11989
Szczegóły |
Tytuł |
11989 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
11989 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 11989 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
11989 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Ingmar Bergman
Laterna magica
Prze�o�y� Zygmunt �anowski
Czytelnik � Warszawa 1991
Kiedy urodzi�em si� w lipcu 1918 r., matka moja zapad�a na hiszpank�, by�em w
kiepskiej formie i ochrzczono mnie po laicku w szpitalu. Pewnego dnia odwiedzi�
nasz� rodzin� stary lekarz domowy, popatrzy� na mnie i powiedzia�: Przecie� on
umiera z niedo�ywienia. Babka zabra�a mnie wtedy do letniego domku w Dalarnie. W
trakcie podr�y poci�giem, kt�ra w�wczas trwa�a jeden dzie�, karmi�a mnie
ciastem
rozmoczonym w wodzie. Kiedy dotarli�my do celu, by�em prawie nie�ywy. Babka
znalaz�a jednak mamk� � mi��, jasnow�os� dziewczyn� z s�siedniej wioski,
przybiera�em wprawdzie na wadze, ale wymiotowa�em i stale bola� mnie brzuszek.
Ponadto zapada�em na ca�y szereg nieokre�lonych bli�ej chor�b i nie mog�em si�
na
dobre zdecydowa�, czy chc� �y�. W g��bi mojej �wiadomo�ci mog� jeszcze
przywo�a� pami�ci� ten stan, od�r wydzielin cia�a, wilgotne, uwieraj�ce powijaki
�agodny blask lampki nocnej, drzwi uchylone do s�siedniego pokoju, g��bokie
oddechy nia�ki, szuranie krok�w, szept g�os�w, odblaski s�o�ca w karafce z wod�.
Wszystko mog� sobie przypomnie�, ale nie pami�tam �adnego strachu. Ten
przyszed� p�niej.
Jadalnia wychodzi�a na ciemne tylne podw�rze z wysokim ceglanym murem,
wyg�dk�, pojemnikami na �miecie, t�ustymi szczurami i trzepakiem. Siedzia�em na
czyich� kolanach i karmiono mnie kleikiem. Talerz sta� na szarej ceracie z
czerwonym szlaczkiem. Emalia by�a bia�a z niebieskimi kwiatkami, odbija�;: sk�po
�wiat�o z okna. Pochylaj�c si� na boki i do przodu wypr�bowywa�em r�ne punkty
widzenia. W miar� tego, jak porusza�em g�ow�, zmienia�y si� odblaski w talerzu z
kleikiem. Nagle zwymiotowa�em na to wszystko.
To jest przypuszczalnie moje pierwsze wspomnienie: nasza rodzina mieszka�a w
domu na rogu Skeppargatan i Storgatan.
W jesieni 1920 r. przeprowadzili�my si� na Villagatan 22, na �stermalmie.
Pachnie
�wie�o malowane mieszkanie i froterowane parkiety. W dziecinnym pokoju
s�onecznie ��ta korkowa wyk�adzina i jasne rolety z rycerskim zamkiem i polnymi
kwiatami. R�ce matki s� mi�kkie, znajduje czas, �eby opowiada� bajki. Ojciec
wstaj�c rano z ��ka wdepn�� w nocnik i wo�a: � Tfu! Do licha! � W kuchni
krz�taj�
si� dwie dziewczyny z Dalarny, kt�re cz�sto i ch�tnie �piewaj�. W sieni
naprzeciwko
jest towarzyszka zabaw w moim wieku, kt�ra nazywa si� Tip-pan. Pe�na fantazji i
inicjatywy. Por�wnujemy nasze cia�a i znajdujemy interesuj�ce r�nice. Kto� nas
na
tym przy�apuje, ale nic nie m�wi.
Rodzi si� moja siostra, mam cztery lata i sytuacja zmienia si� radykalnie:
t�usta,
szpetna istota gra nagle g��wn� rol�. Zostaj� wyeksmitowany z ��ka matki,
ojciec
promienieje nad wrzeszcz�cym k��buszkiem. Demon zazdro�ci wbi� pazur w moje
serce, w�ciekam si�, p�acz�, fajdam na pod�og� i babrz� si� kup�. M�j starszy
brat i
ja, zazwyczaj �miertelni wrogowie, zawieramy pok�j i planujemy r�ne sposoby
u�miercenia wstr�tnego potworka. � jakiego� powodu m�j brat uznaje, �e ja si�
najbardziej nadaj� do wykonania koniecznego czynu. Pochlebia mi to i szukamy
odpowiedniej okazji.
W ciche, s�oneczne popo�udnie zdaje mi si�, �e jestem sam w mieszkaniu, i
w�lizguj�
si� do sypialni rodzic�w, gdzie to stworzenie �pi w swoim r�owym koszyku.
Przyci�gam krzes�o i wspinam si� na nie, stoj� i patrz� na nabrzmia�� twarz i
za�linione usta. M�j brat da� mi wyra�ne instrukcje, co mam zrobi�. Nie wiadomo
czemu �le zrozumia�em jego wskaz�wki. Zamiast �cisn�� szyj�, pr�buj� zgnie�� jej
klatk� piersiow�. Budzi si� natychmiast z przejmuj�cym krzykiem, przyciskam r�k�
do jej ust, wodniste jasnoniebieskie oczy zezuj� i �ypi�, robi� krok w ty�, by
lepiej j�
uchwyci�, ale trac� oparcie pod stopami i upadam na pod�og�.
Przypominam sobie, �e sam czyn zwi�zany jest z gwa�town� przyjemno�ci�, kt�ra
szybko zmienia si� w przestrach.
Pochylam si� nad fotografiami z dzieci�stwa i studiuj� twarz mojej matki przez
szk�o
powi�kszaj�ce, usi�uj� przenikn�� przez spopiela�e uczucia. Tak, kocha�em j� i
jest
na tym zdj�ciu bardzo poci�gaj�ca: grube w�osy z rozdzia�kiem nad niskim
szerokim
czo�em, mi�kki owal twarzy, �yczliwe zmys�owe usta, ciep�e szczere spojrzenie
spod
ciemnych, dobrze ukszta�towanych brwi, ma�e, silne d�onie.
Moje czteroletnie serce rozdziera�a psia mi�o��.
Nasze wzajemne stosunki nie by�y jednak proste: moje oddanie przeszkadza�o jej i
irytowa�o, moje przejawy czu�o�ci i gwa�towne wybuchy niepokoi�y j�. Odprawia�a
mnie cz�sto ch�odnym, ironicznym tonem. P�aka�em z w�ciek�o�ci i zawodu. Jej
stosunek do mego brata by� mniej skomplikowany, poniewa� ustawicznie musia�a go
bra� w obron� przed ojcem, kt�ry wychowywa� go z rygorystyczn� surowo�ci�, a
brutalna ch�osta by�a stale si� powtarzaj�cym argumentem tego wychowania.
Z wolna zda�em sobie spraw�, �e moje na przemian czu�e i gwa�towne uwielbienie
mia�o niewielkie oddzia�ywanie. Zacz��em wi�c bardzo wcze�nie zachowywa� si� w
spos�b, kt�ry mia� si� jej podoba� i wzbudza� jej zainteresowanie. Kto� chory
budzi�
natychmiast jej wsp�czucie. A �e by�em dzieckiem chorowitym z niezliczonymi
dolegliwo�ciami, sta�o si� to wprawdzie bolesn�, ale niezawodn� drog� do jej
uczu�.
Symulowanie demaskowano jednak�e szybko � matka by�a dyplomowan�
piel�gniark� � i karano przyk�adnie.
Inna droga do zwr�cenia jej uwagi by�a niebezpieczniejsza: zda�em sobie spraw�,
�e
matka nie wytrzymywa�a oboj�tno�ci i odsuwania si�: to by�a przecie� jej bro�.
Nauczy�em si� wi�c poskramia� moj� nami�tno�� i rozpocz��em dziwn� gr�, kt�rej
g��wnym sk�adnikiem by�a arogancja i ch�odna uprzejmo��. Zupe�nie nie pami�tam,
jak si� zachowywa�em, ale mi�o�� czyni cz�owieka wynalazc� i uda�o mi si� szybko
wzbudzi� zainteresowanie moj� wra�liwo�ci�.
Najci�szym problemem by�o jednak to, �e nigdy nie dawano mi mo�liwo�ci
ods�oni�cia mojej gry, zrzucenia maski i pogr��enia si� w odwzajemnionej
mi�o�ci.
Wiele lat p�niej, gdy moja matka le�a�a w szpitalu z rurk� w nosie po drugim
zawale, zacz�li�my rozmawia� ze sob� o naszym �yciu. Ja opowiedzia�em jej o
nami�tno�ci mojego dzieci�stwa, a ona przyzna�a, �e ta nami�tno�� j� dr�czy�a,
ale
nie tak, jak s�dzi�em. Zatroskana zwierzy�a si� s�ynnemu lekarzowi dzieci�cemu,
kt�ry przestrzeg� j� z ca�� powag� (by� to pocz�tek lat dwudziestych). Poradzi�
jej,
�eby stanowczo odsuwa�a moje, jak m�wi�, �chorobliwe zapa�y". Ka�de ust�pstwo
mog�o wyrz�dzi� mi szkod� na ca�e �ycie.
Zachowa�em wyra�nie w pami�ci wizyt� u tego lekarza. G��wnym jej powodem by�o,
�e wzbrania�em si� p�j�� do szko�y, mimo i� sko�czy�em ju� sze�� lat. Dzie� po
dniu
wleczono albo zanoszono mnie wrzeszcz�cego ze strachu do klasy. Wymiotowa�em
na wszystko, co widzia�em, mdla�em i dostawa�em zawrot�w g�owy. W ko�cu
zwyci�y�em i moje ucz�szczanie do szko�y przesuni�to na przysz�o��, ale wizyty
u
tego wybitnego pediatry nie da�o si� unikn��.
Doktor mia� wielk� brod�, wysoki ko�nierzyk i pachnia� cygarami. Zsun�� mi
spodenki,
uj�� jedn� r�k� m�j niepoka�ny narz�d i palcem wskazuj�cym drugiej r�ki
nakre�li�
tr�jk�t nad kroczem, m�wi�c do mojej matki, kt�ra siedzia�a na ukos za mn� w
bramowanym futrem p�aszczu i ciemnozielonym aksamitnym kapeluszu z woalk�: �
Tu ch�opczyk wci�� jeszcze wygl�da jak dziecko.
Kiedy wr�cili�my od lekarza, ubrano mnie w m�j blado��ty fartuszek z czerwonym
szlaczkiem i z kotem wyhaftowanym na kieszonce. Dosta�em gor�c� czekolad� i
kanapk� z serem. Potem wkroczy�em do odzyskanego dziecinnego pokoju, m�j brat
by� chory na szkarlatyn� i mieszka� gdzie indziej (mia�em oczywi�cie nadziej�,
�e
umrze, by�a to wtedy gro�na choroba). Z szafki z zabawkami wyj��em drewniany
w�zek z czerwonymi ko�ami i ��tymi osiami i zaprz�g�em mi�dzy ho�oble
drewnianego konika. Zagro�enie szko�� zblad�o i zmieni�o si� w przyjemne
wspomnienie sukcesu.
Pewnego deszczowego dnia na pocz�tku 1965 roku matka zadzwoni�a do teatru i
oznajmi�a, �e ojca zabrano do szpitala, gdzie ma by� operowany na z�o�liwy tum�r
w
prze�yku. Chcia�a, �ebym go odwiedzi�. Odpar�em, �e nie mam ochoty ani czasu, �e
ojciec i ja nie mamy sobie nic do powiedzenia, �e jest on dla mnie osob�
oboj�tn� i z
pewno�ci� tylko bym go przestraszy� i wprawi� w zak�opotanie, gdyby si� okaza�o,
�e
le�y na �o�u �mierci. Matka rozgniewa�a si�. Upiera�a si� przy swoim. Ja r�wnie�
si�
rozz�o�ci�em i wyprosi�em sobie uczuciowy szanta�. To wieczne wymuszanie:
mo�esz chyba zrobi� to dla mnie. Matka wpad�a w furi� i zacz�a p�aka�,
stwierdzi�em, �e �zy nigdy nie robi�y na mnie �adnego wra�enia. Po czym rzuci�em
s�uchawk�.
Tego samego wieczora mia�em dy�ur w teatrze, obchodzi�em sceny, rozmawia�em z
aktorami i wpuszcza�em publiczno��, kt�ra sp�ni�a si� z powodu szalej�cej
�nie�nej
zamieci. Prawie przez ca�y czas siedzia�em w swoim pokoju i pracowa�em nad
scenografi� do �Dochodzenia" Petera Weissa.
Zadzwoni� telefon, dziewczyna z centralki zg�osi�a, �e na dole stoi pani Bergman
i
domaga si� rozmowy z szefem teatru. Jako �e by�o kilka pa� Bergman do wyboru,
zapyta�em gniewnie, jaka znowu cholerna pani Bergman. Dziewczyna z centrali
troch� przera�ona odpar�a, �e to matka szefa teatru chce rozmawia� z synem �
natychmiast.
Zabra�em matk� do siebie. Przedosta�a si� do teatru przez �nie�n� zadymk�. Wci��
jeszcze by�a mocno zdyszana z powodu wysi�ku, kiepskiego serca i gniewu.
Poprosi�em, �eby usiad�a i zapyta�em, czy poda� jej fili�ank� herbaty. Odpar�a,
�e ani
jej si� �ni siada� i wcale nie chce pi� herbaty. Chodzi jej tylko o to, aby
us�ysze�, jak
powtarzam wszystkie te grubia�stwa, okrutne i brutalne s�owa, kt�re poprzednio
wypowiedzia�em po po�udniu przez telefon. Chcia�a zobaczy�, jaki mam wyraz
twarzy, gdy zapieram si� i zniewa�am moich rodzic�w.
�nieg topnia� na odzianej w futro ma�ej os�bce i tworzy� ciemne plamy na
dywanie.
By�a bardzo blada, oczy mia�a czarne z gniewu, a nos czerwony.
Usi�owa�em j� obj�� i poca�owa�, ale odepchn�a mnie i wymierzy�a mi policzek.
(Matczyna technika policzkowania by�a nieprze�cigniona. Uderzenie by�o
b�yskawicznie szybkie i wymierzone lew� r�k�, na kt�rej dwie ci�kie obr�czki
�lubne
dodawa�y karze bolesnego nacisku.) Roze�mia�em si� i matka zacz�a gwa�townie
p�aka�. Osun�a si� z pewn� wpraw� na krzes�o przy stole posiedze� i zakry�a
twarz
praw� r�k�, drug� szukaj�c nerwowo w torebce chusteczki do nosa.
Usiad�em przy niej zapewniaj�c, �e naturalnie odwiedz� ojca, �a�uj� tego, co
powiedzia�em, i z ca�ego serca prosz� j� o wybaczenie.
U�cisn�a mnie gwa�townie i powiedzia�a, �e teraz ju� nie b�dzie mi przeszkadza�
ani minuty d�u�ej.
Po czym napili�my si� herbaty i rozmawiali�my w zgodzie do drugiej w nocy.
To, co tu zrelacjonowa�em, wydarzy�o si� we wtorek. W najbli�sz� niedziel�
zadzwoni�a znajoma rodziny, kt�ra mieszka�a u mojej matki w czasie pobytu ojca w
szpitalu, i prosi�a, �ebym natychmiast przyszed�, gdy� matka ci�ko zachorowa�a.
Lekarka matki, profesor Nanna Schwartz, by�a w drodze i chwilowo atak os�ab�.
Pospieszy�em na Storgatan 7. Pani profesor otworzy�a mi drzwi i od razu
powiedzia�a, �e matka kilka minut wcze�niej zmar�a.
Ku memu zdumieniu zacz��em gwa�townie p�aka�, nie mog�c si� opanowa�.
Przesz�o to szybko, stara lekarka sta�a w milczeniu, trzymaj�c mnie za r�k�.
Kiedy
si� uspokoi�em, powiedzia�a, �e wszystko posz�o do�� szybko, w dw�ch falach po
dwadzie�cia minut ka�da.
W kr�tk� chwil� potem zosta�em sam z matk� w pustym mieszkaniu.
Le�a�a w ��ku, odziana w bia�� flanelow� koszul� nocn� i niebieski szyde�kowany
kaftanik, z g�ow� odwr�con� troch� na bok i lekko rozchylonymi wargami. By�a
blada,
z cieniami wok� oczu, ciemne jeszcze w�osy mia�a pi�knie uczesane � cho� nie,
w�osy nie by�y ju� ciemne, raczej �elazi�cie szare i w ostatnich latach kr�tko
ostrzy�one, ale w pami�ci zachowa�em jej obraz z ciemnymi w�osami, mo�e z siwymi
pasemkami. R�ce spoczywa�y splecione na piersi. Na lewym palcu wskazuj�cym
przylepiony by� ma�y plaster.
Pok�j przepe�ni�o nagle silne zimowo-wiosenne �wiat�o. Ma�y budzik tyka� �wawo
na
nocnym stoliku.
Zdawa�o mi si�, �e matka oddycha, �e pier� jej unosi si�, �e s�ysz� cichy
oddech,
zdawa�o mi si�, �e drgaj� jej powieki, zdawa�o mi si�, �e �pi i w�a�nie ma si�
obudzi�:
zdradliwa igraszka przyzwyczajenia z rzeczywisto�ci�.
Siedzia�em tam przez kilka godzin. Dzwony u Hedvig Eleonory dzwoni�y na g��wne
po�udniowe nabo�e�stwo, �wiat�o w�drowa�o, sk�d� s�ycha� by�o muzyk�
fortepianow�. Nie s�dz�, bym j� op�akiwa�, nie s�dz� te�, bym co� my�la�, nie
s�dz�
nawet, �e obserwowa�em lub inscenizowa�em siebie samego � z t� zawodow�
chorob�, kt�ra bezlito�nie towarzyszy�a mi przez �ycie i tak cz�sto okrada�a
mnie z
moich najg��bszych prze�y� lub je rozszczepia�a.
Nie pami�tam zbyt wiele z godzin sp�dzonych w pokoju matki. Tym, co pami�tam
najlepiej, jest plasterek na jej lewym palcu wskazuj�cym.
Tego samego popo�udnia odwiedzi�em ojca w szpitalu i powiedzia�em mu o �mierci
matki. Zni�s� dobrze operacj� i wyszed� te� z zapalenia p�uc, kt�re si� po niej
wywi�za�o. Siedzia� w szpitalnym niebieskim fotelu, ubrany w sw�j stary
szlafrok, by�
schludny i g�adko ogolony. D�uga ko�cista d�o� opiera�a si� na r�czce laski.
Patrzy�
na mnie, nie odwracaj�c spojrzenia. Oczy jego by�y przenikliwe, spokojne,
szeroko
otwarte. Gdy ju� opowiedzia�em mu wszystko, co wiedzia�em, skin�� tylko g�ow�,
�ebym zostawi� go samego.
Nasze wychowanie opiera�o si� w przewa�aj�cej mierze na poj�ciach takich jak
grzech, przyznanie si� do winy, kara, przebaczenie i �aska, na konkretnych
czynnikach w stosunkach dzieci i rodzic�w mi�dzy sob� i z Bogiem. By�a w tym
jaka�
logika, kt�r� akceptowali�my i zdawa�o nam si�, �e j� rozumiemy. Mo�e ten fakt
przyczyni� si� do naszego bezwolnego przyswajania sobie nazizmu. Nigdy nie
s�yszeli�my o wolno�ci i jeszcze mniej wiedzieli�my, jak smakuje. W systemie
hierarchicznym wszystkie drzwi s� zamkni�te.
Kary by�y zatem czym� oczywistym, nigdy nie kwestionowanym. Mog�y by� szybkie i
proste jak policzek lub klaps po ty�ku, ale by�y te� bardzo pomys�owe, z
pokolenia na
pokolenie coraz bardziej wyrafinowane.
Je�li Ernst Ingmar zsiusia� si� w majtki, co zdarza�o si� nader cz�sto i �atwo,
musia�
przez reszt� dnia nosi� kr�tk� do kolan czerwon� sp�dniczk�. Uwa�ano to za
niewinn� i �mieszn� nauczk�.
Starszego brata karano przyk�adnie: zaczyna�o si� to od wykrycia przewinienia.
Winowajca przyznawa� si� do winy w ni�szej instancji, to znaczy przed s�u��cymi
lub
przed matk� albo przed kt�r�� z niezliczonych krewniaczek, kt�re przy r�nych
okazjach mieszka�y na plebanii.
Bezpo�rednim nast�pstwem przyznania si� do winy by� ch��d, kt�ry otacza�
winowajc�. Nikt nie odzywa� si� do niego ani mu nie odpowiada�. Mia�o to, je�li
dobrze rozumiem, sk�oni� winowajc�, by zapragn�� kary i przebaczenia. Po
obiedzie i
kawie wzywano strony do pokoju ojca. Tam odbywa�y si� nowe przes�uchania i nowe
przyznania si� do winy. Nast�pnie przynoszono trzcin� i trzeba by�o samemu
poda�,
na ile uderze� si� zas�uguje. Gdy wysoko�� kary zosta�a ustalona, przynoszono
zielon�, twardo wypchan� poduszk�, spuszczano delikwentowi spodnie i kalesony,
k�adziono na brzuchu na poduszce, kto� trzyma� go mocno za kark i wymierzano mu
uderzenia.
Nie mog� powiedzie�, by to zbytnio bola�o, bolesny by� ca�y ten rytua� i
upokorzenie.
Mego brata spotyka�o co� gorszego. Wiele razy matka siedzia�a przy jego ��ku i
k�ad�a mu kompresy na grzbiet, gdzie uderzenia trzciny pozostawi�y na sp�kanej
sk�rze krwawe pr�gi. A �e nienawidzi�em brata i ba�em si� jego nag�ych wybuch�w
gniewu, znajdowa�em wielkie zadowolenie w tym, �e karano go tak surowo.
Gdy uderzenia ju� wymierzono, trzeba by�o poca�owa� ojca w r�k�, po czym
otrzymywa�o si� przebaczenie i brzemi� grzech�w spada�o na ziemi�, nast�powa�o
wyzwolenie i �aska, trzeba by�o wprawdzie i�� do ��ka bez kolacji i wieczornej
lektury, ale mimo to ulga by�a wielka.
Istnia�a ponadto swoista dotkliwa kara, kt�ra mog�a by� bardzo nieprzyjemna dla
dziecka udr�czonego l�kiem przed ciemno�ci�, a mianowicie d�u�sze lub kr�tsze
zamkni�cie w specjalnej kom�rce. Alma z kuchni opowiada�a, �e w�a�nie w tej
kom�rce mieszka ma�e stworzenie, kt�re zjada niegrzecznym dzieciom palce u n�g.
S�ysza�em wyra�nie, �e co� si� tam rusza w ciemno�ci, strach przenika� mnie do
szpiku ko�ci, nie pami�tam ju�, co wyprawia�em, przypuszczalnie wdrapywa�em si�
na p�ki i wiesza�em na hakach, aby unikn�� utraty palc�w u n�g. Ta forma kary
przesta�a mnie jednak przera�a�, odk�d znalaz�em rozwi�zanie: ukry�em w k�cie
latark� kieszonkow� z czerwonym i zielonym �wiat�em. Gdy mnie zamykano,
odszukiwa�em moj� latark� i kierowa�em snop �wiat�a na �cian� wyobra�aj�c sobie,
�e jestem w kinie. Pewnego razu, kiedy otwarto drzwi, le�a�em na pod�odze z
zamkni�tymi oczyma udaj�c nieprzytomnego. Wszyscy przerazili si� z wyj�tkiem
matki, kt�ra podejrzewa�a, �e symuluj�, ale nie by�o na to �adnych dowod�w i
obesz�o si� bez dalszej kary.
Kar� by� te� zakaz chodzenia do kina, zakaz jedzenia, le�enie w ��ku, areszt w
pokoju, dodatkowe �wiczenia rachunkowe, uderzenie trzcin� po d�oniach,
ci�gni�cie
za w�osy, karne odsy�anie do kuchni (co mog�o by� do�� przyjemne) lub sam tylko
okazywany przez jaki� czas ch��d i tak dalej.
Rozumiem dzi� desperacj� moich rodzic�w. Rodzina pastora �yje wystawiona na
widok publiczny. Dom musi zawsze sta� otworem. Nieustanna jest krytyka i
komentarze parafian. I ojciec i matka byli oboje perfekcjonistami, kt�rzy z
pewno�ci�
uginali si� pod tym absurdalnym brzemieniem. Ich dzie� pracy nie mia� granic,
po�ycie ma��e�skie by�o trudne, wewn�trzna dyscyplina �elazna. Obaj synowie
zdradzali cechy charakteru, kt�re oni oboje nieustannie poskramiali w sobie
samych.
M�j brat nie umia� chroni� siebie i swego buntu. Ojciec w�o�y� ca�� si�� woli,
�eby go
z�ama�, co niemal mu si� uda�o. Moj� siostr� oboje rodzice kochali mi�o�ci�
gwa�town� i zach�ann�. Ona odpowiada�a ca�kowitym zaparciem si� siebie i mi�kk�
boja�liwo�ci�.
My�l�, �e los obszed� si� naj�agodniej ze mn�, dzi�ki temu �e wykszta�ci�em w
sobie
k�amc�. Stworzy�em zewn�trzn� osob�, kt�ra mia�a bardzo ma�o wsp�lnego z moj�
rzeczywist� istot�. Ale �e nie potrafi�em oddziela� mego tworu od mojej osoby,
szkody st�d wynik�e mia�y konsekwencje, si�gaj�ce daleko w doros�e �ycie i
tw�rczo��. Czasem musz� pociesza� si�, �e ten, kto �y� w k�amstwie, kocha
prawd�.
Moje pierwsze �wiadome k�amstwo wry�o mi si� wyra�nie w pami��. Ojciec zosta�
pastorem przy szpitalu, przenie�li�my si� do ��tej willi na skraju wielkiego
parku
granicz�cego z laskiem Lill-Jansskogen. By� mro�ny zimowy dzie�. Wraz z bratem i
jego kolegami bombardowali�my �nie�kami oran�eri� na skraju parku. St�uk�o si�
wiele szybek. Ogrodnik podejrzewa� nas i zameldowa� o ca�ej sprawie ojcu.
Nast�pi�o
przes�uchanie.
Brat przyzna� si� do winy, jego koledzy r�wnie�. Sta�em w kuchni, pij�c szklank�
mleka. Alma wyrabia�a ciasto przy stole kuchennym. Przez zamglone par� okno
mog�em dostrzec szczytow� �cian� uszkodzonej cieplarni. Siri wesz�a do kuchni i
opowiedzia�a o wymierzanych okropnych karach. Zapyta�a mnie, czy bra�em udzia� w
tych wandalskich wyczynach, czemu ju� zaprzeczy�em przy wst�pnym przes�uchaniu
(chwilowo uniewinniony z braku dowod�w). Gdy Siri �artobliwie zapyta�a jakby
mimochodem, czy uda�o mi si� st�uc szybk�, zda�em sobie natychmiast spraw�, �e
chce mnie omota� i odpar�em spokojnym g�osem, �e sta�em tam i przygl�da�em si�
przez chwil�, rzuci�em par� �nie�ek, kt�re trafi�y mego brata, ale potem
odszed�em,
bo zmarz�em w stopy. Pami�tam dok�adnie, �e my�la�em: tak si� robi, gdy si�
k�amie.
By�o to odkrycie rozstrzygaj�ce. Niemal w taki sam racjonalny spos�b jak Don
Juan
Moliera postanowi�em zosta� Ob�udnikiem. Nie chc� twierdzi�, �e zawsze mi si� to
udawa�o. Niekiedy z powodu braku do�wiadczenia zostawa�em zdemaskowany,
czasem wkracza�y osoby postronne.
W naszej rodzinie by�a niezmiernie bogata dobrodziejka, kt�ra nazywa�a si�
ciotka
Anna. Urz�dza�a przyj�cia dla dzieci ze sztuczkami magicznymi i innymi zabawami,
rozdawa�a zawsze drogie i bardzo po��dane prezenty gwiazdkowe i zabiera�a nas
ka�dej wiosny na premiery do cyrku Schumanna w Djurg?rden. Wydarzenie to
zawsze wprawia�o mnie w gor�czkowe podniecenie: jazda samochodem z
umundurowanym szoferem ciotki Anny, wchodzenie do ogromnego, rz�si�cie
o�wietlonego drewnianego budynku, tajemnicze zapachy, ogromny kapelusz ciotki
Anny, grzmi�ca orkiestra, magia przygotowa� do wyst�p�w, ryk drapie�nik�w za
czerwonymi draperiami korytarzy dla je�d�c�w. Kto� szepn��, �e w ciemnej
szczelinie pod kopu�� pokaza� si� lew, klowni byli przera�aj�cy i zwariowani,
zasypia�em z emocji i budzi�em si� przy cudownej muzyce: m�oda kobieta w bieli
je�dzi�a na ogromnym czarnym ogierze.
Ow�adn�a mn� mi�o�� do tej m�odej kobiety. W��czy�em j� do moich igraszek
fantazji
i nazwa�em Esmerald� (mo�e tak si� nazywa�a). Moje zmy�lenia dozna�y w ko�cu
nader krytycznego zetkni�cia z rzeczywisto�ci�, gdy pod przysi�g� milczenia
zwierzy�em si� memu koledze ze szkolnej �awki, kt�ry nazywa� si� Nisse, �e
rodzice
sprzedali mnie do cyrku Schumanna, �e wkr�tce zabior� mnie z domu i ze szko�y i
�e
b�d� si� kszta�ci� na akrobat� razem z Esmerald�, uwa�an� za najpi�kniejsz�
kobiet� �wiata. Nazajutrz moja bujda by�a szeroko rozpowszechniona i wy�miewana.
Wychowawczyni klasy uzna�a spraw� za tak powa�n�, �e oburzona napisa�a list do
mojej matki. Dosz�o do straszliwej rozprawy. Przypierano mnie do muru,
upokarzano
i wy�miewano w szkole i w domu.
W p� wieku p�niej zapyta�em matk�, czy pami�ta t� histori� ze sprzedaniem do
cyrku. Pami�ta�a doskonale. Spyta�em wtedy, dlaczego nikt si� nie �mia� ani nie
odczuwa� tkliwo�ci wobec tak ogromnej fantazji i �mia�o�ci. Kto� m�g� przecie�
tak�e
zada� sobie pytanie, dlaczego siedmiolatek pragnie porzuci� dom, �eby by�
sprzedanym do cyrku. Matka odpar�a, �e rodzice ju� przy wielu okazjach borykali
si�
z moimi k�amstwami i fantazjowaniem. W swej udr�ce matka zwr�ci�a si� po rad� do
s�ynnego lekarza dzieci�cego. Podkre�li� on, jak wa�ne jest dla dziecka, by w
por�
nauczy�o si� rozr�nia� fantazj� i rzeczywisto��. Gdy zatem stan�li wobec
bezczelnego i jaskrawego k�amstwa, trzeba by�o je przyk�adnie ukara�.
Ja sam zem�ci�em si� na moim by�ym przyjacielu, �cigaj�c go na szkolnym
dziedzi�cu z fink� brata. Gdy jedna z nauczycielek rzuci�a si�, aby nas
rozdzieli�,
usi�owa�em j� zabi�.
Zosta�em zawieszony w prawach ucznia i dosta�em t�gie lanie. M�j fa�szywy
przyjaciel zapad� p�niej na parali� dzieci�cy i umar�, co mnie ucieszy�o.
Klas�, jak to
by�o w zwyczaju, rozpuszczono do domu na trzy tygodnie i wszystko zosta�o
zapomniane. Jednak�e ja nadal fantazjowa�em o Esmeraldzie. Nasze przygody
stawa�y si� coraz niebezpieczniejsze, a nasza mi�o�� coraz nami�tniejsza. Na
razie
za� zar�czy�em si� z dziewczynk� z mojej klasy, kt�ra mia�a na imi� Gladys. Tym
samym zdradzi�em Tippan, moj� wiern� towarzyszk� zabaw.
Park przy szpitalu Sophiahemmet jest wielki, zwr�cony frontem ku Valhallav�gen,
jedn� stron� ku Stadionowi, drug� ku Wy�szej Szkole Technicznej i ci�gnie si�
daleko w g��b Lill-Jansskogen. Budynki szpitalne, kt�rych wtedy nie by�o tak
wiele,
le�� rozrzucone na du�ym pag�rkowatym terenie.
Buszowa�em tu do�� swobodnie i przydarzy�o mi si� tam niejedno. Moje
zainteresowanie wzbudza�a zw�aszcza kaplica grobowa, ma�y budyneczek z ceg�y w
g��bi parku. Dzi�ki przyja�ni z portierem szpitala, kt�ry zajmowa� si�
transportami
mi�dzy szpitalem i kaplic�, nas�ucha�em si� mn�stwa ciekawych historii i
naogl�da�em licznych zw�ok w r�nych stadiach rozk�adu. Innym budynkiem, dok�d
wst�p by� w�a�ciwie wzbroniony, by�a kot�ownia, gdzie ogie� buzowa� w czterech
pot�nych kot�ach. W�giel przywo�ono na platformach, czarne postacie wrzuca�y go
w ogie�. Wozy zaprz�one w ci�kie perszerony przyje�d�a�y kilka razy w
tygodniu.
Worki znosili do otwartych stalowych drzwiczek wozacy w kapturach z worka. Od
czasu do czasu przybywa�y potajemnie transporty krwawych narz�d�w i
amputowanych cz�onk�w do spalenia w piecach.
W co drug� niedziel� ojciec odprawia� nabo�e�stwo w kaplicy szpitalnej,
wype�nionej
piel�gniarkami w czarnych �wi�tecznych uniformach z krochmalonymi bia�ymi
fartuchami i czepkami na schludnie uczesanych g�owach. Naprzeciwko plebanii
znajdowa� si� Solhemmet � S�oneczny Dom � gdzie mieszka�y bardzo stare
piel�gniarki, kt�re po�wi�ci�y swoje �ycie szpitalowi. Zachowywa�y si� jak
zakonne
mniszki i przestrzega�y surowych klasztornych regu�.
Mieszkanki Solhemmet mog�y zagl�da� prosto do plebanii. I tak te� robi�y.
Prawd� m�wi�c, my�l� o swoich wczesnych latach z przyjemno�ci� i
zaciekawieniem. Fantazja i zmys�y dostawa�y po�ywk� i nie pami�tam, by mi
kiedykolwiek by�o nudno. Dni i godziny eksplodowa�y raczej r�nymi
osobliwo�ciami,
nieoczekiwanymi sceneriami, magicznymi chwilami. Mog� wci�� jeszcze w�drowa�
po krajobrazie mego dzieci�stwa i ponownie prze�ywa� �wiat�a, zapachy, ludzi,
miejsca, chwile, gesty, akcenty i przedmioty. Rzadko s� to epizody nadaj�ce si�
do
opowiedzenia, raczej kr�tkie lub d�ugie, na chybi� trafi� nagrane filmy bez
pointy.
Prerogatywy dzieci�stwa: porusza� si� bez przeszk�d mi�dzy magi� i owsiank�,
mi�dzy bezgranicznym strachem i nieokie�znan� rado�ci�. Nie by�o �adnych granic
opr�cz zakaz�w i regu�, podobnych do cieni, najcz�ciej niepoj�tych. Wiem na
przyk�ad, �e nie rozumia�em, o co chodzi z tym czasem: musisz si� wreszcie
nauczy�
punktualno�ci, dosta�e� przecie� zegarek, nauczy�e� si�, jak go u�ywa�. Mimo to
czas jakby nie istnia�. Sp�nia�em si� do szko�y, sp�nia�em si� na posi�ki.
Wa��sa�em si� beztrosko po szpitalnym parku, wypatrywa�em i fantazjowa�em, czas
przestawa� istnie�, co� przypomina�o mi, �e prawdopodobnie jestem g�odny, no i
wybucha�a awantura.
Trudno by�o oddzieli� twory fantazji od tego, co uwa�ano za rzeczywiste. Gdybym
si�
wysili�, potrafi�bym mo�e sprawi�, by rzeczywisto�� by�a realna, ale istnia�y na
przyk�ad duchy i upiory. Co mia�em z nimi zrobi�? A bajki? Czy by�y realne? B�g
i
anio�owie? Jezus Chrystus? Adam i Ewa? Potop? Jak to w�a�ciwie by�o z
Abrahamem i Izaakiem, czy zamierza� podci�� gard�o synowi? Wpatrywa�em si�
podniecony w sztych Dor�go, identyfikowa�em si� z Izaakiem, to by�o realne:
ojciec
chce poder�n�� gard�o Ingmarowi, co to b�dzie, je�li Anio� si� sp�ni. Wtedy
b�d�
musieli p�aka�. Krew p�ynie, a Ingmar u�miecha si� blado. Rzeczywisto��.
A potem przyszed� kinematograf.
By�o to w okresie przed Bo�ym Narodzeniem. Niezmiernie bogata ciotka Anna
przys�a�a ju� swego umundurowanego szofera, pana Janssona, z ca�ym mn�stwem
prezent�w, kt�re zgodnie ze zwyczajem umieszczono w gwiazdkowym koszu w
kom�rce pod schodami na pi�tro. Zw�aszcza jedna paczka przyci�ga�a moj�
podniecon� ciekawo��: by�a br�zowa i kanciasta, a na opakowaniu widnia� napis
�Forsners". Forsners by�a to firma fotograficzna na Hamngatan. Sprzedawano tam
nie tylko aparaty fotograficzne, ale tak�e prawdziwe kinematografy.
Bardziej ni� czegokolwiek pragn��em kinematografu. Przed rokiem by�em pierwszy
raz w kinie i ogl�da�em film, nakr�cony wed�ug znanej ksi��ki dla dzieci, kt�ry
opowiada� o koniu, zdaje mi si�, �e nazywa� si� �Pi�kny Karosz". Film szed� w
kinie
Sturebiografen, a my siedzieli�my w pierwszym rz�dzie na balkonie. Dla mnie by�
to
pocz�tek. Ogarn�a mnie gor�czka, kt�ra nigdy mi nie przesz�a. Bezg�o�ne cienie
zwracaj� ku mnie blade twarze i przemawiaj� nies�yszalnymi g�osami do moich
najtajniejszych uczu�. Sze��dziesi�t lat min�o, i nic si� nie zmieni�o, to
wci�� ta
sama gor�czka.
P�niej w jesieni odwiedzi�em pewnego szkolnego koleg�, kt�ry mia� kinematograf
i
kilka film�w, i urz�dzi� naturalnie przedstawienie dla mnie i Tippan. Mnie
pozwolono
kr�ci� korbk� aparatu, podczas gdy gospodarz baraszkowa� z Tippan.
�wi�ta by�y eksplozj� przyjemno�ci. Matka re�yserowa�a je tward� r�k�. Za t�
orgi�
go�cinno�ci, posi�k�w, zje�d�aj�cych si� krewniak�w, podarunk�w gwiazdkowych i
ko�cielnych uroczysto�ci musia� kry� si� powa�ny organizacyjny wysi�ek.
Sama Wigilia by�a u nas do�� spokojn� uroczysto�ci�, kt�ra zaczyna�a si�
nabo�e�stwem �wi�tecznym w ko�ciele o godzinie pi�tej, po czym nast�powa�
weso�y, ale pow�ci�gliwy posi�ek, zapalanie choinki, odczytanie �wi�tecznej
ewangelii i wczesne p�j�cie do ��ka, gdy� musieli�my wstawa� w por� na
jutrzni�,
kt�ra w�wczas by�a rzeczywi�cie jutrzni�. Nie rozdawano �adnych prezent�w
gwiazdkowych, ale wiecz�r by� radosny i pogodny, stanowi� podniecaj�cy prolog
pierwszego dnia �wi�t. Po rannym nabo�e�stwie z zapalonymi �wiecami i tr�bkami
odbywa�o si� �wi�teczne �niadanie. Ojciec mia� ju� wtedy za sob� swoje
profesjonalne obowi�zki i zmienia� ubi�r pastora na bon�urk�. By� w swoim
najweselszym nastroju i wyg�asza� do go�ci improwizowane m�wki wierszem,
�piewa� specjalnie na t� okazj� skomponowan� piosenk�, wznosi� toasty,
przedrze�nia� swoich konfratr�w i doprowadza� wszystkich do �miechu.
My�l� czasem o jego weso�ej lekko�ci, beztrosce, czu�o�ci, �yczliwo�ci, o jego
werwie. O tym wszystkim, co tak �atwo przes�ania�a pos�pno��, surowo��,
brutalno��, odgradzanie si� chi�skim murem. S�dz�, �e cz�sto wyrz�dza�em ojcu w
pami�ci wielk� krzywd�.
Po �niadaniu szli�my wszyscy do ��ek i spali�my przez kilka godzin. Domowa
organizacja musia�a jednak dzia�a�, o godzinie drugiej, w�a�nie o zmierzchu,
podawano na podwieczorek kaw�. Dom by� otwarty dla wszystkich, kt�rzy mieli
ochot� z�o�y� �yczenia �wi�teczne na plebanii. Wielu z naszych przyjaci�
muzykowa�o i po po�udniu urz�dzano zwykle improwizowany koncert. Tak zbli�a�a
si�
kulminacja pierwszego dnia �wi�t, kt�r� by�a lukullusowa wieczerza. Odbywa�a si�
ona w obszernej kuchni, gdzie chwilowo zaciera�a si� hierarchia spo�eczna. Ca�e
jedzenie sta�o na kredensiku i na przykrytych zlewach. Rozdawanie gwiazdkowych
podark�w celebrowano przy stole jadalnym. Wnoszono kosze, ojciec urz�dowa� z
cygarem i szklank� ponczu, rozdawano podarunki, wyg�aszano wierszyki,
oklaskiwano i komentowano. �aden prezent nie oby� si� bez wiersza.
I teraz w�a�nie nast�pi ta historia z kinematografem. Dosta� go m�j brat.
Natychmiast zacz��em rycze�, zosta�em skarcony, schowa�em si� pod sto�em, gdzie
dalej si� w�cieka�em, upomniano mnie, �ebym przynajmniej zachowywa� si� cicho,
wybieg�em do dziecinnego pokoju, kl��em i pomstowa�em, zamierza�em uciec z
domu, w ko�cu ze zmartwienia usn��em.
Kolacja trwa�a dalej.
P�nym wieczorem zbudzi�em si�. Gertruda �piewa�a na dole ludow� pie��, pali�a
si�
nocna lampka. Na wysokiej kom�dce l�ni� s�abo przezroczysty parawanik ze
���bkiem i ho�dem pasterzy. Na bia�ym rozk�adanym stoliku, po�r�d innych
prezent�w
mego brata, sta� kinematograf ze swoim zakrzywionym kominkiem, pi�knie oprawn�
w mosi�dz soczewk� i stojakiem na rolki z filmem.
Powzi��em szybk� decyzj�, zbudzi�em mego brata i zaproponowa�em mu transakcj�.
Oferowa�em moich stu o�owianych �o�nierzy w zamian za kinematograf. A �e Dag
posiada� wielk� armi� i zawsze by� wpl�tany w wojenne gry ze swymi przyjaci�mi,
zawarli�my umow� ku obop�lnemu zadowoleniu. Kinematograf by� m�j.
Nie by�a to jaka� skomplikowana machina. �r�d�em �wiat�a by�a lampa naftowa, a
korba ��czy�a si� z z�batym ko�em i krzy�em malta�skim. W tylnej kr�tkiej
�ciance
blaszanej skrzynki umieszczone by�o proste lusterko odblaskowe. Za soczewk�
znajdowa� si� pojemnik na kolorowe przezrocza. Do aparatu nale�a�o tak�e
fioletowe,
czworok�tne pude�ko. W nim mie�ci�o si� kilka szklanych przezroczy oraz 35-
milimetrowa ta�ma filmowa w kolorze sepii. By�a ona mniej wi�cej trzy metry
d�uga i
sklejona w p�tl�. Na pokrywce znajdowa�o si� obja�nienie: film nazywa� si� �Frau
Holle". Nikt nie wiedzia�, kim by�a owa �Frau Holle", ale p�niej okaza�o si�,
�e by� to
ludowy odpowiednik �r�dziemnomorskiej bogini mi�o�ci.
Nazajutrz rano w�lizn��em si� do obszernej szafy �ciennej w dziecinnym pokoju,
ustawi�em kinematograf na skrzynce po cukrze, zapali�em lamp� naftow� i
skierowa�em �r�d�o �wiat�a na pobielon� �cian�. Nast�pnie za�o�y�em film.
Na �cianie pojawi� si� obraz ��ki. Na ��ce spa�a m�oda kobieta, odziana w str�j
ludowy. Wtedy poruszy�em korbk� (nie mog� wyt�umaczy�, nie mog� znale�� s��w
na okre�lenie mego podniecenia, w ka�dej chwili mog� odtworzy� w pami�ci zapach
rozgrzanego metalu, wo� kurzu i �rodk�w przeciw molom w szafie �ciennej, korbk�
w
mojej d�oni, drgaj�cy prostok�t na �cianie).
Poruszy�em korbk� i dziewczyna zbudzi�a si�, usiad�a, podnios�a si� powoli,
rozpostar�a ramiona, okr�ci�a si� w ko�o i znik�a z prawej strony ekranu. Gdy w
dalszym ci�gu obraca�em korbk�, le�a�a tam znowu i wykonywa�a dok�adnie te same
ruchy. Porusza�a si�.
Dzieci�stwo na plebanii przy szpitalu Sophiahemmet: rytm dnia powszedniego, dni
urodzin, uroczysto�ci ko�cielne, niedziele, obowi�zki, zabawy, swoboda,
przestrzeganie regu� i bezpiecze�stwo. Zim� w�dr�wki do szko�y w ciemno�ciach,
na
wiosn� gra w kamyki i wycieczki rowerem, jesienne niedzielne wieczory z g�o�nym
czytaniem przy kominku.
Nie wiedzieli�my, �e matka prze�y�a gwa�towny romans i �e ojciec popad� w ci�k�
depresj�. Matka przygotowywa�a si� do zerwania ma��e�stwa, ojciec grozi�, �e
odbierze sobie �ycie, pojednali si� jednak i postanowili �y� ze sob� dalej �ze
wzgl�du
na dzieci", jak si� to w�wczas nazywa�o. My nie zauwa�yli�my niczego albo bardzo
niewiele.
Pewnego jesiennego wieczoru by�em zaj�ty swoim aparatem filmowym w pokoju
dziecinnym, moja siostra zasn�a w pokoju matki, a brat by� na �wiczeniach
strzeleckich. Nagle us�ysza�em gwa�town� wymian� zda� na parterze. Matka
p�aka�a,
a ojciec perorowa� z gniewem. By�y to przera�aj�ce d�wi�ki, kt�rych nigdy
przedtem
nie s�ysza�em. Wymkn��em si� na schody i zobaczy�em ojca i matk� w gwa�townej
sprzeczce na dole w hallu. Matka usi�owa�a wyszarpn�� sw�j p�aszcz, kt�ry ojciec
mocno trzyma�. Po chwili pu�ci�a p�aszcz i pobieg�a w stron� drzwi. Ojciec
zd��y�
przed ni� i odepchn�� j� na bok, stan�� zagradzaj�c drzwi. Matka rzuci�a si� na
niego
i zacz�li si� mocowa�. Uderzy�a ojca w twarz, a on pchn�� j� ku �cianie, tak �e
straci�a r�wnowag� i upad�a. Krzykn��em g�o�no. Moja siostra zbudzi�a si� na ten
ha�as i wysz�a na schody. Matka zacz�a p�aka�. Oboje rodzice pohamowali si�.
Nie pami�tam dok�adnie, co nast�pi�o potem. Matka siedzia�a na kanapie w swoim
pokoju, z nosa lecia�a jej krew.
Usi�owa�a uspokoi� moj� siostr�. Ja stoj� w pokoju dziecinnym i patrz� na
kinematograf, potem padam na kolana i �lubuj� Bogu odda� film i aparat, je�li
matka
i ojciec si� pogodz�.
Zosta�em wys�uchany. Dziekan parafii Hedvig Eleonory (szef ojca) zaj�� si� t�
spraw�. Rodzice pojednali si�, a niezmiernie bogata ciotka Anna zabra�a ich w
d�ug�
podr� po W�oszech. Sprowadzi�a si� do nas babka, �ad i porz�dek oraz
iluzoryczne
bezpiecze�stwo zosta�y przywr�cone.
Babka mieszka�a przewa�nie w Uppsali, ale mia�a te� pi�kny domek letni w
Dalarnie.
Gdy oko�o trzydziestki owdowia�a, podzieli�a na p� wspania�e mieszkanie na
Tr�dg?rdsgatan i przeprowadzi�a si� do pi�ciu pokoi z kuchni� i s�u�b�wk�. Na
pocz�tku mego �ywota mieszka�a tam samotnie z pann� Ellen Nilsson,
nieulegaj�cym przemianom w czasie sm?landzkim zabytkiem, kt�ra dobrze
gotowa�a, by�a surowo religijna i rozpieszcza�a nas, dzieci. Gdy babka umar�a,
Ellen
kontynuowa�a swoj� dzia�alno�� u mojej matki, kochana i wzbudzaj�ca respekt. W
wieku siedemdziesi�ciu pi�ciu lat zapad�a na raka krtani, posprz�ta�a sw�j
pok�j,
napisa�a testament, zamieni�a zakupiony przez matk� bilet drugiej klasy na bilet
trzeciej klasy i pojecha�a do swojej siostry w Pataholm, gdzie w kilka miesi�cy
p�niej
umar�a. Ellen Nilsson, nazywana przez nas, dzieci, �Lalla", �y�a z rodzinami
mojej
babki i matki ponad pi��dziesi�t lat.
Babka i Lalla �y�y w symbiozie pe�nej temperamentu, rozd�wi�k�w i pojedna�,
jednak
nigdy nie kwestionowanej. Dla mnie to du�e (mo�e nie tak wielkie) mieszkanje na
cichej Tr�dg?rdsgatan by�o kwintesencj� bezpiecze�stwa i magii. Liczne zegary
odmierza�y czas, �wiat�o s�oneczne w�drowa�o po bezkresnej zielono�ci dywan�w.
Ogie� buzuj�cy w kaflowych piecach pachnia�, hucza� w kominie, a drzwiczki
szcz�ka�y. Ulic� czasem przeje�d�a�y jakie� sanki z dzwonkami. W katedrze
dzwoniono na nabo�e�stwo albo poch�wek. Rano i wieczorem s�ycha� by�o dzwon
Gunilla, kruchy i odleg�y.
Staro�wieckie meble, ci�kie zas�ony, ciemne obrazy. Na ko�cu d�ugiego,
mrocznego korytarza znajdowa� si� interesuj�cy pokoik z czterema otworami,
wywierconymi w drzwiach tu� przy pod�odze, z czerwonymi tapetami i tronem z
mahoniu i pluszu, z mosi�nymi okuciami i ozdobami. Do tronu prowadzi�y dwa
stopnie, pokryte mi�kkim dywanikiem. Gdy si� podnios�o ci�k� pokryw� fotela,
przed oczyma otwiera�a si� przepa��, pe�na mroku i zapach�w. Trzeba by�o odwagi,
by usi��� na tronie babki.
W korytarzu sta� wysoki �elazny piec, kt�ry wydawa� specjalny zapach p�on�cego
w�gla i rozgrzanego metalu. W kuchni Lalla przyrz�dza�a obiad, po�ywny
kapu�niak;
ciep�y i zawiesisty zapach rozchodzi si� po mieszkaniu i ��czy w wy�sze zwi�zki
ze
s�abymi wyziewami tajemnego pokoiku.
Dla ma�ej osoby, kt�ra chodzi z nosem przy pod�odze, dywany pachn� �wie�o i
mocno przeciwmolowymi �rodkami, kt�re wsysaj� w siebie, kiedy le�� zwini�te
podczas letnich miesi�cy. Co pi�tek Lalla naciera s�dziwe parkiety woskiem i
terpentyn�, zapach jest odurzaj�cy. S�kate i szorstkie drewniane pod�ogi pachn�
szarym myd�em. Korkowe maty czy�ci si� �mierdz�c� mieszanin� chudego
kwa�nego mleka i wody. Ludzie chodz� na og� jak ca�e symfonie zapach�w: puder,
perfumy, myd�o dziegciowe, mocz, p�e�, pomada, brud i sw�d jedzenia. Niekt�rzy
pachn� cz�owiekiem w og�le, jedni pachn� bezpiecznie, inni gro�nie. Gruba ciotka
ojca, Emma, nosi peruk�, kt�r� przykleja do �ysej g�owy specjalnym klejem. Babka
pachnie �gliceryn� i r�an� wod�", swego rodzaju wod� kolo�sk�, kt�r� ca�kiem po
prostu kupuje si� w aptece. Matka pachnie s�odko jak wanilia, ale gdy wpadnie w
z�o��, wyst�puj� jej kropelki potu na puszysty w�sik i wydzielaj� ledwie
wyczuwalny
zapach metalu. M�oda, pulchna i ruda nia�ka, kt�ra ma na imi� M�rit i utyka na
nog�,
ma zapach ulubiony przeze mnie. Nie ma nic lepszego, jak le�e� w jej ��ku i na
jej
ramieniu, z nosem wtulonym w jej szorstk� bielizn�.
Zaginiony �wiat blask�w, zapach�w, d�wi�k�w. Kiedy jestem odpr�ony i w�a�nie
mam zasn��, potrafi� w�drowa� z pokoju do pokoju, widz� ka�dy szczeg�, wiem i
poznaj�. W atmosferze spokoju u babki otwiera�y si� moje zmys�y i pragn�y
zachowa� to wszystko na zawsze. Gdzie podzia�o si� to wszystko, czy kt�re� z
moich dzieci odziedziczy�o moje wra�enia zmys�owe, czy mo�na odziedziczy� takie
wra�enia, prze�ycia, doznania?
Dni, tygodnie i miesi�ce u babki odpowiada�y przypuszczalnie mojej stale mocno
we
mnie si� odzywaj�cej potrzebie ciszy, prawid�owo�ci, porz�dku. Bawi�em si�
samotnie, nie t�skni�c za towarzystwem. Babka siedzia�a przy biurku w jadalni,
czarno ubrana, w wielkim fartuchu w niebieskie pasy. Czyta�a jak�� ksi��k�,
zajmowa�a si� rachunkami albo pisa�a listy, stal�wka skrzypia�a s�abo. W kuchni
krz�ta�a si� Lalla, nuci�a cicho pod nosem. Pochyla�em si� nad moim teatrem
marionetek, z rozkosz� podnosz�c kurtyn� nad ciemnym lasem Czerwonego
Kapturka albo bogato iluminowan� sal� balow� Kopciuszka. Moje zabawy czyni�y
mnie panem scenicznej przestrzeni, moja fantazja j� zaludnia�a.
Pewnej niedzieli boli mnie gard�o i nie musz� i�� na nabo�e�stwo, zostaj� sam w
domu. Jest wczesna wiosna i �wiat�o s�oneczne wpada i wypada przesuwaj�c si�
szybko i bezg�o�nie po firankach i obrazach. Ogromny st� jadalny sklepia si�
nad
moj� g�ow�, opieram si� plecami o jedn� z jego p�katych n�g. Krzes�a doko�a
sto�u i
pod �cianymi pokryte s� pociemnia�� z�otaw� sk�r�, pachn�c� staro�ci�. Z ty�u za
mn� wznosi si� jak twierdza kredens, szklane karafki i kryszta�owe czarki
b�yszcz�
s�abo w migotliwym �wietle. Na d�u�szej �cianie po lewej wisi du�y obraz,
przedstawiaj�cy bia�e, czerwone i ��te domy. Wyrastaj� one z niebieskiej wody,
na
wodzie p�ywaj� d�ugie statki.
Zegar stoj�cy w jadalni, kt�ry si�ga niemal do ozdobionego sztukateriami sufitu,
rozmawia sam ze sob� w mrukliwy, nieodgadniony spos�b. Z miejsca, gdzie siedz�,
mog� widzie� zielono mieni�cy si� salon. Zielone �ciany, dywany, meble, firanki,
ro�nie tam tak�e papro� i kilka palm w zielonych wazonach. Dostrzegam nag� bia��
kobiet� z obci�tymi r�kami. Stoi nieco pochylona do przodu i przygl�da mi si� z
lekkim u�mieszkiem. Na brzuchatej komodzie ze z�otymi okuciami i z�otymi nogami
stoi poz�acany zegar pod szklanym kloszem. O tarcz� zegarow� opiera si� m�ody
m�czyzna, graj�cy na flecie. Tu� obok niego stoi ma�a dama w wielkim kapeluszu
i
szerokiej kr�tkiej sp�dniczce. Oboje s� poz�acani. Gdy zegar wybija dwunast�,
m�ody
cz�owiek gra na flecie, a dziewczyna ta�czy.
S�o�ce �wieci i roziskrza pryzmaty w kryszta�owych �wiecznikach, przesuwa si� po
obrazie przedstawiaj�cym wyrastaj�ce z wody domy, pie�ci biel pos�gu. Bij�
zegary,
ta�czy z�ota dziewczyna, ch�opak gra, naga kobieta przekr�ca g�ow� i kiwa do
mnie.
�mier� wlecze kos� po korkowej macie w ciemnym przedpokoju, dostrzegam j�, jej
��t� czaszk� z u�miechem, jej chud� ciemn� sylwetk� na tle matowych szyb drzwi
wej�ciowych.
Chc� zobaczy� twarz babki i znajduj� jak�� fotografi�. Przedstawia ona dziadka,
in�yniera kolejowego, babk� i trzech pasierb�w. Dziadek patrzy z dum� na swoj�
m�od�, �wie�o po�lubion� �on�, jego ciemna broda jest pi�knie przystrzy�ona,
binokle w z�otej oprawie, wysoki ko�nierzyk, nieskazitelny str�j
przedpo�udniowy.
Synowie stoj� wypr�eni: m�odzi ch�opcy o niepewnych spojrzeniach i mi�kkich
rysach twarzy. Bior� szk�o powi�kszaj�ce i studiuj� rysy twarzy babki.
Spojrzenie ma
jasne, lecz surowe, twarz zaokr�glon�, brod� upart�, a usta zdecydowane, mimo �e
jest grzecznie u�miechni�ta do fotografii. W�osy s� g�ste i ciemne, starannie
ufryzowane. Nie mo�na powiedzie�, �e jest pi�kna, ale promieniuje si�� woli,
rozs�dkiem i humorem.
Nowo�e�cy sprawiaj� wra�enie dostatniej pewno�ci siebie: przyj�li�my nasze role
i
zamierzamy je gra�. Synowie natomiast wydaj� si� zdezorientowani, uj�ci w karby,
mo�e zbuntowani.
Dziadek zbudowa� letni domek ko�o Dufn�s, w jednym z najpi�kniejszych miejsc w
Dalarnie z rozleg�ym widokiem na rzek�, ��ki, wrzosowiska, sza�asy pasterskie i
szeregi siniej�cych wzg�rz. A �e uwielbia� poci�gi, tor kolejowy bieg� przez
jego
posiad�o��, po nasypie kilkaset metr�w poni�ej domu. Potrafi� siedzie� na
werandzie i
kontrolowa� czas o�miu poci�g�w dziennie, po cztery w ka�dym kierunku, z czego
dwa towarowe. M�g� tak�e widzie� most kolejowy nad rzek�, arcydzie�o techniki
budowlanej, przedmiot swojej dumy. Podobno siadywa�em mu na kolanach, ale go
nie pami�tam. Po nim odziedziczy�em wygi�te ma�e palce, a mo�e tak�e entuzjazm
dla parowoz�w.
Babka, jak powiedzia�em, owdowia�a w m�odych latach. Ubiera�a si� na czarno i
w�osy jej siwia�y. Dzieci po�eni�y si�
i wysz�y z domu. Zosta�a sama z Lall�. Matka opowiada�a kiedy�, �e babka nigdy
nie
kocha�a nikogo, z wyj�tkiem najm�odszego syna, Ernsta. Matka usi�owa�a zyska�
jej
mi�o��, na�laduj�c j� we wszystkim, ale mia�a mniej hartu i nie udawa�o jej si�
to.
Ojciec uwa�a� babk� za ��dnego w�adzy babsztyla. Z pewno�ci� nie on jeden tak j�
ocenia�.
Mimo to prze�y�em najlepszy okres mego dzieci�stwa u babki. Traktowa�a mnie z
szorstk� czu�o�ci� i intuicyjnym zrozumieniem. Mi�dzy innymi stworzyli�my pewien
rytua�, kt�ry nigdy nie zawodzi�. Przed obiadem sadowili�my si� na jej zielonej
kanapie: tam �dyskutowali�my" przez godzink�. Babka opowiada�a o �wiecie, o
�yciu, ale tak�e o �mierci (kt�ra zajmowa�a w moich my�lach du�o miejsca).
Chcia�a
wiedzie�, co my�l�, s�ucha�a uwa�nie, wymija�a moje k�amstewka albo odsuwa�a je
na bok ze zwyk�� sobie ironi�. Pozwala�a bym m�wi� z ni� jako prawdziwa, realna
osoba, bez maskowania si�.
Nasza �dyskusj�" zawsze by�a otulona w zmierzch, poufno��, zimowe popo�udnie.
Babka mia�a te� inn� urzekaj�c� cech�. Uwielbia�a chodzi� do kina, a je�li film
by�
dozwolony dla dzieci (poniedzia�kowe poranki anonsowane na trzeciej stronie w
�Upsala Nya Tidning"), wtedy wizyta w kinie nie musia�a czeka� a� na sobotnie
czy
niedzielne popo�udnie. Jedno tylko m�ci�o nasz� rado��. Babka mia�a par�
koszmarnych kamaszk�w i nie lubi�a scen mi�osnych, ja je natomiast ub�stwia�em.
Gdy bohater i bohaterka nazbyt d�ugo i zbyt czule dawali wyraz swoim uczuciom,
kamaszki babki zaczyna�y skrzypie�. By� to okropny d�wi�k, kt�ry wype�nia� ca��
sal�
kinow�.
Czytali�my sobie g�o�no, opowiadali�my zmy�lone historyjki, cz�sto opowie�ci o
duchach albo innych okropno�ciach, rysowali�my te� �figurki", swego rodzaju
komiksy. Jedno z nas rozpoczyna�o, rysuj�c jaki� obrazek. Drugie mia�o narysowa�
nast�pny i w ten spos�b rozwija� akcj�. Rysowali�my akcje przez wiele dni, po
czterdzie�ci, pi��dziesi�t obrazk�w. Mi�dzy obrazkami pisali�my teksty
obja�niaj�ce.
Tryb �ycia i zwyczaje na Tr�dg?rdsgatan by�y staro�wiecko surowe. Wstawali�my,
gdy rozpalano w piecach kaflowych, by�a wtedy si�dma. Nacieranie cia�a w
blaszanej
miednicy pe�nej lodowatej wody, pierwsze �niadanie z owsiank� i kanapk� na
twardym chlebie z mas�em. Potem spacer bez wzgl�du na pogod�. W�dr�wka po
witrynach kin: Skandia, Fyris, R�da Kvarn, Slotts, Edda. Obiad o pi�tej.
Wyci�gano
stare zabawki, zaoszcz�dzone z dzieci�stwa wuja Ernsta. G�o�ne czytanie.
Modlitwa
wieczorna. Zegar Gunilla bije. O dziewi�tej jest noc.
Le�e� na kanapie i s�ucha� ciszy. Widzie�, jak �wiat�o latarni ulicznej rzuca
blaski i
cienie na sufit. Gdy �nie�na zawieja dmucha po uppsalskiej r�wninie, latarnia
ko�ysze
si�: cienie chwiej� si�, huczy i gwi�d�e w piecu kaflowym.
W niedziele jedli�my obiad o czwartej. Przychodzi�a wtedy ciotka Lotten.
Mieszka�a w
domu dla starych misjonarzy i by�a kole�ank� babki z gimnazjum z tej samej
klasy,
do kt�rego ucz�szcza�y jako jedne z pierwszych studiuj�cych dziewcz�t w kraju.
Ciotka Lotten pojecha�a do Chin do pracy misyjnej straci�a urod�, z�by i jedno
oko.
Babka wie, �e dla mnie ciotka Lotten jest wstr�tna, ale uwa�a, �e powinienem si�
hartowa�. Dlatego sadza mnie obok niej przy niedzielnym obiedzie. Mog� patrze�
prosto w jej ow�osiony nos, gdzie wewn�trz w nozdrzu tkwi zawsze ��to-zielony
smark. Ponadto zalatuje od niej wyschni�tym moczem. Sztuczne z�by klekoc�, kiedy
m�wi, trzyma talerz tu� przy twarzy i jedz�c siorbie. Czasem z jej brzucha,
rozlega
si� g�uche burczenie.
Ta odra�aj�ca osoba posiada jeden skarb. Po obiedzie i kawie wydobywa z ��tej
drewnianej skrzynki chi�sk� gr� cieni. W drzwiach mi�dzy salonem i jadalni�
rozpinamy prze�cierad�o, �wiat�o ga�nie i ciotka Lotten odgrywa gr� cieni
(musia�a
by� zr�czna: manewrowa�a wieloma figurkami r�wnocze�nie i gra�a wszystkie role,
nagle p��tno zabarwia�o si� na czerwono albo na niebiesko, przez czerwie�
przelatywa� naraz jaki� demon, na niebieskim rysowa� si� w�ski ksi�yc, to zn�w
wszystko robi�o si� zielone, dziwne ryby porusza�y si� w morskiej g��bi).
Czasem przychodzili w odwiedziny wujowie wraz ze swymi okropnymi �onami.
M�czy�ni byli t�dzy, nosili brody i g�o�no m�wili. Kobiety mia�y du�e kapelusze
i
cuchn�y spoconym zaaferowaniem. Trzyma�em si� od nich tak daleko, jak to tylko
by�o mo�liwe. Go�cie podnosili mnie, ob�ciskiwali, obca�owywali, przyciskali i
podszczypywali. A tak�e zadawali natr�tne intymne pytania: czy ch�opczyk unikn��
w
tym tygodniu noszenia czerwonej sp�dniczki, w ubieg�ym tygodniu by�o pewnie
dosy�
du�o siusiania w majtki. Otw�rz usta, niech pomacam, czy jaki� z�b si� nie
chwieje,
tu mamy jednego drania, skorzystamy z okazji, by go wyrwa�? � dostaniesz
dziesi�� �re. Zdaje mi si�, �e ch�opak robi si� zezowaty, sp�jrz na m�j palec,
ale�
tak, jedno oko nie nad��a, trzeba b�dzie chodzi� z czarn� �atk� na oku jak jaki�
pirat
morski. Zamknij usta, anio�ku, otwierasz je zanadto, przypuszczalnie masz
polipy, kto
tak rozdziawia buzi�, wygl�dasz na durnia, babka musi za�atwi� operacj�, to
szkodliwe chodzi� tak z otwart� buzi�.
Poruszali si� gwa�townie, rzucali niepewne spojrzenia. Kobiety pali�y. W
blisko�ci
babki poci�y si� ze strachu, ich g�osy by�y ostre i po�pieszne. Malowa�y si� na
twarzy.
Nie by�y podobne do matki, cho� ,by�y mamami. Wuj Carl by� jednak ca�kiem inny.
Wuj Carl siedzia� na zielonej kanapie babki i wys�uchiwa� wyrzut�w. By� ros�ym
oty�ym
m�czyzn�, czo�o mia� wysokie, w tej chwili pokryte zatroskanymi fa�dami,
czaszk�
�ys� z brunatnymi plamami, na karku zwisa�o kilka rzadkich kosmyk�w. Ow�osione
uszy by�y czerwone. Okr�g�y brzuch spoczywa� ci�ko na udach, okulary, zamglone
od wyst�puj�cego na twarz potu, przes�ania�y �agodnie fio�kowe spojrzenie.
Pulchne,
mi�kkie d�onie trzyma� mocno zaci�ni�te mi�dzy kolanami.
Babka siedzia�a drobna i wyprostowana w fotelu przy stoliku w salonie. Mia�a na
prawym palcu wskazuj�cym naparstek, niekiedy podkre�la�a jakie� s�owo, uderzaj�c
naparstkiem o l�ni�cy blat