11989

Szczegóły
Tytuł 11989
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

11989 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 11989 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

11989 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Ingmar Bergman Laterna magica Prze�o�y� Zygmunt �anowski Czytelnik � Warszawa 1991 Kiedy urodzi�em si� w lipcu 1918 r., matka moja zapad�a na hiszpank�, by�em w kiepskiej formie i ochrzczono mnie po laicku w szpitalu. Pewnego dnia odwiedzi� nasz� rodzin� stary lekarz domowy, popatrzy� na mnie i powiedzia�: Przecie� on umiera z niedo�ywienia. Babka zabra�a mnie wtedy do letniego domku w Dalarnie. W trakcie podr�y poci�giem, kt�ra w�wczas trwa�a jeden dzie�, karmi�a mnie ciastem rozmoczonym w wodzie. Kiedy dotarli�my do celu, by�em prawie nie�ywy. Babka znalaz�a jednak mamk� � mi��, jasnow�os� dziewczyn� z s�siedniej wioski, przybiera�em wprawdzie na wadze, ale wymiotowa�em i stale bola� mnie brzuszek. Ponadto zapada�em na ca�y szereg nieokre�lonych bli�ej chor�b i nie mog�em si� na dobre zdecydowa�, czy chc� �y�. W g��bi mojej �wiadomo�ci mog� jeszcze przywo�a� pami�ci� ten stan, od�r wydzielin cia�a, wilgotne, uwieraj�ce powijaki �agodny blask lampki nocnej, drzwi uchylone do s�siedniego pokoju, g��bokie oddechy nia�ki, szuranie krok�w, szept g�os�w, odblaski s�o�ca w karafce z wod�. Wszystko mog� sobie przypomnie�, ale nie pami�tam �adnego strachu. Ten przyszed� p�niej. Jadalnia wychodzi�a na ciemne tylne podw�rze z wysokim ceglanym murem, wyg�dk�, pojemnikami na �miecie, t�ustymi szczurami i trzepakiem. Siedzia�em na czyich� kolanach i karmiono mnie kleikiem. Talerz sta� na szarej ceracie z czerwonym szlaczkiem. Emalia by�a bia�a z niebieskimi kwiatkami, odbija�;: sk�po �wiat�o z okna. Pochylaj�c si� na boki i do przodu wypr�bowywa�em r�ne punkty widzenia. W miar� tego, jak porusza�em g�ow�, zmienia�y si� odblaski w talerzu z kleikiem. Nagle zwymiotowa�em na to wszystko. To jest przypuszczalnie moje pierwsze wspomnienie: nasza rodzina mieszka�a w domu na rogu Skeppargatan i Storgatan. W jesieni 1920 r. przeprowadzili�my si� na Villagatan 22, na �stermalmie. Pachnie �wie�o malowane mieszkanie i froterowane parkiety. W dziecinnym pokoju s�onecznie ��ta korkowa wyk�adzina i jasne rolety z rycerskim zamkiem i polnymi kwiatami. R�ce matki s� mi�kkie, znajduje czas, �eby opowiada� bajki. Ojciec wstaj�c rano z ��ka wdepn�� w nocnik i wo�a: � Tfu! Do licha! � W kuchni krz�taj� si� dwie dziewczyny z Dalarny, kt�re cz�sto i ch�tnie �piewaj�. W sieni naprzeciwko jest towarzyszka zabaw w moim wieku, kt�ra nazywa si� Tip-pan. Pe�na fantazji i inicjatywy. Por�wnujemy nasze cia�a i znajdujemy interesuj�ce r�nice. Kto� nas na tym przy�apuje, ale nic nie m�wi. Rodzi si� moja siostra, mam cztery lata i sytuacja zmienia si� radykalnie: t�usta, szpetna istota gra nagle g��wn� rol�. Zostaj� wyeksmitowany z ��ka matki, ojciec promienieje nad wrzeszcz�cym k��buszkiem. Demon zazdro�ci wbi� pazur w moje serce, w�ciekam si�, p�acz�, fajdam na pod�og� i babrz� si� kup�. M�j starszy brat i ja, zazwyczaj �miertelni wrogowie, zawieramy pok�j i planujemy r�ne sposoby u�miercenia wstr�tnego potworka. � jakiego� powodu m�j brat uznaje, �e ja si� najbardziej nadaj� do wykonania koniecznego czynu. Pochlebia mi to i szukamy odpowiedniej okazji. W ciche, s�oneczne popo�udnie zdaje mi si�, �e jestem sam w mieszkaniu, i w�lizguj� si� do sypialni rodzic�w, gdzie to stworzenie �pi w swoim r�owym koszyku. Przyci�gam krzes�o i wspinam si� na nie, stoj� i patrz� na nabrzmia�� twarz i za�linione usta. M�j brat da� mi wyra�ne instrukcje, co mam zrobi�. Nie wiadomo czemu �le zrozumia�em jego wskaz�wki. Zamiast �cisn�� szyj�, pr�buj� zgnie�� jej klatk� piersiow�. Budzi si� natychmiast z przejmuj�cym krzykiem, przyciskam r�k� do jej ust, wodniste jasnoniebieskie oczy zezuj� i �ypi�, robi� krok w ty�, by lepiej j� uchwyci�, ale trac� oparcie pod stopami i upadam na pod�og�. Przypominam sobie, �e sam czyn zwi�zany jest z gwa�town� przyjemno�ci�, kt�ra szybko zmienia si� w przestrach. Pochylam si� nad fotografiami z dzieci�stwa i studiuj� twarz mojej matki przez szk�o powi�kszaj�ce, usi�uj� przenikn�� przez spopiela�e uczucia. Tak, kocha�em j� i jest na tym zdj�ciu bardzo poci�gaj�ca: grube w�osy z rozdzia�kiem nad niskim szerokim czo�em, mi�kki owal twarzy, �yczliwe zmys�owe usta, ciep�e szczere spojrzenie spod ciemnych, dobrze ukszta�towanych brwi, ma�e, silne d�onie. Moje czteroletnie serce rozdziera�a psia mi�o��. Nasze wzajemne stosunki nie by�y jednak proste: moje oddanie przeszkadza�o jej i irytowa�o, moje przejawy czu�o�ci i gwa�towne wybuchy niepokoi�y j�. Odprawia�a mnie cz�sto ch�odnym, ironicznym tonem. P�aka�em z w�ciek�o�ci i zawodu. Jej stosunek do mego brata by� mniej skomplikowany, poniewa� ustawicznie musia�a go bra� w obron� przed ojcem, kt�ry wychowywa� go z rygorystyczn� surowo�ci�, a brutalna ch�osta by�a stale si� powtarzaj�cym argumentem tego wychowania. Z wolna zda�em sobie spraw�, �e moje na przemian czu�e i gwa�towne uwielbienie mia�o niewielkie oddzia�ywanie. Zacz��em wi�c bardzo wcze�nie zachowywa� si� w spos�b, kt�ry mia� si� jej podoba� i wzbudza� jej zainteresowanie. Kto� chory budzi� natychmiast jej wsp�czucie. A �e by�em dzieckiem chorowitym z niezliczonymi dolegliwo�ciami, sta�o si� to wprawdzie bolesn�, ale niezawodn� drog� do jej uczu�. Symulowanie demaskowano jednak�e szybko � matka by�a dyplomowan� piel�gniark� � i karano przyk�adnie. Inna droga do zwr�cenia jej uwagi by�a niebezpieczniejsza: zda�em sobie spraw�, �e matka nie wytrzymywa�a oboj�tno�ci i odsuwania si�: to by�a przecie� jej bro�. Nauczy�em si� wi�c poskramia� moj� nami�tno�� i rozpocz��em dziwn� gr�, kt�rej g��wnym sk�adnikiem by�a arogancja i ch�odna uprzejmo��. Zupe�nie nie pami�tam, jak si� zachowywa�em, ale mi�o�� czyni cz�owieka wynalazc� i uda�o mi si� szybko wzbudzi� zainteresowanie moj� wra�liwo�ci�. Najci�szym problemem by�o jednak to, �e nigdy nie dawano mi mo�liwo�ci ods�oni�cia mojej gry, zrzucenia maski i pogr��enia si� w odwzajemnionej mi�o�ci. Wiele lat p�niej, gdy moja matka le�a�a w szpitalu z rurk� w nosie po drugim zawale, zacz�li�my rozmawia� ze sob� o naszym �yciu. Ja opowiedzia�em jej o nami�tno�ci mojego dzieci�stwa, a ona przyzna�a, �e ta nami�tno�� j� dr�czy�a, ale nie tak, jak s�dzi�em. Zatroskana zwierzy�a si� s�ynnemu lekarzowi dzieci�cemu, kt�ry przestrzeg� j� z ca�� powag� (by� to pocz�tek lat dwudziestych). Poradzi� jej, �eby stanowczo odsuwa�a moje, jak m�wi�, �chorobliwe zapa�y". Ka�de ust�pstwo mog�o wyrz�dzi� mi szkod� na ca�e �ycie. Zachowa�em wyra�nie w pami�ci wizyt� u tego lekarza. G��wnym jej powodem by�o, �e wzbrania�em si� p�j�� do szko�y, mimo i� sko�czy�em ju� sze�� lat. Dzie� po dniu wleczono albo zanoszono mnie wrzeszcz�cego ze strachu do klasy. Wymiotowa�em na wszystko, co widzia�em, mdla�em i dostawa�em zawrot�w g�owy. W ko�cu zwyci�y�em i moje ucz�szczanie do szko�y przesuni�to na przysz�o��, ale wizyty u tego wybitnego pediatry nie da�o si� unikn��. Doktor mia� wielk� brod�, wysoki ko�nierzyk i pachnia� cygarami. Zsun�� mi spodenki, uj�� jedn� r�k� m�j niepoka�ny narz�d i palcem wskazuj�cym drugiej r�ki nakre�li� tr�jk�t nad kroczem, m�wi�c do mojej matki, kt�ra siedzia�a na ukos za mn� w bramowanym futrem p�aszczu i ciemnozielonym aksamitnym kapeluszu z woalk�: � Tu ch�opczyk wci�� jeszcze wygl�da jak dziecko. Kiedy wr�cili�my od lekarza, ubrano mnie w m�j blado��ty fartuszek z czerwonym szlaczkiem i z kotem wyhaftowanym na kieszonce. Dosta�em gor�c� czekolad� i kanapk� z serem. Potem wkroczy�em do odzyskanego dziecinnego pokoju, m�j brat by� chory na szkarlatyn� i mieszka� gdzie indziej (mia�em oczywi�cie nadziej�, �e umrze, by�a to wtedy gro�na choroba). Z szafki z zabawkami wyj��em drewniany w�zek z czerwonymi ko�ami i ��tymi osiami i zaprz�g�em mi�dzy ho�oble drewnianego konika. Zagro�enie szko�� zblad�o i zmieni�o si� w przyjemne wspomnienie sukcesu. Pewnego deszczowego dnia na pocz�tku 1965 roku matka zadzwoni�a do teatru i oznajmi�a, �e ojca zabrano do szpitala, gdzie ma by� operowany na z�o�liwy tum�r w prze�yku. Chcia�a, �ebym go odwiedzi�. Odpar�em, �e nie mam ochoty ani czasu, �e ojciec i ja nie mamy sobie nic do powiedzenia, �e jest on dla mnie osob� oboj�tn� i z pewno�ci� tylko bym go przestraszy� i wprawi� w zak�opotanie, gdyby si� okaza�o, �e le�y na �o�u �mierci. Matka rozgniewa�a si�. Upiera�a si� przy swoim. Ja r�wnie� si� rozz�o�ci�em i wyprosi�em sobie uczuciowy szanta�. To wieczne wymuszanie: mo�esz chyba zrobi� to dla mnie. Matka wpad�a w furi� i zacz�a p�aka�, stwierdzi�em, �e �zy nigdy nie robi�y na mnie �adnego wra�enia. Po czym rzuci�em s�uchawk�. Tego samego wieczora mia�em dy�ur w teatrze, obchodzi�em sceny, rozmawia�em z aktorami i wpuszcza�em publiczno��, kt�ra sp�ni�a si� z powodu szalej�cej �nie�nej zamieci. Prawie przez ca�y czas siedzia�em w swoim pokoju i pracowa�em nad scenografi� do �Dochodzenia" Petera Weissa. Zadzwoni� telefon, dziewczyna z centralki zg�osi�a, �e na dole stoi pani Bergman i domaga si� rozmowy z szefem teatru. Jako �e by�o kilka pa� Bergman do wyboru, zapyta�em gniewnie, jaka znowu cholerna pani Bergman. Dziewczyna z centrali troch� przera�ona odpar�a, �e to matka szefa teatru chce rozmawia� z synem � natychmiast. Zabra�em matk� do siebie. Przedosta�a si� do teatru przez �nie�n� zadymk�. Wci�� jeszcze by�a mocno zdyszana z powodu wysi�ku, kiepskiego serca i gniewu. Poprosi�em, �eby usiad�a i zapyta�em, czy poda� jej fili�ank� herbaty. Odpar�a, �e ani jej si� �ni siada� i wcale nie chce pi� herbaty. Chodzi jej tylko o to, aby us�ysze�, jak powtarzam wszystkie te grubia�stwa, okrutne i brutalne s�owa, kt�re poprzednio wypowiedzia�em po po�udniu przez telefon. Chcia�a zobaczy�, jaki mam wyraz twarzy, gdy zapieram si� i zniewa�am moich rodzic�w. �nieg topnia� na odzianej w futro ma�ej os�bce i tworzy� ciemne plamy na dywanie. By�a bardzo blada, oczy mia�a czarne z gniewu, a nos czerwony. Usi�owa�em j� obj�� i poca�owa�, ale odepchn�a mnie i wymierzy�a mi policzek. (Matczyna technika policzkowania by�a nieprze�cigniona. Uderzenie by�o b�yskawicznie szybkie i wymierzone lew� r�k�, na kt�rej dwie ci�kie obr�czki �lubne dodawa�y karze bolesnego nacisku.) Roze�mia�em si� i matka zacz�a gwa�townie p�aka�. Osun�a si� z pewn� wpraw� na krzes�o przy stole posiedze� i zakry�a twarz praw� r�k�, drug� szukaj�c nerwowo w torebce chusteczki do nosa. Usiad�em przy niej zapewniaj�c, �e naturalnie odwiedz� ojca, �a�uj� tego, co powiedzia�em, i z ca�ego serca prosz� j� o wybaczenie. U�cisn�a mnie gwa�townie i powiedzia�a, �e teraz ju� nie b�dzie mi przeszkadza� ani minuty d�u�ej. Po czym napili�my si� herbaty i rozmawiali�my w zgodzie do drugiej w nocy. To, co tu zrelacjonowa�em, wydarzy�o si� we wtorek. W najbli�sz� niedziel� zadzwoni�a znajoma rodziny, kt�ra mieszka�a u mojej matki w czasie pobytu ojca w szpitalu, i prosi�a, �ebym natychmiast przyszed�, gdy� matka ci�ko zachorowa�a. Lekarka matki, profesor Nanna Schwartz, by�a w drodze i chwilowo atak os�ab�. Pospieszy�em na Storgatan 7. Pani profesor otworzy�a mi drzwi i od razu powiedzia�a, �e matka kilka minut wcze�niej zmar�a. Ku memu zdumieniu zacz��em gwa�townie p�aka�, nie mog�c si� opanowa�. Przesz�o to szybko, stara lekarka sta�a w milczeniu, trzymaj�c mnie za r�k�. Kiedy si� uspokoi�em, powiedzia�a, �e wszystko posz�o do�� szybko, w dw�ch falach po dwadzie�cia minut ka�da. W kr�tk� chwil� potem zosta�em sam z matk� w pustym mieszkaniu. Le�a�a w ��ku, odziana w bia�� flanelow� koszul� nocn� i niebieski szyde�kowany kaftanik, z g�ow� odwr�con� troch� na bok i lekko rozchylonymi wargami. By�a blada, z cieniami wok� oczu, ciemne jeszcze w�osy mia�a pi�knie uczesane � cho� nie, w�osy nie by�y ju� ciemne, raczej �elazi�cie szare i w ostatnich latach kr�tko ostrzy�one, ale w pami�ci zachowa�em jej obraz z ciemnymi w�osami, mo�e z siwymi pasemkami. R�ce spoczywa�y splecione na piersi. Na lewym palcu wskazuj�cym przylepiony by� ma�y plaster. Pok�j przepe�ni�o nagle silne zimowo-wiosenne �wiat�o. Ma�y budzik tyka� �wawo na nocnym stoliku. Zdawa�o mi si�, �e matka oddycha, �e pier� jej unosi si�, �e s�ysz� cichy oddech, zdawa�o mi si�, �e drgaj� jej powieki, zdawa�o mi si�, �e �pi i w�a�nie ma si� obudzi�: zdradliwa igraszka przyzwyczajenia z rzeczywisto�ci�. Siedzia�em tam przez kilka godzin. Dzwony u Hedvig Eleonory dzwoni�y na g��wne po�udniowe nabo�e�stwo, �wiat�o w�drowa�o, sk�d� s�ycha� by�o muzyk� fortepianow�. Nie s�dz�, bym j� op�akiwa�, nie s�dz� te�, bym co� my�la�, nie s�dz� nawet, �e obserwowa�em lub inscenizowa�em siebie samego � z t� zawodow� chorob�, kt�ra bezlito�nie towarzyszy�a mi przez �ycie i tak cz�sto okrada�a mnie z moich najg��bszych prze�y� lub je rozszczepia�a. Nie pami�tam zbyt wiele z godzin sp�dzonych w pokoju matki. Tym, co pami�tam najlepiej, jest plasterek na jej lewym palcu wskazuj�cym. Tego samego popo�udnia odwiedzi�em ojca w szpitalu i powiedzia�em mu o �mierci matki. Zni�s� dobrze operacj� i wyszed� te� z zapalenia p�uc, kt�re si� po niej wywi�za�o. Siedzia� w szpitalnym niebieskim fotelu, ubrany w sw�j stary szlafrok, by� schludny i g�adko ogolony. D�uga ko�cista d�o� opiera�a si� na r�czce laski. Patrzy� na mnie, nie odwracaj�c spojrzenia. Oczy jego by�y przenikliwe, spokojne, szeroko otwarte. Gdy ju� opowiedzia�em mu wszystko, co wiedzia�em, skin�� tylko g�ow�, �ebym zostawi� go samego. Nasze wychowanie opiera�o si� w przewa�aj�cej mierze na poj�ciach takich jak grzech, przyznanie si� do winy, kara, przebaczenie i �aska, na konkretnych czynnikach w stosunkach dzieci i rodzic�w mi�dzy sob� i z Bogiem. By�a w tym jaka� logika, kt�r� akceptowali�my i zdawa�o nam si�, �e j� rozumiemy. Mo�e ten fakt przyczyni� si� do naszego bezwolnego przyswajania sobie nazizmu. Nigdy nie s�yszeli�my o wolno�ci i jeszcze mniej wiedzieli�my, jak smakuje. W systemie hierarchicznym wszystkie drzwi s� zamkni�te. Kary by�y zatem czym� oczywistym, nigdy nie kwestionowanym. Mog�y by� szybkie i proste jak policzek lub klaps po ty�ku, ale by�y te� bardzo pomys�owe, z pokolenia na pokolenie coraz bardziej wyrafinowane. Je�li Ernst Ingmar zsiusia� si� w majtki, co zdarza�o si� nader cz�sto i �atwo, musia� przez reszt� dnia nosi� kr�tk� do kolan czerwon� sp�dniczk�. Uwa�ano to za niewinn� i �mieszn� nauczk�. Starszego brata karano przyk�adnie: zaczyna�o si� to od wykrycia przewinienia. Winowajca przyznawa� si� do winy w ni�szej instancji, to znaczy przed s�u��cymi lub przed matk� albo przed kt�r�� z niezliczonych krewniaczek, kt�re przy r�nych okazjach mieszka�y na plebanii. Bezpo�rednim nast�pstwem przyznania si� do winy by� ch��d, kt�ry otacza� winowajc�. Nikt nie odzywa� si� do niego ani mu nie odpowiada�. Mia�o to, je�li dobrze rozumiem, sk�oni� winowajc�, by zapragn�� kary i przebaczenia. Po obiedzie i kawie wzywano strony do pokoju ojca. Tam odbywa�y si� nowe przes�uchania i nowe przyznania si� do winy. Nast�pnie przynoszono trzcin� i trzeba by�o samemu poda�, na ile uderze� si� zas�uguje. Gdy wysoko�� kary zosta�a ustalona, przynoszono zielon�, twardo wypchan� poduszk�, spuszczano delikwentowi spodnie i kalesony, k�adziono na brzuchu na poduszce, kto� trzyma� go mocno za kark i wymierzano mu uderzenia. Nie mog� powiedzie�, by to zbytnio bola�o, bolesny by� ca�y ten rytua� i upokorzenie. Mego brata spotyka�o co� gorszego. Wiele razy matka siedzia�a przy jego ��ku i k�ad�a mu kompresy na grzbiet, gdzie uderzenia trzciny pozostawi�y na sp�kanej sk�rze krwawe pr�gi. A �e nienawidzi�em brata i ba�em si� jego nag�ych wybuch�w gniewu, znajdowa�em wielkie zadowolenie w tym, �e karano go tak surowo. Gdy uderzenia ju� wymierzono, trzeba by�o poca�owa� ojca w r�k�, po czym otrzymywa�o si� przebaczenie i brzemi� grzech�w spada�o na ziemi�, nast�powa�o wyzwolenie i �aska, trzeba by�o wprawdzie i�� do ��ka bez kolacji i wieczornej lektury, ale mimo to ulga by�a wielka. Istnia�a ponadto swoista dotkliwa kara, kt�ra mog�a by� bardzo nieprzyjemna dla dziecka udr�czonego l�kiem przed ciemno�ci�, a mianowicie d�u�sze lub kr�tsze zamkni�cie w specjalnej kom�rce. Alma z kuchni opowiada�a, �e w�a�nie w tej kom�rce mieszka ma�e stworzenie, kt�re zjada niegrzecznym dzieciom palce u n�g. S�ysza�em wyra�nie, �e co� si� tam rusza w ciemno�ci, strach przenika� mnie do szpiku ko�ci, nie pami�tam ju�, co wyprawia�em, przypuszczalnie wdrapywa�em si� na p�ki i wiesza�em na hakach, aby unikn�� utraty palc�w u n�g. Ta forma kary przesta�a mnie jednak przera�a�, odk�d znalaz�em rozwi�zanie: ukry�em w k�cie latark� kieszonkow� z czerwonym i zielonym �wiat�em. Gdy mnie zamykano, odszukiwa�em moj� latark� i kierowa�em snop �wiat�a na �cian� wyobra�aj�c sobie, �e jestem w kinie. Pewnego razu, kiedy otwarto drzwi, le�a�em na pod�odze z zamkni�tymi oczyma udaj�c nieprzytomnego. Wszyscy przerazili si� z wyj�tkiem matki, kt�ra podejrzewa�a, �e symuluj�, ale nie by�o na to �adnych dowod�w i obesz�o si� bez dalszej kary. Kar� by� te� zakaz chodzenia do kina, zakaz jedzenia, le�enie w ��ku, areszt w pokoju, dodatkowe �wiczenia rachunkowe, uderzenie trzcin� po d�oniach, ci�gni�cie za w�osy, karne odsy�anie do kuchni (co mog�o by� do�� przyjemne) lub sam tylko okazywany przez jaki� czas ch��d i tak dalej. Rozumiem dzi� desperacj� moich rodzic�w. Rodzina pastora �yje wystawiona na widok publiczny. Dom musi zawsze sta� otworem. Nieustanna jest krytyka i komentarze parafian. I ojciec i matka byli oboje perfekcjonistami, kt�rzy z pewno�ci� uginali si� pod tym absurdalnym brzemieniem. Ich dzie� pracy nie mia� granic, po�ycie ma��e�skie by�o trudne, wewn�trzna dyscyplina �elazna. Obaj synowie zdradzali cechy charakteru, kt�re oni oboje nieustannie poskramiali w sobie samych. M�j brat nie umia� chroni� siebie i swego buntu. Ojciec w�o�y� ca�� si�� woli, �eby go z�ama�, co niemal mu si� uda�o. Moj� siostr� oboje rodzice kochali mi�o�ci� gwa�town� i zach�ann�. Ona odpowiada�a ca�kowitym zaparciem si� siebie i mi�kk� boja�liwo�ci�. My�l�, �e los obszed� si� naj�agodniej ze mn�, dzi�ki temu �e wykszta�ci�em w sobie k�amc�. Stworzy�em zewn�trzn� osob�, kt�ra mia�a bardzo ma�o wsp�lnego z moj� rzeczywist� istot�. Ale �e nie potrafi�em oddziela� mego tworu od mojej osoby, szkody st�d wynik�e mia�y konsekwencje, si�gaj�ce daleko w doros�e �ycie i tw�rczo��. Czasem musz� pociesza� si�, �e ten, kto �y� w k�amstwie, kocha prawd�. Moje pierwsze �wiadome k�amstwo wry�o mi si� wyra�nie w pami��. Ojciec zosta� pastorem przy szpitalu, przenie�li�my si� do ��tej willi na skraju wielkiego parku granicz�cego z laskiem Lill-Jansskogen. By� mro�ny zimowy dzie�. Wraz z bratem i jego kolegami bombardowali�my �nie�kami oran�eri� na skraju parku. St�uk�o si� wiele szybek. Ogrodnik podejrzewa� nas i zameldowa� o ca�ej sprawie ojcu. Nast�pi�o przes�uchanie. Brat przyzna� si� do winy, jego koledzy r�wnie�. Sta�em w kuchni, pij�c szklank� mleka. Alma wyrabia�a ciasto przy stole kuchennym. Przez zamglone par� okno mog�em dostrzec szczytow� �cian� uszkodzonej cieplarni. Siri wesz�a do kuchni i opowiedzia�a o wymierzanych okropnych karach. Zapyta�a mnie, czy bra�em udzia� w tych wandalskich wyczynach, czemu ju� zaprzeczy�em przy wst�pnym przes�uchaniu (chwilowo uniewinniony z braku dowod�w). Gdy Siri �artobliwie zapyta�a jakby mimochodem, czy uda�o mi si� st�uc szybk�, zda�em sobie natychmiast spraw�, �e chce mnie omota� i odpar�em spokojnym g�osem, �e sta�em tam i przygl�da�em si� przez chwil�, rzuci�em par� �nie�ek, kt�re trafi�y mego brata, ale potem odszed�em, bo zmarz�em w stopy. Pami�tam dok�adnie, �e my�la�em: tak si� robi, gdy si� k�amie. By�o to odkrycie rozstrzygaj�ce. Niemal w taki sam racjonalny spos�b jak Don Juan Moliera postanowi�em zosta� Ob�udnikiem. Nie chc� twierdzi�, �e zawsze mi si� to udawa�o. Niekiedy z powodu braku do�wiadczenia zostawa�em zdemaskowany, czasem wkracza�y osoby postronne. W naszej rodzinie by�a niezmiernie bogata dobrodziejka, kt�ra nazywa�a si� ciotka Anna. Urz�dza�a przyj�cia dla dzieci ze sztuczkami magicznymi i innymi zabawami, rozdawa�a zawsze drogie i bardzo po��dane prezenty gwiazdkowe i zabiera�a nas ka�dej wiosny na premiery do cyrku Schumanna w Djurg?rden. Wydarzenie to zawsze wprawia�o mnie w gor�czkowe podniecenie: jazda samochodem z umundurowanym szoferem ciotki Anny, wchodzenie do ogromnego, rz�si�cie o�wietlonego drewnianego budynku, tajemnicze zapachy, ogromny kapelusz ciotki Anny, grzmi�ca orkiestra, magia przygotowa� do wyst�p�w, ryk drapie�nik�w za czerwonymi draperiami korytarzy dla je�d�c�w. Kto� szepn��, �e w ciemnej szczelinie pod kopu�� pokaza� si� lew, klowni byli przera�aj�cy i zwariowani, zasypia�em z emocji i budzi�em si� przy cudownej muzyce: m�oda kobieta w bieli je�dzi�a na ogromnym czarnym ogierze. Ow�adn�a mn� mi�o�� do tej m�odej kobiety. W��czy�em j� do moich igraszek fantazji i nazwa�em Esmerald� (mo�e tak si� nazywa�a). Moje zmy�lenia dozna�y w ko�cu nader krytycznego zetkni�cia z rzeczywisto�ci�, gdy pod przysi�g� milczenia zwierzy�em si� memu koledze ze szkolnej �awki, kt�ry nazywa� si� Nisse, �e rodzice sprzedali mnie do cyrku Schumanna, �e wkr�tce zabior� mnie z domu i ze szko�y i �e b�d� si� kszta�ci� na akrobat� razem z Esmerald�, uwa�an� za najpi�kniejsz� kobiet� �wiata. Nazajutrz moja bujda by�a szeroko rozpowszechniona i wy�miewana. Wychowawczyni klasy uzna�a spraw� za tak powa�n�, �e oburzona napisa�a list do mojej matki. Dosz�o do straszliwej rozprawy. Przypierano mnie do muru, upokarzano i wy�miewano w szkole i w domu. W p� wieku p�niej zapyta�em matk�, czy pami�ta t� histori� ze sprzedaniem do cyrku. Pami�ta�a doskonale. Spyta�em wtedy, dlaczego nikt si� nie �mia� ani nie odczuwa� tkliwo�ci wobec tak ogromnej fantazji i �mia�o�ci. Kto� m�g� przecie� tak�e zada� sobie pytanie, dlaczego siedmiolatek pragnie porzuci� dom, �eby by� sprzedanym do cyrku. Matka odpar�a, �e rodzice ju� przy wielu okazjach borykali si� z moimi k�amstwami i fantazjowaniem. W swej udr�ce matka zwr�ci�a si� po rad� do s�ynnego lekarza dzieci�cego. Podkre�li� on, jak wa�ne jest dla dziecka, by w por� nauczy�o si� rozr�nia� fantazj� i rzeczywisto��. Gdy zatem stan�li wobec bezczelnego i jaskrawego k�amstwa, trzeba by�o je przyk�adnie ukara�. Ja sam zem�ci�em si� na moim by�ym przyjacielu, �cigaj�c go na szkolnym dziedzi�cu z fink� brata. Gdy jedna z nauczycielek rzuci�a si�, aby nas rozdzieli�, usi�owa�em j� zabi�. Zosta�em zawieszony w prawach ucznia i dosta�em t�gie lanie. M�j fa�szywy przyjaciel zapad� p�niej na parali� dzieci�cy i umar�, co mnie ucieszy�o. Klas�, jak to by�o w zwyczaju, rozpuszczono do domu na trzy tygodnie i wszystko zosta�o zapomniane. Jednak�e ja nadal fantazjowa�em o Esmeraldzie. Nasze przygody stawa�y si� coraz niebezpieczniejsze, a nasza mi�o�� coraz nami�tniejsza. Na razie za� zar�czy�em si� z dziewczynk� z mojej klasy, kt�ra mia�a na imi� Gladys. Tym samym zdradzi�em Tippan, moj� wiern� towarzyszk� zabaw. Park przy szpitalu Sophiahemmet jest wielki, zwr�cony frontem ku Valhallav�gen, jedn� stron� ku Stadionowi, drug� ku Wy�szej Szkole Technicznej i ci�gnie si� daleko w g��b Lill-Jansskogen. Budynki szpitalne, kt�rych wtedy nie by�o tak wiele, le�� rozrzucone na du�ym pag�rkowatym terenie. Buszowa�em tu do�� swobodnie i przydarzy�o mi si� tam niejedno. Moje zainteresowanie wzbudza�a zw�aszcza kaplica grobowa, ma�y budyneczek z ceg�y w g��bi parku. Dzi�ki przyja�ni z portierem szpitala, kt�ry zajmowa� si� transportami mi�dzy szpitalem i kaplic�, nas�ucha�em si� mn�stwa ciekawych historii i naogl�da�em licznych zw�ok w r�nych stadiach rozk�adu. Innym budynkiem, dok�d wst�p by� w�a�ciwie wzbroniony, by�a kot�ownia, gdzie ogie� buzowa� w czterech pot�nych kot�ach. W�giel przywo�ono na platformach, czarne postacie wrzuca�y go w ogie�. Wozy zaprz�one w ci�kie perszerony przyje�d�a�y kilka razy w tygodniu. Worki znosili do otwartych stalowych drzwiczek wozacy w kapturach z worka. Od czasu do czasu przybywa�y potajemnie transporty krwawych narz�d�w i amputowanych cz�onk�w do spalenia w piecach. W co drug� niedziel� ojciec odprawia� nabo�e�stwo w kaplicy szpitalnej, wype�nionej piel�gniarkami w czarnych �wi�tecznych uniformach z krochmalonymi bia�ymi fartuchami i czepkami na schludnie uczesanych g�owach. Naprzeciwko plebanii znajdowa� si� Solhemmet � S�oneczny Dom � gdzie mieszka�y bardzo stare piel�gniarki, kt�re po�wi�ci�y swoje �ycie szpitalowi. Zachowywa�y si� jak zakonne mniszki i przestrzega�y surowych klasztornych regu�. Mieszkanki Solhemmet mog�y zagl�da� prosto do plebanii. I tak te� robi�y. Prawd� m�wi�c, my�l� o swoich wczesnych latach z przyjemno�ci� i zaciekawieniem. Fantazja i zmys�y dostawa�y po�ywk� i nie pami�tam, by mi kiedykolwiek by�o nudno. Dni i godziny eksplodowa�y raczej r�nymi osobliwo�ciami, nieoczekiwanymi sceneriami, magicznymi chwilami. Mog� wci�� jeszcze w�drowa� po krajobrazie mego dzieci�stwa i ponownie prze�ywa� �wiat�a, zapachy, ludzi, miejsca, chwile, gesty, akcenty i przedmioty. Rzadko s� to epizody nadaj�ce si� do opowiedzenia, raczej kr�tkie lub d�ugie, na chybi� trafi� nagrane filmy bez pointy. Prerogatywy dzieci�stwa: porusza� si� bez przeszk�d mi�dzy magi� i owsiank�, mi�dzy bezgranicznym strachem i nieokie�znan� rado�ci�. Nie by�o �adnych granic opr�cz zakaz�w i regu�, podobnych do cieni, najcz�ciej niepoj�tych. Wiem na przyk�ad, �e nie rozumia�em, o co chodzi z tym czasem: musisz si� wreszcie nauczy� punktualno�ci, dosta�e� przecie� zegarek, nauczy�e� si�, jak go u�ywa�. Mimo to czas jakby nie istnia�. Sp�nia�em si� do szko�y, sp�nia�em si� na posi�ki. Wa��sa�em si� beztrosko po szpitalnym parku, wypatrywa�em i fantazjowa�em, czas przestawa� istnie�, co� przypomina�o mi, �e prawdopodobnie jestem g�odny, no i wybucha�a awantura. Trudno by�o oddzieli� twory fantazji od tego, co uwa�ano za rzeczywiste. Gdybym si� wysili�, potrafi�bym mo�e sprawi�, by rzeczywisto�� by�a realna, ale istnia�y na przyk�ad duchy i upiory. Co mia�em z nimi zrobi�? A bajki? Czy by�y realne? B�g i anio�owie? Jezus Chrystus? Adam i Ewa? Potop? Jak to w�a�ciwie by�o z Abrahamem i Izaakiem, czy zamierza� podci�� gard�o synowi? Wpatrywa�em si� podniecony w sztych Dor�go, identyfikowa�em si� z Izaakiem, to by�o realne: ojciec chce poder�n�� gard�o Ingmarowi, co to b�dzie, je�li Anio� si� sp�ni. Wtedy b�d� musieli p�aka�. Krew p�ynie, a Ingmar u�miecha si� blado. Rzeczywisto��. A potem przyszed� kinematograf. By�o to w okresie przed Bo�ym Narodzeniem. Niezmiernie bogata ciotka Anna przys�a�a ju� swego umundurowanego szofera, pana Janssona, z ca�ym mn�stwem prezent�w, kt�re zgodnie ze zwyczajem umieszczono w gwiazdkowym koszu w kom�rce pod schodami na pi�tro. Zw�aszcza jedna paczka przyci�ga�a moj� podniecon� ciekawo��: by�a br�zowa i kanciasta, a na opakowaniu widnia� napis �Forsners". Forsners by�a to firma fotograficzna na Hamngatan. Sprzedawano tam nie tylko aparaty fotograficzne, ale tak�e prawdziwe kinematografy. Bardziej ni� czegokolwiek pragn��em kinematografu. Przed rokiem by�em pierwszy raz w kinie i ogl�da�em film, nakr�cony wed�ug znanej ksi��ki dla dzieci, kt�ry opowiada� o koniu, zdaje mi si�, �e nazywa� si� �Pi�kny Karosz". Film szed� w kinie Sturebiografen, a my siedzieli�my w pierwszym rz�dzie na balkonie. Dla mnie by� to pocz�tek. Ogarn�a mnie gor�czka, kt�ra nigdy mi nie przesz�a. Bezg�o�ne cienie zwracaj� ku mnie blade twarze i przemawiaj� nies�yszalnymi g�osami do moich najtajniejszych uczu�. Sze��dziesi�t lat min�o, i nic si� nie zmieni�o, to wci�� ta sama gor�czka. P�niej w jesieni odwiedzi�em pewnego szkolnego koleg�, kt�ry mia� kinematograf i kilka film�w, i urz�dzi� naturalnie przedstawienie dla mnie i Tippan. Mnie pozwolono kr�ci� korbk� aparatu, podczas gdy gospodarz baraszkowa� z Tippan. �wi�ta by�y eksplozj� przyjemno�ci. Matka re�yserowa�a je tward� r�k�. Za t� orgi� go�cinno�ci, posi�k�w, zje�d�aj�cych si� krewniak�w, podarunk�w gwiazdkowych i ko�cielnych uroczysto�ci musia� kry� si� powa�ny organizacyjny wysi�ek. Sama Wigilia by�a u nas do�� spokojn� uroczysto�ci�, kt�ra zaczyna�a si� nabo�e�stwem �wi�tecznym w ko�ciele o godzinie pi�tej, po czym nast�powa� weso�y, ale pow�ci�gliwy posi�ek, zapalanie choinki, odczytanie �wi�tecznej ewangelii i wczesne p�j�cie do ��ka, gdy� musieli�my wstawa� w por� na jutrzni�, kt�ra w�wczas by�a rzeczywi�cie jutrzni�. Nie rozdawano �adnych prezent�w gwiazdkowych, ale wiecz�r by� radosny i pogodny, stanowi� podniecaj�cy prolog pierwszego dnia �wi�t. Po rannym nabo�e�stwie z zapalonymi �wiecami i tr�bkami odbywa�o si� �wi�teczne �niadanie. Ojciec mia� ju� wtedy za sob� swoje profesjonalne obowi�zki i zmienia� ubi�r pastora na bon�urk�. By� w swoim najweselszym nastroju i wyg�asza� do go�ci improwizowane m�wki wierszem, �piewa� specjalnie na t� okazj� skomponowan� piosenk�, wznosi� toasty, przedrze�nia� swoich konfratr�w i doprowadza� wszystkich do �miechu. My�l� czasem o jego weso�ej lekko�ci, beztrosce, czu�o�ci, �yczliwo�ci, o jego werwie. O tym wszystkim, co tak �atwo przes�ania�a pos�pno��, surowo��, brutalno��, odgradzanie si� chi�skim murem. S�dz�, �e cz�sto wyrz�dza�em ojcu w pami�ci wielk� krzywd�. Po �niadaniu szli�my wszyscy do ��ek i spali�my przez kilka godzin. Domowa organizacja musia�a jednak dzia�a�, o godzinie drugiej, w�a�nie o zmierzchu, podawano na podwieczorek kaw�. Dom by� otwarty dla wszystkich, kt�rzy mieli ochot� z�o�y� �yczenia �wi�teczne na plebanii. Wielu z naszych przyjaci� muzykowa�o i po po�udniu urz�dzano zwykle improwizowany koncert. Tak zbli�a�a si� kulminacja pierwszego dnia �wi�t, kt�r� by�a lukullusowa wieczerza. Odbywa�a si� ona w obszernej kuchni, gdzie chwilowo zaciera�a si� hierarchia spo�eczna. Ca�e jedzenie sta�o na kredensiku i na przykrytych zlewach. Rozdawanie gwiazdkowych podark�w celebrowano przy stole jadalnym. Wnoszono kosze, ojciec urz�dowa� z cygarem i szklank� ponczu, rozdawano podarunki, wyg�aszano wierszyki, oklaskiwano i komentowano. �aden prezent nie oby� si� bez wiersza. I teraz w�a�nie nast�pi ta historia z kinematografem. Dosta� go m�j brat. Natychmiast zacz��em rycze�, zosta�em skarcony, schowa�em si� pod sto�em, gdzie dalej si� w�cieka�em, upomniano mnie, �ebym przynajmniej zachowywa� si� cicho, wybieg�em do dziecinnego pokoju, kl��em i pomstowa�em, zamierza�em uciec z domu, w ko�cu ze zmartwienia usn��em. Kolacja trwa�a dalej. P�nym wieczorem zbudzi�em si�. Gertruda �piewa�a na dole ludow� pie��, pali�a si� nocna lampka. Na wysokiej kom�dce l�ni� s�abo przezroczysty parawanik ze ���bkiem i ho�dem pasterzy. Na bia�ym rozk�adanym stoliku, po�r�d innych prezent�w mego brata, sta� kinematograf ze swoim zakrzywionym kominkiem, pi�knie oprawn� w mosi�dz soczewk� i stojakiem na rolki z filmem. Powzi��em szybk� decyzj�, zbudzi�em mego brata i zaproponowa�em mu transakcj�. Oferowa�em moich stu o�owianych �o�nierzy w zamian za kinematograf. A �e Dag posiada� wielk� armi� i zawsze by� wpl�tany w wojenne gry ze swymi przyjaci�mi, zawarli�my umow� ku obop�lnemu zadowoleniu. Kinematograf by� m�j. Nie by�a to jaka� skomplikowana machina. �r�d�em �wiat�a by�a lampa naftowa, a korba ��czy�a si� z z�batym ko�em i krzy�em malta�skim. W tylnej kr�tkiej �ciance blaszanej skrzynki umieszczone by�o proste lusterko odblaskowe. Za soczewk� znajdowa� si� pojemnik na kolorowe przezrocza. Do aparatu nale�a�o tak�e fioletowe, czworok�tne pude�ko. W nim mie�ci�o si� kilka szklanych przezroczy oraz 35- milimetrowa ta�ma filmowa w kolorze sepii. By�a ona mniej wi�cej trzy metry d�uga i sklejona w p�tl�. Na pokrywce znajdowa�o si� obja�nienie: film nazywa� si� �Frau Holle". Nikt nie wiedzia�, kim by�a owa �Frau Holle", ale p�niej okaza�o si�, �e by� to ludowy odpowiednik �r�dziemnomorskiej bogini mi�o�ci. Nazajutrz rano w�lizn��em si� do obszernej szafy �ciennej w dziecinnym pokoju, ustawi�em kinematograf na skrzynce po cukrze, zapali�em lamp� naftow� i skierowa�em �r�d�o �wiat�a na pobielon� �cian�. Nast�pnie za�o�y�em film. Na �cianie pojawi� si� obraz ��ki. Na ��ce spa�a m�oda kobieta, odziana w str�j ludowy. Wtedy poruszy�em korbk� (nie mog� wyt�umaczy�, nie mog� znale�� s��w na okre�lenie mego podniecenia, w ka�dej chwili mog� odtworzy� w pami�ci zapach rozgrzanego metalu, wo� kurzu i �rodk�w przeciw molom w szafie �ciennej, korbk� w mojej d�oni, drgaj�cy prostok�t na �cianie). Poruszy�em korbk� i dziewczyna zbudzi�a si�, usiad�a, podnios�a si� powoli, rozpostar�a ramiona, okr�ci�a si� w ko�o i znik�a z prawej strony ekranu. Gdy w dalszym ci�gu obraca�em korbk�, le�a�a tam znowu i wykonywa�a dok�adnie te same ruchy. Porusza�a si�. Dzieci�stwo na plebanii przy szpitalu Sophiahemmet: rytm dnia powszedniego, dni urodzin, uroczysto�ci ko�cielne, niedziele, obowi�zki, zabawy, swoboda, przestrzeganie regu� i bezpiecze�stwo. Zim� w�dr�wki do szko�y w ciemno�ciach, na wiosn� gra w kamyki i wycieczki rowerem, jesienne niedzielne wieczory z g�o�nym czytaniem przy kominku. Nie wiedzieli�my, �e matka prze�y�a gwa�towny romans i �e ojciec popad� w ci�k� depresj�. Matka przygotowywa�a si� do zerwania ma��e�stwa, ojciec grozi�, �e odbierze sobie �ycie, pojednali si� jednak i postanowili �y� ze sob� dalej �ze wzgl�du na dzieci", jak si� to w�wczas nazywa�o. My nie zauwa�yli�my niczego albo bardzo niewiele. Pewnego jesiennego wieczoru by�em zaj�ty swoim aparatem filmowym w pokoju dziecinnym, moja siostra zasn�a w pokoju matki, a brat by� na �wiczeniach strzeleckich. Nagle us�ysza�em gwa�town� wymian� zda� na parterze. Matka p�aka�a, a ojciec perorowa� z gniewem. By�y to przera�aj�ce d�wi�ki, kt�rych nigdy przedtem nie s�ysza�em. Wymkn��em si� na schody i zobaczy�em ojca i matk� w gwa�townej sprzeczce na dole w hallu. Matka usi�owa�a wyszarpn�� sw�j p�aszcz, kt�ry ojciec mocno trzyma�. Po chwili pu�ci�a p�aszcz i pobieg�a w stron� drzwi. Ojciec zd��y� przed ni� i odepchn�� j� na bok, stan�� zagradzaj�c drzwi. Matka rzuci�a si� na niego i zacz�li si� mocowa�. Uderzy�a ojca w twarz, a on pchn�� j� ku �cianie, tak �e straci�a r�wnowag� i upad�a. Krzykn��em g�o�no. Moja siostra zbudzi�a si� na ten ha�as i wysz�a na schody. Matka zacz�a p�aka�. Oboje rodzice pohamowali si�. Nie pami�tam dok�adnie, co nast�pi�o potem. Matka siedzia�a na kanapie w swoim pokoju, z nosa lecia�a jej krew. Usi�owa�a uspokoi� moj� siostr�. Ja stoj� w pokoju dziecinnym i patrz� na kinematograf, potem padam na kolana i �lubuj� Bogu odda� film i aparat, je�li matka i ojciec si� pogodz�. Zosta�em wys�uchany. Dziekan parafii Hedvig Eleonory (szef ojca) zaj�� si� t� spraw�. Rodzice pojednali si�, a niezmiernie bogata ciotka Anna zabra�a ich w d�ug� podr� po W�oszech. Sprowadzi�a si� do nas babka, �ad i porz�dek oraz iluzoryczne bezpiecze�stwo zosta�y przywr�cone. Babka mieszka�a przewa�nie w Uppsali, ale mia�a te� pi�kny domek letni w Dalarnie. Gdy oko�o trzydziestki owdowia�a, podzieli�a na p� wspania�e mieszkanie na Tr�dg?rdsgatan i przeprowadzi�a si� do pi�ciu pokoi z kuchni� i s�u�b�wk�. Na pocz�tku mego �ywota mieszka�a tam samotnie z pann� Ellen Nilsson, nieulegaj�cym przemianom w czasie sm?landzkim zabytkiem, kt�ra dobrze gotowa�a, by�a surowo religijna i rozpieszcza�a nas, dzieci. Gdy babka umar�a, Ellen kontynuowa�a swoj� dzia�alno�� u mojej matki, kochana i wzbudzaj�ca respekt. W wieku siedemdziesi�ciu pi�ciu lat zapad�a na raka krtani, posprz�ta�a sw�j pok�j, napisa�a testament, zamieni�a zakupiony przez matk� bilet drugiej klasy na bilet trzeciej klasy i pojecha�a do swojej siostry w Pataholm, gdzie w kilka miesi�cy p�niej umar�a. Ellen Nilsson, nazywana przez nas, dzieci, �Lalla", �y�a z rodzinami mojej babki i matki ponad pi��dziesi�t lat. Babka i Lalla �y�y w symbiozie pe�nej temperamentu, rozd�wi�k�w i pojedna�, jednak nigdy nie kwestionowanej. Dla mnie to du�e (mo�e nie tak wielkie) mieszkanje na cichej Tr�dg?rdsgatan by�o kwintesencj� bezpiecze�stwa i magii. Liczne zegary odmierza�y czas, �wiat�o s�oneczne w�drowa�o po bezkresnej zielono�ci dywan�w. Ogie� buzuj�cy w kaflowych piecach pachnia�, hucza� w kominie, a drzwiczki szcz�ka�y. Ulic� czasem przeje�d�a�y jakie� sanki z dzwonkami. W katedrze dzwoniono na nabo�e�stwo albo poch�wek. Rano i wieczorem s�ycha� by�o dzwon Gunilla, kruchy i odleg�y. Staro�wieckie meble, ci�kie zas�ony, ciemne obrazy. Na ko�cu d�ugiego, mrocznego korytarza znajdowa� si� interesuj�cy pokoik z czterema otworami, wywierconymi w drzwiach tu� przy pod�odze, z czerwonymi tapetami i tronem z mahoniu i pluszu, z mosi�nymi okuciami i ozdobami. Do tronu prowadzi�y dwa stopnie, pokryte mi�kkim dywanikiem. Gdy si� podnios�o ci�k� pokryw� fotela, przed oczyma otwiera�a si� przepa��, pe�na mroku i zapach�w. Trzeba by�o odwagi, by usi��� na tronie babki. W korytarzu sta� wysoki �elazny piec, kt�ry wydawa� specjalny zapach p�on�cego w�gla i rozgrzanego metalu. W kuchni Lalla przyrz�dza�a obiad, po�ywny kapu�niak; ciep�y i zawiesisty zapach rozchodzi si� po mieszkaniu i ��czy w wy�sze zwi�zki ze s�abymi wyziewami tajemnego pokoiku. Dla ma�ej osoby, kt�ra chodzi z nosem przy pod�odze, dywany pachn� �wie�o i mocno przeciwmolowymi �rodkami, kt�re wsysaj� w siebie, kiedy le�� zwini�te podczas letnich miesi�cy. Co pi�tek Lalla naciera s�dziwe parkiety woskiem i terpentyn�, zapach jest odurzaj�cy. S�kate i szorstkie drewniane pod�ogi pachn� szarym myd�em. Korkowe maty czy�ci si� �mierdz�c� mieszanin� chudego kwa�nego mleka i wody. Ludzie chodz� na og� jak ca�e symfonie zapach�w: puder, perfumy, myd�o dziegciowe, mocz, p�e�, pomada, brud i sw�d jedzenia. Niekt�rzy pachn� cz�owiekiem w og�le, jedni pachn� bezpiecznie, inni gro�nie. Gruba ciotka ojca, Emma, nosi peruk�, kt�r� przykleja do �ysej g�owy specjalnym klejem. Babka pachnie �gliceryn� i r�an� wod�", swego rodzaju wod� kolo�sk�, kt�r� ca�kiem po prostu kupuje si� w aptece. Matka pachnie s�odko jak wanilia, ale gdy wpadnie w z�o��, wyst�puj� jej kropelki potu na puszysty w�sik i wydzielaj� ledwie wyczuwalny zapach metalu. M�oda, pulchna i ruda nia�ka, kt�ra ma na imi� M�rit i utyka na nog�, ma zapach ulubiony przeze mnie. Nie ma nic lepszego, jak le�e� w jej ��ku i na jej ramieniu, z nosem wtulonym w jej szorstk� bielizn�. Zaginiony �wiat blask�w, zapach�w, d�wi�k�w. Kiedy jestem odpr�ony i w�a�nie mam zasn��, potrafi� w�drowa� z pokoju do pokoju, widz� ka�dy szczeg�, wiem i poznaj�. W atmosferze spokoju u babki otwiera�y si� moje zmys�y i pragn�y zachowa� to wszystko na zawsze. Gdzie podzia�o si� to wszystko, czy kt�re� z moich dzieci odziedziczy�o moje wra�enia zmys�owe, czy mo�na odziedziczy� takie wra�enia, prze�ycia, doznania? Dni, tygodnie i miesi�ce u babki odpowiada�y przypuszczalnie mojej stale mocno we mnie si� odzywaj�cej potrzebie ciszy, prawid�owo�ci, porz�dku. Bawi�em si� samotnie, nie t�skni�c za towarzystwem. Babka siedzia�a przy biurku w jadalni, czarno ubrana, w wielkim fartuchu w niebieskie pasy. Czyta�a jak�� ksi��k�, zajmowa�a si� rachunkami albo pisa�a listy, stal�wka skrzypia�a s�abo. W kuchni krz�ta�a si� Lalla, nuci�a cicho pod nosem. Pochyla�em si� nad moim teatrem marionetek, z rozkosz� podnosz�c kurtyn� nad ciemnym lasem Czerwonego Kapturka albo bogato iluminowan� sal� balow� Kopciuszka. Moje zabawy czyni�y mnie panem scenicznej przestrzeni, moja fantazja j� zaludnia�a. Pewnej niedzieli boli mnie gard�o i nie musz� i�� na nabo�e�stwo, zostaj� sam w domu. Jest wczesna wiosna i �wiat�o s�oneczne wpada i wypada przesuwaj�c si� szybko i bezg�o�nie po firankach i obrazach. Ogromny st� jadalny sklepia si� nad moj� g�ow�, opieram si� plecami o jedn� z jego p�katych n�g. Krzes�a doko�a sto�u i pod �cianymi pokryte s� pociemnia�� z�otaw� sk�r�, pachn�c� staro�ci�. Z ty�u za mn� wznosi si� jak twierdza kredens, szklane karafki i kryszta�owe czarki b�yszcz� s�abo w migotliwym �wietle. Na d�u�szej �cianie po lewej wisi du�y obraz, przedstawiaj�cy bia�e, czerwone i ��te domy. Wyrastaj� one z niebieskiej wody, na wodzie p�ywaj� d�ugie statki. Zegar stoj�cy w jadalni, kt�ry si�ga niemal do ozdobionego sztukateriami sufitu, rozmawia sam ze sob� w mrukliwy, nieodgadniony spos�b. Z miejsca, gdzie siedz�, mog� widzie� zielono mieni�cy si� salon. Zielone �ciany, dywany, meble, firanki, ro�nie tam tak�e papro� i kilka palm w zielonych wazonach. Dostrzegam nag� bia�� kobiet� z obci�tymi r�kami. Stoi nieco pochylona do przodu i przygl�da mi si� z lekkim u�mieszkiem. Na brzuchatej komodzie ze z�otymi okuciami i z�otymi nogami stoi poz�acany zegar pod szklanym kloszem. O tarcz� zegarow� opiera si� m�ody m�czyzna, graj�cy na flecie. Tu� obok niego stoi ma�a dama w wielkim kapeluszu i szerokiej kr�tkiej sp�dniczce. Oboje s� poz�acani. Gdy zegar wybija dwunast�, m�ody cz�owiek gra na flecie, a dziewczyna ta�czy. S�o�ce �wieci i roziskrza pryzmaty w kryszta�owych �wiecznikach, przesuwa si� po obrazie przedstawiaj�cym wyrastaj�ce z wody domy, pie�ci biel pos�gu. Bij� zegary, ta�czy z�ota dziewczyna, ch�opak gra, naga kobieta przekr�ca g�ow� i kiwa do mnie. �mier� wlecze kos� po korkowej macie w ciemnym przedpokoju, dostrzegam j�, jej ��t� czaszk� z u�miechem, jej chud� ciemn� sylwetk� na tle matowych szyb drzwi wej�ciowych. Chc� zobaczy� twarz babki i znajduj� jak�� fotografi�. Przedstawia ona dziadka, in�yniera kolejowego, babk� i trzech pasierb�w. Dziadek patrzy z dum� na swoj� m�od�, �wie�o po�lubion� �on�, jego ciemna broda jest pi�knie przystrzy�ona, binokle w z�otej oprawie, wysoki ko�nierzyk, nieskazitelny str�j przedpo�udniowy. Synowie stoj� wypr�eni: m�odzi ch�opcy o niepewnych spojrzeniach i mi�kkich rysach twarzy. Bior� szk�o powi�kszaj�ce i studiuj� rysy twarzy babki. Spojrzenie ma jasne, lecz surowe, twarz zaokr�glon�, brod� upart�, a usta zdecydowane, mimo �e jest grzecznie u�miechni�ta do fotografii. W�osy s� g�ste i ciemne, starannie ufryzowane. Nie mo�na powiedzie�, �e jest pi�kna, ale promieniuje si�� woli, rozs�dkiem i humorem. Nowo�e�cy sprawiaj� wra�enie dostatniej pewno�ci siebie: przyj�li�my nasze role i zamierzamy je gra�. Synowie natomiast wydaj� si� zdezorientowani, uj�ci w karby, mo�e zbuntowani. Dziadek zbudowa� letni domek ko�o Dufn�s, w jednym z najpi�kniejszych miejsc w Dalarnie z rozleg�ym widokiem na rzek�, ��ki, wrzosowiska, sza�asy pasterskie i szeregi siniej�cych wzg�rz. A �e uwielbia� poci�gi, tor kolejowy bieg� przez jego posiad�o��, po nasypie kilkaset metr�w poni�ej domu. Potrafi� siedzie� na werandzie i kontrolowa� czas o�miu poci�g�w dziennie, po cztery w ka�dym kierunku, z czego dwa towarowe. M�g� tak�e widzie� most kolejowy nad rzek�, arcydzie�o techniki budowlanej, przedmiot swojej dumy. Podobno siadywa�em mu na kolanach, ale go nie pami�tam. Po nim odziedziczy�em wygi�te ma�e palce, a mo�e tak�e entuzjazm dla parowoz�w. Babka, jak powiedzia�em, owdowia�a w m�odych latach. Ubiera�a si� na czarno i w�osy jej siwia�y. Dzieci po�eni�y si� i wysz�y z domu. Zosta�a sama z Lall�. Matka opowiada�a kiedy�, �e babka nigdy nie kocha�a nikogo, z wyj�tkiem najm�odszego syna, Ernsta. Matka usi�owa�a zyska� jej mi�o��, na�laduj�c j� we wszystkim, ale mia�a mniej hartu i nie udawa�o jej si� to. Ojciec uwa�a� babk� za ��dnego w�adzy babsztyla. Z pewno�ci� nie on jeden tak j� ocenia�. Mimo to prze�y�em najlepszy okres mego dzieci�stwa u babki. Traktowa�a mnie z szorstk� czu�o�ci� i intuicyjnym zrozumieniem. Mi�dzy innymi stworzyli�my pewien rytua�, kt�ry nigdy nie zawodzi�. Przed obiadem sadowili�my si� na jej zielonej kanapie: tam �dyskutowali�my" przez godzink�. Babka opowiada�a o �wiecie, o �yciu, ale tak�e o �mierci (kt�ra zajmowa�a w moich my�lach du�o miejsca). Chcia�a wiedzie�, co my�l�, s�ucha�a uwa�nie, wymija�a moje k�amstewka albo odsuwa�a je na bok ze zwyk�� sobie ironi�. Pozwala�a bym m�wi� z ni� jako prawdziwa, realna osoba, bez maskowania si�. Nasza �dyskusj�" zawsze by�a otulona w zmierzch, poufno��, zimowe popo�udnie. Babka mia�a te� inn� urzekaj�c� cech�. Uwielbia�a chodzi� do kina, a je�li film by� dozwolony dla dzieci (poniedzia�kowe poranki anonsowane na trzeciej stronie w �Upsala Nya Tidning"), wtedy wizyta w kinie nie musia�a czeka� a� na sobotnie czy niedzielne popo�udnie. Jedno tylko m�ci�o nasz� rado��. Babka mia�a par� koszmarnych kamaszk�w i nie lubi�a scen mi�osnych, ja je natomiast ub�stwia�em. Gdy bohater i bohaterka nazbyt d�ugo i zbyt czule dawali wyraz swoim uczuciom, kamaszki babki zaczyna�y skrzypie�. By� to okropny d�wi�k, kt�ry wype�nia� ca�� sal� kinow�. Czytali�my sobie g�o�no, opowiadali�my zmy�lone historyjki, cz�sto opowie�ci o duchach albo innych okropno�ciach, rysowali�my te� �figurki", swego rodzaju komiksy. Jedno z nas rozpoczyna�o, rysuj�c jaki� obrazek. Drugie mia�o narysowa� nast�pny i w ten spos�b rozwija� akcj�. Rysowali�my akcje przez wiele dni, po czterdzie�ci, pi��dziesi�t obrazk�w. Mi�dzy obrazkami pisali�my teksty obja�niaj�ce. Tryb �ycia i zwyczaje na Tr�dg?rdsgatan by�y staro�wiecko surowe. Wstawali�my, gdy rozpalano w piecach kaflowych, by�a wtedy si�dma. Nacieranie cia�a w blaszanej miednicy pe�nej lodowatej wody, pierwsze �niadanie z owsiank� i kanapk� na twardym chlebie z mas�em. Potem spacer bez wzgl�du na pogod�. W�dr�wka po witrynach kin: Skandia, Fyris, R�da Kvarn, Slotts, Edda. Obiad o pi�tej. Wyci�gano stare zabawki, zaoszcz�dzone z dzieci�stwa wuja Ernsta. G�o�ne czytanie. Modlitwa wieczorna. Zegar Gunilla bije. O dziewi�tej jest noc. Le�e� na kanapie i s�ucha� ciszy. Widzie�, jak �wiat�o latarni ulicznej rzuca blaski i cienie na sufit. Gdy �nie�na zawieja dmucha po uppsalskiej r�wninie, latarnia ko�ysze si�: cienie chwiej� si�, huczy i gwi�d�e w piecu kaflowym. W niedziele jedli�my obiad o czwartej. Przychodzi�a wtedy ciotka Lotten. Mieszka�a w domu dla starych misjonarzy i by�a kole�ank� babki z gimnazjum z tej samej klasy, do kt�rego ucz�szcza�y jako jedne z pierwszych studiuj�cych dziewcz�t w kraju. Ciotka Lotten pojecha�a do Chin do pracy misyjnej straci�a urod�, z�by i jedno oko. Babka wie, �e dla mnie ciotka Lotten jest wstr�tna, ale uwa�a, �e powinienem si� hartowa�. Dlatego sadza mnie obok niej przy niedzielnym obiedzie. Mog� patrze� prosto w jej ow�osiony nos, gdzie wewn�trz w nozdrzu tkwi zawsze ��to-zielony smark. Ponadto zalatuje od niej wyschni�tym moczem. Sztuczne z�by klekoc�, kiedy m�wi, trzyma talerz tu� przy twarzy i jedz�c siorbie. Czasem z jej brzucha, rozlega si� g�uche burczenie. Ta odra�aj�ca osoba posiada jeden skarb. Po obiedzie i kawie wydobywa z ��tej drewnianej skrzynki chi�sk� gr� cieni. W drzwiach mi�dzy salonem i jadalni� rozpinamy prze�cierad�o, �wiat�o ga�nie i ciotka Lotten odgrywa gr� cieni (musia�a by� zr�czna: manewrowa�a wieloma figurkami r�wnocze�nie i gra�a wszystkie role, nagle p��tno zabarwia�o si� na czerwono albo na niebiesko, przez czerwie� przelatywa� naraz jaki� demon, na niebieskim rysowa� si� w�ski ksi�yc, to zn�w wszystko robi�o si� zielone, dziwne ryby porusza�y si� w morskiej g��bi). Czasem przychodzili w odwiedziny wujowie wraz ze swymi okropnymi �onami. M�czy�ni byli t�dzy, nosili brody i g�o�no m�wili. Kobiety mia�y du�e kapelusze i cuchn�y spoconym zaaferowaniem. Trzyma�em si� od nich tak daleko, jak to tylko by�o mo�liwe. Go�cie podnosili mnie, ob�ciskiwali, obca�owywali, przyciskali i podszczypywali. A tak�e zadawali natr�tne intymne pytania: czy ch�opczyk unikn�� w tym tygodniu noszenia czerwonej sp�dniczki, w ubieg�ym tygodniu by�o pewnie dosy� du�o siusiania w majtki. Otw�rz usta, niech pomacam, czy jaki� z�b si� nie chwieje, tu mamy jednego drania, skorzystamy z okazji, by go wyrwa�? � dostaniesz dziesi�� �re. Zdaje mi si�, �e ch�opak robi si� zezowaty, sp�jrz na m�j palec, ale� tak, jedno oko nie nad��a, trzeba b�dzie chodzi� z czarn� �atk� na oku jak jaki� pirat morski. Zamknij usta, anio�ku, otwierasz je zanadto, przypuszczalnie masz polipy, kto tak rozdziawia buzi�, wygl�dasz na durnia, babka musi za�atwi� operacj�, to szkodliwe chodzi� tak z otwart� buzi�. Poruszali si� gwa�townie, rzucali niepewne spojrzenia. Kobiety pali�y. W blisko�ci babki poci�y si� ze strachu, ich g�osy by�y ostre i po�pieszne. Malowa�y si� na twarzy. Nie by�y podobne do matki, cho� ,by�y mamami. Wuj Carl by� jednak ca�kiem inny. Wuj Carl siedzia� na zielonej kanapie babki i wys�uchiwa� wyrzut�w. By� ros�ym oty�ym m�czyzn�, czo�o mia� wysokie, w tej chwili pokryte zatroskanymi fa�dami, czaszk� �ys� z brunatnymi plamami, na karku zwisa�o kilka rzadkich kosmyk�w. Ow�osione uszy by�y czerwone. Okr�g�y brzuch spoczywa� ci�ko na udach, okulary, zamglone od wyst�puj�cego na twarz potu, przes�ania�y �agodnie fio�kowe spojrzenie. Pulchne, mi�kkie d�onie trzyma� mocno zaci�ni�te mi�dzy kolanami. Babka siedzia�a drobna i wyprostowana w fotelu przy stoliku w salonie. Mia�a na prawym palcu wskazuj�cym naparstek, niekiedy podkre�la�a jakie� s�owo, uderzaj�c naparstkiem o l�ni�cy blat