12376
Szczegóły |
Tytuł |
12376 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
12376 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 12376 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
12376 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Peter Szentmihalyi Sab�
Skurcz Czasu
Trzeciego pa�dziernika 1981 roku dr George Hyde, asystent Katedry
Fizyki na Uniwersytecie w Norwich, kr�py, rzec by mo�na - oty�y, brodaty
m�ody cz�owiek w okularach wezwa� taks�wk� i zapakowa� do wy�wiechtanej
walizki akcesoria, niezb�dne do eksperymentu, kt�ry mia� przeprowadzi�
przed naukowcami z Royal Society.
W taks�wce raz jeszcze przejrza� swoje notatki, robione na niedu�ych
fiszkach i przetasowa� je jak karty. Nazwisko George'a Hyde'a nie by�o
znane nawet w najwi�kszym kr�gu specjalist�w i w�a�nie dlatego naukowcy z
Royal Society ze zdziwieniem i podejrzliwo�ci� czytali zaproszenie:
DR GEORGE HYDE
zaprasza Pana na odczyt o strukturze czasoprzestrzeni i o pewnych
niestabilnych formacjach czasowych. Po odczycie nast�pi publiczna
demonstracja eksperymentu fizycznego.
Hyde by� przygotowane na najgorsze, ale pustka, jak� Zasta� w sali
wyk�adowej Royal Society, przesz�a jego najczarniejsze przewidywania.
Wi�kszo�� publiczno�ci tworzy�o kilku jego przyjaci� i znajomych, kt�rzy
sami byli pocz�tkuj�cymi naukowcami. By�o te� paru znudzonych
dziennikarzy, reprezentuj�cych przyrodniczo-naukowe dzia�y gazet. Z racji
swej funkcji musieli poda� informacj� o ka�dym otwartym odczycie w Royal
Society. Hyde rozejrza� si�, przetar� okulary i zacz�� m�wi� pe�nym
przej�cia g�osem. W trakcie wywodu bawi� si� fiszkami, gni�t� je i
tasowa�, w ko�cu upu�ci� ca�y ich plik na pod�og�. Dziennikarze dyskretnie
si� u�miechali.
- Panie i panowie! Jest nas na tej sali tak niewiele, �e nieskromno�ci�
by�oby z mojej strony nadu�ywanie... prawda... Waszego czasu... Dlatego
te� pragn� jedynie przedstawi� w skr�cie istot� moich bada�. Jest rzecz�
og�lnie wiadom�, �e w ostatnich dziesi�cioleciach zwolennicy teorii
"rozszerzaj�cego si� wszech�wiata" silnie podwa�yli swymi argumentami
teori� wszech�wiata "w stanie spoczynku". Tu s� moje obliczenia... - Hyde
nerwowo grzeba� w r�nobarwnych �wistkach, kt�re znowu si� rozsypa�y. -
Zreszt� teraz nie jest to istotne. Na podstawie oblicze� stwierdzi�em, �e
je�li struktura wszech�wiata ma charakter homogeniczny, to wskutek
jednorodno�ci czasoprzestrzeni rozszerzania si� kosmosu idzie w parze z k
u r c z e n i e m s i � c z a s u . D�ugo zmaga�em si� z t� teori�, d�ugo
sam j� uwa�a�em za fantasmagori�, a� w 1976 roku zacz��em rozmy�la� nad
stwierdzeniem ameryka�skiego fizyka Roberta Ehrlicha, wed�ug kt�rego czas
nie jest ci�g�y. Ehrlich s�dzi, �e powinien istnie� "kronon", najkr�tszy
odcinek czasu wyst�puj�cy w przyrodzie, kt�ry by�by najmniejsz� jednostk�
czasu i wynosi�by bilionow� cz�� dw�ch bilionowych sekundy. Gdyby�my
chcieli to wyrazi� za pomoc� cyfr, to mi�dzy przecinkiem a dw�jk�
musieliby�my napisa� dwadzie�cia trzy zera... Z teorii Ehrlicha wynika -
cho� on sam odnosi� j� jedynie do cz�stek elementarnych - �e czas nie jest
ci�g�y, lecz ma charakter kwantowy. A wi�c czas jest, �e tak powiem,
"ziarnisty". Z tego, na mocy praw fizyki, wynika te�, �e kwanty czasu mog�
by� przyspieszane lub spowalniane, mo�e te� wyst�pi� brak ci�g�o�ci, a
wi�c "czas mo�e stan��". Mo�liwe, �e na przestrzeni dziej�w ludzko�ci by�y
takie "martwe czasy". Oznacza to r�wnie�, i� kwantowy czas nie gwarantuje
nieodwracalno�ci proces�w przyczynowych: nast�pstwo przyczyny i skutku
mo�e zosta� odwr�cone. W warunkach laboratoryjnych uda�o mi si� stworzy�
cz�stki o d�ugo�ci krononu. Cz�stkami tymi d�ugo bombardowa�em fragment
przestrzeni, a mianowicie p�ytk� aluminium. W ten spos�b za pomoc�
wyimaginowanego cia�a, kt�rego jedn� p�aszczyzn� stanowi ta p�ytka
aluminiowa, mog� dowolnie demonstrowa� odwracalno�� czasu tj. odwracalno��
proces�w przyczynowych.
S�uchacze z uwag� obserwowali Hyde'a, kt�ry z walizki wyj�� b�yszcz�c�
p�ytk� metalu i po�o�y� j� na stole. Nast�pnie wyci�gn�� kilka szklanek i
jajek. Publiczno�� zacz�a chichota� i nawet oblany potem Hyde tak�e si�
u�miechn��.
- Wiem, �e zabawne jest pokazywanie takiego eksperymentu w Royal
Saciety, ale moim celem jest przekonanie sceptyk�w o s�uszno�ci
prezentowanej teorii przez u�ycie materia��w organicznych i
nieorganicznych. W tej aluminiowej brytfannie rozbijam teraz szklank�.
Wida�? W porz�dku. Teraz stawiam brytfann� na aluminiowej p�ytce. Jak
wida�, szklanka w tym momencie pojawia si� przed nami w swej pierwotnej
postaci. Teraz ten sam eksperyment wykonuj� z u�yciem jajka. Prosz�!
Zebrani wstali wyci�gaj�c szyje i w tej pozycji wpatrywali si� w
rozbite jajko, kt�re ponad aluminiow� p�ytk� z powrotem zrasta�o si� w
ca�o��, a po zabraniu stamt�d - ponownie si� rozpada�o. Hyde poprosi�
kilku widz�w, by sami wykonali par� eksperyment�w z jajkami i szklankami.
Najwyra�niej widowni bardzo spodoba� si� pokaz, bo rozleg�y si� brawa i
wszyscy si� o�ywili. Ze �miechem na ustach, kr�c�c g�owami widzowie
o�wiadczyli, �e dawno ju� nie widzieli tak zr�cznego iluzjonisty.
Po odczycie pad�y jedynie dwa pytania, oba zada� pewien starszy
cz�owiek. Dopiero p�niej Hyde dowiedzia� si�, �e by� to profesor Finlay,
jeden z najwi�kszych autorytet�w ameryka�skiej fizyki molekularnej.
- Jak du�y wycinek przestrzeni mo�e pan bombardowa� "krononami" i czy
uwa�a pan za mo�liwe odwr�cenie procesu przyczynowego r�wnie� w �ywych
strukturach?
- Najwy�ej wycinek o powierzchni stopy kwadratowej, ale s�dz�, �e z
takich p�ytek mo�na by z�o�y� znacznie wi�ksz� p�aszczyzn�. Jajko jest
�yw� struktur�, a w�a�ciwie prawie �yw�, w�a�nie dlatego je wybra�em.
Oczywi�cie gdyby�my umie�cili na takiej p�ycie martwe zwierz�, to nie
"odzyska�oby" �ycia w dos�ownym tego rozumieniu, mo�na m�wi� jedynie o
potencjalnym odwr�ceniu.
- W jakiej fazie tego "krusz�cego si� czasu" znajduje si�, pana
zdaniem, obecnie nasz wszech�wiat?
Hyde podrapa� si� w g�ow�.
- To jest raczej pytanie natury filozoficznej... Naturalnie musi
nast�pi� punkt, w kt�rym rozpadnie si� dotychczasowa r�wnowaga proces�w
przyczynowych, by odpowiedzie� s�owami Hamleta: "Czas wypadnie z
zawias�w"... �ycie ludzi i sama historia zacznie si� coraz szybciej
obraca� wstecz... Lecz mo�liwe to b�dzie dopiero po d�ugim okresie
statyczno�ci czasu, kt�ry faktycznie stanie w miejscu... w�a�nie w tym
przej�ciowym stanie r�wnowagi...
Nie by�o wi�cej pyta�, kilka os�b podesz�o do George'a Hyde'a, �eby mu
pogratulowa�, lecz wi�kszo�� rozesz�a si� kr�c�c g�owami i �miej�c si�.
Obecny na sali sekretarz Royal Society nie poprosi� m�odego fizyka o
przygotowanie na pi�mie tekstu odczytu, by mo�na by�o go opublikowa� w
roczniku.
George Hyde wr�ci� do Norwich w z�ym humorze. Barbara czeka�a na niego
z od�wi�tn� kolacj�, lecz z miny m�a wywnioskowa�a, �e na razie nie ma
powod�w do fetowania.
Nast�pnego dnia "Observer", jako jedyne z porannych pism, po�wi�ci�
wyk�adowi dr. George'a Hyde'a kilka linijek w rubryce naukowej :
"M�ody wyk�adowca Uniwersytetu w Norwich, George Hyde wyg�osi� przed
niewielk� grup� s�uchaczy odczyt. Ciekaw� teori� czasu pr�bowa� zobrazowa�
kilkoma niezbyt przekonywuj�cymi, lecz zabawnymi sztuczkami, w kt�rych
g��wn� rol� gra�y jajka i szklanki. Zdaniem dr. Hycle a w
czasoprzestrzennej strukturze wszech�wiata rozszerzanie si� przestrzeni
mo�e i�� w parze z kurczeniem si� czasu i odwr�ceniem proces�w
przyczynowych. Jak si� wydaje, dr Hycle wpad� w dawn� pu�apk�: co by�o
najpierw -kura czy jajko? Jednak�e jest prawdopodobne, �e nie on da
ostateczn� odpowied�:
George Hyde rzuci� gazet� i poczerwienia� ze z�o�ci. W katedrze b�d� z
niego kpi�, a studenci b�d� chichota� za jego plecami.
- Nie z�o�� si�, kochanie! - powiedzia�a Barbara, kt�ra czyta�a ju�
gazet�. - Geniusze rzadko bywaj� zrozumiani w swojej epoce. George Hyde
zakl�� i trzasn�� drzwiami. Wiedzia�, �e Barbara chcia�a jak najlepiej,
ale jej naiwno�� dzia�a�a mu czasem na nerwy.
W laboratorium zaczeka�, a� koledzy sko�cz� sk�adanie gratulacji i
nale�nych ho�d�w, po czym zag��bi� si� w obliczeniach. Dysponowa� pewnymi
danymi o stopniu ekspansji wszech�wiata, g��wnie w oparciu o efekt
Hubble'a, lecz w kwestii wieku wszech�wiata m�g� si� oprze� tylko na
ocenach szacunkowych. Tak wi�c jego przewidywania dotycz�ce za�amania si�
r�wnowagi w czasoprzestrzeni mog�y mie� jedynie charakter nieprecyzyjnych
proroctw, kt�rych b��d szed� w miliony lat. Zniech�cony odstawi� maszyn�
licz�c�. Jego spojrzenie pad�o na aluminiow� p�ytk�, kt�r� przed chwil�
po�o�y� na stole. By�a na niej zdech�a mucha. Zdziwi�o go to, bo
przypomnia� sobie pytanie dotycz�ce �ywych organizm�w. Przeszed� do
katedry psychologii, gdzie pewien psycholog o wyp�oszonym spojrzeniu ju�
od lat bada� zachowanie si� szczur�w i bia�ych myszy w labiryncie. W ci�gu
tych d�ugich lat coraz bardziej upodabnia� si� do obiekt�w swoich
eksperyment�w. W pokoju psychologa panowa� okropny smr�d. Hyde poprosi�
koleg�, by da� mu mysz, kt�r� zani�s� do swego laboratorium z grymasem
wstr�tu na twarzy. Niestety spotka� kilku swoich student�w, dla kt�rych
widok Hyde'a trzymaj�cego za ogon mysz musia� by� szczerze zabawny.
Hyde po�o�y� mysz na aluminiowej p�ytce. Zwierze znieruchomia�o,
zacz�o falowa�, jakby w ci�gu u�amka sekundy mia�o zamiar zmieni� sw�j
kszta�t i wielko��, po czym zesztywnia�o i zdech�o.
- To zrozumia�e - pomy�la� Hyde. - Funkcje �yciowe s� tak kompleksowym
zjawiskiem, �e rozk�ad proces�w przyczynowych musi zak��ci� dzia�anie
ka�dej kom�rki i narz�du. Tylko tak mo�na to wyt�umaczy�... jednak
kurczenie si� czasu ca�ego Uniwersum � pewno�ci� b�dzie nast�powa� poma�u,
bardzo poma�u... Powolne odwr�cenie zale�no�ci mi�dzy przyczyn� a skutkiem
niekonieczne musi zaszkodzi� �ywym organizmom... George Hyde pog�adzi�
rozwichrzon� brod�. Aluminiowa p�ytka bombardowana cz�stkami o d�ugo�ci
jednego krononu sta�a si� w pewnym sensie przewodnikiem kron�w: czas
dos�ownie przez ni� przep�ywa.
Ale sk�d? I przede wszystkim: dok�d? Hyde po�o�y� na p�ytce sw�j
zegarek. Urz�dzenie natychmiast si� zatrzyma�o, a po kilku sekundach
wskaz�wki zacz�y si� cofa�. Lecz wkr�tce i to zjawisko usta�o i zegarek
dos�ownie rozsypa� si� na atomy. Zosta� po nim szklany i metalowy py�.
Hyde wykona� wiele podobnych do�wiadcze� z r�nego rodzaju drobnymi
przedmiotami i stwierdzi�, �e w zachowaniu si� przedmiot�w wstawionych w
nurt czasu wyst�puj� niezwykle du�e r�nice. W zjawisku tym nie m�g�
wykry� �adnej sensownej i powszechnie obowi�zuj�ce regu�y.
Najprawdopodobniej przep�ywanie kwant�w czasu nast�powa�o w r�nym tempie.
By�o to niezmiernie interesuj�ce i Hyde czu�, �e na wyci�gni�cie r�ki
jest nie tylko nagroda Nobla, lecz wr�cz szansa, by przysz�e pokolenia
wymienia�y jego nazwisko obok nazwisk Newtona i. Einsteina, a mo�e nawet i
przed nimi...
Problem polega� na tym, �e jeden z najwi�kszych fizyk�w wszystkich
czas�w musia� ju� i�� do domu, bo obieca� Barbarze, �e tego dnia on zrobi
zakupy. Wpad� do Hamburger Heavens i w, momencie, gdy pa�aszowa�
ameryka�skiego hamburgera, nasz�o go nieodparte uczucie, �e ten dzie� jest
d�u�szy od poprzedniego. Jednocze�nie zauwa�y�, �e jego prawa r�ka
zasinia�a i spuch�a. Nie czu� nawet b�lu, lecz widok ten tak go
zaniepokoi�, �e w drodze do domu odwiedzi� lekarza i pokaza� mu r�k�.
Zak�opotany doktor chrz�ka�, obmacywa� r�k� Hyde'a, zadawa� mu
najprzer�niejsze pytania, da� mu zastrzyk i wreszcie wezwa� innego
lekarza, kt�ry tak�e obejrza� r�k� naukowca i tak�e go wypytywa�. Zrobili
mu zdj�cie rentgenowskie, po czym obaj lekarze zacz�li si� szeptem
naradza�.
- Niech pan pos�ucha, Mr. Hyde - odezwa� si� w ko�cu jeden z
zak�opotanych lekarzy. - Naszym zdaniem musi pan natychmiast p�j�� do
szpitala. Wyst�pi�y u pana nieprawid�owo�ci kr��enia, kt�rych przyczyny
ani natury na razie nie znamy.
- Nie boli mnie i nie mam czasu na takie rzeczy - mamrota�
niezadowolony Hyde. Drugi lekarz patrzy� na niego z wyrazem niepokoju w
oczach.
- A jednak musi pan znale�� troch� czasu, Sir. Je�li si� nie
pospieszymy, mo�e zaj�� konieczno�� amputacji tej r�ki.
George Hyde przez trzy tygodnie le�a� w szpitalu i lekarze zrobili
wszystko, by uratowa� jego praw� r�k�. Uda�o si� to jedynie cz�ciowo:
Hyde nie odzyska� w niej w�adzy.
Te trzy tygodnie by�y dla George'a Hyde'a jednym koszmarem sennym: bez
przerwy my�la� o kurczeniu si� czasu.
- Ca�e szcz�cie, �e wyleczyli twoj� r�k�, kochanie - powiedzia�a
ciep�o Barbara, gdy wr�ci� do domu. Nie przyj�a do wiadomo�ci, �e r�ka
m�a wisi bezw�adnie. - Nie mniesz sp�ni� si� na jutrzejszy odczyt w
Royal Society. Na pewno b�dzie udany. Przygotuj� od�wi�tn� kolacj�;
kochanie.
George Hyde zdumiony wpatrywa� si� w �on�.
- Znowu? Przecie� ja ju� wyg�osi�em ten odczyt, ponad trzy tygodnie
temu!
- Ale� sk�d, kochanie!
- Pos�uchaj, Barbaro, nie jestem g�upi! Wyg�osi�em ten przekl�ty odczyt
w Royal Society 3 pa�dziernika. Sama czyta�a� tek cholerny artyku� w
,;Observerze"...
- George, ja naprawd� nie wiem.. Przecie� dzisiaj jest 2 pa�dziernika!
Dok�d idziesz? George! Zaczekaj!
Hyde pobieg� na uniwersytet. Jego przyjaciel psycholog poklepa� go po
plecach..
- No co, jeszcze nie jeste� w Londynie? Bedziesz wielkim cz�owiekiem,
stary! O czym b�dzie ten wyk�ad? Zazdroszcz� ci! W tak m�odym wieku! - A
te cholerne myszy nie chc� si� r o z w i j a � ! George Hyde wpad� do
laboratorium i podbieg� do sto�u. Przekopa� wszystko, ale nigdzie nie
znalaz� aluminiowei p�ytki. Co gorsza, nie znalaz� te� swych notatek.
Zakrywszy twarz d�o�mi zacz�� rozmy�la� i koledzy na pr�no pytali go,
co si� sta�o.
Hyde niew�tpliwie dobrze pami�ta� to wszystko, co si� wydarzy�o. I
nagle zrozumia�. Brama... Ta aluminiowa p�ytka by�a bram�, przez kt�r�
zacz�� przep�ywa� czas... czas �wiata. I ju� od trzech tygodni przecieka
coraz wi�cej czasu i powoli, bardzo powoli, lecz w coraz wi�kszym tempie
czas si� kurczy, odwracaj�c wszystko w drug� stron�. A ta aluminiowa
p�ytka jest tutaj, gdzie� tu jest, lecz teraz ju� na zawsze w innym
czasie; czy je�li kto� woli w innej przestrzeni...
Przypadek George'a Hyde'a wzbudzi� zainteresowanie wielu psychiatr�w,
ale czasy nie sprzyja�y systematycznym badaniom naukowym.
Kiedy dr George Hyde spokojnie umar� w jednym z londy�skich szpitali
psychiatrycznych, wybuch drugiej wojny �wiatowej wisia� ju� na w�osku. Na
szcz�cie nie by�o mu dane tego do�y�.
przek�ad : Wojciech Maziarski
powr�t