12966

Szczegóły
Tytuł 12966
Rozszerzenie: PDF

Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

 

12966 PDF Ebook podgląd online:

Pobierz PDF

 

 

 


 

Zobacz podgląd 12966 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 12966 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.

12966 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:

 

Daniel Liskowacki Cukiernica pani Kirsch Muszla od uzdrowiciela Muszla � �agodne echo, spokojna fala. Ten sam, niezmienny motyw. Po�ysk s�o�ca na ogorza�ej sol� i wiatrem sk�rze, cekiny leniwie wygarniane z piasku. A� tyle przyzwolenia na b�ahe, kiczowate szcz�cie czy pod�wiadoma pewno��, �e innego szcz�cia nie ma? Pewnie st�d �w nawyk, aby zbiera� na nie dowody. Pude�ka, koperty, woreczki pe�ne chrz�szcz�cych skorupek. I uczucie za�enowania, gdy ju� p�niej, du�o p�niej, trafi si� na nie w g��bi szuflady. Blade i zbyteczne, jak stru�yny paznokci, kt�re od tamtego czasu odros�y ju� tyle razy. Czy godzi si� wi�c nazywa� muszl� ten kamienny, kredowobia�y czerep, wype�niaj�cy moj� d�o� tak szczelnie, jakby to ona go ukszta�towa�a? Dobrze pami�tam u�miech, z jakim S. zjawi� si� u mnie, aby mi t� kamienn� muszl� podarowa�. W�a�nie u�miech, a nie dzie� czy por� roku. Bo to by� taki mocny, jasny u�miech, na kt�ry niecz�sto mo�emy sobie pozwoli�. A on obnosi� si� z tym u�miechem, jakby mia� do tego niezbywalne prawo. To musia�o dra�ni�. Chyba w tym czasie dyrektor PGR-u, gdzie S. by� zatrudniony jako mechanik, wyrzuci� go z pracy. Oczywi�cie, argumenty nie dotyczy�y u�miechu. Ale te� dla �adnej ze stron jakiekolwiek argumenty nie mia�y wtedy znaczenia. Argumenty to dystans, a oni �yli blisko, obok siebie. No wi�c pami�tam u�miech, gdy kaza� mi otworzy� d�o� i poczu�em w r�ku ob�y, ch�odny ci�ar. To by�a skamienia�a muszla. Twarda, g�adka i bia�a. Powiedzia�, �e mam j� bra� do r�ki, ilekro� opuszcz� mnie si�y. �e mam j� �ciska� mocno, gdy odejdzie mi ochota na ci�g dalszy. To jest energia � powiedzia� � niezniszczalna, wieczna. U�miecha� si�, by� wtedy w pe�ni swego �ycia. Niski, niepozorny m�czyzna. Musia� mie� w�wczas trzydzie�ci par� lat, ale �ywe, ch�opi�ce spojrzenie odejmowa�o mu ich troch� i rozprasza�o pierwsze wra�enie pospolito�ci. To dla takich jak on, na u�ytek socjalistycznej socjologii, ukuto miano: ch�oporobotnik. �aden tam centaur, ot, dwie po��wki zlepione w jedno klejem do wszystkiego: do tektury, ziemi, szk�a, cz�owieka i historii. Ale S. by� inny. W�a�nie dlatego, �e stara� si� by�. Nie: by� innym. By�. Kiedy go pozna�em � rok, mo�e dwa lata wcze�niej, nim darowa� mi t� muszl� � mieszka� z �on�, drobn�, pogodn� kobiet�, w jednym z szarych, pegeerowskich osiedli na obrze�ach Szczecina. Sw� kawalerk� dzielili z Tomkiem, przybranym synem. W pokoju by�o jeszcze miejsce na akordeon i psa. Na Bibli�, sztandar Zjednoczonego �wiata i perpetuum mobile. S. gra� na akordeonie ze szczero�ci� samouka: g�o�no i bez szczeg�lnej troski o czysto�� tonu. Pies � du�a, �yczliwa suka � ogrzewa� mi stopy, waruj�c przy krze�le. Biblia p�cznia�a od fiszek, zak�adek i podkre�le�. Sztandar namalowany by� kredkami na zeszytowym papierze w kratk� i przypi�ty do s�omianki na �cianie. Za� perpetuum mobile, kt�re mnie tam przywiod�o, na razie nie chcia�o dzia�a�. � To nic, m�wi� S., � to nied�ugo ruszy, zobaczy pan. Tylko co� jeszcze musz� sprawdzi� i troch� cz�ci przynie�� z zak�adu. Bo sam� zasad� to ju� znam. Ta zasada by�a wsp�lna dla wszystkiego, co robi�. Tworzy�a pewien system, o kt�rym rozprawia� z gor�czkowym o�ywieniem, ilekro� si� spotkali�my. Si�a jest w nas � powtarza� � ka�dy j� ma. Tylko trzeba j� z siebie wydosta�. Na dow�d wskazywa� mi zaznaczone obficie o��wkiem fragmenty Biblii. O Bogu m�wi�: ta Moc. Perpetuum mobile mia�o uwolni� ludzko�� od j�trz�cego wojnami po�cigu za energi�, a sztandar Zjednoczonego �wiata za�opota� ponad triumfem spe�nionego snu. S�siad�w S. interesowa�y namacalne dowody tej wyzwolonej przeze� si�y. Wskazywali na jego rodzin�. O�eni� si� z powa�nie chor�, a teraz, prosz�, kwitnie mu �onka. Dzieci mie� nie mogli, prawda. Ale gdy brali Tomka z sieroci�ca, by�o to dziecko, jak orzekli lekarze, oci�a�e umys�owo. I co? Dzi� Tomka na wywiad�wkach wychwalaj�. Ludzie powtarzali mi�dzy sob�: �Ten nasz S. ma dar. Dobr� r�k�. Uleczy� swoich, niech i nam swego daru u�yczy�. Pokazywa� mi te pierwsze listy pe�ne dzi�kczynnych b�ogos�awie�stw za przywr�cone zdrowie. Jeszcze nie by� Uzdrowicielem, do kt�rego ustawia�y si� kolejki. Ale i wtedy, gdy ju� by�, upiera� si� przy swoim: �Oni sami si� lecz�, ja ich tylko przekona�em, �e mog�...� Skamienia�a muszla i ze mnie mia�a doby� t� moc, t� iskr�, kt�ra drzemie w ka�dym okruchu �ycia. Znalaz� j� w polu, w czarnej, wzruszonej p�ugiem ziemi. To, �e j� znalaz�, nie by�o przecie� wcale prostym zbiegiem okoliczno�ci. Bia�oszara, oblepiona gruda mog�a by� w ko�cu czymkolwiek: wapiennym �upkiem, najpospolitszym kamieniem, kawa�kiem bydl�cej ko�ci. To, �e rozpozna� w niej muszl�, czyni�o z przypadku wydarzenie. Jak wi�kszo�� wa�nych wydarze�, nie planowane, troch� nag�e, ale przecie� na sw�j spos�b konieczne. Lubi� i potrafi� szuka�. Znosi� do domu pe�ne kieszenie skarb�w: za�niedzia�e, okryte glin� srebra, mosi�ne guziki oraz monety, kt�re ju� po pierwszym roztarciu mi�dzy palcami ukazywa�y oblicza dumnych niewiast, ga��zki laurowe i szpony drapie�nych ptak�w. W ten spos�b zgromadzi� u siebie wiele niegdy� pospolitych przedmiot�w � rogowy grzebie�, kostki do gry, pokrywk� puderniczki, kieliszek do jaj na mi�kko � kt�re dopiero wydobyte z wilgotnego mroku stawa�y w niepokoj�cym blasku tajemnicy. Wiedz�c, �e sprawia mi to rado��, obdarowywa� mnie czasem kt�rym� z tych skarb�w. Skamienia�a muszla jest spo�r�d tych podarunk�w najcenniejszym. To ca�kiem spora muszla, ledwie mo�na j� obj�� palcami d�oni. Zdumiewaj�ca w swojej wierno�ci temu, czym by�a. G�adka, jakby jeszcze wczoraj szlifowa�o j� morze. Przypomina raczej precyzyjny, artystyczny odlew ni� to, co kojarzy si� z szorstk� replik� w kamieniu. Jej wn�trze � ta �agodna wkl�s�o��, kt�r� tak ch�tnie odnajduj� w ka�dej muszli opuszki palc�w � pozosta�o niemal r�wnie delikatne i kusz�ce dotyk. S�awa, kt�r� S. zacz�� zdobywa� jako Uzdrowiciel, ros�a jak fala; im bli�ej by�a brzegu, tym stawa�a si� wy�sza. Ani ja, ani on nie wiedzieli�my w�wczas, �e ten brzeg jest wyj�tkowo blisko. Przez ma�y pok�j przechodzi�y t�umy. Pielgrzymki pokorne, nadziei pe�ne. Przyjmowa� grupami, po kilkana�cie os�b naraz. Tylko w ten spos�b m�g� przyj�� wszystkich. Siedzia� przy stole, ledwie w�r�d nich widoczny, tr�caj�c nogami upchni�ty pod st� akordeon. Zaczyna� od wyja�niania: w ka�dym jest Moc, trzeba j� tylko wydoby�. Czekali cierpliwie, a� sko�czy i po�o�y na nich wreszcie swe b�ogos�awione Moc� r�ce. Dyrektor PGR-u, kt�ry kiedy� wyrzuci� go z pracy, te� by� mi�dzy tymi lud�mi. Zas�uchany w sw� obola�� trzustk�. Przed dwupi�trowym blokiem na pegeerowskim osiedlu zatrzymywa�y si� autobusy z ca�ego kraju. Nie brakowa�o te� barwnych, l�ni�cych samochod�w na zachodnich, g��wnie niemieckich rejestracjach. Listonoszka d�wiga�a p�kat� torb�: podzi�kowania od uleczonych, pytania w�tpi�cych, pro�by bezradnych. To by�a po�owa lat osiemdziesi�tych. Wielki wybuch wiary w energoterapeut�w. Znak czasu, �lad innej, budz�cej si� w�a�nie wiary w cud? W inne, a rych�e i nag�e uzdrowienie? W�a�nie wtedy S. zacz�� budowa� dom. Fortuna, rzymska pani szcz�cia, pomyka�a chy�o na rydwanie z muszli. Muszla � najdelikatniejszy klejnot natury, a zarazem najtrwalsze z jej kruchych cacek. Czy� mog�a nie sta� si� symbolem? Macica morskiej piany, matka Afrodyty Anadyomene i Wenus wynurzaj�cej si� ze snu Botticellego. Wilgotne, r�owe usta, vulga, naczynie zap�odnione per�� oceanu, koncha nawo�uj�ca spragnionych kresu w�drowc�w. Amulet, kt�ry matki przekazywa�y c�rkom w dniu ich zam��p�j�cia. W obfito�ci wezbranej piany bywa�a te� muszla talizmanem bogaczy. Rozmna�a� si� i pomna�a�. Soczysta sakwo, alabastrowy mieszku! S. wznosi� sw�j dom z dala od osiedla, na zielonym wzg�rzu, kt�re dobrze by�o wida� z okien podmiejskich autobus�w. Ludzie pokazuj�c palcami, m�wili: �Uzdrowiciel si� buduje�. Dychawiczne autobusy i ci�gn�ce �odzie z muszli �mig�e delfiny. Tam nosy przylepione do szarych szyb, tu Neptun i Galatea owiewani rze�k� bryz�. Kurz biegn�cej pod g�rk� szosy i oceaniczny py�, �wietlisty od promieni. W ich centrum muszla, �o�e, �ono s�one od mi�o�ci. Blask wschodz�cego �ycia. To si� podobno w�a�nie tak i w�a�nie tam zaczyna�o. W g��bi w�d. W ich martwym mroku. Cho� przecie� nie tak zn�w martwym, je�li w chemicznym tyglu pe�nym wodoru, w�gla i azotu rozniecona zosta�a iskra. Ca�kiem zreszt� dos�ownie, je�li wierzy� nauce. Ca�kiem zreszt� poetycko, je�eli pomin�� bia�e kitle i sterylno�� laboratorium. (Czy zreszt� by�y bia�e? i czy biel r�wnie� nie by�aby barw� symboliczn�, dziewicz�?) Rok 1953, Chicago. Fatalna sceneria, jak na opis prapocz�tku. Bo cho� ju� nie prohibicja, nie spluwy pod p�aszczem, nie Johnny Wyka�aczka dobijany w podziemiach gara�u, to przecie� � z perspektywy �witu ludzko�ci, co wstawa� znad Moskwy (�Jutrzenka r�anopalca o dumnej twarzy robotnicy� � opisywa� to zjawisko Konstanty Ildefons ju� po swym sko�czonym romansie ze Szczecinem) � Chicago mog�o by� tylko brudem �wiata. Wprawdzie min�� ju� rok od �mierci pewnego nie wy�wi�conego gruzi�skiego popa, ale od �elaznej kurtyny wia�o ch�odem. Czy dlatego eksperyment chicagowskiego naukowca, L.S. Millera � w gruncie rzeczy tak bardzo b�d�cy na r�k� zwolennikom materializmu � nie doczeka� si� wi�kszego zainteresowania naszej prasy? W nag��wkach kr�lowa�y wodorowe l�ki, a tam, w Chicago, wod�r odpytywano na okoliczno�� �ycia. Szklane kolby i eksperyment o boskiej proweniencji. By�o tak: para kr��y�a w obiegu zamkni�tym przez mieszanin� amoniaku, metanu i wodoru. Poddawano j� co jaki� czas mocnym elektrycznym wy�adowaniom. Mimo woli nasuwa si� por�wnanie do elektrowstrz�s�w, kt�rymi budzi si� z martwych stygn�ce serce. Natomiast Miller (swoj� drog�, co za nazwisko dla kogo�, kto zapragn�� powt�rzy� dzie�o Stw�rcy) budzi� z martwych Nico��. Skutecznie. Po tygodniu skroplony w aparaturze kondensat zm�tnia�, potem sta� si� czerwony. Dokonano gor�czkowych analiz � ciecz o barwie krwi zawiera�a aminokwasy, jednostki strukturalne bia�ka. A wi�c naprawd� tak by�o? B�yskawice rozdzieraj�ce atmosfer� jako praprzyczyna? Dom nie by� jeszcze gotowy, gdy pies, kt�rego S. mia� od zawsze, wielka suka, daleka krewna alzackiego owczarka, zdech�a na raka macicy. Po betonowych, surowych labiryntach budowanego domu snu�y si� dwa syjamskie koty. B��kitnooka namiastka tamtej wierno�ci. Zwierz�cy trop biegn�cy wstecz, a� do �r�de�. W nauce przys�uguje im zreszt� termin cokolwiek gastronomiczny: rozcie�czony bulion pierwotny. Niesko�czone wody obsiane ziarnem aminokwas�w. Co jednak sprawi�o, �e lgn�y do siebie i ��czy�y w z�o�one bia�ka, �e pocz�y si� mno�y�? S. otwiera Bibli�: �a Duch Bo�y unosi� si� nad powierzchni� w�d�. Puka palcem: �I sta�a si� �wiat�o��. Jego roze�miana �ona k�adzie przed nami dro�d�owy placek. Akordeon wydobyty spod sto�u � fale Amuru. Odp�ywy i przyp�ywy: naukowego b�ogos�awienia, �e ju� wszystko wiemy, naukowej grozy, gnozy ciemnej, zapl�tanej, �e im wi�cej wiemy, tym wiemy mniej. Teoria Haldane�a i Oparina o �yciu powstaj�cym z prebiotycznych zwi�zk�w w oceanicznym bulionie zanegowana zostaje z nag��, ekstatyczn� determinacj�. Przez naj�wiatlejszych. Crick, laureat Nobla za wsp�udzia� w odkryciu DNA, nie ma w�tpliwo�ci: �ycie na ziemi nie mog�o powsta� samorzutnie. Fizyka i chemia k�ami�. �ycie na Ziemi zosta�o zasiane. Przez innych, obcych, przez przybysz�w. Radosne hosanna astrofizyk�w, astrobiolog�w, astroarcheolog�w, astromag�w. Nauka jest z nami, bo nic nie wie. Stajemy na powr�t u bram ciemno�ci. Mo�na nic nie wiedzie�, wtedy przem�wi� kamienie. Czy nie jest paradoksem, �e w�a�nie one, kt�re zwykli�my uwa�a� za constans wszelkiej martwoty � przekazuj� nam najdawniejsze sygna�y �ycia? Bo to przecie� skamieliny stanowi� jedyne tego �ycia �wiadectwo. Pierwszymi historykami �ycia byli i s� geologowie. Kusz�ca herezja: uwierzy� w �ycie kamieni. Ale mo�e nie wiary tu trzeba, tylko szacunku? Tej mieszcza�skiej namiastki uwielbienia. Dla ewolucji materii, kt�ra jest zapisana w minera�ach, g�azach, ska�ach. Materia. Matr w sanskrycie. Mutter. Matka. Gunfilt w Ontario i Fig Tree w RPA (prawdziwi odkrywcy gotowi wielbi� imiona odkrytych przez siebie l�d�w) � to w�a�nie tam przem�wi�y kamienie. W �onie kanadyjskiej i po�udniowoafryka�skiej ska�y odkryto skamienia�e praziarna �ycia. 1900 i 3200 milion�w lat temu. Liczby, kt�rych nie spos�b poj��. Ale patrz� przecie� na powi�kszone dwa tysi�ce razy zdj�cie spokrewnionego ze wsp�czesnymi bakteriami prokarionta. K��buszek bytu. A wi�c tak wygl�dali�my u zarania? My, ludzie, i brzozowy zagajnik pe�en wilgotnych ma�lak�w, i wielb��dy, i gru�lica, i foki uchatki, i niepylak apollo, i syjamskie koty w betonowym labiryncie nowego domu S., i ma��e, ukryte w ciep�ej ciemno�ci swej skorupy? Kiedy� S. przyszed� do mnie znowu i powiedzia�, �e jego �ona spodziewa�a si� dziecka. Ju� przestali wierzy�, a przecie�. Nie pyta� o muszl�. O to, czy zaciska�em na niej d�o�. Bieg� do swoich spraw. W g��b swojego czasu, kt�ry dopiero mia� rozb�ysn��, otworzy� si�. I nie wa�ne, czy w efekcie jednego o�lepiaj�cego wybuchu, pod ciep�em boskiego tchnienia, czy raczej jako owoc panspermii kierowanej, jak nazwa� ow� kosmiczn� ingerencj� Francis Crick. A potem by�o wzg�rze Ediacara w po�udniowej Australii. Raptem siedemset milion�w lat temu. Najstarsze z odnalezionych skamienia�o�ci �wiata zwierz�t. Organizm�w na tyle ju� z�o�onych, �e si� sk�ada�y we wzory i desenie b�d�ce g�odem �ywej formy, osobno�ci, jedyno�ci, jestestwa. Kr�g z zarysem krzy�a, wiotkie niby- pi�ro � mu�ni�cie wieczno�ci, i ten kszta�t tak podobny do �ladu, jaki zostawia w mokrym piasku meduza. Skok przez kolejne dwie�cie milion�w lat i nag�e zach�y�ni�cie bujno�ci� wczesnokambryjskich w�d: g�bki, mi�czaki, trylobity, rozgwiazdy, ramienionogi. Gdyby kolana nie mi�k�y przed �wi�to�ci� tych narodzin, mo�na by za�artowa� z naukowc�w. By� rozcie�czony bulion pierwotny, jest zupa z frutti di mare. W�a�nie wtedy nastaje trwaj�ce d�ugo kr�lestwo skamienia�ych muszli. Min�o pi��set milion�w lat, zanim S. da� mi zmienion� w kamie� skorup�. Muszla to szkielet zewn�trzny mi�czak�w wytwarzany przez nab�onek okrywaj�cego je p�aszcza. Najlepszy budulec dla kamienia. W�glan wapnia wyst�puj�cy pod dwiema postaciami � jak Cia�o w chlebie i winie � kalcytu i aragonitu. A potem przemienienie wt�re � w �ywy kamie�. Muszle, chemia organiczna na s�u�bie pulsuj�cego coraz gwa�towniej oceanu. Jedna z koncepcji nag�ego skoku zak�ada, �e w wodzie kipia�a ju� wtedy walka o byt, a pojawienie si� w okresie kambryjskim znacznej ilo�ci stworze� okrytych muszl� za tym przemawia. Muszla stawa�a si� twierdz� �ycia. Zamykam d�o� na mojej muszli. Czy mo�na sobie wyobrazi� jej �wiat? Jej czas? T� niepoj�t� czelu��? Pytania retoryczne, infantylne. Zb�dna jest zreszt� �aska takiej wyobra�ni, kiedy trzymasz w r�ku skamienia�� obecno�� w abstrakcyjnym p�dzie liczb i �wiat�w. Naoczno�� �lep�, lecz mo�e przez to bardziej wiarygodn�? Jak sprawiedliwo��? S. odnalaz� j� gdzie� w pobli�u swojego domu, tego na osiedlu, na polu obumieraj�cego PGR-u. W przestrzeni coraz bardziej niczyjej, wype�nionej pordzewia�ymi cz�ciami maszyn i czarnymi kr�gami zu�ytych opon mokn�cych na deszczu... Beseritz, Brunne. �wiat jeziora Glambeck. I dalej przez willowe Bezrzecze, a� po las nosz�cy kiedy� imi� G�ninitz. I dalej, a� po jego dom. I bli�ej, wcze�niej, g��biej. Dobra von Eickstedta, a potem ksi�cia kanclerza von Ramin. Gmina Dobra. Taka sobie. Takie imi�. Taka gmina. Tu �y�. W tej ziemi znalaz� muszl�. W ziemi, kt�ra by�a jeszcze bezimienna. Jej pierwsi mieszka�cy, wytw�rcy �upk�w krzemiennych, drapaczy i li�ciak�w paleolitu, tylczak�w �ukowych, m�wi� do nas wy��cznie j�zykiem kamienia. Nie zostawili po sobie nawet w�asnych ko�ci. Ale byli tu bardziej ni� my. A ju� na d�ugo przed nimi, pod nimi, w g��bi gleby, ros�o, p�cznia�o to, co by�o ziarnem czasu. Muszla w tej s�onej ziemi odebranej pramorzu? Kiedy? Gdy przelewa�y si� przez ni� niesko�czone prawody? Czy ju� za naszej, geologicznej pami�ci? Kiedy czo�o ostatniego skandynawskiego lodowca, jakie� pi�tna�cie tysi�cy lat temu, utrwali�o si� na linii dzisiejszego polskiego wybrze�a? Czy p�niej jeszcze, w holocenie, gdy l�dol�d umiera�, cofa� si�, a jego martwy j�zor zostawia� za sob� tundr�? Kiedy wylizywa� skamienia�e muszle wryte w piach, co by� niegdy� dnem karbo�skiego oceanu? Narodziny Ba�tyku, pulsowanie lodowatego jeziora, to wszystko sta�o si� raptem tuzin tysi�cy lat przed nasz� er�. Jakie� wi�c wznoszenie si� i opadanie w�d wcisn�o moj� muszl� w morenow� glin�, namu� �yzny, fundament tego �wiata, w pole, na kt�rym znalaz� j� S.? Na d�ugo przedtem (oto nasz krawiecki centymetr do pomiar�w wszech�wiata) nim mi j� podarowa�, trafi�y do mych r�k pachn�ce �wi�tecznym igliwiem prezenty. Wielkie, barwne albumy Augusty i Buriana. Fantastyczny fotoplastykon rzeczywisto�ci, kt�rej istnienia dziesi�cioletni ch�opiec nie m�g� nawet podejrzewa�. To nie by� czas, w kt�rym gumowe Spielbergowskie dinozaury by�y zaledwie maskotk� do��czan� do hamburger�w McDonalda. To nie by� �wiat, w kt�rym kolorowa ilustracja mog�a by� powszechnym no�nikiem wiedzy i �r�d�em zachwytu. Do tej pory pochyla�em si� nad br�zami reprodukcji bitwy pod Grunwaldem, nad karykatur� czarnego Prusaka w pikelhaubie, kt�ry szturmowa� bramy dysz�cego Komun� Pary�a, zanurza�em si� w szaro�ciach i sepii rodzinnych fotografii, w o�owianym, rozmazanym nurcie zdj�� z pierwszomajowych pochod�w, nad kt�rymi czerwieni�y si� tylko tytu�y gazet. Kipi�ce kolorami ksi�gi o ba�niowej przesz�o�ci by�y mi wi�c Ksi�gami Objawienia. Smoki i jaskiniowi ludzie wyroili si� w mym �wiecie, a przesz�o�� zapisana na murach i przedmiotach wyblak�ym, niemieckim gotykiem sta�a si� bardziej jeszcze nierealna ni� dewon, jura, perm. Kr�lestwo paleontologii, poszerzane kolejnymi ksi�gami, zapanowa�o nad moim �yciem. Moje oczy spotyka�y z�e spojrzenia �ypi�cych z sylurskiego morza g�owonog�w. I ujrza�em papro� z karbonu odci�ni�t� w skale tak wyra�nie jak �lad stopy Pi�taszka w morskim piasku. I pozna�em p�azy wychodz�ce na l�d z hardo�ci� konkwistador�w i us�ysza�em zakl�cie, kt�re i dzi� m�g�bym powt�rzy� przez sen: �Ichtiostega, kt�rej szcz�tki znaleziono na Grenlandii jednoczy w sobie cechy rybie i p�azie�. I uwielbi�em cytrynowomalowan�, krwio�ercz� inostrancewi�, w kt�r� si� zmienia�em w zabawach, by d�awi� mego przyjaciela, dimetrodona. Obejrza�em dok�adnie sw�j kciuk przeciwstawny, od kt�rego zacz�� si� marsz triumfalny homo erectus, i czci�em dumn� postaw� starca z Cro-Magnon, gdy krzepki i pewny swej w�adzy nad �wiatem wraca� do obozowiska objuczony upolowan� zwierzyn�. Wiara w zdzieraj�c� kolejne zas�ony nauk� uderza�a we mnie stokro� silniej ni� �piew kobiet w ch�odnych wn�trzach ko�cio��w, za�amany promie� �wiat�a na nagich stopach Ukrzy�owanego i s�ony smak wody �wi�conej, kt�ra zostawa�a na opuszkach palc�w. Wielkie, pachn�ce mirr� domy o imionach, kt�re nie by�y mi znane ani wtedy, ani te� przez wiele p�niejszych lat � monumentalny St. Jakobkirche, Garnizonkirche pot�ny jak bunkier, strzelisty Bugenchagenkirche, i m�j wielkanocny, rozsiewaj�cy wo� jaj na twardo i bukszpanu, ale zimny sw� ascetyczn� architektur� Kreutze Kirche, nie mia�y szans wobec ryt�w skalnych w Font-de- Gaume, Altamiry, Lasaux i Les Combarelles, poch�wk�w z V�stonic czy Grotte des Enfants. Stawa�em przed lustrem okryty sk�r� jelenia, w naszyjnikach z nied�wiedzich z�b�w, z palet� rozrobionych t�uszczem na �osiowej �opatce mineralnych farb. By�em sob� tak mocno, �e a� bola�o. Sk�d mog�em wiedzie�, �e ju� niebawem zakie�kuje zw�tpienie, �e australopitek, m�j praprzodek, utraci pozycj� pierwszego na li�cie, �e wykopaliska z Tanzaniki wyd�u�� bieg ludzkich dziej�w, poddaj�c ostrej krytyce klasyfikacje dotychczas odkrytych szcz�tk�w i �e brakuj�ce ogniwo jest coraz bardziej brakuj�ce, tak brakuj�ce, �e zas�ony spadaj� na nowo. Czy� zreszt� mog�o to dla mnie mie� wtedy jakiekolwiek znaczenie? Przecie� by�em. Od samego pocz�tku, od zarania. Ja. �ona S. zmar�a w szpitalu w �smym miesi�cu ci��y. Zupe�nie nagle. Bez l�ku, jaki niesie ze sob� choroba. Jeszcze rano jad�a kompot z wi�ni, rozmawia�a z kobietami na sali. Przedwcze�nie urodzony ch�opiec zmar� wkr�tce po niej. S. us�ysza� potem od lekarza, �e on i jego �ona nie powinni byli podejmowa� tego ryzyka. Nie z jej zdrowiem. S. rzadko by� widywany w ko�ciele. Dziecko nie by�o ochrzczone. Ksi�dz bardzo d�ugo nie godzi� si�, aby je pochowa� na cmentarzu. Zagl�dam jeszcze czasem do albumu Augusty i Buriana. Groby lud�w pierwotnych i poch�wki mieszka�c�w jaski� poruszaj� mnie niemal tak samo jak kiedy�. Te cia�a u�o�one na boku, podkulone nogi, d�onie pod g�ow�, u�o�one w podo�ek, jak do snu. Sen ko�czy si� przebudzeniem. A wi�c i dla nich by�o ono oczywiste? Pomi�dzy ko��mi zmar�ych przed tysi�cami lat, u ich ostatniego wezg�owia, p�niejsi odkrywcy znajdywali muszelki. Bardzo wiele muszli i muszelek. I powiedzieli sobie, ci odkrywcy, �e owe muszle znacz� na pewno wiar� w nie�miertelno�� cia�a. Naukowcy twierdz�, �e muszla r�wnie� u chrze�cijan widnia�a jako znak nagrobny. Dom duszy, koncha dla per�y. Ziemska pow�oka. S. nie doko�czy� stawiania domu. Po prostu przesta�. W �rodku i tak dawa�o si� �y�. Chocia� ch�odno od betonu � by� przecie� dach. I schody na pi�tro, kt�rego nie by�o. Przez jaki� czas jeszcze ludzie przychodzili do niego, by im pom�g�. Na b�l krzy�a, wod� w kolanie, rwanie w piersi, wrz�d �o��dka. A mo�e bardziej po to, aby go zobaczy�. Uzdrowiciela, co nie uzdrowi� swoich. Nie szydzili wprost. Nie pokazywali palcami. Patrzyli i odchodzili. Syci nowej mocy. Mocy �ycia, kt�re zosta�o przy nich. Nawet wtedy, gdy byli chromi, cierpi�cy i starzy. Ale byli. Oni byli. Widywa�em go potem jeszcze. Czas jaki� chodzi� nie ogolony, z niechlujn� ostentacj� �wie�ego wdowca. Kt�rego� razu wyzna� jednak, �e raj� mu �on�. Ale on jej nie chce, bo m�oda i nic nie rozumie. Nie zapyta�em, co znaczy owo nic. Jego w�asne nic, czy mo�e Nic Wszechrzeczy? Nic tajemnic odebranych ziemi? Nic ziemi, kt�ra przyjmuje i oddaje? Powiedzia�em tylko, �e wci�� mam t� jego muszl�. �e takie to niby �ycie. Ale �ycie. S�ucha� nieuwa�nie. Z wyrozumia�o�ci�, jak� okazujemy wobec dzieci. Ostatni raz spotka�em go par� lat temu na ulicy, w przelocie. Powiedzia�, �e Tomek, jego przybrany syn, chce si� �eni�. By� g�adko ogolony. Pachnia� wod� kolo�sk�. Pyta�, czy zbieram jeszcze stare przedmioty? Nie odwzajemni�em pytania. By�o daleko i osobno. Niedawno natrafi�em na jeszcze jeden, nieznany mi dot�d w�tek symboliki zwi�zanej z muszl�. U�ywana w �redniowieczu jako czarka na wod� uchodzi�a za atrybut pielgrzym�w. Kojarzono j� wi�c z uczniami, kt�rzy szli do Emaus. Tyle, �e oni nie rozpoznali Tego, kt�rego spotkali na swej drodze. Niech�e b�dzie czark� na wod�. Od w�d praoceanu po wod�, kt�rej �akn� w�drowcy. Odleg�o�� spora. Lecz mo�e si� okaza�, �e to ca�kiem blisko. Kwestia miary. No i pragnienia. Dwie monety mojemu Ojcu To do�� pospolita moneta, je�li zwa�y�, �e jesieni� 1932 roku, gdy wprowadzano j� do obiegu, wybito jej prawie szesna�cie milion�w sztuk, a w roku nast�pnym kolejne dziewi�� z ok�adem. Nic te� dziwnego, �e dla numizmatyk�w nie ma szczeg�lnej warto�ci i na kolekcjonerskim rynku ta�sza jest od innych dwuz�ot�wek z lat trzydziestych. Zar�wno od m�odszej o dwa lata monety z Pi�sudskim, jak i od tej z �aglowcem, kt�r� uczczono pi�tnastolecie budowy Gdyni. Ale to w�a�nie owa pospolito�� � lub raczej powszednio�� � sprawia, �e srebrny kr��ek, kt�ry le�y przede mn� na biurku, jest dla mnie szczeg�lnie cenny. Jako �wiadek. Czego? Mo�e powinienem napisa�: Historii? Ale czy to nie za du�a litera na ma�� monet�? Napisa� wi�c: �ycia � ma�� ju� liter�? Z�udzenie, �e wielko�ci� liter tworzymy miar� jakiejkolwiek rzeczywisto�ci. Lepiej niech zostanie samo s�owo: �wiadek, bo �wiadczy�, to nie tylko dawa� �wiadectwo, lecz i by� �wiadomym � czasu, ludzi, zdarze�. Wierz�, �e ta �wiadomo�� przytrafia si� r�wnie� rzeczom. Mojej dwuz�ot�wce przytrafi�a si� niew�tpliwie. I nie zast�pi�by jej w roli �wiadka �aden menniczy cymes. Bo �niedzia�by w zakamarkach czyjego� pugilaresu, w inkrustowanym suto bursztynem puzderku z napisem �Pami�tka z Jastarni�, albo i w albumie specjalnej konstrukcji, takim, co pozwala bez k�adzenia na d�oni obejrze� monet� od strony awersu i rewersu. Tymczasem moja dwuz�ot�wka to taki pieni�dz, kt�ry kr��y jak krew, nieustannie. Nieustannie nie znaczy jednak � bez ko�ca. O tym, �e by�a w ci�g�ym obiegu, m�wi jej wygl�d. Wypolerowana dotykiem a� do zatarcia rysunku, wyg�adzona po brzegu, zszarza�a. Starczy jednak dobrze j� o�wietli�, aby rozb�ys�a w�asnym �wiat�em. Wtedy mo�na si� przekona�, �e to naprawd� pi�kna moneta. Z rozmys�em u�ywam s�owa: pi�kno, bo ono tu jest. W tym klasycznym profilu kobiecej twarzy, w otaczaj�cej j� promieni�cie aureoli k�os�w, w mi�kko sp�ywaj�cych na kark fa�dach chusty. �e to pi�kno zbyt patetyczne? Akademizm nadto g�adki? Nie s�dz�. Styl wpisany jest w czas. Mo�na by jedynie spyta�, czy moneta z roku 1932 powinna by�a przywo�ywa� echo grottgerowskich Polonii i Lithuanii? Nie wiem. Mo�e nie. Ale warto pami�ta�, �e w niepodleg�o�ciowych defiladach uczestniczyli wtedy, �yj�cy jeszcze, przebrani w rogatywki z barankiem i traktowani jak �ywe symbole, uczestnicy le�nych potyczek Mieros�awskiego i Hauke-Bosaka. Policzmy zreszt� inaczej: to by�a moneta kraju wolnego raptem od czternastu lat. Pozostaj�c przy estetyce bez polityki: rysunek na rewersie jest wyj�tkowo jasny i czysty. Mo�e tylko awers � orze� otoczony napisem �Rzeczpospolita Polska� � sprawia wra�enie zbyt zag�szczonego. Ale awersy nowo�ytnych monet s� jedynie urz�dowym dope�nieniem opowie�ci, kt�re dziej� si� po ich drugiej stronie. Moja opowie�� powinna zacz�� si� od chwili, gdy otrzyma�em dwuz�ot�wk� z g�ow� pszenicznej panny. Gdy otrzymali�my, moja �ona i ja, dwie dwuz�ot�wki z tym wizerunkiem. Bo to by�y bli�niacze monety � podarowane nam w dniu naszego �lubu. Ofiarowa� nam je stryj Joli, Konrad. Skromny, cichy, w ka�dej chwili got�w si� wtopi� w t�o, usun�� w cie�. Stryj Konrad by� kolejarzem, zawiadowc� na ma�ej stacyjce, gdzie� na Dolnym �l�sku. Ci, kt�rym nie jest obca t�sknota za takim oddaleniem od zgie�ku, za wa�niejszym od samej podr�y rozk�adem jazdy, powinni w tym momencie poczu� � wraz z woni� sadzy i naoliwionego �elaza � zapach spe�nienia. Stacja Nigdzie, albo raczej Wsz�dzie, stukot k�, Absolut Czasu, kt�ry wyznacza bieg poci�g�w i rzeczy. Nigdy nie by�em na tej stacji. Czerwona czapka, czarny rower, g�o�no tykaj�cy zegar, na spodeczku szklanka herbaty dr��ca na znak, �e towarowy nadje�d�a planowo. Okruchy rzeczywisto�ci tak zanurzonej w konwencji, �e a� nierealnej. Jak dwie srebrne monety wyjmowane czasem z szuflady w komodzie okrytej haftowan�, lekko po��k�� serwet�, a mo�e z pude�ka na nici, guziki i fotografie, kt�re le�a�o ukryte po�r�d zapachu naftaliny i lawendy na g�rnej p�ce ciemnej, skrzypi�cej szafy. �ona stryja Konrada, wi�niarka niemieckiego obozu, umar�a na kilka lat przed moim �lubem. Nigdy jej nie widzia�em. Jak tego miejsca, szlabanu z nad�amanymi wide�kami, w kt�re wesz�a rdza, zakurzonych krzak�w agrestu przy oknie, kalendarza ze zdzieranymi kartkami nad sto�em okrytym cerat� w wyblak�e malwy. Nie chc� ocenia� tego �ycia, ocala�ego z wytatuowanym na przedramieniu numerem. Ale ci, kt�rzy byli blisko ich obojga, m�wili o tym zwyczajnie: �Cierpliwy by� dla niej, jak jaki� �wi�ty�. Najwidoczniej dramat mia� dla nich wymiar powszednio�ci. Cierpliwo�� z Paw�owego hymnu mi�o�ci, kt�ra cierpliwa jest? Spokojny profil kobiety w kr�gu srebrnych k�os�w. Delikatne ciep�o, kt�re moneta przejmuje od r�ki. Dwie monety w jednej d�oni. Nie mieli dzieci. By�o tylko w�asne, wielkopolskie dzieci�stwo: zabawy w Indian z powie�ci Maya, i on, najstarszy w�r�d braci, a najwi�ksza mi�dzy nimi gelajza, kt�remu zawsze przypada�a rola bladej twarzy. Czy ju� w�wczas postanowi� zachowa� srebrne dwuz�ot�wki? Jak do niego trafi�y? Czym by�y dla niego, �e trzyma� je przy sobie p� wieku, aby w ko�cu ofiarowa� je nam, z tak widocznym, cho� ukrywanym wzruszeniem? Nie spyta�em o to ani wtedy, p�ki jeszcze �y�, ani nigdy potem. Nie przywi�zuje si� wagi do przesz�o�ci, gdy wszystko, co istotne, wydaje si� przysz�o�ci�. Przysz�o�ci� w�asn� wobec przesz�o�ci cudzej. Ale mo�e i dobrze, �e nie wiem nic o tych dw�ch pieni��kach. Nie wiem, wi�c mog�o by� jak zechc�. A by�o tak: schowa� je w drewnianym pi�rniku z zasuwanym wieczkiem. Niezwyk�o�� tego wynalazku zawsze budzi�a jego podziw: znikaj�ca zas�ona, wrota Sezamu usuwaj�ce si� na zakl�cie. Zapach wch�oni�tego przez drewno atramentu i wilgotna wo� stolarskich stru�yn, jak� przesycone s� o��wki. Na bocznych �ciankach pi�rnika szarotki, wyr�ni�te jak �ywe. Ich znajoma opuszkom palc�w rozeta, pami�tana przez sk�r� a� do ko�ca. Uczniowska, �wi�ta krypta. To tu z�o�y� dwie monety, za kt�re m�g� przecie� kupi� co� w sklepie na rynku. Nie bardzo rozumia� zreszt�, dlaczego to robi. Powtarza� sobie, �e na dobr� wr�b�. Lecz nie wiedzia�, co mia�aby mu w�a�ciwie wywr�y�. Dalekie podr�e, czy te� czapk� zawiadowcy z czerwonym otokiem? �nie�ne szczyty Afryki, po��k�ych tubylc�w nad brzegiem Gangesu, bia�ego nied�wiedzia staj�cego na dw�ch �apach naprzeciw zaprz�gu husky, a mo�e wo� maciejki w usypiaj�cym ogr�dku, dr��cy p�omyk nafty w lampie obnoszonej wzd�u� tor�w, sadz� naros�� czarn�, oleist� warstw� pomi�dzy skrzyd�ami okien, za donic� z pelargoni�? A wi�c pi�rnik: trzewia ch�opi�cego sanktuarium. Ofiara z tera�niejszo�ci, obiata przysz�ym bogom. Sprzeczno��. Przecie� pisa�em, �e monety by�y w nieustannym obiegu. Brak sprzeczno�ci: jeszcze zanim do niego trafi�y, przesz�y przez wiele kieszeni i nieraz z brz�kiem pada�y na lad�. Mo�e zreszt� dopiero wtedy zdecydowa� si� je zatrzyma�, w siedem lat od daty emisji, ju� nie ch�opiec, lecz m�odzieniec, z�oto-polsk� jesieni�. Magiczne siedem lat, chudych i t�ustych na przemian, a czasem r�wnocze�nie. W tych dniach traci�y warto�� i z godziny na godzin� stawa�y si� znaleziskiem z Herkulanum, na kt�re spad� z nieba wulkaniczny �ar i �wir, cz�ci� Priamowego skarbu, okrytego ziemi� wzg�rza Hisarlik, talarem z zatopionego u brzeg�w Nowej Ziemi hiszpa�skiego galeonu... Okruchem Srebrnego Wieku, w kt�rym ludzie poj�li, �e najpierw buduje si� dom, wi�c stawiali sobie sza�asy z ga��zi i li�ci, nauczyli si� sia� zbo�a, ale poj�li tak�e, �e z�o bywa smaczniejsze od dobra, a dobro od z�a s�absze, i kpi� pocz�li z bog�w, i wydali wojn� �mierci, zabijaj�c si� nawzajem. Srebrny Wiek zawsze jest jednak przesz�o�ci�. A t�skni si� tylko do przesz�o�ci. Odkopane, przywo�ane. Ludzkie losy, twarze, gesty, z jakimi moneta, ka�da moneta, oswaja si� na przestrzeni wiek�w. Kusz�cy punkt widzenia: w�dr�wka pieni�dza. Dzieje jednej monety. Zimna kamera, zbli�enie � dramat w cyklu dynamicznych miniatur. Wbrew pozorom wi�cej tu nachalnej poetyczno�ci ni� szansy ujrzenia czegokolwiek. Zbyt szybko kr��y ta moneta codziennych transakcji, aby mo�liwy by� fotoplastykon z portretami. Za��my, �e moja dwuz�ot�wka by�a w obiegu przez lat sze��. I ka�dego dnia � co zdaje si� by� szacunkiem skromnym � przechodzi�a z r�k do r�k dwa razy. W skali rocznej, przy pewnym zaokr�gleniu (niechby i w d�, uwzgl�dniwszy leniwe niedziele) daje to liczb� siedmiuset os�b, kt�re by�y jej chwilowymi posiadaczami. Liczba ta pomno�ona przez lat sze�� tworzy armi� czterech tysi�cy dwustu ludzi. Portret zbiorowy mrowiska? Szerzej jeszcze: panorama lasu? Katalog numizmatyczny informuje precyzyjnie: srebro pr�by 750, waga 4,4 grama. Srebrna dwuz�ot�wka poprzedzaj�ca w czasie t� moj� � tak�e z g�ow� panny, cho� panna to ho�a, dziewoja raczej � wypuszczona w obieg w 1924 roku, wa�y�a gram�w 10. Dziarska panna na s�u�bie u Grabskiego. I sucha konstatacja faktu: od roku 1932 a� do wybuchu wojny srebrne polskie monety nie maj� ju� pokrycia nominalnej warto�ci w zawartym w nich srebrze; przypada go od tej chwili 2, 2 grama na 1 z�oty polski. Akurat od roku 1932? Akurat. Czas odci�ni�ty mennicz� pras�. Rok 1932. Dok�adnie w p� drogi sze�cioletniego kryzysu. Dramatycznie wzrasta bezrobocie. Emigracja zarobkowa, najwy�sza w okresie mi�dzywojennym, przekracza stan alarmowy: za chlebem wyje�d�a z Polski dwa miliony os�b. Skala makro wed�ug Ma�ego Rocznika Statystycznego. Delikatnie �y�kowana b��kitnozielonymi nitkami rzek mapa kraju wczepionego w Ba�tyk chud�, w�sk� wypustk�. Zapach butwiej�cego papieru, satynowanego g�adko, zadrukowanego rz�dami cyfr w Zak�adach Graficznych w Bydgoszczy. Ze sk�adem Komitetu Redakcyjnego G��wnego Urz�du Statystycznego, niby z imionami �pi�cych rycerzy, na odwrocie pierwszej, kremowo z��k�ej strony: przewodnicz�cy Edward Szturm de Sztrem, cz�onkowie � Stefan Szulc, Ignacy Kr�utler. W tym zbiegu nazwisk, z kt�rych �adne nie jest s�owia�skie � suma tamtej Rzeczpospolitej, tylu narod�w, tylu oczarowa�, tylu krzywd. Rok 1932. Najni�sza od lat produkcja wszystkiego � w�gla kamiennego (ponad 10 tysi�cy ton mniej ni� w roku poprzednim!), spirytusu, cygar... Drastyczny spadek spo�ycia �elaza (o po�ow� w por�wnaniu z rokiem 1931), cukru (o dwa i p� kilograma na jednego mieszka�ca w stosunku do roku 1929), piwa (o dwa litry). A przecie� ten �wiat stoi wci�� na w�asnych nogach, milionach plec�w, tysi�cach lad sklepowych i stolik�w restauracyjnych. Sklep�w z artyku�ami kolonialnymi jest 193 376. Zak�ad�w gastronomicznych � wyszynk�w z w�dk� lan� w graniasto r�ni�te szklanki, jad�odajni z domow� w�tr�bk�, cukierni o marmurowych stolikach, na kt�rych zakochani pisywali serdecznym palcem inicja�y mi�o�ci, bia�oobrusych lokali z kelnerami we frakach, co przyjmowali zam�wienia na sznycel ciel�cy i jawajskie grejpfruty z lodu � 33 785. Rok 1932: 725 kinematograf�w (wi�cej ni� w Austrii, Belgii i Holandii). I najwi�ksza liczba samob�jstw powojennego czternastolecia: 4 744 skok�w z okna, po�kni�tej siarki z zapa�ek, wypitego kwasu, dudni�cych k� poci�gu... Stryj Konrad wyjmuje ostro�nie z pi�rnika swoje dwuz�ot�wki. Po okiennej, nocnej szybie przesuwa si� czarny, po�yskliwy cie� parowozu. Wszyscy jego bracia maj� niemieckie imiona. Ich ojciec nosi ze sob� szpicrut� z koz�owej sk�ry. Kiedy� pokazywa� fotografie z Afryki i siebie na nich � otoczonego potuln� zgraj� tubylc�w feldfebla w korkowym he�mie... Senne miasteczko Rawicz, m�ynarz Szwab, wilgotne p�ki kasztan�w na skwerze, schn�ce na zalanym s�o�cem bruku ko�skie �ajno, ko�ci� w ciemnozielonym �wietle witra�y. To nie tam? To wsz�dzie. Przez wziernik mojej dwuz�ot�wki. Ile ona wa�y�a na codzienno�ci? M�wi�c j�zykiem gospodarki: �na jednostkowym bud�ecie�. Najwy�sza p�aca w szkolnictwie i administracji wynosi�a ogromne i wspania�e trzy tysi�ce z�otych miesi�cznie (dla por�wnania: po�yskuj�cy szamerunkiem genera� brygady mia� tysi�c plus pi��set s�u�bowego dodatku), jednak�e tyle p�acono wy��cznie elicie. W o�wiacie � zaszeregowanym do pierwszej grupy. A tych istnia�o dwana�cie. W �smej na przyk�ad uposa�enie wynosi�o dwie�cie sze��dziesi�t z�otych, w ostatniej raptem sto. Utrzymuj�cy rodzin� porucznik dostawa� o sze��dziesi�t z�otych wi�cej ni� samotnik, z dodatkami: oko�o czterystu z�otych. Inspektor policji w sumie zgarnia� do kieszeni gruby tysi�czek, posterunkowy jedn� pi�t� tej sumy. Wska�nik zarobk�w robotniczych by� na og� przedstawiany w skali tygodniowej. I tak za tydzie� pracy w dobrze p�atnym przemy�le metalowym bra�o si� trzydzie�ci dwa z�ote i dziewi��dziesi�t cztery grosze. Za godzin� osiemdziesi�t osiem groszy. Dwuz�ot�wka kaza�a na siebie pracowa� dwie godziny z ok�adem. A co mog�em kupi� za moje dwa z�ote? Cztery bochenki chleba (i na bu�ki starczy�o, bo kilogram chleba kosztowa� czterdzie�ci dwa grosze). Lub pi�� litr�w mleka (trzydzie�ci cztery grosze litr). Albo szesna�cie jajek (po dwana�cie groszy sztuka). Sta� mnie by�o na kilogram wieprzowiny (zosta�oby w kieszeni groszy trzydzie�ci). Lub kilogram myd�a, dro�szego o dwa grosze od �wi�skiej r�banki. Wiele zale�a�o od tego, gdzie robi�bym zakupy: w Warszawie by�o dro�ej ni� w Wilnie, w Wilnie dro�ej ni� we Lwowie. Im mniejsze miasto, im dalej na wsch�d, tym taniej. Tote� s�ynny opiewany w Londynie przez Hemara �chlib kolibowski�, pachn�cy kminkiem i nostalgi�, kosztowa� sporo mniej ni� sto�eczne bia�e pieczywo. Odwracam Ma�y Rocznik Statystyczny roku 1932 � z ty�u, na tekturze ok�adki, wyra�nie wybita cena: dwa z�ote. Moje dwa z�ote. M�j obol za nie moj� Lete. Rok 1932. Prezydentura Mo�cickiego, Beck mianowany szefem MSZ. Podpisy pod uk�adem o nieagresji ze Zwi�zkiem Sowieckim. Zako�czy� si� proces brzeski, wysokie wyroki. Ustawa sejmowa ogranicza swobod� zgromadze� i zebra�. Likwidacja niezale�no�ci s�dzi�w. Schiller wystawia Dziady. Zamiera ostatecznie kabaret Qui pro Quo. Na olimpiadzie w Los Angeles z�oto dla Konopackiej, Walasiewicz�wny i Kusoci�skiego. W katastrofie lotniczej gin� �wirko i Wigura. Witkacy pisze Narkotyki. I jeszcze: 3 listopada, dok�adnie w trzy dni od wprowadzenia w obieg mojej monety, powstaje Zwi�zek M�odych Narodowc�w, potem przekszta�cony w ONR. I jeszcze tam, po drugiej stronie kruchych granic z kredowo��tej mapy statystycznego rocznika: wielki triumf Hitlera w wyborach prezydenckich. �Ein Reich, ein Volk, ein F�hrer�. Stettin, gdzie dosta� najwi�cej g�os�w, siedziba wydawnictwa Die Diktatur, zebranie entuzjast�w Adolfa H. Redaktor naczelny nowo powsta�ego dziennika Pommersche Zeitung Johannes Schwarz van Berg (wkr�tce go wygryz� z tej posady, a on zyska na tym zreszt�, gdy� zostanie szefem berli�skiej Das Reich ) bije pi�ci� w blat prezydialnego sto�u: �Polska jest najbardziej nerwowym, histerycznym i niebezpiecznym s�siadem Niemiec!� Burza oklask�w, szuraj� odsuwane energicznie krzes�a, d�ugi aplauz na stoj�co. Szczecin roku najwi�kszego kryzysu po wojnie. Ponad pi��dziesi�t tysi�cy ludzi bezskutecznie poszukuje pracy, stanowi� zreszt� tylko znikomy u�amek siedmiu i p� miliona bezrobotnych Niemc�w. Strach przed codzienno�ci� przek�ada si� na obaw� o przysz�o��, roczniki wskazuj� na najni�szy po wojnie wska�nik urodze�. Hamburg po raz pierwszy wyprzedza Stettin w handlowych obrotach ze �l�skiem i Czechos�owacj�. Sze��dziesi�t procent miejscowej floty, i tak ju� pomniejszonej o dziesi�tki sprzedanych i z�omowanych jednostek, stoi w porcie bezczynnie. Sukces bruneta z grzywk� ma sw� oczywist� podstaw�. Za rok, w wyborach do Reichstagu, stanie si� jego pierwszym triumfem totalnym. Konsul polski Sztark, kt�ry w 1932 przej�� po Lechowskim plac�wk� w Szczecinie, ma w�asne problemy. W�adze miasta zaostrzaj� polityk� wobec Polonii, zamkni�ta zostaje polska szk�ka przy Augustplatz. Konsul Sztark pisze do Warszawy alarmuj�cy list. Ale tego roku Stettin prze�ywa gwa�towne wstrz�sy, przy kt�rych k�opoty mocno zniemczonej Polonii niewiele znacz�. W hali przy Pasewalker Chausse przemawia szef SA, Ernst R�hm. Nastroje konfrontacji � silnie buzuje szczeci�skie gorzkie piwo Bohrisch. Ha�a�liwy poch�d nazist�w przemierza ulice, skr�caj�c na K�nigsplatz, potem w Augustastrasse, nie kryje ju� swych zamiar�w. Cel: redakcja socjalistycznej Volks-Bote. Id� w ruch policyjne pa�ki. Jeszcze wypada u�ywa� pa�ek i s�owa demokracja wobec tych, kt�rzy niebawem zaanektuj� jedno i drugie. Na razie mamy rok 1932. W Stadttheater kr�luj� opery w�oskie i niemieckie. Box Club Union ��czy si� z Box Club Heros, co wielu przyjmuje z zadowoleniem, aczkolwiek s� tacy, kt�rzy uznaj� t� fuzj� za ur�gaj�c� prawdziwej sportowej rywalizacji. Ch�r Die Melodie obchodzi uroczy�cie pi��dziesi�ciolecie istnienia: w sali po�o�onego u zbiegu Augustastrasse i Grabowerstrasse Konnzerthausu fraki, mundury i, jako �e jest troch� ch�odno, futrzane etole. Lipiec 1932 i pierwsze szczeci�skie wyst�pienie Franza Schwede, za dwa lata nadburmistrza, zwanego ju� teraz Schwede-Coburgiem. Ma�a, kozia br�dka przy du�ej, nalanej twarzy drga lekko, kiedy z pe�nych, wywini�tych w grymasie ust p�yn� s�owa znamionuj�ce si�� i pewno�� siebie: �Szczecin b�dzie wielki i pi�kny!�. �Marzy�em, �e Warszawa b�dzie pi�kna...� Zduszony, zdarty g�os prezydenta innego miasta. Pi�� lat p�niej. W lipcu 1932 roku, w mie�cie tym, rodzi si� m�j ojciec. Przez najbli�sze dwana�cie lat, do powstania, jego ma�� ojczyzn� b�dzie Marymont. Do Szczecina przyjedzie w roku 1954. Pierwsz� prac� podejmie w gmachu, w kt�rym bi� pi�ci� w blat szef Die Diktatur Schwarz van Berg. Kr�g si� zamyka? Kr�g, ko�o � kszta�t monety. �atwe analogie? Nie ma �atwych analogii. Lecz monet bez historii tak�e nie ma. W�a�ciwie dlaczego przyj�a si� akurat moneta okr�g�a? Wcale nie by�o pro�ciej w�a�nie tak� wycina� ze srebrnej blachy, a od pocz�tku wida� w jej nier�wnym jeszcze, ko�lawym kszta�cie to staranie, by potoczy�a si� ko�em. Jak fortuna? Pod szponem or�a z mojej dwuz�ot�wki znaczek tak male�ki, �e ledwie widoczny nawet pod lup� � herb Ko�ciesza. Symbol warszawskiej mennicy. Strza�a wpisana w krzy�. Jeszcze czy ju�? Jeszcze strza�a czy ju� krzy�? Ale ostro�nie z metaforyk� pieni�dzy. Po zaj�ciu Polski warszawska mennica bije cynkowe grosze w�adz okupacyjnych. Stemple s� takie, jakie by�y, zwyci�zcom nie chce si� ich zmienia�. Oszcz�dno��? Oboj�tno��? Monety od 1 do 50 groszy a� po rok 1944 powielaj� wi�c zar�wno stary napis: �Rzeczpospolita Polska�, jak i god�o � orze� w koronie. Nigdzie, poza reprodukcjami w ksi��kach, nie widzia�em tych groszy. A co tu dopiero wspomina� o pi�knym i cennym denarze, zwanym krzy�owym, z prze�omu X i XI wieku. Tak obficie wyst�powa� na obszarze Polski, �e niemieccy historycy zwali go pocz�tkowo Wenedenpfening, denar Wened�w. Potem, oczywi�cie, przesz�o im to � czego� tak dobrego S�owianie robi� sami nie mogli. Tedy �w pieni��ek z dobrego srebra, o lekko podwini�tych bokach, na rewersie przeci�ty znakiem krzy�a, zyska� miano Sachsenpfening, denar Sas�w. Gwoli sprawiedliwo�ci rzec wypada, �e tak�e nasi naukowcy nie upieraj� si� dzi� przy jego s�owia�skim rodowodzie. Dlaczego wi�c o nim? Dlatego, �e tak obficie wydobywany by� z ziemi. Co �wiadczy podobno, �e przyjmowa�a go ona w czasach niepewnych. �wist strza�, lament niewiast, p�on�ce domy. I gliniane garnki ze skarbem � kryt� nadziej�, �e przejdzie po�oga. Po�oga przechodzi�a. Zawsze przechodzi. Ale garnk�w z pieni�dzmi nie by�o komu odkopa�. Nie ma lepszego �upu dla archeolog�w, ni� takie ucukrzone wiekami nieszcz�cie. R�wnie� zbieracz amator, jak radz� specjalistyczne wydawnictwa, powinien kierowa� si� w�chem, by poczu� zapach krwi, sw�d po�aru i wo� trawy, kt�ra zaros�a zr�wnane z ziemi� fundamenty. Specjalistyczne wydawnictwa oczywi�cie nie m�wi� tego wprost. Ale czy nie o to w ko�cu chodzi? Historykom, szperaczom, a i nam wszystkim, grzebi�cym w przesz�o�ci? Krzy�owy denar ukrywano w czasach buntu Mas�awa, z kt�rym poradzi� sobie dopiero Kazimierz, sk�din�d Odnowicielem zwany (odnowi� t� ojczyzn�-ojcowizn�, o czym rzadziej si� pami�ta, przy wsp�udziale niemieckiego or�a). Gdyby� wszystkie nasze dziejowe zawieruchy dawa�y ziemi tyle ukrytego w niej bogactwa, byliby�my niew�tpliwie prawdziw� ziemi� skarb�w. Nie jeste�my. �elaznych monet, kt�rych emisj� przewidywano na wypadek d�ugiej i kosztownej wojny, w przedwrze�niowej gor�czce wybi� nie zd��ono. Historia Polski pieni�nej. Bogurodzica Dziewica, tryumf albo zgon, dalej bracia do bu�ata, a tu alternatywa w kruszcu zmiennej warto�ci. B�d�my wszak�e konsekwentni, je�eli na pieni�dzach wypisujemy narodowe has�a i portretami kr�l�w wie�czymy te nasze sztandary finansjery... Denar Mieszka, a jak�e, z krzy�em. Ci�ki, solidny, �wiadcz�cy o rosn�cej sile pa�stwa denar Chrobrego. Denar W�adys�awa Hermana z jego d�ugonosym, jak karykaturalna maska, obliczem. Nie widzia�em monety z r�wnie odra�aj�c� twarz�. Ale w�a�nie taka oddaje doskonale klimat swego czasu: chory, okrutny w�adca i steruj�cy nim bezwzgl�dny palatyn Sieciech, a w tle � kt�re wkr�tce stanie si� pierwszym, krwawym planem � Boles�aw i Zygmunt, bracia sczepieni w �miertelnych zapasach. Szel�g gda�ski Kazimierza Wielkiego � nowy wiatr od morza. Pi�kny, tak jak i jego epoka, grosz Zygmunta Starego. I kryz� pod kr�lewsk� szyj� wype�niony a� po same brzegi malborski sz�stak Zygmunta Wazy. Tynf Jana Kazimierza. Dobry �art wart by� tynfa. Pod warunkiem, �e �artownisi� nie by�a Pani Historia. Tymczasem dzieje tej monety o tym zdaj� si� �wiadczy�. Wybita w 1663 roku (Skrzetuski by� ju� po czterdziestce, Zag�obie do metryk darmo zagl�da�) przez dzier�awc� kr�lewskiej mennicy Andrzeja T�mpe (Tymfa, Tynfa) mia�a ratowa� polski, spustoszony wojnami skarb. Liche srebro, warto�ci 12 groszy, rzucono na rynek jako z�ot�wki warte groszy 30. Niekt�rzy z dzisiejszych komentator�w nie wahaj� si� m�wi� tu o oszustwie pa�stwa. Wybity na tynfie napis � Dat pretium serva salus potivq. metallo est (warto�ci tej monecie przydaje cenniejsze od metalu zbawienie ojczyzny) � nazywaj� pustym frazesem. I zapewne by� to frazes. Nie pierwszy i nie ostatni w naszej historii. Bardzo bym jednak chcia� uwierzy� w czysto�� intencji tych, kt�rzy 333 lata temu (takie niepokoj�ce, magiczno-matematyczne memento) uk�adali �w napis na monet� Tynfa. Na awersie mia�a ona kr�lewski monogram: ICR. Ludzie maj� dla w�adc�w swoje s�dy, wi�c zamiast Joannis Cassimirus Rex czytali: Initium Calamitatis Regni. Pocz�tek nieszcz�� kr�lestwa. A potem by�o ju� rzeczywi�cie blisko Ko�ciuszkowego Finis Poloniae. Kiedy ranny pod Maciejowicami Naczelnik usi�owa� sobie strzeli� w usta � pistolet nie wypali�. Dobry �art tynfa wart? To Ko�ciuszko przed upadkiem insurekcji wprowadzi� do obiegu bilety skarbowe. Papierow� namiastk� pieni�dza. Bez najmniejszego pokrycia w kruszcu. Napis na banknocie g�osi�: �Skarb Narodowy ka�demu Ukazicielowi niniejszego Biletu z fundusz�w na umorzenie Bilet�w Skarbowych przeznaczonych na og�lnych Dobrach Narodowych hypotekowanych zap�aci...� Po kl�sce powstania zosta�a w mieszkach i skrzyniach ukazicieli suma ponad siedmiu nic niewartych milion�w. Skarb Narodowy zap�aci... Frazes? Dwuz�ot�wka z pann� pszeniczn�, wagi 4, 4 grama, nie maj�ca pokrycia w srebrze, jako dziej�w finansowo-patriotycznego frazesu ci�g dalszy? A gdyby tak po�o�y� j� obok dychy z Ko�ciuszk�, tej peerelowskiej, z pami�tnego miedzioniklu? Nie mia� Tadeusz K. szcz�cia do pieni�dzy. �Biedaczek Ko�ciuszko� � jak mawia�a ze zjadliw� serdeczno�ci� szczecinianka, caryca Katarzyna. Panna ze srebrnej dwuz�ot�wki. Ju� kardyna� Ole�nicki, w Jagie��owych czasach, gdy ani my�lano o umieszczaniu na monecie wizerunku niewiasty, por�wnywa�: �Podobna jest nasza moneta do dziewicy, macierzy�skim staraniem u�o�onej i wykszta�conej, na kt�r� ka�dy pogl�da z upodobaniem�. Ba� si�, �e si� nam dziewica-moneta do rynsztoka stoczy, �e �wstyd i cnot� utraci�. Co by rzek� na bilet skarbowy ostatniego przed niewol� Sejmu? Czy wi�c nie lepiej m�wi� o pieni�dzach, nie m�wi�c o pieni�dzach? A na przyk�ad o sztuce. Pann� z mojej dwuz�ot�wki stworzy� Antoni Madeyski. Rze�biarz urodzony na Wo�yniu rok przed wybuchem powstania styczniowego. Przez swoich wsp�czesnych ogromnie ceniony, znany w ca�ej Europie. By� zauroczony w�oskim renesansem, dlatego, ho�duj�c klasycznemu pi�knu, cyzelowa� swe prace w najszlachetniejszym tworzywie. W marmurze. To jego dzie�em jest sarkofag m�odziutkiej Andegawenki, Jadwigi, kt�ra jako kr�lowa Polski spocz�a w wawelskiej katedrze, cho� wola�aby w �o�u energicznego Wilhelma Luksemburczyka. Tak zwana racja stanu da�a jej za m�a podstarza�ego Litwina. Nie mog� oprze� si� wra�eniu, �e uduchowiona twarz Jagie��owej �ony, wykuta w kamieniu przez Madeyskiego, bardzo jest podobna do profilu na srebrnej dwuz�ot�wce. To zapewne z�udzenie. Bo i wiem, �e modelk� dla pszenicznej panny by�a ca�kiem realna ma��onka Ludwika H. Morstina. Czy jednak z�udzenie owo nie wynika st�d, �e Madeyski, w katedrze i na pieni�dzu, po prostu Polsk� rze�bi�? Zmar� w roku 1939. Jakby si� spieszy�, by nie doczeka� katastrofy wrze�nia. W nastroju po trosze sielskim, w�r�d przyjaci�, w Rzymie, przy via Flamina 26. Tyle razy ogl�da�em t� jego monet�, niewiele sobie robi�c z zapisanego w niej splotu dat, imion, przeznacze�. Konrad, wsuwaj�cy j� do pi�rnika, id�cy z kolejarsk� lamp� wzd�u� tor�w. To przecie� ona, dwuz�ot�wka srebrna z 1932, roku by�a pocz�tkiem, zapowiedzi� wszystkiego, co nast�pi�o. Co jest teraz. �ona Konrada, Genowefa, skaleczona wojn�, zamykaj�ca sw�j dom przed jego rodzin�. M�j ojciec bij�cy badylami s�onecznika swych prze�ladowc�w w przydomowym ogrodzie na marymonckiej ulicy Marii Kazimiery, kt�ra zniknie wkr�tce wraz z ca�� jego Warszaw�. M�j ojciec w kawalkadzie do Pruszkowa. I dom mojej mamy w Krasnymstawie pod Lublinem. Moneta, sprawca ruchu. Ko�o, kolej. Stryj na stacyjce w Niechlowie. Moi rodzice w poci�gu do Szczec

O nas

PDF-X.PL to narzędzie, które pozwala Ci na darmowy upload plików PDF bez limitów i bez rejestracji a także na podgląd online kilku pierwszych stron niektórych książek przed zakupem, wyszukiwanie, czytanie online i pobieranie dokumentów w formacie pdf dodanych przez użytkowników. Jeśli jesteś autorem lub wydawcą książki, możesz pod jej opisem pobranym z empiku dodać podgląd paru pierwszych kartek swojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu. Powyższe działania dotyczą stron tzw. promocyjnych, pozostałe strony w tej domenie to dokumenty w formacie PDF dodane przez odwiedzających. Znajdziesz tu różne dokumenty, zapiski, opracowania, powieści, lektury, podręczniki, notesy, treny, baśnie, bajki, rękopisy i wiele więcej. Część z nich jest dostępna do pobrania bez opłat. Poematy, wiersze, rozwiązania zadań, fraszki, treny, eseje i instrukcje. Sprawdź opisy, detale książek, recenzje oraz okładkę. Dowiedz się więcej na oficjalnej stronie sklepu, do której zaprowadzi Cię link pod przyciskiem "empik". Czytaj opracowania, streszczenia, słowniki, encyklopedie i inne książki do nauki za free. Podziel się swoimi plikami w formacie "pdf", odkryj olbrzymią bazę ebooków w formacie pdf, uzupełnij ją swoimi wrzutkami i dołącz do grona czytelników książek elektronicznych. Zachęcamy do skorzystania z wyszukiwarki i przetestowania wszystkich funkcji serwisu. Na www.pdf-x.pl znajdziesz ukryte dokumenty, sprawdzisz opisy ebooków, galerie, recenzje użytkowników oraz podgląd wstępu niektórych książek w celu promocji. Oceniaj ebooki, pisz komentarze, głosuj na ulubione tytuły i wrzucaj pliki doc/pdf na hosting. Zapraszamy!