11088
Szczegóły |
Tytuł |
11088 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
11088 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 11088 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
11088 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Jadwiga Coulcmahler
Skowronek
Tytu� orygina�u: Heidelerche
� Translation by Pawe� �atko
Znak firmowy Oficyny Wydawniokej '' . �
znaki firmowe serii wydawniczych �A
^"">,
ISBN 83-85715-57-6 �
Projekt ok�adki i strony tytu�owej
Marek Mosi�ski
Redakcja
Wies�awa Piskor
Redakcja techniczna
Lech Dobrza�ski
Korekta
Janusz Kwiatkowski
Wydanie pierwsze
Wydawca: �Akapit" Katowice 1993-
Ark. druk. 16,25. Ark. wyd. 16,5.
Sk�ad i �amanie: Z.U. Studio �P" * ~
Druk i oprawa: Rzeszowskie �ak W . _ . ne
Rzesz�w, ul. p�k. L. Lisa-Kuli 19. P^' 10/4*/93
�i Popro�, Franciszku moj� siostr�,
�eby zaraz tu przysz�a.
� Po tak ci�kiej nocy powinien pan
jeszcze wypoczywa�, panie
baronie � zmartwi� si� stary s�uga.
� Nie pouczaj mnie, m�j Franciszku.
Nie czuj� si� a� tak �le, �eby
nie m�c porozmawia� z siostr� o
wa�nych sprawach. Poza tym nie
potrwa to d�ugo.
� Przynajmniej niech pan wypije
troch� roso�u. Wczoraj znowu
niczego pan nie zjad�.
� To daj, ty stary zrz�do. Zanudzisz
mnie na �mier�.
S�uga poda� tac� ze �niadaniem i z
satysfakcj� przygl�da� si�, jak pan
Hallerstedt si�gn�� po kanapki.
� No, a teraz biegnij po pani�
Renat�.
Franciszek przeszed� d�ugim
szerokim korytarzem do g��wnych
schod�w prowadz�cych do hallu
zamku, po czym skr�ci� w stron�
w�szej klatki ��cz�cej wy�sze pi�tra z
parterem. Zapuka� do drzwi
przedpokoju na drugim pi�trze.
Kobiecy g�os zaprasza� do wej�cia.
Franciszek znalaz� si� w prze-
stronnym, przytulnie urz�dzonym pokoju.
Przy oknie siedzia�a oko�o
pi��dziesi�cioletnia kobieta o g�stych
posiwia�ych w�osach. Na jej
jeszcze pi�knej twarzy wida� by�o zadum�,
zrezygnowanie, a jednocze�-
nie surowo�� i wynios�o��. Naprzeciwko
Renaty von Seebach siedzia�a
m�odsza, bo trzydziestoletnia kobieta,
c�rka pani Renaty, kt�ra po
ii
ii
kr�tkim, nieszcz�liwym i burzliwym ma��e�stwie z baronem von Holst
owdowia�a i z dw�jk� dzieci znalaz�a schronienie w zamku Lindeck
nale��cym do jej wuja, Manfreda Hallerstedta.
Inga von Holst by�a �adn�, wysok� i szczup�� niewiast�, bardzo
podobn� do matki. Obie nale�a�y do tego typu kobiet, po kt�rych nie
wida� up�ywu lat, gdy� zawsze zachowuj� spok�j i stoick� r�wnowag�
ducha.
W pokoju znajdowa�a si� jeszcze jedna kobieta: Anita von Seebach,
pasierbica pani Renaty, c�rka jej m�a z pierwszego ma��e�stwa. Gdy
pobierali si� przed laty, dla obojga by� to ju� drugi �lub.
Pierwszy m�� Renaty, niejaki major von Fuchs, zmar�, a ona zosta�a
z c�rk� Ing� i synem Kurtem, kt�ry maj�c dzi� dwadzie�cia osiem lat
studiowa� w Berlinie i wcale nie zamierza� szybko ko�czy� nauki, bo
uwa�a�, �e b�d�c siostrze�cem bogatego i bezdzietnego wuja, nie jest mu
potrzebny �aden dyplom.
Anita von Seebach mia�a zaledwie trzy lata, gdy zmar�a jej matka,
a ojciec o�eni� si� z Renat� von Fuchs. Okaza�o si�, �e ca�y maj�tek po
bogatej matce odziedziczy�a Anita, a panu Seebach przys�ugiwa�a tylko
niewielka renta po �onie. O tym pani Renata nie wiedzia�a. Liczy�a, �e
ma��e�stwo z bogatym wdowcem zapewni byt nie tylko jej, ale tak�e
dw�jce jej dzieci z pierwszego ma��e�stwa. Gdy trzy lata temu pan von
Seebach umar�, okaza�o si�, �e ca�y maj�tek nale�a� do jego pierwszej
�ony, kt�ra przepisa�a go na c�rk�, czyli Anit�.
Dla dumnej pani Renaty by� to prawdziwy cios. Anita bez �adnych
zastrze�e� zgodzi�a si�, by macocha i jej dzieci pozosta�y w jej domu, na
jej utrzymaniu, ale ura�ona pani von Seebach wola�a przyj�� propozycj�
brata i przenios�a si� do zamku Lindeck.
Wkr�tce do��czy�a do niej c�rka Inga wraz z dw�jk� osieroco-
nych dzieci, a tak�e Anita, kt�r� Manfred Hallerstedt bardzo po-
lubi�, cho� wcale przecie�*nie by�a z nim spokrewniona. Zna� dobrze
jej ojca, a gdy ten zmar�, Manfred zosta� formalnym opiekunem Anity.
Berli�ska willa, w kt�rej mieszka�a -pani Renata z dzie�mi do �mierci
pana von Seebach, nale��ca do Anity, sta�a na og� zamkni�ta.
Korzystali z niej wszyscy, gdy na kilka zimowych miesi�cy przenosili si�
do Berlina. W ten spos�b Anita rewan�owa�a si� za go�cin� na zamku
Lindeck.
Z macoch� ��czy�y j� bliskie stosunki, ale swojego opiekuna
Manfreda Hallerstedta lubi�a szczeg�lnie. Rozumieli si� znakomicie.
Ju� jako dojrza�a kobieta zawsze chodzi�a do niego po rad� i pomoc
w ka�dej, nawet najdrobniejszej sprawie. Macosze i przyrodniemu
rodze�stwu nigdy nie odwa�y�aby si� zwierzy� ze swoich intymnych
spraw. Instynktownie wyczuwa�a ich ch��d i �al o to, �e tylko ona
odziedziczy�a maj�tek po matce.
S�u��cy zawiadomi� pani� von Seebach, �e pan Hallerstedt chce z ni�
rozmawia�. Nie odk�adaj�c rob�tki pani Renata spyta�a:
� Jak brat dzi� si� czuje, Franciszku? Spa� ca�� noc?
� Niestety nie, szanowna pani. Nawet nie zmru�y� oka. Skar�y� si�
na duszno�ci i b�le serca, a rano upar� si�, �e wstanie. Czeka na pani�
w swoim gabinecie.
� Dobrze, Franiszku, zaraz przyjd� i obsztorcuj� go za to, �e
wyszed� z ��ka.
Renata wyj�a z kosmetyczki lusterko i szmink�, by pomalowa� usta.
Nigdy nie pokazywa�a si� bratu, zanim nie poprawi�a makija�u.
Zesz�a do gabinetu, gdzie opatulony przez Franciszka w koce
siedzia� za biurkiem Manfred Hallerstedt.
� Dzie� dobry, braciszku! Jak si� dzi� czujesz? Franciszek m�wi�,
�e �le spa�e� i martwi si�, �e ju� wyszed�e� z ��ka. Po ataku powiniene�
przecie� wypocz��.
� Nie marud�, Renato! Wiem, �e nie �yczysz mi �le, ale jestem ju�
za stary na karcenie, a jako zatwardzia�y kawaler ci�ko znosz� �agodne
po�ajanki kobiet.
� Karc� ci�, bo si� martwi�.
� Daj spok�j. Jak ju� m�wi�em, chc� ci przekaza� wa�ne informa-
cje. Co prawda powinienem zrobi� to dawno temu, ale zobowi�za�em si�
do milczenia. Dzi� jednak czuj� si� ju� zwolniony z przysi�gi i chc� wyda�
dyspozycje odno�nie do tego, co b�dzie si� tu dzia�o po mojej �mierci.
Si�gn�� po le��cy na biurku telegram i poda� siostrze.
� Przeczytaj � rzek�.
Moja matka nie �yje � musz� pozosta� jaki� czas w Sztokholmie
� prosz� o urlop do odwo�ania � z wyrazami szacunku � Gunnar
Lundstrom.
� Ach, ten tw�j pe�nomocnik! To mo�e troch� potrwa�. Martwi�
si�, �e przez jego urlop b�dziesz mia� wi�cej pracy.
Manfred otar� ukradkiem �z� sp�ywaj�c� po policzku.
� Tak. Potrwa to d�u�ej, ni� my�la�em, a nie mog� si� doczeka� jego
przyjazdu. B�g mi �wiadkiem, wcale nie chodzi mi o nadmiar pracy.
Teraz, gdy mog� powiedzie� prawd�, on akurat musi by� tak daleko ode
mnie. Nie chcia�bym umrze�, zanim go nie zobacz�...
Patrzy�a na brata z udawanym wsp�czuciem.
� Bo�e drogi, wygl�da, �e kochasz tego cz�owieka bardziej ni�
nas, twoich najbli�szych krewnych. Ci�gle dawa�e� mu fory. Mimo
m�odego wieku to on zosta� twoim pe�nomocnikiem w zarz�dzie
najwi�kszego przedsi�biorstwa. Darzysz go wi�kszym zaufaniem ni�
kogokolwiek z nas, i tylko dlatego, �e przyja�ni�e� si� z jego ro-
dzicami.
Milcza� przez chwil� patrz�c przed siebie wzrokiem pe�nym g��bo-
kiej t�sknoty.
� Tak � westchn�� ci�ko. � Gunnar jest mi bardzo bliski, bli�szy
ni� wy wszyscy razem.
� Ale�, Manfredzie!
U�miechn�� si� gorzko.
� Nie denerwuj si�, Renato. Pozw�l mi powiedzie� do ko�ca.
Chcia�bym, �eby on te� przy tym by�, ale trudno... Czy nigdy nie
zauwa�y�a� Renato, �e Gunnar jest bardzo do mnie podobny?
Spojrza�a na brata lekko przera�ona.
� No, c�, jakie� tam podobie�stwo jest, ale... o co ci chodzi?
�e kto� jest podobny, to wcale nie pow�d do wyr�nienia go i ob-
sypywania zaszczytami.
U�miechn�� si� znowu z wyra�nym wysi�kiem.
� Przemawia przez ciebie egoizm, siostro. Wiesz, �e nigdy nie
by�em zarozumia�y i pf�ny, wi�c nie oskar�aj mnie o byle co.
Podobie�stwo Gunnara jest uzasadnione. Renato, mam ochot� ska-
ka� z rado�ci, ale s�owa prawdy z trudem przechodz� mi przez usta.
Tak d�ugo musia�y milcze�. Teraz dopiero mog� powiedzie� g�o�no:
Renato, Gunnar Lundstr�m... jest moim synem!
Zabrzmia�o to jak krzyk tryumfu wydzieraj�cy si� z g��bi st�am-
szonej piersi.
Pani von Seebach skurczy�a si� jak uderzona obuchem w g�ow�.
Poblad�a, wykrzywi�a w straszliwym grymasie usta, a w oczach b�ysn�a
nienawi��.
� Bo�e! Co ty bredzisz, Manfredzie? Jeste� chory, czy co?
W jego zapatrzonych w dal oczach zakr�ci�y si� �zy.
� M�j syn! M�j syn Gunnar! Syn... Renato, ja nie oszala�em. Przez
d�ugie lata nie wolno by�o mi o tym m�wi�. Przysi�g�em dochowa�
tajemnicy dop�ki �y� domniemany ojciec Gunnara i jego matka. Pan
Lundstr�m umar� kilka lat temu, za p�no niestety, abym m�g� o�eni�
si� z Rahnhild�, cho� bardzo tego pragn��em. Gdy zosta�a wdow�, od
razu do niej napisa�em, ale ona odpowiedzia�a: �Za p�no, m�j drogi.
Jestem ju� star�, steran� �yciem kobiet�. Kim by�abym teraz dla ciebie?
Pozw�l, �e zostan� t�, kt�r� by�am dotychczas". Tak mi odpisa�a,
Renato...
� Chyba nie chcesz powiedzie�, Manfredzie, �e ta kobieta urodzi�a
twojego syna b�d�c ju� �on�... Lundstr�ma.
Zacisn�� usta.
� Wstrzymaj si� z komentarzem, siostro, i nie pr�buj mnie
obra�a�. Nie �ycz� te� sobie �adnych uwag na temat tamtej kobiety. Nie
m�w, a nawet nie my�l o niej �le. By�a jeszcze dzieckiem, gdy ojciec
zmusi� j� do ma��e�stwa z cz�owiekiem brutalnym, cynicznym, gwa�tow-
nym i ze wszech miar odra�aj�cym. Poznali�my si� w Rzymie, gdy
przypadkiem podziwiali�my ten sam obraz. By�a pi�kniejsza ni� samo
dzie�o! Mieszkali�my, jak si� okaza�o, w tym samym pensjonacie
i wielokrotnie by�em �wiadkiem awantur i z�ego traktowania jej przez
m�a. Ca�ymi tygodniami spotykali�my si� ukradkiem, t�sknili za sob�
i... obmy�lali zemst� nad brutalem, kt�rego znienawidzi�em z ca�ej
duszy. Ja czu�em g��wnie lito��, ona szuka�a u mnie schronienia. Ale
serce nie s�uga... Byli�my bardzo szcz�liwi, jednak�e o rozwodzie nie
mog�o by� mowy, bo zerwanie umowy �lubnej grozi�o jej ojcu utrat�
honoru.
Musieli�my si� rozsta�, ale zanim to nast�pi�o, wiedzieli�my, �e
nasza mi�o�� zaowocowa�a. Rahnhild� oczekiwa�a dziecka, a ja musia-
�em jej przysi�c, �e nikomu o tym nie powiem, dop�ki jej m�� �yje.
Obieca�em, ale zrobi�em wszystko, by nie straci� z ni� kontaktu:
nawi�za�em korespondencj� z jej m�em. Gdy ch�opiec dor�s�, za-
proponowa�em mu obj�cie wysokiego stanowiska, a jego domniemany
ojciec sam nalega�, by je przyj��. Z Rahnhild� nie spotka�em si� ju� ani
razu. Nawet gdy pr�bowa�em, zawsze znajdywa�a jak�� wym�wk�. �y�a
tylko dla Gunnara. Ja za� nie potrafi�em my�le� o �adnej innej kobiecie
i nigdy si� nie o�eni�em. Czy mo�esz sobie wyobrazi�, co czu�em, gdy
Gunnar opowiada� mi o swojej matce, kt�r� uwielbia�, i o ojcu, tym
rzekomym, kt�rego nienawidzi�? Ile� to razy chcia�em mu powiedzie�:
�Ch�opcze, to nie on, ale ja jestem twoim ojcem". Nie mog�em...
przysi�ga zobowi�zywa�a. Po �mierci Lundstr�ma, jak ju� wspomnia-
�em, Rahnhild� nie chcia�a wyj�� za mnie, a gdy pomy�l�, �e kobieta,
kt�r� kiedy� tak kocha�em, ju� nie �yje, serce wprost wyrywa mi si�
z piersi. Ty chyba mnie nie rozumiesz, Renato, ale wierz mi, �e szcz�cie,
cho� trwa�o tak kr�tko, wystarczy�o mi na ca�e �ycie. Jako ojciec
Gunnara czu�em si� te� szcz�liwy, a teraz wprost nie mog� si� doczeka�
jego powrotu. Oby dobry B�g pozwoli�, �ebym do�y� do tej chwili.
Niech wreszcie nie musi wstydzi� si� ojca, kt�ry w istocie nim nie by�...
Niewiele b�d� mia� czasu dla mojego syna. Tej nocy, kiedy rozmy�la�em
nad tym, �e Rahnhild� ju� nie �yje, odczuwa�em dziwn� t�sknot� za ni�
i mia�em przeczucie, �e wkr�tce si� z ni� spotkam na tamtym �wiecie.
Czuj�, �e nie do�yj� powrotu Gunnara, ale czy wolno mi nalega�, by nie
czeka� do pogrzebu matki? Musz� uzbroi� si� w cierpliwo�� i prosi�
Boga, by pozostawi� mnie przy �yciu jeszcze tych par� dni. Z tob� za�
powinienem wszystko om�wi�, Renato, dop�ki nie jest za p�no.
Patrzy�a na brata piorunuj�cym wzrokiem.
� Wiem przynajmniej, dlaczego ceni�e� tego Gunnara wy�ej ni�
mojego syna. Trudno mi by�o pogodzi� si� z my�l�, �e w�a�nie tamtego
wyznaczy�e� pe�nomocnikiem do zarz�dzania twoj� firm� � rzek�a
z wyrzutem w g�osie.
� Tw�j syn, droga Renato, nie podo�a�by tak odpowiedzialne-
mu zadaniu. Tam potrzebny by� prawdziwy m�czyzna, taki jak m�j
syn � odpowiedzia� z u�miechem, z dum� podkre�laj�c ostatnie
s�owa. � Tw�j Kurt � wybacz, �e powiem to wprost � jest leniwym
i nieodpowiedzialnym obibokiem, kt�ry w �yciu nie sko�czy �adnych
studi�w. W moim przedsi�biorstwie potrzebny jest cz�owiek, kt�remu
mog� w pe�ni zaufa�. Nawet gdybym nie mia� Gunnara, Kurtowi bym
firmy nie powierzy�.
8
� W�a�nie okazuj�c mu ci�gle brak zaufania, zniech�ci�e� go do
studi�w.
� Nie wmawiaj sobie takich rzeczy, siostro, i nie pozw�l, by tw�j
syn si� tym t�umaczy�. Gdyby by� uczciwym cz�owiekiem, ju� dawno
udowodni�by mi, �e �le go oceniam. Chyba znam Kurta lepiej ni� ty.
Z r�koma w kieszeniach czeka, a� zostanie dziedzicem mojego maj�tku,
postanie niez�� nauczk�, gdy dowie si�, �e spadek go ominie. Chcia�em
ci o tym powiedzie� dawno temu, ale nie mog�em z�ama� przysi�gi.
M�wi� ci to natychmiast, gdy dowiedzia�em si� o �mierci matki
Gunnara. On odziedziczy po mnie wszystko. Jest moim synem.
Manfred nie m�g� si� nacieszy� brzmieniem s��w �m�j syn"
i powtarza� je z naciskiem przy ka�dej okazji. Renata von Seebach
odbiera�a je jak bolesne uk�ucia w samo serce. Nadzieja, �e jej dzieciom
przypadnie maj�tek brata, run�a bezpowrotnie. A przecie� wydawa�o
si�, �e nic nie stoi na przeszkodzie. Blada jak trup, rzuca�a na Manfreda
gniewne spojrzenia.
� To nieuczciwe z twojej strony. Wiesz dobrze, jak wygl�da nasza
sytuacja. Po m�u nie zosta� mi ani grosz. Wszystko odziedziczy�a Anita,
gdy� ca�y maj�tek nale�a� do jej matki. Szkoda s��w... Jestem biedna jak
mysz ko�cielna, a Inga po m�u te� niczego nie dosta�a.
� Przesta� biadoli�, Renato. Chyba nie s�dzisz, �e zostawi� was na
lodzie. O tym nie by�o mowy. Chcia�em tylko ci� zawiadomi�, kto b�dzie
moim g��wnym spadkobierc�. W testamencie sporz�dzonym przed laty
ju� zapisa�em wszystko Gunnarowi. Tobie zapewniam do�ywotni pobyt
w zamku Lindeck, utrzymanie i niewielk� rent� na drobne wydatki. To
samo Indze, a jej dzieciom cz�� kapita�u: dziewczynce na posag,
ch�opcu za� na sko�czenie studi�w. Kurt, dop�ki nie sko�czy studi�w,
b�dzie dostawa� dotychczasow� pensj�, a po zrobieniu pracy dyp-
lomowej wyp�aci si� mu dwadzie�cia tysi�cy marek na rozpocz�cie
w�asnej praktyki. P�niej musi urz�dza� sobie �ycie na w�asny rachu-
nek. Jak widzisz, zadba�em o przysz�o�� twoich najbli�szych i nie musisz
si� o nich martwi�.
Renata z trudem trzyma�a nerwy na wodzy. Nie chcia�a, �eby brat
si� domy�li�, jak bardzo liczy�a na spadek po nim i jak niecierpliwie
czeka�a na dzie�, gdy to si� stanie. Manfred od dawna chorowa� na
serce i �kochaj�cy" krewni wiedzieli, �e nie do�yje on p�nej staro�ci.
Zw�aszcza Kurt by� pewien swego i nawet nie stara� si� powa�nie zaj��
studiami. Uwa�a�, �e nie b�d� mu potrzebne.
Teraz wszystkie rachuby wzi�y w �eb i Renata von Seebach nie
wiedzia�a, jak poinformowa� o tym swoje dzieci. Znienawidzi�a
Gunnara Lundstr�ma jeszcze bardziej, cho� nigdy nie darzy�a go
sympati� za � jej zdaniem � szczeg�lne faworyzowanie go przez
brata. Gdzie jest sprawiedliwo��, je�eli ten przyb��da i b�kart zgarnie
jej sprzed nosa olbrzymi� fortun�? Czy rzeczywi�cie, jako syn z nie-
prawego �o�a, ma prawo do spadku? Jak Manfred �mia� przyzna�
si� do ojcostwa?
� Uwa�am, Manfredzie, �e post�pi�e� z nami okrutnie. Czy nie
wystarczy�oby zostawi� Gunnarowi pelnomocnitwa w twojej firmie
i podpisa� z nim kontrakt na dziesi�� lat?
� Absolutnie nie! Dziesi�cioletni� umow� podpisa�em od razu,
chc�c zatrzyma� go w firmie i przekona�, �e ma zapewnion� prac� na
ca�e �ycie. Sprawdzi� si� zreszt� znakomicie. Chcia�em te�, �eby
zamieszka� w moim domu i odda�em mu do dyspozycji przybud�wk�
zamku, prosz�c, �eby si� tam urz�dzi�. Ci�gle uwa�a�em, �e winienem
mu jeszcze wi�cej, i st�d ten zapis w testamencie. Dokument le�y tu
w biurku. Spisa� go m�j stary przyjaciel, radca prawny Briinnig, ale
nawet jemu nie powiedzia�em, �e Gunnar jest moim synem. .Do
testamentu do��czy�em list do mojego syna, z adnotacj�, �eby nie
otwiera� koperty przed �mierci� swojej matki. Dowie si� wszystkiego
tego, co mam ci�gle nadziej� przekaza� mu osobi�cie.
Otworzy� przegr�dk� biurka, w kt�rej znajdowa�a si� pancerna
kaseta, przytwierdzona z jednej strony do �ciany. Wyj�� ��t� kopert�
z pi�cioma piecz�ciami, na kt�rej by�o napisane: �Do mojego pe�nomoc-
nika. Otworzy� po mojej �mierci." Pokaza� j� siostrze, g�aszcz�c
delikatnie papier.
� Patrz, Renato, tu w �rodku jest moja ostatnia wola i spowied�
przed moim synem. S�dzi�em, �e na tym pisemnym wyznaniu b�d�
musia� poprzesta�, ale teraz widz� cie� szansy, �e wszystko mu to
powiem w cztery oczy. Oby tylko nie zwleka� z przyjazdem, bo przy
mojej chorobie w ka�dej chwili mo�e zdarzy� si� najgorsze. Zrobi�
wszystko, by si� nie denerwowa� i jak najd�u�ej utrzyma� przy �yciu,
byleby doczeka� spotkania z synem. Nie r�b ju�, siostrzyczko, takiej
10
z�ej miny i �ycz mi, aby moje pragnienie si� spe�ni�o. Ca�e �ycie by�em
taki samotny.
Ci�gle naburmuszona rzek�a cierpko:
_ I m�wisz to mnie, kt�ra zawsze troszczy�a si� o ciebie i dzieli�a
z tob� rado�ci i smutki, nawet kosztem w�asnych dzieci?
Pomy�la�, �e ani ona, ani jej dzieci nigdy nie okaza�y mu cho�by
odrobiny serca. Jedynie ma�a Anita potrafi�a go zrozumie� i darzy�a go
wielkim przywi�zaniem. Lubi� j� i czasami zastanawia� si�, czy jego
syn nie powinien o�eni� si� z t� jasnow�os�, przemi�� os�bk�. Gdy mu
kiedy� podsun�� ten pomys�, Gunnar za�mia� si� i rzek�:
� Panna Anita dla wielu by�aby wprost idealn� �c/n�, ja jed-
nak m�g�bym j� kocha� tylko jak siostr�. Moj� towarzyszk� �ycia
musi by� kobieta, z kt�r� potrafi�bym dzieli� wszystkie troski codzien-
no�ci.
Manfred dowiedzia� si� wi�c, �e Anita nie podoba si� jego synowi.
Przy nadarzaj�cej si� okazji podobne pytanie postawi� tak�e jej:
� Pan Lundstr�m jest bardzo interesuj�cym m�czyzn�, ale wyj��
za niego bym nie chcia�a. Traktowa�abym go jak istot� wy�sz�, a sama
czu�abym si� ma�a i g�upia. Mo�na by zwierzy� mu si� z k�opot�w
i trosk; z pewno�ci� by pom�g�, ale ma��onkowie powinni by� r�wni
sobie. Czy nie tak, wujku Manfredzie?
Pog�aska� j� wtedy po g�owie i przyzna� racj�, bo wiedzia�, �e z jego
plan�w po��czenia tych dwojga nic nie wyjdzie.
� W ma��e�stwie, Anitko, oboje powinni by� jednakowi albo te�
diametralnie r�ni.
W ci�gu tych kilku lat wsp�lnego zamieszkiwania w zamku Lindeck
tak naprawd� Manfred polubi� tylko Anit�. Ani Inga von Holst, ani
siostrzeniec Kurt von Fuchs nie potrafili zdoby� sympatii wuja, kt�ry
by� pewien, �e czekaj� tylko na jego spadek. Skoro siostra przypomnia�a
mu teraz o dzieciach i swoim po�wi�ceniu dla niego, u�miechn�� si�
i rzek�:
� Mo�esz by� pewna, Renato, mojej wdzi�czno�ci za zast�powanie
mi �ony w roli gospodyni. Je�eli za� chodzi o uczucia dla ciebie i twoich
dzieci, to z pewno�ci� odp�aci�em wam dok�adnie tym, czym wy mnie.
Nie s�dz�, �ebym by� wam cokolwiek d�u�ny. Syna i kobiety, kt�r�
naprawd� kocha�em, nie byli�cie w stanie mi i tak zast�pi�. Podaj mi
11
r�k�, siostro, i powiedz, �e wybaczysz tak d�ugie milczenie w tej wa�nej
dla ciebie sprawie.
Powiedzia� to z takim przej�ciem i b�lem, �e Renata, cho� z trudem,
na chwil� zapomnia�a o swojej nienawi�ci. Z wymuszonym u�miechem
poda�a mu d�o�.
� Nie mia�e� innego wyj�cia, Manfredzie. �ycz� ci, aby� si� nie
zawi�d� na... twoim synu i �eby za twoj� dobro� nie odp�aci� ci
niewdzi�czno�ci�.
U�miechn�� si�.
� Niewdzi�czno�ci�? Ty nie znasz mojego syna. Ja za� nie licz�
nawet na podzi�kowanie, bo niby za co?
� To ogromny spadek...
� To zaledwie namiastka tego, co powinienem mu by� da�.
� Wystarczy, �e da�e� mu �ycie.
� O to chodzi. I czuj� si� zobowi�zany uczyni� mu to �ycie �atwym
na tyle, na ile mnie sta�. S�dzisz, �e dzieci powinny dzi�kowa� rodzi-
com za to, �e si� urodzi�y?
� My�l�, �e tak.
� Jestem innego zdania, ale nie k���my si�, Renato.
Manfred schowa� ��t� kopert� pomi�dzy inne papiery w kasecie.
Renata podnosi�a si� powoli, nie mog�c oderwa� wzroku od listu,
jakby chcia�a oczyma poch�on�� dokument i unicestwi� go na zawsze.
Westchn�a ci�ko pytaj�c:
� Chcia�e� co� jeszcze?
� Nie, Renato. Ul�y�o mi po tej spowiedzi, ale wci�� jestem
niespokojny. Zawo�aj Franciszka. Spr�buj� zdrzemn�� si� troch�.
Pani von Seebach wysz�a wyprostowana, z wysoko uniesion� g�ow�.
Nikt nie powiedzia�by, �e przed chwil� prze�y�a jedno z najwi�kszych
rozczarowa� w swoim �yciu. Manfred odetchn�� z ulg�. Ba� si� tej
rozmowy, bo wiedzia�, /e siostrze i jej dzieciom bardzo zale�a�o na
spadku po nim.
II
Renata wr�ci�a do pokoju, sk�d przed godzi* "* Wywo�a� j� s�u-
��cy. Z c�rk� i pasierbic� zajmowa�a ca�e drugie P^tro �rodkowego
skrzyd�a zamku Lindeck. Dwa pokoje by�y te� ^ezerwowane dla
Kurta von Fuchsa. Korzysta� z nich, gdy w czasie^�kacji przyje�d�a�
do matki.
Wnuki pani Renaty, ch�opiec i dziewczynka, rtf^ka�y z Ing�, ale
w�a�ciwie zajmowa�a si� nimi Anita, bo ich matka i'ie �nia�a si�y u�era�
si� z rozbrykanymi urwisami. Dzieci uwielbia�y cl�ci� Anit�, kt�ra
zawsze mia�a czas na zabawy, nie m�wi�c ju� o �aniach.
Korzystaj�c z nieobecno�ci surowej babci, wkfac% si� do pokoju
i pa�aszowa�y przyniesione przez Anit� ciasteczka ^a widok rozsier-
dzonej pani Renaty pospuszcza�y oczy, nie maj�c w^tpliwo�ci, �e za
chwil� b�d� musia�y opu�ci� pomieszczenie, a co gofsz^ � tak�e tac� ze
s�odyczami.
Babcia zmarszczy�a czo�o i popatrzy�a na Anit?
� B�d� tak dobra, Anito, � rzek�a � i ^prowad� dzieci.
Pospaceruj z nimi po parku. �wieci s�o�ce i jest jv^c'ep�o, a ja musz�
porozmawia� z Ing�.
Anita wsta�a zadowolona, �e mo�e wyj��, a dzi�cl.&rzekrzykuj�c si�
nawzajem czepia�y si� jej sp�dnicy, r�wnie� szczrj^e, �e wolno im
pobawi� si� z cioci� w parku. Czasami pozwa�'110 im na to, ale
w towarzystwie bony, kobiety bardzo surowej, a wif" ^ie lubianej przez
malc�w. Anita pozwala�a im poszale� i nigdy nie kaza�a: �Nie rusz!
Chod� tu!"
Gdy zosta�y same, Ing� spojrza�a na matk�:
� O czym chcesz rozmawia�, mamo? Jeste� t^a zdenerwowana.
Renata opad�a na fotel przy oknie i u�miechnf'a ^i� z przek�sem.
� Zdenerwowana? To zbyt �agodne okre�le� ^a to, co czuj�.
Prze�y�am co� okropnego, a niestety ciebie czeka tef'z to samo. Kr�tko
m�wi�c, tw�j wuj o�wiadczy� oficjalnie, �eby�my "^ liczy�y na jego
spadek.
Ing� poblad�a i wlepi�a ch�odne niebieskie ocz)'w matk�.
� Ale�, mamo... komu to wszystko zostawi, /eU nie nam?
13
Matka za�mia�a si� szyderczo.
� Swojemu synowi!
Inga os�upia�a.
� Synowi? Przecie� on nie ma syna, skoro si� nie o�eni�.
� A jednak, wyobra� sobie, ma. Niech go diabli porw�. A wiesz,
jak si� nazywa? Gunnar Lundstr�m!
Inga skuli�a si�.
� M�j Bo�e! On?
� Tak. Teraz wiem przynajmniej, dlaczego faworyzowa� tego
przyb��d�. Zawsze si� zastanawia�am, czemu wuj Manfred tak si� z nim
ceregieli.
Opowiedzia�a c�rce ca�� histori� mi�o�ci Manfreda i Rahnhildy, nie
szcz�dz�c przy tym komentarzy przesyconych z�o�liwymi uwagami
Gunnara nigdy nie lubi�a, a teraz wprost znienawidzi�a z ca�� zawzi�-
to�ci� kobiety oszukanej, kt�rej odebrano co�, co jak s�dzi�a, s�usznie
do niej nale�a�o. Inga podziela�a uczucie matki i ju� mia�a to powie-
dzie�, gdy nagle przysz�a jej do g�owy my�l, �e lepiej z Gunnarem
u�o�y� sobie dobre stosunki, ni� wdawa� si� w bezsensown� wojn�.
A czemu by nie wyj�� za niego za m��? W ko�cu by� przystojnym,
interesuj�cym m�czyzn� i teraz, gdy okaza� si� jedynym spadko-
bierc� wuja, warto po�wi�ci� mu nieco wi�cej uwagi, tym bardziej �e
� jak si� okazuje � ona sama odziedziczy niewiele. Nigdy nie
powiedzia�a, �e nie wyjdzie drugi raz za m��; niech wi�c b�dzie �on�
Gunnara Lundstr�ma.
My�l ta od razu zaprz�tn�a ca�kowicie jej umys�, usuwaj�c jakie-
kolwiek uczucie nienawi�ci podobne do miotaj�cego wci�� pani�
Renat�. Matce nie nale�a�o teraz przerywa�, a ju� na pewno wspomina�
o Gunnarze, na kt�rym skupi�a ca�� swoj� z�o��. Gdy wreszcie
przerwa�a, Inga rzek�a:
� To rzeczywi�cie, mamo, przykra wiadomo��, kt�ra zaskoczy
przede wszystkim Kurta. Cokolwiek by powiedzie�, ty i ja mamy
zapewniony pobyt w Lindeck i pe�ne utrzymanie. Nie ma innej rady, jak
pogodzi� si� z tym.
Renata �achn�a si�:
� Pogodzi� si�? Chyba straci�a� rozum! Jak mo�na czu� si�
zadowolonym, gdy zamiast porz�dnego spadku doszaje si� och�ap?
14
� Mamo, nie mo�esz traktowa� do�ywotniego utrzymania jak
resztek z pa�skiego sto�u. Prawd� m�wi�c, ciesz� si�, �e tak to wygl�da.
A gdyby tak wuj Manfred ca�kiem nas wydziedziczy�?
Matka a� wsta�a z oburzenia.
� Zupe�nie ci� nie rozumiem, Ingo. Z wielkim spokojem przyj-
mujesz wiadomo�� o nieszcz�ciu... wr�cz katastrofie? Chyba nie
u�wiadamiasz sobie jej rozmiar�w. Ja oszalej�! Przecie� ten przyb��da
got�w nas st�d wyrzuci� na bruk. M�wi� ci, najlepiej by�oby wykra��
ten nieszcz�sny testament i od razu spali�.
Inga spojrza�a na matk�. Oczywi�cie, gdyby jej pomys� mo�na by�o
bezkarnie zrealizowa�, nie mia�aby nic przeciwko temu. Za Gunnara
i tak mog�aby wyj��, ale ju� z zupe�nie innym posagiem. By�aby to
znacznie lepsza sytuacja.
Westchn�a g��boko.
� Rozumiem ci�, mamo, i ucieszy�abym si�, wiedz�c, �e ten
testament nie istnieje. Po �mierci wuja nikt nie mia�by w�tpliwo�ci, �e
spadek nale�y si� nam, skoro nie ma �adnego dokumentu. Syn
z nieprawego �o�a przecie� nie dziedziczy. Tymczasem jednak musimy
robi� dobr� min� do z�ej gry. Wuj uzna Gunnara zaraz po jego
przybyciu do Lindeck, a my powinny�my przyj�� ten fakt z u�miechem.
Twojemu bratu na tym bardzo zale�y, wi�c gdy zobaczy nasze
skwaszone miny, got�w okroi� ju� przyznan� nam cz�� spadku.
� Pewnie by to zrobi�! Co na to powie Kurt? Liczy� nie tylko na
przej�cie zamku, ale tak�e firmy wuja Manfreda.
Inga wzruszy�a oboj�tnie ramionami.
� Musi si� pogodzi� z faktami, podobnie jak ty. Pami�taj, �e
Lundstr�m podpisa� kontrakt na dziesi�� lat, wi�c zarz�dza�by fabryk�
niezale�nie od tego, czy j� odziedziczy, czy nie. Jako dyrektor ma
przecie� nieograniczone pe�nomocnictwa. Szczerze m�wi�c, by�a to
s�uszna decyzja wuja, gdy� maj�c k�opoty z sercem, sam nie potrafi�by
przypilnowa� interes�w. Kurt w �adnym wypadku by sobie z tym nie
poradzi�.
� G�upstwa pleciesz! Gdy B�g da komu� stanowisko, da mu te�
rozum.
Nie chc� si� z tob� sprzecza�, mamo, ale na tak odpowiedzial-
nym stanowisku Kurt na pewno by si� za�ama�.
15
� Mnie tam nie zale�y; niech sobie Lundstr�m dalej zarz�dza.
Kurtowi to chyba nie przeszkadza.
� I ja tak my�l�. Braciszek zadowoli�by si� rol� pana na zamku
i wysoko postawionej osoby.
� Nie masz o Kurcie wysokiego mniemania.
� Ale�, mamo, wiem dobrze, �e podzielasz m�j pogl�d. Jedno jest
pewne: g��wnym spadkobierc� wuja jest Lundstr�m... dop�ki nie
pozb�dziemy si� testamentu.
Powiedzia�a to niby od niechcenia, ale spojrza�a na matk� �ledz�c
wyra�nie jej reakcj�. Ich oczy spotka�y si� i nikt chyba nie m�g�by
zaprzeczy�, �e nie by�o to spojrzenie pe�ne tajemniczego porozumienia
i wzajemnej zgody.
Od tej chwili my�li obu kobiet skupi�y si� na ��tej kopercie
spoczywaj�cej w pancernej kasie i na pragnieniu, �eby stamt�d znikn�a
w chwili, gdy Gunnar Lundstr�m przyjedzie, a wuj Manfred nie b�dzie
ju� �y�.
Serca matki i c�rki po��czy�y si� jakby magnetycznym strumieniem,
kt�ry z pewno�ci� porazi�by ka�dego. Gdyby wi�c �yczenia mia�y moc
zabijania, Manfred Hallerstedt jeszcze tej nocy by�by martwy...
Renata von Seebach wsta�a i bez s�owa przesz�a do swojego pokoju,
by napisa� list do syna, informuj�c go o decyzji wuja. Powinien czym
pr�dzej przyjecha� do Lindeck. Do wielkanocnych ferii pozosta�o kilka
dni; niewiele straci, a jego obecno�� jest tutaj niezb�dna.
Inga obserwowa�a matk� spod oka i zastanawia�a si�, jak najlepiej
post�pi� w obecnym stanie rzeczy. W istocie nie by� on najgorszy: je�eli
wuj do�yje przyjazdu Lundstr�ma � w co nale�y w�tpi�, zwa�ywszy na
opini� lekarza, kt�ry obawia si�, �e starszy pan mo�e umrze� w ka�dej
chwili �jej pozostanie mo�liwo�� oczarowania g��wnego spadkobiercy
i wyj�cia za niego za m��. Pozycja pani na zamku Lindeck nie by�aby
najgorsz�, ale jak do niej doj��? Nigdy o tym nie my�la�a i traktowa�a
Gunnara ch�odno, nie�kryj�c pretensji, kt�re matka i brat mieli do niego
o rzekome faworyzowanie przez wuja. By�a przecie� m�od� kobiet� i nie
zamierza�a reszty �ycia sp�dzi� jako wdowa. Gunnar za� by� m�czyzn�,
kt�rego nie trzeba si� wstydzi�, nawet gdy okaza� si� b�kartem. Czy nie
potrafi�aby rozbudzi� w jego sercu prawdziwej mi�o�ci i prze�y� kilku
naprawd� cudownych chwil?
16
Trzeba spr�bowa�! � rzek�a do siebie i podesz�a do wisz�cego
miedzy oknami lustra. Wygl�da�a nie�le. Wystarczy troch� przypud-
rowa� twarz i ppkry� szmink� przyblad�e nieco usta... Czy jednak
Gunnar zechce zwr�ci� na ni� uwag�? Zachowywa� si� tak, jakby nie
mia� duszy. Widywali si� cz�sto, gdy� w zamku Lindeck zajmowa� on
s�siaduj�ce skrzyd�o, spotykali si� przy stole i podczas przyj��, a on
jakby nikogo nie dostrzega�. Nigdy te� nie zareagowa� na umizgi dwojga
rozkosznych maluch�w � jej dzieci.
Manfred Hallerstedt by� w�a�cicielem ogromnych winnic po�o�o-
nych nad brzegami Renu i Mozeli. W swoich przetw�rniach wyrabia�
mi�dzy innymi s�ynne wino musuj�ce �Lindeck", znane i cenione nie
tylko w Niemczech, ale na ca�ym �wiecie. Zamek g�ruj�cy nad
nadre�sk� dolin� zosta� zakupiony przed laty i gruntownie odno-
wiony. Manfred zamieszka� w nim na sta�e. �y� samotnie, mimo �e wiele
kobiet nie ukrywa�o ch�ci wyj�cia za nie^o i to nie tylko ze wzgl�du na
maj�tek, gdy� jeszcze dzi� by� m�czyzn� przystojnym i szarmanckim.
Widocznie �adna z nich nie dor�wnywa�a Rahnhildzie Lundstr�m...
Jej syna, Gunnara, wzi�� do siebie zaraz po uko�czeniu przez ch�opca
studi�w i od dziesi�ciu niemal lat dyskretnie nim kierowa� i przygoto-
wywa� do roli spadkobiercy. W tym czasie obaj m�czy�ni bardzo
si� do siebie zbli�yli, a Gunnar szanowa� i podziwia� Manfreda, nie
maj�c poj�cia, �e to on jest jego ojcem, nie za� pan Lundstr�m, kt�-
rego wr�cz nienawidzi� za brutalne i poni�aj�ce traktowanie uko-
chanej matki. Mo�liwo�� pracy u �przyjaciela rodzic�w" bardzo
Gunnara ucieszy�a. Je�liby pozosta� w Sztokholmie, pewnego dnia
rzuci�by si� chyba na ojca, gdyby ten nie przesta� maltretowa� �ony.
Matka nie chc�c dopu�ci� do tego, wr�cz nalega�a, �eby wyjecha� jak
najpr�dzej.
Przybycie Gunnara zupe�nie odmieni�o Manfreda Hallerstedta.
Maj�c przy sobie syna, odzyska� ch�� do �ycia, odnalaz� jego cel.
Pomaga� m�odemu zarz�dcy na wszelkie sposoby, nie szcz�dz�c dob-
rych rad fachowych czy �yciowych, a w g��bi serca cieszy� si� niezmier-
nie, ze ch�opiec prgjaad�zywa� si� do niego coraz bardziej. Gunnar da-
f .?�. �Sron>HAt^*^^^n i opowiada� o swoich prze�yciach, nie
Pomijaj�c wycisze� w rocznym domu. Pewnego dnia rozgoryczony
Post�powan/e&.p.ica zawo�a "
17
Skowronek
� Gdyby m�j ojciec by� cho� troch� podobny do pana, ju� czu�bym
si� szcz�liwy!
Mo�na sobie wyobrazi�, jakie wra�enie zrobi�y te s�owa na Man-
fredzie, ale on musia� milcze�, wci�� jeszcze milcze�...
Z zamku Lindeck rozci�ga� si� cudowny widok na rzek� i ca��
okolic� otoczon� lesistymi wzg�rzami. Dla Gunnara by� to najpi�kniej-
szy zak�tek ziemi, gdzie naprawd� m�g� czu� si� szcz�liwym, jakby po
latach odnalaz� ojczysty kraj. Czasami spotyka� si� z niech�ci� pani von
Seebach i jej dwojga dzieci. Anita � wr�cz przeciwnie � darzy�a go
sympati�, a malcy Ingi lgn�li do niego bardziej ni� do wiecznie
napuszonego wuja Kurta.
Na zamku Lindeck m�ody Szwed czu� si� znakomicie i pisa� o tym
cz�sto matce, wci�� za nim t�skni�cej mimo up�ywu lat.
Ani s�owem nie wspomina� nigdy o Indze von Holst. Nie in-
teresowa�a go, a ona sama nie zwraca�a zreszt� te� na niego uwagi. Teraz
wszystko mia�o si� zmieni�. Inga u�miechn�a si� do siebie na my�l
o zaplanowanej grze.
Po pogrzebie Gunnar Lundstr�m wr�ci� natychmiast do mieszkania
matki, do domu nad jednym z wielu kana��w przecinaj�cych Sztok-
holm. Stan�� przy oknie i zapatrzony w zgie�k ulicy pr�bowa� uwolni�
si� od dr�cz�cego smutku. Bardzo kocha� matk� i trudno mu by�o
pogodzi� si� z my�l�, �e j� utraci� na zawsze. Przenios�a si� do tego
czteropokojowego mieszkania zaraz po �mierci m�a, kt�ry wprawd/ie
nie pozostawi� jej wielkiego maj�tku, ale zapewni� dochody zupe�nie
wystarczaj�ce na pokrycie skromnych wydatk�w. Pomaga�a jej stara
s�u��ca, pami�taj�ca jeszcze dom rodzic�w matki, kt�ra potem towa-
rzyszy�a jej w najtrudniejszych chwilach nieudanego ma��e�stwa i po/o-
sta�a wierna do ostatnich dni. Chodzi�a teraz bezradnie po pustych
pokojach, a nie wiedz�c co pocz��, zastuka�a do drzwi Gunnara.
� Nie chcia�by pan czego� ciep�ego, Gunnarze? Na dworze jest tak
zimno, �e z pewno�ci� pan przemarz�.
Odwr�ci� si� i patrz�c ze wsp�czuciem na staruszk� rzek�:
� Tak, Krystyno. To dobry pomys�. Poprosz� o herbat� i co�
mocniejszego. Chyba w domu niczego nie brakuje? By�em ostatnio tak
zaj�ty, �e nawet pani o to nie spyta�em.
18
_ Wszystko mam, paniczu Gunnarze. Je�� i pi� przecie� musimy,
chocia� serce tak bardzo boli.
Skin�� ze smutkiem g�ow�.
_. pani te� musi by� teraz ci�ko, Krystyno. Tyle lat by�y�cie
z matk� razem...
S�u��ca podnios�a r�g fartucha i wytar�a nim �zy.
_ B�g jeden wie, panie Gunnarze, �e przez te wszystkie lata
cierpia�am razem z ni�. Jestem Mu wdzi�czna, �e pozwoli� jej doczeka�
chwili pa�skiego powrotu. Bez po�egnania nie mog�aby biedaczka
spokojnie umrze�... A �ycie jej nie g�aska�o. Zazna�a troch� ulgi dopiero
po �mierci pana radcy � Panie odpu�� mu wszystkie winy � gdy by�a
ju� bliska za�amania. Nie oszcz�dzi� jej �adnej przykro�ci, a ona zawsze
tylko powtarza�a: � Dobrze, �e^m�j syn tego nie widzi. To moja jedyna
rado��, Krystyno.
Gunnar zacisn�� usta.
� Wiem, Krystyno, jakie cierpia�a m�ki... i to przez niego musia�a
tak m�odo umrze�. Bogu dzi�ki, �e mia�a przynajmniej lekk� �mier�.
Porozmawiajmy jednak o pani. Co b�dzie dalej? Czuj� si� zobowi�zany
opiekowa� si� pani�. Bez pani pomocy matka nie da�aby sobie rady
w czasie mojego pobytu w Niemczech.
� Och, jak�e si� cieszy�a, �e panu si� tam powodzi! Ka�dy list by�
dla niej najszcz�liwszym zdarzeniem. A co ze mn�? Mam te szcze��-
dziesi�t lat i niewiele ju� poradz�, ale na swoje potrzeby chyba jeszcze
jako� zapracuj�.
� Nie mo�e by� mowy o nowej posadzie, Krystyno! Zarabiam
nie�le i mog� sobie pozwoli� na wyp�acanie pani niewielkiej do�ywotniej
renty. Poza kilkoma pami�tkami, kt�re zamierzam zabra�, reszt� rzeczy
i mieszkanie zostawiam pani. Jeden pok�j mo�e pani wynaj�� studentce,
a ona, w razie potrzeby, b�dzie pani s�u�y� pomoc�.
Starsza pani podnios�a obie d�onie.
� Och, nie! To stanowczo zbyt wiele, paniczu. Nie mog� si�
zgodzi�.
Prosz� nie odmawia� czego�, co si� pani nale�y, Krystyno. A co
mam zrobi� z tym wszystkim? Zabra� nie mog�, wi�c co? Sprzeda�? Nie
chcia�bym, �eby rzeczy matki trafi�y do obcych r�k, a pani sobie na nie
zas�u�y�a pomagaj�c jej przez tyle lat i znosz�c z ni� wszystkie cierpienia.
19
Dzi�ki pani z pewno�ci� by�o jej l�ej. Nie m�wmy ju� o tym. Prosz� tu
zosta�, a gdy mnie �ci�nie t�sknota, ch�tnie przyjad�, by porozmawia�
o matce.
Po twarzy staruszki pop�yn�y rz�siste �zy.
� Sama nie wiem, jak panu dzi�kowa�! Je�eli rzeczywi�cie bym tu
zosta�a i niczego nie musia�a kupowa�, poradzi�abym sobie znakomicie,
bo przecie� mam troch� oszcz�dno�ci. Dwa pokoje wystarcz� mi
zupe�nie, wi�c dwa mo�na by wynaj��. Mog�abym te� gotowa� dla
lokator�w, sama przecie� jem tak niewiele...
� Dobrze, Krystyno, ale mimo to prosz� napisa�, ile pieni�dzy pani
potrzeba, �eby �y� wygodnie i bez konieczno�ci oszcz�dzania. Co
miesi�c je pani przy�l�.
Kobieta ze wzruszena mia�a zamiar poca�owa� Gunnara w r�k�, ale
on, u�miechaj�c si�, obj�� j� i poprowadzi� do drzwi.
� Zapomnia�a pani o mojej herbacie, Krystyno. Prosz� mi j�
przynie��, a ja tymczasem przejrz� sekretarzyk matki i uporz�dkuj�
dokumenty. Czym pr�dzej musz� wraca� do Niemiec.
Pop�akuj�c ze szcz�cia kobieta wysz�a do kuchni, Gunnar za� stan��
przy biurku matki. Wisia�y nad nim dwie stare fotografie: jedna jego,
a druga matki wykonana w rok po �lubie. Przyjrza� jej si� dok�adnie. Na
bardzo pi�knej, dziewcz�cej niemal twarzy zauwa�y� wyraz smutku, tak
znany mu z lat p�niejszych. I te oczy patrz�ce na �wiat z �alem
i t�sknot�... � Biedna matka! � szepn�� do siebie; a rozgl�dn�wszy si�
dooko�a, z rado�ci� stwierdzi�, �e w ca�ym mieszkaniu nie ma ani jednej
fotografii radcy Lundstr�ma. Nie lubi� go nigdy i wr�cz si� ba�, gdy
zjawia� si� z min� surowego wychowawcy i bezdusznego, despotycznego
tyrana. P�niej, gdy ju� zrozumia�, jak ojciec traktuje matk�, wprost nie
potrafi� ukry� nienawi�ci i by� naprawd� zadowolony, �e mo�e opu�ci�
rodzinny dom.
Westchn�� teraz^g��boko i pochyli� si� nad biurkiem. Po �mierci
Lundstr�ma prosi� matk�, by przyjecha�a do Niemiec i zamieszka�a
z nim w Lindeck, ale ona wtedy kategorycznie si� sprzeciwi�a, t�umacz�c
kr�tko, �e starych drzew si� ju� nie przesadza.
�egnaj�c si� ostatni raz z synem obj�a go i rzek�a:
� Gdy mnie ju� nie b�dzie na �wiecie, zajrzyj, drogi Gunnarze, do
mojego biurka. Zostawi� ci tam m�j pami�tnik i list. Przysi�g�am, �e
20
zachowam przed tob� pewn� tajemnic�, ale gdy umr�, mo�esz j� pozna�.
Przeczytaj moje zapiski, a dowiesz si� co i dlaczego zrobi�am. Od-
okutowa�am ju� win� latami wsp�lnego �ycia z twoim ojcem i ciesz�
si� �e ty wyje�d�asz do Niemiec. Po mojej �mierci zrozumiesz, dlaczego
nie' mog�am pojecha� tam z tob�. Zrozumiesz moje post�powanie, gdy
uwa�nie przeczytasz pami�tnik, i mam nadziej�, m�j synu, �e mi
wybaczysz.
� Ale�, mamo, czy tak �wi�ta osoba, jak ty, by�aby zdolna do
wyrz�dzenia komu� krzywdy?
Szepn�a tylko cicho:
� Niestety, synu, nie jestem �wi�t�, ale biedn�,zagubion� kobiet�.
Musz� ci jednak wyzna�, �e m�j b��d by� zarazem jedynym szcz�ciem
w moim �yciu i nigdy nie �a�owa�am, �e go pope�ni�am.
Chcia�a co� jeszcze powiedzie�, ale wybuchn�a szlochem. Uspo-
koi�a si� szybko i patrz�c na Gunnara wypowiedzia�a ostatnie w �yciu
s�owa:
� Pozdr�w ode mnie ojca, synu, i b�d�cie obaj szcz�liwi.
Pomy�la�, �e matka zaczyna traci� rozum, bo nigdy od �mierci
Lundstr�ma o nim nie wspomina�a. Nie m�g� jednak wiedzie�, �e
my�la�a o kim� innym.
Stoj�c teraz przy biurku przypomnia� sobie te s�owa i gor�czkowo
zacz�� szuka� wspomnianego przez ni� pami�tnika.
Znalaz� go, a odwijaj�c papier zauwa�y� te� list i fotografi� nie
znanego m�czyzny. Chcia� j� od�o�y�, ale przyjrza� si� dok�adnie i...
os�upia�. Przypomnia� sobie identyczne zdj�cie wisz�ce w oprawie na
�cianie salonu w Lindeck. Przedstawia�o Manfreda Hallerstedta w wie-
ku m�odzie�czym...
Jak urzeczony przygl�da� si� z bliska. Sk�d matka mia�a t�
fotografi�? Z niedowierzaniem od�o�y� wizerunek, ale zaraz wzi�� go do
r�ki i u�miechn�� si�: przecie� rodzice znali Manfreda, gdy� spotkali go
we W�oszech w czasie jedynej w ich �yciu podr�y do Rzymu.
Zaprzyja�nili si� wtedy. Gunnar nieraz si� zastanawia�, czy Manfred
podtrzymywa�by t� znajomo��, gdyby naprawd� pozna� charakter
ojca, jego pod�o�� i bezduszno��.
Po�o�y� zdj�cie na biurku i otworzy� kopert�.
21
Najdro�szy m�j synu!
Gdy zaczniesz czyta� te s�owa, twojej matki nie b�dzie ju� w�r�d
�yj�cych. Stwierdzisz, �e nie mia�am odwagi powiedzie� ci prawdy, kt�rej
dowiesz si� z listu. Pyta�e� mnie nieraz: � Mamo, czy to mo�liwe, �ebym
tak nienawidzi� ojca, i� z trudem powstrzymuj� si�, by nie uderzy� go
w twarz? Czy syn mo�e a� tak r�ni� si� od ojca?
Bardzo chcia�am ci odpowiedzie�, bo przecie� tylko ja potrafi�am
rozwia� twoje w�tpliwo�ci. Zabrak�o mi s��w. Ba�am si�, �e poznawszy
prawd�, nie zechcesz ju� spojrze� mi w oczy. Teraz nie musz� si� ba�: nie
jeste� synem Axela Lundstroma.
Nie s�d�, �e wstydz� si� tej mi�o�ci, kt�r� obdarzy�am tamtego
m�czyzn�, twojego prawdziwego ojca. Jego jednego kocha�am naprawd�
i piel�gnowa�am to uczucie do �mierci. Nie wstyd� si� wi�c swojej matki,
a z kart pami�tnika przeczytasz o tym, co prze�yli�my z Twoim ojcem.
Z niego te� mo�esz by� dumny, gdy� wiem, jak bardzo Ciebie ceni.
Przeka� mu, synu, moje ostatnie pozdrowienia. Obdarz go synowsk�
mi�o�ci� i zapewnij w moim imieniu, �e niczego nie �a�uj�, gdy� moje
uczucie do niego by�o tak wielkie i g��bokie, szlachetne i �wi�te, �e
strzeg�am go jak najwi�kszy i najcenniejszy skarb. Pami�tnik pomo�e Ci
wszystko zrozumie�. Zostawiam Ci te� zdj�cie ojca, kt�re podarowa� mi
w chwili, gdy bezlitosny los nas rozdzieli�. Twoim ojcem jest Manfred
Ha��erstedt. Niech B�g ma was obu w opiece!
Twoja matka
Gunnar, blady jak �ciana, od�o�y� list. W�a�ciwie odczu� wyra�n�
ulg� i ucieszy� si�, bo nareszcie zrozumia�, dlaczego darzy� Manfreda
Hallerstedta tak wielkim zaufaniem. Cz�sto si� zastanawia�, czy zauwa-
�alne podobie�stwo do szanownego �szefa" jest tylko spraw� przy-
padku. Pe�ne uczu� i dumy spojrzenia te� musia�y co� oznacza�. By-
�y tak r�ne od obcego i nienawistnego spojrzenia ojca, kt�ry �
jak si� okaza�o � na szcz�cie nim nie by�. Teraz wszystko si� wyja-
�ni�o.
Opar� si� w fotelu i rozkoszowa� uczuciem ogarniaj�cego go
spokoju, jakby odpoczywa� po zrzuceniu z ramion przygniataj�cego
ci�aru. Ockn�� si�, gdy Krystyna postawi�a przed nim fili�ank�
z herbat�.
22
Nie spojrza� na s�u��c�, gdy� w tej chwili nie by�by w staniie
mawia� z kimkolwiek. Kobieta dyskretnie wysz�a z pokoju, a Gum-
f�r si�gn�� po pami�tnik matki. Z ogromnym wzruszeniem zatopi� sii�
w lekturze jej w�asnor�cznie spisanej historii �ycia.
Wysz�a za Axela Lundstroma, by uratowa� honor ojca, kt�r~y
wsp�pracuj�c z nim pope�ni� jakie� drobne wykroczenie i by� szam-
ta�owany. Pr�bowa�a go pokocha�. W tym celu zgodzi�a si� na podr�
do Rzymu, gdzie spotka�a Manfreda. Dzie� po dniu opisa�a w pami�t-
niku histori� ich szybko wzbieraj�cych uczu�. Przytoczy�a te� rozmow�
po�egnaln�, gdy wzajemnie sobie przyrzekli nie zdradzi� tajemnicy ic h
dziecka, zanim nie umrze Lundstr�m i ona.
Gunnar poznawa� inne oblicze swojej matki i musia� przyzna�, �e
mimo dr�cz�cego j� poczucia winy, zachowywa�a si� godnie. Wszelkie
zniewagi m�a znosi�a jako pokut� za grzech m�odo�ci, a jednocze�nie
z dum� podtrzymywa�a uczucie, kt�re si� wtedy zrodzi�o.
Nie dziwi� si� matce, �e uleg�a urokowi i osobowo�ci tego cz�owie-
ka. Sam te� nie mia� do niego �alu, �e wtedy zostawi� j� i nie stara�
si� walczy�. To przecie� ona nie mog�a odej�� od m�czyzny, kt�ry gro-
zi� jej ojcu skandalem, a milcz�c przez ca�e �ycie cierpliwie ponosi�a
ofiar�.
Czyta� i nie m�g� si� oderwa� od zapisk�w matki. Jak�e si� cie-
szy�a, dopisuj�c na marginesie, �e Manfred Ha��erstedt zatrudni�
swojego syna, a potem odnotowuj�c ka�dy list, w kt�rym Gunnar
donosi�, �e w Lindeck bardzo mu si� podoba, a �szef darzy go wielkim
zaufaniem.
Trafi� wreszcie na notatk� sporz�dzon� ju� po �mierci Lundstroma,
gdy Manfred prosi� matk�, by za niego wysz�a. Zachowa� si� brudnopis
listu, jaki wtedy mu wys�a�a:
Kochany i wierny Manfredzie!
Z ca�ego serca dzi�kuj� Ci za wzruszaj�cy list, kt�ry po tylu latach
milczenia zechcia�e� mi przys�a�. Wiesz dobrze, �e my�lami zawsze by�am
przy Tobie i nigdy nie kry�am rado�ci, jak� mi sprawi�e� zabieraj�c
unnara do siebie. Ciesz� si�, �e jeste� z niego dumny i �e go kochasz.
Wzruszy�am si� Twoj� propozycj�, by wy�� za Ciebie, skoro ju�
undstrbm nie �yje i sko�czy�y si� dni mojej udr�ki, a przecie� min�o ju�
23
k
tyle lat... Cho� bardzo Ci� kocham, najdro�szy Manfredzie, nie mog� si�
zgodzi�. Jednak�e nie dlatego, �e moje uczucia do Ciebie oslably
� pozostan� zawsze takie jak wtedy � ale trudne prze�ycia tak mnie
przygn�bi�y, �e nie mam ju� sil zmienia� czegokolwiek i nie potrafi�abym
da� Ci szcz�cia. Wiem, �e sprawiam Ci zaw�d, ale nie chc� si� z Tob�
zobaczy�. Jestem teraz star�, steran� �yciem kobiet� i w niczym nie
przypominam Rahnhildy, kt�r� kiedy� pokocha�e�.
Bardzo sobie ceni� Tw�j zamiar po�lubienia mnie nawet teraz, gdy�
�wiadczy on o przetrwaniu w g��bi serca tej si�y, kt�ra kiedy� ci�gn�a Ci�
do mnie. Ja ju� j� straci�am i nie chc� walczy� o swoje szcz�cie. By� mo�e
jego miejsce zaj�a ch�� uzyskania przebaczenia za wszystkie moje winy.
Nie powinni�my si� spotka�, Manfredzie. Zachowaj mnie w pami�ci tak�,
jak� pozna�e�, a ja zapami�tam tak Ciebie. Niegdysiejsza mi�o�� z czasem
uleg�a zmianie i boj� si�, �e pr�buj�c j� odtworzy�, zabiliby�my to uczucie,
kt�re w nas przetrwa�o.
Dzi�kuj�c Ci za z�o�on� propozycj�, przekazuj� m�j najcenniejszy dar
� naszego syna. Kochaj go i daj mu wszystko, co zdolna jest da� Twoja
mi�o��. Gdy umr� � a czuj�, �e nast�pi to wkr�tce � powiedz mu
o naszym zwi�zku. On Ci� pokocha, skoro ju� teraz, nie wiedz�c kim dla
niego jeste�, darzy Ci� wielkim szacunkiem.
�ycz� Ci wielu szcz�liwych dni, Manfredzie. Mnie za� pozw�l prze�y�
pozosta�e w ci�ko wywalczonym spokoju
Twoja wierna do �mierci
Rahnhilda
Gunnar od�o�y� kartk� dog��bnie poruszony. Ojciec post�pi� bardzo
szlachetnie proponuj�c matce ma��e�stwo, gdy tylko zosta�a wdow�,
ona za� zachowa�a si� naprawd� dzielnie odmawiaj�c. Gdy teraz
przywo�a� w pami�ci pe�n� godno�ci i spokoju sylwetk� Manfreda
Hallerstedta, pr�bowa� wyobrazi� sobie obok niego matk�, kobiet�
drobn�, steran� nieustannymi zgryzotami, cho� wci�� jeszcze pi�kn�,
ale zm�czon� i wyzbyt� wszelkiej ch�ci do �ycia.
Nie potrafi�by os�dzi� post�powania tych dwojga nieszcz�liwych
ludzi. Jakie� mieli inne wyj�cie poza potajemnym szukaniem wzajemnej
mi�o�ci i szcz�cia, do kt�rych otwarcie nie mogli si� przyzna�? Wzi�li za
swoje post�powanie pe�n� odpowiedzialno�� i ka�de z nich z�o�y�o
�ka ofiar�, a przecie� po��czy� ich przypadek i on te� brutalnie
WlCdzieli�. Gunnar zawsze uwa�a� matk� za osob� �wi�t� i w niczym nie
pieni� teraz zdania, przeczytawszy jej pami�tnik do ko�ca. Nie m�g�by
tego zrobi�, wiedz�c co prze�y�a w ci�gu tych lat nieudanego ma��e�-
stwa Kt�'zreszt� jest ca�kiem bez winy?
Wzi�� fotografi� ojca i przygl�daj�c si� czu�, �e potrafi przela� na
niego wszystkie uczucia, jakimi darzy� matk�. Ju� chcia�by by� teraz
obok niego. Z pewno�ci� o*te� czeka na t� chwil�, by powiedzie� mu to,
co zmuszony by� pod przysi�g� ukrywa� przez d�ugie lata. Zrobi to
z wielk� rado�ci�.
Gunnar powoli zamkn�� pami�tnik, w�o�y� do niego zdj�cie ojca i list
matki. Musi pokaza� go ojcu, by i on przeczytawszy zapiski m�g� si�
przekona�, co prze�y�a i wycierpia�a chc�c zmaza� win�.
Siedzia� przy biurku matki, jakby ba� si� poruszy�, gdy zjawi�a si�
s�u��ca, aby zabra� fili�ank�. Widz�c, �e nawet nie tkn�� herbaty, rzek�a
z wyrzutem:
� Ale�, panie Gunnarze! Niczego pan nie zjad�!
Spojrza� na ni� jak zbudzony ze snu.
� Oj, rzeczywi�cie, zupe�nie zapomnia�em. Bardzo prosz� o �wie��
herbat�, Krystyno. Kanapki zjem zamiast kolacji.
Patrzy�a na niego ze wsp�czuciem i zawstydzi�a si�, �e sama zd��y�a
zje�� nie tylko podwieczorek, ale i wypi� zwyczajowo cztery fili�anki
herbaty.
Szybko zakrz�tn�a si� w kuchni, a wr�ciwszy do pokoju usiad�a
z Gunnarem przy stole. Rozmawiali o sprawach do za�atwienia ju�
jutro, bo za dwa dni zamierza� wyjecha� do Niemiec. Zd��y� tak�e nada�
telegram do Manfreda Hallerstedta, informuj�c go o powrocie.
III
Tego ranka, gdy Gunnar opuszcza� Sztokholm, przed gabinetem
Manfreda czeka�a Anita von Seebach. Przez starego Franciszka po-
Prosi�a o rozmow� z ci�gle niedomagaj�cym Manfredem.
25
24
Starszy pan prze�y� bardzo ci�k� noc i lokaj najch�tniej nie
dopu�ci�by do niego nikogo, ale ta m�oda dama zawsze potrafi�a
podtrzyma� chorego na duchu, wi�c d�ugo si� nie waha�.
Pan Hallerstedt siedzia� za biurkiem w pozycji p�le��cej. W zasi�gu
r�ki mia� aparat telefoniczny, gdy� pod nieobecno�� Gunnara sam
musia� za�atwia� wiele r�nych interes�w firmy. Gdy tylko poczu� si�
lepiej, nie chcia� pozostawa� w ��ku, lecz prosi� Franciszka o usadowie-
nie go przy biurku.
S�uga zapowiedzia� wizyt� Anity.
� Wprowad� j�, Franciszku � rzek� u�miechaj�c si�. � Ona j;ik
promyk s�o�ca roz�wietli ten ponury pok�j szpitalny.
Dziewczyna uk�oni�a si� na powitanie i poca�owa�a Manfreda
w czo�o.
� Dzie� dobry, wuju! Je�eli ci przeszkadzam, powiedz mi to
otwarcie.
� Sk�d taki pomys�, moje dziecko? Siadaj mi tu zaraz, niech ci si�
przyjrz�. Jak zawsze, wygl�dasz cudownie.
U�miechn�a si� przekornie:
� Czy oczekujesz, �e odpowiem ci te� komplementem?
Kiwn�� tylko przecz�co g�ow� i rzek� cicho:
� Nie ��dam, �eby� m�wi�a nieprawd�...
� Och, wcale nie musz�, je�eli powiem, �e wygl�dasz nie jak chory,
ale jak bardzo przystojny m�czyzna. Przecie� to nie k�amstwo.
A m�wi�c powa�nie, wuju, gdybym ci�gle nie s�ysza�a wok� o twojej
chorobie, nigdy bym w ni� nie uwierzy�a.
� Moje dziecko! � westchn��. � Cierpi� na dolegliwo��, kt�ra do
ostatniej chwili udaje, �e cz�owiekowi nie szkodzi, a potem ze zdwojon�
energi� zaatakuje i uwolni nieszcz�nika od siebie raz na zawsze. Ale nie
o tym chyba chcia�a� ze mn� rozmawia�? Mo�e co� ci� dr�czy! Powiedz.
� Martwi� si� o twoje zdrowie i g��wnie dlatego tu przysz�am, ale
przy okazji musz� ci� o co� spyta�.
� No, �mia�o!
� Czy pozwolisz mi kupi� samoch�d?
Spojrza� na ni� ze zdziwieniem, ale rzek� spokojnie:
� A dlaczeg� to ja mia�bym ci pozwala� czy zakazywa�, Anito?
Jeste� ju� pe�noletnia i moja opieka si� sko�czy�a... Ale jest przecie�
26
ch�d, kt�ry kupi�em specjalnie dla kobiet, i mo�esz z niego
f0Tzysta�,'kiedy chcesz.
Skrzywi�a si�, ale zaraz zamienia�a grymas na u�miech:
__ Owszem, wuju, wiem �e taka by�a twoja wola, ale przewa�nie
. ,^zj njm mama lub Inga. Zabieraj� dzieci na zakupy do Kolonii lub
Koblencji, ja za� wola�abym wybra� si� dalej, wzd�u� Renu czy Mozeli,
, doliny Lahn, gdzie nie ma t�um�w ludzi. Nie pomy�l czasem, �e staj�
si� odludkiem, ale przychodz� chwile, gdy musz� by� sama lub, c