10590

Szczegóły
Tytuł 10590
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

10590 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 10590 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

10590 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Ku pami�ci pewnego ch�opca, kt�ry zmar� na moich oczach w Kart - e Se, w Kabulu, oko�o godziny 10.00 dnia 14 marca 1996 roku. PETER ENGLUND NIEZWYCIʯONY Tom I T�UMACZENIE WOJCIECH �YGA� FINNA Gda�sk 2004 SPIS TRE�CI Tytu� orygina�u: Den oovervinnerlige T�umaczenie: Wojciech �yga� Autor map: Martin Ek, Eken produktion Ilustracje: z dzie� XIX-wiecznych Redakcja: Piotr Trafi�owski, Witold Biernacki, Andrzej Ryba Rysunek na ok�adce: � Jaros�aw Wr�bel All rights reserved Copyright � Copyright: � Peter Englund 2000 Copyright � Bokf�rlaget Atlantis AB 2000 Copyright � for Polish edition FINNA Oryginalna wersja ksi��ki wydana zosta�a w Szwecji przez wydawnictwo Bokf�rlaget Atlantis, Stockholm Ksi��ka dofinansowana przez Svenska Institutet ISBN 83-89929-98-8 Wydanie I w j�zyku polskim Gda�sk 2004 Oficyna Wydawnicza FINNA 80- 752 Gda�sk, Dziewanowskiego 5/6 tel.: (058) 763 11 38 fax: (058) 301 57 25 e-mail: [email protected] W Wydawnictwo FINNA wchodzi w sk�ad TGW e-mail: [email protected] www.tgw.com.pl TR�JMIEJSKA GRUPA WYDAWNICZA Druk i oprawa: WDG Drukarnia w Gdyni Sp. z o.o. ul. �w. Piotra 12, 81-347 Gdynia tel. (58) 660-73-10, tel./fax (58) 621-68-51 Wst�p 7 Rozdzia� I. Wielka rewolucja 15 1. W NIEKT�RYCH ZNALAZ� Z�OTO 17 2. Z�O NADCHODZI Z ZEWN�TRZ 29 3. KR�L WOJOWNIK 45 4. �WI�TA WOJNA 81 Rozdzia� II. Przygotowania do katastrofy 93 1. O DREWNIE, DRZEWACH I GRANICACH 95 2. TAJNE PLANY 114 3. �UNIKAM DWORU JAK ZARAZY" 128 4. SI�A NAP�DOWA WOJNY 154 Rozdzia� III. Ostatnie lata pokoju 165 1. CZAS MELANCHOLII 167 2. CAR ZDOBYWA LITW� ZA POMOC� O��WKA 193 3. TRZY PYTANIA ZADANE W ZIMNYM POKOJU 211 4. O ZNACZENIU ZWROTU �ET CAETERA" 237 Rozdzia� VI. Napa�� na polsk� 261 1. NIE PRZEJMUJCIE SI� KRZYKAMI ANI HA�ASEM 263 2. STARA POD�OGA W KIEJDANACH 284 3. KAROL GUSTAW DOKONUJE WYBORU 302 4. DO OSTATNIEJ KROPLI KRWI 330 Rozdzia� V. Zwyci�stwa i triumfy 355 1. OBLʯENIE KRAKOWA 357 2. KRAJ BEZ KR�LA, KR�L BEZ ZIEMI 376 3. �G�ODNI LUDZIE, NIEBEZPIECZNI I TWARDZI S�SIEDZI" 4. W STRON� MORZA KASPIJSKIEGO? 414 405 WST�P Rozdzia� VI. Op�r ro�nie 441 1. �TO STRASZNE POWSTANIE" 443 2. CUD W CZ�STOCHOWIE 468 3. PASTISZ NA TEMAT SPADAJ�CEJ GWIAZDY 487 4. POKA�CIE TERAZ, NA CO WAS STA� 507 Rozdzia� VII. Wojna rozszerza si� 533 1. ZBYT PODEKSCYTOWANI, ABY PROSI� O �ASK� ALBO J� OKAZA� 535 2. ROSJA ATAKUJE 558 3. G�OWA W CZERWONYM, AKSAMITNYM PUDE�KU 576 4. �JU� OD WIELU LAT OJCZYZNA NIE ZNAJDOWA�A SI� W TAK NIEBEZPIECZNYM PO�O�ENIU" 596 Po raz kolejny musz� rozpocz�� od wst�pu, kt�ry b�dzie wygl�da� tak, jakbym chcia� si� usprawiedliwi�. Ca�y projekt zwi�zany z napisaniem tej ksi��ki rozpocz��em przed dziesi�cioma laty1, w naiwnej mieszance entuzjazmu i niedoceniania ogromu zadania. Entuzjazmu odnosz�cego si� do ch�ci uj�cia w jednym opracowaniu ca�ej epoki nie musz� chyba wyja�nia�; jest to marzenie wielu historyk�w, kt�rzy dzia�aj� w dzisiejszych czasach, a kt�rzy poddani s� tyranii specjalizacji. Trudniejsze do zrozumienia jest natomiast niedocenianie przeze mnie stopnia z�o�ono�ci ca�ego zadania. By� mo�e nale�a�oby to wi�za� ze wspomnianym wcze�niej entuzjazmem, kt�re to uczucie mo�e uczyni� cz�owieka odwa�nym i �lepym. Nie jest to jednak -jak ju� wspomnia�em - pr�ba usprawiedliwienia si� przed czytelnikiem, tylko swego rodzaju wyt�umaczenie. Niniejsza ksi��ka jest bowiem niezale�n� kontynuacj� poprzedniego mojego utworu pt. �Lata wojen", napisanego w 1993 roku. Oczywi�cie, w miar� up�ywu lat stawa�em si� coraz bardziej krytyczny, poniewa� epoka, kt�r� ukazuj� w niniejszej pracy - lata 50. XVII wieku - okazywa�a si� stopniowo o wiele bardziej z�o�on� 1 Tzn. w 1990 roku (przyp. t�um.). NIEZWYCIʯONY i trudn� do zrozumienia, ni� got�w by�em na pocz�tku przyzna�. Inna istotna komplikacja polega�a na tym, �e, podobnie jak w �Latach wojen", stara�em si� unika� sztucznych ogranicze� i kr�tkowzroczno�ci, tak typowej dla zabarwionego nacjonalistycz- nym podej�ciem opisywania historii. Tym razem oznacza�o to, �e z konieczno�ci musia�em zag��bi� si� w siedemnastowieczn� histori� Europy Wschodniej, a zw�aszcza histori� Polski. Utw�r pisa�em ze szwedzkiej perspektywy - i by�o to s�uszne podej�cie, jak zd��y�em si� zorientowa� po reakcjach, jakie dotar�y do mnie po wydaniu �Lat wojen" w Niemczech i w Czechach. Uwa�am zarazem, �e jest rzecz� niemo�liw� zrozumienie wa�nych i mniej wa�nych zdarze� rozgrywaj�cych si� w XVII wieku, je�li autor zajmuje si� tylko dziejami w�asnego kraju i zgadza si� na to, aby istnienie granic narodowych w dzisiejszym kszta�cie by�o najwa�niejsz� zasad� organizuj�c� porz�dek �wiata. Musz� tak�e przyzna�, �e istnia�a osoba, z kt�r� mia�em spore trudno�ci: Karol X Gustaw, kt�ry - co mo�e wyda� si� dziwne - mimo swego wielkiego znaczenia nigdy nie sta� si� bohaterem sp�jnego dzie�a biograficznego. Stoi to w sprzeczno�ci z wieloma utworami po�wi�conymi jego poprzednikom i nast�pcom na tronie (powodem tego mo�e by� fakt, i� jego bez w�tpienia atrakcyjna osobowo�� i nie mniej interesuj�cy spos�b prowadzenia polityki, nie da�y si� tak �atwo wykorzysta� to tworzenia bohaterskich epo- s�w albo zabarwionej nacjonalizmem panegiryki). Stara�em si� w jaki� spos�b wype�ni� t� luk�, cho� musz� zaznaczy�, �e biografia kr�la zawarta w tej ksi��ce ukierunkowana jest bardziej na jego dzia�ania w zakresie wielkiej polityki, a mniej odnosi si� do jego prywatnego �ycia. Kontynuuj� tu tak�e opowie�� o w�dr�wkach Erika Dahlbergha przez siedemnastowieczny �wiat, cho� ostrzegam, �e posta� ta pojawi si� w ksi��ce dopiero w si�dmym rozdziale. Dlatego te� to sam czytelnik musi zdecydowa�, kim jest �w �cz�owiek �yj�cy w samym �rodku epoki szwedzkiej mocarstwowo�ci". Pytanie to pojawi�o si� oczywi�cie w mojej w�asnej g�owie. Czy rzeczywi�cie mo�na tak post�powa�? Siedzie� sobie w 2000 roku i pisa� ksi��k� o kr�lach, o n�dzy minionych lat i dawno zapomnia- nych bitwach? Czy istnieje jaki� pow�d, dla kt�rego winni�my po- wraca� do tamtego �ycia i do owego fragmentu dziej�w? No c�, 8 WST�P zawsze kusi�o mnie to, co dzia�o si� w przesz�o�ci; mimo wszystko jestem historykiem i wyk�adam na uczelni, w zwi�zku z czym jestem zainteresowany postaciami i zdarzeniami, kt�re znik�y w po-mroce dziej�w za spraw� post�pu albo nowych trend�w. Jest rzecz� oczywist�, �e stoimy w obliczu dziedziny, kt�ra stopniowo zanika w naszej �wiadomo�ci: nie prowadzi si� ju� bowiem jakich� konkretnych bada� naukowych odnosz�cych si� do wszystkich skom- plikowanych zmian, jakie dokonywa�y si� w latach 50. XVII wieku (jest te� rzecz� niezwykle wymown�, �e w ostatnich latach zmar�o trzech wybitnych znawc�w owej epoki). �atwo mo�na dzi� znale�� zawodowych historyk�w szwedzkich, maj�cych do�� m�tne poj�cie o tym, co dzia�o si� w tamtej dekadzie, kiedy to p�nocno - wschodni� Europ� ogarn�� po�ar, kt�ry ju� na zawsze dokona� w owych krajach nieodwracalnych zmian. By� mo�e zjawisko to jest nieuniknione. Mo�e przyszli specja- li�ci od historii XX wieku, �yj�cy w przysz�ym �wiecie, r�wnie� b�d� mie� blade poj�cie o tym, kto z kim walczy� i dlaczego w �wiecie dzisiejszym. Zapomn� o ofiarach i o sprawcach. Wielu z nich b�dzie sobie na przyk�ad zadawa� pytanie, po co zajmowali- �my si� tak bardzo tymi wszystkimi skomplikowanymi konfliktami na Ba�kanach. Trzeba jednak wskaza� na to, �e to milczenie ma charakter typowo szwedzki. W s�siednich krajach - Danii i Polsce - dawne wspomnienia �yj� nadal. Ci�gle kusz� one badaczy do pi- sania monograficznych opracowa� i do zag��biania si� w akade- mickie debaty. Ja sam ci�gle jeszcze jestem nastawiony do historii w tak materialistyczny spos�b, �e uwa�am, i� tak szybkie i ca�kowite porzucenie przez szwedzki �wiat naukowy zagadnie� zwi�zanych z histori� polityczn� jest spraw� do�� dziwn� (jest to cz�ciowo spowodowane tym, �e wsp�czesna historia naszego kraju rozwija si� w tak niedramatyczny spos�b: kto�, kto ogl�da� wojn� na w�asne oczy, nie mo�e absolutnie bagatelizowa� tego zjawiska). Uwa�am tak�e, �e brak szwedzkiej historii politycznej sprawi�, i� jeste�my gorzej przygotowani do zrozumienia r�nych wielkich i gwa�townych proces�w, rozgrywaj�cych si� wok� nas we wsp�- czesnym �wiecie, zw�aszcza, i� zgadzamy si� na to, aby wyja�nienie tych zjawisk pozostawi� w gestii terapeut�w od osobowo�ci i badaczy hormon�w. NIEZWYCIʯONY W ka�dym razie uwa�am, �e jest to wstrz�saj�ca i potworna sprawa, cz�sto wt�aczana w niemo�liwy do obj�cia spos�b w pod- r�czniki naukowe i zawarte w nich skomplikowane wywody. War- to j� jednak opowiedzie� w ca�o�ci, oby po raz ostatni. Pracy tej po�wi�ci�em sporo czasu i jest to najobszerniejszy pro- jekt, kt�rym si� zajmowa�em. Wspomaga�o mnie przy tym na r�ne sposoby wiele os�b, kt�re chcia�bym tutaj wymieni�. Wielkie dzi�ki dla Kristiana Petri, Oli Larsmo, Jana Eklunda i Hansa--J�rgena Riis - Jensena, a tak�e dla Jose Tomasa za inspiracj�. Dzi�kuj� Janowi Schmidtowi, Ingvarowi Erikssonowi, Magdalenie R�nstr�m, Birgitcie Folkesson, Knutowi Svenssonowi, Olle Svangardowi, Lennartowi Karlssonowi, Lenartowi Olanderssonowi, Svenowi Gustavssonowi i Nilsowi Frederikowi Hjelmqvistowi, a tak�e Ance Englund. Dzi�kuj� moim kolegom z Uniwersytetu w Uppsali, zajmuj�cym si� histori� XVII wieku, kt�rzy udzielili mi swego wsparcia. S� to: Gudrun Andersson, Stellan Dahlgren, Asa Karlsson, Gy�rgy Novaky, Rolf Torstendahl i Henrik Agren. Dzi�kuj� naukowcom z innym kraj�w, miast i uczelni, takim jak: J�zef Lewandowski, Arthur Sehn, Tadeusz Wasilewski i Ivo Asmus. Dzi�kuj� osobom zatrudnionym w wydawnictwie �Atlantisbok", kt�re wykona�y wspania�� robot� - Marii, Josefinie, Lennartowi i Hassemu, a zw�aszcza Christerowi za styl, Stinie za ci�k� prac�, a Kjellowi za cierpliwo��. Martin Ek po raz kolejny ozdobi� moj� ksi��k� swymi mapami. Dwie osoby zas�uguj� jednak na moje szczeg�lne podzi�kowa- nia. Jedn� z nich jest docent Arne Stade, kt�ry wcze�niej sta� na czele projektu nazywanego �Carl Gustaf - projektet", prowadzo- nego w Wy�szej Szkole Wojskowej (Militarh�gskolan). Dzieli� si� on szczodrze ze mn� swoj� wiedz� i zawarto�ci� swego archiwum. Odszed� jednak od nas na zawsze, zanim uko�czy�em t� ksi��k� (Arne Stade i inni historycy zaanga�owani w ten projekt - mi�dzy innymi Lars Tersmeden, Rainer Fagerlund, Jussi Lappalainen, Jonas Hedberg, Finn Askgaard i Arne Odd Johnsen - wykonali w latach 60-tych prac� badawcz�, za spraw� kt�rej najcz�ciej nie sp�ywa�y na nich �adne splendory, ale kt�ra, ze wzgl�du na sw� zawarto��, stanowi dla nas dzisiaj nieocenione �r�d�o wiedzy dla dalszych bada� i dla tej ksi��ki). 10 WST�P Drug� osob� jest Micha� Kopczy�ski z Uniwersytetu Warszaw- skiego, kt�ry nie tylko umo�liwi� mi zapoznanie si� z trudno do- st�pnymi polskimi materia�ami, ale tak�e by� moim przewodnikiem i mi�ym towarzyszem podr�y w czasie moich wizyt w Polsce, na- szym wielkim s�siedzie po drugiej stronie Ba�tyku. Ko�czenie jakiej� ksi��ki wywo�uje zawsze pewien nastr�j me- lancholii, zw�aszcza wtedy, je�li jej pisanie zabiera tak du�o czasu i poch�ania tak wiele my�li. Mimo, i� praca trwa�a tak d�ugo - cho� czasami wydaje mi si�, �e dzi�ki temu - nie mog� pozby� si� pew- nych w�tpliwo�ci. Przesz�o�� mo�na por�wna� do przedmiotu za- nurzonego w wodzie: jest tam, ale w pewnym oddaleniu, nie- uchwytna. Jej kontury s� niewyra�ne i p�ynne. Czy kiedykolwiek uda nam si� zrozumie� ludzi, kt�rzy �yli w tamtej epoce? By� mo�e nie. Nale�y jednak podj�� tak� pr�b�. Bo jak�e mogliby�my mie� inaczej nadziej�, �e sami zostaniemy zrozumiani przez tych, kt�rzy przyjd� po nas? Bo tymi, jakimi jeste�my dzi�, byli tak�e i oni; a tym, kim s� oni, wkr�tce b�dziemy i my. Napisane w samotno�ci, o zachodzie s�o�ca, w Rasbo, dnia 30 maja 2000 r. P.E. 11 Czas to rzeka, kt�ra porywa mnie z sob�, ale to ja jestem rzek�; Jest ona jak tygrys, kt�ry rozrywa mnie na strz�py, ale to ja jestem tygrysem; Jest ogniem, kt�ry mnie poch�ania, ale to ja jestem ogniem. Jorge Luis Borges: �Nueva refutacion del tiempo ", 1947 Ci, co walcz� o wolno��, to ci sami, kt�rzy zakuwaj� j� w �a�cuchy i okowy. Ci, kt�rzy uwa�aj�, �e walcz� za ojczyzn�, to nie rzadko ci sami, kt�rzy j� rabuj� i niszcz�. Georg Stiernhielm:�Lycksalighetens areprakt", 1650. Wielka rewolucja W niekt�rych znalaz� z�oto igdy nie poznamy jego imienia. Wiemy tylko, �e by� Szwedem, dosy� oty�ym i zupe�nie nagim. No i ju� nie �y�. Dzia�o si� to gdzie� w po�owie sierpnia, w porze roku, kiedy czu� ju� zbli�aj�c� si� jesie�. Nale�a� do du�ego konwoju, kt�ry wpad� w zasadzk�. Ci, kt�rym uda�o si� stamt�d uciec, ukryli si� w okolicznych lasach lub na bagniskach, ale wytropili ich miejscowi ch�opi i wybili jednego po drugim. Inni pr�bowali unikn�� swego losu, uciekaj�c do niewielkiego miasteczka po�o�onego w pobli�u, ale tylko po to, aby sta� si� ofiar� linczu miejscowej ludno�ci. Jednak wi�kszo�� Szwed�w pad�a na placu boju, kiedy zaatakowa�y ich przewa�aj�ce si�y wroga. On by� jedn� z ofiar. W kt�rym� momencie, kiedy jeszcze trwa�a ta kr�tka potyczka, otrzyma� ci�cie szpad� w poprzek brzucha, kt�re mia�o tak du�� si��, �e nie tylko przeci�o ubranie, sk�r� i ��tawe warstwy t�uszczu, ale tak�e rozpru�o mu jelita. Upad� na ziemi�. �ycie musia�o uj�� z niego w ci�gu paru minut. A kiedy walka dobieg�a ju� ko�ca, zwyci�zcy zabrali jak zwykle wszystko, co mia�o jak�kolwiek warto��: wozy, konie, bro�, ubrania zabitych. Tak�e jego ubranie. Rabunek trup�w dobieg� prawie ko�ca. Jeden z ch�op�w prze- chodzi� w�a�nie ko�o jego zw�ok. Le�a�y one na ziemi, z powalanymi od brudu w�osami i wywleczonymi na wierzch wn�trzno�ciami. Wzrok ch�opa spocz�� przez chwil� na czerwonej ranie na brzuchu 17 NIEZWYCIʯONY zabitego, powsta�ej na skutek ci�cia. Nagle co� b�ysn�o we wzd�- tych jelitach. Schyli� si� z zaciekawieniem i zobaczy� z�ot� monet�. Zacz�� grzeba� w rozprutym brzuchu i znalaz� ich wi�cej. By� to stary, �o�nierski spos�b: przed niebezpieczn� bitw� �o�nierze po�ykali czasami swoje najcenniejsze monety. Gdyby dostali si� do niewoli, mogli straci� wszystko, co mieli ze sob� lub na sobie, ale po�kni�ty skarb by� bezpieczny, bo po jakim� czasie wraca� do w�a�ciciela w naturalny spos�b. Pod warunkiem, �e nadal �y�. Ch�op szuka� gor�czkowo dalej, aby - jak opowiada� jeden ze �wiadk�w - �nie ubiegli go inni; w jednych zw�okach znajdowa� z�oto, w innych tylko przetrawion� papk�". Na sam koniec wszystkie cia�a by�y porozcinane, jelita powyci�gane i porozci�gane na ca�� sw� d�ugo��, i dok�adnie przeszukane. A kiedy sko�czyli ju� z trupami, podeszli do je�c�w1. Mo�na doj�� tutaj do nies�usznego wniosku, �e w opisie tych scen chodzi g��wnie o pokazanie, co wojna mo�e zrobi� z cia�em zabitego i ze zmys�ami �yj�cych. Tymczasem jest to raczej obraz si� nap�dzaj�cych wojn� i zwi�zk�w chemicznych sprawiaj�cych, �e w okre�lonej sytuacji cz�owiek zdolny jest do wywlekania z�otych monet z ludzkiego ka�u. A poza tym na widok tego zdarzenia rodzi si� natr�tna my�l, �e kto� musia� przecie� potem te monety wyczy�ci� do po�ysku. Czasami dochodzi do zdarze�, kt�re dziel� histori� na to, co �przed" i na to, co �potem". Ta wojna by�a w�a�nie jednym z takich zdarze�: w radykalny spos�b mia�a zmieni� ludzi, kt�rzy j� wywo�ali, narody, kt�re j� prze�y�y i pa�stwa, kt�re zosta�y ni� dotkni�te. A dosz�o do niej za spraw� czego�, co z pocz�tku wygl�da�o na nic nie znacz�ce zdarzenie. Bo jak to ju� wcze�niej bywa�o, chodzi�o o co�, co �atwiej da�o si� wyt�umaczy�, kiedy ju� by�o po wszystkim, ni� w trakcie, kiedy si� dzia�o. Na pocz�tku konflikt 1 Opis powy�szego zdarzenia autor zaczerpn�� z: J.Chr. Pasek - Pami�tniki. PIW, Warszawa, 1987, str. 6; Pasek tak oto dalej rozwija ten w�tek: �Nawet i tych, co po lasach �ywcem znajdowali, to wprz�d ko�o niego poszukali trzosa, to potem brzuch no�em rozerzn�wszy i kiszki wyj�wszy, a tam nic nie znalazszy, to dopiero: �Id��e, z�odzieju, pludraku, do domu; kiedy zdobyczy nie masz, daruj� ci� zdrowiem�" (przyp. t�um.). 18 W NIEKT�RYCH ZNALAZ� Z�OTO wygl�da� na jak�� lokaln� awantur� w po�udniowo - wschodniej Europie, ale ku zdumieniu wszystkich rozr�s� si� on, rozga��zi� i narasta�, stopniowo i nieprzerwanie rozlewa� si� w kolejne strumyki i potoki, a� w ko�cu poci�gn�� za sob� i wch�on�� nie tylko Ukrain�, Polsk�, Litw� i Rosj�, ale tak�e Mo�dawi�, Wo�oszczyzn�, Transylwani�, Brandenburgi�, Austri�, Szwecj�, Finlandi�, Kurlandi�, Inflanty, Dani�, Norwegi�, Holandi� i Angli�. W pewnej chwili powsta�o nawet ryzyko, i� rozszerzy si� na Hiszpani�, a nawet na Karaiby. Ci�g tych wszystkich zdarze� mia� w efekcie doprowadzi� do upadku drugiej pot�gi europejskiej, podczas gdy inna pot�ga, jedna z najstarszych na kontynencie, znalaz�a si� na granicy zag�ady. Z drugiej strony, w ca�ym tym �a�cuchu zdarze� i okoliczno�ci nie by�o nic niezwyk�ego lub szczeg�lnego. �a�cuch... Je�eli chcemy zrozumie� to, co si� zdarzy�o, musimy przesta� patrzy� na histori� w spos�b ca�o�ciowy, a zw�aszcza na t� histori�, kt�ra sk�ada si� z logicznego pasma przyczyn i skutk�w, gdzie �a" poci�ga za sob� �b", gdzie �p" wp�ywa na �q", gdzie dziadek za rzepk�, babcia za dziadka. Ale chyba lepszym por�wnaniem b�dzie tkanina, sk�adaj�ca si� z nitek zdarze� i struktur, z pojedynczych postaci i du�ych zbiorowo�ci, z zamiar�w i z nie podj�tych decyzji, z jasnych obraz�w i oczywistych nieporozumie�, kt�re cz�sto wsp�istniej� ze sob� w zupe�nie nieprzewidziany spos�b. Tak by�o na przyk�ad z Bohdanem Chmielnickim i powstaniem na Ukrainie. Ukraina wchodzi�a w tamtych czasach w sk�ad pot�nej Rzecz- pospolitej. W�adze rz�dz�ce tym wielkim organizmem, a tym bardziej w�adze s�siaduj�cych z ni� kraj�w, musia�y chyba zareagowa� ze z�o�ci� i wzburzeniem, kiedy na pocz�tku 1648 roku nadesz�a wiadomo��, �e Kozacy zamieszkuj�cy po�udniow� cz�� prowincji po raz kolejny wzniecili powstanie. Napisa�em �po raz kolejny", poniewa� Kozacy od wielu ju� lat okazywali swe niezadowolenie: do ostatnich bunt�w dochodzi�o w latach 1625, 1630, 1635 i 1637, a najpowa�niejsze niepokoje mia�y miejsce w 1638 roku. Jednak rzadko zdarza�o si�, aby kr�gi rz�dz�ce zareagowa�y na to czym� innym ni� tylko oznakami zniecierpliwienia. Tak si� bowiem sk�ada, �e Kozacy co prawda regularnie podnosili bunty, 19 NIEZWYCIʯONY ale r�wnie� z tak� sam� regularno�ci� byli ujarzmiani: czasami z trudem, ale zawsze brutalnie. Z okresami pokoju sz�y w parze niepokoje, poniewa� Ukraina by�a prowincj� nadgraniczn�. Sta�a si� stopniowo terenem walk, podczas kt�rych Rzeczpospolita, Tatarzy, Rosja i imperium osma�skie �ciera�y si� ze sob�; w taki spos�b Ukraina sta�a si� scen� napad�w, wypraw �upie�czych, ekspedycji karnych i wszelkiego innego bezprawia na wielk� skal�. Tym razem rozw�j wypadk�w doprowadzi� do wi�kszych wstrz�- s�w, ni� lokalna ludno�� by�a w stanie wytrzyma�. Pierwsze doniesienia na temat powstania by�y niejasne. Na jednej z wysp le��cych w dolnym biegu Dniepru znajdowa�a si� silna twierdza - Sicz, obsadzona przez oddzia� Kozak�w b�- d�cych w s�u�bie polskiego kr�la. W tym odleg�ym zak�tku Ziemi dosz�o do buntu, w wyniku kt�rego usuni�to z funkcji dow�dcy wiernego kr�lowi pu�kownika. Na czele oddzia�u stan�� pewien ch�op, kt�ry zgromadzi� wok� siebie wi�cej Kozak�w, prawdo- podobnie po to, aby ruszy� na kolejn� wypraw� �upie�cz� na przygraniczne tereny nale��ce do imperium osma�skiego. By� to wi�c bardziej problem o charakterze mi�dzynarodowym ni� pro- blem wewn�trzny. Jednak pod koniec lutego sprawa przybra�a zu- pe�nie inny obr�t. Najpierw okaza�o si�, �e buntownicy nie mieli wcale zamiaru doprowadzi� do rozpocz�cia kolejnej prywatnej wojny skierowanej przeciwko swym odwiecznym wrogom, to zna- czy Tatarom krymskim. Wprost przeciwnie. Wbrew wszelkim oczekiwaniom, po��czyli si� z nimi: oddzia�y tatarskie zd��y�y ju� przekroczy� granic� i przy��czy� si� do buntownik�w. Potem na- desz�a kolejna wiadomo�� o tym, �e oddzia�, kt�ry hetman Miko�aj Potocki wys�a� na Sicz, zosta� rozbity. Ca�e to przedsi�wzi�cie pod wzgl�dem si�y liczebnej, postawy i zachowania przypomina�o raczej akcj� policyjn� przeprowadzon� po to, aby da� nauczk� kilku zbuntowanym Kozakom. Najpierw odm�wili pos�usze�stwa Kozacy, kt�rzy wchodzili w sk�ad oddzia�u karnego; jego reszta zosta�a otoczona i zniesiona pod ��tymi Wodami. Dow�dca, syn hetmana Potockiego - Stefan, �miertelnie ranny dosta� si� do niewoli2. 2 hetman Miko�aj Potocki wys�a� na Zaporo�e dwa oddzia�y: pierwszy - l�dem pod dow�dztwem swego syna Stefana (3000 ludzi, w tym 1500 Kozak�w W NIEKT�RYCH ZNALAZ� Z�OTO Wtedy sam hetman stan�� na czele najwi�kszej liczby �o�nierzy, jak� by� w stanie zebra�. By�y to wojska kwarciane wchodz�ce w sk�ad armii koronnej, wzmocnione kilkoma tysi�cami ludzi po- chodz�cymi z oddzia��w wystawionych przez innych magnat�w. W sumie mia� do dyspozycji oko�o 5500 �o�nierzy. Na ich czele ruszy� na po�udniowy wsch�d, zdeterminowany, aby jak najszybciej po�o�y� kres ca�ej tej krotochwili. Ale i ten oddzia� zosta� pobity. Rozesz�y si� s�uchy, �e otoczono go i wzi�to do niewoli pod Korsuniem w po�owie maja3. Sta�o si� jasne, �e tym razem nie by� to jaki� tam bunt. A ten, kt�ry sta� na jego czele, nie by� zwyk�ym ch�opem. Nazywa� si� Bohdan Chmielnicki, mia� ponad 50 lat i by� Kozakiem; niskim, t�gim, o du�ym poczuciu humoru, ze sporym do�wiadczeniem wojskowym. Zna� kilka j�zyk�w4 i nale�a� do drobnej szlachty ukrai�skiej. Kiedy� ucz�szcza� do kolegium pro- wadzonego przez jezuit�w, ale pozosta� przy wyznaniu greckoka- tolickim, tak jak jego przodkowie. Z biegiem lat osi�gn�� pewn� pozycj�, a Kozacy powierzyli mu kilka poufnych misji. Nie by�a to wi�c �adna specjalnie wielka kariera, ale wystarczy�a ta, aby przy- sporzy� Chmielnickiemu wrog�w w�r�d tych spo�r�d polskich ma- gnat�w, kt�rzy sprawowali kontrol� nad ca�� Ukrain� i byli w�a�ci- cielami sporej jej cz�ci. W 1638 roku. Chmielnicki bra� udzia� w najwa�niejszym buncie, do jakiego wtedy dosz�o5. Kl�ska po- wstania doprowadzi�a do tego, i� - jak wielu innych Kozak�w rejestrowych), drugi - Dnieprem (3500 Kozak�w rejestrowych). 29 kwietnia 1648 r. Chmielnicki - dysponuj�cy 800 powsta�cami i Tuhaj bej perekopski - z 7000 Tatar�w osaczyli polski oddzia� l�dowy pod ��tymi Wodami. 4 maja Kozacy p�yn�cy Dnieprem przeszli na stron� powsta�c�w i do��czyli do Chmielnickiego. Pr�ba przebicia si� Polak�w przez si�y kozacko-tatarskie, kt�r� Stefan Potocki podj�� 16 maja 1648 r., zako�czy�a si� kl�sk� (przyp. red.). 3 Bitwa pod Korsuniem mia�a miejsce 25 i 26 maja 1648 r. (przyp. redakcji). 4 Mocno w�tpliwe, dawniej nawet uwa�ano, �e bra� udzia� w wojnie 30- let- niej (przyp. red.). 5 Nie jest to takie pewne. Wszystkie �r�d�a milcz� o jego udziale w tym po wstaniu. Pierwsz� w pe�ni po�wiadczona informacja o Chmielnickim od chwili jego powrotu z niewoli tureckiej pochodzi z 24 grudnia 1637 r., gdy jako pisarz wojska zaporoskiego podpisa� kapitulacj� borowick� (przyp. red.). 20 21 NIEZWYCIʯONY W NIEKT�RYCH ZNALAZ� Z�OTO zajmuj�cych wysokie stanowiska - zosta� zdegradowany6 i zyska� sobie nowych wrog�w. Przez chwil� wydawa�o si�, �e wszystko u�o�y si� lepiej, ale pod koniec lat czterdziestych popad� w sp�r z jednym z miejscowych szlachcic�w. Prawdziwa przyczyna tego konfliktu okryta zosta�a wkr�tce tajemnicz� mgie�k�, sk�adaj�c� si� z opowie�ci i romantycznych legend, kt�re w tamtych czasach opiewa�y narodowych zb�jnik�w i przyw�dc�w powsta�; wydaje si�, �e �w doszed� w pewnej chwili do wniosku, �e Chmielnicki naruszy� jego monopol alkoholowy, w wyniku czego szlachcic dokona� najazdu na posiad�o�ci Chmielnickiego, podczas kt�rego �mier� poni�s� syn w�a�ciciela. Wiemy te� na pewno, �e Chmielnicki ruszy� do Warszawy, aby w s�dzie dochodzi� sprawiedliwo�ci, ale nic tam nie zdzia�a�, a kiedy wr�ci� do swych d�br, czeka� tam na niego ju� �w szlachcic, kt�ry kaza� Chmielnickiego zamkn�� w wi�zieniu, po czym zarekwirowa� ca�e jego mienie.7 Z pomoc� kilku przyjaci� uda�o si� Chmielnickiemu wydosta� na wolno��. Z obawy o swe �ycie i rozw�cieczenia na to, co mu zgotowa� los, skierowa� si� na po�udnie Ukrainy, na Sicz. Nied�ugo potem nad stepem za-�opota�a flaga buntownik�w. Chmielnicki zar�wno pod wzgl�dem postawy, jak i charakteru ukszta�towany zosta� przez tryb �ycia, jaki p�dzi� w niespokojnych, pe�nych brutalno�ci czasach w rejonach nadgranicznych. Gdyby by� tylko inteligentny, charyzmatyczny i bezwzgl�dny, sta�by si� praw- 6 Chmielnicki zdegradowany zosta� do funkcji sotnika. Dopiero w 1646 r. wr�ci� do dawnej godno�ci. (Sprawa mocno dyskusyjna, wed�ug niekt�rych hi storyk�w pe�ni� ca�y czas funkcj� pisarza wojska zaporoskiego, wedle innych by� tylko sotnikiem w pu�ku czehry�skim. Na pewno nie by� represjonowany, wprost przeciwnie - cieszy� si� wzgl�dnym spokojem; prawdopodobnie bra� udzia� w tajnej naradzie z kr�lem W�adys�awem IV, kt�ry chcia� pu�ci� Kozak�w na morze, by sprowokowa� wojn� z Turcj�) (przyp. red.). 7 Aresztowanie Chmielnickiego przez chor��ego koronnego Aleksandra Koniecpolskiego, w ko�cu listopada 1647 r., nie mia�o nic wsp�lnego z zatargiem z Czapli�skim. Nast�pi�o ono wskutek donos�w dw�ch Kozak�w rejestrowych o rzekomym spisku, czego jednak donosiciele nie potrafili dowie��. Za Chmielnickim wstawili si� bliscy Koniecpolskiemu oficerowie: �aszcz, Krzeczowski i Miko�aj Za�wilichowski (by�y komisarz wojska zaporoskiego), kt�rzy doprowadzili do uwolnienia Chmielnickiego za por�k� trzech sotnik�w kozackich (przyp. red.). dopodobnie jednym z wielu bohaterskich, ale tragicznych buntownik�w; po jakim� czasie skazano by go na �amanie ko�em, a nied�ugo potem zapomnieliby o nim wszyscy z wyj�tkiem ptak�w na niebie i kilku dociekliwych historyk�w, �yj�cych w przysz�o�ci. Ale posiad� on r�wnie� take cechy jak: zdolno�ci organizacyjne, ch�onny umys� i talent do polityki. Nauczony do�wiadczeniem, jakie wyni�s� z jednego z nieudanych bunt�w, zrozumia�, �e powstanie, aby odnios�o sukces, nale�y wywo�a� tylko wsp�lnie z jakimi� sojusz- nikami. W przeciwie�stwie do swych poprzednik�w, Chmielnicki szuka� ich, gdzie tylko si� da�o. I mia� szcz�cie. Tatarzy i Rzecz- pospolita nigdy nie darzyli si� zbyt du�� mi�o�ci�, a w�a�nie wtedy ich wzajemne stosunki bardzo si� och�odzi�y. Dlatego bez trudu uda�o mu si� nam�wi� chana krymskiego Islama Gireja, aby ten wspar� powstanie swymi w�asnymi oddzia�ami. I to prawdopodob- nie uratowa�o buntownik�w od kl�ski. Po zwyci�stwie pod Korsuniem, Chmielnicki i jego najbli�si zwolennicy odkryli nagle, i to ku swemu zdumieniu i nie bez nie- pokoju, �e ich bunt zacz�� rozszerza� si� w niekontrolowany spo- s�b, a� sta� si� czym� powa�niejszym i nieprzewidzianym: rewolucj� socjaln�. I tak oto ze wszystkich bunt�w i rewolucji, do jakich dosz�o w XVII wieku, w�a�nie ta mia�a sta� si� najwi�ksz�, i obok angielskiej - o najpowa�niejszych skutkach. Spraw� o wiele bardziej zdumiewaj�c� ni� przerodzenie si� buntu w rewolucj� by�o tempo, w jakim pa�stwo polskie traci�o kontrol� nad Ukrain�. Wiosn� niepokoje rozszerza�y si� z powiatu na powiat. I zawsze odbywa�o si� to wed�ug podobnego scenariu- sza: ch�opi pa�szczy�niani i wszyscy inni, kt�rzy j�czeli pod ci�a- rem jarzma i nie posiadali �adnych przywilej�w, ��czyli si�, aby ruszy� do ataku; ich ofiar� padali najpierw posiadacze ziemscy i ich rodziny, a wkr�tce potem tak�e wszyscy ci, kt�rych s�usznie czy nies�usznie uto�samiano z polskimi rz�dami: katoliccy ksi�a, mieszczanie, a przede wszystkim �ydzi. Z kr�g�w pozostaj�cych najbli�ej Chmielnickiego kierowano w stron� zwolennik�w po- wstania pewien rodzaj agitacji, ale sam przyw�dca buntu nie mia� zbyt wielkiej kontroli nad tym, co si� dzia�o. Watahy zbrojnych i lu�ne bandy uzbrojonych Kozak�w nie potrzebowa�y �adnych 22 23 NIEZWYCIʯONY rozkaz�w ani nie pyta�y nikogo o pozwolenie, tylko rozla�y si� po ca�ej prowincji. Na Ukrainie zapanowa� ca�kowity chaos; p�on�y magnackie posiad�o�ci, rabunki i samos�dy sta�y si� rzecz� co- dzienn�. Powstania ludowe w tamtych czasach to okrutne widowi- ska, kt�re nie mia�y nic w sp�lnego z romantycznymi opowie�ciami, jakie p�niej na ich temat powsta�y. Stopie� zdesperowania i brak innych rozwi�za� znalaz�y uj�cie w przemocy, kt�ra cz�sto bywa �lepa, czasami bezsensowna, ale zawsze brutalna. To, co zdarzy�o si� tamtego lata na Ukrainie, nie nale�a�o do �adnych wyj�tk�w. Po kl�sce armii koronnej pod Korsuniem, na Ukrainie nie by�o ju� �adnych wojsk polsko-litewskich8. Buntownikom stawia�a jeszcze s�aby op�r prywatna armia wystawiona przez Jeremiego Wi�niowieckiego9. Kiedy rozpocz�o si� powstanie, Wi�niowiecki znajdowa� si� na wschodnim brzegu Dniepru, ale bardzo szybko uda�o mu si� zgromadzi� wok� w�asnej osoby sporo lu�nych od- dzia��w, a tak�e wielu przera�onych s�siad�w szlachcic�w i �yd�w. Na czele ca�ej tej zbieraniny ruszy� na zach�d, w stron� bezpieczniejszych rejon�w. A kiedy tak szli d�ugie dni przez p�on�cy, nieprzyjazny kraj, Wi�niowiecki, kieruj�c si� zasadami prostej, acz okrutnej logiki, odpowiada� na okrucie�stwa Kozak�w i ch�op�w w�asnym terrorem, nakr�caj�c tym samym jeszcze bardziej spiral� przemocy i brutalno�ci. W jakim� innym regionie inny magnat rozkaza� wymordowa� wszystkich zbuntowanych ch�op�w wzi�tych 8 Wbrew panuj�cemu jeszcze do niedawna przekonaniu, Wielkie Ksi�stwo Litewskie nie utrzymywa�o w okresach pokojowych pierwszej po�owy XVII w. �adnego zaci�nego wojska polowego. Jedyn� sta�� si�� zbrojn� Litwy by�y za�o gi piechoty w Smole�sku i Dyneburgu. W chwili wybuchu wojny ka�dorazowo tworzono armi� polow� od podstaw (przyp. red.). 9 Ksi��� Jeremi Wi�niowiecki (1612-1651) by� wyznania prawos�awnego. Sierota, wychowywany od 1610 r. przez krewnego Konstantego Wi�niowieckiego, katolika. Nauki pobiera� u jezuit�w we Lwowie. W 1632 r. przeszed� na kato licyzm. Dzielny �o�nierz i niez�y dow�dca. Bra� udzia� w walkach z Moskw�, Kozakami, Turkami i Tatarami. W 1648 r. umiej�tnie wycofa� si� z nielicznymi si�ami z Zadnieprza, nie daj�c si� pobi� Kozakom. W obl�eniu Zbara�a (lipiec- -sierpie� 1649 r.) odegra� wa�n� rol�. Odznaczy� si� w bitwie pod Beresteczkiem 30 czerwca 1651 r. (przyp. red.). ; W NIEKT�RYCH ZNALAZ� Z�OTO do niewoli, z wyj�tkiem nielicznych, kt�rych wypu�ci� po uprzed- nim odr�baniu im prawej r�ki. Do regularnych potyczek i star� dochodzi�o w r�nych miej- scach10, ale dla wi�kszo�ci rzeczywistych lub wydumanych wrog�w zbuntowanych ch�op�w, ucieczka wydawa�a si� by� jedynym rozwi�zaniem. Pog�oski o straszliwych masakrach i groteskowych aktach okrucie�stwa szerzy�y si� na ca�ej Ukrainie. Nie wszystko nosi�o znamiona prawdy, jak na przyk�ad opowie�ci o tym, jakoby buntownicy rozpruwali swym przeciwnikom brzuchy, aby zaszy� w nich �ywe koty, albo o dzieciach sma�onych na ruszcie jak prosi�ta, czy o matkach, kt�re zmuszano, aby potem jad�y swe w�asne, usma�one potomstwo. W takich sytuacjach na trze�w� ocen� tych historii mogli pozwoli� sobie tylko nieliczni. Zazwyczaj to, co by�o pewne, uwa�ano za niepotwierdzone; wielu przy��cza�o si� wi�c do d�ugich kolumn uciekinier�w i ci�ko za�adowanych woz�w, od kt�rych roi�o si� na drogach wiod�cych na zach�d. Wygl�da�o to jak wielka w�dr�wka lud�w. Pewnego dnia pod Ostrogiem po- jawi�a si� nieko�cz�ca si� rzeka ludzi, o szeroko�ci trzech jad�cych obok siebie woz�w i na mil�" d�uga, kt�ra bardzo powoli toczy�a si� przed siebie: ludzie opr�niali w panice swe wozy z za�adowanego na nie dobytku, aby tylko m�c porusza� si� szybciej. Po jakim� czasie ca�a droga i po�o�one przy niej pola zas�ane by�y mas� wyrzuconych, nikomu niepotrzebnych przedmiot�w: ksi��ek, sprz�t�w kuchennych, poduszek, ubra�, rozbitych woz�w oraz zagubionych dzieci. Pod Pi�skiem jedna z takich kolumn zosta�a rozproszona przez Kozak�w, a na otwartym polu rozegra�o si� okrutne polowanie, kiedy to ma�e grupki napastnik�w rzuca�y si� na przechylone wozy, wyrzuca�y z nich na ziemi� �miertelnie przera�onych uciekinier�w, dobijaj�c ich pchni�ciem albo ci�ciem szabli. Ci, kt�rzy postanowili zosta�, albo kt�rym nie pozwolono wyjecha�, stawali si� obiektem atak�w. Osoby, uznane przez powsta�c�w 10 Kozacy zaj�li m.in. twierdze w Kudaku i Barze, kt�re zbudowano z my�l� o ewentualnych buntach kozackich (Kudak pad� po wielomiesi�cznym obl�eniu: od sierpnia do pa�dziernika 1648 r.) (przyp. red.). " Mila szwedzka = ok. 10 km. 24 25 NIEZWYCIʯON Y W NIEKT�RYCH ZNALAZ� Z�OTO 1 za wrog�w , koz�y ofiarne albo za upatrzo ne ofiary, mieszka li najcz�- �ciej w ma�ych miastec zkach. Do masakr dosz�o w ponad 300 miej- scach. Wymor dowano tysi�ce ludzi. Ataki przybier a�y przer� ne formy. W niekt�ry ch miastac h mordow ano tylko m�czy zn, star- c�w i chorych ; kobiety oszcz�d zano, ale stawa�y si� one potem ofiarami gwa�t� w lub te� zmusza no je do zam��p �j�cia wbrew ich woli; czasami ��czone oba te akty przemo cy. Ma��e� stwom odbie- rano dzieci i oddawa no je ukrai�s kim rodzino m; szlachta , rabini �ydows cy i inne, wysoko postawi one osoby, musia�y za swe �ycie lub wolno�� zap�aci� okup. Niekied y pojman ym �ydom darowy -wano �ycie pod warunki em zaparci a si� swej wiary; innych upro- wadzali Tatarzy, aby sprzeda � potem jako niewolni k�w na jakim� azjatyck im targu. Bywa�o, �e nie okazyw ano �adnego mi�osier dzia i przebac zenia, a rozw�ci eczony t�um mordow a� wszystk ich bez wyj�tku : wysokic h i niskich, kobiety i m�czy zn, dzieci i starc�w (stopie� upojenia alkohole m bywa� w takich przypad kach zazwy- czaj wysoki) . Powsze chn� metod� sta�o si� zamyka nie �yd�w i innych znienaw idzonyc h os�b w synagog ach, kt�re nast�pni e podpa- lano. Cz�sto, kiedy liczba je�c�w zbytnio przewy �sza�a liczb� oprawc �w, uciekan o si� do masow ego topienia ofiar. Powsze chnie stosowa no tortury. Czasam i jednak nawet posp�lst wo zaprzest awa�o masakr y, zm�czo ne widokie m krwi. W Tu�czyn ie mordow anie trwa�o dzie� i noc, a� po trzech dobach, okrutny ch i pe�nych za- mieszan ia, ulice miasta wype�ni� o zawo�an ie: �Ci, kt�rzy nadal �yj�, mog� wyj�� z ukrycia i nie musz� si� ju� ba�, bo dzie�o zabi- jania dobieg� o ko�ca" . Na te s�owa ze stosu poskr� canych cia� i ko�czyn wype�zli wtedy ci, kt�rym uda�o si� prze�y� . Opu�cili miasto i udali si� na tu�aczk� . By�o ich trzystu, nagich i zbroczo nych krwi�, ale nikt ju� nie wa�y� si� ich krzywd zi�. A kiedy ju� jakie� miaste czko zosta� o �oczy szczo ne", czy to z powod u ucieczk i mieszk a�c�w, czy te� na skutek krwaw ych mor- d�w, do opustos za�ych dom�w wprow adza�a si� miejsco wa lud- no�� ukrai�s ka.12 12 W niniejszej ksi��ce pod poj�ciem �Kozak� w" autor rozumie prawdo- podobnie tych, kt�rzy stanowili tzw. wojsko zaporosk ie. Jego cz�� wywodzi �a si� z Kozak� w rejestrow ych, cz�� z tzw. wypiszc zyk�w, czyli tych, kt�rzy nie Kied y nadesz� a pe�nia lata, wydaw a�o si�, �e powsta nie traci sw�j impet. K��by dymu, przesu waj�ce go si� nad dacham i magnac kich posiad� o�ci i miejsc owych miaste czek od Dniepr u a� na Podole i Wo�y�, stawa�y si� coraz rzadsze . Niepok oje w�r�d ch�o- p�w nie rozprze strzenia �y si� ju� na zach�d i tylko gdzienie gdzie docho dzi�o jeszcz e do pojedy nczych star�, rzadzi ej dobieg a�y odg�osy bitew. Nigdzie nie wida� te� by�o Chmie mickieg o i jego wojska, co z wielk� ulg� przyj�li ci, kt�rzy sprawo wali rz�dy w Rzeczp ospolitej . Potrzeb owali wi�cej czasu, aby wystaw i� armi� w miejsce tej, kt�r� stracili pod Korsuni em. Na dodatek , wio- sn� 1648 roku zmar� kr�l W�adys� aw IV, nasta� tym samym okres bezkr�l ewia, do�� niebezpi eczny w pa�stwi e targany m wewn�t rznym konflikt em. Trzeba by�o jak najszyb ciej wybra� nowego kr�la, i to bez �adnej zw�oki. Chmiel nicki wykorz ysta� okres lata, aby wystaw i� nowe oddzia�y , �ci�gn� � posi�ki od Tatar� w, wys�a� swych dyplom at�w do s�siedni ch kraj�w i podporz �dkowa � sobie Ukrain� , chc�c wszelki mi mo�liw ymi sposoba mi sk�oni� zbunto- wanych ch�op� w, �eby wr�cili do p�ug�w i ponown ie zacz�li oka- zywa� pos�usz e�stwo jak dawniej . Sam by� przecie � posiada czem ziemski m i cho�by z tego wzgl�d u sprzeci wia� si� wszelki m bun- tom. Bardzie j zale�a�o mu na tym, aby nad ch�opa mi postawi � no- wych pan�w, ni� ustano wi� nowy �ad spo�ecz ny. Obawia � si� r�w- nie�, �e je�li chaos b�dzie si� pog��b ia�, to w ko�cu on sam i podobni mu szlachci ce sami stan� si� ofiaram i nieprze widywa lnego t�umu. Tym czasem Rzeczp ospolita z wielkim trudem wystaw i�a now� armi�. Wojsko sk�ada�o si�, jak zwykle, g��wnie z pu�k�w szla- checkic h. A gdyby kto� przyjrza � si� z bliska szlachci com, kiedy tak jechali w swych b�yszcz �cych i bogatyc h kontusz ach, zauwa- �y�by z przek� sem, �e Polacy nie wojuj� �elaze m, tylko z�otem mie�cili si� w szeregach rejestru, ale uwa�ali si� za ludzi wolnych; byli oni zor- ganizowa ni w pu�ki, formowa ne na zasadzie terytorial nej. Owa pozosta� a masa (jak pisze autor �Ukrai�c y"), je�eli towarzys zy�a wojsku, stanowi�a tzw. �czer�". W literaturz e zachodni ej, zw�aszcz a niemieck oj�zyczn ej, cz�sto pope�nia si� b��d polegaj�c y na uto�sami aniu kozak�w (Kozagen ), czyli lekkiej konnicy, wojska �autoram entu" kozackie go, z Kozakam i zaporosk imi (przyp. red.). 26 27 NIEZW YCIʯO NY i srebre m. Wkr�tc e te� i Chmiel nicki wys�a� w stepy swe oddzia� y. W po�owie wrze�ni a jego Kozacy starli si� pod Pi�awca mi z nowo sformo wanym, nie zaprawi onym w bojach polskim wojskie m. Za- nosi�o si� na kolejn�, zako�c zon� ha�b� Polak� w bitw�: ich do- w�dcy (bardzi ej zaj�ci k��tnia mi mi�dzy sob� ni� walk� z prze- ciwniki em) dowied zieli si�, �e do Chmiel nickieg o przy��c zy� si� wielki oddzia� Tatar� w (co nie by�o prawd� ); dlatego te� usi�owal i wycofa � swoje wojsko pod os�on� nocy (co by�o b��dem ). W panu- j�cych ciemno �ciach odwr�t przemie ni� si� wkr�tc e w zamiesz anie i panik� (co by�o do przewid zenia). Kozacy z ochot� ruszyli za resztka mi przepys znie ubraneg o polskie go wojska, uciekaj �cego na zach�d, co sko�cz y�o si� obl�en iem Lwowa . Wspart y na duchu, a tak�e wzboga cony o 250 tys. z�otych polskic h z�o�ony ch mu przez mieszcz an lwowsk ich w formie kontryb ucji, Chmiel nicki skr�ci� nast�pn ie na p�noc. Strach przed nim szerzy� si� w ca�ej Polsce. Nawet na p�nocy , w silnie ufortyfi kowany ch miastac h, nikt nie czu� si� do ko�ca bezpiec znie. Ci za�, kt�rzy mieli pow�d i mo�liw o�� powstrz ymania buntow nik�w, tzn. szlachta , wydaw ali si� sparali� owani i odr�twi ali. Wielu z nich nie chcia�o dostrze ga� zagro�e nia, siedz�c bezczyn nie w swych posiad� o�ciach , chocia� Chmiel nicki by� coraz bli�ej. W pa�dzie rniku 1648 roku - tzn. w tym samym miesi�c u, w kt�rym nast�pi� o oficjaln e zako�c zenie wojny trzydzie stoletni ej - powsta �cy znajdo wali si� ju� tylko 240 km od Warsza wy. Z � o n a d c h o d z i z z e w n � t r z ie wi ele rze cz y jes t ba rd zie j nie be zpi ec zn yc h ni� tri um fy. S� one dla narod� w i w�adc� w �r�d�e m do�wia dcze�, kt�re pami�� w swej przekor ze zamieni a najpier w w zasady, kt�rych nale�y broni�, potem we wzorce , kt�re trzeba na�lado wa�, a w ko�cu w mity �z�oteg o wieku", na kt�re mo�na si� powo�y wa�. Nierza dko wi�c mo�em y zaobser wowa� w historii ludzko� ci, jak si�a za- mienia si� w s�abo�� , a przeciw ie�stwa zamieni aj� si� miejsca mi. Nikt wcze�ni ej nie przewi dzia� proble m�w, jakimi dotkni� ta zo- sta�a Rzeczp ospolita . By�y one by� mo�e skutkie m nie jakiego � konkret nego kryzysu , tylko - parado ksalnie - efekte m wielkic h sukces� w. W ca�ej Europie XVI wiek uwa�a si� za stosunk owo spokoj ny okres, kt�ry pozosta wi� po sobie wspom nienia bogaty ch zbior� w, rosn�ce go dobrob ytu, poszerz ania horyzo nt�w, ale i pewneg o nie- pokoju. Dla Rzeczp ospolite j, a przynaj mniej dla rz�dz�c ych ni� wy�szy ch klas, by�o to stulecie niezwy kle szcz�li w� epok�. Blask Renesa nsu rozja�ni � wn�trze pa�stw a - w przeciw ie�stwi e na przy- k�ad do Szwecji , kt�ra w tym samym czasie lokowa �a si� gdzie� na szarym ko�cu post�p u. Literatu ra, nauka i sztuka kwit�y w wiel- kich miastac h i w prywat nych dworac h magnac kich. Dzia�a�y tam takie postaci e jak Miko�aj Kopern ik - cz�owie k, kt�ry swym g�sim 28 29 NIEZWYCIʯONY pi�rem skierowa� Ziemi� na orbit� oko�os�oneczn� i tym samym otworzy� dla niej obraz nowoczesnego �wiata; filozof i polityk Andrzej Frycz Modrzewski, kt�ry w swym systemie, szybko rozs�awionym w ca�ej Europie, umiej�tnie po��czy� wsparcie dla idei silnego pa�stwa ze zrozumieniem dla praw spo�ecznych i r�wno�ci wobec prawa; a tak�e genialny Jan Kochanowski - najwybitniejszy przedstawiciel polskiej poezji, ze wzgl�du na sw�j talent i spos�b pisania przywodz�cy na my�l wsp�czesnych mu metafizycznych poet�w angielskich, kt�rych na sw�j spos�b wyprzedzi�. By�y to trzy giganty, ale �adne jakie� tam olbrzymy, tylko twory pewnego �wy�u intelektualnego", kt�ry w tamtym okresie rozci�ga� si� nad pa�stwem. Sukcesywnie podnosi� si� poziom wykszta�cenia i mia� coraz wi�kszy zasi�g: coraz wi�cej ch�tnych zapisywa�o si� na Akademi� Krakowsk� albo rozpoczyna�o nauk� na uczelniach zagranicznych. Jednocze�nie liczba ma�ych, lokalnych szk� zwi�kszy�a si� z 253 do 650. Skutkiem i warunkiem tego kulturalnego rozwoju by�a tolerancja - religijna i intelektualna, kt�ra w �wczesnym �wiecie mia�a niewiele odpowiednik�w. W Europie Reformacja i Kontrreformacja otwar�y podwoje dla przer�nego rodzaju dogmatyczno�ci i zasklepienia umys�owego. Zawsze znajd� si� tacy, kt�rzy na gruncie czystej nauki potrafi� rozwi�zywa� trudne problemy za pomoc� prostych metod. O ich akceptacji decyduje jednak g��wnie ch�� innych os�b do ich s�u- chania. A by�y to czasy, kiedy zar�wno kr�gi rz�dz�ce, jak i tak zwany lud w niespotykanym wcze�niej stopniu dawa�y pos�uch piewcom nowych trend�w. Reformacja zyska�a swych zwolennik�w r�wnie� w�r�d sprawuj�cych w�adz�, a zw�aszcza w�r�d szlachty, podczas gdy Kontrreformacja wywo�ywa�a liczne sprzecz- no�ci. W Rzeczpospolitej usi�owano pogodzi� te dwa niemo�liwe do po��czenia pr�dy poprzez wprowadzenie w 1573 roku czego� tak radykalnego jak wolno�� religijna. By� mo�e by�a to konieczno��, kt�ra zamieni�a si� w cnot�. Wszystkie pa�stwa europejskie mog�y w owych czasach pochwali� si� r�norodno�ci� j�zyk�w i kultur, a dotyczy�o to zw�aszcza Rzeczpospolitej, kt�ra zajmuj�c obszar 990 tys. km kwadratowych by�a drugim co do wielko�ci pa�stwem na kontynencie. �y�o w nim oko�o 10 milion�w ludzi, a wi�c o po�ow� wi�cej ni� we Francji, 30 Z�O NADCHODZI Z ZEWN�TRZ dwa razy wi�cej ni� w Anglii i osiem razy wi�cej ni� w Szwecji. W zachodnich regionach, a zw�aszcza w Prusach, zamieszkiwali Niemcy wyznania lutera�skiego. Podczas gdy niema�a cz�� szlachty ci��y�a ku kt�remu� z wyzna� protestanckich (a zw�aszcza ku kalwinizmowi), wi�ksza cz�� ludno�ci mieszkaj�cej w centrum kraju by�a katolikami. Na Litwie mo�na by�o natkn�� si� natomiast na niewielkie grupy Tatar�w. We wschodnich wojew�dztwach zdecydowana wi�kszo�� mieszka�c�w nale�a�a do Ko�cio�a greckokatolickiego. Jedn� z mniejszo�ci, kt�ra odgrywa�a du�� rol�, byli �ydzi. Stanowili oni oko�o pi�� procent ludno�ci kraju i �yli we wszystkich miastach i wi�kszych wsiach. Ich prawa obywatelskie, religijne i ekonomiczne gwarantowa�y od wiek�w kr�lewskie przywileje13. Mieli mi�dzy innymi w�asny parlament - Waad-i prawodawstwo, dzi�ki czemu mogli funkcjonowa� w niezwyk�ej mieszance z�o�onej z w�asnej izolacji i prawa do samostanowienia. Inn� grup� etniczn� chronion� przez pa�stwo byli Ormianie wyznania chrze�cija�skiego. Akceptowano ich i przyznawano im prawo do cz�ciowego samorz�du. By�o ich jednak niewielu, zamieszkiwali g��wnie w du�ych miastach na Ukrainie, ale - w przeciwie�stwie do �yd�w - powoli podnosili sw�j status spo�eczny w chrze�cija�skim spo�ecze�stwie. Oficjalne dokumenty pa�stwowe redagowano w pi�ciu j�zykach: po polsku, niemiecku, rusku, ormia�sku i hebrajsku (w �yciu codziennym funkcjonowa�o to zaskakuj�co sprawnie, g��wnie dzi�ki wykorzystaniu �aciny, kt�ra by�a dla ca�ego spo�ecze�stwa czym� na kszta�t lingua franca). Tolerancja mia�a swoje granice, a najcz�ciej charakteryzowa�a klas� rz�dz�c� oraz ludzi wykszta�conych. Jej znaczenia nie mo�na 13 �ci�le rzecz bior�c, ca�y stan prawny �yd�w w pa�stwie regulowany by� generalnymi przywilejami kr�lewskimi. Przywileje te jednak szlachta stara�a si� w jak najwi�kszym stopniu ogranicza�. Ju� Kazimierz Jagiello�czyk wycofa� si� pod jej naciskiem z wydanego przez siebie potwierdzenia dawniejszych przywilej�w. Podobnie od pocz�tku XVI w. w urz�dowych kodyfikacjach polskich praw pa�stwowych (tzw. Statut �askiego, 1506) ograniczano i przeinaczano je na nieko- rzy�� �yd�w. Szczeg�lnego znaczenia nabra� przywilej dla �yd�w wielkopolskich, kt�ry po zatwierdzeniu przez kr�la Stefana Batorego z 1580 r. zosta� uznany za obowi�zuj�cy dla �yd�w zamieszkuj�cych ca�e terytorium Rzeczypospolitej (przyp. red.). 31 NIEZWYCIʯONY jednak nie docenia�. Dzi�ki niej mieszka�cy Rzeczpospolitej nie musieli do�wiadcza� wojen religijnych albo wojen wywo�anych z powod�w teologicznych, a wi�c takich, do kt�rych raz za razem dochodzi�o w pozosta�ych regionach Europy. Na dodatek polska szlachta - w przeciwie�stwie do swych braci w innych krajach - tylko w niewielkim stopniu zainteresowana by�a wielkimi konfliktami i wojnami. Magnaci mieszkaj�cy na wsi obrastali w t�uszcz w swych posiad�o�ciach, cieszyli si� z urodzaju i ze strachem spogl�dali na antagonizmy i awantury polityczne, do kt�rych dochodzi�o poza granicami ich kraju, poniewa� wi�za�y si� one z wielkim ryzykiem i - co by�o rzecz� najgorsz� - ogromnymi wydatkami. Natomiast drobna szlachta nieufnie odnosi�a si� do w�adzy kr�lewskiej i po cichu wspiera�a magnat�w. Jak to zwykle bywa w historii, tak szcz�liwy i znaczony sukce- sami okres szcz�cia mia� gdzie� swoje �r�d�o. By�a nim silna i kwitn�ca gospodarka. W XVI wieku liczba mieszka�c�w zwi�k- szy�a si� w ca�ej Europie, ale najwi�kszy przyrost zaznaczy� si� na zachodzie. Obserwowano tam sta�y rozw�j handlu i manufaktur, a wszystko to prowadzi�o do zwi�kszonego importu surowc�w i �ywno�ci. Jej ceny drastycznie ros�y, cz�ciowo na skutek zwi�k- szonego popytu, cz�ciowo za spraw� inflacji, do kt�rej dosz�o w chwili, kiedy srebro i z�oto z kraju Ink�w i Aztek�w pojawi�o si� w Europie. Nagle uprawa ziemi sta�a si� spraw� op�acaln�, a ziemia zdro�a�a. Z t�tni�cych �yciem gospodarek pa�stw po�o�onych wzd�u� wybrze�a Atlantyku, a tak�e z g�sto zaludnionych miast P�wyspu Iberyjskiego i Apeni�skiego domagano si� coraz g�o�niej wi�cej pszenicy, j�czmienia, owsa, �yta. A wielcy posiadacze ziemscy zza �aby z ch�ci� odpowiadali na to zapotrzebowanie. Zbo�e sta�o si� dzi�ki temu najwa�niejszym towarem eksporto- wym dla pa�stw Europy Wschodniej. Rzeczpospolita stawa�a si� powoli spichlerzem Zachodu, podczas gdy Ba�tyk awansowa� do roli najwa�niejszego morza pod wzgl�