11

Szczegóły
Tytuł 11
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

11 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 11 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

11 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

tytu�: "Ali Baba i czterdziestu rozb�jnik�w" Z cyklu: "Ba�ni 1001 nocy" Dawno, bardzo dawno temu w pewnym mie�cie perskiej prowincji Horasanu �y�o sobie dw�ch braci, syn�w tego samego ojca i tej samej matki. Jeden z nich nazywa� si� Kasim, a drugi Ali Baba. Ojciec ich by� ju� dawno umar�, a to, co im w spadku pozostawi�, niewielk� przedstawia�o warto�� i nie stanowi�o mienia, kt�re mog�oby sta� si� ci�arem. Obaj bracia podzielili mi�dzy sob� dziedzictwo r�wno i sprawiedliwie, bez wa�ni i swar�w. Po podzieleniu ojcowizny Kasim o�eni� si� z bardzo bogat� niewiast�, kt�ra posiada�a wiele ziemi uprawnej i ogrod�w, winnic i kom�r wype�nionych wszelakim dobytkiem i cennymi towarami, kt�re i zliczy� by�o trudno. Zacz�� wi�c Kasim trudni� si� handlem i zosta� kupcem. Wkr�tce te� doszed� do wielkiego maj�tku, bo los mu sprzyja�, i zas�yn�� z bogactwa zar�wno w�r�d kupieckiego stanu, jak i w�r�d innych zamo�nych i znacznych ludzi. Jego brat Ali Baba natomiast poj�� za �on� biedn� dziewczyn�, kt�ra nie mia�a ani dirhema*, ani denara*, ani domu, ani kawa�ka gruntu. Tote� w kr�tkim czasie wyda� wszystko, co odziedziczy� po ojcu, i dosz�o do tego, �e zagnie�dzi�y si� u niego n�dza i ub�stwo wraz ze wszystkimi towarzysz�cymi im zawsze troskami i k�opotami. Ali Baba by� bezradny i nie wiedzia�, co pocz��. Nie widzia� ju� mo�liwo�ci, jak si� prze�ywi� i utrzyma� przy �yciu. A by� przecie� cz�owiekiem, kt�remu nie brakowa�o wiedzy i rozumu, �wiczony by� w naukach i obyty w �wiecie. Lamentowa� wi�c nad swoj� niedol� w mowie wi�zanej, a wypowiedziawszy wierszem gorzkie skargi, pocz�� zastanawia� si� nad swym tragicznym po�o�eniem. Dok�d od tej n�dzy uciec? Sk�d zdoby� �rodki utrzymania? Czym zarobi� na chleb powszedni? I w ko�cu tak sam do siebie powiada: - Kiedy za pieni�dze, kt�re mi jeszcze pozosta�y, kupi� siekier� i nab�d� kilka os��w, udam si� w g�r�, nar�bi� troch� drzewa, a potem zejd� zn�w w dolin� i sprzedam drwa na miejskim rynku, to na pewno tyle za to dostan�, �e moja bieda si� sko�czy i b�d� m�g� prze�ywi� rodzin�. Jak postanowi�, tak i zrobi�. Szybko zakupi� os�y i siekier�. Nazajutrz wczesnym rankiem wyruszy� w g�ry z trzema os�ami, z kt�rych ka�dy nie by� mniejszy od mu�a. Tam pozosta� przez ca�y dzie� zaj�ty �cinaniem drzewa i wi�zaniem drew w wi�zki. Kiedy za� zapad� wiecz�r, na�adowa� drwa na os�y i pod��y� z nimi do miasta. Tam drzewo spieni�y�, a z uzyskanej got�wki m�g� -ju� co� nieco� zakupi� dla siebie i rodziny. W ten spos�b pozby� si� k�opot�w, i troski ju� go nie gn�bi�y. Chwali� wi�c i wielbi� Allacha, i sp�dzi� noc z lekkim sercem, w pogodnym usposobieniu i ze spokojn� g�ow�. Kiedy zn�w nadszed� ranek, Ali Baba wybra� si� ponownie w g�ry i post�pi� tak samo jak poprzedniego dnia. I to wesz�o mu w zwyczaj. Co rano wyrusza� w g�ry, a wieczorem powraca� do miasta, udawa� si�, na bazar, aby drwa sprzeda�, a z uzyskanych pieni�dzy poczyni� zakupy na utrzymanie rodziny. Z czasem przyzwyczai� si� uwa�a� ca�y ten proceder za b�ogos�awie�stwo i stale go uprawia�. A� pewnego dnia, kiedy zn�w, przebywa� w g�rach i r�ba� drzewo, ujrza� tumany kurzu, kt�re unosi�y si�, w powietrzu i przys�ania�y wszystko jakby szarym welonem. Gdy chmura kurzu si� rozwia�a, ukaza�a si� gromada je�d�c�w podobnych do gro�nych lw�w. Byli uzbrojeni po z�by, przyodziani w b�yszcz�ce pancerze i z krzywymi szablami u boku. Ka�dy mia� w r�ku dzid�, a sajdak* z �ukiem i strza�ami przewieszony przez plecy. Ali Baba zl�k� si�. Trz�s�c si� i dr��c na ca�ym ciele, podbieg� do wysokiego drzewa, wdrapa� si� na jego wierzcho�ek i ukry� w listowiu, aby sta� si� niewidzialnym dla je�d�c�w, kt�rych wzi�� za rozb�jnik�w. Tak ukryty w koronie drzewa, bacznie przygl�da� si� nieznajomym. Wnet rozpozna�, �e naprawd� byli to zb�jcy i �otrzykowie, policzy� ich i stwierdzi�, �e by�o ich czterdziestu, a ka�dy dosiada� szlachetnego konia. Wtedy Ali Baba zl�k� si� jeszcze bardziej, a strach leg� na nim ci�kim brzemieniem. Jego cz�onki dr�a�y, �lina wysch�a mu w ustach i sam ju� nie wiedzia�, co si� z nim dzieje. Je�d�cy tymczasem zatrzymali si�, zeskoczyli z koni i zawiesili im worki z j�czmieniem na �bach. Nast�pnie ka�dy ze zb�jc�w chwyci� za torb� przytroczon� do siod�a, zdj�� j� z ko�skiego grzbietu i przewiesi� sobie przez rami�. Wszystko to dzia�o si�, gdy Ali Baba im si� przygl�da� z wierzcho�ka drzewa. Herszt zb�jc�w, kt�ry kroczy� na przedzie, podszed� do skalnej �ciany i zatrzyma� si� przed ma��, kut� z �elaza furtk�, tak zaro�ni�t� krzewami i g�ogiem, �e z daleka jej wida� nie by�o. Tote� Ali Baba, cho� by� tu ju� nieraz, nigdy jej przedtem nie dostrzeg� i nie zauwa�y�. Kiedy tak zb�jcy przed kut� z �elaza furtk� stali, herszt zawo�a�, jak m�g� tylko najg�o�niej: Sezamie, otw�rz si�! I w tym samym momencie, kiedy te s�owa wym�wi�, furtka si� otwar�a. Herszt wszed� pierwszy do �rodka, a czterdziestu zb�jc�w za nim, d�wigaj�c na plecach swoje ci�kie torby. Ali Baba nie m�g� wyj�� ze zdumienia, nie wiedz�c, co to wszystko znaczy, i pomy�la�, �e ka�da torba musi by� pe�na bitych srebrnych monet i czerwonego z�ota. I naprawd� tak by�o. �otrzykowie ci bowiem zwykli byli napada� na szerokich traktach, pl�drowa� wsie i miasteczka i zn�ca� si� nad ich mieszka�cami, aby z nich ostatni grosz wydusi�. Ka�dorazowo za� kiedy obrabowali karawan� czy spl�drowali wie�, wie�li sw�j �up w to odleg�e i dobrze ukryte miejsce, niedost�pne dla oczu innych ludzi. Ali Baba siedzia� w swojej kryj�wce na drzewie, przyczaiwszy si� nieruchomo, aby nie zdradzi� swej obecno�ci. Nie spuszcza� jednak furtki z oka i czeka�, co dalej nast�pi. Wreszcie prowadzeni przez swego herszta wszyscy zb�jcy z pustymi torbami powychodzili z jaskini jeden za drugim. Potem przytroczyli zn�w torby do siode�, tak jak mieli je przedtem, za�o�yli wierzchowcom w�dzid�a, wskoczyli na siod�a i odjechali w tym samym kierunku, sk�d przybyli. Oddalali si� powoli, a� znikli mu z oczu. Ali Baba siedzia� nieruchomo na swym drzewie i ze strachu ledwie �mia� oddycha�. Kiedy jednak zb�jcy znikli mu wreszcie z oczu, zsun�� si� z drzewa i podszed� do kutej w �elazie furtki. Tam przystan�� i przygl�daj�c si� jej pyta� siebie w duchu: "Czy te� furtka ta otworzy si� przede mn�, kiedy zawo�am jak herszt zb�jc�w: Sezamie, otw�rz si�?!" Potem podszed� ca�kiem blisko, wym�wi� te s�owa i - patrzcie - furtka si� otwar�a. Rzecz mia�a si� bowiem tak: miejsce to by�o przez z�e duchy i d�inny* zaczarowane i pot�n� moc� czarodziejsk� zakl�te. A s�owa Sezamie, otw�rz si�! by�y tajemnym zakl�ciem, aby miejsce to z mocy czarodziejskiej wyzwala� i kut� w �elazie furtk� otwiera�. Kiedy Ali Baba ujrza�, �e furtka si� otwar�a, wszed� do �rodka. Ale jak tylko przeszed� przez pr�g, furtka si� za nim zatrzasn�a. Ali Baba przerazi� si� okropnie, ale kiedy potem pomy�la�, �e zna s�owa zakl�cia Sezamie, otw�rz si�!, przera�enie go opu�ci�o i powiedzia� sobie w duchu: "Nic mnie to nie obchodzi, �e furtka si� zatrzasn�a, poniewa� znam zakl�cie, kt�rym mog� j� znowu otworzy�. Potem zrobi� kilka krok�w naprz�d, a poniewa� mniema�, �e jaskinia jest pozbawiona �wiat�a, nie m�g� si� nadziwi�, gdy ujrza� przed sob� jasn� sal� wyk�adan� marmurem z wysokimi kolumnami i wspania�ymi ozdobami na �cianach. W sali by�o nagromadzone tyle potraw i napoi, ile dusza zapragnie. Stamt�d Ali Baba przeszed� do drugiej sali, kt�ra by�a jeszcze wi�ksza i obszerniejsza od pierwszej. By�y tam przedziwne sprz�ty, wysadzane najrzadszymi kamieniami, kt�rych blask o�lepia� i kt�rych pi�kna nikt nie zdo�a opisa�. Le�a�o tam mn�stwo sztab szczerego z�ota oraz przer�nych przedmiot�w kowanych z czystego srebra. Denary i dirhemy le�a�y usypane w kupy niczym �wir czy piasek w nieprzeliczonej ilo�ci. Gdy Ali Baba po tej wspania�ej sali przez chwil� si� rozejrza�, otwar�y si� przed nim jeszcze jedne drzwi. Przez nie wszed� do trzeciej sali, kt�ra by�a jeszcze wspanialsza i pi�kniejsza od poprzednich i ca�a wype�niona po brzegi najwykwintniejszymi tkaninami ze wszystkich krain �wiata. By�y tam bele kosztownej delikatnej bawe�ny, cienkie jedwabie i wypuk�y z�otog��w. Nie by�o chyba ani jednego gatunku tkanin, kt�rego by� w tej sali nie znalaz�. Pochodzi�y one z syryjskich r�wnin i odleg�ych afryka�skich krain, z Chin i doliny Indii, z Nubii i najdalszych prowincji Hindustanu. Nast�pnie Ali Baba przeszed� jeszcze do innej sali, pe�nej drogich kamieni, kt�ra by�a najwi�ksza i najcudowniejsza ze wszystkich. Znajdowa�y si� tam l�ni�ce matowym blaskiem per�y i r�ne klejnoty, kt�rych nie mo�na by�o ogarn�� wzrokiem ani przeliczy�, opalizuj�ce hiacynty*, ciemnozielone szmaragdy, blade turkusy i r�nokolorowe topazy. Pere� le�a�y ca�e g�ry, a obok nich - przejrzyste agaty* i r�owe korale. Wreszcie Ali Baba przeszed� do jeszcze jednej sali, pe�nej zamorskich korzeni, kadzid�a i przer�nych wonno�ci. I to by�a ju� ostatnia sala. Znajdowa�y si� tam specja�y najbardziej wyszukane i najdelikatniejsze. Gorzka wo� aloesu* i mocny zapach pi�ma*` unosi�y si� w powietrzu, ambra* i cynamon roztacza�y najpi�kniejszy aromat. S�odki zapach mirry*, wody r�anej i mieszanina r�nych innych wonno�ci nape�nia�y ca�� sal�. jak drwa na opa� le�a�o wsz�dzie drogocenne drzewo sanda�owe, a zamorskie korzenie rozrzucone by�y niczym chrust, jakby nie mia�y warto�ci. Ali Baba by� widokiem tych wszystkich niezmierzonych skarb�w o�lepiony i niemal nie postrada� zmys��w, a rozum jego by� bezradny. Sta� tak przez chwil� nieruchomo, jakby odurzony i urzeczony tym cudownym widokiem. Potem podszed� bli�ej skarb�w, aby im si� dok�adniej przyjrze�. To bra� do r�ki najczarowniejsz� z pere�, to wyszukiwa� w�r�d klejnot�w najdrogocenniejszy kamie�, to odk�ada� na bok sztuk� z�otog�owiu, to zn�w ulega� pokusie i podchodzi� do b�yszcz�cego z�ota. Zbli�a� si� do delikatnych i cienkich jedwabi i wch�ania� w siebie aromaty aloesu i kadzid�a. Wreszcie powiedzia� sobie w duchu, �e gdyby zb�jcy nawet gromadzili te wszystkie skarby przez d�ugie szeregi lat, nie zdo�aliby przecie nazbiera� nawet drobnej cz�ci tego bogactwa. Skarbiec musia� ju� istnie�, zanim zb�jcy do niego trafili, i na pewno nie nabyli oni tych bogactw w uczciwy i zgodny z prawem spos�b. Tote� je�li on, Ali Baba, t� sposobno�� wykorzysta i we�mie sobie troch� z tych wszystkich nieprzeliczonych skarb�w, nie pope�ni grzechu i na pewno nie zas�u�y na nagan�. A wreszcie poniewa� skarb�w tych jest tyle, �e zb�jcy z pewno�ci� nigdy nie mogli ich porachowa�, nie zmiarkuj�, je�li co� nieco� z nich ub�dzie, i nigdy si� o tym nie dowiedz�. Pomy�lawszy tak, Ali Baba postanowi� z le��cego tam z�ota wzi�� tyle, ile b�dzie m�g� ud�wign��, i zacz�� wynosi� wory pe�ne z�otych monet; a za ka�dym razem, kiedy chcia� wej�� czy wyj��, wymawia� zakl�cie: Sezamie, otw�rz si�! i furtka si� pos�usznie otwiera�a. Kiedy za� sko�czy� wynosi� przeznaczon� do zabrania cz�� skarb�w, objuczy� nimi os�y, ukrywaj�c wory ze z�otem pod cienk� warstw� drzewa opa�owego. Po czym pogna� ci�ko objuczone zwierz�ta, a� zn�w dotar� do miasta i w weso�ym i pogodnym nastroju powr�ci� do swego domu. Kiedy Ali Baba przest�pi� pr�g domu, zamkn�� szczelnie za sob� drzwi, poniewa� obawia� si�, aby ludzie go nie podpatrzyli. Przywi�zawszy os�y w stajni i zadawszy im paszy, wzi�� jeden w�r ze z�otem, zani�s� go do �ony i rzuci� jej do st�p. Potem zszed� zn�w na d� i przyni�s� drugi. I tak nosi� jeden w�r po drugim, a� wszystkie zosta�y wniesione na pi�tro. �ona jego przypatrywa�a si� temu z coraz to wi�kszym zdumieniem. Kiedy za� dotkn�a jednego z wor�w i poczu�a twarde monety, oblicze jej poblad�o, a serce w niej zamar�o. My�la�a bowiem, �e m�� jej ca�e to z�oto ukrad�. Zawo�a�a wi�c: - Co� ty narobi�, nieszcz�sny cz�owiecze? Nie potrzeba nam nieuczciwie nabytego maj�tku i kradzionego mienia nie pragn�. Wystarczy mi to, czym Allach mnie obdarzy�. Zadowolona jestem z mego ub�stwa i sk�adam dzi�ki Allachowi za to, co mi przeznaczy�. Nie po��dam tego, co inni posiadaj�, i nie chc� tego, co mi si� nie nale�y! - Niewiasto - odpar� jej Ali Baba - miej ufno�� i poniechaj udr�ki! Daleki jestem od tego, aby r�ka moja mog�a dotkn�� niesprawiedliwego bogactwa. Te monety znalaz�em w jaskini pe�nej skarb�w. Skorzysta�em ze sposobno�ci, kt�ra mi si� nadarzy�a, wzi��em z�oto i oto je przynosz�. Potem opowiedzia� �onie ca�e zaj�cie ze zb�jcami od pocz�tku a� do ko�ca. Nie powtarzamy tu jednak jego opowiadania, aby czytelnik�w nie nu�y�. Sko�czywszy opowiada�, Ali Baba przestrzeg� sw� �on�, aby trzyma�a j�zyk za z�bami i tajemnicy nikomu nie zdradzi�a. Kiedy �ona Ali Baby wszystko to us�ysza�a, zdziwi�a si� bardzo, wszelki strach j� opu�ci�, a pot�na rado�� wype�ni�a jej serce. Ali Baba wypr�ni� wory w izbie, a kiedy ze wszystkich z�otych monet usypa� wielki kopiec, �ona, zaskoczona ich ilo�ci�, zacz�a je rachowa�. Wtedy Ali Baba rzek� do niej: - G�upia, nie zdo�asz ich przeliczy�, nawet gdyby� liczy�a je przez dwa dni. To zaj�cie bezcelowe, nie potrzebujesz tego teraz czyni�, lepiej wykopiemy d� i schowamy w nim nasz skarb, aby rzecz si� nie wyda�a i nikt naszej tajemnicy nie wykry�. A �ona Ali Baby na to: - Je�li nie chcesz, �eby z�oto by�o przeliczone, to pozw�l je przynajmniej zmierzy�, aby�my cho� mniej wi�cej wiedzieli, ile tego mamy. - R�b, co ci si� podoba - odpar� Ali Baba - ale obawiam si�, �e ludzie si� dowiedz� o tym, co si� nam przytrafi�o, a wtedy zas�ona opadnie z naszej tajemnicy i b�dziemy �a�owali, kiedy b�dzie ju� za p�no. Lecz �ona Ali Baby nie zwa�a�a na s�owa m�a i wysz�a, aby po�yczy� szaflik do mierzenia zbo�a. Nie posiada�a bowiem �adnej miary w domu, poniewa� by�a bardzo biedna. Posz�a wi�c do swojej szwagierki, �ony Kasima, i poprosi�a j� o szaflik. Ta zgodzi�a si� ch�tnie, ale id�c po szaflik powiedzia�a w duchu: "�ona Ali Baby jest przecie� bardzo uboga i w og�le nigdy nie mia�a nic do mierzenia. Sk�d�e by mog�a mie� dzisiaj jakie� ziarno, aby je tym szaflikiem mierzy�? Strasznie by�a ciekawa dowiedzie� si� wszystkiego dok�adnie. Dlatego te� wla�a na dno szaflika troch� wosku, aby co� nieco� z mierzonego ziarna do� si� przylepi�o. Potem wr�czy�a szaflik ubogiej szwagierce. Ta wzi�a szaflik, podzi�kowa�a za uprzejmo�� i wr�ci�a po�piesznie do domu. Usiad�a, aby z�oto przemierzy�, i okaza�o si�, �e by�o tego dziesi�� szaflik�w. Rado�nie podniecona, opowiedzia�a o tym m�owi, kt�ry tymczasem wykopa� g��boki d�. Do do�u wrzuci� z�oto i przyklepa� nad nim ziemi�. �ona jego za� pobieg�a, aby odnie�� szaflik szwagierce. Zostawmy teraz ich oboje i zajmijmy si� ma��onk� Kasima. Skoro tylko �ona Ali Baby j� opu�ci�a, ma��onka Kasima zajrza�a do szaflika i zauwa�y�a z�ot� monet�, kt�ra si� przylepi�a do wosku. By�a tym nies�ychanie zdziwiona, poniewa� wiedzia�a, �e Ali Baba jest ubogim cz�owiekiem, i przez chwil� siedzia�a, nie bardzo wiedz�c, co dalej pocz��. Potem przekonawszy si� jeszcze raz, �e u Ali Baby mierzono prawdziwe z�oto, zawo�a�a: - Ali Baba twierdzi, �e jest ubogi, a mierzy z�oto szaflikami! Sk�d si� wzi�o u niego takie bogactwo? W jaki spos�b doszed� do takiej ilo�ci z�ota? I zawi�� wkrad�a si� do jej serca i rozpali�a w jej duszy istny po�ar. Czeka�a wi�c na powr�t swego m�a pe�na bolesnej niecierpliwo�ci. Jej ma��onek Kasim zwyk� by� codziennie wczesnym rankiem udawa� si� do swego sklepu i pozostawa� tam a� do p�nego wieczoru, po�wi�caj�c ca�y sw�j czas sprzeda�y i kupnu oraz wszelkim interesom handlowym. Tego dnia wszak�e ma��onka nie mog�a si� go wprost doczeka�, po�erana trosk� i zazdro�ci�. Kiedy nadszed� wiecz�r i mrok ju� zapad�, Kasim zamkn�� sklep i uda� si� do domu. Skoro tylko wszed� do izby, ujrza� swoj� �on� ponuro spogl�daj�c� przed siebie, z min� wielce zafrasowan�. Oczy mia�a zap�akane, a serce pe�ne trosk. Poniewa� Kasim j� bardzo kocha�, zapyta� natychmiast: - Co ci si� sta�o, rado�ci moich oczu i skarbie mojego serca? Czym si� tak turbujesz? Czemu ronisz �zy? A ma��onka Kasima na to: - Jeste� do niczego i nie umiesz niczemu podo�a�. Och, czemu� nie wysz�am za twojego brata! On, to co innego, chocia� zas�ania si� ub�stwem, szczyci si� swoj� bied� i bo�y si�, �e nie ma �adnego maj�tku, ma jednak tyle z�ota, �e tylko jeden Allach mo�e je porachowa�, i dlatego trzeba je mierzy� szaflikami. Ty za�, kt�ry twierdzisz, �e jeste� zamo�ny i maj�tny, i kt�ry pysznisz si� swoim bogactwem, w gruncie rzeczy jeste� n�dzarzem w por�wnaniu z bratem. Liczysz swoje denary po jednemu i widocznie zadowoli�e� si� byle czym, a jemu odst�pi�e� lwi� cz�� spadku. Potem opowiedzia�a m�owi, co si� przydarzy�o jej z �on� Ali Baby, jak ta po�yczy�a od niej szaflik, a ona wyla�a na dno troch� wosku i jak z�ota moneta si� do wosku przylepi�a. Kiedy Kasim wys�ucha� jej s��w i obejrza� dok�adnie monet�, nabra� przekonania, �e jego brat musi by� bardzo bogaty. Ale Kasim si� z tego nie cieszy�, przeciwnie, wielka zazdro�� opanowa�a jego serce i powzi�� z�e zamiary wobec brata. By� bowiem z natury zawistny i podejrzliwy, nikczemny i sk�py. Sp�dzi� wi�c ow� noc wraz z �on� w ponurym nastroju, gdy� wielkie by�o ich poczucie krzywdy i gorzkie rozpami�tywanie. Nie zmru�yli oka, a sen omija� ich z daleka. Pe�ni niepokoju, nie zdrzemn�wszy si� nawet na chwil�, przele�eli ca�� noc, a� nasta� �wit i rozja�ni� �wiat dooko�a. Odm�wiwszy rann� modlitw�, Kasim uda� si� jak m�g� najwcze�niej do swego brata i wszed� niespodziewanie do jego domu. Skoro Ali Baba go ujrza�, przywita� si� z nim grzecznie i przyj�� jak najgo�cinniej. Okaza� rado�� z jego przybycia i poprosi�, aby usiad� na honorowym miejscu. Kiedy Kasim tam usiad�, tak do swego brata powiada: - Kochany bracie, dlaczego udajesz, �e jeste� ubogi i niezamo�ny, gdy tymczasem posiadasz bogactwa, kt�rych nawet ogie� zniszczy� nie mo�e? Z jakiego powodu jeste� taki sk�py i prowadzisz takie n�dzne �ycie? Posiadaj�c tak wielki maj�tek, m�g�by� o wiele wi�cej wydawa�! Bo i na c� cz�owiekowi pieni�dze, je�li ich nie u�ywa? Wiesz chyba, �e sk�pstwo nale�y do najgorszych i najszpetniejszych grzech�w i zaliczane jest do najbardziej nikczemnych i ohydnych wad! A brat jego na to: - Ach, oby to naprawd� tak by�o, jak powiadasz! Ale tak nie jest. Jestem biednym cz�owiekiem i nie posiadam innego maj�tku, jak tylko moje os�y i moj� siekier�. To, co powiedzia�e�, wydaje mi si� nader dziwne i nie mog� sobie tego w �aden spos�b wyt�umaczy�! Ale Kasim ci�gn�� dalej: - Twoje k�amstwa i udawanie teraz ci ju� na nic si� nie zdadz�. Nie dam si� nabra�, gdy� prawda o tobie wysz�a na jaw, a to, co ukrywa�e�, zosta�o ods�oni�te. - Potem pokaza� mu z�ot� monet�, kt�ra si� do wosku przylepi�a, i powiedzia�: - Oto, co znale�li�my w szafliku, kt�ry�cie od nas po�yczali. Gdyby� nie mia� tyle z�ota, to szaflik by�by wam niepotrzebny, aby nim z�oto mierzy�! Teraz dopiero Ali Baba zrozumia�, �e spad�a zas�ona i tajemnica jego ukaza�a si� w pe�nym �wietle; a to wszystko dlatego, �e jego �ona by�a tak g�upia, i� zachcia�o si� jej z�oto szaflikiem mierzy�, a on pope�ni� wielki b��d, �e na to pozwoli�. Ale czy jest na �wiecie taki rumak, kt�ry si� nigdy nie potknie? Albo czy jest taka strza�a, kt�ra nigdy nie chybi celu? U�wiadomi� wi�c sobie Ali Baba, �e omy�ki swojej nie zdo�a inaczej naprawi�, jak tylko przez wyjawienie tajemnicy, i �e obecnie jedynie s�usznym b�dzie nic ju� nie ukrywa� i brata we wszystko wtajemniczy�. Zreszt� poniewa� w jaskini by�o tego z�ota wi�cej, ni� mo�na to by�o sobie wyobrazi�, jego w�asne szcz�cie nic na tym nie ucierpi, je�li podzieli si� nim ze swym bratem i pewn� cz�� skarb�w mu odda. Ba, nie zdo�aliby zu�ytkowa� wszystkiego, gdyby nawet sto lat �yli i gdyby pokrywali z tego z�ota wszystkie codzienne wydatki. Zwa�ywszy to, opowiedzia� Ali Baba swemu bratu ca�� histori� o zb�jcach i co z nimi prze�y�, jak do jaskini ze skarbami si� dosta� i jak stamt�d zabra� mn�stwo z�ota oraz to wszystko, co mu si� spo�r�d klejnot�w i tkanin najbardziej podoba�o. Opowiadanie zako�czy� s�owami: - Bracie, to, co stamt�d przywioz�em, niechaj b�dzie zar�wno moje, jak i twoje. Podzielimy wszystko sprawiedliwie. Je�li jednak chcesz mie� jeszcze wi�cej, to i to ci przywioz�, gdy� posiadam klucz do jaskini ze skarbami, kt�ry pozwala mi tam wchodzi� i wychodzi� do woli, a nikt nie mo�e mi w tym przeszkodzi� ani tego zabroni�. - Taki podzia� mi si� nie podoba - odpar� Kasim. - ��dam, aby� mi wskaza� drog� do skarbca i wyjawi� tajemnic�, jak mo�na go otworzy�. Obudzi�e� bowiem we mnie ��dz� tych skarb�w. Musz� je koniecznie zobaczy�, musz� tam wej��, jak ty wszed�e�, i wzi�� sobie stamt�d tyle, ile ty wzi��e�. �yczeniem moim jest p�j�� i przekona� si�, co tam jest, abym i ja m�g� wybra� wszystko, co mi si� spodoba. Je�li tego mojego �yczenia nie spe�nisz, zaskar�� ci� przed wielkorz�dc� prowincji i wyjawi� mu twoj� tajemnic�, a wtedy spotka ci� co�, co na pewno nie p�jdzie ci w smak. Kiedy Ali Baba us�ysza� te s�owa z ust brata, powiedzia� do niego tak: - Dlaczego grozisz mi wielkorz�dc�? Nie chc� ci przecie� niczego odm�wi�, ch�tnie opowiem wszystko, o czym b�dziesz chcia� wiedzie�. Pocz�tkowo waha�em si� tak uczyni� tylko dlatego, �e obawia�em si�, i�by zb�jcy czego� z�ego ci nie uczynili. Je�li za� sam chcesz wej�� do jaskini ze skarbami, nie przyniesie mi to ani strat, ani korzy�ci. Mo�esz sobie wzi�� stamt�d, co ci si� spodoba! Bo cho�by� nie wiem ile stamt�d przyd�wiga� i tak nie zabierzesz wszystkiego, co tam jest, a to, co b�dziesz musia� pozostawi�, wielokrotnie przewy�szy to, co zabierzesz. Nast�pnie Ali Baba dok�adnie opisa� swemu bratu drog� prowadz�c� w g�ry i miejsce, gdzie znajdowa�a si� jaskinia ze skarbami, a w ko�cu nauczy� go zakl�cia Sezamie, otw�rz si�. Potem za� doda�: - Zapami�taj sobie dobrze te s�owa i uwa�aj, aby� ich nie zapomnia�! Gdy� inaczej b�d� si� musia� martwi� o ciebie, bo zb�jcy s� m�ciwi i ca�e przedsi�wzi�cie mo�e si� smutno sko�czy�. Kiedy Kasim dowiedzia� si�, gdzie si� znajduje jaskinia ze skarbami i jaka droga do niej prowadzi, oraz nauczy� si� na pami�� s��w zakl�cia, po�egna� si� weso�o z bratem. Niepomny wszak�e jego przestr�g i rad, z rozpromienion� twarz�, z kt�rej bi�a rado��, wr�ci� do domu i opowiedzia� swej ma��once, co mu si� z Ali Bab� przydarzy�o. Opowiadanie swoje zako�czy� s�owami: - Jutro wczesnym rankiem, je�li Allach pozwoli, wyrusz� w g�ry i wr�c� do ciebie z o wiele wi�ksz� ilo�ci� z�ota ni� ta, jak� m�j brat do swego domu przywi�z�. Twoje zarzuty bardzo mnie bowiem dotkn�y i zasmuci�y i chcia�bym co� uczyni�, aby zas�u�y� na twoje uznanie. Nast�pnie przyszykowa� do drogi dziesi�� mu��w i umocowa� na grzbiecie ka�dego z nich po dwie puste skrzynie. Ponadto okulbaczy� jeszcze ka�dego mu�a jucznym siod�em z przynale�nymi trokami. Po czym sp�dzi� noc pe�en radosnych nadziei, i� nast�pnego dnia uda si� do jaskini i wzbogaci si� wszystkimi skarbami i klejnotami, jakie tam b�d�, nie dziel�c si� wcale z bratem. Skoro nasta� �wit i s�o�ce wzesz�o, Kasim wyprowadzi� swoje przyszykowane do drogi mu�y i pogna� je w stron� g�r. Kiedy ju� tam przyby�, kierowa� si� wskaz�wkami, kt�re brat mu da�, aby odnale�� kut� w �elazie furtk�. Szuka�, szuka�, a� nagle w�r�d krzew�w i g�og�w ujrza� j� przed sob� w �cianie skalnej. Jak tylko j� zobaczy�, zawo�a�: - Sezamie, otw�rz si�! I patrzcie, furtka rozwar�a si� przed nim i zdumiony Kasim wbieg� po�piesznie do jaskini trawiony nienasycon� ��dz�, aby skarby zabra�. Kiedy tylko przekroczy� pr�g skarbca, furtka zatrzasn�a si� za nim jak zwykle. Kasim wszed� do pierwszej sali, stamt�d do drugiej i do trzeciej i tak w�drowa� z sali do sali, a� zlustrowa� wszystko. Cudami kt�re widzia�, by� jakby urzeczony i nie m�g� nasyci� wzroku kosztowno�ciami, na kt�re patrzy�. Nie posiada� si� z rado�ci i najch�tniej zabra�by wszystkie skarby ze sob�. Kiedy tak szed� raz na prawo, raz na lewo i przez chwil� namy�la� si�, kt�re z tych wszystkich bogactw sobie przyw�aszczy�, zdecydowa� si� na samo z�oto. Wzi�� wi�c worek ze z�otem na plecy i zani�s� go do furtki, po czym chcia� wypowiedzie� s�owa zakl�cia, aby j� otworzy�, to znaczy: Sezamie, otw�rz si�!, ale s�owa te nie przychodzi�y mu na j�zyk, gdy� wypad�y ca�kiem z pami�ci. Usiad� na ziemi, aby zastanowi� si� i przypomnie� je sobie. Lecz s�owa nie wraca�y i nie m�g� ich w my�li odtworzy�, gdy� wywietrza�y mu ca�kowicie z g�owy. Wo�a� wi�c: "J�czmieniu, otw�rz si�!" Ale furtka si� nie otwiera�a. Potem krzycza�: "Pszenico, otw�rz si�!" Ale furtka ani drgn�a. Nast�pnie wrzeszcza� coraz g�o�niej: "Fasolo, otw�rz si�!" Ale furtka pozosta�a szczelnie zamkni�ta, tak jak by�a. I tak wymienia� po kolei jedno ziarno po drugim, a� w ko�cu wyliczy� wszystkie nazwy zb�, jedynie o sezamie*` zapomnia�. Kiedy si� w ko�cu upewni�, �e wyliczanie nazw wszystkich zb� i ro�lin nic mu ju� nie pomo�e, zrzuci� w�r ze z�otem z ramion i znowu zacz�� si� namy�la�, co to mog�o by� za ziarno, kt�rego nazw� mu brat poda�, ale ci�gle nic mu, na my�l nie przychodzi�o. I tak pozostawa� przez d�u�szy czas pogr��ony w niepokoju i strachu. Ale nic nie pomaga�o, nie m�g� sobie owego s�owa przypomnie�. Potem zacz�� odczuwa� wielki frasunek, bole�� i skruch� z powodu tego, co uczyni�, ale dopiero wtedy, kiedy by�o za p�no. Powiedzia� wi�c: - Dlaczego nie zadowoli�em si� tym, co brat mi ofiarowywa�? Dlaczego da�em si� porwa� ��dzy z�ota, kt�ra doprowadzi mnie teraz do zguby? Przy tym bi� si� ci�gle po twarzy, szarpa� brod�, rwa� na sobie szaty, sypa� proch na g�ow� i wylewa� potoki �ez. To krzycza� i lamentowa�, jak m�g� najg�o�niej, to zn�w p�aka� pogr��ony w cichym b�lu. Godziny, kt�re sp�dza� w tej m�ce, strasznie mu si� d�u�y�y, a kiedy czas mija�, ka�da minuta wydawa�a mu si� wieczno�ci�. Im d�u�ej przebywa� w jaskini, tym l�k i przera�enie przybiera�y na sile, a� wreszcie zw�tpi� o ratunku i powiedzia�: - Musz� niechybnie zgin��, nie ma drogi, kt�ra by mnie zdo�a�a wywie�� z tego zamkni�tego szczelnie wi�zienia. Zostawmy teraz Kasima i powr��my do zb�jc�w. Spotkali oni tymczasem bogat� karawan�, w kt�rej znajdowali si� kupcy z towarami. Zb�jcy spl�drowali j� i zdobyli wielki �up. Po czym udali si� do jaskini ze skarbami, aby tam swoj� zdobycz ukry�, jak by�o to w ich zwyczaju. Skoro jednak do niej si� zbli�yli, spostrzegli mu�y objuczone skrzyniami. Wzbudzi�o to w nich podejrzenie i ca�a rzecz wyda�a im si� zagadkowa, wpadli wi�c na nie z wielkim krzykiem. Przera�one mu�y uciek�y i rozproszy�y si� w g�rach, zb�jcy za� dali im spok�j, zatrzymali swoje konie, zeskoczyli z siode� i wyci�gn�li z pochew szable, aby m�c obroni� si� przed w�a�cicielami mu��w, podejrzewaj�c, �e mo�e ich by� bardzo wielu. Poniewa� jednak przed jaskini� ze skarbami nikogo nie widzieli, podeszli do furtki. Kiedy Kasim pos�ysza� t�tent koni i g�osy ludzkie, zacz�� si� im przys�uchiwa� i wkr�tce ju� nie w�tpi�, �e s� to zb�jcy, o kt�rych brat mu opowiada�. Nie traci� jednak nadziei, �e uda mu si� unikn��, i z zamiarem, aby natychmiast rzuci� si� do ucieczki, skoro si� tylko furtka otworzy, ukry� si� tu� za ni�, w ka�dej chwili got�w do skoku. Herszt zb�jc�w wyst�pi� naprz�d i zawo�a�: - Sezamie, otw�rz si�! Kiedy furtka si� otworzy�a, Kasim wyskoczy� przez ni�, aby wymkn�� si� nieszcz�ciu i szuka� ratunku. Ale wyskakuj�c zderzy� si� z hersztem zb�jc�w i z rozmachu przewr�ci� go na ziemi�. Po czym zacz�� ucieka� co si� w nogach, roztr�caj�c zb�jnik�w. Min�� pierwszego, drugiego i trzeciego, ale by�o ich przecie� czterdziestu i nie mog�o mu si� uda� uciec od wszystkich. Jeden ze zb�jc�w zast�pi� mu drog� i przebi� go dzid�, a� ostrze jej wysz�o mu przez plecy, I tu Kasim znalaz� sw� �mier�. Taka bowiem by�a kara dla cz�owieka, kt�rego opanuje ��dza z�ota i kt�ry �ywi z�e zamiary wobec w�asnego brata! Kiedy potem zb�jcy wkroczyli do jaskini i zauwa�yli, co zosta�o stamt�d zabrane, rozw�cieczyli si� okrutnie i mniemali, �e zabity Kasim jest tym, kt�ry zrabowa� wszystko, co z ich skarb�w brakowa�o. Nie mogli jednak zrozumie�, w jaki spos�b zdo�a� dotrze� do tego nieznanego, odleg�ego i ukrytego przed okiem ludzkim miejsca oraz sk�d dowiedzia� si� o tajemnicy, jak otworzy� furtk�, gdy� nikt pr�cz Allacha o tym nie wiedzia�. Kiedy wi�c ujrzeli le��cego bez �ycia, ucieszyli si� i wnet uspokoili, mniemaj�c, �e teraz nikt ju� nie przyjdzie, aby si� do ich skarbca dobra�. M�wili wi�c: "Chwa�a Allachowi, kt�ry obroni� nas od tego n�dznika!" �eby wszak�e innych widokiem surowej kary przestrzec i odstraszy�, rozr�bali zw�oki na cztery cz�ci i umie�cili je tu� za furtk� jako przestrog� dla ka�dego, kto odwa�y�by si� do wn�trza wedrze�. Nast�pnie wyszli z jaskini, a furtka zamkn�a si� i wygl�da�a tak jak przedtem. Zb�jcy za� dosiedli koni i pocwa�owali w swoj� drog�. I my ich opu��my i powr��my do ma��onki Kasima. Przesiedzia�a ona ca�y dzie� w domu i czeka�a niecierpliwie na powr�t m�a, pe�na nadziei, �e osi�gnie on sw�j cel, a ona posi�dzie upragnione dobra. Kiedy wszak�e zapad� ju� wiecz�r, a m�� ci�gle nie wraca�, zacz�a si� niepokoi� i posz�a do Ali Baby. Opowiedzia�a mu, i� jej m�� rano wyruszy� w g�ry i do tej godziny jeszcze stamt�d nie powr�ci�. Przeto obawia si�, �e m�g� natrafi� na jak�� przeszkod� albo mu si� jakie� nieszcz�cie wydarzy�o. Ali Baba uspokoi� j�, m�wi�c: - Nie turbuj si�, je�li tw�j m�� do tej pory nie powr�ci�, to na pewno ma po temu swoje powody. Wydaje mi si�, �e umy�lnie zwleka, aby nie przyby� ze skarbami za dnia do miasta. By� mo�e woli powr�ci� noc�, aby przedsi�wzi�cie jego zosta�o w tajemnicy. Zapewne potrwa to ju� nied�ugo, a potem ujrzysz go przybywaj�cego ze z�otem do ciebie. Kiedy mi doniesiono, i� Kasim zamierza wyruszy� w g�ry, postanowi�em tego dnia tam si� nie udawa�, jak codziennie to czyni�, aby mu moj� obecno�ci� nie przeszkadza� oraz aby nie my�la�, �e go �ledz�. Oby Allach usun�� mu z drogi wszelkie trudno�ci i doprowadzi� spraw� do szcz�liwego zako�czenia! Ty za� wracaj do domu i nie obawiaj si� niczego! je�li Allach zechce, to wszystko obr�ci si� ku dobremu, wtedy zobaczysz, jak m�� tw�j powr�ci ca�y i zdrowy i ob�adowany bogatym �upem! �ona Kasima posz�a wi�c do domu, ale spokoju i tak nie zazna�a. Usiad�a zafrasowana z sercem przepe�nionym tysi�cem trosk z powodu m�a, kt�ry ci�gle nie wraca�. Coraz czarniejsze my�li i jak najgorsze przeczucia j� napastowa�y. S�o�ce zasz�o, �ciemni�o si� zupe�nie, a Kasima jak nie by�o, tak nie by�o. Kiedy jednak min�y ju� dwie trzecie nocy i ci�gle si� go doczeka� nie mog�a, nadzieja j� opu�ci�a i zacz�a p�aka� i lamentowa�. Powstrzymywa�a si� jednak od g�o�nych okrzyk�w rozpaczy, jakie kobiety zwyk�y w takich wypadkach wydawa�, l�ka�a si� bowiem, aby s�siedzi jej nie us�yszeli i nie zapytali o przyczyn� p�aczu. I tak sp�dzi�a, czuwaj�c i narzekaj�c, w niepokoju, smutku i trosce, w strachu i frasunku bardzo niedobr� noc. Kiedy jednak spostrzeg�a �e ju� �wita, pobieg�a natychmiast do Ali Baby i oznajmi�a mu, �e jego brat nie powr�ci�. Gdy to m�wi�a, �zy rozpaczy p�yn�y strumieniami z jej oczu z powodu niewypowiedzianie wielkiej bole�ci. Us�yszawszy jej s�owa Ali Baba rzek�: - Teraz i ja jestem pe�en obaw. Udam si� wi�c sam w owo miejsce, aby zbada�, co si� sta�o z mym bratem, i oznajmi� ci ca�� prawd� o jego losie. Niech Allach opiekuje si� sprawiedliwymi, a na wrog�w naszych sprowadzi nieszcz�cia i udr�ki! Po czym przyszykowa� do drogi swoje os�y, wzi�� siekier� i wyruszy� w g�ry, jak zwyk� by� to codziennie czyni�. Kiedy jednak zbli�y� si� do furtki w skale i nie zobaczy� tam mu��w Kasima, a jedynie �lady krwi, nadzieja go opu�ci�a i by� przekonany o �mierci brata. Podszed� do furtki pe�en obaw i spodziewaj�c si� najgorszego. Zaledwie zawo�a�: Sezamie, otw�rz si�!, a ju� furtka si� otwar�a i Ali Baba ujrza� zw�oki Kasima por�bane na cztery cz�ci. Na ten straszny widok przeszed� go zimny dreszcz, z�by zacz�y mu szcz�ka�, a wargi drga� z przera�enia. Ma�o brakowa�o, aby ze strachu nie zemdla�. �mier� brata nape�ni�a bole�ci� jego serce. Poczu� nieukojony �al i tak powiedzia� do siebie: - Nikt nie zdo�a uj�� swemu losowi i co komu jest przeznaczone, musi si� spe�ni�. Potem jednak zmiarkowa�, �e p�acz i pr�ne �ale nic nie pomog� i najlepiej b�dzie skupi� si�, aby powzi�� w�a�ciwy plan i niez�omne postanowienie. Uzna� za sw�j pierwszy obowi�zek zw�oki brata owin�� w ca�un i pogrzeba�. Zebra� wi�c wszystkie cz�ci po�wiartowanego cia�a, w�adowa� je na os�a i przykry� kosztownymi tkaninami ze skarbca. Po czym za�adowa� jeszcze nieco z pozosta�ych klejnot�w, wybieraj�c mniej ci�kie, a najbardziej warto�ciowe. W ko�cu uzupe�ni� brzemi� swoich os��w drzewem opa�owym. Potem odczeka� d�u�sz� chwil�, a� zacz�� zapada� zmierzch. Kiedy �ciemni�o si� zupe�nie, pod��y� do miasta i wkroczy� do niego bardziej zmartwiony ni� matka, kt�ra utraci�a ukochane dziecko, bezradny, co ma zrobi� z trupem i w og�le co pocz��. I tak pogr��ony w morzu dr�cz�cych go my�li pogna� swoje os�y, a� zatrzyma� si� przed domem brata i zapuka� do bramy. Otwar�a mu czarna abisy�ska niewolnica, kt�ra tam s�u�y�a. Uchodzi�a ona za jedn� z najpi�kniejszych niewolnic. Bardzo m�oda, o wdzi�cznej postaci i �adnej twarzy z malowanymi rz�sami, by�a pi�kno�ci� doskona��. Ponadto posiada�a jasny umys� i bystry rozum, wznios�� szlachetno�� i wielk� odwag�. W obmy�laniu sposob�w i forteli przewy�sza�a najbardziej do�wiadczonego i najm�drzejszego m�czyzn�. W jej r�kach spoczywa�o prowadzenie ca�ego domu. Kiedy Ali Baba wszed� na podw�rze, powiedzia� do niej: - Teraz powinna� pokaza�, co umiesz, Mard�ano! Potrzebujemy twojej pomocy w wa�nej sprawie, kt�r� wyt�umacz� ci w obecno�ci twojej pani. Wejd� ze mn� do domu, abym m�g� ci wszystko opowiedzie�. Nast�pnie pozostawi� os�y na podw�rzu, poszed� do swojej szwagierki, a Mard�ana posz�a za nim, strapiona i zaniepokojona tym, co od niego us�ysza�a. Kiedy �ona Kasima go ujrza�a, krzykn�a: - C� nam przynosisz, Ali Babo, dobre czy z�e nowiny? Czy natrafi�e� na �lad mego m�a, czy mia�e� o nim jak�� wiadomo��? M�w pr�dko, aby mnie uspokoi� i ugasi� ogie� trawi�cy moje serce. Kiedy jednak Ali Baba zwleka� z odpowiedzi�, �ona Kasima wnet zrozumia�a smutn� prawd�. Zacz�a wi�c wyrzeka� i lamentowa�, a on do niej tak powiada: - Powstrzymaj si� od krzyku i ucisz sw�j g�os, aby ludzie o naszym nieszcz�ciu si� nie dowiedzieli i by� nie sprowadzi�a jeszcze wi�kszej biedy. Potem opowiedzia� jej, co si� sta�o i co prze�y�, kiedy znalaz� cia�o swego brata por�bane na cztery cz�ci, zawieszone za furtk� skarbca. - Pomy�l o tym - ci�gn�� dalej - �e ca�e mienie i �ycie nasze i naszych najbli�szych s� darami Allacha! Szcz�cie i nieszcz�cie s� nam z g�ry przeznaczone. �a�oba nie wskrzesi umar�ego i nie uchroni nas od trosk. Dlatego twoim obowi�zkiem jest wytrwa�, a nagrod� za wytrwa�o�� b�dzie szcz�cie i zbawienie. Obecnie za� przyjm moj� s�uszn� i sprawiedliw� propozycj�: o�eni� si� z tob� i pojm� ci� za �on�. Ma��onka moja tym si� nie zmartwi, gdy� jest rozs�dna i pos�uszna mi w my�lach i czynach, nabo�na i bogobojna. Utworzymy wszyscy jedn� rodzin�, a dzi�ki Allachowi mamy przecie do�� pieni�dzy i maj�tku, by�my nie potrzebowali m�czy� si� i dr�czy�, ci�ko pracuj�c na utrzymanie. Kiedy �ona Kasima us�ysza�a s�owa Ali Baby, smutek i bole�� jej nieco si� ukoi�y. Przesta�a p�aka�, otar�a �zy i powiedzia�a: - B�d� ci oddan� �on� i pos�uszn� s�u�ebnic�. Wszystkiemu, co uznasz za s�uszne, ch�tnie si� podporz�dkuj�. Ale co mamy teraz zrobi� ze zw�okami twego brata? Ali Baba odpowiedzia�: - Spraw� nieboszczyka powierzam twej niewolnicy, Mard�anie, wiesz przecie, jak jej rozum jest wielki i m�dro�� doskona�a, jak umie wszystko przewidzie� i potrafi wynale�� najlepsze sposoby i fortele! Powiedziawszy to po�egna� si� z ni� i odszed�. Kiedy Mard�ana ujrza�a po�wiartowane zw�oki swego pana, domy�li�a si�, z jakiego powodu si� to wszystko sta�o, i zacz�a uspokaja� swoj� pani�: - Nie turbuj si� i b�d� spokojna! Zajm� si� wszystkim i wszystko tak urz�dz�, �e powr�ci do nas spok�j, a nasza tajemnica nie zostanie wykryta. Powiedziawszy to, uda�a si� do korzennego kupca, kt�ry mieszka� przy tej samej ulicy. By� to cz�owiek do�� leciwy, s�awny z kunsztu lekarskiego i warzenia lek�w, o kt�rym wiedziano, �e ma wielkie do�wiadczenie w przyrz�dzaniu ma�ci i �e zna wszelkie zio�a. Mard�ana poprosi�a go o ma��, jak� stosuje si� zwykle przy ci�kich chorobach, a kiedy starzec zapyta�: - Kto w waszym domu tej ma�ci potrzebuje? - m�dra niewolnica odpowiedzia�a: - M�j pan Kasim uleg� ci�kiej chorobie, kt�ra powali�a go na �o�e bole�ci, tak �e koniec jego jest bliski. Kupiec da� jej ma�� ze s�owami: - Niech Allach przy pomocy tej ma�ci go uleczy! Mard�ana wzi�a lekarstwo, zap�aci�a i powr�ci�a do domu. Na drugi dzie� posz�a znowu do tego� kupca i poprosi�a o lekarstwo, kt�re stosuje si� tylko w�wczas, kiedy nie ma ju� �adnej nadziei, a gdy ten j� zapyta�, czy wczorajsza ma�� nic nie pomog�a, odpowiedzia�a: - Nie, na Allacha! M�j pan jest konaj�cy i walczy ze �mierci�, a pani moja zacz�a ju� go nawet op�akiwa� i wszcz�a lament �a�obny. Kupiec da� Mard�anie lekarstwo, a ta wzi�wszy je od niego, zap�aci�a ��dan� cen� i odesz�a. Tym razem atoli uda�a si� prosto do Ali Baby, opowiedzia�a mu, jaki fortel wymy�li�a, i poradzi�a, aby teraz cz�sto do domu swego brata zachodzi�, okazuj�c przy tym jak najg�o�niej smutek i bole��. Ali Baba us�ucha� jej rady, a kiedy s�siedzi ujrzeli, jak wchodzi� i wychodzi� z domu brata z wyrazem smutku na twarzy, pytali go, jaka mo�e by� tego przyczyna. Wtedy Ali Baba opowiedzia� im o chorobie brata i jego wielkich cierpieniach. Wie�� rozesz�a si� wkr�tce po mie�cie i ludzie zacz�li o tym m�wi�. Nazajutrz rano, skoro �wit, Mard�ana wysz�a z domu i id�c ulicami miasta dosz�a do szewca trudni�cego si� �ataniem starego obuwia, imieniem Mustafa. By� to stary cz�owiek z wielk� g�ow�, kr�tkim tu�owiem, d�ug� brod� i zwisaj�cymi w�sami. Zwyk� by� zawsze wcze�nie sw�j sklepik otwiera�, najpierwszy na ca�ym bazarze, a ludzie wiedzieli o tym, �e ma takie przyzwyczajenie. Do niego wi�c posz�a m�dra niewolnica, powita�a go z wyszukan� uprzejmo�ci� i po�o�y�a mu z�ot� monet� na d�oni. Kiedy Mustafa zobaczy� b�yszcz�cy pieni�dz, popatrzy� przez chwil� na swoj� d�o� i powiedzia�: - To b�ogos�awiony pocz�tek! - A poniewa� zmiarkowa�, �e Mard�ana czego� od niego potrzebuje, doda�: - Wyjaw mi swoje �yczenie, o pani w�r�d niewolnic, abym m�g� je spe�ni�. - Szejku* Mustafo - odpar�a Mard�ana - we� dratw� i szyd�o, umyj r�ce, w�� sanda�y i pozw�l, �e ci zawi��� oczy. A potem chod� ze mn�, aby spe�ni� dobry uczynek, za co otrzymasz doczesn� i niebiesk� nagrod�, nie ponosz�c �adnego szwanku! Szewc na to: - Je�li ��dasz ode mnie czego�, co zgodne jest z wol� Allacha i jego proroka, ch�tnie to uczyni� i niczego ci nie odm�wi�, je�li to jednak zbrodnia lub przest�pstwo czy te� jaki� krzywdz�cy lub grzeszny post�pek, to woli twojej nie spe�ni�. Wtedy szukaj sobie kogo innego, aby tej zbrodni dokona�. - Nie, na Allacha! - zawo�a�a m�dra niewolnica. - To, o co ci� prosz�, nale�y do najbardziej zbo�nych i dozwolonych rzeczy, nie potrzebujesz si� niczego obawia�. Wypowiadaj�c te s�owa, wcisn�a mu do r�ki drug� z�ot� monet�, a kiedy szewc j� zoczy�, zaniem�wi� i przesta� si� opiera�. Skoczy� na r�wne nogi i powiedzia� do Mard�any: - Jestem do twoich us�ug, spe�ni� wszystko, czego tylko za��dasz. Nast�pnie zamkn�� drzwi od sklepiku i wzi�� ze sob� dratw�, szyd�o i inne przybory do szycia, Mard�ana za� mia�a ju� przygotowan� opask�, wyci�gn�a j� teraz szybko i zawi�za�a oczy Mustafie, tak jak by�o to mi�dzy nimi um�wione, aby nie m�g� rozpozna� miejsca, do kt�rego go zaprowadz�. Potem wzi�a szewca za r�k� i powiod�a za sob�, a on szed� za ni� przez ulice i zau�ki. Wygl�da� na �lepca, kt�ry nie wie, dok�d go prowadz�. I tak szli oboje skr�caj�c to w prawo, to w lewo. Mard�ana umy�lnie kluczy�a, aby nie wiedzia�, dok�d id�. W ten spos�b, doszli do domu nieboszczyka Kasima. Tam zapuka�a cichutko do bramy i natychmiast jej otworzono. Wprowadzi�a Szejka Mustaf� do domu i uda�a si� z nim do komnaty, w kt�rej le�a�y zw�oki jej pana. Skoro tylko stan�li, odwi�za�a Mustafie opask� z oczu. Kiedy ten otworzy� oczy i przekona� si�, �e jest w nieznajomym miejscu i na domiar z�ego przed zw�okami po�wiartowanego cz�owieka, przerazi� si� wielce i brzuch zacz�� mu si� trz��� ze strachu. Ale Mard�ana go uspokaja�a: - Nie l�kaj si�, nie doznasz �adnej krzywdy. ��daj� tylko od ciebie, a�eby� cz�ci tego po�wiartowanego cz�owieka mocno ze sob� zeszy�, tak aby stanowi� zn�w jedn� ca�o��. Powiedziawszy te s�owa, wr�czy�a mu trzeci� z�ot� monet�. Mustafa wzi�� j�, schowa� do sakiewki zawieszonej na szyi i powiedzia� sam do siebie: - Teraz trzeba si� wzi�� w gar�� i powzi�� w�a�ciwe postanowienie. Jestem w miejscu, kt�rego nie znam, i w�r�d ludzi, o kt�rych nie wiem, jakie maj� zamiary; je�li zrobi� im na przek�r, to na pewno wyrz�dz� mi krzywd�. Nie pozostaje wi�c nic innego, jak zgodzi� si� na to, czego ode mnie chc�. W ka�dym razie nie jestem winien krwi tego zamordowanego cz�owieka, a sprawa ukarania jego morderc�w nale�y do Allacha. No i wreszcie nie jest przecie grzechem zszy� po�wiartowane zw�oki. Chyba z tego powodu nie obarcz� si� win� i kara nie powinna mnie spotka�. Usiad� wi�c i zacz�� starannie zeszywa� cz�ci zamordowanego. Przy tym uda�o mu si� tak je ze sob� spoi�, i� tworzy�y zn�w jedno ca�kowite cia�o. Skoro z t� robot� si� upora� i zadanie swoje spe�ni�, Mard�ana na�o�y�a mu zn�w opask� na oczy, wzi�a za r�k� i wyprowadzi�a z domu. Potem sz�a z nim z ulicy na ulic�, skr�ca�a to w ten zau�ek, to w inny i zaprowadzi�a go z powrotem do jego sklepiku, zanim ludzie z dom�w swoich powychodzili, tak �e nikt nie m�g� tego zauwa�y�. Kiedy przyszli przed sklepik, Mard�ana zdj�a mu opask� z oczu i powiedzia�a: - Strze� tajemnicy! I uwa�aj, aby� nic nikomu o tym nie powiedzia�, co� widzia�! W og�le trzymaj j�zyk za z�bami, gdy� mo�e ci si� przytrafi� co�, co nie b�dzie ci w smak. Po czym da�a mu czwart� z�ot� monet�, po�egna�a si� z nim i odesz�a. Kiedy wr�ci�a do domu, przynios�a ciep�ej wody i myd�a, usiad�a i obmy�a zw�oki swego pana, tak �eby nie wida� by�o �lad�w krwi. Potem ubra�a go w pi�kne szaty i po�o�y�a na po�cieli. Uporawszy si� z tym wszystkim, pos�a�a po Ali Bab� i jego �on�. Kiedy przyszli, opowiedzia�a im o tym, co uczyni�a, i zako�czy�a s�owami: - Rozg�o�cie teraz wsz�dzie o �mierci mojego pana Kasima i zawiadomcie o tym wszystkich! W tej samej chwili obecne kobiety zacz�y p�aka� i zawodzi�, zaintonowa�y �a�obne pienia i g�o�ny lament, bi�y si� po policzkach i tak wrzeszcza�y, �e a� s�siedzi us�yszeli. Zeszli si� wi�c przyjaciele, aby wzi�� udzia� w �a�obie. P�acz si� wzmaga�, skargi robi�y si� coraz gro�niejsze, zawodzenie sta�o si� powszechne i lamentom nie by�o ko�ca. Wie�� o �mierci Kasima rozesz�a si� po ca�ym mie�cie, przyjaciele s�awili jego imi�, a wrogowie okazywali z�o�liw� rado��. Po pewnym czasie przybyli obmywacze zw�ok, aby czyni� sw� powinno�� zgodnie z obyczajem, ale Mard�ana powiedzia�a, �e zw�oki ju� s� obmyte, namaszczone i przykryte ca�unem, po czym zap�aci�a im wi�cej ni� to, co zwykli byli bra� za oddanie ostatniej pos�ugi. Obmywacze zw�ok odeszli w pogodnym nastroju i chocia� nie rozumieli przyczyny tej hojno�ci, nie pytali o nic. Sprowadzono potem nosze, zniesiono trupa na d�, u�o�ono go na noszach i odprowadzono na cmentarz, mieszka�cy miasta szli w orszaku �a�obnym, Mard�ana za� i pozosta�e kobiety oraz p�aczki pod��a�y za nimi, p�acz�c g�o�no i zawodz�c. Wreszcie orszak �a�obny doszed� do miejsca spoczynku. Tam wykopano mogi�� i pochowano Kasima, niech mi�osierdzie Allacha z nim pozostanie na wieki! Potem ludzie powr�cili do miasta, rozeszli si� i ka�dy poszed� do swoich spraw. W ten spos�b nikt nie dowiedzia� si� prawdy o �mierci Kasima, wszyscy my�leli, �e umar� w spos�b naturalny. Kiedy min�� ustanowiony prawem okres �a�oby, Ali Baba poj�� za �on� wdow� po swoim bracie; spisa� akt �lubu i wyprawi� wesele. Ludzie chwalili jego uczynek, gdy� przypisywali go wielkiej mi�o�ci do zmar�ego. Nast�pnie Ali Baba przeni�s� si� do domu wdowy po Kasimie i zamieszka� tam wraz z ni� i swoj� pierwsz� �on�. Tam r�wnie� przeni�s� ca�e bogactwo, kt�re zabra� z jaskini, po czym j�� rozmy�la�, co zrobi� ze sklepem pozostawionym przez brata. Ali Baba mia� syna, kt�ry liczy� w�wczas dwana�cie lat. Syn ten by� w terminie u bogatego kupca, gdzie uczy� si� sztuki kupieckiej. Poniewa� ojciec potrzebowa� teraz kogo� do pilnowania sklepu, odebra� syna z terminu, odda� mu ca�e mienie i towary pozosta�e po stryju i obieca�, �e go o�eni, je�li przekona si�, �e jego post�pki b�d� dobre i przynios� mu powodzenie, a droga �ycia b�dzie sprawiedliwa i pe�na cn�t. Pozostawmy go teraz i wr��my znowu do zb�jc�w, kt�rzy po pewnym czasie powr�cili do jaskini ze skarbami, a nie znalaz�szy po�wiartowanych zw�ok Kasima, zmiarkowali, �e istniej� jeszcze jacy� inni wrogowie, �e nieboszczyk musia� mie� towarzyszy oraz �e ich tajemnica ju� si� w�r�d ludzi rozesz�a. My�li te ci��y�y im bardzo odczuwali przykry niepok�j. Potem zacz�li bada�, co im zabrano ze skarbca, i zauwa�yli, �e brakowa�o sporo, To rozgniewa�o ich jeszcze bardziej, a herszt tak do nich powiada: - Hej, d�ygici*, zahartowani w bojach i walkach m�owie, nadesz�a pora krwawej zemsty! My�leli�my, �e tylko jeden cz�owiek otworzy� furtk� do naszego skarbca, ale teraz wiemy, �e by�o ich kilku. Nie znamy jednak ich liczby i nie wiemy, gdzie zamieszkuj�. Czy� po to mamy nara�a� si� na niebezpiecze�stwa i �ycie nasze ryzykowa�, aby ze zgromadzonych przez nas skarb�w korzystali inni, nie poni�s�szy �adnego wysi�ku ni trudu? Tego nie �cierpimy! Musimy odnale�� naszego wroga, a odnalaz�szy - pom�ci� si� krwawo. Zaiste chcia�bym go t� oto szabl� zar�ba�, cho�by mia�o to przynie�� mi zgub�. Rzek�szy to, odsapn�� chwil� i tak m�wi� dalej: - Nadszed� czas, by nie �a�owa� trudu, ale pokaza�, �e jeste�my m�ni, odwa�ni i waleczni! Rozejd�cie si� po wsiach i miasteczkach, id�cie do wielkich miast i dalekich kraj�w i starajcie si� dowiedzie�, czy jest tam jaki� ubogi, kt�ry nagle si� wzbogaci�, lub czy pochowano kogo� zamordowanego. Mo�e w ten spos�b wpadniecie na �lad naszego wroga i Allach pozwoli wam go spotka�. Potrzebujemy teraz chytrego i podst�pnego cz�owieka o wielkim m�stwie, kt�ry by to najbli�sze miasto przeszuka�. Wrogiem naszym bowiem jest na pewno jeden z jego mieszka�c�w. Jest to pewne i niew�tpliwe. Wys�any przez nas cz�owiek musi przebra� si� za kupca, wej�� niepostrze�enie do miasta i stara� si� zasi�gn�� j�zyka. Winien wsz�dzie pyta�, kto w ostatnim czasie umar� albo zosta� zabity, jakich krewnych pozostawi�, gdzie stoi jego dom i jak go pochowano. By� mo�e, �e doprowadzi nas to do celu, gdy� sprawa zab�jstwa nie mog�a przej�� niepostrze�enie. Wie�� o tym musia�a si� po mie�cie rozej��. Wielcy i mali na pewno o tym co� wiedz�. A kiedy nasz zwiadowca nieprzyjaciela zdybie albo nas powiadomi, gdzie wr�g przebywa, to wynagrodzimy go wielkimi w�r�d nas zaszczytami, a ja wynios� go wysoko ponad innych i uczyni� moim nast�pc�. Je�liby jednak zadania swego nie spe�ni� i danej obietnicy nie dotrzyma�, to uznamy go za g�upca o s�abym rozumie, kt�ry przy wykonywaniu trudnego zadania zawi�d�, po czym ukarzemy go surowo za nieudolno�� i opiesza�o��. Ba, zadamy mu nawet ha�bi�c� �mier�, gdy� nie potrzebujemy takich, kt�rym brak odwagi, a nie godzi si�, aby w naszych szeregach byli tacy, kt�rym brak rozumu. Dzielnym rozb�jnikiem mo�e by� tylko cz�owiek, kt�ry innych w wielu rzeczach prze�ciga i jest we wszelkich fortelach i podst�pach do�wiadczony. Co wy na to, waleczni towarzysze? Kt� z was si� zg�osi dobrowolnie, aby podj�� si� tego trudnego i niebezpiecznego zadania? Zb�jcy wys�uchali s��w swego herszta, przyj�li jego warunki, zaprzysi�gli je i obiecali dotrzyma�. Po czym wyst�pi� jeden z nich, drab olbrzymiego wzrostu, o pot�nych barach, i o�wiadczy�, �e wybierze si� w t� trudn� i kamienist� drog�. Zb�jcy padli mu do st�p, okazywali najwy�szy szacunek, chwalili m�stwo i waleczno�� i wynosili pod niebiosa jego postanowienie. Podzi�kowali mu za odwag� i podziwiali jego fantazj�. Herszt pouczy� go, aby zachowywa� spok�j i stanowczo�� i stosowa� wszelkie oszustwa, chytro�ci i podst�py. Wyt�umaczy� mu, jak ma si� do miasta uda� w stroju kupca, udawa� tam, �e trudni si� handlem, a potajemnie szpiegowa�. Kiedy udzieli� ju� wszystkich tych przestr�g, pozwoli� mu odej��, a zb�jcy rozproszyli si� po okolicy. �w rozb�jnik za�, kt�ry dobrowolnie si� ofiarowa� narazi� �ycie dla swoich braci, przebra� si� za kupca i w tym przebraniu po�o�y� si� spa�, aby zaraz rano wyruszy� do miasta. Kiedy noc min�a i brzask poranny si� na niebie ukaza�, przebrany zb�jca wyruszy�, ufaj�c w b�ogos�awie�stwo Allacha, prosto przed siebie, w kierunku bramy miejskiej. Szed� przez ulice i place miasta, przemierza� targowiska i zau�ki, gdy tymczasem mieszka�cy przewa�nie jeszcze spali. W ko�cu doszed� do bazaru, na kt�rym nabo�ny pielgrzym do Mekki*, had�i* Mustafa �atacz obuwia, mia� sw�j sklepik. Przebrany zb�jca zauwa�y�, �e sklepik jego jest ju� otwarty, a szewc siedzi w nim i �ata sanda�y. By�o bowiem w jego zwyczaju, jake�my ju� o tym m�wili, wcze�nie na bazar wychodzi� i najwcze�niej ze wszystkich sw�j sklepik otwiera�. Zwiadowca podszed� do niego i powita� go uprzejmie, obsypuj�c pochlebczymi s�owy: - Niech Allach b�ogos�awi twoj� pracowito�� i uwie�czy ci� wysokimi zaszczytami! Jeste� bowiem najpierwszy, kt�ry najwcze�niej sw�j sklep na bazarze otworzy�. - M�j synu - odpar� Mustafa - pracowito�� jest przy zarabianiu na �ycie wi�cej warta ni� sen, dlatego przyzwyczai�em si� tak post�powa�. A przebrany zb�j na to: - Starcze, nie mog� si� nadziwi�, jak mo�esz szy�, zanim s�o�ce wzejdzie. W tak s�dziwym wieku nie widzi si� dobrze, zw�aszcza kiedy �wiat�o dzienne jest jeszcze takie s�abe. Mustafa obruszy� si� na nieznajomego i rzek�: - Musisz by� obcy w tym mie�cie, gdy� gdyby� by� tutejszy, toby� tak nie m�wi�. S�yn� bowiem u bogatych i biednych z bystrego wzroku. U wielkich i u maluczkich jestem s�awny z mojej doskona�ej zr�czno�ci i sztuki szycia. Wczoraj na przyk�ad nawet mnie jacy� ludzie sprowadzili, abym im po�wiartowane zw�oki po ciemku zeszy�, i �wietnie mi si� to