10961
Szczegóły |
Tytuł |
10961 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
10961 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 10961 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
10961 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
I. Jurgielewiczowa
O CH�OPCU, kt�ry szuka� domu
ilustrowa�
ADAM MARCZYT�JSKI
Nasza Ksi�garnia Warszaiua
1972
\VT
Ok�adk� projektowa� ZBIGNIEW RYCHLICKI
E
R W
PIOTRU� I PAKIWAJE
MIEJSKA BIBLIOTEKA PUBLICZNA im. K. Sienkiewicza
w Pruszkowie
ODDZIA� DZIECI�CY
PRINTED IN POLAND
rr
��d�, ul. Rewolucji 1905 r. nr 4o. U-81
SPOTKANIE
Ma�y ch�opiec idzie drog� w�r�d lasu. Nie jest to weso�y las, jest to las najsmutniejszy.
Pnie drzew s� potrzaskane tak okropnie, jakby uderzy�o w nie sto strasznych piorun�w. Ga��zie le�� na ziemi, jakby postr�ca�o je sto okrutnych wichr�w.
Zrobi�a si� wojna. Wrogowie przeszli krajem jak burza, siej�c zniszczenie i pustk�.
�Mama m�wi�a, �e wr�ka Mi�orada mieszka w lesie � przypomina sobie ch�opiec. � Mi�orada jest przyjaci�k� dzieci i zwierz�t. Ale tutaj nie ma chyba nikogo..."
Ch�opiec jest dzielny, ale w�druje ju� bardzo d�ugo. I zaczyna si� l�ka�, by ch��d, g��d i samotno�� nie sta�y si� silniejsze od jego dzielno�ci.
�Nie mam ju� si�y i�� � my�li i �zy sp�ywaj� mu po policzkach tak szybko, jakby si� goni�y. � Co ze mn� b�dzie, je�li mi nikt nie pomo�e?"
Le�na droga wije si� jak strumyk i nie wida� wcale, co ukrywa si� za zakr�tem. A ukrywa si� tam wielkie zdarzenie: pod roz�o�yst� sosn�, na wystaj�cym korzeniu siedzi kobieta i je chleb. Zobaczywszy j� ch�opiec staje jak wryty �� a potem idzie szybko, coraz szybciej. Mo�e ko-
bieta wstanie i odejdzie, zanim on zd��y si� przybli�y�? To by�oby okropne. Jeszcze chwila i ch�opiec staje przed nieznajom�. Nie m�wi nic, tylko patrzy. Kobieta nie odzywa si� tak�e, ale przyjrzawszy si� ch�opcu, �amie na p� kawa�ek chleba, kt�ry trzyma w r�ku, i podaje go ma�emu w�drownikowi. M�wi:
� Si�d� sobie!
Odpoczywaj� teraz oboje pod sosn� i jedz� chleb.
� Dobre? � pyta kobieta.
� Aha � odpowiada ch�opiec i spogl�da w g��b torby, kt�r� kobieta trzyma na kolanach. Wiadomo od razu, o co
mu chodzi.
� Nie. Wi�cej nie mam. A dok�d idziesz? Ch�opiec nie odpowiada. Nie wie, dok�d idzie�
� Do mamy? � podpowiada kobieta.
� Nie. Ja mamy nie mam. Od dawna.
� A ojca?
� Tak samo.
Nieznajoma przestaje pyta�, on za� dodaje jeszcze:
� Mieszka�em w Bia�ym Miasteczku, ale tam nikogo
ju� nie ma.
� To daleko st�d?
� Tak.
Kobieta zbiera si� do drogi. Ch�opiec pyta pr�dko:
� Czy ja mog�... bo ja chcia�bym...
� No co?
� ...i�� razem.
Kobieta nie odpowiada, ale wygl�da tak, jakby si� namy�la�a. Ch�opiec patrzy na ni� z napi�ciem: czuje dobrze, �e za chwil� us�yszy co� bardzo wa�nego.
Kobieta wstaje i m�wi:
r� Daj r�k�.
Teraz wi�c szli razem. Przy wymijaniu b�ota albo wyboi kobieta puszcza�a r�k� ch�opca, on za� natychmiast chwyta� jej d�o� z powrotem. '
W�drowali d�ugo. Kiedy droga by�a lepsza, rozmawiali. Kobieta powiedzia�a, �e jest wdow� po kowalu i mieszka w Zielonej Dolinie, w Domu pod Topol�.
� Nied�ugo ju� tam b�dziemy � m�wi�a. � Zobaczymy Kasi� i Trusi�. To moje c�rki.
� A synka pani nie ma?
� Nie.
Ch�opcu jest troch� �al, �e w domu, do kt�rego idzie", s� tylko dziewczynki.
� By�am u rodziny � m�wi kowalowa � i w�a�nie tam zaskoczy�a mnie wojna.
� To one zosta�y same?
� Nie, opiekuje si� nimi s�siadka. W domu nic z�ego sta� si� nie mog�o. Zielona Dolina jest cicha, daleka od dr�g.
Zapada milczenie.
�Zielona Dolina jest cicha, daleka od dr�g � rozmy�la ch�opiec. � W Zielonej Dolinie, pod topol� (ta topola musi by� wysoka! wysoka!) stoi dom. To nie jest m�j dom, ale to jest prawdziwy dom. Nie ma tam mamy, ale mieszka w nim kto�, kto mi powiedzia� �daj r�k�. I s� tam dwie dziewczynki, Kasia i Trusia. Kasia ma na pewno psa, a Trusia kota. I my�l�, �e na kominie pali si� ogie�, a na stole le�y du�y bochenek chleba. I ja jestem zaproszony do tego domu. Ja w�a�nie id� do tego domu".
� Nie powiedzia�e� mi, jak si� nazywasz.
� Piotru�.
� Piotru�... To �adnie. A w co najbardziej, lubisz si� bawi�?
� W opowiadanie bajek.
� Komu?
� Mamie. Ona mi opowiada�a i ja jej opowiada�em.
� Teraz b�dziesz je opowiada� Kasi i Trusi.
� Dobrze.
Piotru� nie �a�uje teraz wcale, �e w domu, do kt�rego idzie, nie ma ch�opc�w.
� Ju� niedaleko.
Z wolna zapada mrok, las robi si� coraz ciemniejszy. Teraz, nawet wtedy kiedy trzeba wymija� wyboje czy wystaj�ce korzenie, ma�a r�ka nie chce wypu�ci� du�ej r�ki.
Wreszcie drzewa rzedn�.
� Uwa�aj � m�wi kobieta � skr�camy na �cie�k�, las si� ko�czy.
� To Zielona Dolina jest zaraz za lasem?
� Najpierw b�dzie Tarninowe Wzg�rze. Z jego szczytu zobaczymy �wiat�a wsi.
I
' Sta�o si� jednak inaczej. Tarninowe Wzg�rze otacza�a ciemno�� tak zuge�na, jakby w dole nie by�o dom�w, tylko puste pola.
?� Nie ma �wiate� � powiedzia� Piotru�.
� Chod�my! � krzykn�a kobieta, �cisn�wszy ch�opca za r�k�. � Szybko!
Biegli w d� nie bacz�c na kamienie i na k�uj�ce tarninowe ga��zie i po chwili znale�li si� przed domem. By� tak cichy, jakby nikt w nim nie mieszka�. Drzwi sta�y otworem.
Wpadli do izby. Nikogo! Na pod�odze le�a�y poprzewracane sprz�ty.
Kowalowa obsun�a si� na pod�og�, jakby opu�ci�y j� wszystkie si�y. Nie m�wi�a nic. Ch�opiec siad� na progu.
�To nie jest prawdziwy dom � my�la�. � Nie ma tu ani dzieci, ani ognia, ani chleba. Jest zimno, g�odno i straszno. Poczekam do rana i odejd�. Odejd�, jak tylko si� rozwidni. W�drowa�em d�ugo, ale b�d� w�drowa� dalej. I mo�e w ko�cu trafi� tam, gdzie jest spokoji i gdzie s�. prawdziwe domy".
W izbie panuje zupe�na cisza, s�ycha� tylko szum topoli. Kobieta nie odzywa si� wcale, Piotru� zreszt� nie my�li o niej, tylko o w�dr�wce, kt�r� znowu z rana rozpocznie. W pewnej chwili co� mu w tych rozmy�laniach zaczyna przeszkadza�. Czy to kto� p�acze?... Tak, kto� p�acze. Ch�opiec nads�uchuje. Ach, to przecie� kowalowa! I od razu wszystko si� odmienia. Piotru� nie czuje si� ju� pokrzywdzonym i biednym; to ona, matka Kasi i Trusi, jest biedna. Wstaje, podchodzi do p�acz�cej i m�wi:
� Prosz� nie p�aka�. Znajd� Kasi� i Trusi�. -?"*' Kobieta przytula ch�opca do siebie i szepce:
= Moja ty pociecho...
10
Nied�ugo potem Piotru� uk�ada si� do snu. Le��c na �awie, powtarza sobie po cichutku:
� Nie mog� teraz szuka� innego domu. Nie mog�, i koniec. Musz� zaj�� si� Domem pod Topol�. Bo inaczej c� by ze mnie by�a za pociecha?
PIERWSZY DZIE� W DOMU POD TOPOL�
Na drugi dzie� rano, otworzywszy oczy, przygl�da� si� Piotru� wn�trzu izby, w kt�rej sp�dzi� noc. By�o w nie] co� podobnego do najsmutniejszego lasu. Tam wojna okaleczy�a drzewa, a tu sprz�ty.
�Jak smutno!" � pomy�la� ch�opiec i w tej samej chwili zauwa�y�, �e nie jest w izbie sam. Przed kominem sta� wielki czarny kot i lekko macha� ogonem. Najwidoczniej by� niezadowolony.
�Wcale mu si� nie dziwi� � pomy�la� Piotru� � ja te� by�bym z�y, gdyby mi kto� tak moje mieszkanie urz�dzi�".
Tymczasem kot zwr�ci� w stron� ch�opca zielone oczy i zbli�y� si� do niego powoli. Ruchy mia� spokojne i opanowane. Dotkn�� nosem zwisaj�cej r�ki ch�opca, a potem skoczywszy na pos�anie zaj�� si� dok�adnym badaniem przybysza. Ostro�nie i delikatnie w�cha� jego w�osy, policzki, brod�. Wreszcie doszed� do przekonania, �e wszystko razem zas�uguje na zaufanie, i g�o�no mrucz�c u�o�y� si� na piersiach Piotrusia z takim spokojem, jakby go zna� od dawna.
�On jest m�dry, od razu pozna�, �e chc� go lubi�" � pomy�la� Piotru� i pog�aska� czarne futerko. Mruczenie sta�o si� g�o�ne na ca�� izb�. �Aha, ju� nie tylko wiesz, �e
11
ci� lubi�, ale nawet umiesz okaza�, �e ci si� to podoba. Jeste� doprawdy bardzo mi�y".
Bardzo mi�y kot roz�o�y� si� tymczasem na Piotrusiu jeszcze wygodniej. Kiedy ten przestawa� go g�aska�, przypomina� o sobie lekkim tr�ceniem nosa. By�o widoczne, �e uzna� ch�opca za stworzenie przydatne i po�yteczne.
�Szkoda, �e musz� od niego odej��" � pomy�la� Piotru�.
Czu�, �e jest zm�czony, �e bardzo a bardzo nie chce mu Si� wstawa� i i�� w dalsz� samotn� w�dr�wk�. Ale na to nie by�o rady � Kasi� i Trusi� trzeba znale�� i jak najpr�dzej przyprowadzi� do domu.
Tymczasem otworzy�y si� drzwi i wesz�a kowalowa. Kot natychmiast zeskoczy� na ziemi�.
� Pamela! To przecie� nasza Pamela! � Kobieta schyli�a si� i pog�aska�a kota, a potem doda�a z �alem: � Widzisz, ty jeste�, a Kasi i Trusi nie ma.
Piotru� powiedzia� pr�dko:
� Ja znajd� Kasi� i Trusi�. Zaraz p�jd� ich szuka�.
� Ty?
� No tak. Przecie� ju� wczoraj powiedzia�em. Kobieta u�miechn�a si�.
� P�niej o tym porozmawiamy. A teraz trzeba si� zaj�� sprz�taniem, no i jedzeniem.
Ch�opiec westchn�� z zadowolenia; my�l o tym, �e si� b�dzie jad�o, by�a bardzo przyjemna!
� Id� na podw�rze i przynie� mi drzewa.
� Dobrze, prosz� pani.
Matka Kasi i Trusi pog�aska�a ch�opca po g�owie i powiedzia�a serdecznie:
� Wszystkie znajome dzieci nazywaj� mnie ciotk� Mart�. M�w do mnie tak samo. Dobrze?
Piotru� pomy�la� sobie, �e znowu spotka�o go w Domu
12
pod Topol� co� mi�ego. Nazwano go pociech�... i jest Pamela... i kobiet�, kt�ra go przygarn�a, mo�na nazywa� ciotk�. Przyni�s�szy drzewo stan�� przed kowalowa
i o�wiadczy�:
� To ja... ciotko Marto... rozpal� ogie�.
Po �niadaniu Pamela u�o�y�a si� do spania przed kominem, a kowalowa usiad�a pod oknem i przywo�a�a ch�opca
do siebie.
� Piotrusiu � powiedzia�a, patrz�c mu z niepokojem w oczy � chc� ci� prosi� o wielk� przys�ug�.
. Ch�opiec zdziwi� si�. Po c� ciotka Marta ma go prosi�, kiedy ju� wszystko postanowione?
� Przecie� ja m�wi�em, �e p�jd� szuka� Kasi i Trusi. Nie mog� chyba by� daleko. Obejd� wsie naoko�o i b�d� pyta�, a potem je przyprowadz�.
� Nie, m�j ch�opcze, to ja ich poszukam. Znam przecie� tutaj wszystkie �cie�ki i drogi. Pr�dzej je znajd� ni� ty.
� No to p�jdziemy razem!
� Nie, pos�uchaj...
� Ja mog� i�� daleko � m�wi� �arliwie ch�opiec � ja ju� odpocz��em. B�d� jve wszystkim pomaga�.
� Wiem. Ale pom�g�by� mi najwi�cej, gdyby� zosta�.
� Jak to, tu, w domu?
� Tak. Pomy�l tylko: p�jd� szuka� moich c�rek jedn� drog�, a one mog� tymczasem wr�ci� inn� i nie zastan� nikogo. Nawet nie b�d� mia�y kogo spyta�, co si� ze mn� sta�o, bo wszyscy uciekli. Naoko�o jest pusto; obesz�am ca�� Zielon� Dolin�, kiedy jeszcze spa�e�. Wi�c to jest bardzo wa�ne, �eby kto� tutaj zosta�, rozumiesz?
Oczywi�cie, �e Piotru� rozumia�, nie wiedzia� jednak, co
13
ma odpowiedzie�. By� zaskoczony. Jak�e to on zostanie sam w tym smutnym domu?
� Wi�c jak? B�dziesz tu czeka�? � w g�osie ciotki Marty zabrzmia� niepok�j.
G�owa ch�opca opu�ci�a si� nisko. Ci�kie jest samotne w�drowanie, ale ju� do niego przywyk� i got�w jest i�� znowu. Ale zosta�... czeka�?... Tutaj, na pustkowiu, w miejscu obcym i opuszczonym?...
?� Piotrusiu?...
�Przyjdzie zmrok, zrobi si� naoko�o czarna noc i tylko topola b�dzie szumia�a. Boj� si�" � my�li ch�opiec i milczy.
� No, trudno � odzywa si� kowalowa po d�u�szej chwili. � Wezm� ci� z sob�. Trusia jest ma�a, a Kasia tak�e jest m�odsza ni� ty... Jako� sobie jednak poradz�, je�li tu przyjd� i nie zastan� mnie.
�One s� m�odsze..." � Piotru� podnosi g�ow� i m�wi:
� Zostan�.
� Wytrzymasz?
� Wytrzymam.
Jest w spojrzeniu ch�opca co� takiego, �e ciotka Marta m�wi do niego jak do osoby doros�ej:
� Dzi�kuj� ci.
Ca�y ten dzie� kowalowa zajmowa�a si� oporz�dzaniem domu. Wieczorem sprz�ty wr�ci�y na swoje miejsce, a na kominie hucza� ogie�.
� Jutro rano wyruszam w drog� � powiedzia�a szykuj�c pos�ania.
�Jutro rano b�d� ju� tutaj sam" � pomy�la� ch�opiec. Ale kiedy usypia�, tu� ko�o jego ucha rozleg�o si� ciche mruczenie. Piotru� szybko podni�s� g�ow�. -,.
14
� Ciotko Marto, czy Pamela zostanie ze mn�?
� Kt� to wie? Mo�e zostanie.
� Wszystkie koty s� dziwne � westchn�� Piotru�.
� Dziwne?
� Tak.
Kowalowa popatrzy�a na ch�opca jakby z niepokojem
i mrukn�a do siebie:
� Nie rozumiem, co on ma na my�li.
Ch�opiec nie zwr�ci� na to uwagi. Przy�o�y� policzek do mi�kkiego futerka i szepta�:
� Zostaniesz ze mn�, Pamelo, prawda? Zostaniesz?
Kotka pochwali�a nowego przyjaciela g�o�nym mruczeniem. Cieszy�a si�, �e jest w pobli�u jego ciep�ego policzka. Ale o tym, czy zostanie, nie powiedzia�a nic.
PAMELA
Kowalowa sta�a na �rodku izby i zawi�zywa�a na krzy� grub� chustk�. Przed chwil� powiedzia�a Piotrusiowi, gdzie schowa�a dla niego chleb, kt�ry upiek�a, i gdzie jest kasza. Troszczy�a si� te�, �eby nie dokucza�o mu zimno. Dobrze by�o s�ysze� takie s�owa, a r�wnocze�nie �al, �e ciotka odchodzi, stawa� si� dzi�ki nim jeszcze wi�kszy. Niepokoi�o te� ch�opca zachowanie Pameli. Kotka nie odst�powa�a kowalowej ani na krok, chodzi�a za ni� po ca�ym domu i co chwila ociera�a si� o jej nogi. W stosunku do Piotrusia by�a tak oboj�tna, jakby nigdy nie chwali�a go g�o�nym mruczeniem i nie spa�a na jego ramieniu.
� Ona tak�e odejdzie � martwi� si� Piotru�.
�� �al mi ci�, m�j ty ch�opaczku ?� powiedzia�a ciotka
25
i przytuli�a ch�opca do siebie. Piotru� opar� czo�o o jej fartuch i poczu� niemi�e �ciskanie w gardle. Pomy�la� jednak pr�dko: �Powiedzia�em, �e wytrzymam, to wytrzymam" � i zaraz mu ul�y�o. Podni�s� g�ow� i u�miechn�� si�.
� B�dziemy si� bardzo �pieszy�y z powrotem � m�wi�a ciotka. � A je�li one przysz�y by tu same, to si� nimi zajmiesz, prawda?
� Tak.
� No, to ju� id�.
Trzasn�y drzwi i Piotru� by� sam. Kotka odesz�a razem z gospodyni�. Kiedy krzykn�� na ni�: Pamelo! � nawet si� nie obejrza�a.
Ch�opiec siedzia� na �awie, pogr��ony w smutnych my�lach. Wiedzia�, �e Pamela go lubi. Niestety, lubi�a go za ma�o, �eby z nim zosta�. Teraz jest widno i nic z�ego si� nie dzieje, ale potem przyjdzie zmrok... Nagle za progiem rozleg�o si� ciche miaukni�cie. Piotru� podni�s� g�ow� nie wierz�c w�asnym uszom. Drugie miaukni�cie zabrzmia�o tak natarczywie, �e ch�opiec bez namys�u skoczy� do drzwi. Wpu�ci� Pamel�, kt�ra z godno�ci� i bez po�piechu wesz�a do izby.
� Pamelo, jeste� nie tylko m�dra, jeste� kochana! � krzykn�� ch�opiec. By� rozradowany. Zrozumia�, �e kotka chcia�a kowalow� odprowadzi�, a teraz wr�ci�a do domu, w kt�rym przecie� tylko on, Piotru�, m�g� si� ni� zaopiekowa�. Zaufa�a mu, chocia� by� obcym ch�opcem z dalekich dr�g, tak samo, jak zaufa�a mu ciotka Marta, kt�ra na odchodnym poleci�a mu zaj�� si� Kasi� i Trusi�, gdyby wr�ci�y same.
�Oczywi�cie, �e si� nimi zajm�" � my�la�, g�aszcz�c �m�dr� i kochan�", kt�ra roz�o�y�a mu si� na kolanach.
16
�Jak tylko przyjd�, rozpal� wielki ogie� i dam im wody do mycia, i ugotuj� kaszy..."
Nagle Piotrusia co� poderwa�o: przypomnia� sobie, �e w drwalce jest tylko troch� trzasek, a przecie� na to, �eby zrobi� du�y ogie�, trzeba du�o drzewa.
� �adnie bym wygl�da�, gdyby tak one teraz przysz�y! Musz� zaraz i�� po chrust. Przepraszam ci�, Pamelo...
Zbieranie chrustu zaj�o ch�opcu dobrych par� godzin. Kiedy porz�dnie ju� zm�czony wr�ci� do mieszkania, Pamela zeskoczy�a z �awy i przywita�a go tak, jak kot wita gospodarza domu: ufnym ocieraniem si� o nogi.
� Zaraz dostaniesz je�� � powiedzia� powa�nie Piotru� i przyni�s� z komory kawa�ek chleba. Kiedy sobie oboje podjedli, ch�opiec podzieli� si� z kotk� swoimi planami:
� A teraz, moja droga, b�dziemy robi� zabawki. Dla Kasi i dla Trusi; przede wszystkim dla Trusi, bo ona jest ma�a i mog�aby p�aka�, �e nie zasta�a tu swojej mamy. Widzisz, jak� �wietn� kor� przynios�em z lasu? Zrobimy z niej dwie ��dki. Jedna, wi�ksza, b�dzie mia�a �agiel z sosnowego wi�ra, a druga, mniejsza � z g�siego pi�ra. Patrz, jakie zgrabne pi�rko znalaz�em na podw�rzu...
I ch�opiec z wielkim zapa�em zabra� si� do robienia zabawek. Nim zapad� zmrok, dwie ��dki, du�a i ma�a, by�y gotowe. Sta�y na stole i zdawa�y si� p�yn�� po szarych deskach jak po wodzie. Piotru� przygl�da� si� im z zadowoleniem, po chwili jednak poczu� si� nieswojo: robi�o si� ciemno. Nie by�o wida�, co si� dzieje po k�tach. Woko�o panowa�a cisza, pe�na niepokoj�cych g�os�w: szumia�a topola, wiatr pogwizdywa� w kominie, gdzie� na dachu trzeszcza�y gonty. Po plecach ch�opca przeszed� dreszczyk, a �e
2 � O ch�opcu, kt�ry szuka� domu
17
nie by�o nikogo, kto m�g�by doda� mu otuchy, pomy�la� o Pameli i zacz�� j� g�aska�. Wtedy obok g�os�w, kt�re go niepokoi�y, rozleg� si� g�os inny: kocie mruczenie. By�o mi�e, pieszczotliwe, bardzo spokojne.
�Ona si� nie boi � pomy�la� Piotru� � wcale si� nie boi. Wi�c dlaczego ja mam si� ba�?"
Od razu zrobi�o mu si� l�ej. Poczu�, �e bardzo, ale to bardzo lubi czarn� kotk�. G�aska� mi�kkie futerko i s�ucha�, jak jej g�os to cichnie, to rozbrzmiewa na ca�� izb�. Mo�na by pomy�le�, �e Pamela opowiada d�ug�, �adn� bajk�.
� Jaka szkoda, �e mow� zwierz�t rozumie tylko Mi-�orada! � powiedzia� z �alem.
Na drugi dzie� ch�opiec znowu nosi� z lasu drzewo, potem za� zrobi� wiatraczek i dwa domki. Nie bardzo mu dobrze sz�o, bo ci�gle my�la� o tym, �e Kasia i Trusia mog� nadej�� zupe�nie niespodziewanie, i co chwila patrza� w okno. Jednak Kasi i Trusi nie by�o. Za to w Domu pod Topol� zjawi� si� kto� inny.
KIWAJ�
Zrobiwszy wiatraczek oraz domki (bardzo �adne � mia�y dachy z kory brzozowej), Piotru� poczu�, �e ju� d�u�ej w izbie nie wytrzyma. Kt� wie, czy Kasia i Trusia nie id� w�a�nie do Domu pod Topol�? Trzeba koniecznie wyj�� im naprzeciw.
� Pamelo, p�jdziesz ze mn� na spacer � powiedzia� stanowczo i zdj�wszy kotk� z kolan, postawi� j� na �rodku izby. Przez chwil� trwa�a bez ruchu, czekaj�c, by usiad� i wzi�� j� z powrotem. Kiedy skierowa� si� w stro-
18
n� drzwi, spojrza�a na niego z uraz� i zacz�a macha� ogonem.
� Nie obra�aj si�, kr�lowo, i chod� ze mn�. Zobaczysz, jak b�dzie przyjemnie.
Pro�by Piotrusia nie zda�y si� na nic. Pamela chcia�a spa� i postanowi�a, �e b�dzie spa�. Wskoczy�a na �aw� i zwin�a si� w k�ko.
�Pamela robi tylko to, co jej si� podoba � my�la� Piotru�, id�c przez podw�rze � widocznie taka ju� jest. Ale ja j� i tak bardzo lubi�".
Z podw�rza skr�ci� �cie�k� wiod�c� na Tarninowe Wzg�rze, postanowi� bowiem wyj�� na le�n� drog�. Tymczasem rozgl�da� si� po polach, nad kt�rymi lata�y wrony, i po krzakach, w kt�rych po�wistywa�y sikory. Szed� ra�no my�l�c o tym, �e przed paru dniami zobaczy� za zakr�tem drogi ciotk� Mart�, a dzi� zobaczy tam mo�e dwie ma�e dziewczynki, kt�re trzeba b�dzie otoczy� opiek�.
Nagle ch�opiec zatrzyma� si�, a potem zacz�� i�� bardzo ostro�nie: w bru�dzie, niedaleko �cie�ki, co� si� rusza�o. Co to mog�o by�? Zaj�c? �asica? Ach, nie � to przecie� po prostu pies. Ma kud�at�, bia�� sier�� i czarny �eb. Ale dlaczego le�y na �niegu?
By�o w tym co� tak niepokoj�cego, �e Piotru� zatrzyma� si� i zawo�a� z cicha:
� Piesku, pieseczku!
Biedne stworzenie drgn�o. Puszysty ogon uni�s� si� troch� nad ziemi� i usi�owa� wykona� ruch powitania. Ch�opiec rzuci� si� naprz�d i kl�kn�� przy le��cym. Pomy�lawszy, �e mo�e pies jest ranny, obmaca� go ostro�nie. Rany jednak wida� nie by�o, za to pod g�stym futrem, tu� pod sk�r�, stercza�y ko�ci. Pies umiera� z g�odu.
Y
z*
19
� S�uchaj! � zawo�a� Piotru� zrywaj�c si�. � Zaraz przynios� ci je��. Ale tymczasem nie wolno ci umrze�, rozumiesz? Musisz poczeka�! Musisz!
Pu�ci� si� p�dem do domu i wpad� do izby trzaskaj�c drzwiami. Nie lubi�ca ha�asu Pamela spojrza�a na niego z wyrzutem.
� Spiesz� si� strasznie, Pamelo! � Piotru� chwyci� kawa�ek chleba i ju� bieg� z powrotem. Kiedy skr�ci� w stron� bruzdy, zauwa�y�, �e czarne ucho psa unios�o si� lekko do g�ry.
� Zd��y�em! Ach, jak to dobrze!
Przykucn�� na �niegu i zacz�� �ama� chleb. G�odne oczy wpatrywa�y si� w niego uporczywie, ogon porusza� si� nieznacznie, ale bez przerwy. Poczuwszy jedzenie pies d�wign�� si�. Po paru k�sach spr�bowa� si� podnie��.
� Oho! Wracaj� ci si�y. Ale mo�e nie b�dziesz jad� tak pr�dko?
Pies jednak musia� je�� pr�dko. Kiwaj�c ogonem coraz zamaszy�ciej, po�yka� twarde kawa�ki tak �atwo, jakby to by�y muchy.
� Ju� si� sko�czy�o � o�wiadczy� Piotru�, kiedy nawet okruchy zosta�y wylizane. Wtedy pies wsta�.
� Czy chcesz i�� ze mn� do Domu pod Topol�? Odpowied� psa by�a jasna: wspi�� si� ch�opcu na piersi
i poliza� go w nos. Id�c, troch� si� zatacza�, stara� si� jednak bardzo, by trzyma� si� blisko Piotrusia.
Przed wej�ciem do domu ch�opiec przystan�� nagle. Pamela! Co powie Pamela? Nie by�o jednak czasu o tym my�le�: pies skoczy� do izby i zobaczywszy �pi�c� na �awie kotk�, bez namys�u lizn�� j� po �ebku szerokim, mokrym ozorem.
Pamela zerwa�a si� i stan�a na tylnych �apach. Wyrwa-
20
na ze snu, z przera�eniem spogl�da�a na bezczelnego przybysza.
� Nie b�j si�, Pamelo � powiedzia� szybko ch�opiec � on nie jest z�y.
Pies naprawd� nie by� z�y i na dow�d tego usi�owa� lizn�� kotk� po raz drugi. Tego by�o dla Pameli za wiele. Wskoczy�a na okap komina, a stamt�d da�a t�giego susa na p�k�.
Tymczasem ch�opiec pobieg� do drwalni po drzewo i do komory po kasz�. Pies kr�ci� si� ko�o niego bez przerwy, chocia� chodzenie sprawia�o mu jeszcze du�o trudu.
Kiedy obiad by� got�w, Piotru� nala� kaszy do du�ej miski i do ma�ej. Pies dosta� du�� i w mgnieniu oka wyjad� wszystko, co w niej by�o, po czym bez wahania zabra� si� do ma�ej. Pamela nie upomina�a si� o swoje jedzenie. Siedzia�a na szafie bez ruchu, �ledz�c psa niespokojnymi oczyma. On jednak nie m�g� uwierzy� w jej niech�� i podchodzi� co chwila do szafy, poszczekuj�c zach�caj�co. Kotka za ka�dym razem je�y�a sier��.
� Daj jej spok�j � powiedzia� Piotru� � i powiedz lepiej, jak si� nazywasz.
Pies spojrza� na ch�opca z przej�ciem i zacz�� macha� ogonem. Bardzo pragn�� zrozumie�, o co chodzi, ale gdyby si� to nie uda�o, z g�ry zgadza� si� na wszystko, co Piotru� zechce postanowi�.
� My�l�, �e m�g�by� si� nazywa� Kiwaj. Kiwaju! � zawo�a� Piotru� na pr�b�. Pies szczekn�� rado�nie, wspi�� si� ch�opcu na piersi i lizn�� go po twarzy, a potem rzuci� si� w stron� szafy. Najwidoczniej chcia� Pameli po-
z r�wno-skaj�c rozszerzonymi oczami, ' �*"*"'��
ODDZIA� DZIECI�CY 21
Piotru� westchn��. Przyprowadzi� Kiwaj� do Domu pod Topol� i od razu da� mu w swoim sercu du�o miejsca. Ale Pamela robi�a trudno�ci.
PAKIWAJE
Przez dwa dni Pamela prawie bez przerwy przebywa�a na szafie i stamt�d �ledzi�a Kiwaj�. Z pocz�tku patrzy�a na niego z g��bok� niech�ci�, potem tylko nieufnie, w ko�cu jednak przysz�a chwila, kiedy w jej zielonych oczach b�ysn�o �yczliwe zaciekawienie. Zeskoczy�a na pod�og�, podesz�a do �pi�cego psa i wysun�wszy �apk�, leciutko dotkn�a mi�kkiego Kiwajowego ucha. Ucho drgn�o, puszysty ogon uni�s� si� w g�r�. By�o to najwyra�niejsze zaproszenie do zabawy. Pamela uleg�a � pies i kot zacz�y goni� si� po izbie.
Od tej pory kotka wyra�nie Kiwaj� polubi�a; pozwala mu je�� z jednej miski ze sob�, ch�tnie sypia przy jego boku. Bywaj� jednak i nieporozumienia.
Kotka nie znosi, �eby Kiwaj liza� j� w nos, on za� nie zawsze umie si� od tego powstrzyma�. Kiedy jest zbyt uroczysta i nie chce si� z nim bawi�, li�ni�cie oznacza: �nie b�d� taka wa�na". Kiedy za� Kiwaj� rozpiera serdeczno�� dla ca�ego �wiata, musi przecie� wyrazi� t� serdeczno�� tak�e w stosunku do Pameli. Niestety, kotka nie uznaje poufa�o�ci w �adnym wypadku i rozgniewana wskakuje na p�k�. Nigdy jednak nie pozostaje tam d�ugo.
Je�eli Kiwaj gniewa si� czasem na Pamel�, to z zupe�nie innych powod�w ni� ona: jest zazdrosny o Piotrusia. Bywa wi�c, �e kotka le�y na kolanach ch�opca, a pies wwierca pod ni� nos i w ten prosty spos�b wywa�a j�
z miejsca. Ch�opiec chcia�by go za to skarci�, ale jako�
nie potrafi.
� Moje kochane Pakiwaje � m�wi g�adz�c na przemian Pamel� i Kiwaj�, �eby zaprowadzi� zgod� � lubi� was bardzo. Jestem pewien, �e Kasia i Trusia "tak�e b�d� was lubi�y.
Ch�opiec oczekuje dziewczynek z coraz wi�ksz� niecierpliwo�ci�. Nie jest mu ju� tak smutno jak z pocz�tku, bo Pakiwaje dodaj� Domowi pod Topol� du�o weso�o�ci, a nie brakuje i pracy (gospodarstwo sprawia sporo k�opotu, tym bardziej �e zapasy si� ko�cz�). Ch�opiec zdaje sobie jednak spraw�, �e od odej�cia ciotki Marty min�o ju� wiele dni. M�wi�a, �e dziewczynki mog� zjawi� si� w ka�dej chwili, a i sama spodziewa�a si� wr�ci� nied�ugo. Tymczasem nie by�o wida� nikogo i nieraz ogarnia� ch�opca dotkliwy niepok�j. Wieczorami, kiedy Pakiwaje ju� spa�y i naoko�o by�o zupe�nie cicho, Piotrusiowi zdawa�o si�, �e dziewczynki i ciotka Marta zgubi�y si� gdzie� w szerokim �wiecie i �e do Domu pod Topol� nikt ju� nigdy nie przyjdzie.
Za dnia udawa�o si� jednak odp�dza� takie my�li i ch�opiec, czy to pracuj�c, czy bawi�c si� z Pakiwajami, co chwila spogl�da� na podw�rze. Kiedy�, znu�ony d�wiganiem chrustu i gotowaniem, usiad� na �awie ko�o okna i zapatrzy� si� w ogr�d. Kotka wskoczy�a mu na kolana. Kiwaj usi�owa� j� stamt�d przep�dzi�, a gdy mu si� nie uda�o, po�o�y� �eb na jej grzbiecie. Piotrusiowi by�o z tym troch� ci�ko, ale r�wnocze�nie bardzo przyjemnie. �a�owa� tylko, �e nikt pr�cz niego nie widzi, jakie jego zwierz�ta s� mi�e. Ach, niech�e dziewczynki ju� nareszcie powr�c�!...
� Pomy�lcie tylko � powiedzia� nachylaj�c si� nad
22
23
przyjaci�mi � my si� niczego nie spodziewamy, a tu nagle wchodzi do izby Kasia i Trusia. Ty, Pamelo, poniewa� je znasz, ocierasz si� o ich nogi i witasz je najpi�kniej, jak umiesz. My�l�, �e nawet podniesiesz ogon do g�ry. Ty, Kiwaju, machasz oczywi�cie swoj� kit� i one od razu pytaj�, co to za mi�y pies. Ja m�wi�, �e to Kiwaj, �e to przyjaciel. A potem one dziwi� si�, sk�d si� tu wzi��em, i pytaj�, kim jestem. Wszystko im wtedy opowiadam i obiecuj�, �e b�d� si� nimi opiekowa�, �eby si� wcale nie ba�y... I wszyscy razem zajmujemy si� domem i gospodarstwem, i razem czekamy na ciot] � Mart�...
Skrzypn�a furtka. Ch�opiec spojrza� w okno i zdr�twia�: na podw�rze wchodzi�a kowalowa. Piotru� nie zerwa� si�, �eby j� powita�, nie by� w stanie si� poruszy�. Z twarzy ciotki Marty wyczyta� z�� wiadomo��.
NAPIS
� Obesz�am wszystkie wsie naoko�o � m�wi�a ciotka � ale moich ma�ych nie znalaz�am. Wojna ju� min�a i ludzie wracaj� powoli do swoich siedzib. Pyta�am wszystkich, kogo tylko spotka�am, ale nikt o Kasi i Trusi nic nie wie, nikt o Kasi i Trusi nie s�ysza�.
Piotru� patrzy� na ciotk� bez s�owa. Nie wiedzia�, co ma powiedzie� ani jak si� zachowa�. Pamela wita�a ko-walow� ocieraniem si� o nogi, ale ta nie zwr�ci�a na kotk� �adnej uwagi. Kiwaj podszed� do ciotki i z ufno�ci� po�o�y� jej �eb na kolanach. Spyta�a oboj�tnie:
� C� to za pies?
� To Kiwaj. Znalaz�em go... by� g�odny...
Ciotka nie odezwa�a si�, a ch�opcu zrobi�o si� bardzo
smutno. Wyszed� do sieni i usiad� na progu ganku. Pamela gdzie� znik�a, Kiwaj jednak znalaz� si� ko�o niego natychmiast. Ch�opiec obj�� psa wp�, poczu� r�k� jego bij�ce serce.
Dzie� si� ko�czy� i nadchodzi� wiecz�r. By� pi�kny i pachnia� wiosn�. Zachodz�ce s�o�ce przerwa�o chmury i r�owy promie� o�wietli� sie� mocnym blaskiem. Zazwyczaj panowa� tu p�mrok, teraz za� wida� by�o ka�dy s�k i ka�d� szpar�. Kt� to jedn� z desek tak pokre�li�? Piotru� zmarszczy� brwi. Deska wygl�da�a dziwnie. Jakie� znaki, rysowane w�glem, czy co? A mo�e litery? No, oczywi�cie �e litery! Tylko dlatego trudno je rozpozna�, �e niezdarne. Na pocz�tku jest �m", to oczywiste. A potem �o" czy �a"? Chyba �a"? Na pewno �a". I Piotru� przeczyta� pierwszy wyraz �mamo". Drugie s�owo by�o d�u�sze, ale r�wno napisane, wi�c da� sobie z nim rad� od razu: �zostawi�am". Dalsze odczytywanie stawa�o si� coraz trudniejsze. Litery skaka�y w r�ne strony, jakby r�ka, kt�ra je kre�li�a, dr�a�a ze strachu czy z po�piechu. A w dodatku w �rodku napisu tkwi� s�k i przeszkadza�. Piotru� stara� si� s�owa odgadn��, ale to si� nie udawa�o, rozpoznawa� wi�c ka�d� liter� osobno. I dopiero po d�u�szej .chwili zrozumia�, �e by�o napisane: �wniebieskim".
�Tu jest b��d � pomy�la� � �w� powinno by� osobno". Teraz zostawa� tylko jeden wyraz, ale jaki� dziwny. Piotru� ogromnie si� nad nim nam�czy�, wygl�da�o to jako� bez sensu: �k��busz". Czy jest takie s�owo: �k��busz"?
Jeszcze raz czyta� wszystko od pocz�tku: �Mamo, zostawi�am w niebieskim k��busz".
Na pewno mia�o by� w �k��buszku" � domy�li� si� � ale dlaczego nie sko�czone? I kto to napisa�?
24
25
Nagle przysz�o mu na my�l, �e przecie� mog�a to zrobi� kt�ra� z dziewczynek. Wpad� do izby.
� Ciotko Marto! Ciotko Marto! Tam jest napisane...-
� Co? Czego chcesz?
� W sieni! Tam jest napis! Mo�e to Kasia?
Ciotka Marta zerwa�a si�. Piotru� ci�gn�� j� za r�k�.
� Czekaj... okulary! Gdzie� s� moje okulary?
� Nie trzeba. Ja przeczytam.
� Ale ja musz� sama. Poszukaj!
Piotru� znalaz� okulary w mgnieniu oka. Oboje skoczyli do sieni � i ciotka szeptem odczyta�a napis na desce. Ze wzruszenia nie mog�a wydoby� g�osu.
� Kto to pisa�? Kto to pisa�? � pyta� Piotru�.
� Kasia.
� Na pewno?
� Tak. Przecie� poznaj� jej litery. Piotrusiu �? ciotka Marta �cisn�a ch�opca za r�k� � Piotrusiu! Czy rozumiesz? Ona na pewno zostawi�a jak�� wiadomo��. O tym, gdzie s�, gdzie posz�y!
� W tym k��buszku?
� W�a�nie. W niebieskim. Ja go pami�tam, zawsze by� w czarnym pude�ku, to pude�ko znalaz�am po przyj�ciu na pod�odze. Schowa�am je do szafy.
Piotru� wbieg� do izby. Otworzy� szaf�. Ciotka si�gn�a po czarne pude�ko. Ale niebieskiego k��buszka w nim nie by�o.
� Szukajmy � powiedzia�a ciotka � musia�am go wsadzi� gdzie� indziej.
Szukali oboje: w szafie, na p�kach, w szufladach. Spieszyli si� bardzo, bo zapada� mrok. Wreszcie zrobi�o si� zupe�nie ciemno.
?� Znajdziemy go jutro � powiedzia�a ciotka z otu-
26
ch� � zdaje si�, �e opr�cz jedzenia nic tu nie zgin�o. B�d� musia�a do jutra wytrzyma�.
� Ale to jest trudno � westchn�� Piotru�. Potem o�wiadczy� powa�nie: � Ta Kasia jest m�dra, prawda?
� Tak, zrobi�a bardzo dobrze. I jak to si� �wietnie sta�o, �e� ten napis znalaz� i przeczyta�. A teraz opowiedz mi, co si� tutaj dzia�o.
Wi�c Piotru� opowiada�. O Pameli. O robieniu zabawek.
0 Kiwaju, kt�ry si� tak szybko przywi�za� do niego i do domu.
� To jaki� dobry pies � powiedzia�a ciotka i pog�aska�a Kiwaj� po �bie. Piotru� rozradowa� si�.
� To jest kochany pies! � przy�wiadczy� �arliwie
1 zaraz doda�: � Pamela jest tak�e kochana. To ona...
� Co ona?
Piotru� chcia� kowalowej wyt�umaczy�, �e Pamela nauczy�a go nie ba� si� zmroku. Ale nie wiedzia�, jak to powiedzie�. Zamilk�.
� Moje biedaki � m�wi�a ciotka � na pewno byli�cie g�odni.
� Nie, jedli�my kasz�. Ale chleba ju� dawno nie ma.
� Zaraz zrobi� klusek. Zdaje si�, �e jest jeszcze troch� m�ki.
Rozpalono ogie�. Ciotka Marta �wawo uwija�a si� po izbie. Piotru� co chwila podchodzi� do niej i nic nie m�wi�c opiera� czo�o o jej �okie�.
� No, no � m�wi�a ciotka, niby go strofuj�c. Ale r�wnocze�nie wyci�gn�a r�k� i przytuli�a ch�opca do siebie. Wtedy Piotru� wzdycha� b�ogo, a za nim tak samo wzdycha� Kiwaj. Pamela wzdycha� z zadowolenia nie umia�a, ale za to mrucza�a na ca�� izb�.
W Domu pod Topol� zapanowa�a nadzieja.
27
POSTANOWIENIE
Niestety, nadzieja na kr�tko zago�ci�a w Domu pod Topol�. Przeszukano go od strychu do piwnic, ale k��busz-ka nie by�o nigdzie. Kowalowa odsuwa�a wszystkie sprz�ty, otwiera�a wszystkie skrzynie i szuflady; Piotru� zagl�da� w ka�dy k�cik. Kiwaj zach�cany okrzykiem: �Szukaj, szukaj!" � wsun�� nos w szpary, a potem patrzy� na ch�opca bezradnie; nie rozumia�, czego od niego chc�. Pa-mela w czasie poszukiwa� na strychu skaka�a z zapa�em po deskach i belkach, a potem �wieci�a zielonymi oczami, chodz�c za kowalowa i Piotrusiem po piwnicy. I ona jednak nie przyda�a si� na nic. K��buszka nie znaleziono.
Po paru dniach kowalowa przesta�a o nim m�wi�, a co gorsza, nie wspomina�a tak�e o Kasi i Trusi. Piotru� rozumia�, co to znaczy: ciotka Marta przesta�a wierzy�, �e zobaczy kiedykolwiek swoje dzieci. By�a zupe�nie spokojna, ale g�os jej brzmia� g�ucho, a z twarzy nie schodzi� wyraz b�lu.
Od �witu do nocy zajmowa�a si� prac�. W domu, w ogrodzie, w ca�ym obej�ciu z ka�dym dniem by�o porz�dniej, czy�ciej, �adniej. Futro Kiwaj� sta�o si� naprawd� bia�e, a sier�� Pameli zal�ni�a g��bok� czarno�ci�. Na stole cz�ciej zjawia�y si� kluski i chleb. Kowalowa dba�a o to, �eby Piotru� nie g�odowa�, i by�a dla niego bardzo dobra. Naprawi�a mu ubranko, co dzie� porz�dnie za�ciela�a pos�anie. Robi�c to wszystko by�a jednak ogromnie zamy�lona. Nie dostrzega�a, �e ch�opiec kr��y ci�gle w jej pobli�u, �e do�� wyci�gn�� r�k�, by go do siebie przytuli� lub pog�aska� po g�owie...
On zreszt� te� by� g��boko pogr��ony w my�lach. Nieraz trzeba go by�o wo�a� po kilka razy, �eby us�ysza�.
28
My�li Piotrusia kr��y�y ci�gle ko�o jednej sprawy: sprawy k��buszka. Ciotka Marta przeszuka�a ca�y dom i by�a pewna, �e nie ma go nigdzie. Piotru� my�la� inaczej: w domu jest tyle zakamark�w, do kt�rych nie si�gnie ani r�ka, ani nawet wzrok cz�owieka! Istnieje jednak kto�, kto do wszystkich tych zakamark�w potrafi�by dotrze� z �atwo�ci�. Oczy Pameli wypatrzy�yby nie tylko k��bu-szek, ale nawet nitk�, nos Kiwaj� wyw�cha�by najl�ejszy �lad. Gdyby tylko wiedzieli, czego si� od nich ��da!
Ale jak�e im to powiedzie�? Mog�aby to zrobi� tylko Mi�orada, kt�ra pomaga dzieciom i zwierz�tom i mieszka w lesie. Tak kiedy� m�wi�a mama... i Piotru� dobrze to pami�ta. Niestety nie wie, czy Mi�orada pomaga wszystkim dzieciom, czy tylko niekt�rym. Nie wie te�, jak jej szuka�.
I o tym w�a�nie ch�opiec duma po ca�ych dniach. My�l
0 Mi�oradzie budzi go z rana i niepokoi przed za�ni�ciem, towarzyszy ka�dej robocie i ka�dej zabawie.
Pewnego pi�knego popo�udnia Piotru�, spracowawszy si� porz�dnie w ogrodzie, usiad� na deskach susz�cych si� pod p�otem. Kiwaj oczywi�cie zaraz usadowi� si� ko�o jego n�g, a Pamela wskoczy�a na kolana. Ch�opiec g�adzi� jej futro uspokajaj�c r�wnocze�nie zazdro�� Kiwaj� i spogl�da� na �cie�k�, kt�r� z tego miejsca by�o wida�. �cie�k� zbli�a�a si� do domu kowalowa. Sz�a powoli, z g�ow� spuszczon�. Nie zauwa�y�a Piotrusia. Zanim wesz�a na podw�rze, zatrzyma�a si� i przes�oniwszy oczy przed promieniami s�o�ca patrzy�a w stron� lasu... Wypatrywa�a kogo�, kto powinien nadej��, a nie nadchodzi.
Ch�opiec nie odzywa� si�. Po policzkach ciotki Marty sp�yn�y dwie �zy, szybko zreszt� otarte. Min�a podw�rze
1 wesz�a do domu.
29
�Musz� jej pom�c! � pomy�la� ch�opiec. � Musz�!"
I nagle wyda�o mu si�, �e tu� obok jego ucha rozleg� si� cichy szept matki opowiadaj�cej o Mi�oradzie: �Ona pomaga tym, kt�rzy maj� serce, odwag� i rozum..."
Piotru� czu�, �e ma serce, bo gdzie�, je�li nie w sercu, mieszka�o pragnienie, �eby pomaga� ciotce Marcie? Ale odwag� i rozum? Nieraz przecie� bywa�o, �e si� ba�... I sk�d mo�e wiedzie�, czy nie brakuje mu rozumu?
�...Mi�orada mieszka w lesie � przypomina� g�os matki � trzeba do niej i�� ca�� noc, a wo�a� j� o �wicie..."
� Jak to? I�� samemu ca�� noc przez las? Nie, tego nie zrobi� � m�wi do siebie Piotru� � jestem za ma�y... A w dodatku je�li nie mam odwagi i rozumu, to i tak Mi�orada nie b�dzie chcia�a mi pom�c...
Tymczasem w izbie kowalowa zapali�a �wiat�o i Piotru� dostrzeg� przez szyb� jej smutn� twarz, na kt�rej znowu b�yszcza�y �zy.
�? Pamelo � szepn��, pochylaj�c si� nad kotk� � dzi� w nocy nie b�dziesz spa�a na moim ramieniu. Dzi� w nocy p�jd� szuka� wr�ki Mi�orady.
r u
WIELKIE POSZUKIWANIA
G
MI�ORADA \/
By�a ciemna noc, kiedy Piotru� cichutko wysun�� si� z izby. Kowalowa usn�a nie przeczuwaj�c wcale, �e ch�opiec wyrusza na tajemnicz� wypraw�. Jak�e mia� jej o tym powiedzie�?... Mo�e ciotka Marta nie wierzy w Mi�orad�?
� Kiwaju � szepn�� � chod� ze mn�.
Pies bezszelestnie st�pa� obok ch�opca. Wyszli na podw�rze. Topola szumia�a. Po ciemnym niebie szybko przep�ywa�y ja�niejsze od nieba chmury; czasem b�ysn�� w�r�d nich promie� gwiazdy.
Piotru� poczu�, �e si� boi. Ba� si� ju� tutaj, na podw�rzu, a co b�dzie na polu i potem... w lesie?
� Idziemy do lasu � powiedzia� cicho do Kiwaj�. Wyszli na �cie�k�; ch�opiec zauwa�y�, �e pies zachowuje
si� inaczej ni� zwykle. Nie wybiega naprz�d, nie zostaje w tyle, tylko idzie r�wno tu� przy nogach. Wida�, �e wcale nie ma ochoty na spacerowanie po nocy. Dotrzymuje jednak ch�opcu towarzystwa: nie jest w jego psim zwyczaju opuszcza� przyjaciela wtedy, kiedy mo�na si� przyda�. Kochany Kiwaj!
Przez pole sz�o si� �atwo, �cie�ka wyra�nie odcina�a si� od czarnej roli. Gorzej by�o na Tarninowym Wzg�rzu.
I
31
Ga��zie je�yn czepia�y si� ubrania, a kamienie zdawa�y si� umy�lnie podsuwa� pod nogi. Jeszcze gorsze by�y szelesty. Krzaki tarnin poszeptywa�y o czym� z g�uch� ziemi�, a polne grusze z przelatuj�cym wiatrem.
Kiedy Piotru� wszed� do lasu, ga��zie zas�oni�y niebo jak dach; by� to dach ruchomy i gro�nie szumi�cy, wcale nie taki, pod kt�rym dobrze jest si� skry�. I im g��biej ch�opiec zanurza� si� w le�ny g�szcz, tym gro�niejszy stawa� si� szum drzew. Konary uderza�y o siebie z �oskotem, cienkie ga��zki gniewnie sycza�y. Ch�opcu zrobi�o si� straszno. Kiwaj ba� si� tak�e, co chwila chwyta� ch�opca za ubranie i ci�gn�� w stron� domu.
� Nie, nie mo�emy zawr�ci�. Musimy i�� naprz�d a� do �witu � m�wi� ch�opiec i g�aska� psa po grzbiecie. Czu� pod palcami, �e sier�� psa je�y si� ze strachu.
Czasami Kiwaj przystawa� na chwil� i warcza�. Wtedy Piotru� ba� si� najbardziej... i wobec tego m�wi� do psa jak najbardziej stanowczo:
� Cicho b�d�, Kiwaju. Przecie� nie ma tu nic niebezpiecznego.
W�dr�wka trwa�a d�ugo. �Czy ju� nigdy nie sko�czy, si� noc? � my�la� Piotru�. � Czy ju� nigdy nie uspokoj� si� te okropne drzewa?"
Nagle ga��zie stan�y nieruchomo, jak zaczarowane � i las zamilk�. Piotru� zatrzyma� si� i spojrza� w g�r�: niebo nad drzewami stawa�o si� blade, blade, coraz bledsze.
Ch�opiec opar� si� plecami o pie� wielkiego buka, przy�o�y� d�onie do ust i zawo�a� z ca�ych si�:
� Mi�orado! Mi�orado! Mi�orado!
Odpowiedzia�o mu echo, a potem zaleg�a w�r�d drzew zupe�na cisza.
-� Nie przyjdzie. Nie chce przyj��... A mo�e wcale jej
32
tu nie ma? � i Piotru� poczuwszy, �e jest strasznie zm�czony, osun�� si� na ziemi�. W tej samej chwili pos�ysza� kroki Mi�orady.
Przysz�a sk�dsi�, z g��bi lasu i patrza�a teraz na ch�opca pi�knymi, m�drymi oczami... I chocia� by�a wr�k�, pog�adzi�a Piotrusia po g�owie zupe�nie zwyczajnie i usiad�a ko�o niego na ziemi. Kiwaj u�o�y� si� natychmiast u jej n�g.
� S�ucham � powiedzia�a � wo�a�e� mnie.
� Tak. Zaraz ci powiem dlaczego.
Mi�orada uwa�nie wys�ucha�a opowiadania o tym, co si� sta�o w Domu pod Topol�.
� Znajd� k��buszek � powiedzia� Piotru� na zako�czenie � ale ty... bez ciebie sobie nie poradz�.
� Co obmy�li�e�?
� Mog� znale�� k��buszek, je�li pomog� mi Pakiwaje.
� Czy to s� przyjaciele? =$?'
� Tak.
� To dobrze. C� mo�na zrobi� w �yciu bez przyjaci�?
� Pamela widzi w ciemno�ci, Kiwaj czuje zapachy, kt�rych cz�owiek nawet si� nie domy�la. Wzrokiem albo w�chem trafi� do ka�dej szpary, ka�dej dziury. Musz� tylko wiedzie�, o co chodzi!
� Czego wi�c ��dasz ode mnie?
� Zaczaruj mnie! Zaczaruj mnie tak, �ebym m�g� z nimi m�wi�!
Wr�ka nie odpowiedzia�a nic.
� Mi�orado � prosi� Piotru� � przecie� dobrze wszystko obmy�li�em. Pom� mi!
� Nale�y si� pomoc tym, kt�rzy pomagaj� skrzywdzonym. Ale zakl�cie, kt�rego ��dasz, jest niebezpieczne.
?� Dlaczego?
3 � O ch�opcu, kt�ry szuka� domu
33
� Pos�uchaj: kto chce porozumiewa� si� ze zwierz�tami, musi sta� si� ma�ym, aby ukry� go li�� �opianu, aby po�ywi� go owoc wi�ni, aby napoi�a go kropla deszczu. Musi si� chroni� przed lud�mi, aby go nigdy nie zobaczyli. Je�liby si� sta�o inaczej, nigdy ju� mi�dzy ludzi nie wr�ci.
� B�d� uwa�a�, �eby mnie nikt nie widzia�! B�d� si� bardzo stara�!
� To jeszcze nie wszystko. Mog� ci� zaczarowa�... Nie spodziewaj si� jednak, �e ci� odczaruj�. Musi to zrobi� kto� inny.
� A kto?
� Ta, kt�rej chcesz pom�c.
� Ciotka Marta?
� Tak.
� Jak to? Przecie� ona nie zna si� na czarach!
� Wystarczy jedno s�owo... Ale to s�owo b�dzie musia�a znale�� w swoim sercu. Czy jeste� pewny jej serca?
Piotru� nie da� odpowiedzi na to pytanie. Powiedzia�:
� Musz� jej pom�c, Mi�orado!
� Dobrze wi�c. Wezwiemy tu teraz Pamel�. Mi�orada schyli�a si� nad Kiwajem i co� do niego szepn�a. Pies zerwa� si� i znik� w lesie.
� On j� przyprowadzi? � spyta� ze zdziwieniem ch�opiec.
� Tak.
� B�dziemy d�ugo czeka�, szed�em tu z domu ca�� noc. Mi�orada u�miechn�a si�.
� Szed�e� tu ca�� noc, bo potrzebna jest pr�ba odwagi temu, kto chce mnie znale��. Ale do Domu pod Topol� mamy niedaleko.
�Pr�ba odwagi..." � Piotru� przypomnia� sobie swoje
34
nocne w�drowanie i opowiedzia� ze wstydem, jak bardzo si� ba� czarnego, szumi�cego lasu.
� C� st�d? � odpowiedzia�a Mi�orada. � Przecie� nie zawr�ci�e� z drogi. Nie ten jest prawdziwie odwa�ny, kto si� niczego nie boi, ale ten, kto boj�c si� � nie ucieka.
Piotru� zaduma� si�.
� Kiedy tu szed�em, my�la�em sobie, �e mo�e i ty, tak samo jak ludzie, odesz�a� st�d gdzie� daleko. To jest przecie� Las Najsmutniejszy.
� Nawet w najgorszym miejscu �wiata i o najgorszym czasie mo�na spotka� cz�owieka, kt�ry szuka pomocy dla innego. Dlatego musz� tu by�.
� Wi�c zawsze mo�na ci� znale��?
� Zawsze. Znajduj� mnie ci, kt�rzy podejmuj� trud nie dla siebie.
Tymczasem w ciszy le�nej zacz�y rozlega� si� dalekie, potem coraz bli�sze szelesty. To Kiwaj i Pamela biegli w�r�d drzew. Dopad�szy Mi�orady i Piotrusia u�o�yli si� spokojnie na mchu. Wr�ka opar�a na nich r�ce.
� Pamelo i Kiwaju! Kiwaju i Pamelo! Bior� ch�opca Piotrusia pod swoj� opiek�.
�- Czy one ci� rozumiej�?
� Tak. A teraz uwa�aj. Zbli�a si� chwila czaru. Zamknij oczy.
Piotru� zamkn�� oczy. Mi�orada po�o�y�a mu palce na powiekach i lekko je nacisn�a.
� Ch�opcze Piotrusiu � m�wi�a cicho � ty, kt�ry chcesz pomaga� skrzywdzonym, czaruj� ci� czarem podw�jnym. Sta� si� ma�y, aby ukry� ci� li�� �opianu, aby po�ywi� ci� owoc wi�ni, a napoi�a ci� kropla deszczu. Sta�
35
si� ma�y, aby� m�g� ustrzec si� ludzi, a zwierz�ta mie� za przyjaci�. I niech ich mowa stanie si� twoj� mow�.
Szept usta� i Piotru� poczu�, �e Mi�orada odj�a r�ce z jego powiek. Otworzy� oczy.
Wr�ki nie by�o. Za to z wysoka nachyla� si� ku niemu wielki �eb Kiwaj� z wywieszonym j�zykiem. J�zyk ten obliza� ch�opca nie od ucha do ucha, jak dawniej, ale od st�p do g��w. Potem Kiwaj machn�� j�zykiem w stron� wielkiej, du�o wi�kszej od Piotrusia Pameli. Kotka cofn�a si�.
� Prosz� ci�, Piotrusiu � powiedzia�a z uraz� � prosz� ci�, niech Kiwaj mnie nie li�e. Ja tego nie znosz�.
� Czy nasza pierwsza rozmowa ma dotyczy� waszych k��tni? � zdziwi� si� ch�opiec. � Wcale mi si� to nie podoba.
� Wi�c powiedz mu, �eby mnie nie liza�.
� Wstyd� si�, Pamelo, on ciebie bardzo lubi.
� Nie zawsze li�� j� dlatego, �e j� lubi� � wtr�ci� prawdom�wny Kiwaj. �? Czasem li�� j� po to, �eby nie by�a za dumna.
Kotka nie odpowiedzia�a ani s�owa, ale owin�a si� ogonem tak dok�adnie, jakby tym sposobem chcia�a si� od Kiwaj� odgrodzi�.
� Prosz� was, nie k���cie si� � powiedzia� Piotru�. � Mamy teraz strasznie wa�ne rzeczy do zrobienia. Przede wszystkim musimy wraca� do domu, �ebym si� tam m�g� schowa� zanim ciotka Marta si� obudzi.
Ch�opiec wsta� i dopiero teraz zda� sobie spraw�, jaki by� ma�y. Si�ga� g�ow� grzbietu Pameli. Kotka podesz�a do niego i czule tr�ci�a go noskiem w nos.
� Jeste� taki male�ki � powiedzia�a � �e mog�abym ci� przewr�ci� jedn� �ap�.
� Spr�buj tylko! � warkn�� Kiwaj. Kotka spojrza�a na psa z lekcewa�eniem.
� Powiedzia�am: mog�abym. Nie powiedzia�am, �e go przewr�c�.
� Znowu si� k��cicie � westchn�� Piotru� � a by�oby lepiej, �eby�my pr�dko szli do domu.
Zacz�li wi�c i��. Ale ju� po paru krokach okaza�o si�, �e ma�e n�ki Piotrusia nie nad��aj� pot�nym �apom Kiwaj� ani zr�cznym nogom Pameli.
� Kiwaju, nie ma innej rady, tylko musisz mnie wzi�� na grzbiet.
� No to siadaj!
Pies spu�ci� �eb i Piotru� uchwyciwszy si� wspania�ych kud��w wdrapa� si� na grzbiet i usadowi� mi�dzy �opatkami.
� �wietnie! � krzykn�� zachwycony. � Ale czy tobie nie ci�ko?
� Tyle wa�ysz, co pch�a! � odpowiedzia� uprzejmie pies.
36
37
NA STRYCHU
Zwierz�ta pu�ci�y si� biegiem. Drzewa i krzaki miga�y tylko przed oczami Piotrusia. Znale�li si� na Tarninowym Wzg�rzu bardzo szybko. Mi�orada powiedzia�a prawd�.
Przed wej�ciem na podw�rze Piotru� kaza� si� Kiwajo-
wi zatrzyma�.
� S�uchajcie. Id� schowa� si� na strychu, tam b�dzie mi najlepiej. Wdrapcie si� tam do mnie, jak tylko ciotka Marta wyjdzie z domu. Wtedy zrobimy narad�.
� Nad czym? � spyta�a Pamela.
� Nad tym, nad czym Piotrusiowi b�dzie si� podoba�o! � odpowiedzia� Kiwaj, kt�ry nie m�g� znie�� tego, �e kotka rozmawia z Piotrusiem jak r�wny z r�wnym.
Ch�opiec nie s�uchaj�c ju� k��tni w�azi� tymczasem na
strych.
Inaczej tu teraz wszystko wygl�da�o! Skrzynie, do kt�rych przedtem m�g� zajrze� z zupe�n� �atwo�ci�, sta�y si� wielkie jak szafy; odwr�cony do g�ry koszyk wygl�da� jak wzg�rze, a pude�ko od gwo�dzi w sam raz nadawa�o si� na ��ko. Piotru� postanowi� wys�a� je sianem.
Tymczasem na dole da�y si� s�ysze� kroki. Ciotka Marta wsta�a. Chodzi�a pr�dko, jakby przestraszona, i wo�a�a co
chwila:
� Piotrusiu! Gdzie� ty jeste�, Piotrusiu*?
Ch�opiec zerwa� si� i ju� chcia� biec... Na szcz�cie zatrzyma� si� w por�. Nie wolno mu przecie� pokaza� si� ciotce Marcie! Nie wolno mu z ni� m�wi�! Wi�c jak�e to b�dzie?... A je�eli ona pomy�li, �e Piotru� opu�ci� j� na zawsze � i bez s�owa po�egnania? To przecie� by�oby
okropne.
�Nie ma rady � postanowi� po d�ugiej rozterce � mu-
sz� znale�� Kasi� i Trusi�, to jest najwa�niejsze ze wszystkiego".
Po jakim� czasie kroki ciotki umilk�y i zaraz od strony drabiny da�o si� s�ysze� szuranie twardych pazur�w Kiwaj�. Pamela wesz�a bezszelestnie. Oboje usiedli na pod�odze ko�o komina. Piotru� opar� si� o aksamitny bok Pameli.
� S�uchajcie � zacz�� i od razu przerwa�, zauwa�ywszy, �e pies wcale nie s�ucha.
� O co ci chodzi, Kiwaju?
� E, o nic... ale czy ty musisz �i� opiera� o Pamel�?
� Przecie� wiadomo, �e moje futro jest mi�ksze � stwierdzi�a Pamela rzeczowo.
� Ale moje jest cieplejsze... I w og�le.
� Ust�p mu, Piotrusiu � m�wi�a Pamela w taki spos�b, w jaki doro�li m�wi� mi�dzy sob� o niem�drym dziecku � inaczej si� nie uspokoi.
� Jak ci nie wstyd, Kiwaju!
Psu by�o rzeczywi�cie troch� wstyd, wi�c �eby to ukry�, machn�� czerwonym ozorem w stron� kotki.
� Piotrusiu! � krzykn�a Pamela.
� Nie li� jej � Piotru� opar� si� o bok Kiwaj� i pyta� surowo:
� Czy ju� nareszcie mo�emy m�wi� o powa�nych rzeczach?
� Oczywi�cie! � I ogon Kiwaj� zacz�� si� szybko porusza� na znak dobrego humoru.
� Mo�emy � powiedzia�a uprzejmie Pamela.
� No to s�uchajcie. Chodzi o to, �eby Kasia i Trusia wr�ci�y do domu.
� S�ysza�a�, Pamelo? � spyta� wyzywaj�co Kiwaj.
39
Kotka nawet na niego nie spojrza�a. Zwr�ci�a si� do Piotrusia z zupe�nym spokojem:
� A jak to zrobisz?
� Nikt nie wie, gdzie one s�. Mogliby�my si� jednak
0 tym dowiedzie�, gdyby�my znale�li k��buszek niebieskiej we�ny: Kasia zostawi�a w nim jak�� wiadomo��. Szukali�my z ciotk� Mart� po ca�ym domu, ale�my go nie znale�li. Zreszt� przecie� byli�cie przy tym! Nie mia�em tylko sposobu, �eby wam powiedzie�, o co chodzi. Ale teraz... czy zechcecie mi pom�c?
� Lec�! � pies zerwa� si� tak szybko, �e Piotru� straciwszy oparcie, uderzy� plecami o pod�og�.
� Ale�, Kiwaju, siadaj, jeszcze nie sko�czy�em! � Kiwaj jednak nie by� ju� w stanie siedzie�, sta� i macha� ogonem, wal�c nim g�o�no o belk�.
� W izbie nie ma k��buszka na pewno. I tutaj,
1 w ca�ym obej�ciu, i w piwnicy pe�no jest zakamark�w, w kt�re trzeba zajrze� takimi oczami jak Pameli albo je wyw�szy� takim nosem jak Kiwaj�. My�l�, �e zrobimy tak: Kiwaj b�dzie szuka� tutaj...
Pies nie s�ucha� wi�cej: biega� w k�ko po strychu.
� A ty, Pamelo? Czy mi pomo�esz? � pyta� Piotru�, g�adz�c l�ni�ce futro kotki. � Mog�aby� obejrze� piwnic�. Jeste� do�� zwinna, �eby si� tam dosta� przez okienko.
� Owszem, zrobi� to, skoro sobie tak �yczysz... P�niej... � m�wi�a Pamela sennie.
� Chcia�bym, �eby to by�o jak najpr�dzej!
� Oczywi�cie. Po wyspaniu si�... Teraz jest pora na spanie, a nie na chodzenie po piwnicach.
Piotru� nie nalega� d�u�ej: Pamela nie by�a stworzeniem, kt�re mo�na by do czegokolwiek zmusi�. Postanowi� popatrze�, jak poszukuje k��buszka Kiwaj.
40
Pies biega� po strychu skacz�c przez paki i skrzynie, jak ko� przez przeszkody.
� Kiwaju, zastan�w si�! � powiedzia� Piotru� karc�co. � Przecie� gdyby k��buszek by� na wierzchu, to my z ciotk� dawno by�my go znale�li! Musisz szuka� w dziurach i szparach!
� A rzeczywi�cie � zgodzi� si� Kiwaj i natychmiast pu�ci� si� w bieg z nosem przy ziemi.
� Szukaj dobrze! Szukaj dobrze!
Pies w�szy� uwa�nie. Je�li mia� jakie� w�tpliwo�ci, zatrzymywa� si� i g�o�no po kilka razy wci�ga� powietrze. Jaka� szpara zaciekawi�a go tak silnie, �e zacz�� j� rozdrapywa� pazurami.
� No i co? � pyta� Piotru� z przej�ciem.
:� Nic. Zdawa�o mi si�. Troch� tak tu pachnia�o jak we�na � i Kiwaj znowu zabra� si� do roboty. Po jakim� czasie wr�ci� do ch�opca, usiad� przy nim z wywieszonym ozorem i o�wiadczy�:
� R�b, co chcesz, na strychu k��buszka nie ma.
� Patrz, a tu? Mo�e jest w �rodku?
Piotru� pokaza� Kiwajowi stary, szafkowy zegar, kt�ry le�a� na ziemi. Szk�o zegara by�o tak stare i brudne, �e nie mo�na by�o zobaczy�, co jest za nim.
Kiwaj obw�cha� dziwny przedmiot ze wszystkich stron.
� Nie czuj� nic. Dobrze by�oby jednak zajrze� do wewn�trz. Otw�rz to.
Piotru� stara� si� otworzy� zegar ju� od d�u�szej chwili, jeszcze zanim przywo�a� psa. W zameczku tkwi� kluczyk, ale ma�e r�ce ch�opca nie mia�y si�y go przekr�ci�. Biedzi� si� nad tym d�ugo.
?rr= Wiesz co, Kiwaju, lepiej nie tra� czasu i p�ki widno,
41
przeszukaj podw�rze, stodo��, obor� i drwalk�. A tymczasem mo�e jako� ten zegar otworz�.
Kiwaj odszed�, a ch�opiec wzi�� si� znowu do przekr�cania kluczyka.
� Nie mog� � westchn�� po wielu nieudanych pr�bach. Poczu�, �e jest g�odny, i zjad� kawa�ek ma�ego, pomarszczonego jab�ka, kt�re znalaz� w jednej ze skrzy�.
Tymczasem zrobi�o si� ciemnawo. Kotka zacz�a si� rozbudza�, kucn��