1059

Szczegóły
Tytuł 1059
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

1059 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 1059 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

1059 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

El�bieta Kawecka W salonie i w kuchni Pa�stwowy Instytut Wydawniczy W salonie i w kuchni Pa�stwowy Instytut Wydawniczy 1989 El�bieta Kawecka W salonie i w kuchni Opowie�� o kulturze materialnej pa�ac�w i dwor�w polskich w XIX w. Ok�adk� i strony tytu�owe projektowa�a TERESA KAWI�SKA Indeks zestawi�a EL�BIETA KOWECKA (c) Copyright by El�bieta Kawecka Warszawa 1984 ISBN 83-06-00844-8 Czytelnikowi tej ksi��ki winna jestem par� wyja�nie�. Z zawodu jestem przede wszystkim nie historykiem, nie historykiem sztuki i nie historykiem obyczaju, lecz historykiem kultury materialnej. Jest to specjalno�� u nas, a i nie tylko u nas, stosunkowo m�oda i ma�o jeszcze spopularyzowana. Nie miejsce tu na przytaczanie uczonych wywod�w i dyskusji, tocz�cych si� w fachowych pismach od dwudziestu paru lat, na temat tej nowej dyscypliny. Warto natomiast sprecyzowa�, i� historyk kultury materialnej zajmuje si� mi�dzy innymi dziejami materialnego bytu ludzi, a wi�c histori� u�ytkowania przez nich budynk�w, urz�dze�, przedmiot�w ich otaczaj�cych oraz organizacji pracy, kt�rej to u�ytkowanie wymaga�o. Oczywi�cie, takie traktowanie swojej dyscypliny wymaga koncentrowania uwagi badacza tak�e na samych przedmiotach i urz�dzeniach oraz �ledzeniu ich powstawania, wchodzenia w u�ycie, upowszechniania, przekszta�cania, a wreszcie zanikania w codziennym �yciu. Ka�dy dom rodzinny by� dawniej (tak jak jest i dzisiaj) jakby swoistym przedsi�biorstwem wymagaj�cym wyposa�enia, zaopatrzenia, cz�stej modernizacji, jeszcze cz�stszej konserwacji, sta�e- 3 Uwagi wst�pne go dostosowywania do zmiennych potrzeb u�ytkownik�w, kt�rzy w nim �yli, pracowali, wypoczywali, bawili si�. Przez wieki "przedsi�biorstwo - dom" ulega�o r�nym przeobra�eniom, podlega�o wymaganiom zmieniaj�cych si� gust�w i przyzwyczaje�, wprowadzaniu post�pu technicznego, konsekwencjom rozwoju wiedzy o higienie, by wymieni� zaledwie najwa�niejsze czynniki wp�ywaj�ce na zachodz�ce w nim zmiany. Proces tych przeobra�e� nie jest i nie mo�e by� zamkni�ty, trwa i na naszych oczach, w domu ka�dego z nas. Natomiast bardzo szybko ulega zapomnieniu, jak bytowa�o si� dawniej, za �ycia ojc�w, dziadk�w i pradziadk�w, jakich czynno�ci dzi� ju� nie spe�nianych wymaga�o prowadzenie domu, czemu s�u�y�y r�ne przedmioty, statki, naczynia dawniej pospolite, a dzi� z trudem wynajdywane na r�norodnych "perskich jarmarkach". Do tych zagadnie� stara�am si� ograniczy� ramy mojej ksi��ki, tylko takich wiadomo�ci mo�e w niej szuka� czytelnik. Z tej koncepcji wy�amuje si� by� mo�e nieco rozdzia� po�wi�cony zabawie. Ale materialne elementy zabawy r�wnie� nale�� do dziedziny docieka� historyk�w kultury materialnej. A wi�c w rozdziale tym skoncentrowa�am uwag� przede wszystkim na przedstawieniu pracy i zabieg�w zwi�zanych z organizowaniem r�nego typu zabaw domowych. Jednym s�owem ksi��ka ta przedstawia w zasadzie wy��cznie materialny byt okre�lonej klasy ludzi, zamkni�ty do tego w �cianach domu, poza kt�re to �ciany stara�am si� prawie nie wychodzi�. Je�liby wi�c czytelnik szuka� na tych kartach informacji o �yciu duchowym naddziad�w, o ich mentalno�ci, postawie wobec Boga, ojczyzny czy bli�nich, spotka go zaw�d; tu ich nie znajdzie. Kwestie te przekraczaj� bowiem dalece ramy stawiane sobie przez autork�, kt�ra te� nie mog�aby si� kompetentnie na ich temat wypowiedzie�. Przedstawione przeze mnie tutaj domy to przede wszystkim pa�ace magnackie lub dwory zamo�niejszego ziemia�stwa. Takie ograniczenie tematyczne wynika ze stanu �r�de� tak pisanych, jak i materialnych, kt�re w przypadku dziej�w mieszka�c�w tego ro- 6 Uwagi wst�pne dzaju dom�w s� stosunkowo bogate. Bogate jednak to nie znaczy wystarczaj�ce. Daleko nie. St�d w niniejszej ksi��ce wida� wyra�ne luki tak geograficzne, jak i chronologiczne czy rzeczowe, st�d wielu spraw nie uda�o si� u�ci�li� lub zsyntetyzowa�. Tak np. zdaj� sobie spraw�, i� musia�y istnie� odr�bno�ci regionalne w �yciu domowym. Niestety, rzadko potrafi� je ukaza�. Wywodzi si� to zapewne st�d, �e r�nice te polega�y - jak s�dz� - bardziej na stylu bycia ni� na r�nicach w materialnym wyposa�eniu domu. Wyposa�enie to podlega�o bowiem silnie wp�ywom oficjalnej mody (a i rozwojowi techniki), obowi�zuj�cej w ca�ym kraju i nie tylko, gdy� przychodzi�a ona do nas cz�sto z zagranicy (np. style w meblarstwie, dekoracji wn�trz, przemiany w gastronomii itp.). Wielkie trudno�ci nastr�czy�a pr�ba precyzyjnego okre�lenia czasu, w kt�rym dany przedmiot lub zwyczaj wyst�powa�y. Niejednokrotnie okre�lenie takie jest wr�cz niemo�liwe. Dysponujemy bowiem przekazami bardzo u�amkowymi. A zreszt�, o ile do�� dok�adnie wiemy np., kiedy wynaleziono lamp� naftow� albo kiedy wszed� w �ycie jako opa� w�giel kamienny, albo kiedy pojawi�y si� pierwsze maszyny do szycia, to zupe�nie nie mo�na ustali�, kiedy zacz�to podawa� t� czy inn� now� potraw�, kto i gdzie po raz pierwszy "wynalaz�" now� rob�tk� kobiec�, kiedy dok�adnie zmieni� si� spos�b zastawiania i przybierania sto�u biesiadnego... Jeszcze trudniejsze jest okre�lenie okresu upowszechnienia si� nowo�ci. Zmiany bowiem w wyposa�eniu, domu, w pewnych domowych czynno�ciach nie wyst�powa�y "od dzi�" i "wsz�dzie". Mo�na wi�c operowa� przyk�adami, cz�sto wr�cz jednostkowymi, mo�na te� podkre�li�, �e nawet je�li co� nowego wchodzi�o w �ycie, nie znaczy to, �e by�o przyjmowane powszechnie, �e wypiera�o stare, bo bardzo cz�sto wyst�powa�o r�wnolegle lub - w niekt�rych domach:- nie pojawia�o si� wcale. Parafrazuj�c bowiem powiedzenie: "co kraj to obyczaj", mo�na stwierdzi�, �e: "co dom to obyczaj", nieraz jednostkowy, nieraz regionalny, a czasem transplantowany nieoczekiwanie w ca�kiem inny region, cz�sto bardzo uporczywy, podtrzymywany ponad miar� epoki. 7 Uwagi wst�pne Badania nad dziejami "�ycia domowego" dopiero s� podejmowane, st�d za wcze�nie na konkluzj� i syntez�. Dlatego w podtytule mojej pracy znalaz�o si� s�owo "opowie��". Pragn� bowiem w�a�nie przede wszystkim opowiedzie� czytelnikowi o pewnych drobnych, cz�sto prawie zapomnianych realiach nie tak dawnego �ycia, ukaza� mu pewien obraz czy raczej ca�� galeri� obraz�w i obrazk�w �ycie to przedstawiaj�cych. Chodzi mi nie o uczony wyw�d, lecz raczej w miar� mo�no�ci o swobodn� gaw�d� o czasie minionym, jego blaskach, cieniach, wielko�ci, �miesznostkach. O tym, co umar�o i znikn�o bezpowrotnie, i o tym, co przetrwa�o w okruchach, fragmentach, w tradycjach, by sta� si� "ark� przymierza mi�dzy dawnymi a nowymi laty". "Dom mieszkalny jest nieodst�pnym towarzyszem cz�owieka, z kt�rym si� rozdziela wszystkie chwile. W dzie�, w nocy, w chorobie czy w zdrowiu, w smutku czy rado�ci on zawsze jest z nami, a je�li nigdy si� nie przymili, tylko odpycha szpetno�ci� i razi niewygod�, to jakby �ona brzydka, z�a i g�upia, kt�ra zamiast os�odzenia �ycia, przypomina si� samymi przykro�ciami i z�� wol�, a rozsta� si� z ni� nie mo�na, bo �lub wi��e do �mierci." Ewa Feli�ska, Pami�tnik z �ycia, Seria II, t. II, Wilno 1859-1860, s. 230. I. Pos�uchajmy plotek i nieplotek "Ka�dy z nas mia� kraj m�odo�ci szcz�liwy, Kraj, co si� nigdy w my�lach nie odmienia." Juliusz S�owacki, Beniowski �ycie codzienne. Najtrudniejsze do odtworzenia dni powszednie, dni bez wielkich wydarze�, dni zwyk�ej domowej krz�taniny. Tak ma�o pozostawi�y po sobie �lad�w! Albo wci�� jeszcze nie potrafimy dotrze� do wszystkich zachowanych �lad�w, odczyta� ich, w pe�ni zrozumie�. Dawny spos�b �ycia rodziny, domu, dawne zwyczaje, przyzwyczajenia, ca�a owa ceremonia codziennych czynno�ci powtarzanych niemal rytualnie - jak niewiele naprawd� o tym wiemy! Wsp�czesnym wydawa�y si� one tak oczywiste, �e a� niewarte zanotowania, tak trwa�e, niezmienne, zrozumia�e, �e i nie by�o. co obja�nia�. .A przecie� powolny, leniwy nurt �ycia dawnych stuleci w XIX w. zacz�� si� toczy� c�ra/ bardziej wartko. Upadek pa�stwa, wojny napoleo�skie, kolejne powstania, rozdarcie kraju, w ko�cu szybki rozw�j gospodarczy, wci�� nowe osi�gni�cia techniczne, przemiany spo�eczne sprawi�y, i� to, co by�o normalne i zwyk�e dla ludzi rozpoczynaj�cych dojrza�e �ycie na pocz�tku minionego stulecia, dla ich wnuk�w stawa�o si� nieraz �mieszn� bajk� o �elaznym wilku, dla nas za� jest prawie tak odleg�e, jak historia staro�ytna. 11 I. Pos�uchajmy plotek i nieplotek Tropienie �lad�w minionej codzienno�ci nie jest �atwe. �r�de� pisanych zostawi�a po sobie niewiele. S� to raczej fragmenty wiadomo�ci, marginesowe nieraz notatki, wtr�cone w tok innej narracji wzmianki, kt�re niekiedy mamy ochot� opu�ci� �ledz�c przede wszystkim bieg wa�niejszych wydarze�. Trzeba je jednak zebra� w ca�o��, uk�ada� z nich mozaik�, w kt�rej i tak zostan� miejsca nie wype�nione. Trzeba te� si�ga� do �r�de� bardzo nietypowych, po kt�re historyk rzadko wyci�ga r�k�, takich jak np. ksi��ki kucharskie, poradniki domowe itp. A przy tym jest to zaj�cie jakby troch� wstydliwe i �mieszne. Zajmowa� si� histori� gospodarstwa domowego? Bada�, jak wygl�da� dzie� pracy pani domu czy dworskiej s�u�by? Pisa� dzieje sprz�tania, prania, kuchni? Jest przecie� tyle wa�niejszych temat�w! Je�li jednak dawne czynno�ci, przyzwyczajenia, gusta, obyczaje nie maj� p�j�� w ca�kowite zapomnienie, trzeba si� zaj�� i drobiazgami. One przecie� wype�nia�y wi�kszo�� czasu naszym poprzednikom. Nim przejdziemy do om�wienia tego. co o codzienno�ci swego �ycia maj� nam do powiedzenia �wcze�ni ludzie, zatrzymajmy si� jeszcze na chwil� przy przedmiotach, kt�re zosta�y po dniach minionych, a kt�re zape�nia�y niegdy� salony (tych zachowa�o si� najwi�cej), boczne pokoje, kuchni�, spi�arni�. S� to meble, sprz�t o�wietleniowy, zastawa sto�owa, przybory kuchenne, ozdoby, stroje. Nie jest ich zbyt wiele w kraju, przez kt�ry przetoczy�y si� dwie wojny �wiatowe. Zebrane w muzeach, trafiaj�ce si� jeszcze niekiedy w domach prywatnych, potrafi� czasem lepiej ni� s�owo pisane przybli�y� nam przesz�o��, chocia� dzisiaj nie zawsze umiemy odgadn�� ich przeznaczenie, a tak�e si� nimi pos�u�y�. Trzeba ogl�da� je dok�adnie i to nie jak eksponat muzealny, ale jak przedmiot u�ytkowy, kt�ry przed stu pi��dziesi�ciu czy wi�cej laty sta� w czyim� domu, s�u�y� wygodzie, ozdobie, dawa� �wiat�o, chroni� od zimna, musia� by� obs�ugiwany, czyszczony, reperowany, przerabiany itp. Przedmioty - je�li tylko potrafimy stawia� im pytania - powiedz� nam, jak trzeba by�o si� z nimi obchodzi�, ile czasu i wysi�ku nale�a�o w�o�y�, by dobrze s�u�y�y, do jakich potrzeb by�y dopasowane. Np. po kszta�cie kocio�ka poznamy, czy 12 I. Pos�uchajmy plotek i nieplotek s�u�y� do gotowania na otwartym, czy zamkni�tym palenisku, stary serwis opowie nam, jak zastawiano st� biesiadny i jakie znajdowa�y si� na nim potrawy. A taka cho�by lampa mosi�na, pierwotnie olejna, nast�pnie przerobiona na naftow�, a w ko�cu na elektryczn�, czy nie jest to ca�y rozdzia� z dziej�w o�wietlenia? Dzi�ki przedmiotom mo�emy przypomnie� sobie czynno�ci ju� dzi� nie wykonywane, odtworzy� codzienne gesty naszych przodk�w, kt�re dla nich by�y proste i �atwe, a nas wprawi�yby w niema�e zak�opotanie, tak dok�adnie zosta�y .zapomniane. Bo czy potrafiliby�my np. skrzesa� ogie�, gdyby dano nam w r�k� krzesiwo? A jeszcze na pocz�tku XIX w. ka�dy to potrafi�. Tak wi�c s�uchajmy uwa�nie tego, co maj� nam do powiedzenia materialne zabytki przesz�o�ci. Zobaczmy te�, co o tej przesz�o�ci m�wi� nam jej wsp�cze�ni. A m�wi� na r�ne sposoby. Nie zawsze wprost, jak np. ci, kt�rzy spisuj�c pami�tniki zak�adali z g�ry, i� mo�e im si� uda "zatrzyma� tymi wspomnieniami kilka form, kt�re ca�kiem znik�y z naszej ziemi, a kt�re jednak stanowi� ogniwo ��cz�ce przesz�o�� z przysz�o�ci�". Inni czyni� to po�rednio, dzi�ki pozosta�ym po nich listom, notatkom, rachunkom. Niedocenionym i rzadko dot�d wykorzystywanym �r�d�em s� np. akta podworskie. Ochmistrzyni, kredencerz, kucharz lub rachmistrz, spisuj�c potrzeby i wydatki na prowadzenie dworu czy pa�acu, pani domu notuj�ca list� sprawunk�w do za�atwienia, zapisuj�ca skrz�tnie przepisy kulinarne, matka przygotowuj�ca wypraw� dla c�rki, go�cie wpisuj�cy si� i rysuj�cy w sztambuchach - wszyscy ci ludzie nie my�leli wcale o utrwaleniu na papierze mijaj�cego czasu, nie przypuszczali zgo�a, �e nad tymi szparga�ami pochyla� si� kiedy� b�d� historycy, �e b�dzie mo�na z nich wyczyta� du�o wiadomo�ci o sprawach domu, rodziny, wiadomo�ci, kt�rych pr�no by szuka� w jakichkolwiek innych �r�d�ach. Jak wiele przynosz� nam te zapiski, przyjdzie niejednokrotnie pokaza� w rozdzia�ach tej ksi��ki. Teraz jednak otw�rzmy przede wszystkim pami�tniki. Przerzu�my ich kartki. Dzi� opu�cimy opisy bitew, potyczek, przedpowsta�czych konspiracji, opisy dalekich podr�y czy sukces�w za- 13 I. Pos�uchajmy plotek i nieplotek wodowych. Poszukajmy natomiast opowie�ci o domach rodzinnych, o salonie, kuchni, przyj�ciach, zabawach, drobnych zatrudnieniach, o ma�ych k�opotach i troskach. Czytajmy uwa�nie. Z kart papieru przyp�yn� do nas obrazy dom�w od dawna ju� nie istniej�cych, kszta�ty rzeczy, kt�re znik�y zmiecione przez up�ywaj�cy czas, zap�on� niegdysiejszym blaskiem sp�owiale barwy, zapachn� nie znane dzi� wonie, b�d� rozbrzmiewa� zapomniane d�wi�ki i ha�asy, od�yj� drobne fragmenty dawnego bytu, obyczaju ju� dzi� porzuconego. Rzecz oczywista, cz�ciej przyjdzie nam si�ga� do pami�tnik�w kobiet. M�czy�ni, zaj�ci wa�niejszymi sprawami, rzadko tylko byli dobrymi obserwatorami szarej codzienno�ci (chyba �e stawa�a si� ona ju� zbyt dokuczliwa). Przecie� i oni jednak - w dniach kl�ski i rozpaczy, wygnania i zsy�ki, w dniach staro�ci, choroby, niemocy - ch�tnie si�gali pami�ci� zw�aszcza do lat dzieci�stwa i m�odo�ci, "do rzeczy ma�ych, dawnych, sercu bliskich" i notowali wspomnienia o drobnych realiach dom�w rodzinnych, o , owym �yciu, kt�re po latach mia�o dla nich s�odycz miodu, tak z odleg�o�ci wydawa�o si� szcz�liwe, spokojne, bezpieczne. Kobiety natomiast, dla kt�rych dom cz�sto by� ca�ym �wiatem, pisa�y du�o i ch�tnie o swoich zatrudnieniach. A troska�y si� przede wszystkim o zaopatrzenie domownik�w we wszystko, co by�o im potrzebne, i w to, co mog�o im by� przyjemne, gromadzi�y zapasy, zastawia�y spi�arni� r�nymi pyszno�ciami w�asnej roboty, dba�y, by apteczka zawsze obfitowa�a w ingrediencje potrzebne na wypadek choroby, szy�y, haftowa�y, dzierga�y, komenderowa�y s�u�b�. I cz�sto prowadzi�y te� rachunki, owe nieszcz�sne , rachunki przychod�w i rozchod�w, kt�re jako� nigdy nie chcia�y si� zbilansowa� mimo przemy�lnego planowania. Tyle bowiem by�o rzeczy, kt�re nale�a�o kupi� "koniecznie", by dom sta� na przyzwoitej stopie! Nade wszystko jednak pani domu stawia�a sobie za punkt honoru jak najgo�cinniejsze przyj�cie r�nych krewnych, s�siad�w, przyjaci�, znajomych, czy w ko�cu ludzi zgo�a nieznajomych, lecz zawsze zas�uguj�cych na przywitanie s�owami: "Go�� w dom, 14 I. Pos�uchajmy plotek i nieplotek B�g w dom". Wiele z tych czynno�ci znajduje swoje odbicie w niekt�rych wspomnieniach kobiet. Poniewa� za� autorki pami�tnik�w mia�y nieraz oko bystre, a pi�ro ci�te, potrafi�y niejedno podpatrzy�, a potem i opisa�. Odnotowywa�y swoje relacje i spostrze�enia i o w�asnym �yciu i domu, i o �yciu i domach, w kt�rych bywa�y. By nie nudzi� czytelnika szczeg�owymi wyliczeniami pami�tnik�w, do kt�rych cz�sto b�dziemy si� odwo�ywa� na kartach tej ksi��ki, zasygnalizujemy przyk�adowo par� tylko najciekawszych. I tak nieocenion� skarbnic� wiadomo�ci o �yciu codziennym s� np. wspomnienia znanej niegdy� powie�ciopisarki i dzia�aczki spo�ecznej Ewy Feli�skiej 1, kt�ra z epick� rozlewno�ci� kre�li obraz swego dzieci�stwa i m�odo�ci przypadaj�cych na pocz�tek XIX w., sp�dzonych na Litwie w zamo�nym domu krewnych. Ile� tu opis�w zatrudnie� pani domu i ochmistrzyni, zabieg�w gospodarskich, by p�g�ski dobrze si� uw�dzi�y, powid�a bro� Bo�e nie sple�nia�y, a baby wielkanocne nie opad�y. Opowiada nam Feli�ska o tym, jak kogo przyjmowano, co komu nale�a�o si� z wygody, us�ugi, jedzenia, napitku. Przedstawia, ile rozwa�a� i g��bokich przemy�le� wymaga�o np. przygotowanie wyprawy m�odej panny, kt�r� trzeba by�o tak obmy�li�, by starczy�a na lata, nie wysz�a z mody, nadawa�a si� do przer�bki, no i �wiadczy�a o zamo�no�ci i zapobiegliwo�ci domu. M�wi o edukacji i piel�gnowaniu "talent�w" tak koniecznych pannie na wydaniu. Przekazuje nam jakby mimochodem realia o drobiazgach i drobia�d�kach dnia codziennego. R�wie�nica Feli�skiej i jej przyjaci�ka Henrieta z Dzia�y�skich B��dowska 2, wychowana w zbytku rodzinnego domu, opisuje z humorem w�asne nieudolne pocz�tkowo zmagania z gospodarstwem w o ile� ubo�szym dworku swego m�a, gdzie nie by�o nawet ochmistrzyni, kt�ra potrafi�aby cho�by prawid�owo zadysponowa� obiad i wyliczy�, ile i jakich potrzeba do niego produkt�w. A lekkomy�lny, weso�y m�� tak lubi� dobrze zje��, suto nakarmi� i ugo�ci� niespodziewanie dla pani domu przyprowadzonych przyjaci�. 15 I. Pos�uchajmy plotek i nieplotek Pami�tnik powie�ciopisarki Klementyny z Ta�skich Hoffmanowej 3 obfituje w opisy �ycia jej rodzic�w uczepionych pa�skiej klamki pu�awskiego dworu, a nast�pnie przedstawia usi�owania autorki, by w�asnym pi�rem utrzyma� matk� i siebie. Utrzyma� - rzecz prosta - skromnie, bo z codziennego menu trzeba by�o skre�li� takie zbytki, jak kaw�, cukier czy wino, ale zarazem godnie, bo w domu musia� by� lokaj, garderobiana, kucharka. Tak�e Gabriela Puzynina 4 prowadzi nas w zakamarki dwor�w, litewskich i nie tylko litewskich, opowiada o �wczesnych uciechach i zatrudnieniach. Notowa�y wzmianki o �yciu domowym, o kuchni, strojach, balach, zabawach i Wirydiana Fiszerowa 5, i Sabina Grzegorzewska 6, i Anetka Potocka 7, i Natalia Kicka 8, i wiele, wiele innych panien i dam owej epoki, kt�re rz�dzi�y skromniejszymi dworami lub wspania�ymi pa�acami, bywa�y w pierwszych salonach lub same salony takie prowadzi�y. Do ich relacji weso�ych i smutnych, dziwnych i zwyczajnych przyjdzie nam nieraz si� odwo�a�. Niekiedy bardzo bystrymi obserwatorami codzienno�ci bywali przecie� i m�czy�ni. I tak np. antykwariusz i bibliofil krakowski Ambro�y Grabowski9 potrafi� zanotowa� cho�by to, kiedy w Krakowie wszed� w �ycie zwyczaj picia herbaty, kiedy zacz�to pali� pod kuchni� w�glem kamiennym (na kt�rym gotowane potrawy by�y tak niesmaczne, nie to, co na drzewie!), a tak�e kiedy po raz pierwszy zobaczy� tak nies�ychan� nowo��, jak gumowe m�skie szelki. Kazimierz Girtler 10 opowiada o odmianach mody damskiej i m�skiej, zmianach w sposobie urz�dzania dom�w, o balach i zabawach kostiumowych, przytacza menu proszonych obiad�w. Franciszek Ksawery Prek 11, Leon Dembowski 12, Leon Potocki 13, Henryk Stecki 14, J�zef Dunin-Karwicki 15 czy Marian Rosco^ Bogdanowicz16 to niedo�cignieni kronikarze zatrudnie�, zabaw, ta�c�w, ma�ych domowych wydarze�, a tak�e rozkoszy sto�u. Sprawy domowej codzienno�ci przewijaj� si� nierzadko na kartach literatury pi�knej i tej najwy�szego, i tej ni�szego lotu. Przewertujmy chocia�by ksi�gi Pana Tadeusza. Obok "ostatniego 16 /. Pos�uchajmy plotek i nieplotek zajazdu na Litwie", obok romantycznych zawik�a� uczuciowych Telimeny, Zosi, Tadeusza, ile� tam wzmianek o sposobach nakrywania sto�u, ile� sekret�w kulinarnych wywodz�cych si� jeszcze ze staropolskiej kuchni XVIII-wiecznej, nie ska�onej �adn� francusk� "nowink�". Ba, wieszcz powa�y� si� nawet pisa� o rzeczy tak prozaicznej jak packa na muchy. A w ksi��kach Elizy Orzeszkowej ile� miejsca zajmuj� drobiazgowe opisy dwor�w i dwork�w, ich urz�dzenia, potraw podawanych na st�, zabieg�w wok� zapas�w spi�arnianych. Bardzo wiele szczeg�owych wiadomo�ci mo�emy zaczerpn�� z utwor�w dawno ju� dzi� zapomnianych, absolutnie ju� "nie do czytania", je�li chodzi o w�tek fabularny, a przecie� obecnie odgrzebywanych i otrzepywanych z kurzu bibliotek przez historyk�w, bo daj� obraz jakiego� wycinka epoki.17 Je�li zdo�amy przebrn�� przez opas�e tomy Karoliny czy Pami�tki po dobrej matce Klementyny z Ta�skich Hoffmanowej 18, je�li si�gniemy po Zofi� i Emili� El�biety Jaraczewskiej 19, Siostrzenic� i cio�ka Feli�skiej 20, Pami�tniki pana Kamertona Leona Potockiego 21 czy Ann� Micha�a Czajkowskiego, po powie�ci J�zefa Korzeniowskiego i wiele innych podobnych ramotek, z ich kart wyjrz� do nas dawni mieszka�cy dwor�w i pa�ac�w, nie tylko gospodarze domu, ale i panny respektowe, rezydenci, klucznice, mamki, ca�e mrowie s�u�by, wszyscy ogromnie zakrz�tni�ci wok� spraw codziennych. Pozytywne bohaterki tych romans�w reprezentowa�y staropolskie cnoty, takie jak rz�dno��, skrz�tno��, zapobiegliwo��, umiej�tno�� prowadzenia gospodarstwa. Czarny charakter to zwykle kobieta ho�duj�ca obcym nowinkom, rozrzutna, my�l�ca tylko o strojach i zabawach, w kt�rej domu panuje nie�ad. Niedocenionym �r�d�em dla odtwarzania "codzienno�ci" s� wszelkiego rodzaju poradniki, kt�rych obfito�� przyni�s� wiek XIX. Chocia� na pewno nie ca�a zawarta w nich wiedza wykorzystywana by�a przez wsp�czesnych, chocia� wiele w nich by�o tylko postulat�w, kt�re nie zawsze realizowano na co dzie�, to jednak autorzy tych ksi��ek dobrze znali otaczaj�c� ich rzeczywis- 17 I. Pos�uchajmy plotek i nieplotek to��. Zostawmy na razie na boku ksi��ki kucharskie (a c� to za pasjonuj�ca lektura i ile� drobiazgowych, �miesznych, a nieraz wr�cz przera�aj�cych wiadomo�ci o sposobach od�ywiania!), o kt�rych powiemy osobno w rozdziale po�wi�conym kuchni. Przyjrzyjmy si� natomiast owym Do�wiadczeniom w gospodarstwie 23 Radom po�ytecznym 24, Skarbniczkom dla ziemianina i mieszczanina25 i innym podobnym zbiorom wszelkich wskaz�wek. Wyczyta� z nich mo�na ca�� histori� domowego zaplecza. G��wny, najwa�niejszy dzia� porad dotyczy sposob�w przechowywania zapas�w spo�ywczych, chronienia ich od zepsucia, a je�li ju� nie uda�o si� tego. niestety, unikn�� - "poprawiania" nie�wie�ych produkt�w. Dalej id� zalecenia odno�nie prania, a to ju� ca�a ogromna wiedza tajemna: poprzez sposoby wywabiania plam - domowymi �rodkami oczywi�cie, propozycje u�ywania r�nego rodzaju myde�, pachnide� do bielizny, krochmalu itp., a� do drobiazgowych zalece�, jak pra� jedwab, brokat, irchowe r�kawiczki czy tak powszechnie noszone w�wczas sztuczne kwiaty. A ile porad farbiarskich! Suknie przecie� nosi�o si� d�ugo, a materia�y p�owia�y. Osobny rozdzia� to przepisy kosmetyczne opisuj�ce spos�b przyrz�dzania r�nych mikstur do farbowania w�os�w, wybielania cery, czyszczenia z�b�w. Dalej id� zmy�lne sposoby "wygubienia mysz�w", wyt�pienia robactwa - owej plagi �wczesnych dom�w wyklejonych tapetami, przygotowania wonnych trociczek, tak potrzebnych do od�wie�ania powietrza w pokojach, gdzie niemal nigdy nie otwierano okien. 26 Ciekawsze jeszcze od drukowanych poradnik�w s� przepisy pracowicie spisywane r�cznie, najcz�ciej w grubych, oprawnych zeszytach. 27 Je�li przepis zosta� starannie zanotowany, by� wida� dobry, przez kogo� ju� wypr�bowany, m�g� si� przyda� w przysz�o�ci. Zachowa�o si� ich jednak niezbyt wiele, w miar� lat bowiem ca�a zawarta w nich m�dro�� traci�a na znaczeniu, wiele ingrediencji wysz�o z u�ycia, wiele nazw sta�o si� zupe�nie niezrozumia�ych, a rozwi�zania ich nale�y szuka� w uczonych s�ownikach dawnej polszczyzny. O ile poradniki domowe istnia�y ju� i w poprzednich wiekach, I. Pos�uchajmy plotek i nieplotek cho� w mniejszej liczbie, bo i czytelnictwo, zw�aszcza w�r�d kobiet, nie by�o jeszcze tak rozwini�te, o tyle XIX wiek przyni�s� nowy, nie znany dot�d u nas typ porady: jak urz�dzi� mieszkanie. 28 Ju� bowiem w ko�cu XVIII w. sprawa "modnego" urz�dzenia domu sp�dza�a sen z powiek niejednej kobiecie, a tak�e i niejednemu m�czy�nie, gdy� to z jego kieszeni p�yn�� musia�y wydatki na te zbytki i modernizacje. Wczytajmy si� chocia�by w prac� pani Karoliny Nakwaskiej: Dw�r wiejski, dzie�o po�wi�cone gospodyniom polskim, przydatne i osobom w mie�cie mieszkaj�cym 29, wzorowan� wprawdzie na wzi�tej ksi��ce francuskiej autorstwa Aglae Adanson, ale przerobionej i dostosowanej do potrzeb Polek. Znajdujemy tam zalecenia, jak urz�dzi� dom od strychu do piwnic, a tak�e wiele gro�nych napomnie�, jakich grzech�w nie nale�y pope�nia� w dziedzinie higieny, utrzymywania porz�dku i tym podobnych sprawach (z czego wynika, �e grzechy takie musia�y by� nagminne). Przeczytajmy r�wnie� uwa�nie nieco p�niejsze Listy o urz�dzaniu domu s�ynnej przede wszystkim z autorstwa ksi��ek kucharskich Lucyny �wierciakiewiczowej, �wczesnej wyroczni tak�e w innych sprawach gospodarstwa domowego. �mieszne to dzisiaj? Na pewno. Ale przecie� w swoim czasie te mocno trac�ce obecnie myszk� zalecenia g�osi�y ostatnie s�owo mody i komfortu. Mimo nawo�ywa� do zmian obyczaju, do pewnego wzorowania si� na cudzoziemszczy�nie, do meblowania si� sprz�tami "na wz�r paryski", najwy�sz� przecie� pochwa��, jak� mo�na by�o us�ysze� z ust wsp�czesnych, by�o powiedzenie o czyim� domu, �e jest to dom "staropolski", przy czym zasadnicza tre�� tego poj�cia nie zmieni�a si� przez ca�e sto lat. Jakimi bowiem cechami zaleca� si� dom staropolski? Przede wszystkim nie zawsze by� to magnacki pa�ac, bogaty, modnie urz�dzony, gdzie panowa�a pewna sztywno�� i etykieta. By� to najcz�ciej roz�o�ysty dw�r szlachecki (cho� czasem "staropolsko��" wraz z mieszka�cami takiego dworu przenosi�a si� i do miejskiego mieszkania), zaludniony ca�ym rojem mieszka�c�w, w miar� zamo�ny, zasobny w dobra z w�asnych p�l i las�w, w miar� mo�no- 19 I. Pos�uchajmy plotek i nieplotek �ci samowystarczalny, bo miano sobie za punkt honoru, by wszystko by�o "w�asne" (�ywa got�wka nale�a�a do rzadko�ci), z dobrze zaopatrzon� piwniczk�, ze sto�em suto zastawionym od rana do wieczora, z liczn� s�u�b�, raczej familiarn� i poufa�� ni� s�u�bist� i dobrze wyszkolon�. Gospodarze takiego domu byli to na og� ludzie nie przesadnie wykszta�ceni, ale za to do�� zaradni, pobo�ni, szczerzy, serdeczni, wierni w przyja�ni, a przede wszystkim go�cinni ow� go�cinno�ci� a� nieraz przesadn�, podziwian� przez cudzoziemc�w, kt�r� szeroko s�yn�y polskie domy. "Dom [taki] by� obszerny, ale nie strojny, sprz�ty przeznaczone jedynie ku wygodzie. Porz�dek, zamo�no��, wzgl�d na potrzeby domowych i przyjezdnych, uprzejmo�� bez przesady, go�cinno�� szczera czyni�y go mi�ym dla swoich i obcych" - charakteryzuje dom "staropolski" w jednej ze swych powie�ci Ewa Feli�ska.31 Jest to opinia pochlebiona. Zw�aszcza bowiem "porz�dek" nie by� na og� mocn� stron� tych dom�w, wiele przekaz�w �wiadczy o tym, �e lepiej by�o nie zapuszcza� si� poza salon i par� reprezentacyjnych pokoi, gdy� �atwo by�o natrafi� na "n�dz�, nie�ad, nieoch�dostwo". 32 Poj�cie "wygody" te� by�o wzgl�dne, ale nikomu w�wczas nie przeszkadza�o, �e pokoje by�y zwykle przechodnie, �e �y�o si� bez �adnej niemal intymno�ci w ci�g�ym otoczeniu dzieci, rezydent�w, s�u�by, go�ci w ko�cu. Przyjmowano za normalne to, �e w zimie pomieszczenia by�y zwykle niedogrzane, �e wia�o poprzez nieszczelne okna, �e dymi�y piece i kominki, �e nie by�o zwykle nawet najprymitywniejszych urz�dze� higienicznych. "Zreszt� w tym czasie [pocz. XIX w.] ma�o si� troszczono o to, aby mieszka� wygodnie i ozdabia� domy. To nast�pi�o p�niej" - pisze Wirydiana Fiszerowa i dodaje, i� na niewygod� nie skar�ono si� "z braku por�wnania z czym� lepszym". 33 Jednego przecie� w domu "staropolskim" nie mog�o zabrakn��: jedzenia, i tylko "nad tym g�ow� suszono, jak by najwi�cej spo�y� dar�w bo�ych", jak najlepiej ugo�ci� spraszanych go�ci. "Za najwi�ksz� krzywd� dla domu [by�o], �eby si� kto m�g� poskar�y�, �e go co [przy stole] nie dosz�o lub �e o nim zapomniano." -34 W wielu dworach sto�y zastawiano bez przerwy, tak �e je- 20 den posi�ek przechodzi� w drugi, przymuszano te� niezmiernie do jedzenia i picia, za obraz� miano niepokosztowanie kt�rej� potrawy, a ju� o niewychyleniu kolejnego toastu i mowy by� nie mog�o. Obok owego domu "staropolskiego" coraz cz�ciej pojawia� si� zacz�� dom "modny", tak wielokrotnie przedstawiany w krzywym zwierciadle, prze�miewany przez wsp�czesnych. "Magnat wystawi� pa�ac, ot� i s�siad jego musi mie� taki sam, magnat ma meble zagraniczne, nu� kupuje szlachcic meble w Berlinie czy gdzie indziej, aby tylko za granic�, magnat ma dobrego kucharza, ju� za nic u szlachcica barszcz, zrazy ii bigos, sprowadza Francuza, kupuje trufle, ostrygi i soje indyjskie" - relacjonowa�, przesadnie uog�lniaj�c, pami�tnikarz. 35 W domu modnym goniono za nowinkami, za mod�, stare sprz�ty trafia�y na strych lub do bocznych pokoi, kupowano garnitury mebli "w najnowszym gu�cie", "czepiano firanki" i zas�ony, pani domu za�, zamiast rz�dzi� spi�arni� i kuchni�, bra�a w r�k� ksi��k�, tak �e na kobiecych biureczkach coraz cz�ciej obok rob�tki pojawia�y si� tomiki wierszy i romans�w. "W eleganckim salonie nowo zam�nej warszawianki le�y teraz na stoliku WaIIenrod, na fortepianie koncert Hummla 36. a na kantorku portret Lipi�skiego" 37 - zauwa�a� dziennikarz. 38 Zmienia� si� te� spos�b podejmowania go�ci. W domu "znaj�cym �wiat" podawano tylko herbat�, a rozmowa by�a o literaturze. Gospodarze za� naprawd� "modnego domu" niczym nie cz�stowali go�cia przyby�ego z wizyt�, konwersacja za� dotyczy�a "machin i fabryk przysparzaj�cych maj�tku" - pisa�a z prze�miechem Henrieta B��dowska. 39 Zacz�to przywi�zywa� wi�cej wagi do intymno�ci i wygody �ycia, a nawet do higieny, cho� ta ostatnia i pod koniec XIX w. pozostawia�a wiele do �yczenia. Zmieniono przyzwyczajenia kulinarne, porzucono przesadn� obfito�� i ozdobno�� potraw na rzecz kuchni wprawdzie bardziej umiarkowanej, ale finezyjnej. Z rado�ci� witano wszelkie u�atwienia cywilizacyjne, cho� budzi�y one ka�dorazowo niech�� u ludzi starego autoramentu, Uwa�aj�cych, �e wi�cej z nich szkody ni� po�ytku, bo prowadz� do zniewie�cia�o�ci i wygodnictwa, podczas gdy nale�a�o ceni� sobie: najbardziej 21 I. Pos�uchajmy plotek i nieplotek dawn� prostot�. "Bo c� warte �ycie bez kocza, fortepianu, stearyn�w, mebli mi�kko wypchanych, kapelusz�w, mantyl, zwierciade� na �cianach, draperii u okien" - zauwa�a�a z ironi� Ewa Feli�ska. 40 A jednak przemiany gust�w i obyczaj�w nast�powa�y do�� szybko. Nios�y je ze sob� rozwijaj�ca si� cywilizacja techniczna, konieczno�� nowego gospodarowania, gdy niemo�liwe ju� si� sta�o, tak cz�ste jeszcze na pocz�tku XIX wieku, "przejadanie" niemal wszystkich p�od�w rolnych uzyskiwanych z maj�tk�w ziemskich. S�owem, pojawi�a si� konieczno�� obrachowania si� z wydatkami. Autorka tej ksi��ki stara�a si� ws�ucha� uwa�nie w relacje szeptane przez przedmioty, wyczytane z rachunk�w domowych, opowiadane przez �wczesnych ludzi. Stara�a si� z�o�y� z nich pewn� ca�o��, odtworzy� mo�liwie wiernie niekt�re fragmenty dawnego �ycia z drobnymi nawet i na poz�r niewa�nymi jego szczeg�ami, przedstawi� obraz domu staropolskiego i tego, co zmienia� w nim czas i moda. A teraz otw�rzmy drzwi owych XIX-wiecznych dom�w, pow�drujmy przez ich zakamarki, poznajmy ich mieszka�c�w, podzielmy ich zatrudnienia, zabawy i smutki. II. Rodzinny dom ..Kochasz ty dom, ten stary dach. Co prawi ba�� o dawnych dniach. Omsza�ych wr�t rodzinny pr�g. Co wita ci� z cierniowych dr�g." (Maria Konopnicka. Pie�� o domu Przy dziedzi�cu dom ch�dogi. P�toraczne �awy w ganku. Sie� obszerna, a przy wianku Wisz� strzelby, smycze, rogi, . Kordy, rz�dy, dro�ne burki I wyprawne p�kiem sk�rki. Drzwi na o�cie� - i w pokoju St� d�bowy, woskowany. Pod nim nied�wied� rozes�any. Dzban cynowy do napoju. A na �cianach antenaty. A na p�kach srebrne blaty - pisa� Wincenty Pol 1 przekraczaj�c go�cinne progi wiejskiego dworu. Dw�r, cz�sto obro�ni�ty licznymi przybud�wkami, czy te� okazalszy od niego pa�ac z oficynami, bocznymi pawilonami - dawa�y zwykle schronienie niema�ej liczbie mieszka�c�w. Przyjrzyjmy si� tym domownikom, wejrzyjmy w skomplikowan�, zawi�� ich hierarchi�, zobaczmy, jak si� przedstawia� podzia� ich obowi�zk�w i czynno�ci. G�ow� domu by� oczywi�cie gospodarz i to niezale�nie od wieku. Jemu przy jadalnym stole przypada�o pierwsze miejsce, a w bawialnym pokoju wygodny fotel, na kt�rym nikt inny nie zasiada�. Rytm dnia wyznacza�y jego zaj�cia i upodobania, stosowano si� do jego gust�w, uprzedzano zachcianki. W sprawy �ci�le domowe miesza� si� ma�o, lubi� wszak�e, by kuchnia by�a smaczna, a obs�uga jego osoby akuratna. Drugie miejsce w rodzinie zajmowa�a pani domu, do kt�rej roli nale�a�o prowadzenie lub - je�li dom by� bardzo zamo�ny - 23 II. Rodzinny dom czuwanie tylko nad ca�ym tak zwanym gospodarstwem kobiecym. Ona zarz�dza�a domem, czego widomym symbolem by� p�k kluczy i kluczyk�w noszony w woreczku przy pasku - otwiera�y one nie tylko spi�arni�, apteczk�, przepastne szafy i komody z zapasami bielizny, biureczko, ale jeszcze cz�sto i cukiernic�! Pani domu te� rozdziela�a prac� mi�dzy s�u�b�, prowadzi�a narady z kucharzem, dysponowa�a ca�odzienne menu, trudzi�a si� przez ca�y rok nad gromadzeniem zapas�w (tak, tak, w zimie r�wnie�, trzeba by�o przecie� zwie�� l�d do lodowni i zebra� ostatni przedwiosenny �nieg na "marcow� wod�" tak potrzebn� do wyrobu wszelkich kosmetyk�w), zajmowa�a si� domow� apteczk�, dogl�da�a piel�gnacji i wychowania dzieci, szy�a i dzierga�a drobne rob�tki, no i oczywi�cie musia�a zawsze by� gotowa do przyj�cia go�ci czy do udania si� z wizyt�. Dalsze miejsce w hierarchii domownik�w zajmowali - je�li zamieszkiwali z dzie�mi - rodzice pa�stwa domu. Nale�a� si� im szacunek i pewna pob�a�liwo�� w stosunku do ewentualnych grymas�w czy dziwactw. Co rano domownicy mieli obowi�zek p�j�� "odda� im dzie� dobry", a po po�udniu towarzyszy� przy partii mariasza lub wista albo zabawia� g�o�n� lektur�. Przygotowywano dla nich specjalne potrawy, parzono zi�ka, troskano si� o ich "wyg�dki", czyli mi�kki fotel, gruby pled na nogi, jak i o to, by w ch�odny wiecz�r s�u�ba nie zapomnia�a wygrza� ich ��ek szkandel�, czyli p�askim naczyniem mosi�nym o d�ugiej r�czce, nape�nionym rozpalonymi w�glami drzewnymi. S�uchano te� uwa�nie ich rad. Oczywi�cie, nie zawsze obraz wzajemnych stosunk�w wygl�da� tak idyIIicznie, ale przecie� na og� poszanowanie dla starych rodzic�w by�o du�e, a okazywanie im niech�ci czy zniecierpliwienia by�o zachowaniem nagannym i gorsz�cym. Wa�ne miejsce w spo�eczno�ci domowej zajmowa�y, rzecz jasna, dzieci. Zwykle liczne, a wi�c i w r�nym wieku, wymaga�y r�norakich stara�, a tak�e ca�ego legionu os�b starania te wykonuj�cych. Niemowl�tami zajmowa�y si� mamki, do wielkiej bowiem rzadko�ci nale�a�o, by kobieta zamo�na i z "towarzystwa" karmi�a sama. Mamki rekrutowano spo�r�d m�odych i zdrowych kobiet II. Rodzinny dom wiejskich, najcz�ciej m�atek, rzadziej panien z dzieckiem, do kt�rych miano mniejsze zaufanie. W miastach by�y specjalne kantory str�cz�ce mamki wywodz�ce si� b�d� to ze wsi, b�d� to z niezamo�nych kr�g�w drobnomieszcza�stwa. Cz�sto odpowiedni� mamk� dobiera� lekarz czy akuszerka. Mamka, chocia� nale�a�a do s�ug, by�a w domu na specjalnych prawach, od jej bowiem zabieg�w zale�a�o zdrowie, a nieraz i �ycie dziecka. Dbano wi�c, by mamki niczym nie zirytowa�, bo pokarm "m�g� si� wzburzy�", nie urazi�, bo z zemsty mog�a dziecko "prze�ama�", starano si�, by mia�a obfite i zdrowe po�ywienie. Trzeba przyzna�, �e niejednokrotnie mamki wykorzystywa�y to swoje uprzywilejowane po�o�enie i licznymi fochami i grymasami zatruwa�y �ycie domownik�w. Jednak�e dla tych mamek, kt�re sumiennie spe�nia�y swoje obowi�zki, a zw�aszcza szcz�liwie i zdrowo wykarmi�y dziecko, zachowywano du�y szacunek i wdzi�czno��, zaopatrywano je na staro��. R�wnie� "rodze�stwo mleczne" pa�skich dzieci bywa�o wyposa�ane przez dwory. Mamk� na co dzie� ubierano najcz�ciej w bia�y namarszczony i wykrochmalony fartuch i taki� czepek. Od �wi�ta za�, a zw�aszcza wtedy, gdy dziecko mia�o by� zaprezentowane go�ciom, mamka wyst�powa�a cz�sto w paradnym stroju ch�opskim. Najlepiej na takie okazje pasowa� ubi�r krakowski lub �owicki. O ile mamki si�� rzeczy musia�y by� m�ode, o tyle na piastunki i nia�ki wybierano kobiety starsze, kt�rym ca�kowicie mo�na by�o zaufa�. Mamk�, oczywi�cie, trzeba by�o dobiera� now� przy ka�dym nast�pnym dziecku, nia�ka natomiast cz�sto wychowywa�a je kolejno, stawa�a si� domownikiem, piastowa�a i nast�pne pokolenia. Czasem, je�li mia�a "szcz�liw� r�k�" i potrafi�a zdrowo wychowa� dzieci, wypo�yczano j� tym krewnym czy s�siadom, u kt�rych potomstwo �le si� chowa�o. Nia�ki zachowa�y si� najcz�ciej w jak najlepszej pami�ci swych wychowank�w jako osoby czu�e, kochaj�ce, opieku�cze, znaj�ce niesko�czon� ilo�� piosneczek i bajek. Kilkuletnie dzieci powierzano bonom. Te musia�y ju� mie� pewne kwalifikacje zawodowe, wywodzi�y si� nieraz z drobnych 25 II. Rodzinny dom rodzin szlacheckich czy z ubo�szych dom�w mieszcza�skich. Bona nie tylko czuwa�a nad dzieckiem, lecz uczy�a je pacierza, zachowania, pierwszych drobnych czynno�ci domowych. Gdy dzieci dochodzi�y do wieku, kiedy by�a pora pomy�le� o ich edukacji, dom zape�nia� si� metrami i guwernantkami. Natalia Kicka tak pisa�a o swojej i rodze�stwa nauce domowej w pocz�tkach XIX w.: "Ksi�dz Ko��yg, kapelan ho�owczycki, uczy� nas katechizmu, pani Rozyna Ciarek, pary�anka, literatury i mowy francuskiej, Laffin stary po angielsku, Bystry, Czech rodem, muzyki, Nagrodzki, koniuszy i rezydent u mojego ojca, rachunk�w i historii Polski, a stara bona przezwana przez nas Maciosi�, jak honorowa� ludzi." 2 Metrzy wywodzili si� cz�sto spo�r�d m�odzie�y akademickiej, kt�ra w ten spos�b dorabia�a sobie na dalsze studia, lub spo�r�d ludzi, kt�rzy ju� uko�czyli jaki� fakultet i rozpoczynali dopiero karier� �yciow�. Wielu wybitnych potem polskich uczonych rozpoczyna�o swoj� karier� od kszta�cenia syn�w magnackich czy zamo�nej szlachty. Oczywi�cie, byli r�wnie� ludzie, kt�rzy ca�e �ycie pozostawali metrami, przechodzili z domu do domu i kszta�cili - lepiej czy gorzej - ca�e pokolenia m�odzie�y. Anga�owano te� ch�tnie metr�w cudzoziemc�w. Zw�aszcza du�o ich pojawi�o si� u nas pod koniec XVIII i na pocz�tku XIX w., gdy Rewolucja Francuska wygna�a z ojczyzny zwolennik�w ancien-regime'u, cz�sto ksi�y lub kleryk�w szukaj�cych teraz chleba w zawodzie pedagoga. Mogli si� oni niejednokrotnie wykaza� prawdziw� wiedz�, ale cz�sto tylko z przypadku trudnili si� nauczycielstwem, a niekiedy nawet nie posiadali innych umiej�tno�ci ni� znajomo�� j�zyka. Pami�tnikarz przytacza zabawn� anegdot� o pewnym cudzoziemcu zatrudnionym jako nauczyciel francuskiego w wielkopolskim dworze. By� on Niemcem i francuskiego nie zna�, poniewa� jednak chcia� zarobi� na chleb, nauczy� swoich uczni�w wymy�lonego przez siebie j�zyka, kt�ry podawa� za francuski. 3 Ceniono sobie, gdy metr odznacza� si� pewn� og�ad� towarzysk�, gdy potrafi� wymy�li� i zorganizowa� jak�� rozrywk�. Publicysta i poeta, Gerard Maurycy Witowski, kryj�cy si� pod pseu- II. Rodzinny dom donimem "Pustelnik z Krakowskiego Przedmie�cia", wyszydzaj�c r�ne przywary "modnych" dom�w, u�o�y� nast�puj�ce �artobliwe og�oszenie okre�laj�ce cechy, jakimi powinien si� wykaza� naprawd� dobry metr: "Jest potrzebny guwerner do dzieci, kt�ry by umia� czyta� gazety i zgadywa� szarady; przy tym �piewa� i gra� na gitarze albo na fortepianie, urz�dza� gry komersowe, zast�pi� czwartego do wista lub stan�� do mazurka, gdyby tego by�a potrzeba; wreszcie potrafi� zda� spraw� z romans�w, b�d� czytanych, b�d� s�yszanych." 4 Metrzy w zasadzie zajmowali si� m�odzie�� m�sk�, i to tylko m�odsz�, w XIX wieku bowiem edukacja m�odzie�ca nie mog�a ju� by� tylko "domowa" i gdy dochodzi� lat kilkunastu, oddawany by� do szk�. Rzadziej uczyli tak�e i dziewcz�ta, i to przewa�nie jedynie jakiej� specjalnej umiej�tno�ci, np. matematyki, rysunk�w, ta�ca. Piecz� nad dziewcz�tami powierzano guwernantkom, do kt�rych zada� nale�a�o nadanie m�odej pannie stosownej og�ady, wyuczenie jej przynajmniej jednego j�zyka obcego (najcz�ciej francuskiego), muzyki, rob�t r�cznych, salonowego obej�cia. Mimo rozpowszechnienia si� u nas. zw�aszcza w drugiej po�owie XIX w., pensji dla panien, wiele dziewcz�t odbiera�o tylko edukacj� domow�. Szczeg�lnie w pocz�tku wieku, gdy matki ma�o jeszcze osobi�cie zajmowa�y si� niedoros�ymi c�rkami, guwernantki sprawowa�y ca�kowit� w�adz� nad dziewcz�tami nieraz jej nadu�ywaj�c. Tote� by�y niejednokrotnie serdecznie nienawidzone przez swoje pupilki, kt�re jak mog�y, utrudnia�y im �ycie. �wczesne pami�tniki obfituj� w opisy r�nych psikus�w p�atanych nauczycielom. Np. na pocz�tku wieku dziedzic ogromnej fortuny, m�ody ksi��� Dominik Radziwi��, stawia� swoim metrom "konewki z wod� pode drzwiami, tak �e kiedy drzwi otwierali, ca�y pok�j zalewa� si� wod� i kiedy po niej brodzili, przynosi� im w�dk�". Prawie wiek p�niej Maria Kossak�wna. przysz�a poetka Jasnorzews-ka-Pawlikowska, zamawia�a w wyspecjalizowanej firmie wiede�skiej r�ne atrapy i skrzecz�ce piszcza�ki, by podk�ada� je nielubianej nauczycielce.5 27 II. Rodzinny dom Odmieniano guwernantki cz�sto narzekaj�c na ich kaprysy i wymagania, a r�wnie� na brak kompetencji. Zdarza�o si� jednak i tak, �e guwernantka - zw�aszcza gdy by�a star� pann� pozbawion� rodziny - raz wszed�szy w dom swoich chlebodawc�w zostawa�a w nim na zawsze. Po uko�czeniu edukacji panienki, gdy ta zaczyna�a bywa� w �wiecie, stawa�a si� jej szapronem, czyli towarzysz�c� opiekunk�, a po jej zam��p�j�ciu awansowa�a na dam� de compagnie pani domu lub kogo� ze starszych domownik�w, kto wymaga� sta�ej opieki i towarzystwa. Domy magnackie i szlacheckie zamieszkiwa�a zwykle spora liczba rezydent�w i rezydentek. Zw�aszcza du�o samotnych kobiet znajdowa�o tu schronienie. Rekrutowa�y si� one spo�r�d rodziny, np. niezam�ne lub owdowia�e siostry pani lub pana domu albo ubogie krewne czy powinowate. W zamian za wieczn� go�cin� pomaga�y nieco w gospodarstwie, trudni�y si� rob�tkami, czasem opiek� nad apteczk� i spi�arni�. "Rezydentka - pisa� Leon Potocki - z jejmo�ci� konfitury sma�y�a, zaprawia�a lukrem, doskonale umia�a suszy� �liwki na ro�enkach, a babk� migda�ow� piek�a nec plus ultra. Z jejmo�ci� podczas d�ugich wieczor�w zimowych k�ad�a pasjansa, podczas wielkiego postu �piewa�a gorzkie �ale. Haftowa�a na kanwie, robi�a siatk� dla dobrodzieja, a gdy w s�siedztwo pojecha�a, przywozi�a z sob� na powr�t ca�y zapas ploteczek." fi Rezydenci to cz�sto starzy przyjaciele rodziny lub koledzy ze szko�y czy wojska pana domu, ludzie, kt�rzy z tych czy innych powod�w stracili maj�tek lub po prostu w �yciu si� im nie powiod�o, a kt�rzy raz przyjechawszy odwiedzi� dawnego kompana zostawali w domu na lat kilka czy kilkana�cie, czasem za� i na zawsze, bo miejsca by�o dosy�, jedzenia w br�d, wi�c jedna osoba wi�cej nie czyni�a r�nicy. Niekiedy rezydent pe�ni� rol� kogo� w rodzaju totumfackiego czy wr�cz trefnisia. "Bawi� pana, pozwala� z sob� robi�, co si� tylko panu i go�ciom podoba� b�dzie, znosi� cierpliwie najprzykrzejsze nawet �arty by�o ich obowi�zkiem, znale�li si� tacy, co z tego rzemios�o uczynili." 7 Inni rezydenci cieszyli si� pewnym szacunkiem domownik�w, chocia� wi�kszo�� ich opowie�ci 28 II. Rodzinny dom traktowano z przymru�eniem oka. "Rezydent tytu�owa� si� przed 1812 rokiem porucznikiem [pu�ku] imienia Dzia�y�skich, albo przedniej stra�y litewskiej, albo towarzyszem kawalerii narodowej; po 1812 kapitanem lub majorem pu�ku Konopki, Bispinga lub Chodkiewicza, chocia� patentu swego nikomu nie pokazywa� [..,]. Asystowa� gospodarzowi domu na jarmarku, dopomagaj�c w kupnie koni, polowania nie opu�ci�, podczas fest�w w parafii pod nieobecno�� kolatora prowadzi� celebruj�cego ksi�dza pod rami�. Gdy nie sta�o pary do ta�ca, zast�powa�, gdy brak�o kompletu do partii, jego sadzano." 8 Do obowi�zk�w rezydenta nale�a�a zwykle g�o�na wieczorna lektura dla dam, przyrz�dzanie specjalnych nalewek lub "przyprawianie" sobie tylko wiadomym sposobem nadzwyczajnej tabaki. W XIX w. nie by�o ju� wprawdzie przy magnackich dworach owej m�odzie�y m�skiej, kt�ra uczepiona pa�skiej klamki przysposabia�a si� do wej�cia w �ycie obywatelskie, ale by�o wci�� jeszcze wiele dziewcz�t wywodz�cych si� z ubogich dom�w szlacheckich, kt�re przyuczano do zaj�� kobiecych i kt�rym dawano pewn� og�ad� towarzysk�, a nast�pnie wydawano za m�� za wy�szych oficjalist�w czy okolicznych dzier�awc�w albo protegowano jako nauczycielki lub ochmistrzynie. Rzadko ju� nazywano je jak dawniej "pannami respektowymi", chocia� jeszcze na pocz�tku wieku istnia�y domy, kt�re tym mianem okre�la�y swoje pupilki. Np. Klementyna Ta�ska, przysz�a znana pisarka, jako m�odziutka panienka pozostawa�a "na respekcie" w warszawskim domu kasztelanowej po�anieckiej s�yn�cym w�wczas ze staropolskich cn�t. Raczej m�wiono teraz o wychowankach. Liczne grono panienek wychowywa�a np. Izabela Czartoryska w Pu�awach, kt�ra za�o�y�a tam nawet rodzaj szk�ki dla ubogich dziewcz�t. Wychowanek takich bywa�o nieraz po kilka we dworze, m�odsze pobiera�y nauki wraz z c�rkami domu i bra�y udzia� w ich zabawach, starsze towarzyszy�y pani domu czy ochmistrzyni w jej codziennych zaj�ciach ucz�c si� sekret�w kobiecego gospodarstwa. W du�ych dworach i w pa�acach do domownik�w nale�a� kapelan, kt�ry - tam gdzie nie by�o domowej kaplicy - odprawia� 29 II. Rodzinny dom msz� w salonie, w specjalnie do tego celu przystosowanej niszy lub przy przeno�nym o�tarzu. Innym cz�stym domownikiem by� lekarz, kt�rego wiedza tak bardzo stawa�a si� przydatna wobec licznego t�umu mieszka�c�w domu i wobec tego, �e do miejskiego lekarza bywa�o nieraz wcale daleko. Niekt�rzy dworscy lekarze zas�yn�li jako do�wiadczeni fachowcy i mieli liczn� klientel� rekrutuj�c� si� z okolicznych dwor�w. Dobr� s�aw� u wsp�czesnych cieszyli si� np. nadworni lekarze z Pu�aw ojciec i syn Goltzowie. "Teoria lekarska [starszego Goltza] polega�a na tym, �e chc�c w Polsce by� zdrowym, nie nale�y u�ywa� aptek i doktor�w, ale dwa razy w roku porz�dnie si� upi�. Raz w maju zamiast kuracji wodami mineralnymi, a drugi raz w pa�dzierniku dla unikni�cia katar�w, pleur�w 9 i chor�b zapalnych 10. Wydaje si�, �e ten spos�b leczenia mia� bardzo licznych zwolennik�w, kt�rzy w obawie o zdrowie nie ograniczali si� tylko do dw�ch kuracji rocznie. Prawie wszyscy wymienieni wy�ej domownicy (z wyj�tkiem mamek, nianiek i bon), chocia� ich pozycja spo�eczna by�a bardzo zr�nicowana, zaliczali si� przecie� do tak zwanego pierwszego sto�u, to jest mieli prawo nie zawsze wprawdzie do najlepszych potraw i trunk�w, ale do zasiadania w jadalni z pa�stwem domu. Pierwszy st� mia� sw�j "szary koniec", kt�re to okre�lenie wzi�o si� st�d, �e koniec sto�u, przeznaczony dla skromniejszych domownik�w, przykrywano nie bia�ym, paradnym obrusem, lecz szarawym p��tnem domowego wyrobu. 11 Stawiano tam r�wnie� kopiasto na�adowane p�miski, ale nie z tak wybornym jad�em, jak u g�ry. "Szary koniec zapija� miodek, kiedy wy�szym miejscom nalewano w�grzyna" - pisa� w swoich wspomnieniach dotycz�cych pocz�tku wieku Henryk Cieszkowski.12 Inny pami�tnikarz wspomina�, i� w staropolskim domu M�odeckich w Warkowicach na Wo�yniu jeszcze na pocz�tku lat pi��dziesi�tych XIX w. st� pa�ski zastawiano �ci�le wedle hierarchii biesiadnik�w. Najpi�kniejsz� zastaw�, najlepsze potrawy stawiano przed gospodarzami, a potem stopniowo co po�ledniejsze. U g�ry sto�u pito wino, w ko�cu ju� tylko piwo. '' W drugiej po�owie stulecia odst�powano powoli przy stole od takiego dzielenia domownik�w na lepszych i gor- 30 II Rodzinny dom szych. Kto mia� prawo do pa�skiego sto�u, dostawa� takie samo nakrycie i jedzenie. Z trunkami natomiast r�nie bywa�o. Rzecz oczywista, ma�e dzieci do lat siedmiu-dziesi�ciu jada�y osobno i ich menu by�o zgo�a odr�bne od tego, jakie podawano starszym. Dopuszczenie dziecka do niekt�rych posi�k�w przy wsp�lnym stole by�o pierwszym krokiem w doros�o��. Tak zwany drugi i trzeci st� obejmowa� s�u�b� dworsk�, kt�ra dzieli�a si� na liczne kasty. Ubogi oficjalista galicyjski, bystry obserwator swego otoczenia, tak oto pisa� o podzia�ach s�u�by w latach czterdziestych XIX w.: "Garderoba by�a wy�sza od pralni. Panny garderobiane nie wdawa�y si� z pannami z pralni. Taki sam stosunek by� pomi�dzy lokajami i furmanami [...] Przeto lokaje nie wdawali si� z furmanami w �adnym razie [...] Dzieli�y si� tam jeszcze dziewki z pralni i piekarni i dziewcz�ta z garderoby i mn�stwo by�o tak zwanych k�ek stopniowanych. Ogrodniczek �y� z kuchcikiem, bro� Bo�e ze str�em lub parobkiem, cho� byli z jednej wsi i z jednej matki, ka�dy broni� swego honoru i stanowiska v hierarchii dworskiej i maj�tkowej." u Istnia�y wi�c np. sto�y "marsza�kowskie", "lokajskie", "kucharskie" itp. Okre�lenie "st�" by�o zreszt� cz�sto tylko przeno�ni� i oznacza�o, i� dana osoba mia�a prawo do pewnej kategorii po�ywienia, niekoniecznie za� zasiada�a przy jakim� okre�lonym stole, nieraz bowiem zw�aszcza ni�sza s�u�ba jada�a, gdzie popad�o. Najwy�szy kr�g stanowili: marsza�ek dworu, ochmistrzyni, kamerdyner, panna s�u��ca, kuchmistrz, cukiernik, kredencerz. Marsza�ek dworu w zasadzie wyst�powa� tylko w du�ych i zamo�nych dworach, w drugiej po�owie wieku stanowisko to spotykamy ju� coraz rzadziej. Do jego obowi�zk�w nale�a�o czuwanie nad ca�o�ci� domowego mechanizmu, on to prowadzi� regestr ekspensy planowa� zakupy, szczeg�lnie dba� o piwnic�. "Haushofmaiter u sto�u pa�stwa zawsze znajdowa� si� powinien - brzmia� jele� z punkt�w �Urz�dzenia us�ugi� w pa�acu ordynata Stanis�awa Zamoyskiego - on zastawia i zdejmuje dania i ca�� us�ug� dyryguje", co dzie� te� powinien by� "JW Pani" podawa� do spraw 31 II. Rodzinny dom dzenia i zaakceptowania spis potraw "do wszystkich sto��w" oraz raporty z rozchodu w cukierni, kawiarni i piwnicy. 15 Doda� tu warto, �e dom Stanis�awa Zamoyskiego i Zofii z Czartoryskich Zamoyskiej uchodzi� przez pierwsze trzydzie�ci lat XIX w. za wz�r pod wzgl�dem prowadzenia, elegancji sto�u i us�ugi "o niejakich znamionach angielskich" 16. Ochmistrzyni - nazywana te� klucznic� lub po prostu gospodyni� - by�a odpowiedzialna za kobiece gospodarstwo domowe, kt�rym zajmowa�a si� b�d� jako prawa r�ka