12785

Szczegóły
Tytuł 12785
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

12785 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 12785 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

12785 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Najpi�kniejsza Krystyna Zieki�ska Ksi��e Fynrac odchyli� si� w krze�le i poprawi� sw�j jedwabny kubrak w kolorze ciemnego fioletu. Powi�d� zm�czonym wzrokiem po obszernej komnacie. To miejsce, pe�ne przepychu i kunsztu przywodzi�o mu na my�l aren� teatraln�. Pi�kne, ozdobne meble przypomina�y dekoracje, wykonane z najlepszych materia��w. Smuk�e rze�by, biegn�ce szpalerem przy zdobionych z�otem �cianach, barwne obrazy, przedstawiaj�ce postacie, �ywo zwi�zane z zamkiem, ogromne gobeliny, opisuj�ce histori� ksi�stwa, misternie rze�bione kandelabry oraz sprz�ty stanowi�ce istne dzie�a sztuki. To wszystko by�o zbyt idealne, zbyt doskona�e, �eby mog�o by� prawdziwe. Zupe�nie jakby by�o przygotowane w celu nadania przedstawieniu odpowiedniej atmosfery. A w�r�d tych wszystkich osobliwo�ci, tkwi�a garstka marnych aktor�w, graj�cych wyznaczone im przez �ycie role. Na my�l o zapatrzonych w siebie dworakach, Ksi��e westchn��. Por�wnanie ich do aktor�w by�o jak najbardziej trafne. Wszyscy, doskonale wpasowywali si� w narzucone im przez kr�low� Livi� funkcje. Kiedy by�o trzeba u�miechali si�, kiedy nale�a�o, byli smutni. Zwykle ich zachowanie odzwierciedla�o nastr�j w�adczyni. Doskonale kopiowali jej rado��, troski czy dum�. Jedynie z�o�� by�a zarezerwowana tylko dla niej. W�wczas wszyscy starali si� schodzi� jej z drogi, a kiedy nie mogli unikn�� spotkania, na ich twarzach przewa�nie malowa�a si� pokora i s�u�alczo��. Fynrac spojrza� przed siebie, ujrza� wystrojon� i zbyt mocno umalowan� pannic�. Na jego twarzy pojawi� si� wymuszony u�miech. Obrzuci� swoj� matk� pe�nym wyrzutu spojrzeniem. Kr�lowa Livia zignorowa�a jego ponury wzrok i bli�ej popchn�a kandydatk�. Ksi��e przyj�� kolejn� sztuczn� poz�, udaj�c zainteresowanie dziewczyn�. Zamieni� z ni� kilka s��w, tak jak wymaga� tego protok�, po czym zby� kr�tk� wym�wk�, za co zosta� skarcony surowym spojrzeniem matki. Mimo to, w�adczyni nie wyrzek�a do niego, przykrych s��w, kt�rych si� spodziewa�, lecz oddali�a si� w milczeniu za swoj� protegowan�, pozostawiaj�c go sam na sam z ponurymi my�lami. D�ugo zastanawia� si� nad swoj� sytuacj�. Nie by�a ona weso�a. Pomimo usilnych stara� ukrycia przed nim wszelkich wa�ni, wiedzia� o panuj�cych intrygach na jego dworze. Doskonale zdawa� sobie spraw� z tego, �e wszystkie damy dworu, knu�y ma�e spiski i robi�y wszystko, �eby tylko mu si� przypodoba� a jednocze�nie zdyskredytowa� przeciwniczki. Takie dzia�ania by�y win� jego matki, kt�ra chcia�a go o�eni� z jedn� z nich. Na pocz�tku mu si� to nawet podoba�o, ale wkr�tce mia� dosy�, tych zarozumia�ych, pustych panien, kt�re uwa�a�y, �e liczy si� tylko uroda. Nie m�g� si� jednak przeciwstawi� kr�lowej i wiedzia�, �e wkr�tce b�dzie musia� po�lubi� jedn� z tych intrygantek. Na sam� my�l o tym skr�ca�o go w �o��dku. Ju� samo przebywanie w towarzystwie tych bezdusznych i nudnych os�b by�o dla niego udr�k�. Jak na ironi� matka sprowadza�a kolejne damy z s�siednich dwor�w. Fynrac popad� w melancholi�. By� przecie� ksi�ciem, powinien mie� w�adz�. Dlaczego nie m�g� sam sobie wybra� �ony? Dlaczego powierzano mu przyw�dztwo w sprawach pa�stwa, a odmawiano w sprawach serca? Przez chwil� czu� si� jak marionetka. Czy naprawd� by� bezwoln� lalk� rzucon� w nurt kobiecych machinacji? Nie. Stanowczo potrz�sn�� g�ow�, jakby chcia� odegna� od siebie narzucon� wol� kr�lowej matki. Wiedzia�, �e niewiele by wsk�ra� przeciwstawiaj�c si� jej nieugi�tej woli. By�a zbyt siln� osobowo�ci�, �eby ktokolwiek chcia� si� jej nara�a�. Wszyscy poddani czuli przed ni� respekt, nawet jej rodzony syn. Odk�d umar� jego ojciec, matka sprawowa�a w kr�lestwie w�adz� absolutn�. Tak jak wszyscy, ksi��� wiedzia�, �e na nic zda si� sprzeciw. Nie zamierza� si� jednak podda� bez walki, nie chcia�, �eby jego �yciem pokierowa�a, wy��cznie matka. W pewnej mierze chcia� sam dokona� wyboru ma��onki. W�a�nie dlatego wymy�li� sw�j w�asny plan zdobycia �ony. * * * Mifca parskn�a gniewnie. Jej twarz wykrzywia� grymas niezadowolenia. Panuj�cy wok� upa� dawa� si� ka�demu we znaki. Stan ten pot�gowa� i tak napi�t� atmosfer�. Nawet Bjorg, najbardziej zdyscyplinowany i spokojny z rozb�jnik�w, wydawa� si� rozdra�niony, uporem i g�upot� napadni�tych podr�nik�w. - Wysiadaj! - Oznajmi�a Mifca, przystawiaj�c n� do gard�a oniemia�ej damulki. - Ale� to okropne. To niedopuszczalne. - Broni�a si� dama, nadal nie ruszaj�c si� z wy�cie�anego poduszkami siedzenia, w zbytkowo udekorowanym powozie. Mo�e przez upa� a mo�e ze zdziwienia, �e zostali tak szybko rozbrojeni, ci podr�ni, wydawali si� nadzwyczaj niepos�uszni. Tak jakby nie rozumieli co si� do nich m�wi, a przecie� wszyscy rozb�jnicy wiedzieli, �eby wyra�nie i g�o�no przekazywa� informacje napadni�tym. Mifca, by�a coraz bardziej rozz�oszczona i ledwo nad sob� panowa�a. Tym razem nawet pi�kno le�nego krajobrazu, wok� drogi, nie wzbudza�o w niej przyjaznych uczu�. Zupe�nie jakby r�wnie� przyroda sprzysi�g�a si� przeciwko jej zamierzeniom. S�o�ce pra�y�o niemi�osiernie, sprawiaj�c, �e ka�dy, nawet najmniejszy wysi�ek by� udr�k�, a ona na dodatek wraz ze swoj� kompani� musia�a si� nie�le nagimnastykowa�, �eby zaw�adn�� powozem. Czo�o zrasza� jej pot. Przetar�a go r�k�, jakby chcia�a odegna� zm�czenie. W taki dzie�, nawet ma�a chwila lekkiej pracy by�a ogromnie wyczerpuj�ca. Teraz sta�a przed t� hrabin�, znu�ona i coraz bardziej w�ciek�a na opieraj�c� si� jej rozkazom kobiet�. - Wysiadaj i rozbieraj si�, bo strac� cierpliwo�� i poder�n� ci gard�o! - Krzykn�a, delikatnie naciskaj�c na n�. W miejscu, gdzie przytkn�a ostrze, pojawi�a si� ma�a kropla krwi. To wstrz�sn�o dam�, kt�ra, chyba jeszcze przed chwil� do ko�ca nie wierzy�a, �e to si� dzieje na prawd�. - Ale dlaczego? - Pyta�a. W jej g�osie s�ycha� by�o dr�enie. Tym razem pos�usznie, cho� z oci�ganiem i za�enowaniem wykona�a rozkaz. Patrzy�a na swojego do pasa rozebranego stangreta ze strachem w oczach. Co czeka�o ich w�r�d tych dzikich bestii? Starsza od niej matrona, r�wnie� wysz�a z powozu ponaglana szturchni�ciami Bjorga. Mifca rozlu�ni�a si�. W ko�cu podr�ni, zrozumieli co si� do nich m�wi. Z�o�� wyparowa�a z niej w jednej chwili. - Bo tak mi si� podoba. - U�miechn�a si� krzywo, odpowiadaj�c na zadane pytanie i jednocze�nie przebieraj�c si� w ciuchy damy. - Zawsze uwa�a�am, �e to nie sprawiedliwe, �e jedni maj� wszystko a drudzy nic. - Tak ju� jest na �wiecie. - Odpar�a dama, stoj�ca w samej bieli�nie, dumnie unosz�c g�ow�. W jej g�osie nie s�ycha� ju� by�o wahania ale cho� stara�a si� gra� odwa�n�, spogl�da�a na napastnik�w z l�kiem. Rozb�jniczka wesz�a do powozu. - A zatem �wiat jest niesprawiedliwy. - Burkn�a w stron� damy. Wygodnie usadowi�a si� na mi�kkich poduszkach, rozkoszuj�c si� luksusem. Dotkn�a jedwabnej tkaniny wy�cie�aj�cej wn�trze pojazdu. Ju� samo czucie tego materia�u pod palcami stanowi�o pieszczot�. Przez chwil� rozkoszowa�a si� tym uczuciem. Nagle jej wzrok przyku�o ma�e misternie rze�bione puzderko. Kszta�tem przypomina�o zwini�tego w k��bek szarego kota. Kto�, kto potrafi� wyrze�bi� co� tak pi�knego w masie per�owej musia� by� niew�tpliwie mistrzem. Ju� samo to pude�eczko na pewno stanowi�o maj�tek. Dziewczyna si�gn�a po nie r�k�, unosz�c je tak delikatnie jakby by�o zrobione z najbardziej kruchego materia�u na �wiecie. - Tylko nie moja kosmetyczka! - J�kn�a dama. - Nie moje pomady! Mifca z wyrachowaniem otworzy�a pude�ko i wyj�a najbardziej czerwon� farbk�. Obok niego znalaz�a z�oto obramowane lusterko, kt�re by�o r�wnie kunsztowne co kosmetyczka. Chwyci�a p�dzelek do pomady i umalowa�a sobie usta. - Pasuje ci. - Stwierdzi� Bjorg. - Wygl�dasz jak rasowa dama. - Doda� inny. Mifca skwitowa�a to ironicznym u�miechem i parodi� wielkopa�skiego zachowania, robi�c g�upie miny i pozy. Popr�bowa�a jeszcze kilku kosmetyk�w, na�o�y�a cienie na oczy a kiedy ju� znudzi�o jej si� malowanie, chwyci�a za poz�acany, zgrabny grzebyczek i niezdarnie spi�a w�osy. Kiedy stwierdzi�a, �e jest gotowa, rozkaza�a swojemu cz�owiekowi, �eby pogoni� konie. * * * - Przyby�a Hrabina Di Aniran. - Zapowiedzia� s�u��cy przedstawiaj�c ksi�ciu Fynracowi kolejn� dam� dworu, kt�r� sprowadzi�a jego matka. - Jestem Mifca. - Wparadowa�a dama do sali nadzwyczaj �ywo. Wygl�da�a do�� nietypowo, ale w jej oczach ksi��� ujrza� to samo samouwielbienie, co u innych jej pokroju. By�a brunetk� o kr�conych, niedbale zaczesanych w�osach. Mo�e nawet by�aby �adna, gdyby nie ta zbyt gruba warstwa makija�u. Jej kremowa suknia, doskonale wygl�da�a na opalonych ramionach, co jak zauwa�y� ksi���, odrobin� mija�o si� z mod�, za to dodawa�o jej blasku. Dziewczyna by�a zgrabna ale porusza�a si� bez dworskiej maniery, wr�cz przeciwnie chodzi�a raczej niezdarnie, jakby obfite fa�dy sukni jej przeszkadza�y. W jej kocich oczach czai�a si� drapie�no�� i zbyt du�a pewno�� siebie. Kolejna intrygantka, pomy�la� z rozbawieniem. No c�, zobaczymy, kt�ra z nich przejdzie m�j test. U�miechn�� si� do siebie w duchu. - Bardzo mi mi�o pani� pozna�. - Powiedzia� natomiast oficjalnie i jak zwykle obdarzy� j� sztucznym u�miechem. Dziewczyna odpowiedzia�a mu szelmowskim spojrzeniem. O zgrozo. J�kn�� w duchu, kiedy poda�a mu r�k� z brudnymi paznokciami. Coraz gorzej dbano o higien� w s�siednich kr�lestwach. W my�lach wzdrygn�� si� przed tym co za chwil� mia� zrobi�. Prze�kn�� �lin� i opanowa� si�. Mia� nadziej�, �e �adnym gestem si� przed ni� nie zdradzi�. Podni�s� jej d�o� do ust i uca�owa� zgodnie ze zwyczajem. Fynracowi przedstawiono tego dnia jeszcze jedn� dam� dworu. By�a to r�wnie zadbana jak wszystkie, m�oda dziewczyna o imieniu Anatu. Fynrac i j� uzna� za kolejn� intrygantk�. * * * Pi�kne, rze�bione meble, wspaniale zdobi�y przestronn� komnat�. Mifca od razu rozgo�ci�a si� w nowej sypialni, delektuj�c si� jej przepychem i wielko�ci�. Ju� na samym pocz�tku wypr�bowa�a mi�kkie ��ko z du�ym baldachimem. W przeciwie�stwie do jej poprzedniego lokum, to wydawa�o si� po prostu �liczne. By�a zachwycona. Upaja�a si� bogactwem tego miejsca. Wszystko by�o tu �wie�e i cudowne, nawet kwiaty z ogrodu, by�y tylko pierwszej jako�ci. Ka�dy mebel, ka�dy najmniejszy przedmiot by� wykonany wr�cz perfekcyjnie. Przedmioty by�y przyjemne w dotyku, dooko�a �adnie pachnia�o. Nigdzie nie by�o ostrych kant�w, sprz�ty by�y g�adkie i mi�kkie. Rozgl�da�a si� po pomieszczeniu, co chwil� zatrzymuj�c na czym� sw�j wzrok na d�u�ej. Wpatrywa�a si� w r�ne przedmioty, po prostu nie chc�c oderwa� od nich wzroku. Podziwia�a kunszt ich wykonania, nie mog�c wr�cz uwierzy�, �e zrobienie czego� takiego w og�le mo�e by� mo�liwe. Jej spojrzenie przyku� w ko�cu ksi���cy portret wisz�cy na �cianie obok szafki. Ju� niemal zd��y�a zapomnie� o tym nieprzyjemnym spotkaniu z ksi�ciem "bufonem". Tak go nazwa�a w my�lach po dzisiejszym dniu. Teraz jednak ich pierwsze spotkanie zn�w o�y�o w pami�ci. By� przystojny, to prawda. I rzeczywi�cie wygl�da� na inteligentnego. Mia� ciemne, spokojne oczy i ostre kontury twarzy. Wygl�da� sympatycznie i by� bardzo mi�y. Mifca by�a jednak rozczarowana. Jego sztuczn� poz� przejrza�a od razu. Wygl�da� jak lalka na jarmarku. Ufryzowany, odpowiednio ubrany, wszystko tak jak powinno by�. Zbyt delikatne, zbyt perfekcyjne. Ka�dy jego gest, by� wr�cz kr�lewski. Ka�de zachowanie oficjalne, sztuczne i pompatyczne. Czy a� tak perfidni byli mo�now�adcy? Czy ca�y czas grali? Mifca wzdrygn�a si� na sam� my�l. Pewnie nie obchodzi�o go nic, pr�cz bali i kr�lewskich rozrywek. Zupe�nie jakby �wiat poza pa�acem dla niego nie istnia�. Jakby nie liczy�o si� to, �e poddani cierpieli torturowani coraz wy�szymi podatkami kr�lowej Livii. Tak jakby nie obchodzi�o go nic poza sob� samym, jakby lud nie potrzebowa� rz�d�w m�drego w�adcy, zamiast nowych podatk�w i danin. Mifca westchn�a. By�a zawiedziona. Wiedzia�a, �e stara kr�lowa Livia ciemi�y�a lud, dla w�asnych przyjemno�ci i uciech. To po prostu wynika�o z jej w�adczej natury. Ta kobieta nie znosi�a sprzeciwu i uwa�a�a, �e ca�y �wiat istnieje tylko po to, �eby jej s�u�y�. Jednak o jej synu Fynracu, wielokrotnie s�ysza�a zupe�nie inn� opini�. Teraz jednak konfrontacja pokaza�a jej co� zupe�nie innego. Ksi��e okaza� si� takim samym snobem jak jego matka. Zreszt� nic dziwnego, skoro wychowywa� si� w takim otoczeniu. Jej my�li przerwa�o stukanie do drzwi. Z oci�ganiem posz�a otworzy�. Na progu sta�a jedna z dam dworu. Jej str�j ugina� si� od koronek i klejnot�w. A� dziwne, �e pod takim ci�arem mog�a si� porusza�. Na twarzy damy malowa�o si� zdumienie. - Jeszcze nie gotowa? - Unios�a brwi w wystudiowanym ge�cie. Z jej g�osu przebija�a przesadna uprzejmo��. Mifca, wyzywaj�co opar�a r�ce na biodrach. - Gotowa na co? - Zapyta�a troch� oszo�omiona. Czy�by co� przegapi�a? Dama zmarszczy�a czo�o. - Na bal oczywi�cie. - Stwierdzi�a wynio�le. Dziewczyna rozdziawi�a usta, nie wiedz�c co odpowiedzie�, lecz dama i tak nie da�a jej doj�� do s�owa. - Och gdzie moje maniery. - Machn�a ostentacyjnie r�k�. - Powinnam si� najpierw przedstawi�. Jestem Morgan Di Burase. A ty oczywi�cie Mifca. - Rzek�a jednym tchem i nie czekaj�c na zaproszenie, wparadowa�a do �rodka. - No tak, ale w sumie zosta�a jeszcze godzina do rozpocz�cia balu, wi�c je�li si� pospieszysz, to mo�e zd��ysz si� przygotowa�. Pewnie s�ysza�a� ju� o nowym pomy�le ksi�cia. Wybory najpi�kniejszej. C� za wspania�a idea. - Papla�a bez opami�tania wykonuj�c przy tym r�ne dziwaczne gesty r�kami i obracaj�c si� w t� i we w t�, tak, �e Mifca, ledwo mog�a za ni� nad��y�. - Wybory najpi�kniejszej. - Powt�rzy�a za ni� jak echo. - Tak - przytakn�a dama, chichocz�c. - W�a�ciwie tak sobie pomy�la�am, �e powinny�my sobie wzajemnie pomaga�. - Przy�o�y�a r�k� do ust w kolejnym wyuczonym ge�cie - Bo i tak wygra najpi�kniejsza. - Mhm. - Wtr�ci�a Mifca bez przekonania, lecz dama dalej perorowa�a. - Nie uwierzysz, jak trudno teraz znale�� przyjaci�k�. Mam nadziej�, �e obie jako� si� dogadamy. Tutaj na zamku jest tyle problem�w a we dwie �atwiej sobie z nimi radzi�. Ja na przyk�ad ostatnio mia�am okropne problemy ze sklepikarzem. Wyobra�asz to sobie? Kupiona przeze mnie pomada na twarz, by�a za rzadka. Ale teraz ju� zaopatruj� si� u innego handlarza. Nowa jest wprost rewelacyjna. Je�li chcesz, to si� z tob� podziel�, mam kilka s�oiczk�w na zapas. Poczekaj zaraz ci przynios�. - Dama wysz�a z komnaty zanim Mifca zd��y�a w jakikolwiek spos�b zareagowa�. Rozb�jniczka, przez ten ca�y czas sta�a z rozszerzonymi oczami nie wiedz�c jak si� zachowa�. Dopiero po chwili wysz�a z szoku. Lecz dama nie da�a jej czasu na ca�kowite och�oni�cie, gdy�, tak samo szybko jak znikn�a, tak szybko pojawi�a si� z powrotem. Kobieta wcisn�a jej do r�ki s�oiczek z pomad�, zaszczebiota�a s�odko kilka s��w po czym wysz�a, twierdz�c, �e musi jeszcze przed balem poprawi� fryzur�. Mifca westchn�a z ulg�, gdy pozby�a si� natr�tnej damy. Przez chwil� opiera si� o drzwi a potem rykn�a �miechem, przypominaj�c sobie jeszcze raz, dziwne zachowanie kobiety. Przez moment rozbawiona parodiowa�a jej sztuczne gesty i dziwaczne wyra�enia, nast�pnie usiad�a przed ogromnym lustrem przy stoliku. - Bal. - Prychn�a. Po chwili jednak zastanowi�a si�. - A w�a�ciwie czemu nie. - Powiedzia�a na g�os z determinacj� i zacz�a nak�ada� r�ow� pomad�. Kiedy sko�czy�a z pow�tpiewaniem oceni�a efekt. - Panuje tu dziwna moda. - Stwierdzi�a, po czym wybra�a odpowiedni� w jej mniemaniu sukienk�. * * * Fynrac rozpar� si� wygodnie na tronie. Na jego ustach b��ka� si� chytry u�mieszek. Czas na pierwszy test, pomy�la� w duchu. Jeszcze raz rozgl�dn�� si� po licznych dworakach, zebranych w sali balowej. Oto i widownia. Podsumowa�. A teraz wejd� aktorzy. Jakby na dany znak, w�a�nie zagrzmia�y fanfary i zapowiedzia�y wej�cie m�odych dam dworu, kandydatek do miana najpi�kniejszej. Ksi��e u�miechn�� si� szerzej. Czas na pierwszy akt. Herold zapowiada� po kolei wej�cia ka�dej panny, kt�ra paradowa�a przed ksi�ciem w t� i z powrotem jak ko� na wybiegu. Ksi��e bacznie przygl�da� si�, oceniaj�c str�j, oraz zachowanie. Wyniki kaza� notowa�, stoj�cemu obok niego skrybie, przyznaj�c ka�dej pewn� ilo�� punkt�w. Zanim przydzieli� jakikolwiek punkt, dok�adnie przygl�da� si� kandydatkom i uwa�nie studiowa� ich zachowanie. Z kilkoma zamieni� par� s��w. Najwi�ksze oklaski a zarazem najwi�ksz� ilo�� punkt�w otrzyma�a Morgan Di Burase, ale jeszcze zosta�y dwie kandydatki. Poniewa� wchodzi�y wed�ug pierwsze�stwa statusu, czyli pozycji jakiej dorobi�y si� u jego matki Livii, na koniec pozosta�y dwie nowo przyby�e panny. Najpierw wesz�a jasnow�osa Anatu cechuj�ca si� niezwyk�� urod� i elegancj�. Dziewczyna prezentowa�a si� z nierzeczywist� gracj� oraz powabem. Zebra�a rz�siste brawa. Fynrac przyzna� jej do�� du�� ilo�� punkt�w. Kiedy wesz�a kolejna uczestniczka konkursu, ca�a sala zamiast obdarzy� j� oklaskami zamilk�a. Poruszenie jakie na pocz�tku powsta�o, po chwili przemieni�o si� w t�umione chichoty. Ksi��e pod��y� wzrokiem za innymi i oniemia�. Dziewczyna kt�ra wesz�a na sal�, by�a co prawda zgrabna i nosi�a do�� szykown� sukni�, lecz jej twarz przyozdabia�a intensywnie r�owa farba, kt�ra kontrastuj�c z jej ciemnymi w�osami sprawia�a, �e wygl�da�a po prostu �miesznie. Zreszt� ka�da kobieta, z tak mocnym r�em na licach wygl�da�aby idiotycznie. Fynrac jak wielu innych dworzan za wszelk� cen� stara� si� opanowa� �miech. Zas�oni� usta r�k�, udaj�c �e kaszle. No i jest pierwsza ofiara intryg, domy�li� si�. Dziewczyna najwidoczniej dostrzeg�a rozbawienie innych, lecz sz�a z zaci�t� min� i wysoko podniesion� g�ow�. Ksi��e mia� wra�enie, �e je�li si� do niej odezwie, ta zamorduje go samym spojrzeniem. Gdy podesz�a dostatecznie blisko zmusi� si� do powagi, zreszt� nagle zrobi�o mu si� jej �al. Wiedzia�, �e w ten spos�b nie tylko si� o�mieszy�a, ale r�wnie� straci�a jakiekolwiek szanse na uzyskanie uprzywilejowanej pozycji u jego matki. K�tem oka widzia� pogardliwe spojrzenie kr�lowej. Nie zamierza� przeci�ga� wstydu damy dodatkow� rozmow�, skin�� tylko g�ow� tak jak innym uczestniczkom i pozwoli� odej��. Dziewczyna odpowiedzia�a uk�onem i wysz�a z sali r�wnie powoli jak wesz�a. Rozpocz�� si� bal. * * * - Nie ruszaj si� ty gnido! - Wrzasn�a Mifca przystawiaj�c n� do gard�a oniemia�ej damulki. Od razu po drastycznej kl�sce uda�a si� do swojej komnaty i zmy�a to paskudztwo z twarzy. Potem wyci�gn�a kr�tki n�, schowa�a go w dekolcie i ruszy�a na poszukiwanie komnat Morgan Di Burase. Znalaz�a je do�� szybko. Pierwszy zapytany lokaj wskaza� jej apartamenty tej nad�tej damulki. W dziewczynie pulsowa� gniew. Na pocz�tku chcia�a po prostu zdemolowa� izb� damy, ale w ostatniej chwili powstrzyma�a si�. To nie wystarczy. Pomy�la�a chwil� po czym przyst�pi�a do dzia�ania. Napisa�a kr�tki li�cik od rzekomego adoratora prosz�cego o spotkanie i napotkanej s�u��cej poleci�a go dostarczy�. Zgodnie z jej oczekiwaniami zaintrygowana dama, w po�piechu opu�ci�a bal i przyby�a do swoich komnat. Ledwo zamkn�y si� za ni� drzwi Mifca rzuci�a si� na ni� z no�em. Teraz wpatrywa�a si� w zl�knion� kobiet� z pogard�. - Nie wiem czy mam ci� zabi� teraz czy potem? - Sykn�a jadowicie. Morgan by�a blada ze strachu. Wygl�da�a jakby mia�a zaraz zemdle�. Trz�s�a si� i ze zgroz� wpatrywa�a w napastniczk� nie mog�c wydoby� z siebie g�osu. W Mifce natomiast krew wrza�a ze z�o�ci a pragnienie zemsty nie pozwala�o jej odpu�ci� tej zniewagi. Przejecha�a ostrzem po dekolcie dziewczyny, nie czyni�c jej jednak �adnej krzywdy, przynajmniej na razie. - �adnie mnie urz�dzi�a� z t� pomad�! Przyjaci�ki! - Splun�a dziewczynie w twarz. Przera�ona dama nie zareagowa�a w �aden spos�b. - Je�li jeszcze raz spr�bujesz na mnie jakich� sztuczek, to przyrzekam, �e ci� zabij�. Zapami�taj to sobie. Drzwi do pokoju nagle otworzy�y si� i stan�a w nich jedna z dam. Od razu dostrzeg�a rozgrywaj�c� si� w pomieszczeniu scen�, lecz nie wydawa�a si� zdziwiona. Wesz�a do komnaty i cicho zamkn�a za sob� drzwi. Mifca nie wiedzia�a jak zareagowa� na t� drug� kobiet�. Przypomnia�a sobie, �e ta dziewczyna wychodzi�a zaraz przed ni� do sali balowej. Herold zapowiedzia� j� jako Hrabin� Anatu. Mo�e b�dzie musia�a j� zastraszy� tak jak t�, �eby jej nie wyda�a. Dziewczyna zachowa�a si� podejrzanie spokojnie. Zamiast krzycze� i wo�a� pomocy po prostu podesz�a do Mifci i oznajmi�a zimno. - Wystarczy. Ju� j� nastraszy�a�. - Na jej twarzy malowa�a si� ciekawo��. - Ale... - Chcia�a zaprzeczy�, lecz kobieta powstrzyma�a j� stanowczym spojrzeniem. Mifca by�a wytr�cona z r�wnowagi. Anatu powoli podesz�a bli�ej. - Zobacz, jest przera�ona. Przecie� nie chcesz jej tak naprawd� zrobi� krzywdy. - M�wi�a melodyjnym uspokajaj�cym g�osem, patrz�c prosto w oczy. Jej oczy by�y dziwne. Fioletowe i g��bokie jak studnie, w kt�rych mo�na si� utopi�. Mifca mia�a wra�enie, �e za chwil� zapadnie si� w tych oczach. Czu�a, �e zdenerwowanie uchodzi z niej jak powietrze z dziurawego balonu. Nagle odwr�ci�a wzrok i spojrza�a na Morgan. Gniew rozgorza� w niej na nowo. - W�a�nie �e chc�. Chc� j� skrzywdzi�! Musz� jej da� nauczk� na przysz�o��! - Oznajmi�a zajadle. Przera�ona Morgan pr�bowa�a si� odsun��, lecz za ni� by�a tylko �ciana. - Przecie� z�o�� ju� z ciebie opad�a. - Odpar�a Anatu spokojnie. I w tym momencie Mifca rzeczywi�cie nie czu�a ju� gniewu. Zupe�nie jakby kto� za dotkni�ciem r�d�ki wyrzuci� niej to uczucie. Jednak musia�a mie� ostatnie s�owo. - Nigdy wi�cej tego nie r�b! - O�wiadczy�a intrygantce, schowa�a n� i wysz�a z pomieszczenia. * * * Mia�a ju� zrezygnowa� z kolejnego udzia�u w balu, oraz tych ca�ych wyborach na najpi�kniejsz� i uciec z zamku, ale przysz�a do niej ta dziwna dziewczyna Anatu i namawia�a, �eby si� nie poddawa�a bez walki. Sk�d ona w og�le wiedzia�a, �e Mifca zamierza�a odej��? No tak po tamtej scenie z Morgan �atwo si� tego mog�a domy�li�. A sk�d zna�a jej wcze�niejsze plany? Ta dziewczyna by�a po prostu osobliwa. Zamiast donie�� o ca�ym zaj�ciu stra�y, o niczym nawet nie pisn�a s�owa. Co wi�cej, sama przysz�a do Mifci i powstrzyma�a j� przed ucieczk�, obiecuj�c, �e si� nie wygada oraz namawiaj�c na dalszy udzia� w wyborach najpi�kniejszej. Rozb�jniczka zn�w uleg�a temu dziwnemu spojrzeniu. No c� teraz by�o ju� za p�no �eby si� wycofa�. Westchn�a ci�ko i rozejrza�a si� po otoczeniu. Znowu sta�a wystrojona w gronie tych pustych dam, kt�re nie potrafi�y rozmawia� o niczym innym ni� tylko stroje, bale, perfumy i kosmetyki, a tak�e wynikach pierwszej rundy wybor�w, kt�re by�y wywieszone na wielkiej oficjalnej karcie. Najwi�cej punkt�w mia�a oczywi�cie intrygantka Morgan, kt�ra dzisiaj na widok Mifci o ma�o nie zemdla�a i wcale nie wygl�da�a na ucieszon� swoj� przewag�. Ponadto stara�a si� trzyma� od niej jak najdalej. Cho� gra�a opanowan�, nie potrafi�a ukry� dr�enia. Mifca natomiast co chwil� posy�a�a jej jadowite spojrzenia, powoduj�ce jeszcze wi�kszy strach u damy. Jeszcze raz wzrokiem omiot�a tabele wynik�w i ponownie westchn�a. Jak do tej pory mia�a najmniej punkt�w. Po co ona w og�le bra�a udzia� w tym przedstawieniu? Przecie� nie po to przyby�a na zamek i odgrywa�a rol� Hrabiny Di Aniran. Mia�a zainteresowa� ksi�cia sprawami jego poddanych a potem znikn��. Tymczasem zamiast tego sama zabawia�a si� na dworskich bankietach. Poczu�a wstyd. Spojrza�a na harmonogram i zn�w westchn�a. Dzisiejszy wyst�p, obejmowa�, kolejn� prezentacj� oraz taniec i kr�tk� rozmow� z ksi�ciem. Ostatnim razem, Ksi��e udawa�, �e wszystko z ni� w porz�dku, pomimo to, jako� nie mia�a ochoty na rozmow� z nast�pnym bufonem. Zreszt� sama widzia�a, �e on r�wnie� nie m�g� powstrzyma� si� od �miechu. Czy by� a� tak pusty i g�upi, �e nie dostrzeg� intrygi, kt�rej ofiar� pad�a? Mifca niecierpliwie oczekiwa�a na swoj� kolejk�, bacznie obserwuj�c zachowanie pozosta�ych dam. Na dzi� w�o�y�a b��kitn� sukni� i jakie� drogocenne kamienie na szyj�, kt�re znalaz�a w kuferku pojmanej. Ca�y czas pami�ta�a o celu swojej wizyty na zamku, ale nie mog�a si� powstrzyma�, przed tym, by w�o�y� tak pi�kny przedmiot na szyj�. Zreszt� przecie� nikomu tym nie szkodzi�a. Bacznie obserwowa�a wychodz�ce damy. W pewnym momencie dostrzeg�a, �e jedna z dziewczyn, kt�ra wesz�a ju� na sal� ma nie dopi�t� sukni�, zapewne r�wnie� wynik czyjej� intrygi. Kiedy zauwa�y�a swoje niedopatrzenie sp�on�a rumie�cem i cho� mia�a ochot� uciec, bo suknia powoli jej si� zsuwa�a, zachowa�a kamienn� twarz i szybkim krokiem uda�a si� do wyj�cia. Na szcz�cie suknia zsun�a si� tylko odrobin�. Mifca rozejrza�a si� z�owrogo po twarzach zebranych, ale nie dostrzeg�a na �adnej z nich niczego, co sugerowa�oby kt�ra to zrobi�a, natomiast dopatrzy�a si� z�o�liwych u�mieszk�w na twarzach wszystkich panien opr�cz Anatu. W ko�cu Mifca uzna�a, �e to nie jej sprawa. Teraz by�a jej kolej. Ponownie spojrza�a w lustro sprawdzaj�c czy nie jest r�owa na twarzy i pewnym krokiem ruszy�a w stron� sali balowej. Herold zapowiedzia� j� tak jak poprzednio z kamienn� powag� na twarzy. Przy drzwiach sta�a zbita grupka panien. Mifca przepchn�a si� przez nie, ale kiedy stawia�a pierwszy krok, poczu�a, �e co� podcina jej drug� nog�. Pomimo tego utrzyma�a r�wnowag�, udaj�c uk�on, przy czym, obrzucaj�c grupk� dam morderczym spojrzeniem. Przez ca�y czas zbli�aj�c si� do ksi�cia, mia�a wra�enie, �e on r�wnie� zdemaskowa� jej uk�on, poniewa� zanim do niego dotar�a podyktowa� co� stoj�cemu obok szambelanowi. Kiedy stan�a z nim twarz� w twarz, ponownie mu si� sk�oni�a, nie reaguj�c na drwi�cy u�mieszek. Och, co za imbecyl. Pomy�la�a z trwog�. Z czego on si� tak g�upio cieszy? No tak, nadal pami�ta� o jej wczorajszej wpadce. Nie szkodzi, musia�a zachowa� spok�j. Pos�a�a mu twarde spojrzenie. Odwr�ci�a si� i tak jak reszta panien z powrotem wysz�a z sali. �a�owa�a, �e dzi� czeka�o j� z nim jeszcze jedno spotkanie. * * * Fynrac ta�czy� z kolejn� kandydatk�. Jeszcze tylko dwie, wyliczy� z ulg� w pami�ci. Rozmawia� z partnerk� i z ledwo�ci� powstrzymywa� ziewanie. Do tej pory nie s�dzi�, �e mo�na prowadzi� tak nudn� konwersacj�. Po prostu nie m�g� si� doczeka� ko�ca ta�ca. Dziewczyna opowiada�a mu o jakiej� sukience, o kt�rej wprost marzy. No tak, tylko ile mo�na rozmawia� o jednym stroju, przecie� to �mieszne. W�a�ciwie prowadzi�a monolog przerywany cichymi potakiwaniami ze strony ksi�cia. Ogarnia�a go coraz wi�ksza senno��. Co tu robi�? Gor�czkowo pr�bowa� sobie przypomnie� najciekawsz� konwersacj� tego balu. A tak, to by�a ta tajemnicza, nowo przyby�a Hrabina Anatu. Wci�� dudni�a mu w g�owie rozmowa, kt�r� z ni� przeprowadzi�. Od razu jak wszystkie obdarzy�a go wystudiowanym u�miechem i jakby znaj�c tre�� jego my�li zapyta�a: - Dlaczego my�lisz, �e udaj�? - Wygl�da�a na rozbawion�. W odpowiedzi uni�s� nieznacznie brwi. - A nie robisz tego? - Postanowi� by� z ni� r�wnie szczery. Przybli�y�a si� do niego, jakby chcia�a mu na ucho zdradzi� jak�� tajemnic�. - Tak samo jak i ty panie. Wci�gn�a mnie twoja gra. - Wyzna�a cicho. - Gra? - Powt�rzy� za ni� jak echo zbyt skonsternowany by zareagowa� w normalny spos�b. Czy�by wiedzia�a o jego planach? Nie, to nie mo�liwe. - A czy� wybory najpi�kniejszej, nie s� na sw�j spos�b gr�? - Szepn�a. Fynrac odetchn�� z ulg�. - Je�li tak na to spojrze�, to by� mo�e masz racj�. Ale dlaczego tak s�dzisz? - Zapyta� zaciekawiony. Zanim odpowiedzia�a, obdarzy�a go bladym u�miechem. - Ka�da z nas stara si� gra� kogo� innego. Sp�jrz chocia�by na dam� Di Burase, czy nie wydaje ci si� zbyt pi�kna? Obejrza� si� we skazanym kierunku. - Raczej zbyt zdenerwowana. - Zauwa�y�. - Co� wielce musia�o j� wyprowadzi� z r�wnowagi, bo zawsze jest niezwykle opanowana. Chcia�bym pozna� t� osob�, kt�ra to potrafi. Mi si� nie uda�o ani razu. Dziewczyna wybuchn�a perlistym �miechem. - Zapewne. Och ta os�bka kr�ci si� tu w pobli�u i mo�esz by� pewien, �e ju� j� znasz. - W jej oczach pojawi� si� dziwny b�ysk. - Ty pani? - Pr�bowa� zgadn��. Dama obrzuci�a go pob�a�liwym spojrzeniem. - Och nie. Ja nie jestem zdolna do takiej postawy. - Omdlewaj�co zatrzepota�a rz�sami z coraz wi�kszym rozbawieniem. Nast�pnie przybra�a powa�ny wyraz twarzy. - Ale wracaj�c do tematu, czy nie wydaje ci si� panie, �e zbyt du�o jest kandydatek, do miana najpi�kniejszej? - Zapyta�a z przek�sem. Ksi��e uda�, �e nie rozumie do czego zmierza ta rozmowa. - By� mo�e. Ale c� mo�e by� tego powodem? - Mo�e nagroda, kt�r� obieca�e�. - W jej d�wi�cznym g�osie wyczu� przygan�. - Nie s�dzi�em, �e a� tak po��dan� nagrod� jest �lub z ksi�ciem. - Zakpi� Dziewczyna ponownie si� roze�mia�a - Rozbraja mnie twoja skromno�� panie. W�a�nie w tym momencie taniec si� sko�czy� i tajemnicza hrabina oddali�a si�. Ksi��e powr�ci� my�lami do rzeczywisto�ci. Jego nudna partnerka nadal nie przestawa�a rozwodzi� si� nad sukienk�. Na szcz�cie i ten taniec w ko�cu dobieg� ko�ca. Ksi��e podzi�kowa� i uca�owa� j� w r�k� odprowadzaj�c do siedzenia. Skierowa� si� w stron� kolejnej kandydatki do tytu�u najpi�kniejszej. Panna Di Aniran. Zbyt mocno umalowana, o ciemnej, nie modnej karnacji i nie pasuj�cej bi�uterii, a mimo to pi�kna. Ksi��e ponownie przybra� na twarz sw�j sztuczny u�mieszek, lecz tym razem dama mu nie odpowiedzia�a tym samym. Wsta�a sztywno i jak ka�da uk�oni�a si� z gracj�, lecz jej oblicze wci�� pozostawa�o ponure. - Co ci� tak �mieszy Ksi��e? - Zapyta�a wprost, �le odczytuj�c jego uprzejmy wyraz twarzy. Fynraca rozbudzi�o to pytanie. Uni�s� lekko brwi zdumiony, lecz zanim zdo�a� odpowiedzie� dama zaatakowa�a znowu. - Czy mo�e, potkni�cia niekt�rych dam? A mo�e tw�j lud cierpi�cy n�dz�? - Wyrzuci�a z�o�liwie. Zmarszczy� czo�o. Takich s��w si� nie spodziewa�. Czy ona nie wiedzia�a, �e m�wi�c przy nim takie rzeczy, nara�a si� w najlepszym przypadku na wi�zienie? - M�wisz o podstawianych nogach, czy o polityce mojej matki? Zdecyduj si� pani, bo nie wiem o czym mam z tob� rozmawia�. - Zripostowa� spokojnie, bli�ej przyci�gaj�c j� do siebie. Dziewczyna otworzy�a szerzej oczy w zdumieniu. Je�li s�dzi�a, �e poniesie go gniew to si� myli�a. - Tw�j lud cierpi g��d, a ty panie na to pozwalasz. Zamiast im jako� pom�c organizujesz bale. - Z jej g�osu s�czy� si� jad. - Czy nie rozumiesz, �e dzi�ki swojej w�adzy m�g�by� poprawi� ich los? Fynrac spojrza� w ciskaj�ce gromy, ciemne oczy. - Moja droga, nie wiele mog� zrobi� b�d�c zaledwie ksi�ciem. Czy� nie zapominasz, �e rz�dy nad pa�stwem sprawuje Kr�l a nie Ksi��e? Dziewczyna wyd�a usta. - Na pewno m�g�by� co� z tym zrobi� gdyby� chcia�, Ksi��e. - Rzek�a, k�ad�c nacisk na ostatnie s�owo, tym samym podkre�laj�c znaczenie jego tytu�u. Na jego ustach pojawi� si� krzywy grymas. - Och tak, na pewno, ale najpierw musia�bym zdetronizowa� moj� matk�, kr�low� Livi�. - Stwierdzi� kpiarsko. - Albo si� o�eni�. - Doda� po chwili. - Z najpi�kniejsz� dziewczyn� w kr�lestwie. To du�o o tobie m�wi. - Tym razem ona odci�a ostro. - Chyba si� pomyli�am, sadz�c, �e kto�, kto preferuje g�upiutkie trzpiotki, jest w stanie my�le� o czym� innym ni� rozrywka. - Skoro uwa�asz pani, �e pi�kne dziewczyny s� g�upie, to dlaczego sama startujesz, w wyborach najpi�kniejszej? - Na ustach ksi�cia b��ka� si� ironiczny u�mieszek. Dziewczyna pozielenia�a ze z�o�ci. - To w�a�ciwie nie by� m�j pomys�. - Stwierdzi�a. - Tak? Czy�by zatem kto� ci� do tego przymusza�, pani? - Zapyta� z przek�sem. - Nie. - Odpar�a zawstydzona. I poczerwienia�a ze wstydu jeszcze bardziej, kiedy nadepn�a mu na nog� obcasem. Ksi��e sykn�� cicho lecz w spokoju zni�s� to cierpienie mocno przytrzymuj�c j� przy sobie. - Przepraszam. - Wyszepta�a �agodnie, oblewaj�c si� p�sem. - Nie martw si�, nie jeste� pierwsz� partnerk�, kt�ra depcze mi po palcach - opar� zjadliwie. W�a�nie zamierza�a jeszcze co� powiedzie�, lecz taniec si� sko�czy� i Ksi��e brutalnie przerwa� jej w p� s�owa grzecznie lecz lodowato dzi�kuj�c i odprowadzaj�c na miejsce. Dziewczyna unios�a dumnie g�ow� i zamiast usi��� opu�ci�a sal�. W�a�ciwie nie by� oburzony jej zachowaniem. Raczej wzbudzi�o w nim ciekawo�� oraz rozbawienie. Za niekt�re s�owa dziewczyna mog�aby zosta� ukarana, a nawet stracona ale Ksi��e domy�la� si�, �e raczej m�wi�a prawd�. Zastanowi�o go tylko dlaczego interesowa�a si� polityk� oraz sk�d bra�a swoje informacje. Jak do tej pory by�a pierwsz� dziewczyn�, kt�ra rozmawia�a z nim na taki temat. Mo�e pod warstwami makija�u i w tych knuj�cych g��wkach, kry�o si� co� wi�cej ni� zwyk�a g�upota? Tak czy siak nie m�g� si� ju� doczeka� wynik�w swojego ma�ego podst�pu. * * * Mo�e nie jest taki g�upi. Pomy�la�a Mifca wpatruj�c si� w ksi�cia z ukrycia. Niew�tpliwie by� niezwykle przystojny i jak si� okaza�o na balu, nawet inteligentny. Teraz rozmawia� o czym� ze swoj� matk�, nieugi�t� kr�low� Livi�, mocno przy tym gestykuluj�c. Nie s�ysza�a o czym m�wili ale wida� by�o, �e oboje s� wzburzeni a wymiana zda�, wcale nie przebiega spokojnie. Min�o ju� kilka dni od pami�tnej rozmowy na balu. Od tamtego czasu Mifca da�a si� pozna� z jak najlepszej strony. Z jakiej� przyczyny zaczyna�o jej zale�e�, by zmieni� zdanie ksi�cia o sobie. Na razie wyniki wybor�w znowu utajniono i zupe�nie nie wiedzia�a jakie zajmuje miejsce. Cho� za�o�y�a sobie, �e nie b�dzie si� przejmowa� punktacj�, to wbrew sobie jako� nie mog�a oprze� si� pokusie, �eby po kryjomu sprawdzi�, co o niej s�dzi Ksi��e. Na pocz�tku ze wszech miar stara�a si� odp�dzi� od siebie takie my�li, przecie� nie to by�o powodem jej przybycia na zamek. Przyjecha�a tu, �eby spr�bowa� nak�oni� ksi�cia do zmiany polityki matki, a potem zwia�, zanim ktokolwiek odkryje jej to�samo��. Tymczasem jej wizyta znacznie si� przed�u�a�a. Wiedzia�a, �e gdyby nawet jakim� sposobem uda�o jej si� wygra� te �mieszne wybory i tak nie mog�aby za niego wyj��. Wr�cz przeciwnie grozi�oby to katastrof�. Ona by�a rozb�jniczk�, wyj�t� spod prawa przest�pczyni�, a on nast�pc� tronu. Jednak �ycie na dworze coraz bardziej zaczyna�o jej si� podoba� i jako� nie mog�a si� z nim rozsta�. Zreszt� w Ksi�ciu by�o co� co j� fascynowa�o. Nie umia�a powiedzie� co to by�o, ale powoli zmienia�a o nim zdanie. Mia�a te� wra�enie, �e coraz bardziej zale�y jej na wynikach wybor�w. Jej ciekawo�� wkr�tce wzi�a g�r� nad rozs�dkiem i dlatego uda�a si� na nocn� eskapad� w celu odnalezienia listy wynik�w. Kiedy cicho uchyli�a drzwi stan�a jak wryta. Ku jej zdumieniu, mimo p�nej pory, w gabinecie Ksi�cia pali�o si� �wiat�o. Cofn�a si� zanim j� zauwa�y� i lekko przymkn�a drzwi, ale nie do ko�ca, gdy� ba�a si�, �e narobi wi�kszego ha�asu. Postanowi�a odczeka� do momentu a� si� nadarzy odpowiednia okazja. Dopiero po chwili spostrzeg�a w pomieszczeniu r�wnie� kr�low� Livi�. Mimo, �e wyt�a�a s�uch, opr�cz odg�os�w rozmowy nie mog�a dos�ysze� znaczenia ich s��w. Nagle poczu�a ci�k� r�k� na ramieniu i us�ysza�a dono�ny g�os za swoimi plecami. - Co tu robisz?! W tej cz�ci zamku nie mo�na przebywa� o tej porze! Odwr�ci�a si� sparali�owana strachem. Przed sob� mia�a dw�ch gro�nie wygl�daj�cych gwardzist�w. Doskonale zna�a pog�oski o legendarnych umiej�tno�ciach pa�acowych �o�nierzy, z kt�rymi nie mia�aby najmniejszej szansy wygra� w zwyk�ym pojedynku. Przez �ci�ni�te gard�o wyrzuci�a niepewnie. - Chyba si� zgubi�am. - M�wi�a najciszej jak umia�a, �eby przypadkiem nie zwr�ci� uwagi os�b przebywaj�cych w komnacie. Stra�nicy nie wygl�dali na przekonanych. Wyci�gn�li w jej kierunku miecze. Lecz zanim cokolwiek zrobili z pomieszczenia wypad�a kr�lowa Livia gniewnie omiataj�c spojrzeniem otoczenie, a zaraz za ni� pojawi� si� zaciekawiony Ksi��e. - Co tu si� dzieje?! - Zaskrzecza�a ostro Kr�lowa. - Co to za ha�asy po nocy?! Stra�nicy zasalutowali w�adczyni i odpowiedzieli. - Meldujemy, �e znale�li�my intruza. - Wskazali palcem Mifc�. Kr�lowa odwr�ci�a si� do dziewczyny mierz�c j� przenikliwym wzrokiem. - Co tu robisz o tej porze?! - Zapyta�a tonem nie znosz�cym sprzeciwu. W jej g�osie kry�a si� pogarda. Odk�d Mifca o�mieszy�a si� na pierwszym balu, kr�lowa traktowa�a j� jak niewygodny mebel, kt�rego zamierza si� pozby� przy pierwszej okazji. Mifca nie mia�a poj�cia co odpowiedzie�. Zosta�a przy�apana na gor�cym uczynku i nie wiedzia�a jak si� z tego wykr�ci�. Przecie� nie powie im, �e przysz�a tu z powodu wynik�w. - Ja... - wyb�ka�a, lecz przerwa� jej Ksi��e podchodz�c bli�ej. - Dama di Aniran? Dobrze, �e Pani przysz�a tak jak si� umawiali�my, mia�em om�wi� z Pani� pewn� kwesti�. - Tak? - Zapyta�a zdumiona tak zgrabnym k�amstwem z ust Ksi�cia. I nagle zrozumia�a, �e w�a�nie ratowa� jej ty�ek. - Tak - powt�rzy�a pewniej. Kr�lowa Livia prychn�a i popatrzy�a z wyrzutem na ksi�cia. - Nie musisz udawa�, �e masz jakie� wa�ne sprawy, �eby sprowadza� sobie kochank�. - Rzuci�a zimno i odesz�a. Mifca rozdziawi�a buzi�, po czym szybko zamkn�a pr�buj�c ukry� zmieszanie. Ksi��e r�wnie� obla� si� rumie�cem, lecz wiedzia�, �e nie ma sensu niczego t�umaczy� matce a tym bardziej stra�nikom. Odprawi� ich wi�c zimno i dla pozoru zaprosi� dziewczyn� do swoich komnat. - Przepraszam. Nie chcia�em pani upokorzy�. - Wyzna� na wst�pie. - Nie, to moja wina. - Broni�a si� Mifca. - Gdybym tu nie przysz�a.... - Ugryz�a si� w j�zyk. - No w�a�nie, co Pani tu robi�a o tej porze? - Na jego twarzy malowa�a si� ciekawo��. Mifca ponownie sp�on�a p�sem. Czy ju� zawsze si� b�dzie przy nim rumieni� i zachowywa� jak idiotka? - W�a�ciwie to si� zgubi�am. - Sk�ama�a zgrabnie. - Jestem tu od niedawna i jeszcze nie ca�kiem pozna�am zamek. - No tak. W takim razie pozw�l, �e odprowadz� ci� do twoich komnat. - Zaproponowa� kurtuazyjnie. - Z najwi�ksz� ch�ci�. - Obdarzy�a go ujmuj�cym u�miechem. Tym razem ich rozmowa toczy�a si� g�adko i bez �adnych zgrzyt�w. Ksi��e by� dla niej niezwykle mi�y i uprzejmy. Odprowadzi� j� pod same drzwi a na po�egnanie uca�owa� w r�k�. Ona otworzy�a drzwi do komnaty i ruszy�a do wej�cia. - Panno di Aniran. - Zatrzyma� j�, zagradzaj�c jej drog�. - Nie my�l jednak, �e tak naprawd� uwierzy�em w t� bajk� o zgubieniu drogi. Mo�e moja matka nie pomyli�a si� tak bardzo. Przyci�gn�� j� do siebie jakby chcia� poca�owa�. Mifca u�miechn�a si� w odpowiedzi, cho� w duchu by�a zdenerwowana. Nie s�dzi�a, �e b�dzie pr�bowa� wykorzysta� sytuacj�. - Mi�ych sn�w Ksi��e. - Oznajmi�a ozi�ble, wyrwa�a si� z jego obj��, wymin�a go i zatrzasn�a za sob� drzwi. Serce wali�o jej jak m�otem. Przez chwil� nas�uchiwa�a oddalaj�cych si� szybkich krok�w oraz jego st�umionych przekle�stw. W�a�nie da�a kosza przysz�emu monarsze. Teraz nie mia�a ju� �adnych szans na wygranie konkursu. * * * U�miechn�� si� do siebie w duchu. Wszystko sz�o tak jak oczekiwa� a mo�e nawet lepiej. Doskonale pozna� ju� kandydatki na najpi�kniejsz� i wiedzia� czego chce. Znalaz� odpowiedni� kobiet�, kt�ra nadawa�a si� na jego �on�. Jeszcze raz spojrza� na tablic� wynik�w, kt�r� kaza� wywiesi� dzi� rano. Na samej g�rze z najwi�ksz� ilo�ci� punkt�w widnia�a Morgan di Burase. Tak. Tak w�a�nie powinno by�. To by� najlepszy wyb�r. Jeszcze raz przesun�� spojrzeniem po kandydatkach zatrzymuj�c na d�u�ej wzrok na ostatnim miejscu. By� jak najbardziej pewny swojej decyzji. Poprawi� swoj� ciemno zielon� kamizelk� i nakaza� rozwieszenie tablicy, tak aby wszyscy dok�adnie widzieli ostateczne wyniki. Po nied�ugim czasie sala wype�ni�a si� dworzanami a na ko�cu wesz�a jego matka. Obrzuci�a wzrokiem tablic� i u�miechn�a si� do syna. - Dzie� dobry matko. - Powiedzia� na tyle g�o�no �eby rozmowa ta przybra�a oficjalny wymiar. Powsta� i uca�owa� r�k� kr�lowej Livi. - Dzie� dobry synu. - Odpar�a kr�lowa i zasiad�a obok. - Dobry wyb�r. - Pochwali�a, wskazuj�c tablic�. Po�o�y�a r�k� na jego ramieniu. - Masz moje ca�kowite poparcie. Mo�esz by� pewny, �e aprobuj� twoj� wybrank�. - Rzek�a tak g�o�no, �eby po�owa dworu j� s�ysza�a. Je�li jej syn chcia� z ni� rozmawia� oficjalnie, niech i tak b�dzie. Niech wszyscy dworzanie widz�, jak chwali syna. - Czy�by? - Zapyta� przekornie. Kr�lowa u�miechn�a si�. - Oczywi�cie. Twoja wybranka, doskonale nadaje si� na przysz�� kr�low�. Ma doskona�e maniery i wygl�d. Jak tylko si� z ni� o�enisz synu, mo�esz by� pewny, �e od razu przeka�� ci ca�� w�adz� w pa�stwie. - Powiedzia�a dobrodusznie. Fynrac spojrza� jej w oczy. - Obiecujesz matko? - Zapyta� powa�nie. - S�ucham? - Kr�lowa nie potrafi�a ukry� zak�opotania. Po co Fynrac oczekiwa� od niej takiej obietnicy i to na dodatek publicznie? Och, nie wa�ne, najwa�niejsze, �e dokona� w�a�ciwego wyboru. Morgan Di Burase b�dzie �wietn� kr�low�. - Obiecujesz, �e zaaprobujesz moj� przysz�� �on� i �e jak tylko wezm� z ni� �lub, obejm� pe�ni� w�adzy w kr�lestwie? - Powt�rzy� pytanie. - Tak synu - potwierdzi�a ju� troch� zirytowana Livia. - Przecie� do tego w�a�nie prowadzi�y te wybory pi�kno�ci. Po to by� po�lubi� najpi�kniejsz� kobiet� w kr�lestwie a potem odebra� w�adz� swojej zm�czonej ju� matce. - Podkre�li�a s�owo zm�czonej, chc�c w ten spos�b podkre�li� po�wi�cenie jakiego wymaga pe�nienie funkcji monarchy. * * * Kiedy kandydatki do tytu�u najpi�kniejszej wprowadzono na sal�, wszystkie zwr�ci�y sw�j wzrok na jawnie wywieszon� tablic� wynik�w. Mifca j�kn�a w duchu. Nie spodziewa�a si� najwi�kszej liczby punkt�w. Ale najmniej? Znalaz�a si� na samym ko�cu. To by�o upokarzaj�ce. To nic, nie mo�e da� po sobie pozna�, jak si� teraz czuje. Rozci�gn�a usta w sztucznym u�miechu. Nie da po sobie pozna�, jak bardzo j� zrani�. Zreszt� czego w og�le oczekiwa�a? Przecie� odm�wi�a ksi�ciu, nie zgadzaj�c si� p�j�� z nim do ��ka. Nie spodziewa�a si� jednak, �e b�dzie a� tak m�ciwy. Po kr�tkiej chwili poprowadzono je na miejsca i zabra�a g�os kr�lowa. - Nadszed� dzie�, aby og�osi� ostateczne wyniki konkursu na najpi�kniejsz� kobiet� kr�lestwa, kt�r� spotka najwi�kszy mo�liwy zaszczyt, a mianowicie po�lubienie mojego syna, ksi�cia Fynraca. Oznajmiam zatem wszem i wobec... - Matko. - Przerwa� jej Ksi��e. - Je�li pozwolisz ja to zrobi�. To moje wybory i ja chc� og�osi� wynik. Livia pos�a�a mu pe�ne wyrzutu spojrzenie. Zda�a sobie jednak spraw�, �e Fynrac mia� racj� i jej wzrok natychmiast z�agodnia�. - Oczywi�cie synu. - Wycofa�a si�. Ksi��e u�miechn�� si� na my�l o tym co za moment nast�pi. - Najpi�kniejsz� kobiet� kr�lestwa zosta�a.... - Zawaha� si�. T�um oczekiwa� na wynik w napi�ciu. Cho� wszyscy znali ju� imi� najpi�kniejszej, to ka�dy czeka� na potwierdzenie wynik�w przez ksi�cia w najwi�kszym podnieceniu. Jego s�owa mia�y bowiem zmieni� los wybranej damy ju� na zawsze. Mifca spogl�da�a to na Ksi�cia to na Morgan di Burase, z niecierpliwo�ci kr�c�c� si� na siedzeniu. A jednak ona. Dlaczego w�a�nie ta pod�a kreatura mia�a wygra� wybory? Pod mask� pudru nie by�o w niej ani grama pi�kna. To by� zupe�ny absurd. A teraz ta napuszona damulka wygina�a si� dumnie jak paw, pr꿹c niczym indyczka w kurniku. Mifca ze z�o�ci� oczekiwa�a wyniku, natomiast Morgan nie mog�a si� ju� doczeka� kiedy wstanie i podejdzie do przysz�ego ma��onka, �eby przypiecz�towa� swoj� nagrod�. Kiedy wi�c odczytano wynik, Morgan wsta�a i ruszy�a w stron� podium. Dopiero w po�owie drogi dotar�o do niej, to co powiedzia� Ksi��e, ale nie tylko dla niej jego s�owa by�y szokiem. Ca�a reszta dworzan w��cznie z wyczytan� zwyci�czyni� w�a�nie prze�ywa�a ma�y wstrz�s. - Jak powiedzia�em - powt�rzy� g�o�niej Fynrac. - Zwyci�czyni� konkursu jest szanowna Hrabina Mifca di Aniran. Pierwsza obudzi�a si� z szoku kr�lowa. - Chyba si� pomyli�e� synu. - Wytkn�a jego oczywisty b��d, wskazuj�c na tablic� z wynikami. - Najwi�cej punkt�w uzyska�a Morgan Di Burase. Fynrac spiorunowa� j� wzrokiem. - Tak wiem matko. Nigdy nie powiedzia�em, �e b�d� bra� pod uwag� najwi�ksz� ilo�� zdobytych punkt�w. - Ale� synu. - Zaprotestowa�a coraz bardziej z�a Kr�lowa. - Chyba za co� je przyznawa�e� kandydatkom. Na pewno nie po to, by je na ko�cu zlekcewa�y� i wybra� kogo� kto uzyska� ich najmniej. - Nie zlekcewa�y�em ostatecznych wynik�w. Wr�cz przeciwnie, wzi��em je pod uwag�. - Stanowczo obstawa� przy swoim. Oburzona monarchini nie mog�a si� pogodzi� z decyzj� syna. - Najwidoczniej nie. Przecie� to Dama di Burase ma najwi�cej punkt�w. - Warkn�a rozgor�czkowana. - Tak oczywi�cie. - Potwierdzi� z krzywym u�miechem na ustach. - Ma ich najwi�cej zar�wno w kategorii nudziarstwo, kr�tactwo, zadufanie w sobie oraz najwi�ksza ilo�� pudru. W�adczyni nie zamierza�a da� za wygran�. To ona by�a tu kr�low� a jej syn musia� s�ucha� jej polece�. Jak m�g� nie dokona� takiego samego wyboru jak ona. - To niedorzeczne! Co ty wyprawiasz! Rozkazuj� ci, �eby� si� opami�ta�! - Krzycza�a roz�oszczona. - Nie! - Z�o�� wzi�a g�r� nad rozs�dkiem. - Usi�d� matko! - Po raz pierwszy to on rozkaza� swojej rodzicielce. Zdezorientowana kr�lowa sta�a przez chwil� nie wiedz�c co robi�. Ca�y dw�r wpatrywa� si� w rozgrywaj�c� scen� z za�enowaniem. - Chyba nie s�dzisz, �e zaaprobuj� tw�j wyb�r! - Oznajmi�a w�ciekle Livia. Fynrac przyszpili� j� morderczym wzrokiem i powiedzia� powoli akcentuj�c ka�de kolejne s�owo: - Zrobisz to, poniewa� obieca�a� przy ca�ym dworze! - W tej chwili przemieni� si� w prawdziwego w�adc�. - A teraz usi�d�! - Doda� r�wnie stanowczo. Matka o dziwo pos�usznie wykona�a polecenie. Morgan di Burase sp�on�a ze wstydu i uciek�a z sali. Natomiast Mifca, rozgl�da�a si� nerwowo nie bardzo wiedz�c co robi�. Cz�� dworzan wpatrywa�a si� w ni� czujnie, wi�c raczej mia�a ma�e szanse na wymkni�cie si� cichcem. Gdy w ko�cu ockn�a si� z szoku by�o ju� za p�no na ucieczk�. Przecie� nie mog�a wyj�� za ksi�cia. Pr�dzej czy p�niej wyda si�, �e nie jest tym za kogo si� podaje. Ale si� wpakowa�a. Jak tylko odkryj� kim jest, to po niej. Po co w og�le bra�a udzia� w tych g�upich wyborach? Och jaka by�a g�upia. Co tu robi�? - My�la�a gor�czkowo. Rozwa�ania przerwa� Ksi��e, kt�ry dostojnie kroczy� w jej kierunku. Ona natomiast nadal sta�a sparali�owana i niezdecydowana. Kiedy podszed� skierowa�a na niego przestraszone spojrzenie. On jednak wydawa� si� niczego nie dostrzega�. - Witaj najpi�kniejsza. - Pozdrowi� j�. - Czy jeste� gotowa na ceremoni� �lubn�? Zanim zd��y�a odpowiedzie�, chwyci� j� w ramiona i poca�owa�. Jaki� to by� s�odki poca�unek. Pomimo rozkoszy rozlewaj�cej si� po jej ciele, Mifca zdo�a�a si� od niego oderwa�. - Ja... - Wyb�ka�a, lecz ponownie jej przerwa�. - Kocham ci� pani. - W jego g�osie kry�a si� t�sknota i g��bokie uczucie. Mifca potrz�sn�a g�ow�. - Nie mog� za ciebie wyj��, panie. - Wyrzuci�a w ko�cu. Nawet nie s�dzi�a, �e powiedzenie tych s��w przyniesie jej tyle b�lu. - Jak to? - Zdumiony Ksi��e, potrz�sn�� g�ow�, jakby w ten spos�b chcia� pozby� si� jej uporu. W jego oczach pojawi� si� dziwny p�omie�. - Masz racj�. Nawet ci� nie spyta�em czy do mnie co� czujesz... - Ale� tak. Kocham ci�! - Wykrzykn�a zaskakuj�c sam� siebie. - Ale... nie mog� za ciebie wyj��. - Mrukn�a przygn�biona. - Dlaczego? - Ksi��e wpatrywa� si� w ni� z nadziej�, �e zdo�a pokona� jej drobne opory. Lecz zanim Mifca zdo�a�a odpowiedzie�, do sali wkroczy�a dumnie Morgan Di Burase, wraz z gwardzistami oraz kobiet� uprowadzon� przez jej rozb�jnik�w. - Ona nie mo�e za ciebie wyj��! - Potwierdzi�a s�owa dziewczyny. Mifca rozejrza�a si� nerwowo widz�c, pod��aj�c� w jej kierunku gwardi�. - Dlaczego?! - Powt�rzy� pytanie zniecierpliwiony ju� Ksi��e. - Bo nie jest t� osob�, za kt�r� si� podaje. - Rozwin�a transparent z listem go�czym, na kt�rym widnia�a podobizna Mifci. - Nasza wspania�a Hrabina di Aniran nie jest wcale dam�. Jest zwyk�� mieszczank�, ponadto poszukiwan� zbrodniark�! Ale to nie wszystko! - Krzykn�a oskar�ycielsko. - Wraz ze swoj� band� porwa�a t� oto dam�. - Wskaza�a na roztrz�sion� dziewczyn�. Po t�umie rozszed� si� st�umiony szept. Na twarzach ludzi malowa�o si� pot�pienie i szok. Ksi��� rozdziawi� usta i sta� ot�pia�y jakby dosta� kamieniem w g�ow�. Szok jakiego dozna� sprawi�, �e musia�a min�� chwila zanim przetrawi� us�yszane s�owa. Mifca spu�ci�a g�ow�. Nie zamierza�a ucieka�. Gwardzi�ci ju� j� otaczali. Pochwycili j� za nadgarstki i zaci�gn�li w stron� wyj�cia. Uradowana kr�lowa podbieg�a do niej i zatrzymawszy na chwil� �o�nierzy, zmierzy�a j� od st�p do g��w. - No prosz� zbrodniarka! - Krzykn�a. Dok�adnie obejrza�a list go�czy przyniesiony przez Morgan. - Nie tylko oszustka ale tak�e gro�na rozb�jniczka poszukiwana za napady oraz kradzie�e. - Teraz zwr�ci�a si� bezpo�rednio do Mifci. W jej g�osie d�wi�cza�a bezpodstawna nienawi��. - Ale to nie s� najgorsze twoje zbrodnie. O nie! Najgorsze co mog�a� zrobi�, to upokorzy� w ten spos�b mojego syna. Za to, �e o�mieszy�a� i poni�y�a� przysz�ego kr�la, skazuj� ci� na �mier�! Mifca zacisn�a usta, ale nic nie dopowiedzia�a. Nie oczekiwa�a niczego innego. W og�le ju� niczego nie oczekiwa�a. I tak nie mog�aby �y�, b�d�c zakochan� w Ksi�ciu, bez niego. Ich zwi�zek od pocz�tku by� niemo�liwy. Wi�c teraz po prostu przyj�a wyrok ze spokojem i opanowaniem. Zdezorientowany Ksi��e sta� w miejscu, zupe�nie nie wiedz�c co robi�. Bezmy�lnie wpatrywa� si� w swoj� wybrank� szukaj�c na jej twarzy chocia� �ladu zaprzeczenia tego o co j� oskar�ano, ale nie znalaz� niczego pr�cz rezygnacj