12363

Szczegóły
Tytuł 12363
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

12363 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 12363 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

12363 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Julian Tuwim "Kinochamy" (1931) Istnieje pewna zbrodnicza, milionowa mafia, kt�rej pod�a dzia�alno� nie da si� niestety "podci�gn��" pod paragrafy kodeksu karnego, chocia� z�onkowie jej zas�uguj� na wszelkie istniej�ce, a nawet zaniechane ju� sposoby torturowania, na ci�kie wi�zienie z ciemnic�, na ch�ost� publiczn� lub dora�ne mordobicie. Ta zorganizowana banda, ta "ferajna" ciemnych indywidu�w dzia�a wy��cznie na terenie kin. Kradn�? Nie. To by�oby zrozumia�e. Wywo�uj� zgorszenie moralne? Nie. To by�oby raczej przyjemne. C� wi�c te wyrzutki robi�? Czytaj� g�ono napisy filmowe. Nie wiem, kochany czytelniku, czy i za tob� �a��. Za mn� - zawsze. Gdy tylko si�d� w kinie, siada tuz za mn� (lub czeka tam ju� na mnie) jaka parka i na glos, z krety�skim uporem, odczytuje napisy. Je�eli parka sk�ada si� z samca i samicy, speakerk� jest zazwyczaj ona. Je�eli to para cham�w rodzaju m�skiego, czytaj� na przemian. Je�eli dwie idiotki - jednoczenie. Zdarza�o mi si� niejednokrotnie mie� za sob� ca�e rodziny. Wtedy recytacje odbywa�y si� wed�ug zasad "rozk�adania g�os�w" (melodeklamacja) z wpadkami cienkich g�osik�w dzieci�cych. Najgorsz� odmian� tych potwor�w s� typy nie tylko odczytuj�ce napisy, ale wr�cz i po prostu opowiadaj�ce g�ono, co si� na ekranie dzieje. Zjawia si� napis: "I c� z nasz� spraw�, kochany hrabio? Czy zobacz� kiedy swoje pieni�dze?" Bydl� zaczyna sylabizowa�: - I... i... co... co... c� z na...na-na-nasz� spraw� ko...kocha...kochany hrabio...bio... Napis tymczasem znik�, pyta si� wi�c bydl�cia obok, co tam "sta�o napisane". Drugie bydl� m�wi: - Pyta� si� jego, co z t� spraw� i czy jemu fors� odda. Na ekranie wida� ju� hrabiego i jego adwersarza, rozmawiaj�cych z o�ywieniem. Bydl� zn�w zaczyna: - 0! On w�anie teraz jego zapytuje, co z t� spraw� i czy odda mu pieni�dze. Ha, ha! G�upi by�by, �eby odda�. Hrabia, w pogoni za cyrk�wk�, jest ju� w Bagdadzie; wybuch�a tam rewolucja. Arabowie p�dz� na spienionych koniach. Napisu na szcz�cie nie ma. Ale bydl� jest. Wi�c gada. - Do Palestyny pojecha� po pieni�dze. Tam �ydy na koniach je�d��. A jej nie mo�e znale��. 0 - leci z rewolwerem. Cos si� tego starego pyta. Zjawia si� napis: "Ale Hussan ibn Mustafa nie pozna� swego dobroczy�cy". Matowy, krety�ski g�os odzywa si� natychmiast: - Ale Hu... Hussan i...ibn... Musztarda... nie... po... po... pozna� swego dobro... dobrodzieja. A kolega t�pego chama dodaje ciekawy komentarz: - 0 - nie pozna� go. On nie wie, �e to on, bo go nie pozna�. �eby go pozna�, toby wiedzia�, a tak to nie wie. A tu ju� maharad�owie wal� z karabin�w maszynowych w okna podziemnego kabaretu w Lizbonie. Szampanita piewa angielskiego szlagiera: Speak gently to the herring And kindly to the calf... Na ekran pada przek�ad piosenki: Gdy dziewcz� ci� pokocha, Ca�uska ch�tnie da... Potw�r rzuca dowcip: - Albo da, albo nie da! Co? Drugi si� z nim zgadza: - Mo�liwe, �e nie da, a mo�liwe, �e da. I miej� si�. Dosy� d�ugo si� miej�, be�koc�c, sepleni�c, lini�c, charcz�c i kwicz�c wszystko, co widz�, czytaj�, myl� i czuj�. A kiedy im zwr�ci� uwag�, �eby byli cicho, psykn�� lub skarci� surowo wzrokiem, obrazaj� si� miertelnie i sypi� zjadliwe uwagi: - Jak pan taki nerwowy, to niech pan w domu siedzi. - Patrzcie go! �ydowski hrabia! - Wacek, daj spok�j, co tam b�dziesz z byle kim gada�! - Kiedy ja nie potrzebuj� uwag s�ucha�! Inteligencja! - Zap�aci�em za bilet tak samo jak pan! - Niech pan swego nosa pilnuje! - Te� wychowanie! Du�o potrafi� powiedzie�. W tym momencie aparat zaci�� si� i ekran przez �wier� sekundy jest ciemny. Chamy ju� wal� nogami w pod�og� i stukaj� laskami. Bo to ju� dla nich "granda". Ju� ich kto " chce nabra�. Za jego "fors�" wszystko musi by� w porz�dku - i nawet najdrobniejszy, najkr�tszy defekt genialnej maszyny budzi w tej kanalii cos w rodzaju potwornego tryumfu. Pp. w�acicielom kin b�d� bardzo wdzi�czny, je�eli zechc� przedrukowa� ten felieton w formie ulotki i bezp�atnie rozdawa� w swych teatrach. ----------------------------------------------------------------------