12659

Szczegóły
Tytuł 12659
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

12659 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 12659 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

12659 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Mickey Spillane �MIERTELNY POCA�UNEK Prze�o�y� Marcin Otto WYDAWNICTWO ALFA WARSZAWA 1993 Tytu� orygina�u: Kiss me, deadly Projekt ok�adki Jacek Tofil Redaktor Ma�gorzata Warowny Redaktor techniczny Teresa J�dra ROZDZIA� 1 Kobieta, kt�r� nagle zobaczy�em w �wietle reflektor�w, wymachiwa�a r�kami jak jaka� ludzkich rozmiar�w marionetka, a przekle�stwo, kt�re wyrwa�o mi si� na jej widok, d�ugo jeszcze brzmia�o w uszach. Gwa�townie skr�ci�em i poczu�em jak ty� samochodu zarzuci�o w jedn�, potem w drug� stron�, niemal uderzaj�c o wznosz�c� si� skaln� �cian�. Zgrzyt hamulc�w i ko�a wyry�y g��bok� bruzd� w poboczu drogi, wjecha�y na kraw�nik i samoch�d stan��. Cudem uda�o mi si� omin�� j� szerokim �ukiem. Przez kilka sekund �ycie tej kobiety wisia�o na w�osku, bo zamiast si� cofn��, sta�a jak wryta w �wietle reflektor�w. By�em tak rozdygotany, �e nie mog�em wysi��� z samochodu. Papieros, kt�ry wypad� mi z ust, wypali� dziur� w nogawce spodni. Wyrzuci�em go przez okno. W powietrzu unosi� si� sw�d nadpalonej gumy i rozgrzanych szcz�k hamulcowych, a mnie cisn�y si� na usta s�owa, kt�rymi chcia�em obrzuci� t� kretynk�, jak tylko dostan� j� w swoje r�ce. Ledwie zd��y�em zebra� my�li, kiedy ju� siedzia�a obok mnie w samochodzie. Po trza�ni�ciu drzwi us�ysza�em: � Dzi�kuj� panu. 6 Spokojnie, bracie, spokojnie. To wariatka. Nie r�b jej nic z�ego. Przynajmniej nie od razu. Wstrzymaj oddech, powoli wypu�� powietrze, mo�e potem warto b�dzie przerzuci� j� przez mask� i tak d�ugo wali� w ty�ek, a� nabierze rozumu. Potem zdrowo kopn�� i niech wraca piechot� do domu. Si�gn��em po nast�pny papieros, ale by�a szybsza. Wtedy dopiero spostrzeg�em, �e jej r�ce trz�s� si� nie mniej ni� moje. Poda�em ogie�, wyci�gn��em papieros i przypali�em. � Czy jest pani zdolna zrobi� co� g�upszego? � Na pewno � odparowa�a. Zobaczy�em wynurzaj�ce si� zza zakr�tu �wiat�a samochodu, kt�ry nadje�d�a� z ty�u. W jej oczach nagle pojawi� �i� strach. � Ma pan zamiar sta� tak ca�� noc? � Jeszcze nie wiem, co zrobi�. Chyba zrzuc� pani� z tego urwiska. Reflektory mijaj�cego nas samochodu o�wietli�y kabin� i omiot�y drog�. Przez sekund� mog�em jej si� przyjrze�: siedzia�a sztywno z twarz� bez wyrazu. Dopiero kiedy czerwone �wiate�ka pozycyjne znikn�y w dali, odetchn�a z ulg� i opar�a si� swobodniej. Niew�tpliwie by�a atrakcyjn� kobiet�, ale twarz okre�li�bym raczej jako interesuj�c� ni� pi�kn�. Szeroko rozstawione oczy, du�e usta, jasne w�osy mi�kko opadaj�ce na ramiona. Reszt� okrywa� dopasowany trencz z paskiem wok� talii. Jeszcze raz przypomnia�o mi si� jak sta�a na drodze niby senna zjawa. Wygl�da�a jak jaka� cholerna Skandynawka, kt�rej tylko g�upoty w g�owie. Silnik dawno zgas�, wi�c przekr�ci�em kluczyk, wrzuci�em bieg i nie odrywa�em r�k od kierownicy, dop�ki nie uspokoi�em si� na tyle, by zacz�� normalnie my�le�. 1 Kraksa to g�upstwo. Jest wkalkulowanym ryzykiem, je�eli prujesz siedemdziesi�tk� po g�rskiej drodze. Ale nie mo�esz przewidzie�, �e w chwili, kiedy w�a�nie bierzesz zakr�t wyskoczy nagle z ciemno�ci c�ra Wiking�w. Otworzy�em okno i odetchn��em. � Sk�d si� pani tutaj wzi�a? � A jak pan s�dzi? � Kto� pani� wysadzi�. � Rzuci�em jej szybkie spojrzenie i dostrzeg�em, �e j�zykiem zwil�y�a usta. � Wybra�a si� pani z niew�a�ciwym facetem. � Nast�pnym razem p�jdzie mi lepiej. � Jeszcze jeden taki numer i nie b�dzie �adnego nast�pnego razu. Niewiele brakowa�o, �eby na tej skale zosta�a z pani mokra plama. � Dzi�kuj� za rad� � �achn�a si�. � B�d� ostro�niej sza. � Nic mnie to nie obchodzi, o ile nie b�d� musia� zeskrobywa� pani z ch�odnicy. Wyj�a papierosa z ust i dmuchn�a dymem w przedni� szyb�. � Prosz� pos�ucha�. Jestem wdzi�czna, �e jad� i przepraszam, �e najad� si� pan strachu, ale teraz niech pan si� zamknie, podwiezie gdziekolwiek i pozwoli odej��. U�miechn��em si� szeroko. Damulka z takim tempe-ramencikiem potrafi�aby wyko�czy� faceta, zanim da�by jej solidnego kopniaka. � Dobra, teraz moja kolej na przeprosiny. To cholerny pech znale�� si� na takim pustkowiu i pewnie post�pi�bym tak samo jak pani. Prawie tak samo. Dok�d pani jedzie? � A pan? � Do Nowego Jorku. 8 � W porz�dku. Mo�e by� Nowy Jork. � S�uchaj, dziewczyno, to du�e miasto. Prosz� poda� jaki� adres, to ch�tnie podwioz�. Jej twarz ponownie zamar�a w bezruchu, w oczach pojawi� si� ch��d. � Prosz� podjecha� pod stacj� metra. Pierwsz� po drodze. Jej ton zgasi� u�miech na mojej twarzy. Wzi��em ostro�nie kolejny zakr�t i na prostej nacisn��em na gaz. � Cholerne amatorki kwa�nych jab�ek. Czy s�dzi pani, �e wszyscy faceci s� tacy sami? � Ja... � Ech... zamknij si�. Czu�em, �e mnie obserwuje. Wiedzia�em, kiedy spu�ci�a wzrok i kiedy ponownie na mnie popatrzy�a. Chcia�a jeszcze co� doda�, ale si� powstrzyma�a. Patrzy�a w ciemno�� za szyb� i r�k� otar�a oczy. Niech sobie ryczy. Mo�e nauczy si� uprzejmo�ci. Z ty�u nadje�d�a� nast�pny samoch�d. Spostrzeg�a go pierwsza i wtuli�a si� g��biej w fotel, dop�ki nas nie wyprzedzi�. Jego �wiat�a pozycyjne znaczy�y drog� przed nami, a� w ko�cu zla�y si� z latarniami i neonami najbli�szego miasta. Pisk opon na ostrym zakr�cie. Impet zmusi� j� do przechylenia si� w moj� stron�. Nasze ramiona spotka�y si�, ale gdy samoch�d wyszed� zn�w na prost� odsun�a si�, wtulaj�c w k�t. Zerkn��em, ale patrzy�a przez okno, jej twarz by�a wci�� nieprzyjazna. Przed miastem zwolni�em do osiemdziesi�tki, potem sze��dziesi�tki i tak trzyma�em. Znak drogowy informowa�, �e miejscowo�� nazywa si� Hanafield, 3600 mieszka�c�w, ograniczenie pr�dko�ci do czterdziestki. Jakie� pi��set metr�w przed nami czerwone �wiat�o latarki dawa�o sygna�, wi�c nacisn��em na hamulec. Po�rodku drogi sta� samoch�d policyjny, a dw�ch gli- 9 niarzy kontrolowa�o nadje�d�aj�ce z obu stron pojazdy. Ten, kt�ry nas niedawno min�� w�a�nie odje�d�a�, a sygna� latarki kaza� si� zatrzyma�. K�opoty. Zupe�nie jak mgie�ka unosz�ca si� nad kawa�kiem paruj�cego suchego lodu. Nie ma zapachu, ale widzisz, jak si� k��bi i przenika wszystko na wylot. Wiesz, �e za chwil� co� p�knie pod naporem zimna. Spojrza�em na moj� towarzyszk�, siedzia�a jak sparali�owana � wargi zagryz�a tak mocno, �e wida� by�o z�by, krzyk uwi�z� jej w gardle, ale w ka�dej chwili m�g� si� wyrwa�. Wychyli�em g�ow� przez okno jeszcze zanim podjecha�em do policjanta. Za�wieci� mi latark� prosto w twarz. Odezwa�em si�, kiedy j� opu�ci�. � Jakie� k�opoty, panie w�adzo? Czapk� mia� zsuni�t� na ty� g�owy, papieros zwisa� z warg, a rewolwer by� przypi�ty po kowbojsku. Dla wywarcia lepszego efektu r�k� zaciska� na kolbie. � Sk�d jedziemy? Tak, ten facet by� urodzonym gliniarzem. Zastanawia�em si�, ile musia� zap�aci� za sw�j awans. � Prosto z Albany, panie w�adzo. Czy co� si� sta�o? � Widzia� pan kogo� przy drodze? Jakiego� autostopowicza? Czu�em, jak zaciska r�k� na mojej d�oni zanim zd��y�em udzieli� odpowiedzi. U�cisk by� nieoczekiwanie ciep�y i natarczywy. Nag�ym ruchem w�o�y�a moj� r�k� pod p�aszcz. Poczu�em nagie cia�o, udo by�o g�adkie i kr�g�e, a kiedy moje palce zastyg�y w bezruchu, odebra�a to jako wahanie i �agodnie poprowadzi�a r�k� wy�ej, aby rozwia� wszelk� w�tpliwo��, potem, zaciskaj�c mocniej kolana, upewni�a mnie, �e r�ka ma tam zosta�. � �ywego ducha � odpar�em. � Razem z �on� 10 obserwowali�my uwa�nie drog� i z pewno�ci� musieliby�my kogo� zauwa�y�. Mo�e ten kto� was ju� min��? � Nikt taki nas nie min��. � Kogo szukacie? � Jednej babki. Uciek�a z zak�adu dla nerwowo chorych. Kto� j� podrzuci� ci�ar�wk� do przydro�nej knajpy, a kiedy zacz�li nadawa� komunikaty z jej rysopisem da�a nog� i znikn�a. � Rzeczywi�cie powa�na sprawa. Nie chcia�bym by� tym facetem, kt�ry j� podwiezie. Niebezpieczna? � Wszyscy �wirni�ci s� niebezpieczni. � A rysopis? � Wysoka blondynka. Tylko tyle o niej wiemy. Nikt nie pami�ta, jak by�a ubrana. � No tak. C�, mog� jecha�? � Oczywi�cie, jed� pan. Wr�ci� do swojego samochodu, a ja zwolni�em sprz�g�o. Powoli oswobodzi�em praw� r�k� nie spuszczaj�c wzroku z szosy. Wkr�tce byli�my za miastem i znowu nacisn��em mocniej na gaz. Tym razem poczu�em jej d�o� pod moim ramieniem. Przysun�a si� bli�ej. � Lepiej, siostro, wr�� na swoje miejsce. A ten numer z r�k� nie by� konieczny. � Chcia�am to zrobi�. � To by�o mi�e, ale niepotrzebne. � Nie musi mnie pan wysadza� przy stacji metra, je�eli nie ma pan ochoty. � Mam ochot�. Stop� zepchn�a nog� z peda�u gazu i samoch�d zacz�� zwalnia�. � Popatrz � powiedzia�a, wi�c odwr�ci�em g�ow� w jej stron�. P�aszcz by� szeroko rozchylony, a na twarzy dziewczyny pojawi� si� szeroki u�miech. Ten p�aszcz by� wszystkim, w co by�a ubrana, reszta l�ni�a nago�ci�. 11 Skandynawka o jedwabistej sk�rze. By�o to zaproszenie do w�dr�wki po wzniesieniach i dolinach okrytych p�mrokiem, unoszonych rytmem oddechu. Podnios�a si� lekko w fotelu, a jej nogi u�o�y�y si� w cudownie perwersyjnym ge�cie. U�miechn�a si� jeszcze raz. Dostrzeg�em w niej co� znajomego. Nie tyle w osobie, ile w u�miechu. By� wymuszony i zawodowy, pozornie gor�cy jak ogie�, w rzeczywisto�ci � zimny i pusty. Wyci�gn��em r�k� i zakry�em jej cia�o po�ami p�aszcza. � Przezi�bisz si�. U�miechn�a si� szelmowsko. � Mo�e si� boisz, bo uwa�asz, �e nie jestem ca�kiem normalna? � To bez znaczenia. A teraz zamknij si�. � Nie. Dlaczego mu nie powiedzia�e�? � Kiedy�, gdy by�em jeszcze ch�opakiem, widzia�em, jak rakarz z�apa� psa. Kopn��em go w �ydk�, chwyci�em szczeniaka i w nogi. Cholerne psisko ugryz�o mnie i zwia�o, mimo to by�em z siebie dumny. � Tym niemniej uwierzy�e� w t� histori�. � Kto�, kto wybiega pod ko�a samochodu, nie mo�e by� zupe�nie normalny. Zamknij si� ju�. U�miech b��ka� si� jeszcze na jej twarzy i nie wydawa� mi si� ju� taki wymuszony. Popatrzy�em na nieznajom�, u�miechn��em si� w duchu do wszystkiego, co si� wydarzy�o, i potrz�sn��em g�ow�. � Zawsze musi mi si� co� przytrafi�. � S�ucham? � Nie, nic. Skr�ci�em w stron� bladego neonu stacji benzynowej i podjecha�em pod dystrybutory. Z budynku, przecieraj�c oczy, wyszed� zaspany m�czyzna. Kaza�em nala� do pe�na. Kiedy wysiad�em, �eby odkr�ci� kurek wlewu, 12 us�ysza�em trzask drzwiczek. Moja blond pasa�erka wesz�a do budynku i nie pojawi�a si� a� do chwili, kiedy odliczy�em pieni�dze. W samochodzie dostrzeg�em w niej zmian�. Jakby si� odpr�y�a, jej twarz z�agodnia�a. Kiedy wje�d�a�em na szos�, min�� nas kolejny samoch�d, ale tym razem nie zwr�ci�a na niego najmniejszej uwagi. Pasek od p�aszcza wr�ci� na dawne miejsce, a przelotny u�miech, kt�rym mnie obdarzy�a, chyba by� szczery. Usiad�a wygodnie i zamkn�a oczy. Co� tu nie gra�o, ale i tak wiedzia�em, �e to tylko do pierwszej lepszej stacji metra w mie�cie. Otworz� drzwi, po�egnam si� i z gazet dowiem, kto i jak odstawi� j� z powrotem. Tak mi si� wydawa�o. Marzy�em, aby tak by�o, ale jednocze�nie czu�em, �e co� wisi w powietrzu, jak ten ob�ok nad suchym lodem, kt�ry zdawa� si� przenika� mnie na wskro�. Przez pi�� minut siedzia�a bez s�owa patrz�c na szos�, w ko�cu poprosi�a o papierosa. Wytrz�sn��em jednego z paczki i wcisn��em zapalniczk� pod stacyjk�. Przypali�a, zaci�gn�a si� g��boko i patrzy�a, jak stru�ki dymu uciekaj� przez uchylone okno. � Pewnie zastanawiasz si�, o co tu chodzi? � spyta�a. � Niespecjalnie. � Ja... � zawaha�a si� � by�am w tym zak�adzie. � Zaci�gn�a si� mocno jeszcze raz, a koniec roz�arzonego papierosa prawie si�gn�� jej palc�w. � Wsadzili mnie tam wbrew woli. Zabrali ubranie, �ebym nie mog�a uciec. Przytakn��em udaj�c, �e rozumiem. Potrz�sn�a g�ow� pojmuj�c ukryty sens mojego gestu. � Mo�e kiedy� spotkam kogo�, kto zrozumie. Wydawa�o mi si�... �e mo�e ty... Chcia�em co� powiedzie�. Nie zd��y�em. Ksi�yc, Miejska Biblioteka Publiczna w Pszczynie FILIA w ERZE�CACH 13 kt�ry dot�d by� schowany za chmurami, wyjrza� na chwil� i sk�pa� �wiat w blado��tej po�wiacie. D�ugie cienie k�ad�y si� na drodze, a w�r�d nich jeden ciemniejszy od innych, poruszaj�cy si� z rykiem silnika w nasz� stron�, okaza� si� limuzyn�, kt�ra zaje�d�a�a nam w�a�nie drog�. Znowu pisk opon i nowy d�wi�k, tym razem ohydny �oskot rozcinanej i wgniatanej blachy. Nad tym wszystkim unosi� si� przenikliwy odg�os t�uczonego szk�a. Kopn��em drzwi i zobaczy�em, �e jacy� faceci wysypywali si� z limuzyny. Robi�o si� coraz gor�cej i nie widzia�em przed tym ucieczki, ale nie przypuszcza�em, �e mo�e by� a� tak �le. J�zyczek ognia rozdar� ciemno�� nocy w chwili, kiedy jeden z m�czyzn wystrzeli�. �wist przeznaczonej dla mnie kuli us�ysza�em dopiero, gdy by�a daleko za plecami. Drugiego strza�u nie odda�, bo moja pi�� zmasakrowa�a mu twarz. Ju� mia�em r�bn�� faceta, kt�ry bieg� za nim, ale co� �wisn�o raz i drugi ko�o mojej g�owy. Poczu�em t�pe uderzenie w bark. Straci�em czucie w ramieniu, wi�c spr�bowa�em dosi�gn�� drania nog�. 0 u�amek sekundy za p�no. Co� nieokre�lonego ze �wistem przeci�o powietrze i trafi�o mnie prosto w czo�o. Zacz�o mnie mdli�, a ca�a bezsilna nienawi��, jak� �ywi�em do tych drani, wydzieli�a si� ze mnie kropelkami potu. Straci�em �wiadomo��. Nie le�a�em d�ugo. B�l w g�owie by� zbyt silny. Przenika� na wylot, rozrywa� uszy z ka�dym uderzeniem serca. Dochodzi�y mnie st�umione krzyki, zd�awione �kania, ostre, gniewne g�osy i niemo�liwe do zrozumienia s�owa. Przez te wszystkie d�wi�ki przebi� si� warkot silnika 1 znowu metaliczny �oskot rozrywanych blach. Pr�bowa�em wsta�, ale cia�o by�o bezw�adne. Naraz czyje� 14 ramiona chwyci�y mnie w pasie i poci�gn�y. R�ce i nogi szorowa�y po zimnym betonie. W tej chwili krzyki usta�y. To nie jest moment na my�lenie. Chcia�oby si� najpierw wszystko przypomnie�, ustali� zdarzenia, kt�re doprowadzi�y do obecnej sytuacji, potem pouk�ada� we w�a�ciwym porz�dku. Ale czu�em jedynie w�ciek�o�� i nienawi�� przechodz�ce w dzik� furi� t�umi�c� b�l. Zostawili mnie na pod�odze. D�onie i r�kawy marynarki by�y lepkie od krwi. W ustach te� czu�em lepko��. Co� si� poruszy�o. Zrozumia�em, �e nie jestem sam. Otworzy�em oczy. Zobaczy�em czyje� buty, �ydki. Lakierki pokryte warstewk� py�u. Na jednym nieregularne zadrapanie w okolicy du�ego palca. W sumie cztery pary n�g zwr�cone w jedn� stron�. Kiedy pod��y�em wzrokiem ku g�rze, ujrza�em j� na krze�le i zobaczy�em, co z ni� robili. Nie mia�a na sobie p�aszcza, a na sk�rze, niewiarygodnie bia�ej, wyra�ne by�y ciemniejsze miejsca. Le�a�a niemal rozp�aszczona na krze�le, a z ust wydobywa�y si� nie kontrolowane j�ki. Obc�gi, trzymane w czyjej� r�ce, zrobi�y co� potwornego. Jej usta otworzy�y si� w niemym krzyku. Jaki� g�os powiedzia�: � Dosy�. Wystarczy. � Jeszcze mo�e m�wi� � odezwa� si� kto� inny. � Nie. Ona ju� nic nie powie. Widzia�em to par� razy w �yciu. Mo�e przesadzili�my, ale nie by�o wyj�cia. � Pos�uchaj... � To ja wydaj� rozkazy. Ty s�uchaj. Para st�p cofn�a si� nieco. � W porz�dku, jak chcesz. Ale nie us�yszeli�my nic nowego. � To wystarczy. Wiemy i tak wi�cej ni� inni. S� je- 15 szcze inne sposoby, a ona przynajmniej nie b�dzie rozmawia�a z niew�a�ciwymi osobami. Trzeba si� jej pozby�. Wszystko gotowe? � Jasne. � To potwierdzenie przyprawia�o o md�o�ci. � Facet te�? � Oczywi�cie. Zabra� ich na drog�. � A� przykro j� ubiera�. � Ty �winio. R�b, co ci ka��. Wy dwaj, pom�cie ich wynie��. Za d�ugo to wszystko trwa. Czu�em, �e poruszam ustami, by co� powiedzie�. Wszystkie najgorsze przekle�stwa, jakimi chcia�em ich obrzuci�, uwi�z�y mi w gardle. Nie by�em w stanie nawet unie�� oczu powy�ej ich kolan, by zajrze� w twarze. Mog�em tylko s�ucha�. S�ysza�em ka�de wypowiedziane s�owo i pozwala�em uszom rejestrowa� brzmienie tych g�os�w. Kiedy je ponownie us�ysz�, nie b�d� musia� widzie� twarzy, by mie� pewno��, czy zabijam w�a�ciwych facet�w. Dranie, wstr�tne, parszywe dranie! Czyje� r�ce chwyci�y mnie pod kolana i ramiona. Przez sekund� �udzi�em si�, �e zobacz� to, na co czekam, ale nienawi�� spowodowa�a, �e krew ponownie uderzy�a do g�owy przynosz�c b�l. By�o tak, jakby czarna chustka odci�a mnie od reszty �wiata. Na chwil� jej r�bek uchyli� si� i ujrza�em sw�j samoch�d na poboczu drogi � ty� podniesiony na lewarku i czerwone �wiat�a ostrzegawcze ustawione z przodu i z ty�u. Sprytnie, bardzo sprytnie pomy�lane. Gdyby kto� w�a�nie przeje�d�a�, zobaczy�by samoch�d, kt�ry pewnie si� zepsu�, i prawid�owo rozmieszczone �wiat�a ostrzegawcze. Kierowca najwidoczniej uda� si� do najbli�szego miasteczka szuka� pomocy. Nikt by si� nie zatrzyma�, aby sprawdzi�, co si� dzieje. Wtedy zacz�a mi �wita� jedna my�l. By�a jak przykry sen, z kt�rego si� budzisz, bo le�a�e� 16 w niewygodnej pozycji. Jak przebudzenie na si��, bolesne, gdy niemal s�yszysz sw�j j�k, kiedy pr�bujesz si� wyprostowa�. Nagle zdajesz sobie spraw�, �e to wcale nie by� z�y sen, tylko przera�aj�ca jawa. Siedzia�a ko�o mnie w samochodzie, a rozchylony p�aszcz obramowywa� jej nago��. G�owa bezw�adnie oparta o okno, nie widz�ce oczy wpatrzone w sufit. Jej cia�o nagle drgn�o i opad�o na mnie. Nie dlatego, �e �y�a. To samoch�d ruszy� do przodu, bo co� popycha�o go z ty�u. Jakim� cudem unios�em si� nieco i zerkn��em znad kierownicy. Zobaczy�em szybko zbli�aj�c� si� kraw�d� urwiska i w chwili, gdy chwyci�em za klamk�, przednie ko�a ju� wje�d�a�y w przygotowan� wyrw� w bandzie, a prz�d samochodu opada� w przera�liw� pustk�. ROZDZIA� 2 � Mik�... Odwr�ci�em g�ow� w stron�, z kt�rej dochodzi� g�os. Natychmiast poczu�em b�l t�tni�cy niczym fala przyp�ywu, kt�ra z furi� atakuje brzeg morza. Ponownie us�ysza�em swoje imi�, tym razem znacznie wyra�niej. � Mik�... Unios�em powieki. Porazi�o mnie �wiat�o, ale oczu ju� nie zamkn��em. Pocz�tkowo posta� by�a jak�� ciemn�, rozmazan� plam�, ale po chwili obraz nabra� ostro�ci, a to, co do tej pory by�o ciemne sta�o si� prawdziwym pi�knem. � Witaj, kotku � powiedzia�em. Velda powoli rozchyli�a wargi w u�miechu, kt�ry wyra�a� pe�ni� szcz�cia. � Ciesz� si�, Mik�, �e wr�ci�e�. � Tak... powroty s� mi�e, dziwi� si� tylko, sk�d si� tu wzi��em. � Inni te� si� dziwi�. � Ja... � Nic nie m�w. Lekarz powiedzia�, �e musisz mie� absolutny spok�j, kiedy si� obudzisz. Inaczej mnie przegoni. Spr�bowa�em si� do niej u�miechn��, a Velda po�o�y- ? 18 �a ciep�� i mi�kk� d�o� na mojej d�oni. Delikatnym u�ciskiem zdawa�a si� mnie uspokaja�. Czu�em ten u�cisk jeszcze d�ugo, a je�li Velda zabra�a r�k� wcze�niej i tak nie wiedzia�bym o tym. Gdy si� ponownie obudzi�em, jej r�ka le�a�a w mojej d�oni jak przedtem. Lekarz okaza� si� energicznym m�czyzn�, kt�ry sztywnymi palcami pouciska� to tu, to tam, jednocze�nie obserwuj�c, czy zmieniam si� na twarzy. Odwin�� dobrych kilka metr�w plastra i gazy, zmieni� opatrunek, po czym odszed� zadowolony z siebie. W drzwiach odwr�ci� si�, spojrza� na zegarek i zawyrokowa�: � Trzydzie�ci minut, panienko. Chc�, �eby jeszcze troch� pospa�. Velda skin�a g�ow� i u�cisn�a moj� r�k�. � Czujesz si� lepiej? � Co nieco. � Pat czeka na zewn�trz. Mam go poprosi�? � ...Mo�e by�. Wsta�a i podesz�a do drzwi. S�ysza�em, �e z kim� rozmawia i w sekund� p�niej Pat by� w �rodku. U�miecha� si� g�upkowato i kiwa� g�ow�, ogl�daj�c mnie od st�p do g��w. � Podoba ci si� m�j nowy garnitur? � Bardzo. Do twarzy ci w bia�ym. Jeszcze trzy dni temu wydawa�o mi si�, �e b�d� musia� zainwestowa� w nowy smoking, w kt�rym pochowamy twoje zw�oki. Mi�y facet z tego Pata. �wietny gliniarz, ale poczucie humoru mia� takie sobie. Kiedy dotar� do mnie prawdziwy sens jego s��w, poczu�em, �e ze zdziwienia marszcz� czo�o pod zwojami banda�a. � Trzy dni? Skin�� g�ow� i rozsiad� si� wygodnie na du�ym krze�le przy ��ku. � Trafi�o ci� w poniedzia�ek. Dzi� jest czwartek. 19 � Cholera. � Chyba wiem, co masz na my�li. Rzuci� okiem na Veld�. Szybkie spojrzenie, w kt�rym kry�o si� co�, czego nie rozumia�em. Przygryz�a warg�. Biel z�b�w kontrastowa�a z karmazynow� czerwieni� pe�nych ust. Przytakn�a. � Tak w�a�ciwie to pami�tasz, co si� sta�o? � spyta� Pat. Zna�em ten ton. Stara� si� go maskowa�, ale nie wychodzi�o mu najlepiej. Pytanie mia�o brzmie� niewinnie, ale w istocie czu�o si� w nim wag� problemu i pewn� natarczywo��. Zorientowa� si�, �e go przejrza�em. Spu�ci� wzrok i z za�enowaniem mi�tosi� p�aszcz. � Pami�tam. � Mia�by� ochot� co� opowiedzie�? � A po co? Tym razem uda� zdziwienie. To te� mu nie wysz�o. � Tak bez powodu. � Mia�em wypadek. To wszystko. � Wszystko? Zmusi�em si� do u�miechu, kieruj�c go do Veldy. By�a zmartwiona, lecz nie na tyle, by go nie odwzajemni�. � Mo�e ty, skarbie, powiesz, co tu jest grane. Pat nie jest odpowiednio usposobiony. � Lepiej niech ci sam powie. Wobec mnie te� by� bardzo tajemniczy. � Tw�j ruch, Pat � stwierdzi�em. D�ugo na mnie patrzy�, wreszcie powiedzia�: � W tej chwili pragn�, �eby� by� w lepszej formie. Poza tym to ja jestem policjantem, a ty masz odpowiada� na pytania. � Jasne, ale znam te� prawa, kt�re gwarantuje konstytucja. Wszystko jest legalnie. Wi�c wal. 20 � Dobrze, tylko �cisz g�os, bo ten konowa� zaraz mnie st�d wyrzuci. Gdyby nie to, �e jeste�my kumplami, nie pozwoliliby mi nawet posta� przed szpitalem. � Dlaczego? � Nie wolno ci� przes�uchiwa�... Na razie. � Kto ma ochot� mnie przes�uchiwa�? � Opr�cz kilku s�u�b policyjnych faceci z agencji rz�dowej. Mia�e� wypadek w stanie Nowy Jork, a w tej chwili znajdujesz si� w szpitalu w stanie Jersey. Blisko, ale inny stan. Nowojorska policja tylko czeka na moment, kiedy b�dzie ci mog�a zada� kilka pyta�, nie licz�c pewnych gliniarzy z drog�wki, kt�rzy bardzo si� tob� interesuj�. � Chyba jaki� czas zostan� w Jersey. � Dla tych facet�w z agencji to bez znaczenia, w kt�rym stanie Ameryki aktualnie si� znajdujesz. Znowu ten znajomy ton. � Mo�e jednak co� mi wyja�nisz? Z wyrazu jego twarzy pr�bowa�em si� zorientowa�, co ukrywa. Patrzy� na palce i odruchowo skuba� paznokcie. � Mia�e� du�o szcz�cia, �e wydosta�e� si� �ywy z samochodu. Drzwi odskoczy�y, kiedy w�z zahaczy� o kraw�d� urwiska i wyrzuci�o ci� na zewn�trz g��boko w krzaki. Gdyby nie to, �e zapali�a si� rozlana benzyna jeszcze by� tam le�a�. Na szcz�cie zwr�ci�o to uwag� kierowc�w, kt�rzy zeszli w d� urwiska zobaczy�, co si� dzieje. Z samochodu niewiele pozosta�o. � W �rodku by�a kobieta. � Zaraz do tego dojd�. � Uni�s� g�ow� i przyjrza� mi si� badawczo. � By�a martwa. Zosta�a zidentyfikowana... � Jako uciekinierka z zak�adu � doko�czy�em. To wcale nie zbi�o go z tropu. 21 � Tych facet�w z policji drogowej nag�a krew zala�a, jak si� o tym dowiedzieli. Dlaczego ich wykiwa�e�? � Nie podoba�o mi si� ich podej�cie do sprawy. Skin�� g�ow� i wydawa�o si�, �e moja odpowied� go zadowoli�a. Ale gdzie tam. � B�dziesz si� musia� bardziej wysili� zanim opowiesz podobn� bajk�. � Naprawd�? � Ta kobieta nie zgin�a w wypadku. � Tak przypuszcza�em. Mo�e nie powinienem by� tego powiedzie� tak spokojnie. Pat zagryz� wargi, a paznokcie, kt�re do tej pory ogl�da�, schowa�y si� w zaci�ni�tych pi�ciach. � Do diab�a, Mik�, w co si� wpl�ta�e�? Czy zdajesz sobie spraw�, jak narozrabia�e�? � Nie, ale wiem, �e zaraz mi to powiesz. � Ta kobieta znajdowa�a si� pod obserwacj� agent�w federalnych. By�a zamieszana w jak�� grubsz� afer�, o kt�rej ja sam nie wiem. Wsadzili j� do zak�adu, �eby si� pozbiera�a na tyle, by m�c zeznawa� na zamkni�tym posiedzeniu komisji senackiej. Przed jej drzwiami w zak�adzie sta� jeden policjant, a drugi by� ca�y czas na terenie. Teraz ch�opcy z Waszyngtonu dostaj� kr��ka, a wyci�gni�ty palec wskazuje na ciebie. W ich wersji to ty j� stamt�d wyci�gn��e�, a potem da�e� w �eb. Le�a�em i patrzy�em w g�r�. W jednym miejscu tynk p�k� i zygzakiem przecina� sufit a� do przeciwleg�ej �ciany. � A co ty o tym s�dzisz, przyjacielu? � Czekam, co powiesz. � Ju� powiedzia�em. � Wypadek? � W jego u�miechu by�o zbyt wiele sarkazmu. � Wypadkiem nazywasz prawie nag� kobiet� w twoim samochodzie? I ok�amanie policji, by prze- 22 jecha� przez blokad�? Wypadkiem jest jej zgon, zanim samoch�d przelecia� przez band�? B�dziesz musia� lepiej ruszy� g�ow�, bracie. Znam ci� nazbyt dobrze. Je�eli przytrafiaj� ci si� takie wypadki, to tylko dlatego, �e tego chcia�e�. � To by� wypadek. � Pos�uchaj, Mik�... Nazwij to jak chcesz. Jestem glin� i mog� wyci�gn�� ci� z tarapat�w, ale je�eli nie b�dziesz ze mn� szczery, nie rusz� nawet palcem w twojej sprawie. Kiedy ch�opcy z FBI wezm� ci� w obroty, b�dziesz musia� wymy�li� co� lepszego ni� ta bajeczka o wypadku. Velda uj�a mnie pod brod� i zajrza�a mi w oczy. � Mik�, to nie �arty. Podaj jakie� szczeg�y. By�a tak powa�na, �e a� mnie roz�mieszy�a. Chcia�em poca�owa� czubek jej nosa i poradzi�, �eby si� pobawi�a lalkami, ale w tym spojrzeniu ujrza�em b�aganie. � To by� wypadek � powt�rzy�em. � W drodze z Albany zabra�em dziewczyn� z szosy. Nic o niej nie wiem. Trz�s�a si� ze zdenerwowania. Zarozumia�y gliniarz, kt�ry nas zatrzyma�, by� zupe�nie pozbawiony manier, wi�c pojechali�my dalej. Po kilkunastu kilometrach jaki� samoch�d zajecha� nam drog�. Teraz dochodz� do tej cz�ci wydarze�, w kt�re z pewno�ci� nie uwierzycie. Wysiad�em w�ciek�y jak cholera, a tu kto� do mnie mierzy. Nie trafi�, ale za to dosta�em pa�� tak celnie, �e mnie kompletnie zamroczy�o. Nie wiem, dok�d nas zawie�li. Pr�bowali czego� si� od niej dowiedzie�, ale im si� nie uda�o. Chcieli si� jej szybko pozby�, wi�c wpakowali nas do samochodu i pchn�li ze zbocza. � Kto? � Zabij mnie, je�li wiem. Pi�ciu lub sze�ciu facet�w. � Rozpozna�by� ich? 23 � Nie po twarzach. Mo�e po g�osie. To �mo�e" nie by�o prawd�. Jeszcze brzmia�a mi w uszach ka�da wypowiedziana sylaba i b�d� s�ysza� te g�osy a� do dnia, w kt�rym umr�. Albo umr� oni. Zapad�a g��boka cisza. Na twarzy Veldy odmalowa�o si� zdziwienie. � To wszystko? Tym razem Pat przerwa� cisz�. Jego g�os by� �agodniejszy. � To wszystko, co masz zamiar komukolwiek powiedzie�. � Wsta� z krzes�a i stan�� przy ��ku. � Je�li tak sobie �yczysz, kupi� t� histori�. Mam tylko cholern� nadziej�, �e m�wisz prawd�. � Boisz si�, �e jest inaczej. Zgad�em? � Zgad�e�. Wszystko sobie posprawdzam. Jest par� nie�cis�o�ci. � Na przyk�ad? � Wyrwa w bandzie na skraju szosy. Nie m�g�by tego zrobi� samoch�d jad�cy z ma�� pr�dko�ci�. A wyrwa by�a nowa. � Zrobili j� celowo swoim samochodem. � By� mo�e. A gdzie sta� tw�j gruchot, kiedy wypytywali t� kobiet�? � Elegancko zaparkowany na poboczu, na podno�niku i ze �wiat�ami ostrzegawczymi. � Sprytne. � Tak samo pomy�la�em. � Jak znale�� �wiadk�w, kt�rzy widzieli te �wiat�a? Nikt nie zwraca na to uwagi. � Zgadza si�. Pat zawaha� si�, rzuci� okiem na Veld�, potem na mnie. � B�dziesz si� trzyma� tej wersji? � Co mi pozostaje? 24 � Dobrze. Posprawdzam to i owo. Mam tylko nadziej�, �e wszystko si� potwierdzi. No to dobranoc. Trzymaj si�. Podszed� do drzwi. Zatrzyma� go m�j g�os. � Ja te� si� troch� rozejrz�, kiedy wstan�. R�ka Pata znieruchomia�a na klamce. � Ci�gle szukasz guza, bracie. Ju� do�� oberwa�e�. � Nie lubi�, jak mnie zrzucaj� z urwiska i daj� pa�� po �bie. � Mik�... � Na razie, Pat. Skrzywi� si� i wyszed�. Uj��em r�k� Veldy w przegubie i popatrzy�em na zegarek. � Z trzydziestu minut zosta�o ci pi��. Jak chcia�aby� je sp�dzi�? Ca�a powaga znikn�a z jej twarzy jak zdmuchni�ty p�omie�. By�a wysok�, pon�tn� kobiet�, kt�rej usta u�miecha�y si� do mnie i z ka�d� sekund� by�y bli�ej, coraz bli�ej... Velda, o w�osach jak najciemniejsza noc i tak pi�kna, �e samo patrzenie sprawia�o b�l. Czu�em pieszczot� jej r�k na twarzy, a gor�ce usta by�y tak spragnione, jakby chcia�y wyssa� ze mnie wszystkie si�y. Przez ko�dr� czu�em ucisk jej piersi, kt�re niczym dwa �ywe stworzenia pie�ci�y mnie na sw� spos�b. Niech�tnie oderwa�a usta, gdy chcia�em poca�owa� jej szyj� i dotkn�� wargami ramion. � Kocham ci�, Mik�, kocham w tobie wszystko, zw�aszcza kiedy jeste� po uszy w tarapatach. � Delikatnie dotkn�a palcem policzka. � Teraz powiedz, co mam robi�. � Musisz troch� pow�szy�. Dowiedz si�, co tu jest grane. Sprawd� zak�ad, w kt�rym trzymali dziewczyn�, i je�li ci si� uda, z�ap jaki� kontakt w Waszyngtonie. 25 � To ostatnie nie b�dzie �atwe. � Na Kapitolu nie znaj� s�owa �sekret". Znajd� si� jakie� przecieki. � A ty? � Spr�buj� przekona� FBI, �e historia z wypadkiem jest prawdziwa. Otworzy�a szerzej oczy. � To znaczy... �e by�o inaczej? � Nie... By�o tak, jak powiedzia�em, tylko �e nikt w to nie uwierzy. Pog�aska�em j� po r�ce. Wyprostowa�a si� i wsta�a z ��ka. M�j wzrok towarzyszy� jej a� do drzwi. Porusza�a si� jak kocica � ze zwierz�c� gibko�ci� ko�ysa�a biodrami. Mog�a tak chodzi� Kleopatra, r�wnie� J�zefina, ale Velda bi�a je na g�ow�. � Velda... � Odwr�ci�a si�. Dobrze wiedzia�a, co powiem. � Poka� nogi. U�miechn�a si� szelmowsko; stan�a w pozie, jakiej nie by�by w stanie odtworzy� �aden artysta rysuj�cy dziewczyny do kalendarzy �ciennych. Niczym Kirke, nami�tna kusicielka, �ywy pos�g, kt�ry tylko jeden m�czyzna ma prawo ogl�da�. Szybko uniesiony r�bek sukienki ods�oni� kr�g�o�� n�g w nylonowych po�czochach, a kiedy nad po�czoch� ujrza�em biel uda, powiedzia�em: � Dobrze, kotku, wystarczy. Zanim zd��y�em co� doda�, roze�mia�a si� i pos�a�a mi ca�usa. � Teraz wiesz, co musia� czu� Odyseusz. Wiedzia�em. Facet by� ci�kim frajerem. Powinien by� wyskoczy� ze statku. ROZDZIA� 3 Znowu poniedzia�ek � deszczowy, obrzydliwy poniedzia�ek, kt�ry mokrym szalem otuli� ziemi�. Patrzy�em w okno i wilgo� czu�em niemal w ustach. Drzwi si� otworzy�y i lekarz spyta�: � Gotowy? Odwr�ci�em si� od okna i zdusi�em papierosa. � Tak. Czekaj� na dole? Zobaczy�em r�owy koniuszek j�zyka mi�dzy wargami. Skin�� g�ow�. � Obawiam si�, �e tak. Wzi��em kapelusz z krzes�a i podszed�em do drzwi. � Dzi�ki, doktorze, �e trzyma� ich pan ode mnie z daleka. � By�o to konieczne. Dosta� pan pot�ne uderzenie, m�ody cz�owieku. Jeszcze mog� by� komplikacje. Przytrzyma� drzwi i wskaza� mi drog� do windy. Czeka� bez s�owa, a� kabina dowlecze si� na nasze pi�tro, po czym wsiad� razem ze mn� i obserwowa� mnie uwa�nie zza okular�w. Na parterze u�cisn�li�my sobie d�onie. Podszed�em do okienka. Rejestratorka sprawdzi�a nazwisko, powiedzia�a, �e moja sekretarka ju� wszystko op�aci�a, po czym wr�czy�a mi kwitek. 28 Kiedy si� odwr�ci�em, stali ju� przy mnie, grzecznie, kapelusze w r�kach. M�odzi faceci o do�wiadczonych oczach. Szybcy. Jak m�odzi biznesmeni. Mo�e potrafi�by� wskaza� ich w t�umie, ale w�tpi�. Rewolwery nie odstaj� pod marynarkami, buty wyczyszczone na glanc. Nie za grubi, nie za chudzi. Twarze nie znosz�ce k�amstwa. Typowi biznesmeni, ale pracuj�cy dla organizacji, kt�r� rz�dzi� J. Edgar Hoover. Jeden z nich, wysoki, w garniturze w niebieskie pr��ki, odezwa� si� pierwszy. � Nasz samoch�d czeka, panie Hammer. Usiad�em ko�o niego, reszta ch�opc�w z ty�u, i pozwoli�em si� wie��. Przez Lincoln Tunnel wjechali�my do Nowego Jorku, potem Wschodni� Czterdziest� Pierwsz� i Dziewi�t� Alej� do nowoczesnego, szarego budynku, kt�ry s�u�y� im za centrum operacyjne. Byli bardzo mili. Wzi�li ode mnie kapelusz i p�aszcz, podsun�li krzes�o, �ebym wygodnie usiad� i spytali, czy czuj� si� na tyle dobrze, by rozmawia�. Kiedy powiedzia�em, �e tak, spytali, czy nie �yczy�bym sobie obecno�ci adwokata. Wyszczerzy�em z�by w u�miechu. � Nie trzeba. Zadajcie pytania, a ja postaram si� na nie odpowiedzie�. Tym niemniej dzi�kuj�. Ten wysoki skin�� g�ow� i spojrza� na kogo�, kto sta� za mn�. � Przynie� akta � poleci�. Gdzie� za mn� otwarto i zamkni�to drzwi. Pochyli� si� do przodu. R�ce ze splecionymi palcami po�o�y� na biurku. � A wi�c, panie Hammer, przejd�my do rzeczy. Jest pan w pe�ni �wiadomy sytuacji? � Jestem �wiadomy, �e nie ma �adnej sytuacji � rzuci�em bez wahania. � Naprawd�? 29 � Pos�uchaj, przyjacielu. Pan mo�e sobie by� z FBI, a ja by� mo�e siedz� po uszy w czym�, co was interesuje, ale najpierw ustalmy jedno: nie dam si� wykiwa�, nawet agentom federalnym. Jestem tu z w�asnej ,woli i dobrze znam prawo. Pozwoli�em si� tu przywie��, bo chc� si� oczy�ci� z zarzut�w. I to szybko, poniewa� mam wiele spraw do za�atwienia. Jeszcze jedno, �adnych gliniarzy depcz�cych mi po pi�tach. Czy si� rozumiemy? Nie odpowiedzia� od razu. Ponownie otwarto i zamkni�to drzwi, czyja� r�ka poda�a teczk� nad moim ramieniem. M�czyzna si�gn�� po ni�, otworzy�, pobie�nie przejrza�, ale niczego nie czyta�. Zna� to na pami��. � Tu jest napisane, �e z pana twardziel, panie Hammer. � Niekt�rzy tak s�dz�. � Ju� par� razy by� pan w konflikcie z prawem? � Prosz� zwr�ci� uwag� na rezultat. � Zrobi�em to. Przypuszczam, �e gdyby nada� bieg sprawie, mogliby�my cofn�� panu licencj� prywatnego detektywa. Si�gn��em po paczk� lucky strikes i wytrz�sn��em papierosa. � Powiedzia�em, �e b�d� wsp�pracowa�. Mo�e pan sobie darowa� bluffy. Podni�s� oczy znad teczki. � My nie bluffujemy. Policja drogowa ma na pana chrapk�. Mo�e chcia�by pan najpierw z nimi porozmawia�? Zaczyna�em si� nudzi�. � Jak pan sobie �yczy. Te� mog� tylko porozmawia�, nic wi�cej. � Przejecha� pan przez ich blokad�. � B��d, bracie. Zatrzyma�em si�. 30 � Ale ok�ama� pan policjanta, kt�ry zadawa� pytania. � Oczywi�cie. Do diab�a, przecie� nie odpowiada�em pod przysi�g�. Gdyby mia� troch� oleju w g�owie, popatrzy�by na panienk� i jej zada� kilka pyta�. Dym z papierosa powoli rozp�ywa� si� pod sufitem. � Martwa kobieta w pa�skim samochodzie... � Robi si� pan nudny. Doskonale pan wie, �e jej nie zabi�em. U�miech b��ka� si� po jego twarzy. � Niby sk�d mamy wiedzie�? � Bo nie zabi�em. Nie wiem, co by�o przyczyn� �mierci. Je�li zosta�a zastrzelona, to na t� okoliczno�� przeszukali�cie moje mieszkanie, w kt�rym zostawi�em rewolwer. Poddali�cie mnie testowi z parafiny na drobinki prochu i wynik by� zerowy. Je�li zosta�a uduszona, to �lady na szyi nie pokrywaj� si� z moj� d�oni�. Je�li zosta�a pchni�ta no�em... � Strzaskano jej czaszk� t�pym narz�dziem... � wtr�ci� cicho. Odpowiedzia�em r�wnie cicho. � Tym samym, kt�re zrobi�o dziur� w mojej g�owie. To te� wiecie. S�dzi�em, �e si� w�cieknie, ale nie. U�miechn�� si� szerzej, odchyli� do ty�u, g�ow� opar� na splecionych d�oniach. Za mn� kto� chrz�kn��, by zamaskowa� �miech. � W porz�dku, Hammer. Ma pan gotowe odpowiedzi na wszystkie pytania. Zwykle �amiemy r�nych twardzieli bez specjalnego wysi�ku. Zrobili�my to wszystko, o czym pan wspomnia�, na d�ugo zanim odzyska� pan przytomno��. Pan zgadywa�? � Co to, to nie. � Potrz�sn��em g�ow�. � Doceniam gliniarzy. Sam pracowa�em w tej bran�y i nie�le 31 mi si� wiod�o. Je�li jest co�, co pan naprawd� chcia�by wiedzie�, ch�tnie powiem. Od�� wargi w zamy�leniu. � Kapitan Chambers przekaza� nam pe�ny raport. Szczeg�y potwierdzi�y si�, a rola, jak� pan odegra�, zdaje si� odzwierciedla� pa�sk� natur�. Prosz� zrozumie� jedno, Hammer, to nie pan nas interesuje. Wystarczy, �e nie z�ama� pan prawa. Po prostu nie mo�emy przeoczy� �adnych szczeg��w. � Rozumiem. Zatem jestem czysty? � Je�li o nas chodzi, tak. � Przypuszczam, �e ci z drog�wki maj� na mnie nakaz. � Zajmiemy si� tym. � Dzi�kuj�. � Jeszcze jedno. Jest pan wnikliwym i my�l�cym cz�owiekiem. Co pan o tym wszystkim s�dzi? � Odk�d to bawicie si� w takie zgadywanki? � Robimy to, gdy nie wiemy od czego zacz��. Wrzuci�em papierosa do popielniczki, kt�ra sta�a na biurku. � Ta kobieta wiedzia�a co�, czego nie powinna by�a wiedzie�. Ktokolwiek wykona� t� robot�, zna� si� na swoim fachu. My�l�, �e samoch�d, kt�ry zajecha� drog�, by� to ten sam w�z, kt�ry min�� nas na zakr�cie, gdzie sta�a dziewczyna. Miejsce by�o nieszczeg�lne na akcj�, wi�c znale�li lepsze. Dziewczyna nie chcia�a m�wi�, wi�c j� wyko�czyli. S�dz�, �e upozorowali wypadek. � Zgadza si�. � Czy mog� o co� zapyta�? � Prosz� bardzo. � Kim by�a dziewczyna? � Berga Torn. � Moje spojrzenie powiedzia�o mu, 32 �e czekam na reszt�, ale wzruszy� ramionami. � By�a tancerk�, wyst�powa�a w nocnych klubach, przyja�ni�a si� z r�nymi obibokami, robi�a wszystko, co cz�owiekowi mo�e przyj�� do g�owy, a ma co� wsp�lnego z seksem. Zmarszczy�em brwi. � Co� tu nie pasuje. � I nie musi, panie Hammer. Oczy agenta pozosta�y nieruchome, co znaczy�o, �e by�y to wszystkie informacje, jakich chcia� udzieli�, i moj� spraw� uzna� za zamkni�t�. Mog�em sobie i�� i podzi�kowa�. Serdecznie podzi�kowa�. Wsta�em i w�o�y�em kapelusz. Jeden z m�czyzn otworzy� drzwi. Odwr�ci�em si� z u�miechem. � Ale b�dzie, szefie. � Co? � Pasowa�. � U�miechn��em si� jeszcze szerzej. � A potem kto� za to zap�aci. Zamkn��em za sob� drzwi i wyszed�em na korytarz. Przez minut� sta�em oparty o �cian�, a� przesta�o mi wali� w g�owie. W ustach czu�em dziwny niesmak � chcia�em splun��. W my�lach narasta�a nienawi��, zacisn��em wargi i znowu w uszach rozbrzmia�y tamte g�osy. Od razu poczu�em si� lepiej, bo zrozumia�em, �e nigdy ich nie zapomn�. Pewnego dnia us�ysz� znajome d�wi�ki, lecz wtedy zd�awi� je na ostatniej sylabie. Zjecha�em na parter, wzi��em taks�wk�. Poda�em adres komisariatu Pata. Dy�urny wpu�ci� mnie na g�r�, a kiedy wszed�em do pokoju, Pat siedzia� za biurkiem i szczerzy� do mnie z�by. � Jak posz�o? � G�upoty. � Przysun��em krzes�o nog� i usiad�em. � Nie wiem, po co odegrali t� komedi�, ale z pewno�ci� zmarnowali czas. 33 � Oni nigdy nie marnuj� czasu. � Wi�c po co ta przeja�d�ka? � Sprawdzanie. Da�em im szczeg�y, kt�rych nie mieli. � Nie wzi�li ich sobie zbytnio do serca. � Przypuszcza�em �e tak b�dzie. � Przysun�� si� bli�ej z krzes�em. � Pewnie zada�e� im par� pyta�? � Wiem, jak si� nazywa�a. Berga Torn. � To wszystko? � Fragmenty biografii. Jaka jest reszta? Pat spu�ci� wzrok i ogl�da� r�ce. Kiedy ju� si� namy�li�, spojrza� na mnie. Na jego twarzy malowa�a si� rozwaga i ostro�no��. � Mik�... sprzedam ci par� informacji. I tak b�dziesz w�szy� i je�li ci nie powiem, sam si� dowiesz. A najwa�niejsze jest to, �eby� si� nie wtr�ca�. � M�w dalej. � S�ysza�e� o Carlu Evello? Przytakn��em. � Evello dzia�a w cieniu elity w�adzy. W czasie ostatnich przes�ucha� w komisjach senackich pad�o wiele nazwisk grubych ryb z przest�pczego �wiatka, ale nigdy jego. Taki wa�niak. Inni te� s� wa�ni, ale nie tak jak on. Unios�em brwi ze zdziwienia. � Nie s�dzi�em, �e to taka fisza. To pewne informacje? � Nikt dok�adnie nie wie. Na og� to domys�y, ale dop�ki nie ma konkret�w, nie us�yszysz o nim z�ego s�owa, nawet ode mnie. Chc� sie do niego dobra�. Maj� na to cholern� ochot�, a kiedy b�d� go mieli, polec� inni wa�niacy. � I co dalej? 3 � 34 � Berga Torn by�a przez pewien czas jego kochank�. Co� zaczyna�o si� uk�ada�. � Pewnie mia�a na niego haka. � Kto to mo�e wiedzie�. � Wzruszy� ramionami. � Podobno co� mia�a. Teraz ju� nic nie powie. Kiedy ch�opcy przyst�pili do rzeczy, jak sam zreszt� powiedzia�e�, chcieli to z niej wyci�gn��. � Przypuszczasz, �e to byli ludzie Carla? � Bez w�tpienia. � A ten zak�ad psychiatryczny? � Znalaz�a si� tam za rad� swojego lekarza. Mia�a zeznawa� przed komisj�, ale z powodu napi�cia nerwowego za�ama�a si�. Wszystkie przes�uchania zosta�y wstrzymane do momentu jej wyj�cia z zak�adu. � Trzyma si� kupy. Jakie masz dla mnie zadanie? Kurze �apki wok� oczu Pata sta�y si� wyrazistsze. � Nie mam. Trzymasz si� od tego z daleka. � Pieprzysz. � S�uchaj, bohaterze, postawmy spraw� jasno. Nie ma powodu, �eby� si� w to miesza�. I tak wpl�ta�e� si� przez przypadek. Niewiele zdzia�asz, a �adna z agencji, kt�re zajmuj� si� t� spraw�, za to ci� nie popie�ci. Pos�a�em Patowi najszczerszy z moich wszystkich u�miech�w. � Pochlebiasz mi. � Nie r�b z siebie takiego cwaniaka, Mik�. � Nie robi�. � Zgoda. Jeste� bystry i znam twoje metody. Ale nie chc�, �eby zacz�y si� k�opoty. � Ch�opie, wszystko ci si� pokr�ci�o. Ju� si� zacz�y. Zapomnia�e�? Mnie r�bn�li mi�dzy oczy, kobiet� wyko�czyli, a moja gablota to ruina. � Wsta�em i popatrzy�em na Pata, ale u�miechn��em si� ju� inaczej. � 35 Mo�e jestem zbyt dumny, ale nie pozwol�, by taki numer uszed� na sucho. Musz� komu� za to wypru� flaki, a je�eli b�dzie nim Evello, to nie mam nic przeciw temu. Pat po�o�y� r�k� na biurku. � Cholera, Mik�, skocz po rozum do g�owy. Przecie� ty... � Powiedz... gdyby kto� zrobi� z ciebie koz�a ofiarnego, co by� zrobi�? � Nie zdarzy�o mi si� nic takiego. � A mnie tak. Tym ch�opcom nie powinno to uj�� na sucho. Psiakrew, Pat, my�la�em, �e lepiej mnie znasz. � Znam, znam, dlatego ci� prosz�, �eby� da� sobie spok�j. Co jeszcze mam zrobi�, odwo�ywa� si� do uczu� patriotycznych? � Patriotycznych? Nie roz�mieszaj mnie. To bez znaczenia czy Kongres, sam Prezydent albo S�d Najwy�szy ka�� mi si� odsun��. S� tylko lud�mi, poza tym nikt ich nie pa�owa� ani nie spuszcza� z urwiska. A z tymi, kt�rzy robi� takie numery, nie gra si� w kulki. Ci z FBI mog� by� bardzo przebiegli, ale kiedy wy�api� ca�� zgraj�, co wtedy? Z�o�� zeznania. �wietnie. Costello zeznawa�, a ja w protokole przes�uchania wska�� ci, ile razy dopu�ci� si� krzywoprzysi�stwa. A jaki by� fina�? Wiesz r�wnie dobrze jak ja. Oni s� zbyt pot�ni, by im co� zrobi�. Za du�o szmalu i za du�o w�adzy. Gdyby zacz�li m�wi�, skompromitowaliby zbyt wielu ludzi. Niech ich cholera. Ja chc� tylko dorwa� tamtych facet�w. Nie wiem, jak wygl�daj�, ale b�d� wiedzia�. Je�li federalni mnie ubiegn�, nie ma sprawy, ale ja, bracie, b�d� czeka�. Je�eli to nie ja pierwszy ich dorw�, poczekam a� z�o�� zeznania, albo odsiedz� kr�tkie wyroki, bo d�ugich nigdy nie dostaj�. Kiedy ich wreszcie dopadn�, nigdy wi�cej nie przysporz� ci k�opot�w. � Widz�, �e wszystko dok�adnie przemy�la�e�. 36 � W��cznie z zeznaniem, �e dzia�a�em w obronie w�asnej. � Nie ujdzie ci to na sucho. Jeszcze raz wyszczerzy�em z�by. � Przecie� wiesz, �e to nieprawda. Pat przez moment zapomnia� o powadze, wykrzywi� si� w u�miechu. � Tak � powiedzia�. � Tego najbardziej si� boj�. � To nie by�o zwyk�e morderstwo. � Na pewno. � To banda drani, kt�rzy dzia�aj� z zimn� krwi�. Gdyby� widzia� co robili z dziewczyn�, zanim j� zabili. � Nie by�o obra�e� na ciele... lub na tym, co z niego zosta�o po spaleniu. � By�em tam. Nie wygl�da�o to sympatycznie � powiedzia�em z powag�. � Zmienia ci si� potem widzenie �wiata. Pat spojrza� na mnie z zainteresowaniem. � Nie torturowali jej po to, by zobaczy�, ile wie. Chcieli si� czego� od niej dowiedzie� i nie uda�o si�. By�a kluczem do jakiej� sprawy. � I chcesz to ci�gn�� dalej? � spyta� Pat. � Czego si� spodziewa�e�? � Nie wiem, Mik�. � Przetar� oczy. � Przypuszcza�em, �e nie pogodzisz si� z sytuacj�. � Spojrza� w stron� okna. Pada�o. � Wi�c skoro ju� tak ma by�, dobrze, �eby� wiedzia� co� nieco�. Ch�opcy z Agencji to prawdziwe bystrzaki, znaj� twoje akta i metody pracy, wi�c nie oczekuj z ich strony �adnej pomocy. Je�li wasze �cie�ki si� przetn�, wyl�dujesz w pudle. � Jak widz�, dosta�e� polecenia. � Na pi�mie. Z bardzo wysokiego szczebla. � Nasze oczy spotka�y si� na moment. � Polecono mi przekaza� ci to, gdyby� si� upiera�. 37 Wsta�em i pogrzeba�em chwil� w paczce papieros�w. � Ci ch�opcy pragn� wszystko za�atwi� sami. S� tacy zdolni, �e nie potrzebuj� pomocy. � Maj� potrzebny sprz�t i ludzi � rzuci� Pat pojednawczo. � Jasne, ale maj� niew�a�ciwy stosunek � skrzywi�em si�. � Chc�, �eby te grube ryby mia�y publiczny proces i tak dalej, �eby poci�y si� za kratkami. Co za bzdury. Nasi znajomi z limuzyny maj� to wszystko gdzie�. I ciebie, i mnie, i wszystkich dooko�a z wyj�tkiem siebie. Jest tylko jedna rzecz, przed kt�r� czuj� respekt. � Mianowicie? � Rewolwer przyci�ni�ty do brzucha, kt�ry w�a�nie eksploduje i rozbryzguje flaki po pokoju. Tylko takie argumenty do nich docieraj�. � Wcisn��em kapelusz na g�ow� wysoko nad niebiesk� �liw� mi�dzy oczami. � No, to do zobaczenia. � Mo�e tak, mo�e nie � powiedzia� Pat w stron� moich plec�w. Zszed�em na d� w deszcz i czeka�em a� nadjedzie jaka� taks�wka. Gdyby� nie wiedzia�, �e u ciebie byli, nigdy by� si� nie zorientowa�. Tylko jakie� drobiazgi tu i �wdzie nie ca�kiem na swoim miejscu. Siad na warstwie kurzu, gdzie otar� si� mankiet p�aszcza, odsuni�ta popielniczka, zwisaj�cy kawa�ek gumy na drzwiach lod�wki, bo nie zauwa�yli, �e jest odklejona i trzeba j� przytrzyma� r�k� przy zamykaniu. Czterdziestka pi�tka tak jak przedtem wisia�a w szafie, ale odcisk kciuka, kt�ry spostrzeg�em na kolbie, nie m�g� by� m�j, bo wytar�em j� do czysta, zanim wsadzi�em rewolwer do kabury. Zdj��em pas z broni� i po�o�y�em na stole. Ch�opcy z Waszyngtonu 38 znali si� na rzeczy. Zacz��em pogwizdywa�. Zdejmuj�c marynark� zajrza�em do stoj�cego obok szafki kosza na �mieci. Na dnie le�a� niedopa�ek papierosa. Mo�na by�o jeszcze przeczyta� nazw� gatunku. Ja takich nie pali�em. Podnios�em go, obejrza�em i z powrotem wrzuci�em do kosza. Przesta�em gwizda� w chwili, kiedy nag�a my�l zag�uszy�a wszystkie inne. Podnios�em s�uchawk� i wykr�ci�em numer dozorcy na parterze. � John? M�wi Mik� Hammer. Czy wpuszcza� pan do mojego mieszkania jakich� ludzi? � M�czyzn? � Speszy� si�. � Pan wie, panie Hammer, �e ja... � W porz�dku. Rozmawia�em z nimi. Chc� tylko co� sprawdzi�. � C�, w takim razie... mieli nakaz. Wie pan, kto to by�? FBI! � Wiem. � Powiedzieli, �e nie trzeba o tym m�wi�. � Jest pan pewien, �e nie by� to nikt inny? � Jak samego siebie. Towarzyszy� im jeden mundurowy. � A poza nimi? � Nikogusie�ko, panie Hammer. Pan wie, �ywego ducha bym na g�r� nie wpu�ci�. � Dzi�kuj�, John. Od�o�y�em s�uchawk� i ponownie si� rozejrza�em. Poza FBI kto� jeszcze przeszuka� mieszkanie. Te� odwali� kawa� roboty, ale nie tak dobrej jak federalni. Znowu zanosi�o si� na k�opoty. Si�gn��em po czterdziestk� pi�tk� i dalej sobie gwizda�em. ROZDZIA� 4 Przysz�a o wp� do dwunastej. Otworzy�a drzwi kluczem, kt�ry dosta�a ode mnie bardzo dawno temu. Wnios�a do pokoju �wiat�o, ciep�o i ch�� do �ycia. � Witaj, �liczna � powiedzia�em. Te s�owa wystarczy�y, bo moje oczy wyra�a�y o wiele wi�cej i Velda doskonale o tym wiedzia�a. Na jej ustach pojawi� si� u�miech; pos�a�a mi ca�usa. Nasze wargi nie musia�y si� dotyka�. Przez ca�� d�ugo�� pokoju przemkn�o ku mnie gor�co tego poca�unku. � Brzydal � zakpi�a. � Jeste� jeszcze brzydszy ni� przedtem, ale kocham ci� bardziej ni� kiedykolwiek. � Wi�c jestem brzydki. Ale za to w �rodku jestem pi�kny. � Kto by tak g��boko szuka�? � za�mia�a si�. � Pewnie tylko ja � doda�a po chwili. � Tylko ty, skarbie. U�miech rozja�niaj�cy jej twarz z�agodnia� jeszcze bardziej. Velda wy�lizn�a si� z p�aszcza i przerzuci�a go przez oparcie krzes�a. Nie mog�em si� napatrze�. By�a uosobieniem wszystkich moich pragnie�. Twarda i nieugi�ta, gdy tak� w�a�nie chcia�em j� widzie�, delikatna i uleg�a, gdy takiej potrzebowa�em, to zn�w gro�na � zawsze taka, 40 jakiej pragn��em. Widzia�em w niej dzikie pi�kno d�ungli i cywilizacj� miasta. By�a wszystkim. Dostrzeg�em refleks �wiat�a na pier�cionku, kt�ry jej kiedy� da�em. Patrzy�em, jak idzie do kuchni i otwiera dwie puszki piwa. Patrzy�em, jak siada. Wzi��em zroszon� puszk� i obserwowa�em, jak s�czy piwo. Przeszy� mnie dreszcz emocji, gdy zobaczy�em, jak j�zykiem zlizuje pian� z warg. Zanim si� odezwa�a wiedzia�em, co powie. � To za du�a afera, Mik�. � Czy�by? Powoli podnios�a wzrok, a� nasze oczy spotka�y si�. � Nie pr�nowa�am, kiedy by�e� w szpitalu. Nie chcia�am czeka� a� wyzdrowiejesz. To nie by�o zab�jstwo jak wiele innych, z kt�rymi miewa�e� ju� do czynienia. Raczej szczeg�owo zaplanowane morderstwo na zlecenie jakiej� organizacji. Sprawa jest tak powa�na, �e policja boi si� w ni� wkroczy�. To zadanie dla FBI, ale nawet jej agenci musz� dzia�a� z du�� ostro�no�ci�, bo afera si�ga zbyt wysoko. � Wi�c? � moje pytanie zawis�o w powietrzu. Poci�gn��em �yk piwa. � To, co ja s�dz�, jest bez znaczenia. Postawi�em puszk� na brzegu sto�u. � To, co s�dzisz, kotku, ma ogromne znaczenie, ak kiedy w gr� wchodz� decyzje, ja je podejmuj� na podstawie tego, co s�dz�. To ja jestem m�czyzn�. I dop�ki mam w�asny rozum, do�wiadczenie i wiedz� do pomocy, b�d� decydowa� samodzielnie. � Wi�c ruszasz za nimi. � Lubi�aby� mnie bardziej, gdyby by�o inaczej? Na twarzy Veldy pojawi� si� u�miech. � Nie. FBI to organizacja z bud�etem dziesi�ciu milion�w dolar�w, chmar� ludzi i drogim sprz�tem, a ty 41 czujesz si� jedynym wybranym, by wkroczy� na scen� i zrobi� porz�dek. C�, jeste� przecie� m�czyzn�. � Wypi�a �yk piwa. � Ale za to jakim m�czyzn�. B�d� szcz�liwa, kiedy zst�pisz z piedesta�u starokawalerstwa i przejm� nad tob� jak�� kontrol�. � S�dzisz, �e ci si� to kiedy� uda? � Nie, ale przynajmniej mam o czym pomarzy� � roze�mia�a si�. � Gdyby� stale by� blisko mnie, nie musia�abym si� o ciebie niepokoi�. � Ja te� bym tego pragn��. Ale s� sprawy, kt�re maj� pierwsze�stwo. � Wiem, jednak musz� ci� ostrzec. Odt�d b�dziesz mia� do czynienia z intrygantk�. � Ju� to przerabiali�my. � Sam zobaczysz. � Zgoda. � Dopi�em piwo i poczeka�em a� sko�czy swoje.Wytrz�sn��em papierosa i rzuci�em Veldzie paczk�. � Czego si� dowiedzia�a�? � Jest par� szczeg��w. Odnalaz�am ci�ar�wk�, kt�ra min�a tw�j samoch�d ustawiony na poboczu ze �wiat�ami ostrzegawczymi. Kierowca wysiad�, a poniewa� przy samochodzie nie by�o nikogo, odjecha�. Najbli�szy telefon znajdowa� si� jakie� pi�� kilometr�w od tamtego miejsca, w przydro�nej knajpie. Kierowca zdziwi� si�, gdy nie zasta� tam w�a�ciciela samochodu, bo po drodze nie min�� nikogo. Dziewczyna,