11094

Szczegóły
Tytuł 11094
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

11094 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 11094 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

11094 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Te dźwiękiBóg Te dźwięki. Dźwięki, które słyszę. Są takie dziwne. Psychodeliczne. Brzęczenia. Bębny. Buczenia. Tarcie. Piszczenie i... Tych dźwięków... Tych dźwięków zwyczajne słowa nie są w stanie opisać. One powodują, że czuję się... inaczej. Bardzo inaczej. Jakbym był w innym świecie, jakbym poznawał coś nieznanego, coś tajemniczego i wykraczającego poza granice ludzkiej wyobraźni. Coś, czego nie widzę. Za to słyszę i... czuję. Tak, czuję to, blisko, gdzieś niedaleko w Bezmiarze Kosmosu. Przemierzam teraz Pustkę, Czerń, pokonuję Mrok i zostawiam za sobą Gwiazdy. Światło już dla mnie nie istnieje. Światło nie jest mi potrzebne. Żyję w tej wszechogarniającej Ciszy. I Spokoju. I Pustce. I Ciemności. Jestem blisko... Blisko, ale czego? Prawdy? Spełnienia? Jestem blisko... Boga? Czuję jakąś dziwną siłę, nadnaturalną moc, odwieczną, mistyczną, niesamowitą. Czuję, jak mój umysł się rozciąga, jego ściany robią się coraz twardsze, granice elastyczności powoli się kończą, a Wiedza wciąż wypełnia mnie swą istotą. Wiem więcej. Pojąłem więcej. Niż człowiek. Nie jestem już teraz jednym z nich. Nie wiem kim jestem. Teraz, być może, jestem Nadistotą. I unoszę się we mgle, tak, teraz to jest mgła, unoszę się w niej i opadam, unoszę i opadam, powoli, jakby w kontemplacji, i już nie myślę, nie myślę jak dawniej. Nie myślę. Teraz już WIEM. Wiem wszystko. Rozumiem. Rozumiem - Bóg. Rozumiem - Wieczność. Rozumiem - Kosmos. Rozumiem - Bezmiar. Przestrzeń. Pustka. Ciemność. Absolut. Prawda. Rozumiem. Spełnienie. Pojąłem. Ogrom. Wiem. Nieskończoność. Topię się w tej Ciemności, dławię tym Bezmiarem i ślepnę od widoku. Widoku Nicości. Widoku Pustki. Połykającego mnie Kosmosu. Pochłaniającej mnie Wieczności. Świadomość. Jestem już blisko. Świadomość. Bardzo blisko. Świadomość. Dotarłem. Jestem przy Niej. Rozmawiam z Nią. Bez słów. Bez twarzy. Bez spojrzenia. Nie. Ja nie rozmawiam. To coś więcej. Nie ma słowa, które mogło by to opisać. Moje zmysły, część, uśpiona, pieszczona i głaskana, otulana ciepłem tej już pojętej Nieskończoności. Ja zrozumiałem. Dlatego Tu jestem. I rozmawiam z Nią. Ze Świadomością. Teraz... Teraz lecę do Boga. On jest TAM. TAM, gdzie jest Prawda. Spełniłem się. Więc mogę poznać Prawdę. Mogę poznać Boga. Mogę. Nie... Już nie. Ja... Ja jestem teraz Bogiem. Mass Namysłów, 7 kwietnia 2000