10708
Szczegóły |
Tytuł |
10708 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
10708 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 10708 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
10708 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Wolno�� a media
ks. prof. dr hab. Bogdan Czupryn
Przekazywanie informacji, dzielenie si� z innymi posiadan� wiedz�, zdobywanie wiedzy od innych,
to najbardziej typowe i niezwykle wa�ne dzia�ania cz�owieka. Odk�d proces informowania nabra�
charakteru instytucjonalnego i jako taki sta� si� skutecznym narz�dziem realizacji rozmaitych cel�w
spo�ecznych, gospodarczych czy te� politycznych coraz cz�ciej podlega r�nym manipulacjom. Ch��
podporz�dkowania sobie medi�w, zaw�aszczenia dla potrzeb cho�by politycznych, w linii prostej
prowadzi do ograniczenia ich suwerenno�ci. W najbardziej podstawowym rozumieniu zniewolenie
medi�w polega na tym, �e nie mog� skutecznie dzia�a� zgodnie ze swoim przeznaczeniem, tzn.
przekazywa� obiektywnej prawdy i realizowa� dobra wsp�lnego.
Nie trzeba chyba nikogo przekonywa� jak wielk� warto�� w �yciu indywidualnym i spo�ecznym
posiadaj� wolne media. Do�wiadczenia z nie tak dawnej historii naszego narodu wystarczaj�co mocno
ukazuj� z jakim zaanga�owaniem, okupionym cierpieniem a nawet �yciem, walczono o wolno�� do
przekazywania prawdy. Wystarczy wspomnie� niezwyk�y wprost fenomen prasy podziemnej podczas
okupacji hitlerowskiej. Ilu� ludzi odda�o w�wczas �ycie podejmuj�c s�u�b� prawdzie. Okres dyktatury
komunistycznej te� ma swoich bohater�w i ofiary walki o wolne media. Nie spos�b nie wspomnie�
wreszcie o ponurym okresie stanu wojennego. Jak�e wiele nadziei i wiary w zwyci�stwo przynosi�y
pisane na marnym papierze i ledwo czytelnym drukiem gazetki podziemnej Solidarno�ci. Ilu� ludzi
okupi�o t� s�u�b� prawdzie wi�zieniem i rozmaitymi szykanami. �wiadomo�� tych fakt�w zmusza
wr�cz do postawienia pytania co jest przyczyn� tak wielkiej determinacji w walce o wolne media?
Potrzeba wolnych medi�w wyra�a naturalne ukierunkowanie na prawd�. Osobowy rozw�j, czyli
wykorzystywanie tych nobilituj�cych cz�owieka dyspozycji, kt�re tkwi� w jego naturze, dokonuje si� w
prawdzie. Zafa�szowany obraz samego siebie, zafa�szowany obraz rzeczywisto�ci, w kt�rej przychodzi
nam �y�, niesie istotne zagro�enie dla wype�nienia sensu naszej egzystencji. A zatem walka o wolne
media to nic innego jak walka o wolno�� do prawdy, a w ostatecznym rozrachunku to walka o
osobowy rozw�j, o zachowanie godno�ci cz�owieka. Ci wszyscy, kt�rzy walczyli i nadal walcz� o
wolne media, walczyli i walcz� o cz�owieka.
Od ponad dziesi�ciu lat mamy mo�liwo�� zagospodarowania wolno�ci w naszym kraju. Bo
wolno�� jest dana i zadana - jak poucza Jan Pawe� II. Wolno�ci nie otrzymuje si� raz na zawsze.
Mo�na j� pomno�y� ale te� i straci�. Potrzebna jest odpowiednia praca nad wolno�ci�. Wolne od
komunistycznej cenzury media usi�uj� odnale�� sw�j model wolno�ci. Trudno tego nie zauwa�y�. Ale
czy robi� to w�a�ciwie? Czy jeste�my usatysfakcjonowani stanem wolno�ci w mediach? Niew�tpliwie
media s� wolne od cenzury komunistycznej. Ale czy to wystarcza? Czy wystarczy by� wolnym od
czego�, aby by� prawdziwie wolnym? W opinii wielu z po�r�d nas obecny stan wolno�ci w mediach
nie wywo�uje szczeg�lnego zachwytu. Wydaje si�, �e wolno�� "od" nie zosta�a wystarczaj�co owocnie
spo�ytkowana dla wolno�ci "do". Mo�na nawet odnie�� wra�enie, �e owa wolno�� "od" przyj�a posta�
wolno�ci od odpowiedzialno�ci. Bo jak potraktowa� fakty, gdzie w imi� wolno�ci prasy bezkarnie
szydzi si� z najwi�kszych autorytet�w i �wi�to�ci? Gdzie w imi� wolno�ci lansuje si� pornografi�,
gdzie w imi� wolno�ci niszczy si� poczucie ludzkiej intymno�ci poprzez takie programy jak Wielki Brat,
czy Dwa �wiaty? To prawda, �e mo�na by tego typu eksces�w po prostu nie zauwa�a� i pozwoli�, aby
umar�y �mierci� naturaln�, jak wiele innych bezwarto�ciowych rzeczy. Problem jednak w tym, �e
wspomniane programy i zachowania wyra�aj� okre�lon� tendencj� w rozumieniu wolno�ci w mediach,
rzec by mo�na, kszta�tuj� pewien standard zachowa�. W takiej sytuacji nie wolno milcze�. Mamy tu
bowiem do czynienia z wyra�nym nadu�ywaniem wolno�ci. Jest to typowy przyk�ad samowoli, kt�ra
nie licz�c si� z dobrem obiektywnym, wyrz�dza krzywd� innym. Warto dla jasno�ci rozwa�a� raz
jeszcze podkre�li�, �e nadu�ywanie wolno�ci polega na takim jej wykorzystywaniu, kt�re skutkuje
faktycznym z�em. Tam gdzie czyni si� autentyczne dobro nie ma mowy o nadu�ywaniu wolno�ci. Nie
mo�na te� by� zniewolonym przez dobro. Tym, co ogranicza jest z�o.
Ale nie tylko nadu�ywanie wolno�ci wydaje si� by� problemem medi�w publicznych. Czasami
mo�na odnie�� wra�enie przeciwne, mianowicie, niekt�re media jawi� si� jako faktycznie zniewolone.
Zniewolone w tym sensie, �e same odbieraj� sobie mo�liwo�� okre�lonych dzia�a�. I nie samo
ograniczenie jest tutaj problemem, bo to naturalne, �e dla skutecznego wype�nienia wolno�ci trzeba z
pewnych dzia�a� po prostu rezygnowa�. Problem pojawia si� w tym momencie gdy dla okre�lonych
cel�w wyklucza si� mo�liwo�� m�wienia dobrze o pewnych ludziach, instytucjach czy warto�ciach. S�
gazety, kt�re nigdy nic dobrego o Ko�ciele nie napisz�. Nigdy w pozytywnym �wietle nie przedstawi�
na przyk�ad wierno�ci ma��e�skiej. Oceniaj�c tego typu sytuacje mo�na by powiedzie�, nie robi� tego
bo nie chc�. Ale to nie prawda. Ze wzgl�du na swoje uwik�anie polityczne, ze wzgl�du na okre�lone
przes�anki ideologiczne, po prostu nie mog� inaczej dzia�a�, a wi�c nie s� wolne. Jak redakcja gazety,
kt�ra jako cel zasadniczy przyj�a szkodzenie Ko�cio�owi mog�aby co� prawdziwie dobrego o
dzia�alno�ci Ko�cio�a powiedzie�? Jest to niemo�liwe. Raz jeszcze wypada powt�rzy�: to nie �adne
samoograniczenie ale faktyczne zniewolenie. I ciekawe, �e bardzo cz�sto dotyczy to tych medi�w,
kt�re g�osz� kra�cowy liberalizm. C� za ironia?
Zar�wno nadu�ywanie wolno�ci jak r�wnie� opisana wy�ej sytuacja zniewolenia sk�ania do
postawienia pytania, czy media s� prawdziwie wolne? Czy wykorzystuj�c dar wolno�ci staj� si�
bardziej wolne? Aby szczeg�owo i kompetentnie na powy�sze pytania odpowiedzie� trzeba z jednej
strony mie� �wiadomo�� istoty wolno�ci a z drugiej - przynajmniej w og�lnych zarysach - prze�ledzi�
stan medi�w. Nie zamierzam jednak prowadzi� swoistego monitoringu medi�w. Mam co prawda swoje
obserwacje i oceny ale nie czuj� si� kompetentny, by przedstawi� analiz� ca�o�ci. To domaga si�
specjalistycznego przygotowania i systematycznej obserwacji. Chcia�bym jedynie zwr�ci� uwag� na
pewn� sytuacj�, kt�ra wyst�puje przy ocenie kondycji medi�w, a kt�ra w moim odczuciu jest
nieuprawnionym nadu�yciem. Bardzo cz�sto w odpowiedzi na zarzuty, �e jaka� informacja zosta�a
zmanipulowana przytacza si� sonda�e, z kt�rych wynika, �e np. telewizj� pozytywnie ocenia bardzo
du�y procent ludzi. Schemat rozumowania jaki tutaj zastosowano mo�na wyrazi� nast�puj�co: skoro
telewizja posiada tak wysok� akceptacj� spo�eczn� to znaczy, �e i w tej konkretnej sprawie post�pi�a
w�a�ciwie. Nie jest to argument - delikatnie rzec ujmuj�c - najmocniejszy. Po pierwsze, akceptacja
spo�eczna nie powinna by� podstawow� miar� warto�ciowania. Po wt�re, sympatia dla jakiego�
medium nie oznacza akceptacji dla wszystkiego, co si� tam dzieje a ju� na pewno nie mo�e by�
ostatecznym kryterium dla oceny warto�ci sposobu przekazywania konkretnych informacji. Sympatia
dla telewizji bardzo cz�sto wynika z og�lnej akceptacji dla roli jak� spe�nia w �yciu konkretnego
odbiorcy. Je�eli jest �r�d�em rozrywki, pozwala zagospodarowa� wolny czas, jednym s�owem, istotnie
okre�la rytm �ycia to trudno nie odnosi� si� do niej z sympati�. Ale przecie� to nie to samo, co
aprobata dla sposobu przekazywania informacji czy te� akceptacja dla kreowanych wzorc�w
zachowa�. Wielu ludzi narzeka na programy telewizyjne a jednocze�nie wiele godziny sp�dza przed
telewizorem bo taki maj� - niestety - spos�b na �ycie. Trzeba jeszcze i o tym pami�ta�, �e przeci�tny
odbiorca nie zawsze potrafi dostrzec zr�cznie przeprowadzon� manipulacj�.
Nie podejmuj�c si� fachowej analizy stanu wolno�ci w mediach - o czy wcze�niej wspomnia�em -
chcia�bym jednak przestawi� zasady rozwoju wolno�ci. Nie zamierzam wi�c rozstrzyga� czy i kt�re
media s� prawdziwie wolne - to pozostawiam do oceny szanownych s�uchaczy - chcia�bym jedynie
pokaza� drog� do stawania si� autentycznie wolnym. Jest to droga, kt�ra wynika z filozoficznej
refleksji nad istot� w�a�ciwej cz�owiekowi wolno�ci i dotyczy ka�dego nie tylko medi�w. Media bowiem
to konkretni ludzi, konkretni redaktorzy, reporterzy, nadawcy. Ich rozumienie wolno�ci, ich - je�eli tak
mo�na powiedzie� - stan bycia wolnym - znajduje wyraz w kondycji wolno�ciowej medi�w. Media s�
na tyle wolne i tak wolne jak woli s� ludzie, kt�rzy je tworz�. Cz�owiek wewn�trznie zniewolony nie
b�dzie tworzy� prawdziwie wolnych dzie�, nie potrafi r�wnie� wychowa� do wolno�ci.
Analiza istoty wolno�ci pokazuje, �e cz�owiek ma realn� mo�liwo�� wyboru. Wolno�� nie jest fikcj�
czy te� u�wiadomion� konieczno�ci� jak chcia�a filozofia marksistowska. Nie jeste�my skazani na
pewien typ dzia�a� wyznaczonych w spos�b bezwzgl�dny przez sytuacj�, w kt�rej si� znajdujemy.
Poprzez faktyczne wybory cz�owiek nie tylko wyra�a swoje oblicze ale zarazem siebie kszta�tuje, w
tym r�wnie� te dyspozycje, dzi�ki kt�rym suwerennie dzia�a, czyli rozumno�� i wolno��. Faktyczna
mo�liwo�� wybierania mo�e by� spe�niana na dwa sposoby: pozytywnie i negatywnie. Pierwsza
postawa (pozytywna) wyra�a si� w stwierdzeniu: jestem wolny bo mog� czyni� dobro. Postawa
negatywna za�: jestem wolny bo mog� nie czyni� dobra. Kt�ra z nich prowadzi do rozwoju wolno�ci?
Dzi�ki, kt�rej cz�owiek bardziej dysponuje sob�? Odpowiadaj�c na powy�sze pytania trzeba cho� na
chwil� powr�ci� do rozwa�a� nad struktur� wolnego wyboru. Ot� ka�dy wolny wyb�r jest
motywowany dobrem celu. Je�eli co� wybieram, to dlatego, �e ten oto przedmiot, tu i teraz jawi mi si�
jako konkretne dobro. Skoro takie jest nastawienie woli, a rozw�j polega na niesprzeczno�ci mi�dzy
natur� usprawnianej dyspozycji i charakterem �rodka, kt�ry to usprawnienie realizuje, to stawanie si�
bardziej wolnym zachodzi w�wczas gdy wybierane dobro jest dobrem faktycznym, czyli dobrem
obiektywnym. Cz�owiek staje si� bardziej wolny gdy determinuje si� dobrem obiektywnym. To jedyna
droga do zachowania i pomno�enia w�asnej wolno�ci. Im wi�cej obiektywnie dobrych wybor�w w
naszym �yciu tym bardziej stajemy si� wolni, tym bardziej o sobie stanowimy.
Nie wystarczy nie czyni� z�a aby ocali� dar wolno�ci. Bardzo dobrym unaocznieniem tej prawdy
niech b�dzie scena s�du ostatecznego opisana w ewangelii �w. Mateusza. Jezus Chrystus,
Sprawiedliwy S�dzia, nader sugestywnie wyrzuca pot�pionym, �e nie czynili dobra. Na pierwszy rzut
oka dziwi surowo�� ocen i konsekwencji. "Id�cie precz ode Mnie, przekl�ci, w ogie� wieczny,
przygotowany diab�u i jego anio�om" /Mt 25,41/ - powiada Chrystus. Niezwykle dramatycznie, wr�cz
z�owrogo brzmi� te s�owa. Czy nie s� zbyt surowe. Przecie� tym ludziom nie zarzuca si� kradzie�y,
rozboj�w, gwa�t�w czy terroryzmu lecz "jedynie" to, �e mogli czyni� dobro a tego nie zrobili. Sk�d
zatem ten radykalizm Chrystusa? Mo�e w�a�nie st�d by w spos�b jednoznaczny, nie pozostawiaj�c
�adnych w�tpliwo�ci, pokaza� i zarazem przestrzec do czego prowadzi postawa oboj�tno�ci na dobro.
Nie czyni�c dobra, konsekwentnie nie czyni�c si� bardziej wolnym, cz�owiek staje si� niezdolny do
uczestnictwa w wolno�ci i chwale Boga. Bez obiektywnego dobra nie ma osobowego rozwoju, nie ma
rozwoju wolno�ci. Jak zatem przyj�� Boga jako dope�nienie tego, czego nie mam. Ko�czy� mo�na
jedynie to, co rozpocz�te.
Na czym polega w swej istocie utrata wolno�ci? Przede wszystkim na tym, �e eliminuje si� realn�
mo�liwo�� czynienia dobra. Cz�owiek jest zniewolony w�a�nie w�wczas gdy nie jest w stanie czyni�
obiektywnego dobra. Gdy w spos�b wolny mo�e tylko czyni� z�o. Ma wolno�� do z�a w tym sensie, �e
�wiadomie i dobrowolnie z�o czyni i za to ponosi odpowiedzialno��. Na marginesie tych rozwa�a�
warto poczyni� uwag� o charakterze praktycznym, wa�n� w pracy nad rozwojem w�asnej wolno�ci.
Zniewoleni, przynajmniej w jakiej� mierze, jeste�my w�wczas, gdy wobec pewnych ludzi nie potrafimy
czyni� dobra, gdy nie sta� nas na pokonanie sk�din�d uzasadnionego �alu czy z�o�ci. Gdy sk�onni
jeste�my raczej do m�wienia z�a. Wtedy wolni nie jeste�my, bo nie mo�emy czyni� dobra. Je�eli o
kim� potrafimy tylko m�wi� �le, tylko wytyka� jego b��dy i przywary, gdy nie sta� nas na dostrze�enie
dobra, to w�a�nie wobec tego cz�owieka nie jeste�my w pe�ni wolni. Przyzwolili�my na
samoograniczenie.
Odnosz�c powy�sze ustalenia do problemu medi�w nale�y z ca�� moc� powiedzie�, �e zagro�one
utrat� wolno�ci s� nie tylko te media, kt�re mniej lub bardziej programowo czyni� z�o np.
dyskredytuj�c uczciwych ludzi, ale i te, kt�re nie zabiegaj� o promocj� obiektywnego dobra.
Jednym z przejaw�w lansowania faktycznego z�a jest niew�tpliwie promocja cywilizacji �mierci. W
ramach tej promocji pokazuje si� aborcj� czy eutanazj� jako przejaw post�pu cywilizacyjnego. Co
wi�cej, uzasadnia si�, �e w tym wszystkim chodzi o dobro cz�owieka, o walk� z cierpieniem i
ub�stwem. Dlaczego cywilizacja �mierci jest z�em, kt�rego nie mo�na nie zauwa�y�? Dlatego, �e
zabijanie uczyniono narz�dziem rozwi�zywania problem�w cz�owieka. �mier� przesta�a by� z�em a
sta�a si� drog� do rozwi�zywania problem�w doczesnych. W nauczaniu chrze�cija�skim warto��
�mierci ujawnia si� jedynie w wymiarze eschatologicznym. Jest ona bram� do wieczno�ci, do
spotkania z Bogiem. W przypadku eutanazji pr�buje si� ukazywa� doczesn� warto�� �mierci. I na tym
polega zak�amanie i dramat opisywanej sytuacji. Raz jeszcze potwierdza si� znana prawid�owo��, �e
zafa�szowanie prawdy o cz�owieku, o jego przeznaczeniu, prowadzi do rozwi�za�, kt�re obracaj� si�
przeciw niemu.
Pozytywn� odpowiedzi� na cywilizacj� �mierci winna by� promocja warto�ci �ycia jako takiego,
r�wnie� �ycia naznaczonego cierpieniem, nieuleczaln� chorob�. Trzeba przekonywa�, �e cz�owiek
chory jest dla innych warto�ci� a nie tylko utrapieniem. Tak rzadko widzi si� w mediach ludzi, kt�rzy
pi�knie potrafi� prze�ywa� swoje cierpienie. Prawie wcale nie pokazuje si� ludzi, kt�rzy m�wi� co
zyskali wsp�uczestnicz�c w cierpieniach innych. Czy�by w ten spos�b potwierdza�a si� prawda, �e ci
wszyscy kt�rzy promuj� faktyczne z�o staj� si� niezdolni do czynienia dobra?
Ale nie tylko faktyczna promocja z�a prowadzi w konsekwencji do zniewolenia, czyli do znacz�cego
ograniczenia czy wr�cz wykluczenia mo�liwo�ci dzia�a�. Brak promocji obiektywnego dobra powoduje
podobne konsekwencje. Dla ilustracji powy�szej tezy warto przedstawi� i przynajmniej pobie�nie
przeanalizowa� dwie sytuacje, w jakich media mog� si� znale��. Najpierw problem uzale�nie�
finansowych. Nie trudno wyobrazi� sobie nast�puj�cy uk�ad. Konkretny dziennik czy innego typu
gazeta, otrzymuje wsparcie finansowe. Sponsor nie domaga si� szczeg�lnej atencji dla w�asnej osoby,
nie chce aby niszczy� jego oponent�w, sugeruje jedynie aby pozytywnie nie prezentowa� zagadnienia
ochrony �ycia nienarodzonych. Pozornie wszystko jest w porz�dku, �adne z�o si� nie dzieje, cho� ju�
pewne ograniczenie mo�liwo�ci dzia�ania si� pojawia�o. Na tym si� jednak nie ko�czy. Problem aborcji
przecie� istnieje. Pojawiaj� si� r�ne konkretne wydarzenia dotycz�ce tej sprawy i trudno, aby
szanuj�cy si� dziennik w og�le si� do nich nie odni�s�. Trzeba to zrobi�, a skoro nie mo�na sprawy
przedstawi� w pozytywnym �wietle, to pozostaje jedynie tzw. neutralno��, kt�ra faktycznie - w
najlepszym wypadku - polega na przemilczaniu okre�lonych aspekt�w. W bardziej radykalnej postaci
owa neutralno�� przeradza si� w krytyczne prezentowanie ca�ej sprawy. I tak dochodzi do przedziwnej
sytuacji; wbrew oczekiwaniom pojawia si� coraz wi�cej ogranicze�. Bo skoro nie mog� o tej
konkretnej sprawie m�wi� dobrze, to nie mog� r�wnie� pozytywnie m�wi� o ludziach, kt�rzy broni�
�ycia. Nie mog� pozytywnie m�wi� o instytucjach, kt�re je chroni�. Nie mog� do programu zaprosi�
sk�din�d warto�ciowego cz�owieka, bo jest przeciwnikiem aborcji a to jest �le widziane. Nie mog�
pokazywa� w pozytywnym �wietle wielodzietnej rodziny, bo to mog�oby by� odczytane jako ukryta
zach�ta do ochrony i przyj�cia ka�dego �ycia. Tych "nie mog�" mo�na by wyliczy� jeszcze wiele. I tak
pozornie drobne ograniczenie aby czego� obiektywnie dobrego nie czyni� spowodowa�o ca�� lawin�
ogranicze�. Na tym w swej istocie polega sytuacja zniewolenia.
Druga sytuacja dotyczy powi�za� ideologiczno - partyjnych. Nie trudno sobie wyobrazi� taki uk�ad
gdzie od redakcji pisma, kt�re reprezentuje interesy konkretnej partii, jej przyw�dcy oczekuj� aby
pozytywnie nie pisa� o przeciwnikach politycznych. A je�eli ju� trzeba bo fakty s� ewidentne, to nale�y
to zrobi� w taki spos�b, aby maksymalnie zneutralizowa� wspomniane dobro. (s�ynne "owszem, ale
..."). Znowu nie ma w tym wyra�nego nak�aniania do z�a, jedynie sugeruje si� aby nie promowa�
obiektywnego dobra. W praktyce jednak dochodzi do r�nych form dyskredytowania ludzi. Bo skoro
nie mo�na m�wi� pozytywnie a m�wi� trzeba gdy� konkretnych relacji domaga si� formu�a danego
pisma, to pozostaje wyci�ganie tego, co kompromituj�ce, czy te� - co niestety ma miejsce -
przekazywanie nieprawdy. I w�wczas dochodzi do poczucia faktycznego ograniczenia, bo ile� z�a
mo�na wymy�le�. Powtarza si� zatem utarte schematy a to po prostu staje si� to nudne. Pismo nie
tylko tarci poczucie wolno�ci ale r�wnie� i zwolennik�w. W ten spos�b pr�dzej czy p�niej ko�cz�
wszystkie tak zwane pisma skandalizuj�ce.
Wydaje si�, �e przedstawione przyk�ady wystarczaj�co jednoznacznie pokaza�y na czym polega
droga do samozniewolenia biegn�ca poprzez od�egnywanie si� od promocji obiektywnego dobra.
Prawdziwa wolno�� domaga si� prawdy o dobru. Od obiektywnej prawdy o cz�owieku nale�y
przej�� do obiektywnego dobra dla cz�owieka. Media, aby by�y autentycznie wolne, powinny bazowa�
na obiektywnej prawdzie. Bez tego fundamentu zawsze b�d� nara�one na niebezpiecze�stwo
szkodzenia cz�owiekowi oraz utrat� w�asnej niezale�no�ci. Jest to szczeg�lnie wa�ne dzisiaj, kiedy
relatywizm etyczny - traktowany jako postawa najbardziej racjonalna - �wi�ci swoje triumfy. Kiedy
postawy przeciwne, w kt�rych przyjmuje si� obiektywny �wiat dobra, traktuje si� jako anachronizm.
Podejmuj�c zagadnienie wolno�ci w mediach warto na zasadzie uzupe�nienia zauwa�y� jeszcze
jeden aspekt problemu, kt�ry mo�na okre�li� jako wolno�� od medi�w. Co to znaczy by� wolnym od
medi�w? Istnieje przynajmniej kilka aspekt�w wspomnianego problemu. Po pierwsze, by� wolnym od
medi�w, to nie stara� si� im za wszelk� cen� przypodoba�. Dotyczy to zw�aszcza os�b publicznych,
kt�re zabiegaj� przede wszystkim o to, aby dobrze wypa�� w mediach, �eby nie narazi� si� mediom.
Inny aspekt omawianego problemu polega na bezkrytycznym na�ladowanie tego, co w mediach
poka��. Wreszcie trzecim aspektem b�dzie kszta�towanie w�asnych opinii jedynie w oparciu o obraz
ukazany w mediach; s�ynne "widzia�em na w�asne oczy w telewizji". Kra�cow� form� braku wolno�ci
od medi�w jest faktyczne uzale�nienie. Wy�ej opisan� wolno�� od medi�w mo�na osi�gn�� r�wnie�
jedynie poprzez wierno�� zasadom obiektywnego dobra. Je�eli kto� jest przekonany, �e czyni
obiektywne dobro, to tzw. profil w mediach nie ma dla niego wi�kszego znaczenia; jest po prostu
wolny.
Nale�y �yczy� nam wszystkim, aby media katolickie jak najowocniej zagospodarowa�y to olbrzymie
pole dobra czynionego przez ludzi i przez to pokaza�y innym drog� do prawdziwej wolno�ci. By same
b�d�c autentycznie wolne pomaga�y swoim s�uchaczom i odbiorcom w jak najlepszym
zagospodarowaniu tego szczeg�lnego daru jakim jest wolno��.