11991
Szczegóły |
Tytuł |
11991 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
11991 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 11991 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
11991 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
MARC OLDEN
KRAIT
(Krait)
Prze�o�y�a ERIKA KOWALIK
Prolog
W�osem z g�owy kobiety mo�na zwi�za� olbrzymiego s�onia.
Japo�skie
Po�udnie Francji, czerwiec
O zachodzie s�o�ca Albert Martins poci�gn�� �yk mocnego, czerwonego wina z
w�asnej
winnicy i zdecydowa�, �e grubas musi umrze�. By� to jedyny spos�b, by ochroni�
�on�.
Martins wraz z grubasem znajdowali si� sami w obszernej sali bankietowej w
zamku,
wznosz�cym si� nad otoczonym murami miastem Avignon. W tym ponad sze��setletnim
�redniowiecznym gmaszysku by� labirynt komnat i korytarzy. Dwie gro�ne fortece
zamyka�y
obszerny podw�rzec. Martins, by�y agent CIA, kupi� zamek za pieni�dze skradzione
podczas
pobytu w Wietnamie.
Go�ci� na kolacji Paula du Carri, oty�ego pi��dziesi�cioletniego Korsykanina z
obwis�� doln�
warg� i o zwierz�cej ��dzy seksu. Du Carri mia� ekskluzywn�, prywatn� klinik� w
Marsylii,
w kt�rej Martins przez ostatnie dwa lata pra� brudne pieni�dze, pochodz�ce z
handlu
narkotykami.
Siedzieli naprzeciwko siebie. Du Carri obserwowa� sufit ozdobiony freskami ze
scen
biblijnych.
� Mia�a czarn� sk�rzan� mask� � m�wi� grubas. � Nigdy nie widzia�em jej twarzy.
Tylko
oczy. Najbardziej intryguj�ce, szare oczy, jakie mo�na sobie wyobrazi�. Smuk�a
Euroazjatka
oko�o trzydziestki. Kaza�a nazywa� si� Zani. Wiesz, na orgiach nie u�ywa si�
prawdziwych
imion.
Opowiada� z plugawymi szczeg�ami o wizycie w klubie S and M*
[*Sadomasochistyczny.]
w Pary�u podczas ostatniego medycznego zjazdu. Klub znajdowa� si� w mieszkaniu
przy placu
Vend�me, nale��cym do niemieckiego producenta filmowego, kt�ry twierdzi�, �e
jest synem
Goeringa z nieprawego �o�a. Orgie odbywa�y si� co miesi�c.
Du Carri dosta� si� tam dzi�ki pewnym Francuzom o b��kitnej krwi, kt�rzy
przechodzili
kuracj� antynarkotykow� i antyalkoholow� w jego klinice w Marsylii. Pobyt w
klinice nie by�
tani. Grubas wi�c na wiele sposob�w wykorzystywa� pacjent�w. D�ugie palce
Martinsa g�adzi�y
walkie-talkie, s�u��ce do wzywania s�u�by. Patrzy�, jak du Carri otar� usta
serwetk�.
� Mia�a kolczyk w ka�dym sutku � ci�gn�� Paul. � I wyci�te majtki, takie, co to
nie
zas�aniaj� ani ty�u, ani przodu. Nic wi�cej, opr�cz maski, oczywi�cie.
Przyprowadzili j� do mnie
na �a�cuchu nag�.
� Dzi�kuj�, �e dzielisz si� ze mn� wra�eniami � powiedzia� Martins p�ynnym
francuskim.
Jego lodowate spojrzenie poprzez d�ugi d�bowy st� powinno zaniepokoi� du
Carriego, je�li
nie ca�kowicie przerazi�. Powinno go ostrzec, �eby ucieka� natychmiast jak
najdalej. Ale zwykle
czujny, Paul teraz ca�kowicie skoncentrowa� si� na kawiorze i przypominaniu z
lubo�ci� tego, co
dzia�o si� podczas orgii. By� tak poch�oni�ty sob�, �e nie zwr�ci� uwagi na oczy
Martinsa.
Nie dojrza� r�wnie� sze�ciu ps�w, kt�re niepostrze�enie wesz�y jeden za drugim
do
olbrzymiego pokoju i usiad�y na wydeptanej, kamiennej pod�odze obok ogromnych
drzwi. Cichy
sygna� Martinsa dany zwierz�tom ma�ym gwizdkiem te� nie zosta� dostrze�ony.
By�y to owczarki z g�r Atlasu, bia�e wilki o r�owych spiczastych uszach i
�lepiach koloru
zakrzep�ej krwi, jarz�cych si� lodowat� wrogo�ci�. Pi�kne, lecz agresywne,
pochodzi�y z p�nocy
Afryki, gdzie strzeg�y oboz�w Berber�w i Tuareg�w. Martins trzyma� je w ryzach
daj�c r�k�
znaki. Nauczy�a go tego Rosjanka, kt�ra tresowa�a psy obronne dla KGB w Moskwie.
Dobrze wyszkolone i opanowane, nie szczeka�y ani nie zbli�a�y si� do sto�u, by
�ebra�
o jedzenie. Nie podlizywa�y si� w nadziei, �e si� je poklepie po �bie. Martins
podziwia� je za
niezale�no��.
Tego wieczora by� zadowolony, �e psy wpatrywa�y si� w niego z przera�aj�c�
intensywno�ci�. Ich przyw�dca z obci�tym ogonem ogarn�� swoich podw�adnych
wzrokiem, aby
upewni� si�, czy te� patrzy�y z uwag� na Martinsa. Usatysfakcjonowany, ponownie
wbi� �lepia
w swego pana, jakby �wiadom, �e jego drzemka na podw�rcu nie zosta�a przerwana
bez powodu.
Podczas gdy du Carri wci�� papla� o orgii, zielone oczy Martinsa pociemnia�y.
Zbada� puls
na przegubie r�ki. Za szybki. Albert by� zawsze spokojny, gdy jednak w gr�
wchodzi�o
bezpiecze�stwo �ony, jego nerwy stawa�y si� napi�te jak postronki. Tylko wtedy,
kiedy ona
b�dzie bezpieczna, uspokoi si� i zn�w zacznie cieszy� si� �yciem.
A� do dzi� nie mia� zamiaru zabija� du Carriego. Nie byli bliskimi przyjaci�mi,
ale
prowadzili wsp�lne interesy i zarabiali razem pieni�dze. Tego wieczora spotkali
si� przy kolacji
r�wnie� w interesach. Bez �on. Bez go�ci. Martins nie by� z tych, co ��cz� prac�
z przyjemno�ci�,
jeszcze nawet nie przedstawi� Paulowi �ony.
Prowadzi� us�ugi kurierskie, a pomaga� mu trzydziestopi�cioletni Wietnamczyk,
kt�remu
odci�� j�zyk w Sajgonie siedemna�cie lat temu. Jego klientami byli azjatyccy
handlarze
narkotyk�w, kt�rzy chcieli, aby ich pieni�dze przerzucano do bank�w z dala od
wybrze�a. Jako
kurier�w zatrudnia� weteran�w wojennych, by�ych gliniarzy i p�atnych najemnik�w
z ca�ego
�wiata. Jego partnerem by� ukrywaj�cy si� finansista Charles Hocq, euroazjatycki
bankier
poszukiwany za wielomilionowe szwindle w najwi�kszej azjatyckiej kompanii
holdingowej.
Hocq narai� wi�kszo�� klient�w, ale wiedza i do�wiadczenie Martinsa sprawi�y, �e
ich us�ugi
sta�y si� bardziej efektywne i dochodowe. Martins potrafi� opracowywa� plany
dzia�ania
i realizowa� je bez wzgl�du na trudno�ci. Cz�� brudnych pieni�dzy pra� poprzez
du Carriego,
kt�ry stworzy� w tym celu fikcyjn� list� pacjent�w, p�ac�cych rachunki got�wk�.
Paul rozwa�nie
gospodarowa� fors� i by� ca�kiem bieg�y w ukrywaniu aktyw�w innych. Ale chocia�
Martins
podziwia� zdolno�ci grubasa w praniu brudnych pieni�dzy, uwa�a� jego lubie�no��
za odra�aj�c�.
Cztery dni temu Triada Z�otego Kr�gu wynaj�a Martinsa, aby przerzuci�
trzydzie�ci
milion�w dolar�w z Bangkoku do Ameryki. Triada potajemnie negocjowa�a kupno
kasyna
w Atlantic City, inwestycja ta zosta�a podyktowana zbli�aj�cym si� przej�ciem
Hongkongu przez
komunist�w w 1997 roku. Trzydzie�ci milion�w, powierzone Martinsowi,
przeznaczono na
�ap�wki dla ameryka�skich polityk�w, przyw�dc�w mafii i zwi�zkowych oraz zarz�du
gier
hazardowych. Bez �ap�wek nie b�dzie kasyna.
P�ac�c Martinsowi hojnie, Z�oty Kr�g wyznaczy� mu jednak nieprzekraczalny
termin. Mia�
jeden miesi�c na przerzucenie forsy do Ameryki. Triada � to odpowiednik
sycylijskiej mafii
w Hongkongu, ale Martins nie widzia� zbyt wiele podobie�stw miedzy nimi. Triada
istnia�a
d�u�ej, by�a lepiej zorganizowana, gro�niejsza i niesko�czenie bogatsza. W
por�wnaniu z ni�
Sycylijczycy to dzieci zagubione w lesie. P�n� wiosn� w Z�otym Kr�gu toczy�a
si� walka
o w�adz�. Kiedy si� sko�czy�a, poprzedni przyw�dcy byli albo martwi, albo
zostali zmuszeni do
wycofania si�. Zast�pili ich m�odsi i bardziej bezlito�ni � nazywani G�owami
Smoka � liderzy,
nie toleruj�cy wym�wek ani nie okazuj�cy pob�a�ania. Ostrzegli Martinsa, �e
pieni�dze na
�ap�wki musz� znale�� si� w Ameryce na czas albo zostanie uznany za kogo�, na
kogo nie mo�na
liczy�.
Pogr�ki? Jak najbardziej.
Do dzisiaj by� przekonany, �e uda mu si� to zrobi�. Mia� dobr� organizacj� i
zdolnych ludzi.
Ale rano otrzyma� telegram, kt�ry zje�y� mu w�osy na g�owie. Z�oty Kr�g
wyznaczy� mu nowy,
nieprzekraczalny termin. Zadanie trzeba wykona� w dwa tygodnie.
Martins mia� mniej szans na dotrzymanie tego terminu ni� �nie�ka w piekle na to,
�e nie
stopnieje. Na jego nieszcz�cie nowi przyw�dcy Triady chcieli pokaza� swoj�
w�adz�. Martins
teraz musia� mie� do czynienia z grup� ajatollah�w.
� W walce miedzy tob� i ��tkami stawiam na ��tk�w � oznajmi� Hocq.
Charles zorganizowa� spotkanie z Triad�, w�a�cicielami kasyna i cz�onkami mafii
ameryka�skiej. On i Martins nic nie wsk�rali. Zmiana terminu nie wchodzi�a w
gr�. Je�eli kupno
kasyna nie przejdzie wed�ug planu, Triada straci miliony dolar�w na honoraria
prawnik�w,
bezzwrotne depozyty i wcze�niej wyp�acone �ap�wki.
Martins poprosi� o dodatkowe pieni�dze na pokrycie zwi�kszonych koszt�w
zwi�zanych
z dotrzymaniem nowego terminu. Pro�ba odrzucona. Pr�bowa� wtedy wycofa� si� z
interesu.
Pro�ba odrzucona. Chi�czycy nie mieli czasu na wprowadzanie nowych ludzi.
Martins dosiada�
tygrysa i nie m�g� z niego zsi���.
Albert Martins by� pi��dziesi�ciopi�cioletnim, wysokim Amerykaninem o ko�cistej
twarzy,
zielonych oczach i z lekk� blizn� na czubku nosa po operacji plastycznej.
Przeszczepy
farbowanych w�os�w przys�ania�y bia�e kawa�ki odbarwionej sk�ry. Swe niebieskie
oczy ukry�
pod szk�ami kontaktowymi zielonego koloru. Dieta i odsysanie t�uszczu sprawi�y,
�e wa�y�
o kilka kilogram�w mniej ni� kiedy� w Wietnamie.
Zmiana wygl�du, dokonana pi�tna�cie lat temu, by�a konieczna, gdy� go �cigano.
Albert Martins to jeden z wielu pseudonim�w, kt�rych u�ywa�, kiedy z �on�
uciekli
z Sajgonu po wkroczeniu komunist�w. Dla nich wojna jeszcze si� nie sko�czy�a.
Oficjalnie nie
�yli. Nieoficjalnie genera� wietnamski wzi�� sobie za punkt honoru, �e ich
odszuka. Krait � tak
nazywali go prze�ladowcy � by� �cigany i nie wierzy� nikomu.
Krait, nazwisko przybrane w Sajgonie, to nazwa jadowitego w�a wietnamskiego.
W ostatnich dniach wojny wietnamskiej Martins przes�uchiwa� agenta
komunistycznego, kt�rego
zakatowa� prawie na �mier�. Jednak agent nie zdradzi� swojej kom�rki.
Wiedzia�, �e Martins znany jest z brutalno�ci. Zdaj�c sobie spraw� z tego, �e
prze�ladowca
w ko�cu zwyci�y, przegryz� aort� na przegubie i wykrwawi� si� na �mier�. Zanim
umar�, napisa�
dwa s�owa w�asn� krwi� na �cianie celi: Krait � prawdziwe nazwisko Martinsa. Ten
incydent
sprawi�, �e agent CIA by� kilka dni w szoku.
Zani. Szare oczy
Irytacja Martinsa w stosunku do Paula przerodzi�a si� w kontrolowan� w�ciek�o��
i strach.
Oble�ny grubas sta� si� niebezpieczny dla Fabienne. I w�a�nie dlatego Albert
wezwa� psy.
� Zani jest tygrysic� � zachichota� grubas. � Troch� nie�mia�a, ale o silnym
seksualnym
apetycie. Ci�gle nie mia�em jej dosy�. Wiesz, dlaczego mnie wybra�a? Powiedzia�a
nazi�cie:
�Chc� i�� do ��ka z najbrzydszym tutaj m�czyzn��. Wyobra�asz sobie? Kochanie
si� ze mn�
by�o dla niej kar�. Kar� za przyjemno��, jak� czerpie z seksu. Kara i
przyjemno��. Dla
sadomasochist�w to jedno i to samo. Zosta�a moj� niewolnic�. Robili�my wszystko,
co mo�na
sobie wyobrazi�. � Westchn��. � Jutro rano jad� do Pary�a na spotkanie z
prywatnym
detektywem. By� agentem wywiadu, wi�c zna sw�j fach. Znajdzie mi moj� Zani.
Martins zacisn�� pi�ci. Nie mia� zamiaru pozwoli�, aby du Carri wy�ledzi�
dziewczyn�.
Przypu��my, �e ten prywatny detektyw trafi po �ladach Zani do miasta Ho Szi
Mina, jak
komuni�ci nazywali Sajgon. Ten trop na pewno doprowadzi wietnamskiego genera�a
do Martinsa
i Fabienne. Je�li du Carri dotrze do Pary�a, to koniec dla Fabienne.
Wzi�wszy walkie-talkie, Martins wsta� zza sto�u i spojrza� na psy. Opu�ciwszy
praw� r�k�,
zacisn�� j� w pi�� i wskaza� g�ow� na du Carriego. Wilczury spokojnie utworzy�y
p�kole wok�
krzes�a grubasa.
� Jeste�cie takie pi�kne. � Paul u�miechn�� si� do zwierz�t. Przysz�y�cie
za�piewa� mi
serenad�, czy tak? � Spojrza� na Martinsa. � Ci�gle czekam, aby pozna� twoj�
�on�.
� Ten tw�j detektyw � spyta� Martins � jak on si� nazywa?
� Jean Paul Boussuet. Dlaczego pytasz?
� Co wie o Zani?
Du Carri ofiarowa� �y�k� duszonego kr�lika psom, ale one go zignorowa�y.
� Poda�em mu kr�tki rysopis. Nie wiem dok�adnie, jak wygl�da, przecie� mia�a
mask� na
twarzy. On chce popyta� nazist�, ale to strata czasu. Szwab nie b�dzie nic
opowiada� o swoich
go�ciach, je�li zale�y mu na urz�dzaniu orgii.
� A ty pyta�e� Szwaba o Zani? � docieka� Martins.
� Ju� m�wi�em, �e to strata czasu. Zaoferowa�em �obuzowi pieni�dze, a nawet
bezp�atny
pobyt w mojej klinice. Za choler� nie chcia� nic gada�. Wszystko, co mog�em
zrobi�, to zostawi�
mu numer telefonu. Je�li Zani zapragnie zobaczy� si� ze mn� znowu, skontaktuje
si� z nim, a on
da mi zna�.
Du Carri prze�kn�� kawa�ek duszonego kr�lika, kt�rym psy wzgardzi�y.
� Dowiedzia�em si�, �e wtedy by�a pierwszy raz na przyj�ciu. My�l�, �e nazista
j� r�wnie
ma�o zna jak i ja.
� Wsta� i odejd� od sto�u � warkn�� Martins.
� Co?
� Wstawaj.
� Jeszcze nie sko�czy�em obiadu. Niech Chi�czycy poczekaj�.
Martins zagwizda�. Psy wskoczy�y na grubasa, przewracaj�c go razem z krzes�em na
kamienn� pod�og�. Wrzeszcz�c znikn�� pod warcz�cymi zwierz�tami.
Albert gwizdn�� znowu i psy cofn�y si�.
� Id� do tamtych drzwi na drugim ko�cu sali bankietowej � rozkaza�.
Du Carri z trudem usiad� na posadzce.
� Ty sukinsynu, czy� ty zwariowa�?
� M�wi� ci, id�!
� Do cholery z tob�, te bydlaki mog�y mnie zabi�. Jestem pokrwawiony. Co to,
jaki� �art?
� Je�li nie wstaniesz, poszczuj� ci� zn�w psami.
Dysz�c ci�ko du Carri podni�s� si� i patrzy� na Martinsa.
� Na mi�o�� bosk�, dlaczego? Spotkali�my si� w interesach, a nie dla �art�w.
Albert powiedzia� co� przez walkie-talkie i je wy��czy�.
� Id� tam � powt�rzy�, wskazuj�c na koniec sali bankietowej. � Ja i psy
p�jdziemy za tob�.
Je�eli spr�bujesz biec, rozerw� ci� na strz�py.
Paul dotkn�� twarzy i spojrza� na zakrwawione palce. Nie ba� si�, ale by�
w�ciek�y i ura�ony.
Nienawidzi�, kiedy z niego drwiono.
� Nie zapomn� ci tego � zaznaczy�. � Od jutra znajd� sobie kogo innego do
zajmowania si�
twoimi pieni�dzmi.
� Ruszaj � rzek� Martins.
Martins, du Carri i psy w ciszy mijali zawieszone na �cianach �redniowieczne
gobeliny,
strza�y, miecze i dzidy. Zatrzymali si� przy starych drewnianych wrotach. Psy
nie odrywa�y
b�yszcz�cych �lepi od naburmuszonego grubasa.
� Otw�rz drzwi � rozkaza� Martins. � Po prostu wyci�gnij rygiel i odsu� si�.
Dobrze. Teraz
wejd� do korytarza. Troch� historii ci si� przyda. System alarmowy pochodzi z
czternastego
wieku i ci�gle dzia�a.
� Niech ci� szlag trafi � zakl�� du Carri.
Wszed� do s�abo o�wietlonego korytarza, wy�o�onego szorstkimi kamieniami.
Za�lepiony
w�ciek�o�ci� chwiejnie zrobi� krok naprz�d i obejrza� si� przez rami� na
Martinsa, kt�ry m�wi�
co� do nadajnika.
� No, a teraz co? � zapyta� grubas.
Martins gwizdn�� i psy wybieg�y z korytarza. �wiat�o z sali bankietowej
zarysowywa�o jego
sylwetk�.
� Za bardzo si� zbli�y�e� do nas � powiedzia� i zaryglowa� drzwi.
Du Carri zwiesi� g�ow� i zastanawia� si�, jak wyt�umaczy si� z tego wieczoru
�onie. My�la�
o zem�cie na Martinsie. Nagle poczu� powiew zimnego powietrza. Us�ysza� d�wi�k
olbrzymiego
ko�owrotu i brz�czenie �a�cuch�w. Kiedy co� zagrzmia�o, spojrza� w g�r� i
zobaczy�
rozsuwaj�cy si� sufit w ko�cu korytarza. Grad kamieni posypa� si� do �rodka.
Przez kilka sekund
patrzy� zafascynowany, jak g�azy spada�y i toczy�y si� ku niemu.
System alarmowy.
Oparty o �cian�, przera�ony zas�oni� g�ow� r�kami i zacz�� wrzeszcze� do
Martinsa, by
otworzy� drzwi. Sufit odsuwa� si� coraz dalej, kamienie z hukiem zawala�y
przej�cie wznosz�c
py� wiek�w. Du Carri postanowi� ucieka�. Zrobi� dwa kroki w kierunku sali
bankietowej, kiedy
spadaj�cy blok granitu powali� go na pod�og�.
B�dzie wygl�da�o na wypadek, pomy�la� Martins. Nic to nowego we Francji. Ka�dy w
tym
kraju je�dzi jak nieprzytomny. Cia�o i samoch�d zostan� zepchni�te ze ska�y.
Martins i Fabienne stali przy gotyckich oknach w sypialni i patrzyli na
podw�rzec zamku,
znajduj�cy si� dwa pi�tra ni�ej. By� mi�y, ch�odny zmierzch. Zabudowania
Avignonu, jeszcze
widoczne, br�zowi�y si� w blasku zachodz�cego s�o�ca.
� Omal nas nie odkry� � kontynuowa� Martins. � Bogu dzi�ki za problemy z Triad�.
Inaczej
nigdy nie dowiedzia�bym si� o paryskim epizodzie.
� Mo�emy porozmawia� o tym p�niej.
Martins uj�� jej twarz w swoje r�ce. By�a pi�kna niemal nie do zniesienia.
Prawdziwy prezent
od Boga. Czasami zastanawia� si�, czy taka ol�niewaj�ca uroda nie znaczy wi�cej
ni� geniusz.
Zwraca�a uwag� m�czyzn w Sajgonie ju� jako dziewczynka. Jej ojciec stale
odrzuca� wszystkich
adorator�w, z kt�rych jeden w ko�cu go zastrzeli�. P�niej siostrzeniec ojczyma,
op�tany jej
urod�, roztrzaska� mu czaszk� kluczem samochodowym. Zanim Fabienne sko�czy�a
pi�tna�cie
lat, zgin�o przez ni� ju� trzech m�czyzn.
Martins poczu�, �e oplata go ramionami, a jej cudowny, zmys�owy u�miech wyzwala
w nim
�ar. Serce zacz�o bi� mu szybciej. Ten u�miech m�wi�, �e pragnie zatopi� go w
swojej
zmys�owo�ci i odczu� jego rozkosz, jakby by�a jej w�asn�.
Patrz�c w jej szare oczy, wr�czy� Fabienne czarn� sk�rzan� mask�, kt�r� trzyma�
w r�ce.
� Poka� mi, co ty i du Carri robili�cie w Pary�u � powiedzia�.
Rozdzia� 1
Erika Styler pomy�la�a, �e przecie� nie zawsze b�dzie tak wygrywa�. Wcze�niej
czy p�niej
dostanie w ty�ek. Od siedemnastego roku �ycia by�a hazardzistk�, dostatecznie
d�ugo, �eby
wiedzie�, i� jednego dnia t�usto, a drugiego pusto. Lecz tego wieczora w ci�gu
dziesi�ciu godzin
wygra�a w pokera dwie�cie dziesi�� tysi�cy dolar�w.
Najwi�cej przegra� Charles Hocq, kar�owaty, czterdziestoletni Euroazjata,
finansista,
poszukiwany za kradzie� pi�ciuset milion�w dolar�w z banku. Grali na jachcie
Hocqa,
zacumowanym w portoryka�skim porcie San Juan. Jacht nosi� imi� jego zmar�ej
siostry Rachelle,
wypisane na burcie du�ymi z�otymi literami.
Nazwa ta przypomnia�a Erice to, co us�ysza�a kiedy� od Texasa Billy�ego
Quinniego,
sze��dziesi�ciopi�cioletniego karcianego wygi, kt�ry odwa�ny by� jak lew, gdy
mia� kart�.
Opowiada�, i� natkn�� si� na pann� Rachelle we w�asnej osobie. Tak go to
przestraszy�o, �e
przesz�y mu ciarki po plecach i omal nie narobi� w portki.
� Przecie� ona nie �yje od ponad dwudziestu lat � powiedzia�a wtedy Erika. � Czy
mam z�e
informacje?
� Sze�� miesi�cy temu � ci�gn�� Texas Billy Quinnie � gra�em w pokera na jachcie
Hocqa na
Haiti. W nieca�� godzin� umoczy�em pi��dziesi�t baniek. Musia�em pomy�le�, co
robi� nie tak
i wyszed�em przej�� si� po pok�adzie. Przypili�o mnie, wi�c otwieram pierwsze z
brzegu drzwi,
wchodz� i rozgl�dam si� za kiblem. A tu nagle patrz�: siostra Hocqa!
Billy Quinnie wzdrygn�� si�.
� Wygl�da�a jak siedemnastolatka. Tyle akurat mia�a lat, kiedy umar�a. To
znaczy, widz� jej
zabalsamowane cia�o, le��ce w z�otej trumnie inkrustowanej ko�ci� s�oniow�.
Zw�oki wystrojono
w bia�� sukni� i obwieszono bi�uteri�. Jakby tego by�o ma�o, �eby mi si� zje�y�
w�os na g�owie,
obok trumny sta� st� nakryty na dwie osoby. Wydawa�o si�, �e zaraz si�dzie do
kolacji
z braciszkiem Charliem. Zorientowa�em si�, �e znalaz�em si� w kajucie Hocqa.
Erika nie bardzo wiedzia�a, co o tym wszystkim s�dzi�. By�a to makabryczna
historia, ale te�
Hocq miewa� koszmarne pomys�y. Kiedy� wyda� przyj�cie. Go�cie mieli przebra� si�
za swoje
ulubione, nie�yj�ce ju� postaci. Sam wyst�pi� jako Wbijacz na Pal.
Za ka�dym razem, kiedy wchodzi�a na jacht, post�powa�a tak samo: z trapu
kierowa�a si� do
sto�u i zasiada�a do powa�nej gry, a kiedy gra si� ko�czy�a, na z�amanie karku
p�dzi�a na
lotnisko. Z Hocqa by� kawa� bezwzgl�dnego, podst�pnego drania. Nie mia�a zamiaru
sp�dza�
w jego towarzystwie ani minut d�u�ej, ni� to konieczne.
Do jedynej poci�gaj�cej w nim rzeczy nale�a�y jego pieni�dze. Jednak ten
finansowy geniusz
przy kartach okazywa� si� g�upcem i jak wszyscy g�upcy, kt�rzy zajmuj� si�
hazardem, wierzy�,
�e rachunek prawdopodobie�stwa przyniesie mu wygran�. Jak dot�d Erika nie
zauwa�y�a, �eby
to si� sprawdza�o. W ci�gu dw�ch lat przegra� z ni� prawie milion dolar�w.
Jako zbieg, poszukiwany na wielk� skal�, powinien by� aresztowany w momencie,
gdy jego
jacht zarzuca� kotwic� na portoryka�skich wodach. Tymczasem Rachelle spokojnie
ko�ysa�a si�
w porcie San Juan, przycumowana niemal pod oknami Urz�du Celnego Stan�w
Zjednoczonych.
Hocq mia� wysoko postawionych przyjaci�.
Erika wiedzia�a, dlaczego m�g� czu� si� tak swobodnie. Dzi� przy trapie musia�a
pokaza�
sw�j paszport dw�m osobnikom w garniturach. Obaj postur� przypominali goryli.
Byli to
detektywi z policji w San Juan po cywilnemu.
� Pieni�dze s� jak gn�j � powiedzia� Hocq do Eriki. � Rozrzu� je, a zobaczysz,
jakie
zbierzesz plony.
Mia� g�ow� do interes�w, to pewne. Kiedy� Erika by�a �wiadkiem, jak prowadzi�
trzy
rozmowy telefoniczne w trzech r�nych j�zykach jednocze�nie i panowa� nad ka�d�.
Grali wtedy
w karty, wi�c s�ysza�a rozmow� po angielsku. Trzy razy podnosi� cen� za obiecan�
dostaw�
broni, zmuszaj�c klienta do tego, aby przep�aci�, gdy� w przeciwnym wypadku bro�
trafi�aby do
r�k jego najwi�kszego wroga. Sfinalizowanie transakcji zaj�o Hocqowi mniej ni�
godzin�
i przynios�o mu pi�ciomilionowy procent.
Dzisiejszego wieczoru siedzia� przy okr�g�ym stole w salonie na jachcie, odziany
w r�cznik
i bia�e kowbojskie buty. Na jego go�ych piersiach i ramionach je�y�y si� srebrne
ig�y do
akupunktury. Na szyi, na cienkim z�otym �a�cuszku, mia� zawieszon� komputerow�
dyskietk�.
Podobno zawiera�a dane o jego kontach bankowych, transakcjach narkotykowych,
�ap�wkach
oraz inwestycjach w turystyk� w Wietnamie. Nie zdarzy�o si�, �eby Erika widzia�a
go bez
dyskietki.
Podczas gry Werner Tautz � zielonooki, trzydziestoletni niemiecki kulturysta w
ciemnych
okularach i obci�tych d�insach � robi� Hocqowi zastrzyki z witaminy B12. Po
ka�dym zastrzyku
ca�owa� Charlesa w policzek, co sprawia�o, �e na twarzy defraudanta pojawia� si�
radosny
u�miech pi�cioletniego dziecka. Tautz, w opinii Eriki, by� m�sk� kurw� i przez
��ko robi�
karier�. Je�li nie tkwi� przy stole, pomaga� niskiemu, u�miechni�temu
Wietnamczykowi podawa�
w salonie jedzenie i drinki z baru. Oficjalnie Niemiec uchodzi� za kierowc� i
osobistego trenera,
a czasami goryla Hocqa. Nieoficjalnie dostarcza� mu narkotyk�w i m�odych
ch�opc�w. Erika
wierzy�a, �e za odpowiedni� zap�at� got�w by� nawet je�� z pod�ogi.
Mimo tych poca�unk�w i zastrzyk�w szcz�cie nie dopisywa�o Hocqowi. Erika
czyta�a
w nim jak w otwartej ksi�dze i wiedzia�a, dlaczego ci�gle przegrywa�. Mo�e i by�
geniuszem
finansowym, ale w pokerze nie potrafi� zapanowa� nad sob�. Hazardzist� trzeba
si� urodzi�.
Sztuki panowania nad emocjami nie mo�na si� nauczy�.
Erika Styler � trzydziestodwuletnia, zgrabna, �adna kobieta � by�a zawsze
opalona i mia�a
mocno zarysowany podbr�dek. W hazardzie przestrzega�a zasady: je�li masz z��
kart� � wycofaj
si�, a jak dobr� � wyci�nij z przeciwnika fors�. Zawsze mia�a si� na baczno�ci.
Uwa�nie
obserwowa�a innych graczy, a sama pilnowa�a si�, �eby �adnym ruchem czy w
jakikolwiek inny
spos�b nie zdradzi�, jak� dosta�a kart�. Dla utrzymania dobrej kondycji
uprawia�a jogging i nie
jada�a mi�sa. Z medykament�w za�ywa�a wy��cznie aspiryn� i witaminy.
Gra o wielkie pieni�dze by�a jej �ywio�em. Gra�a, poniewa� lubi�a stale
potwierdza� w�asne
umiej�tno�ci. Jej przeciwnikami byli najwy�szej klasy kombinatorzy, handlarze
narkotyk�w,
prawnicy pozbawieni prawa wykonywania zawodu, azjatyccy bankierzy, sprzedajni
maklerzy,
meksyka�scy politycy i osobnicy pokroju Charlesa Hocqa. Wszyscy oni istnieli dla
niej tylko
jako przeciwnicy w pokerze. Interesowa�a j� wy��cznie gra oraz zwi�zane z ni�
rozkosze
wygrywania i przegrywania.
Zazwyczaj by�a jedyn� kobiet� w�r�d graczy i dzisiejszy wiecz�r nie nale�a� do
wyj�tk�w.
Gra�o z ni� czterech niez�ych kombinator�w, trzech z nich ju� spotka�a. Opr�cz
Hocqa zna�a
Abby�ego Langwaya, zasuszonego prawnika z Nowego Jorku, kt�ry zajmowa� si�
stron� prawn�
wi�kszo�ci interes�w Hocqa. Ostatnio trafi� na pierwsze strony gazet, gdy� znowu
uda�o mu si�
wybroni� Andy�ego Lama, chi�skiego biznesmena z Manhattanu. Doprowadzi� do
umorzenia
sprawy o narkotyki i po raz trzeci uratowa� go od pud�a.
Erika podejrza�a Lama o handel bia�ym proszkiem. Widywa�a go na jachcie, gdy
konferowa�
z Langwayem i Hocqiem w kajucie. Co do Hocqa, to w�r�d r�nych jego ciemnych
interes�w nie
zabrak�o te� i narkotyk�w, wi�c ci trzej mieli o czym rozmawia�. Langway za�
by�by lepszym
graczem, gdyby nie zdradzaj�cy go odruch pocierania palcami �eton�w, gdy
blefowa�.
Erika zna�a tak�e Sala Altabur�, kr�pego pi��dziesi�cioletniego Amerykanina
w�oskiego
pochodzenia, kt�ry w imieniu swego wuja mafiosa kierowa� najwi�kszym w
Filadelfii zwi�zkiem
robotnik�w budowlanych. Gra� z przymkni�tymi oczami, od czasu do czasu wodz�c
palcami po
linii w�os�w, zaczynaj�cej si� tu� nad brwiami. Par� razy pr�bowa� dobiera� si�
do Eriki, ale nic
z tego nie wysz�o. Nigdy nie umawia�a si� z graczami.
Kocha�a si� w m�czy�nie, kt�ry mia� wi�cej zimnej krwi ni� ktokolwiek inny,
nawet ni� ona
sama. Zakocha�a si� w nim od pierwszego wejrzenia, gdy� jego opanowanie czyni�o
go tak
poci�gaj�cym, i� uleg�aby mu nawet w samochodzie p�dz�cym nad przepa�ci�.
Jedynym graczem, kt�rego nie zna�a, by� czterdziestoletni, ma�y Chi�czyk
imieniem Deng.
Ubrany w garnitur i krawat, nie poci� si� i nigdy si� nie u�miecha�. Jak dot�d,
nie odezwa� si� ani
s�owem. By�o w nim co�, co nie pozwala�o si� do niego zbli�y�.
Hocq jak zawsze sprawia� wra�enie czaruj�cego �wirusa, kt�remu mog�o odbi� w
najmniej
oczekiwanym momencie. Erika ignorowa�a zar�wno jego grzechy przesz�o�ci, jak i
przebieg�o��.
Wiedzia�a, �e to maniakalny egocentryk, kt�ry walczy� o dominacj� i zawsze
chcia� postawi� na
swoim. Nie potrafi� p�j�� na kompromis i sprzeciwia� si� wszystkiemu, co
ogranicza�o jego
swobod�. Ale w pokerze by� jej ofiar�, frajerem do robienia na szaro. Chuckles*
[*Chucklehead
� cymba�, b�cwa�.], jak go nazywa�a, m�g� sobie do woli rwa� z�bami na strz�py
karty, albo
gry�� wargi do krwi, zw�aszcza gdy straci� du�� sum�. Raz sprawdzi�a go na
blefie i omal nie
ud�awi� si� z w�ciek�o�ci.
W styczniu w Panamie ogra�a Charlesa na dziewi��dziesi�t tysi�cy dolar�w. Ta
przegrana,
jak si� p�niej dowiedzia�a, tak rozjuszy�a Hocqa, �e ukr�ci� �eb kotu i obdar�
zwierzaka ze
sk�ry. A ten sam facet by� przecie� doradc� finansowym p� tuzina azjatyckich
rz�d�w.
Przewidzia� dwa ostatnie krachy na gie�dzie, czym ocali� Erice kup� pieni�dzy.
Wysy�a� jej r�e
na urodziny i przys�a� kondolencje, kiedy ojciec dziewczyny zosta� zamordowany.
Ta brutalna �mier� zmusi�a Erik� do przeanalizowania stosunk�w, jakie ��czy�y j�
z Hocqiem. Oczywi�cie w�cieka� si�, �e ogrywa�a go kobieta. Niestety, przy jej
umiej�tno�ciach
by�o raczej ma�o prawdopodobne, �eby kiedykolwiek z ni� wygra�. Ale m�g� zrobi�
jej co� z�ego,
ta my�l nie dawa�a Erice spokoju. By�a tak samo twarda dla Hocqa, jak dla
ka�dego innego
gracza. Poker jest gr� na pieni�dze, a nie zabaw� dla zabicia czasu; �eby
wygra�, idzie si� na
ca�o��. Erika wiedzia�a, na jakim �wiecie �yje; gra�a wed�ug swoich regu� i
odnosi�a sukcesy.
Jacht zaczyna� dzia�a� jej na nerwy. Obawiaj�c si�, �e kt�ry� z wrog�w m�g�by go
porwa�,
Hocq przemieni� Rachelle w p�ywaj�c� fortec�. Z pocz�tku podnieca�o j� to, �e
gra toczy si�
w�r�d uzbrojonych stra�nik�w i karabin�w maszynowych. Jednak dreszczyk emocji
szybko si�
ulotni�, kiedy pr�bne strza�y rozleg�y si� w�a�nie wtedy, gdy Erika pr�bowa�a
dokupi� fula.
Znienawidzi�a ukryte kamery, reflektory, alarmy, ochroniarzy z broni�,
patroluj�cych jacht
dwadzie�cia cztery godziny na dob�. Jednak�e Hocq jako gospodarz wypad� bez
zarzutu.
Poniewa� gra trwa�a kilka dni, Erika dosta�a kajut�, w kt�rej mog�a si� przebra�
lub zdrzemn��.
Pomieszczenie by�o urz�dzone z przepychem � dwie du�e sypialnie ozdobione
orientalnymi
antykami, w salonie za� wy�o�ono r�ow� wyk�adzin� na ca�� pod�og�, a na �cianie
wisia�
oryginalny Picasso. W telewizji mog�a ogl�da� wiadomo�ci CNN i ameryka�skie
opery mydlane.
Na Rachelle znajdowa�y si� r�wnie� si�ownia, miniszpital, sala kinowa i
dyskoteka, w kt�rej
rzuca� si� w oczy ogromny olejny portret siostry Hocqa. Kiedy� w czasie
zwiedzania jachtu Erika
zauwa�y�a, �e w ka�dym pomieszczeniu s� fotografie Rachelle, co uzna�a za troch�
niesamowite.
Go�ciom nie pokazywano pokoju, w kt�rym le�a�a Rachelle w trumnie.
Erika przebiera�a si� do gry w swojej kajucie, gdy zadzwoni� Hocq. Od razu, jak
zwykle,
zacz�� nawija�, jakby dopiero przed chwil� wyszed�.
� Sensem �ycia Charlesa jest rewan� � powiedzia�. � To dziecinne, ale ja tego
��dam. Dzi�
b�dziemy gra� dot�d, a� Charles wygra. Mniejsza o to, jak d�ugo to potrwa.
Erika od�o�y�a s�uchawk� i spojrza�a w lusterko. Ze z�o�ci zazgrzyta�a z�bami.
A� Charles
wygra. Niedoczekanie. Chucklesowi pr�dzej kaktus wyro�nie na ty�ku, ni� mu
poka�e, �e da�a si�
zastraszy�.
Nie by�a w�asno�ci� tego drania. Po zabawk� niech idzie do K-Marta* [*Sie� dom�w
towarowych.]. Cymba� o tym nie wiedzia�, �e w�a�nie sam przyczyni� si� do tego,
co mia�o go
spotka�. Teraz Erika zamierza�a zgnoi� gada. Dzisiejsza gra b�dzie ich ostatni�.
W salonie, tu� po �wicie, Erika par� as�w wygra�a od Hocqa jedena�cie tysi�cy
dolar�w.
Wygrywa�a, czy przegrywa�a, nigdy nie da�a po sobie pozna� emocji. Gracze
nazywali j�
Lodowat� Ksi�niczk�, zimn� bab�, kt�ra nikomu nie popu�ci. Ksi�niczki nie
graj� w pokera
dla zabawy.
Przez okienko wida� ju� by�o s�o�ce, kt�re pomara�czowym blaskiem zalewa�o El
Moro,
ogromny szesnastowieczny fort zbudowany przez Hiszpan�w. W starej cz�ci San
Juan, na
szczycie wzg�rza nad portem, dzwony ko�cielne wita�y nowy dzie�. Wychodz�cy w
morze statek
wycieczkowy zahucza� trzy razy. Kiedy po sko�czonej grze Erika opuszcza�a
Rachelle, te�
chcia�o jej si� zahucze�.
Langway oznajmi�, �e wypada z gry. Przegra� pi��dziesi�t tysi�cy dolar�w.
Wystarczy jak na
jedn� noc.
� O kt�rej jutro wyp�ywamy? Albo raczej powinienem powiedzie�, dzi�? � zapyta�.
� W po�udnie � odpowiedzia� Hocq. � Nigdy nie zostaj� za d�ugo w jednym miejscu.
� Co z nasz� gr�?
� A co ma by�?
Prawnik potrz�sn�� g�ow�.
� Otrze�wiej! A jak inni nie zjawi� si� na dwunast�? Odp�ywamy bez nich?
Hocq zerkn�� na swoje beznadziejne karty.
� Ich sprawa, powinni by� punktualni. Teraz, je�eli pozwolisz, chcia�bym w
rewan�owej
partyjce odzyska� swoje pieni�dze od panny Styler. Zanim wyruszymy, sko�czymy
gr�. �pij
spokojnie, mecenasie.
Dobra nasza, pomy�la�a Erika, chwa�a Bogu. Za sze�� godzin b�dzie wolna. Nie
mia�a
zamiaru �eglowa� po siedmiu morzach, a� do Cymba�a u�miechnie si� szcz�cie.
Nawet gdyby
sze�ciu godzin nie starczy�o na to, �eby si� odegra�, te� nie dosta�aby zawa�u.
Jako nast�pny odszed� ponury pan Deng z osiemdziesi�cioma tysi�cami dolar�w
wygranej.
Hocq nie znosi�, gdy kto� wstawa� od sto�u z wygran�, ale najwidoczniej Deng by�
kim�
szczeg�lnym. Erika obserwowa�a, jak Cymba� k�ania� si� w pas wychodz�cemu
Chi�czykowi,
polecaj�c dw�m stewardom, Wietnamczykom w bia�ych marynarkach, by odprowadzili
go do
kajuty i byli na ka�de jego zawo�anie. Czy ba� si� Denga, czy tak jej si� tylko
zdawa�o?
Po p�godzinie Altabura o�wiadczy�, �e ma dosy�. Nie zdziwi�o jej, gdy
stwierdzi�, �e straci�
dwadzie�cia pi�� tysi�cy dolar�w, poniewa� gra� kiepsko. Jednak�e zaskoczy�o j�
to, �e wsadzi�
szpil� Hocqowi.
� Lodowata Ksi�niczka zabra�a mi troch� szmalu � powiedzia� � ale to nic w
por�wnaniu
z tym, jak ciebie za�atwi�a. Ile to ju� lat min�o, kiedy wygra�e� z ni� chocia�
jedno rozdanie?
Chryste, przecie� ty siedzisz u niej w kieszeni! Ca�ym swoim chudym ty�kiem.
Mo�e nie?
Przegra�e� ju� chyba tyle, �e wystarczy�oby na sp�at� ca�ego narodowego d�ugu
pieprzonej
Gwatemali!
Erika wpatrywa�a si� w swoje karty. Nie mieszajcie mnie do tego, k���cie si�
miedzy sob�,
durnie. Altabura mia� czelno�� wyjecha� z takim tekstem, poniewa� po stracie
pieni�dzy znalaz�
pow�d, �eby si� upi� i wla� w siebie trzy pina coladas. Altabura by� figur� w
mafii swojego wuja.
Przyzwyczai� si� do pomiatania lud�mi. Ale teraz znajdowa� si� daleko od domu i
mia� do
czynienia z Hocqiem.
Czerwony na twarzy defraudant po�o�y� d�onie na stole i westchn��:
� Dzi�kuj� za gr�, Sal. Tw�j nieokie�znany zmys� obserwacji jest nieco
prowokuj�cy. Jak to
si� sta�o, �e wcze�niej nie zwi�zali�my si� uczuciowo? Radz� ci, �eby� nie
zag��bia� si� w analiz�
moich przegranych. Innymi s�owy: zamknij sw�j w�oski ryj, zanim wybij� ci oko i
wy�l� poczt�
twojemu wujowi.
Erika dostrzeg�a, �e drgn�a mu powieka, nerwowo zatar� r�ce i spojrza� w
okienko na
wschodz�ce s�o�ce. Dwa razy prze�kn�� �lin�, u�miechn�� si� do Hocqa i
powiedzia�:
� Uspok�j si�.
Zwr�ci� si� do Eriki i z�o�y� jej propozycj�, �eby przysz�a go pocieszy� w
kajucie. Nie
zareagowa�a.
� No, skoro nie mog� mie� ciebie, s�odki buziaczku � powiedzia� Altabura � musz�
zorganizowa� sobie co� innego.
Pu�ci� oko do Hocqa, ten kiwn�� ze zrozumieniem. Na jachcie by�o kilka
prostytutek � towar
importowany ze Stan�w Zjednoczonych na os�od� interes�w z Hocqiem. Ju� wcze�niej
Erika
zauwa�y�a par� kurewek o ptasich m�d�kach, opalaj�cych si� na pok�adzie.
Poniewa� Altabura
�yczy� sobie towarzystwa, jaka� �pracuj�ca dziewczyna� zostanie teraz wyrwana ze
snu
z rozkazem stawienia si� do pracy.
Przy stole zostali tylko Erika i Charlie. By�a do przodu na prawie dwie�cie
pi��dziesi�t
tysi�cy dolar�w. Cymba� nie mia� nawet dwudziestu tysi�cy. Je�eli szcz�cie jej
dalej dopisze,
wyko�czy go w par� minut. Grali va banque. Przegrana r�ka i ju� po nim.
Niezamierzenie da� jej fory nierozwa�nymi posuni�ciami i tym, �e wchodzi� do
ka�dej puli.
Jak szybko si� przejedzie? Jeszcze najwy�ej dwa, trzy rozdania. Teraz musia�a
gra� ostro � im
wcze�niej on padnie, tym pr�dzej ona pojedzie na lotnisko.
S�czy�a wod� Perrier. Hocq pos�a� po now� tali�. Czy to mo�e odwr�ci� jego
niefart? Nie ma
mowy. Ju� osiem razy zmienia� tali� i nic mu to nie pomog�o. B�dzie przegrywa�,
a� przestanie
wchodzi� z pust� r�k�.
W grach o wysokie stawki hazardzi�ci sami nie rozdawali kart. Kto� niezale�ny
rozdawa�
i przek�ada� karty, by gracze nie szachrowali.
Tego wieczora zajmowa� si� tym Frank, �ysiej�cy Haita�czyk z kasyna w San Juan.
Dzisiaj
stale musia� znosi� objawy frustracji Hocqa � wrzaski i rasistowskie wyzwiska,
jakimi defraudant
go obrzuca�, wy�adowuj�c si� na nim za to, �e przegrywa�.
Erika nie znosi�a takich skaml�cych frajer�w. Prze�yka�a w�a�nie ostatni �yk
Perrier, gdy
Hocq zacz�� wykrzykiwa� co� do Franka po wietnamsku. Ten, wygl�daj�c jak kr�lik
z�apany
w �wiat�a reflektor�w, przecz�co potrz�sn�� g�ow�.
� Nie rozumiesz j�zyka wietnamskiego, to chcesz mi powiedzie�? � rycza�. �
Jeste� durnym
czarnuchem, wiesz?
Z�apa� ze sto�u popielniczk� i cisn�� ni� w Haita�czyka. Przelecia�a o cal od
jego g�owy.
Oburzenie Eriki przewa�y�o nad strachem. Zapomnia�a o ostro�no�ci.
� Ty g�upi sukinsynu � powiedzia�a do Hocqa � co si� z tob� dzieje, do cholery?
Mog�e� go
zabi�. Je�li nie umiesz si� kontrolowa�, trzymaj si� z dala od kart. Jeste�
zboczonym imbecylem!
Zr�b to raz jeszcze i ja spadam. I g�wno mnie obchodzi, �e si� nigdy nie
odegrasz.
Nie by�a odwa�na, ale ten por�bany peda� w�a�nie omal nie zabi� cz�owieka i nie
mia�a
zamiaru cicho siedzie�. Hocq z u�miechem lekko trzepn�� si� po r�ce.
� Z�y ch�opiec, Charles, z�y ch�opiec. Erika, mon chou, masz ca�kowit� racj�.
Frank, uni�enie
przepraszam, moje zachowanie by�o ubli�aj�ce i niewybaczalne. Przyjmij wyrazy
ubolewania,
b�agam o wybaczenie.
Rzuci� w kierunku Franka dwa studolarowe �etony.
� Premia. Wymie�, jak sko�czysz prac�.
Skin�� na zawsze u�miechni�tego wietnamskiego barmana.
� Tuan, kieliszek szampana dla Franka.
Jego g�os by� pe�en skruchy i przeprosin. Mrugn�wszy do Eriki nacisn�� przycisk
na stole.
W drugim ko�cu salonu Werner Tautz drzemi�cy na zielonej sk�rzanej kanapie
poruszy� si�
i wy��czy� sw�j pager. Po chwili pochyla� si� nad Hocqiem, s�uchaj�c, co
defraudant szepta� mu
do ucha. Kiedy sko�czy�, poca�owa� Tautza w koniuszek nosa.
� Id� � powiedzia�.
Wychodz�c, Niemiec pos�a� Erice u�miech, kt�ry j� przestraszy�. Co Charles
szepta� do
Szwaba?
�a�owa�a, �e nie ma swego pistoletu. Dostanie go z powrotem przy zej�ciu z
jachtu.
Widzia�a, jak Tautz rozsun�� szklane drzwi, wyszed� na pok�ad i zbli�y� si� do
relingu. Patrzy� na
brazylijski frachtowiec przycumowany w s�siedniej przystani. Zapali� papierosa,
zaci�gn�� si�
i przywo�a� kogo� skini�ciem g�owy. Uzbrojony ochroniarz, Wietnamczyk, wy�oni�
si�
z ciemno�ci i po kr�tkiej wymianie s��w wr�ci� na posterunek. Tautz zaci�gn��
si� raz jeszcze,
wyrzuci� peta za burt� i odszed� w przeciwnym kierunku.
Erika nerwowo bawi�a si� �etonami. Przemkn�a jej my�l, �e mo�e mie� k�opot
z opuszczeniem jachtu. W ko�cu uzna�a jednak, �e ponosi j� wyobra�nia. Co by
Hocq zyska�,
zatrzymuj�c j� tutaj? Czas zabra� si� za Cymba�a i go wyko�czy�. Grali w
ameryka�skiego
pokera. Pi�� kart � pierwsza zakryta, nast�pne odkryte.
W nag�ym przyp�ywie z�ej passy Erika zacz�a przegrywa�. Dwa kr�le Hocqa
przebi�y jej
par� dziesi�tek, co kosztowa�o j� pi�tna�cie tysi�cy dolar�w. Wygra� dwa
nast�pne rozdania.
W dziesi�� minut utopi�a prawie czterdzie�ci tysi�cy dolar�w.
Kolejne rozdanie. Hocq mia� dziesi�tki odkryte. Czu� si� mocno, przebija�
brawurowo. Erika
trzyma�a si� r�wno z nim, stawia�a tyle samo i nie przebija�a. Kiedy dokupi�
waleta karo, oczy
niemal wysz�y mu z orbit. Obiema r�kami posun�� wszystkie swoje �etony do puli.
Dwa razy spojrza� na ostatni� kart�, t� zakryt�. Zagryza� warg�, na pr�no
usi�owa� ukry�
podniecenie. Erika nie musia�a du�o g��wkowa�, �eby si� domy�li�, i� Charles
dokupi� albo do
waleta, albo do dziesi�tek. Oblicza�a go na dwie pary lub na tr�jk�. Sama
trzyma�a tr�jk�, pi�tk�
i si�demk� trefl. Nic.
Nawet nie tkn�a swojej zakrytej karty. Wygl�da�o na to, �e Hocq jest g�r�.
Powinna z�o�y�
karty, wycofa� si� i pozwoli�, aby wzi�� pul�. Ale chcia�a ju� sko�czy� gr�,
nawet gdyby to
oznacza�o utrat� cz�ci wygranej.
Poza tym mia�a swoj� dum�, chcia�a jednak przerwa� dobr� pass� Hocqa. Oznacza�o
to, �e
musia�a zerwa� ze swoimi regu�ami gry.
� Dziesi�tki stawiaj� dwadzie�cia tysi�cy � powiedzia� Hocq.
� Dodaj� dwadzie�cia � rzuci�a.
Hocq pomacha� jej przed nosem palcem wskazuj�cym.
� Nie tym razem, ksi�niczko, nie tym razem. Tej puli nie uda ci si� sprz�tn��.
Charles daje
twoje dwadzie�cia i przebija jeszcze dziesi��. Zobaczymy, co tam masz.
Trzeba z tym sko�czy�. Przed chwil� postawi�a pi��dziesi�t tysi�cy dolar�w na
zasadzie �a
mo�e�. Niem�drze. Ostatnia karta. Przera�ony Frank rozda� drugiego waleta
Hocqowi, kt�ry
z okrzykiem rado�ci z�o�y� r�ce jak do modlitwy, potem ucich�.
Jezu, nie, pomy�la�a Erika. Sama si� za�atwi�a. Hocq mia� teraz odkryte dwie
pary i pasuj�c�
do kt�rej� z nich zakryt� ostatni� kart�. Stara�a si� zachowa� spok�j. Nie
patrzy�a na Hocqa,
tylko na Franka. Ten spojrza� na ni� przelotnie, �ci�gn�� g�rn� kart� i da�
Erice czw�rk� trefl.
Teraz trzyma�a tr�jk�, czw�rk�, pi�tk� i si�demk� trefl.
Zachcia�o jej si� pi�. Oznaka zdenerwowania. Pokr�ci�a g�ow�, aby rozlu�ni�
zesztywnia�y
kark. Nie tkn�a zakrytej karty.
Hocq chuchn�� w d�onie.
� Mam odkryte dwie pary, a u ciebie r�ne mo�liwo�ci albo strit, albo kolor,
albo poker.
Biedny Charles. Ma tylko te dwie marne parki, jakie to smutne.
Zrezygnowa� ze wszelkich pr�b panowania nad sob�.
� Ja, tak jak m�dra dziewica, daj� tylko wtedy, kiedy warto. Teraz si� op�aca.
Dwadzie�cia
tysi�cy.
Erika obliza�a zeschni�te wargi.
� Sprawdzam � powiedzia�a spokojnie.
� Nie zablefujesz Charlesa tym razem. Zosta�o mi pi�tna�cie tysi�cy, stawiam
wszystko.
� Sprawdzam � rzuci�a Erika i odliczy�a �etony.
Hocq odkry� ostatni� kart�, trzeci walet. Mia� fula. Zapiszcza�, klasn�� w r�ce.
� Charles jest wytrwa�y, to sekret jego sukcesu. Charles wygra�, Charles wygra�!
Erika odkry�a swoj� ostatni� kart� � sz�stka trefl.
� Poker � powiedzia�a.
W�a�nie wygra�a najwi�ksz� pul� wieczoru. Salon pogr��y� si� w z�owieszczej
ciszy.
Wiedzia�a, �e Hocq lada chwila wybuchnie. Czu�a ko�ysanie jachtu i s�ysza�a
dziki wrzask mew.
Zastyg�a. Charles w�cieknie si� za moment. Helikopter patroluj�cy port
przelecia� nad jachtem,
skr�ci� w lewo i skierowa� si� w g��b l�du.
U�miechni�ty Wietnamczyk przesta� wyciera� szklank� i znieruchomia�, gapi�c si�
w lustro
za barem. Frank nerwowo szarpa� pasek zegarka. Erika czeka�a. Hocq zesztywnia� w
fotelu.
Potrz�sn�� g�ow� z niedowierzaniem, jakby nie zdawa� sobie sprawy, �e przegra�.
Po kilku
sekundach ju� wali� w st� zaci�ni�tymi pi�ciami, przewracaj�c szklanki z
drinkami i stosy
�eton�w. Zacz�� si� �lini�. Wyci�gn�� z piersi jedn� z igie� do akupunktury i
wbi� j� sobie miedzy
kostki ma�ego i serdecznego palca.
Wstrz��ni�ta Erika chcia�a ucieka�, ale musia�aby zostawi� trzysta tysi�cy
dolar�w.
Frank skuli� si�, wiedz�c, �e mo�e by� w ka�dej chwili zar�ni�ty. Erika
pomy�la�a, �e
pomagaj�c mu doda sobie odwagi. Dotkn�a jego r�ki.
� Mo�emy wzi�� do sp�ki taks�wk� � powiedzia�a.
Kiwn�� g�ow�, zbyt przera�ony, �eby m�wi�.
� Wygra�a� � wyszepta� Hocq.
Czy co� nie w porz�dku z twoj� g�ow�? Oczywi�cie, �e wygra�am � pomy�la�a Erika.
� O dziesi�tej trzydzie�ci odlatuje samolot do Miami. Pojutrze mam uczestniczy�
w Atlantic
City w �wiatowych rozgrywkach pokerowych. Przyda�by mi si� dzie� odpoczynku �
stwierdzi�a.
� Tak, oczywi�cie, rozumiem doskonale � zgodzi� si� Hocq. Dzi�kuj� za gr�. Do
szybkiego
zobaczenia.
� Oczywi�cie � u�miechn�a si�.
� B�d� �askaw odprowadzi� pann� Styler i pom� jej wymieni� �etony. I, Frank,
nie
zapomnij o swojej premii � doda�.
� Dobrze, prosz� pana � Haita�czyk kiwn�� g�ow�.
Przy barze Erika i Frank w milczeniu nape�nili torb� pieni�dzmi. Wygra�a prawie
trzysta
pi��dziesi�t tysi�cy. Jej rekord w jednej grze. Z minuty na minut� czu�a coraz
wi�ksze uniesienie.
Dzi�kuj� ci, Cymba�ku, i do widzenia, palancie.
Hocq siedzia� przy stole pokerowym sam, ty�em do Eriki i Franka. Poranne s�o�ce
w�lizgiwa�o si� do salonu, a on wyci�ga� sobie z cia�a ig�y do akupunktury i
jedn� po drugiej
wbija� w st�.
Kiedy wszyscy wstali, powoli podar� na drobne kawa�eczki karty, kt�re przynios�y
mu
przegran�, i sypn�� nimi na ig�y.
� Pada �nieg � powiedzia�.
Instynkt podpowiada� Erice, by opu�ci�a statek ju� teraz. Spojrza�a na Franka.
Wygl�da�,
jakby mia� za chwil� zemdle�. Musi by� silna za nich oboje. Z u�miechem wr�czy�a
mu premi�
i doda�a tysi�c dolar�w ze swej wygranej. Jego oczy nape�ni�y si� �zami.
Spojrza� na
odwr�conego plecami Hocqa, uj�� jej r�ce i u�cisn�� je mocno.
� Dzi�kuj� � wyszepta�.
� Wkr�tce si� zobaczymy, Eriko � zaznaczy� Hocq.
� Do widzenia, Charles � odrzek�a.
Z bij�cym sercem wysz�a za Frankiem z salonu na pok�ad, o�wietlony promieniami
wschodz�cego s�o�ca. Poklepa�a torb� z pieni�dzmi. C� za mi�y ci�ar. Przez
kilka sekund
rozwa�a�a, czy nie skierowa� si� wprost do trapu. Zostawi ubranie i bi�uteri� na
jachcie, kupi
nowe ciuchy w Miami i Atlantic City. Odrzuci�a jednak ten pomys�. Przywioz�a
tutaj kilka
naprawd� wspania�ych rzeczy, miedzy innymi koralowe kolczyki od ukochanego. Nie
mog�a ich
zostawi�.
Powiedzia�a Frankowi, aby poczeka� na ni� na przystani.
� To nie potrwa d�ugo � zapewni�a. � Musz� tylko zabra� sw�j baga� i wychodzimy.
Czy
mog�abym poprosi� stra�nik�w, aby zwr�cili m�j pistolet?
� Dobrze, panno Styler. Wr�ci pani pr�dko?
� R�wnie szybko chc� opu�ci� to miejsce jak i ty. Id� w tym czasie po taks�wk�.
Ale kiedy wr�ci�a z walizk�, Franka nie dostrzeg�a nigdzie w zasi�gu wzroku. Ani
na
przystani, ani na jachcie. Zaniepokojona skierowa�a si� do trapu. Mo�e szuka
taks�wki. Nie by�o
ich wiele na przystani o tak wczesnej, rannej porze. Zauwa�y�a te� co� jeszcze:
znikn�li dwaj
detektywi strzeg�cy drugiego ko�ca mostka od strony doku. Kiedy dotar�a do
k�adki, dwaj
uzbrojeni Wietnamczycy zast�pili jej drog�. Nie mo�e opu�ci� jachtu,
stwierdzili.
Erika wpad�a w panik�. Nie cierpia�a, gdy kto� m�wi� jej, co ma robi�. Omal nie
rozerwa�o
jej na strz�py ze z�o�ci. Da�a upust w�ciek�o�ci, krzycz�c:
� Co, do cholery, si� tutaj dzieje?! Z drogi, zanim ja...
� Och, ksi�niczko! � odezwa� si� Hocq za ni�, lekko ubawiony.
Erika powoli odwr�ci�a si�. Jacht, skrzypi�c, ociera� si� o przysta�. Opar�a si�
o reling. Musi
zachowa� spok�j. Hocq i Tautz stali ko�o �odzi ratunkowej, popijaj�c mocn�
kuba�sk� kaw�.
Werner poza tym trzyma� resztki rogalika.
Zrobi�a dwa kroki w kierunku Hocqa i zatrzyma�a si�. Je�li chcia�a prze�y�,
musia�a uwa�a�
na ka�dy sw�j gest. Zdecydowa�a, �e zachowa si� tak, jakby ostatnie kilka sekund
by�o zwyk�ym
nieporozumieniem. Po co dra�ni� Cymba�a? Postara si� jak najszybciej opu�ci�
jacht.
� Charles, zrobi�o si� tutaj jakie� zamieszanie. Nie chc� mnie wypu�ci�. Czy
m�g�by� co� na
to poradzi�?
Hocq spojrza� na s�o�ce.
� Powiedzia�em, �e zobaczymy si� wkr�tce, nieprawda�? Nazwa�a� mnie zboczonym
imbecylem. Charles uzna� to za obra�liwe. Obra�a� cz�owieka przy innych jest w
z�ym tonie.
Jako imbecyl Charles nie ponosi odpowiedzialno�ci za swoje czyny, czy� nie?
Tautz zarechota�, Hocq za� ci�gn�� dalej:
� Zostaniesz na statku, dop�ki Charles nie wygra. Gdy celowo pozwolisz mi
wygra�, nie
b�dzie si� to liczy�o. A teraz marsz do kabiny i odpocznij. Zasi�dziemy do gry
ju� wkr�tce.
Hocq ubrany w niebieski kr�tki szlafrok i espadrile sta� przed du�ym lustrem w
swojej
kabinie trzymaj�c w ka�dej r�ce jedwabn� koszul�. By�a prawie dwunasta
trzydzie�ci i Rachelle,
oddalona o dwadzie�cia mil od Puerto Rico, zmierza�a na zach�d w kierunku Kuby.
Czu� si�
lepiej zawsze, gdy by� dobrze ubrany. Na spotkaniu, kt�re mia�o zacz�� si� za
p� godziny,
b�dzie na pewno najbardziej eleganckim m�czyzn�.
� Czarna czy zielona � spyta� Wernera Tautza, kt�ry le�a� na du�ym, okr�g�ym
��ku
i ogl�da� mecz pi�ki no�nej, transmitowany w telewizji z Mediolanu.
Nie odrywaj�c wzroku od ekranu, Niemiec powiedzia�:
� Czarna, pasuje do twego serca.
� Czarna z be�ow� marynark� i kremowymi spodniami?
Kto� zapuka� do drzwi.
� Kto tam? � zapyta� Hocq.
� Albert � odpowiedzia� m�ski g�os.
� Wejd�.
Albert Martins wszed� do kabiny. Ubrany by� w lekki garnitur, ciemne okulary i
s�omkowy
kapelusz, wci�ni�ty g��boko na czo�o. Trzyma� damsk� torebk� w jednej r�ce i
fotografi� formatu
poczt�wkowego w drugiej. Wy��czaj�c telewizor, pos�a� Tautzowi pogardliwe
spojrzenie i usiad�
na sofie. Mia� przed sob� przepi�kny widok na ocean. Po�o�y� torebk� i zdj�cie
na bambusowym
stoliku do kawy, zapali� Gitana i wydmuchn�� dym przez okno. Przez kilka sekund
patrzy� na
ocean, kt�ry w promieniach ognistego s�o�ca l�ni� jak wypolerowane szk�o. Albert
wydawa� si�
spokojny. Ale pulsuj�ca na czole �y�a i przed�u�aj�ce si� milczenie wskazywa�y,
�e chcia�
przemy�le� wszystko dok�adnie, zanim zacznie m�wi�. Milczenie by�o r�wnie�
ostrze�eniem,
aby si� do niego nie zwraca�.
Hocq po�o�y� obie koszule na ��ku, usiad� obok i za�o�y� nog� na nog�. Zna�
swego
partnera. Kiedy zamierza� wyk��ca� si�, przybiera� kwa�n� min�. Martins podni�s�
fotografi�.
� Jakby�my nie mieli do�� k�opot�w � powiedzia�, spojrzawszy na Hocqa. � S�
problemy
z transakcj� w sprawie kasyna, a ty upar�e� si�, aby jeszcze przysporzy� nam
problem�w. Przez
ciebie b�dziemy mie� teraz do czynienia z kim�, kogo mia�em nadziej� ju� nigdy
nie zobaczy�.
Z cz�owiekiem bardziej niebezpiecznym ni� mo�esz to sobie wyobrazi�.
� Spotka�e� si� z pann� Styler � powiedzia� Hocq. � To jej torebk� przynios�e�.
Czy te�
zamieni�e� si� w jednego z tych �ebk�w, o kt�rych uwielbiaj� pisa� ameryka�skie
magazyny?
� Kto ci doni�s�, �e ona jest na pok�adzie? � zapyta� Tautz.
Martins wsta� i podszed� do ��ka.
� Jej kabina s�siaduje z moj�, gdyby� zapomnia�. Przed drzwiami stoi uzbrojony
stra�nik.
Tautz obserwowa� paznokcie.
� I naturalnie pobudzi�o to twoj� ciekawo��.
Martins zignorowa� go i poda� Hocqowi fotografi�.
� Panna Styler i ja odbyli�my kr�tk� pogaw�dk�. Uwierzy�a, �e pomog� jej w
ucieczce. Ty
nie lecisz na dziewczyny, a ona nie jest jedn� z tych dziwek, kt�rych u�ywasz
jako swoich kart
przetargowych. Domy�li�em si�, �e to nie �lepe po��danie kaza�o ci zatrzyma� j�
na jachcie.
Kiedy wyjawi�a mi prawdziwy pow�d, nie mog�em uwierzy�. Czy ty masz �le w
g�owie?
Hocq spojrza� na fotografi�, a potem poda� j� Tautzowi.
� Ca�kiem przystojny � rzek� Hocq. � Blondyni nie s� w moim typie, ale w tym
przypadku
mog� zrobi� wyj�tek. Kto to? Przypuszczam, �e jest w jaki� spos�b zwi�zany z
pann� Styler.
� Podoba�by si� w tureckim wi�zieniu � zauwa�y� Tautz. � Sam nie mia�bym nic
przeciwko
temu, aby si� z nim pokocha�.
Chowaj�c fotografi� do kieszeni, Martins zwr�ci� si� do Hocqa:
� Nie powiniene� zaprasza� jej tutaj i na dodatek zatrzymywa� na pok�adzie wbrew
jej woli.
Gdybym wiedzia�, �e grywasz z ni� regularnie, ostrzeg�bym ci� wcze�niej. Ona
mo�e nam
zaszkodzi�.
� Jeste� bardzo rycerski � powiedzia� Hocq. � Przypuszczam, �e tak post�puje si�
mieszkaj�c
w zamku ze swoj� w�asn� kr�low�. Jak si� miewa Fabienne?
� Panna Styler widzia�a Altabur�, Langwaya i Denga � stwierdzi� Martins. �
Jeste�my
w trakcie negocjacji, �eby wprowadzi� najwi�ksz� Triad� do Atlantic City i oto
nagle pojawia si�
kobieta, kt�ra zna tych graczy. Czy to ma dla ciebie jaki� sens? Bo dla mnie �
�adnego!
� Erika nic nie wie. � Hocq wsta� z ��ka. � Nikt nie rozmawia o interesach przy
kartach.
Poza tym ona przywyk�a zadawa� si� z lewym towarzystwem. Poza tym kto ma
pieni�dze i czas
na gr� w karty? Szc