11397
Szczegóły |
Tytuł |
11397 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
11397 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 11397 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
11397 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Milena W�jtowicz
Statystyka magii
Po �(Nie)Szcz�liwym trafie� oraz �Kocha? Lubi? Szanuje???� przyszed� czas na
opublikowanie trzeciej cz�ci trylogii fantasy pe�nej ciep�ego humoru...
Porz�dny rycerz powinien mie� tak ze dwa metry wzrostu, pot�ne bary, byczy
kark, par� kilo musku��w poupychanych w r�nych miejscach i mo�liwie
ol�niewaj�c� aparycj�. Takie elementy jak �rednia inteligencja, mierne poczucie
humoru, mania prze�ladowcza i romantyczne spojrzenie na �wiat nie zawsze s�
uwzgl�dniane w opisach. Ale te cechy dotycz� ka�dego typowego rycerza.
Magowie powinni by� egocentryczni, samolubni, natchnieni i ��dni mocy. Powinni
dzia�a� z rozmachem. Ma�o kto wspomina o o�lim uporze i umy�le �ci�le �cis�ym.
Ale prawie ka�dy mag taki jest.
Statystycznie rzecz bior�c statystyczny rycerz ma ze statystycznym magiem tyle
wsp�lnego co butelka z kalafiorem.
Nie wszyscy wierz� w statystyki.
Musia�ek lord W�ogrodu uwa�a� je za ma�o istotny element krajobrazu. Rzecz jasna
wiedzia� czym, mniej wi�cej, by�y i do czego, mniej wi�cej, s�u�y�y. Po prostu, gdy
obmy�la� fortel maj�cy pom�c mu w dostaniu si� do zamku wroga, wiedza o
statystycznym powodzeniu tego typu przedsi�wzi�� niekoniecznie by�a mu
niezb�dna. Musia�ek zgadza� si� z twierdzeniem, �e wiedza jest pot�g�. Zw�aszcza,
kiedy dotyczy�a ona tajnych przej�� do rzeczonego zamku.
Nieco innego zdania by� Skarpeta LeFl�dr. Jego zdaniem wiedza by�a pot�na, je�li
wiedzia�o si� jak z niej korzysta�. Jego prywatnym zdaniem, tych, co korzystali z niej
bez odpowiednich uprawnie� nale�a�o wiesza� za uszy nad stawem pe�nym piranii.
Musia�ek i Skarpeta znali si� od momentu, gdy jeden z nich (do dzi� nie
rozstrzygni�to kt�ry) przy�o�y� drugiemu grzechotk�. To by� pocz�tek wspania�ej
przyja�ni, kt�ra, wbrew statystykom, przetrwa�a chwil�, kiedy Musia�ek zosta�
rycerzem, a Skarpeta magiem i trwa�a nadal. Mo�na nawet powiedzie�, �e kwit�a.
Obecnie kwit�a w �rodku �rednio mi�ego lasu, kt�ry by� �rednio ponury i �rednio
radosny. Niekt�rzy bali si� tu chodzi�. Oni si� nie bali.
Jaki� czas temu postanowili wyruszy� w podr�, razem i w tym samym kierunku,
chocia� przy�wieca�y im r�ne cele. Musia�ek szuka� przyg�d, kt�re m�g�by
rozwi�za� si�� lub sprytem. Skarpeta szuka� tych, co jego zdaniem nie znali si� na
wiedzy, �eby ich przekona� do nie korzystania z niej.
Jak dot�d, �aden z nich nie osi�gn�� celu.
Ta sytuacja mog�a si� wkr�tce zmieni�. Przede wszystkim dlatego, �e w ci�gu
ostatnich trzech godzin pi�� razy przebieg� im drog� smok. Nie w jakich� wrogich
zamiarach - zdaje si�, �e nawet ich nie zauwa�y�. By� zbyt zaj�ty gonieniem motylka.
- My�lisz, �e to jaki� tutejszy zwyczaj? - spyta� nieufnie Musia�ek, gdy smok
przebieg� im drog� sz�sty raz.
- Nie - stwierdzi� stanowczo Skarpeta. - My�l�, �e to jest smok goni�cy motylka.
- To mo�e by� pu�apka. Wiesz, smok przebiega nam drog� sze�� razy..
- Ju� siedem.
...siedem. A mo�e nawet osiem. A za dziewi�tym, kiedy ju� przestaniemy zwraca� na
niego uwag�...- Trudno nie zwraca� na niego uwagi. Raz nas prawie stratowa�.
- No to mo�e my�li, �e uznamy go za niegro�nego i wtedy, kiedy za tym
dziesi�tym...
- Dziewi�tym - poprawi� mag.
- Co? - Musia�ka wytr�ci�o z toku my�lenia.
- M�wi�e�, ze za dziewi�tym razem.
- Mo�e by� i za dziewi�tym - zgodzi� si� rycerz. - No i wtedy wybiegnie, niby za
motylkiem, a nagle hop! I rzuci si� na nas. Ale my b�dziemy przygotowani -poklepa�
r�koje�� miecza. - Bestia nie wie, na kogo si� porywa.
- Na moje oko - powiedzia� z namys�em Skarpeta - to on jest za ma�y, �eby porywa�
si� na przyjezdnych.
- To mo�e by� fortel. Najpierw jest ma�y smok, a potem nagle hop! I jest du�y smok.
- Nie wygl�da na takiego.
- Mo�e wsp�pracowa� z du�ym smokiem. Wiesz, smoki to zmy�lne bestie. M�g�
um�wi� si� z jakim� du�ym, �e b�dzie nas zwodzi� tak d�ugo, a� wpadniemy w z�by
tego du�ego. A ma�y dostanie swoj� cz��. Na przyk�ad moj� nog� i twoj� r�k�.
Szczerze m�wi�c, to wygl�da ca�kiem sympatycznie. I niegro�nie. Jak przero�ni�ty
kurczak z mord� jaszczurki. Takiej jaszczurki, co ma dzi�b.
- Pewnie �eby �atwiej odrywa� od ciebie kawa�ki.
- Ja my�l� - powiedzia� Skarpeta - �e to jest po prostu ma�y smok, kt�ry chce si�
pobawi� z motylkiem.
- By� mo�e - zgodzi� si� niech�tnie Musia�ek. - To by oznacza�o, �e gdzie� tu jest jego
mamusia. I uwa�am, �e miecz powinienem trzyma� w pogotowiu.
Skarpeta wzruszy� ramionami. Smok nie przebieg� im ju� drogi ani razu.
- Pewnie zorientowa� si�, z kim ma do czynienia - stwierdzi� z satysfakcj� Musia�ek.
- My�l�, �e po prostu z�apa� motylka - powiedzia� spokojnie mag.
Musia�ek nabzdyczy� si� i pr�bowa� wymy�li� jak�� ci�t� ripost�. Nie zd��y�, bo
doje�d�ali w�a�nie do rozstaju dr�g, na kt�rym wybuch�o drobne zamieszanie.
Drobna anomali� statystyczn� by� fakt, �e brali w nim udzia�: ros�y m�odzian w
koronie, czerwona papuga i szary wilko�ak.
Papuga tarza�a si� po piasku i dostawa�a spazm�w. Ksi��� siedzia� na koniu z
wyrazem cierpienia na twarzy. Wilko�ak przekonywa� go, �e nie wszystkie wilko�aki
s� wegetarianami i kt�ry� z jego kuzyn�w na pewno zjad�by ptaszka bez wahania.
Musia�ek i Skarpeta zbli�yli si� ostro�nie, zaintrygowani. Tamci nie zwr�cili na nich
uwagi. Skarpeta chrz�kn��. Nie by�o �adnej reakcji.
- Przepraszam - powiedzia� g�o�no i wyra�nie. - Czy mo�emy w czym� pom�c?
M�odzieniec w koronie zwr�ci� na niego melancholijne spojrzenie.
- Nie - powiedzia� smutno. - Zgubili�my si�.
- Mamy map� - odpar� Skarpeta, nie zwracaj�c uwagi na szepty Musia�ka, dotycz�ce
gro�nych wilko�ak�w.
- Wcale si� nie zgubili�my - wtr�ci� jednocze�nie zirytowany wilko�ak. - Ja doskonale
wiem gdzie jeste�my i gdzie mamy jecha�.
Na te s�owa papuga przesta�a si� tarza� i poderwa�a si� na nogi.
- Wstr�tny sabota�ysta! - wrzasn�a. - Wcale nie chcesz mi pom�c! Chcesz, �eby mnie
kto� zjad�, �ebym ja nigdy nie by�a z powrotem ksi�niczk� i �ebym nigdy nie
po�lubi�a ksi�cia, a ty sobie wr�cisz do kucharki i b�dziesz jad� sa�atk� z marchewki!
- wybuch�a p�aczem.
- A� tak ci nie �ycz� - mrukn�� wilko�ak. - Wystarczy, �eby ci odpad� j�zyk.
Wredny i pod�y tyran! Sadysta! Kat nieszcz�snych ksi�niczek rozwrzeszcza�a si�
papuga.
Musia�ek podj�� decyzj� i si�gn�� po miecz.- Nikt nie b�dzie �adnych ksi�niczek
dr�czy� w mojej obecno�ci - krzykn�� i zamierzy� si� na wilko�aka, kt�ry wzdrygn��
si� nerwowo. - Zap�acisz mi za to, pod�a kreaturo!
Papuga patrzy�a na niego szeroko otwartymi oczami, m�odzian w koronie si�
zdziwi�. Skarpeta pr�bowa� zatrzyma� przyjaciela. Musia�ek uni�s� miecz w g�r�.
Spomi�dzy drzew wybieg� smok goni�cy motylka. Na widok grupki na rozstaju
wyhamowa� i zamerda� ogonem. Potem zobaczy� miecz w r�ce Musia�ka. Wystrzeli�
jak strza�a i znik� za horyzontem, wyrywaj�c po drodze rycerzowi miecz i zabieraj�c
bro� ze sob�.
Przez chwil� wszyscy patrzyli za nim. Pierwszy otrz�sn�� si� wilko�ak, kt�ry nie
patrzy� za smokiem, tylko upewnia� si�, �e Musia�ek nie ma drugiego miecza. Fakt,
�e go nie mia�, poprawi� wilko�akowi humor.
- M�wi�em, �e jeste�my blisko - stwierdzi�.
Papuga otrz�sn�a si� z piasku.
- Mo�e i nie jeste� sabota�yst�, ale i tak wiem, �e mi �le �yczysz.
- Mam wra�enie - odezwa� si� nagle m�odzieniec patrz�c pot�piaj�co na rycerza
- �e to troch� nie�adnie napada� znienacka na przypadkowych przechodni�w.
To jest wilko�ak, a nie �aden przypadkowy przechodze� - zaprotestowa� Musia�ek.
- Rasista - mrukn�� wilko�ak.
- M�j przyjaciel - wyja�ni� Skarpeta - ma bardzo dobre serce i s�ysz�c awantur�, �ale
tej... - zaj�kn�� si� - ..i wezwania pomocy, po�pieszy� na ratunek.
- Najpierw nale�y my�le�, a dopiero potem, je�li to absolutnie konieczne i nie ma
innych opcji, mo�na u�y� argument�w si�owych - odpar� �agodnie ten w koronie.
Awantura - prychn�a �miertelnie obra�ona papuga. - Nie by�o �adnej awantury.
Najwy�ej drobna sprzeczka. I do tego prywatna. Rodzinna.
- Rodzinna? - Skarpeta spojrza� z niedowierzaniem.
Papuga rzuci�a mu niech�tne spojrzenie.
- W�cibstwo jest nieeleganckie - dumnie przefrun�a na rami� m�odzie�ca. Jed�my -
za��da�a. - On pobieg� tam - machn�a skrzyd�em.
- Tak si� sk�ada, �e pobieg� w przeciwn� stron� - wtr�ci� s�odkim g�osem wilko�ak.
- B�dziecie �ciga� smoka? - zainteresowa� si� Musia�ek, nie zwracaj�c uwagi na
szeptan� reprymend� maga. - On ma m�j miecz. Trzeba go z�apa�.
- Po co? - zdziwi� si� m�odzieniec.
- �eby mu zabra� m�j miecz!
- Pewnie ju� go zjad� - ucieszy� si� wilko�ak. - Albo gdzie� zakopa�. Innymi s�owy:
miecz przepad�.
Musia�ek si� skrzywi�.
- Nie mam drugiego.
- Tak mi przykro - zapewni� go wilko�ak.
- Znacie tego smoka? - zainteresowa� si� Skarpeta.
- Po�rednio - zby�a go papuga.
- Mo�na tak powiedzie� - odpar� m�odzieniec.
- Ca�kiem dobrze - powiedzia� wilko�ak.
- Bestia napada na podr�nych, co? - mrugn�� porozumiewawczo Musia�ek.
- Nooo... - wilko�ak zawaha� si� chwil�. - Niezupe�nie.
- Jak to niezupe�nie?
- Nooo.. - wilko�ak brn�� dalej. - On nie ma nic przeciwko podr�nym jako takim.
Oczywi�cie niekt�rych aportuje. I lubi aportowa� bro�. Ale og�lnie jest bardzo
�yczliwy.
M�odzieniec w koronie zerkn�� na papug�.
- Chyba powinni�my rusza� - westchn��.
Wilko�ak bez s�owa skierowa� swego konia w stron�, w kt�r� pod��y� smok.- Co za
zbieg okoliczno�ci - Skarpeta szturchn�� Musia�ka. - My te� jedziemy w tamt� stron�.
Wi�c je�li nie macie nic przeciwko...
- Mamy - mrukn�a papuga.
- ... to przy��czymy si� do was - zako�czy� mag.
Ksi��� wzruszy� ramionami.
- Je�li wam si� chce.
- Pozw�lcie, �e si� przedstawi�. Jestem Skarpeta LeFl�dr, mag, a to m�j dzielny
przyjaciel Musia�ek z W�ogrodu.
- Mag? - zainteresowa� si� s�abo m�odzieniec. - Je�li jeste� magiem, to...
- Nie ma mowy - przerwa�a mu stanowczo papuga. - Nie pozwol�, �eby odczarowa�
mnie kto� o imieniu Skarpeta.
- Trudno - m�odzieniec nie przej�� si� zbytnio. - Jestem Lanfred, ksi��� Zamku
P�nocnego, to - wskaza� papug� - ksi�niczka Lucilla z Zamku Ksi�yca, a to m�j
przyjaciel Stokrotka.
- Stokrotka? - zdziwi� si� mag.
- Skarpeta? - wilko�ak uni�s� brwi.
- Ksi�niczka? - dziwi� si� Musia�ek, rozgl�daj�c si� woko�o.
Papuga prychn�a.
- Za co ja tak cierpi�?!?
Zaczarowana, co? - Skarpeta przyjrza� si� jej uwa�nie. - My�l�, �e m�g�bym...
- My�l�, �e nie - powiedzia�a zimno Lucilla. - Otrzymam pomoc od kogo� godnego
zaufania i o �adniejszym imieniu.
- Iskierka m�wi�a, �e to si� niekoniecznie mo�e uda�... - zacz�� Stokrotka.
Papuga zgromi�a go wzrokiem.
- Je�li mo�na - wtr�ci� Skarpeta - to kim jest Iskierka?
- Mamusi� tego smoka - wyja�ni� Lanfred.
- Wielka, z�o�liwa smoczyca - powiedzia� Musia�ek otwieraj�c szeroko oczy.
- Nooo.. - wilko�ak znowu si� zawaha�. - Tak te� j� mo�na okre�li�.
- Jest niebezpieczna - kontynuowa� Musia�ek.
Lanfred i Stokrotka pokiwali g�owami.
- Wielka, wredna, niebezpieczna smoczyca zmiataj�ca jedn� �ap� ca�e wioski -ci�gn��
Musia�ek. - A ja nie mam miecza! Ten ma�y go zabra�! Na pewno w zmowie ze
smoczyc�!
- W�tpi�. Ona bardzo nie lubi, jak Amadeusz je �elastwo - westchn�� wilko�ak.
- Amadeusz? - Skarpeta lekko uni�s� brwi.
- Smok. Tak ma na imi� - wyja�ni� ksi���.
- To musi by� oryginalna rodzinka.
- O tak - zgodzi� si� Stokrotka. - I bardzo liczna.
Na �rodek drogi wyskoczy�o co� �redniego wzrostu, otulone od st�p do czubka
g�owy w �elazo i z ognistym mieczem w d�oniach. Trudno by�o nie zauwa�y�, �e ten
kto� pod warstw� metalu z trudem utrzymuje r�wnowag�.
- Sta�!! - rykn�a posta� strasznym g�osem. - Sta�, g�upcy, kt�rzy o�mielacie si�... -
zachwia�a si� i run�a na twarz.
- Herbercie - powiedzia� smutno Lanfred - Czy nie uwa�asz, �e taka zbroja to za
du�o dla kogo�, kto ma trzyna�cie lat ?
- Aha - przytakn�� Stokrotka. - I miecz ci si� pali.
Spod zbroi wyczo�ga� si� piegowaty ch�opiec.
- To specjalnie. �eby Amadeusz nie zaaportowa�.
- Zrozumia�e. A czy kto� ci t�umaczy�, �e ogie� jest niebezpieczny? - zapyta� ze
smutkiem wilko�ak.
- Mali ch�opcy chc� si� bawi� w bohater�w - wtr�ci� zniecierpliwiony Skarpeta.
- To normalne.
- Ja nie jestem �adnym zwyczajnym ma�ym ch�opcem, kt�ry bawi si� w wojn�! -
zez�o�ci� si� Herbert. - Jestem uczniem samego Tygrysa, staro�ytnego boga wojny!
Lepiej z nim nie zadzieraj, bo zobaczysz!!!
- Tygrys... - Skarpeta zmarszczy� brwi usi�uj�c sobie co� przypomnie�.- Tatu�
Amadeusza - odpar� Stokrotka. - Herbercie, zostaw to �elastwo i wsiadaj na konia.
Podwieziemy ci� do domu.
Ch�opiec zerkn�� na zbroj�.
- Amadeusz...
- Tym lepiej - stwierdzi� stanowczo Stokrotka. - M�g�by�, dla odmiany zaj�� si�
szachami. Mo�e to by ci� uspokoi�o.
W pewnym oddaleniu od podr�nych, na brzegu strumyka, Iskierka robi�a
przepierk�. Polega�o to na tym, �e siedzia�a i patrzy�a jak wszystko samo, przy
drobnej pomocy czar�w, si� pierze. Obok niej, wpatruj�c si� ponuro w wod�, le�a�a i
macha�a nogami jedna z licznych kuzynek Tygrysa.
Mia�a na imi� Czajka i by�a staro�ytn� bogini� chaosu. By�a pot�na, roztrzepana,
niezorganizowana i, co jest u bog�w raczej nietypowe, strasznie nie�mia�a. Opr�cz
tego mia�a ogromny kompleks, wynikaj�cy z w�asnej chaotyczno�ci. Jak wszyscy
bogowie, by�a te� szalenie atrakcyjna, ale pomimo tego od paru tysi�cy lat by�a
samotna, do czego wydatnie przyczyni� si� fakt, ze na d�u�sz� met� nikt, b�g czy
cz�owiek, nie by� w stanie wytrzyma� z huraganem. By�a szczup�a, �redniego
wzrostu, mia�a �nie�nobia�� cer�, oczy nieokre�lonego koloru i w�osy w tonacji
br�zowo-rudo-zielono-fioletowo-czarnej, kr�cone i wiecznie rozczochrane. Ubrana
by�a w br�zow� sukienk� z asymetrycznie oddartym na wysoko�ci kolan do�em i
krzywo oddartymi r�kawami. O dziwo, buty nie by�y podarte.
- Nie widz� w niczym sensu - poskar�y�a si�.
- Jak masz widzie� sens, jak �yjesz w chaosie?! - zdziwi�a si� lekko Iskierka.
- W�a�ciwie to nie mam szans - westchn�a ci�ko Czajka. - Nie masz poj�cia jak
bycie kim� takim jak ja utrudnia �ycie.
- Tobie czy innym? - zainteresowa�a si� wied�ma
- Innym niew�tpliwie bardziej - przyzna�a bogini. - Ale m�wimy o mnie.
- Fakt - zgodzi�a si� Iskierka. - No i co z tob�?
- Odstraszam ludzi - wyzna�a Czajka.
Je�li oczekiwa�a jakiejkolwiek reakcji, to zawiod�a si�. Sk�onienie Iskierki do przej�cia
si� czym�, co nie dotyczy�o Amadeusza mog�o by� zaliczane do jednej z
bezsensownych pokut, wyznaczanych grzesznikom przez bog�w obdarzonych zbyt
wielk� wyobra�ni� i zbyt ma�ymi mo�liwo�ciami eksperymentowania z gatunkiem
�miertelnych.
- Aha - stwierdzi�a Iskierka.
- To pewnie przez to roztargnienie - ci�gn�a Czajka. - Nie �ebym si� nimi zupe�nie
nie przejmowa�a, tylko czasami kompletnie zapominam o tym, co ja potrafi�. Wiesz,
�ycie z tak� moc� to ogromna odpowiedzialno��, a ja jestem nieodpowiedni� osob�
do bycia odpowiedzialn�. Nie �ebym by�a nieodpowiedzialna. Po prostu tak jako�
nie pasuj� do tej roli.
Iskierka zastanowi�a si� przez chwil�, si�gaj�c my�l� do w�asnych do�wiadcze�.
- Spr�buj zepchn�� na kogo� odpowiedzialno��.
- Mam antytalent do udawania bezradnego kurcz�tka.
- To nie jest niezb�dna umiej�tno��.
- Mo�na jeszcze wy�o�y� karty na st�. Pr�bowa�am.
- I co? - zainteresowa�a si� przelotnie Iskierka.
- Czterdziestu trzech uciek�o w ci�gu dwudziestu czterech godzin, trzynastu
zemdla�o, jeden chcia� zosta� m�czennikiem i wiedzia� we mnie swoj� szans�, a
dw�ch zapyta�o czy ma��e�stwo ze mn� gwarantuje w�adz�, jak nie nad �wiatem, to
przynajmniej nad jego kawa�kiem.
To rzeczywi�cie zniech�ca - przyzna�a wied�ma. - A pr�bowa�a� zwali�
odpowiedzialno�� na rodzin�?
- Moj� rodzin�? Przecie� ich widzia�a�.
- Mnie si� jako� udaje.- Bo m�j brat za tob� szaleje i b�dzie naprawia� ka�dy
idiotyzm. Chyba wiesz, �e uczu� rodzinnych o podobnej temperaturze nikt u nas nie
przejawia.
- Wr�cz przeciwnie. Wszyscy czujecie do siebie gor�c� niech��...
- Nie za ma�a taka jaskinia na smocz� rodzin�? - zatroska� si� Musia�ek ogl�daj�c
wej�cie do groty Tygrysa.
- Jest o wiele wi�ksza, ni� si� wydaje - poinformowa� Stokrotka przywi�zuj�c konie.
- A, kamufla� - pokiwa� g�ow� Musia�ek. - Sprytne smoki.
- Jeste�cie pewni, �e mo�emy tam wej�� bez szwanku dla zdrowia? - dopytywa�a si�
podejrzliwie papuga. - Ten Syk...
- Jaki syk? - Skarpeta nadstawi� uszu. - Nic nie s�ysz�.
- To jeszcze nic nie znaczy - powiedzia�a grobowo papuga. - On mo�e si� czai� w
ciemno�ciach, a kiedy ju� b�dziemy pewni, �e nic nam nie zagra�a, us�yszymy jego
�miech!
Stokrotka i Lanfred wzdrygn�li si� nerwowo. Skarpeta nie zareagowa�, bo nie mia�
poj�cia o czym ona m�wi. Musia�ek pokiwa� g�ow�.
- Jeszcze jeden smok, co?
- Nooo, niezupe�nie - powiedzia� Stokrotka.
- Jak to �niezupe�nie�? - zdenerwowa� si� rycerz. - Jest tym smokiem, czy nie?
- Noo..
Z jaskini rozleg� si� pot�ny ryk. Ziemia zatrz�s�a si�, kilka kamyczk�w spad�o ze
ska�y. Z wej�cia do pieczary wyfrun�a chmura py�u wynosz�c ze sob�
niewysokiego, poszarpanego stracha, z twarzy przypominaj�cego jaszczurk�.
Upi�r podni�s� si�, odkaszln�� par� razy i otrzepa� poszarpany kubrak. Spojrza� na
oniemia�ych podr�nych, kt�rzy a� tak bardzo oniemiali nie byli. Musia�ek w braku
miecza si�gn�� po dr�g, a Skarpeta odmawia� formu�y ochronne.
- Gdzie ta wied�ma? - zapyta� strach, spogl�daj�c z niech�ci� na jaskini�.
- Nie wiemy - odpar� zgodnie z prawd� wilko�ak.
- Niech to piekielne wymiary... - upi�r uchyli� si� przed wylatuj�cym z jaskini
kawa�kiem kolumny, za kt�rym pod��a�a seria przekle�stw w paru �ywych i
jednym martwym j�zyku.
Stokrotka zerkn�� w g��b.
- Jest z�y?
Strach u�miechn�� si� z�o�liwie.
- Spytaj go - poradzi�, chichocz�c.
- Nie ma g�upich - warkn�� Stokrotka.
- Twoja strata - upi�r poderwa� si� do lotu. - Jak spotkacie wied�m�, to jej powiedzcie
- kiwn�� g�ow� w stron� groty. - Mi�ej zabawy - doda� jeszcze z�o�liwie i odlecia�.
- Co to by�o? - zapyta� rycerz.
- To by� Syk - poinformowa� Lanfred.
- Do �rodka lepiej nie wchodzi� - Stokrotka zacz�� odwi�zywa� konie. - Jak on jest
z�y, to lepiej st�d znika�.
- O tak - popar�a go Lucilla. - Nie chc� znowu spotyka� si� z tym gburem! Nie chcia�
mnie odczarowa� i jeszcze zrani� moje uczucia! Ach, jak�e g��boko mnie zrani�.
- Nikt nie b�dzie w mojej obecno�ci rani� ko.. nikogo! - o�wiadczy� Musia�ek, z�apa�
dr�g i wbieg� do groty.
- St�j!!! - wrzasn�� za nim wilko�ak.
- Przepad� - oznajmi�a Lucilla.
- Jak to przepad�? - zirytowa� si� Skarpeta. - To jest m�j przyjaciel, nie pozwol�
�adnym smokom go po�re� - ruszy� do groty.
Stokrotka i Lanfred wymienili spojrzenia.
- Honor rycerza nakazuje.. - mrukn�� ksi���.
- Nakazuje elementarna przyzwoito�� i humanitaryzm - przerwa� mu wilko�ak. -Hej,
ty, Skarpeta, czekaj, idziemy z tob�!- Wy nie m�wicie powa�nie? - papuga wpad�a w
histeri�. - Nie mo�ecie tam wej��!! Tam jest ten potw�r!
- Mo�esz zaczeka� - zaproponowa� Lanfred.
- Ale tu mo�e wr�ci� ten drugi potw�r!!!!
- To sied� cicho, bo go rozw�cieczysz jeszcze bardziej...
Od kilku godzin Tygrys tkwi� w sali tronowej wpatruj�c si� w sw�j kryszta�. W
czasie tych kilku godzin jego nastr�j przechodzi� stopniowo przez stadia
niedowierzania, rozbawienia, szoku i straszliwej w�ciek�o�ci. Ka�de z tych stadi�w
wywar�o jaki� wp�yw na wygl�d komnaty, kt�ra w chwili obecnej stanowi�a
profesjonalnie urz�dzone pobojowisko. Ca�y pozosta� tylko kryszta�, w kt�ry
staro�ytny b�g wojny patrzy� z wyrazem obrzydzenia na twarzy.
Mniej wi�cej w tym momencie przez rozwalone drzwi wpad� Musia�ek z kijem w
r�ku. Rozejrza� si� po komnacie i zada� inteligentne pytanie:
- Gdzie smok?
- Nie ma - odpowiedzia� zaj�ty swoimi sprawami Tygrys. Po chwili co� do niego
dotar�o, podni�s� g�ow� i spojrza� na rycerza. - A po co ci?
- B�d� z nim walczy� w obronie niewinnych istot!
- Aha - Tygrys pstrykn�� palcami i Musia�ek znik�.
Skarpeta stan�� w drzwiach akurat w momencie, gdy jego przyjaciel rozp�ywa� si� w
ob�oczku kurzu.
- Jak �miesz! - zacz�� wypowiada� zakl�cie, ale nie sko�czy�, bo Tygrys znowu
pstrykn�� palcami.
- A ona twierdzi, �e nie troszcz� si� o w�asne dziecko - mrukn��.
Lanfred, Stokrotka i papuga, kt�rzy w�a�nie stan�li w drzwiach podj�li pr�b�
dyskretnego wycofania si�. Tygrys odwr�ci� si� i spojrza� wprost na nich.
- A, to wy - stwierdzi� oboj�tnie. - Mi�o was widzie�.
Dwie pary oczu spogl�da�y na niego ze zdumieniem. Trzecia, nale��ca do papugi,
pozostawa�a szczelnie zamkni�ta.
- Napijecie si� czego�? - zaproponowa� wojownik.
- Nie-e je-este�-� z�y? - zapyta� ostro�nie wilko�ak.
- Na was? - Tygrys opr�ni� puchar wina. - Niby dlaczego?
- Noo wiesz, przypadki beznadziejne i takie tam.
- I to ma by� pow�d? - skrzywi� si� Tygrys. - Jeste�cie beznadziejni, to fakt, ale nie
kryjecie si� z tym i post�pujecie w miar� akceptowalnie. Nie to co inni - zerkn�� z
obrzydzeniem w kryszta�. - Mo�e jeste�cie w stanie mi wyja�ni�, co robi pacyfista w
armii?!?
- M�czy si� - strzeli� Stokrotka.
- Z w�asnej woli! - warkn�� Tygrys.
- Masochista?
- I to na stanowisku genera�a!! Krwawa bitwa w perspektywie, a ten idiota do
czwartej pot�gi negocjuje pok�j!! Nie jaki� koszmarny rozejm, zawieszenie broni,
�eby przegrupowa� si�y, ale zwyczajny, obrzydliwy pok�j!!!
Sam jeden si� stara i doprowadzi do zawarcia pokoju? - zdziwi� si� Stokrotka.
- Sam jeden - powt�rzy� Tygrys. - Tylko on - w jego oczach pojawi� si� z�owrogi
b�ysk. Wojownik znik�.
- Mam wra�enie, �e pokoju nie b�dzie - mrukn�� Lanfred.
- Mam nadziej�, �e nie przeze mnie - powiedzia� Stokrotka. - Trzeba tu posprz�ta�.
Masz poj�cie, co zrobi Iskierka, jak wr�ci i zobaczy tak� ruin�?
Iskierka zasadniczo nie lubi�a ba�aganu, chyba �e zrobi�a go sama. Zasadniczo te� nie
lubi�a, jak kto� jej stawa� na drodze. Podobn� awersj� �ywi�a do sytuacji, kiedy kto�
jej na drog� spada�. W danej chwili przej�cie blokowa� rycerz w pe�nej zbroi i le��cy
obok otumaniony mag.
- To niegrzecznie blokowa� przej�cie - powiedzia�a uprzejmie Iskierka.
Rycerz i mag podnie�li g�owy. Dwie pi�kne kobiety raczej nie przedstawia�y sob�
zagro�enia, nawet je�li by�y niezadowolone. Skarpeta i Musia�ek podnie�li si�
powoli.
- Byli�my w komnacie - powiedzia� Musia�ek, rozgl�daj�c si� po lesie. - To te smoki!
To wszystko sprawka tych smok�w!! Pokonam je wszystkie! Zobacz� z kim zadar�y!
- Boj�wkarz - stwierdzi�a zimno Iskierka. - Niestety, ciemnota jest powszechna
- wymin�a Musia�ka i pod��y�a dalej.
- A pr�bowa�a� �rodk�w na szkodniki? - zainteresowa�a si� Czajka, kt�rej umkn��
temat rozmowy. - Podobno daj� rewelacyjne efekty.
Slalomem wymin�a rycerza i maga, a za ni�, r�wnie� slalomem polecia�a balia z
praniem, machaj�c krzywymi skrzyde�kami i przy okazji opryskuj�c wszystko i
wszystkich wod�..
Kilkana�cie polan dalej Syk w�a�nie opowiada� swojej dziewczynie jak pyskaty
krasnoludek wystrychn�� kt�r�� z boginek na dudka. Fio�ka s�ucha�a, wybuchaj�c co
chwila �miechem. Ten �miech zwabi� na polan� maga i rycerza. Musia�ek rozpozna�
kreatur� spotkan� niedawno przed jaskini�.
- Napada� na niewinne sierotki zbieraj�ce kwiatki - sapn�� rycerz. - Pod�y Pstryk! Ju�
ja mu poka��! - z�apa� jaki� kij.
- Nie wygl�da na to, �e... - zanim Skarpeta zd��y� doko�czy�, Musia�ek ju� wybieg�
na polan�, machaj�c pa�k�.
Fio�ka pisn�a, przera�ona. Zaskoczony Syk odwr�ci� si�, a Musia�ek potkn�� si� o
jego nogi i run�� w krzaki je�yn. Bo�ek poderwa� si�.
- No wiecie! ! ! - wrzasn��. - Taki brak manier! ! ! -a� sp�cznia� z w�ciek�o�ci.
- Ty potworze z najg��bszych czelu�ci!! - krzykn�� Musia�ek, wypl�tuj�c si� z
kolczastych p�d�w.
Skarpeta wyszed� na polan�, pr�buj�c za�agodzi� sp�r. Z drugiej strony na polan�
wpad� Amadeusz. Co prawda Iskierka i Tygrys wielokrotnie powtarzali, �e bo�k�w
si� nie aportuje, ale ludzie sami zacz�li zabaw�. W tej sytuacji smok czu� si� w pe�ni
uprawniony do przy��czenia si�. Syk zauwa�y� go, ale nie zd��y� nawet j�kn��, bo
natychmiast zosta� zaaportowany.
- Potwory same rozstrzygn� swoje wa�nie - skomentowa� rycerz. - Nie musisz si� ju�
l�ka�, panienko.
Fio�ka spojrza�a na niego, chwyci�a dr�g i z ca�ej si�y r�bn�a rycerza w g�ow�. A
potem siad�a na pniu i wybuch�a p�aczem. Musia�ek osun�� si� na muraw�, patrz�c
na ni� zamglonym wzrokiem.
- Dzi�kowa� te� nie mu....
Stokrotka chrapa�, zwini�ty w k��bek przy piecu. Herbert, zm�czony d�wiganiem
zbroi, poszed� w jego �lady. Papuga skuba�a z niesmakiem krakersa, strasznie si�
przy tym nudz�c. Lanfred szpera� w zakurzonej bibliotece. Z s�siedniej komnaty
dobiega�y prychni�cia i posapywania Amadeusza, kt�ry zosta� stanowczo
nak�oniony do za�ycia k�pieli. Iskierka nieust�pliwie szorowa�a jego ub�ocony pysk.
Czajka siedzia�a obok i podawa�a jej kolejne kostki myd�a. W najdalszym k�cie
zawini�ty w koce Syk robi� przepierk�, zerkaj�c z nienawi�ci� na smoka.
- To przez niego.
- Nie przez niego, tylko przez tych boj�wkarzy - zaprotestowa�a wied�ma. -Tak�
m�odzie� nale�y resocjalizowa�, a nie puszcza� na ulice.
- Tu nie ma ulic - powiedzia�a Czajka.
- Puszcza� do lasu te� ich nie nale�y.
- Ten kretyn z dr�giem mia� takie musku�y... - rzek� zawistnie Syk.Za to zero
intelektu - rzuci�a Iskierka znad balii. - M�zg i mi�nie pozostaj� w �cis�ej proporcji.
Czajka patrzy�a ponuro na kolejn� kostk� myd�a.
- Nast�pnym razem zamienisz go w jakie� paskudztwo - zasugerowa�a.
- Paskudztwem to jestem ja - westchn�� Syk.
- Niska samoocena zaczyna by� chorob� spo�eczn� - zauwa�y�a Iskierka. - Nie martw
si�, ju� ja ci� z tego wylecz� - zagrozi�a.
- Nie trzeba - przestraszy� si� bo�ek. - Ju� czuj�, jak mi samoocena ro�nie.
Do komnaty zajrza� Tygrys.
- Co za idiota wymy�li� genera��w pacyfist�w?
- Wojna i genera�owie to twoja dzia�ka, kochanie - wypomnia�a wied�ma znad balii z
Amadeuszem.
- Ale nie pacyfi�ci!! To absurd! To wprowadza chaos totalny do.. - odwr�ci� si� i
spojrza� podejrzliwie na Czajk�, kt�ra z min� m�czennicy podawa�a Iskierce kolejn�
kostk� myd�a.
- To nie ja - zapar�a si�. - Ja od trzech tysi�cleci mam depresj� i nic mi si� nie chce
robi�.
- Mo�e i nie ty - zgodzi� si� dziwnie �atwo Tygrys. - A, w komnacie tronowej
postawi�em now� rze�b�. Sztuka nowoczesna. Sam zrobi�em - u�miechn�� si�
promiennie i poszed� sobie.
- Od kiedy on si� interesuje sztuk�? - zapyta� podejrzliwie Syk.
- Nie mam poj�cia - Iskierka owin�a Amadeusza w r�owy r�cznik. - Ju� jeste�
czysty. Teraz kolej na Lucill�.
- Zamierzasz j� wyk�pa�?
- Zamierzam j� odczarowa�.
- Stawiam dziesi�� sztuk z�ota, �e ci si� nie uda - zaproponowa� Syk.
- Ja bym postawi�a pi��dziesi�t - mrukn�a Iskierka.
- P�jd� poszuka� jakich� zakl�� - zaofiarowa�a si� Czajka.
Wysz�a, a za ni� wybieg� Amadeusz, gubi�c po drodze r�owy r�cznik. Od razu
trafi� do komnaty, gdzie sta�a rze�ba. By�a niejadalna, o czym od razu si� przekona�, i
krucha. Zaczynaj�c od miejsca, w kt�rym j� ugryz�, p�kni�cia szybko obj�y ca�y
szklany blok. Amadeusz nie czeka� na rezultat, tylko uciek�, obawiaj�c si� kary.
Szklany blok p�k� i znik�. W komnacie pozosta� oszo�omiony cz�owiek, kt�ry p�
godziny wcze�niej nagle znalaz� si� w szklanej pu�apce. Godzin� wcze�niej
negocjowa� pok�j, a potem nagle zjawi� si� nie wiadomo sk�d brodaty choleryk
protestuj�cy przeciwko zaprzestaniu walki. Genera� uprzejmie
wyt�umaczy� mu, dlaczego pok�j jest lepszy i us�ysza�, �e owszem, pobudki s�
szlachetne, ale
dzia�ania nie do przyj�cia. Teraz znalaz� si� w nieznanym miejscu, a narwani
dow�dcy mogli ju� rozpocz�� jatk�. Genera� po�piesznie wyszed� z komnaty.
Ju� na korytarzu natkn�� si� na kogo�. Ten kto� ni�s� dziesi�� opas�ych ksi�g,
zataczaj�c si� pod ich ci�arem, a druga dziesi�tka lecia�a za nim w powietrzu.
Genera� nie mia� czasu na uprzejmo�ci.
- Gdzie ja jestem? - spyta�
Posta� zatrzyma�a si�.
- A nie tutaj ?
- Gdzie s� konie?!?
- Nie wiem. Amadeusz je gdzie� sp�oszy�.
- Sk�d ja si� tutaj wzi��em?!?!- Dlaczego ja mam wszystko wiedzie�?! -
zaprotestowa�a posta�. Rzuci�a ksi��ki na ziemi� i okaza�a si� �adn�, strasznie
rozczochran� dziewczyn� z wyrazem �miertelnej urazy na twarzy. - Ja nic nie wiem i
nic mnie nie obchodzi!! Odczepcie si� ode mnie - odwr�ci�a si� na pi�cie i posz�a
sobie.
W drzwiach ukaza� si� ziewaj�cy wilko�ak.
- Musicie tak krzycze�? Dzie� dobry - zauwa�y� genera�a i przywita� si� �yczliwie.
- Dzie� dobry - odpar� odruchowo genera�. - Gdzie ja jestem?
Wilko�ak stropi� si�.
- Tutaj chyba.
Genera� westchn��.
- S� tu jakie� konie?
- Uciek�y. Ale za dzie�, dwa, wr�c�.
- Za dzie�, dwa, to b�dzie po bitwie i nie b�dzie szans na pok�j!
Stokrotce co� za�wita�o.
- Ej �e, ty nie jeste� przypadkiem tym genera�em pacyfist�, co chce pokoju a nie
rze�ni?
- Genera� Nied�wied� z armii Pi�ciowie�y.
Wilko�ak rozpromieni� si�.
- A ja ju� my�la�em, �e na �wiecie s� sami psychopaci! - z�apa� genera�a za r�k� i
potrz�sn�� ni� serdecznie. - Stokrotka jestem. Nie s�dzi�em, �e Tygrys podejmie a�
takie dzia�ania.
- Tygrys?
- Du�y, w�ciek�y, z brod�.
- Chyba mia�em przyjemno�� go spotka�. To on mnie tu sprowadzi�?
- Na to wygl�da - powiedzia� Stokrotka.
W g��bi korytarza rozleg�o si� straszliwe �Iiiiiiiiiiiiiiii� i obok nich przebieg�a r�owa
�winka, piszcz�c w niebog�osy. Za ni� bieg�a Iskierka.
- Lucillo, st�j!!
- To jest Lucilla?!? - zdumia� si� Stokrotka spogl�daj�c za nimi.
- Oj tak - powiedzia� z szerokim u�miechem Syk. - Na obiad b�dzie wieprzowina
- zachichota�.
Genera� postanowi� zignorowa� wydarzenia i skupi� si� na swoim zasadniczym celu.
- Chcia�bym porozmawia� z tym Tygrysem.
Syk zerkn�� na niego.
- O, ten idiota pacyfista. Tygrys go �ci�gn��? Musia� si� naprawd� w�ciec.
Nied�wied� zacz�� traci� cierpliwo��.
- Lada chwila zacznie si� naprawd� krwawa wojna. Musz� temu zapobiec. Gdzie jest
ten Tygrys?!?
- A kto go tam wie - westchn�� Syk. Wyci�gn�� z kieszeni karty. - Pokerek?
- We dw�ch? - skrzywi� si� Stokrotka.
Dokooptujemy ksi�ciunia, Iskierka zaraz wr�ci. Umiesz gra�? - spyta� genera�a.
- Mam wa�niejsze rzeczy na g�owie.
- Twoja strata. Tygrys nie gra, a to znaczy, �e ka�dy ma szans�.
Genera� westchn�� ci�ko. Jedno by�o pewne: porwa� go jaki� kretyn militarysta
pos�uguj�cy si� magi�. Poza tym wszystko by�o kompletn� niewiadom�, a ludzie,
kt�rych tu spotka�, je�li w og�le mo�na ich tak nazwa�, byli co najmniej oryginalni.
Rozczochrana z kolorowymi w�osami wygl�da�a na niezr�wnowa�on�. Brunetka
robi�a dziwne wra�enie. Wilko�ak i brzydal byli dziwni sami w sobie. Tylko prosiak
wygl�da� w miar� normalnie. Genera� poszed� przed siebie i znalaz� wyj�cie. Las
wygl�da� normalniej ni� jaskinia. A droga, kt�r� widzia�, musia�a dok�d� prowadzi�.
Istnia�a szansa, �e spotka kogo�, kto wie, gdzie jest. Energicznym krokiem ruszy� na
poszukiwanie.
P� godziny p�niej zirytowany Tygrys zajrza� do kuchni, gdzie wied�ma, ksi���,
wilko�ak, ch�opiec, bo�ek i bogini grali w pokera.
- Syk, ta Fiko�ka �azi po lesie i ci� szuka. Zabierz j� gdzie�, zanim tu trafi
- poleci�. - To by�o po pierwsze. A po drugie, gdzie jest moja rze�ba?
- Jaka rze�ba? - zainteresowa�a si� s�abo Iskierka, poch�oni�ta gr�.
- Moja. Du�a. Szklana.
Wied�ma podnios�a g�ow�.
Szklana rze�ba w domu, gdzie s� ma�e dzieci - powiedzia�a karc�co. Amadeusz m�g�
si� skaleczy�!
- Albo j� rozwali� - rzuci� na odchodnym Syk.
- Dlaczego od razu on? - zaprotestowa�a Czajka. - M�g� to zrobi� ten co tu si� p�ta�.
Nie zauwa�y�a znak�w dawanych jej przez wilko�aka, ale za to dostrzeg� je Tygrys.
- Kto tu si� p�ta�?
- Lucilla biega�a - odpowiedzia�a nieprzytomnie Iskierka.
- Na tych papuzich n�kach? - zdziwi� si� mimowolnie wojownik.
- Nie, na kopytkach. Iskierka zmieni�a j� w �wink�.
- Mo�e przynajmniej przestanie skrzecze�.
- Za to teraz kwiczy. Nie wiem, co by�o gorsze - Stokrotka zapatrzy� si� ponuro w
swoje karty.
- Jakby j� spr�bowa�a odczarowa� jeszcze raz, to mo�e by j� zmieni�a w co�, co nie
ma g�osu - zaproponowa� Herbert.
- W karpia na przyk�ad - podsun�� wilko�ak.
- Jeste� pewien, �e karpie nie m�wi�? - zainteresowa�a si� Czajka.
- A rozmawia�a� z jakim�?
- Wracaj�c do tematu - przerwa� dyskusj� Tygrys. - KTO si� tutaj p�ta�?
Patrzy� na Iskierk�, kt�ra poczu�a si� zobligowana do odpowiedzi.
- Nie zwr�ci�am uwagi - powiedzia�a. Zastanowi�a si� chwil�. - Przystojny by�.
- Nie zwr�ci�a� uwagi, a wiesz, �e by� przystojny?! - wkurzy� si� Tygrys. - To na co ty
zwracasz uwag�?
- Jaki� strasznie niezorientowany - doda�a Czajka. - Mia� strasznie du�o pyta�.
Tygrys spojrza� na Stokrotk� i Herberta.
- Mnie tam nie by�o. Spa�em - zastrzeg� si� ch�opiec.
Stokrotka ugi�� si� pod ci�arem spojrzenia.
- To by� ten genera�. Pacyfista.
- �wietnie - zirytowa� si� Tygrys. - Ci�ko pracuj�, wracam do domu i co si�
okazuje?!? Moje dziecko st�uk�o klatk� z pacyfist�, moja kuzynka jest zbyt wielk�
idiotk�, �eby go zatrzyma�, moja narzeczona nie zwraca na niego uwagi, ale wie, �e
jest przystojny, jej kumpel ukrywa przede mn� fakt ucieczki niebezpiecznego
pacyfisty, po korytarzach lata kwicz�cy prosiak, a m�j ucze� sobie w tym czasie �pi! -
spojrza� na Lanfreda. - A jedyn� niewinn� osob� jest przypadek beznadziejny!
- Zapomnia�e� o Syku - mrukn�a znad kart Iskierka.
- Jeszcze sobie przypomn� - warkn�� Tygrys. - Musz� wraca� i pilnowa� tych
kretyn�w. Wcale im si� nie pali do wojny. A wy znajd�cie tego pacyfist�, zanim on
znajdzie pole bitwy.
- Ja musz� znale�� Lucill�, zanim j� kto� zje - zaprotestowa�a Iskierka.
- Ja jej musz� pom�c - powiedzia� Lanfred. - W ko�cu to moja narzeczona.
- Ja musz� si� bawi� z Amadeuszem - oznajmi� Herbert.
- Ja jestem niedojda - powiedzia�, promieniej�c szcz�ciem wilko�ak.
- Ja mam depresj� - rzuci�a Czajka.
- Nie szkodzi - powiedzia� zimno Tygrys. - Najlepszym lekarstwem na depresj� jest
znalezienie sobie jakiego� zaj�cia. Do roboty, ale ju� - znik�.
Musia�ek siedzia� na zwalonym pniu i ostro�nie obmacywa� wielkiego guza, sycz�c
przy tym z b�lu.
- Sam sobie jeste� winien - stwierdzi� niemi�osiernie Skarpeta. - T�umaczy�em ci, �e tu
nic nie jest takie jak powinno by�.
- Baba przy�o�y�a mi kijem - j�kn�� rycerz.
- Zwa�ywszy, �e zepsu�e� jej romantyczne tete-a-tete, wcale si� nie dziwi�. Masz
szcz�cie, �e zaraz potem sobie posz�a, bo mog�a zrobi� ci wi�ksz� krzywd�.
- Jestem skompromitowany!
- Nie dramatyzuj. Mog�o by� gorzej.
- Jak?
- Mog�a przy�o�y� ci kijem na �rodku tej twojej lo�y rycerskiej. To by dopiero by�a
kompromitacja.
Musia�ek pokiwa� g�ow�. Nagle zmarszczy� czo�o i przez chwil� nas�uchiwa�.
- Kto� idzie.
- Od�� ten kij - zaproponowa� Skarpeta. - Ty tu sobie sied�, a ja b�d� m�wi�.
Musia�ek niech�tnie pos�ucha�, ale zaraz poderwa� si� na nogi.
- Ja go znam! - wykrzykn��. - Nied�wied� z Czarnoboru!! Pami�tasz mnie?? Musia�ek
z W�ogrodu, spotkali�my si� na uczcie u kr�la Frydmunda!
Oczywi�cie, �e pami�tam - odpar� Nied�wied�. - C� za niespodziewane spotkanie.
- Nie mia�e� przypadkiem dowodzi� w tej chwili wojskami kr�la Frydmunda pod
Mysi� G�r�? - zainteresowa� si� Musia�ek.
- Mia�em - stwierdzi� ponuro Nied�wied�.
- To dlaczego...
- Pozw�l, �e zgadn� - wtr�ci� si� Skarpeta. - Mia� z tym co� wsp�lnego jaki� wilko�ak,
strach na wr�ble, ksi���, smok albo papuga?
- Mniej wi�cej - Nied�wied� spojrza� na niego podejrzliwie. - A sk�d ty to wiesz?
- Skarpeta LeFl�dr, mistrz magii - sk�oni� si� Skarpeta. - Po prostu umiem ��czy�
fakty.
- A umiesz odes�a� mnie pod Mysi� G�r�?
- Te umiej�tno�ci pozostaj� tajemnic� dla wi�kszo�ci mag�w.
- A ty do tej wi�kszo�ci nale�ysz?
Skarpeta skrzywi� si�.
- Chwilowo tak.
Czajka le�a�a na polanie wpatruj�c si� w swoje odbicie w strumyku. Obok Amadeusz
tarza� si� w stercie chrustu.
- Dlaczego wszyscy czego� ode mnie chc�? - westchn�a Czajka. - Przecie� ja nic nie
wiem i nic mi nie wychodzi. To bezsensowne wymaga� jakichkolwiek rozs�dnych
dzia�a� od bogini chaosu. Cokolwiek spr�buj� zrobi�, wychodzi zupe�nie na odwr�t.
I do kogo wszyscy maj� pretensje? Do mnie. A jak ju� postanawiam nic nie robi�,
�eby nic nie zepsu�, to maj� pretensje, �e nic nie robi�! - spojrza�a w b��kitne oczy
Amadeusza. - I jak tu rozumie� innych?
Amadeusz �yczliwie poliza� ja po twarzy. Potem podrapa� si� za uchem, kt�rego nie
posiada� i przez chwil� w�szy� zapami�tale w powietrzu. Jego ogon zacz��
rytmicznie uderza� w ziemi�. Amadeusz poderwa� si� i z radosnym posapywaniem
pogna� w las.
Czajka wsta�a.
- Co� mi m�wi, �e tw�j tatu� wr�ci�. I za�o�� si� o dwadzie�cia sztuk z�ota, �e
koniecznie b�dzie chcia� ze mn� porozmawia�.
Jeden jedyny pacyfista - warcza� Tygrys id�c przez las. - I tyle zmartwie�!!! Nale�a�o
rozprawi� si� z nim definitywnie od razu na pocz�tku.- Nie chc� si� wtr�ca� -
wysapa� z trudem utrzymuj�cy tempo Stokrotka. - Ale Iskierka mia�by na ten temat
inne zdanie.
Biegn�cy obok Herbert pokiwa� g�ow�.
Tygrys nie zwr�ci�, na to uwagi, tylko wypad� w�ciek�y na polan�.
- Ty!! - wrzasn��, wskazuj�c na Nied�wiedzia. - Dlaczego ty mi niszczysz �ycie?!?
Nied�wied� nie zd��y� odpowiedzie�, bo prawie stratowa� go Amadeusz, kt�ry
rzuci� si� wita� Tygrysa. Skarpeta pr�bowa� rzuci� zakl�cie, ale nogi podci�a mu
kwicz�ca Lucilla i magia wystrzeli�a w g�r�. Musia�ek chwyci� kij i postanowi�
walczy� ze smokiem. W tym momencie na polan� wypadli Iskierka i Lanfred,
goni�cy ksi�niczk�
- Jak �miesz, ty ciemnoto brutalna!! - sykn�a Iskierka i bez namys�u u�y�a magii.
Czar nie dosi�gn�� Musia�ka, bo rycerz zwali� si� na ziemi� powalony impetem ataku
Syka, kt�ry wyskoczy� z krzak�w na wroga wrzeszcz�c:
- Ja ci poka��, ty niszczycielu s�odkich chwil!!
W�ciek�y Tygrys odepchn�� smoka i wycelowa� zakl�cie w Nied�wiedzia. Traf chcia�,
�e pomi�dzy wojownika i genera�a wesz�a Czajka i czar trafi� w ni�. Spojrza�a na
kuzyna z uraz� i zdumieniem.
- Wiem, �e go nie znalaz�am, ale �eby a� tak...
Dla zaakcentowania oburzenia i nauczona do�wiadczeniem pos�a�a sw�j czar w
powietrze, �eby nikogo nie skrzywdzi�, ale �eby by�o wiadomo, �e ona jest przeciw.
Czar zmiesza� si� z innymi zakl�ciami i powsta�a masa krytyczna. Wszystko zacz�o
mieni� si� wszystkimi mo�liwymi kolorami. Stokrotka schowa� si� pod krzakiem i
wystawi� tylko czubek nosa.
- Co-o to-o jesst?
Wszystko wybuch�o.
- To jest kr�tkie spi�cie magiczne - odpowiedzia�a Iskierka podnosz�c si� z trawy i
strzepuj�c popi� z sukienki.
- Fajne by�o - pochwali� Herbert. - Tylko... - rozejrza� si� po polanie. -Gdzie reszta?
Opr�cz ich dwojga, na polanie kuli� si� Stokrotka, wstawali Lanfred i Syk, a po pniu
skaka�a r�owa �aba.
- To jest w�a�ciwe pytanie - pochwali�a Iskierka. - No, gdzie oni s�? -zwr�ci�a si� do
Syka.
- A sk�d ja mam wiedzie�?
- Jeste� tym bo�kiem, czy nie?
- Jestem, ale ...- Syk spojrza� na ni� zdziwiony. - Nie wiem! - podskoczy� i upad� na
ziemi�. - Nie umiem lata�! Nic nie umiem! Straci�em moc!!! - siad� na pniu i
wybuchn�� p�aczem.
R�owa �aba zdecydowa�a si� przem�wi� i wyda�a z siebie ni to pisk, ni to szloch, o
tre�ci dramatycznej. Lanfred sta� nad ni� bezradnie, staraj�c si� ukaza� jej ja�niejsze
strony sytuacji.
- Przynajmniej ju� nie kwiczysz - powtarza�.
Stokrotka postanowi� otworzy� oczy.
- Jak to si� nazywa? - zapyta� s�abo.
- Problem - warkn�a Iskierka. - Wstawaj i rusz si�, potrzebuj� pomocy! z�apa�a Syka
za ko�nierz i powlok�a w stron� jaskini. Za ni� pod��y� Lanfred, nios�cy ostro�nie
Lucill�, i Herbert prowadz�cy otumania�ego wilko�aka.
Wied�ma nie zawraca�a sobie g�owy og�lnym narzekaniem i biadoleniem, tylko
wepchn�a wszystkich do biblioteki, ��daj�c przyniesienia wszystkich ksi��ek
dotycz�cych magicznych sytuacji kryzysowych. Sama uda�a si� do sali tronowej.
Zatrzyma�a si� nad kryszta�em Tygrysa, opar�a d�onie o obramowanie i spokojnym,
chocia� lekko lodowatym g�osem powiadomi�a przedmiot, co z nim zrobi je�li
natychmiast nie dowie si�, gdzie jest jej dziecko. Kryszta� jak dot�d przetrwa�
wszystkie napady furii Tygrysa, ale pokazywa� ju� wielu ludzi i wiele miejsc i
wiedzia�, �e Iskierka bez wahania zrobi to, co zapowiedzia�a. Zdecydowa� si� na
wsp�prac�.
Amadeusz siedzia� w zaspie i rado�nie �apa� na wyci�gni�ty j�zyk spadaj�ce p�atki
�niegu. Musia�ek i Skarpeta kulili si� pod za�omem skalnym i obserwowali go
ponuro.
- Mam wra�enie, �e gady s� zimnokrwiste - powiedzia� z namys�em Skarpeta.
- Wida� - potwierdzi� Musia�ek. - Zobacz, jak mu si� tu podoba. To przez t� zimn�
krew, ani chybi.
- To niezupe�nie tak... - zacz�� mag, ale zrezygnowa�. - My�lisz, �e da si� zej�� na d�?
Musia�ek zerkn�� w ogromn� przepa��, kt�ra rozwiera�a si� trzy metry od nich.
- Nie - powiedzia� z granitow� pewno�ci�. - Ale jakby� chcia�, to da si� spa��.
Stoj�ca nad kryszta�em Iskierka odetchn�a. Co prawda wola�aby, �eby Amadeusz
w�o�y� szalik, ale m�g� bez niego wytrzyma� jaki� czas, a zaraz po powrocie wpakuje
si� go do balii z wrz�tkiem. Zimnokrwisto��, te� pomys�. I niby jakim cudem
zimnokrwiste stworzenia mia�yby wydobywa� z siebie p�omienie...
Nieco uprzejmiej za��da�a pokazania Tygrysa. Wcale si� nie zdziwi�a widz�c, jak
w�a�nie pakuj� go do lochu za jak�� b�jk�. W zupe�nie innym miejscu Czajka
siedzia�a i patrzy�a si� na obecnych ludzi wzrokiem absolutnej idiotki, do tego w
stanie ci�kiego szoku. W�r�d tych ludzi znajdowa� si� Nied�wied� i wszyscy
odbywali jak�� narad�, Iskierka zgad�a wi�c, �e to ob�z wojsk tego, jak mu tam,
kr�la. Oboje musieli tak�e straci� swoj� moc, bo inaczej wr�ciliby od razu.
Chwil� p�niej weszli ob�adowani ksi��kami Stokrotka, Lanfred i Herbert. Lucilla
zosta�a wepchni�ta do nie ca�kiem czynnej fontanny, a Syk pobieg� uspokaja� swoj�
dziewczyn�, kt�ra po zobaczeniu �uny mog�a sobie pomy�le� r�ne rzeczy.
Szcz�liwym trafem odpowiednie informacje znajdowa�y si� w pierwszej otworzonej
ksi��ce i to na pierwszej stronie. Zakl�cie neutralizuj�ce by�o kr�tkie, wied�ma
zacz�a krzywi� si� przy warunkach.
- Nie da rady - westchn�a. - Trzeba �ci�gn�� z powrotem wszystkich, kt�rzy przy
tym byli.
Stokrotka spojrza� na ni� i ograniczy� si� do jednego pytania.
- JAK????
- Lanfred p�jdzie poszuka� Syka, ja pojad� wyci�gn�� Tygrysa z wi�zienia, ty
pojedziesz po Czajk� i pacyfist�, a ty - spojrza�a na Herberta - r�b co chcesz, ale masz
tu �ci�gn�� Amadeusza i tamtych dw�ch rasist�w.
- Ale oni si� tam b�d� bi� - zaprotestowa� nie�mia�o Stokrotka.
Iskierka spojrza�a na niego strasznym wzrokiem.
- Jed�, ale ju�!! Oni si� nie maj� prawa bi�, ten kretyn to genera� i do tego szlachetny,
pojedzie w pierwszej linii, a potrzebny jest �ywy!!!
- A jak zaczn� si� bi� wcze�niej?
Wied�ma zastanowi�a si�.
- Nie zaczn�. Jed�cie, JU�!!!
Po�piesznie spe�nili jej polecenie. Iskierka zosta�a sama, podesz�a do kryszta�u i
za��da�a rozmowy z Czajk�. Przedmiot postara� si� spe�ni� �yczenie.
Siedz�ca w namiocie os�upia�a Czajka patrzy�a si� w przestrze�. Nie mia�a poj�cia,
sk�d si� tam wzi�a. Najmniejszego poj�cia jak to si� sta�o nie mia� te� Nied�wied�,
ale on natychmiast zaj�� si� wojskiem. Czajce kaza� siedzie� w namiocie i nic nie
robi�. Dostosowanie si� do polecenia przysz�o jej bardzo �atwo, bo nie mia�a poj�cia
co mog�aby robi� w obozie wojskowym otumaniona bogini, kt�ra nagle odkry�a, ze
jest cz�owiekiem. Na widok oblicza Iskierki, kt�re pojawi�o si� w srebrnej tarczy,
odzyska�a zdolno�� mowy.
- Ja nic nie umiem!!
- Nie przejmuj si�, inni te� - pocieszy�a j� Iskierka. - Stokrotka ju� po was jedzie,
wszystko ci wyja�ni, a ty r�b co chcesz, ale oni nie mog� zacz�� bitwy! Ten pacyfista
nie ma prawa wzi�� udzia�u nawet w b�jce. Musisz go pilnowa�!
- Jak?!? - j�kn�a Czajka.
- Trzymaj tego genera�a za r�kaw i nie puszczaj albo postaraj si� o burz� z piorunami.
- Jak?!? Ja ju� nie jestem bogini� i nie umiem! Przedtem te� nic nie umia�am, ale w
mniejszym stopniu...
- Magia jest, o ile si� orientuj�, dost�pna tak�e zwyk�ym �miertelnikom -oznajmi�a
sucho Iskierka i znikn�a.
Czajka spojrza�a w pust� tarcz�, westchn�a i za�ama�a si�.
- Troch� tu zimno - zauwa�y� Skarpeta szczekaj�c z�bami.
Musia�ek uparcie tar� dwa przemokni�te patyczki, pr�buj�c rozpali� ogie�.
Amadeusz porzuci� p�atki �niegu i przygl�da� mu si� z zainteresowaniem. Musia�ka
to zirytowa�o.
- Przesta� si� gapi�! - rykn��. - Jak umiesz lepiej rozpala� ogie�...
Nie sko�czy�, bo Amadeusz nabra� powietrza i zion�� ogniem, topi�c wi�ksz� cz��
zalegaj�cego na wyst�pie �niegu i osmalaj�c Skarpecie kapelusz.
- Rzeczywi�cie, umie lepiej...
Iskierka zatrzyma�a konia przed ponurym zamkiem mocna niezadowolona. Nie
lubi�a si� �pieszy�, a drog� do zamku drugiego z dw�ch walcz�cych ze sob� kr�l�w
przeby�a w dwie godziny tylko dzi�ki u�yciu magii. Doskonale wiedzia�a, �e w
drug� stron� b�dzie musia�a podr�owa� w ten sam spos�b, a ko� i tak ju� by� na
skraju nerwicy.
Zirytowana Iskierka, zanim jej ta irytacja przesz�a, zd��y�a potraktowa�
gwardzist�w, kt�rzy czego� od niej chcieli, w typowy do siebie spos�b. Natychmiast
poczu�a si� lepiej i nawet otworzy�a im drzwi na dziedziniec, �eby mogli wskoczy�
sobie do sadzawki.
Komnat� tronow� znalaz�a bez k�opotu. W komnacie na tronie siedzia� kr�l. Kr�l by�
niedu�y, pucu�owaty i mia� pryszcze. Na oko mia� jedena�cie lat. Ubrany by� w ca�e
tony aksamit�w i koronek, a na g�owie mia� koron�, b�d�c� szczytem z�ego smaku.
Siedzia� na tronie i po�era� czerwonego lizaka. Iskierce pokaza� j�zyk.
Zza tronu wysun�� si� ubrany na szaro, chudy i blady cz�owiek. Wygl�da� jak
typowy chytry doradca.
- Jego wysoko�� raczy� zapyta� jakim prawem naruszono jego �wi�ty spok�j?
Du�y, brodaty, w�ciek�y, klnie w paru j�zykach, nie by�o tu takiego? - zapyta�a
uprzejmie Iskierka.
- Wszyscy, kt�rzy �ami� prawa znajduj� si� przed obliczem sprawiedliwo�ci -
oznajmi� wynio�le doradca.
- Czyli w lochach? - upewni�a si� wied�ma. - Ju� mi nie jeste� potrzebny. Pa, pa, id�
sobie - machn�a d�oni� i chudy doradca wylecia� przez okno, zrobi� dwa k�eczka
wok� zamku i zawis� na maszcie od flagi. Iskierka podesz�a do pucu�owatego
oblicza sprawiedliwo�ci.
- Wiesz, co teraz zrobisz?
Odziany w aksamity p�czek zacz�� si� trz���.
- Jestem kr�lem! - wrzasn��. - Nic nie zrobi�, bo nie chc�!
Iskierka by�a zdeklarowan� zwolenniczk� wychowywania bezstresowego, ale tylko
je�li chodzi�o o jej dziecko.
- Wiesz, co si� dzieje je�li mali ch�opcy s� niegrzeczni? - zapyta�a. Przychodz� po
nich wied�my, wyrzucaj� doradc�w przez okno, a potem....
Kr�l poderwa� si� i pr�bowa� uciec. Iskierka z�apa� go za koronkowy ko�nierz i
posadzi�a z powrotem na tronie.
- Jednak�e - kontynuowa�a - jestem sk�onna ci� oszcz�dzi�, je�li wy�wiadczysz mi
jedn� ma�� przys�ug�. Zgoda?
Kr�l energicznie pokiwa� g�ow�.
Trzy minuty p�niej Iskierka opu�ci�a sal� tronow� wyposa�ona w dokument
u�askawiaj�cy dowolnego wi�nia. Spyta�a przechodz�cego stra�nika o lochy i
ruszy�a we wskazanym kierunku. Zesz�a po naprawd� d�ugich schodach i pchn�a
niewielkie drzwi. Wesz�a do zamkowych loch�w.
Korytarz by� d�ugi, ciemny i ponury. Kamienie pociemnia�y ze staro�ci, miejscami
porasta� je mech, kt�ry wygl�da�, jakby go kto� prze�u� i wyplu�. Z sufitu kapa�a
woda, tworz�c ka�u�e na nier�wnej posadzce. Wra�enie ponuro�ci i zaniedbania
psu�y troch� trzy miednice stoj�ce pod miejscami, gdzie najbardziej kapa�o. W k�cie
co� rozpaczliwie piszcza�o.
Zaskrzypia�y drzwi i w korytarzu pojawi� si� przykurczony cz�owieczek z
ogromnym garbem, zezem i krost� na kartoflanym nosie. Podszed� do miednicy w
kt�rej by�o ju� prawie pe�no, podni�s� j�, wyla� zawarto�� pod �cian� i odstawi� j� na
miejsce. To samo zrobi� z pozosta�ymi.
- Przepraszam bardzo - powiedzia� Iskierka. Indywiduum odwr�ci�o si�. Opr�cz
zeza i krosty mia�o jeszcze wytatuowany na czole napis �Kocham Deleonor�. -
Szukam wi�zienia - indywiduum dalej patrzy�o. - Loch�w. Sali tortur indywiduum
wci�� patrzy�o. - Jakiego� miejsca, gdzie trzymacie wi�ni�w. Macie chyba co�
takiego?!?
Indywiduum przesta�o patrze� si� na ni� i zacz�o gapi� si� w sufit. Wreszcie
zdecydowa�o si� odpowiedzie�.
- Trzecie drzwi na lewo.
- Dzi�kuj� bardzo - Iskierka przeskoczy�a strumyk p�yn�cy przez korytarz i ruszy�a
we wskazanym kierunku.
Indywiduum rozejrza�o si�, czy nikt nie patrzy, wyci�gn�o z kieszeni kred� i
napisa�o na �cianie �Krul jess g�pi�. Potem zachichota�o i pobieg�o gdzie� �wi�skim
truchtem.
Iskierka nie znalaz�a trzecich drzwi, bo ich nie by�o. By�a tylko pusta framuga i otw�r
w �cianie prowadz�cy do ogromnej, niedbale o�wietlonej sali, pe�nej jakiego�
�elastwa i drewna. Za starty jakich� grat�w wygrzeba� si� kat w pocerowanym
kapturze i podszed� do wied�my
- Skierowanie - wyci�gn�� r�k�.
- Jakie skierowanie?
- A sk�d ja niby mam wiedzie� co ja mam z tob� zrobi�? Co ja niby jestem, wyrocznia
delfiniacka? Jak nie b�dzie skierowania, to nie b�dzie tortur. Won. Mo�esz sobie i��.
- Ja nie chc� na tortury - powiedzia�a Iskierka.
Kat �ypn�� okiem.
- To po co ty tu?
- Po kogo - skorygowa�a Iskierka. - Mam sobie zabra� wi�nia. Kr�l pozwoli� -na
wszelki wypadek wyci�gn�a dokument, ale kat machn�� na to r�k�.
- A bierz sobie. Mo�esz nawet paru, je�li chcesz. Oni wszyscy pogubili skierowania -
poskar�y� si�. - I co ja mam z nimi zrobi�? Ci na g�rze m�wi� �na tortury z nim�, a
sk�d ja mam wiedzie� na jakie? To wielka odpowiedzialno��, tu jest potrzebny
wywiad �rodowiskowy, �wiadectwa lekarskie, nie mo�na ot tak kogo� wys�a� na
tortury - kat rozp�aka� si�, wsparty o framug�.
Iskierka ostro�nie go omin�a i wesz�a do sali tortur. Pe�no w niej by�o sprz�tu, w
wi�kszej cz�ci zakurzonego, a w kilku przypadkach pokrytego rdz�. Iskierk�
zainteresowa�o ma�e pude�ko ustawione nad paleniskiem. By�o ca�kiem
przerdzewia�e i tylko cud utrzymywa� je w jednym kawa�ku. Pochyli�a si�, �eby
lepiej si� przyjrze�.
- To