1291

Szczegóły
Tytuł 1291
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

1291 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 1291 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

1291 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Hernas barok INSTYTUT BADA� LITERACKICH POLSKIEJ AKADEMII NAUK HISTORIA LITERATURY POLSKIEJ pod redakcj� KAZIMIERZA WYKI PA�STWOWE WYDAWNICTWO NAUKOWE Czes�aw Hernas BAROK WST�P W pi�miennictwie XVII wieku odkrywano nieraz rysy megalomanii narodowej. Istotnie, kiedy ks. Wojciech Dembo��cki przekonywa� czytel- nik�w (w dziele Wyw�d jedynowlasnego pa�stwa �wiata 1633), �e kr�- lestwo polskie jest �najstarodawniejsze" w Europie i �e j�zykiem polskim (te� najstarszym!) B�g przemawia� w raju do Adama i Ewy, to mo�na by w tym widzie� �wiadectwo megalomanii narodowej, gdyby nie fakt, �e ju� pierwsi czytelnicy ksi��ki Dembo��ckiego �artem lub oburzeniem kwitowa- li ten rozmach fantazji i brak umiaru. Zamiast o megalomanii nale�y m�wi� o znamiennym dla wieku XVII poczuciu wielko�ci narodowej i przekonaniu o dawno�ci tradycji. Z�o�y�y si� na to dwa czynniki. Wystarczy rzut oka na map�, by odnale�� pierwszy czynnik: Polska jest w�wczas drugim co do wielko�ci pa�stwem Europy, w pierwszej po- �owie XVII wieku liczy bez ma�a milion km2. Terytorium Rzeczypospoli- tej rozwija�o si� na wsch�d. Pami�tano co prawda � jak �wiadczy pi�miennictwo � �e cz�� ludno�ci polskiej znalaz�a si� poza zachodnimi granicami pa�stwa, przez d�ugie dziesi�ciolecia usi�owano te� wykrze- sa� g��bsze zainteresowanie w spo�ecze�stwie dla p�nocnej granicy mors- kiej, niemniej jednak powszechna uwaga skupiona jest na ruchomej gra- nicy wschodniej. Od schy�ku XVI wieku toczy�a si� dyskusja na temat zagospodarowania, zaludnienia i ubezpieczenia kres�w wschodnich. Nosi�a ona charakter polityczny, anga�owa�a publicyst�w, ale na jej tle kszta�to- wa�y si� wzorce bohater�w, mity kresowych stanic i rycerzy, szlachcianek �wiczonych w sztuce wojennej, og�lne wzory surowego i cnotliwego �ycia w krajobrazie step�w, �yznej a niebezpiecznej ziemi. Odt�d legenda" kre- sowa utrwali�a si� na d�ugo w �wiadomo�ci i literaturze polskiej. Na wschodzie � a nie w podboju kraj�w zamorskich � widziano przy- sz�o�� i rozw�j pa�stwa. Ten kierunek poszerzania w�adzy Rzeczypospolitej realizowa� r�wnocze�nie cele katolickiej Europy (podtrzymywany by� szczeg�lnie przez stronnictwo prohabsburskie) i cele polityczne pa�stwa: rozszerza� bowiem potencja� �yznych obszar�w rolnych i hodowlanych na wschodzie, a Ko�cio�owi otwiera� drog� misyjnej penetracji. Racje polityki wschodniej trafia�y w przekonania ca�ego stanu szla- checkiego, szczeg�lnie argumentacj� gospodarcz�. W potocznej opinii Pol- ska jest i powinna by� krajem rolniczym. Kr�tko spraw� ujmowa� Sta- nis�aw Grochowski: �Kiedy niebieskie losy ten �wiat podziela�y, / Polszcze nawi�tsz� korzy�� w roli zostawia�y". Nik�y nurt my�li merkantylistycz- nej wieku XVII nie odegra� wi�kszej roli. Wielko�� pa�stwa oparta by�a jednak na pe�nej napi�� strukturze spo- �ecznej. W rezultacie podboj�w wschodnich zwi�ksza si� ilo�� ludno�ci etnicznie obcej (w pierwszej po�owie XVII wieku zamieszkuje Rzecz- pospolit� oko�o 40�/o Polak�w), dziel� te� ca�� ludno�� (tak�e ludno�� polsk�) r�nice religijne. Dodajmy do tego podstawowy obraz konflikt�w spo�ecznych, przede wszystkim mi�dzy stanem szlacheckim a coraz g��- biej eksploatowanym stanem ch�opskim, i jeszcze przypomnijmy, �e nie wyja�niony pozosta� status kozactwa, by zrozumie�, jak g��boko musia� wstrz�sn�� pa�stwem bunt Chmielnickiego w r. 1648, niezale�nie od po- wik�a� polityki zagranicznej. W r. 1648 rozpocz�� si� regres pa�stwa, kt�re u schy�ku baroku, w pierwszej po�owie XVIII w. zmniejszy�o si� wi�cej ni� o 1/4, a stan zaludnienia, skutkiem utraty ziem, zmniejszonej populacji, zniszcze� wo- jennych zmala� o ok. 40%. Te zmiany by�y podstawowym do�wiadczeniem historycznym baroko- wego pi�miennictwa, kiedy w pocz�tkach epoki nazywa ono Rzeczpospo- lit� �czo�em szeroko osiad�ego s�owia�skiego narodu" (Piotr Grabowski) i kiedy u schy�ku epoki dostrzega, i� �skurczy�a si� i s�awa, i polskie gra- nice" (Wac�aw Potocki). Poczucie narodowej wielko�ci ust�pi�o miejsca pe- symizmowi i fali wzrastaj�cego autokrytycyzmu. Drugim �r�d�em szczeg�lnej dumy by�y �ywe w �wiadomo�ci �wczesnej subiektywne przekonania o dawno�ci i szczeg�lnych warto�ciach polskiego wzorca ustrojowego, monarchii ograniczonej republika�skimi prawami szlachty � obywatelskiego stanu Rzeczypospolitej obojga narod�w. �ci�lej m�wi�c, przedmiotem dumy by� w�a�nie �w stan szlachecki, jego staro- �ytne genealogie i podtrzymywane w tym stanie starodawne tradycje na- rodowej kultury, przeciwstawiane obcym wzorom. Przekonania te wspo- magane by�y przez prace historyk�w, kt�rzy jeszcze w wiekach �rednich identyfikowali Polak�w (lub szerzej: S�owian) z opisywanym przez histo- ryk�w staro�ytnych szczepem Sarmat�w. Dzi�ki tej identyfikacji mo�na by�o daleko wstecz ogl�da� dzieje narodu. Pogl�d taki znajdujemy u Jana D�ugosza (w. XV) i w pocz�tkach renesansu u Macieja Miechowity, w XVI wieku spotykamy je u pisarzy polskich i obcych. Ostatecznie teoria spo- �eczna o pochodzeniu Sarmat�w i Sarmacji i p�niejszych ich losach ukszta�towa�a si� u schy�ku XVI wieku. Ukaza�y si� w�wczas trzy dzie�a, kt�re zawa�y�y na siedemnastowiecznej wiedzy o pochodzeniu stanu i pa�- stwa szlacheckiego: Aleksandra Gwagnina, Sarmatiae Europeae descriptio (1578), Macieja Stryjkowskiego, Kt�ra przedtym nigdy �wiat�a nie widzia�a, Kronika polska, litewska, �modzka i wszystkiej Rusi (1582) oraz Stanis�awa Sarnickiego, Annales swe de origine et rebus gestis Polonorum et Lituano- rum libri octo (1587). Niezale�nie od r�nic, jakie dziel� te trzy dzie�a i bez wzgl�du na to, czy ka�dy czytelnik Sarnickiego wierzy�, �e dzieje Sarmat�w datuj� si� od cza- s�w biblijnych, rysowa�y si� pewne przekonania wsp�lne: �e poj�cie narodu Sarmat�w ogranicza si� w�a�ciwie do stanu szlacheckiego, �e �w nar�d sarmacko-szlachecki wywodzi si� z rod�w staro�ytnych (st�d spekulacje rodowe w herbarzach), �e o warto�ci cz�owieka decyduje przede wszystkim dawno�� rodu, z jakiego si� wywodzi, bo w�a�nie rody dziedzicz� i pod- trzymuj� stare wzory kultury. St�d rodzi� si� kult dziedzictwa i towarzy- sz�cy mu tradycjonalizm. Wszelkie nowinki uwa�ano za niebezpieczne dla ca�ej � tak z�o�onej � struktury spo�ecze�stwa. Ruchy spo�eczne okresu reformacji, ich skutki traktowano jako przestrog� przed �nowinkami", cz�- sto powo�ywano si� na do�wiadczenia tamtego okresu, na niebezpieczne za- burzenia, do jakich te ruchy doprowadzi�y w Europie. Dociekania na temat Sarmacji i Sarmat�w doprowadzi�y do utwier- dzenia tradycjonalizmu spo�ecznego, cho� punktem wyj�cia tych docho- dze� by�o rozbudzenie �wiadomo�ci narodowej, a wi�c czynnik tw�rczy w przemianach kultury polskiej. W tym tkwi istotna sprzeczno�� kultury wieku XVII. Mit sarmackich przodk�w podj�ty zosta� przez pi�miennictwo XVII . wieku, utrwala� si� w opinii. W kulcie dziedzictwa objawi�y si� elementy religijne. Andrzej Maksymilian Fredro czy Jan Bia�obocki przyjmuj�, �e ustr�j Rzeczypospolitej by� bezpo�rednio kreowany przez Boga, We- spazjan Kochowski widzia� w Sarmatach wsp�czesny nar�d wybrany, tak jak kiedy� wybranym by� nar�d �ydowski. Sakralizacja tradycji by�a naj-' wy�szym stopniem tradycjonalizmu. Czy wi�c �w drugi czynnik sprawczy dumy narodowej nie jest �wia- dectwem megalomanii? Zapytajmy inaczej, czy ten swoisty proces naro- dowego samookre�lenia jest wyj�tkiem na tle Europy? Wystarczy por�w- na� pi�miennictwo innych kraj�w, by przekona� si�, �e genealogu staro- �ytnych poszukiwano dooko�a Polski, a i elementy sakralizacji dziedzictwa wyst�powa�y nie tylko u nas. Nale�y jeszcze zwr�ci� uwag�, i� w baroku dyskutowane by�y poj�cia Sarmacji i Sarmat�w, a wi�c problemy pochodzenia, obszaru, warto�ci dziedzictwa. Dopiero w o�wieceniu powsta�o poj�cie sarmatyzmu, okre�laj�ce staro�wieck� kultur� i obyczaje szlachty barokowej. Stan szlachecki (stanowi�cy ok. 10% ludno�ci) by� silnie zr�nicowany wewn�trznie (magnateria, szlachta folwarczna, zagonowa, tj. osobi�cie uprawiaj�ca ziemi�, wreszcie bezrolna i s�u�ebna), w ca�o�ci jednak od- dzielony by� od reszty spo�ecze�stwa przywilejem dziedzicznego szla- chectwa i przynajmniej formalnej r�wno�ci prawno-obywatelskiej ca�ego stanu. Granice stanu umacniane s� w ci�gu XVII wieku nowymi konstytu- cjami, nadal zakazuje si� szlachcie podejmowania zaj�� miejskich (w rze- mio�le czy w handlu), rezerwuje dla sejmu prawo nadawania szlachectwa Polakom i cudzoziemcom, utrzymywane s� w mocy dawne zakazy unie- mo�liwiaj�ce mieszcza�stwu nabywanie d�br ziemskich. Mimo wspomnianych akt�w prawnych i rzeczywistych restrykcji wo- bec ich naruszania, mimo presji konserwatywnej opinii, nie zdo�ano za- mkn�� dolnej granicy stanu. Gromadzi si� wok� tej granicy bogata kroni- ka konflikt�w obyczajowych, zbrojnych zatarg�w, proces�w s�dowych. Jak r�nymi drogami przedostawali si� plebejusze do stanu szlacheckiego, po- kazuje rejestr sporz�dzony w pierwszej po�owie XVII wieku przez Wa- leriana Nekand� Trepk� Liber generationis... plebeanorum (tzw. Liber cha- morum). Autor, zubo�a�y szlachcic, rejestrowa� w swym r�kopisie niedzie- dziczne rody szlachty ma�opolskiej, szczeg�owo opisuj�c, w jaki spos�b przekroczy�y granic� stanu. Jak �wiadczy Liber chamorum, pr�by przy- w�aszczania szlacheckiego klejnotu nie mia�y charakteru przypadk�w spo- radycznych, by� to proces do�� szeroki, cho� nie we wszystkich przypad- kach zako�czony pomy�lnie. Strze�ono jednak i g�rnej granicy stanu, kt�ry od XVI wieku prze�y- wa silne kryzysy wewn�trzne. Rzeczywiste przywileje przesta�y by� w�a- sno�ci� og�u, skupi�y si� w r�ku mo�niejszych. To przekszta�cenie struk- tury wewn�trznej by�o rezultatem zwyci�stwa tendencji oligarchicznych nad tzw. ruchem egzekucyjnym, tj. ruchem szlacheckim wieku poprzednie- go. W w. XVII nier�wno�� polityczna i maj�tkowa szlachty i magnaterii powi�ksza si� tak wyra�nie, �e w opinii szlacheckiej �ywe by�y obawy, by nie dosz�o do prawnego rozbicia jedno�ci stanu. Wewn�trzne zr�nicowanie mia�o charakter nie tylko polityczny i go- spodarczy, ale te� kulturalny i obyczajowy. Dwory magnackie XVII wie- ku, zazwyczaj wielostronnie powi�zane z zagranic�, by�y o�rodkami po- datnymi na wp�ywy szeroko poj�tej mody europejskiej: w budownictwie � ubiorze, w zwyczajach i j�zyku, w zainteresowaniach i gustach estetycz- nych. Natomiast w �rodowisku szlacheckim panuj� tendencje przeciwstaw- ne: pochwa�y, a z czasem wr�cz gloryfikacji swojskich obyczaj�w, zie- mia�skiej tradycji, stroju i gustu. Opozycja ta odbija si� w ca�ej kulturze i pi�miennictwie, odnajdujemy j� w barokowych przeciwstawieniach kul- tury pa�acu i kultury dworku, w metaforycznych zestawieniach: budynku z marmuru i z modrzewia, kosztownego i prostego stroju, wymy�lnych i zwyczajnych potraw itp. Opozycja ta mia�a swoje g��bsze konsekwencje dla literatury. Pi�mien- nictwo szlacheckie � broni�c narodowych tradycji � nasyca si� realiami polskiej kultury i obyczajowo�ci. Niech�� do kultury elitarnej i obcej, poszukiwanie w�asnej tradycji, a wreszcie post�puj�cy proces pauperyza- cji szlachty doprowadzi�y do silnego i obustronnego zbli�enia mi�dzy kul- tur� za�ciank�w szlacheckich a kultur� ch�opstwa. Pod znakiem pochwa�y swojsko�ci wkracza do dwork�w ludowa muzyka, a do literatury poezja ludowa, ze schy�ku baroku pochodz� pierwsze znane dzi� zbiorki pie�ni ludowych. R�wnocze�nie wiele element�w kultury religijnej i szlacheckiej przedostaje si� na wie�. Natomiast poprzez dwory magnackie literatura zasila�a si� nowymi inspiracjami Europy. Nie by�y to jednak o�rodki oderwane od siebie. Mi�dzy obyczajowo�ci� pa�ac�w i dwork�w obserwuje si� � mimo opozycji � silne wzajemne przenikanie. M�g� magnat przyodziewa� si� po szlachecku, chwali� zie- mia�skie zacisze, prostot� �ycia, s�ucha� ch�opskiej kapeli (dziel�c gusty szlacheckie, czy chc�c zyska� w szlacheckiej opinii), ale mimo to dw�r jego by� dla szlachty wzorem w tym, co nowe czy cudzoziemskie, wzorem po- t�pianym, a jednak kopiowanym wedle stanu czy ponad stan. W rezultacie przystosowywa�y si� do siebie dwa opozycyjne wzory �y- cia: szlachecki �ywot surowy i dworski �ywot �pieszczony". M�ode pokole- nia szlachty barokowej, predestynowane do s�u�by na pa�skich dworach, poszukuj� wzoru galanterii w obej�ciu, mowie, strojach, w ukszta�towaniu nawyk�w. Dworska szko�a staje si� istotnym elementem edukacji �ycio- wej, a poprzez szlachecki dworek niejeden motyw kulturowy przenika i na wie�, sk�d kultura baroku czerpie wzory prostoty i swojsko�ci. Z ch�opskiego folkloru wydobywano jednak tylko liryk� mi�osn�, �art, a wi�c to, co nie by�o sprzeczne z arkadyjskim obrazem wsi. O tym, �e by� i inny nurt folkloru, �e �piewano tak�e pie�ni protestu, wiemy tylko z kilku oca- la�ych zapis�w staropolskich. To charakterystyczne omijanie spo�ecznego i moralistycznego nurtu pie�ni ludowej ukazuje granice narodowej kultu- ry baroku: rozwija si� ona wok� wi�zi i opozycji mi�dzy pa�acem i dwor- kiem, posi�kuje si� folklorem wsi i miasta, wzorami obcymi, ale o wyborze decyduj� tradycje i �wiadomo�� spo�eczna, a tak�e wewn�trzne kolizje jednego stanu. Sarmacki kult dziedzictwa i szlacheckiego klejnotu przetrwa� staro- polszczyzn�, ale w p�nym baroku, wobec oczywistego ju� regresu Rze- czypospolitej, na plan pierwszy wysuwa si� w pi�miennictwie sprawa od- powiedzialno�ci stanu obywatelskiego za post�puj�cy upadek ca�ego pa�- stwa. Z klimatu moralistycznych rozwa�a� rodzi�y si� p�niejsze projekty reform, przygotowuj�ce prze�om o�wieceniowy. W ci�gu 150 lat rozwoju barokowej kultury zmienia si� na gorsze i sy- tuacja ca�ej Rzeczypospolitej, na gorsze zmieniaj� si� warunki, w jakich tworzyli pisarze, zmienia� si� i og�lny obraz literatury. Punkty przemian literatury nie wyst�puj� wyra�nie, nie mo�na powiedzie�, �e zmiana w li- teraturze wi��e si� z jakim� okre�lonym rokiem i wydarzeniem czy og�o- szon� ksi��k�. Czasem stosuje si� tego rodzaju podzia�y � dydaktycznie korzystne � ale chyba tylko upadek niepodleg�o�ci by� dat�, kt�ra za- wa�y�a na ca�ej literaturze. W przedstawionym tu obrazie literatury wskazuje si� wi�c tylko na w�z�owe dziesi�ciolecia, kiedy proces rozwoju literatury zmienia sw�j kierunek pod wp�ywem os�abienia jednych, a nasilenia innych nurt�w tw�rczych, o kierunku za� tych zmian decyduj� przecie� nie tylko wew- n�trzne prawa literatury, ale zewn�trzne tendencje kulturowe, na jakie sk�ada si� ca�e �ycie spo�eczne. Kr�tkie wprowadzenie do ka�dego okresu zwraca uwag� na najistotniejsze tylko, zewn�trzne inspiracje kierunku przemian, szczeg�lnie na rozw�j dramatycznej kolizji, jaka od pocz�tku epoki dzieli�a duchownych teoretyk�w potrydenckiej przemiany kultury i obyczaj�w oraz polskich pisarzy barokowych. Rozw�j tej kolizji prowadzi� do coraz g��bszej kl�ski pisarzy, kt�rych organa spo�ecznej kontroli co- raz staranniej izoluj� od czytelnika, od spo�ecze�stwa. Wac�aw Potocki b�dzie przyk�adem dramatu pisarza, kt�ry mia� tyle do powiedzenia swe- mu pokoleniu, ale pozbawiony zosta� mo�liwo�ci dialogu ze wsp�czesnymi. O procesie rozwojowym literatury decyduje wi�c nie tylko analiza sa- mych dzie�, ale te� analiza sytuacji pisarza i okoliczno�ci, jakie t� sytu- acj� okre�laj�. Staraj�c si� ukaza� barok polski jako barok polski, a nie odbicie ech Europy, d��� do tego, by � tak istotne dla naszej kultury � inspiracje obce ujmowa� w �ywym kontek�cie rozwoju polskich opozycji kulturowych, bo � rzecz jasna � Cyd czy Gofred nie to samo znaczy� w macierzystym kraju i u nas. Przyjmuj�c, �e zadaniem historii literatury nie jest tylko nauczanie fakt�w, lecz przede wszystkim towarzyszenie czytelnikowi przy lekturze tekstu, nacisk po�o�y�em na przybli�anie warto�ci tych tekst�w; jest to wi�c wyb�r dokonany na rzecz literatury barokowej, jej warto�ci i kie- runk�w poszukiwa�, kt�re nie zawsze owocowa�y godnie, ale okre�la�y jakie� d��enia procesu rozwojowego. Mowa tu tylko o literaturze, czasem lepszej, a czasem gorszej, ale nie o grafoma�stwie, cho� dziewi�tnasto- wieczne podr�czniki przyzwyczai�y czytelnik�w, �e w syntezie baroku licznie by�y reprezentowane tak�e owe �panny g�upie", nieporadne i nieudolne. Ale przecie� te nieporadne muzy rodz� si� w ka�dej epoce i w literaturze dzisiejszej r�wnie�, a nikt nie wprowadza ich do narodowej reprezentacji. Nie by�o to potrzebne w niniejszym obrazie, bo upadek li- teratury w schy�kowym okresie i bez grafoma�skiej anegdoty rysuje si� wyra�nie. Rozwoju literatury nie da si� jasno i ca�kowicie oddzieli� od pi�mien- nictwa, w kt�rym, poza literatur� jeszcze, dokonywa�y si� zmiany wa�ne � albo ju�, albo w przysz�o�ci � dla literatury. Dokonano wi�c wyboru pisarzy tak�e i w kr�gu pi�miennictwa, czasem rezygnuj�c z tradycyjnie opisywanego autora, czasem si�gaj�c po nazwisko i poza ustalone kanony, a i w analizie dzie� wybitnych pisarzy niejednokrotnie przesuni�ty zosta� akcent z jednego dzie�a na inne, kt�re zdaniem moim wymaga�o takiego przybli�enia do czytelnika. Tylko dla nie obeznanych bli�ej z warsztatem staropolskim doda� pra- gn�, �e � wobec s�abego stanu bada� nad epok�, braku podstawowych monografii i ustale� � niejednej zagadki czy k�opotliwego w�z�a nie da�o si� rozwi�za�. Ale te k�opoty d�ugo jeszcze b�d� wa�y� na syntezie epoki. Przyjmuj�c nazw� barok dla ca�o�ci, wskazuj� r�wnocze�nie na siln� opozycj� klasy cystyczn� w ca�ym wieku. Ta z�o�ono�� jest w og�le zna- mienna dla baroku europejskiego, ale w ka�dym kraju ma kszta�t i sens in- ny. W Polsce tradycje klasycystyczne wspomagane przez jezuit�w znala- z�y silne oparcie w tradycji i w rozwoju literatury ziemia�skiej, kt�ra po- dejmuj�c klasycystyczne, renesansowe wzorce wypowiedzi nasyci�a je pol- skimi, ziemia�skimi realiami, barokow� sensualno�ci�. Tak ogl�dana literatura baroku zosta�a tu podzielona na trzy okresy: � gdy kszta�towa�y si� jej pocz�tki (od lat osiemdziesi�tych XVI wie- ku po lata dwudzieste wieku XVII), zarysowa�y si� bujnie nowe nurty i gdy literatura polska znalaz�a si� najbli�ej wsp�czesno�ci europejskiej; � gdy rozwini�te ju� w Polsce o�rodki kontrreformacji przyst�pi�y do realizacji programu przemian kultury w duchu �ci�le potrydenckim (lata dwudzieste XVII wieku do lat siedemdziesi�tych), ale nie zdo�a�y jeszcze zawa�y� na ca�okszta�cie �ycia literackiego, na poszukiwaniach i o- si�gni�ciach (nie zawsze ju� doprowadzonych do druku); � okres ko�cowy (od lat osiemdziesi�tych XVII wieku do lat trzy- dziestych wieku XVIII), gdy realizuje si� kontrreformacyjne marzenie o jedno�ci narodu, podporz�dkowanego. I w tym okresie odnajdujemy dzie�a warto�ciowe (g��wnie w r�kopisach), ale jest to czas najwi�kszego dystansu i zap�nienia naszej literatury wobec Europy, a zatrzymywana w rozwoju literatura na tyle traci swoje znaczenie spo�eczne, �e ruch od- nowy w p�nym baroku, przej�ty przez prekursor�w o�wiecenia, zacz�� si� poza literatur� � w publicystyce. Wroc�aw, maj 1969 r. -� - " � POECI METAFIZYCZNI _ MIKO�AJ S�P SZARZY�SKI Poza ko�cz�c� si� formacj� renesansu rodzi si� nowa poezja, szuka- j�ca wyzwolenia od strachu przed dynamik� uciekaj�cego czasu przez pe�- ne w��czenie si� w ruch czasu lub przez ucieczk� w miejsca bezruchu. Na za�o�eniach katolickiej metafizyki opieraj� si� dwie wersje nowej filozofii cz�owieka: humanizm heroiczny Miko�aja S�pa Szarzy�skiego i humanizm kwietystyczny Sebastiana Grabowieckiego. W zarysowanej tu alternaty- wie mie�ci�y si� osobiste drogi rozwojowe polskich poet�w metafizycz- nych.J� �ycie Miko�aja S�pa Szarzy�skiego (ok. 1550 - 1581) przypad�o na lata rozkwitu polskiego renesansu, tw�rczo�� jego znalaz�a si� w cieniu poezji czarnoleskiej. Wiersze nie wydane za �ycia � kr��y�y w�r�d przyjaci� i dopiero w dwadzie�cia lat po �mierci Miko�aja brat jego Jakub pomy�la� o konieczno�ci wydania tego dorobku, zach�cony �narzekaniem" ludzi, �kt�rzy si� w dowcipie brata zakochali". By�o to zreszt� na d�ugie wieki jedyne wydanie. Z r�kopis�w, jakie znajdowa�y si� w posiadaniu Jakuba, przygotowa� wydanie wierszy nie znany z nazwiska duchowny (�jedna zacna osoba duchowna"). Nie ma jednak w tym zbiorze cz�ci pism Miko�aja, kt�r� �pod doz�r i opiek� wzi��" podkomorzy Stanis�aw Starzechowski. Kiedy przygotowywano tomik, nie �y� on ju� i wydawcy nie mogli si� dopyta� w rodzinie Starzechowskich losu r�kopi�miennych ,,ksi�g" Miko�aj owych. Nic o tych pismach nie wiemy, nie uda�o si� te� w�r�d utwor�w anoni- mowych zidentyfikowa� reszty wierszy S�powych, cho� pr�by takie by�y. Pozostaje wi�c �w skromny tomik poetycki, kt�ry ukaza� si� w roku 1601 pt. Rytmy abo Wiersze polskie. W �wietle tego tomu ogl�damy by�ego protestanta jako gorliwego katolika uprawiaj�cego ma�e formy wiersza (epigram, epitafium, sonet, pie��, parafraza psalmowa), opanowane znakomicie -i jako tw�rc� o wyso- kim poziomie intelektualnym, �cz�owieka uczonego i poet� po Janie Kochanowskim przedniej szego w polskim wierszu", jak to zauwa�y� ju� w r. 1584 Bartosz Paprockil^W tej g��bokiej i sprawnej my�li tw�rczej jest jeden rys szczeg�lny: duch niepokoju. Wiersze � mimo precyzji war- sztatu � cz�ciej przypominaj� szkic kieruj�cy wyobra�ni� ku wielkiej niewiadomej ni� wypracowan� miniatur�, zamkni�t� konstrukcj� my�low�. Niepok�j jest wyrazem przeciwstawienia si� gro�bie prawd pozornych, spo�ecznie zaakceptowanych, prawd okresu stabilizacji, kiedy � po biblii stanu szlacheckiego, jak� by� �ywot cz�owieka poczciwego � coraz szerzej przyjmuje si� przekonanie, �e szcz�ciem jest �ycie oparte na wzgl�dnym dobrobycie i ochronie pokoju, �e pok�j wewn�trzny zyskuje si� przez rezygnacj�, �nie dobaduj�c si� pocz�tk�w ani dysputuj�c o celach [�ycia], o �mierci ani zbytnio my�l�c, ani zapominaj�c" (Jakub Pon�towski), �e zasadnicz� warto�ci� jest pe�ne umiaru zadowolenie �z tego, co [si�] ma przed r�kami", a og�lnym regulatorem post�powania � poskromienie ambicji, tak�e ambicji poznawczych. Stoickie potoczne pogl�dy, kt�re niepokoi�y Kochanowskiego u schy�ku l �ycia (Treny), sta�y si� przedmiotem polemiki S�p�w ej. Nie udowadnia on " potrzeby odnowienia dyskusji o celach �ycia, lecz po prostu odnawia j�, tworz�c inny ni� w renesansie pogl�d na cz�owieka. Perswazja S�pa nie jest bowiem retoryczna (jak w p�niejszym baroku), lecz poetycka, operu- je skr�tem, zdaniem eliptycznym. Atakuj�c stereotyp g�osz�cy, �e �pok�j [to] szcz�liwo��", poeta przeciwstawia ca�emu systemowi pogl�d�w, jaki mie�ci si� w tym zdaniu, nowe przekonanie, �e sens �ycia kryje si� nie i w u�ywaniu dobra pokoju, lecz w bojowaniu o warto�ci nadrz�dne. W zda- 1 niu: �Pok�j � szcz�liwo��, ale bojowanie � byt nasz podniebny" kryje si� istotna kolizja dwu teorii humanizmu. Nieco p�niej kulturowe �r�d�a atakowanej teorii �pokojowego szcz�- �cia" ods�oni� Piotr Skarga, ukazuj�c szerokie zwi�zki mi�dzy filozoficzn� postaw� u�ycia a aktualn� rzeczywisto�ci� historyczn�: �doznawasz tego, narodzie Polski, maj�c d�ugi ju� pok�j [...] �e� w dostatek ur�s�: z�ota, srebra, jedwabi�w, kt�rych przodkowie twoi nie znali, namno�y�. Bo�e przyczy� wi�cej: a daj to, aby ci� ten tw�j pok�j nie psowa�, a dobrze� go za�ywa� na d�ugie szcz�cie twoje. Czego my nie widzim [...] Bogactwa i dostatki, kt�re pok�j da�, obracaj� ludzie naszy na zbytki, na jedwabie, wina, korzenie, p�miski, konie, pacho�ki, karety i ine szczerej pychy pr�no�ci: a ubogich zapominaj�; przedsi� poddane a� do krwie �ciskaj�, lichwy bior�; panowie, zbo�em kupcz�c [...] nie ty�o stan sw�j szlachecki l�� i kupiecki psuj�, ale g��d ubogim obywatelom i poddanym swoim wno- sz� [...]" (Kazania przygodne 1610). Skarga krytyk� �pokojowego szcz�cia" rozwin�� w kierunku pu- blicystycznym, S�p � w kierunku filozoficznym. Inspiracj� krytyki i poszukiwa� drogi wyj�cia sta� si� dorobek my�lowy mistyk�w hiszpa�skich. �ywe pog�osy ich pism odnajdujemy u S�pa: w koncepcji �ycia poj�tego jako bojowanie, w odrzuceniu �fa�szywego pokoju", opartego na �pon�tach rozkoszy ziemskich", ostatecznie w pojmowa- niu losu cz�owieka jako wojny z szatanem, �wiatem, cia�em, w kt�rej zwyci�stwo nad pokusami �fa�szywego pokoju" daje szans� uzyskania ,,pokoju zbawiennego". Tutaj jednak zaczynaj� si� r�nice. My�l poetycka S�pa jest my�l� aktywn�: odrzuca marno�� przemijaj�cych, a wi�c pozor- nych urok�w �wiata, ale te� nie szuka ukojenia w �twierdzy wewn�trznej" (Teresa z Avila). W jego rozumieniu �pok�j zbawienny" nie jest z tego �wiata, nie ma uspokojenia w korzystaniu z ziemskich rozkoszy, nie istnie- je te� mo�liwo�� ca�kowitej izolacji od pokus �ycia. Los cz�owieka jest zawieszony mi�dzy sprzeczno�ciami, w tej sferze istnienia realizuj� si� antynomie duszy i cia�a, wieczno�ci i przemijania. Arkadie s� bezcelowymi pr�bami uwolnienia si� od w�asnego losu przez wyb�r jednej z warto�ci antynomicznych. Dla cz�owieka nie ma uspokojenia, a� w wiecznej arkadii, a� sko�czy si� ruch �ycia i rozwi��e � przez �mier� � sprzeczno�� istnienia. Czy ta arkadia jest bezruchem? Na poz�r niewiele mia� S�p do powiedzenia na ten temat: niebo jest dla �yj�cych konsolacj� � pociech� i uspokojeniem � nie wyobra�eniem czy obrazem poetyckim. Okre�la je wi�c przez wyraz-znak wzi�ty z tradycji chrze�cija�skiej (�gdy� posz�a do chwa�y, ktor�� B�g zgotowa�"), wyj�tkowo wyraz-znak rozwini�ty, ale nie z in- spiracji S�pa-teologa, lecz poety: wiosna ostatnia i wieczna, rozkwitanie niewi�dn�cych kwiat�w, wonnych i czystych, g�osy, kt�re �na barankow� chwa�� [...] pie�� krzycz� w�asn�, czyst�, now�", wreszcie jedno jeszcze znamienne okre�lenie: �przybytki nadobne, co id�c r�no, zgodn� czyni� harmoni�". Jest to reminiscencja teorii Ptolemeusza o siedmiu sferach po- ruszaj�cych si� w r�nych kierunkach, z r�n� szybko�ci�, na poz�r ruchem sprzecznym, na opak, a w istocie podporz�dkowanych harmonii. Oto przy- k�ad barokowego konceptu ��cz�cego w artystycznym obrazie nauk� i poe- zj�. Geocentryczna teoria Ptolemeusza (podtrzymywana przez Ko�ci� i uczonych wbrew �wie�emu odkryciu Kopernika) pomaga S�powi budowa� wizj� wszech�wiata, staje si� �r�d�em wiedzy poetyckiej i inspiracj� j�zy- ka: st�d barokowe oksymorony (t j. zestawienia wyraz�w pozornie bez- sensowne): �rz�dne b��dzenie" gwiazd, st�d kreacje obrazu Stw�rcy: �Opaczystym ob�okom poczyni�e� tory, / W kt�rych b��dzi� nie mog�, zgod- ne wiod�c spory". To, co kryje si� w chrze�cija�skim poj�ciu nieba, wy�ania si� w wier- szach Szarzy�skiego jako poetyckie marzenie o kraju wiecznej wiosny, stawania si� czystych warto�ci i jako naukowa hipoteza o doskona�ej har- monii nad sprzeczno�ciami ruch�w. Poszukiwanie praw wszech�wiata nie jest w poezji S�pa przypadkiem, zakre�la on bowiem inne ni� w renesansie horyzonty wiedzy o cz�owieku. Nie wystarcza mu obserwacja ziemskich zdarze�, rezygnuje z poetyckiego miejsca na ziemi, sw�j wz�r cz�owieka umieszcza na granicy widzialnego J_niewidzialnego �wiata, na granicy �wiat�a i ciemno�ci. Poj�cia tenebrae � lux (ciemno�ci � �wiat�o) wyprowadzone s� z se- mantyki biblijnej. U Szarzy�skiego B�g to ��wi�ta i niezmierzona �wia- t�o��". szatan to �srogi ciemno�ci hetman", za� �byt podniebny" cz�owieka jest miejscem spotkania tych antynomii, dlatego los cz�owieka jest ci�- g�ym bojowaniem, sta�ym dokonywaniem wyboru, w czym Opatrzno�� mu pomaga, ale nie wyr�cza. St�d sta�y niepok�j dyktowany szybko�ci� spraw, kr�tko�ci� �ycia, opisywanego przez stylistyczne hiperbole hora- cja�skie (�moja ��d� [...] bie�y" do brzegu, �Ehej, jak gwa�tem obrotne ob�oki /1 Tytan pr�dki lotne czasy p � d z �") i niepewno�ci� poznania cz�owieka �w�t�ego, niebacznego, rozdwojonego w sobie". Ruch oddaj� tu nawet �rodki eufonii poetyckiej (�obrotne ob�oki"). Kr�tko�� �ycia i niepewno�� do�wiadczenia utrudniaj� rozpoznanie w�a�ciwych warto�ci, na poz�r bowiem �moc", �rozkosz", �skarby" s� warto�ciami po�ytecznymi, ale w istocie to �niesta�e dobra" i ostatecznie nie wnosz� po�ytku, lecz szkod�, myl� bowiem przy dokonywaniu wy- boru, nie s� wi�c synonimami �wiat�a, lecz ciemno�ci: �O, stokro� szcz�- �liwy, / Kt�ry tych cieni�w wczas zna kszta�t prawdziwy!" I oto paradoks. Cieniem nie jest wi�c to, co niedostrzegalne, lecz w�a- �nie to, czego do�wiadczamy zmys�ami. Materialny byt ziemski � zgodnie z plato�skim pojmowaniem �ycia � jest tylko cieniem. To, co dostrzega- my, przemija, jest wi�c cieniem wiecznej idei. W zmys�ach tkwi myl�ca antynomia, odwr�cenie warto�ci, i szcz�liwy ten, kto w por� zdo�a wy- zwoli� si� od tego z�udzenia zmys��w. Ale i cz�owiek jest tylko odbiciem idei, jej cieniem, z t� r�nic�, �e jest odbiciem idei najwy�szej, tj. Boga. Kiedy zapada w grzech (tj. w �smutnej nocy ci�kie cienie"), towarzyszy mu nie �wiat�o�� s�o�ca, lecz sfera ciemno�ci. Pokonany ma jednak szans� ratunku w �promieniach mi�osierdzia", towarzyszy mu jeszcze po- �rednie odbicie �wiat�a, blask ksi�yca, Naj�wi�tsza Panna. Ksi�yc to nadzieja przemiany � ku zorzy rannej i �wiat�u, nadzieja powrotu w sfer� s�o�ca. I tutaj w�a�nie, po�r�d tajemnic wszech�wiata, ods�ania si� miejsce dzia�ania wolnej woli cz�owieka. W tej wizji �wiata, jak� buduje S�p, ujawni� si� kryzys �wiadomo�ci porenesansowej. Jest to �wiat niepoko- j�cy, pe�en niebezpiecze�stw i omamie�, cz�owiek musi wi�c zdoby� si� na niezwyk�y heroizm, by sprosta� �wiatu i warunkom nieustaj�cej wojny o w�asne ocalenie. , , l Pe�na aktywizmu koncepcja losu narzuci�a S�powi biblijne ci�gi sko- jarze� i metafor militarnych: �dusza uczciwa, / Krwi�, cia�em, zbroj� s�a- w� kupi� chciwa", �ycie jest �bojowaniem", �straszliwym bojem", cz�owiek walczy przeciw �zazdrosnym wojskom", kt�rym przewodzi szatan, �het- man ciemno�ci", B�g jest �stworzenia obro�c�", �ratunkiem duszy". W walce �wiat�a z ciemno�ci� uczestnicz� �anio��w wojska", �anio��w zast�p". �r�d�em si�y cz�owieka jest wprawdzie wiara w Opatrzno��, ale B�g nie pozbawia cz�owieka wolnej woli, nie interweniuje w indywidualny los, nie narzuca mu wyboru. Cz�owiek sam podejmuje trudne, omylne decyzje. �r�d�em si�y mo�e by� przekonanie, �e wynik ostateczny rozpra- wy jest przes�dzony, szatani bowiem maj� �ty� poda� i wzi�� ha�b� niesko�- czon�". Ale c� z tego? Jednostka nie wie, po kt�rej stronie znajdzie si� w chwili ostatecznej. Cz�owiek zdany jest tylko na siebie. Musi wi�c odrzuci� filozofi� umiaru poznawczego, jedyne bowiem ocalenie le�y w napi�ciu intelektual- nym. Dlatego poeta musi by� uczonym (barokowy postulat: artifex doctus � uczony artysta), dzia�anie ludzkie � skondensowanym aktem w wojnie o warto�ci, a poznanie � nacechowane ostro�no�ci� i niewiar� w pozory. Z tej postawy p�yn�y wielorakie konsekwencje. Przede wszystkim polemiki ze stereotypami potocznej m�dro�ci (w rodzaju �pok�j � szcz�- �liwo��"). Na przyk�adzie przys�owia �z�oto zna� na strzechstenie [kamie� probierczy], cz�owieka na z�ocie", S�p dowodzi, �e to prawda powierz- chowna, bo �rozum cz�owiekowi potrzebniejszy ni� skarby". W innym miejscu gromadzi horacja�ski �a�cuch przys��w pozornie uzasadniaj�- cych prawo rodowego dziedziczenia moralnych warto�ci (O cnocie sla- checkiej): Zacni si� rodz� z zacnych i cnotliwych; Zna� w koniach sztuki ojczyste; l�kliwych M�na Orlica go��bi nie rodzi, Ani md�y zaj�c z du�ych Lw�w pochodzi. Przyjmuj�c te za�o�enia, poeta uzupe�nia je o prawdy jeszcze nie- sprzeczne: Wszak�e rozmna�a cnoty przyrodzone �wiczenie; czyni� serce utwierdzone Pi�kne nauki; tych kiedy nie staje, Slachetne plemi� szpec� z�e zwyczaje. Nie kwestionuj�c za�o�enia, przy pomocy przerzutni wierszowych wysuwa na czo�o dwie formy aktywno�ci: ��wiczenie", �pi�kne nauki", jako spraw- dzian szlachectwa. Korekta nie do odrzucenia. Rozumowanie zamyka si� w tym miejscu po��czeniem stereotypu i racjonalnej refleksji, wy�ania si� warto�� sporna: szlachetne plemi� oszpecone przez z�e zwyczaje. Pewnik zmieniony zosta� w antynomi�, z antynomii rodzi si� wniosek godz�cy w spo�eczny pewnik: nie istnieje prawo dziedziczenia, lecz tylko mo�li- wo��, wyb�r indywidualny. T� konkluzj� dopowiada narrator: �Nie na herb przodk�w patrz, ale na spraw y". Inn� metod� przeciwstawienia si� stereotypowi �wiadomo�ci spo�ecz- nej wybra� poeta w wierszu Napis na statu� abo na obraz �mierci. C�ra to grzechowa �wiat skazi� gotowa, Wszytko, co si� rodzi, B�d� po ziemi chodzi, Lub w morskiej wn�trzno�ci I wietrznej pr�no�ci, Jako kosarz ziele Ostr� kos� �ciele, Tak to wszystko sk�ada Ani opowiada Nikomu swojego Zamachu strasznego. I wy, co to �cicie [tj. czytacie] Prawda, �e nie wiecie, Je�li nie przymierza ' Ta sroga s�pierza [tj. przeciwniczka] Kt�remu do szyje. Strze� si�: oto bije. Zastosowa� tu S�p przej�cie od sytuacji statycznej i referuj�cej do dynamicznej pointy. Korzysta z konwencjonalnego epigramatu, przywo- �uje potoczny, banalny obraz �mierci, jaki dziedziczy� wiek XVI po �red- niowieczu, i w d�ugim, spokojnym zdaniu, obejmuj�cym 12 wers�w, przy- pomina podstawowe rysy obrazu. Po tym przypomnieniu buduje sytuacj� dialogu mi�dzy wszechwiedz�cym narratorem a czytelnikiem, skraca zdania, odwo�uje si� do czytelnika osobi�cie, w��cza go do tekstu wiersza. Ale jak �w wytarty obraz �mierci o�ywi�, usun�� przeszkod�, naturaln� niech�� cz�owieka do my�lenia o w�asnej �mierci? Jest tylko jeden spos�b pokonania biologicznej obrony �wiadomo�ci dzia�aj�cej do ko�ca: �mier� czytelnika. I oto zanim czytelnik sta� si� partnerem dialogu, nieo- czekiwanie ostrzega go okrzyk narratora: �Strze� si�: oto bije." Czytelnik sta� si� g��wnym bohaterem, kosa �mierci �ci�a go w poincie. Obok tej reminiscencji ze �redniowiecza (ale takie by�o potoczne wy- obra�enie �mierci) S�p wprowadza i staro�ytny obraz mojry (Lachesis), i modny w baroku symbol kosy �cinaj�cej ziele, a jednak, mimo �e i �mier�, i niebo, i B�g s� podstawowymi motywami jego my�li poetyckiej, pisze o nich z poskromion� wyobra�ni�: �mier� to przej�cie w stan bez- ruchu, je�li raj jest nieprzekwitaj�c� wiosn�, to znaczy jest stanem wstrzymanego ruchu, wreszcie B�g, idea najwy�sza, jest harmonijn� syn- tez� sprzeczno�ci: ,,wszytko porusza, nie b�d�c wzruszony". To tylko za�o�enia, kt�rych poeta nie poddaje g��bszej analizie. Do- ciekliwo�� wyobra�ni ujawnia si� gdzie indziej: w obserwacji praw istnie- nia ziemskiego jako ruchu determinowanego przez warunki, a kierowa- nego przez cz�owieka. Metafizyczny cel istnienia to pewnik, w�tpliwo�ci rodz� si� przy pytaniu o drog� do celu. Dlatego poet� interesuje szczeg�lnie budowa wzoru post�powania, kt�ry oddawa�by trudno�ci ziemskiej w�- dr�wki. Przejmuj�c obiegowy motyw nowej sztuki, apoteoz� niezwyk�ej przemiany (Na obraz s. Mary jej Magdaleny), wraca uparcie do jednego za- gadnienia, niemal praktycznego, do pytania o pr�g przemiany. W jego uj�ciu punktem zwrotnym w biografii wewn�trznej cz�owieka jest przezwyci�enie ufno�ci w wiedz� z do�wiadczenia, wiedz� potoczn� po- zornie racjonaln�. W wierszu Na obraz Herodiady z g�ow� s. Jana prze- kl�ty ksi��� zwyci�a najwi�kszego proroka, dum� niebios, nienawi�� zwyci�a nad �wi�to�ci�. Z oceny tego wydarzenia p�ynie wniosek, �e �nagrod� cnoty jest kara" � wniosek sprzeczny z podstaw� religii, a wi�c fa�szywy. Oto paradoks moralny, kt�ry � je�li zostanie rozwi�zany w per- spektywie warto�ci moralnych � otwiera drog� ku przemianie. Filozofia cz�owieka przemienionego nie odrywa S�pa od historii. Zgod- nie z historycznym do�wiadczeniem i potocznym przekonaniem, �e rozw�j Polski zwi�zany jest z aktywno�ci� polityczn� na kresach wschodnich, �e tam rozgrywaj� si� ruchy historii, S�p w tamtych rejonach pa�stwa upa- trywa� tak�e pos�annictwo religijne narodu. Wyra�nie sformu�owa� to w pie�ni do Stefana Batorego: Nie tylko wiek z�oty W twej Polszcze widzie� mamy, lecz i przed naszego Chrysta krzy�em gwa�t rych�y Machmeta krwawego. (Stefanowi Batoremu, kr�lowi polskiemu) Z pie�ni wynika, �e �w front wojny pobo�nej, jak� toczy ju� nie cz�o- wiek, lecz nar�d, obejmuje nie tylko Turk�w i Tatar�w � jako pogan, lecz tak�e �p�pogan", to jest �Moskwicin�w". Na po�udniowym wschodzie umie�ci� S�p dwa epickie przyk�ady bohaterstwa: Pie�� V o Fridruszu, kto- ry pod Soko�em zabit od Tatar�w Roku Pa�skiego 1519 i Pie�� VI o Stru- sie, kt�ry zabit na Rastawicy od Tatar�w. Pie�� o Fridruszu tworzy swoist� paralel� z Epitaphium Bolesiao Au- daci, Regi Poloniae. Epitafium Boles�awa �mia�ego daje przyk�ad kon- wersji odwr�conej, tzn. kiedy dobro przemienia si� w z�o: kr�l, kt�ry umia� znie�� ziemskie niepowodzenia, jest przedmiotem podziwu, a cz�owiek, kt�ry straci� panowanie nad post�powaniem w�asnym wobec powodzenia, staje si� przedmiotem �alu i przyk�adem przemiany prowa- dz�cej do utraty warto�ci. Pie�� o Fridruszu podejmuje zarysowan� wy�ej alternatyw� indywi- dualnej odpowiedzialno�ci za post�powanie wobec sprzyjaj�cego i nie sprzyjaj�cego losu. Postaw� wzorcow� ujmuje S�p jeszcze w renesanso- wych kategoriach umiaru: ��wi�tym r�wny" jest cz�owiek, kt�ry kieruj�c si� umys�em statecznym i utwierdzonym w cnotach, kieruje swym losem niezale�nie od warunk�w determinuj�cych, gotowy jest przetrwa� nie- szcz�cie i wzgardzi� szcz�ciem. Ale w okre�leniu ��wi�tym r�wny" jest ju� odnowienie �redniowiecz- nej zasady budowania wzorc�w post�powania w kategoriach �wi�to�ci, wy- raz oceny. Z tym �e S�p uwa�a t� postaw� za ca�kowicie dost�pn� cz�o- wiekowi, odbiera jej aureol� niezwyk�o�ci. Jest �tysi�c przyk�ad�w" takiej postawy, spo�r�d kt�rych wybiera jeden: konflikt dow�dcy, kt�ry ma wy- bra� mi�dzy po�ytkiem a honorem. Fridrusz uszed� z r�k wroga z reszt� oddzia�u � to los szcz�cia, ale dyshonor dla dowodz�cego, a wi�c wybiega z mur�w twierdzy, ginie, ratuj�c honor �o�nierza, ale nie przynosz�c t� �mierci� po�ytku ojczy�nie. Alternatywa zarysowana zosta�a ostro, a opis skupiony na decyduj�cym momencie przemiany, �targu" o warto�ci z sob� i otoczeniem. Ale nie jest to w istocie opis, lecz szkic szybkich, wewn�trz- nych kontrowersji. Kr�tki monolog rycerza zaczyna si� od odtworzenia obrazu kl�ski, od element�w tego obrazu nie uporz�dkowanych, rozbitych, spl�tanych w inwersji zdaniowej, to pierwsze refleksje cz�owieka wydo- bytego z dna kl�ski: Farb� Bugowej, widzia�em, krew wody Nasza zmieni�a, pr�cz poha�skiej szkody, Fridrusz prze�ywa te wra�enia przez obraz kl�ski indywidualnej: Skry�y si� pola pod zacnymi cia�y, A mnie, niestety�, kto w te zagna� wa�y? Szcz�cie, kt�re ocala go dla lepszego po�ytku ojczyzny? Czy �boja�� wyrodna"? Fridrusz cnot� �o�niersk� stawia nad po�ytek, wybiega z bramy zamkowej, podejmuje walk� wr�cz i ginie. Zwyci�a kult bohaterstwa. Czy przyk�ad udowodni� za�o�enie? Fridrusz niew�tpliwie wzgardzi� �ask� szcz�cia, ale czy decyzja jego zgodna by�a z postaw� umys�u sta- tecznego? Z pewno�ci� jest on w cnotach rycerskich gruntowny, staje si� wzorcem: Duch tw�j z wielkimi Bohatyry �ywi� I tu, dok�d Bug cichy wody swoje Niesie do Wis�y, dot�d imi� twoje Trwa� b�dzie w ustach ludu rycerskiego. A jednak po zarysowanej kontrowersji pozosta� cie� w�tpliwo�ci. �w bo- wiem cz�owiek wspania�ego serca, kt�ry � jak przewiduje S�p � b�dzie w przysz�o�ci wspomina� Fridrusza, zdanie ho�du zaczyna od zastrze�e- nia: Z lepszym Ojczyzny szcz�ciem, wieczny Panie, Racz mi naznaczy� tak pr�dkie skonanie. Wydobyte tu elementy my�li poetyckiej S�pa rysuj�, a raczej szkicuj� tylko kierunek poszukiwa� nowej filozofii cz�owieka. Nie on sam uk�ada� zawarto�� Rytm�w abo Wierszy polskich, kt�re ods�aniaj� nam jednolit� 3sobowo�� poety przemienionego. Nie wiemy, co m�wi�y o tw�rcy owe wiersze zaginione, czy oddawa�y one drog� osobistej przemiany od pro- testantyzmu do tej postawy, jak� prezentuje poeta w Rytmach. SEBASTIAN GRABOWIECKI Sebastian Grabowiecki (ok. 1543 - 1607) wywodzi� si� z tego nurtu po- ezji metafizycznej, co S�p, przy�miony zosta� jednak w p�niejszych wie- kach s�aw� S�pa, cho� Edward Por�bowicz dostrzega� w nim �niezwyk�ej miary poet�", porywaj�cego �niespodziankami stylu pot�nego, pe�nego oryginalno�ci, odr�bnego w obrazowaniu, kr�pego w sk�adni, harmonijnego w dykcji, u�ywaj�cego niewidzianej dot�d rozmaito�ci form i rytm�w", za� Mieczys�aw Brahmer przypomnia�, �e s� u Grabowieckiego �wiersze przedziwne, nale��ce do najpi�kniejszych, jakie wyda�a poezja staro- polska". Podobnie jak S�p, Grabowiecki jest poet� intelektualnym, trudnym. Szuka� nowych wzor�w prze�ywania u Gabriela Fiammy, Bernarda Tassa, daleki by� od �atwizny pisania, cho� d��y� w�a�nie do prostoty wyrazu, ale sprawy, jakie chcia� wyrazi�, bynajmniej nie by�y proste. Szczero�� i prostota to tylko pozornie synonimy, w istocie to dylemat tw�rczy � �trudno o szczero�� przybran� w prostot�". Rozwi�zania szuka� Grabo- wiecki w mo�liwo�ciach ekspresji wersyfikacyjnej, stroficznej, stylistycz- nej, pos�uguj�c si� dorobkiem poezji roma�skiej. Pozosta�o po nim troch� list�w, jedna broszura antyreformacyjna, pe�- na erudycji, rzeczowa w tonie (Martiraus Lauter eiusque leyitas 1585) i je- den tom poetycki Setnik rym�w duchownych (1590), tom dwucz�ciowy, zawieraj�cy ponad dwie�cie wierszy. Odtworzone ostatnio lu�ne epizody biografii poety ukazuj� go najpierw jako cz�owieka �onatego i polityka, p�niej za� jako opata klasztoru cysters�w w Bledzewie. Co si� kryje za t� zmian�, nie wiemy. Czy Rymy duchowne s� kalen- darzem poetyckim osobistych prze�y�? Jest w tym tomie gorzki rozrachu- nek z �yciem i znamienny uk�ad kompozycyjny, rysuj�cy katolicki wzo- rzec przemiany i odnajdywania warto�ci. Oto kolejno�� motyw�w kompo- zycyjnych: wiersze pokutne, oczyszczaj�ce, dzi�kczynne, pochwalne. Oba setnik! zamykaj� si� wierszami do Matki Boskiej, a ca�o�� wierszem do Anio�a Str�a. A wi�c od pokuty do konsolacji. Poeta nie dzieli przekonania S�pa, �e los cz�owieka jest jednak w jego r�ku, humanizm Grabowieckiego pozbawiony zostaje aktywizmu, bohater liryczny tomu nie toczy wojny, szuka uspokojenia, przekonany o bezna- dziejno�ci stara� ludzkich: My�l�-li co, nie poczn�, poczn�-li, nie sprawi�, (CXXI) W tej wersji nowego humanizmu maleje wi�c znaczenie cz�owieka, wzrasta znaczenie losu, to jest Boga: �staranie ludzkie nie pomo�e, / Je�li ty skutku nie udzielisz, Bo�e", �nikt mnie podnie�� nie mo�e, / Jedno ty sam, Panie", �Sk�d r�k� we�miesz, �wi�tobliwo�� ginie, / Gdzie Ty nie radzisz, tam ro- zum nie s�ynie; [...] Wniwecz wszelka stra�, wniwecz ch�� i cnoty, / Gdy, Panie, naszej nie wspierasz ochoty" (LXVIII i LXXIX). Analiza ludzkich dzia�a� i spraw traci na znaczeniu, skoro nawet ��wi�- tobliwo��" jest dzie�em r�ki Boga, nie warto wi�c tyle uwagi po�wi�ca� wojnie, jak� toczy cz�owiek. Sprawy ziemskie trac� znaczenie w tej filo- zofii i trac� nazwy w poezji. Grabowiecki nie przywi�zuje uwagi do iden- tyfikacji zdarze�, nawet przy opisie sytuacji historycznych. W dwu wier- szach o interregnum nie wymienia frakcji ani kandydat�w uczestnicz�cych w rozgrywce o tron, nie interesuj� go programy. Zostawia to Bogu: Daj rad� w trosce, bo tyle w cz�owieku Rozumu nie masz, aby w takim wieku Rzeczom radzi� m�g�; w Tobie jest ufanie. (LXI Interregnum Stephani) W wierszu o kl�sce �ywio�owej znowu motyw dialogu z Bogiem (CLIII) �Ach Panie, i c� w�dy jest i przecz�e si� dzieje, / �e deszcz we dnie i w nocy bez przestanku leje?" I to samo spojrzenie � sponad ziemskiej rzeczy- wisto�ci � w wierszu o naje�dzie wroga (CLXXVIII): nie identyfikuje na- je�d�cy, nie interesuje si� uk�adem si�, przebiegiem konfliktu, sprawno�- ci� wodz�w, tworzy tylko obraz ludu gardz�cego Bogiem, niszcz�cego ko; cioty, morduj�cego wiernych. W rozmowie z Bogiem wyja�nianie jest n i e potrzebne, bo przecie� przez niego to wydarzenie jest zaplanowan jako kara, i ratunek nadejdzie, gdy lud bezbo�ny przekroczy zamiary Boga, naruszy jego poczucie sprawiedliwo�ci i... urazi jego ambicj�. Wtedy Wielki Strateg przejdzie do zemsty: Gdy m�wi�; � kiedy� z swym Bogiem chwalebnym Staniecie? Wzrusz si�, Bo�e nasz, haniebnem Blu�nierstwem, prosiem [...] (CLXXVIII) Niewiara w ludzkie dzia�anie jest rezultatem braku przekonania o mo- �liwo�ci przezwyci�enia trudno�ci w poznawaniu �wiata. S�p pisa� tylko o szczeg�lnej trudno�ci, przestrzega� przed optymizmem renesansowej wie- dzy, zamkni�tej w ziemskich horyzontach, chcia� ca�y wysi�ek cz�owieka skupi� na rozpoznawaniu w�a�ciwego kszta�tu rzeczy. Grabowiecki uwa�a ten wysi�ek za bezcelowy, bo �co jest cz�owiek?". Wiek jego jak �piana wodna", �jako wiatr dni �ywota", �jak ob�ok up�y- wa, potem z oka ginie", a jego dzia�alno��, starania, wysi�ki � �paj�czynie r�wne". Trac� warto�� nie tylko rzeczy ziemskie, ale i ziemskie istnienie, poj�cia ��ycie" i ��mier�" to nie przeciwstawienie, lecz w�a�ciwie jeden proces dziania si�, w kt�rym przecie� nie ulotne, ziemskie formy przej�cio- wego trwania s� istotne: �chodz�c umieramy, / W�a�nie jak ptak, co pa- trz�c, z oczu go zbywamy" (VII i IX). Przemijanie to lot do �wiat�a. Ale jak ustali� kierunek lotu, skoro wi- dzenie utrudnia cz�owiekowi ��lepi�cy ob�ok", skoro serce otoczone jest przez �ciemno�ci �wieckich ob�udno�ci" i wskazuje fa�szywe drogi. Pozo- staje zaufanie do Boga, pro�ba, by �oczy�ci� oko niewidome", sp�dzi� �w ��lepi�cy ob�ok". Grabowiecki wypowiedzia� wszechstronn� krytyk� poz- nania zmys�owego jako podstawy poznania poetyckiego. Nie ufa do�wiad- czeniu zmys��w, zwraca si� do Boga: �uszy przeczy�� moje", by w�r�d g�os�w �wiata us�ysza� znaki, przekonany jest, �e �po wzroku styskuje" i me widzi znak�w, bo ��miertelna my�l" nie mo�e dociec rzeczy wiecz- nych. A Je�li nawet �ask� Opatrzno�ci przebije si� przez ��lepi�cy ob�ok" o�krycla meprzeka�e ludziom> b0 nie zdo�a P�kona� �zwi�zku j�zyka"; (CXVII - CXIX), oporu mowy. Tylko B�g usun�� mo�e fa�sz zmys��w jako �r�d�a poznania, fa�sz my�li, kt�ra konstruuje wiedz�, i fa�sz j�zyka for- mu�uj�cego odkrycia my�li. Bez wzgl�du na to, gdzie poeta widzia� ratu- nek w tym ci�gu konflikt�w, okre�li� je w naszej literaturze po raz pierw- oZt2 ^ Jasno�ci�- A w istocie nie ^st to dramat teologa, lecz dramat S T wlekach- jak ^Y - wr^ �" w chwili najwi�kszego na- Pi�cia zdarze� w Dziadach. I tu dramat poety mo�e by� zestawiony tylko giemuj�ty jest maczej' szerzej � ^P^adzony do kolizji z Bo- do iT1?0"17 trudno�ci P^^ia i wyra�enia prawdy, Grabowiecki d��y ao skupienia si� na jednym przedmiocie: �gdy rozmy�lam, com jest", nie wierzy bowiem, by by�a inna mo�liwo�� zdobywania odpowiedzi na pyta- nie �co jest cz�owiek?". Nie interesuje go obserwacja rzeczy z zewn�trz, �r�ne przypadki �wiata tego" � gnoseologia poetycka wypracowana w renesansie � nie interesuje go z tych samych powod�w tradycja anty- ku, zaledwie par� razy skorzysta z reminiscencji antycznych, oszcz�dnie korzysta z bogatego dorobku tradycji Ko�cio�a, wierzy tylko w�asnemu do�wiadczeniu analizy wewn�trznej. W pojmowaniu �wiata przywi�zywa� szczeg�ln� wag� � podobnie jak S�p i zbli�aj�ca si� epoka � do opozycji zmiany i bezruchu, ale nie ma u Grabowieckiego dynamizmu. Mo�na by�o budowa� koncepcj� losu cz�o- wieka z tej samej tezy og�lnej: B�g �wszytko porusza, nie b�d�c wzru- szony" (S�p) i �zmiennym sam nie b�d�c, wszemu mieni� si� ka�esz" (Gra- bowiecki), a w kr�gu zarysowanej opozycji doj�� do przeciwstawnych roz- wi�za�: do postawy aktywizmu (S�p) i pasywizmu (Grabowiecki). �r�d�em pasywizmu jest poczucie bezradno�ci wobec niepoznawalnej mechaniki zdarze�, bo nawet przemiana jako ruch ku odnowieniu i oczysz- czeniu nie jest tylko spraw� cz�owieka, wymaga decyduj�cego wsp�- udzia�u Boga (LXXIX}: �bez Twej pomocy bieg, acz dobry, zmyli", �sk�d r�k� we�miesz, �wi�tobliwo�� ginie", a wi�c jak� warto�� ma ludzki wysi- �ek? I odwrotnie � czym jest ci�ar z�a nagromadzony w ludzkim post�- powaniu, skoro ludzi ju� straconych (�otr na krzy�u) B�g w ostatniej chwi- li ratuje? Paradoks moralny u S�pa mia� zach�ca� do aktywno�ci, do rewizji prawd pozornych. U Grabowieckiego paradoks ten wyra�a obiektywny, bezwyj�ciowy dramat cz�owieka, niemo�liwo�� rozszyfrowania tajemnic losu, dor�wnania trudno�ciom i pokonania ich. St�d kryzys �wiadomo�ci poetyckiej i poczucie zupe�nego wyobcowania jednostki w �wiecie nie uporz�dkowanych wydarze�. Cz�owiek jest ca�kowicie osamotniony. Gra- bowiecki przekre�la do ko�ca poj�cie wi�zi spo�ecznej, odrzucaj�c podsta- wow� wi� ludzk�: �bo mnie ociec i matka maj� za obcego" (XI). Cz�o- wiek to zamkni�ty w sobie mikrokosmos, �cz�stka maluczka tu kr�tko �y- j�ca" (XV), spo�ecze�stwo to nieuporz�dkowany zbi�r przemijaj�cych cz�steczek, istniej�cych tylko w sobie i odpowiedzialnych tylko za siebie, a przelatuj�cych przez strefy ciemno�ci, niepewnych, czy to lot ku �wiat- �u �s�o�ca wiecznego". Szans� cz�owieka jest tylko ufno�� w Bogu i stara- nia o pomniejszenie ��mi�cego ob�oku", kt�ry rodzi si� z grzesznej aktyw- no�ci cia�a. Poeta szuka miejsca poza smugami grzesznych cieni, marzy � wykorzystuj�c �redniowieczn� metafor� maryjn� � o cz�owieku przezro- czystym, takim �jak kryszta�y, co maj� �wiec� albo kwiat w sobie", �o przezroczystym w prawdzie sercu" (CXJ), bo tak� jest zamierzona struktu- ra cz�owieka: Nie tak ��k�o przebijaj� R�e bia�e, czyrwone, Jak z�o�ci pope�nione I my�li, co powstaj� W sercu mcm [...] (CLXIT) Obrazowanie poetyckie � ruch wtopiony w kryszta� � przynosi ukojenie. Istnieje mo�liwo�� harmonii w podstawowej kolizji zmiany i bezruchu, przemijania i trwania. S�p sw�j program nowej filozofii cz�owieka opar� na propozycji heroicznego rozwini�cia aktywno�ci cz�owieka, Grabowiecki na zlekcewa�eniu aktywno�ci. Odmienna koncepcja jednostki prowadzi�a do innego spojrzenia na spo�ecze�stwo i nar�d. Grabowiecki nie buduje epickich wzor�w bohatera narodowego, zbyt nik�a jest jego wiara w mo- �liwo�ci cz�owieka, kt�rego �ywot przyr�wnywany jest do czasu trwania wypowiadanych s��w (�s�owa rzeczenia ustnego"), kt�ry � cho� �yje na ziemi � jest tylko wyobcowanym ze �wiata pielgrzymem i tworem wbrew naturze: �witanie zio�om wdzi�czn� ros� niesie, � Mnie na powiekach gwiazdy �ez odchodz�! [.............. .....] Zwierz, ptastwo w nocy swe posi�ki maj�, � Mnie trapi� ksi�yc na niebo wst�puje! (LXIII) Refleksja spo�eczna przyjmuje wi�c u Grabowieckiego kszta�t modlit- wy, by B�g ratowa� nar�d z opresji, lub pojawia si� w marzeniu o ludzko�- ci doskona�ej, oczyszczonej przez Boga ze z�ych ambicji i �krewko�ci po- t�nych" � �by bez broni wszelakiej ka�dy wolno szed� bez boja�ni jakiej" (CLXXV). Ale i