12777
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 12777 |
Rozszerzenie: |
12777 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 12777 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 12777 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
12777 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
Toroj
Trick or track
czyli
Halloween Severusa Snape'a
Kto� m�g�by powiedzie�, �e Severus Snape nienawidzi dzieci i nie ma z tego powodu
�adnego powo�ania do swego zawodu. Oczywi�cie pope�ni�by powa�ny b��d, przynajmniej
z punktu widzenia samego zainteresowanego. Profesor Snape nie �ywi� nienawi�ci do m�odego
pokolenia, a nawet mawia�, �e lubi dzieci �je�li s� ciche i dobrze wysma�one�. Jakby nie by�o,
podczas jego kilkunastoletniej kariery nauczycielskiej �aden ucze� nie zosta� uduszony
w afekcie, zad�gany ani otruty. (Ze �mierci� Cedrika Diggory�ego Severus nie mia� nic
wsp�lnego, wi�c to te� si� nie liczy�o.) �adnych ubolewania godnych akt�w fizycznej przemocy,
pomimo, �e w ci�gu ostatniej dekady w szkole ka�dego roku przebywa�o przynajmniej dw�ch
Weasley�w jednocze�nie. Profesor Snape uwa�a� si� za cz�owieka �wi�tej cierpliwo�ci.
Cich� jego ambicj� by�o zapisanie si� w nieoficjalnych anna�ach szkolnych jako Najwi�kszy
Bydlak Wszechczas�w. Czasem pie�ci� w my�lach wizj� siwow�osego ju� Rona Weasleya,
opowiadaj�cego wnukom: �H�?! M�wisz, �e ten nowy facet od Eliksir�w to bydlak? Nie zna�e�
starego Snape�a, to dopiero by� kawa� drania. Dzisiaj ju� takich nie ma!� W takich chwilach
czu�o�� zalewa�a twarde profesorskie serce i prawie lubi� Ronalda Weasleya. Wnuk�w do snucia
opowie�ci z pewno�ci� nie zabraknie. Ry�ow�ose plemi� mno�y�o si� w post�pie
geometrycznym, jak wirusy kataru.
Owe rozmy�lania przerwa�o mu delikatne pukanie do drzwi gabinetu. Otworzy�. Na progu
sta�a Madame Pomfrey, trzymaj�ca w opieku�czym ge�cie obie r�ce na ramionach jakiego�
pierwszoroczniaka. Snape zerkn�� na dzieciaka ze starannie ukrywanym obrzydzeniem. Na
pierwszy rzut oka trudno by�o stwierdzi� jego p�e�. Indywiduum mia�o p�d�ugie w�osy we
wszystkich odcieniach koloru blond, wpadaj�ce kosmykami w szk�a okular�w. Spod przykr�tkiej
szaty wida� mu by�o mugolskie jeansy. Na szacie natomiast widnia�a zielonkawa naszywka
z w�em. W jednej r�ce ma�y �lizgon dzier�y� papierow� torebk�, a w drugiej sporych
rozmiar�w chustk� do nosa. Nie da�o si� ukry�, �e jest silnie zasmarkany.
Z pewn� irytacj� Snape zda� sobie spraw�, �e mimo wysi�ku umys�owego nie jest w stanie
dopasowa� do ma�oletniej fizjonomii �adnego nazwiska. Prawdopodobnie by�o to jedno z grupy
dzieci, zaledwie dwa dni temu awaryjnie przeniesionych do Hogwartu z rozwi�zanej filii na
Szetlandach. A� pi�cioro trafi�o do Slytherinu. Bouget..? Barclay...? Lafferty...?
� Tak, Poppy...? � spyta� Severus ze sztuczn� uprzejmo�ci�. � To chyba moje? Co si� sta�o?
� Dzie� dobry, Severusie! Sprawi�oby mi przyjemno��, gdyby� znalaz� dla nas czas �
zaszczebiota�a wylewnie piel�gniarka. � Mamy taki ma�y problemik... � Wepchn�a dzieciaka do
�rodka. Ma�y zaszura� nogami i wymamrota� koszmarnie zachrypni�tym sznapsbarytonem:
� Dbry panie psosze...
� Fatalna infekcja g�rnych dr�g oddechowych! � Poppy przewr�ci�a oczami. � Eliksir
Pieprzowy nie dzia�a! Ani inhalacje z olejku Camonille, ani inkantacje... zasadniczo nic nie
dzia�a, Severusie. Gdybym nie wiedzia�a, �e to niemo�liwe, s�dzi�abym, �e mam do czynienia
z wrodzon� odporno�ci� na eliksiry.
Niekompetentna idiotka, pomy�la� Snape. Poppy znana by�a z tego, �e wi�kszo�� dzieci�cych
dolegliwo�ci leczy�a pieprzem lub rumiankiem. Ju� dawno doszed� do wniosku, �e przeci�tny
ucze� Hogwartu, je�li prze�yje siedem lat jego Eliksir�w, s�odycze Dumbledore�a i leczenie
Madam Pomfrey, od razu mo�e spa� na gwo�dziach i zaci�ga� si� do Legii Cudzoziemskiej.
G�o�no natomiast rzek�:
� Nie ma czego� takiego jak wrodzona odporno�� na eliksiry, Poppy!
� Gdyby� m�g�...
� Mog�. Siadaj tu! � Wskaza� dzieciakowi st�. Pierwszak pos�usznie wdrapa� si� na d�bowy
blat, razem ze swoj� chustk� i torebk�. Z torby wysypa�o si� nieco drobnych ciastek. Przy okazji
nauczyciel skonstatowa�, �e powycierane spodnie dzieciaka prezentuj� si� jeszcze gorzej ni�
lumpeksowy przyodziewek Weasley�w i tego niechluja Pottera. Na jednym udzie mia� dziur�
z powypruwanymi nitkami, a na kolanie naszywk� w kszta�cie czaszki i napis: �Born too
pepperoni�.
� A! � rozkaza� Snape, bior�c r�d�k�.
Dziecko spojrza�o na niego zezem, z wyrazem nieufno�ci na twarzy.
� Siri, poka� gard�o panu profesorowi � zagrucha�a Madam Pomfrey.
Siri!! Snape wzdrygn�� si� z obrzydzenia. Nast�pny Syriusz! Jak on nie cierpia� tego imienia!
Ma Syriusza w Slytherinie, to nie do zniesienia!
� Lumos � mrukn��, zapalaj�c �wiate�ko na ko�cu r�d�ki.
� AAAAAAAAA!!! � Bachor rozdziawi� si� pokazowo, prezentuj�c w b��kitnawym blasku
zakl�cia najokazalsze zapalenie migda�k�w, jakie Severus widzia� w �yciu.
� Cudne... Po prostu podr�cznikowe. Nie musz� by� po medycynie, �eby wiedzie�, �e to
nadaje si� tylko do wyci�cia � os�dzi� Mistrz Eliksir�w. Szcz�ki ch�opaka zatrzasn�y si�
raptownie z impetem pu�apki na nied�wiedzie, omal nie odgryzaj�c czubka r�d�ki.
� A takiego... � warkn�� ponuro.
� Siri...! � Piel�gniarka zachichota�a nerwowo.
� W tej szkole nie u�ywamy takiego s�ownictwa, ch�opcze!! � rykn�� Snape. � Pi�� punkt�w
od... � w ostatniej chwili zad�awi� si� w�asnymi s�owami.
� Nie...jestem...ch�opcem... � wycedzi�o dziecko pogardliwie (oraz ochryple).
Snape zd�bia�.
� Siri... To nie od Syriusza?!
� Od Sirith � wyja�ni�a dziewczynka z godno�ci�. � Jestem Sirith Lestrange.
Snape nie wiedzia�, czy czu� ulg�, czy wprost przeciwnie. Z jednej strony nie b�dzie musia�
znosi� �adnego Syriusza w swoim domu; z drugiej mia� oto przed sob� �e�sk� wersj� Pottera �
rozczochrane �co�� w portkach trzymaj�cych si� w ca�o�ci chyba tylko dzi�ki zakl�ciu;
w okr�g�ych okularach, za kt�rymi tkwi�y oczy o spojrzeniu szarym, bezczelnym i cynicznym.
� Wed�ug regulaminu Hogwartu dziewcz�ta nie chodz� w spodniach poza zaj�ciami
sportowymi � powiedzia� Snape oschle. � Nie omieszkam wys�a� sowy do twoich rodzic�w,
Lestrange.
� Tata jest w Azkabanie, a mamusia si� powiesi�a � oznajmi�o dziecko z nut� satysfakcji.
� Biedna sierotka! � zakwili�a Poppy, g�adz�c indywiduum po p�owej �epetynie.
Severus mia� wra�enie, �e wszystkie wn�trzno�ci przewracaj� mu si� w �rodku.
� Won ze sto�u � warkn�� i wskaza� kierunek kciukiem. � Siadaj tam! Potrzebuj� miejsca do
pracy.
Ma�a zlaz�a i pospiesznie zgarn�a rozsypane s�odycze. Piel�gniarka nadal patrzy�a na ni�
rzewnie. Sirith Lestrange zatr�bi�a w chustk�, po czym zacz�a rozgl�da� si� po pracowni.
Ta szko�a schodzi na psy, pomy�la� Severus, niemal odruchowo zestawiaj�c list� sk�adnik�w
eliksiru. Nadchodzi�y takie chwile, kiedy rozumia� pewne motywy post�powania Czarnego
Lorda, zw�aszcza je�li oznacza�oby to eliminacj� zasmarkanych indywidu�w z czaszkami na
kolanach, potomk�w alkoholik�w i m�t�w z Nokturnu. Chocia�...
� Ojciec pracowa� dla Sam-Wiesz-Kogo? � zapyta� od niechcenia, ucieraj�c na proszek
pio�un i sier�� z ogona hipogryfa. K�tem oka zobaczy� jak Madam Pomfrey sznuruje usta,
a dziewucha prostuje si� jak �wieca z oburzenia.
� Tata by� uczciwym w�amywaczem, a nie jakim� zbrodniarzem!! Siedzi za kradzie� oraz
zniszczenie mienia � zaprotestowa�a.
Co za czasy, pomy�la� Snape, z roztargnieniem podgrzewaj�c kocio�ek z p�produktem.
Uczciwi w�amywacze, moralni oszu�ci i pewno jeszcze szlachetni kieszonkowcy.
Wytr�cony z r�wnowagi, zaledwie wierzchni� warstw� �wiadomo�ci zarejestrowa� fakt, �e
w�a�nie odruchowo zjada ciasteczko, zostawione przez nieuwag� na stole. Dziwne... Nagle
zacz�a sw�dzie� ca�a sk�ra, potem poczu� �askotanie. Spojrza� na Pomfrey i Lestrange: ma�a
gapi�a si� na niego szeroko otwartymi ze zdumienia oczami, a na jej usta wyp�ywa� powoli
krzywy u�mieszek, Poppy wygl�da�a, jakby mia�a si� za chwil� przewr�ci�.
� Sev... Sev...
Zerkn�� na swoje d�onie. Pokrywa�o je mn�stwo puszystych, jaskrawo ��tych pi�rek. Nie
mia� odwagi spojrze� w lustro.
� W�a�ciwie to do twarzy ci w ��tym � j�kn�a Poppy. Pierwszoklasistka wyda�a z siebie
d�wi�k, jakby si� d�awi�a gor�cym kartoflem.
-AAAAAAAAAAGGGGGGHHHHHRRRRRRR!!!!!!!!!!
Trzeba by�o przyzna�, �e obie mia�y refleks. Dziewczyna b�yskawicznie zanurkowa�a pod
st�, a piel�gniarka zas�oni�a si� drzwiami szafy. Pi�� minut (oraz dwa po�amane krzes�a) p�niej
by�o ju� po wszystkim. Posadzk� za�ciela�a warstwa ��tego pierza, a Severus � ju�
w normalnym, czarnym kolorze � usi�owa� nak�oni� ma�� do wyj�cia spod sto�u.
� Wy�a�, ty zarazo!! Wyrw� ci te cholerne migda�ki przez nos, bez znieczulenia!
� Pan chyba �artuje, prosz pana! � odpar�o dziecko z uraz�.
� Ale� Severusie, nie strasz jej, ona ma za sob� traumatyczne przej�cia! � wmiesza�a si�
Madam Pomfrey. � Dozna�a szoku, prawda, dziecino?
� W�a�nie � potwierdzi�a Sirith spod sto�u.
� Ja te� dozna�em szoku i te� jestem po przej�ciach! � zawy� Snape. � Zamieni�em si�
w pieprzonego kanarka, do cholery!
� Sev, nie przeklinaj przy uczennicy!!
Spod sto�u zabrzmia�o st�umione mamrotanie i Severus m�g�by przysi�c, �e pad�y tam s�owa:
�I to nieudolnie.� Postanowi� nie komentowa�. Zrobi� kilka relaksacyjnych wdech�w, po czym
machn�� r�d�k� nad kanarkowym dywanem.
� Turbulentio. � Pierze zebra�o si� w jeden wiruj�cy lej.
� Evanesco! � Denerwuj�ca ��� znikn�a.
Snape zn�w schyli� si�, zagl�daj�c pod st�, gdzie Lestrange kuli�a si� w najdalszym k�cie
pod �cian�.
� Dobszszszsz... � wysycza�. � Nie b�dzie amputacji migda�k�w, nie b�dzie duszenia,
�amania ko�em ani przypiekania na ruszcie. Natomiast jak nie wyjdziesz stamt�d w ci�gu
dziesi�ciu sekund, zamieni� twoje �ycie w piek�o. A b�dziesz tu jeszcze przez siedem lat.
Siri wype�z�a natychmiast, poci�gaj�c nosem. Snape, unikaj�c patrzenia na zasmarkan�
�lizgonk�, nape�ni� gotowym eliksirem rozpylacz.
� A!
Psikn�� kilkakrotnie roztworem do gard�a dziewczynki, po czym wcisn�� jej rozpylacz do
r�ki.
� Powtarza� kilka razy dziennie a� do skutku. A teraz �egnam panie!
� To wszystko? � zapyta�a z niedowierzaniem Siri.
� A co jeszcze by� chcia�a? � warkn�� Snape i zwr�ci� si� do Madame Pomfrey: � Je�eli kto�
jutro wypowie przy mnie s�owo �kanarek�, to nie r�cz� za siebie. A ty si� po�egnasz z kremem
przeciwzmarszczkowym.
Poppy rzuci�a mu �zawe spojrzenie zranionej sarny.
� No wiesz...! Siri, podzi�kuj panu profesorowi.
� Dzi�kuj�, panie profesorze � wyrecytowa�a mechanicznie, nie spuszczaj�c z Severusa
czujnego spojrzenia. G�os mia�a ju� du�o lepszy, co stwierdzi� z zadowoleniem.
� Pami�taj, co ci powiedzia�em � mrukn��.
� Dooobra... � odmrukn�a i natychmiast poprawi�a si� ugrzecznionym tonem: � Oczywi�cie,
panie psorze.
Niez�y numerek, pomy�la� Severus kwa�no. Ten rok zapowiada� si� wyj�tkowo interesuj�co,
jakby ma�o by�o wyczyn�w Wielkiej Tr�jcy!
Po wyj�ciu Poppy i jej protegowanej, Snape sta� jeszcze w zamy�leniu po�rodku swego
gabinetu. Trefne s�odycze prawdopodobnie pochodzi�y z uczniowskiego przemytu od Zonka
i by�y pierwsz� oznak�, �e ju� za trzy dni nadejdzie Halloween, a w Hogwarcie rozp�ta si�
piek�o. Korytarze zaroj� si� od poprzebieranych uczni�w, strasz�cych si� nawzajem sztucznymi
nietoperzami, fosforyzuj�cymi szkieletami poruszanymi zakl�ciem Mobilicorpus i bazyliszkami
z gumy. Wsz�dzie b�d� si� zwiesza� girlandy fa�szywych paj�czyn, korytarzami b�d� lewitowa�
pod�wietlane dynie, a sam Albus Dumbledore, nie zwa�aj�c na powag� dyrektorsk�, b�dzie jak
co roku uczestniczy� w tym szale�stwie, zach�caj�c dzieciarni� do dzikiego rozpasania
i poszukiwania s�odyczy w r�nych zakamarkach. W zesz�ym roku Snape omal nie z�ama� nogi,
potykaj�c si� o czaszk� na schodach; a z galerii spad�a mu na g�ow� sztuczna, piszcz�ca kura.
Zdecydowanie, Wigilia Wszystkich �wi�tych by�a dniem, w kt�rym Severus najch�tniej nie
wychodzi�by z ��ka. Waniliowe ciasteczka, zamieniaj�ce ludzi w kanarki, to by� doprawdy
drobiazg, w por�wnaniu z ca�okszta�tem.
Ciasteczka...zamieniaj�ce...ludzi...w kanarki. Snape zapatrzy� si� niewidz�cym wzrokiem
w przestrze�, a na jego nie�adn� twarz wyp�yn�� ekstatyczny u�miech. Dozna� jednej z tych
niecz�stych chwil iluminacji, kiedy nagle w g�owie pojawia si� klarowna idea, od razu ze
wszystkimi szczeg�ami. Halloweeen! Chc� zabawy � b�dzie zabawa!
� I�m so bad, so bad... very, very bad... � zanuci� Mistrz Eliksir�w, zacieraj�c r�ce i kieruj�c
si� do swej prywatnej kwatery.
***
Oko�o p�nocy w Hogwarcie zwykle czynnie egzystuj� duchy, patroluj�ce korytarze koty
(sztuk jedna) lub profesorowie cierpi�cy na bezsenno��. Severus Snape nale�a� do tej ostatniej
grupy. W dzie� na tyle intensywnie zajmowa� si� eliksirami i dzie�mi, �e w nocy �ni�y mu si�
r�wnie� eliksiry i dzieci, co uwa�a� za nu��c� monotoni�. Jedyn� odmian� stanowi�y
zniekszta�cone wizje zebra� Klubu �miercio�erc�w, z przem�wieniami przewodnicz�cego
w dyktatorskim stylu. Z dwojga z�ego Snape wola� dzieci. Po takich niespokojnych drzemkach
zwykle wychodzi� na spacer po rozleg�ych korytarzach zamkowych, z tl�c� si� w g��bi duszy
cich� nadziej�, �e wreszcie przy�apie w��cz�c� si� nielegalnie Wielk� Tr�jc�: Potter � Weasley �
Granger. Innym powodem by�o trywialne wypalenie papierosa, na kt�ry to na��g Severus
pozwala� sobie w ukryciu i wstydliwie, cho� by� on oczywi�cie tajemnic� Poliszynela.
Snape przemierza� leniwym, kocim krokiem galeri� na pierwszym pi�trze. W cywilnym
swetrze (czarnym) i jeansach (r�wnie� czarnych), z papierosem �Modern Wizard� w k�cie ust.
Zasnuty woalem dymu, z daleka przypomina� demona na urlopie. Na ceglanych �cianach
drzema�y liczne portrety. Niekt�re odprowadza�y go wzrokiem wyra�aj�cym dezaprobat�. Za
zakr�tem natkn�� si� na szarego kota.
� Dzie� dobry, pani profesor � odezwa� si� grzecznie.
� Raczej dobranoc, Sev � odpowiedzia�a McGonagall, przybieraj�c ludzk� posta�. � Ju� po
p�nocy, a ty nie �pisz. Zn�w mia�e� koszmary? Nie powiniene� pali�, m�j drogi.
Uh, och! M�czyzna przekroczy� ju� trzydziestk�, a jego dawna nauczycielka Transmutacji
nadal jak�� cz�stk� pod�wiadomo�ci uwa�a�a go za uczniaka! Po prawdzie i jemu nader rzadko,
przy wyj�tkowych okazjach przechodzi�o przez gard�o jej imi�.
� Rzu� to paskudztwo. Dobranoc, Sev � McGonagall z szelestem szat oddali�a si� w stron�
wie�y Gryffindoru. Snape rozejrza� si�, po czym zdusi� wypalonego papierosa na przy�bicy
pobliskiej zbroi, a peta wrzuci� do �rodka.
� Agni � mrukn�� zakl�cie i przypali� od r�d�ki nast�pnego. Z przymkni�tymi oczami
chwil� rozkoszowa� si� p�yn�c� w krwiobiegu nikotyn�, po czym kontynuowa� przechadzk�. Na
drugim pi�trze zn�w natkn�� si� na szarego kota.
� Czego, sier�ciucho? � burkn��. Nie musia� sili� si� na uprzejmo��, gdy� by�a to po prostu
Pani Norris Filcha.
� Mu�... � odpowiedzia�a kotka, patrz�c mu znacz�co w oczy; z ogonem w g�rze jak
peryskop, przesz�a si� kawa�ek korytarzem, a nast�pnie obejrza�a na niego.
� Rozumiem � mrukn��, id�c za kotk�. � Co tym razem?
Pani Norris zaprowadzi�a go do drzwi schowka na miot�y. Opar�a na nich �ap� i wyja�ni�a:
Mru�, mru�... � po czym odesz�a w postawie osoby, kt�ra w�a�nie wype�ni�a sw�j obywatelski
obowi�zek.
Snape otworzy� drzwiczki i rzek� do siebie:
� Aaahaaaa.... czeg� innego m�g�bym si� spodziewa�?
Na legowisku umoszczonym ze �cierek, zwini�te w k��bek jak kociak, spa�o dziecko. Nawet
gdyby Severus nie pami�ta�, do kogo nale�y ta rozwichrzona, jasna czupryna, bez pud�a
rozpozna�by powycierane jeansy z trupi� czaszk� na kolanie.
� Lestrange!! � Jego g�os zadudni� echem w zamkowym korytarzu.
Otworzy�a oczy natychmiast, przechodz�c z g��bokiego snu od razu do stanu czuwania, jak
dzikie zwierz�. Nie wygl�da�a jednak na przestraszon�.
� No...? � odezwa�a si� pytaj�co i ziewn�a.
� Dlaczego nie jeste� w swoim ��ku?- wysycza� Snape.
� Bo zapomnia�am has�a � wyja�ni�a irytuj�ca dziewczyna, gramol�c si� na nogi.
� Trzeba by�o zapuka� do mnie albo czeka� przed wej�ciem na jakiego� starszego ucznia!
� Na posadzce?? � zdziwi�a si� ma�a, zn�w ziewaj�c i drapi�c si� bezceremonialnie po
nastroszonych od snu k�akach.
� Ach, wi�c schowek na miot�y by� zdecydowanie wygodniejszym miejscem? � spyta�
zgry�liwie Severus.
� No pewno � odpar�a Sirith z �agodnym zdumieniem. � Jak ojciec pracowa�, a mama sz�a
w tango, to chyba nie my�lisz, �e spa�am pod drzwiami... panie psorze � doda�a, przypominaj�c
sobie o podstawowej uprzejmo�ci.
� Marsz do sypialni! � warkn�� Snape g�osem z g��bi trzewi. � A jutro po lekcjach masz
szlaban z panem Filchem.
� Okej � zgodzi�o si� dziecko, wk�adaj�c okulary. � To ten fajny dziadek, co ma kota?
Jako �ywo, nikt nigdy w tej szkole nie nazwa� jeszcze Argusa Filcha �fajnym dziadkiem�.
Ten bachor by� po prostu nienormalny. Lestrange tupta�a beztrosko u boku swojego Opiekuna
w kierunku loch�w i wydawa�o si�, �e zupe�nie sobie lekcewa�y wszelkie konsekwencje zar�wno
noclegu na �cierkach, jak i w�asnej bezczelno�ci.
� W tych ciuchach wygl�da pan jak mugol � odezwa�a si� raptem.
� A jakbym ci� tak spra�? � warkn�� Snape k�tem ust.
Czujne spojrzenie.
� Bardzo szybko biegam � odpar�a.
Typowe dziecko Nokturnu, zaduma� si� Severus. Ciekawe, kto p�aci� za jej szko��. Jakie�
Towarzystwo Opieki? Musi zajrze� do jej dokument�w.
My�li Snape�a mimowolnie odp�yn�y w inn� stron�. Kilka godzin temu otrzyma� zwrotn�
sow� z firmy Zonka. Sprzedawca w uprzejmych s�owach zawiadamia� go, �e zam�wienie na
dziesi�� kilo �kanarkowych ciasteczek� nie mo�e by� zrealizowane, gdy� czego� takiego nie
maj� w ofercie. To by�o bardzo zastanawiaj�ce. Sk�d ma�a mia�a te s�odycze?
� Lestrange, sk�d wzi�a� te... kanarkowe krem�wki? � zapyta� surowo. S�owo �kanarkowe�
wym�wi� z pewnym wysi�kiem. Dziewczynka rzuci�a mu nieufne spojrzenie.
� A jaka odpowied� jest dobra? � odpowiedzia�a pytaniem na pytanie.
� Prawdziwa � warkn�� Severus odpowiednim tonem, specjalnie zarezerwowanym dla
pierwszak�w. � Pami�taj, co m�wi�em o migda�kach, siedmiu latach w tym miejscu
i nieograniczonych mo�liwo�ciach, jakie daj� eliksiry.
� Ehe... i o zamykaniu s�awy w butelce i o wa�eniu chwa�y � doda�a Sirith. � Dobry tekst. Ile
wa�y chwa�a?
� Ile kosztuje jedna krem�wka? � odbi� pi�eczk� Severus.
� Cztery sykle za sztuk�, jak si� bierze od razu dwa tuziny, to jest zni�ka dziesi�� procent, co
daje nieca�e trzy galeony. Op�aca si� � wyliczy�a Siri szybciutko i skrupulatnie, dodaj�c po
kr�tkiej chwili: � Jak si� nie ma trzech galeon�w, to trzeba by� mi�ym dla takiego jednego
rudego ze starszych.
� Mi�ym? � burkn�� Snape zgry�liwie. � O posiadanie trzech galeon�w ci� nie podejrzewam,
Lestrange, wi�c by�a� �mi�a�? W jakim sensie?
� Zarobi�am na reklamie � oznajmi�a, dumnie podnosz�c podbr�dek. � �Szalone
Niespodzianki Weas...� ygh! � Zatka�a sobie usta pi�ci�.
Severus uni�s� jedn� brew. Obrotne dziecko: w ci�gu dw�ch dni za�atwi�a sobie kontakt
z nie�le prosperuj�c� firm� (niewa�ne, �e nielegaln�), podbi�a serce szkolnej piel�gniarki oraz
wysz�a z �yciem z gabinetu Mistrza Eliksir�w. Panna Lestrange zapowiada�a si� na siln�
indywidualno��.
� I tak bym si� domy�li� � rzek� z lekk� nut� pob�a�ania. � Je�li nie pochodzi�y od Zonka, to
na miejscu mamy jedynie wytw�rni� Weasley�w.
Stan�li wreszcie w znajomym lochu, przed �cian� na kt�rej widnia�a p�askorze�ba,
przedstawiaj�ca trzy w�e, posplatane ze sob� w elegancki w�ze�.
� Alvar � powiedzia� Snape p�g�osem. W murze niemal bezg�o�nie uformowa� si� �ukowaty
portal, za kt�rym wida� by�o fragment pokoju wsp�lnego Slytherinu. Wewn�trz panowa�a g�ucha
cisza, zapewne reszta uczni�w spa�a twardo.
� Zapami�taj to sobie, Lestrange. Alvar, alvar... Nie kalmar i nie rabarbar. ALVAR! �
powt�rzy� nauczyciel z naciskiem. � Chyba zdo�asz utrzyma� to w tej pustej �epetynie do
poniedzia�ku?
� Aha... dzi�ki � odpowiedzia�a dziewczynka, po czym u�miechn�a si� szeroko i szczerze.
Severus drgn�� w lekkim szoku. U�miechn�a si�? DO NIEGO?
� Dobranoc. I z�by umyj... � wymamrota�, skonfundowany. Och, uch! Do diab�a, co on
wygaduje! � Pami�taj o jutrzejszym szlabanie � doda� szybko, nas�czaj�c ka�de s�owo czarnym
sarkazmem.
� Aha... Dobranoc � kiwn�a g�ow� Sirith i wesz�a do �rodka.
Snape skierowa� si� do w�asnych pokoi. Po drodze kilkakrotnie pacn�� si� w skro� otwart�
d�oni�, jakby chcia�, by poszczeg�lne klepki wskoczy�y mu na w�a�ciwe miejsca.
� Za du�o cukru w diecie � warkn�� do siebie.
***
Nast�pne przedpo�udnie up�yn�o Severusowi pracowicie: drugi rok Ravenclaw-Hufflepuff �
plus dziesi�� punkt�w dla Krukon�w, minus dwana�cie od Puchon�w za wypalenie dziury
w stole; czwarta klasa Gryffindor-Slytherin � pi�tna�cie do zera dla w�y. Jedna interwencja
medyczna z powodu niekontrolowanego rozrostu prawego ucha jakiego� nerwowego Gryfona,
kt�ry postanowi� podrapa� si� w nie r�d�k�. Ostatni� godzin� przed obiadem Severus mia�
z mieszan� grup� OWTM si�dmego roku.
� Weasley! Na s��wko � kiwn�� na jednego z bli�niak�w, pakuj�cego podr�czniki po
sko�czonej lekcji. � Og�aszam konfiskat� ca�ego waszego zapasu kanarkowych krem�wek.
Rudzielec na chwil� zbarania�, ale natychmiast odzyska� rezon.
� W �wietle prawa jeste�my z bratem pe�noletni, mamy zarejestrowan� legaln� firm�
wysy�kow� i nasz towar nie podlega konfiskacie. Co wi�cej, pr�by jego zaj�cia b�d�
poczytywane za kra... � o�wiadczy� z moc�.
� H�?! � rykn�� Snape, przerywaj�c ch�opakowi w p� s�owa. � Za co?! Rozprowadzanie
tego w szkole z pewno�ci� nie jest LEGALNE ! Wszyscy wiedz�, �e handlujecie takimi
drobiazgami w�r�d uczni�w!!
� Dowody prosz� � rzek� twardo Weasley.
Przez p� minuty obaj mierzyli si� wzrokiem. Snape zda� sobie spraw�, �e w ten spos�b nic
nie zyska. Zemsta mog�a poczeka�.
� Sk�adam zam�wienie � oznajmi� sucho. � Czterysta sztuk... nie! Lepiej czterysta
pi��dziesi�t. Na jutro, a najp�niej na rano trzydziestego pierwszego pa�dziernika.
Weasley wygl�da�, jakby si� dusi�. W ko�cu wypu�ci� z sykiem powietrze z p�uc.
� To daje... � Skierowa� wzrok na sufit, poruszaj�c wargami. � Sze��dziesi�t dwa galeony.
� Ekhm... � chrz�kn�� znacz�co Mistrz Eliksir�w.
� Minus rabat dziesi��...
� Wieszano ci� ju� kiedy� na jelitach, Fredzie Weasley? � spyta� Snape tonem swobodnej
konwersacji. Jego czarne oczy przypomina�y dwie dziury prowadz�ce w kosmos.
� Jestem George � sprostowa� rudzielec.
� Nie szkodzi, Freda te� wypatrosz� � warkn�� Severus.
� Pi�tna�cie procent, ni�ej nie mo�emy zej�� � podda� si� m�ody przedsi�biorca
z westchnieniem.
� W porz�dku. P�atne przy odbiorze � zgodzi� si� Snape.
George wypad� z klasy, jakby si� za nim pali�o. Severus s�ysza� jego wrzask z korytarza:
� Freeeeeeeeeeeeed!!! Czadu! Zrywamy si� z Zielarstwa! Pilny klient na jutro! El Dorado!!
***
Bardzo z siebie zadowolony Mistrz Eliksir�w postanowi� skontrolowa� przebieg rozdanych
wczoraj szlaban�w.
Zajrza� do notesu � wed�ug notatki panna Sirith Lestrange przebywa�a w Komnacie Pami�ci,
zapewne poleruj�c w pocie czo�a staro�ytne insygnia oraz liczne trofea sportowe. Skierowa� si�
wi�c w t� stron� energicznym krokiem, mijaj�c po drodze rozpaplane, rozchichotane grupki
uczni�w, podekscytowane nadchodz�c� zabaw�.
Jakby by�o czym, pomy�la� profesor ironicznie. Par� godzin igrzysk, a potem witaj szara
rzeczywisto�ci i sprawdzianie z Numerologii. Nawet gronu pedagogicznemu udzieli� si� og�lny
nastr�j. Madame Pomfrey przy stole w Wielkim Hallu pomaga�a dzieciarni wycina� poczwarne
g�by w dyniach. Operowa�a przy tym skalpelem z budz�c� podejrzliwo�� sprawno�ci�. Profesor
Flitwick rzuci� sam na siebie zakl�cie lewitacji i fruwa� jak balonik w przestronnym wn�trzu
Wielkiego Hallu, przystrajaj�c wszystko co si� da�o sztucznymi paj�czynami.
� Arachniiiiiii... � piszcza�, a wtedy z ko�ca jego r�d�ki snu�y si� niteczki cienkie
i delikatne niczym babie lato; lub bucza� nisko trzmielowym g�osem: � Arachnoooo... � a wtedy
pojawia�y si� paj�czyny grube, ci�kie i jakby poro�ni�te stuletnim kurzem.
Na wysokiej drabinie sta�a Angelina Johnson, rozmieszczaj�c w�r�d paj�czynowych girland
w�ochate tarantule z pi�rek i pluszowe nietoperze. Poni�ej sta� Lee Jordan, trzymaj�c
asekuracyjnie drabin� i gapi�c si� na nogi dziewczyny z ciel�cym zachwytem.
� Arachnae � szepn�� cichutko Snape, dyskretnie celuj�c w niego r�d�k�. Jakby znik�d
pojawi� si� wielgachny t�usty paj�k i plasn�� ch�opakowi prosto mi�dzy oczy. Lee wrzasn��
z zaskoczenia, drabina zachwia�a si� niebezpiecznie, a wrzask Angeliny zabrzmia� jak echo jego
krzyku.
� Wingardium Leviosa!! � rykn�� Snape, b�yskawicznie zmieniaj�c obiekt. Us�ysza�, �e kto�
krzyczy jednocze�nie to samo. Angelina, trafiona w trakcie upadku podw�jnym zakl�ciem,
z piskiem wzlecia�a do g�ry; wiruj�c w niekontrolowany spos�b, odbi�a si� od magicznego sufitu
i zawis�a g�ow� w d�, prezentuj�c koronkowe dessous. W og�lnym zamieszaniu Severus
zobaczy� drugiego ratownika, gapi�cego si� z os�upieniem na Angelin� przez okr�g�e szk�a.
Oczywi�cie, Potter!! Chocia�... szczeniak mia� refleks, Severus musia� to przyzna�, acz
niech�tnie.
� Potter!! Pu�� j�!! � przekrzycza� rejwach.
Ch�opak kiwn�� g�ow� i opu�ci� r�d�k�, robi�c gest �finite incantatem�. Snape opu�ci� na
d� histeryzuj�c� dziewczyn�, kt�ra natychmiast porwa�a z najbli�szego sto�u dyni� i zacz�a ni�
wali� swego ch�opaka po dredach, u�ywaj�c przy tym najlepszych okre�le� z Irytkowego
repertuaru.
� Pi�� punkt�w od Gryffindoru za odra�aj�ce s�ownictwo! � hukn�� Snape na Angelin�.
Ciemnosk�ra pi�kno�� � aktualnie purpurowa i roni�ca �zy w�ciek�o�ci � wypad�a z sali, jakby
goni�y j� wilko�aki. Skonfundowany Lee wyciera� si� z resztek dyni. Widzowie pok�adali si� ze
�miechu.
� I dziesi�� dla Gryffindoru za szybk� reakcj� pana Pottera. � Obok Severusa pojawi� si�
Dumbledore, mrugaj�c do niego znacz�co.
� Uhm, tak... � zgodzi� si� Snape z kwa�n� min�. Uh! Nie bardzo si� to powiod�o. Czy
dyrektor widzia� ca�� sytuacj�? Nie widzia�? Chyba widzia�. Stary Dumble mia� wi�cej oczu ni�
mucha. Severus postanowi� wynie�� si� z Hallu jak najszybciej.
Jak si� spodziewa�, istotnie ma�a Lestrange przebywa�a w komnacie Pami�ci, odrabiaj�c
szlaban pod dozorem Pani Norris. Natomiast nie spodziewa� si� tego, �e b�dzie odbywa� kar� ze
�piewem na ustach. Jeszcze za drzwiami Snape us�ysza�:
Kiedy w Hogwarcie snuje si� m�j cie�,
To wtedy w noc si� zamienia dzie�.
Mistrz Eliksir�w nazywaj� mnie,
Jak na mnie wpadniesz, b�dzie z tob� �le.
Bo ja jestem z�y, tak z�y, bardzo bardzo z�y...
Wiesz � jestem z�y, tak z�y...
Naprawd�, strasznie z�y!
To by�o koszmarnie irytuj�ce!! I musia�a oczywi�cie wy� t� obra�liw� �piewk� � przer�bk�
z mugolskiego radia! Co prawda, na samym dnie serca Severus czu� iskierk� dumy, �e
uhonorowano go cho�by tak marn� tw�rczo�ci� jako naczelnego Z�EGO, ale, rzecz jasna, nie
przeszkadza�o mu to t�pi� tego przejawu braku szacunku z uporem godnym lepszej sprawy.
Kiedy wszed�, dziewczynka odwr�ci�a si� do niego z niewinnym i jednocze�nie
konfidencjonalnym u�mieszkiem rozlanym na twarzy.
� Cze�� i dzie� dobry, panie psorze! � zawo�a�a dziarsko.
Siedzia�a na stole, obstawiona doko�a z�otymi i srebrnymi trofeami, jak barbarzy�ska
kr�lowa we w�asnym skarbcu. W�r�d puchar�w i plakiet wylegiwa�a si� chuda kocica. Sirith
trzyma�a na kolanach puchar Quidditcha, poleruj�c go zamaszystymi ruchami pucybuta.
� Doskonale s�ysza�em, co �piewa�a�, Lestrange � rzek� Snape cierpko. � Wygl�da na to, �e
jeszcze nie sko�czy�a� jednego szlabanu, a ju� zarabiasz drugi. Natychmiast po kolacji masz
zjawi� si� u mnie w gabinecie. O wp� do �smej!
� Okej � odpar�a, nie przerywaj�c polerowania. � Pan Filch powiedzia�, �e jak jego kocica si�
okoci, to da mi jednego kotka � doda�a.
Pani Norris otworzy�a jedno �lepie, klepi�c w st� ko�cem ogona, jak poirytowany
grzechotnik. Severus popatrzy� na ni� z pow�tpiewaniem, unosz�c brew. Pani Norris by�a
chudym, sko�tunionym i wrednym stworzeniem, lubianym wy��cznie przez w�a�ciciela. �aden
normalny kocur nie podszed�by do niej na d�ugo�� miot�y, bez ryzyka natychmiastowej utraty
uszu. Pr�dzej Severus spodziewa�by si� �okocenia� po profesorce Transmutacji. Natomiast
o wiele dziwniejsze by�o to, �e Filch w og�le powiedzia� do uczennicy co� wi�cej ni�: �Bierz
�cier� i zasuwaj�.
� Czy ty si� mnie zupe�nie nie boisz? � spyta� Snape z irytacj�.
Lestrange rzuci�a mu zdumione spojrzenie.
� Y-y � mrukn�a przecz�co. � A czemu?
� Mo�e powinna� zacz��! � warkn�� nieszcz�sny Mistrz Eliksir�w. � Wszyscy si� boj� i maj�
czego, zapewniam.
� Okej � rzek�o po kr�tkim namy�le upiorne dziecko. � Przemy�l� to.
Snape wyszed�, zamykaj�c za sob� drzwi, ale tkni�ty niewyt�umaczalnym impulsem,
przycisn�� ucho do drewna.
� Kicia, s�yszysz? Boj� si� go! � doszed� go st�umiony g�os dziewczynki. � Mi�czaki!
Przecie� on jest normalnie s�odki!
� Mrrraaaau... � potwierdzi�a kocica, a koszmarna pierwszoklasistka zacz�a na nowo
gwizda� �Bad�.
Snape wcisn�� g�ow� w ramiona, maj�c przed oczami czerwon� mgie�k�. Odmaszerowa� na
obiad, licz�c kroki dla uspokojenia. Na szcz�cie nikt go po drodze nie zaczepi�, gdy� chyba by
pad�y jakie� trupy.
***
Punktualnie o wp� do �smej Snape us�ysza� pukanie do drzwi, a potem do �rodka wsun�a
si� jasnow�osa g�owa Sirith. Smarkula by�a wypchana jedzeniem jak chomik, a w r�ku trzyma�a
jeszcze kawa�ek placka ze �liwkami.
� Przesta� si� d�awi�, Lestrange. Wchod�, przywitaj si� i bierz do roboty � zakomenderowa�
Snape.
Na jego stole do pracy znajdowa�y si� trzy spore pude�ka, po brzegi wy�adowane s�odkimi
niespodziankami Weasley�w. Tu� przed kolacj� dostarczy� je bardzo zm�czony i bardzo z siebie
dumny George (s�dz�c po literze G na jego swetrze). Obok pude�ek sta�o kilka s�oj�w
laboratoryjnych, wype�nionych zielonym p�ynem, w kt�rym unosi�y si� g�sto srebrne py�ki.
Ma�a Lestrange po�ar�a b�yskawicznie reszt� ciasta, nie spuszczaj�c zaciekawionego wzroku
ze sto�u.
� D�bry f�cz�r � wybe�kota�a. � Co to jest? Po co to? Co mam robi�? � wybuchn�a gejzerem
ciekawo�ci.
� O dwa pytania za du�o, Lestrange � burkn�� Snape. � Masz bra� kolejno krem�wki i za
pomoc� tej szprycki � pokaza� jej odpowiedni przyrz�d z podzia�k� � b�dziesz wpuszcza� do
�rodka dok�adnie po dwa milimetry tego eliksiru. Po ka�dych pi��dziesi�ciu sztukach zmieniasz
s�oik.
Dziewczynka kiwn�a g�ow� i usadowi�a si� przy stole, a mistrz Eliksir�w podsun�� jej
naczynie oznaczone liter� P. Inne mia�y oznaczenia W, L i B. Sam siad� naprzeciwko i te� zabra�
si� do pracy. Przez pi�� minut by� spok�j: Lestrange majta�a nogami pod sto�em, gdy� krzes�o
by�o dla niej nieco za wysokie, a Severus z zadowoleniem stwierdzi�, �e zadanie wykonuje
uwa�nie i dok�adnie. Po pi�ciu minutach pad�o kolejne pytanie:
� Chce pan wytru� ca�� szko��?
� Znasz okre�lenie �marzenie nieziszczalne�? � odpowiedzia� Severus pytaniem na pytanie.
� Aha... � przytakn�a.
� No wi�c to jest marzenie, kt�rego nigdy nie zrealizuj�. Natomiast mog� zrealizowa� swoje
pragnienie zalepienia ci paszczy �Wiecznotrwa�ym Plastrem Naprawczym Willy�ego Wooda�.
Podobno mo�na go oderwa� tylko razem ze sk�r� � ci�gn�� Severus g�osem mrocznym jak noc
na cmentarzu.
Ma�a Lestrange rzuci�a mu spojrzenie pe�ne pow�tpiewania, ale zamkn�a si� na d�u�szy
czas, ca�� uwag� po�wi�caj�c liczeniu ciasteczek. A potem zacz�a gwizda� pod nosem.
Najwyra�niej nie umia�a pracowa� w milczeniu. Severus mia� ochot� rykn��: CISZA! lecz zda�
sobie spraw�, �e melodia jest mu sk�d� znana i raczej przyjemna. Nie by�o to obmierz�e �Bad�,
lecz do�� tajemnicza i nawet nieco dzika muzyka (trzeba by�o przyzna�, �e smarkula umia�a
dobrze gwizda�), ale dopiero po d�u�szej chwili profesor zorientowa� si�, �e jest to piosenka
grupy Weird Sisters pod tytu�em �Horror magic�. Boston Spell Radio nadawa�o to w k�ko.
Lestrange kiwa�a g�ow� do taktu, okulary zjecha�y jej na czubek nosa. Po �Horror magic�
posypa�y si�: �M�w mi Merlin�, �Adres: Azkaban�, �Dziewczyna Aurora� i ca�a reszta
magicznej listy przeboj�w. Ale dopiero po dobrym kwadransie ogromnie za�enowany Snape
po�apa� si�, �e r�wnie� gwi�d�e! Ta cholerna Lestrange by�a zara�liwa!!
Ale przynajmniej ju� nie gada�a i nie zadawa�a pyta�. Po dw�ch godzinach wyt�onej pracy,
wszystkie krem�wki by�y ju� wzbogacone o tajemniczy sk�adnik, oraz elegancko zapakowane
z powrotem. Dopiero wtedy Sirith znowu odwa�y�a si� otworzy� usta.
� Jak to teraz zadzia�a?
� Zobaczysz jutro � odpar� Severus. � I buzia na k��dk�!
� Jasne! Jutro Halloween, za co si� pan przebierze?
� Za seryjnego morderc�. Zmiataj! Koniec szlabanu i nie nadu�ywaj mojej cierpliwo�ci, bo
wlepi� ci trzeci.
Kiedy Lestrange wreszcie znikn�a za drzwiami, Severus musia� przyzna�, �e smarkata mia�a
w pewnym sensie s�uszno�� � dla jego zamierze� by�oby lepiej, gdyby mia� jaki� kamufla�.
***
Popo�udniem ostatniego dnia pa�dziernika, Severus Snape stan�� przed sw� szaf�, usi�uj�c
skombinowa� sobie jaki� kostium. Mo�liwo�ci mia� zdecydowanie ograniczone � wn�trze zia�o
niemal jednolit� czerni�, pomijaj�c bia�e koszule i popielate pi�amy. Wyj�cie z domu w pi�amie
nie wchodzi�o w gr�, wi�c zdecydowa� si� na obszern� peleryn� przeciwdeszczow� � rzecz jasna,
czarn�. Par� dodatkowych szczeg��w i by� got�w do wyj�cia, ob�adowany wielkim koszem ze
s�odyczami.
W drodze do Wielkiego Hallu spotka� Madame Pomfrey.
� Jeste� okropnie blady, Severusie! � Zawodowy instynkt piel�gniarki natychmiast da�
o sobie zna�, t�umi�c �wi�teczne podekscytowanie. � �le si� czujesz?
Po takiej ilo�ci kremu przeciws�onecznego, to cud, �e nie jestem przezroczysty! � pomy�la�
z ironi� Severus, natomiast w odpowiedzi zawarcza�, prezentuj�c d�ugie k�y.
� Och jak cudownie, kochany, �e zdecydowa�e� przy��czy� si� do zabawy!! � Poppy
rozpromieni�a si� jak mugolska �ar�wka, a Severus omal nie wyplu� z�b�w w sp�nionym szoku.
Madame Pomfrey przebra�a si� za Cukrow� Wr�k� � ogl�danie jej z elfimi skrzyde�kami,
w powodzi r�owych koronek, wymaga�o silnych nerw�w i przyciemnianych okular�w. Snape
pod��y� za szkoln� piel�gniark� do Wielkiego Hallu, odczuwaj�c przewrotn� ulg� na my�l, �e
z pewno�ci� nie czeka go ju� nic gorszego ni� przeterminowana wiekowo wr�ka. Istotnie, mia�
racj�, gdy� ani Dumbledore, przebrany za bak�a�ana, ani pani Hooch w kombinezonie o do��
nieortodoksyjnej fio�kowo-pomara�czowo-czarnej kolorystyce i kasku do rugby, nie zrobili na
nim a� tak wielkiego wra�enia. W�r�d roj�cych si� w Hallu m�odszych uczni�w dominowa�y
stroje smok�w wszelkiej ma�ci, fa�szywe druzgotki, zielone maski trolli, zombie, nietoperze
i wampiry � dzieciarnia jak zwykle preferowa�a makabr�. W�r�d starszej m�odzie�y wida� by�o
spor� liczb� uniform�w Auror�w oraz malowniczo rozwiane szaty nimf i kolorowe �achmany
na�ladowczy� zespo�u Weird Sisters. Od czasu, kiedy uczy� tu Remus Lupin, wzros�a te�
popularno�� wilko�ak�w. (Niestety, nowy nauczyciel OPCM by� osobnikiem tak sm�tnym
i bezbarwnym, �e nawet nie mo�na go by�o porz�dnie nienawidzi�.) O ile Snape zd��y� si�
zorientowa�, nikt nie odwa�y� si� przebra� za �miercio�erc�. A wi�c nic nowego i nic ponad
coroczny standard.
Bak�a�an w randze dyrektora wskoczy� na krzes�o i wyg�osi� mow� � jak zwykle kr�tk�,
tre�ciw� i nieco bezsensown�:
� Witam na corocznym zje�dzie duch�w, dentyst�w i innych potwor�w! (�miech na sali.)
Wampiry uprasza si� o nie wysysanie pon�tnych kole�anek, a pi�kne panie prosz� o nie
ok�adanie wampir�w dyniami. (Jeszcze wi�kszy �miech.) W tej cz�ci zamku poukrywali�my
s�odycze w rozmaitych zakamarkach, (entuzjastyczne UAAAAAAA!!!) wi�c id�cie
i nape�niajcie swe koszyczki, opychajcie si� ile wlezie, bo kolacji i tak nie b�dzie! START!!
Blask �wiec przygas�, dyniowe lampiony zacz�y wydziela� upiorne, fosforyzuj�ce �wiat�o.
Porozstawiane tu i �wdzie czaszki zak�apa�y z�bami w skocznym rytmie kastaniet�w, a orkiestra
wielkich czarnych paj�k�w zacz�a koncert na paj�czynach, szarpanych niczym struny gitary.
Pod sklepieniem kr��y�y lokalne duchy. Dzieci rozbieg�y si� z piskiem po hallu, w�a��c pod sto�y
i zagl�daj�c za wiekowe portrety w poszukiwaniu �akoci. Ju� po chwili jaki� szcz�liwiec
wyci�gn�� zza przy�bicy zbroi ogromny cukierek-niespodziank�, kt�ry poci�gni�ty za ko�ce,
eksplodowa� z hukiem, zasypuj�c najbli�ej stoj�cych srebrnym proszkiem i Fasolkami Wszelkich
Smak�w. Kto� inny wypatrzy� co� r�owego, stercz�cego z nosa pos�gu arcymaga Alberta
Wstydliwego i ju� po minucie cz�� uczestnik�w zabawy opleciona by�a d�ug� d�d�ownic�,
wydzielaj�c� intensywny zapach ananasa i mi�ty. Glizdowaty cukierek wydawa� si� nie mie�
ko�ca. Nikt nie mia� odwagi go ugry��, ale �wietnie nadawa� si� do straszenia dziewczyn.
� Trick or treat! Figlowanie lub cz�stowanie! � zawo�a� znajomy g�os tu� obok i Severus
poczu� klepni�cie w rami�. � Co tam masz, panie wampirze?
Bak�a�an w okularach zajrza� z zainteresowaniem do kosza.
� Ciaftecko..? � zaproponowa� Severus. Do diab�a!! Cholerne wampirze z�by!! Snape
przysi�g� w duchu, �e nie b�dzie si� odzywa� a� do ko�ca tego szale�stwa. Dumbledore
pocz�stowa� si� krem�wk�. Mistrz Eliksir�w z ukrywanym napi�ciem odprowadzi� wzrokiem
ciastko znikaj�ce w g�szczu siwej brody dyrektora. Dumbledore smakowa� je przez chwil�
z min� konesera, po czym na jego twarz wyp�yn�� wyraz zastanowienia. Podrapa� si� machinalnie
po brzuchu, a potem spojrza� ze zdziwieniem na swoj� r�k�.
� Speculum! � wywo�a� w powietrzu magiczne lustro i rykn�� �miechem. Ze zwierciad�a
spojrza�a na niego g�ba maszkarona, pokryta ca�kowicie g�szczem zielono-srebrzystych pi�r.
Haczykowaty nos Dumbledore�a zmieni� si� w ostry dzi�b.
� Sev, absolutna rewelacja! Je�li kto� teraz powie, �e nie masz poczucia humoru, pierwszy
nazw� go k�amc�. Kolory Slytherinu, co? Cha cha cha cha...! � Dumbledore porwa� gar��
ciasteczek i pop�dzi� na drugi koniec Hallu, gdzie Minerwa McGonagall w szkockim kilcie
rozmawia�a z klombem kwiatowym, w kt�rym przy pewnym wysi�ku dawa�o si� rozpozna�
profesor Sprout. � Minerwo! Moja droga, musisz tego skosztowa�!
W kr�tkim czasie rozesz�a si� wie�� o tych magicznych smako�ykach i coraz wi�ksza liczba
uczniak�w o�miela�a si� podej�� do Mistrza Eliksir�w, by odebra� tradycyjny halloweenowy
haracz. Snape przechadza� si� po Wielkim Hallu i okolicznych korytarzach, czuj�c si� jak
skrzy�owanie Draculi ze �wi�tym Miko�ajem. Doko�a robi�o si� coraz bardziej zielono-srebrno.
Rozchichotanym dzieciakom wyrasta�y zielone grzywy i srebrne pazury; g�adkie twarze
pokrywa�y si� �usk� lub sier�ci� z kontrastowymi srebrnymi pasami.
Jak mo�na si� by�o spodziewa�, Potter i jego dw�jka przybocznych odm�wili pocz�stunku.
Severus jednak przewidzia� to z g�ry i w sprzyjaj�cym momencie podrzuci� im trzy zielone
pigu�ki do dzbanka z sokiem dyniowym, za pomoc� precyzyjnie u�ytego Vingardium Leviosa.
W pewnym momencie podszed� do niego Fred Weasley (lub George, czego nie da�o si�
jednoznacznie stwierdzi�). Najwyra�niej dosta� krem�wk� L, jednak weasleyowskie geny
potrafi�y chyba przebi� si� nawet przez magi� eliksiru, gdy� w obfitej zielonej grzywie pozosta�y
mu rude pasma, co tworzy�o zgrzytliwy melan� kolorystyczny.
� A wi�c do tego pan ich potrzebowa�, profesorze! � zawo�a� ch�opak z zachwytem,
szczerz�c z�by. � Mocna rzecz! Jak uda�o si� panu zr�wnowa�y� esencj� kanarkow�?
Snape mia�by mo�e i ochot� podyskutowa� o krem�wkowym przedsi�wzi�ciu, lecz pami�ta�
o wampirzych sztucznych z�bach, kt�re fatalnie psu�y mu wymow�, wi�c tylko u�miechn�� si�
drapie�nie. Po�owa sp�ki Weasley&Weasley uzna�a to za odmow� wyjawienia sekretu i ch�opak
oddali� si�.
Na galerii wreszcie Snape spotka� ma�� Lestrange. Jako jedna z nielicznych nie nosi�a �lad�w
�krem�wkowej magii�. Siedzia�a na balustradzie jak na koniu, majta�a nogami i ssa�a wielkiego,
czerwonego lizaka, obserwuj�c z zadowoleniem otoczenie. Mia�a na sobie jakie� bia�e gieze�ko,
u ramion trzepoc�ce od czasu do czasu skrzyd�a, a nad g�ow� unosz�c� si� �wietlist� aureolk�.
Wygl�da�aby jak rasowy anio�ek, gdyby nie obro�a z kolcami, ochraniacze do quidditcha na
ramionach i napis na przedzie koszulki, g�osz�cy: �Masz jaki� problem?�
Severus aktualnie nie mia� �adnego problemu. Widz�c swego Opiekuna, ma�a pos�a�a mu
u�miech, kt�ry tak bardzo r�ni� si� od wymuszonych, lizusowskich u�mieszk�w, jakimi Severus
by� przez lata cz�stowany przez uczni�w, �e zupe�nie bezwiednie go odwzajemni�.
� Cool � powiedzia�a dziewczynka z podziwem, na widok k��w nauczyciela. Po czym zn�w
skierowa�a wzrok w d�.
� Super � doda�a. � B dla borsuk�w, L to lwy, P � ptak dla Krukon�w, a W � to nasze w�e.
Naprawd� cool.
� Mhm � mrukn�� Severus, zachodz�c w g�ow�, co mo�e by� w tym �ch�odnego�. Te
dzisiejsze dzieci by�y zdecydowanie dziwaczne, a ju� sama Lestrange wydawa�a si� r�wnie
nieprzewidywalna jak kot w fabryce waleriany.
� Tak im ju� zostanie? � zapyta�a.
� Y-y � zaprzeczy� Snape.
� A d�ugo potrwa? Bo ta z kanarkiem by�a jaka� kr�tsza � zauwa�y� bystrze niegrzeczny
anio�ek.
� Mhm � potwierdzi� Snape, opieraj�c �okcie na por�czy i patrz�c w d�, gdzie w�a�nie
formowa� si� ludzki w��, wij�cy si� tanecznie mi�dzy sto�ami i z ch�ralnym �piewem wpe�zaj�cy
do bocznego korytarza, by po paru chwilach wy�oni� si� z innego, po stronie przeciwnej. W�a
prowadzi� pierzasty bak�a�an i trawiasto zielony borsuk w kwadratowych okularach.
***
Nast�pnego dnia przy �niadaniu nastr�j by� zdecydowanie mniej szampa�ski. Wielki Hall
przypomina� wielogatunkow� grz�d� sa�aty. Uczni�w, kt�rzy zachowali normalny wygl�d,
mo�na by�o policzy� na palcach. Kiedy Snape wszed� do sali, zapad�a g�ucha cisza, a czterysta
par oczu wlepi�o si� w niego z wyrazem wyrzutu. Mistrz Eliksir�w zignorowa� te spojrzenia
i poszed� na swoje miejsce.
� Severusie, to przesta�o by� zabawne � tymi s�owy przywita� go Dumbledore. Pi� herbat�
przez s�omk�, gdy� d�ugi dzi�b uniemo�liwia� mu normalne korzystanie z kubka. � Jest na to
jakie� antidotum? � Z lekkim rozdra�nieniem wyci�gn�� z herbaty mokre pi�rko.
� Nie � odpar� Severus, nak�adaj�c sobie bekonu.
� Dlaczego to tak d�ugo trwa!?
� Och, chyba pomyli�em dawk� � rzek� beztrosko Mistrz Eliksir�w.
� Jak pan m�g�! � chlipn�a profesor Sprout. Wci�� przypomina�a bukiet rozczochranego
jarmu�u.
� Ale� Pomono � powiedzia� Snape z �agodn� kpin�. � Zawsze do twarzy by�o ci
w zielonym. A poza tym jak to pasuje do twej profesji.
� Severusie, do�� tego! � rzek�a McGonagall surowo. � To musi si� sko�czy�, albo
wyci�gniemy konsekwencje!
� O m�j Bo�e! � odpowiedzia� Severus zni�onym g�osem, z udawanym przera�eniem. �
Zabronisz mi pali�?
� Wszystko jest mo�liwe � odpar�a zimno profesorka. � S� na to ca�kiem niez�e zakl�cia.
Severus jad� �niadanie, z przyjemno�ci� kontempluj�c swe dzie�o. Halloweenowe eliksiry
zadzia�a�y z rozmachem. Wielka Tr�jca, w kt�rej wymiesza�y si� a� trzy rodzaje eliksiru,
wygl�da�a chyba najgorzej. Zw�aszcza Weasley, kt�rego w�owata aparycja zosta�a wzbogacona
o k�pki ry�ego w�osia. Faktycznie, weasleyowskie geny mia�y co� w sobie. Potter przypomina�
sko�tunion�, zielon� wycieraczk� w okularach. O wygl�dzie Granger nie da�o si� nic powiedzie�,
bo mia�a na g�owie czapk� narciark�, w kt�rej by�y tylko otwory na oczy i usta. Lee Jordan nadal
wygl�da� jak kruk w stylu reagge; Millicent Bullsrode mia�a natomiast szans� zosta� gwiazd�
filmu �Mordercze broku�y atakuj� Pary��.
Wreszcie Snape wsta� i postuka� widelcem w sw�j puchar, by zwr�ci� na siebie uwag�.
� Pewne okoliczno�ci sprawi�y, �e Halloween w tym roku zosta�o przed�u�one. Nie my�lcie
jednak, �e przez to od�o�� sprawdziany z Eliksir�w. Tak wi�c, nale�y zrobi� z tym porz�dek!
Snape szybkim ruchem wyci�gn�� z kieszeni ma�� klepsydr� i rzuci� na ni� okiem. W g�rnym
zbiorniczku zosta�o ju� bardzo niewiele piasku.
� Trick or treat! � zawo�a� Mistrz Eliksir�w.
W tym momencie ostatnie ziarnko piasku spad�o w d�. Wszystkie oczy wpatrzone by�y
w Snape�a i jego d�o� trzymaj�c� klepsydr�. W pe�nej napi�cia ciszy raptem da�y si� s�ysze�
narastaj�ce szelesty � to z uczni�w osypywa�y si� pi�ra, �uski i sier��. Rozleg�o si� huraganowe
westchnienie ulgi, a potem �miech i narastaj�ce wiwaty.
Snape sta� jak pos�g tryumfu, z ramionami splecionymi na piersiach i krzywym
u�mieszkiem. W og�lnym gwarze nikt nie s�ysza�, jak Mistrz Eliksir�w nuci pod nosem:
� I�m so bad, so bad, really, really bad... you know, I am bad...