10574
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 10574 |
Rozszerzenie: |
10574 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 10574 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 10574 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
10574 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
WYDANE Z ZASIśKU POLSKIEJ AKADemII NAUK
Zakład Narodowy im. Ossolińskich - Wydawnictwo, Wroc?aw 1964
Wydanie I. - Nakład 3200
Wśród najbardziej doniosłych osiągnięć, jakie wyszły spod ręki
wielkiego twórcy nowego państwa polskiego, Kazimierza Wiel-
kiego, jedno ma szczególnie wybitne znaczenie w jego dziele
państwowotwórczym, a mianowicie założenie Uniwersytetu Kra-
kowskiego. ,Tuż sam termin jego stworzenia dowodzi, że Uni-
wersytet stanął na gruncie dobrze przygotowanym przez współ-
czesnych, w pierwszej linii przez samego króla. Na innym
miejscu czytelnik znajdzie szczegółyl wyjaśniające rolę Kazi-
mierza W. w tworzeniu i powstaniu Uniwersytetu.
Jak wiadomo, przeważna część uniwersytetów zachodnich
powstała spontanicznie przez dobrowolne zrzeszenie się uczonych
i uczących się. W oparciu, z jednej strony, o uczonych, z drugiej
o fundatorów nowych szkół, a więc panujących, wyższe ducho-
wieństwo, możnych panów - rozwijały się swobody nowych
uczelni oraz ustalały formy ich organizacji. Przykładem są aż
dwie szkoły wyższe fundacji Fryderyka II, t vórcy silnego pań-
stwa sycylijskiego w XIII w. Na pierwszych uniwersytetach
zachodnich wzorowały się późniejsze, a chociaż program nauczania
w zasadzie był bardzo podobny, przecież na jednych wszechnicach
rozwijała się szczególnie nauka prawa, na innyctl studium filozofii,
jeszcze na innych - medycyny.
Uniwersytet Krakowski należy do tych wszechnic, do których
zaliczają się uniwersytety w Pradze, w Wiedniu i w Pecs, po-
wstałe dzięki woli wieikich indy idualności, jak Karol IV, Ru-
' J. D ą b r o w s k i, Czasy KaziYrr,ierza Wie Lkiego [ x,:] Dzieje Uniwer-
sytetu Jagi.ellońskiega w latach, 13G -l7G4, t. I, praca zbiorowa pod red.
Kazimierza Lepszego, Kraków 1964, s. la--3ń.
s
dolf IV i Ludwik Węgierski. Nie wszystkie one jednak wytrzy-
mały próbę czasu. Czekała je przyszłość zależna nie tylko od woli
władców, lecz przede wszystkim od siły i geniuszu narodów, na
których były oparte, i celów, do których miały służyć. Ale rzadko
który może się poszczycić taką jasnością planu wytyczonego przez
swego założyciela, jak Uniwersytet Krakowski.
Ażeby jednak nowo stworzony Uniwersytet pamieszczony zo-
stał na właściwym tle, osadzony na odpowiednim gruncie i ażeby
jego wychowankowie znaleźli właściwe pole do działania, do tego
potrzebna była odpowiednia organizacja państwa, w której ra-
mach uczelnia byłaby oczywistą konsekwencją, a nie luźno osa-
dzonym kształtem. Jeźeli któryś z nowo założonych w tych cza-
sach uniwersytetów w środkowej Europie organizacją swoją,
w szczególności organizacją studiów prawnych, odpowiadał wy-
maganiom i dążeniom do stworzenia silnej władzy królewskiej,
to tylko Uniwersytet Kazimierzowski, jak to w bliższych rozwa-
żaniach na ten temat dokładniej wykładamy. Jak widać z tego,
Uniwersytet miał być końcowym. a nie początkowym stadium
organizacji państwa Kazimierza W. . tam była jego geneza.
Niniejsza praca jest właśnie omówieniem procesu organizowania
się państwa polskiego i wyrosłej we wspólnocie z nim Kazimie-
rzowskiej szkoły.
Nie było danym jej twórcy dokończenie zaczętego dzieła, które
po latach podjęła spadkobierczyni jego myśli i p lityki - królowa
Jadwiga. Oczywiście formy, w które ujęty został Uniwersytet
.Tagielloński, są wynikiem wpływów działających już po śmierci
królowej, a więc, z jednej strony, duchowieństwa, z drugiej-
myśli o chrystianizacji Litwy, reprezentowanej przez Jagiełłę.
W prac niniejszej, napisanej dla uczczenia 6Ć0-lecia założenia
pierwszej polskiej wszechnicy, nie poświęcono specjalnie miejsca
dziejom fundacji Kazimierzowskiej, lecz raczej tym wydarzeniom,
które stwierdzaja przemiany w polityce zagranicznej, a częściowo
i wewnętrznej Polski pod rządami ostatniego Piasta. Rozdział II,
pt. "Likwidacja zatargów", jest poświęcony polityce i dyplomacji
tego "pokojowego" króla, któr5 przez całe swe panowanie przy-
gotowywał rewindykację ziem przez Polskę straconych, w tym
celu przebudował i przeorganizował państwo, i prowadził na zu-
pełnie innych niż poprzednicy podstawach dyplomację w stosun-
liach z państwami środkowej Europy, wreszcie tworzył nowe
siły zbrojne. Rzeczywistość okazała się jednak inna: utrata Śląska,
zrzeczenie się Pomorza zapisały się trwale w dziejach panowania
Kazimierza W., choć współcześni, a także sam król, uważali te
straty za tymczasowe. Król nie zrzekał się swych praw do obu
ziem, starał się o unieważnienie głównych, niekorzystnych
dla Polski traktatów. Za to nabytki terytorialne czasów kazimie-
rzowskich okazały się trwałe, przygotowały dużej mierze kie-
runek polityki i ekspansji czasów jagiellońskich, kierunek dziś
inaczej przez historyków oceniany, który jednak w oczach współ-
czesnych ludzi przedstawiał nowe perspektywy, jak najbardziej
dla kraju pomyślne. Rozdział ten, oparty na dawniejszych i now-
szych wynikach badań naukowych, tralituję jako szkic dziejów
politycznych doby Kazimierza Wielkiego.
W III rozdziale pracy, pt. "Rządy prawa", przy głównych
zarysach działalności prawodawczej króla zwróciłem szczególną
uwagę na tępienie rozbojów i zaprowadzenie rządów silnej ręki
w kraju - jako podstawę do wzmocnienia władzy monarszej
w tworzących się nowych formach monarchii stanowej i jej spe-
cyficznego charakteru w Polsce. Do rozdziału tego dołączono dane
o obronie kraju.
W rozdziale IV znalazło iżZiejsce omówienie akcji budowlanej
króla (głównie budowy zamków), co łączy się z poprzednią kwestią
obrony kraju. Zamieszczono tu również dane o mecenacie arty-
stycznym Kazimierza W. Rozdział V obejmuje zagadnienie do-
chodów królewskich, a więc skarbowości i kwestii monetarnych.
Idąc po linii przedstawienia "reformatio regni" czasów wiel-
kiego króla, przechodzę do kwestii kształtowania się Korony
firólestwa Polskiego (rozdz. VI), omówionej tu obszerniej w sto-
sunku do innych spraw. W tym rozdziale wypadło niejednokrot-
nie cofnąć się do czasów śokietka, nakreślić stan gospodarczy
kraju, problemv mieszczaństwa, handlu, znaczenia Małopolski
w ramach monarchii kaziznierzowskiej i stolicy państwa - Kra-
kowa. Formowanie się pojęcia Korony Królestwa śledzę na prze-
8
słankach historycznych już od chwili objęcia rządów przez Ka-
zimierza Z ., poprzez materiał kronikarski i dokumentarny, aż
do śmierci króla. To jest końcowa faza działalności monarchy, ale
zarazem wstępny okres dalszych przemian ustrojowych, w któ-
rych skonsoliduje się pojęcie Korony Królestwa, instytucji trwa-
łej, przeżywającej osobę władcy; jej cY arakter przejawił się zaraz
przy koronacji nowego króla i złożonej przez niego przysiędze.
WSTFP
Postać dziejowa Kazimierza Wielkiego należy do tych, które
niemal w oczach naszych w ciągu krótkiego stosunkowo okresu
czasu zmieniły bardzo gruntownie swój charakter, nie tracąc
wszakże przy tym nic z dawnej wielkości, lecz odwrotnie, zy-
skując tym więcej do niej powodów, im jaśniej i dobitniej wy-
stępują w świetle nowych badań. I azimierz W. taki, jakiego
nam do niedawna jeszcze rysowała communis opinio historyków,
to władca, który zarzucił wojny, bohatersko prowadzone przez
ojca, który od rzemiosła wojennego stronił, a kochał pokój i na
nim budował wielkość swego państwa, który zrzekł się, czy nawet
"odstąpił" Śląsk i Pomorze, łatwo nabywając Ruś, który był
przyjacielem chłopa i Żyda, słowem: król, który był gospodarzem,
a nie wodzem i żołnierzem. Ten portret Kazimierza W., portret
tak odpowiedni dla czasów gloryfikowania pracy organicznei,
a potępiania walk orężnych, portret malowany w dużej mierze
pędzlem obcego historyka, nie dawał wszakże i dawać nie mógł,
mimo matejko skich rysów wielkości i chwały, odpowiedzi na
pierwsze już z brzegu pytanie, odpowiedzi na to, dlaczego Polska.
nękana przez wrogów w czasach, w których dobywała oręża.
zakwitła wśród wrogich jej potęg wtedy, kiedy rzekomo ten oręż
na dobre schowała do pochwy. Nie wskazywał i wskazywać nie
mógł tej tajemniczej siły, która nakazywała wrogom respekt
przed niewojowniczym jakoby synem rycerskiego króla i która
chroniła przed grabieżą i zaborem nagromadzone przezeń bo-
gactwa skuteczniej niż płowieckie rycerstwo ubogie zasoby
śokietkowej Polski. W miarę jak badania, przeważnie niedawnei
zresztą daty, dawały wyjaśnienie tych spraw, jak starały się
wypełnić dokładnymi rysami puste, z daleka może i ponujące,
I
10
ale z bliska blade fragmenty portretu historycznego ostatniego
Piasta, odsłaniało się nam nowe, potężniejsze, a zarazem bardziej
nam bliskie, bardziej zrozumiałe oblicze historyczne Kazimie-
rza W.
Występuje ono dziś czasem wyraźniej aniżeli fizyczne oblicze
króla, które, zwłaszeza w plastycznych zabytkach, niejedną budzi
wątpliwość historyków sztuki 2. Najbliższe w czasie Kazimierzowi
W. źródło wspomina tylko, że był przez naturę sowicie obda-
rzony3. Dokładniejszy opis portretu króla daje dopiero Długosz:
król był wysokiego wzrostu, otyły, pełnego i poważnego lica,
o włosach gęstych, kasztanowatych i długiej brodzie; mówił głośno,
trochę zająkliwie 4. Ten opis postaci króla jest niewątpliwie wia-
rogodny , choć ogólny, zgadza się też z obu mogącymi tu wcho-
dzić w rachubę plastycznymi portretami królaó, jak również
2 J. M u c z k o w s k i, Pomnik fiazi rcierza Wielkżego w Katedrze 'na
Wawelu. "Rocznik Krakowski", t. XIX, 1923, s. 134 i n.
3 "naturalibus optime institutus". illonu Lenta Poloniae Hżstorżca,
t. II, 1872, s. 624.
4 J. D ł u g o s z, Hżstorżae Polonieae lżbri XII (ed. A. P r z e z d z i e c k i),
t. III, 1874, s. 325-326.
6 Wbrew J. M u c z k o w s k i e m u (Po rr,nżk..., s. 135), który domyśla
się, że opis ten wziął Długosz z grobowca, jestem za tezą wyrażoną już
przez J. S z u j s k i e g o (Charakterystyka Kazimżerza W. "Przegląd Na-
ukowy", 1876, s. 385) i A. S e m k o w i c z a (Krytyczny rozbżór Dziejów
polskżch Jana Dlugosza (do roku 1384), Kraków 1887, s. 380), że informacje
o wyglądzie Kazimierza W. czerpał Długosz, jak sam podaje, "testimonio
eorum, qui noverunt illum". Pamięć o wyglądzie Kazimierza W. była,
zwłaszeza w młodości Długosza, bardzo jeszeze żywa, powołanie się Dłu-
gosza na to, iż król na pomniku krakowskim przedstawiony jest jak żywy,
dowodzi tylko, że schematyczne rysy portretu odpowiadały w zasadniczych
punktach (włosy, broda, dostojność twarzy) przekazowi tradycji, choć nie
były może całkowicie wi rne w szezegółach.
g Nie je t to, jak mniemano dawniej, portret króla ze zwornika w par-
teroůNej sali, tzw. hetmańskiej, krakowskiej kamienicy przy Rynku Głów-
nym 17, lecz raczej podobizna królewska zachowana v kolegiacie wiślickiej
jako rzeźba dre vniana (dziś w zbiorach Uniwersytetu Jagiellońskiego).
Yedług n!ej sporządzono później grobowiec Kazimierza W. w katedrze wa-
welskiej. Powstał on, jak wykazały badania J. Ż a r n e c k i e g o (Nieznany
posqg Kazi rtierza Wielkżego. "Prace Komisji Historii Sztuki", t. VIII, z. 1,
It
z opisem szezątków królewskich w grobowcu wawelskim z r.1869,
wskazujących, że król był człowiekiem wysokiego wzrostu, o wy-
sokim czole i pięknej twarzy. W szezegółach zachodzą oczywiście
różnice. W zasadzie jednak fizyczna postać króla wyraża dosto-
jeństwo i majestat.
Rozdział I
MśODOŚC KAZIMIERZA WIELKIEGO
Posiadamy bardzo skąpe wiadomości o młodości, a tym bar-
dziej o dzieciństwie Kazimierza W. Przyszedł on na świat w mo-
mencie, kiedy ojciec jego, śokietek, staczał ostatnie boje o utwier-
dzenie się w Krakowie: urodził się dnia 30 kwietnia 1310 roku .
Były to czasy buntu wójta Alberta, zakońezonego, jak wiadomo,
= późniejszych miesiącach tego roku, a więc około października,
ostatecznym utwierdzeniem się śokietka w Krakowie. W Kra-
kowie też - zdaje się, bez przerwy od r. 1305 - przebywała
na zamku wawelskim matka Kazimierza, Jadwiga, i ówezesna,
:,tosunkowo liczna, rodzina śokietka. Składali się na nią: jedyny
żyjąc po śmierci pierworodnego księcia Stefana, zmarłego
w r.1306, drugi syn pary książęcej, Włodzisław (zmarły w r.1312),
i trzy po kolei siostry: urodzona około r. 1305 Elżbieta, późniejsza
żona króla Karola Andegaweńskiego, następnie Kunegunda, uro-
dzona w r. 1298, późniejsza żona Bernarda księcia świdnickiego,
zmarla w r. 1331, a zapewne już i trzecia, Jadwiga, zmarła około
r. 1332. Kazimierz tedy był szóstym z kolei dzieckiem, a trzecim
synem śokietka. W gronie zatem starszego rodzeństwa, któreśmy
wyżej wymienili, spędził Kazimierz pierwsze lata swego dzie-
I939, s. 93-103), pod wpływem rzeźb śląskich i ezęściowo szkoły parlerow-
skiej, nie wykluczając także wpływów nadreri:;kich. Trudno jest natomiast
przypisać wartość świadectw historycznych dwu innym portretom: zniszezo-
nej postaci Kazimierza W. na zewnątrz kolegiaty w iślickiej i w herbie
ziemi dobrzyńskiej na tumbie grobo vej Kazimierza Jagiellońezyka.
' O. B a 1 z e r, Genealogia Piastów, Kra ków 1895, s. 380.
12
ciństwa, oddany zapewne, zwyczajem ówczesnych dworów mo-
narszych, pod opiekę wychowawców wyznaczonych przez ojca.
Jeden z nich był zazwyczaj duchownym i jego pieczy podlegało
wykształcenie umysłowe i religijne młodego księcia; drugi zaś
miał pieczę nad wychowaniem fiz5 cznym, w szczególności ry-
cerskim. Kim byli ci wychowawcy Kazimierza, tego dokładnie
nie wiemy, domyślać się można tylko na podstawie późniejszych
wzmianek, że wychowawcą rycerskim był późniejszy kasztelan
Spytko, a wychowaniem umysłowym zajmował się albo Jarosław,
późniejszy archidiakon, albo też może jeden z mnir:hów reguł5r
św. Franciszka. Wskazywał.by na to przede wszystkim bliski
związek dworu krakowskiego, a zwłaszcza samej królowej Jadwigi,
z franciszkanami i klaryskami, wśród których spędziła starsze
lata swego życia. W każdym razie dbano o wykształcenie umy-
słowe dzieci książęcvch, jak na to wskazuje fakt, że nie tylko
Kazimierz W. był bie ły w piśmie, oczywiście łacińskim, ale że
była z nim zaznajomiona również i starsza nieco odeń królowa
węgierska Elżbieta.
Warunki, wśród których wychowywał się mło dy Kazimierz,
dalekie były od wyszukanych, jakie charakteryzowały niejeden
dwór zachodni. Cechowała je, prócz ogólnych warunków, jakie
odpowiadały dzieciom królewskim w pojęciu Piastów XIV v.,
ponadto szczerze praktykowana religijność, której wzorem mu-
siały być klaryski w ówczesnej rodzinie Piastów, a więc przede
wszystkim Jolar ta, żona Bolesława Pobożnego, a następnie sama
matka Kazimierza. Wzorem cnót rycerskich był w pierwszym
rzędzie sam śokietek, który wchodził w tych latach, najbliższych
po urodzeniu się ostatniego syna, w okres największych swych
powodzeń, ale i najcięższych walk, jakie staczać musiał. Były to
lata po stłumieniu buntu wójta Alberta, lata walk o zdobycie
z rąk śląskich zNielkopolski, lata poświęcone starapiom o koro-
nację królewską i przygoto .,aniom do niej, uwieńczonym osta-
tecznym zwycięstwem: ukoronowaniem śokietka oraz jego mał-
żonki w katedrze krakowskiej 20 stycznia 1320 r. Poprzedziły je
długie zabiegi dyplomatyczne w kurii awiniońskiej, mające na
celu sparaliżowanie wysiłków krzyżackich i luksemburskich, skie-
13
rowanych ku udaremnieniu planów koronacyjnych. Po koronacji
nastąpiło uroczyste złożenie hołdu nowemu królowi przez miesz-
czan krakowskich na Rynku krakowskim. Były to dwie pierwsze
wielkie uroczystości, w których niewątpliwie brał udział młodo-
ciany, niespełna dziesięcioletni wówczas, królewicz. Zewnętrznie
były one objawem zakończonej zwycięstwem śokietka walki
o koronę, aczkolwiek wewnętrzna sytuacja wskrzeszonego Kró-
lestwa polskiego pozostawiała jeszcze sporo do życzenia.
Trzecią z kolei uroczystością ważną zarówno dla rodziny
królewskiej, jak również, co się niebawem okazało, i dla państwa
polskiego, było w czerwcu 1320 r. małżeństwo królewny Elżbiety
z królem węgierskim Karolem Andegaweńskim i wyjazd jej do
Węgier. Przygotowane ono było niewątpliwie wcześniej, jak na
to na innym miejscu wskazałem . i stanowiło poezątek doniosłych
zmian polityczn ch, w jakie weszła Polska w związku z koro-
nacją. Zmiany te oznaczały nie tylko związanie się Polski z sil-
nym politycznie organizmem państwowym Węgier, ale także
i znalezienie przez Polskę oparcia w walce z Krzyżakami i z prc-
tensjami luksemburskimi.
Drugim zabezpieczeniem zewnętrznopolitycznym Polski było,
obok porozumienia polsko-węgiez.skiego, zbliżenie się z Litwą,
które przybrało, stosownie do ówczesnych zwyczajów dyploma-
tycznych, także formę małżeństwa, tym razem przyszłego króla
polskiego - młodocianego Kazimierza. Gdy próby zbliżenia się
względnie złagodzenia stosunków z Luksemburgami przez doko-
nanie zaręczyn Kazimierza z córką Jana Luksemburskiego, Juttą,
czyli Judytą, nie dały spodziewanego rezultatu (zaręczyny te już
w r. 1322 zostały z rwane), zwrócił się śokietek do dworu litew-
,kiego z projektem małżeństwa swego syna z córką Giedymina,
Aldoną. Projekt ten wnet zrealizowano, co zostało poprze-
dzone przyjęciem chrześcijaństwa przez Aldonę (na chrzcie Annę),
dnia 16 października 1325 r. Na dworze krakowskim pojawiła się
synowa sędziwej pary królewskiej, wnosząc nowe tętno w do-
tychczasowe życie. Współczesne źródła przechowały nam wiado-
s J. D ą b r o w s k i, Elżbieta śokietkówna. "Rozpr. Wydz. Hist.-Fil. AU",
-t. 57, 1913, s. 305-307.
14
mości, że młoda żona królewieza wprawdzie przyjęła nową wiarę
z oddani.em się, potwierdzonym tym mocniej przez powrót dwu-
dziestu czterech tysięcy jeńców polskich uprowadzonych dawniej
na Litwę, ale zachowała swoje rodzinne obyczaje, korzystając
z pewnej swobody, jaką zapewnił jej w tym zakresie młody
małżonek. Jednak matkę Kazirnierza, królową Jadwigę, pędzącą
surowy tryb życia, raziły widocznie w sołe śpiewy i przejażdżki
Aldony z młodocianym, jak ona, orszakiem, skoro zwróciło to
uwagę współezesnych. Nastrojom swoim dała królowa Jadwiga
niedwuznaczny wyraz po śmierci męża, w chwili przygotowań
do korenacji Kazimierza, kiedy oparła się koronowaniu synowej;
dopiero starania Kazimierza spowodowały zmianę decyzji i zgodę
królowej matki. Przez miłość do syna poszła Jadwiga jeszeze
dalej: stojąc na stanowisku zgodnym z poglądami ubiegłej już
epoki, że nie może być na dworze równocześnie dwóch królo-
wych, usunęła się w zacisze klasztorne, do klarysek starosądeckich,
co zapewniło jej, wbrew pozorom, pozycję samodzielnej księżnej.
Na razie jednak pierwsze lata młodej pary musiały upłynąć
w ci2niu ważnych spraw polityeznych, a zwłaszeza zabiegów
o pomoc ze strony Węgier. O wartości porozumienia polsko-wę-
gierskiego miał możność przekonać się Jan Luksemburski już
w r. 1327, kiedy postanowił wznowić dawne pretensje Przemyśli-
dów nie tylko do Śląska, ale także i do Krakowa. W r. 1327
zgromadzone siły czeskie, przeznaczone do uderzenia na Śląsk,
a w dalszej konsekweneji na Kraków, zostały powstrzymane
w pochodzie na stolicę groźbą interweneji węgierskiej. Sposob-
ności utraconej w czasach buntu wójta Alberta nie udało się już
odzyskać.
Rok ten miał być zresztą krytyczny dla młodego Kazimierza:
mamy wiadomości o jego poważnym zapadnięciu na zdrowiu.
Dowiadujemy się o tym z korespondeneji matki Kazimierza
z papieżem Janem XXII. Wynika z niej, że królowa Jadwiga,
w trosce o swego syna, nie tylko prosiła papieża o modły z tego
powodu, ale że, obawiając się o zdrowie Kazimierza, ofiarowała go
patronowi dynastii andegaweńskiej, św. Ludwikowi. Na szezęście
silny organizm przezwyciężył chorobę, tak że już w końcu 1327 r.
15
królowa Jadwiga otrzymała gratulacje od papieża z powodu ustą-
pienia choroby 9. Zdrowie młodego królewicza musiało się istotnie
poprawić bardzo poważnie, skoro ojciec zdecydował się użyć go
do akeji dyplomatycznej tam, gdzie Kazimierz mógł liczyć na
najlepsze poparcie, tzn. na dworze swego szwagra, Karola. Jeżeli
jakiś termin może tu wchodzić w rachubę w związku ze złośliwą
wersją, o której mówimy poniżej, to tylko zima r. 1329/30, a to
z powodu koalicji luksembursko-krzyżackiej z r. 1329. Wtedy bo-
wiem przypadać mogło zjawienie się Kazimierza na dworze
I węgierskim w Wyszehradzie, świeżo wzniesionej a bogatej sie-
I
dzibie Karola Andegaweńskiego. Tamże w dniu 17 kwietnia 1330 r.
magnat węgierski, Felicjan Zach, dokonał zamachu na parę kró-
lewską. Z dobytym mieczem wpadł do komnaty, w której znaj-
d.ował się król z małżonką i dwoma synami, Ludwikiem i Andrze-
. jem. Najpierw próbował zabić królową, która osłaniając się przed
ciosem utraciła cztery palce jednej ręki, a następnie rzucił się
na usiłującego obronić ją króla; ten prócz lekkiej rany w ramię
nie doznał obrażeń, w tym momencie bowiem na ratunek rodziny
królewskiej pośpieszył jeden z dworzan i zabił zamachowca na
miejscu. Powodem zamachu miało być uwiedzenie córki Felicjana,
Klary. Po tym wypadku odbył się sąd sejmowy; całą rodzinę
, Zachów wytępiono. Rzecz charakterystyczna, że wersja wiążąca
' te wypadki z Kazimierzem nie znalazła echa ani w źródłach wę-
gierskich, ani we współezesnych źródłach polskich, dopiero
u późnego Długosza. Rożpowszechniła się natomiast w źródłach
krzyżackich, i to w czasach znacznie późniejszych: miała widocznie
zdyskredytować młodego dziedzica korony polskiej i całe współ-
działanie polsko-węgierskie. Nie znalazła ona wiary w nowsz5 ch
i
opracowaniach ani węgierskich, ani polskich, doszukujących się
innego wyjaśnienia zamachu na króla Karola. Najlepszy dowód
, bezradności źródeł wobec tej zaskakującej wersji stanowi fakt,
że mętne echa owej sprawy widoczne są w próbach powiązania
jej z tradycją o Amadeju, znanym magnacie węgierskim, który
" A. T h e i n e r, Vetera lonuinenta Poloniae et Lithuun.iae, t. I, Romae
1860, nr 344.
is
w pierwszych latach walk śokietka o tron udzielał mu skutecznej
pomocy Io.
Z niejasnej relacji Długosza, wiążącego niesłusznie sprawę
Zacha z Amadejami, tyle tylko wnioskować można, że misja
Kazimierza, jak wskazuje przebieg wypadków (jeżeli to była
jakaś misja), osiągnęła skutek pozytywny; wyraziło się to już
w bliskiej przyszłości udzieleniem Polsce pomocy przez Węgry
przeciw Krzyżakom. Niebezpieczeństwo nie było bynajmniej
zmyślone, a połączenie Jana Czeskiego z Krzyżakami przeciwko
Polsce było tym groźniejsze, że Jan, mizno doświadczeń lat
ubiegłych, zaczął na dobre występować jako król Polski, przede
wszystkim w ziemiach pogranicznych. Jesienią 1330 r., po napadzie
krzyżackim, skierował z kolei śokietek wyprawę odwetową
w granice Zakonu, przy czym wspomagali go wówczas Litwini
i Węgrzy pod wodzą Wilhelma Drugeta, żupana Spiszu i Ujvaru.
Wyprawa ta spełniła swe zadanie już przed nastaniem późlzej
,jesieni.
Wiadomości o rzekomym udziale Kazimierza w t.ragedii wy-
szehradzkiej nie pojawiły się w źródłach współczesnych, ale aż
w kilkadziesiąt lat później, w dziele anonimowego historyka
włoskiego, którego zainteresował fakt okaleczenia ręki królowej
Elżbiety, zauważony przezeń w czasie jej podróży do Neapolu
i zrefe rowany wedle krążących pogłosek. Dopiero później opisał
tę sprawę w swym rymowanym utworze poeta austriacki Henryk
von Zugeln, który najwidoczniej tę wersję zasłyszał, a wreszcie
czwarty z kolei, i to bardzo późno, poruszył ją pod r. 1330
w swoich Annales Długosz; za nim` powtórzyli to także niektórzy
jego następcy. Fakt, że nad Felicjanem Zachem odbyć się mógł
sąd sejmowy bez wymienienia już nie tylko imienia Kazimierza,
ale jakiejkolwiek wzrr ianki tłumaczącej postępowanie zama-
chowca, dowodzi, że rzecz uważana była za powszechnie zna ią.
Kluczem do zrozumienia całej tej,sprawy jest - nie ulega to
1ů gliższe wyjaśnienie tych spraw umieściłem w rozprawce pt. Pocho-
dzenie rodu A n.adejów. "Przegląd Polski", 1912. Ostatnio zajmował się tym
w sensie negatywnym dla legendy Z. K a c z m a r c z y k (Monarchia Kazi-
Trcierza Wielkiego, t. I, Pożnań 1946, s. 12 i n.).
1. Posag drewniany Kazimierza Wielkiego z kalegiaty
wiślickiej, obecnie w zbiorach Muzeum Uniwersytetu
Jagiellońskiego
7
wątpliwości - przeszłość samego Felicjana. Pierwotnie należał
Felicjan i cały ród jego do zwolenników zaciętego wroga Ande-
gawenów, Mateusza Csaka z Trenczyna. Po pewnym czasie po-
rzticił jednak swego dawnego protektora i przyłączył się do grona
wielmożów otaczających Karola Andegaweńskiego, zwłaszcza od
, kiedy opanowanie zamku wyszehradzkiego oddało Karolowi wła-
dzę nad komitatem Nograd, w którym leżały posiadłości Felicjana.
Chęć powrotu do dawnych kontaktów z Mateuszem Csakiem
mogła być dla Felicjana głównym motorem zamachu: zabicie
Karola otwarłoby mu na nowo drogę do łaski i wpływów u Ma-
teusza. Tak najprawdopodobniej należy tłumaczyć romantyczną
wersję, która przetrwała do naszych czasów. Z historyków pol-
kich, poza notującym ją tylko ogólnie Edmundem Długopolskim,
krytycznie odniósł się do niej, prócz mnie, także Zdzisław Kacz-
marczyk '1.
Tymczasem w dniu 18 października 1330 r. zakończono ro-
zejmem wojnę z zakonem krzyżackim, będącą konsekwencją
traktatu landsberskiego. Rozejm pol6ko-krzyżacki, upływający
26 maja 1331 r., przedłużony prawdopodobnie do 26 czerwca
1331 r., przypadł na czas rządów vielkiego mistrza Ludel.a
! z Brunszwiku, który, w przeciwieństwie do swojego poprzednika,
był reprezentantem polityki odwetowej w stosunku do Polski.
,Test to właśnie okres rządów Kazimierza w Wielkopolsce i zie-
miach przyległych, nad którymi władzę powierzył mu śokietek
na zjeździe chęcińskim. Zadanie jego, jak notuje współczesny
, rocznikarz, polegać miało na przywróceniu ("reformare") daw-
nych granic Wielkopolski. Nie ulega wątpliwości, że myśią prze-
wodnią, która kierowała przy tym śokietkiem, było powierzenie
rządów nad tą niespokojną prowincją swojemu przyszłemu na-
stępcy i wprowadzenie go tą drogą w znaczny zakres jego przy-
szłej władzy monarszej.
Niestety, nie dało się tutaj ominąć trudności; była nią po-
wstała wobec nowego stanowiska Kazimierza konieczność usu-
nięcia starosty wielkopolskiego, Wincentego z Szamotuł. Do dziś
" Z. K a c z m a r c z y k, lonarchia..., t. I, s. 12.
J. Dąbrc vsk , Kazimierz W'ielki
2. Moneta Kazimierza Wielkiego, recto i verso
(wg M. Gumowskiego)
18
toczy się spór między historykami na temat reakeji Wincentego
na ten krok śokietka. Nie rozstrzygając go tutaj, wystarezy za-
znaczyć, że w każdym razie reakeja ta nie mogła być korzystna
i wprowadziła pewną dwoistość względnie zachwianie władzy
wykonawezej na terenie Wielkopolski, w momencie kiedy w każ-
dej chwili zagrozić jej mógł, jak się to stało v rzeczywistości,
nowy najazd krzyżacki. Kazimierz objął więc wyznaczony mu
zakres władzy, co oczywiście zainteresować musiało Krzyżaków.
Zainteresowanie to wyraziło się, poza propagowaniem wspomnia-
nej wyżej romantycznej wersji, takźe bardziej konkretnym za-
miarem dostania w swe rę ce Kazimierza, pochwycenia go
w miejscu jego chwilowego pobytu w Pyzdrach. Iiejscowość tę
wybrał śokietek, dowierzając jej mieszkańcom więcej aniżeli
poznanianom, wśród których musiało być jeszeze wtedy dość
sporo zwolennikó orientacji głogowskiej. Jest rzeczą charakte-
rystyczną, że niechęć do Poznania przechował Kazimierz przez
cały czas swego panowania, jak o tym jeszeze będziemy mówić
poniżej. Najazd krzyżacki w r. 1331 odbyć się miał wedle z góry
ułożonego w roku zeszłym planu. Współdziałać tu miał z Krzyża-
kami w przewidzianym momencie Jan Luksemburski, którego
siły powinny się były spotkać z krzyżackimi we wrześniu 1331 r.
Przebieg operacji czeskich i krzyżackich v r. 1331 przybrał jed-
nak inny obrót. Współdziałanie czesko-lirzyżackie nie doszło do
skutku z powodu spóźnienia się Jana na zamierzony punkt spot-
kania, tak że zniecierpliwieni Krzyżacy nie czekali już na niego
i wycofali się na północ. Mimo tego Jan przepro vadził atak na
Poznań, nie zdołał go jednak opanować. Tym silniej, mimo klęski
płowieckiej, Krzyżacy zaatakowali Polskę w r. 1332, opanowując
wraz z grodami Kujawy brzeskie, dziedziczną przynależność śo-
kietka. Z kolei nieustępliwy śokietek gotował w r. 1332 uderzenie
na ziemię chełmińską, na czele wyprawy miał stanąć królewicz
Kazimierz. W momencie jednak, kiedy vvojska obu stron spotkały
się nad rzeką Drwęcą, nastąpiła interweneja papieska, zaiecająca
obu stronom poddanie się orzeczeniu sądu polubownego i wstrzy-
manie się od walki. Ten stan rzeczy przetrwał aż do śmierci
śokietka.
19
Dnia 5 marca 1333 r. zmarł śokietek i dopiero w szereg dni
później został złożony w grobie w katedrze krakowskiej. Data
pogrzebu nie jest nam znana, w każdym razie musiało to nastąpić
jakiś czas przed koronacją młodego Kazimierza, która miała
miejsce w niedzielę 25 kwietnia 1333 r. Koronacji dokonał arcy-
biskup gnieźnieński Janisław i biskupi: Jan Grot krakowski,
Jan II Doliwa poznański, Maciej z Gołańezy kujawski, Stefan
,
lubuski. Wedle uwagi Rocznika 7nałopolskżego 12 uroczystość od-
była się pospiesznie, za radą króla Węgier. Niewątpliwie chodziło
o króla czeskiego Jana Luksemburskiego, roszezącego sobie wów-
czas pretensje do korony polskiej. Wedle jakiego ceremoniału
koronowano młodego króla w katedrze wawelskiej - tego nie
wiemy; zapewne dalsze badania rzucą na tę sprawę pewne
światło. Źródła notują jedynie, że uroczystość uświetnili swoją
obecnością liczni książęta, baronowie i szlachta.
Rozdział II
LIKWIDACJA ZATARGŁW 12
DZIEDZICTWO śOKIETKA
Polska odziedziczona przez Kazimierza składała się naprawdę
z dwóch dzielnic: Małopolski i Wielkopolski. Były one od sie-
bie oddzielone terytorialnie, wyczerpane długoletnimi wojnami
względnie częściowo, jak Wielkopolska, spustoszone dotkliwi
przez wojnę czesko-krzyżacką.
, "Kazimirus igitur filius suus suscepto regno a instinetum et prae-
ceptum regis Ungarie, generis sui Karoli accelera it coronari". Mon. Pol.
Hist., t. III, 1878, s. 199.
'3 Rozdziału tego, bę ącego krótkim, po ręcznikowym ujęciem dziejów
politycznych czasów Kazimierza W., nie opatruję przy-pisami, z vażywszy,
że są to wydarzenia ogólnie znane. Jest on oparty na moich dawniejszych
pracach, a także na monografii Z. K a c z m a r c z y k a, Kazimierz G iel cż
(133:,'-l '70), Warsza ,a 1348, w kwestii zaś ko zgresu lsrakowskiego z 1364 r.
na pracy R. G r o d e c k i e g o, Kongres krakowski u; ro: u 1364, Warszawa
1939.
20
Zarówno pod względem wojskowym, jak i gospodarczym kraj
nie był zdolny do prowadzenia dalszych walk. Doświadczenia lat
ubiegłych wskazywały, że Polska w walce z przymierzem czesko-
-krzyżackim, nawet przy pewnym poparciu swoich sprzymie-
rzeńców, nie może liczyć na sukcesy; czekają ją tylko straty,
grożące ostatecznym rozbiciexn dzieła śokietka.
Sama już strata Wielko polski, przeciw której zwracały się
głównie wysiłki Czechó i Krzyżaków, mogła być ostatecznym
przypieczętowaniem katastrofy. Jan Luksemburski rozciągał też
swą władzę lenną nie tylko nad Śląskiem, ale i nad Płockiem,
jego pretensje do korony polskiej nie były bynajmniej teore-
tyczne. Zdobycie Poznania i koronację w Gnieźnie (ograniczenie
króla krakowskiego do samej tylko Małopolski) uważano w Cze-
chach za pierwszy v danym razie etap do wskrzeszenia dzieła
Wacławów, o którym Jan Luksemburski nzyślał od pierwszych
chwil swego wstąpienia na tron czeski.
Podczas gdy nieprzyjaciele byli silni liczebnie i materialnie,
na sprzymierzeńców trudno.było liczyć, gdyż przyrnierze z Litwą
traciło swoje znaczenie, a książęta piastowscy, w których rękach
znajdowała się prawie połowa ziem polskich, odnosili się do
śokietka niechętnie lub obojętnie, nieraz wręcz wrogo. Jedynym
poważnym sprzymierzeńcem były Węgry, tylko pośrednio za-
interesowane w sprawach Polski, przy tym nie mogły one,
zwłaszcza na kresach północnych, występować decydująco.
Stosunki wewnętrzne przedstawiały się również niepomyślnie.
Brakowało nawet organizacji administracyjnej i gospodarczej
zastosowanej do potrzeb chwili. Rozstrój wewnętrzny spowodo-
wał, że bezpieczeństwo publiczne faktycznie nie istniało, w szcze-
gólności w Wielkopolsce, niepewnej zresztą pod względem poli-
tycznym. Szerzyły się łupiestwa i rozboje oraz nadużycia i gwałty
możnych, dopełniając niekorzystnego obrazu stosunków, jakie
zastawał nowy król. Trzeźwy rozsądek torować musiał drogę
przeświadczeniu, że zjednoczenie ziem Polski, do którego dążył
śokietek, było rzeczą mało prawdopodobną i wiodło za sobą
ryzyko utraty dorobku ostatnich lat trzydziestu oraz możliwość
ruiny Królestwa.
21
SYTUACJA bf IĘDZYNARODOWA
Kardynalnym warunkiem odbudowania państwa polskiego był
upadek cesarstwa i rozkład Niemiec. Po katastrofie Hohenstaufów
na lat czterysta usunął się z granic Polski nacisk jednolitego
bloku niemieckiego. Nie od razu znaleźli się ludzie umiejący
z tego skorzystać. Na razie próbowały wyzyskać to Czechy,
znajd.ując w tym pomoc Zakonu, a więc siły, które razem nie
mogły się przeciwstawić Polsce.
Odroczenie rozrachunku z nimi, zorganizowanie tymczasem
silnego państwa o mniejszym obszarze stawało się najważniej-
szym postulatem polskiej racji stanu. Na korzyść Polski działały
tu różnice między poszczególnymi potęgami dynastycznymi, jak
Luksemburgowie, Witteisbachowie i Habsburgowie. Opanowanie
Marchii przez Wittelsbachów przybliżyło te spory do granic
Polski i należało czekać tylko na sposobną chwilę, żeby z nich
skorzystać. Chwilą taką mogło być zerwanie istniejącego na razie
porozumienia między Luksemburgami i Wittelsbachami. W ocze-
kiwaniu tego momentu polityka Polski w chwili wstąpienia na
tron Kazimierza mogła nzieć tylko jeden eel: nie dopuścić do
wznowienia wojny. a decyzję odraczać. Dlatego też Kazimierz
zaraz po objęciu rządów wszczął pertraktacje z Krzyżakami
o przedłużenie zawieszenia broni, zawartego przez śokietka nad
Drwęcą w ubiegłym roku, a upływającego z wiosną.
Istotnie, jeszcze przed koronacją Kazimierza przedłu zono je,
w dniu 18 kwietnia w Toruniu, aż do Zieloxxych Świąt 1334 r.
na warunkach dotychczasowych, z włączeniexn w nie Czech
i przyjęciem sądu polubownego królów Karola Węgierskiego
i Jana Czeskiego. Ponieważ co do bezstronności Jana Czeskiego
nie należało mieć żadnych złudzeń, Kazimierz starał się o odro-
czenie decyzji w sporze pomorskim, co mu się szczęśliwie udało.
Zawieszenie broni, przedłużone na jeden rok, udało się przeciągnąć
i dalej: aż do 24 czerwca 1335 r. Jednocześnie Kazimierz nie
zaniedbywał pracy nad szachowaniem drugiego przeciwnika
w sporze, Jana Luksemburskiego, przez zbliżenie się do Wit-
telsbachów. Mimo iż król czeski przyrzekał Zakonowi, że przy-
22
sądzi mu nie tylko Pomorze, ale nawet część Kujaw, Kazimierz
starał się o to, by przez bliższy związek z Wittelsbachami osłabić
porozumienie Krzyżaków z Luksemburgami.
Wysunął w tym celu projekt małżeństwa córki swojej,
Elżbiety, z synem cesarza, Ludwikiem Rzymskim. Również układ
pomiędzy Polską a Wittelsbachami był już prawie gotowy. 'V lecie
1335 r. ustanowiono na 8 września zjazd monarchów dla utwier-
dzenia tego układu. Był to ze strony młodego króla krok śmiały,
bo zdawał się zrywać z dotychczasową polityką Polski, opartą
o obóz papieski. Po dwóch latach wyczekiwania mógł wreszcie
Kazimierz myśleć o likwidacji zatargu z sąsiadami na warunkach
korzystniejszych niż w r. 1333. Świadczył o tym rozłam, jaki
nastąpił pomiędzy Luksemburgami a Wittelsbachami na tle suk-
cesji w Tyrolu i Karyntii, która po śmierci Henryka Tyrolsko-
-Karynckiego przypaść miała córce jego, Małgorzacie Maultasch,
wydanej za Jana, syna króla czeskiego. Nie wiedziano tymczasem,
że już w r. 1330 cesarz Ludwik, by nie dopuścić Luksemburgów
do opanowania Tyrolu, zawarł tajny układ z Habsburgami, którzy
za obiecaną im Karyntię przyrzekli dopomóc mu w opanowaniu
reszty. Istotnie też po śmierci Henryka Tyrolsko-Karynckiego
(2 kwietnia 1335 r.) obdarzył ich niezwłocznie lennem karynckim,
rezerwując Tyrol dla swego syna. Jan Czeski, leżąc ranny we
Francji, był bezsilny, syn jego, Karol, nie posiadał możności
interweniowania w tak skomplikowanej sytuacji. Pod groźbą
niebezpieczeństwa wojny o Tyrol zwrócił się Karol niezwłocznie
do króla polskiego o zawieszenie broni, co było tym ważniejsze,
że rozejm polsko-krzyżacki, obejmujący także i Czechy, upływał
24 czerwca 1335 r. i nie był ponownie przedłużony.
Na skutek inicjatywy ze strony czeskiej zawarty został w dniu
28 maja 1335 r. układ w Sandomierzu o zawieszenie broni po-
między Polską a Czechami do 24 czerwca 1336 r., z włączeniem
w nie Węgier. Byl to zysk dla Polski, bo o zawieszenie broni
nie starała się Polska, ale Czechy. Jednocześnie umowa odosob-
niała Krzyżaków, którzy dotąd występo vali łacznie z Czechami,
a w razie nieodnowienia rozejmu z Polską nie mogli liczyć na
pomoc czeską.
23
W tych warunkach wszakże, które zaistniały koło 1 sierpnia
1335 r. po powrocie Jana Czeskiego do kraju, Kazimierz W.
w porozumieniu z Karolem W'ęgierskim zdecydował się wejść
z Czechami w układy o zawarcie trwałego pokoju i rozwiązanie
choćby w części spraw spornych.
Wysłane przez Kazimierza poselstwo, przy pośrednictwie króla
węgierskiego, sprecyzowało wraz z Luksemburgiem 24 sierpnia
1335 r. w Trenczynie na Węgrzech preliminaria pokoju między
Polską a Czechami. Podstawą ich było zrzeczenie się praw do
korony polskiej ze strony króla czeskiego, a ze strony Kazimierza
praw do księstw śląskich, które stały sią lennem czeskim. Sankcje
ostateczne ustalić miał zjazd zainteresowanych monarchó v.
W tych warunkach proponowany na wrzesień zjazd króla Kaz:-
mierza z L,udwiKiem Luksemburskim nie doszedł do skutku.
Zjazd monarchów odbyto w Wyszehradzie jesienią 1335 r.
Rozpoczęto układy od ratyfikacji warunków, co do których jednak
nastąpiły bar zo poważne zmiany. Jan Czeski zrzekł się tytułu
króla polshie o i wszelkich związanych z tym pretensji. Doku-
ment o zrzeczeniu się korony polskiei wystawił za cenę 20 000
kóp groszy, których część niezwłocznie wypłacono, a resztę Ka-
zimierz W. zobowiązał się wypłacić do Wielkiejnocy najbliższego
roku. Dokument ten złożył J n Czeski na ręce Karola króla
Wegier celem wręczenia go królowi polskiemu dopiero po uiszcze-
niu przezeń reszty należnej surny. W istocie rzecz załatwiono
o wiele wcześniej, bo Kazimierz W., pożyczywszy od króla wę-
gierskiego potrzebną kwotę, jeszcze przed końcem kongresu wy-
płacił całą resztę należności.
Osiągnąwszy główny cel pertraktacji, Kazimierz nie widział
powodu zrzeczenia się praw do księstw śląskich. Formalnie spraw a
została załatwiona. Dalsze obrady toczyły się w sprawie Pomorza
i Kujaw. Dnia 26 listopada 1335 r. Jan Czeski i Karol Węgierski
w5 dali wyrok, w myśl którego Krzyżacy otrzymywali od Kazi-
mierza Pomorze w formie darowizny, jak niegdyś otrzymali
ziemię chełmińską, w zamian za co zwrócić mieli Kazimierzowi
zi mie dobrzyńską i kujawską.
Kazimierz W. i wielki mistrz mi li wystawić dokumenty za-
24
wierające zobowiązania, których trwałość miał poręczyć papież,
królewska para węgierska oraz panowie polscy. W zasadzie roz-
strzygnięcie takie było dla Polski niekorzystne, przysądzało bo-
wiem ostatecznie Pomorze Krzyżakom. W praktyce jednak nie
można było się łudzić co do możliwości odzyskania Pomorza od
Zakonu bez zwycięskiej wojny, a o tym w danej sytuacji nie
było mowy. dako korzyści uzyskane przez Polskę trzeba wymienić
zwrot Kujaw i Dobrzynia, których mieczem odebrać nie zdołano,
oraz tytuł, na zasadzie którego Pomorze przypadało Krzyżakom.
Forma darowizny (jałmużny) akcentowała pozycję króla wobec
Zakonu i pewne zasadnicze prawa Kazirnierza do darowanej
zie .ni.
Nie brak wskazówek, że podczas kongresu wyszehradzkiego
omawiana była między Kazimierzem a jego szwagrem i siostrą
sprawa następstwa Andeg wenów w Polsce po Kazimierzu, choć
szczegółów tego stadium nie znamy. Faktem jest tylko, że po
r. 1335 książę halicki,Terzy dokonał w5,raźnego zwrotu w stronę
Polski. Wskazywałoby to na skuteczność tego porozumienia, po-
nieważ sprawę ruską wysuwać musiała Polska, przeto możliwość
sukcesji andegaweńskiej niewątpliwie odgrywała tu rolę rekom-
pensaty za poparcie Polski przez Węgry w sprawie ruskiej.
Przebieg kongresu wyszehradzkiego uwidocznił jasno program
polityki zewnętrznej, jaki zamyślał rozwinąć młody król polski:
pójść na przewleczenie zatargu z Krzyżakażni i Czechami, uwa-
żając przy tym odzyskanie Pomorza za rzecz pilniejszą niż Śląska,
który znajdował się w rękach udzielnych książąt. Dążąc z po-
wodzeniem do rozdzielania wrogów, prowadził zarazem Kazi-
mierz W. akcję wzmocnienia przymierza z Andegawenami za
pomocą sprawy sukcesji. Nie wszystkie zamierzenia królewskie
dało się przeprowadzić, ale myśl Kazimierza szła w tym kierunku,
na co wskazują najbliższe wypadki.
Pismem z dnia 22 lipca 1338 r. stwierdził cesarz Ludwik, że
Zakon jest członkiem cesarstwa i nie powinien uznawać żadnej
innej jurysdykcji prócz wywodzącej się od cesarza, a zarazem
obiecywał ochronę ziem zakonnych przeciwko Kazimierzowi,
25
któremu odmawiał tytułu króla polskiego. Ceną, za którą można
było skłonić Luksemburgów do neutralności wobec zatargu
z Krzyżakami, było tylko zrzeczenie się praw do zhołdowanych
księstw polskich na Śląsku i Mazowszu. Na tę ofiarę zdecydował
się ostatecznie Kazimierz W. po daremnym odwlekaniu decyzji,
zapadłej już właściwie swego czasu w Trenczynie.
Już 9 lutego 1339 r., jednocześnie z rozpoczęciem procesu
warszawskiego, król wydał w Krakowie dokument, zrzekając
się praw do tych księstw śląskich, imiennie tam wyliczonych,
które złożyły hołd królowi czeskiemu, jak również do księstwa
płockiego, zhołdowanego w r. 1329 przez Jana Czeskiego. Takie
brzmienie dokumentu rezygnacyjnego stwierdzało pośrednio pra-
wa Polski do tych księstw, które, jak dzielnica świdnicko-jawor-
ska, zwierzchnictwa Czech nie uznały. Dalszy przebieg wypadkó
wykazał ostatnie trudności na drodze polityki królewskiej. Dzięki
umiejętnym posunięciom Kazimierza W. w kwestii ściągania
świętopietrza udało się z pomocą kolektora świętopietrza, Gal-
harda de Carceribus (z Cahors), uzyskać poparcie kurii papieskiej.
Sprawa świętopietrza była w pewnej mierze ostrzeżeniem dla
Krzyżaków oraz ich sojuszników, Luksemburgów, co do polityki
Kazimierza W., mianowicie wskazywała, że nie zaniechał on
dążeń do odzyskania Pomorza i Śląska, a sprawę pomorską uważa
za ważniejszą. Papieska odmowa zatwierdzenia wyroku z r. 1321
zapowiadała jak najlepsze widoki na wszczęcie nowego procesu,
przy jednoczesnej propozycji interwencji papieskiej w sporze
polsko-krzyżackim. Licząc na korzystny nastrój kurii papieskiej,
zwrócił się do niej król ze skargą na Krzyżaków o napady
i zniszczenia oraz zabór ziem pomorskiej, chełmińskiej i dobrzyń-
skiej. Gdy zabiegi krzyżackie, aby uzyskać cofnięcie decyzji pa-
pieskiej, nie odniosły skutku, dnia 27 października 1338 r. wy-
stosowali sędziowie pozew wzywający Krzyżaków na sąd do
Warsza y na dzień 4 lutego 1339 r. Król Kazimierz wystawił
wtedy zapis na obiecaną kurii połowę sumy, którą mieli Krzyżacy
jeszcze w 1321 r. zapłacić.
W odwet postarali się Krzyżacy o poparcie u wrogów papieża,
a więc przede wszystkim u cesarza Ludwika.
26
iTKt.AD WYSZEHRADZKI O SUKCESJĘ Z R. 1339
W lipcu 1339 r. przybył Kazimierz na Węgry do Wyszehradu
i zawarł z Karolem Węgierskim układ, mocą którego na wypadek
zejścia swego bez męskiego potomstwa przyznawał następstwo
po sobie nie - jak mylnie przypuszczano - samemu tylko kró-
lowi Ludwikowi, ale całej rodzinie swej siostry, a mianowicie
na pierwszym miejscu mężowi jej, Karolowi, po nim zaś jego
synom i ich męskiemu potomstwu. Ten układ sukcesyjny zwią-
zany był wszakże z traktatem ogólnopolitycznym, zobowiązują-
cym króla węgierskiego do uznania i poparcia pretensji pnlskich
do Rusi Halickiej i do udzielenia pomocy Polsce przeciw Krzy-
żakom. Było to zatem formalne związanie Węgier z Polską trwa-
łym sojuszem, którego dotrzymanie ze strony Węgier egzekwować
miał Kazimierz opierając się na przyrzeczonej Andegawenom
sukcesji. Z drugiej strony Węgrzy asekurowali sobie dotrzymanie
obietnic sukcesyjnych przez powiązanie ich ze sprawą Rusi. Tak
więc układ wyszehradzki z r. 1339 zabezpieczony był nie tylko
wspólnotą interesów, ale i wzajemnymi gwarancjami, dozwala-
jącymi stronie w danym razie poszkodowanej na represję; z pol-
skiej strony polegałaby ona na zerwaniu przyrzeczeń sukcesyj-
nych, z węgierskiej zaś - przyrzeczeń dotyczących Rusi. Tą też
drogą sprawa ruska została związana, jak zobaczymy, na lat
blisko pięćdziesiąt ze sprawą sukcesji andegaweńskiej w Polsce.
DRUGI PROCES PRZECIWKO KRZY2AKOM W R. 1339 I WYROK WARSZAWSKI
Tymczasem rozpoczął się w Warszawie zapowiedziany proces
przeciw Krzyżakom, toczący się zresztą zaocznie, bo zastępcy
wielkiego mistrza oświadczyli zaraz u wstępu, że Kazimierz nie
ma kwalifikacji moralnych do pozywania przed sąd papieski oraz
że Krzyżacy kompetencji tego sądu nie uznają i apelują w tej
sprawie bezpośrednio do papieża, uważając, iż zatarg polsko-
-krzyżacki został już rozstrzygnięty przez wyrok wyszehradzki
i preliminaria inowrocławskie. Założywszy ten protest, przedsta-
wiciele Zakonu wyjechali i w dalszych rozprawach nie brali
udziału. Prokuratorowie królewscy żądali natomiast zwrotu
27
wszystkich ziem polskich zagrabionych przez Zakon, poczynając
od ziemi chełmińskiej, i wynagrodzenia szl ód, ocenionych na
194 500 grzywien. W odpowiedzi na stanowisko Zakonu domagali
się dalszego prowadzenia procesu zaocznie, bez względu na zało-
żoną apelację, co istotnie nastąpiło. Przystąpiono do przesłuchania
świadków, którzy stwierdzili zeznaniami prawdziwość oskarżenia,
ujętego w 30 artykułów. Postępowanie dowodowe szło przede
wszystkim w kierunku wykazania bezprawności zatrzymywania
przez Krzyżaków ziem spornych, następnie zaś w kierunku usta-
lenia szkód i gwałtów popełniorych w czasie najazdów krz ,-
żackich. Z zeznań tych świadków, pochodzących ze wszystkich
stanów i dzielnic, daje się istotnie odtworzyć ponury obraz po-
lityki krzyżackiej wobec Polski, zwłaszcza w epoce śokietka.
Ponieważ wyrok sądu łatwy był do przewidzenia, przeto nie
ulega wątpliwości, że akcję dowodową podjęto głównie dla prze-
konania czynników postronnych, a zwłaszcza Stolicy Apostolskiej.
Apelacja Krzyżaków zapowiadała vyyraźnie, że legalną drogą nie
będzie można nic u nich uzyskać.
W dniu 15 września 1.339 r. w Warszawie zakończyli sędziowie
papiescy proces, ogłaszając wyrok, w którym uznano, że Krzyżacy
są winni zarzucanych im gwałtów, najazdów i rabunków, a ziemie
chełmińska, pomorska, michałowska, dobrzyńska i Kujawy st