10886
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 10886 |
Rozszerzenie: |
10886 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 10886 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 10886 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
10886 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
DAYID WINGROYE
CHUNG RUO
----KSIĘGA H----
ZŁAMANE KOŁO
II. Szczypta popiołu
Przełożył Nfareij: Obarśki
Dla Rosę i łan
"Przejdź przez lukę, zaatakuj,
omijając posterunki obronne wroga,
Uderz stamtąd, gdzie się ciebie nie spodziewa".
- Ts'ao Ts'ao, Komentarz do księgi VI
Sun Tsy, Sztuka wojenna (II w. ne.)
GŁÓWNE POSTACI
scher, Emily - z wykształcenia ekonomistka. Na przełomie
wieku przyłączyła się do partii rewolucyjnej Ping Tiao,
stając się jednym z członków Rady Pięciu, ciała okreś-
lającego politykę partii. Namiętna bojowniczka o sprawied-
liwość społeczną, była także kochanką przywódcy Ping
Tiao, Benta Gesella.
'.Vore, Howard - ongiś major w Służbie Bezpieczeństwa
Tanga, stał się wiodącą postacią w walce przeciw Siedmiu.
Ten niezwykle inteligentny, chłodny i logiczny przywódca
jest reżyserem wszystkich wydarzeń, w chwili gdy w "Wiel-
kiej Wojnie Dwóch Kierunków" następuje nowy zwrot.
Ebert, Hans - syn Klausa Eberta i spadkobierca ogromnej
korporacji GenSyn. Awansowany do stopnia majora w Słu-
żbie Bezpieczeństwa T 'anga jest ogólnie podziwiany i cieszy
się zaufaniem swoich przełożonych. Ebert jest skompliko-
wanym, młodym człowiekiem; odważny i inteligentny ofi-
cer, jest także samolubny i ma skłonność do rozwiązłości
oraz okrucieństwa.
Fei Yen - "Lecąca Jaskółka", córka Yin Tsu, głowy jednej
z "Dwudziestu Dziewięciu Rodzin Mniejszych" - najwięk-
szych arystokratycznych rodów Chung Kuo. Niegdyś żona
Han Ch'ina, zamordowanego syna Li Shai Tunga, poślubiła
następnie jego brata, Li Yuana. Ta obdarzona klasyczną
urodą kobieta wygląda delikatnie i krucho, ma jednak silną
wolę i ognisty temperament.
Haavikko, Axel - porucznik Haavikko, zbrukany fałszywym
oskarżeniem innych oficerów, przez prawie dziesięć lat od-
dawał się rozpuście i dążył do autodestrukcji. Ten dobry
i uczciwy do szpiku kości człowiek podniesie się jednak
z upadku w wyniku sprzyjających okoliczności.
Kao Chen - niegdyś kwai, najemny morderca z Sieci, naj-
niższego poziomu wielkiego Miasta. Mimo skromnego po-
chodzenia wzniósł się wysoko i obecnie jest kapitanem
Służby Bezpieczeństwa Tanga. Jako przyjaciel i pomocnik
Karra Chen jest jednym z szeregowych żołnierzy w wojnie
przeciwko DeVore'owi.
Karr, Gregor - obecnie major w Służbie Bezpieczeństwa
Tanga, do której został zwerbowany przez generała Tolo-
nena. Podobnie jak Kao Chen także pochodzi z Sieci
i w młodości był "krwawym" zawodnikiem w walkach na
śmierć i życie. Karr, olbrzymi mężczyzna, jest "jastrzę-
biem", którego Li Shai Tung planuje rzucić przeciw swemu
przeciwnikowi, DeVore'owi.
Lehmann, Stefan - albinos, syn byłego przywódcy Rozpro-
szeńców, Piotra Lehmanna, stał się bliskim współpracow-
nikiem DeVore'a. Zimny, nienaturalnie beznamiętny wyda-
je się prawdziwym archetypem nihilisty, a jego jedynym
celem jest doprowadzenie do upadku Siedmiu i ich wielkiego
Miasta.
Li Shai Tung - z górą siedemdziesięcioletni Tang Europy
i jeden z Siedmiu, Rady rządzącej Chung Kuo. Przez długi
okres był centralną postacią Rady i nieoficjalnym przewod-
niczącym Siedmiu. Jednakże zabójstwo jego następcy, Han
Ch'ina, osłabiło go i skruszyło jego ongiś zdecydowane
przekonanie, iż za wszelką cenę należy zapobiec Zmianie.
Li Yuan - drugi syn Li Shai Tunga. Po zabójstwie starszego
brata został spadkobiercą Miasta Europa. Chociaż jest po-
nad wiek dojrzały, jego chłodny i rozważny sposób bycia
skrywa namiętną naturę, której dowiódł, żeniąc się z ognistą
Fei Yen, żoną swego zmarłego brata.
Shepherd, Ben - syn Hala Shepherda, głównego doradcy
Tanga i praprawnuk wielkiego architekta Miasta Ziemia.
Shepherd urodził się i wzrastał w Domain (Dziedzinie) -
sielankowej dolinie w południowo-zachodniej Anglii. Nie
chcąc pójść w ślady ojca i zostać doradcą księcia Li Juana,
idzie za głosem serca i zostaje artystą, który rozwija nową
dziedzinę sztuki - Muszlę, która ostatecznie wywrze kata-
strofalny wpływ na społeczeństwo Chung Kuo.
Tolonen, Jelka - córka marszałka Tolonena, którą po śmierci
matki wychowano w bardzo męskich warunkach. Jednakże
autentyczne zainteresowanie sztukami walki i bronią prze-
słania zupełnie inną, bardziej kobiecą stronę jej natury, tę,
która ujawniła się po nieudanym ataku terrorystów Ping
Tiao.
Tolonen, Knut -marszałek Rady Generałów, niegdyś generał
Li Shai Tunga. Jest wielkim, twardym mężczyzną i najbar-
dziej zagorzałym zwolennikiem wartości oraz ideałów gło-
szonych przez Siedmiu. Gwałtowny i nieustraszony, nie
powstrzyma się przed niczym, aby chronić swoich panów.
Jednak długie lata wojny nawet u niego osłabiły przekona-
nie o konieczności zastoju.
Tsu Ma - Tang Azji Zachodniej i jeden z Siedmiu, Rady
rządzącej Chung Kuo. Odrzucił swoją rozpustną przeszłość,
aby zostać w Radzie jednym z najbardziej zdecydowanych
sojuszników Li Shai Tunga. Silny, przystojny mężczyzna
po trzydziestce, ulega słabości, która niemal doprowadza
go do zguby.
Wang Sau-leyan - czwarty i najmłodszy syn Wang Hsiena,
Tanga Afryki. Od czasu mordu popełnionego na swym
ojcu, porzucił swoje dawne poglądy, stając się inteligentnym
i przebiegłym przeciwnikiem Li Shai Tunga oraz starej
gwardii w łonie Siedmiu. Irytujący, wyrachowany człowiek
o sybaryckich zamiłowaniach jest zwolennikiem Zmiany
w Radzie Siedmiu.
Ward, Kim - urodzony w Glinie, ciemnym pustkowiu pod
wielkimi fundamentami Miasta, ma błyskotliwy i niezwykle
chłonny umysł, który wyróżnił go jako potencjalnie naj-
większego naukowca w Chung Kuo. Jego sformułowana
w ciemnościach wizja gigantycznej, rozciągającej się do
gwiazd sieci, pchnęła go do tego, by dążyć do światła Góry.
Teraz, po długim procesie rekonstrukcji osobowości, został
umieszczony w zespole opracowującym Projekt Kontroli
Myśli Li Yuana.
SIEDMIU I RODZINY
An Liang-chou - Książę z Rodziny An
An Sheng - głowa Rodziny An (jednej z Dwudziestu
Dziewięciu Rodzin Mniejszych)
Chi Hsian - Tang Australii
Chung Wu-chi - głowa Rodziny Chung (jednej
z Dwudziestu Dziewięciu Rodzin Mniejszych)
Fu Ti Chang - Księżniczka z jednej z Rodzin Mniejszych
Hou Tung-po - Tang Ameryki Południowej
Hsiang K'ai Fan - Książę z Rodziny Hsiang; najstarszy
syn Hsiang Shao-erha
Hsiang Shao-erh - głowa Rodziny Hsiang (jednej
z Dwudziestu Dziewięciu Rodzin Mniejszych) i ojciec
Hsiang K'ai Fana oraz Hsiang Wanga
Hsiang Wang - Książę z Rodziny Hsiang
Lai Shi - Księżniczka z jednej z Rodzin Mniejszych
Li Feng Chiang - brat przyrodni i doradca Li Shai Tunga
Li Shai Tung - Tang Europy
Li Yuan - drugi syn i następca tronu w Mieście Europa
Mień Shan - Księżniczka z jednej z Rodzin Mniejszych
Pei Ro-hen - głowa Rodziny Pei (jednej z Dwudziestu
Dziewięciu Rodzin Mniejszych)
Tsu Ma - Tang Azji Zachodniej
Wang Hsien - Tang Afryki
Wang Sau-leyan - czwarty syn Wang Hsiena
Wang Ta-hung - trzeci syn Wang Hsiena i dziedzic
Miasta Afryka
Wei Chan-Yin - najstarszy syn Wei Fenga i dziedzic
Miasta Azja Wschodnia
Wei Feng - Tang Azji Wschodniej
Wu Shih - Tang Ameryki Północnej
Yi Shan-ch'i - książę z jednej z Rodzin Mniejszych
Yin Chan - książę z Rodziny Yin, syn Yin Tsu
Yin Fei Yen - "Lecąca Jaskółka", Księżniczka
z Rodziny Yin, żona Li Yuana
Yin Sung - Książę z Rodziny Yin, syn Yin Tsu
Yin Tsu - głowa Rodziny Yin (jednej Dwudziestu
Dziewięciu Rodzin Mniejszych)
Yin Wu Tsai - Księżniczka z jednej z Rodzin Mniejszych,
kuzynka Fei Yen
PRZYJACIELE,
DWORZANIE I WSPÓŁPRACOWNICY
SIEDMIU
Auden, William - kapitan Służby Bezpieczeństwa
Chang Li - Naczelny Lekarz Miasta Europa
Chang Shih-sen - osobisty sekretarz Li Yuana
Ch'in Tao Fan - kanclerz Tanga Azji Wschodniej
Chu Ta Yun - minister edukacji w Mieście Europa
Chuang Ming - minister Li Shai Tunga
Czuła Wierzba - służebnica Wang Hsiena
Ebert, Berta - żona Klausa Eberta
Ebert, Hans - major Służby Bezpieczeństwa i spadkobierca
GenSynu
Ebert, Klaus Stefan - właściciel GenSynu (Genetic
Synthetics) i doradca Li Shai Tunga
Errki - strażnik Jelki Tolonen
Fang Liang-wei - malarz pałacu Li Shai Tunga
Fest, Edgar - kapitan Służby Bezpieczeństwa
Fischer, Otto - dowódca Osobistej Służby Bezpieczeństwa
w pałacu Wang Hsiena w Aleksandrii
Haavikko, Axel - porucznik Służby Bezpieczeństwa
Haavikko, Vesa - siostra Axela Haavikko
Heng Yu - minister Deportacji Miasta Europa
Hua - osobisty lekarz Li Shai Tunga
Hung Feng-Chan - główny stajenny w Tongjiang
Hung Mien-lo - kanclerz Tanga Afryki
Kao Chen - kapitan Służby Bezpieczeństwa
Lautner, Wolfgang - kapitan Służby Bezpieczeństwa
w Bremie
Lung Mei Ho - sekretarz Tsu Ma
Karr, Gregor - major Służby Bezpieczeństwa
Nan Ho - ochmistrz Wewnętrznej Komnaty Li Yuana
Nocenzi, Vittorio - generał Służby Bezpieczeństwa
Miasta Europa
Panszin, Anton - pułkownik Służby Bezpieczeństwa
Perłowe Serce - dziewczyna Li Yuana
Russ - kapitan Służby Bezpieczeństwa
Sanders - kapitan Służby Bezpieczeństwa w Zbrojowni
Helmstadt
Scott, Anders - kapitan Służby Bezpieczeństwa
Shepherd, Ben - syn Hala Shepherda
Shepherd, Beth - żona Hala Shepherda
Shepherd, Hal - doradca Li Shai Tunga i głowa Rodziny
Shepherdów
Shepherd, Mey - córka Hala Shepherda
Słodki Deszcz - służąca Wang Hsiena
Słodka Róża - służąca Li Yuana
Sun Li Hua - ochmistrz Pałacu Cesarskiego w Aleksandrii
Tolonen, Helga - żona marszałka Tolonena
Tolonen, Jelka - córka marszałka Tolonena
Tolonen, Jon - brat marszałka Tolonena
Tolonen, Knut - marszałek Rady Generałów
Wang Ta Chuan - ochmistrz Pałacu Wewnętrznego Li Shai
Tunga
Wu Ming - sługa Wang Ta-hunga
Ying Chai - asystent Sun Li Hua
Ying Fu - asystent Sun Li Hua
Yu - lekarz Li Yuana
ROZPROSZENCY
Berdyczow, Soren - dyrektor Sim Ficu (Symulowane Fik-
cje) i przywódca Rozproszeńców
Czerski, Stefan - były zamachowiec Służby Bezpieczeństwa
i przyjaciel DeVore'a
DeVore, Howard - były major w siłach Bezpieczeństwa Li
Shai Tunga
Douglas, John - dyrektor Kompanii
ICubinyi - porucznik DeVore'a
Lebmann, Stefan - albinos, syn byłego przywódcy
Rozproszeńców, Piotra Lebmanna i porucznik w siłach
DeVore'a
Reid, Thomas - porucznik w siłach DeVore'a
Wiegand, Max - porucznik w siłach DeVore'a
PING TIAO
Ascher, Emily - ekonomistka, członek Rady Pięciu
Gesell, Bent - nieformalny przywódca Ping Tiao i członek
Rady Pięciu
Mach, Jan - urzędnik w Ministerstwie Surowców Wtórnych
oraz członek Rady Pięciu; założyciel frakcji o nazwie Yu
Mao Liang - Księżniczka z jednej z Rodzin Mniejszych
i członek Rady Pięciu.
Shen Lu Chua - specjalista w dziedzinie komputerów,
członek Rady Pięciu
Yun Ch'o - zastępca Shen Lu Chua
INNE POSTACI
Barycz, Jiri - oficer łączności przy Projekcie Kontroli Myśli
Beattie, Douglas - pseudonim DeVore'a
Boden, Michaił - pseudonim DeVore'a
Chan Wen-fu - przyjaciel Heng Chian-ye
Chuang Liang - żona ministra Chuanga
Ebert, Lutz - przyrodni brat Klausa Eberta
Ellis, Michael - zastępca dyrektora Projektu Kontroli Myśli
Enge, Maria - kelnerka w herbaciarni "Smocza Chmura"
Ganz, Joseph - pseudonim DeVore'a
Złote Serce - młoda prostytutka, którą kupił Hans Ebert
Hammond, Joel - starszy technolog przy Projekcie Kontroli
Myśli
Herrick - nielegalny producent implantów
Kao Ch'iang Hsin - córka Kao Chena i Wang Ti
Kao Wu - średni syn Kao Chena i Wang Li
Kung Wen-fu -• główny adwokat z Marsa
Ling Hen - stronnik Herricka
Loehr - pseudonim DeVore'a
Lotte - studentka w Oksfordzie, siostra Wolfa
Lo Wen - osobisty sługa Hansa Eberta
Lu Cao - atnah, służebnica Jelki Tolonen
Lu Ming Shao - szef Triady
Lu Nan Jen - "Garncarz"
Lu Wang-pei - podejrzany o morderstwo
Mi Feng - Pszczółka, służebnica Wang Hsiena
Mu Chua - madame "Domu Dziewiątej Ekstazy", burdelu
Nowaczek, Lubosz - kupiec; zaufany Ministra Henga
Nowaczek, Siergiej - student w Oksfordzie i rzeźbiarz
Reynolds - psedonim DeVore'a
Schenck, Hung-li - gubernator kolonii marsjańskiej
Słodki Flet - mui tsai (niewolnica) Hansa Eberta
Spatz, Gustaw - dyrektor Projektu Kontroli Myśli
Tai Cho - opiekun Kima Warda
Tarrant - właściciel jednego z wielkich towarzystw
przemysłowych
Tissan, Catherine - studentka w Oksfordzie
Tong Chou - pseudonim Kao Chena
Tsang Yi - przyjaciel Heng Chian-ye
Tung T'an - starszy konsultant w klinice Melfi
Turner - pseudonim DeVore'a
Wang Ti - żona Kao Chena
Ward, Kim - urodzony w Glinie sierota i naukowiec
Wolf - student w Oksfordzie, brat Lotte
CZĘŚĆ 3 - JESIEŃ 2206
SZCZYPTA
POPIOŁU
Westchnienie wschodniego wiatru,
Zanosi się na rześki deszcz:
Nad sadzawką, gdzie kwitną lilie wodne,
Rozlega się grzmot.
Złota ropucha wgryza się w zamek.
Otwórz go, zapal kadzidło.
Jadeitowy tygrys ciągnie linę.
Wydobądź go ze studni i uciekaj!
Córka Chia podglądała przez parawan
Młodego urzędnika Hana,
Bogini rzeki pozostawiła poduszkę
Dla wielkiego księcia Wei.
I Nie pozwól nigdy, by twoje serce rozkwitło
wiosennym kwieciem:
Szczypta miłości jest szczyptą popiołu.
Li Shang-Yin, wiersz bez tytułu, DC w.
ROZDZIAŁ 7
Sadzawka w minach
Słudzy przybiegli po konie, by odprowadzić je z powrotem
do stajni. Fei Yen miała rumieńce, a jej oczy skrzyły się
z radości. Spoglądając na nią, Li Yuan roześmiał się i dotknął
jej ramienia.
- Świetnie prezentujesz się na koniu, moja miłości! Powin-
naś częściej dosiadać swojego wierzchowca.
Tsu Ma stanął pomiędzy nimi i położył ręce na ich ramio-
nach.
- Przejażdżka była wspaniała, moi przyjaciele. A to... -
skinął głową, obejmując wzrokiem olbrzymie włości: pałac,
jezioro, sady, dalekie góry - jest piękne! No cóż, starożytni
cesarze mogliby wam pozazdrościć... - Oczy Tsu Ma błysz-
czały z radości, gdy ukazał w szczerym uśmiechu mocne, białe
zęby.
- Będziesz tutaj zawsze mile widziany, Tsu Ma - powie-
dział Li Yuan. - Korzystaj z naszych stajni jak ze swoich
własnych!
- Dziękuję ci, Li Yuanie. - Tsu Ma ukłonił się, po czym
spojrzał na Fei Yen. - Gdzie się tego nauczyłaś?
Patrzyła w dal, z zaróżowionymi od wiatru policzkami.
- Jeżdżę konno od dzieciństwa. Mój ojciec miał dwa ko-
nie. - Odwróciła się i podniosła głowę, okazując ogromną
dumę.
W świecie, w którym zwierzęta należały do rzadkości, po-
siadanie już dwóch koni świadczyło o prestiżu właściciela.
Tylko Siedmiu uważało to za rzecz oczywistą.
Tsu Ma przyjrzał się badawczo Fei Yen, po czym skinął
głową.
- Dobrze. Wejdźmy do pałacu. Twój ojciec oczekuje nas.
Li Shai Tung siedział w fotelu w Domu Letnim, trzymając
na kolanach mały zestaw telewizyjny. Maleńkie hologramy
ukazywały się w powietrzu nad urządzeniem, przekazując
krótki raport, po chwili znikały, ustępując miejsca kolejnemu
obrazowi. Tsu Ma usiadł obok starca, zachowując milczenie,
podczas gdy Li Yuan udał się po trunki. Fei Yen wyglądała
przez okno na strome zbocze, patrząc w stronę tarasu i jeziora.
Od czasu do czasu odwracała głowę, a jej spojrzenie spoczy-
wało zwykle na potężnej sylwetce Tsu Ma.
Tang był przystojnym, barczystym mężczyzną. Jadąc na
koniu obok niego, zauważyła, jak pewnie trzymał się w siodle,
jaki był spokojny, kiedy prowadził konia przez rwący stru-
mień, jak łatwo spiął swego wierzchowca, by przeskoczyć przez
mur -jak gdyby stanowił jedność ze zwierzęciem, na którym
jechał. Wyglądał nieskazitelnie. Jego włosy były wypielęgno-
wane i ozdobione rubinami, lamowana czernią tunika miała
słodki odcień różu, który przechodził niemal w biel, a jasnonie-
bieskie spodnie przypominały pogodne niebo jej dzieciństwa.
Zauważyła, jak mocno obejmował swymi krzepkimi udami
boki deresza - i jaki władczy wydawał się na koniu.
Li Shai Tung przestał zajmować się swymi sprawami i wy-
łączył zestaw telewizyjny. Uśmiechnął się do Tsu Ma, a potem
do swojej synowej, pozdrawiając ich w milczeniu. Li Yuan
przyniósł z barku tacę z trunkami. Pełnił tutaj funkcję gos-
podarza.
Fei Yen wzięła do ręki kieliszek i usiadła obok męża,
naprzeciwko gościa i teścia. Zauważyła, jak patrzy na nią Tsu
Ma - uporczywie, a jednak nie bezczelnie.
- Wyglądasz świetnie - rzekł Li Shai Tung, przyglądając
się Fei Yen. - Powinnaś częściej jeździć konno.
Li Yuan wychylił się nieco z fotela.
- Ona była wspaniała, ojcze! To urodzona amazonka!
Powinieneś widzieć, jak przeskoczyła nad zamkniętą bramą
na łące.
Gdy mówił, oczy błyszczały mu z przejęcia, a kiedy spojrzał
na żonę, zapłonęły niekłamanym zachwytem. Tsu Ma spo-
strzegł to i odchylił nieznacznie głowę do tyłu, jakby uwierał
go zbyt ciasny kołnierzyk. Sięgnął do wewnętrznej kieszeni
tuniki i wyjął podłużną srebrną cygarniczkę.
•
- Czy mogę zapalić? - wskazał na cygarniczkę.
Li Yuan skinął głową, spoglądając na ojca, by sprawdzić,
czy nie wyraża sprzeciwu. Staruszek nie powiedział nic, ale
uśmiechnął się lekko na znak aprobaty.
Tsu Ma wyjął jedno z krótkich cygar, cienkich jak ołówek,
obciętych z obu stron, i zapalił je. Zaciągnął się powoli
mocnym dymem i rozluźnił w swym fotelu. Obserwował uno-
szące się w powietrzu kółeczka dymu, który wydmuchiwał,
i cieniutką, wątłą nić żarzącego się popiołu.
- Muszę ci podziękować, Li Yuanie. To był wspaniały
dzień!
Przyglądał się młodzieńcowi, na którego twarzy malowała
się szczera przyjaźń, a może nawet odrobina podziwu. Przy-
wykł już do tego, uważając, że to mu się należy. Jednak gdy
spojrzał na Fei Yen, dostrzegł coś więcej. Podziwiała go
również, ale w szczególny sposób. Nie okazał, że to zauważył.
Podniósł kieliszek z pogodnym, szczerym uśmiechem, wzno-
sząc w milczeniu toast na cześć gospodarza i gospodyni.
Li Shai Tung zauważył to i skinął głową z zadowoleniem.
Cieszył się z obrotu spraw. Po raz pierwszy od wielu miesięcy
» uśmiechnął się. Tsu Ma spostrzegł to i zapytał, co sprawiło
mu radość.
- Powiem ci, gdy zostaniemy sami.
T'ang nie spojrzał nawet na Fei Yen, a jego uwaga za-
brzmiała zupełnie niewinnie. Synowa nie poczuła się dotknięta
słowami teścia; wiedziała, jak bardzo był staroświecki. Jakże
różnił się od jej ojca. Nie zwykł rozmawiać o interesach
w obecności kobiet. Odstawiła nietknięty kieliszek i wstała.
Pogłaskała dłoń Li Yuana, po czym ukłoniła się nisko przed
dwoma Tangami.
- Proszę o wybaczenie, Chieh Hsia, ale muszę się prze-
brać. Zmęczyłam się trochę jazdą konną.
To nie była prawda. Nigdy nie czuła się tak rześko. Oczy
płonęły jej z podniecienia. Jednak pochyliła głowę i wyszła
cicho z komnaty, odwracając się w drzwiach, by przekonać
się, że Tsu Ma, jak się tego spodziewała, nie spuszcza z niej
wzroku.
- I cóż? - zapytał Tsu Ma, kiedy Fei Yen wyszła. Wyda-
wało się, że jego zachowanie nie zmieniło się, a jednak jego głos
brzmiał nieco chłodniej, bardziej męsko niż przedtem.
- Mam dobre wieści - oznajmił Tang. - Zarówno Wu
Shih, jak i Wei Feng zgodzili się na nasz mały plan.
Tsu Ma spojrzał na starca. Sprawy przybrały nieoczekiwa-
ny obrót.
- Czy to mądre posunięcie?
- Sądzę, że tak - odparł Li Shai Tung, dostrzegając jego
wahanie. - Przeczuwam, że w obecnych warunkach... bez-
pieczniej będzie... zachować spokój Rady i zawiadomić wszys-
tkich o moich planach. To nie odsunie ode mnie moich daw-
nych przyjaciół.
Tsu Ma znowu wyciągnął z cygarniczki krótkie cygaro.
Zerknął na rozmówcę i napotkał jego wzrok.
- Nie, niezupełnie o to mi chodzi. Czy ta tajna akcja na
pewno będzie zgodna z duchem Rady? Skoro nie będziemy
szczerzy wobec siebie...
- A czy możemy być szczerzy? - Słowa Li Yuana za-
brzmiały gorzko, ale pod karcącym spojrzeniem ojca pochylił
głowę, przygryzając język.
- Rozumiem twoje uczucia, Li Yuanie - odparł Tsu Ma,
uśmiechając się do sędziwego T'anga, by okazać, iż nie uraziło
go to, że syn Li Shai Tunga przerwał mu. - Ale niekoniecznie
musimy pozwolić, by zatriumfował Wang Sau-leyan. Nato-
miast postępując w ten sposób, zdajemy się na to, że rozegra
całą sprawę, jak zechce.
Li Shai Tung przyglądał mu się uważnie.
- Zatem nie udzielisz swojego przyzwolenia?
Tsu Ma uśmiechnął się szeroko.
- Wcale tego nie powiedziałem. Wykazałem po prostu
ukrytą logikę takiego postępowania. Zgodzę się na wszystko,
co postanowi najdawniejszy przyjaciel mojego ojca. Rozu-
miem, że nie postąpiłbyś w ten sposób, gdyby było inne
wyjście.
Li Shai Tung uśmiechnął się i spuścił wzrok.
- Jeśli to wystarczy, by cię upewnić, że mam rację, Tsu
Ma, powiem ci to, co już mówiłem zarówno Wu Shihowi,
jak i Wei Fengowi. Nie chciałbym okpić Rady w tej sprawie.
To po prostu kwestia przeprowadzenia badań. Zanim za-
prezentuję mój plan Radzie, przeanalizuję kilka faktów. Na
początek zbadamy tylko, czy wprowadzenie Projektu Kontroli
Myśli wśród ludności Chung Kuo jest wykonalne. Już nie-
ba zakończą się przeprowadzane obecnie eksperymenty.
Zresztą nie zamierzam łamać Edyktu. Wszak jestem Tangiem,
prawda?
Tsu Ma roześmiał się.
- Istotnie. Ale powiedz mi, kto ma czuwać nad wprowa-
dzeniem tego projektu? Kogo masz na myśli? To precyzyjny
plan, który wymaga wyjątkowego zabezpieczenia.
- Zgadzam się. Właśnie dlatego zamierzam powierzyć to
zadanie marszałkowi Tolonenowi.
- Tolonen? - Tsu Ma zastanawiał się przez chwilę, po
czym na jego twarz wypłynął uśmiech. - Dlaczego nie? Pod
jego nadzorem wszystko działa nadzwyczaj sprawnie. - Spoj-
rzał porozumiewawczo na sędziwego T'anga, co nie uszło
uwagi księcia. Tolonen był przeciwny Projektowi Kontroli
Myśli. On, jak nikt inny, stanowiłby gwarancję utrzymania
wszystkiego w ryzach.
- No cóż... mówię już dosyć długo, a ty wciąż wiesz tak
mało o samym planie - skonstatował Li Shai Tung. - Po-
zwólmy zatem wypowiedzieć się na ten temat Li Yuanowi.
Niech zastąpi mnie w tej spawie.
Tsu Ma spojrzał z ciekawością na młodzieńca. Po to właśnie
tu przyjechał. Po to, by poznać szczególny projekt Li Yuana.
- Mów! - powiedział, zachęcając księcia uniesioną ręką,
na której błyszczały ciężkie złote pierścienie. Z cygara, które
trzymał w drugiej ręce, unosił się niebieskawy dym.
Li Yuan zawahał się, po czym nastawiając się na dłuższy
wywód, wyszczególnił wszystkie odkrycia, jakie poczynili
w różnych zakładach SimFicu, łamiąc Edykt. Wynalazki te,
które mogły zostać wykorzystane przeciwko Siedmiu, teraz
posłużą dla ich pożytku.
Tsu Ma słuchał z uwagą, zaciągając się raz po raz cygarem
z błogim uśmiechem. W końcu roześmiał się głośno i klepnął
dłonią w udo.
- Wspaniale! Daję słowo, że to jest wspaniały pomysł! -
Wstał z fotela, podszedł do okna i spojrzał w dół na zbocze.
- Masz moją zgodę, Li Shai Tungu. Podoba mi się ten
plan. Bardzo mi odpowiada.
Tsu Ma spojrzał znów na młodzieńca. Li Yuan uśmiechnął
się szeroko, zadowolony z siebie, dumny ze swojego projektu
i uradowany tym, że jego plan uzyskał aprobatę Tsu Ma.
Tsu Ma odwzajemnił uśmiech księcia, skinął głową i wyjrzał
znowu przez okno.
U stóp wzgórza, na tarasie nad ozdobnym jeziorem, przecha-
dzała się piękna kobieta. Spoglądała od czasu do czasu w kie-
runku pałacu. Miała na sobie st j jeździecki, a jej długie
ciemne włosy opadały na ramiona. >yła drobna i delikatna jak
posążek bogini zrobiony z najpiękniejszej porcelany. Tsu Ma
uśmiechnął się i odwrócił wzrok od powabnej sylwetki Fei Yen.
Spojrzał na dwóch mężczyzn, z którymi siedział przy stole.
- Tak - powiedział, a uśmiech nie schodził mu z twarzy. -
To wspaniały projekt, Yuanie. Doskonały w każdym calu.
* * *
- Kto to jest?
DeVore spojrzał na Lehmanna i uśmiechnął się.
- Nazywa się Hung Mien-lo i był kanclerzem Wang Ta-
-hunga aż do jego niedawnej śmierci.
Lehmann wpatrzył się w ekran. Po chwili spojrzał znowu
na DeVore'a.
- Więc co on tutaj robi?
Film został nakręcony w sekrecie przez ludzi DeVore'a,
umieszczonych wśród Ping Tiao. Zrealizowano go dzisiaj rano
w trakcie spotkania, które Jan Mach odbył w tajemnicy przed
pozostałymi liderami Ping Tiao.
- Nie wiem. Ale jednego jestem pewien. On nie znalazłby
się tam, gdyby nie pragnął tego Wang Sau-leyan. Więc musimy
odpowiedzieć sobie na pytanie: czego Wang Sau-leyan chce
od Ping Tiao?
- Zatem Hung jest człowiekiem nowego T'anga?
- Wydaje mi się, że tak. Mój człowiek w Aleksandrii,
Fischer, sądzi, że Sau-leyan nie odpowiada za śmierć swojego
brata, ale istnieją podstawy, by przypuszczać, że Hung Mien-
-lo jest od pewnego czasu jego człowiekiem.
- A Mach? Dlaczego utrzymał to spotkanie w tajemnicy
przed resztą?
- To zwyczaj Macha. Wcale mu się nie spodobało, że
zwróciłem się bezpośrednio do Gesella. Gdyby to od niego
zależało, sprawdziłby mnie wcześniej, ale ja podszedłem go
chytrze, a to go rozjątrzyło. Mach lubi panować nad sytuacją.
- Więc sądzisz, że zawrze jakiś pakt z Hung Mien-lo?
DeVore skinął głową.
- To miałoby sens. Gdybym był na jego miejscu, zrobił-
bym to samo. On uzyska od Tanga tyle, ile można. I wyko-
rzysta to, by utrzymać f/ts z daleka i uczynić Ping Tiao
organizacją mniej zależną^fcd nas. I odwrotnie, wykorzysta
przymierze z nami, by utrzymać Tanga na dystans. To ozna-
cza, że Ping Tiao nie zawsze zgodzą się wykonać to, co
będziemy starali się im narzucić. Taka strategia umożliwi im
wybór, a od czasu do czasu pozwoli powiedzieć nie, zarówno
T'angowi, jak i nam. Mach spróbuje zawrzeć z nami sojusz
w sekrecie przed Tangiem i vice versa, pakt z nim, w tajemnicy
przed nami. On próbuje, jak sądzę, wzmocnić swoją pozycję
w Ping Tiao.
Lehmann zamyślił się.
- Więc dlaczego nie zabijemy Hung Mien-lo, by zapobiec
zawarciu przezeń przymierza z Machem? Znalazłby się nieje-
den powód, by to zrobić.
DeVore uśmiechnął się, rad z porucznika. Zawsze sprawiało
mu radość, gdy Lehmann dzielił z nim te same myśli.
- Właśnie. Rozumiesz, plan Macha zadziałałby jedynie
wówczas, gdybyśmy pozostali nieświadomi roli Tanga w jego
poczynaniach, gdybyśmy dali się ogłupić jego opowieściami
o odrodzeniu Ping Tiao. Och, ich losy bez wątpienia będą
zależały od tego, jak postąpią po sukcesie w Helmstadt. Ale
sojusz z Tangiem mógłby dać to, czego im brakuje. Coś, czego
nie zdobyli w Helmstadt. Fundusze.
- A czy ty chcesz tego? Czy naprawdę chcesz, żeby byli
niezależni finansowo?
- Nie, jeśli miałyby się za tym kryć te wszystkie konszach-
ty z Tangiem. Ale nie mam również zamiaru pozwolić się im
wykorzystać. Udzielę im zatem pierwszego ostrzeżenia. Za-
grożę, że zerwę z nimi całkowicie. To postawi ich w gorszej
pozycji niż na początku, gdyż Tangowie mogą im oferować
jedynie pieniądze. Gdyby stracili z nami kontakt, zabrakłoby
im naszej fachowej wiedzy, naszych ekspertyz przed walką,
no i połowy mapy twierdzy w Bremie...
- Rozumiem. Ale wobec tego nasuwa się pytanie, co chce
uzyskać od nich Wang Sau-leyan?
- Właśnie. On nie zaryzykowałby kontaktu z Ping Tiao,
gdyby nie miał jakiegoś planu. Gdyby pozostali członkowie
Rady Siedmiu dowiedzieli się o jego knowaniach, byłby martwy.
Lehmann spojrzał na ekran.
- To niezła myśl, żeby...
- Tak. Zawsze możemy to zrobić, jeśli sprawy przybiorą
zły obrót i będziemy musieli odsunąć od siebie uwagę Siedmiu.
- Wobec tego, co zamierzasz uczynić?
DeVore pochylił się i wcisnął klawisz, by oczyścić ekran,
który natychmiast zaświecił.
- Na razie jeszcze nic. Poczekam, aż Mach spotka się
znowu z Hung Mien-lo za dwa tygodnie w Aleksandrii. Mój
człowiek sfilmuje to spotkanie. To może się okazać ciekawe,
prawda? Kto wie? Możliwe, że Mach zwróci T'angowi ucho
jego ojca.
* * *
Noc była pogodna i ciemna. Na północnym wschodzie
wysoko ponad górami zawisł ostry sierp księżyca. Było ciepło.
Po wodzie niósł się daleko głośny śmiech kobiet i mężczyzn,
płynących łodzią o wysokiej burcie. Z jednej strony kołysały
się łagodnie lampiony.
Tsu Ma uparł się, by wziąć do rąk wiosła. Poruszał nimi
bez wysiłku, a lekka łódź płynęła szybko po przejrzystym
jeziorze. Uśmiechał się, wyprostowany i barczysty, a jego
muskuły napinały się pod jedwabną tuniką jak pierś galopu-
jącego rumaka. Li Yuan siedział na rufie za plecami Tsu Ma,
wpatrując się w Fei Yen i jej kuzynkę, Yin Wu Tsai, które
siedziały na dziobie. Dziewczęta chichotały, zasłaniając twarze
wachlarzami. To Fei Yen wpadła na pomysł, by urządzić
nocny piknik. Tsu Ma był zachwycony, kiedy dwie dziewczyny
przyszły do nich z kocami oraz koszykiem pełnym wiktuałów
i przerwały mężczyznom rozmowę. Obaj roześmiali się i po-
zwolili się zaprowadzić nad jezioro. Li Yuan wyszczerzył zęby,
zadowolony z siebie. W kolorowym świetle lampionów Fei
Yen wyglądała cudownie, jak wróżka z bajki albo księżniczka
wyczarowana z dawnych legend, które opowiadali ludzie
w przeszłości. Migotliwe światło kolorowych lampionów spra-
wiło, że jej twarz wydawała się nieziemska jak postać, którą
można ujrzeć we śnie, ale kiedy obudzimy się i zapalimy
światło, by zobaczyć ją wyraźniej, umyka i powraca do swojej
bezcielesnej formy.
Uśmiechnął się do swych myśli i odetchnął głęboko. Do-
strzegł jak rozbłysły jej oczy, gdy roześmiała się z czegoś, co
szepnęła jej do ucha wesolutka kuzynka. A potem Fei Yen
spojrzała na niego i uśmiechnęła się, i krew zawrzała w jego
żyłach. Zadrżał, poruszony jej niezwykłą urodą. Ona należała
do niego. Tylko do niego.
Fei Yen obejrzała się i nachyliła w stronę Tsu Ma.
- Na wyspę, Tsu Ma! Płyńmy na wyspę!
Tsu Ma ukłonił się.
- Gdziekolwiek zechcesz, moja pani.
Łódź zmieniła kierunek. W pobliżu świątyni, na małym
wzgórzu, brzeg jeziora przechodził w łuk jak skrzydło jaskółki.
Niedaleko stąd była wysepka, na którą prowadził drewniany
most o trzech przęsłach. Słudzy przygotowali już wszystko
wcześniej. Gdy łódź opłynęła cypel, ujrzeli most i dwupiętrową
pagodę oświetloną kolorowymi lampionami.
Li Yuan wpatrywał się w wodę zachwycony. Spojrzał zno-
wu na Fei Yen.
- To naprawdę piękne, moja mądralinko! Kiedy zaplano-
wałaś to wszystko?
Fei Yen roześmiała się i opuściła skromnie oczy, zadowo-
lona z pochwały.
- Zaraz po przejażdżce konnej. Ja... przygotowałam to
wszystko dla naszego gościa, mężu.
Tsu Ma na chwilę przestał wiosłować i ukłonił się Fei Yen.
- Jestem wzruszony, moja pani. Wyświadczasz mi ogrom-
ny zaszczyt.
Li Yuan zauważył radość gościa. Był dumny ze swojej żony.
Jakże była mądra, że pomyślała o tym. To doskonałe posu-
nięcie, wspaniałe uwieńczenie pięknego dnia. Coś, co pamięta
się przez całe życie. Tak, mógł to sobie wyobrazić nawet teraz.
Za lat czterdzieści, on i Tsu Ma będą stali na tarasie nad
jeziorem, wspominając ten dzień...
Jego żona pomyślała nawet o tym, by znaleźć dla Tsu Ma
piękną i mądrą towarzyszkę, która uprzyjemni mu piknik.
Istotnie, gdyby w łodzi nie było Fei Yen, która mogła przy-
ćmić urodę każdej kobiety, pozwoliłby sobie na stwierdzenie,
że Wu Tsai jest piękna.
Przez chwilę przyglądał się tym dwóm niewiastom, porów-
nując ich urodę. Wu Tsai była wyższa niż Fei Yen. Miała
bardziej wydłużoną i większą twarz, szerszy nos, pełniejsze
usta, kości policzkowe mniej subtelne, bardziej muskularną
szyję, wydatniejsze piersi. Cechy te można było dostrzec tyl-
ko w obecności Fei Yen, w której urodzie zawarł się archetyp
piękna wszystkich kobiet Han. I choć piękna, Wu Tsai była
przy Fei Yen tylko bladą kopią.
Zbliżali się do wyspy. Li Yuan wychylił się nieco, by
wskazać Tsu Ma, gdzie ma przybić do brzegu. Gdy przycu-
mowali, Tsu Ma pomógł dziewczętom wyjść na drewniane
molo. Cichy szelest ich jedwabnych szat zdawał się mieszać
z jedwabistą ciemnością nocy i słodyczą ich perfum.
Usadowili się na tarasie. Fei Yen nakryła stół i przygoto-
wała poczęstunek, podczas gdy Wu Tsai zabawiała miłą roz-
mową Tsu Ma. Li Yuan stanął przy balustradzie, wpatrując
się w ciemną toń jeziora. Uczucie swobody, błogości i we-
wnętrznego wyciszenia ukołysało go tak, że przez chwilę był
świadomy jedynie pomruku głosów za sobą i delikatnego
plusku fal o drewniane pale pomostu. Poczuł lekkie dotknięcie
ręki na swym ramieniu, a kiedy się odwrócił, zobaczył Fei
Yen, która uśmiechała się do niego.
- Proszę, mój mężu! Usiądź z nami do stołu!
Objął żonę i pochylił głowę, by ją pocałować. Usiadł przy
stole, a Fei Yen stanęła z boku przy maleńkim stoliku
i nalewała z porcelanowego dzbana wino do kieliszków.
Poczęstowawszy T'anga, potem męża, a na ostatku kuzynkę,
ukłoniła się im, nalała sobie odrobinę wina i uklęknęła obok
męża.
Tsu Ma przyglądał się obojgu przez chwilę, po czym pod-
niósł kielich.
- Jesteś prawdziwym szczęściarzem, mając taką żonę.
Niech wielu synów pobłogosławi wasze małżeństwo.
Li Yuan ukłonił się, nadzwyczajnie połechtany słowami
Tanga. Tsu Ma nie przesadzał; był szczęśliwy. Spojrzał na
kobietę klęczącą u jego boku i poczuł, że serce przepełnia mu
miłość. Fei Yen należała do niego. Minęły już trzy dni od
ślubu, a jednak za każdym razem, gdy na nią spoglądał, nie
mógł się oprzeć uczuciu szczęścia, że Fei Yen wreszcie należała
do niego. Tylko do niego. Ze wszystkich mężczyzn w Chung
Kuo tylko do niego należał ten bezcenny skarb - już na całe
życie. Zadrżał i podniósł kielich, by wznieść toast.
-- Za przyjaźń! - Spojrzał w oczy Tsu Ma. - Za nasze
zdrowie i za naszą wieczną przyjaźń!
Stuknął się z nim kielichem. Po czym uniósł go, przepijając
najpierw do Wu Tsai, a na końcu do żony.
Fei Yen podniosła oczy. Jej poza wyrażała pełnię kobiecej
uległości. Jednak słysząc toast, opuściła nagle wzrok, jak
gdyby zaniepokojona. Skłoniło ją do tego nie tyle zwykłe
zakłopotanie, ile znacznie głębsze uczucie, które starała się
ukryć nie tylko przed Tangiem, ale przede wszystkim przed
samą sobą. Spojrzała na Li Yuana.
- Czy mój mąż napije się jeszcze wina?
Li Yuan odwzajemnił jej uśmiech. Był na swój sposób
przystojnym mężczyzną, kochającym mężem - również dob-
rym człowiekiem pomimo pozornego chłodu. A jednak krew
nie płynęła szybciej w jej żyłach, gdy jej dotykał, ani serce nie
biło tak szybko, jak teraz - w obecności Tsu Ma.
- Za chwilę, moja miłości - odparł. - Najpierw zajmij
się naszymi gośćmi. Kielich Tsu Ma jest prawie pusty.
Skłoniła głowę i odstawiła swój kielich, nachylając się, by
podnieść dzban z winem. Tsu Ma odwrócił się nieco i rozstawił
szerzej nogi, jedną ręką klepiąc się po kolanie, a drugą od-
stawiając pusty kielich. Fei Yen wstrzymała oddech, kiedy
ujrzała go w tej pozycji. Tsu Ma siedział zupełnie tak samo,
jak zwykł to robić Han Ch'in - z rozstawionymi swobodnie
nogami, z silnymi rękoma spoczywającymi na kolanach. Ukło-
niła się głęboko, ukrywając swoje zmieszanie i stawiając dzban
przed sobą.
- Więc? - Li Yuan zachęcił ją, by wypiła trochę wina.
Tsu Ma roześmiał się. Jego łagodny, wielkoduszny śmiech
sprawił, że spojrzała znowu na niego, a ich oczy spotkały się.
Tak, nie miała żadnych wątpliwości. On wiedział, jakie sprawił
na niej wrażenie.
Rozlała wino do kielichów i wycofała się z pochyloną
głową. Czuła suchość w ustach, serce biło jej mocno. Kiedy
odstawiła dzban, uklęknęła znowu u stóp męża, ale teraz tylko
mgliście zdawała sobie sprawę z obecności Li Yuana. Cały
świat wywrócił się nagle na opak. Klęczała tu z pochyloną
głową, starając się opanować drżenie rąk, gwałtowne bicie
serca, ale widok obutych nóg Tsu Ma pod stołem przykuwał
jej wzrok. Wpatrywała się w nie jak zahipnotyzowana. Jego
głos działał na jej zmysły jak narkotyk, oszałamiając ją.
Wu Tsai flirtowała z Tsu Ma, pochylając się ku niemu.
Słowami i gestami niedwuznacznie dawała mu do zrozumienia,
że jej się podoba, ale Fei Yen zauważyła, że umizgi jej kuzynki
były mu obojętne. Pochylił się ku Wu Tsai, śmiejąc się
i przekomarzając, odgrywając ze swobodą i wdziękiem tę
odwieczną grę, ale jego uwaga skupiała się wyłącznie na Fei
Yen. Czuła, że jego ciało reagowało na każdy jej ruch, że
zwraca się ku niej delikatnie -jakby z rozwagą. Zauważyła,
że starał się nieustannie, by nawet na chwilę nie stracić jej
z oczu w trakcie swobodnej pogawędki z Wu Tsai i gos-
podarzem. A Li Yuan? Wydawał się zupełnie nieświadomy.
Był jak biedne, uśpione dziecko, uwięzione w swym śnie
o wspaniałej miłości.
Odwróciła wzrok, odczuwając nagły ból. Li Yuan był jej
mężem i pewnego dnia zostanie Tangiem. Zasłużył na jej
lojalność, wierność cielesną i duchową. A jednak...
Wstała cicho i udała się do pagody, wracając po chwili zp'i
p'a, starożytną czterostrunną lutnią zbudowaną w kształcie
olbrzymiej łzy.
- Co to takiego? - zapytał Li Yuan, patrząc na Fei Yen.
Pochyliła głowę.
¦- Pomyślałam, że uprzyjemnię nasze spotkanie odrobiną
muzyki.
Li Yuan spojrzał na Tsu Ma, który uśmiechnął się i leidco
skinął głową na znak aprobaty. Jednak Fei Yen, zamiast
wręczyć instrument swojej kuzynce, jak spodziewał się tego
Li Yuan, uklękła z lutnią w rękach i zaczęła grać.
Jej cudowna gra oczarowała Li Yuana. Zachwycił się pew-
nością jej palców, którymi przebiegała zręcznie po strunach,
namiętnością delikatnych, drobnych ruchów głowy w takt
muzyki. Urzekła go słodką melodią, którą wydobywała z pra-
starego instrumentu. Poznał tę pieśń. Nazywała się Ran Hua
Hui - Kwietny Targ. Słodka, wesoła melodia, którą grała
nadzwyczaj biegle. Kiedy skończyła, roześmiał się i pochylił
głowę... Zamierzał ją pochwalić, gdy znowu szarpnęła struny
lutni, grając tym razem wolniejszą, bardziej rzewną melodię.
Ją również znał, była to Yueh Kao, Wysoki Księżyc.
Zadrżał, spoglądając na czarną taflę jeziora; nagle serce
podskoczyło mu do gardła. To było piękne -jak gdyby nuty
były maleńkimi, srebrnymi rybkami płynącymi w ciemności.
Gdy melodia stała się szybka, bardziej skomplikowana, spoj-
rzał znowu na rozmarzoną twarz Fei Yen. Miała przymknięte
oczy jakby skupiła się całą sobą, całym ciałem na wykonywa-
nej pieśni, na ruchu palców po strunach. Przypomniała mu
się nagle ta chwila sprzed lat, kiedy Fei Yen napięła łuk
i wycelowała. Jej ciało wydawało się przedłużeniem łuku,
a kiedy wypuściła strzałę, zdało się, że to część jej ciała
popłynęła w powietrze w kierunku odległej tarczy.
Oddychał wolno. Z podziwu rozchylił usta. Han umarł,
a teraz ona należała do niego. Wielkie Koło obracało się
wciąż...
Pieśń skończyła się. Przez chwilę panowała cisza. Wu Tsai
podniosła swój kielich, uśmiechając się do Tsu Ma.
- Moja kuzynka jest bardzo utalentowana - rzekła. -
Powiada się w naszej rodzinie, że bogowie popełnili błąd
w dniu, w którym urodziła się Fei Yen. Yin Tsu powinna
powić też drugie dziecko, syna, ale w wyniku rozgardiaszu,
który panował tego dnia w Niebie, dziecko otrzymało duszę
mężczyzny i ciało kobiety.
Fei Yen zerknęła na kuzynkę i mimo że zaraz przymknęła
oczy, można było poznać po jej uśmiechu, że już nieraz
słyszała tę opowieść i nie sprawiała jej przykrości. Tsu Ma
spojrzał jednak karcąco na Wu Tsa i stanął w obronie Fei Yen.
- Z tego co widzę, bogowie popełnili tylko maleńki błąd...
Mianowicie taki, że uczynili Fei Yen istotą niezupełnie dos-
konałą.
Fei Yen spojrzała odruchowo na Tsu Ma, nie ukrywając
lekkiego rozdrażnienia.
- Niezupełnie, Chieh Hsia?
- Właśnie... - Odstawił pusty kielich. - Powinni spra-
wić, by urodziły się bliźniaczki. Jedna napełniałaby mi kieli-
szek, podczas gdy druga brzdąkałaby słodko na lutni.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem oprócz samej Fei Yen, która
wstała i nalała mu wina. Tsu Ma odebrał od niej dzban
i napełnił ich kielichy.
- Proszę! - powiedział, siadając z powrotem. - Teraz
chętnie posłuchałbym znowu.
Fei Yen zrozumiała w lot aluzję, oparłap'ip'a na kolanach
i po chwili skupienia uderzyła w struny. Tym razem zaśpiewała
swym wysokim kontraltem pieśń, której nie słyszał poprzed-
nio - dziwną i melancholijną.
Przepiękna para białych gęsi.
Wciąż razem, razem, z dala od pyłu świata.
Objęte skrzydłami, pieszczą swoje szyje,
Igrają w złotym blasku słońca,
Wędrując po błękitnym niebie.
Pewnego poranka zostaną rozdzielone,
Pochwyci je sieć lub trą/i pierzasta strzała.
Smutne echa spływają zakolami rzeki,
Samotny szloch rozlega się na brzegu.
Nie dlatego, że tęsknię do dawnego towarzysza,
Ale z twojego powodu nie doścignę mego stada.
Kropla po kropli ronię łzy,
Tysiąc lat będę czekać na ciebie!
Jakie to szczęście zakochać się i być razem,
Jakie smutne jest życie bez ciebie!
Przeżyjmy godziwie sto lat,
Jakie dają nam bogowie,
Nie zmarnujmy żadnej chwili.
Żyjemy jak trawa, która rośnie na samotnym wzgórzu,
Wiedząc, że musi zwiędnąć i umrzeć.
Li Yuan był oczarowany rzewną pieśnią, wzruszony bólem,
który rzeźbił rysy twarzy Fei Yen, zdumiony tym, że nie
słyszał dotąd jej śpiewu, ba, nie domyślał się nawet, że jego
żona ma taki talent. Kiedy skończyła pieśń i opuściła umilkła
lutnie, spojrzał na Tsu Ma. Zauważył od razu, jak bardzo
T'ang był wzruszony. Tsu Ma pochylił głowę, ręce miał zaciś-
nięte jakby z żalu. Kiedy podniósł wzrok, łzy szkliły się w jego
oczach. Rzekł cichym głosem:
- To było piękne, pani Fei. Nigdy dotąd nie słyszałem
piękniejszej pieśni. /
Fei Yen spuściła skromnie oczy. P'i p'a spoczywała na jej
łonie. Wyczerpana pochyliła się, jak gdyby wraz z pieśnią
uleciały z niej siły żywotne. Lekko skinęła głową, słysząc słowa
Tanga. Potem wstała, kłaniając się Tsu Ma i mężowi, i od-
daliła się z powrotem do pagody.
__Cóż... - rzekł Tsu Ma, spoglądając na Li Yuana. - Co
mogę powiedzieć na to wszystko, mój przyjacielu? Uhonoro-
wałeś mnie dzisiaj wyjątkowo. Jestem niezmiernie rad.
,__ja również, Tsu Ma. To był niezapomniany wieczór.
Tsu Ma usiadł znowu.
__To prawda. - Zadrżał, lecz po chwili opanował się
i uśmiechnął. - Ale przecież zaniedbuję panią Wu. - Od-
wrócił się do Wu Tsai z wylewnym uśmiechem. - Czy grasz
na jakimś instrumencie, moja pani?
Li Yuan uśmiechnął się. Domyślił się, że Tsu Ma daje mu
do zrozumienia, iż powinien pójść za swoją żoną. Ukłonił się
gościowi i wyszedł.
Fei Yen nie było w pagodzie. Li Yuan stał przez chwilę
w pustej świątyni, rozgniewany, słysząc tylko śmiech dobiega-
jący z tarasu. Potem usłyszał, jak Fei Yen przywołuje go cicho
z głębi pagody.
* * *
Przeszli z powrotem przez drewniany most. Objął ją ramie-
niem, a ona przytuliła swoje drobne, rozpalone ciało do jego
boku. Noc była spokojna i ciemna, sprzyjała ich miłości. Taras
był już pusty. W pagodzie również nie było nikogo. Li Yuan
rozejrzał się wokół siebie w zadumie. Wtem zesztywniał nagle,
słysząc gdzieś w pobliżu plusk wody. Sprężył się do skoku,
chcąc stawić czoło niebezpieczeństwu.
- Trzymaj się za mną, Fei Yen! - nakazał cicho, wycią-
gając sztylet zza cholewy.
Nagle usłyszeli salwę śmiechu, która przetoczyła się w ciem-
ności nie opodal nich. Wylewny serdeczny śmiech Tsu Ma
sprawił, że Li Yuan odetchnął z ulgą.
- Na bogów! Co tutaj robisz?
Tsu Ma zbliżył się do brzegu, ukazując w świetle lampionów
obnażony tors. Woda sięgała mu do piersi, a jego mokre włosy
przylegały do czoła.
-" Pływam - odparł. - To cudowne! Woda jest cieplejsza
niż myślałem.
- A pani Wu? Czy już poszła?
W odpowiedzi rozległ się plusk z lewej strony i nowa salwa
śmiechu.
- Powinniście przyłączyć się do nas! - zawołała z wo-
dyWu Tsai. - Jest cudownie!
Li Yuan rozejrzał się wokół w zadumie. Tsu Ma zauważył
to i roześmiał się.
- Nasze ubrania zostawiliśmy w łodzi. To był pomysł pani
Wu. Powiedziała mi, że w jeziorze są ryby, a ja chciałem
zobaczyć je z bliska.
- I co, były? - spytała Fei Yen, wyłaniając się zza pleców
Li Yuana. Stanęła na brzegu, wpatrując się w Tsu Ma, który
w wodzie wydawał się jeszcze roślejszy.
Jego mokra szeroka pierś połyskiwała w kolorowym świetle
lampionów.
- Tylko węgorz - odpowiedziała ze śmiechem Wu Tsai,
podchodząc do brzegu. Jej nagie ramiona lśniły nad powierz-
chnią wody. - Sztywny mały węgorz...
- Wu Tsai! - zaprotestowała Fei Yen, ale nawet Li Yuan
roześmiał się głośno.
- Jak powiadają, bóg Kung-Kung, który sprowadził po-
top, był węgorzem - rzekł Tsu Ma, zagarniając wodę rękoma
na piersi, jak gdyby się obmywał. - Olbrzymim węgorzem.
Posłuchajcie, mili moi, skoro nie zamierzacie wykąpać się
z nami, pozwólcie nam przyłączyć się do was. Li Yuanie, czy
zechcesz przymknąć oczy na chwilę, kiedy pani Wu wyjdzie
z wody i poszuka w łodzi swojego ubrania?
- Oczywiście - Li Yuan odwrócił się. Słyszał chichotanie
za plecami, gdy Fei Yen pomagała kuzynce wyjść z wody.
- W porządku - powiedziała Wu Tsai po chwili. - Mo-
żesz się już odwrócić, książę Yuanie.
Kiedy się odwrócił, Wu Tsai klęczała w łodzi, zawiązując
jedwabną szatę. Spojrzała na niego, szczerząc zęby w rados-
nym uśmiechu.
- Naprawdę powinieneś przyłączyć się do nas.
Zawahał się, świadomy obecności Tsu Ma, który stał nagi
w wodzie, i Fei Yen, przykucniętej obok łodzi, spoglądającej
na niego.
- To nie byłoby właściwe...
Wu Tsai wzruszyła ramionami i wyszła z łodzi na brzeg.
- Sądziłam, że spełniliśmy toast... - Jej oczy rozbłysły
figlarnie. - Wieczna przyjaźń, wiesz, i tak dalej...
Tsu Ma brnął wpław przez wodę, aż zbliżył się do brzegu.
Opierając płasko ręce na kamiennych płytach przy brzegu
jeziora, powiedział bez uśmiechu:
__ Książę Yuan ma rację, pani Wu. Wybacz mi, że nie
pomyślałem o tym. To byłoby szczególnie... niewłaściwe.
Wu Tsai dygnęła prowokująco przed Li Yuanem, po
czym spojrzała znowu na Fei Yen, uśmiechając się pro-
miennie.
- Myślałam po prostu, że byłoby to zabawne. To wszys-
tko. Coś odmiennego niż zwykle.
Li Yuan spojrzał gniewnie na Wu Tsai, dotknięty jej uszczy-
pliwością, i odwrócił się w stronę Fei Yen, która stała z po-
chyloną głową, całą swoją postawą wyrażając uległość.
Postąpił krok w jej kierunku, wyciągając rękę nakazującym
gestem.
- Chyba rozumiesz, jak bardzo byłoby to niewłaściwe.
Podniosła pokorne oczy i wyszeptała posłusznie:
- Oczywiście, mój mężu.
Z wolna uspokoił się. Potem spojrzał znowu na T'anga.
- A ty, Tsu Ma? Czy nie życzyłbyś sobie, byśmy powrócili
do pagody, kiedy będziesz się ubierał?
Tsu Ma roześmiał się. Jego potężne ciało ciemniało w wo-
dzie.
- Na bogów, nie,Yuanie! Woda jest taka przyjemna. Myś-
lę, że popływam trochę na plecach i popatrzę w gwiazdy.
Yuan ukłonił się.
- Oczywiście. Jak sobie życzysz, Chieh Hsia. Ale co zro-
bisz, gdy dopłyniesz na tamten brzeg?
Ale Tsu Ma odwrócił się już i brnął w głębszą wodę.
Zawołał jeszcze w odpowiedzi, znikając w ciemności:
- Cóż, wyjdę z wody, Yuanie! Co innego mógłbym zrobić?
^ * * *
Marszałek Tolonen stał przy zachodnim oknie w Komnacie
Pięciu Stron Świata Pałacu Wschodniego w Tongjiangu, po-
dziwiając ogrody, które ciągnąły się aż do jeziora. Była jede-
nasta rano. Wezwano go na to spotkanie lakonicznym pismem,
w którym nie poinformowano go o celu spotkania, co zdarzyło
sie po raz pierwszy. To z tego powodu trwał przy oknie, aż
wreszcie, zniecierpliwiony, zaczął się przechadzać wielkimi
I!
krokami w tę i we w tę, zastanawiając się nad przyczyną wez-
wania.
Zatrzymał się przed wielkim zwierciadłem w głębi komnaty,
by poprawić kołnierz munduru, kiedy za jego plecami ot-
worzyły się drzwi. Odwrócił się, spodziewając się Li Shai
Tunga, ale do komnaty wszedł książę.
- Książę Yuan? - zdziwił się, pochylając głowę w ukło-
nie.
Li Yuan przywitał się z nim, zapraszając szerokim gestem
ręki, by usiadł.
- Dziękuję, że przybyłeś niezwłocznie, Knut. Nieco póź-
niej zjawi się mój ojciec.
Tolonen ukłonił się znowu, po czym usiadł w fotel