywali specjalist�w z laboratorium kryminalistyki �d�ubkami". Co wiedzie� o tej pracy? Czy inny �wie�o upieczony detektyw m�g�by l�y�, �e na podeszwach denata nie by�o �ladu piasku, cho� drobniut-idobny do cukru piasek pokrywa� ca�y parking? W jaki wi�c spos�b my samob�jca przeci�gn�� w�� doprowadzaj�cy spaliny do okna? ) w�a�nie by� urok dowod�w materialnych: albo dawa�o si� je tnaczy�, albo nie. �wiadkowie mogli dostarczy� tuzin r�nych relacji i samym wypadku, ale dow�d materialny zawsze opowiada� jedn�, ) jedn�, histori�.
moch�d i zw�oki b�d� musia�y opowiedzie� swoj� histori�. W�tpliwe, iii jacy� �wiadkowie tak wcze�nie rano. W prawej kieszeni p�aszcza t nosi� r�kawice chirurgiczne i szwajcarski scyzoryk wojskowy, �ej - p�set�, woreczki na pr�bki, ma�� lup� i latark�. Wci�gn�� ice i zawo�a� patrolowego Andersona, kt�ry w�a�nie przeci�ga� z�c� ta�m� wok� placyka parkingowego. Napis: POLICJA. �P WZBRONIONY odstrasza� przechodni�w. Wiatr zmieni� kieru-lorze szumia�o uspokajaj�co. Dewitt poczu� zapach soli i kropelki
wody. Walcz�ce z wiatrem sosny, o konarach poskr�canych w fantastyczne kszta�ty, pochyla�y si� bole�nie w stron� wybrze�a.
Anderson przyzna� si� zawstydzony, �e wyci�gn�� cia�o z samochodu. Dewitt postanowi� zarz�dzi� odpraw� wszystkich dwudziestu patrolowych z Carmel i przypomnie� im o obowi�zkach funkcjonariusza przybywaj�cego jako pierwszy na miejsce przest�pstwa. Nie zarzuca� im g�upoty, raczej brak do�wiadczenia. W ostatnich latach policjanci z Carmel rzadko widywali zw�oki. Jednak�e przestrzeganie ustalonej procedury zapewnia�o sp�jno�� czynno�ci �ledczych, a tego w�a�nie wymaga�y s�dy.
Dewitt wyj�� portfel zmar�ego. Prawo jazdy wydane w Kalifornii. Nazwisko: John Galbraith Osbourne z Sacramento. Detektyw poczu� lekkie uk�ucie w sercu i jakby nag�� niestrawno��. Trzeci dokument by� kart� dawcy narz�d�w. I nowe uk�ucie, bardziej bolesne. W karcie wpisano najbli�sz� osob�, kt�r� nale�a�o zawiadomi� w razie �mierci: Jessica Osbourne. Wszyscy j� znali -popularna reprezentantka stanu z partii republikan�w. Zesz�ego roku nazwano j� �Sfaulowan� Jessie". Zagra�a w meczu koszyk�wki na cele dobroczynne ze stanow� dru�yn�, i w po�owie rozgrywki wycofa�a si� z dwoma zdobytymi punktami i rozkrwawionym nosem. Pi��dziesi�cio-pi�cioletnia pani Osbourne przejawia�a wci�� �ywio�owo�� m�odej kobiety.
Dewitt wsun�� portfel do zabezpieczaj�cej torebki i zn�w zdj�� okulary, przetar� je starannie i za�o�y� z powrotem.
Okr��y� sw�j teren �owny, przygl�daj�c si� badawczo. Osbourne
wykona� niez�� robot� - ale dlaczego w�a�nie tutaj? Miejsce przest�pstwa
by�o takim samym dowodem jak wszystko inne. Mo�e samob�jca chcia�
"umrze� kontempluj�c pi�kny widok? Tylko czy w og�le co� tu by�o wida�
godzin� temu? Chyba by�o za ciemno? Dlaczego w�a�nie tu?
Z tylnego siedzenia s�u�bowego pojazdu Dewitta, samochodu marki Mercury Zephyr bez znak�w policyjnych, dobieg�o szczekanie. Detektyw skarci� Rusty'ego - towarzysz�cego mu wsz�dzie miesza�ca collie. Pies pos�usznie zamilk�.
Dewitt zn�w kl�kn�� przy zw�okach. Facet wygl�da�by ca�kiem przyzwoicie, gdyby nie ten sinoszary kolor sk�ry. Przednie �wiat�a nadje�d�aj�cej karetki koronera o�wietli�y chodnik, gdy samoch�d zje�d�a� �sm� Alej� ze wzg�rza. Trzy klejnociki b�ysn�y w �wietle, przyci�gaj�c uwag� Dewitta. Przesun�� si� w kucki do tego miejsca. �wie�y olej silnikowy, s�dz�c z wygl�du. Mimo �e la�o o 5:30, kiedy to Dewitt si� obudzi�, deszcz nie zmy� oleju. Czy to mo�liwe przy takiej ulewie? Szwajcarskim scyzorykiem pobra� pr�bk� oleju, zapiecz�towa� w torebce i opatrzy� etykietk�.
- Czy radiow�z parkowa� w tym miejscu? - krzykn�� do Andersona.
- Na pewno nie, sier�ancie - odpowiedzia� Anderson, kt�ry w�a�nie sko�czy� ogradzanie terenu ta�m� i przywi�zywa� jej koniec do zderzaka swego radiowozu.
Zgromadzony w baga�niku zephyra ekwipunek urasta� do rozmiar�w przeno�nego laboratorium kryminalistycznego. Opr�cz zapasowej opony,
2 - Kluczowy dow�d
17
izelki kuloodpornej i apteczki Dewitt wozi� ze sob� dwie du�e, czarne y komiwoja�era, zawieraj�ce komplet narz�dzi �ledczych. Wyj�� apa-fotograficzny i zrobi� zdj�cia plam oleju i ich po�o�enia. Rusty ;zeka�, lecz Dewitt go uciszy�.
Co nowego? - spyta� Anderson, podchodz�c chwil� p�niej, 'atrz�c w oczy m�odemu patrolowemu, palcem os�oni�tym r�kawic� itt wskaza� zmar�ego Johna Osbourne'a.
Kto� go odwiedza� - rzek�.
Biuro szefa policji Clarence'a Hinde-
i by�o najwi�ksze w budynku. Chocia� zegar �cienny wskazywa� 3:30, itt nie zd��y� jeszcze zje�� lunchu. Komendant Karl Capp i James itt siedzieli w szarych, stalowych fotelach na wprost zwierzchnika, f zasiada� za obszernym, metalowym biurkiem tworz�cym komplet elami. Okno za jego plecami wychodzi�o na malownicze wybrze�e id.
larl Capp, kt�ry poci� si� chyba od urodzenia, ogryza� z zapa�em x o��wka numer dwa firmy Montel. Okr�glutki brzuszek przelewa� i� nad ciasno zapi�tym pasem; siedzia� z wyci�gni�tymi nogami, �eby nowa�y� obci��enie. Jego twarz przypomina�a bia�o-czerwon� gumo-n�k�. Niezmiennie ponure spojrzenie maskowa�o jego prawdziwy �j. Gdy chcia� si� u�miechn��, z widocznym wysi�kiem przezwyci�a� gniewny wyraz oczu. Odpryski ��tego lakieru z o��wka, kt�re epi�y mu si� do g�rnej wargi, wygl�da�y jak ropiej�ca opryszczka. zu� si� nieswojo. By� najstarszym z policjant�w na p�wyspie Monte-'rzywyk� sam prowadzi� swoje sprawy, wi�c zwierzchnictwo Hinde-l traktowa� jako czysto formalne. Komendant nie lubi� siadywa� po tej ie biurka. Uda�o mu si� ustanowi�, a nast�pnie egzekwowa� narzuco-zez siebie zasady hierarchii. Oficjalnie by� zobowi�zany zg�asza� si� do Dewitta w celu om�wienia spraw. Zamiast tego, detektyw-sier�ant wzywany do jego biura, gdzie s�u�bowy fotel, niczym sk�rzany tron � Cappowi poczucie bezpiecze�stwa. Clarence Hindeman, postawny �yzna solidnej budowy troch� po pi��dziesi�tce, starannie utrzyman� :owat� br�dk� maskowa� cofni�t� doln� szcz�k�. Koszula z rozchylo-ko�nierzem bardziej mu odpowiada�a ni� konwencjonalny krawat, m�wi�, mia� zwyczaj gestykulowa�, a widoczne odciski na jego nych d�oniach dawa�y �wiadectwo zami�owaniom do stolarki i wio�-m. Odezwa� si� podniesionym, szorstkim g�osem. Wygl�da to na samob�jstwo dzieciaka Jessie Osbourne. app bez chwili namys�u odpar�:
- Wygl�da? Nie mamy tu nic do roboty. Raz dwa u�o�ymy do snu naszego oseska.
- Wygl�da na samob�jstwo - powt�rzy� Dewitt w zamy�leniu. - Par� rzeczy si� jednak nie zgadza.
- Co to u diab�a ma znaczy�? - oburzy� si� Capp.
- Chcia�bym zostawi� spraw� otwart� na kilka dni - wyja�ni� Dewitt. - Poczeka� na wyniki ekspertyz, zanim wydamy o�wiadczenie dla prasy. Ubranie odes�ano do laboratorium. Ludzie Jessie Osbourne kazali mi si� zwr�ci� do kuzynki, Priscilli Laughton, �eby zidentyfikowa�a zw�oki. Chcia�em m�wi� z sam� Jessie, ale nie odpowiedzia�a na m�j telefon. Sekcj� zaplanowano na jutro, ale raczej nie zd��� przed czwartkiem. Chodzi o to, komendancie - zwr�ci� si� do Cappa - �e je�li b�dziemy zmuszeni prostowa� przedwczesne o�wiadczenie, wyjdziemy na niekompetentnych g�upk�w. To potrwa najwy�ej dwa dni. Sprawdzi si� kilka szczeg��w i b�dziemy mie� o niebo lepsze rozeznanie, co naprawd� jest grane.
- Jessie zgodzi�a si� na sekcj�? - spyta� Capp. -Wierzy� mi si� nie chce.
- Nie by�o potrzeby jej pyta� - odrzek� Dewitt, spojrzeniem prosz�c Clarence'a o poparcie.
- Oficjalnie, Karl, w obecnym stanie rzeczy musimy dzia�a� jak w przypadku niewyja�nionych okoliczno�ci. Dlatego s�dzi�em, �e powinni�my porozmawia�. Jak rozumiem, przeczyta�e� uwagi Dewitta.
- Manny Roth nie b�dzie tym zachwycony, szefie - rzek� Capp. Poczu� na j�zyku p�atek o��wkowego lakieru, kt�ry nie zatrzyma� si� na wardze. Wyplu� go. - On i Jessie trzymaj� si� razem. Nie zapominaj, �e to ona sponsoruje jego fundacj�.
- Nasz czcigodny burmistrz jest by�ym instruktorem golfowym, komendancie - przypomnia� Dewitt - a nie policjantem. S� pewne procedury...
- A nasz detektyw jest by�ym �d�ubkiem" - przerwa� mu Capp. -Gdyby� by� policjantemi mia� odrobin� wi�ksze do�wiadczenie, mo�e by� poj��, �e to zupe�nie inaczej wygl�da z punktu widzenia policji, ni� laboratorium Salinas.
- Moim zdaniem, szefie - zwr�ci� si� do Hindemana - nale�y jeszcze raz si� zastanowi�, komu przydzieli� t� spraw�. Wiem, �e moje miejsce jest przy biurku, ale Dewitt pracuje u nas dopiero dwa miesi�ce. Trudno by�o przewidzie�, �e co� takiego si� wydarzy, kiedy go przyjmowa�e�.
W ci�gu pi�ciu miesi�cy od �mierci Stevena Millera Dewitt przeszed� istne piek�o. Za zastrzelenie Millera aresztowano go pod zarzutem umy�lnego zab�jstwa; musia� znie�� trzy tygodnie procesu, poci�gaj�ce za sob� niezwykle dla niego bolesn� popularno�� cz�owieka z pierwszych stron gazet. Scen� uniewinnienia przez �aw� przysi�g�ych pokazano w pierwszym wydaniu wiadomo�ci CNN, a nast�pnego dnia powt�rzy�y to wszystkie trzy sieci telewizyjne.
19
camizelki kuloodpornej i apteczki Dewitt wozi� ze sob� dwie du�e, czarne orby komiwoja�era, zawieraj�ce komplet narz�dzi �ledczych. Wyj�� apa-at fotograficzny i zrobi� zdj�cia plam oleju i ich po�o�enia. Rusty :aszczeka�, lecz Dewitt go uciszy�.
- Co nowego? - spyta� Anderson, podchodz�c chwil� p�niej. Patrz�c w oczy m�odemu patrolowemu, palcem os�oni�tym r�kawic�
)ewitt wskaza� zmar�ego Johna Osbourne'a.
- Kto� go odwiedza� - rzek�.
Biuro szefa policji Clarence'a Hinde-
ana by�o najwi�ksze w budynku. Chocia� zegar �cienny wskazywa� 3:30, ewitt nie zd��y� jeszcze zje�� lunchu. Komendant Karl Capp i James ewitt siedzieli w szarych, stalowych fotelach na wprost zwierzchnika, �ry zasiada� za obszernym, metalowym biurkiem tworz�cym komplet fotelami. Okno za jego plecami wychodzi�o na malownicze wybrze�e irmel.
Karl Capp, kt�ry poci� si� chyba od urodzenia, ogryza� z zapa�em nie� o��wka numer dwa firmy Montel. Okr�glutki brzuszek przelewa� i si� nad ciasno zapi�tym pasem; siedzia� z wyci�gni�tymi nogami, �eby iwnowa�y� obci��enie. Jego twarz przypomina�a bia�o-czerwon� gumo-
pi�k�. Niezmiennie ponure spojrzenie maskowa�o jego prawdziwy itr�j. Gdy chcia� si� u�miechn��, z widocznym wysi�kiem przezwyci�a�
gniewny wyraz oczu. Odpryski ��tego lakieru z o��wka, kt�re ylepi�y mu si� do g�rnej wargi, wygl�da�y jak ropiej�ca opryszczka. Czu� si� nieswojo. By� najstarszym z policjant�w na p�wyspie Monte-. Przywyk� sam prowadzi� swoje sprawy, wi�c zwierzchnictwo Hinde-na traktowa� jako czysto formalne. Komendant nie lubi� siadywa� po tej >nie biurka. Uda�o mu si� ustanowi�, a nast�pnie egzekwowa� narzuco->rzez siebie zasady hierarchii. Oficjalnie by� zobowi�zany zg�asza� si� do :a Dewitta w celu om�wienia spraw. Zamiast tego, detektyw-sier�ant wzywany do jego biura, gdzie s�u�bowy fotel, niczym sk�rzany tron a� Cappowi poczucie bezpiecze�stwa. Clarence Hindeman, postawny czyzna solidnej budowy troch� po pi��dziesi�tce, starannie utrzyman� ikowat� br�dk� maskowa� cofni�t� doln� szcz�k�. Koszula z rozchylo-
ko�nierzem bardziej mu odpowiada�a ni� konwencjonalny krawat.
m�wi�, mia� zwyczaj gestykulowa�, a widoczne odciski na jego �nych d�oniach dawa�y �wiadectwo zami�owaniom do stolarki i wio�-wa. Odezwa� si� podniesionym, szorstkim g�osem.
Wygl�da to na samob�jstwo dzieciaka Jessie Osbourne. "app bez chwili namys�u odpar�:
- Wygl�da? Nie mamy tu nic do roboty. Raz dwa u�o�ymy do snu naszego oseska.
- Wygl�da na samob�jstwo - powt�rzy� Dewitt w zamy�leniu. - Par� rzeczy si� jednak nie zgadza.
- Co to u diab�a ma znaczy�? - oburzy� si� Capp.
- Chcia�bym zostawi� spraw� otwart� na kilka dni - wyja�ni� Dewitt. - Poczeka� na wyniki ekspertyz, zanim wydamy o�wiadczenie dla prasy. Ubranie odes�ano do laboratorium. Ludzie Jessie Osbourne kazali mi si� zwr�ci� do kuzynki, Priscilli Laughton, �eby zidentyfikowa�a zw�oki. Chcia�em m�wi� z sam� Jessie, ale nie odpowiedzia�a na m�j telefon. Sekcj� zaplanowano na jutro, ale raczej nie zd��� przed czwartkiem. Chodzi o to, komendancie - zwr�ci� si� do Cappa - �e je�li b�dziemy zmuszeni prostowa� przedwczesne o�wiadczenie, wyjdziemy na niekompetentnych g�upk�w. To potrwa najwy�ej dwa dni. Sprawdzi si� kilka szczeg��w i b�dziemy mie� o niebo lepsze rozeznanie, co naprawd� jest grane.
- Jessie zgodzi�a si� na sekcj�? - spyta� Capp. - Wierzy� mi si� nie chce.
- Nie by�o potrzeby jej pyta� - odrzek� Dewitt, spojrzeniem prosz�c Clarence'a o poparcie.
- Oficjalnie, Karl, w obecnym stanie rzeczy musimy dzia�a� jak w przypadku niewyja�nionych okoliczno�ci. Dlatego s�dzi�em, �e powinni�my porozmawia�. Jak rozumiem, przeczyta�e� uwagi Dewitta.
- Manny Roth nie b�dzie tym zachwycony, szefie - rzek� Capp. Poczu� na j�zyku p�atek o��wkowego lakieru, kt�ry nie zatrzyma� si� na wardze. Wyplu� go. - On i Jessie trzymaj� si� razem. Nie zapominaj, �e to ona sponsoruje jego fundacj�.
- Nasz czcigodny burmistrz jest by�ym instruktorem golfowym, komendancie - przypomnia� Dewitt � a nie policjantem. S� pewne procedury...
- A nasz detektyw jest by�ym �d�ubkiem" - przerwa� mu Capp. -Gdyby� by� policjantemi mia� odrobin� wi�ksze do�wiadczenie, mo�e by� poj��, �e to zupe�nie inaczej wygl�da z punktu widzenia policji, ni� laboratorium Salinas.
- Moim zdaniem, szefie - zwr�ci� si� do Hindemana - nale�y jeszcze raz si� zastanowi�, komu przydzieli� t� spraw�. Wiem, �e moje miejsce jest przy biurku, ale Dewitt pracuje u nas dopiero dwa miesi�ce. Trudno by�o przewidzie�, �e co� takiego si� wydarzy, kiedy go przyjmowa�e�.
W ci�gu pi�ciu miesi�cy od �mierci Stevena Millera Dewitt przeszed� istne piek�o. Za zastrzelenie Millera aresztowano go pod zarzutem umy�lnego zab�jstwa; musia� znie�� trzy tygodnie procesu, poci�gaj�ce za sob� niezwykle dla niego bolesn� popularno�� cz�owieka z pierwszych stron gazet. Scen� uniewinnienia przez �aw� przysi�g�ych pokazano w pierwszym wydaniu wiadomo�ci CNN, a nast�pnego dnia powt�rzy�y to wszystkie trzy sieci telewizyjne.
19
itowa� go stary przyjaciel, Clarence Hindeman, obecny szef komisa-olicji w Carmel, kt�ry zaproponowa� mu prac� detektywa-sier�anta vo utworzonym stanowisku, przewidzianym specjalnie dla kogo� no�ciach i do�wiadczeniu Dewitta. A Dewitt mia� nadziej�, �e uj�� t� ofert�, b�dzie wi�d� spokojn� egzystencj� tropiciela fa�-:h czek�w i skradzionych rower�w w niewielkiej miejscowo�ci zynkowej. Gdy znaleziono zw�oki Osbourne'a, wyczu�, �e w ich r�ce powa�na sprawa. Pewnie najpro�ciej by�oby si� jej zrzec; Dewitt , wymieniaj�c spojrzenia z Hindemanem, przecz�co pokr�ci� g�ow�, dda si� tak �atwo, ideman powiedzia� ostro:
'a sprawa podlega Dewittowi, Karl. B�dzie ci zdawa� sprawozdania, a�dego innego �ledztwa. Po to go tu sprowadzi�em. Pi�tna�cie lat w kryminalistyce. Z tego osiem jako ekspert s�dowy. Jeste�my wi�c lale przygotowani, �eby sobie z tym poradzi�... �igdy nie prowadzi� sto osiemdziesi�t siedem... to osiemdziesi�t siedem? - zdziwi� si� Hindeman. -A kto� wspomi-�j o zab�jstwie? Omawiamy samob�jstwo.
)n m�wi o zab�jstwie - zaprzeczy� Capp, wskazuj�c Dewitta. -ruje zab�jstwo.
otrzebuj� tylko kilku sprawozda� - sprostowa� Dewitt - niczego Zreszt� bada�em zab�jstwa jako ekspert kryminalistyczny. Nie imiaru si� teraz spiera� o natur� tego wypadku, syscy trzej wdali si� w kr�tki pojedynek s�owny, kt�ry zag�uszy� g�o�nym szczekaniem. Hindeman pozwoli� Dewittowi przyprowa-sa do komisariatu. Formalnie zakwalifikowano Rusty'ego jako k�. Hindeman zn�w wybuchn��. Dewitt dwukrotnie strzeli� pal-Lusty ucich� i u�o�y� si� spokojnie.
rowadzi�em tuziny zab�jstw - podsumowa� Dewitt. - Jest bardzo >�nica...
jst diablo du�a r�nica - sprzeciwi� si� Capp. !o to za akademickie dyskusje - rykn�� Hindeman. - Czyta�e� Dewitta o okoliczno�ciach wypadku, czy nie? e facet nie mia� piasku na podeszwach. �e obok by� jaki� olej vy. Przecie� to parking, jak rany Boga. I to maj� by� podejrzane no�ci, szefie? Trzymajcie mnie! Zdawa�o mi si�, �e m�wimy o synu )sbourne.
dpowiesz mu, Dewitt? - Mimo starej przyja�ni, mimo �e ich c�rki decznymi przyjaci�kami, jednak ze wzgl�du na rang� i stanowisko �anowi zale�a�o na zachowaniu dystansu. Wprawdzie od czasu do � zapomina�, ale w komisariacie stara� si� zwraca� do Dewitta po ;u. Nie m�g� sobie pozwoli� na faworyzowanie przyjaciela. d prostu badam wszystkie mo�liwe warianty - wyja�ni� Dewitt. -vow� rzecz�, kt�rej si� uczysz jako �d�ubek" - powiedzia�, spo-
gl�daj�c na Cappa - jest to, �e dow�d rzeczowy opowiada dok�adnie jedn�, zawsze t� sam� histori�. Anderson przeni�s� zw�oki. To dodatkowy k�opot. Je�li przeczyta�e� moje sprawozdanie, to musia�e� si� dowiedzie�, �e baga� Osbourne'a by� upchni�ty z ty�u baga�nika. Dlaczego? Mo�esz to jako� wyt�umaczy�?
- Kogo to obchodzi?
- Mnie obchodzi! Mam dow�d, kt�ry si� kupy nie trzyma.
- Zupe�nie nieistotny - obruszy� si� Capp.
- Zgoda. Nie b�d� si� k��ci�. Dow�d jest nieistotny i mo�e nie ma �adnego znaczenia. Ale nie dowiemy si� tego, p�ki wszystko nie u�o�y si� w ca�o��. Dlaczego robimy z ig�y wid�y? - zwr�ci� si� do Hindemana. -Prosz� tylko o wykonanie kilku pr�b, �eby wyeliminowa� wszelkie mo�liwe niespodzianki.
- Prosisz o wstrzymanie o�wiadczenia dla prasy. Nie zapominaj, �e chodzi o syna Jessie Osbourne. Mamy w tym roku wybory. Wiesz, co to
znaczy?
- Skoro w tym wydziale niekt�re osoby nie licz� si� z moj� opini�... -Dewitt skierowa� t� aluzj� pod adresem komendanta - prosz� o dodatkow� konsultacj�. Z opini� laboratorium Salinas b�dziesz si� chyba musia� zgodzi�?
- Nie zaczynaj ze mn�, Dewitt.
- To znaczy, tak czy nie?
Twarz Cappa nabieg�a krwi�, poprawi� si� na krze�le.
- Uwa�am, �e pope�niamy b��d. Powinno si� raz dwa zrobi� z tym porz�dek, wyda� o�wiadczenie dla prasy, i mie� wszystko za sob�. Wywlekanie jakich� przypadkowych okoliczno�ci nikomu nie pomo�e, a ju� najmniej Jessie Osbourne. A je�li Jessie b�dzie niezadowolona, to i Manny, a to ju� b�dzie bardzo niedobrze dla nas wszystkich.
- Karl - powiedzia� Hindeman z wyrzutem. - Ja nie zbieram g�os�w, tylko informacje. Twierdzisz z ca�� stanowczo�ci�, �e John Osbourne pope�ni� samob�jstwo? Nawet w �wietle tego, co odkry� Dewitt?
- Twierdz�, �e on g�wno odkry� - Capp zamy�li� si� na chwil�. -Opowiedz Bil�owi Saffeletiemu o kilku kroplach oleju i o tym, jak by� za�adowany baga�nik. Nie musisz mi potem m�wi�, jak ci� przyj�li w biurze prokuratora okr�gowego. Oszcz�dz� ci trudu. Ca�e miasto b�dzie si� z nas �mia�o.
Dewitt zwr�ci� si� do Hindemana:
- Zdaje mi si�, �e �le mnie zrozumiano. Jeste�my ma�ym, skromnie wyposa�onym komisariatem. Nie warto robi� wra�enia niekompetentnych, wydaj�c przedwczesne o�wiadczenie. Przyda�by si� po�egnalny list samob�jcy. Albo telefon do kogo� �wiadcz�cy o jego depresji. Co� w tym rodzaju. I znowu- musimy troch� podrepta� wok� wyja�nienia tych rzeczy. Chc� wiedzie�, sk�d jecha� Osbourne, dok�d si� wybiera�, czym si� zajmowa�. Chc� m�c zaprosi� Jessie Osbourne i zda� jej spraw� ze
21
iriego, co dzia�o si� z jej synem, powiedzmy, od sz�stej wieczorem
aj do sz�stej rano dzisiaj. Dziennikarze, je�li nie kto inny, b�d� si�
i grzeba� tak d�ugo, a� uda im si� dok�adnie zrelacjonowa� jego
i� dob�. Mamy si� nara�a� na to, �e nas prze�cign�?
Co ty na to, Karl?
Mnie si� to nie podoba. Facet zwyczajnie na�yka� si� spalin, szefie.
wajmy go. Nie ma co kroi� go na plasterki.
isty zawarcza� i przewr�ci� si� na grzbiet, oczekuj�c pieszczot.
Na razie zbierzmy wszystkie dowody � zdecydowa� Hindeman,
: si� na psa. � P�ki co wypadek ma pozory samob�jstwa, do-
enie w toku.
ipp zerwa� si� z niewygodnego krzes�a i jak burza wylecia� z biura.
B�dziemy mieli k�opoty - rzek� Dewitt.
Jak ten pies zesmrodzi si� w moim biurze, dowiesz si�, co to znaczy
dop�ty.
:witt i Rusty wynie�li si� w mgnieniu oka.
Jezdnia ton�a w ponurym mroku,
anym chwilami przez �wiat�a sygnalizacyjne i migaj�ce reklamy, inastobiegowy rower przemkn�� obok; furkocz�cy odg�os na skutek i Dopplera opada� w miar� oddalania si� pojazdu, przechodz�c mry j�k. M�czyzna kr�ci� si� przed publiczn� kabin� telefoniczn�, la� r�k� w kieszeni spodni, bawi�c si� schowanymi tam monetami, itrze cuchn�o spalinami. Po drugiej stronie, za brudnym oknem r�owa neonowa palma pulsowa�a miarowo, reklamuj�c wino an. Gdy drzwi baru si� otwiera�y, cz�owiek niecierpliwie czekaj�cy elefonie s�ysza� wrzask kibic�w z meczu Lakers�w, transmitowanego telewizj�. Zatrzyma� si� i zapatrzy� w telefon. Jego profil w s�abym e rysowa� si� jak wyci�ta sylwetka. Czy Lumbrowski podniesie i� s�uchawk�? Maj� ze sob� do pom�wienia, �czyzna wsun�� monet� do otworu i nas�uchiwa�, jak spada�a ?�c we wn�trzno�ciach automatu. Zd��y� si� ju� nauczy� numeru na
!�.
den dzwonek... Tupn�� niecierpliwie.
Rusz si� wreszcie - powiedzia� do siebie.
wa dzwonki...
Odbierz telefon, ty draniu!
H�? - odezwa� si� ochryp�y, zapijaczony g�os.
�czyzna zawaha� si�.
H�? - powt�rzy� Lumbrowski.
- Ca�y dzie� staram si� do ciebie dodzwoni� - odpowiedzia� po chwili jego rozm�wca.
- By�em bardzo zaj�ty. Kto m�wi, do diab�a?
- Radz� ci si� trzyma� bli�ej telefonu.
- Nie tw�j zasrany interes. D�wi�k odk�adanej s�uchawki.
M�czyzna zmru�y� oczy, staraj�c si� opanowa�. Odchyli� g�ow� i sapa� z oburzenia. On tu dzwoni, �eby pom�c, a tamten ma czelno�� przerwa� rozmow�. �Nie tw�j interes", doprawdy.
Wepchn�� nast�pn� monet� i nacisn�� numer.
-H�?
- Widzia�em ci� dzi� rano - powiedzia�. Cisza. Sapanie pijanego m�czyzny.
- My�la�em, �e si� zainteresujesz.
- Co o tym wiesz? - spyta� Lumbrowski.
- Mam pewne potrzeby.
- Chodzi o pieni�dze?
- Przyda�yby si�.
- Czy ju� kiedy� ubili�my interes?
- Nie.
- Teraz jestem zaj�ty. Mam sw�j rozk�ad dnia.
- Pewnie, �e masz. Ale ja ci� w i d z i a � e m. Zn�w cisza.
- Chcesz czego� ode mnie?
- To ty chcesz czego� ode mnie - nalega� rozm�wca.
- Nie s�dz�.
Lumbrowski znowu odwiesi� s�uchawk�.
M�czyzna waln�� pi�ci� w telefon, a potem szarpn�� gwa�townie za s�uchawk�. Obiema r�kami chwyci� za os�on� kabla, ca�ym ci�arem na niej zawis� i zn�w szarpn��. Potem jeszcze raz. Wreszcie si� zerwa�a.
Przygl�da� si� przez chwil� trzymanej w r�ku s�uchawce z zerwan� os�on� kabla, spod kt�rej wy�azi�y poszarpane druty, zwisaj�c jak ogon. Wepchn�� s�uchawk� na wide�ki i szybko przeszed� przez ulic� do baru. Wybra� miejsce w k�cie, gdzie �wiat�o nie razi�o go w oczy.
Po meczu pokazano w telewizji wieczorne �Najnowsze wiadomo�ci". By� w�a�nie przy trzecim piwie i czu� si� znacznie lepiej. Jaskrawo umalowana spikerka u�miecha�a si� fa�szywie, jak piel�gniarka. M�wi�a niskim, przyt�umionym g�osem: �Cia�o syna reprezentantki hrabstwa Sacramento Jessiki Osbourne, Johna Galbraitha Osbourne'a, znaleziono w okoliczno�ciach, kt�re rzecznik komisariatu policji w Carmel okre�li� jako wskazuj�ce na samob�jstwo. Nie podano �adnych szczeg��w, a dochodzenie jest w toku. Nasi informatorzy z programu pierwszego dowiedzieli si� jednak od os�b blisko zwi�zanych ze �ledztwem, �e nie wyklucza si� morderstwa. Prowadz�cy dochodzenie detektyw James De-
dm�wi� komentarzy. Wi�cej w tej sprawie w jutrzejszych �Wiadomo-
1 porannych�". M�czyzna pij�cy piwo odstawi� szklank�. Nie wy-
2 si� morderstwa - powt�rzy� w my�lach. Jeszcze jedno? - spyta�a kelnerka.
To wszystko zmienia - powiedzia� cz�owiek pij�cy piwo.
Dewitt okaza� plakietk� policyjn� przy bramie wjazdowej z Carmel do Pebble Beach, �eby unikn�� pi�cio-dolarowej op�aty pobieranej od turyst�w za przejazd tras� widokow� wok� p�wyspu. Detektyw doskonale si� orientowa� w labiryncie kr�tych dr�g wij�cych si� po�r�d przeszklonych domostw, powsta�ych w wyniku wsp�dzia�ania �wietnie zachowanej przyrody z osi�gni�ciami techniki budowlanej. Siedziby warte miliony dolar�w by�y ukryte w lasach cedrowych, w�r�d dzikich traw i krzew�w, otoczone aksamitn� zieleni� p�l golfowych, obwiedzione poszarpan�, nieregularn� lini� brzegow� wiecznie niespokojnego Pacyfiku. Dewitt nie m�g� si� nadziwi�, sk�d ludzie maj� takie pieni�dze. Pejza� bogactwa i przywilej�w roztacza� si� wok�, wprawiaj�c go w zawstydzenie. Nawet z pomoc� zwi�zku ledwie mu starcza�o na podstawowe potrzeby. Jego c�rka Anna po wypadku przebywa�a w Szpitalu Miejskim, gdzie u�o�ona w pozycji p�odu i pod��czona do aparatury podtrzymuj�cej procesy �yciowe, nikn�a w oczach. Skutek tego by� taki, �e nikn�y te� w oczach oszcz�dno�ci Dewitta.
Radzono mu, aby przeni�s� c�rk� do ta�szego szpitala publicznego, i kilkakrotnie si� nad tym zastanawia�. Poniewa� jednak do najbli�szego takiego szpitala musia�by jecha� dwie godziny, porzuci� t� my�l, uwa�aj�c �e codzienny kontakt z rodzin� mo�e pom�c Annie, cho� jak dot�d w jej stanie nie nast�pi�a najmniejsza zmiana. Lekarze, urz�dnicy, a tak�e duchowni, na r�ne sposoby pr�bowali przem�wi� mu do rozs�dku, Dewitt jednak nie rozstawa� si� z nadziej�. Nadzieja trzyma�a go przy �yciu przez ostatnich pi�� miesi�cy.
tr�tna my�l o pieni�dzach wci�� wraca�a, jakby w jego g�owie x�twarza� w k�ko t� sam� ta�m�: opadaj�ca spirala depresji,
tak nie znosi�. �eby pokona� samotno�� - �eby przetrwa� -bowa� optymizmu i nadziei. Mn�stwo krzepi�cych frazes�w ) si� w jego umy�le i stara� si� wierzy�, �e musi jecha� przez las, dz�c drzew. Wyczuwaj�c nastr�j swojego pana, Rusty wychyli� si� ;go siedzenia i przejecha� r�owym j�zorem od ko�nierza do ucha ta. Ten si�gn�� r�k� za siebie i podrapa� psa. Na widok bigla mego do drucianej prowadnicy, Rusty rzuci� si� do bocznego z g�o�nym ujadaniem. Zawsze lubi� mie� do czynienia z bezbron-przeciwnikiem. Dewitt pr�buj�c przekrzycze� t� kakofoni�, za-i� si� na podje�dzie wychodz�cego na ocean domostwa Priscilli iton.
sj�cie os�ania�o zadaszenie z drewna sekwoi zawieszone na kolumien-toloru orzecha - o kwadratowym przekroju - wznosz�cych si� na o�� sze�ciu metr�w. Przeszklone �ciany pozwala�y Dewittowi bez k�d spogl�da� poprzez budynek na rozpo�cieraj�cy si� za nim any, szarob��kitny ocean. Przy dwuskrzyd�owych d�bowych ich wisia� ogromny dzwon mosi�ny w kunsztownej orientalnej
Dewitt zamachn�� si� ramieniem i dzwon zabrzmia� dono�nym ciem. Wtedy detektyw zauwa�y� po lewej o�wietlony dzwonek ntowa� si�, �e dzwon by� rodzajem zmy�lnego urz�dzenia uruchamia->rzez wiatr, jakie ustawiano w zamiejskich posiad�o�ciach. Kupiony ne u Neimana-Marcusa.
ni Laughton by�a osob� tu� po trzydziestce, ubran� jak lalka, co :y jej pokroju zwykle �wietnie potrafi�. Bezb��dnie zrobiona twarz, a zapewne efektem dwugodzinnych zabieg�w kosmetycznych, har-;uj�ca z cia�em Jane Fondy. Przedrami� obwieszone srebrnymi aletkami. Opalenizna dwustuwatowa, gdy wzi�� pod uwag� obecn� i� i por� roku. Fryzura lwicy. W�ska, prowokuj�ca szczelina mi�dzy nimi z�bami �nie�nej bia�o�ci. R�owy b�yszczyk na ustach, blado-oczy, starannie dobrany makija� eksponuj�cy ko�ci policzkowe, :, patynowane kolczyki lekko ko�ysz�ce si�, gdy m�wi�a: Wi�c to pan jest tym detektywem. Pan Dewitt... Pani Laughton? Priscilla.
:stem zaprosi�a go do �rodka. Rozejrza� si� z nabo�nym podziwem, ; si� nieswojo, jakby znalaz� si� w muzeum. Sk�d w�a�ciwie mog�y tdzi� takie pieni�dze? Foyer z szarego granitu wiod�o do po�o�onego ialonu z wy�cie�anymi meblami pokrytymi specjalnie zaprojektowan� l�. Wsz�dzie kolorowe, �wie�e kwiaty o zab�jczo intensywnej woni. poziomowa budowla rozci�ga�a si� ku rozleg�emu, zadbanemu trawki, schodz�cemu fantazyjnie do Pacyfiku, kt�ry le�a� u st�p posiad�o-: wycieraczka. Detektyw zag��bi� si� w �ososiowej kanapie. Nerwowo
obraca� w palcach zwi�zan� czerwon� kokard� kraciast� torebk�, pachn�c� jak las sosnowy na wiosn�.
- Rozmawia�em z lud�mi pani ciotki - zacz��.
- Wiem. Zidentyfikowa�am Johna wczoraj wieczorem. - Umilk�a na chwil�. - Nigdy przedtem nie by�am w kostnicy.
- To bardzo przykre do�wiadczenie. �a�uj�, �e musia�a pani przez to przej��. - Zamilk�, a gdy podnios�a na niego oczy ci�gn�� dalej. - Mam nadziej�, �e zdaje sobie pani spraw�, jak trudno jest osi�gn�� post�py w takim �ledztwie jak to. Nie zetkn�wszy si� nigdy osobi�cie z ofiar�...
- Ofiar�?
- Zmar�ym - poprawi� si� Dewitt. Spojrza�a na niego z niedowierzaniem.
- Ka�dy dow�d, kt�ry odkryjemy, powie detektywowi znacznie wi�cej, gdy b�dzie zna� osobowo��, wzorce zachowania, zwyczaje zmar�ego. Powinno si� uszanowa� prywatno�� �mierci. Niestety samob�jstwo -niewczesna �mier� w niejasnych okoliczno�ciach � na to nie pozwala. My, wykonuj�cy czynno�ci �ledcze, kr�cimy si� z woreczkami z folii i dziwaczn� aparatur�, grzebi�c w ludzkiej prywatno�ci. Do�wiadczy�em tego tak�e z tej drugiej strony i wiem, jakie to nieprzyjemne. Ale taka jest nasza praca - polega na zdobywaniu informacji: im wi�cej ich zdob�dziemy, tym szybciej zako�czymy ca�� spraw�. M�wi� pani o tym, gdy� wsp�pracownicy pani Osbourne zdaj� si� tego nie rozumie�. Chyba zale�y im po prostu na odsuni�ciu jej od �ledztwa. M�wi� na podstawie osobistego do�wiadczenia i mam nadziej�, �e pani przeka�e jej moje s�owa, �e im ch�tniej rodzina wsp�pracuje z nami, tym szybciej zamyka si� dochodzenie i uznaje spraw� za zako�czon�. A pani wola�aby unikn�� rozg�osu - doda�, nie doczekawszy si� odpowiedzi.
Milcz�c bawi�a si� bransoletkami.
- Pomog�, w czym zdo�am - odrzek�a po chwili.
Dewitt otworzy� notatnik do stenografowania i przejrza� przygotowan� uprzednio list� pyta�.
- Bliscy - zw�aszcza rodzina - maj� pokus� koloryzowa� przesz�o�� zmar�ego. Nikomu to nie pomo�e. Ju� za p�no na stworzenie w�a�ciwej wizji Johna Osbourne'a � dorzuci�.
Za�o�y�a nog� na nog�, nadal idealnie wyprostowana.
- Zrobi� wszystko co w mojej mocy, detektywie.
- Chyba najlepiej b�dzie, gdy zaczn� od pytania, czy nie wie pani, dlaczego John Osbourne znalaz� si� w tych okolicach.
Zastanawia�a si� przez chwil�, co rozczarowa�o Dewitta, bo gdy ludzie za d�ugo my�l�, na og� redaguj� swe wypowiedzi.
- Mog�abym powiedzie�, �e by�o mu po drodze, to ca�kiem sensowne, prawda? Ale prosi� pan o szczero��, wi�c szczerze o�wiadczam: nie mam poj�cia.
- Utrzymywa�a pani z Johnem bliskie stosunki?
Bli�sze ni� reszta rodziny, to znaczy czasem rozmawiali�my ze sob�. arn� owc�, detektywie. Porozumiewa� si� z matk� za moim po�redni. Byli sk��ceni. Nie m�wili ze sob� od... teraz to ju� chyba b�dzie at.
\bsolutnie nic nie przychodzi pani na my�l? kr�ci�a g�ow�. \ co pani przypuszcza?
Lubi� t� okolic�. Domy�lam si�, �e jecha� do hrabstwa Orange albo id wraca�.
3 ile nam wiadomo, by� mened�erem w przemy�le rozrywkowym. To nacza�o, �e kto� musia� op�aca� jego podr�e, tymczasem nie li�my rachunk�w ani przy nim, ani w jego rzeczach. Nie dziwi to pani? Przykro mi, ale nie by�am wprowadzona w jego sprawy finansowe. \le by� mened�erem? To si� zgadza?
Fylko w najszerszym znaczeniu tego poj�cia. Reprezentowa� prze-ozrywkowy Sacramento. G��wnie kompozytor�w rockowych. Refo-rzepis�w podatkowych, praktyka rozlicze�, prawa autorskie - tym nowa�. No i ubezpieczenia. Warunki ubezpieczenia wielkich koncer-I teraz bardzo niekorzystne, wi�c szuka� jakich� sposob�w, by jn�� z agencji ubezpieczeniowych jak najwi�cej. Me nie anga�owa� si� w to zbytnio?
Hhyba nie. John sam pr�bowa� kariery muzycznej. To go poci�ga�o, wydaniu Los Angeles lub Hollywood, a nie prowincjonalnego aento. Lubi� si� pokazywa� w otoczeniu s�aw, przesiadywa� na i nagraniowych, kr�ci� si� za kulisami na koncertach. Jego ambicj� ale�enie do tego �wiatka. Do tego by mi pasowa�y narkotyki.
mieniec, kt�ry wyst�pi� na jej dekolcie, wpe�z� rozkosznie na szyj� po )kach. Rumieniec jest bezcennym narz�dziem �ledczym. Dewitt nie � zbytnio na detektorze k�amstwa, wierzy� natomiast, �e rumieniec > zawodzi.
Wiele si� mog�o zmieni� - odpowiedzia�a wymijaj�co. Zadzwoni�em do policji w Los Angeles. Nie zaskoczy to pani, �e iko pani kuzyna figuruje na niekt�rych listach wydzia�u narkoty-Tak, prosz� pani, jednak narkotyki. Nigdy nie wytoczono mu f, Nie by� aresztowany. Ale maj� go na listach. Zdaje sobie pani 5, co to oznacza?
ska�. Kolor oceanu zmienia� si� powoli jak sk�ra kameleona; gdy /w zmru�y� oczy, odni�s� wra�enie, �e ogl�da z g�ry wierzcho�ki niezmierzonej puszczy.
ii Laughton milcza�a. Usadowi�a si� jak modelka pozuj�ca do tu, w pe�ni �wiadoma w�asnych walor�w.
ednym z hase� tegorocznej kampanii Jessie Osbourne jest zaost-ustawy o narkotykach, prawda?
- Jessie zawsze zwalcza�a uliczny handel narkotykami, tak jest i teraz. Zabrzmia�o to jak wypowied� na konferencji prasowej.
- Czy John by� typem samob�jcy?
- Nie. W pierwszym odruchu powiedzia�abym, �e nie, z pewno�ci� nie by�. Ale w ko�cu, jak rozpozna� typ samob�jcy? Cz�sto nie wiemy, p�ki tego nie zrobi, prawda? John �y� w sztucznym �wiecie. Przemys� muzyczny jest... niepodobny do �adnego innego. W pewnym sensie John istotnie by� typem maniakalno-depresyjnym. W ci�gu ostatnich kilku lat nikomu nie uda�o si� z nim zbli�y�. Nawet mnie, a przecie� kiedy� byli�my prawie jak rodze�stwo.
- Pieni�dze?
- Przekle�stwo losu ci���ce na nim, jak mi si� zdaje. Praprzyczyna jego odsuni�cia si� od Jessie...
- Taka rodzina jak Osbourne'owie... Chcia�em powiedzie�, �e nale�� do historii Kalifornii... Istnieje maj�tek rodzinny, prawda? - spyta�, rozgl�daj�c si� po pokoju.
Za�mia�a si� z wystudiowan� pewno�ci� siebie, kt�rej - jak zapewne s�dzi�a - nale�a�o po niej oczekiwa�.
- Oczywi�cie. To, co tu wida�, jest jednak owocem pracy doskona�ego agenta rozwodowego. - Takie kobiety jak Priscilla Laughton nigdy nie u�ywa�y okre�lenia adwokat. - M�j m�� by� ceniony na tym polu. - Jej wymowa wskazywa�a na pochodzenie z Bostonu. - Nadal jest, prawd� m�wi�c. - U�miechn�a si� szeroko, zadowolona z ka�dej chwili swojego �ycia, z ka�dego swojego centa.
- Czy Johna odci�to od pieni�dzy?
- John nie by� ju� na utrzymaniu rodziny.
Dzia�a�a mu na nerwy. Mia� wra�enie, �e recytuje przygotowany tekst. Chwilami Dewitt ulega� z�udzeniu, �e pani Laughton odczytuje odpowiedzi z tablicy wy�wietlonej gdzie� nad jego g�ow�.
- Nie znale�li�my �adnego listu - rzek�. - To mnie niepokoi. Nie wie pani, gdzie John si� zatrzymywa�, gdy bywa� w tych okolicach? Czy czasem nocowa� tutaj u pani?
- Nie, tutaj nie. Jaki� czas temu zadzwoni� do mnie. Z Wybrze�a. Chcia� si� spotka�. Pojecha�am tam, ale �eby pan zobaczy� ten lokal, gdzie si� ze mn� um�wi�! Prosz� mi wierzy�, nawet nie wysiad�am z samochodu.