1213
Szczegóły |
Tytuł |
1213 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
1213 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 1213 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
1213 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Fannie Flagg
SMA�ONE ZIELONE POMIDORY
T�umaczy�a Aldona Bia�a
t�UMACZ
Tytu� orygina�u
FRIED GREEN TOMATOES AT THE WHISTLE STOP CAFE
Copyright (R) 1987 by Fannie Flagg
All rights reserved
Copyright (R) 1997 for the Polish translation by Zysk i S-ka Wydawnictwo s.c., Pozna�
Wydanie I
MO�e i siedz� tu, w domu spokojnej staro�ci Rose Terrace, ale
MY�LAMI JESTEM W KAWIARNi Whistle Stop, przed taleRZem sma�oNych, ZIELONYCH
~ pOmidOR�W".
Cleowa Threadgoode
czerwiec 1986
Dla Tommy Thompson
PODZI�KOWANIA
Chcia�abym podzi�kowa� nast�puj�cym osobom, kt�rych s�owa
zach�ty i pomoc by�y dla mnie nieocenione przy pisaniu tej ksi��ki:
PRZEDE wszystkim chc� podzi�kowa� mojej agentce, Wendy Weil,
kt�ra nigdy nie straci�a wiary we mnie; mojemu wydawcy, Samowi
Vaughanowi, za trosk� i zainteresowanie, jakimi mnie obdaRZa�,
i kt�ry ci�gle mnie roz�miesza� - nawet przy przer�bkach, i Marcie
Levin, mojej pierwszej przyjaci�ce w Random House. Dzi�kuj�
Glorii Safier, Liz Hock, Margaret Cafarelli, Anne Howard Baily,
Julie Florence, Jamesowi "Daddy'emu" Hatcherowi, doktorowi Joh-
nowi Nixonowi, Gerry'emu Hannah, Jay Sawyer i Frankowi Selfo-
wi. Dzi�kuj� DeThomasBobo & Associates za trwanie przy mnie
w ci�kich chwilach. Dzi�kuj� Barnaby i Mary Conrad oraz Konfe-
rencji Literat�w w Santa Barbara, Jo Roy i Bibliotece Publicznej
w Birmingham, Jeffowi Norellowi, Birmingham Southern College,
Ann Harvey i Johnowi Loque oraz Wydawnictwu Oxmoor. Wyrazy
wdzi�czno�ci dla mojej maszynistki i prawej r�ki, Lisy McDonald
i dla jej c�rki, Jessaiah za to, �e siedzia�a cichutko i ogl�da�a Ulic�
Sezamkow�, podczas gdy jej matka i ja pracowa�y�my. No i najser-
deczniejsze podzi�kowania dla wszystkich uroczych mieszka�c�w
Alabamy, �yj�cych teraz i w przesz�o�ci. Moje Serce. M�j Dom.
TYGODNIK DOT WEEMS"
(TYGODniOWY BIULETYN WHISTLE STOP W ALABAMIE)
12 czerwca 1929
OtWarcie kawiarni
W zesz�ym tygodniu, tu� obok mojej poczty, zosta�a
otwarta The Whistle Stop Cafe. Jej w�a�cicielki, Idgie Thread-
goode i Ruth Jamison, twierdz�, �e jak dot�d interesy id�
dobrze. Idgie m�wi, �e nie gotuje dla ludzi, kt�rzy znaj� j�
z tego, �e nie martwi si� specjalnie ewentualnym zatruciem.
Gotowaniem zajmuj� si� dwie czarnosk�re kobiety, Sipsey
i Onzell, a piecze� wieprzow� przyrz�dza Du�y George, kt�-
ry jest m�em Onzell.
Tych, kt�rzy tam jeszcze nie byli, Idgie informuje, �e
�niadanie podaje si� od 5.30 do 7.00 i mo�na na nie dosta�
jajka, kasz�, biszkopty, bekon, kie�baski, szynk� z sosem
i kaw� - wszystko za 25 cent�w.
Na lunch i kolacj� mo�na zam�wi�: sma�onego kurczaka,
kotlety wieprzowe z sosem, z�bacza, kurczaka z kluskami lub
porcj� pieczeni, trzy rodzaje warzyw do wyboru, biszkopty
lub chleb z m�ki kukurydzianej, co� do picia i deser - za
35 cent�w.
Idgie m�wi, �e z warzyw maj�: kukurydz� ze �mietank�,
sma�one zielone pomidory, sma�ony pi�mian, kapust� lub
rzep�, groszek, kandyzowane s�odkie ziemniaki lub fasolk�
szparagow�.
I placek na deser.
Moja druga po�owa, Wilbur, i ja jedli�my tam wczoraj
i wszystko by�o tak pyszne, �e Wilbur powiedzia�, �e mo�e
ju� nigdy nie b�dzie sto�owa� si� w domu. Ha. Ha. Chcia�a-
bym, �eby to by�a prawda. Ca�ymi dniami gotuj� dla tego
wieloryba i ci�gle nie mog� go nakarmi� do syta.
A przy okazji, Idgie m�wi, �e jedna z jej kur znios�a jajko
z dziesi�ciodolarowym banknotem w �rodku.
Dot Weems...
DOM SPOKOJNEJ STARO�CI
ROSE TERRACE
OLD MONTGOMERY HIGHWAY
BIRNIINGHAM, ALABAMA
15 grudnia 1985
Evelyn Couch przyjecha�a do Rose Terrace ze swym m�em,
Edem, by odwiedzi� jego matk� zwan� Du�� Mam�, kt�ra zamiesz-
ka�a tam niedawno i dosy� niech�tnie. Evelyn wymkn�a si� im
i schroni�a w znajduj�cym si� na ty�ach budynku saloniku dla go�ci,
by tam w ciszy i spokoju rozkoszowa� si� smakiem batonika, kt�ry
ze sob� przynios�a. Kiedy tylko usiad�a, siedz�ca obok niej staruszka
zacz�a trajkota�:
- Mo�na mnie spyta�, w kt�rym roku kto� wzi�� �lub... za kogo
wyszed�... albo jak by�a ubrana matka panny m�odej - i w dziewi�-
ciu przypadkach na dziesi�� potrafi� powiedzie�, ale za Boga nie
mog� sobie przypomnie�, kiedy si� tak zestarza�am. Staro�� po
prostu spad�a na mnie jak grom z jasnego nieba. Pierwszy raz j�
zauwa�y�am w czerwcu tego roku, kiedy le�a�am w szpitalu na
woreczek ��ciowy, kt�ry pewnie trzymaj� do tej pory, a mo�e
zreszt� ju� wyrzucili... kto to wie. Taka ci�kawa piel�gniarka
w�a�nie mi zrobi�a jedn� z tych lewatyw, kt�re tam tak lubi�, kiedy
spostrzeg�am, �e mam co� na r�ce. By�a to bia�a tasiemka z napisem:
"Pani Cleowa Threadgoode... 86 lat". Patrzcie no!
Kiedy wr�ci�am do domu, powiedzia�am swojej przyjaci�ce,
pani Otis, �e jedyne, co nam pozosta�o, to usi��� i czeka�, a�
wykitujemy... Ona na to, �e woli okre�lenie "przej�� na drug�
stron�".
Biedactwo, nie mia�am serca jej m�wi�, �e jak go zwa�, tak go
zwa�, a i tak wszyscy wykitujemy...
To zabawne. Kiedy jeste� dzieckiem, my�lisz, �e nigdy nie u-
mrzesz, ale kiedy tylko stuknie ci dwudziestka, czas zaczyna p�dzi�
jak ekspres do Memphis. Tak sobie my�l�, �e �ycie dopadnie ka�de-
go. A ju� na pewno by�o tak u mnie. Jednego dnia by�am ma��
dziewczynk�, a ju� nast�pnego - dojrza�� kobiet� z biustem i w�o-
sami na intymnych cz�ciach cia�a. Brakowa�o mi dzieci�stwa.
A zreszt�, nigdy nie by�am zbyt bystra w szkole i tak w og�le...
Pani Otis i ja jeste�my z Whistle Stop, ma�ego miasteczka le��-
cego jakie� dwadzie�cia kilometr�w st�d, ko�o stacji rozrz�do-
wych... przez ubieg�e trzydzie�ci lat, czy co� ko�o tego, mieszka�a
jedn� ulic� ode mnie, a kiedy umar� jej m��, jej syn i synowa uparli
si�, �eby zamieszka�a w domu spokojnej staro�ci, i poprosili mnie,
�ebym tu z ni� przyjecha�a. Powiedzia�am, �e zostan� z ni� przez
jaki� czas - ona jeszcze nie wie, ale wracam do domu, jak tylko si�
tu zagospodaruje.
Nie jest tu tak �le. Kt�rego� dnia dali nam wszystkim �wi�teczne
kostiumy. Na moim by�y malutkie, b�yszcz�ce bombki choinkowe,
a na tym, kt�ry mia�a pani Otis - twarz �wi�tego Miko�aja. Ale
szkoda mi by�o, �e musia�am zostawi� swoj� kotk�. Nie pozwalaj�
tutaj trzyma� zwierz�t, wi�c t�skni� za ni�. Ca�e �ycie mia�am
jednego, dwa kotki. Odda�am j� takiej dziewczynce z s�siedztwa,
kt�ra podlewa mi geranium. Na ganku mam cztery cementowe
donice ca�e a� zaro�ni�te geranium.
Moja przyjaci�ka, pani Otis, ma dopiero siedemdziesi�t osiem
lat i jest naprawd� urocza, ale strasznie nerwowa. przy ��ku trzy-
ma�am w s�oiku swoje kamienie ��ciowe, a ona kaza�a mi je scho-
wa�. Powiedzia�a, �e j� przygn�biaj�. Pani Otis to takie male�stwo,
ale ja, jak wida�, jestem kawa� baby. Du�e ko�ci i w og�le.
Nigdy nie prowadzi�am samochodu... Przez wi�kszo�� �ycia
zostawa�am w tyle. Zawsze trzyma�am si� blisko domu. Musia�am
czeka�, a� kto� przyjdzie i mnie zabierze do sklepu, do lekarza czy
do ko�cio�a. Wiele lat temu do Birmingham mo�na by�o dojecha�
trolejbusem, ale nie je�d�� ju� od dawna. Gdybym mog�a si� cofn��
w czasie, to zmieni�abym w swoim �yciu tylko tyle, �e zrobi�abym
prawo jazdy.
Wiesz, to dziwne, za czym si� t�skni poza domem. Na przyk�ad
brakuje mi zapachu porannej kawy... i sma�onego bekonu. Tego,:co
tu gotuj�, nie da si� w�cha�. Na dodatek nie mo�na dosta� nic
sma�onego. Wszystko tu gotuj� i to bez szczypty soli! Nie da�abym
z�amanego grosza za gotowane potrawy, a ty?
Staruszka nie czeka�a na odpowied�.
- Ja tam lubi�am po po�udniu zje�� sobie krakersy z ma�lank�
albo ma�lank� z chlebem kukurydzianym. Rozgniata�am to wszystko
w szklance i jad�am �y�k�, ale przy ludziach nie mo�na je�� tak jak
w domu, prawda...? I brakuje mi drewna.
M�j dom to tylko stary domek kolejarski z salonem, sypialni�
i kuchni�. Ale jest drewniany, a �ciany w �rodku s� z sosnowych
desek. Dok�adnie tak jak lubi�. Nie cierpi� gipsowych �cian. S�
takie... och, nie wiem, jakie� takie zimne i nieprzyjemne.
Przywioz�am z domu obraz dziewczyny na hu�tawce, z zamkiem
i takimi �adnymi niebieskimi banieczkami w tle, i chcia�am go tu
powiesi�, ale piel�gniarka powiedzia�a, �e dziewczyna jest naga do
pasa i �e to nieprzyzwoite. Wiesz, mam ten obraz od pi��dziesi�ciu
lat i nawet nie wiedzia�am, �e ona jest go�a. Je�eli chcesz zna� moje
zdanie, to nie wydaje mi si�, by tutejsi m�czy�ni mieli na tyle
dobry wzrok, by dojrze�, �e ona ma go�e piersi. No, ale to dom
metodyst�w, wi�c musia�am j� schowa� do szafy razem z kamienia-
mi ��ciowymi.
Ciesz� si�, �e wr�c� do domu... Oczywi�cie jest tam straszny
bajzel. Przez pewien czas nie mog�am zamiata�. Kiedy� rzuci�am
szczotk� w jakie� stare, skrzecz�ce s�jki, kt�re si� bi�y i, wyobra�
sobie, �e szczotka utkn�a na drzewie. Kiedy wr�c�, musz� znale��
kogo�, kto mi j� zdejmie.
W ka�dym razie tamtej nocy, kiedy syn pani Otis zabra� nas do
domu ze �wi�tecznej herbatki w ko�ciele, zawi�z� nas do tor�w
kolejowych, tam, gdzie kiedy� by�a kawiarnia, a potem na Pierwsz�
Ulic�, ko�o starego domu Threadgoode'�w. Oczywi�cie prawie ca�y
dom jest teraz pozabijany deskami i ju� si� wali, ale kiedy jechali�my
ulic�, �wiat�o reflektor�w pad�o na okna w taki spos�b, �e przez
minutk� dom wygl�da� tak jak kiedy�, jakie� siedemdziesi�t lat temu,
ca�y roz�wietlony, pe�en �miechu i wrzawy. Prawie s�ysza�am ten
�miech i jak Essie Rue w saloniku b�bni w pianino Buffalo Gal,
Won't You Come Out'Tonight albo The Big Rock Candy Mountain,
i prawie widzia�am,jak Idgie Threadgoode siedzi na wi�ni, wyj�c jak
pies za ka�dym razem, kiedy Essie Rue zaczyna �piewa�. Zawsze
m�wi�a, �e Essie Rue tak samo umie �piewa�, jak krowy ta�czy�.
Pewnie to przez t� przeja�d�k� ko�o domu i t�sknot� wszystko
zacz�o mi si� przypomina�...
Pami�tam wszystko, zupe�nie jakby to by�o wczoraj, ale w ko�cu
nie ma takiej rzeczy dotycz�cej rodziny Threadgoode' �w, kt�rej bym
nie pami�ta�a. Dobry Bo�e, powinnam mieszka� ko�o nich od dnia,
kiedy si� urodzi�am, i wyj�� za jednego z ich ch�opc�w.
Dzieciak�w by�o dziewi�cioro, a trzy dziewczynki, Essie Rue
i bli�niaczki, by�y mniej wi�cej w moim wieku, wi�c ci�gle tam
przesiadywa�am, bawi�am si� z nimi i chodzi�am na ca�onocne przy-
j�cia. Moja matka umar�a na suchoty, kiedy mia�am cztery lata,
a kiedy m�j tatu� umar� w Nashville, zosta�am u nich na dobre.
Mo�na by powiedzie�, �e kt�re� z ca�onocnych przyj�� nigdy si� nie
sko�czy�o...
TYGODNIK DOT WEEMS"
(TYGODNIOWY BIULETYN WHISTLE STOP, ALABAMA)
8 pa�dziernika 1929
Meteoryt spada na dom w Whistle Stop
Pani Biddie Louise Otis, mieszkaj�ca na Pierwszej Ulicy
numer 401, donosi, �e w czwartek w nocy przez dach do jej
domu wpad� kilogramowy meteoryt, kt�ry co prawda w ni�
nie trafi�, ale roztrzaska� radio, kt�rego w�a�nie s�ucha�a.
Powiedzia�a, �e siedzia�a na kanapce, bo fotel zaj�ty by� przez
psa, i w�a�nie nastawi�a radio na Godzin� Fermentu Fleisch-
manna, kiedy to si� sta�o. Powiedzia�a, �e w dachu ma teraz
metrow� dziur�, a jej radio jest prze�amane na p�.
Bertha i Harold Vick obchodzili rocznic� �lubu - na
trawniku przed domem, by wszyscy s�siedzi widzieli. Gratu-
lacje r�wnie� dla pana Earla Adcocka seniora, dyrektora
Kolei �elaznej L & N, kt�ry z zarz�dzenia numer 37 w�a�nie
zosta� nazwany Wielkim Rz�dc� Benevolent and Protecave
Order of the Elks*, kt�rego cz�onkiem jest moja druga po�o-
wa.
A przy okazji, Idgie m�wi, �e je�eli chcecie sobie co�
upiec, wy�lijcie to do kawiarni, a Du�y George ju� wszystkim
si� zajmie. Kurczaki za 10 cent�w i wieprze wielko�ci�
stosowne do waszego rozmiaru.
...Dot Weems...
* Benevolent and Protective Order of the Elks - organizacja wspieraj�ca akcje
charytatywne. (Przypisy pochodz� od t�umaczki.)
DOM SPOKOJNEJ STARO�CI
ROSE TERRACE
OLD MONTGOMERY HIGHWAY
BIRMINGHAM, ALABAMA
15 grudnia 1985
Godzin� p�niej pani Threadgoode wci�� m�wi�a. Evelyn Couch
zjad�a trzy Milky Way i zabra�a si� do rozwijania drugiego Butter-
finger, zastanawiaj�c si�, czy ta staruszka obok niej kiedykolwiek si�
zamknie.
- Wiesz, to straszna szkoda, �e dom Threadgoode'�w tak pod-
upad�. Tyle si� tam wydarzy�o, urodzi�o si� tyle dzieci, prze�yli�my
tyle szcz�liwych chwil. To by� du�y, pi�trowy, bia�y drewniany dom
z du�ym gankiem, kt�ry bieg� wzd�u� ca�ego frontu... a we wszyst-
kich sypialniach by�y tapety w r�yczki, kt�re wygl�da�y tak �licznie,
kiedy wieczorem zapala�o si� lampy.
Tory kolejowe sz�y przez podw�rko na ty�ach, kt�re w letnie
wieczory by�o pe�ne �wietlik�w i przesycone zapachem kapryfolium
rosn�cego dziko mi�dzy szynami. Tatu� zasadzi� tam figowce i jab-
�onki i wybudowa� dla mamy prze�liczn� bia�� altank� oplecion�
winoro�l� i wistari�... no i wsz�dzie ros�y male�kie r�owe r�yczki.
Och, �a�uj, �e tego nie widzia�a�.
Mama i tata Threadgoode'owie wychowywali mnie jakbym by�a
ich prawdziw� c�rk�. Lubi�am ich wszystkich, a zw�aszcza Bud-
dy'ego. Wysz�am jednak za Cleo, jego starszego brata, kr�garza i,
wyobra� sobie, p�niej si� okaza�o, �e mam k�opoty z plecami, wi�c
�wietnie si� z�o�y�o. -
Tak wi�c przez ca�e �ycie przestawa�am z Idgie i Threadgoode' a-
mi. I, s�owo daj�, by�o to o wiele lepsze od kina. . . s�owo daj�. Zawsze
by�am taka przylepna. Mo�esz mi wierzy� albo nie, ale nie by�am
zbyt rozmowna, dop�ki nie stukn�a mi pi��dziesi�tka-no, a wtedy
jak zacz�am gada�, to nie mog� przesta� do tej pory. Kiedy� (~~~
powiedzia� mi: "Ninny" - mam na imi� Virginia, ale wo�ali na mnie
Ninny - wi�c m�wi: "Ninny, ci�gle tylko s�ysz� Idgie to, Idgie
tamto. Nie masz nic lepszego do roboty, tylko ca�y czas przesiadywa�
w tej kawiarni?"
My�la�am i my�la�am, i w ko�cu m�wi�: "Nie, nie mam:.."-
nie, �eby w jaki� spos�b zmniejsza� warto�� Cleo, ale taka by�a
prawda.
W lutym min�o trzydzie�ci jeden lat, jak pochowa�am Cleo, i od
tamtej pory cz�sto si� zastanawiam, czy m�wi�c to, zrani�am jego
uczucia, ale nie wydaje mi si�, bo przecie� kocha� Idgie tak samo jak
ca�a nasza reszta i nieraz nie�le si� u�mia� z tego, co wyczynia�a. By�a
jego ulubion� siostrzyczk�, a do tego prawdziw� zgrywusk�. Ona
i Ruth by�y w�a�cicielkami Whistle Stop Cafe.
Idgie zawsze wyczynia�a rozmaite zwariowane rzeczy - ot tak,
dla �miechu. Kiedy� w ko�ciele baptyst�w po�o�y�a na tac� par�
chips�w. Niez�y by� z niej numerek, ale nie mie�ci mi si� w g�owie,
jak kto� m�g� uwierzy�, �e to ona zabi�a tamtego faceta.
Evelyn po raz pierwszy przerwa�a jedzenie i zerkn�a na t� mi�o
wygl�daj�c� staruszk� w wyp�owia�ej sukience w niebieskie kwiaty
i ze srebrzystymi w�osami u�o�onymi w fale, kt�ra nawet si� nie
zaj�kn�a:
- Niekt�rzy uwa�ali, �e wszystko si� zacz�o tego dnia, kiedy
pozna�a Ruth, ale ja my�l�, �e zacz�o si� od tamtego niedzielnego
obiadu, pierwszego kwietnia 1919 roku-w tym samym roku, kiedy
Leona wysz�a za Johna Justice'a. Pami�tam, �e by� pierwszy kwiet-
nia, bo tamtego dnia Idgie przysz�a do sto�u i pokaza�a wszystkim
bia�e pude�eczko z ludzkim palcem w �rodku na kawa�ku waty.
Twierdzi�a, �e znalaz�a je na podw�rku. Okaza�o si�jednak, �e tojej
w�asny palec, kt�ry wsadzi�a przez dziur� w dnie pude�ka. PRIMA
APRILIS !
Wszyscy opr�cz Leony uwa�ali, �e to �mieszne. By�a najstarsz�
i naj�adniejsz� z si�str i tata Threadgoode strasznie j� rozpieszcza�...
zreszt� jak wszyscy.
Idgie mia�a z dziesi��, jedena�cie lat, kiedy w�o�y�a nowiute�k�
bia�� sukienk� z organdyny, w kt�rej wygl�da�a naprawd� �licz-
nie. Bawili�my si� �wietnie i w�a�nie pili�my sok z czarnej porzecz-
ki, kiedy nagle, ni z tego, ni z owego, Idgie wsta�a i obwie�ci�a
g�o�no: "Dop�ki �yj�, ju� nigdy wi�cej nie w�o�� sukienki!" I, ko-
chana, powiedziawszy to, pomaszerowa�a na g�r� i przebra�a si�
w stare spodnie Buddy'ego i koszul�. Dot�d nie mam poj�cia, co
w ni� wst�pi�o. Nikt nie m�g� tego zrozumie�. Ale Leona, kt�ra
wiedzia�a, �e Idgie nigdy nie rzuca s��w na wiatr, zacz�a j�cze�.
"Och, tatusiu - m�wi - Idgie zniszczy mi ca�y �lub. Wiem, �e tak
b�dzie!" A tatu� na to: "Ale�, dzieci�tko moje, to nieprawda. B�-
dziesz najpi�kniejsz� pann� m�od� w ca�ej Alabamie". Tatu� mia�
takie wspania�e, sumiaste w�sy... Potem spojrza� na nas i spyta�:
"Prawda, dzieciaki?", a my wtr�cili�my swoje trzy grosze, �eby si�
uspokoi�a i wreszcie zamkn�a. Znaczy si� wszyscy, poza Buddym,
kt�ry siedzia� i nic, tylko si� �mia�. Idgie by�a jego ulubienic�, wi�c
uwa�a�, �e wszystko by�o w porz�dku. W ka�dym razie Leona
doko�czy�a sw�j sok i kiedy ju� my�leli�my, �e si� uspokoi�a,
zacz�a si� drze� tak g�o�no, �e Sipsey, Murzynka, co� upu�ci�a
w kuchni. "Och, tatusiu!" - krzykn�a Leona. "Co si� stanie, je�eli
kt�re� z nas umrze?"
...To dopiero my�l, co?
Wszyscy spojrzeli�my na mam�, kt�ra tylko od�o�y�a widelec na
st�. "S�uchajcie dzieci, jestem pewna, �e wasza siostra zrobi ten
jeden ma�y wyj�tek i w�o�y odpowiedni� sukienk�, kiedy, i w og�le
je�eli, nadejdzie czas. W ko�cu jest uparta, ale nie nierozs�dna".
Potem, par� tygodni p�niej, us�ysza�am, jak mama powiedzia�a
Idzie Simms, krawcowej, kt�ra szy�a sukni� �lubn� dla Leony, �e
b�dzie jej potrzebny zielony, aksamitny garnitur z muszk� dla Idgie.
Ida spojrza�a jako� dziwnie na mam� i spyta�a: "Garnitur...?" A ma-
ma na to: "Och, wiem, Ida, wiem. Zrobi�am, co mog�am, �eby j�
nam�wi� na co� bardziej odpowiedniego na �lub, ale to dziecko ma
w�asny pomy�lunek".
I rzeczywi�cie tak by�o, chocia� Idgie by�a jeszcze taka ma�a. Tak
sobie my�l�, �e chcia�a by� taka jak Buddy... Och, to dopiero by�y
rozrabiaki! - Staruszka si� za�mia�a.
Kiedy� mieli takiego szopa-pracza, kt�rego nazwali Herbatnik.
Ca�ymi godzinami mogli patrze�, jak usi�uje wypra� krakersa. Sta-
wiali na podw�rku ma�� patelni� z wod�, potem dawali mu krakersa,
a on pra� krakersa za krakersem i za ka�dym razem si� dziwi�,
�e herbatnik znika. Patrzy� wtedy na swoje male�kie �apki i by�
taki zdziwiony. Nie m�g� zrozumie�, co si� dzieje z krakersem.
Wi�ksz� cz�� �ycia sp�dzi� na praniu krakers�w. Pra� te� ciasteczka,
ale to ju� nie by�o takie �mieszne... kiedy� upra� nawet wafelek od
loda...
Och, lepiej przestan� rozmy�la� o tym szopie, bo jeszcze sobie
pomy�l�, �e. jestem taka stukni�ta jak pani Philbeam z drugiego
ko�ca korytarza. Bo�e dopom�, wydaje si� jej, �e jest na "Statku
Mi�o�ci" p�yn�cym na Alask�. Wielu nieszcz�nik�w przebywaj�-
cych tu nie wie, kim jest.
M�� Evelyn, Ed, podszed� do drzwi saloniku i kiwn�� na ni� r�k�.
Evelyn zmi�a opakowania po batonikach, wsadzi�a je do torebki
i wsta�a.
- Przepraszam, to m�j m��. Chyba b�dziemy ju� si� zbiera�.
Pani Threadgoode ze zdziwieniem podnios�a wzrok i powie-
dzia�a:
- Och? Musicie?
- Tak, chyba tak. On ju� jest gotowy do wyj�cia.
- Mi�o mi si� z tob� rozmawia�o... jak masz na imi�, kochana?
- Evelyn.
- No, to wracaj szybko i przyjd� do mnie, s�yszysz? Dobrze mi
si� z tob� rozmawia�o... Pa, pa! - zawo�a�a za Evelyn i zacz�a
wypatrywa� nast�pnego go�cia.
"TYGODNIK DOT WEEMS"
(TYGODNIOWY BIULETYN WHISTLE STOP W ALABAMIE)
15 pa�dziernika 1929
W�a�ciciel meteorytu kwestionowany
Pani Vesta Adcock i jej syn, Earl junior, twierdz�, �e to
oni s� prawowitymi w�a�cicielami meteorytu. Pani Adcock
m�wi, �e dom, w kt�ry uderzy� meteoryt, pa�stwo Otis od niej
wynaj�li, wi�c to jej dom i jej meteoryt.
Pytali�my o zdanie pani� Biddie Louise Otis, kt�ra stwier-
dzi�a, �e meteoryt nale�y do niej, gdy� uderzy� w jej radio. Jej
m��, Roy, kt�ry jest hamulcowym na Southern Railroad,
pracowa� wtedy na nocn� zmian� i nie by�o go w domu, lecz
powiedzia�, �e nie ma w tym wydarzeniu nic niezwyk�ego,
jako �e w 1833 roku w ci�gu jednej nocy na ziemi� spad�o
dziesi�� tysi�cy meteoryt�w i nikt nie robi� wok� tego tyle
zamieszania. Biddie m�wi, �e chce go sobie zatrzyma� jako
Pami�tk�.
A przy okazji, czy to tylko moja wyobra�nia, czy rzeczy-
wi�cie czasy s� coraz ci�sze? Moja druga po�owa m�wi, �e
w zesz�ym tygodniu w kawiarni pojawi�o si� czterech nowych
w��cz�g�w w poszukiwaniu czego� do jedzenia.
.Dot Weems...
DAVENPORT, IOWA
OBOZOWISKO W��CZ�G�W
15 pa�dziernika 1929
Pi�ciu m�czyzn siedzia�o skulonych wok� ma�ego ogniska,
kt�re rzuca�o pomara�czowe i czarne cienie na ich twarze, gdy pili
cienk� kaw� zblaszanych puszek: byli to Jim Smokey Phillips, Elmo
Inky Williams, BoWeevil jake, Crackshot Sackett i Chattanooga Red
Barker - pi�ciu z oko�o dwustu tysi�cy m�czyzn i ch�opc�w
w�druj�cych tego roku po kraju w poszukiwaniu pracy.
Smokey Phillips podni�s� wzrok, lecz nic nie powiedzia�, a reszta
zrobi�a to samo. Byli tej nocy zm�czeni i znu�eni, gdy� ch��d
nocnego powietrza oznacza� pocz�tek kolejnej surowej, bezlitosnej
zimy; a Smokey wiedzia�, �e wkr�tce razem z wielkimi kluczami
dzikich g�si b�dzie musia� ruszy� na po�udnie-tak jak to czyni� ju�
od tylu lat.
Urodzi� si� w mro�ny poranek w Smoky Mountains w Tennessee.
Jego tata, cz�owiek o guzowatych kolanach, bimbrownik w drugim
pokoleniu, kt�ry zakocha� si� we w�asnym produkcie, pope�ni� fatal-
ny b��d, po�lubiaj�c "dobr� kobiet�", prost� wiejsk� dziewczyn�,
kt�rej �ycie kr�ci�o si� wok� ko�cio�a baptyst�w Free Willa w Pine
Grove. Wi�kszo�� swego dzieci�stwa Smokey sp�dzi�, przesiaduj�c
godzinami ze sw� siostr�, Bernice, na drewnianych �awach, �piewa-
j�c ca�ymi dniami i myj�c stopy. Na mszy jego matka by�a jedn�
z tych kobiet, kt�re niekiedy nagle wstaj� i zaczynaj� gada� od
rzeczy, w nieznanym j�zyku. W ko�cu, gdy Duch zacz�� j� coraz
bardziej przepe�nia�, coraz bardziej wycieka� z ojca, kt�ry wreszcie
w og�le przesta� chodzi� do ko�cio�a. "Wierz� w Boga-powiedzia�
dzieciom-ale my�l�, �e nie trzeba zwariowa�, �eby to udowodni�".
Pewnej wiosny, kiedy Smokey mia� osiem lat, sprawy jeszcze
bardziej si� pogorszy�y. Matka mu oznajmi�a, �e Pan jakoby jej
powiedzia�, �e jej m�� jest z�y i op�tany przez diab�a, wi�c donios�a
na niego do urz�du skarbowego.
Smokey pami�ta� dzie�, kiedy przyprowadzili jego tat� z desty-
lami, trzymaj�c pistolet przytkni�ty do plec�w. Kiedy mija� �on�,
spojrza� na ni�, oniemia�y, i powiedzia�: "Kobieto, czy ty wiesz, co
zrobi�a�? Odj�a� sobie chleb od ust".
Wtedy Smokey widzia� go po raz ostatni.
Kiedy ojca zabrano, matka ju� doszcz�tnie sfiksowa�a i zacz�a
si� zadawa� z le�n� band� zaklinaczy w�y pod przewodnictwem
Holy R�ller. Pewnej nocy, po godzinie skandowania i czytania
Biblii, czerwonolicy kaznodzieja z rozwichrzonymi w�osami dopro-
wadzi� sw� bosonog� kongregacj� do sza�u. Wszyscy j�li skandowa�
i tupa� nogami, gdy nagle kaznodzieja si�gn�� do worka na kartofle,
wyci�gn�� dwa ogromne grzechotniki i zacz�� nimi wymachiwa�
w powietrzu. Zatraci� si� w Duchu.
Smokey zamar� na swym miejscu i �cisn�� siostr� za r�k�. Kazno-
dzieja ta�czy� wok�, wzywaj�c wiernych do tego, by wzi�li w�a
i oczy�cili swe dusze w wierze Abrahama, gdy ni z tego, ni z owego
podbieg�a do niego matka Smokeya, wyrwa�a jednego z w�y i spoj-
rza�a mu prosto w oczy. Zacz�a co� be�kota� w nieznanym j�zyku,
ca�y czas wpatruj�c si� w ��te �lepia w�a. Wszyscy w pomieszcze-
niu zacz�li si� kiwa� i j�cze�. Kiedy ruszy�a z w�em po sali, ludzie
zacz�li pada� w drgawkach na pod�og�, krzycze� i turla� si� pod
�awkami, tam i z powrotem po nawach. Wszyscy szaleli, a ona
mamrota�a: "HOSSA... HELAMNA... HESSAMIA..."
Zanim si� zorientowa�, co si� dzieje, jego siostrzyczka, Bemice,
wyszarpn�a si� mu, podbieg�a do matki i zacz�a j� ci�gn�� za r�bek
sukienki, wo�aj�c: "Mamo, przesta�... !"
Wci�� pogr��ona w transie, matka na u�amek sekundy spojrza�a
szeroko rozwartymi oczami na swe dziecko i w tej sekundzie grze-
chotnik wystrzeli� do przodu i uderzy� kobiet� z�bami w policzek.
Oszo�omiona, z powrotem spojrza�a na w�a, a on uderzy� znowu,
tym razem szybko i mocno, k�ami wpijaj�c si� w �y�� szyjn�.
Grzmotn�a rozw�cieczonym w�em o pod�og�, a on z oburzeniem
poczo�ga� si� wzd�u� nawy. Matka ze zdziwion� min� rozejrza�a si�
po sali, w kt�rej teraz zapad�a grobowa cisza, oczy jej si� zaszkli�y
i powoli osun�a si� na pod�og�. Umar�a w niespe�na minut�.
W tej chwili wujek Smokeya wzi�� go na r�ce i ruszy� w stron�
drzwi. Bemice zamieszka�a u s�siad�w, a Smokey zosta� w domu
wujka. Potem, kiedy sko�czy� trzyna�cie lat, ruszy� wzd�u� tor�w
kolejowych, gdzie go oczy ponios�, i nigdy ju� nie wr�ci�.
Jedyn� rzecz�, jak� ze sob� zabra�, by�o zdj�cie siostry. Wyjmo-
wa� je co jaki� czas. Na wyblak�ej fotografii oboje mieli ur�owane
usta i policzki: puco�owata dziewuszka z grzywk�, r�ow� wst��k�
opasuj�c� g��wk� i kr�tkim sznurkiem pere� na szyi i on za ni�,
z br�zowymi w�osami lu�no opadaj�cymi w d�, policzkiem mocno
przytulony do niej. Cz�sto si� zastanawia�, jak si� miewa Bemice,
i planowa�, �e jak tylko stanie na nogach, zajrzy do niej.
Kiedy mia� jakie� dwadzie�cia lat, zgubi� to zdj�cie, gdy kolejo-
wy detektyw-�obuz wykopa� go z poci�gu towarowego do zimnej,
��tej rzeki gdzie� w Georgii. Teraz wi�c prawie o niej nie my�la�.
Wyj�tkiem by�o, gdy niekiedy przeje�d�a� noc� poci�giem przez
Smoky Mountains, w drodze do jakiego� innego miejsca...
Tamtego ranka Smokey Phillips jecha� towarowo-pasa�erskim
poci�giem z Georgii na Floryd�. Od dw�ch dni nic nie mia� w ustach,
lecz przypomnia�o mu si�, �e znajomy, Elmo Williams, powiedzia�
mu, �e tu� pod Birmingham dwie kobiety prowadz� lokal, gdzie
zawsze mo�na dosta� co� na z�b. Po drodze par� razy widzia� nazw�
tej kawiarni wypisan� na �cianach wagon�w towarowych, wi�c
kiedy zobaczy� tablic� WHISTLE STOP, ALABAMA, wyskoczy�
z poci�gu.
Kawiarni� znalaz� tu� za torami-tak jak mu wyt�umaczy� Elmo.
By� to ma�y, zielony budynek z zielono-bia�� markiz� pod znakiem
Coca-Coli, z napisem WHISTLE STOP CAFE. Zaszed� od ty�u
i zapuka� do siatkowych drzwi. W �rodku ma�a, czarna kobieta
sma�y�a kurczaka i kroi�a zielone pomidory. Spojrza�a na niego
i zawo�a�a:
- Panienko Idgie!
Wkr�tce potem do drzwi podesz�a �adna, wysoka, piegowata
blondynka o kr�conych w�osach, w czystym, bia�ym podkoszulku
i m�skich spodniach. Mog�a mie� nieco ponad dwadzie�cia lat.
Smokey zdj�� kapelusz.
- Przepraszam, psze pani, mo�e ma pani na zbyciu jak�� robot�.
Ostatnio mi si� nie wiedzie.
Idgie popatrzy�a na przybysza w znoszonej, brudnej kurtce, wy-
strz�pionej br�zowej koszuli i sp�kanych sk�rzanych butach bez
sznurowade� i zrozumia�a, �e m�czyzna �w nie k�amie.
Otworzy�a drzwi i powiedzia�a:
- Wejd�, bracie. Chyba co� si� dla ciebie znajdzie.
Spyta�a go, jak si� nazywa.
- Smokey, psze pani.
Zwr�ci�a si� do kobiety za lad�. Smokey od miesi�cy nie widzia�
zadbanych i czystych kobiet, a ta by�a naj�adniejsz� dziewczyn�, jak�
kiedykolwiek widzia�. Mia�a na sobie sukienk� w kropki z organdy-
ny, a jej kasztanowate w�osy by�y �ci�gni�te do ty�u i zwi�zane
czerwon� wst��k�.
- Ruth, to jest Smokey. B�dzie u nas troch� pracowa�.
Ruth spojrza�a na niego i si� u�miechn�a.
- Doskonale. Mi�o mi ci� pozna�.
Idgie wskaza�a na m�sk� toalet� i zaproponowa�a:
- Mo�e by� tam poszed� i si� od�wie�y�, a potem co� przek�sisz.
- Tak, psze pani.
�azienka by�a du�a; z sufitu zwisa�a �ar�wka. Kiedy j� zapali�,
zobaczy� w k�cie du��, pionowo stoj�c� wann� na szponiastych
�apach i z czarnym, gumowym korkiem na �a�cuszku. Na umywalce,
ju� przygotowana, le�a�a maszynka i myd�o do golenia oraz p�dzel.
Kiedy przejrza� si� w lustrze, zrobi�o mu si� wstyd, �e go widzia�y
takiego brudnego, ale ju� od d�u�szego czasu nie u�ywa� myd�a.
Wzi�� do r�ki du�� kostk� myd�a Oxydol i j�� zeskrobywa� z twarzy
i r�k brud i py� w�glowy. Od dwudziestu czterech godzin nie mia�
w ustach kropli wody, a r�ce tak mu si� trz�s�y, �e nie m�g� si�
porz�dnie ogoli�, ale zrobi�, co m�g�. Kiedy ju� ochlapa� si� p�ynem
do golenia Old Spice i uczesa� grzebieniem Acego, kt�ry znalaz� na
p�ce nad umywalk�, wr�ci� na sal�.
Idgie i Ruth nakry�y dla niego do sto�u. Zasiad� przed talerzem
sma�onego kurczaka, groszku, rzepy, sma�onych zielonych pomido-
r�w, chlebem z m�ki kukurydzianej i mro�on� herbat�. Uni�s� wide-
lec i spr�bowa� co� na niego nabra�. R�ce wci�� mu si� trz�s�y, wi�c
nie m�g� donie�� jedzenia do ust. Wyla� sobie herbat� na koszul�.
Mia� nadziej�, �e mu si� nie przygl�daj�, ale po chwili blondynka
powiedzia�a:
- Smokey, chod�, wyjdziemy na dw�r.
Wzi�� kapelusz i wytar� si� serwetk�, s�dz�c, �e go wyrzucaj�.
- Tak, psze pani.
Zaprowadzi�a go na ty� kawiarni, gdzie by�o pole.
- Nerwus z ciebie, co?
- Przepraszam, �em rozla� jedzenie, psze pani, ale prawd�
m�wi�c... no to... chyba p�jd� dalej, ale dzi�kuj�...
Idgie si�gn�a do kieszeni w fartuszku, wyj�a �wiartk� whisky
Old Joe i poda�a mu j�.
By� jej za to wielce wdzi�czny.
- Niech to pani B�g wynagrodzi w niebie, psze pani - powie-
dzia� i usiedli na beli drewna ko�o szopy.
Kiedy Smokey koi� swoje zszargane nerwy, Idgie m�wi�a.
- Widzisz ten pusty kawa�ek ziemi?
Spojrza� we wskazanym kierunku.
- Tak, psze pani.
- Wiele lat temu by�o tam najpi�kniejsze jeziorko w Whistle
Stop... Latem p�ywali�my w nim, �owili�my ryby, a kto chcia�, m�g�
si� przejecha� ��dk�. - Ze smutkiem potrz�sn�a g�ow�. - Okro-
pnie mi go brakuje, okropnie.
Smokey patrzy� na pust� ziemi�.
- Co si� z nim sta�o? Wysch�o?
Zapali�a dla niego papierosa.
- Nie,jeszcze gorzej. Kt�rego� dnia w listopadzie wielkie stado
kaczek, och, chyba ze czterdzie�ci, albo i wi�cej, wyl�dowa�o na
samym �rodku tego jeziora, no i kiedy tam sobie siedzia�y, sta�o si�
co� okropnego. Temperatura tak spad�a, �e ca�e jezioro zamarz�o na
kamie� - dos�ownie w trzy sekundy. Raz, dwa, trzy - i ju�.
Smokey zdumia� si�.
- Powa�nie?
- No.
- To pewnie te kaczki pozdycha�y.
- Nie, kurcz� - powiedzia�a Idgie. - Odfrun�y i zabra�y
jezioro ze sob�. Teraz jest gdzie� w Georgii...
Odwr�ci� si� i spojrza� na ni�, a kiedy zrozumia�, �e si� z niego
nabija, zmru�y� swe niebieskie oczy i zacz�� si� �mia� tak strasznie,
�e jednocze�nie dosta� ataku kaszlu, a� musia�a go wali� po plecach.
Jeszcze ociera� oczy, kiedy wr�cili do kawiarni, gdzie czeka�a kola-
cja. Kiedy z powrotem usiad� do sto�u, jedzenie by�o ciep�e. Kto� je
dla niego trzyma� w piekarniku.
O, gdzie jest dzi� w nocy m�j ma�y w�drowiec
Matczyna duma...
Liczy podk�ady kolejowe
Id�c z ��kiem na plecach
A mo�e uwieszony por�czy wagonu
Odje�d�a gdzie� w dal...
O, gdzie jest dzi� w nocy m�j ch�opiec?
"TYGODNIK DOT WEEMS"
(TYGODNIOWY BIULETYN WHISTLE STOP W ALABAMIE)
22 pa�dziernika 1929
Meteoryt na wystawie w kawiarni
Pani Biddie Louise Otis obwie�ci�a dzisiaj, �e zamierza
zabra� do kawiarni meteoryt, kt�ry w zesz�ym tygodniu
wpad� przez dach do jej domu, by ludzie wreszcie przestali j�
o niego wypytywa�, bo ona jest zaj�ta przeprowadzk�. Po-
wiedzia�a, �e to tylko kawa� szarej ska�y, ale je�eli kto� j� chce
sobie obejrze�, to prosz� bardzo. Idgie zaprasza do kawiarni,
gdzie meteoryt b�dzie wystawiony na kontuarze. Przepra-
szam, �e w tym tygodniu tylko tyle, ale moja druga po�owa,
Wilbur, ma gryp�, wi�c musz� przez ca�y tydzie� chodzi�
ko�o niego.
Czy istnieje co� gorszego od chorego m�czyzny?
Z przykro�ci� zawiadamiamy, �e nasza ukochana dziewi��-
dziesi�cioo�mioletnia Bessie Vick, te�ciowa Berthy, Zmar�a
wczoraj w wieku, kt�ry si� powszechnie uwa�a za s�dziwy.
..Dot Weems...
,
DOM SPOKOJNEJ STARO�CI
ROSE TERRACE
OLD MONTGOMERY HIGHWAY
BIRMINGHAM, ALABAMA
22 grudnia 1985
Kiedy-w nast�pn� niedziel� Evelyn przysz�a do pokoju odwie-
dzin, pani Threadgoode siedzia�a na tym samym krze�le, w tej samej
sukience, czekaj�c na ni�. Weso�a jak skowronek podj�a opowie��
o domu Thredagoode'�w, jakby si� w og�le nie rozstawa�y, i Evelyn
nie mog�a pocz�� nic wi�cej, jak tylko odwin�� z papierka batonik
Almond Joy i przeczeka�.
- Na podw�rku przed domem ros�o wielkie, stare drzewo myd-
le�ca*. Pami�tam, �e zrywali�my jego owocki przez ca�y rok, a na
Bo�e Narodzenie nanizywali�my je na sznurek, kt�rym owijali�my
drzewo od samego czubka a� po ziemi�. Mama zawsze nas ostrze-
ga�a, by�my nie wk�adali tych owoc�w do nosa, no i oczywi�cie
pierwsz� rzecz�, jak� Idgie zrobi�a, kiedy nauczy�a si� chodzi�, by�o
wyj�cie na podw�rko i wsadzenie paru owock�w do nosa, a tak�e do
uszu. Do tego stopnia, �e trzeba by�o wezwa� doktora Hadleya!
Powiedzia� mamie: "Pani Threadgoode, wygl�da na to, �e trzyma
pani na r�kach prawdziwego urwisa".
Buddy'emu oczywi�cie by�o w to graj. Zach�ca� j� do wszystkie-
go, co robi�a. Ale tak to ju� jest w du�ych rodzinach. Wszyscy maj�
swojego ulubie�ca. Naprawd� mia�a na imi� Imogene, ale Buddy
zacz�� na ni� m�wi� "Idgie". Kiedy si� urodzi�a, mia� osiem lat. Nosi�
j� po ca�ym miasteczku, zupe�nie jakby by�a lalk�. Kiedy doros�a na
* Mydleniec - drzewo pochodzenia azjatyckiego, uprawiane dla ozdobnych,
��tych owoc�w.
tyle, �e mog�a chodzi�, drepta�a za nim jak kaczuszka, ci�gn�c za
sob� takiego ma�ego, drewnianego kogucika.
Ten Buddy to by� istny gwiazdor z tymi swoimi czarnymi oczami
i bia�ymi z�bami... potrafi� ka�dego oczarowa� w ci�gu sekundy.
Nie znam takiej dziewczyny z Whistle Stop, kt�ra pr�dzej czy
p�niej by si� w nim nie zakocha�a.
Podobno nigdy si� nie zapomina swoich szesnastych urodzin i to
prawda. Wci�� pami�tam ten r�owo-bia�y tort z karuzel� na wierz-
chu i blady, cytrynowozielony poncz, jaki mama wla�a do kryszta�o-
wej wazy. I wszystkie te papierowe lampiony rozwieszone na pod-
w�rku. Ale najbardziej mi utkwi�o w g�owie,jak Buddy Threadgoode
skrad� mi ca�usa za altank� obro�ni�t� dzikim winem. Och, naprawd�
to zrobi�! Jednak�e by�am tylko jedn� z wielu...
Idgie dzie� i noc by�a zaj�ta przekazywaniem mi�osnych li�cik�w
od i do Buddy'ego. Zacz�li�my nawet m�wi� na ni� "Kupidynek".
Idgie by�a blondyneczk�; mia�a kr�tkie, kr�cone jasne w�osy, niebie-
skie oczy i piegi. Wrodzi�a si� w rodzin� ze strony mamy. Nazwisko
panie�skie mamy brzmia�o: Alice Lee Cloud. Zawsze m�wi�a: "By-
�am Chmur�*, zanim wysz�am za m��". By�a przeuroczym stworze-
niem. Prawie wszyscy w rodzinie mieli niebieskie oczy, poza Bud-
dym i biedn� Essie Rue, kt�ra jedno oko mia�a niebieskie, a drugie
-br�zowe. Mama twierdzi�a, �e to dlatego ma taki talent muzyczny.
We wszystkim potrafi�a dostrzec co� dobrego. Pewnego razu Idgie
i Buddy ukradli staremu Sockwellowi cztery wielkie arbuzy i ukryli
je w jej krzakach czarnej porzeczki. No i, z�otko, kiedy nast�pnego
dnia rano, zanim zd��yli je stamt�d zabra�, mama je znalaz�a, by�a
przekonana, �e wyros�y tam w ci�gu nocy. Cleo m�wi�, �e potem nie
by�o roku, �eby nie by�a rozczarowana, �e nie wyros�y znowu. Nikt
nie mia� serca jej powiedzie�, �e te arbuzy pochodzi�y z kradzie�y.
Mama by�a baptystk�, a tata-metodyst�. M�wi�, �e ma awersj�
do zanurzania si� w wodzie. Wi�c-co niedziela tata szed� na lewo, do
Pierwszego Ko�cio�a Metodyst�w, a ca�a nasza reszta skr�ca�a na
Cloud (ang.) - chmura.
prawo do ko�cio�a baptyst�w. Buddy czasami chodzi� z tat�, ale po
jakim� czasie przesta�. Twierdzi�, �e baptystki s� �adniejsze.
Wszyscy Przyjezdni zawsze zatrzymywali si� u Threadgoode'�w.
Kt�rego� lata u mamy by� taki wielki, gruby duchowny baptyst�w,
kt�ry przyjecha� do naszego miasteczka na zlot. Zatrzyma� si� u nas,
a kiedy dok�d� wyszed�, bli�niaczki zakrad�y si� do jego pokoju
i zacz�y si� bawi� jego spodniami. Patsy Ruth wesz�a w jedn�
nogawk�, a Mildred - w drug�. �wietnie si� bawi�y, dop�ki nie
us�ysza�y, �e wchodzi po schodach... Tak si� zl�k�y, �e Mildred
ruszy�a w jedn� stron�, a Patsy Ruth - w przeciwn�. Rozdar�y te
spodnie dok�adnie na p�. Mama powiedzia�a, �e tata tylko dlatego
nie sprawi� im lania, �e ten kaznodzieja by� baptyst�. Ta r�nica
przekona� nigdy jednak nie powodowa�a powa�niejszych proble-
m�w, bo po ko�ciele wszyscy spotykali�my si� w domu na niedziel-
nym obiedzie.
Tata Threadgoode nie by� bogaty, ale wtedy nam si� wydawa�o,
�e jest. Nale�a� do niego jedyny sklep w miasteczku. Mo�na tam by�o
dosta� wszystko, czego tylko dusza zapragnie. Ot, cho�by tar� do
prania albo sznurowad�a czy gorset lub kiszonego og�rka prosto
z beczki.
Buddy pracowa� w dziale drogeryjnym. Odda�abym ca�� chi�sk�
herbat� za tak� wod� sodow� z truskawkowymi lodami, jak� przy-
rz�dza� Buddy. Wszyscy z Whistle Stop robili tam zakupy. Dlatego
tak si� zdziwili�my, kiedy w dwudziestym drugim sklep zosta�
zamkni�ty.
Cleo m�wi�, �e powodem bankructwa sklepu by�o to, �e tata
nikomu nie potrafi� odm�wi� - czy to bia�emu, czy czarnemu. jak
kto� czego� potrzebowa�, on to po prostu wk�ada� do torby i dawa�
na kredyt. Cleo m�wi�, �e maj�tek taty wyszed� przez frontowe drzwi
w papierowych torbach. No, ale �aden z Threadgoode' �w nie potrafi�
powiedzie� "nie". Z�otko, zdj�liby z grzbietu ostatni� koszulin�
i daliby ci j�, gdyby� o ni� poprosi�a. A i Cleo nie by� lepszy. Nigdy
si� u nas nie przelewa�o, mieli�my to, co B�g nam raczy� da�
i wszystko, czego potrzebowali�my. My�l�, �e biedni ludzie s� do-
brzy - poza tymi, kt�rzy s� �li.. . bo ci zostan� �li, nawet gdyby stali
si� bogaci. Wi�kszo�� os�b, kt�re mieszkaj� tu, u Rose Terrace, to
biedacy. Maj� tylko opiek� spo�eczn�, a wi�kszo�� z nich korzysta
z bezp�atnej opieki lekarskiej.
Zwr�ci�a si� do Evelyn.
- Kochanie, przede wszystkim trzeba korzysta� z bezp�atnej
opieki lekarskiej. Lepiej j� sobie za�atwi�.
Jest tu par� bogatych kobiet. Par� tygodni temu pani Vesta
Adcock, ta ma�a kobieta o ptasiej klatce piersiowej, kt�ra te� jest
z Whistle Stop, przyjecha�a w czterech futrach z lisa naraz i mia�a na
r�ku wszystkie swoje diamentowe pier�cienie. Ona jest z tych boga-
tych. Ale bogaci nie wydaj� mi si� szcz�liwi. I powiem ci co� jeszcze
- dzieci nie odwiedzaj� ich cz�ciej ni� innych.
Norris i Francis, syn i c�rka pani Otis, przyje�d�aj� do niej co
tydzie�, deszcz nie deszcz. Dlatego w�a�nie w niedziele przychodz�
tu, do pokoju odwiedzin, �eby im da� troch� prywatno�ci, by mogli
poby� ze sob� sami... ale, och, a� serce boli, gdy si� patrzy na tych,
kt�rzy czekaj�, a� ich kto� odwiedzi. W sobot� ka�� sobie czesa�
w�osy, ca�y niedzielny ranek si� stroj�, a tu nikt nie przyje�d�a. Tak
mi wtedy przykro, ale co mog� zrobi�? Posiadanie dzieci nie jest
gwarancj� na to, �e ci� kto� odwiedzi... Oj, nie, nie jest.
TYGODNIK DOT WEEMS"
KAWIARNIA WHISTLE STOP
(tYGODNIOWY BIULETYN WHISTLE STOP W ALABAMIE)
12 lipca 1930
Kawiarnia Whistle Stop rozwija si�
w zawrotnym tempie
Opal Threadgoode, �ona Juliana, wynaj�a budynek dwa
numery od mojej poczty i otwiera tam w�asny salon pi�kno�ci.
Do tej pory czesa�a klientki w kuchni, ale Julian powiedzia�,
�eby przesta�a, bo przez tylne drzwi codziennie wchodzi�o
i wychodzi�o tyle kobiet, �e jego kury przesta�y znosi� jajka.
Opal m�wi, �e ceny pozostan� te same: mycie i uk�adanie za
pi��dziesi�t cent�w i trwa�a za dolara pi��dziesi�t.
Ja przynajmniej jestem zachwycona t� nowo�ci� na naszej
ruchliwej ulicy. Pomy�lcie tylko, teraz mo�ecie wys�a� list,
co� przek�si� i p�j�� do fryzjera na tej samej ulicy. Jeszcze
potrzebne nam jest tylko kino, �eby�my ju� nie musieli
je�dzi� do Birmingham.
Pa�stwo Royowie Glass na podw�rku za domem zorgani-
zowali coroczny zjazd rodzinny, na kt�ry przybyli wszyscy
Glassowie z ca�ego stanu. Wilma twierdzi, �e tort smakowa�
lepiej, ni� wygl�da�.
A przy okazji -moja druga po�owa, �owi�c wczoraj ryby,
nabi�a sobie na haczyk w�asny palec, wi�c teraz znowu siedzi
w domu, j�czy i st�ka.
..Dot Weems...
WHISTLE STOP, ALABAMA
18 listopada 1931
Nazwa kawiarni zosta�a wypisana na setkach wagon�w - od
Seattle do Florydy. Splinter Belly Jones powiedzia�, �e widzia� j� a�
w Kanadzie.
Ten rok by� szczeg�lnie ci�ki. Nocami lasy wok� Whistle Stop
jaRZy�y si� od ognisk w obozaCh w��cz�g�w i nie by�o ani jednego
cz�owieka stamt�d, kt�rego Idgie i Ruth by nie nakarmi�y.
Cleo, brat Idgie, bardzo si� tym martwi�. przyszed� do kawiarni
po swoj� �on�, Ninny, i synka, Alberta. Napi� si� kawy i pojad�
orzeszk�w ziemnych.
- Idgie, m�wi� ci, nie musisz karmi� ka�dego, kto przychodzi
pod twoje dRZwi. Musisz prowadzi� interes. Julian mi powiedzia�,
�e kt�rego� dnia widzia� tu siedmiu w��cz�g�w. M�wi, �e pewnie odej-
mujesz Ruth i dziecku od ust, �eby nakarmi� tych w��cz�g�w.
Idgie pr�bowa�a odwie�� go od tej my�li.
- Och, Cleo, co taki Julian mo�e wiedzie�? Umar�by z g�odu,
gdyby Opal nie mia�a tego salonu pi�kno�ci. Po co ty go s�uchasz?
Nie ma nawet tyle rozumu, co osio�.
Co do tego Cleo nie m�g� si� sprzecza�.
- Ale to nie tylko o Juliana chodzi, kochana. Martwi� si�
o ciebie.
- Wiem.
- Chc� tylko, �eby� by�a m�dra, nie wyg�upia�a si� i nie rozda-
wa�a na prawo i lewo swoich dochod�w.
Idgie spojrza�a na niego i si� u�miechn�a.
- S�uchaj, Cleo, wiem, �e po�owa ludzi w tym mie�cie od pi�ciu
lat nie zap�aci�a ci ani grosza. jako� nie widz�, �eby� ich wyRZuca�
za drzwi.
- W�a�nie, Cleo - wypali�a Ninny, kt�ra zazwyczaj siedzia�a
cicho.
Cleo zjad� fistaszka. Idgie wsta�a i �artobliwie otoczy�a ramie-
niem jego szyj�.
- S�uchaj, ty stary dziadku do oRZech�w, nigdy, ani razu w ca-
�ym swoim �Yciu, nikogo nie odprawi�e� od DRZWi.
- Nigdy nie musia�em. Wszyscy byli tutaj - powiedzia� i od-
chrz�kn��. - A teraz powa�nie, Idgie. Nie pr�buj� za ciebie prowa-
dzi� interesu, czy co�, tylko po prostu chc� wiedzie�, czy masz jakie�
oszcz�dno�ci - ito wszystko.
- A po co? - zdziwi�a si� Idgie. - S�uchaj, pieni�dze zabijaj�,
dobrze o tym wiesz. W�a�nie dzisiaj przyszed� do mnie pewien
cz�owiek i opowiedzia� mi o swoim wujku, kt�ry mia� dobrze p�atn�
prac� w mennicy pa�stwowej w Kentucky. Robi� pieni�dze dla rz�du
i wszystko by�o w porz�dku do dnia, w kt�rym poci�gn�� nie za t�
d�wigni�, co trzeba, i przywali�o go trzysta pi��dziesi�t kilogram�w
dziesi�ciocent�wek.
Ninny by�a przera�ona.
- Och, nie. jakie to straszne.
Cleo spojrza� na �on�, jakby zwariowa�a.
- Matko boska, kobieto, ty chyba uwierzy�aby� we wszystko,
co by ci opowiedzia�a ta moja zwariowana siostrzyczka.
- Ale to si� mog�o zdarzy�, prawda? Idgie, te dziesi�ciocen-
t�wki naprawd� go przygniot�y na �mier�?
- Pewnie. Dziesi�ciocent�wki albo sto pi��dziesi�t kilogra-
m�w dwudziestopi�ciocent�wek - dok�adnie nie pami�tam, ale
w ka�dym razie zabi�y go.
Cleo pokr�ci� g�ow�, ale nie m�g� powstrzyma� si� od �miechu.
DOM SPOKOJNEJ STARO�CI
ROSE TERRACE
OLD MONTGOMERY HIGHWAY
BirningHAM, ALABAMA
29 stycznia 1986
Co niedziela, w. dniu odwiedzin, Ed Couch i jego matka, Du�a
Mama, przez ca�e popo�udnie siedzieli w jej zagraconym, malutkim
pokoiku i patrzyli na telewizj�. Dzisiaj Evelyn pomy�la�a, �e je�eli
natychmiast stamt�d nie wyjdzie, zacznie krzycze�. Przeprosi�a i po-
wiedzia�a, �e idzie do �azienki w korytarzu. Tak naprawd� chcia�a
posiedzie� w samochodzie, ale zapomnia�a, �e Ed ma kluczyki, wi�c
znowu znalaz�a si� w saloniku z pani� Threadgoode. Otworzy�a
paczk� kokosowych Snow Balls firmy Hostess, a pani Threadgoode
zacz�a opowiada� o ostatniej kolacji u Rose Terrace.
- No i usiad�a w ko�cu do sto�u... ca�a nad�ta i napuszona.
- Kto?
- Pani Adcock.
- Pani Adcock?
- Pani Adcock! Pami�tasz, pani Adcock w lisach. Pani Adcock!
Evelyn przez chwil� si� zastanawia�a.
- Aha, ta bogata.
- Zgadza si�, pani Adcock z pier�cieniami.
- W�a�nie.
Evelyn poda�a jej otwart� torebk�.
- Och, dzi�kuj�. Uwielbiam Snow Balls. - Ugryz�a kawa�ek
i po chwili powiedzia�a: - Evelyn, nie chcia�aby� tego sp�uka�
Coca-Col�? Mam troch� drobnych w pokoju. Je�eli chcesz, kupi� ci
co� do picia. Na korytarzu jest automat.
- Nie, prosz� pani -powiedzia�a Evelyn. -Mnie si� nie chce
pi�, ale mo�e co� pani przynie��?
- Och, nie, kochana. Kiedy indziej ch�tnie bym skorzysta�a, ale
dzisiaj chyba mam wzd�cie, wi�c mo�e po prostu napij� si� wody,
je�li mog�aby� mi j� poda�.
Evelyn wysz�a i wr�ci�a z dwoma bia�ymi kubeczkami zimnej
wody.
- Dzi�kuj� pi�knie.
- No i co z t� pani� Adcock?
Pani Threadgoode spojrza�a na ni�.
- Pani Adcock? Znasz j�?
- Nie, nie znam jej, ale przed chwil� pani powiedzia�a, �e
czym� si� przechwala�a.
- A tak, rzeczywi�cie... No wi�c wczoraj wieczorem pani
Adcock opowiada�a nam, �e ma w domu same antyki... �e maj�
ponad pi��dziesi�t lat... �e wszystko, co ma, jest warte mn�stwo
pieni�dzy. "Zawsze mi si� wydawa�o, �e nie jestem zbyt wiele warta
- m�wi� do pani Otis - a tu si� okazuje, �e jestem bezcennym
antykiem. Na rynku mo�e kosztowa�abym fortun�". - Pani Thread-
goode roze�mia�a si�, ubawiona tym pomys�em, po czym na chwil�
si� zamy�li�a. -Ciekawe, co si� sta�o z tym male�kim serwisem dla
lalek z chi�skiej porcelany i w�zkiem ci�gni�tym przez os�a?
W niedziele je�dzi�y�my na przeja�d�ki tym powozikiem, kt�ry
zrobi� dla nas tata, i wola�y�my to od podr�y do Pary�a. Nie
zdziwi�abym si�, gdyby ten stary osio� jeszcze �y�. Mia� na imi�
Harry... Osio� Harry! Jad� wszystko! -Roze�mia�a si�.-Kt�rego�
razu Idgie nakarmi�a go ca�ym s�oikiem dezodorantu mamy Leony,
a on go wych�epta�, jakby to by�y lody...
Bawili�my si� w rozmaite zabawy, ale nikt nie lubi� si� przebiera�
bardziej ni� Threadgoode'owie. Kt�rego� roku na konkurs, kt�ry
mia� si� odby� w ko�ciele, mama przebra�a nasz� czw�rk� za karty
- ka�da w innym kolorze. Ja by�am treflem, bli�niaczki - kierem
i karo, a Essie Rue -pikiem, a za nami ci�gn�a si� Idgie jako joker.
Zdoby�y�my pierwsz� nagrod�!
Pami�tam, �e w kt�re� �wi�to czwartego lipca wszystkie mia�y-
�my na sobie papierowe korony i sukienki w gwiazdki i paski.
Siedzimy sobie za domem, jedz�c lody domowej roboty i czekaj�c
na fajerwerki, kiedy ze schod�w schodzi Buddy Threadgoode ubrany
w jedn� z sukienek z marynarskim ko�nierzem Leony i z wielk�.
kokard� zawi�zan� na g�owie. Zacz�� si� wdzi�czy� i mizdrzy�:
Na�ladowa� Leon�, wiesz? Potem, na domiar z�ego, Edward czy
Julian, czy te� kt�ry� z ch�opc�w, wyni�s� na podw�rko fonograf
i zacz�� kr�ci� korbk�, graj�c Szejka z Arabii, a Buddy w tym czasie
ta�czy� taniec brzucha po ca�ym podw�rku. �miali�my si� p�niej
z tego jeszcze ze cztery lata. Potem Buddy da� Leonie soczystego
ca�usa. Jemu wszystko uchodzi�o na sucho. Kiedy si� �ciemni�o, tata
wynaj�� ludzi od fajerwerk�w, �eby dali pokaz dla wszystkich mie-
szka�c�w miasteczka... i przyjechali wszyscy kolorowi z Troutvil-
le. Co za widok! Fajerwerki strzela�y i roz�wietla�y ca�e niebo.
A wszyscy ch�opcy oczywi�cie strzelali petardami jak szaleni. Po-
tem, kiedy ju� by�o po wszystkim, wr�cili�my, usiedli�my w salonie
i s�uchali�my, jak Essie Rue katuje pianino. Zagra�a Pos�uchaj droz-
da, Nol� czy jak�� inn� popularn� wtedy piosenk�... a Idgie siedzia�a
na drzewie i wy�a jej do wt�ru.
Idgie chyba zawsze chodzi�a w kombinezonie i boso. Zreszt� to
i dobrze. Zniszczy�aby ka�d� eleganck� sukienk�, �a��c tak po drze-
wach. Zawsze te� chodzi�a na polowania i na ryby z Buddym i swymi
bra�mi. Buddy m�wi�, �e Idgie umie strzela� nie gonej ni� kt�rykol-
wiek z nich. By�a �liczniutka, ale kiedy Buddy obci�� jej w�osy na
kr�tko, mo�na by przysi�c, �e to ch�opaczek.
No, ale wszystkie dziewczyny Threadgoode'�w by�y �adne. Och,
nie �eby w og�le nie pracowa�y. Zw�aszcza Leona by�a �liczna. By�a
naj�adniejsza i nie potrafi�a si� �mia� sama z siebie.
Ja oczywi�cie zawsze by�am z wygl�du tylko tr�jkowa - z po-
wodu wysokiego wzrostu. Garbi�am si� troch�, �eby to ukry�, ale
mama Threadgoode mawia�a wtedy: "Ninny, nasz �askawy Pan
stworzy� ci� tak� wysok�, �eby� mia�a bli�ej do nieba..." Teraz ju�
nie jestem taka wysoka jak kiedy�. Na staro�� cz�owiek si� kurczy.
Czy� w�osy to nie zabawna rzecz? Tyle os�b wariuje na punkcie
swoich w�os�w. Oczywi�cie to rzecz naturalna. Nawet w Biblii jest
mowa o w�osach: Samson, ta Saba i dziewczyna, kt�rej w�osami
Jezus umy� sobie stopy... Czy to nie dziwne, �e czarni chc� sobie
prostowa� w�osy, a my zawsze marzymy o lokach? Kiedy� mia�am
br�zowe w�osy, ale teraz u�ywam Silk and Silver numer pi�tna�cie...
Pr�bowa�am te� numeru szesna�cie, ale w�osy mi od niego ciemnia�y
i wygl�da�y jak farbowane. W tamtych czasach wi�za�am je w w�ze�
i niczym si� nie przejmowa�am. W przeciwie�stwie do panny Leony.
Jej w�osy zawsze by�y ko�ci� niezgody mi�dzy ni� a Idgie. Idgie
mia�a wtedy z dziewi�� czy dziesi�� lat. Posz�a do Troutville, �eby
si� pobawi� z tamtejszymi dzieciakami i wr�ci�a do domu z zawszo-
n� g�ow�. Wszyscy musieli�my wi�c wyszorowa� sobie g�owy mie-
szanin� siarki, nafty i smalcu. Nigdy nie s�ysza�am takich wrzask�w
i pisk�w jak wtedy. Leona si� dar�a, jakby j� palono na stosie. Potem
nie chcia�a rozmawia� z biedn� Idgie. W tym czasie Buddy wr�ci�
ze szko�y do domu i zobaczy�, �e Idgie jest przygn�biona. Mia� tego
wieczoru i�� na pi�k� i kiedy wychodzi�, powiedzia�: "Chod�, ma�a"
i zabra� j� na mecz, i pozwoli� siedzie� na �awce z reszt� graczy. Taki
ju� by� ten Buddy...
My�l�, �e Leona wybaczy�a Idgie dopiero po �lubie. Leona by�a
bardzo pr�na a� do samej �mierci. Kiedy� przeczyta�a w magazynie
"McCall", �e gniew i nienawi�� mog� powodowa� zmarszczki. Od
tamtej pory kiedy grozi�a Idgie, zawsze robi�a to z u�miechem na
twarzy.
Oczywi�cie Leona znalaz�a sobie najbogatszego m�a; a jej we-
sele by�o nadzwyczajne. Strasznie si� ba�a, �e Idgie je zepsuje, ale
niepotrzebnie, bo Idgie wi�kszo�� dnia sp�dzi�a z rodzin� pana
m�odego i tak ich oczarowa�a, �e jeszcze przed ko�cem dnia doszli
do wniosku, �e jest najwspanialszym stworzeniem, jakie tylko mo�na
znale�� na drzewie czy krzaku. ju� w tym wieku mia�a ten urok
Threadgoode'�w. A nikt w �wiecie nie potrafi� tak czarowa� jak
Buddy Threadgoode.
Pani Threadgoode zamilk�a na chwil�, by upi� �yk ze swojego
kubka i zamy�li�a si�.
- Wiesz, ten batonik kokosowy przypomina mi o tamtym stra-
sznym pikniku.
By�am ju� wtedy zar�czona z Cleo, wi�c musia�am mie� siedem-
na�cie lat. By�o niedzielne, czerwcowe popo�udnie, a my znajdowa-
li�my si� w samym �rodku pikniku organizowanego przez nasz
ko�ci�. Na ten dzie� zjecha�a poci�giem grupa m�odzie�y z Anda-
luzyjskiego Ko�cio�a Baptyst�w i mama z Sipsey upiek�y na t�
okazj� z dziesi�� kokosowych ciast. Ch�opcy mieli na sobie bia�e
letnie garnitury, a Cleo kupi� w sklepie taty nowiutki kapelusz
s�omkowy, ale z jakiego� powodu Buddy nam�wi� go, by mu ten
kapelusz po�yczy� na piknik.
Po pikniku wr�ci�y�my z Essie Rue do domu, ob�adowane tale-
rzykami po cie�cie, a wszyscy ch�opcy Threadgoode'�w jak zawsze
poszli na stacj�, �eby odprowadzi� grup� z Andaluzji. Mama by�a na
podw�rku i zrywa�a figi z drzewa, a ja by�am z ni�, kiedy to si�
sta�o...
Us�ysza�y�my odg�os ruszaj�cego poci�gu i gwizd, kiedy loko-
motywa szarpn�a do przodu. Potem dobieg� nas zgrzyt hamuj�cych
k� i w tej samej chwili rozleg� si� krzyk dziewcz�t. Spojrza�am na
mam�, kt�ra nagle z�apa�a si� za serce, pad�a na kolana i krzykn�a:
"Och, nie, tylko nie moje dziecko! Dobry Bo�e, tylko nie moje
dziecko!"
Tata Threadgoode by� w sklepie, gdy us�ysza� ha�as. Od razu
pobieg� na stacj�. Sta�am z mam� na ganku, kiedy zjawili si� m�-
czy�ni. W tej samej chwili, kiedy zobaczy�am s�omkowy kapelusz,
kt�ry ni�s� Edward, zrozumia�am, �e to Buddy.
Tego dnia zal