WYDANE Z ZASIśKU POLSKIEJ AKADemII NAUK Zakład Narodowy im. Ossolińskich - Wydawnictwo, Wroc?aw 1964 Wydanie I. - Nakład 3200 Wśród najbardziej doniosłych osiągnięć, jakie wyszły spod ręki wielkiego twórcy nowego państwa polskiego, Kazimierza Wiel- kiego, jedno ma szczególnie wybitne znaczenie w jego dziele państwowotwórczym, a mianowicie założenie Uniwersytetu Kra- kowskiego. ,Tuż sam termin jego stworzenia dowodzi, że Uni- wersytet stanął na gruncie dobrze przygotowanym przez współ- czesnych, w pierwszej linii przez samego króla. Na innym miejscu czytelnik znajdzie szczegółyl wyjaśniające rolę Kazi- mierza W. w tworzeniu i powstaniu Uniwersytetu. Jak wiadomo, przeważna część uniwersytetów zachodnich powstała spontanicznie przez dobrowolne zrzeszenie się uczonych i uczących się. W oparciu, z jednej strony, o uczonych, z drugiej o fundatorów nowych szkół, a więc panujących, wyższe ducho- wieństwo, możnych panów - rozwijały się swobody nowych uczelni oraz ustalały formy ich organizacji. Przykładem są aż dwie szkoły wyższe fundacji Fryderyka II, t vórcy silnego pań- stwa sycylijskiego w XIII w. Na pierwszych uniwersytetach zachodnich wzorowały się późniejsze, a chociaż program nauczania w zasadzie był bardzo podobny, przecież na jednych wszechnicach rozwijała się szczególnie nauka prawa, na innyctl studium filozofii, jeszcze na innych - medycyny. Uniwersytet Krakowski należy do tych wszechnic, do których zaliczają się uniwersytety w Pradze, w Wiedniu i w Pecs, po- wstałe dzięki woli wieikich indy idualności, jak Karol IV, Ru- ' J. D ą b r o w s k i, Czasy KaziYrr,ierza Wie Lkiego [ x,:] Dzieje Uniwer- sytetu Jagi.ellońskiega w latach, 13G -l7G4, t. I, praca zbiorowa pod red. Kazimierza Lepszego, Kraków 1964, s. la--3ń. s dolf IV i Ludwik Węgierski. Nie wszystkie one jednak wytrzy- mały próbę czasu. Czekała je przyszłość zależna nie tylko od woli władców, lecz przede wszystkim od siły i geniuszu narodów, na których były oparte, i celów, do których miały służyć. Ale rzadko który może się poszczycić taką jasnością planu wytyczonego przez swego założyciela, jak Uniwersytet Krakowski. Ażeby jednak nowo stworzony Uniwersytet pamieszczony zo- stał na właściwym tle, osadzony na odpowiednim gruncie i ażeby jego wychowankowie znaleźli właściwe pole do działania, do tego potrzebna była odpowiednia organizacja państwa, w której ra- mach uczelnia byłaby oczywistą konsekwencją, a nie luźno osa- dzonym kształtem. Jeźeli któryś z nowo założonych w tych cza- sach uniwersytetów w środkowej Europie organizacją swoją, w szczególności organizacją studiów prawnych, odpowiadał wy- maganiom i dążeniom do stworzenia silnej władzy królewskiej, to tylko Uniwersytet Kazimierzowski, jak to w bliższych rozwa- żaniach na ten temat dokładniej wykładamy. Jak widać z tego, Uniwersytet miał być końcowym. a nie początkowym stadium organizacji państwa Kazimierza W. . tam była jego geneza. Niniejsza praca jest właśnie omówieniem procesu organizowania się państwa polskiego i wyrosłej we wspólnocie z nim Kazimie- rzowskiej szkoły. Nie było danym jej twórcy dokończenie zaczętego dzieła, które po latach podjęła spadkobierczyni jego myśli i p lityki - królowa Jadwiga. Oczywiście formy, w które ujęty został Uniwersytet .Tagielloński, są wynikiem wpływów działających już po śmierci królowej, a więc, z jednej strony, duchowieństwa, z drugiej- myśli o chrystianizacji Litwy, reprezentowanej przez Jagiełłę. W prac niniejszej, napisanej dla uczczenia 6Ć0-lecia założenia pierwszej polskiej wszechnicy, nie poświęcono specjalnie miejsca dziejom fundacji Kazimierzowskiej, lecz raczej tym wydarzeniom, które stwierdzaja przemiany w polityce zagranicznej, a częściowo i wewnętrznej Polski pod rządami ostatniego Piasta. Rozdział II, pt. "Likwidacja zatargów", jest poświęcony polityce i dyplomacji tego "pokojowego" króla, któr5 przez całe swe panowanie przy- gotowywał rewindykację ziem przez Polskę straconych, w tym celu przebudował i przeorganizował państwo, i prowadził na zu- pełnie innych niż poprzednicy podstawach dyplomację w stosun- liach z państwami środkowej Europy, wreszcie tworzył nowe siły zbrojne. Rzeczywistość okazała się jednak inna: utrata Śląska, zrzeczenie się Pomorza zapisały się trwale w dziejach panowania Kazimierza W., choć współcześni, a także sam król, uważali te straty za tymczasowe. Król nie zrzekał się swych praw do obu ziem, starał się o unieważnienie głównych, niekorzystnych dla Polski traktatów. Za to nabytki terytorialne czasów kazimie- rzowskich okazały się trwałe, przygotowały dużej mierze kie- runek polityki i ekspansji czasów jagiellońskich, kierunek dziś inaczej przez historyków oceniany, który jednak w oczach współ- czesnych ludzi przedstawiał nowe perspektywy, jak najbardziej dla kraju pomyślne. Rozdział ten, oparty na dawniejszych i now- szych wynikach badań naukowych, tralituję jako szkic dziejów politycznych doby Kazimierza Wielkiego. W III rozdziale pracy, pt. "Rządy prawa", przy głównych zarysach działalności prawodawczej króla zwróciłem szczególną uwagę na tępienie rozbojów i zaprowadzenie rządów silnej ręki w kraju - jako podstawę do wzmocnienia władzy monarszej w tworzących się nowych formach monarchii stanowej i jej spe- cyficznego charakteru w Polsce. Do rozdziału tego dołączono dane o obronie kraju. W rozdziale IV znalazło iżZiejsce omówienie akcji budowlanej króla (głównie budowy zamków), co łączy się z poprzednią kwestią obrony kraju. Zamieszczono tu również dane o mecenacie arty- stycznym Kazimierza W. Rozdział V obejmuje zagadnienie do- chodów królewskich, a więc skarbowości i kwestii monetarnych. Idąc po linii przedstawienia "reformatio regni" czasów wiel- kiego króla, przechodzę do kwestii kształtowania się Korony firólestwa Polskiego (rozdz. VI), omówionej tu obszerniej w sto- sunku do innych spraw. W tym rozdziale wypadło niejednokrot- nie cofnąć się do czasów śokietka, nakreślić stan gospodarczy kraju, problemv mieszczaństwa, handlu, znaczenia Małopolski w ramach monarchii kaziznierzowskiej i stolicy państwa - Kra- kowa. Formowanie się pojęcia Korony Królestwa śledzę na prze- 8 słankach historycznych już od chwili objęcia rządów przez Ka- zimierza Z ., poprzez materiał kronikarski i dokumentarny, aż do śmierci króla. To jest końcowa faza działalności monarchy, ale zarazem wstępny okres dalszych przemian ustrojowych, w któ- rych skonsoliduje się pojęcie Korony Królestwa, instytucji trwa- łej, przeżywającej osobę władcy; jej cY arakter przejawił się zaraz przy koronacji nowego króla i złożonej przez niego przysiędze. WSTFP Postać dziejowa Kazimierza Wielkiego należy do tych, które niemal w oczach naszych w ciągu krótkiego stosunkowo okresu czasu zmieniły bardzo gruntownie swój charakter, nie tracąc wszakże przy tym nic z dawnej wielkości, lecz odwrotnie, zy- skując tym więcej do niej powodów, im jaśniej i dobitniej wy- stępują w świetle nowych badań. I azimierz W. taki, jakiego nam do niedawna jeszcze rysowała communis opinio historyków, to władca, który zarzucił wojny, bohatersko prowadzone przez ojca, który od rzemiosła wojennego stronił, a kochał pokój i na nim budował wielkość swego państwa, który zrzekł się, czy nawet "odstąpił" Śląsk i Pomorze, łatwo nabywając Ruś, który był przyjacielem chłopa i Żyda, słowem: król, który był gospodarzem, a nie wodzem i żołnierzem. Ten portret Kazimierza W., portret tak odpowiedni dla czasów gloryfikowania pracy organicznei, a potępiania walk orężnych, portret malowany w dużej mierze pędzlem obcego historyka, nie dawał wszakże i dawać nie mógł, mimo matejko skich rysów wielkości i chwały, odpowiedzi na pierwsze już z brzegu pytanie, odpowiedzi na to, dlaczego Polska. nękana przez wrogów w czasach, w których dobywała oręża. zakwitła wśród wrogich jej potęg wtedy, kiedy rzekomo ten oręż na dobre schowała do pochwy. Nie wskazywał i wskazywać nie mógł tej tajemniczej siły, która nakazywała wrogom respekt przed niewojowniczym jakoby synem rycerskiego króla i która chroniła przed grabieżą i zaborem nagromadzone przezeń bo- gactwa skuteczniej niż płowieckie rycerstwo ubogie zasoby śokietkowej Polski. W miarę jak badania, przeważnie niedawnei zresztą daty, dawały wyjaśnienie tych spraw, jak starały się wypełnić dokładnymi rysami puste, z daleka może i ponujące, I 10 ale z bliska blade fragmenty portretu historycznego ostatniego Piasta, odsłaniało się nam nowe, potężniejsze, a zarazem bardziej nam bliskie, bardziej zrozumiałe oblicze historyczne Kazimie- rza W. Występuje ono dziś czasem wyraźniej aniżeli fizyczne oblicze króla, które, zwłaszeza w plastycznych zabytkach, niejedną budzi wątpliwość historyków sztuki 2. Najbliższe w czasie Kazimierzowi W. źródło wspomina tylko, że był przez naturę sowicie obda- rzony3. Dokładniejszy opis portretu króla daje dopiero Długosz: król był wysokiego wzrostu, otyły, pełnego i poważnego lica, o włosach gęstych, kasztanowatych i długiej brodzie; mówił głośno, trochę zająkliwie 4. Ten opis postaci króla jest niewątpliwie wia- rogodny , choć ogólny, zgadza się też z obu mogącymi tu wcho- dzić w rachubę plastycznymi portretami królaó, jak również 2 J. M u c z k o w s k i, Pomnik fiazi rcierza Wielkżego w Katedrze 'na Wawelu. "Rocznik Krakowski", t. XIX, 1923, s. 134 i n. 3 "naturalibus optime institutus". illonu Lenta Poloniae Hżstorżca, t. II, 1872, s. 624. 4 J. D ł u g o s z, Hżstorżae Polonieae lżbri XII (ed. A. P r z e z d z i e c k i), t. III, 1874, s. 325-326. 6 Wbrew J. M u c z k o w s k i e m u (Po rr,nżk..., s. 135), który domyśla się, że opis ten wziął Długosz z grobowca, jestem za tezą wyrażoną już przez J. S z u j s k i e g o (Charakterystyka Kazimżerza W. "Przegląd Na- ukowy", 1876, s. 385) i A. S e m k o w i c z a (Krytyczny rozbżór Dziejów polskżch Jana Dlugosza (do roku 1384), Kraków 1887, s. 380), że informacje o wyglądzie Kazimierza W. czerpał Długosz, jak sam podaje, "testimonio eorum, qui noverunt illum". Pamięć o wyglądzie Kazimierza W. była, zwłaszeza w młodości Długosza, bardzo jeszeze żywa, powołanie się Dłu- gosza na to, iż król na pomniku krakowskim przedstawiony jest jak żywy, dowodzi tylko, że schematyczne rysy portretu odpowiadały w zasadniczych punktach (włosy, broda, dostojność twarzy) przekazowi tradycji, choć nie były może całkowicie wi rne w szezegółach. g Nie je t to, jak mniemano dawniej, portret króla ze zwornika w par- teroůNej sali, tzw. hetmańskiej, krakowskiej kamienicy przy Rynku Głów- nym 17, lecz raczej podobizna królewska zachowana v kolegiacie wiślickiej jako rzeźba dre vniana (dziś w zbiorach Uniwersytetu Jagiellońskiego). Yedług n!ej sporządzono później grobowiec Kazimierza W. w katedrze wa- welskiej. Powstał on, jak wykazały badania J. Ż a r n e c k i e g o (Nieznany posqg Kazi rtierza Wielkżego. "Prace Komisji Historii Sztuki", t. VIII, z. 1, It z opisem szezątków królewskich w grobowcu wawelskim z r.1869, wskazujących, że król był człowiekiem wysokiego wzrostu, o wy- sokim czole i pięknej twarzy. W szezegółach zachodzą oczywiście różnice. W zasadzie jednak fizyczna postać króla wyraża dosto- jeństwo i majestat. Rozdział I MśODOŚC KAZIMIERZA WIELKIEGO Posiadamy bardzo skąpe wiadomości o młodości, a tym bar- dziej o dzieciństwie Kazimierza W. Przyszedł on na świat w mo- mencie, kiedy ojciec jego, śokietek, staczał ostatnie boje o utwier- dzenie się w Krakowie: urodził się dnia 30 kwietnia 1310 roku . Były to czasy buntu wójta Alberta, zakońezonego, jak wiadomo, = późniejszych miesiącach tego roku, a więc około października, ostatecznym utwierdzeniem się śokietka w Krakowie. W Kra- kowie też - zdaje się, bez przerwy od r. 1305 - przebywała na zamku wawelskim matka Kazimierza, Jadwiga, i ówezesna, :,tosunkowo liczna, rodzina śokietka. Składali się na nią: jedyny żyjąc po śmierci pierworodnego księcia Stefana, zmarłego w r.1306, drugi syn pary książęcej, Włodzisław (zmarły w r.1312), i trzy po kolei siostry: urodzona około r. 1305 Elżbieta, późniejsza żona króla Karola Andegaweńskiego, następnie Kunegunda, uro- dzona w r. 1298, późniejsza żona Bernarda księcia świdnickiego, zmarla w r. 1331, a zapewne już i trzecia, Jadwiga, zmarła około r. 1332. Kazimierz tedy był szóstym z kolei dzieckiem, a trzecim synem śokietka. W gronie zatem starszego rodzeństwa, któreśmy wyżej wymienili, spędził Kazimierz pierwsze lata swego dzie- I939, s. 93-103), pod wpływem rzeźb śląskich i ezęściowo szkoły parlerow- skiej, nie wykluczając także wpływów nadreri:;kich. Trudno jest natomiast przypisać wartość świadectw historycznych dwu innym portretom: zniszezo- nej postaci Kazimierza W. na zewnątrz kolegiaty w iślickiej i w herbie ziemi dobrzyńskiej na tumbie grobo vej Kazimierza Jagiellońezyka. ' O. B a 1 z e r, Genealogia Piastów, Kra ków 1895, s. 380. 12 ciństwa, oddany zapewne, zwyczajem ówczesnych dworów mo- narszych, pod opiekę wychowawców wyznaczonych przez ojca. Jeden z nich był zazwyczaj duchownym i jego pieczy podlegało wykształcenie umysłowe i religijne młodego księcia; drugi zaś miał pieczę nad wychowaniem fiz5 cznym, w szczególności ry- cerskim. Kim byli ci wychowawcy Kazimierza, tego dokładnie nie wiemy, domyślać się można tylko na podstawie późniejszych wzmianek, że wychowawcą rycerskim był późniejszy kasztelan Spytko, a wychowaniem umysłowym zajmował się albo Jarosław, późniejszy archidiakon, albo też może jeden z mnir:hów reguł5r św. Franciszka. Wskazywał.by na to przede wszystkim bliski związek dworu krakowskiego, a zwłaszcza samej królowej Jadwigi, z franciszkanami i klaryskami, wśród których spędziła starsze lata swego życia. W każdym razie dbano o wykształcenie umy- słowe dzieci książęcvch, jak na to wskazuje fakt, że nie tylko Kazimierz W. był bie ły w piśmie, oczywiście łacińskim, ale że była z nim zaznajomiona również i starsza nieco odeń królowa węgierska Elżbieta. Warunki, wśród których wychowywał się mło dy Kazimierz, dalekie były od wyszukanych, jakie charakteryzowały niejeden dwór zachodni. Cechowała je, prócz ogólnych warunków, jakie odpowiadały dzieciom królewskim w pojęciu Piastów XIV v., ponadto szczerze praktykowana religijność, której wzorem mu- siały być klaryski w ówczesnej rodzinie Piastów, a więc przede wszystkim Jolar ta, żona Bolesława Pobożnego, a następnie sama matka Kazimierza. Wzorem cnót rycerskich był w pierwszym rzędzie sam śokietek, który wchodził w tych latach, najbliższych po urodzeniu się ostatniego syna, w okres największych swych powodzeń, ale i najcięższych walk, jakie staczać musiał. Były to lata po stłumieniu buntu wójta Alberta, lata walk o zdobycie z rąk śląskich zNielkopolski, lata poświęcone starapiom o koro- nację królewską i przygoto .,aniom do niej, uwieńczonym osta- tecznym zwycięstwem: ukoronowaniem śokietka oraz jego mał- żonki w katedrze krakowskiej 20 stycznia 1320 r. Poprzedziły je długie zabiegi dyplomatyczne w kurii awiniońskiej, mające na celu sparaliżowanie wysiłków krzyżackich i luksemburskich, skie- 13 rowanych ku udaremnieniu planów koronacyjnych. Po koronacji nastąpiło uroczyste złożenie hołdu nowemu królowi przez miesz- czan krakowskich na Rynku krakowskim. Były to dwie pierwsze wielkie uroczystości, w których niewątpliwie brał udział młodo- ciany, niespełna dziesięcioletni wówczas, królewicz. Zewnętrznie były one objawem zakończonej zwycięstwem śokietka walki o koronę, aczkolwiek wewnętrzna sytuacja wskrzeszonego Kró- lestwa polskiego pozostawiała jeszcze sporo do życzenia. Trzecią z kolei uroczystością ważną zarówno dla rodziny królewskiej, jak również, co się niebawem okazało, i dla państwa polskiego, było w czerwcu 1320 r. małżeństwo królewny Elżbiety z królem węgierskim Karolem Andegaweńskim i wyjazd jej do Węgier. Przygotowane ono było niewątpliwie wcześniej, jak na to na innym miejscu wskazałem . i stanowiło poezątek doniosłych zmian polityczn ch, w jakie weszła Polska w związku z koro- nacją. Zmiany te oznaczały nie tylko związanie się Polski z sil- nym politycznie organizmem państwowym Węgier, ale także i znalezienie przez Polskę oparcia w walce z Krzyżakami i z prc- tensjami luksemburskimi. Drugim zabezpieczeniem zewnętrznopolitycznym Polski było, obok porozumienia polsko-węgiez.skiego, zbliżenie się z Litwą, które przybrało, stosownie do ówczesnych zwyczajów dyploma- tycznych, także formę małżeństwa, tym razem przyszłego króla polskiego - młodocianego Kazimierza. Gdy próby zbliżenia się względnie złagodzenia stosunków z Luksemburgami przez doko- nanie zaręczyn Kazimierza z córką Jana Luksemburskiego, Juttą, czyli Judytą, nie dały spodziewanego rezultatu (zaręczyny te już w r. 1322 zostały z rwane), zwrócił się śokietek do dworu litew- ,kiego z projektem małżeństwa swego syna z córką Giedymina, Aldoną. Projekt ten wnet zrealizowano, co zostało poprze- dzone przyjęciem chrześcijaństwa przez Aldonę (na chrzcie Annę), dnia 16 października 1325 r. Na dworze krakowskim pojawiła się synowa sędziwej pary królewskiej, wnosząc nowe tętno w do- tychczasowe życie. Współczesne źródła przechowały nam wiado- s J. D ą b r o w s k i, Elżbieta śokietkówna. "Rozpr. Wydz. Hist.-Fil. AU", -t. 57, 1913, s. 305-307. 14 mości, że młoda żona królewieza wprawdzie przyjęła nową wiarę z oddani.em się, potwierdzonym tym mocniej przez powrót dwu- dziestu czterech tysięcy jeńców polskich uprowadzonych dawniej na Litwę, ale zachowała swoje rodzinne obyczaje, korzystając z pewnej swobody, jaką zapewnił jej w tym zakresie młody małżonek. Jednak matkę Kazirnierza, królową Jadwigę, pędzącą surowy tryb życia, raziły widocznie w sołe śpiewy i przejażdżki Aldony z młodocianym, jak ona, orszakiem, skoro zwróciło to uwagę współezesnych. Nastrojom swoim dała królowa Jadwiga niedwuznaczny wyraz po śmierci męża, w chwili przygotowań do korenacji Kazimierza, kiedy oparła się koronowaniu synowej; dopiero starania Kazimierza spowodowały zmianę decyzji i zgodę królowej matki. Przez miłość do syna poszła Jadwiga jeszeze dalej: stojąc na stanowisku zgodnym z poglądami ubiegłej już epoki, że nie może być na dworze równocześnie dwóch królo- wych, usunęła się w zacisze klasztorne, do klarysek starosądeckich, co zapewniło jej, wbrew pozorom, pozycję samodzielnej księżnej. Na razie jednak pierwsze lata młodej pary musiały upłynąć w ci2niu ważnych spraw polityeznych, a zwłaszeza zabiegów o pomoc ze strony Węgier. O wartości porozumienia polsko-wę- gierskiego miał możność przekonać się Jan Luksemburski już w r. 1327, kiedy postanowił wznowić dawne pretensje Przemyśli- dów nie tylko do Śląska, ale także i do Krakowa. W r. 1327 zgromadzone siły czeskie, przeznaczone do uderzenia na Śląsk, a w dalszej konsekweneji na Kraków, zostały powstrzymane w pochodzie na stolicę groźbą interweneji węgierskiej. Sposob- ności utraconej w czasach buntu wójta Alberta nie udało się już odzyskać. Rok ten miał być zresztą krytyczny dla młodego Kazimierza: mamy wiadomości o jego poważnym zapadnięciu na zdrowiu. Dowiadujemy się o tym z korespondeneji matki Kazimierza z papieżem Janem XXII. Wynika z niej, że królowa Jadwiga, w trosce o swego syna, nie tylko prosiła papieża o modły z tego powodu, ale że, obawiając się o zdrowie Kazimierza, ofiarowała go patronowi dynastii andegaweńskiej, św. Ludwikowi. Na szezęście silny organizm przezwyciężył chorobę, tak że już w końcu 1327 r. 15 królowa Jadwiga otrzymała gratulacje od papieża z powodu ustą- pienia choroby 9. Zdrowie młodego królewicza musiało się istotnie poprawić bardzo poważnie, skoro ojciec zdecydował się użyć go do akeji dyplomatycznej tam, gdzie Kazimierz mógł liczyć na najlepsze poparcie, tzn. na dworze swego szwagra, Karola. Jeżeli jakiś termin może tu wchodzić w rachubę w związku ze złośliwą wersją, o której mówimy poniżej, to tylko zima r. 1329/30, a to z powodu koalicji luksembursko-krzyżackiej z r. 1329. Wtedy bo- wiem przypadać mogło zjawienie się Kazimierza na dworze I węgierskim w Wyszehradzie, świeżo wzniesionej a bogatej sie- I dzibie Karola Andegaweńskiego. Tamże w dniu 17 kwietnia 1330 r. magnat węgierski, Felicjan Zach, dokonał zamachu na parę kró- lewską. Z dobytym mieczem wpadł do komnaty, w której znaj- d.ował się król z małżonką i dwoma synami, Ludwikiem i Andrze- . jem. Najpierw próbował zabić królową, która osłaniając się przed ciosem utraciła cztery palce jednej ręki, a następnie rzucił się na usiłującego obronić ją króla; ten prócz lekkiej rany w ramię nie doznał obrażeń, w tym momencie bowiem na ratunek rodziny królewskiej pośpieszył jeden z dworzan i zabił zamachowca na miejscu. Powodem zamachu miało być uwiedzenie córki Felicjana, Klary. Po tym wypadku odbył się sąd sejmowy; całą rodzinę , Zachów wytępiono. Rzecz charakterystyczna, że wersja wiążąca ' te wypadki z Kazimierzem nie znalazła echa ani w źródłach wę- gierskich, ani we współezesnych źródłach polskich, dopiero u późnego Długosza. Rożpowszechniła się natomiast w źródłach krzyżackich, i to w czasach znacznie późniejszych: miała widocznie zdyskredytować młodego dziedzica korony polskiej i całe współ- działanie polsko-węgierskie. Nie znalazła ona wiary w nowsz5 ch i opracowaniach ani węgierskich, ani polskich, doszukujących się innego wyjaśnienia zamachu na króla Karola. Najlepszy dowód , bezradności źródeł wobec tej zaskakującej wersji stanowi fakt, że mętne echa owej sprawy widoczne są w próbach powiązania jej z tradycją o Amadeju, znanym magnacie węgierskim, który " A. T h e i n e r, Vetera lonuinenta Poloniae et Lithuun.iae, t. I, Romae 1860, nr 344. is w pierwszych latach walk śokietka o tron udzielał mu skutecznej pomocy Io. Z niejasnej relacji Długosza, wiążącego niesłusznie sprawę Zacha z Amadejami, tyle tylko wnioskować można, że misja Kazimierza, jak wskazuje przebieg wypadków (jeżeli to była jakaś misja), osiągnęła skutek pozytywny; wyraziło się to już w bliskiej przyszłości udzieleniem Polsce pomocy przez Węgry przeciw Krzyżakom. Niebezpieczeństwo nie było bynajmniej zmyślone, a połączenie Jana Czeskiego z Krzyżakami przeciwko Polsce było tym groźniejsze, że Jan, mizno doświadczeń lat ubiegłych, zaczął na dobre występować jako król Polski, przede wszystkim w ziemiach pogranicznych. Jesienią 1330 r., po napadzie krzyżackim, skierował z kolei śokietek wyprawę odwetową w granice Zakonu, przy czym wspomagali go wówczas Litwini i Węgrzy pod wodzą Wilhelma Drugeta, żupana Spiszu i Ujvaru. Wyprawa ta spełniła swe zadanie już przed nastaniem późlzej ,jesieni. Wiadomości o rzekomym udziale Kazimierza w t.ragedii wy- szehradzkiej nie pojawiły się w źródłach współczesnych, ale aż w kilkadziesiąt lat później, w dziele anonimowego historyka włoskiego, którego zainteresował fakt okaleczenia ręki królowej Elżbiety, zauważony przezeń w czasie jej podróży do Neapolu i zrefe rowany wedle krążących pogłosek. Dopiero później opisał tę sprawę w swym rymowanym utworze poeta austriacki Henryk von Zugeln, który najwidoczniej tę wersję zasłyszał, a wreszcie czwarty z kolei, i to bardzo późno, poruszył ją pod r. 1330 w swoich Annales Długosz; za nim` powtórzyli to także niektórzy jego następcy. Fakt, że nad Felicjanem Zachem odbyć się mógł sąd sejmowy bez wymienienia już nie tylko imienia Kazimierza, ale jakiejkolwiek wzrr ianki tłumaczącej postępowanie zama- chowca, dowodzi, że rzecz uważana była za powszechnie zna ią. Kluczem do zrozumienia całej tej,sprawy jest - nie ulega to 1ů gliższe wyjaśnienie tych spraw umieściłem w rozprawce pt. Pocho- dzenie rodu A n.adejów. "Przegląd Polski", 1912. Ostatnio zajmował się tym w sensie negatywnym dla legendy Z. K a c z m a r c z y k (Monarchia Kazi- Trcierza Wielkiego, t. I, Pożnań 1946, s. 12 i n.). 1. Posag drewniany Kazimierza Wielkiego z kalegiaty wiślickiej, obecnie w zbiorach Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego 7 wątpliwości - przeszłość samego Felicjana. Pierwotnie należał Felicjan i cały ród jego do zwolenników zaciętego wroga Ande- gawenów, Mateusza Csaka z Trenczyna. Po pewnym czasie po- rzticił jednak swego dawnego protektora i przyłączył się do grona wielmożów otaczających Karola Andegaweńskiego, zwłaszcza od , kiedy opanowanie zamku wyszehradzkiego oddało Karolowi wła- dzę nad komitatem Nograd, w którym leżały posiadłości Felicjana. Chęć powrotu do dawnych kontaktów z Mateuszem Csakiem mogła być dla Felicjana głównym motorem zamachu: zabicie Karola otwarłoby mu na nowo drogę do łaski i wpływów u Ma- teusza. Tak najprawdopodobniej należy tłumaczyć romantyczną wersję, która przetrwała do naszych czasów. Z historyków pol- kich, poza notującym ją tylko ogólnie Edmundem Długopolskim, krytycznie odniósł się do niej, prócz mnie, także Zdzisław Kacz- marczyk '1. Tymczasem w dniu 18 października 1330 r. zakończono ro- zejmem wojnę z zakonem krzyżackim, będącą konsekwencją traktatu landsberskiego. Rozejm pol6ko-krzyżacki, upływający 26 maja 1331 r., przedłużony prawdopodobnie do 26 czerwca 1331 r., przypadł na czas rządów vielkiego mistrza Ludel.a ! z Brunszwiku, który, w przeciwieństwie do swojego poprzednika, był reprezentantem polityki odwetowej w stosunku do Polski. ,Test to właśnie okres rządów Kazimierza w Wielkopolsce i zie- miach przyległych, nad którymi władzę powierzył mu śokietek na zjeździe chęcińskim. Zadanie jego, jak notuje współczesny , rocznikarz, polegać miało na przywróceniu ("reformare") daw- nych granic Wielkopolski. Nie ulega wątpliwości, że myśią prze- wodnią, która kierowała przy tym śokietkiem, było powierzenie rządów nad tą niespokojną prowincją swojemu przyszłemu na- stępcy i wprowadzenie go tą drogą w znaczny zakres jego przy- szłej władzy monarszej. Niestety, nie dało się tutaj ominąć trudności; była nią po- wstała wobec nowego stanowiska Kazimierza konieczność usu- nięcia starosty wielkopolskiego, Wincentego z Szamotuł. Do dziś " Z. K a c z m a r c z y k, lonarchia..., t. I, s. 12. J. Dąbrc vsk , Kazimierz W'ielki 2. Moneta Kazimierza Wielkiego, recto i verso (wg M. Gumowskiego) 18 toczy się spór między historykami na temat reakeji Wincentego na ten krok śokietka. Nie rozstrzygając go tutaj, wystarezy za- znaczyć, że w każdym razie reakeja ta nie mogła być korzystna i wprowadziła pewną dwoistość względnie zachwianie władzy wykonawezej na terenie Wielkopolski, w momencie kiedy w każ- dej chwili zagrozić jej mógł, jak się to stało v rzeczywistości, nowy najazd krzyżacki. Kazimierz objął więc wyznaczony mu zakres władzy, co oczywiście zainteresować musiało Krzyżaków. Zainteresowanie to wyraziło się, poza propagowaniem wspomnia- nej wyżej romantycznej wersji, takźe bardziej konkretnym za- miarem dostania w swe rę ce Kazimierza, pochwycenia go w miejscu jego chwilowego pobytu w Pyzdrach. Iiejscowość tę wybrał śokietek, dowierzając jej mieszkańcom więcej aniżeli poznanianom, wśród których musiało być jeszeze wtedy dość sporo zwolennikó orientacji głogowskiej. Jest rzeczą charakte- rystyczną, że niechęć do Poznania przechował Kazimierz przez cały czas swego panowania, jak o tym jeszeze będziemy mówić poniżej. Najazd krzyżacki w r. 1331 odbyć się miał wedle z góry ułożonego w roku zeszłym planu. Współdziałać tu miał z Krzyża- kami w przewidzianym momencie Jan Luksemburski, którego siły powinny się były spotkać z krzyżackimi we wrześniu 1331 r. Przebieg operacji czeskich i krzyżackich v r. 1331 przybrał jed- nak inny obrót. Współdziałanie czesko-lirzyżackie nie doszło do skutku z powodu spóźnienia się Jana na zamierzony punkt spot- kania, tak że zniecierpliwieni Krzyżacy nie czekali już na niego i wycofali się na północ. Mimo tego Jan przepro vadził atak na Poznań, nie zdołał go jednak opanować. Tym silniej, mimo klęski płowieckiej, Krzyżacy zaatakowali Polskę w r. 1332, opanowując wraz z grodami Kujawy brzeskie, dziedziczną przynależność śo- kietka. Z kolei nieustępliwy śokietek gotował w r. 1332 uderzenie na ziemię chełmińską, na czele wyprawy miał stanąć królewicz Kazimierz. W momencie jednak, kiedy vvojska obu stron spotkały się nad rzeką Drwęcą, nastąpiła interweneja papieska, zaiecająca obu stronom poddanie się orzeczeniu sądu polubownego i wstrzy- manie się od walki. Ten stan rzeczy przetrwał aż do śmierci śokietka. 19 Dnia 5 marca 1333 r. zmarł śokietek i dopiero w szereg dni później został złożony w grobie w katedrze krakowskiej. Data pogrzebu nie jest nam znana, w każdym razie musiało to nastąpić jakiś czas przed koronacją młodego Kazimierza, która miała miejsce w niedzielę 25 kwietnia 1333 r. Koronacji dokonał arcy- biskup gnieźnieński Janisław i biskupi: Jan Grot krakowski, Jan II Doliwa poznański, Maciej z Gołańezy kujawski, Stefan , lubuski. Wedle uwagi Rocznika 7nałopolskżego 12 uroczystość od- była się pospiesznie, za radą króla Węgier. Niewątpliwie chodziło o króla czeskiego Jana Luksemburskiego, roszezącego sobie wów- czas pretensje do korony polskiej. Wedle jakiego ceremoniału koronowano młodego króla w katedrze wawelskiej - tego nie wiemy; zapewne dalsze badania rzucą na tę sprawę pewne światło. Źródła notują jedynie, że uroczystość uświetnili swoją obecnością liczni książęta, baronowie i szlachta. Rozdział II LIKWIDACJA ZATARGŁW 12 DZIEDZICTWO śOKIETKA Polska odziedziczona przez Kazimierza składała się naprawdę z dwóch dzielnic: Małopolski i Wielkopolski. Były one od sie- bie oddzielone terytorialnie, wyczerpane długoletnimi wojnami względnie częściowo, jak Wielkopolska, spustoszone dotkliwi przez wojnę czesko-krzyżacką. , "Kazimirus igitur filius suus suscepto regno a instinetum et prae- ceptum regis Ungarie, generis sui Karoli accelera it coronari". Mon. Pol. Hist., t. III, 1878, s. 199. '3 Rozdziału tego, bę ącego krótkim, po ręcznikowym ujęciem dziejów politycznych czasów Kazimierza W., nie opatruję przy-pisami, z vażywszy, że są to wydarzenia ogólnie znane. Jest on oparty na moich dawniejszych pracach, a także na monografii Z. K a c z m a r c z y k a, Kazimierz G iel cż (133:,'-l '70), Warsza ,a 1348, w kwestii zaś ko zgresu lsrakowskiego z 1364 r. na pracy R. G r o d e c k i e g o, Kongres krakowski u; ro: u 1364, Warszawa 1939. 20 Zarówno pod względem wojskowym, jak i gospodarczym kraj nie był zdolny do prowadzenia dalszych walk. Doświadczenia lat ubiegłych wskazywały, że Polska w walce z przymierzem czesko- -krzyżackim, nawet przy pewnym poparciu swoich sprzymie- rzeńców, nie może liczyć na sukcesy; czekają ją tylko straty, grożące ostatecznym rozbiciexn dzieła śokietka. Sama już strata Wielko polski, przeciw której zwracały się głównie wysiłki Czechó i Krzyżaków, mogła być ostatecznym przypieczętowaniem katastrofy. Jan Luksemburski rozciągał też swą władzę lenną nie tylko nad Śląskiem, ale i nad Płockiem, jego pretensje do korony polskiej nie były bynajmniej teore- tyczne. Zdobycie Poznania i koronację w Gnieźnie (ograniczenie króla krakowskiego do samej tylko Małopolski) uważano w Cze- chach za pierwszy v danym razie etap do wskrzeszenia dzieła Wacławów, o którym Jan Luksemburski nzyślał od pierwszych chwil swego wstąpienia na tron czeski. Podczas gdy nieprzyjaciele byli silni liczebnie i materialnie, na sprzymierzeńców trudno.było liczyć, gdyż przyrnierze z Litwą traciło swoje znaczenie, a książęta piastowscy, w których rękach znajdowała się prawie połowa ziem polskich, odnosili się do śokietka niechętnie lub obojętnie, nieraz wręcz wrogo. Jedynym poważnym sprzymierzeńcem były Węgry, tylko pośrednio za- interesowane w sprawach Polski, przy tym nie mogły one, zwłaszcza na kresach północnych, występować decydująco. Stosunki wewnętrzne przedstawiały się również niepomyślnie. Brakowało nawet organizacji administracyjnej i gospodarczej zastosowanej do potrzeb chwili. Rozstrój wewnętrzny spowodo- wał, że bezpieczeństwo publiczne faktycznie nie istniało, w szcze- gólności w Wielkopolsce, niepewnej zresztą pod względem poli- tycznym. Szerzyły się łupiestwa i rozboje oraz nadużycia i gwałty możnych, dopełniając niekorzystnego obrazu stosunków, jakie zastawał nowy król. Trzeźwy rozsądek torować musiał drogę przeświadczeniu, że zjednoczenie ziem Polski, do którego dążył śokietek, było rzeczą mało prawdopodobną i wiodło za sobą ryzyko utraty dorobku ostatnich lat trzydziestu oraz możliwość ruiny Królestwa. 21 SYTUACJA bf IĘDZYNARODOWA Kardynalnym warunkiem odbudowania państwa polskiego był upadek cesarstwa i rozkład Niemiec. Po katastrofie Hohenstaufów na lat czterysta usunął się z granic Polski nacisk jednolitego bloku niemieckiego. Nie od razu znaleźli się ludzie umiejący z tego skorzystać. Na razie próbowały wyzyskać to Czechy, znajd.ując w tym pomoc Zakonu, a więc siły, które razem nie mogły się przeciwstawić Polsce. Odroczenie rozrachunku z nimi, zorganizowanie tymczasem silnego państwa o mniejszym obszarze stawało się najważniej- szym postulatem polskiej racji stanu. Na korzyść Polski działały tu różnice między poszczególnymi potęgami dynastycznymi, jak Luksemburgowie, Witteisbachowie i Habsburgowie. Opanowanie Marchii przez Wittelsbachów przybliżyło te spory do granic Polski i należało czekać tylko na sposobną chwilę, żeby z nich skorzystać. Chwilą taką mogło być zerwanie istniejącego na razie porozumienia między Luksemburgami i Wittelsbachami. W ocze- kiwaniu tego momentu polityka Polski w chwili wstąpienia na tron Kazimierza mogła nzieć tylko jeden eel: nie dopuścić do wznowienia wojny. a decyzję odraczać. Dlatego też Kazimierz zaraz po objęciu rządów wszczął pertraktacje z Krzyżakami o przedłużenie zawieszenia broni, zawartego przez śokietka nad Drwęcą w ubiegłym roku, a upływającego z wiosną. Istotnie, jeszcze przed koronacją Kazimierza przedłu zono je, w dniu 18 kwietnia w Toruniu, aż do Zieloxxych Świąt 1334 r. na warunkach dotychczasowych, z włączeniexn w nie Czech i przyjęciem sądu polubownego królów Karola Węgierskiego i Jana Czeskiego. Ponieważ co do bezstronności Jana Czeskiego nie należało mieć żadnych złudzeń, Kazimierz starał się o odro- czenie decyzji w sporze pomorskim, co mu się szczęśliwie udało. Zawieszenie broni, przedłużone na jeden rok, udało się przeciągnąć i dalej: aż do 24 czerwca 1335 r. Jednocześnie Kazimierz nie zaniedbywał pracy nad szachowaniem drugiego przeciwnika w sporze, Jana Luksemburskiego, przez zbliżenie się do Wit- telsbachów. Mimo iż król czeski przyrzekał Zakonowi, że przy- 22 sądzi mu nie tylko Pomorze, ale nawet część Kujaw, Kazimierz starał się o to, by przez bliższy związek z Wittelsbachami osłabić porozumienie Krzyżaków z Luksemburgami. Wysunął w tym celu projekt małżeństwa córki swojej, Elżbiety, z synem cesarza, Ludwikiem Rzymskim. Również układ pomiędzy Polską a Wittelsbachami był już prawie gotowy. 'V lecie 1335 r. ustanowiono na 8 września zjazd monarchów dla utwier- dzenia tego układu. Był to ze strony młodego króla krok śmiały, bo zdawał się zrywać z dotychczasową polityką Polski, opartą o obóz papieski. Po dwóch latach wyczekiwania mógł wreszcie Kazimierz myśleć o likwidacji zatargu z sąsiadami na warunkach korzystniejszych niż w r. 1333. Świadczył o tym rozłam, jaki nastąpił pomiędzy Luksemburgami a Wittelsbachami na tle suk- cesji w Tyrolu i Karyntii, która po śmierci Henryka Tyrolsko- -Karynckiego przypaść miała córce jego, Małgorzacie Maultasch, wydanej za Jana, syna króla czeskiego. Nie wiedziano tymczasem, że już w r. 1330 cesarz Ludwik, by nie dopuścić Luksemburgów do opanowania Tyrolu, zawarł tajny układ z Habsburgami, którzy za obiecaną im Karyntię przyrzekli dopomóc mu w opanowaniu reszty. Istotnie też po śmierci Henryka Tyrolsko-Karynckiego (2 kwietnia 1335 r.) obdarzył ich niezwłocznie lennem karynckim, rezerwując Tyrol dla swego syna. Jan Czeski, leżąc ranny we Francji, był bezsilny, syn jego, Karol, nie posiadał możności interweniowania w tak skomplikowanej sytuacji. Pod groźbą niebezpieczeństwa wojny o Tyrol zwrócił się Karol niezwłocznie do króla polskiego o zawieszenie broni, co było tym ważniejsze, że rozejm polsko-krzyżacki, obejmujący także i Czechy, upływał 24 czerwca 1335 r. i nie był ponownie przedłużony. Na skutek inicjatywy ze strony czeskiej zawarty został w dniu 28 maja 1335 r. układ w Sandomierzu o zawieszenie broni po- między Polską a Czechami do 24 czerwca 1336 r., z włączeniem w nie Węgier. Byl to zysk dla Polski, bo o zawieszenie broni nie starała się Polska, ale Czechy. Jednocześnie umowa odosob- niała Krzyżaków, którzy dotąd występo vali łacznie z Czechami, a w razie nieodnowienia rozejmu z Polską nie mogli liczyć na pomoc czeską. 23 W tych warunkach wszakże, które zaistniały koło 1 sierpnia 1335 r. po powrocie Jana Czeskiego do kraju, Kazimierz W. w porozumieniu z Karolem W'ęgierskim zdecydował się wejść z Czechami w układy o zawarcie trwałego pokoju i rozwiązanie choćby w części spraw spornych. Wysłane przez Kazimierza poselstwo, przy pośrednictwie króla węgierskiego, sprecyzowało wraz z Luksemburgiem 24 sierpnia 1335 r. w Trenczynie na Węgrzech preliminaria pokoju między Polską a Czechami. Podstawą ich było zrzeczenie się praw do korony polskiej ze strony króla czeskiego, a ze strony Kazimierza praw do księstw śląskich, które stały sią lennem czeskim. Sankcje ostateczne ustalić miał zjazd zainteresowanych monarchó v. W tych warunkach proponowany na wrzesień zjazd króla Kaz:- mierza z L,udwiKiem Luksemburskim nie doszedł do skutku. Zjazd monarchów odbyto w Wyszehradzie jesienią 1335 r. Rozpoczęto układy od ratyfikacji warunków, co do których jednak nastąpiły bar zo poważne zmiany. Jan Czeski zrzekł się tytułu króla polshie o i wszelkich związanych z tym pretensji. Doku- ment o zrzeczeniu się korony polskiei wystawił za cenę 20 000 kóp groszy, których część niezwłocznie wypłacono, a resztę Ka- zimierz W. zobowiązał się wypłacić do Wielkiejnocy najbliższego roku. Dokument ten złożył J n Czeski na ręce Karola króla Wegier celem wręczenia go królowi polskiemu dopiero po uiszcze- niu przezeń reszty należnej surny. W istocie rzecz załatwiono o wiele wcześniej, bo Kazimierz W., pożyczywszy od króla wę- gierskiego potrzebną kwotę, jeszcze przed końcem kongresu wy- płacił całą resztę należności. Osiągnąwszy główny cel pertraktacji, Kazimierz nie widział powodu zrzeczenia się praw do księstw śląskich. Formalnie spraw a została załatwiona. Dalsze obrady toczyły się w sprawie Pomorza i Kujaw. Dnia 26 listopada 1335 r. Jan Czeski i Karol Węgierski w5 dali wyrok, w myśl którego Krzyżacy otrzymywali od Kazi- mierza Pomorze w formie darowizny, jak niegdyś otrzymali ziemię chełmińską, w zamian za co zwrócić mieli Kazimierzowi zi mie dobrzyńską i kujawską. Kazimierz W. i wielki mistrz mi li wystawić dokumenty za- 24 wierające zobowiązania, których trwałość miał poręczyć papież, królewska para węgierska oraz panowie polscy. W zasadzie roz- strzygnięcie takie było dla Polski niekorzystne, przysądzało bo- wiem ostatecznie Pomorze Krzyżakom. W praktyce jednak nie można było się łudzić co do możliwości odzyskania Pomorza od Zakonu bez zwycięskiej wojny, a o tym w danej sytuacji nie było mowy. dako korzyści uzyskane przez Polskę trzeba wymienić zwrot Kujaw i Dobrzynia, których mieczem odebrać nie zdołano, oraz tytuł, na zasadzie którego Pomorze przypadało Krzyżakom. Forma darowizny (jałmużny) akcentowała pozycję króla wobec Zakonu i pewne zasadnicze prawa Kazirnierza do darowanej zie .ni. Nie brak wskazówek, że podczas kongresu wyszehradzkiego omawiana była między Kazimierzem a jego szwagrem i siostrą sprawa następstwa Andeg wenów w Polsce po Kazimierzu, choć szczegółów tego stadium nie znamy. Faktem jest tylko, że po r. 1335 książę halicki,Terzy dokonał w5,raźnego zwrotu w stronę Polski. Wskazywałoby to na skuteczność tego porozumienia, po- nieważ sprawę ruską wysuwać musiała Polska, przeto możliwość sukcesji andegaweńskiej niewątpliwie odgrywała tu rolę rekom- pensaty za poparcie Polski przez Węgry w sprawie ruskiej. Przebieg kongresu wyszehradzkiego uwidocznił jasno program polityki zewnętrznej, jaki zamyślał rozwinąć młody król polski: pójść na przewleczenie zatargu z Krzyżakażni i Czechami, uwa- żając przy tym odzyskanie Pomorza za rzecz pilniejszą niż Śląska, który znajdował się w rękach udzielnych książąt. Dążąc z po- wodzeniem do rozdzielania wrogów, prowadził zarazem Kazi- mierz W. akcję wzmocnienia przymierza z Andegawenami za pomocą sprawy sukcesji. Nie wszystkie zamierzenia królewskie dało się przeprowadzić, ale myśl Kazimierza szła w tym kierunku, na co wskazują najbliższe wypadki. Pismem z dnia 22 lipca 1338 r. stwierdził cesarz Ludwik, że Zakon jest członkiem cesarstwa i nie powinien uznawać żadnej innej jurysdykcji prócz wywodzącej się od cesarza, a zarazem obiecywał ochronę ziem zakonnych przeciwko Kazimierzowi, 25 któremu odmawiał tytułu króla polskiego. Ceną, za którą można było skłonić Luksemburgów do neutralności wobec zatargu z Krzyżakami, było tylko zrzeczenie się praw do zhołdowanych księstw polskich na Śląsku i Mazowszu. Na tę ofiarę zdecydował się ostatecznie Kazimierz W. po daremnym odwlekaniu decyzji, zapadłej już właściwie swego czasu w Trenczynie. Już 9 lutego 1339 r., jednocześnie z rozpoczęciem procesu warszawskiego, król wydał w Krakowie dokument, zrzekając się praw do tych księstw śląskich, imiennie tam wyliczonych, które złożyły hołd królowi czeskiemu, jak również do księstwa płockiego, zhołdowanego w r. 1329 przez Jana Czeskiego. Takie brzmienie dokumentu rezygnacyjnego stwierdzało pośrednio pra- wa Polski do tych księstw, które, jak dzielnica świdnicko-jawor- ska, zwierzchnictwa Czech nie uznały. Dalszy przebieg wypadkó wykazał ostatnie trudności na drodze polityki królewskiej. Dzięki umiejętnym posunięciom Kazimierza W. w kwestii ściągania świętopietrza udało się z pomocą kolektora świętopietrza, Gal- harda de Carceribus (z Cahors), uzyskać poparcie kurii papieskiej. Sprawa świętopietrza była w pewnej mierze ostrzeżeniem dla Krzyżaków oraz ich sojuszników, Luksemburgów, co do polityki Kazimierza W., mianowicie wskazywała, że nie zaniechał on dążeń do odzyskania Pomorza i Śląska, a sprawę pomorską uważa za ważniejszą. Papieska odmowa zatwierdzenia wyroku z r. 1321 zapowiadała jak najlepsze widoki na wszczęcie nowego procesu, przy jednoczesnej propozycji interwencji papieskiej w sporze polsko-krzyżackim. Licząc na korzystny nastrój kurii papieskiej, zwrócił się do niej król ze skargą na Krzyżaków o napady i zniszczenia oraz zabór ziem pomorskiej, chełmińskiej i dobrzyń- skiej. Gdy zabiegi krzyżackie, aby uzyskać cofnięcie decyzji pa- pieskiej, nie odniosły skutku, dnia 27 października 1338 r. wy- stosowali sędziowie pozew wzywający Krzyżaków na sąd do Warsza y na dzień 4 lutego 1339 r. Król Kazimierz wystawił wtedy zapis na obiecaną kurii połowę sumy, którą mieli Krzyżacy jeszcze w 1321 r. zapłacić. W odwet postarali się Krzyżacy o poparcie u wrogów papieża, a więc przede wszystkim u cesarza Ludwika. 26 iTKt.AD WYSZEHRADZKI O SUKCESJĘ Z R. 1339 W lipcu 1339 r. przybył Kazimierz na Węgry do Wyszehradu i zawarł z Karolem Węgierskim układ, mocą którego na wypadek zejścia swego bez męskiego potomstwa przyznawał następstwo po sobie nie - jak mylnie przypuszczano - samemu tylko kró- lowi Ludwikowi, ale całej rodzinie swej siostry, a mianowicie na pierwszym miejscu mężowi jej, Karolowi, po nim zaś jego synom i ich męskiemu potomstwu. Ten układ sukcesyjny zwią- zany był wszakże z traktatem ogólnopolitycznym, zobowiązują- cym króla węgierskiego do uznania i poparcia pretensji pnlskich do Rusi Halickiej i do udzielenia pomocy Polsce przeciw Krzy- żakom. Było to zatem formalne związanie Węgier z Polską trwa- łym sojuszem, którego dotrzymanie ze strony Węgier egzekwować miał Kazimierz opierając się na przyrzeczonej Andegawenom sukcesji. Z drugiej strony Węgrzy asekurowali sobie dotrzymanie obietnic sukcesyjnych przez powiązanie ich ze sprawą Rusi. Tak więc układ wyszehradzki z r. 1339 zabezpieczony był nie tylko wspólnotą interesów, ale i wzajemnymi gwarancjami, dozwala- jącymi stronie w danym razie poszkodowanej na represję; z pol- skiej strony polegałaby ona na zerwaniu przyrzeczeń sukcesyj- nych, z węgierskiej zaś - przyrzeczeń dotyczących Rusi. Tą też drogą sprawa ruska została związana, jak zobaczymy, na lat blisko pięćdziesiąt ze sprawą sukcesji andegaweńskiej w Polsce. DRUGI PROCES PRZECIWKO KRZY2AKOM W R. 1339 I WYROK WARSZAWSKI Tymczasem rozpoczął się w Warszawie zapowiedziany proces przeciw Krzyżakom, toczący się zresztą zaocznie, bo zastępcy wielkiego mistrza oświadczyli zaraz u wstępu, że Kazimierz nie ma kwalifikacji moralnych do pozywania przed sąd papieski oraz że Krzyżacy kompetencji tego sądu nie uznają i apelują w tej sprawie bezpośrednio do papieża, uważając, iż zatarg polsko- -krzyżacki został już rozstrzygnięty przez wyrok wyszehradzki i preliminaria inowrocławskie. Założywszy ten protest, przedsta- wiciele Zakonu wyjechali i w dalszych rozprawach nie brali udziału. Prokuratorowie królewscy żądali natomiast zwrotu 27 wszystkich ziem polskich zagrabionych przez Zakon, poczynając od ziemi chełmińskiej, i wynagrodzenia szl ód, ocenionych na 194 500 grzywien. W odpowiedzi na stanowisko Zakonu domagali się dalszego prowadzenia procesu zaocznie, bez względu na zało- żoną apelację, co istotnie nastąpiło. Przystąpiono do przesłuchania świadków, którzy stwierdzili zeznaniami prawdziwość oskarżenia, ujętego w 30 artykułów. Postępowanie dowodowe szło przede wszystkim w kierunku wykazania bezprawności zatrzymywania przez Krzyżaków ziem spornych, następnie zaś w kierunku usta- lenia szkód i gwałtów popełniorych w czasie najazdów krz ,- żackich. Z zeznań tych świadków, pochodzących ze wszystkich stanów i dzielnic, daje się istotnie odtworzyć ponury obraz po- lityki krzyżackiej wobec Polski, zwłaszcza w epoce śokietka. Ponieważ wyrok sądu łatwy był do przewidzenia, przeto nie ulega wątpliwości, że akcję dowodową podjęto głównie dla prze- konania czynników postronnych, a zwłaszcza Stolicy Apostolskiej. Apelacja Krzyżaków zapowiadała vyyraźnie, że legalną drogą nie będzie można nic u nich uzyskać. W dniu 15 września 1.339 r. w Warszawie zakończyli sędziowie papiescy proces, ogłaszając wyrok, w którym uznano, że Krzyżacy są winni zarzucanych im gwałtów, najazdów i rabunków, a ziemie chełmińska, pomorska, michałowska, dobrzyńska i Kujawy sta- nowią prawowitą własność polską: Skazano wobec tego Zakon ńa zwrot tych ziem królowi polskiemu i zapłacenie żądanego przez Polskę odszkodowania oraz kosztów procesu. Krzyżacy w odpowiedzi na to założ5 li ponowny protest, kwestionując prawomocność całego postępowania procesowego, i ponowili swoją apelację u papieża. Było tedy sprawą jasną, że rzecz przeciągnie się dosyć długo, zanimby zdołano uzyskać za- twierdzenie wyroku przez kurię papieską, i że o egzekutywie vyroku na razie mowy być nie może, zarówno ze względów formalnych, jak i przede wszystkim ze względu n_a sytuację ogólnopolityczną wyżej nakreśloną. 28 pOCZŹTKI SPRAWY RUSKIEJ. DRUGIE MAśŻEĄSTWO KRŁLA Zarówno dla dworu węgierskiego, jak i polskiego nietajne były trudności, na jakie napotykał ruski książę.Terzy Trojdenowicz ze strony poważnej części bojarów niechętnych jego polityce , życzliwej dla katolików. Na tym tle doszło do zbliżenia polsKo- -węgierskiego w kwestii ruskiej, najpóźniej około r. 1338, a więc w epoce rokowań sukcesyjnych polsko-węgierskich, kiedy w=y- sunięto ze strony polsko-węgierskiej propozycje w stosunku do księstwa halickiego w sprawie następstwa po bezdzietnym Jerzym; najbliższym jego krewnym wydać się musiał król poiski- szwagier ze strony pierwszej żony Kazimierza, Aldony. W związku z tym w r. 1338 zjechał Jerzy z wybranym rycerstwem do Wyszehradu do króla Karola; przybył tam również Kazimierz. Na zjeździe trzech monarchów uchwalono zasady postępo vania wszystkich trzech państw w sprawie ruskiej. Podstawą jego było wyznaczenie przez Jerzego króla Kazimierza swoim następcą na wypadek bezpotomnej śmierci. Układ o Ruś obliczony był na daleką metę, ponieważ Jerzy liczył oko o 30 lat. Tymczasem niespodziewanie sprawa stała się aktualna, bo już 7 kwietnia 1340 r. ,Ierzy zmarł, otruty przez bojarów, niezadowolonych z jego polityki. Jak się zdaje, śmierć Jerzego nastąpiła w toku jego walki z bojarami, przeciw którym wspomagali go Polacy i Węgrzy. Na wieść o śmierci Jerzeóo Kazimierz wrócił niezwłocznie na Ruś, a za nim ruszyły także wojska węgierskie. Po krótkiej walce zajął Kazimierz Lwów, jednakże opór wrogich mu żywiołów był tak silny, że król, za- brawszy ze Lwowa skarbiec i insygnia książęce, powrócił w po- lnwie maja do Krakowa. W czerwcu Kazimierz ponowił wyprawę na Ruś, ale niebezr pieczeństwo okazało się większe, aniżeli się spodziewał. Przeciwko niemu opowiedział się nie tylko wpływowy bojar Dymitr Dietko, dzierżący potężny gród przemyski, ale on i jego zwolennicy wez ,ali na pomoc Tatarów, którzy zimą 1340/41 r. wtargnęli w Lubelskie. Dopiero klęska zadana im przez króla nad Wisłą zmusiła ich do odwrotu. 29 Zajęcie Rusi okazało się zadaniem bardzo trudnym. Kazimierz, rezygnując na razie z opanowania kraju, zadowolił się uznaniem formalnego zwierzchnictwa nad Rusią; najwpływowszy z bojarów, Dymitr Dietko, sprawował nad nią zarząd jako starosta podległy królowi. W zamian król przyrzekał bronić obrządku, prawa i zwy- czaju ruskiego narodu. Sprawa ruska, razem ze swoimi trud- nościami, stanęła niespodziewanie i przedwcześnie na p;irządku dziennym; co gorsza, opanowanie jej nie zapowiadało się jako łatwe. Zaskoczyła ona Kazimierza w chwili, gdy pozbywszy się przeszkód ze strony Luksemburgów za cenę rezygnacji ze Śląska, gotował się do skupienia wszystkich sił na rewindykację Pomorza i gdy już do tej myśli zdołał pozyskać Andegawenów przez traktat sukcesyjny. Tymczasem, zanim w sprawie krzyżackiej można było cokolwiek osiągnąć, otwarła się sprawa ruska, której aktual- ność przewidywanc na czas znacznie późniejszy. W nowo wytwo- rzonej sytuacji warunki skłaniały króla polskiego do szukania poparcia na Zachodzie; jak się zdaje, obiecywali mu je Luksem- burgowie za cenę małżeństwa z księżniczką Luksemburga. Istotnie w roku następnym przybył Kazimierz do Pragi celem ostatecznedo ukończenia umów. Księżniczka, której rękę ofiaro- wywali Luksemburgowie Kazimierzowi, była to Małgorzata, córka .Tarl Czeskiego, świeżo ó, , dowiałego. Mimo że Małgorzata nie- spodziewanie umarła, przygotowany traktat między Kazimierzem, Ianem Czeskim i Karolem margrabią mora skim został jednak wprowadzony w życie. Kazimierz pojął za radą Luksemburgów Adelajdę, córkę landgrafa heskiego, Henryka II Żelaznego; za- ślubiny odbyły się w Poznaniu 29 września 1341 r. Niestety, jak się wnet okazało, było to najnieszczęśliwsze z małżeństw Kazi- mierza: żawiodło jego nadzieje na oczekiwanego męskiego potomka i wbrew intencjom twórców tego związku, Luksembur- gów, przesądziło ostatecznie sukcesję andegaweńską. Zawodne również stały się nadzieje na pomoc Luksemburgów w sprawie pomorskiej. Niebawem zmarł też główny sprzymierzeniec Kazi- mierza, Karol Andega veński, młody zaś jego następca, Ludwik, nie reprezentował w danej chwili takiego jak ojciec autorytetu. Jedyną pomocą, jaką udało się uzvskać Kazimierzowi na gruncie 30 pomorskim, było zawarcie 24 lutego 1343 r. przymierza z trzema książętami zachodniopomorskimi, tj. Bogusławem V, Barnimem IV i Warcisławem V. Mocą tego przymierza książęta zobowiązywali się, na wypadek wojny Polski z Zakonem, przysłać Kazimierzo ,i pomoc w liczbie co najmniej 400 rycerzy oraz nie przepuszczać żadnych posiłków z Niemiec do ziem zakonnych. W związku z tym przyrzekł król wydać za Bogusława V najstarszą swą córkę" Elżbietę, co doszło do skutku w lecie tego roku. TRAKTAT KALISKI Sytuacja wewnętrzna układała się, minzo wszystkich wysiłków króla, w sposób wykazujący konieczność ugody z Krzyżakami. W tym kierunku też zaczęła się przechylać trzeźwa opinia do- radców króla, której wyrazicielem był następca zmarłego arcy- biskupa gnieźnieńskiego, Jarosława, now5" arcybiskup gnieźnień- ski, Jarosław Bogoria ze Skotnik, niedawno jeszcze prokurator królewski w procesie warszawskim, a teraz pośrednio jed n z głównych rzeczników pokoju z Krzyżakami. Naglił również do ugody nowy papież, Klemens VI. Z początkiem lipca 1343 r. król, przyjechawszy do Kalisza z księciem BogLisławem, doszedł wresz- cie do porozumienia z przybyłymi tamże przedstawicielami Za- konu i 8 lipca podpisał zasadniczy dokument pokoju pomiędzy Polską a Krzyżakami. Król zrzekał się Pomorza na rzecz Zakonu. a w zamian Krzyżacy zwracali ziemię kujawską i dobrzyńską. Król przyrzekał, że przestanie używać tytułu pana Pomorza i usunie go ze swej pieczęci. Temu zasadniczemu dokumentowi królewskiemu towarzyszył szereg aktów mających zabezpieczyć Zakonowi dotrzymanie przez Polskę powyższych warunków. Akta te wystawić mieli panowie wielkopolscy i kujawscy oraz cztery większe miasta tych dzielnic, jak również panowie małopolscy i miasta tamtejsze. Natomiast Kazimierz nie otrzymał analogicznego zobowiązania od Andegawenów węgierskich, mających po nim tron odziedzi- czvć. Zobowiązania takie dali jednakże najbliżsi krewni króla z dynastii Piastów, ponadto Bogusław pomorski. Wykonanie trak- 31 tatu nie we wszystkim było zgodne z jego literą. Nie zatwierdził go z niewiadomych przyczyn papież. Być może, że z tego powodu Krzyżacy nie wypłacili królowi 10 000 florenów, które w związku z zawarciem pokoju mieli złożyć jako odszkodowanie, przysą- dzone przez papieża. To samo tyczyło daniny honorowej, którą Zakon czas jakiś wypłacał królowi. Król zaś, mimo swego zobo- wiązania, używał nadal tytułu pana i dziedzica Pomorza tak w tytule, jak i pieczęci. Pokój z Krzyżakami, jak to rozumiała dobrze ówczesna opinia polska, był wynikiem przymusowego położenia i dziełem rozsądku politycznego. Z zysków, jakie przy- nosił pokój kaliski, poza zwrotem Dobrzynia i Kujaw, należy wymienić, iż pozostawiał on. królowi wolne ręce do działania na Rusi. Znając dzisiaj kilkuletnie wysiłki króla dla ratowania Pomorza i Śląska, możemy sobie odtworzyć ówczesną linię po- lityki Kazimierza. Pomorze było pierwszym celem jego wysiłków, i słusznie, jako najbardziej zagrożone; po nim dopiero Śląsk- bądź co bądź pozostający w ręku książąt polskich - pośrednio tylko narażony na wywłaszczenie przez Luksemburgów. Że linii tej zamierzał się król trzymać w przyszłości, tego dowodzą akty polityczne z końca jeg o panowa.nia i starania, po latach, o zwol- nienie w kurii papieskiej z zobowiązań podjętych na niekorzyść państwa polskiego. W ten sposób zamknął Kazimierz jeden z wielkich rozdziałów swojego panowania, który określiliśmy jako okres likwidacji zatargów. Jednocześnie przeprowadzał król pacyfikację wewnętrzną w kraju, ustalając praworządność i bez- pieczeństwo, o czym świadczą zarówno jego kronikarz, jak i za- warte układy. PREl'ENS.TE LITWY I WĘGIER DO RUS1 W pierwszych wyprawach Kazimierza W. na Ruś obszar po- graniczny wzdłuż linii górnego Sanu i Wisłoki (ziemia sanocka i Rzeszów z okręgiem) został przypuszczalnie od razu wcielony do Małopolski, a taki stan rzeczy przetrwał parę lat. Zaczęły się jednak zaraz kłopoty z sąsiednią Litwą, zważywszy, że książę Lubart wystąpił z pretensjami do całego spadku po ks. Bolesławie 32 Trojdenowiczu. l V 1344 r. z pomocą węgierskićh posiłków toczyła Polska walki o Ruś przeci v Litwinom i Tatarom, zakończone ugodą z Lubartem, która pożostawiała po stronie polskiej ziemie sanocką i przemyską. Od 1346 r. Kazimierz W. tytułował się panem i dziedzicem Rusi. W następnych dwu latach sprawa ruska jakby przycichła, jednak król bacznie obserwował stosunki między Litwą a zakonem krzyżackim i rosnący wciąż nacisk krzyżacki na Litwę. Nawiązał nawet stosunki z synami Giedymina, Olgier- dem i Kiejstutem, miał zacząć starania o akcję misyjną na Litwie. Wykorzystał klęskę zadaną Litwie przez Krzyżaków w 1348 r. i uderzył nagle znacznymi siłami na obu książąt litewskich. W ciągu trzech miesięcy w 1349 r. Polacy zagarnęli całe księstwo halicko-włodzimierskie, Litwini utrzymali się w śucku, a w ziemi trembowelskiej Aleksander Koriatowicz został osadzony jako lennik Polski. Wyprawa była podjęta wyłącznie polskimi siłami' tym samym można było nawiązać porozumienie z kurią co do organizacji kościelnej (która by silnie wiązała zdobyte ziemie ruskie z Polską) i targować się z Węgrami. Sprawa ruska łączyła się teraz w znacznej mierze z kwestią sukcesji andegaweńskiej, zarysowanej już w układach z 1335 i 1339 r. W Budzie stanął 4 IV 1350 układ, którym Ludwik JV. , i brat jego, Stefan, przekazywali Kazimierzowi W. Ruś jako "darowiznę" i obiecywali pomoe wojskcwą. Zaś król polski zobo- wiązał się, że w razie bezpotomnej jego śmierci Węgry mogą Ruś ykupić za sto tysięcy florenów, ponadto sukcesja w Polsce przypadnie Ludwikowi W. lub jego bratu Stefanowi względnie synom, jeśliby ich miał. I ten układ był właściwie jeszcze po- sunięciem dyplomatycznym, choć czterdziestoletni król polski nadal nie mógł doczekać się dziedzica i sukcesja węgierska sta- wała się coraz bardziej możliwa. Konsekwencje opanowania tak znacznej połaci nowych ziem z obcą narodowościowo ludnością na wschodzie, przy równocze-' snych konfliktach z Litwą, zaczęły być coraz uciążliwsze. "Po- kojowe" w początkach rządy Kazimierza W. zmieniły się teraz na ciągłe pogotowie wojenne. W 1350 r. nastąpił groźny najazd litewski na Mazowsze, który dotarł aż do ziemi łęczyckiej. Litwini I 33 4. Figura nagrobna Kazimierza Wielkiego w katedrze na Waweiu zostal.i jednak rozbici i poknnani koło Sochaczewa. Ta w prawa miała duże znaczenie dla ukształtowania się stosunku do Polski Mazowsza, pod ielnnego na dzielnice, które własnymi siłami nie mogło się obronić. W tymże roku drugi wielki najazd litewski na Ruś pazbawił Polskę Wołynia wraz z zamkami Włodzimierzem, Bełzem, Chełmem i Brześciem. W latach 1351-1352 odbyły się wyprawy, już z posiłkami węgierskimi oraz z pomocą pieniężną papieża, który czteroletnie opłaty z ziem polskich przeznaczył a koszty wypraůwy przeciw schizmatykom i poganom. Epizodem tyćh walk, bardzo charakterystycznym dla stosunków polsko- -z ęgierskich, były próby układu Ludwika W. z ks. Lubartem nraz z Kiejstutem o przyjęcie chrztu przez Litwę w zamian za poparćie sta rań o koronę królewską dla Kiejstuta. Już w Budz e miała nastąpić uroczystość chrztu Kiejstuta, gdy nagle obaj sprytńi Litwini uciekli z obozu węgierskiego, zrywając tym sa- mym umowy. Węgry usiłowały tu najwyraźniej wyciągnąć dla śiebie korzy ć z polskich wypraw zbrojnych i zmarnowały wy- niki wyprawy z 1351 r., a także wspólnie z Polsk_ ą podjętej kspedycji na Bełz. Wobec takiego stanu rzeczy Kazimierz W., grożąc Litwie nową wyprawą polśko-węgierską, przeprowadzil jesienią 1352 r. układ na gruncie.podziału dawnego księstwa halicko-włodzimierskiego. Po strońie polskiej został Lwów i ziemie pograniczne oraz część południo va Rusi, zaś Wołyń i zamki Bełz, Chełm i Brześć- przypadły Litwie. Układ był zawarty, bez uwzględnienia intere- :sów Węgier, na trzy lata, zabezpieczono się też nawiązaniem ro- . kowań z.Tatarami. W ciągu tego trzyletniego rozejmu usiłował Kazimierz W. zmontować koalicję przeciw Litwinom (z Zakonem, Ludwikiem Rzymskim margrabią brandenburskim i Wittelsba- chami). Plan popsuły intrygi krzyżackiE. Zakon nie miał zamiaru -pomagać wzrastającej potędze państwa polskiego, a nawet urzą- ,dził zbrojny najazd na Mazowsze. Późniejsze jednak stosunki z Litwą, w latach 1353-1360, ułożyły się nieco pomyślniej, choć inaczej niż w fazie początko- wej. Sprawa Litwy, a zwłaszcza jej chrystianizacji, stawała się unktem zainteresowań także państw zachodnich, a przede a J. D browski, Kazimierz Wielki 34 wszystkim Zakonu, który w połowie i drugiej połowie XIV w. doszedł do szczytu potęgi. Litwa pogańska i Żmudź stawały się raz po raz celem wypraw wojennych, a nawrócenie Litwy- planem niepomyślnym dla Zakonu, który traciłby w takim wy- padku rację bytu. Litwa traktowała w tym czasie obietnice chrztu jako grę polityczno-dyplomatyczną. W 135? r. Kazimierz 'V. wysunął w pismaćh do papieża plan chrystianizacji Litwy oraz wciągnięcia do tej akcji Karola IV i Ludwika W. Rzecz cała zacieśniła na parę lat stosunki pokojowe polsko-litewskie, a była grą polityczną celem oskrzydlenia i osamotnienia Zakonu oraz stopniowej likwidaeji pogaństwa na Litwie. I tym jednak razeni Litwa uchyliła się od planów chrystianizacji. Po raz ostatni sprawa ponownego rozszerzenia nabytków po?- skich na Rusi, w czasie gdy Litwa była coraz bardziej atakowana przez Zakon, stała się aktuu na w połowie r. 1366. Dobrze zorga- nizowana wyprawa wojenna uderzyła na Bełz i Chełm i zdobyła je. Zaraz też nastąpiły układy ze wszystkimi Giedyminowiczami, które ustaliły podział terytoriów zdobytych przez Polskę i odstą- pionych jej przez Litwę. Mianowicie Litwa odstępowała ziemie bełską i chełmską, częściowo Polesie oraz prawie całą ziemię włodzimierską z Krzemieńcem. W ziemi bełskiej i chełmskiej został osadzony ks. Jerzy Narymuntowicz, w zachodniej części Wołynia i Włodzimierzu Wołyńskim - Aleksander Koriato icz jako lennicy Polski. Odłączona została część Wołynia z Krze- mieńcem i dwoma grodami od Litwy jako powiększone terytorium Rusi Halickiej. Osobny układ objął Lubarta, który został w śucku i ośmiu pomniejszych grodach Wołynia, związany ściślejszvm przymierzem i zobowiązaniem udzielania pomocy Polsce, nawet w wypadku zatargu z Giedyminowiczami. Podział ten umożliwiał w przyszłości zdobycie reszty Wołynia i południowych ziem Rusi, ustalał na czas dłuższy stosunki polityczne na niespokojnym po- graniczu wschodnim. Do końca s vego panowania Kazimierz VV. prowadził akcję wzmacniania i popravc y obwarowań pogranicz- nych zamków na tych ziemiach. W łączności ze sprawami Rusi pozostawała pierwsza próba rozszerzenia zwierzchności Polski na ziemie, przez które wiodły 35 drogi handlowe ku Morzu Czarnemu, nad Prutem i Seretem. Powstało tam po wycofaniu się Tatarów państwo mołdawskie pod wojewodą Bohdanem, z ludnością wołoską i węgierską, które nie chciało uznać zwierzchnictwa Węgier. Próbował je zawo- jować król polski, wysyłając w 1359 r. posiłki z ziem Małopolski i Rusi. .Tednakowoż ta wyprawa mołdawska, doznawszy od Wo- łochów klęski w ziemi szypienickiej, nie osiągnęła żadnego celu, była tylko dowodem tendencji rozszerzania się Polski kazimie- rzowskiej ku Morzu Czarnemu - dla opanowania ważnych szla- ków handlu lewantyńskiego. I tu spotkał się Kazimierz W. z ry- walizacją węgierską. W ogólnej ocenie polityki wschodniej Kazimierza W. istnieje bardzo znaczna rozbieżność wśród historyków. Wpier oceniano ją pozytywnie: jako dalekosiężne plany króla polskiego, jako " konieczność dziejową" otwarcia ekspansji na wschód i przygo- towania przyszłej unii z Litwą - wobec strat Polski na Śląskiz i Pomorzu. Zwracano uwagę na utworzenie terytoriów lennych, osłaniając5 ch pogranieze polskie od Tatarów, na uzyskanie c n- nych nabytków dla kolonizacji i handlu, na tendencje wywal- czenia dostępu do morza południowego, skoro dostęp do waźni j- szego dla Polski. Bałtyku został na długo zamknięty. Dzisiejsza historiografia ocenia z kolei politykę wschodnią Kazimierza W. negatywnie: jako bezprawny zabór zienz ruskich z obcą etnicznie ludnością, co przyczyniło Polsce w XIV w. i później wielu trud- ności i kłopotów, a przede wszystkim - jako powód zaniedbania zagadnień zachodnich. Podkreśla się obecnie zaborcze tendencje małopolskiej grupy panów z otoczenia króla, którzy na noůNo zdobytych terenach spodziewali się hojnych nadań i utworzenia latyfundiów, a wreszcie wskazuje się na interesy kupiectwa na szlakach tranzytu ze schodu na zachód i ze wschodu ku Bałty- kowi. Jest rzeczą niezmiernie trudną dać tu możliwie bezstronną ocenę, bez zapuszczania się w zbędne, ahistoryczne odtwarzanie zamysłów i planów króla jako wyłącznego motywu kierowania sytuacją polityczną. Tok wypadków wskazuje, że Kazimierz W. doraźnie wyzyskiwał, gdzie się dało, możliwości rozszerzenia gra- nic Polski, wzmocnienia jej do ostatecznej rozgrywki o Śląsk 36 i Pomorze; próbował w tej mierze ubiegać i szachować ekspansję Węgier. Polityka wobec Litwy wskazuje na szachowanie Litwą Zakonu. Ekspansja na Ruś zaczęła się od zwykłego w tych czasach wyzyskiwania uprawnień sukcesyjnych po krewnym, a potem wciągała Kazimierza coraz bardziej do szeregu trudnych zagad- nień wojskowych i politycznych, do nie dających się przewidzieć konfliktów z Litwą o śuck, Wołyń i Podole. Konflikty te ciążyły na Polsce przez znaczną część XV w. Także wskutek przesunięć granic wschodnich zaczęły Polskę coraz bardziej trapić najazdy tatarskie, powstała też kwestia prowadzenia osobnej polityki z chanatem, znacznie Polskę absorbująca przez XV w. Natomiast nie od razu zostały zaspokojone interesy małopolskich panów w zakresie tworzenia latyfundiów. Pierwszych większych nadań dokonano w ziemiach rzeszowskiej i sanockiej, natomiast praca kolonizacyjna na ziemiach ruskich nastąpiła dopiero w ostatnim trzydziestoleciu XIV w. Sprawa Rusi nie wplynęła też decydująco na zaniedbanie zagadnień zachodnich, z wyjątkiem dwu momen- tów: pokoju namysłowskiego i sukcesji świdnickiej; wszak Ka- zimierz W. równolegle prowadził nadal i tamte sprawy, oscylując pomiędzy Luksemburgami, Wittelsbachami i Zakonem. Należy ze wszech miar uwydatnić gospodarcze znaczenie poszerzenia granic wschodnich Polski. W nowych granicach miały się znaleźć slirzyżowania szlaków komunikacyjnych i ośrodki handlowe"jak Włodzimierz Wołyński, Chełm, a ku południowi Rzeszów, Prze- myśl, Lwów, Halicz, Kołomyja. Wyprawa mołdawska zupełnie wyraźnie dążyła do opanowania traktów Śniatyń-Szypienica- Seret mołdawski. Rzut oka na mapę Polslii kazimierzowskiej takiej, jaka ukształtowała się w połowie XIV w., wskazuje na niekorzystne wydłużenie granic i zupełną zmianę rozległości te- rytorium. Przez odpadnięcie Śląska i Pomorza, a nabytki ziNm I-uskich - terytorium kraju rozciągnęło się od północnego zachcdu ku południowemu wschodowi. Stąd wynikły trudności obrony granic. 37 ZHC'f.POWANIE MAZOWSZA W R. 1351 I 1355 W śŹCZNOŚCI ZE SPRAWŹ SL.ŹSKA I SUKCESJŹ SWIDNlCKŹ Sprawa ekspansji na Ruś i związanych z tym faktem ciągłych zatargów zbrojnych z Litwą spowodowała zewnętrzny nacisk na drobne księstwa mazowieckie, a ten zadecydował z kolei o zjedno- czeniu z Polską. Dotychczas (tj. do r. 1343) Mazowsze nie b5 ło w żadnym formalnym związku z Polską, co gorzej, książęta płoccy: Wacław (j' 1336j i następca jego, Bolesław III, byli lenni- kami Czech. Piastowie mazowieccy jednak wymierali, a sprawa sukcesji w tych księstwach ułatwiła Kazimierzowi W. ingerencję w wewnętrzne stosunki Mazowsza. Młodsze pokolenie książąt mazowieckich zaczęło popierać króla polskiego, biorąc udzial w wyprawach przeciw Litwie i Rusi. Śmierć Bolesława ks. płcc- kiego w 1351 r. w bitwie z Litwinami spowodowała zabie i o sukcesję w księstwie ze strony jego szwagra, Henryka ks. głc- gowsko-żagańskiego, który postarał się u króla czeskiego o za- twierdzenie lenna płockiego. Zgłaszali jednak pretensje o spadek i inni książęta mazowieccy. Tą drogą doszło z książętami do ukłu- dów, mocą których ziemię płocką, wiską i zakroczymską wziął w "opiekę" król polski, obiecując uwolnienie ks. płockiego od lennego związku z Czechami. Pozostałe ziemie (sochacze vska, czerska, rawska i warszawska) miały być lennem Polski. W 1355 r. nastąpiło ponowne umocnienie się Polski na Mazowszu, gdyż z głównej linii panujących pozostał tylko Ziemowit III ks. czerski, a ten 27 XII 1355 złożył hołd Kazimierzowi W. z całego Mazowsza, pozostającego dotychczas we władaniu różnych książąt. Zachodziła jeszcze kwestia uchylenia uprawnień czeskich w księstwie płockim, co łączy się znów bezpośrednio z aktual- nymi wciąż sprawami Śląska. Mianowicie Karol IV podjął w 1350 r. rozpoczęte już przed dwoma laty starania o przyłą- czenie biskupstwa wrocławskiego do metropolii czeskiej, przy czym, w świetle nowych opracowań czeskich, poważną rolę odegrał arcybisliup praski i kanclerz Ernest z Pardubic. Posel- stwo polskie natychmiast interweniowało w kurii, powodując odmowę papieża co do tych zmian w organizacji kościelnej. W 1352 r. król czeski został zmuszony do wycofania swej prośby. 38 śączność organizacji kościelnej Śląska z Polską, pomimo utraty tej dZielnicy, utrzymała się aż do nowożytnych czasów. Nic nie zdziaławszy w dziedzinie kościelnej, zaczął Karol IV zabiegać o zyskanie największego kompleksu ziem śląskich, do- tychczas niezależnego od Czech, fj. o księstwo świdnicko-jawor- skie. Powoli wciągał w orbitę swych wpływów politycznych ks. Bolka II, sojusznika króla polskiego. Dużą rolę odgrywały tu rozległe pograniczne ziemie dolnołużyckie, które Bolko miał w swym ręku, a Czechy chciały je najpierw odebrać. W rezul- tacie różnych zabiegów dyplomatycznych i częstego pobytu Bolka II na wspaniałym dworze cesarskim Karola IV została zawarta 16 VIII 1350 umowa, w której książę śląski zobowiązał się nie rozporządzić swymi ziemiami bez woli króla rzymskiego- tym samym odsuwał Kazimierza W. od ingerencji w sprawy swego księstwa. Ażeby uzyskać definitywnie sukcesję w księ- stwie Bolka II (tzw. sukcesję świdnicką), Karol IV ożenił się z bratanicą Bolka II, Anną, w dniu 27 V 1358; później korono- wał ją na królową Czech i cesarzową. Przez ten ożenek spra a przejścia księstwa świdnickiego i jaworskiego do Czech była właściwie dokonana, gdyż Bolko II, nie doczekawszy się dzie- dzica, miał na tych ziemiach faktycznie tylko dożywocie. Sze- regiem układów (głównie z Ludwikiem W.) obwarował cesarz swe prawa do tej ziemi śląskiej, przy czym stanowisko Andega- wenów w tej sprawie było jeszcze jednym dowodem ujer inej roli ich polityki wobec żywotnych spraw polsko-śląskich. Nie tak łatwo poszło uznanie sukcesji świdnickiej przez Kazimierza 'V. Na zjeździe trzech królów w Budzie, a następnie w czasie uro- czystości zaślubin Anny świdnickiej toczyły się targi o zastawione Polsce zamki śląskie, Kluczbork i Byczynę, oraz o zwolnienie księstwa płockiego od lennej zależności od Czech. Król polski sprawę przewlekał, tak że dopiero w 1356 r. na zjeździe w Pradze nastąpiła wymiana traktatów: ze strony polskiej zrzeczenie się praw do sukcesji świdnickiej, zwrot Kluczborka i Byczyny, ze strony Karola IV rezygnacja z księstwa płockiego. Na takim załatwieniu sprawy zaważyły silnie stosunki polsko-litewskie. 39 Niemniej Kazimierz W. powrócił jeszcze dó problemów śląskich u schyłku swego panowania. Należy najsilniej uwydatnić przy tych układach rolę toczącej się wojny handlowej, która w 1353 r. znacznie się zaostrzyła. Chodziło mianowicie o drogi prowadzące przez Małopolskę na schód przez Ruś, którymi prócz kupców krakowskich ruszyli też wrocławianie po towar wschodni. VG' odwet za zaborczą politykę na Śląsku Kazimierz W. w 1353 r. kazał zamknąć dla wrocławian drogę na Ruś, chcąc handel z Rusią zmonopolizować w ręku kupców polskich. Druga strona stosowała również represje wobec kupców polskich. Wojna ta trwała parę lat ze stratami dla obu stron. PAKT BUDZIĄSKI W 1355 R. MAśZEĄSTWA KAZIMIERZA WIELKIEGO Jak wy-nika z poprzedniego rozwoju wypadków, przez cały ciąg panowania Kazimierza . przewijało się w wielu układach zagadnienie sukcesji na tronie polskim Ludwika W. względnie jego brata i meskich potomków. Z początku (w 1335 i 1339 r.) miało ono chara ter zwykłych uliładów pomocniczych dla uzy- skania poparcia ze strony Węgier w różnych kombinaejach poli- tycznych, łączyło się też z kompromisem w stosunku do Węgżer w sprawie rządów na Rusi (zwłaszcza układ budziński 1350 r.). Duża zmiana nastąpiła dopiero w 1351 r., gdy w czasie wypra v,y polsko-węgierskiej na Ruś król ciężko zachorował w Lublinie i sprawa ewentualnego następcy stała się nagle aktualna. W tej tzw. umowie obozowej rycerstwo zgromadzone na wyprawę zło- żyło Ludwikowi W. przysięgę wierności, ale wtedy też po raz pierwszy zostały przyszłemu królowi podyktowane pewne wa- runki, które będą się powtarzały w aktach budzińskim i koszyc- kim w 1355 i 1374 r. Król powrócił do zdrowia, lecz sprawa sukcesji węgierskiej stawała się coraz bardziej aktualna wobec braku uprawnionego do rządów dziedzica. Żonę Adelajdę król odsunął, pozostawiając ją samotna na zanzku w Żarnowcu. Po kilkunastu latach pobytu w Polsce wyjechała ona do ojczyzny w 1356 r., Kazimierz W. zaś ů ů - \\ \ 40 starał się o unieważnienie tego małżeństwa; otrzymał je dopiero w 1367 r. (na trzy lata przed śmiercią). Miał już wtedy trzech nieślubnych synów: Niemierzę, Pełkę i Jana - z Cudką, żoń dworzanina Niemierzy z Gołczy, ale o prawach dziedziczeni tronu nie mogło dla nich być mowy. W czasie pobytu w Pradze w 1356 r. król poznał szlachciank z możnego rodu, Krystynę Rokiczanę, którą przywiózł do Polski i potajemnie poślubił w 1356 czy 1357 r., lecz usunął ją później;. w 13fi4 r. Ostatnim małżeństvvem króla był związek z Piastówną śląską, Jadwigą księżną żagańską, zawarty w 1365 r.; miał z nią dwie córki: Elżbietę i Kunegundę. I to małżeństwo było nieważne z punktu widzenia prawa kanonicznego, zaś obie córki musiały być późnie.j legitymcwane. Tak zatem nie doczekał się Kazi- rriierz W. prawego dziedzica. iTa podsta vie nielicznych danych źródłowych do osobistego ży ia króla ustalił O. Balzer powyższe= daty i fakty. Wyjaśniły one i skorygowały w znacznej mierze błędne relacje Jana Długosza na temat małżeństw króla. I tak m. in. niehistoryczna postacią, choć żywą w tradycji, okazała się. krakowska Esterka. Zawarcie aż dwu małżeństw w krótkim czasie wskazywałobyy że król najusilniej się starał, aby suhcesja andegaweńska rlie doszła do skutku. Dużą winę ponosi tu rygorystyczne stanowisk wyższego kleru w Polsce oraz dziwnie oporne stanowisko kurii w kwestii unieważnienia małżeństwa z Adelajdą. Tymczasem sukcesja andegaweńska rzybrała realne formv w ostatnim układzie w 1355 r. na zjeździe w Budzie, nie tylko iako zobowiązania królewskie, ale też jako umowy z pr zedsta- wicielami możnowładztwa, głównie małopolskiego, występującego tu w imieniu "mieszkańców Królestwa Polskiego" . Prawo da sukcesji w Polsce miał odtąd Ludwik W., bratanek jego Jan i ich męscy potomkowie. Córki wykluczono z sukcesji, a Ludwik W. syna nie pozostawił. W umowie z możnymi figurują zobowiązania co do ograniczenia podatków, stacji, placenia rycerstwu kosztów- wyprawy poza granice państwa, co do nieobsadzania administracji kraju obcymi urzędnikami i in. Te zobowiązania otwierały na: 4I przyszłość możliwości targów szlachty z królem elekcyjnym. Pakt budziński obejmował też zobowiązania Andegawenów, że. dostarczą pomocy zbrojnej w ewentualnych wyprawach na Ruś. Po zawarciu układu nastąpiło złożenie hołdu: polskich przedsta-- wicieli kleru, rycerstwa i miast Elżbiecie królowej węgierskiej. (jako zastępczyni Ludwika W.) - i przedstawicieli stanów wę-- gierskich Kazimierzowi W. POLSKA KAZIMIERZOWSKA U SZCZYTU ZNACZENIA POLITYCZNEGO. KONGRES KRAKO VSKI W R. 1364 Sytuacja polityczna państwa polskiego w stosunku do sąsiadów- w ostatnim siedmioleciu rządów Kazimierza W. zmienia się zu- pełnie w porównaniu z sytuacją w pierwszej połowie XIV w. Zagadnienia polityki i dyplomacji wobec żachodu ograniczają się właściwie do dwóch państw: andegaweńskich 1 'ęgier i państwa Karola IV oraz kurii papieskiej. Odpadła skomplikowana gra po- między obozem luksemburskim a Wittelsbachami: ci ostatni, po śmierci cesarza Ludwika, zeszli wyraźnie na trzeciorzędne co najmniej stanowisko w polityce Rzeszy. Natomiast w niebez- pieczny sposób zaczął się powiększać kompleks ziem Luksembiir- gów. Pozostali margrabiowie brandenburscy, Ludwik i Otto, za- warli w 1363 r. układ z Karolem IV, obiecując mu sukcesję w Brandenburgii i na śużycach dla syna Wacława. Dążeniem Karola IV było stworzenie podstaw dynastycznej potęgi Luksem- burgów w postaci kompleksu ziem obejmujących Czechy, Śląsk, śużyce Górne i Dolne oraz Brandenbtirgię aż po Pomorze Za- chodnie. Był to sposób na uniezależnienie się od polityki skłó- conych książąt Rzeszy i utrwalenie znaczenia dynastii, w razie gdyby korona cesarzy rzymskich narodu niemieckiego przeszła znów na inny ród. Tym samym jednak Polska znalazła się w Zu- pełnym okrążeniu przez Luksemburgów. Pewnym niebezpiecznym etapem w dążeniach Karola IV do pokojo ej ekspansji było pod- porządkowanie swym pływom książąt zachodniopomorsk:ch z Wołogoszczy. Jak ślub z Anną świdnicką miał na celu skom sowanie Śląska, tak kolejny ożenek cesarz z Elżbietą ksi wołogojską, córką Bogusława V, prowadził do utrwalenia ů 40 starał się o unieważnienie tego małżeństwa; otrzymał je dopiero w 1367 r. (na trzy lata przed śmiercią). Miał już wtedy trzech nieślubnych synów: Niemierzę, Pełkę i,Tana - ż Cudką, żon dworzanina Niemierzy z Gołczy, ale o prawach dziedziczeni tronu nie mogło dla nich być mowy. W czasie pobytu w Pradze w I356 r. król poznał szlachciank z możnego rodu, Krystynę Rokiczanę, którą przywiózł do Polski i potajemnie poślubił w 1356 czy 1357 r., lecz usunął ją później" w 1364 r. Ostatnim ma żeństů vem króla był związek z Piastówną śląską" Jadwigą księżną żagańską, zawarty w 1365 r.; miał z nią dwie córki: Elżbietę i Kunegundę. I to małżeństwo było nieważn z punktu widzenia prawa kan nicznego, zaś obie córki musiały być później legitymcwane. Tak zatem nie doczekał się Kazi- rriierz W. prawego dziedzica. iTa podstawie nielicznych danych źródłowych do osobistego ży ia króla ustalił O. Balzer powyższe: daty i fakty. Wyjaśniły one i skorygowały w znacznej mieů-ze błędne relacje Jana Długosza na temat małżeństw króla. I tak m. in. niehistoryczną postacią, choć żywą w tradycji, okazała si krakowska Esterka. Zawarcie aż dwu małżeństw w krótkim czasie wskazywałoby" że król najusilniej się starał, aby suhcesja andegaweńska riie doszła do skutku. Dużą winę ponosi tu rygorystyezne stanowisko wyższego kleru w Polsce oraz dziwnie oporne stanowisko kurii w kwestii unieważnienia małżeństwa z Adelajdą. Tymczasem sukcesja andegaweńska przybrała realne formv w ostatnim układzie w 1355 r. na zjeździe w Budzie, nie tylko ako zobowiązania królewskie, ale też jako umowy z pI zedsta- wicielami możnowładztwa, głównie małopolskiego, występującego tu w imieniu "mieszkańców Królestwa Polskiego".. Prawo do sukcesji w Polsce miał odtąd Ludwik W., bratanek jego Jan i ich rnęscy potomkowie. Córki wykluczono z sukcesji, a Ludwik W. syna nie pozostawił. W umowie z możnymi figurują zobowiązania co do ograniczenia podatków, stacji, płacenia rycerstwu kosztów wyprawy poza granice państwa, co do nieobsadzania administracji kraju oacymi urzędnikami i in. Te zobowiązania otwierały na 4I przyszłość możliwości targów szlachty z królem elekcyjnym. Pakt budziński obejmował też zobowiązania Andegawenów, że. dostarczą pomocy zbrojnej w ewentualnych wyprawach na Ruś. Po zawarciu układu nastąpiło złożenie hołdu: polskich przedsta-- wicieli kleru, rycerstwa i miast Elżbiecie królowej węgierskiej- (jako zastępczyni Ludwika W.) - i przedstawicieli stanów wę-- gierskich Kazimierzowi W. POLSKA KAZIMIERZOWSKA U SZCZYTU ZNACZENIA POLITYCZNEGO. KONGRES KRAKO VSKI W R. 1364 Sytuacja polityczna państwa polskiego w stosunku do sąsiadóvcr w ostatnim siedmioleciu rządów Kazimierza W. zmienia się zu- pełnie w porównaniu z sytuacją w pierwszej połowie XIV w. Zagadnienia polityki i dyplomacji wobec żachodu ograniczają się właściwie do dwóch państw: andegaweńskich 1'ęgier i państwa Karola IV oraz kurii papieskiej. Odpadła skomplikowana gra po- między obozem luksemburskim a Wittelsbachami: ci ostatni, po śmierci cesarza Ludwika, zeszli wyraźnie na trzeciorzędne co najmniej stanowisko w polityce Rzeszy. Natomiast w niebez- pieczny sposób zaczął się powiększać kompleks ziem Luksembiir- gów. Pozostali margrabiowie brandenburscy, Ludwik i Otto, za- warli w 1363 r. układ z Karolem IV, obiecując mu sukcesję w Brandenburgii i na śużycach dla syna Wacława. Dążeniem Karola IV było stworzenie podstaw dynastycznej potęgi Luksem- burgów w postaci kompleksu ziem obejmujących Czechy, Śląsk, śużyce Górne i Dolne oraz Brandenbiirgię aż po Pomorze Za- chodnie. Był to sposób na uniezależnienie się od polityki skłó- conych książąt Rzeszy i utrwalenie znaczenia dynastii, w razie gdyby korona cesarzy rzymskich narodu niemieckiego przeszła znów na inny ród. Tym samym jednak Polska znalazła się w zu- pełnym okrążeniu przez Luksemburgów. Pewnym niebezpieczn m etapem w dążeniach Karola IV do pokojo ej ekspansji było pod- porządkowanie swym vpływom książąt zachodniopomorsk:ch z Wołogoszczy. Jak ślub z Anną świdnicką miał na celu skoma- sowanie Śląska, tak kolejny ożenek cesarz z Elżbietą księżną wołogojską, córką Bogusława V, prowadził do utrwalenia wply- 42 ivów w księstwach nadodrzańskich i - w przyszłości - do sukcesji. Był to zręczny krok dyplomatyczny, "przyjazny i po- kojowy" tak w stosunku do Polski, jak i do Pomorza. Podobnym posunięciem politycznym dla zyskania punktu oparcia na Śląsku b5ůł ślub Kazimierza W. z ks. Jadwigą żagańską. W roku poprzednim polska dyplomacja ingerowała w poważ- nym zatar5u pomiędzy Luksemburgami i Andegawenami na tle interesów habsburskich. Pomijając tu szczegóły, należy stwierdzůć, że w tym układzie sił politycznych Polska zyskała rolę arbitra wśród państw środkowej Europy. Kazimierz W. i Bolko II świd- nicki byli w 1363 r. na zjeździe w Krakowie rozjemcami sporu między Karolem IV, Ludwikiem W. i Rudolfem IV Habsburgiem. Tahże uroczystości ślubne Karola IV z Elżbietą odbyły się w Kra- kowie 21 V 1363 na zjeździe książąt zachodniopomorskich. To wybitne znaczenie Polski postanowił Kazimierz W. wy- zyskać w kurii papieskiej dla załatwienia żywotnych spraw kraju oraz przy ponowieniu starań o utracone ziemie zachodnie. Nowy papież, Urban V, wydawał się przychylnie dla Polski usposobiony w odróżnieniu od Klemensa VI, przyjaciela Luksemburgów, i Innocentego VI. Ważna suplika z 6 IV 1363, zawierająca prośbę o zgodę na założenie uniwersytetu w Krakowie oraz biskupstwa łacińskiego we Lwowie, została życzliwie załatwiona w kurii. Za- łożenia biskupstwa we Lwowie nie dało się jednak zrealizować za życia króla. Ważniejsza była druga suplika do papieża z 20 IV 1364 o unieważnienie wszystkich "mniej sprawiedliwych" ukła- dów zawartych z chrześcijanami lub poganami, tyczących odstą- pienia różnych ziem i księstw ze szkodą państwa polskiego i Sto- licy Apostolskiej. Nie wiemy nic o odpowiedzi na drugą suplikę. Niemniej historycy przypisują jej duże znaczenie jako wstępowi do wznowienia akcji - kolejno o odzyskanie Śląska, Pomorza, po- granicza ziemi lubuskiej oraz do zerwania układów z Litwą. Dalszy przebieg wypadków na to wskazuje. Chcąc pozyskać sobie poparcie papieża (także w kwestii unieważnienia małżeństwa z Adelajdą), Kazimierz W. stał się propagatorem krucjaty przeciw Turkom wśród zaprzyjaźnionych z nim monarchów. Niby dla spra y kru- ..cjaty, w gruncie rzeczy dla uzgodnienia wzajemnych interesów 43 i uporządkowania zagadnień spornych, odbył się we wrześniu 1364 r. wielki zjazd monarchów i książąt. Kongres krakowski z 1364 r. był widomym dowodem ogrom- nych zmian w międzynarodowym stanowisku Polski i jej króla w ciągu ostatnich 30 lat. .Iuż nie w Pradze, Wyszehradzie ani w Budzie miały się ustalić "poręczenia wzajemnej przyjaźni", ale w stolicy Polski - w Krakowie. Zjechali tu, podejmowani wspaniale w nowym, gotyckim zamku wawelskim i w najbo- atszych domach mieszczańskich, Karol I ' z bratem, Ludwik W., Waldemar król duński, niebawem (od grudnia 1364) nowy sojusznik Polski, Rudolf IV ks. austriacki z braćmi, dwaj margrabiowie brandenburscy, książę Bolko II świdnicki, książęta pornorscy i śląscy. Egzotycznym gościem byl Piotr de Lusignan król Cypru, który objeżdżał Europę agitując za krucjatą, głównie dla ratowania swego małego państewka. Jakie były realne uzgod- nienia i rozmowy dyplomatyczne na kon resie - tego nam źródła nie przekazały, lecz to pewne, że w śprawie krucjaty poczyniono tylko gołosłowne obietnice, a nikt nie miał zamiaru naprawdę się w niej angażować. Tylko Lud.wik W. rozpoczał w 1364 r. akcję na Bałkanach, w obronie zresztą własnego pań- stwa, dla Kazimierza W. zaś krucjatę niogła zastępować w prz5 - szłości walka z Litwą i Tatarami. Późniejsza tradycja (Długosz) przekazała nam wersję o uczcie urządzonej w Krakowie przez Mikołaja Wierzynka dla dośtojnych gości zjazdu. Choć nie znana ze współczesnych przekazów, uczta ta była możliwa, zważywszy wzrost; miasta i ego bogactwo w połowie XIV w., a nadto okazję wytargowania korzystnych przywilejów handlowych. Wierzynek mógł być co najwyżej gospodarzem tej uczty z ramienia miasta. Natorniast historycy podkreślają, że kongres krakowski był też manifestacją w stosunku do Zakonu, który ze znacznym zaniepo- kojeniem śledził rosnącą potęgę Polski. OSTATNIE AKCJE KAZIMIERZA WIELKIEGO W KIERUNKU REWINDYKACJI POGRANICZA NOWEJ MARCHII I SLŹSKA Po zjeździe królów w 1364 r. nastąpiło szereg ważnych akcji politycznych, mających na celu przygotowanie kolejno walk 44 o utracone ziemie. Jedną z pilniejszych okazała się kwestia ubez- pieczenia pogranicza od Brandenburgii (ziemia lubuska), zwłaszeza jej wschodniego odcinka, Nowej Marchii. Gdy w r. 1365 zmarł margrabia Ludwik Rzymski, Karol IV zwrócił baczniejszą uwagę na możliwość przyłączenia Brandenburgii do kompleksu ziem luksemburskich. Ta perspektywa rządów silnej ręki zbliżyła wtedy pogranicznych feudałów, panów de Wedel i ród Ostenów, do Polski; za pośrednictwem spokrewnionych z nimi Nałęczów wielkopolskich zestało nawiązane porozumienie z Polską. 22 VII 1365 przedstawiciele obu rodów złożyli hołd Kazimierzowi W. w Krakowie. Król zajął następni2 pograniczny gród Santok o wybitnym znaczeniu strategicznym (stracony w połowie XIII w.) i ważne Drezdenko, dzięki czemu otwarło się połączenie Polski z Pomorzem Z chodnim. W wypadku zachowania przymierza z książętami pomorskimi pomost ten mógł nie dopuszezać po- siłków z Zachodu dla wspomożenia Zakonu w wojnie z Polską. Nabytki te były nawrotem do takiej zachodniej granicy Polski, jaka była pr ed stratami w XIII w. W 1368 r. Polska zyskała jeszeze Czaplinek i Drahim. Dążenia do odzyskania linii Odry były w dużej mierze spowo- dowane kształtowaniem się stosunków gospodar zych, a zwłaszeza handlowy.ch. Eksport zboża i produktó v leśnych na linii Odry i Warty hamowały miasta Nowej Marchii, egzek vując swoje prawo składu. Północnymi rejonami nadbałtyckimi biegła też droga lądowa flandryjska, wyzyskiwana w niektórych latach przez kupców polsliich częściej niż droga przea ziemie Zakonu ku ujściu Wisły. Z\;?e została zrealizowana za życia króla vojna z Zakonem o I'emorze Gdańslcie, gdyż sutuacja polityczna wymagała wtedy raczej poprawienia stosunków. z Krzyżakami, a pokrzyżowania coraz groźniejszych intryg luksemburskich. Z jednej strony król polski szachował Zakon przymierzem z Waldemarem królem duń- skim, wrogiem Hanzy niemieckiej (sojusznika Zakonu), z drugiej- odbył trzydniową wizytę dyplomatyczn w 1366 r. stolicy pań- stwa krzyżackiego, w nowo budowanym potężnym Malborku, gdzie był wspaniale przyjęty. Tę "pokojową" politykę Kazimie- 45 rza W. uwarunkowały różne okoliczności, głównie bardzo znaczny wzrost potęgi Zakonu. Doskonale prowadzona gospodarka krzy- żacka na zdobytych terenach, system fiskalny przysparzająey .znacznych dochodów, wpływy z wzrastającego w XIV w. handlu morskiego oraz handlu tranzytowego przez ziemie zakonne trak- tem na Ruś przez Włodzimierz i Chełm - oto szereg ekonomicz- nych przyczyn pomnażania się bogactw krzyżackich, a co za tym idzie, i znaczenia politycznego. Złoto braci zakonnych docierało -wszędzie, torowało drogę, głównie w Awinionie, zyskiwało sojusz- ników przez usłużnie ofiarow5 wane "pożyczki". Na generalną roz- grywkę z Zakonem był jeszeze czas. Prawie równocześnie z wyrównaniami pogranicznymi od strony Marchii wypadło wznowienie przez Kazimierza W. sprawy śla- skiej, do której wziął się król z całą energią. Stosunki z Luksem- burgami psuły się wyraźnie po kongresie krakowskim i na prze- łomie 1367/68 r. Kazimierz W., nawiązawszy ściślejsze porozumie- nie z Ludwikiem W., przygotowywał wspólne wystąpienie w spra- wie Śląska, przy czym zanosiło sie na konflikt zbrojny. Sytuacja polityczna w ostatnich trzech latach życia króla była t.ego rodzaju, że wojna mogła się rozpocząć nie tylko o Śląsk, ale i o pogr - nicze od Marchii, a wreszcie o Pomorze Zachodnie, gdzie wpływy Karola IV były coraz silniejsze - słowem: o całą zachodnią gra- nicę, o linię Odry. Na ten wysiłek stać było ówezesną Polskę. Pomijająe tu wiele szezegółów, wypadnie zaznaczyć, że na Śląsku nastąpiła interweneja króla polskiego o sukcesję świdnicką po śmierci ks. Bolka II (lipiec 1368 r.). Księstwo świdnickie miało stanowić doźyw tnią oprawę Agnieszki, wdowy po Bolku, tym- czasem wznowił do niego pretensje Kazimierz W. jako bliski krewny zmarłego. Równocześnie Karol IV dążył do jak najszyb- szego przekazania wszystkich ziem po Bolku II swemu synowi Wacławowi. Gotowała się też walka o zamki Kluczbork, Wołez ůn i Byczynę. Dobrze o tym poinformowany Karol IV snuł ma- tactwa i intrygi przeciw Polsce na wszystkich frontach, a nawet starał się o sukcesję w Polsce drogą propozycji małżeństwa swego .syna Wacława z jedną z córek Iiazimierza W. Przygotowania dy- S6 plomatyczne i wojenne przecięła niespodziewana śmierć Kazi- mierza W. Nie mniej poważne zmiany nastąpiły na Poznorzu Zachodnim w tymże 1368 r. przez podział na trzy części księstwa wołogoj- skiego i zwiększenie wpływów luksemburskich zarówno w księ- stwie szezecińskim, jak i w reszcie Pomorza. Mogła z tego osła- bienia i podziału księstw skorzystać i Polska; skorzystała też przez wysunięcie nowej koncepeji sukcesyjnej, dającej jednemu z ksią-. żąt pomorskich możność zyskania nawet korony polskiej. Na tej drodze istniała możliwość połączenia w przyszłości Pomorza Za- chodniego i Polski - gdyby nowy władca wykazał odpowiednią w tym kierunku energię. Były zatem szanse otwarcia Polsce "okna na Bałtyk" z dużym portem Szezecinem, nie ustępującym wówezas o wiele Gdańskowi. Rzecz cała wiązała się ze zmianami w planach królewskich co do sukcesji andegaweńskiej, która zda- wała się sprawą zamkniętą już od 1355 r. Mianowicie ogromna większość doradców króla z grupy panów małopolskich stała na stanowisku nienaruszalności układów sukce- syjnych, zwłaszeza że łączyła się z nimi sprawa Rusi. Lecz Ludwik W. był już wtedy w podeszłym wieku, bratanek jego Jan (przewidziany w układach z 1355 r.) zmarł dawno; pozostali: An- degawenowie neapolitańscy, zupełnie Polsce obcy, i trzy córki Ludwika W., wyłączone od sukcesji. Dlatego też w 1368/69 r. wysunęli niektórzy doradcy króla (kanelerz,Tan Suchywilk, Wiel- kopolanin) plan przewidujący dodatkowo następstwo po Kazi- mierzu W. jego ulubionego wnuka, ks. Kaźka szezecińskiego i słup-- skiego (syna Bogusława V), który się chował na d vorze krakowskim i - jak się póżniej okazało - miał wielkie szanse poparcia w środkowej i zachodniej Polsee. Został on adoptow any przez Kazimierza W. w 1368 r., za zgodą i wiedzą Ludwika VV. TESTAMENT I SMIERC KAZIMIERZA WIELKIEGO W pełni przygotowań do akeji przeciw Luksemburg m król uległ wypadkowi na polowaniu. Źle leczone złamanie nogi przy- czyniło się do niespodzi wanej katastrofy: zgonu ostatniego z Pia-- 47 stów w dniu 5 XI 1370 r. dwa dni później odbył się pogrzeb monarchy, którego - można powiedzieć - żałowało całe polskie społeczeństwo. Współezesny kronikarz Janko z Czarnkowa pozo- stawił nam nie tylko opis wspaniałego ceremoniału pogrzebowego,. ale wspomniał o żalu i płac u obecnych w katedrze wawelskiej tlumów; opis ten do dziś dnia przejmuje swą grozą i tragizmem. Ostatnią troską umierającego króla był brak godnego następcy dla spuścizny, juką zostawił po czterdziestoletnich prawie rządach. Toteż w ostatnim rozporządzeniu swej woli u zynił król znany zapis na rzecz Kaźka słupskiego, czym podzielił znów swoje pań- stwo, wbrew wyznawanym przez całe swe rządy zasadom i dąże- niom do scalenia i jedności Polski. Zapisał bowiem Kaźkowi, jako swemu ewentualnemu następcy, księstwo łęczyckie i sieradzkie, ziemię dobrzyńską, kasztelanię kruszwicką i bydgoską, zamki w Złotowie, Wielatowie i Wałezu, które łańcuchem sięgają ku Pomorzu Zachodniemu. Dawało to Kaźkowi możliwe podstawy do podjęcia nawet walki o koronę, w przypadku gdyby wynikły trudności z Andegawenami. Do powierzonego mu zadania młody książę nie dorósł, a testament Kazimierza W. nie został właściwie. wykonany. Rozdział III RZŹDY PRAWA 1 PACYFIKACJA KHAJU Początki panowania Kazimierza W. charakteryzują się - we- dług zgodnych danych w Rocznżku 7n,ałopolski%rr, i Rocznżku Traski, w Kronżce krakowskżej '5, u Janka z Czarnkowa.- podkreśleniem " Roz:?ział ten jest oparty na dawniejszych moich p acach: Z czasóu śokietka. St dia n.ad stosunkami polsko-węgierskimż w XIV w., cz. I. "Rozpr. Wydz. Hist.-Fil. AU", t. 59, 1916, s. 278-326, Ostat że lata Ludu;ika Wielkiego, 1370-1382, Kraków 1918, oraz na no ů zych opraco vaniach Z. Kaczmarezyka i S. Romana. '5 Kronika krakowska została napisana około 1380 r., wy ał ją we 49 ą 8 surowych wystąpień młodego króla w stosunku do złoczyńców, grabieżców itp. "Coronatus autem - czytamy w nich - statim in maleficos in tantum desevit, ut in modico tempore multos eorum delevit, dans metum pluribus, ut se a furtis et latrociniis cohiberent. Unde factum est, quod omnes, qui furtis et latr ciniis inserviebant, aut intercessione baronum ad mansuetudinem sunt reducti, aut per- petuo fuerunt sine mora ad mortem dampnati" lB "Królewską uwieńczony koroną - mówi kronikarz - rządził on powierzonym mu przez Boga państwem i narodem dzielnie i z pożytkiem. Albowiem, wedle proroka, miłował pokój, prawdę i sprawiedliwych, zaś najsroższym był prześladowcą złych, gra- bieżców, gwałtowników i oszczerców. Kto tylko popełniał łotro- stwa lub kradzieże, chociażby to była szlachta, tego kazał ścinać, topić i głodem morzyć, z braćmi ich i krevc nymi jednak nie prze- stając jadać, pijać i sypiać, bo mając Boga za pomocnika, nie oba- wiał się tego, co by mu człowiek uczynił. Oszczerców zaś, gdy ich znajdował, kazał piętnować na twarzy rozpalonym żelazem. Za jego czasów żaden z potężnych panów lub szlachty nie śmiał hiednemu gwałtu czynić - wszystko się sądziło według szali sprawiedliwości. Ponieu aż zaś w Królestwie Polskim, w sądach prawa polskiego sądzono z dawnych czasów podług pewnych zwy- czajów, które się bardzo skaziły, a przez różne osoby rozmaicie zmieniane, wprowadzały wiele podstępów i krzywd, przeto ten król w żarliwej dbałości o sprawiedliwość, zwołał prałatów, szlachtę i panów całego Królestwa i odrzuciwszy wszystkie zwv- czaje przeciwne prawu i rozumowi, ustawy z prawem i rozum m zgodne, według których sprawiedliwość mogłaby być wszystkim jednakowo i równomiernie wymierzaną, za zgodą ogólną prałatów i panów, zawarł w piśmie, dla zachowania na wieczne czasy" I'. właści ym układzie W. K ę t r z y ń s k i, O rocan.ikach polskich. "Rozpr. ydz. Hist.-Fil. AU", t. 34, Kraków 1897, s. 348 i n., zob. również s. 122. 'e Mon. Pol. Hist., t. III, s. 199. '; 7'am e, t. II, s. 623-624. Tekst edle Kronżki Janka z Czarnkowa, takiż z nieznacznymi zmianami w Kronice krakcwskiej, zob. W. Kę- i r z y ń s k i, o p. cit., s. 3 50. Wspomniane wyżej słowa kronik i roczników nie są bynajmniej zwyczajowym frazesem, ale znajdują potwierdzenie w aktach Kazimierza, szczególnie z pierwszych lat jego panowania, głównie w umowach z sąsiadami o wytępienie rozbojów na pograniczach, zwłaszcza na Śląsku i w Wielkopolsce. Ta zasadnicza akcja, która przesądziła o całym charakterze panowania Kazimierza, toczyła się na pewno aź do okresu, w którym król uznał, że nastąpiło dostateczne uspokojenie wewnętrzne, że można przystąpić do akcji statutowej, do wprowadzenia nowych lub potwierdzenia tych dotychczasowych norm prawnych, które szczególnie na to zasłu- giwały. Jak zobaczymy poniżej, akcja legislatywna króla zazna- czyła się najintensywniejszymi pracami od 1347 r. i w latach pięćdziesiątych, choć i później używał król okresów pokoju dla uzupełnienia lub wprowadzenia nowych form prawnych. Jeżeli chodzi o umowy z sąsiednimi państwami (o których wyżej była mowa), dotyczące tępienia rozbojów po obu stronach graizic i wydawania sobie wzajemnie zbiegów, przykładowo na- leży zwrócić uwagę na traktaty zawarte z Ludwikiem margrabią brandenburskim z 31 VII 1333 i z 28 V 1335, z Karolem margrabią morawskim, z Janem Luksemburskim królem czeskim z 1337 r., wreszcie z zakonem krzyżackim przy układach w Kaliszu w 1343 r.1 Ta akcja pacyfikacyjna objęła przede wszystkim Wielkopolskę i pogranicze od strony Śląska oraz ziemie sąsiadujące z Zakonem. W układach tych są wymienione miejscowości wyznaczone dla odbywania ewentualnych sądów na złoczyńców, rabusiów, burzycieli pokoju, mianowicie Kalisz, Kościan i Ostrzeszów, gdzie fungowały sądy starościńskie. Potwierdza to przypuszczenie, że chodziło królowi głównie o po- skromienie elementów przestępczych, ale niewątpliwie także opozycyjnych, również wśród szlachty wielkopolskiej. Starostowie mieli nawet daleko idące uprawnienia co do burzenia zamków i fortyfikacji, co było wyraźnym, najostrzejszym środkiem wymierzonym przeciw szlachcie trudniącej się rozbojami. Inny 18 Omawia je szczegółowiej Z. K a c z m a r c z y k, Mon.archża..., t. I, s. 277-2 i 8. 50 przepis z 1337 r. zalecał szlachcie pomoc w chwytaniu zbiegłych rabusiów. Należy też zwrócić uwagę na wydaną przez króla przy współ- udziale arcybiskupa gnieźnieńskiego, Jarosława, "constitutio contra profug es", wydaną w latach 1333-1334, i punkt ze Statutu wielkopolskiego tyczący zbiegów (opracowany przez O. Balzera). Mówią one o przypadkach i możliwości powrotu do łaski królewskiej, oczyszezenia się z zarzutów, o składaniu przy- siąg, terminach ochrony i pobycie zbiega w azylu, dopóki nie uzgodni on swych spraw z władzami, w niektórych wypadkach o możliwości zwrotu skonfiskowanego majątku i uchylenia wy- roku śmierci. Mogło tu chodzić bądź o przyjęcie do łaski kró- lewskiej winowajców pragnących do niej wrócić, bądź o możli- wości naprawienia skutków zbyt pochopnie wydanych wyroków starościńskich czy królewskich, albo zbyt surowo zastosowanych rygorów. Istniało też w Statucie wielkopolskim zastrzeżenie (art. 110 Kodeksu królewieckiego), że nikt nie ma być karany do- raźnie, bez rozprawy i wyroku sądowego. W późniejszych zwodach artykułów prawa, a więc w tzw. Statutach Kazimierza W., znajdujemy sporo rozporządzeń skiero- wanych przeciw rozbojom i gwałtom, jak: "de homicidid', "de raptoribus", "de infamis", "de poenis", "de furti proseriptione", "de furtis et infamis", "de profugis", "de violentia transeuntibus per viam" 20 AKCJA USTAWODAWCZA W późniejszym okresie swych rządów przystąpił król do naj- ważniejszego swego dzieła: do akeji ustawodawezej ujętej w formę statutów. Nad ich genezą i odtworzeniem pierwotnej formy pracowali liczni historycy i historycy prawa już od czasów Lelewela, następnie w ciągu XIX w. A. Maciejowski, R. Hube, '" Nie przeszła do Statutów kazimierzow skich, jest znana z doku- mentu z 1370 r., zob. taYrr,źe, s. 62-63. = Przytaczamy przykłady z Kodeksu króle cieckiego statutów. "Archi- wum Komisji Pra;vniczej AU", t. II, Kraków 1921, nr 54, 56, 75, 127, 129" 51 A. Stadnicki, A. Z. Helcel, na przełomie XIX i XX w. B. Ula- nowski, F. Piekosiński, w bieżącym stuleciu kolejno S. Kutrzeba, R. Taubenschlag, O. Balzer, ostatnio Z. Kaczmarezyk, A. Vetu- lani i S. Roman 21. Były też parokrotnie wydawane drukiem, ale nie w tym układzie, jaki obecnie, po badaniach źródłoznawezych, został odtworzony =2. Dziś przyjmuje się również, że król nie za- mierzał od razu przeprowadzić prac ustawodawezych dla całości państwa w postaci jakiegoś statutu powszechnego, bo tego ro- dzaju akeja była podówezas niemożliwa, niemniej mógł mieć tego rodzaju zamiar na przyszłość23. Nie realizował go i nie ma dziś żadnych znanych statutów Kazimierza W., któ- rych układ wskazywałby na istnienie ogólnego zbioru praw dla całego państwa. Pozostały w różnych układach teksty statutów wydanych dla Małopolski (Statut wiślicki), osobne dla Wielko- polski. Mają one wyraźne postanowienia odnoszące się do tych części państwa kazimierzowskiego, co nie mogłoby mieć miejsca w statueie powszechnym, ogólnopolskim. Należy zauważyć, że w innych państwach, w których w tym samym stuleciu usiło- wano stworzyć jednolitą kodyfikację prawa, próby takie skoń- czyły się niepowodzeniem: Mażestas Carolina Karola IV, ogólny zbiór ustaw, nie został ukońezony wskutek sprzeciwów szlachty; na innym krańcu Europy tzw. "Zakonnik" cara serbskiego, Ste- fana Duszana, też obejmował tylko niektóz e dziedziny prawa, 130, 140, które zostały już w dawniejszej literaturze historycznej dokładnie opraco ane. Niezależnie od tych przepisó v przynajmniej drugie tyle obej- mowało sprawy gwałtów, konfiskat, zabierania żywności itp. w czasie wyprawy wojennej i przemarszu wojsk. Rozporządzeniami z zakresu prawa karnego zajął się szezególnie ?VI. H a n d e 1 s m a n, Prawo karn,e w sta"u- tach fiaziYn,ierza T%iełkieyo, Warszawa 1909. 21 Zob. S. R o m a n, Genezu statutów Kuzimierza Wielkiego. Studium źródłoznaweze, Kraków 1961. "Z szyty Naukowe UJ, Rozprawy i studia", ; t. 37, rozdz. II. = Tam,że, s. 13-14, oraz ocena wy dawnictw statutów. Najważniejszą zmianą wprowadzoną po badaniach źródłoznawezych S. Romana jest ustalenie daty wydania statutó v, o wiele późniejszej, niż przyjmowali wszyscy jeóo poprzednicy. Przypuszezalnie daty te zostaną przyjęte w nauce. =' Tamże, s. 186-187. a2 a był ogłoszony w dwu partiach: w 1349 i 1354 r. Tak samo Ka- zimierz W. w różnych latach ogłaszał częściowo statuty, lub też (wcześniej i później) pojedyncze ustawy, niewątpliwie dlatego, aby nie napotkać oporu szlachty i rycerstwa. Zbieżność dat tych prac kodyfikacyjnych w Polsce, w Czechach i w Serbii jest ude- rzająca. Ustawodawstwo Kazimierza W. stało się, zdaniem O. Balzera: "trwałą podwaliną całego późniejszego rozwoju pra- wa polskiego", co i współcześni badacze statutów w pełni apro- buj ą 24 W ostatnich badaniach nad Statutami Kazimierza W. doszedł S. Roman do nastepujących końcowych wniosków2 , przed- stawionych tu w dużym skrócie: Pierwszy projekt podjęcia prac kodyfikacyjnych dał przypuszczalnie arcybiskup,Tarosław Bo- goria z racji porządkowania statutów synodalnych, a król silnie go poparł. Powstał zatem najpierw zwód ustaw wielkopolskich, ogłoszony w latach 1356-1357, może nawet 1359, w liczbie 34 artykułów. Ma on w dużej nzierze charakter spisu prawa zwy- czajowego. Król z gronem doradców wydali po Statucie wielkopolskim, może nawet w niedługim czasie, Statut viślicki o 25 artykułach, który wedle planu redaktorów stanowił początek statutu po- wszechnego, z czasem mającego objąć całą Polskę. Wskazuje na to dołączona do niego przedmowa. Na razie był to zbiór ustaw dla Małopolski. Następnie zostały opracowane, zapewne przy kancelarii królewskiej, tzw. "petyta" (9 artykułów), nie będące jeszcze pełnymi ustawami, lecz mające stanowić wskazówki dla dalszej pracy kodyfikacyjnej. Gdy tych projektów ustaw zebrało się więcej, opracowano je i dołączono do Statutu wiślickiego (35 arty- kułów). Zwód ten jednak nie miał jeszcze oficjalnego charak- teru, służył praktyce urzędowej. "Petyta" zawierały przepisy dla Małopolski i dla całego państwa, niektóre były wcześniejsze od zwodu wiślickiego. g t Tamże, s. 188. 5 Tamże, rozdz. VII. 53 Powstał następnie jeszcze inny, nowy zwód praw o charak- terze połączonych statutów: małopolskich i wielkopolskich, a to w najbliższych latach po 1370 r., po śmierci Kazimierza W.; zwodowi temu tradycja przypisała nazwę Statutów Kazimie- rza W. Jego ocena była bardzo trudna i spowodowała wiele myl- nych hipotez wśród badaczy: historyków i historyków prawa. Jest w tym zbiorze dużo sprzeczności. wynikających z mecha- nicznego zestawienia artykułów dla dwu dzielnic: Małopolski i Wielkopolski. Stanowi on spuściznę ustawodawczą w post .ci różnych f.ragmentów ustaw, nie doprowadzoną do końca pracę, która jest dowodem, żc Kazimierz W. aż do śmierci prowadził dzieło kodyfikacji prawa. Nowo powstały zwód nie był wpra v- dzie urzędową kodyfikacją prawa, jednak w późniejszych latac:h rozpowszechnił się i nawet "petyta" uważano już za oficjalnie ogłoszone artykuły prawa, zatwierdzone autorytetem zmarłego króla. Używano też te o zbioru bądź w odpisach częściowych (Statuty małopolski i wielkopolski osobno), bądź w całości. Bardzo ciekawym zabytkiem, świadczącym o używaniu Sta- tutów kazimierzowskich na ziemiach ruskich (wraz z częścią Statutu warckiego z 1423 r.) w XV w., jest rękopis z Nowogrodu Wielkiego, znany z późniejszej kopii i z wydawnictwa w Aktacfz Zapadnoj Rossii, niedawno udostępniony xiauce polskiej w spe- cjalnym opracowaniu 2g. Pojedynczymi ustawami wydanymi później, po głównych pra- cach nad statutami dla Wielkopolski i Małopolski - które jed- nak nie weszły do układu statutów - były: ordynacja w sprawie dziesięcin z 1352 r., statut dla kopalń wielicko-bocheńskich2' z 1368 r., dyplom zmieniający sąd zamkowy krakowski na sąd wyższy prawa niemieckiego na zamku krakowskim. Ten ostatni miał być zarazem sądem dla wójtów i sołtysów z dóbr prywat- 2s Ruski przekład polskich statutów ziemsltich z rękopisu moskiew- skiego opr. S. R o m a n i A. V e t u 1 a n i, PAN, Instytut Nauk Prawnych. =' Najlepiej wydany w "Roczniku K~akowskim", t. XXV, 1933, opr. przez J. Krzyżanowskiego. 54 nych; data jego nie jest dokładnie ustalona (1356, 1368) 2s. Brzmie- nia ustawy tworzącej sąd sześciu miast jako apelacyjny dla wój- tów i sołtysów - nie znamy. Aparatem wymiaru sprawiedliwości, bardzo już skompliko- wanym w czasach Kazimierza W., były sądy królewskie, sądy justycjariuszów, sądy starościńskie, wojewodzińskie, kasztelań- skie i podkomorskie. ,Tustycjariusze, znani z okresu czeskich rzą- dów w Polsce za Wacława II i III, mieli właśnie w tym okresie szerokie kompetencje2a. Osobne przepisy (zawarte w Statutach kazimierzowskich) zapewniały pokój i bezpieczeństwo sędziom. OBROIvA KRAJU "Królestwa swego dzielnie bronił" - mówi o tym słusznie wyżej przytoczona współczesna Kro ika krakowska, w myśl za- sady zanotowanej wedle słów królewskich przez Statuty. "...quia in armata milicia honor regis et defensio tocius regni dependet, tenetur igitur quilibet miles secundum quantitatem et possessionem suorum bonorum, et reddituum ad rempublicam certis armatis ho- minibus deservire, dummodo bona ipsorum in libertate, que et ita de iure militari sunt libera, absque omni vexatione conserven- tur" 3o. Zasadę tę, wprowadzoną w życie zarówno przez praktykę, jak i postanowienia statutu, uczynił król podstawą organizacji wojskowej państwa polskiego. Trudności przy organizowaniu obrony państwa były bardzo znaczne, zważywszy liczne jeszcze pozostałości systemu obrony z czasów podziału Polski na dzielnice. Każde księstwo stanowiło tu osobną jednostkę obronną i mogło zaledwie korzystać z posił- ków sojuszników. O ile okres rozdrobnienia feudalnego przy- czynił się do znacznego osłabienia obronności Polski, czego wy- ź Zob. omów-ieni daty u Z. K a c z m a r c z y k a, Monarchia..., t. I, s. 267-268, przyp. 4. 2o Zajmuje się nimi szczegóto vo Z. K a c z m a r c z y k, op. cat., t. I, s. i.51---262. ao Kodeks królew iecki, nr 144. ;,Archiwum Komisji Prawniczej AU", t. II, s. 51. 55 nikiem były straty ziem pogranicznych i niemożność skutecznej obrony przed większą agresją zbrojną, o tyle za czasów śokietka nastąpiła już zmiana na lepsze, a w końcowych latach, 1329- 1332 (wojny z Zakonem), zaznacza się wyraźnie fakt powołalzia pospolitego ruszenia pod broń z obszaru prawie całego ówczes- nego państwa. Niezależnie od pozostałości z czasów okresu dziel- nicowego, Polska doby śokietka ze względu na stan gospodarczy, ruinę znacznych obszarów po niszczących najazdach krzyżac- kich, na słaby rozwój sił wytwórczych i stosunków produkcji nie mogła mieć należycie zorganizowanej obrony. Konsolido- wanie się państwa kazimierzowskiego i wzrost jego zasobów gospodarczych zaważyły od razu i na podniesieniu sił obronnych. Organizacja ich zależała w dużej mierze od prawa zwyczajo- wego, dalej od tego, o ile w zakresie obrony państwa król mógł zmienić pewne ustalone już zwyczaje i liczyć na należytą dyscy- plinę wśród panów feudalnych, rycerstwa, drobnej szlachty, na kontyngenty wójtów i sołtysów. Trzeba pamiętać, że zasadniczy podział własności ziemskiej na królewską, szlachecką i duchowną stwarzał od podstaw trudności w zorganizowaniu jednolitej siły zbrojnej. Na wojsko zaciężne brak było w skarbie pieniędzy; wiemy, że w następnym stuleciu wojny prowadzone zaciężnymi pochłonęły olbrzymie sumy. Podstawą zatem sił zbrojnych państwa było, jak i w po- przednim okresie, pospolite ruszenie3l, obejmujące teoretycznie wszystkich posiadaczy ziemi. Mogło ono być zwoływane z paru województw (w 1359 r. w czasie wyprawy wołoskiej) lub z całego prawie państwa (wyprawa na Żagań w 1343 i .), podobnie jak w wojnie śokietka z Zakonem w 1331 r. W pospolitym ruszeniu trzeba było brać udział osobiście względnie na czele zbrojnego pocztu, w zależności od dochodów z posiadanej ziemi. I tu znów musimy się zwrócić do Statutów Kazimierza W., z których wy- nika, że obowiązek stawiennictwa z pocztem zbrojnych musiał być ściśle określony (art. 144 Kodeksu królewieckiego), ozizaczona al Z. K a c z m a r c z y k - S. W e y m a n, Re.formy uojskowe i orga- ili;ucja si(y zbrojnej Kazirnierza Wćelkiego, Warszawa 19a8, s. 36-37. 56 vartość konia bojowego i uzbrojenia (kopia, włócznia i ciężka zbroja dla rycerza). Niestety, brak jakichkolwiek bliższych da- nych z tych czasów co do wysokości tego obciążenia w stosunku do posiadanej ziemi (nb. zwolnionej od eiężarów państ -a, czyli objętej immunitetem). Edyktów specjalnych z XIV w. brak, Statuty Kazimierza W. dają tylko bardzo ogólne sformułowania. Z. Kaczmarezyk przypuszeza, że przepisy z tej doby musiały być analogiczne do zachowanych z połowy XV w. uchwał sej- miku wielkopolskiego, który dokładnie wylicza obciążenia ry- cerstwa. Brak w źródłach XIV w. opisów dóbr rycerskich i ich otaksowania, które musiało być jakiś sposób przeprowadzone. Najweześniejsze takie otaksowania mamy z 1458 r. z Wielko- polski32. Najlepiej są znane obowiązki wojskowe z tych czasńw z dokumentów immunitetow,5 ch i lokacyjnych, ale tu znów brak z reguły oznaczenia iiczebności pocztu rycerskiego33. Ten sam obowiązek służby wojskowej ciążył na dobrach "niedziel- nych", czyli wspólnie posiadanej ziemi rycerskiej, na dobrach rodowych dziedzicznych duchowieństwa, co jest wyraźnie wzmiankowane w Statutach Kazimierza W. (Kodeks króle- wiecki, art. 8), a także w ustawodawstwie kościelnym. Jeżeli du- chowny nie mógł świadezyć z takich dóbr służby wojskowej, miał je przekazać krewnemu rycerzowi, inaczej podpadały one pod konfiskatę na rzecz państwa 34. Do służby wojskowej obowiązani byli wedle 19 art. Statutu wiślickiego: możnowładcy (barones), osiadłe rycerstwo, włodycy (nie mający pełnego prawa rycerskiego, wyposażeni w konia i uzbrojenie przez szlachtę), sołtysi (miles factus de sculteto) i chłopi. Ci ostatni stanowili najliczniejszy element, mianowicie kontyngent piechoty, i byli w różnym stopniu wyposażani przez szlachtę. Znaczne obciążenie finansowe sołtysów, pozostające w związku z uzbrojeniem na koszt własny na wyprawę wojenną, uważa słusznie Kaczmarezyk3 za pierwsze uderzenie wymie- 3= Tamże, s. 37, 6:3=65. 33 Tam,: e, s. 57-58. 3 Tamże, s. 69. 35 ranaże, s. 6E-69. Kwestią udziału chłopów w obronie kraju zająt 57 rzone w tę warstwę przez szlachtę, niewątpliwie w celu zubo- żenia sołtysów. Poza tym skład społeczny pocztów wysyłanyeh na wyprawę wojenną obejmował z pewnością także służbę dwor- ską, łowezych, kuszników, różnego rodzaju ludzi zbrojnych (ho- mines armati) - a więc znów chłopów. Piechota chłopska brała udział w boju, pilnowała taborów z żywnością, zapasami broni, pełniła funkeje dzisiejszych saperów, robiąc przejścia, prze- kopy, przesuwając machiny oblężnicze, budując mosty, zarębując drogi, pomagając przy transporcie. Istniała też określona prawem instytucja zastępców, którzy mieli pełnić służbę wojskową za duchownych, kobiety (posiada- jace ziemię), nieletnich, starych i chorych. Zaniedbanie obowiązku wojskowego, niest;awienie się do cho- rągwi na wyprawę, dezereja i in. były surowo karane, głównie konfiskatą maj tku, a teoretycznie także skazaniem na śmierć, w praktyce chyba bardzo rzadko stosowanym. Trudno te sankeje określić na podstawie Statutów kazimierzowskich, znane są bli- źej dńpiero z przepisów z XV w. Nie wiemy, w jakim zakresie te różne kary były stoso ane w wypadkach uchybień w dyscy- plinie wojskowej przy wyprawach za granicę państwa. Te ostGt- nie, jak wynika ze statutów (art. 124 Kodeksu królewieckiego), obwarowane były znów zobowiązaniami liróla wobec rycerstwa w postaci wynagrodzenia pieniężnego za służbę wojskową. Udział w obronie krajLi e nątrz jego granic był obowiązkowy; w wy- się specjalnie S. M. Z a j ą c z k o v s k i (St użba wojskowa ch.łopów w Polsce do poEowy XV waeku, śódź 1953. śódzkie Tow. Nauk. Wydz. II, nr ?6). Do XIV w. dał on niewiele materiału, ale zwrócił baczniejszą uwagę na j sołtysów wsi lokowanych na prawie niemieckim, na ich uzbrojenie, na towarzyszącvch im na wyprawę zwylsle jednego lub dwóch zbrojnych chłopów. Sołtysi mieli nieraz dostarezać łuczników lub kuszników do vojska, pieszych lub konnych (ta n,że, s. 116-117). Możliwe też było w y- , kupienie się za pieniądze od udziału w wyprawie, obejmujące nieraz całe . wsie. W szezególności kapituły i klasztory składały takie opłaty pieniężne "expeditionale" lub "wojenne", aby nie tracić sił roboczych do prac i w polu. Dla XIV wieku danych co do tego jest bardzo mało, autor przy- ! tacza raczej przykłady z wieku XV (tamże, s. 124-127). 58 prawie poza granice zależał albo od zapłaty, albo od zgody ry- cerstwa na prośbę króla 3B. Niewątpliwie do zasług Kazimierza W., jego rady i popiera- jących go rodów możnowładczych należy organizacja pospoli- tego ruszenia w systemie chorągwi jako jedrostek bojowych. Wzorem mogła tu być "banderia" jako jednostka wojskowa na Węgrzech lub też chorągwie ziemskie z poszczególnych kom- turstw w państwie krzyżackim. U nas w Polsce były chorągwie ziemskie (królewskie) oraz rodowe, a każdy rycerz pod karą musiał należeć do określonej chorągwi i przy niej słu- żyć, czego znów pilnował podkomorzy37, mający prawo uwię- zienia luźno wałęsającego się i zabrania mu konia. Poza materia- łem informacyjnym, jaki nam dają Statuty Kazimierza W., hi- storycy powołują się często na przekazy u Długosza (pod r. 1359 wyprawa wołoska i pod 1379 wyprawa Nałęczów przeciw Otto- nowi Brandenburskiemu), a więc na źródło o wiek późniejsze, w którym dopiero przy opisie bitwy grunw .ldzkiej mamy kon- kretnie wyliczone chorągwie ziemskie i rodowe. Największą, bodaj nie do rozwiązania trudność, zwłaszcza dla XIV w., przed- stawi,a kwestia liczebności chorągwi. Pomijamy tu przepisy statutów nakładające sankcje karne za zniszczenia i zabieranie żywności chłopom i właścicielom mająt- ków w czasie przemarszu wojsk w kraju. Zostały one dokładnie sprecyzowane w XV w., kiedy ustalono cenniki na żywność kupowaną przez wojsko. Groziły też kary za gry hazardowne, za zakładanie obozu w pobliżu osiedli. Nie mniejszą zasługą króla niż organizacja pospolitego rusze- 3G Archiwum Komisji Prawniczej AU", t. II, s. 42: "non teneatur servire nobis nisi ipsis competens satisfactio inpendatur, vel per nos petiti fuerant et ro5ati". Zob. Z. K a c z m a r c z y k - S. W e y m a n, op. cit., s. 7.i-77. 3' Przepis ten, znajdujący się w Statucie małopolskim ("Archiwum Komisji Prawůniczej AU", t. II, nr 3), zdaniem Z. Kaczmarczyka, poświad- cza czas wpro vadzenia systemu chorągwianego. W. Semkowicz prze- nosi początki organizacji chorągwianej, związanej z rodami, aż do XII w., a jej reorganizacji na viek XIV. 59 nia w państwie było obwarowanie zamkami3s całych połaci kraju, zupełnie niezależnie od granic dawnych dzielnic, na wy- padek zagrożenia przez agresję zewnętrzną. W tym zakresie czasy Kazimierza W. nie znajdują analogii ani w czasach wcze- śniejszych, ani w późniejszych. Biorąc pod uwagę dane zawarte w kronikach (,Tanka z Czarnkowa i Długosza) i w materiale do- kumentalnym, otrzymujemy imponującą liczbę 53 zamków wzniesionych w czasach Kazimierza W. (w tym 33 jest pewnych, 19 znanych z późniejszych przekazów, głównie z Długosza) i 27 ufortyfikowanych miast. Równocześnie król poparł inicja- tywę umocnienia punktów obronnych w liczbie 13 w dobrach prywatnych właścicieli. Co do miast i ich obwarowania, to król mógł co najwyżej pokryć tylko część kosztów (około 30o/o), resztę ponosili mieszczanie, którzy z tego powodu otrzymy ali zwol- nienia od pewnych podatków i świa;iczeń na określony przeciąg czasu oraz przywileje obracania na ten cel niektórych dochodów (np. z propinacji trunków, ceł przy bramach miejskich wybiera- ńych, myt itp.). Tylko wyjątkowo pQwoływano ludność miast do udziału w wyprawach, i to w bliższych okolicach, natomiast za- rządy miast musiały finansować koszty zakupu broni, organizo- wać ćwiczenia wojskowe, bronić swymi załogami murów miej- skich, starać się o budowniczych i materiał budowlany, o kon- śerwację obwarowań. W praktyce wiele z tych ciężarów zarządy miast przerzucały na cechy. Umocnienia obronne, głównie w postaci zamków, objęły .wszystkie ziemie Polski (najmniej ?Vlazowsze). Ich terytorialne rozmieszczenie wykazuje specjalne zabezpieczenie granic Wiel- kopolski od północy, środkowego pasa ziem Polski (od Kujaw po Kraków), głównie ziem łęczyckiej, kaliskiej, sieradzkiej i kra- kowskiej, pogranicza pomiędzy Małopolską, Wielkopolską a Ślą- skiem, ziemi sandomierskiej, wreszcie pogranicza ziem ruskich aż po Halicz i Kamieniec Podolski. Tej ostatniej linii obronnej od Rusi aż po pogranicze litewsko-mazowieckie nie zdołał już król w5 kończyć. Do udziału w budowie tak ogromnej liczby forty- 38 Z. K a c : m a r c z y k, Monarchi.u..., t. I, s. 217-233. so fikacji byli (poza jeńcami) powoływani chłopi różnych okolic, do których z dawna należała ta część obowiązków wojskow5 ch na rzeez państwa. Nie możemy obliczyć ogromnych kosztó v, jakie poniósł król w ciągu kilkudziesięciu lat całkowitego lub częściowego finansowania tej niesłychanej w swej skali imprezy fortyfikowania całych połaci ziem polskich. W wyjątkowym vy- padku, jeśli chodzi o odbudowę zamków pogranieznych od schi- zmatyckiej Rusi, zwrócił się kró? do papieża3" i uzyskał przv= znanie dwuletniej dziesięciny (zapewne z całego kraju) na ten c l. Nie vątpliwi w tym imponująeym dziele Kazimierza W. można by odnaleźć naśladownictwo pewnych wzorów z sąsied- nich państw: krzyżackiego, Węgier i Czech 4o. System fortyfika- cyjny kazimierzow ki przetrwał, uzupełniany w następnych wie- kach, aż do wojen szwedzkich, kiedy okazał się w wielu wy- padkach już przestarzały i mało użyteczny, niemniej na zawsze dal trwałe ś viadectwo koncepeji obrony całego państwa. UWAGI O URZĘDACH CENTRALNYCH Do najważniejszych urzędów eentralnych należy urząd kan- clerza, podkanelerzego, skarbnika i podskarbiego, wreszcie mar- szałka dworu. Te centralne urzędy wytworzyły się z dawnyoh urzędów dzielnicy krakowskiej, a zakres ich działania z olna rozszerzał się na całe państwo. Pierwotnie każda dzielnica Polski miała swe urzędy o analogicznych nazwach i z chwilą, kiedy dwór królewski znalazł się na terytoriun: pewnej dzielnicy, za- czynał urzędowanie jej kanelerz i inni dygnitarze. Za Kazimie- rza W. urzędnicy dzielnicowi coraz bardziej tracą na znaczeniu (z wyjątkiem Mazowsza), a wysuwają się na pierwszy plan urzęd- nicy centralni. Jest też rzeczą charakterystyczną, że urząd pod- kanelerzego staje się ważniejszy niż kanelerza, podobnie urząd podskarbiego ważniejszy niż skarbnika. Wytworzył się bowiem zwyczaj, że podkanelerzy może zastępować kanelerza i w tych wypadkach używa jego tytułu. Łw wzrost znaczenia stanowiska 3" Tainże, t. I, s. 225. 'o Ta reże, t. I, s. 228. sl podkanelerzego wiąże się w szezególności z działalnością ener- gicznego Janka z Czarnkowa, piastującego ten urząd przez dłuż- szy czas. W skład osobowy kancelarii królewskiej wchodzą: kanelerz, podkanelerzy i pisarze królewscy, notarii curiae regalis; podkanelerzy od 1367 r. zaczyna uży vać tytułu podkanelerzego Królestwa Polskiego. Obok wymienionych tu urzędników centralnych są jeszeze inni, którzy pełnią głównie funkeje gospodareze przy dworze królewskim. Są to: kuchmistrze nadworni, podezaszowie kró- lewscy, mieeznicy. Królowa ma swój osobny dwór. W skład jego wchodzą: ochmistrz dworu królowej, podstoli, podezaszy, wresz- cie kómornik. Z tego, co powiedziano poprzednio o urzędach w dawnych dz:elnicach Polski, wynikałoby, że w niarę upadku ich znacze- nia szereg ludzi niewątpliwie zdolnych i wybitn.ych było zupełnie usuniętych w cień. Otóż działo sig nieraz inaczej. Król zwracał baczną uwagę na ruchliwszych i zdolniejszych urzędników, zwłaszeza z kancelarii dawnyeh dzielnic Polski. Droga przez kan- celarię wiodła nieraz na stolicę biskupią. Przykładem takiego awansu do godności biskupiej, i to na biskupstwo o pierwszorzęd- nym znaezeniu, bo w Krakowie, jest osiągnięcie tej godności przez Floriana Mokrskiego, uprzednio kanelerza łęczyckiego, który znacznie się zasłużył dla przygotowania organizacji Uni- wersytetu Krakowskiego. Przykładem zdecydowanej polityki króla, mającej na celu niedopuszezenie na stolice biskupie kandydatów Niemców z po- chodzenia lub też niemiłych królowi, opozycjonistów itp., jest akeja przeciw Bernardowi, który drogą intryg i w oparciu o wplywy zakonu krzyżackiego próbował osiągnąć biskupstwo płockie. W sporze tym zwyciężył w końcu kandydat królewski, wybrany przez kapitułę płocką, który bardzo późno, bo w 1363 r., zyskał zatwierdzenie papieża Urbana V . Podobnie na biskupstwo lubuskie przygotował król zawezasu miłego sobie kandydata Apeczkę, aby uniknąć obsadzenia tej ważnej placówki przez Niemca z pochodzenia. Bowiem granice diecezji lubuskiej roz- 62 ciągały się na część ziem pogranicza zachodniego Polski, ważne też było sąsiedztwo tej diecezji z Pomorzem Zachodninz, z sie- dzibą biskupią w Kamieniu. Rozdział IV AKCJA BUDOWLANA I MECENAT SZTUKI "Zgadnie ze słowami psalmisty ukochał całą usilnoś ią ozdobę przybytku Pańskiego - pisze współczesny kronikarz 41. Albowiem przykrył chór kościoła katedralnego krakowskiega o owiem, a sklepienie chóru złotymi gwiazdami ozdobił. W tymże kościele kaplicę Wniebowzięcia N.P. Marii i drugą u braci za- konu kaznodziejskiego oraz wiele kościołów, mianowicie w San- domierzu, w Wiślicy, Św. Michała i Św. Jerzego na zamku kra- kowskim, szpital między Kazimierzem a Krakowem na Skałce, v Niepołomicach, w Korczynie, Kargowie, w Stopnicy, w Solcu, w Opocznie, w Piotrkowie, klasztor w śęczycy - moc- nymi murami, ozdobną rzeźbą, malowidłami i podziwienia god- nymi dachami upiększył i pokrył. Wiele z tych kościołów obda- rzył drogocennymi ornatami, złoconymi kielichami i wielką ilo- ścią ksiąg... Tak tedy król ten ponad wszystkich monarchów polskich dzielnie rządził Rzecząpospolitą, albowiem jak drugi Salomon podniósł do wielkości dzieła swoje, murował miasta, zamki, domy. Naprzód ozdobił zamek krakowski podziwienia godnymi domami, wieżami, rzeźbą, malowidłami, dachami wiel- kiej piękności. Naprzeciw zaś zamku krakowskiego, po drugiej stronie Wisły, około kościoła, który się nazywa Skałką, wymu- rowat miasto, które od swego imienia nazwał Kazimierzem, jak również wiele innych miast, jako to Wieliczkę i Skawinę, Lanc- koronę, zamek Olkusz, Będzin, Lelów, miasto i zamek Czorsztyn, zamek Niepołomice, zamek Ojców, zamek Krzepice, zamek w ziemi sandomierskiej i samo miasto Sandomierz, Wiślicę, Szydłów, Radom, Opoczno, Wąwolizicę, miasto Lublin, miasto i zamek " 1 lon.. Pol. Hist., t. II, s. 624-625 63 w Sieciechowie, w Solcu, w Zawichoście, zamek w Nowym M?e- ście zwanym Korczyn, w [Wielko)Polsce Kalisz, Pyzdry, Sta-- wiszyn - miasta, Konin miasto i zamek w Nakle, w Wieluniu, w Międzyrzeczu, w Ostrzeszowie - zamki, Wieluń miasto, Bo- lesławiec zamek, w ziemi kujawskiej Kruszwicę, Złotoryję, Prze-- decz, Bydgoszcz; w ziemi sieradzkiej obronny zamek Piotrków, miasto Brzeźnicę i zamek; w ziemi łęczyckiej samo miasto i za- mek [śęczyca], w Inowłodziu miasto i zamek; na Mazowszu miasto Płock, zamek zaś, który poprzednio był otoczony jednym tylko murem, drugim opasał murem; w ziemi ruskiej miasto Lamburg, inaczej Lwów, i dwa zamki, zamek Przemyśl, zamek i miasto Sanok; miasto Krosno, Lubaczów, Trembowlę, Halicz, Tustań - zamki. Wszystkie te miasta i zamki bardzo mocnymi murami i wysokimi wieżami, nadzwyczaj głębokimi rowami i innymi urządzeniami obronnymi otoezył, na ozdobę narodowi, na schronienie i opiekę Królestwa Polskiego. Za czasów tego króla w lasach, gajach i dąbrowach tyle założono wsi, ile bodaj nie powstało kiedy indziej w Królestwie Polskim" 4 . Prócz wyżej wymienionych z mków wyliczyć można jeszcze 13 punktów obronnych wzniesionych kosztem prywatnym, które dodać trzeba do 64 twierdz wyliczonych poprzednio, a wzniesio- nych kosztem króla. Na czele ich wymienić należy fundacje arcy- biskupa gnieźnieńskiego, ,Tarosława Bogorii, który wzniósł zamki w Uniejowie, w śowiczu, liamieniu i Opatowie; Macieja, biskupa wrocławskiego, który wzniósł zamki we Włocławku i Ra- '2 Wobec głosów, jakie nieraz spotyltamy, przypisujących Kazimie- rzowi W. początki kolonizacji polskiej na ziemiach wschodnich, wystarczy wskazać na rozmieszczenie terenów kolonizacyjnych za jeao czasów. Z takimi pochwałam: omawiana przez Janka z Czarnkowa działalność kolonizacvjna króla tyczy ziem rdzennie polskich, a nie ruskich. Kolo- nizacja ziem polskich nie przekroczyła za rządów Kazimierza W. linii Wisły i, ogólnie biorąc, linii Wisłoka; na wschód od niej spotykamy na- dania ko onizacyjne jako rzecz całkiem wyjątkową. Kolonizację w tam- tych stronach zapoczątkował Władysław Opolczyk, a prowadzili ją za czasó v Jagiełły panowie polscy, kierujący się zgoła innymi celami niż Kazimierz W., którego zamiarem by ło ubezpieczenie dróg wielkiego han- dlu grodami, np. Lwó ů, Tustań czy Włodzimierz. s4 ciąży, dalej Jana Grota, który zbudował zamek w Iłży, oraz Floriana lokrskiego, który wzniósł zamek w Bodzentynie i opa- sał murami niasta Bodzentyn i Iłżę. W sumie wśród zamków polskich dadz się wyróżnić dwa główne typy: zamek małopolski i zamek północnopolski. Pierwszy jest zamkiem o planie r ieregularnym, z donżonem oki ągłym, ewentualnie kwadratowym, podczas gdy zamek północnopolski ma pian czworoboku regularnego, a donżon ośmioboczny, z na- wiązaniami do zamków krzyżackich. Król dbał przede wszystkim o ufortyfikowanie terytorium Małopolski, stanowiącej gospodarczo i politycznie rdzeń jego pań- st a. Sumarycznie oblicza się liczbę zamków królewskich wznie- sionych w Małopolsce na 25 (na ogólną liczbę 55 zbudowanych w całej Polsce), dodając do tego rozbudowę zamku wawelskiego i potężnej twierdzy w Chęcinach. "Kazimierz swą akcją budowlaną zwiększył pokaźnie ilość budowli murowanych, wznosząc je przeważnie z cegły, rzadziej z kamienia. W ciągu jego panowania pokrył się kraj siecią nowych budowli, które wyraźnie zmieniły krajobraz miast i osiedli Polski, zbliżając je do zachodu Europy. Tej do pewnego stopnia europeiza- cji wyglądu zewnętrznego państwa nie sposób oderwać od osoby króla, odznaczającego się zrozumieniem dla kultury artystycznej, a specjalnie architektury. Pociągnąć zdołał król zarówno kościół, jak miasta czy rycerzy, nie szczędząc słów zachęty, a nawet po- mocy" - mówi słusznie Z. Kaczmarczyk 43. "Powstanie w Krakowie - konkluduje w innym miejscu Kacz- marczyk - grupy kościołów gotyckich o samodzielnym wyrazie artystycznym44 staje się równoznaczne powstaniu ośrodka, skąd czerpią wzory budowniczowie kościołów krakowskich i pozakra- kowskich nie tylko w ciągu XIV, ale przede wszystkim w wieku XV". Jednym słowem: budownictwo Kazimierza W. dało początek tak zwanemu gotykowi krakowskiemu, górującemu nad gotykiem francuskim w budownictwie polskim aż do czasu Renesansu. " Z. K a c z m a r c z y k, Mcnarch,ia..., t. II, s. 244. 's 1'amże, t. II, s. 272-275. I i . vs wa nazul iel-za wieixiego z grooowca w xatearze na waweiu 65 Król roztoczył opiekę nie tylko nad Krakowem, w szczegól- ności nad Wawelem, katedrą i zamkiem, aie także nad wszystkimi poważniejszymi centrami miejskimi w Polsce. Budzi się pytanie, czy z zajęciem się króla rozbudową kościoła ŚŚ. Feliksa i Adaukta nie łączy się ceremoniał koronacyjny, związany niewątpliwie z cza- ; sami Kazimierza W. Po działalności Kazimierza W. w miastach prowincjonalnych pozostały pewne ślady, jak np. budowa kanału łączącego Bochnię z Krakowem, względnie prace nad łożyskiem Nidy i Wisły, a być może i inne ważne dla handlu trakty. Wobec tego trzeba uznać za słuszne świadectwo Długosza4 nadmieniającego, że król we wszystkich ziemiach Królestwa kazał stawiać, murować i roz- szerzać zamki i miasta, kopać rowy i przekopy. Zakładał też wodo- eiągi i wznosił rozmaite budowy. Umiał też król swym przykładem zachęcić do naśladowania wszystkich, którym majątek i dochody na to poz alały; szło tu przede wszystkim o biskupów, posiadaczy największych latyfun- diów w ówczesnej Polsce. Na ogół prowadził król politykę zmierzającą do ograniczenia wielkiej własności, w szczególności kompleksów dóbr kościelnych, ' zarówno duchowieństwa świeckiego, jak i klasztornego. yjątek stanowiły: arcybiskupstwo gnieźnieńskie (dzięki Jarosławowi Bo- gorii), którego dobra arcybiskupie uległy wydatnemu powiększe- niu przy doskonałym gospodarowaniu wymienionego dostojnika duchownego, oraz dobra klasztoru tynieckiego, którego opat za- służył się wielce królowi. Tej polityce królewskiej zawdzięcza swój początek m. in. Skawina, na której terenie król założył miasto i zamek oraz ufundował kościół 4g. Ze strony arcybiskupstwa gnieźnieńskiego i przeważnej części biskupstw mógł król liczyć na lojalne poparcie, a nie mógł tego powiedzieć o największym z nich i najbardziej wpływowym (poza arcybiskupstwem) - biskupstwie krakowskim. 'Vpływ Kazimierza W. na rozwój sztuki występuje bardzo do- '5 J. D ł u g,o s z, Historia..., t. III, 1874, s. 288. 'B Kodeks dypl. klasztoru tynieckiego, lBiE, nr 54, s. 91-92. i J. Dąńrow'ski, Kazimierz Wielkl 6. Ludwik Węgierski wg tzw. Kroniki ilustrowanej 66 67 bitnie na przestrzeni całych jego rządów. Niestety, brak dotych- otrzymała odeń w darze złoty krzyż, wysadzany perłami i dro- czas kompletnego opracowania. Jeżeli chodzi o architekturę woj- gimi kamieniami. skową, a w znacznej części i kościelną, sporo wiadomości zebrał Katedra gnieźnieńska otrzymała srebrną monstrancję i Biblię, i uporządkował w obszernym rozdziale swego dzieła Z. Kaczmar- katedra zaś poznańska relikwię: ramię św. Koźmy w srebrnej czyk (Monarchża Kazi7n,ierza W.). Dziełom z zakresu rzeźby i archi- puszce. Klasztor w Trzemesznie - pozłacany kielich, kolegiata tektury, specjalnie w Krakowie, poświęcono całą literaturę, że w Kaliszu - piękny kielich srebrny, kościół w Stopnicy - rów- wymienimy tu tylko podstawową pracę T. Dobrowolskiego '. nież kielich srebrny oraz hermę przedstawiającą głowę Marii Zabytków rzeźby i ornamentacji rzeźbiarskiej zachowało się kilka. Zagdaleny, katedra w Płocku - hermowy relikwiarz św. Zy- Za przyklad może służyć wspaniały rzeźbiony portal kościoła gmunta. 00. Dominikanów w Krakowie, kilka ciekawych zworników go- Przykład króla naśladowali także na tym polu biskupi polscy. tyckich, wreszcie dwie tumby nagrobkowe. Pierwsza to grobo viec Zachowane do dziś zabytki, pochodzące w dużej mierze z ośrodka śokietka w katedrze krakowskiej, dzieło, które wykazuje wpływy krakowskiego, pozwalają stwierdzić jego wysoki poziom arty- obce, dość różnorodne, mianowicie pokrewieństwo z wrocławską styczny i wnioskować o poziomie zabytków sztuki złotniczej, jakie, tumbą Henryka IV, z rzeźllami z tych czasów z Marburga, z gro- vedle opisu, wypełniały komnaty królewskie, a więc opony i zło- bowcami w St.-Denis blisl o Paryża i niektórymi zabytkami . ciste łoża, szczerozłote puchary i misy, naczynia srebrne, rogi z Belgii (głównie co do motywu "płaczek"). Drugie dzieło, znane ł b z nia z as i oprawne w z oto i sre ro, nac 5 j p su i kryształu oraz pier- tylko z fragmentów, to pomnik Bolesława Chrobrego, wzniesiony ścienie i inne klejnoty. Jak wiadomo, skarbiec królewski został po w latach 1340-2350 w katedrze poznańskiej. Wedle zachowanego śmierci króla podzielony pomiędzy córki i wdowę, za którymi opisu, na tumbie tego sarkofagu na płycie wierzchniej spoczywała skarby te powędrowały za granicę. postać w zbroi i płaszczu, z mieczem u boku. Boki tumby zdobiły Wielkiemu rozwojowi architektury towarzyszył rozwój nie sceny przedstawiające koronację Matki Boskiej 4s. Wreszcie pozo- tylko rzeźby, ale i malarstwa, zwłaszcza ściennego. Niestety, stają znane tylko z opisów nagrobki, jak kasztelana Eustachego znamy je tylko z nielicznych zachowanych przykładów, jak np. ze Sprowy w kościele mogilskim lub znanego Mikołaja Wierzynka freski na Wawelu i w kościele w Niepołomicach, w kościele Św. w kościele Panny Marii w Krakowie. Zapewne dalsze badania Jana w Gnieźnie, w kościołach w Czchowie i w Lądzie. Te ostat- nad rzeźbą odsłonią nam ostatecznie genezę tych rzeźb i innych nie wykazują wpływy nadreńskie. współczesnych zabytków sztuki. Malowidła u Św. Jana w Gnieźnie zdradzają wpływ sztuki Rządy Kazimierza W. miały ogromny wpływ na inne rodzaje czeskiej, podczas gdy w Niepołomicach widoczny jest wpływ sztuki. Przy wielkim zamiłowaniu do zbytku, jaki cechował Ka- sztuki włoskiej, w szczególności sieneńskiej. Nie wiemy natomiast zimierza W., podobnie jak wielu znakomitych monarchów współ- nic bliższego o malowidłach, jakie znajdowały się na Wawelu czesnych, zrozumiałymi się zdają pochwały współczesnego kroni- w kaplicy Wniebowzięcia Matki Boskiej. karza dla króla, że wyposażył on stawiane przez siebie kościoły Nie zachowały się również zabytki malarstwa na zamku kra- w drogie ornaty, złocone kielichy i księgi liturgiczne, na co mamy kowskim oraz w innych wzniesionych przez Kazimierza W. bu- szereg istniejących po dziś dzień przykładów. Katedra na Wawelu dowlach. Przypuszczać należy, że ośrodkiem malarstwa za Kazi- " Sztukn Krukoua, wyd. I, Kraków 19 0, s. I29-130, tarnże o gro- mierza W. był Kraków. bowcu śokietka. Liczne stosunki, jakie łączyły duchowieństwo polskie z cen- 4B Z. K a c z m a r c z y k, Monarchia..., t. II, s. 278-2 i9. trami artystycznymi na Zachodzie (nie tylko ze Sieną i Pragą, l ů ů 68 ale także z Awinionem), otwierały łatwą drogę dla obcych wpły- wów artystycznych. Wpływy te są widoczne w tzw. Biblii ubogich, a także na wyżej przytoczonych przykładach, na witrażach w ko- ściele Mariackim i dominik ńskim w Krakowie, ponadto na nie- których prowincjonalnych zabytkach. W wymienionych źródłach nazwisk kamieniarzy lub rzeźbiarzy, którzy mieli wpływ na Kra- ków, nie da się ustalić doliładnie; jest jednak pewne, że - jak świadczą o tym inne dzieła sztuki - Kraków korzystał ze wszyst- kich prawie źródeł w środkowej i zachodniej Europie. Z danych źródłowych, jakie z tych czasów posiadamy, to jedno da się ustalić, że Kraków ocalił znaczną część swych za- bytków, podczas gdy wiele innych uległo zniszczeniu lub rabun- kowi przez Krzyżaków. Stało się np. tak w kościołach w Szadku, a także w Płocku lub w Pyzdrach i w Pobiedziskach. Podobnie jak w innych działach kultury artyst5 cznej, prze- chowały nam się także wiadomości o początkach kultury muzycz- nej z czasów Kazimierza W. Pierwszym znanym kompozytorem polskim był biskup poznański,Tan śodzia z Kępy, zmarły w r. 1346, po którym pozostały pieśni z jego własnym tekstem łacińskim. Jego działalność natrafiała jednak na trudności, a przy- najmniej niechęć, podobnie jak niechętnie patrzano na pierwszą żonę Kazimierza, Aldonę, z powodu szerzenia przez nią pieśni świeckich. Rozdział V DOCHODY KRŁLEVVSKIE - MONETA Od dawna gtównym źródłem dochodów królewskich były roz- ległe dobra ziemskie, przynoszące zyski w naturaliach lub też pośrednio z przeróżnych służebności. Zarząd ich stanowił, jak wi- dzieliśmy, osobną gałąź administracji. Mieściły w sobie rozległe obszary nie zasiedlone i stanowiące teren wewnętrznej koloni- zacji. W Małopolsce zarząd nad nimi sprawował wielkorządca, w in- nych dzielnicach starostowie. W ostatnich latach panowania Kazi- 69 mierz W. wydał ustavvy określające ściśle rozdział dochodów po- między zarządcę dóbr a króla. Dochody pieniężne zastrzegał sobie król, dochody zaś w naturaliach, z których wyłączono tzw. tenutv, czyli dzierżawy, głównie w Małopolsce, należały do wielkorządców i starostów. Zarządzenia te miały na celu podniesienie gospo- darcze majątków królewskich, np. przez zakładanie stawów (choć- by niektórych wymienionych przez Długosza miejscowościach), dalej zakładanie spichrzy królewskich ze zbożem, wznoszenie sp - cjalnych zamków myśliwskich w puszczach, n_ p. sandomierskiej i niepołomickiej. Mamy również do czynienia z częstymi zamia- nami przez króla posiadłości królewskich na prywatne i odwrot- nie. Prowadził też król bardzo pilnie akcję tzw. restytucji, tj. przywracania w posiadanie królewskie majątków prywatnych lub kościelnych, zwłaszcza klasztornych, a nawet miejskich, które duwniej należały do skarbu królewskiego, a różnymi czasy ulegly alienacji lub po prostu zagrabieniu. Ich czasowi właściciele nie mo li wykazać prawa własności w postaci odpowiednich auten- tycznych dokumentów donacyjnych. Ponadto król wziął się ener- gicznie do kolonizacji wsi i miast. Przedmiotem szczególnej opieki królewskiej były młyny, stanowiące poważny dochód w gotówce, a będące monopolem panującego. Podobny dochód stanowiły też opłaty za wójtostwo i sołectwo względnie pl awo osadzania wsi. śączny dochód królewski z tych źródeł oceniany jest na 15000 grzywien roszy praskich. Kwotę nie do pogardzenia stanowiły także sumy wpływające z kar za dezerćję i uchylanie się od służby wojskowej. Innym jeszcze źródłem wpływów pieniężnych było zrzekanie się majątków przez klasztory, które nie mogąc osiągnąć odpowiednich dochodów ze swych posiadłości, oddawały je kró- lowi. Ogólnie rzecz biorąc, skarbowość polska rozpoczyna za czasów Kazimierza W. nową epokę. Od skarbowości dawniejszych, np. od skarbowości śokietka, różni się tym, że w dochodach dąży do przewagi świadczeń pieniężnych, a świadczenia w naturze i w usługach stara się ograniczyć do kilku niezbędnych ciężarów, np.: stacje, podwody, robocizny i świadczenia wojskowe. Oczy- wiście trudno jest ustalić ówczesny przeciętny dochód roczny 70 wpływający do skarbu królewskiego, brak nam bowiem danych co do szeregu źródeł dochodu, jak np. poradlne w pieniądzach, kary sądowe i mennice, oraz co do innych wpływów, które można ocenić tylko szacunkowo. Przyjmując tylko te liczby, które dadzą się określić, sumę tę można oznaczyć na 95 000 grzywien rocznie. Zaznaczamy z góry, że jest to liczba minimalna. Daleko większe sumy pochłaniać mu- siały w5 datki królewskie, zwłaszcza na wojnę i obronę kraju (wynagrodzenie dla rycerstwa za wyprawy zagraniczne). Ogromne sumy zużywało się też na budowę zamków i murów miejskich, biorąc pod uwagę, iż Kazimierz W. zbudował lub przebudował 54 zamki, a 27 miast obwiódł murami. Wielkie sumy szły również na utrzymanie dworu królewskiego i związane z tym zobowiązania króla oraz na budowle reprezentacyjne, jak kościoły i kaplice, dalej - na posagi dla córek. Rozróżnienie pomiędzy skarbem kró- lewskim a państwowym nie było ścisłe, jednak decyzja co do sa- mych wydatków była zastrzeżona dla króla. Wynika to wyraźnie z postanowień statutu solnego: "postanawiamy, że podskarbi Dy- mitr wszystkie kwity, jakiegokolwiek byłyby charakteru, powinien ekspediować w pieniądzu; pieniądze odebrać od żupnika oraz od wszystkich starostów i prokuratorów z całego Królestwa Pol- skiego, a pieniądze składać w skarbie i wydzielać tak, jak mu Pan Król poleci i nakaże" 48. Ogólnie rzecz biorąc, czasy panowania Kazimierza W. cechuje wzrost uprawnień królewskich co do skarbu, np. przez dążenie do restytucji dawnych królewszczyzn, wyraźny podział dochodów między króla i starostę, starania o wykonywanie dawnych upraw- nień co do pewnych ciężarów (jak stacje, podwody, robocizny polne), pobieranie poradlnego pod obu postaciami, egzekwowanie uprawnień monopolowych, reformy salinarne, dążenie do stabili- zacji pieniądza, starania o nowe źródła dochodu, choćby okolicz- nościowe, jak dziesięcina papieska i świętopietrze. Wobec rosnącego znaczenia gospodarki pieniężnej brak szla- chetnych kruszców, przede wszystkim złota, oraz poważniejszej 'a Tamże, t. I, s. 201. 71 ilości srebra stawiał politykę królewską w krytycznym położeniu i zagrażał stosunkom handlowym Polski. Sprawa dobrej monety była najpoważniejszą troską polityki go- spodarczej Kazimierza W. i ostatecznie nie udało mu się jej za- łatwić. Zastawszy stosunki monetarne w stanie opłakanym, czynił król nieustanne wysiłki, aby zabezpieczyć krajowi dobrą monetę. Domagali się tego zresztą wszyscy jego światlejsi doradcy5o, a przy- kład szedł zarówno z Węgier bijących podówczas złote floreny, jak i Czech opierających swą politykę o doskonałe srebrne gro- sze praskie. W rezultacie jako zasadnicza jednostka monetarna w wielkich obrotach handlowych utrwalał się złoty floren, typu bądź romańskiego, rozpowszechniający się w Polsce od północy do ujścia Wisły, bądź też typu węgierskiego, idący od południa. Handel zewnętrzny i działalność kolektorów papieskich uła- twiało rozpowszechnianie się florena, zwłaszcza węgierskiego. Polska nie mogła mu oczywiście przeciwstawić własnej jednostki monetarnej. Gorszym jeszcze zjawiskiem był powszechny zalew kraju przez obcą monetę srebrną. Nie tylko Małopolska, ale i dalej na północ położone dzielnice, łącznie z Nlazowszem, były zalane groszami praskimi. Kazimierz W., chcąc je wyrugować z kraju, nie ograniczał się do zakazu używania ich, ale ponadto bił własną monetę dobrej jakości, kontrolując jej wartość. Przez pewien czas wysiłki te przynosiły dobre rezultaty. Brak jednakże większych zapasów kruszcu uniemożliwiał przeprowadzenie tego programu i w końcu panowania Kazimierza W. moneta owa, tzw. "kwartniki polskie", uległa zepsuciu i deprecjacji, zwłaszcza że ściąganie opłat w złocie, które było podstawą obrotów z zagranicą, nie wystar- czało dla powiększenia zapasu kruszców szlachetnych. so Tamże, t. I, s. 188-189. Por. Kodeks królewiecki, nr 145 ("Archiwum Komisji Pra t-nicze,j AU", t. II, s. 51): "item ex quo unus princeps, unum ius, una (eciamj moneta in toto regno debet haberi, que sit perpetua et bona alorc, ut per hoc magis sit arata". 72 Rozdział VI CORONA REGNI POLONIAE Korona Królestwa Polskiego powstała w czasach Kazimierza W. jako ewolucyjna forma zjednoczonego państwa polskiego, mająca je - stosownie do ówczesnego etapu feudalizmu - politycznie skonsolidować, rozszerzyć i umocnić. Była ona jednak obciążona korzystnymi i niekorzystnymi konsekwencjami, wynikającymi ze sposobu i warunków zjednoczenia tegoż Królestwa, a wpływają- cymi niemało na dalszy jej roz ój i tendencje. Dlatego też na- leży rzucić okiem na zasadnicze momenty procesu zjednoczenio- wego, tak ważne właśnie dla dalszego rozwoju tejże formy. Królestwo Polskie, jednoczące się na przełomie XIII i XIV w., było wynikiem głębokich zmian wewnętrznych zachodzących w ówczesnej Polsce i niepodobna bez brania ich pod uwagę przy- pisywać jego powstania samej tylko tradycji historycznej, tkwią- cej w świadomości Polski dzielnicowej, lub też tendencjom poli- tycznym wybitnych jednostek, zwłaszcza spośród książąt dzielni- cowych. Przykładając odpo iednią do nich wagę, trzeba jednak zauważyć, że ożywiły się one właśnie w okresie wspomnianych przemian i że dążenia do zjednoczenia objawiają się kolejno u książąt różnych dzielnic i linii rodu Piastów (Śląsk, Małopolska; Wielkopolska), w miarę wzrostu sił gospodarczych tych dzielnic. Nie są one stale związane z jedną z ziem czy z jedną linią Pia- stów, z czego by wynikało, że decydujący był tu prąd ogólny, obejmujący z wolna społeczeństwo polskie, który próbowały ująć w swe ręce silniejsze, bardziej ambitne czy uzdolnione jednostki. U podstaw tych przemian prowadzących do zjednoczenia leżały głębokie zmiany gospodarcze, związane z postępem ekonomicznym kraju; przyspieszało to zjednoczenie - rosnące zagrożenie ze- wriętrzne, wpływały nań wreszcie czynniki ideologiczne, przede wszystkim wzrost polskiej świadomości narodowościowej, związany z występującą coraz silniej agresją wewnętrzną'I. Elementy te s' J. g a s z k i e w i c z, Pou stanie zjednoczonego państwa polskiego na przetornie X111 i XIV w., Warszawa 1954, passim; por. też G. L a b u d a,. 73 zadecydowały o tym, jakie granice ma mieć odbudowujące się po: dwóch wiekach Królestwo Polskie, gdzie będzie stolica państwa, jaka ma być istota władzy królewskiej i o ile można będzie przy- stosować istniejące administracyjne aparaty dzielnicowe do po- trzeb zjednoczonego państwa. Polska nie była pod tym względem wyjątkiem. Monarchie stano e ówczesnej Europy, z których nie- ,jedna, jak np. Francja, przechodziła również proces zjednocze-- nia, aczkolwiek w daleko korzystniejszych warunkach, były rów- nież - jak widzieliśmy - wynikiem przebycia przez świat feudalny doniosłych zmian gospodarczo-społecznych. Także więc i w Polsce jednoczenie się państwa miało u pod- stawy procesy ekonomiczne, było ich konsekwencją i politycznym rozwinięciem. Gdy gospodarka naturalna miała swój odpowiednik w rozdrobnieniu feudalnym, tak w Polsce, jak i w innych pań- stwach, p stępująca likwidacja gospodarki naturalnej i postęp ekonomiczny, zmierzający w kierunku gospodarki towarowo-pie- niężnej, znajdowały swój polityczny wyraz w nowej formie ustro- jowej, w zjednoczonym Królestwie. Od przełomu XII/XIII . daje się zauważyć i w Polsce znamienny rozwój sił wytwórczych, objawiający się przede wszystkim w rzemiośle, gdzie związany jest z rozwojem i wytwarzaniem ulepszonych narzędzi produkcji, podnoszeniem się tochniki produkc ,jnej i speejalizacji rzemieślni- czej, za czym idzie wzrost liczby ludności rzemieślniczej. Ten rozwój rzemiosła idzie w parze z rozwojem górnictwa i produkcji górniczej, i to zarówno górnictwa kruszcowego, podstawy pro- dukcji przemysłowej, jak i solnego, bardzo dochodowej, choć konsumpcyjnej gałęzi górnictwa. Wzrost wyt órczości narzędzi żelaznych dla rolnictwa oraz ich ulepszanie mają swój odpo- wiednik we wzroście areału ziemi uprawnej. Proces ten występuje głównie pod formą kolonizacji, a konsekwencją jest poważny wzrost ilościowy ludności wiejskiej i wzrost zamożności chłopa, widoczny u nas już dość wyraźnie w początkach XIV w. 5=. Uwcigi o zjednocz niu państwa polskiego na przełomie X111 ż XIV wżeku. "Kwůartalnik Hisloryczny", R. Lh ll. l9ii, nr 3, s. 136; R. G r o d e c k i. Powstanie polskiej ś .oiadonaości narodou ej, KaLow ice 1946, s. 36 i n. s J. B a s z k i e w i c z, op. cit., s. 93 i n., 103. i4 Dalszą konsekwencją tych zmian jest różnicowanie się rze- miosła skutek przeniesienia się przeważnej części jego gałęzi, zwłaszcza dawnego rzemiosła dworskiego, do miasta, a pozosta- wienia na wsi tych gałęzi, jakie są związane z produkcją rolną, szczególnie zaś ze zbożową. Towarzyszy temu rozwój osad miej- skich i wykształcenie się miast, w których skupia się wymiana towarowa i obroty pieniężne. Wzrost osad miejskich i rozwój życia miejskiego, tak charakterystyczne dla życia Polski XIII w., przynoszą ze sobą rozwój potężniejącej gospodarczo, a potem i politycznie, warstwy miejskiej. To bogacenie się miast znajduje zewnętrzny swój wyraz w rozwoju budownictwa murowanego, które przestaje być przywilejem Kościoła i wielkich feudałów 3. Rozrastają się barazo ważne dla obrotów handlowych rynki lo- kalne, widoczne są też objawy powstawania rynków nziędzydziel- nicowych54. Ludność miejska, powiększona siłami ściągającymi z wsi do miast, stanowi coraz poważniejszy procent ogółu ludności, i to ludności stosunkowo zasobnej. Przy postępującym podziale zajęć między wsią a miastem główną formą gospodarki wiejskiej stało się gospodarstwo chłopskie. Pozostający przy formach ów- czesnej kolonizacji w ręku właściciela wsi niewielki stosunkowo obszar skupia tylko ułamek produkcji rolniczej danej wsi. Wła- -ściciel jej czerpie swe dochody głównie z czynszów i opłat. Chłop, by móc ponosić ich ciężar, musi upłynnić swą produkcję rolniczą na rynl u miejskim. Dostarcza zatem miastu głównie surowca i żywności, biorąc za to część towarów miejskich. W ten sposób miasto staje się centrum rynku lokalnego i budzi się w nim dążenie do włączenia swoich obrotów w szersze ramy. Tendencja, zwłaszcza miast większych, do rozszerzenia zasięgu .swoich obrotów występuje bardzo widocznie w głównych w tym czasie centrach miejskich Polski, a mianowicie we Wrocławiu 53 J. R u 1 k o w s k i, Historża gospodarcza Polski, wyd. III, Warszaw,a 1953, . 34; J. B a s z k i e w i c z, Powstonże..., s. l0a i n. 5' J. Rutkowski, op. cit., s. 55; J. Baszkieu, icz, op. cit., s. 117 i n.; S. K u t r z e b a, Handel Krakowa w u;iekach średnżch. na tle stosunkćtt liandlou;ych Polski "Rozpr. Wydz. Hist.-Fil. AU ", t. 44, 1903, s. 121 i n. %J i Iirakowie, z wyraźną początkowo przewagą Wrocławia. Konku- i encja Krakowa i Wrocławia kończy się w XIV w. niewątpliwą przewagą Krakowa, mającą także swój wyraz w rozwoju politycz- nym ziem polskich. Powstawanie rynków międzydzielnicowych natrafia na oczywistą przeszkodę w postaci rozdrobnienia feudal- nego. Stąd budzi się wśród mieszczaństwa dążenie do przezwy- ciężenia tej przeszkody i wejścia w większy organizm państwowy. Na przełomie XIII i XIV w. sprawa wyraża się w dylemacie, czy będzie to organizm wyłącznie polski pod kierownictwem Piastów, cz5 organizm polsko-czeski pod kierownictwem Przemyślidów lub Luksemburgów; pozostawi to trwały ślad w oderwaniu Śląska nd Polski :' . Rozpatrzmy rzecz bliżej. VC%ysunięcie się Śląska w ciągu XIII w. na czoło dzielnic pol- skich oparte było przede wszystkim na jego podniesieniu się go- spodarczym. Chwilowo wyprzedził on pod tym względem inne dzielizice, co było spowodowane szybszym rozwojem sił wytwór- czych. lViemałą rolę odegrał w tym rozkwit wielkiego ośrodka miejskiego, jakim był Wrocław. Rozwój rzemiosł w miastach ślą- skich, handel towarami sprowadzanymi z innych dzielnic Polslti, przede wszystkim z IV Iałopolski (zwłaszcza solą), kontakty han- dl.owe z sąsiadami zachodnimi (głównie z Pragą) i nawiązywanie kontaktów z handlem bałtyckim oraz z handlem ruskim i przez Ruś idącym - czyniły z Wrocławia najsilniejszy chwilowo ośro- dek handlowy w Polsce. Dawało to mocne podstawy roli politycz- nej Henryków wrocławskich i ich dążeniom do zjednoczenia Polski pod kierownictwem Śląska. Towarzyszyły im wysiłki władców Wrocławia do wzmożenia jego znaczenia kościelnego w stosunku do Krakowa i Gniezna 5B. 55 Brak miejsca nie pozwala tu na szersze omówienie wyników pracy S. P i e k a r c z y k a, Studża z dzżejów n.iast polskżch w X111 ż XIV w., arsza va 1955. Doceniając wartość wielu wyników osiągniętych przez autora, nie zgadzam się z niektórymi ujęciami w tej pracy, np. z po- wierzchownym i pozbawionym aparatu źródło x,ego ujęciem ogólnej, zw,łaszcza zagranicznej polityki liazimierza W., opartym na postawieniu maksymalnych postułatów, ale bez wykazania, że były one reałnie do osiągnięcia. 5B Por. J. B a s z k i e w i c z, Powstunie..., s. 118 i n., 244 i n. 76 To naczelne początkowo stanowisko stracił jednak Śląsk i Wro- cław już pod koniec XIII w., przejściowo na rzecz Wiel- kopolski, ostatecznie na rzecz Małopolski i Krakowa. Po- wody te tkwiły w znacznej mierze w zmianie warun- ków na samym Śląsku, głównie jednak we wzmaganiu się sił Małopolski i Krakowa. Nie ulega wątpliwości, że początek zwro- towi dało postępujące coraz szybciej rozdrobnienie dzielnicy wrocławskiej, która w końcu XIII w. składała się już tylko z Wro- cławia z wąskim pasem ziem vzdłuż OdryS', tak że najsilniejszymi byli teraz - na krótko - książę głogowski, a obok niego świd- nicko-jaworski. Dało to Z'Vrocławiowi ostateczną przewagę w księ- stwie, ale pozbawiło go - a w konsekweneji Śląsk - dotycheza- sowej pozycji w Polsce. Jednocześnie z tym Wacław II, idąc po linii swoich interesów w Polsee, a zosta viając na uboczu Śląsk i Jrocław, wysunął jako podstawę swej ekspansji w Polsce Kra- ków i Małopolskę, a z kolei Przemysł II - Poznań i Wielkopolskę. Nie od razu wprawdzie, ale już przed drugą połową XIV w. odbiło się to także na gospodarezej pozycji Wrocławia. Kraków dążył, i to z powodzeniem, do podcięcia mu drogi na Ruś i ko- rzyści ciągniętych z handlu wschodniego, a niebawem także i wę- gierskiego s, polityka gospodareza Iiazimierza W. torowała zaś Krakowowi drogi do handlu z Czechami i Niemcami. Wrocław, stając sie chorążym programu związania Śląska z państwem Lu- ksemburgów, odciął go wpra dzie od Polski, ale w praktyce ' Dzielnicę wrocławską, obejmującą za Henryka I i II cały właściwy ląsk (nie mówiąc o ich posiadłościach poza lą;kiem) podzielono w 1248 r. na dzielnice: głogo vską (która ule;ła dalszl m podziałom) i vrocławską. Jeszeze Henryk IV posiada cały 5;ąsk śroć!ko vy z lviększymi miastami, nie licząc Krosna Odrzańskiego, ziemi kłodzkiej oraz biskupiej Nysy i Ot- muchowa, ale na skutek w.alk o spadek talciemu np. Henrykowi VI po- został tylko sam Wrocław z okolieą. se Jeszeze w ciągu XIV wieku podstawą kontaktów handlowych Wro- cławia z Węgrami były drogi przez Polskę, a nie przez Przełęcz Jabłon- kowską, dochodzące do znaczenia dopiero w ciągu XV w. Kraków też stara się ująć w swe ręce eksport towaró v śląskich na Węgry. H. W e n d t, Schlesien und der Oi-że.nt, Wrocław 1316, s. 55, 56; F. M a y w a 1 d, Die Pa.sse der Westkarpaten, Cieszyn 1906, s. 25 i n. 77 pozbawił się także korzyści, jakie otwierało przed nim jednoczące się państwo polskie. Nie powiodło się również stworzenie ośrodka zjednoczenia Polski w Wielkopolsce i Poznaniu. Zanim rozważymy możliwości Poznania, trzeba zaznaczyć, że nie mamy pewnych danych co do tego, czy Przemysł II, który miał możność oparcia się o Kraków, a straciwszy go, wcale się go wyrzec nie mvślał, uważał istotnie oparcie KrólestZva o ośrodek Wielkopolski za rozwiązanie zasad- nicze, a nie przejściowe, aż do czasu odzyskania Krakowa. Wobec bardzo przekony ająco stevierdzonych zabiegów Wacława II o koronę polską, poprzedzających koronację Przemysła II, najbardziej prawdopodobne jest przypuszezenie, że Przemysł II, wyzyskując fakt, iż miał w ręku insygnia koronacyjne, a siedzibą koronującego metropolit5 było Gniezno, uprzedził możliwą reali- zację planów królewskieh Wacława II. Wyjście przezeń obrane, a pozwalające iru zdystansować przeciwnika, było raczej wy- minięciem trudności wywołanych przez oddanie Wacławowi Kra- kowa, a nie w5 nikało z przeświadezenia o trwałości i słuszności podstaw tego rozwiązania 9. Przedkoronacyjne jeszeze plany Przemysła II, mające na celu od.zvskanie Krako va, są najlep- szym dowodem, że Przemysł II nie wyobrażał sobie, by króle- stwo jego mogło bez tego miasta stać się tworem trwałym i żv- wotnym. Główną siłą tego królest a było na razie osiągnięeie Po- morza, stanowiące cenne pomnożenie jego potęgi. Dopiero jednak aB . B a 1 z e r, Królest o Pols' .że 1295-1370, t. I, s. 290 i n., t. II, s. 60; J. u s t a, Vaclav ll a korv.na polska. "Ćesky asopis Historycky", t. XXI, s. 313 i n.; W. K a r a s i e w i c z, Jakub II Śu;żn,ka arcybiskup gnieźnieński 1283-1314, Poznań 1948, s. li)2; por. J. B a s z k i e w i c z, op. cit., s. 263. Nie obniża to bynajmniej znaczenia koronacji Przemy- sła, jakby to w,ynikało z w,y odóu 'isty względnie i W. A b r a h a m a (Stanou;ż.sko kuriż papieskiej wobec koronacji śolciet' .a [w:] Księga Pa- naicůtkou. a Uniuersytetu L ;cows;cżego w 500-letnżą rocznżcę UJ., Lw Sw 1900, s. 7). Wprost przeciwnie, taktvka polityczna Przemysła II wobec potężniej;ze=;o znacznie odeń króla czeskiego musi być uznana za bar- dzo obrą, a pow,szechne uznanie, z ;akim si spotkała w Polsce, oraz zarzucenie przez Wacła va sw-ej akeji na slcutek koronacji gnieźnieńskiej ;ą vyraźnymi tego dow odami. 78 związanie z Krakowem mogło powstającemu królestwu dać na- prawdę siły życiowe. Katastrofa Przemysła II spowodowała, że realizatorem tego zadania stał się Wacław II. Nie ulega też k estii, że znaczenie gnieźnieńskiej koronacji Przemysła II podkreśliła dopiero - wbrew pozorom - druga koronacja tam dokonana, tj. koronacja Wacława II, która zdawała się nadawać koronacjom gnieźnieńskim charakter stały. Nie kierowały tu jednak Wacła- wem żadne względy ani ideologiczne, ani gospodareze. Dla ładev Czech świeżo opanowany Poznań nie mógł być podstawą rządów zamiast posiadanego już dawniej i silniejszego Krakowa, w którym wpływ jego był już ugruntowany. Ponieważ zaś Małopolska była jedyną dzielnicą, która swą tradycją i swymi siłami gospodarezymi mogłaby zaszachować jego koronację, a to niebezpieczeństwo nie istniało, przeto należało jeszeze przez koronację w Gnieźnie zjed- nać sobie Wielkopolskę, metropolitę i episkopat pozakrakowslti. W ten sposób można było zyskać tytuł do posiadania Pomorza, a z nim wybrzeża Bałtyku i handlu morslziego, tak ważnych nie tylko dla Polski, ale również dla Przemyślidów i Czech, które na Polach Morawskich zatrzymano w drodze ku innemu morzu, ku Adriatykowi. Gdyby Waclaw, idąc śladami planów Henrvka IV i niedawnych jeszeze (z r. 1293) własnych o, koronował się był w Krakowie, dałoby mu to być może tylko tytuł królewski, ale osiągnięcie, a zwłaszeza utrzymanie Wielkopolski i Pomorza czy- niłoby bardzo wątpliwym. I dla Przemysła II sama Wielkopolska nie była zbyt mocną podstawą dla akeji zjednoczeniowej. Poznań jako rynek i ośrodek miejski ani w przybliżeniu nie mógł się mierzyć sl z VG roclawiem czy z Krakowem. Wielkopolska, nie posiadająca żyznych i gęsto Bo O. F3 a 1 z e r, op. cit., t. I, s. G0; J. u s t a, op. cit., s. 315. Zgodnie przyjmuje to literatura, z .laszeza L. K o c z y, fiandel Wroclawia do połowe XVI w., Iiatow,ice 143G, s. 22, 30 i n.; Z. K a c z- m a r c z y k, Stanowisko Kazi nierzn Wiellciego wobec Poznania [ v:] Kro- n,ika miastn Poznan.ia, 1938, s. 257; S. P i e k a r c z y k, Studia z dziejów rciast..., s. 51, 242-2.i5, wskazujac nadto na położenie Poznania na ubo- czu głównych dróg handlowych, jak i na rozwój drugiego poważnega ośrodka miejskiego w Wielkopolsce - Kalisza. 79 zaludnionych ziem dzielnicy kujawskiej g , które ze względu na ich rolnicze znaczenie koniecznie chciał opanować Wacław II, nie mogła mierzyć się z Małopolską. Toteż zrozumiałe są plany Prze- mysła II, mające na celu jak najrychlejsze jej odzyskanies3. Pozostaje jeszeze do rozważenia sprawa Gniezna jako miejsca koronacyjnego, mylnie na ogół przedstawiana, bodaj pod wpły- wem Balzerowskiego ujęcia kwestii dawnych stolic Polski s4. Ko- ronacja w Gnieźnie, mimo że szła po linii ambicji Wielkopolski i tendeneji arcybiskupa-metropolity koronującego, nie miała w istocie nic spólnego ze stolicą Królestwa i głównym ośrodkiem oparcia nowej monarchii. Spójrzmy na inne przykłady. Tylko w Anglii miejsce koronacji było związane ze stołecznym miastem; we Franeji, według zasady utrwalonej jeszeze w X w., miejscem koronacji było Reims, nie Paryż, a tamtejszy arcybiskup uznany był za jedynego uprawnionego do koronowania króla Franeji; .,e Włoszech koronowano króla w Monzie, w Niemezech w Akwiz- granie - bez żadnych ze strony tych Iniast do stołeczności pre- tensji, na Węgrzech w Białogrodzie iirólewskirn (choć koronował rnetropolita ostrzychomski), w Danii w Lund. Można więc b5 ło koronować w Gnieźnie króla mającego podstawy swego panowania w Krakowie. Jeśli zatem mimo dwu gnieźnieńskich koronacji śokietek, choć miał w swym posiadaniu Gniezno, koronował się w Krakowie, wracając do tradycji XIII w., dowodziło to nie tylko siły tej tradycji, ale przede wszystkim naczelnej w ówezesnej Polsce pozycji Krakowa i Małopolski. O pozycji Małopolski wśród dzielnic polskich decydowało wiele przyczyn przemawiających na jej korzyść. Była to dziel- nica nie tylko największa co do obszaru, rozszerzanego od czasu B T. ś a d o g ó r s k i, Studża n,ad zaludnżeniem Polskż w XIV wżeku, Wrocław 1958, s. 137-138 i mapa. B3 O. B a 1 z e r, Królestwo Polskże..., t. I, s. 290 i n.; W. K a r a s i e- w i c z, Jakub fl Swinka..., s. 8. Nie wiemy dokładnie, gdzie odbyły się koronacje Bolesława Chro- brego i Mieszka II. Jeżeli w Gnieźnie, to już trzecia koronacja, Bolesława miałego, odbyła się najprawdopodobniej w Krakowie, za czym przema- wiają tradycja, rola Krakowa w XII i XIII w. oraz fakt przechowywania tam insygniów koronacyjnych. 80 związania się z nią linii kujawskiej Piastów przez te czy inne części ich dzielnicy kujawskiej (jak ziemie Leszka Czarnego czy śokietka), ale także i najludniejsza, bo w połowie XIV w. miała zaledwie o 1/4 mniej ludności niż wszystkie razem wzięte dziel- nice właściwego Sląska g5. Powodem tego był nie tylko rozległy jej obszar, ale także żyzność gleby niektórych jej połaci, co dawało w rezultacie najgęstsze skupienie ludności w pasie na lewym brzegu Wisły, zwłaszcza na północ od Krakowa po Sandomierz, oraz w pobliżu Nowego Sącza, następnie na Kujawach ss (Sieradz- kie, śęczyckie, Brzeskie). Wartość tej dzielnicy podniosło jej dobre zagospodarowanie od czasów Henryka Brodatego i Bolesława Wstydliwego, pozwalające np. już pod koniec XIII w. na eksport zboża z Sądeczyznys', oraz polityka miejska Bolesława 'Vstydli- wego i Leszka Czarnego. Niepoślednie znaczenie miało tu naj- większe w Polsce bogactwo surowców, przede wszystkim soli oraz rud srebrno-ołowianych, mających ogromne znaczenie przy znacz- nie większej wówczas wydajności kopalń, następnie żelaza, a wreszcie siarkió9. Były to podstawy produkcji rzemieślniczej oraz eksportu pozadzielnicowego i zagranicznego. Na korzyść Małopolski przema viało też jej położenie geogra- ficzne, a więc posiadanie wielkiej rzeki wiążącej ją z Bałtykiem, bezpośrednie sąsiedztwo Rusi i Węgier, dające jej dostęp do ży- wych obrotów handlowych i ważnych surowców tych krajów (np. miedzi węgierskiej, tak cennej dla środkowej i zachodniej Europy, oraz towarów wschodnich). Kraków, oparty o surowce krajowe i sprowadzane, zwłaszcza z Węgier (miedź i żelazo), mógł nie tylko wraz z innymi miastami małopolskimi rozwinąć po- s5 Opieram się na danych T. ś a d o g ó r s ls i e g o, Studża nad zalud- nieniem... (cyfry z ok. 1340 r.), s. 12ó-129 i 134. Gęstość zaludnienia po- krywa się z położeni^m terenów lessowych na Śląsku i w Małopolsce, co by dowůodziło, że rozmieszczenie ludności datuje się z czasówů daw- nie,jszych. ss T. ś a d o g ó r s k i, op. cżt., s. 125. s' R. G r o d e c k i, Znaczenie handlowe Wżsły w epoce pżastowskiej [w,:] Sludża hżstoryc;ne ku czci S. Kutrzeby, t. I, Kraków 1938, s. 291. s" B. Z i e n t a r a, Dzieje %rtałopolskiego hutnictua żelaznego w XIV- X 'll w., Warszawa 19a4. 7. Karol IV, fragment wotywnego obrazu Jana Oćka z Vlaśime (Galeria Narodowa w Pradze) 81 . 3. Rudolf IV Habsburg, portret ze zbiorów Dom- und Di ze- sanmuseum w Wiedniu ważną prcdukcję rzemieślniczą (sukno, wyroby metalowe), ale także ożywiony handel zarówno ze Śląskiem i Czechami, jak z Węgrami i Rusią, a nadto z dzielnicami północnymi (Kujawami i Zazowszem) oraz z Pomorzem i wybrzeżami Bałtyku, nawiązać vreszcie bardzo wczesne (pod koniec XIII w.) kontakty handlowe z Flandrią sa. Położenie Krakowa na wielkim skrzyżowaniu dróg handlo- wych, wiodących z północy od ujścia Wisły na południe do Węgier i dalej w stronę Konstantynopola nraz ze wschodu od dróg kara- wanowych Azji i wybrzeży Morza Czarnego i Azowskiego na zachód europejski, czyniły go naturalnym ośrodkiem handlu tranzytowego oraz wielkim rynkiem wewnętrznym wymiany to- warów'a. Dochody ze sprzedaży soli, kiernwanej nie tylko na rynki krajo e, ale i zagraniczne (najpierw na Śląsk do Wrocła- wia, a później i na Górne Węgry), stanowiły w XIV w. główne żródło wpływów skarbu królewskiego w gotówce '1. Z początkiem XIV w. stał się więc Kraków najsilniejszym rynkiem w Polsce. Nic dziwnego, że śokietek nie tylko ze względu na nastroje lud- ności, zniechęconej do rządów czeskich, w Małopolsce szukał oparcia w walce z Przemyślidami o odzyskanie Polski. Kraków po początkowych sukcesach śokietka, które przerzuciły go do obozu zwycięzcy ", znalazł się na rozdrożu, z chwilą gdy z pre- tensjami do korony polskiej wystąpił po wymarciu Przemyślidów ncwy, silny współzawodnik, .Tan Luksemburski. Uśmiechało się mieszczanom krakowskim kontynuo vanie roli odgrywanej w Pol- sce Wacława II, w Polsce związanej ponownie z Czechami, a rzą- dzonej przez władcę potrzebującego oparcia w miastach i żywiole niemieckim. Cios, jakiego doznał śokietek tracąc Pomorze, prze- sa g. K u t r z e b a, Handel Krakown..., s. 22 i n., 141. Na wczesny udział Krakowa w handlu morskim wskazuje też R. G r o d e c k i, Zna- czenie handlowe Wisły, s. 300. o J. R u t k o w s k i, Historia gospodarcza..., s. 51 i n., 55 i n. ; J. D ą- b r o w s k i, Kraków a Węgry w wżekach, średnich,. "Rocznik Krakowski", t. 13, 1911, s. 20: i n. " J. R u t k o w s k i, Historża gospodarcza..., s. 69. '= E. D ł u g o p o 1 s k i, Wladyslaw śokietek na tle swoich czasów, Wrocław 1951, s. 65. 84 Polskiego"7s. Jakwskazywał cały rozwój procesu zjednoczeniowego, był to nie przypadek czy siła tradycji, ale wyraźna konsekweneja całego tego procesu, oparta na przesłankach gospodarezych, spo- łecznych i politycznych, a odpowiadająca tradycji, która wytwa- rzała się od w. XI 'g. Oparcie akeji zjednoczeniowej o Małopolskę i uczynienie z Krakowa stolicy Polski nie było ze strony śokietka rzeczą sentymentu, lecz dowodem, że zarówno on, jak jego doradcy obierali drogę, którą im dyktowały warunki, i że to było jedyne tedrze gnieźnieńskiej w stroju koronacyjnym, co według zwyczajów nie- których państw zachodnich zastępowało koronację, oraz zostawić in- sygnia koronacyjne w tejż katedrze; obu tych zobowiązań nie tylko nie dotrzymał, ale insygnia polecił przewieźć do Węgier, skąd wróciły do- piero w r. 1412. s Por. Klejnoty Długoszowe, opr. i wyd. M. F r i e d b e r g, Kraków 1930, s. 52: "Est autem totius Regni Poloniae caput et insigne generale aquila alba, in capite gestans coronam auream, alis extensis in longum, per lineam auream adornatis, in campo x.ubeo; quam solus rex, princeps et monarcha Poloniae solet pro insigni et armis in clipeo, et terra Cra- coviensis, mater et metropolis et caput omnium terrarum et regionum Regni Poloniae deferre". Herb, orzeł w koronie, i chorągi w ziemi kra- kowskiej, będące jednocześnie herbem i chorągvaią zjednoczonego Kró- lestwa, są ważnymi elementami w jego ideologii. Zob. też: W. R a d z i- k o w s k i, Regnum Polon,iae w ośwżetleniu sfragżstyczno-h,eraldyczny rre. "Kwart. Hist.", R. XXVIII, s. 27-33; S. M i k u c k i, W sprawie genezy orta polskiego. "Wiadomości Numizmatyczno-Archeologiczne", t. XII, 1928, s. 126-129. ' Trudno zgodzić się ze stanowiskiem zajętym w tej sprawie w omó- wieniu pracy Baszkiewicza przez G. L a b u d ę, Uwagi o zjednoczeniu..., s. 136 i n. Neguje on, a przynajtńniej obniża znaczenie roli Krakowa i Małopolski w odbudowaniu Królestwa na przełomie XIII i XIV w . wbrew poglądom zarówno Balzera, jak Baszkiewicza, a wskażuje na brak lep- śzego scharakteryzowania roli Wielkopolski. Niestety, ani da vniejsza literatura, ani sam artykuł danych po temu nie podają i bodaj proste to nie będzie. Rola Wielkopolski mogła się ,yrazić przede wszystkim w jej przeważającym nad innymi dzielnicami potenejale gospodarezym, nie tak znacznym w5wezas jak potenejał Małopolski czy Śląska, albo w świado- mej akeji politycznej. Dał jej wyraz Przemysł II, ale właśnie w oparciu o tradycję krakowską w warunkach wyżej podanych, nie skorzystał natomiast z potenejału wielkopolskiego śokietek, z chwilą gdy znalazł się w posiadaniu Poznania. 85 wyjście gwarantujące trwałość zjednoczonemu świeżo Króle- stwu - mimo całej nieufności śokietka do mieszezan krakowskieh czy do części feLidałów Iałopolski. I tutaj zresztą, jak zobaczymy, działania śokietka nie stanęły na martwym punkcie. Trzeba przecież pamiętać, że dla tych, którzy dążyli do zjednoczenia, ko- ronacja śokietka nie była końcem, lecz pierwszym, bardzo zasad- niczym, nie definitywnym jednak etapem akeji zjednoczeniowej. Nliała ona i musiała być prowadzona dalej zarówno przez śo- 1=żc:tka, jak przede wszystkim przez Kazimierza W., który właści vą dla niej formę znalazł w postawieniu i realizowaniu programu i treści Korony Królestwa Polskieóo. Królestwo śokietka oparło się, acz nie bez strat, burzy, jaką rozpętała przeciw niemu akeja zewnętrzna niemiecka przez ude- rzenie Wittelsbachów, Luksemburgów i Zakonu, oparło się przy pomocy zewnętrznej, węgierskiej, a częściowo litewskiej. Mało- polska była bastionem, który mu to ułatwił momencie agresj?: obcej, gdy książęta piastowscy przechodzili dobrowolnie czy przy- muso o pod zwierznhnictwo króla czeskiego, tytułującego się królem polskim. Rzecz prosta, że wyrobiło to u swoich i obcych przeświadezenie, że Małopolska jest nie tylko formalną, ale i fak- tyczna. podstawą Królestwa. Niemniej w chwili śmierci śokietka, po ogrornnym powiększeniu stanu posżadania Luksemburgów na ziemiach polskich i po nowych zdobyczach Zakonu (Kujawy), walka była jeszeze nie rozstrzygnięta i śokietek nie darmo nie- pokoił się o los korony królewskiej syna i dzieła zjednoczenia. Stąd też istotnym budowniczym zjednoczonego, dotąd tylko do- raźnie, Królestwa stał się Kazimierz W. i ludzie jego otoczenia. Na czym oparł on tę budowę? Doświadezenia czasów śokietka, nie zawsze przezeń należycie wyzyskane, wskazywały, że słabość mo- narchii powstającej dzięki wysiłkom Henryka IV, Przemysła II i śokietka tkwiła, z jednej strony, w nieskonsolidowaniu bazy gospodarezo-s ołecznej rnonarchii i w słabych stąd siłach oporu przeciw agresji zewnętrzncj, z drugiej - w braku pomocy ze- vnętrznej przeciw agresorom. Ze zrozumienia tych niedomagań wyrósł program rządów Kazimierza W., prograni ujęty w końeu przez niego w formę Korony Królestwa Polskiego. '.i a / 86 Zanim się nad nim bliżej zastanowimy, rozważmy pokrótce bilans dotychezasowych osiągnięć Polski na tym polu aż do ko- ronacji śokietka. Przytoczyliśmy procesy ekonomiczne związane z początkiem jednoczenia się państwa polskiego, żeby móc tym lepiej uwypuklić znaczenie ich dalszego rozwoju w okresie bę- dącym właściwym tematem naszych rozważań. Pomimo bowiem bardzo poważnych postępów poczynionych w XIII w. Polska dopiero w XIV w. weszła w okres wielkiego rozwoju gospodar- czego i przemian społecznych, stanowiących podstawę wytwarzania się nowych form politycznych zjednoczonego Królestwa. Poste- powaly one oczywiście nieco odmiennymi torami niż w reszcie Europy, wśród specjalnych warunków, wywołujących specyficzn ieh postać, ale takźe i wśród rosnącego, wbrew pozorom właśnie XIV w., nacisku zewnętrznego, powodującego ich pz.zyspie- szeni . Przebudowa ustroju rolnego i rozwój miast przełamały zasad- iliczo juź w XIII w. dawny ustrój gospodarezy Polski, ale w isto- eie zmiana dokonała się w XIV w., w wieku masowej liolonizacji i rozkwitu miast. Na rozwój miast wpłynął przede wszystkzm v rost rynku wewnętrznego. Wspomagała go tu w pewnej mierze koniunktura handlowa, wynikła z powstar ia vielkiej drogi handlu tranzytowego, viodącej od Bałtyku przez Polskę ku Węgrom i ku Rusi Halicko-Włodzimierskiej, a stamtąc; drogą "tatarską" na wschód. W tycń w ,runkach vspomniany program Kazimierza VCi. streszezał si zasadniczo, o ile idzie o bazę gospodarezą i polityke społeczna, w rewizji stosunku króla do warst y feudalnej i do miast, w świadomej celu polityce handiowej i n:onetarnej, wresz- cie w szerokim rozwinięciu kolonizacji wewnętrznej oraz w ure- gulo aniu ustawodawstwa i wvmiaru sprawiedliwości, mającego v praktyce dać większe bezpieczeństwo prawne warstwom nie- uprzywilejowanym, przede wszystkim chłopom. W sumie zmie- rzano do zwiększenia gospodarezego potenejału państwa i wzmoc- nieni władzy królewskiej przez uniezależnienie jej od wielkich feudałów, przez oparcie się, zwłaszeza materialne, na klasach innych, a wreszcie przez zwiększenie dochodów króla, dające mu w konsekweneji większe niż dotąd możliwości działania w poli- t ce, głównie zewnętrznej. Słabością władzy śokietka w okresie walki o zjednoczenie Polski było ograniczenie jego bazy gospodarezo-społecznej- poza poparciem części rycerstwa szeregowego - do przychylnej znu części feudałów i duchownych (zresztą o zmiennym bardzo nastawieniu, bo dyktowanym ich interesami klasowymi), a brak należytego gruntu w miastach. Zmusiło go to do ubiegania się o życzliwość feudałó v, okupioną - jak widać na przykładzie zniast - pogorszeniem stosunków między śokietkiem a mieszezań- st vem. Nie wykluczało to jeszeze zmienności nastawienia feuda- ó v, nie mówiąc już o wypadkach wyraźnej ich zdradv, nie tylko r a rzecz Brandenburezyków, ale i Krzyżaków. Najsilniejsza za- tenz podpora śokietka była niezmiernie niepewna. Ponieważ po- c :rcie wielkiej łasności świeckiej i duchownej, a przynajmniej j większości, bvlo ni2odzowne, przeto I azimierz W. dążył do czegoś więcej niż skonsolidowanie jej części przychylnej ongiś dla r.,okietka. Chciał on stworzye wzorem Andegawenów na Wę- rzech nową, gospodarezo silną, cddaną monarsze i jego progra- źno vi zjednoczenia warstwę możnowładców, składającą się czę- ;ciowo z ludzi nowych, którzy zawdzięczali swe wyniesienie kró- 'o i i przez sprawo anie naczelnych urzędów oraz nadania kró- ?ew,skie dochodzili dopiero do znaezenia i majątku. Byli to, poza ielicznymi wvj tlcan:i. pra vie wyłączzzie Małopolanie, v części lvlko przedstawici le dawnych wpływowych rodów, jak Starże- Toporezycy, przede szystkim zaś wybijający się dopiero przy 2 oparciu króla przedstawiciele rodów mniej dotąd znacznych, ;udzie skromni dotychezas uposażeni, jak Leliwici, Bogorie, i óżyce czy Śreniawici. Nie brak przypadków wysuwania na od- powiedzialne stanowiska szeregowego rycerstwa, w którym zjed- noczone Królestwo, mające je zasłonić przed przewagą panów feu- dalz vch, znajdowało poważne poparcie'so. Rozwinięcie przez Ka- zimierza ' . szerokiej akeji kolonizacyjnej, powiększenie areału ziemi uprawnej i wzięcie wielkich obszarów dotychezasowych s" Por. J. B a s z k i e i c z, Poivstunie..., s. 331 i n. 88 nieużytków pod uprawę sl nie tylko przestawiały dotychezasoć gospodarkę na gospodarkę czynszową i relztę pieniężną, wzmaga- jąc obroty towarowe, nie tylko zwiększały majątek i dochody króla, lecz także liczbę zasobnej i niezależnej od feudałów lud- ności wiejskiej, pomnażały średnią, przeważnie 2-3 łano ą wła- sność ziemską, znajdującą się w rękach sołtysów, a z nią zastępy ciężkozbrojnego, nieszlachecki go, nie związanego z rodami, a pod chorągwiami ziemskimi walezą ego rycerstwa. Było to t vorzenie na wsi nowej, silnej warstwy, mającej z naturv rzeczy interesy różne od szlachty, liczącej na ochronę i poparcie wzmacniającej się władzy królewskiej. Bliższe przyjrzenie się zasięgowi teryto- rialnemu i charakterowi akeji kolonizacyjnej czasów Kazimie rza W. wykazuje, że trzyma się ona ziem na zachód od Wisły i Wisłoka i nie obejmuje jeszeze w całości ziemi lubelskiej, sięga na Podkarpacie, gdzie z kolei po wyczerpaniu obszarów rolniczych nastąpi kolonizacja vołoska o charakterze hodowlano-pasterskim. Dowodzi to, że kolonizacja ta miała przede vszystkizn na celu int nsyfikację gospodarki na terenach dawnych i nie podejmo- wano jej szerzej na Rusi; tym usilniej więc zw,racali się ku Rusi wielcy panowie feudalni, marzący o latyfur diach, na ktńre tam było dużo więcej obszaru niż w kolonizowanych od półtora ieku ziemiach piastowskich. Inaczej oczywiście przedstawiało się objęcie wpływem królew- skim wielkiej własności feudalnej Kościoła, w którego po iadaniu była ogromna część ziemi wziętej pod uprawę. Posiadłości, zwłasz- cza biskupstw oraz niektórych klasztorów, tworzyły wielkie laty- fundia, z wzrastającą tendeneją do powiększania się, i a zewyższały niepomiernie latyfundia świeckie, które na terenie Polski pia- stowskiej wówezas dopiero zaczęły się tworzyć. Dochody ich w pieniądzu, sądząc po wykazach opłat na rzecz kurii, wynosiły dziesiątki tysięcy grzywien, nie mówiąc już o dochodach benefi- cjów średnich i małych. Jed,y,ną drogą do uzyskania ich I oparc:a było zapewnienie królo i wpł5-wu na ich obsadę, co - poza bez- 1 czasów, teF;o kl óla v l :saĆtl, gajach, zarośi ch, krzakach t .le t.vsi i miast założono, ile ich pra- iie było dotąd v Król st i-ie Polskim '. Mon. Po?. Hist., t. II, s. ó4g. 89 pośrednim naciskiem na dokonywające wyboru kapituły - było możliwe, zwłaszeza co do biskupstw i kapituł świeckich, przy po- mocy rozwiniętego wtedy przez kurie awiniońską systemu rez^r- wacji papieskich. Stawiało to dyplomację królewską przed po- ważnym zadaniem. Niemniej polityka ta, prowadzona konsek ent- nie, dawała rezultaty: episkopat z nielicznyzni wyjątkami stanął w XIV w. w rzędzie czynników stanowiących oparcie polityki królewskiej. , Wielką rolę odgrywała kancelaria królewska jako centralizu- jący zarząd kraju - urząd nacze)ny. Złożona przeważnie z du- chownych, miała swe zaopatrzenie w beneficjach kościelnych, a praca w kancelarii na stanowiskach kierowniczych otwierała z zasady drogę na katedry biskupie. Podjęcie przez Kazimierza W. pozytywnej i świadomej celu po- lityki miejskiej było rzeczą oczywistą zaróvtTno ze względu na do- tychezasowy rozwój miast, zwłaszeza na Śląsku i vv Małopolsce jak i na rezultaty osiągnięte przez władców Czech. Nie było to rzeczą prostą po dysonansie, jaki pozostawiły st .rcia pomiedzy śoki t- kiem a częścią miast, przede wszystkim Krakowem, przy czvm wy- stępujący w nich antagonizm narodowościo y pokrywał się z an- tagonizmem klaso vym między miastami a rvcerstwem. Niemniej przykład Andegawenów, których wrogie im stano visko Niemców budzińskich nie odstręczyło od uczynienia ze stołecznego Bu- d.zina wielkiego ośrodka handlu, działać musiał także na kierunek polityki śokietka, a zwłaszeza Kazimierza W., w stosunku do Krakowa. Nie ulega też wątpliwości, że bieg wypadków skłaniał przede wszystkim sam Kraków, a za nim resztę miast, do defi- nitywnego przejścia na platformę państwa Piastów i zarzucenia możliwych jeszeze wahań w.kierunku Luksemburgów. Jeżeli były jakieś wahania, to los ich przesądziły efekty polityki zewnętrznej Kazimierza W. już w pier vszych latach jego panowania. Ocenia- jąc skutki układów Kazimierza z Luksemburgami v r. 133a, za- pomina się o tym, że drogimi pieni dzmi okupione zrzeczenie się przez króla czeskiego tytułu króla polskiego nie bvło sukcesem papierowym. Pomijając osiągnięte w ten sposób odroczenie. chc,- , na krótkó, decyzji w sprawie Śląska, przekreślało ono definitl - 90 nie wszelkie nadzieje powrotu królów czeskich na tron polski i konsolidowało w wysokim stopniu sytuację państwa w stosunku do miast polskich, wskazując im jako jedyną na przyszłość drogę rozwoju związanie się z polityką króla. Jeżeli konserwatywny społecznie i gospodarezo śokietek nie podjął w stosunku do Kra- kowa realizacji szerzej pomyślanego programu, to przeprowadził ją postępowy w porównaniu z nim Kazimierz W., a ukońezył I.udwik Węgierski. Po negatywnej w stosunku do niemieckiego mieszezaństwa polityce śokietka nastąpiła faza pozytywnej poli- tyki Kazimierza W., w szezególności wobec Krakowa, zmierza- jąca do zaprzężenia go w służbę państwa. Kazimierz nie tylko po- godził mieszezan krakowskich ze zjednoczonym przez Piastów, a nie przez obcych, państwem polskim, ale uczynił ich jedną z jego podpór. Uczynił to tym łatw?ej, że na grunt jego posunięć w stosunku do Czech padły sukcesy w sprawie ruskiej, otwarcie miastom polskim widoków na monopol handlu z Rusią, a odcięcie odeń mi .st śląskieh, nie mówiąc już o czeskich, i o wbiciu przez to klina zarówno politycznegc, jak gospodarezego we front dawnych podpór polityki Przemyślidów. To była realna platforma, na której Kazimierz . rozwin ł swa p litykę miejską, szezegńl- ności zaś politykę wobec Krakowa. Kazimierz W. widział w Rusi- jak wykazują jego w tej mierze posunięcia - przede wszystkim podstawę ekspansji handlowej na Wsehód, nie zaś, jak wskaza- łem na to powyżej, teren ekspansji kolonizacyjnych. Bez wielkie o eśrodka handlo vego, jakiln był Kraków, nie można było myśleć o osiągnięciu korzyści ospodarezych i zdobyciu takich docho- ciów, jakie niosło za sobą posiadanie Rusi i bramy handlu schod- i iego. Bez poparcia króla Kraków nie mógł marzyć o usunięciu swoich wspólzawodnůków i ujęciu w swe ręce tegoż handlu. Na tym tle zaczął wyrastać program, nakreślony przez miasto i po- party zasadniczo przez króla oraz jego doradców, a występujący vyraźni po ustaleniu się panowania Kazimierza W. na Rusi =. " Na ten czas przypada.ią nie tylko zarządzenia Kazimierza W. zmierzające do odc:ęcia obcym drogi na Ruś, ale także przy vileje z lat 1354 i 1358 odnoszące się do pot -ierdzenia i rozszerzenia praw Krako ,a v myśl po vyższego pro ramu. ZoS. I odeks dypl. reiasta Krakowa, t. I, 91 Program ten polegał na wykluczeniu z handlu wschodniego, a na- wet i węgierskiego, zarówno Torunia i miast Zakonu, jak Wro- cła via i miast śląskich, na poddaniu miast polskich interesom handlowym Krakowa, na ograniczeniu na jego rzecz także wy- rastającego pod rządami Kazimierza W. I wowa. Z pomocą króla toruje sobie Kraków drogę do Wiednia i Norymbergi, dąży do na- wiązania stosunków z Floreneją i Wenecją. Król, jak przypuszeza Kutrzeba, dąży do tego, by stworzyć w Krakowie wielki targ wymiany, targ Wschodu i Zachodu, Północy i Południa. Kraków walezy o to, by zapewnić sobie bezpośredni kontakt z rynkiem flandryjskim i targami Wschodu, a możliwie ni dopuścić na schód kupca z Zachodu i Północy, ująć v swe ręce pośredn:c- two. Programu tego - jak wiadomo - nie udało się Krakowowi w pełni zrealizować; król musiał się liczyć w niejednym i z inte- re ami jego współzawodników 3. Niemniej zape vnił on Krako- wowi panowanie nad całym wielkim handlem Polski, uczynił z niego istotnie handlową stolicę p ństwaB'. Polityka miejska Ludwika, kontynuowana przez Jadwigę, umocniła ostatecznie pozycję Krakowa w stosunku do jego konkurentów, tworząc dla niego prawdziwie złoty okress'. Druga połowa XIV w. przynosi widoczny wzrost akumulacji kapitału handlowego w Krakowie; obroty pieniężne kupców krakowskich dają im poważne stano- wisko na pieniężnym rynku flandryjskim ss, czynią ich bankierami Kazimierza W. i wierzycielami Karola IV. Nliasta polskie, z Kra- kowem na czele, i ich pieniądze stały się w okresie rządów Ka- zimierza W. i jego andegaweńskich następców jedną z głównych podstaw umocnienia władzy królewskiej i niezależności gospodar- ezej Polski, miały się wreszcie stać, choć na razie bezskutecznie, Kraków 1879, nry 29, 32. O rozwoju Krakowa w tym czasie i jego zabyt- kach sztuki była już mowa w poprzednich roz ziałach. "3 S. K u t r z e b a, Handel Krakowa..., s. 78 i n. "" Z. K a c z m a r c z y k, Monarch.ża..., t. I, s. 20 ; S. P i e k a r c z y k, Studia z dzżejów 'miast polskich, s. 250-252. " S. K u t r z e b a, op. cit., s. 32 i n. ; J. D ą b r o v s k i, Ostatnie lata Lu.dwika Wżelkżego, s. 278 i n. b" y. R e n o u a r d, Les relatżons des papes d'Avignon et des cona- I agnies comm.ereżales et bancaires de 1316 ń 1378, Paris 1941, s. 140 i n. 92 elemenZem przyciągania miast zak nnych i śląskich do Królestwa Polskiego; trzymając je z dala od zy :ków osiąganych przez miasta uolskie, tvm dobitniej ukazywał im król korzyści czekające je na wypadek vejścia w skład Korony Królestwa Polskiego. Ważnym czynnikiem w konsolidacji gospodarezej i politycznej jednoczo- nego Królestwa była polityka monetarna czasów Kazimierza W., zm.ierzająca do wprowadzenia jednolitej monety i ustalenia jej wartości jako podstawy i zabezpieczenia normalnych obrotó v handlowych i pieniężnych, spajających tym silniej organizm Kró- lestwa '. Poprzez czasy Kazimierza W. i Ludwika przewija się Izić wysiłków monarszych do rozwinięcia i uregulowania produkeji górniczej, i to zarówno rud srebrno-ołowianych, jak i żup sol- nych"F, tak małopolskich, jak i świeżo uzyskanych ruskich, sta- nowiących poważne rozszerzenie możliwości eksportowych Kró- lestwa. Korzystna koniunktura handlowa Polski w XIV w. przyśpie- szała niewątpliwie rozwój gospodarki towaro vo-pieniężnej i sił wytwórezych, ale miała i ten specyficzny skutek, że odrywała gromadzący się kapitał od wyt órezości przemysłowej własnej, jak to było np. na Zachodzie, ku wielkim obrotom handlowym, powodując przez to mniej korzystny niż tani rozwój stosunków społecznych i mniej zdrową strukturę miast; odbiło się to na roli miast i wartości poparcia, jakie mogły one dać monarsze. Poz vo- liło to w końcu szlachcie, gdy brakło ręki Kazimierza W., prze- chylić szalę na s ą korzyść i na rzecz ekspansji zewnętrznej, a odwrócić kraj od intensyfikacji wewnętrznego życia gospodar- czego ku opano vywaniu nowych terenów kolonizacyjnych. Mimo to, zbierając ogó2ne wyniki osiągnięte przez politykę gospodarezo-społeczną Kazimierza W. i jego najbliższych następ- ców, trzeba stwierdzić ogromny rozwój sił wytwórezych w Pol- sce XIV w., korzystne zmiany w stosunkach produkeji, postępy "' Starodaune prau;a olskiego pomn.ikż, t. I, s. 226. "" J. K r z y ż a n o w s k i, Statut Kazirnżerza W. dla krakowskich żL'p solnycla. "Rocznik lirakowski", t. 25, 1934; Kode;cs dypl. Iałopolski, t. III, nr 866; T. R o s e n b e r g, Zarys urządzeń pruwnych górrcżetwa .v Polsce. "Przegląd fIistory-czny", t. 13, 1911. i 93 gospodarki towarowo-pieniężnej i znaczne w stosunku do schyłku XIII w. wzbogacenie się Polski. Wszystko to działało bardzo ko- rzystnie na szybszą likwidację odrębności gospodarezej i politycz- nej dawnych dzielnic, na konsolidowanie się zjednoczonego pań- stwa i wykształcenie się nowej jego formy: Korony Królestwa Polskiego. Nie vszyscy uczeni są zgodni ze mną co do istnienia ścisłych związków pomiędzy utworzeniem się Korony Królestwa a odpowiednią fazą formowania się procesów gospodarezych w państwie sa. W przyspieszeniu tych procesów zjednoczeniowych niemałą ro2ę odegrało bezpieczeństwo zewnętrzne, popychające Polskę ku tym szybszemu jednoczeniu się i utrwalaniu zjednoczonego pań- st va, w którym zarówno warstwy feudalne, jak mieszezaństwo widziały gwaraneję niezależności oraz lepszego rozwoju gospodar- czego i kulturalnego, a chłopi także większego bezpieczeńst va prawnego. Wzz.ost niebezpieczeństw zewnętrznych, przyspieszających niezmiernie jednoczenie się Królestwa Polskiego, to w szezegól- ności wzrost jednego z nich - niemieckiego. Należy tu podkreślić dwa momenty, nie zawsze doceniane przez dotychezasową lite- sa Zob. art. K. G r z y b o w s k i e g o, "Corona Regnż" a "Corona Regnż Polonżue". "Czasop. Prawno-Historyczne", t. IX, z. 2, 1957, s. 310-311, którego autor, polemizując ze mną, uznaje z viązek pomiędzy Corona Regni a kształtowaniem się monarchii stanowej, natomiast kwestionuje łączność pomiędzy powyższym pojęciem prawnym a rozwojem gospo- darki to varowo-pieniężnej, przytaczając jako przykład północne Włochy (republikę wenecką) oraz południową Franeję i Flandrię, gdzie instytucja Corona Regni w ogóle nie istniała. Jako historyk polemizowałem z tym za- rzutem, dowodząc, że sprawa przedstawia się odwrotnie: monarchia stanowa i całość ziem objętych pojęciem nadrzędnym Corona Regni potrzebuje już pe ,nej wykształconej bazy stosunków towarowo-pieniężnych. W repu- blice weneckiej nie było króla; Flandria, jako część monarchii francu- skiej, tylko w pewnych okresach stanowiła samodzielne księstwo. Trudno je pod tym w zględem przytaczać jako przylsład. Natomiast przytoczyłem dane co do Serbii i (osobno) Wołoszezyzny, gdzie gospodarka towarowo- pieniężna była bardzo słaba i koncepeję Korony Królestwa rychło za- rzucono. Zob. Historża Polski do potowy XV wieku. VIII Pow szechny Zjazd Historyków Polskich, Warszawa 1960, s. 129-130. 94 raturę. Nie ulega wątpliweści, że wbrew akcentowaniu nieje no- krotnie przez źródła współezesne niebezpieezeństwa tatarskiego ara ono niewątpliwie coz-az mniejszą role, ni mówiąc już o nie- bezpieczeństwie ze strony Litwy. Akcentov anie go, zwłaszeza pismach kierowanych do kurii, a mających na ce)u skłonieni jej do pomocy w takiej czy inn j formie, nie po vinno nam przv- słaniać faktu, że o jakiejś ekspansji z tej strony, za rażającej na- prawdę Polsce, nie mogło być mowy w XIV w. Szło raezej o zie- mie pograniczne, a przede wszystkim o posiadanie Rusi Czer -onej. Nie ulega wprawdzie wątpliwości, że ekspansja Halicza w XIII v. poczyniła pewne postępy terytorialne na pograniezu Polski w okre- sie największego jej rozdrobnienia, dzielnicowego. Straciliśn:v też na rz cz Węgier wskutek walk o ustalenie się śokietka tak;e i polską część Spisza. Wszystkie te straty jednak nie były groźne w porównaniu ze stratami, jakie zadała Polsce ekspansja nie- miecka z zachodu. Występowała ona pod vieloma postaciami, jak najazdy krzyżackie czy brandenburskie, jak tendeneja cesarzy rzymskich do rozciągnięcia zwierzchnietwa nad Polską, jeśli na- wet nie całą, to przynajmniej zachodnimi jej częścialni, jak poczy- nania Przemyślidów i Luksemburgów maskujące tutaj ekspan- sywne tendeneje niemieckie na ziemie polskie; występo ała reszcie w formie ukrytej agresji wewnetrznej. Agresja niemiecka przejawiała się w różnych formach. Wpłvw Niemców mocno się już zakorzenił na śląskich dworach książ - cych; teraz dążyli oni do zdobycia go na dworach książąt bliskich I rzyżakom, a więc na dworze Konrada Mazowieckiego czy też Ziemowita kujawskiego. Budziło to wszędzie głęboką niecheć ludności polskiej wszystkich warstw, nie wyłączając warstwv ry- cerskiej, która w końcu XIII w. z tego powodu jawnie wyst ąpiła przeciw księciu Konradowi. Charakterystyczne jest, że jednym z przywódców tego oporu był biskup tamtejszy Wolimir, uprzed- nio kanelerz książęcy. Ruch antyniemiecki znalazł rychło swój wyraz i w akeji duchowieństwa dochodzącej do głosu na srno- dach. Przybrał szerokie rozmiary, zwłaszeza pod koniec XIII v., kiedy arcybiskupem gnieźnieńskim został Jakub Świnka. Wrogie nastawienie wobec Niemców miało tak znaczny zasięg, że nie 95 ukrywano się z nim nawet wobec Wacława II podezas jego koro- nucji na króla polskiego. Współez sna kronika czeska notuje z oburzeniem, że gdy jeden z obecnych zapytał arcybiskupa, jak mLi się podobało k zanie, które biskup Jan z Briksen wygłosił po niemiecku w czasie koronacji, Świnka odpowiedział: "Dobrze by kazał, gdyby nie był Niemcem i psią głową" o. Synody w swoich uchwałach występowały w obronie języka polskiego w kościele, domagając się, aby kazania były wygłaszane po polsku, a więc w języku zrozumiałyzn dla ludności, i żeby w tymże języku objaśniano ustepy wzięte z Pisma świętego. Jeden ze statutów w r. 1287 zalecał proboszezcm i zarządcom kościołów, aby do kierownictwa w szkołach nie dopuszezali Niem- ców, chyba takich, którzy dobrze władają językiem polskim, tak aby mogli chłopcom wykładać autorów i gramatykę łacińską w języku polskim. Dals ą uchwałą zarządzono, że żaden obcy du- chowny nie może odtąd otrzymać w Polsce beneficjum kościel- nego, z którym związana jest parafialna obsługa ludności, "jeżeli nie jest urodzony na tej ziemi i nie jest biegły w jej języku ro- dzimym"a'. W tej atmosferze obudziło się weześnie dążenie do uzyskania własnego narodowego świętego, które znalazło swój wyraz w staraniach o kanonizację biskupa Stanisława Szezepa- nowskiego. Do niebezpieczeństwa z zewnątrz, o którym była mowa po- przednio, przyłączył się bunt wójta Alberta. ,Tego charakter jasno przekonał współezesnych, że wpływy niemieckie, które były w tym wypadku sprężyną, działają przeciw jedności Królestwa Polskiego. Umocnily one tym bardziej dążność do owej jedności. Ta właśnie agresja wewnętrzna, bardzo niebezpieczna, bo przygotowująca agresję zewnętrzną, rozwijała się w przeróżnych formach, groźnych zwłaszeza tam, gdzie reprezentowały ją nie- mieckie czvnniki feudalne, ducho Nieństwo i patrycjat, wzmagała się, dochodząc do apogeum za Wacława II, niemal bez poważniej- eo Kronikn zbrastau;ska [w:] Fontes reru 7z Boheinicarum, t. IV, s. 82. '1 Zob. R. G r o d e c k i, Poustanće polskiej świadomośeż narodoicej nn przełomże X111 ż XIV u,. "Przeglą:l Współez sny ', 1935 i o9b., s. 19-20. 96 szych przeszkód - aż do powstania monarchii dwu ostatnich Piastów, a zwłaszeza centralizującej monarchii Kazimierza 1'V., która kolejno położyła kres różnym jej objawom. Pomijając już straty wywołane przez pokojową początkowo agresję feudałów niemieckich na zachodzie i północy ziem polskich, trzeba pamię- tać, że napływ kleru niemieckiego, który opanował swym wpły- ezn zacho dnie diecezje Polski (kamińską, lubuską i vrocła ską, a także po krakowską sięgał), spowodował za czasów Muskaty oderwanie od polskiej prowineji kościelnej - a w rezultacie i od Polski - diecezji kamińskiej, a więc zachodniego Pomorza, i przy- gotował oderwanie dwu dalszych, utrwalając wszędzie przewagę Niemców. Polska oparła się, nawet już po opanowaniu Śląska przez Luksemburgów, oderwaniu od metropolii gnieźnieńskiej diecezji wrocławskiej, w której kler niemiecki był awangardą i pływów luksemburskich, widząc w związku kościelnym jedną z podstaw ewentualnej rewindykacji Śląska; utrwalono też zwią- zek biskupstwa lubuskiego z Pol ką, zahamowano, acz nie w5 - korzeniono w pełni, przewagę niemiecką w niektórych zakonach, dokonano wreszcie gruntownej przemiany w nastawieniu patry- cjatu niemieckiego, ale tylko w ziemiach Królestwa. Polityka zmierzająca do przyciągnięcia do Polski patrycjatu ziem utraco- nych nie wydała, jak widzieliśmy, rezultatu. Konflikty kleru polskiego i niemieckiego przyczyniły się natomiast w dużej mierze do rozniecenia polskiej świadomości narodowościowej i zgrupo- vały kler polski około programu zjednoczonego Królestwa. Zaha- m owanie a resji ewnętrznej, dokonane w okresie pewnej przer- wy w konflikeie, o której mówimy po niżej, miało ogromną do- nioslość dla przygotowania dalszych szans ostatecznej rozgrywki. Nie ulega wątpliwości, że wszystkie wymienione formy agresji niemieckiej z zachodu doszły do najwyższego nasilenia w pierw- szych dziesiątkach lat XIV w. i że ten właśnie okres, a nie jakiś inny, jest okresem najwyższego zagrożenia Polski przez agresję niemieckąg2. Wyraża się ona prawie że jednoczesnym naporem "= J. D ą b r o w s k i, Szezyt natgże nia nżebezpżeczeństwa nże%n,żec- kiego w XIV w. [w:] Pa7nżętnżk VII Powszech,nego Zjazdu Hżstoryków, ,Polskich" t. II, z. 1, Warszawa 1948, s. 215. 97 zewnątrz zakonu krzyżackiego, Brandenburgii i Luksemburgów oraz ruchami żywiołu niemieckiego, kierowanego przez patrycjat rniejski, a zznierzającymi - czy tó w formie tz . buntu wójta A1- l erta, czy akeji mieszezan poznańskich - do opanowania władzy v Wielkopolsce i 1\ ałopolsce. Tak właśnie udało się patrycjatowi wrocławskiemu, drogą nacisku na Henryka VI wrocławskiego, opanować faktycznie rządy we Wrocławiu i poddać go pod bez- pośrednią władze I.uksembur5ó . Nie udało się to natomiast ani Krakowie, dzięki orężnemu wystąpieniu śokietka, wspomaga- nego przez pomoc węgierską, ani w Wielkopolsce. Wystąpienie zbrojne śokietka przeciwko wszystkim trzem czynnikom feuda- lizmu niemieckiego, Zakonowi, Brandenburgii i Luksemburgom, izie doznało natomiast powodzenia i mimo pomocy Węgier, a czę- cio rici Litwy, skońezyło się raczej przegraną, bo utratą na rzecz tvch potęg feudalnych niemieckich przeważnej części Śląska, Ku- ; a v i części Mazowsza. Zwiększyło to stratę poniesioną przez ;ajęcie Pomorza Gdańskiego. Sukces śokietka polegał właściwie tylko na niedopuszezeniu do ostatecznego rozbicia zjednoczonych dzielnic pozostałych pod jego władzą. Niemożność dalszej roz- 5rywhi stwierdziła polityka lat najbliższych śokietka i Kazimie- rza, zmierzająca do poprawy sytuacji na drodze dyplomatycznej t rzez rozbicie niemieckiej koalicji feudalnej. Udało się to czę- .5'.eiowo przez wvmanewrowanie z niej Wittelsbachów, a potem I.uksemburgów, wreszcie przez odzyskanie Kujaw drogą poko- iową - wszystko za cenę rezygnacji z innych zdobyczy niemiec- kich w Polsce, przede wszystkim przeważnej części Śląska i Po- morza Gdańskie o. Polska zyskała tą drogą swobodny oddech, i możliwiający jej konsolidację i ostateczne wybudowanie zjed- noczonego państwa, zmierzające ku scentralizowanemu Króle- stwu, ale walka pozostała nie rozstrzygnięta. Zakon krzyżacki, nie podejmując na razie dalszych prób agresji na Polskę, a korzysta- jąc z vspółzawodnict va polsko-litewskie5o o Ruś Halieką, kon- tvnuował swą akeje dro ą okólną: atakująe Litwę. Zmiana poli- t ki po?skiej na wschod.zie, wywołana przez te polskie sfery feu- dalne, które stworz ,ły koncepeję związku polsko-litewskiego, ma- jącego doprowadzić do współdziałania obu państw w stosunku ? Ps t ro vski, Kazim:eiz 'ielki 98 do Zakonu i zapewnienia sobie bezpiecznego posiadania i ekspan- sji kolonizacyjnej na Rusi Halickiej, zbiegła się z apogeum agresji krzyżackiej na Litwę. Krzyżacy, po o łac:ni ciu Żmudzi, zmże- rzali do opanowania Wilna (lata 1388-1390), a następnie recztv narodowego terytorium litewskiego, słowem: do zgotow,ania Litv: ie losu innych ziem nadbałtyckich, a zapewnienia sobie penetracji handlowej w stronę Kijowa i centró v handlu wschodniego nad Morzem Czarnym. Oznaczało to okrążenie od północnego wschodu Polski, otoczonej już od zachodu i północv, co w związku ze vzno- wieniem porozumienia Zakonu z Luksemburgami, przede wsz st- kim w osobie Zygmunta Luksemburskiego, prowadziło do zupeł- nego okrążenia Polski i stwarzało możliwość realizacji yłania- jących się wówezas prób rozbioru. Nie ulega zatem kwestii, że niebezpieczeństwo zewnętrzne ze strony ży iołu lziemieckiego było nie tylko najsilniejszym z niebezpieczeństw ze nętrżny ch, ale także doszło do szezytu w momencie przetwarzania się zjedno- czcnego państwa polskiego w nowe formv Korony Królest a Polskiego. Niebezpieczeństwo zewnętrzne, zaostrzając negaty ne nasta- wienie większości społeczeństwa polskiego w stosunku do agreso- rów, ywoływało wszakże, eo ważniejsze, w łonie tego społeczeństwa rozwój bardzo doniosłych procesów pozytyw- nych. Niosły one ze sobą poczucie potrzeby centralizacji władzy państwowej i silnej władzy monarszej, mogącej dać ochronę przeciw agresji, wskazywały na konieczność wzmo- żenia sił gospodarezych kraju jako podstawy stworzenia silnej armii, podkreślały wreszcie potrzebę znalezienia ta- kiej formy politycznej, która by pozwoliła jednoczącemu się państwu d.ochodzić swoich praw, a w szezególności strat dozna- nych w okresie rozdrobnienia feudalnego. Dwa procesy krzyżac- kie, oparte na dochodzeniu praw Polski do ziem utraconych, mu- siały zwrócić uwagę na pojęcia wyrobione już w tej mierze w ów- ezesnych państwach stanowych, a zwłaszeza na dążenie do odzy- skania strat, ugruntowane nie tylko na prawach dziedziczn ch dynastii, ale także na prawach państwa jako jednostki etnicznej i historycznej, jak to wskazuję poniżej. Wszystko to kierow-ało 99 zjednoczone państwo ku formom wyrabiającym się w związkti z pojęciem Coron Regni. Wyraźną zapowiedzią tego kierunku jest petycja polska wystosowana do kurii papieski j w sprawie starań o koronację śokietka. Korona je królewskie nie tylko wzmacniały ś .iadomość na- rodowościową, ale były ważnym element2m jej ro: woju. Postęp, jaki się w niej dokonał w ciągu XIV w., związany był niewątpli- wie z podniesieniem się życia gospodarezeao i poziomu kultural- :lego Polski, osiągniętym w czasach Kazimierza W., a uwidecz- n ającym się czy to w po vstaniu Uniwersytetu., czy w roli kan- elarii, czy wreszcie we wspaniałym rozkwicie sztuki. W toku dalszych wywodów na temat rozwoju pojęcia Korony Królestwa podajemy też obfity materiał ideologiczny, wskazujący na rozwój tejże świadomości. Jakkolwiek cały skreślony wyżej rozwój gospodarezo-spo- łeczny Polski XIV w. był jednym z zasadniczych motorów ten- dencyj zjednoczeniowych, jakkolwiek siły postępu widziały zjednoczonym, silnym i rozległym państwie polskim konieczny warunek swego dalszego rozwoju, jakkolwiek popychały Polskę ku temu i niebezpieczeństwo zewnętrzne, i poczucie narodowo- ściowe, to przecież jednoczona Polska nie potrafiła postulatu tego w całości zrealizować. Połowa Polski nie była objęta Królestwem śokietka, lecz tworzyła księstwa i ziemie bądź niezależne od króla polsk:ego, bądź zależne od liróla czeskiego względnie nawet okupowane przez Zakon i feudałów północnoniemieckich. Polska, o ile chciała zjednoczyć się w całość, miała trudne do rozwiązania zagadnienie. Należało nie tylko odzyskać straty, ale także uporządkować hie- rarchicznie, przy panującej formalnie i faktycznie równości od- z ębnych dzielnic, stosunek do Królestwa dzielnic odeń niezależ- nych, by złączyć je w jedno państwo. Przecież jeszeze podkanele- rzy Kazimierza W., Janko z Czarnkowa, notował bez sprzeciwu opinię, nie odpowiadającą zresztą faktom, że wszyscy książęta piastowscy przywykli być sobie równi i że jeden nie uznawał nad sobą żadnej władzy drugiego . Węzły, jakimi łączyła dziel- " krcnika Janka z Czarnlcowa [w:] Mon. Pol. Hist., t. II, s. 645. 100 nice jedność dynastii, zaczęły pękać od ehwili wyłomu zrobionego przez Przemyślidów. Jedność organizacji kościelnej, którą poczęto również naruszać, Zzie mogła zastąpić organizacji politycznej. Rów - nież wymieranie poszezególnych gałęzi dynastii piasto vskiej nie mogło rozwiązać trudności zarówno dlatego, że zjednoczenie kilku dzielnic tą drogą nie wykluczało możliwości nowych podziałów w następnym pokoleniu, jak i z tej przyczyny, że nie obiecywało rychłego osiągnięcia ostatecznyeh rezultató v. Zjednoczenie mo- gło nastąpić - wydawało się - tylko siłą, to jest przez zmu- szenie książąt słabszych do uznania zwierzchnictwa silniejszych lub nawet pozbawienie ich ziem na rzecz tych ostatnich (jak to np. uczynił Waeław). W tym wypadku największą siłę reprezentował król. Obawa przed tym zaciążyła niewątpliwie na stosunku ksią- żąt dzielnicowych do śokietka i ułatwiła dzieło Janowi Luksem- burskiemu. Formy lenne, uzależnianie od siebie, nawet jako od księcia krakowskiego, innych książąt polskich wprowadzał do Polski, jak widzieliśmy, już Wacław. Próby wprowadzenia ich przez śokietka nie dały rezultatu. Jan Luksemburski, stosując natomiast formy zhołdowania Królestwu Czeskiemu książąt na Ślą ku i na Mazowszu, ubiegł teraz śokietka, bo książęta pia- stowscy przyjmując, acz przeważnie niechętnie, zwierzchnictwo czeskie, widzieli w nim nieraz gwaraneję swego władztwa nad posiadanymi dzielnicami. W Polsce śokietkowej nie tylko poj- mowano złe strony rozdrobnienia dzielnicowego i wynikłe zeń szkody g4, nie tylko widziano najlepszy przed nimi ratunek i naj- wlaściwszą formę jednoczącego się państwa w odrodzeniu daw- nego Królestwa bolesła owskiego okresu a5, ale zdawano sobie t kże spra vę, przynajmniej w rupach kierującyeh państwem, z ko- a: J. B a s z k i e w i c z, Poustamże..., s. 438-440, wskazuje nie tylko na naj ,cześniejsze z dotyczących świadectw. ale podkreśla rówůnież, i to słusznie, powszechność takiej oceny rozdrobnienia i dążenůa do zmiany, do zje.lnocz: nia państwa. as Nie tylko w żywotach św. Stanislaw a przyszłe Króle;t vo przed- stat 'ia sig jako odnowienie Królestw a bolesławowego, lttórego ciągłość przerwała śmierć Bolesława Śmiałego, ale suplika o koronację śokietka -yraża tę samą myśl i całkowicie pomija milezeniem fakt niedawnych koronacji Przemysła II i Wacława II. l0 I nieczności .zdowadniania i akcentowania takich uprawnień tego państwa, które by mu ułatwiły skupienie wszystkich ziem-według ogólnych opinii - polskich i ustalenie kryteriów ich polskości, a ponadto pozwoliły mu na skuteczne dochodzenie tych praw. Wła- ściwe ujęcie uzasadnienia koncepeji wznowienia Królestwa daje supli .;a przedstawiona w r. 1319 Janowi XXII przez Gerwarda, bisku, a wrocławskiego, imieniem kleru, książąt, rycerstwa i miast Królestwa Polskiego, w której proszą papieża (najpewniej na gruncie uchwały zjazdu w Sulejowie w r. 1318), by polecił Wła- dysława śokietka koronować na króla polskiego. Wśród motywó v tej prośby prócz szkód, jakie czasy bezkrólewia przyniosły wie- rze i chrźeścijaństwu przez najazdy Rusinów i pogan, wymienia się z naciskiem "Occupaciones diversarum eiusdem regni parcium et locorum, defensore carentis, que nonnulli alienigene violenter invaserant" g6. Król ma zatem być obrońcą pozbawionych dotąd należytej opieki ziem Królestwa. Było to rzucenie hasła, którego treść wypracowały dopiero czasy Kazimierza W. Królestwo Bo- lesławów i Królestwo śokietka dzieliły bowiem gospodarezo, spo- łecznie i kulturalnie dwa wieki z górą, a więc Królestwo dwu ostatnich Piastów, powołując się na tradycje przeszłości, musiało szukać dla siebie nowych form '. Nie było to łatwe. We wskazanej wyżej, i to zasadniczego znaczenia sprawie ustalenia stosunku księstw dzielnicowych do Królestwa i króla polskiego - śokiet- kowi nie udało się znaleźć odpowiedniego rozwiązania. Szło tu przede wszystkim o ziemie śląskie. Skutkiem sukcesów wojen- nych udało się śokietkowi w latach 1321-1323 osiągnąć krótko- trwałą, jak się okazało, przewagę i zwierzchnictwo nad pewną częścią księstw śląskich, wprawdzie nigdzie formalnie nie ujęte, ale niemniej wyraźnie uznawanees. Nie wytrzymało ono jednak ag Vetera rr,onuircenta Polonżae et Lithuaniae..., t. I, nr 226. a' Sytuacja Polski była o wiele trudniejsza niż np. Czech, gdzie nie było tak silnego rozdrobnienia na dzielnice, a władza królewska nie doznawała przerwy, ugruntowana w czasie rozwoju władzy książęcej. Por. A. K ł o d z i ń s k i, Slady przelotnego zwierzchnictwe n,ad $lqskże'm.. "Sprawozdania z posiedzeń i czynności AU", t. XXIV, nr 5; J. D ą b r o w s k i, D;ieje polżtyczne ląska 1290-1402 [w:] Historia Ś'lq- 102 prób - lat najbliższych, niechęci książąt piastowskich i nac?sku czeskiego. Pomyślne ułożenie spraw pomiędzy królem a jego najbliższymi krewnymi kujawskimi, oparte w istocie na węzłach pokrewieństwa, a nie na zależności lennej, prowadząc w rezul- tucie do likwidacji księstw linii kujawskiej, nie zaważyło korzyst- nie na stosunku książąt piastowskich do Królestwa nie tylko na Śląsku, ale - co ważniejsze - na Mazowszu, gdzie płocka dziel- izica stała się lennem czeskim. W chwili śmierci śokietka więk- szość książąt piastowskich, przywykłych - według słów.lanka z Czarnkowa - być sobie równymi, nie podlegała śokietkowi, ale była lennikami króla czeskiego, tytułującego się królem polskim. Wśród tych doświadezeń wytwarzały się z pewnością w Polsce- jak świadezą o tym oba procesy krzyżackie - nowe poglądy na zasady, o ~akie oprzeć należy organizację i dalszy proces jednocze- nia Krć estwa Polskiego. Torowała im drogę polityka młodego króla i jego doradców, z pominięciem dawnych piastowskich form organizacji i jedno- czenia państwa. Na pierwszy plan wysunęły się formy powiązania dawnych książąt dzielnico vych w charakterze lenników z Koroną Królestwa i reprezentującym tę instytucję królem. Rozwój tego procesu był w Polsce dość powolny, wc eśniej wystąpił w sąsied- nich Czechach; w innych państwach zachodnioeuropejskich od XI w. rozwijała się wypracowana przez legistów i kanonistów teoria o państwiega - officium i jego reprezentancie - królu. Osoba króla zmienia się, a państwo pozostaje. Od tego rozumo- wania jest proste przejście do pojęcia Corona Regni jako sym- bolu, który istnieje ponad osobą króla, a jego głównym elemen- tem jest nienaruszalność terytorium państwa i jego suwerennych praw. Pojęcie Corona Regni przejęte zostało przez Polskę, Kazimie- ska, w-yd. PAU, t. I, Kraków 1933, s. 357 i n.: "Dominus noster rex" tak tytułowała śokietka kapituła wrocławska, "Dominus noster inelitus Po- loniae rex" - Bolesław II książę brzesko-legnicki, wreszcie "Unser gna- diger Herr, K nig Wladislaus" - starosta wschowski. B Głos u dyskusji J. Baszkiewicza na VIII Powszechnym Zjeździe Historyków Polskich, zob. Historia Polski do potowy XV w. ..., s. 136-137. 103 rza W. z vzorów obcych, i to raczej z wzorów węgierskich, a nie c2eskich. Świadezv o tym, prócz ściślejszych w tym czasie związ- lc<5 v właśnie z Węgrami, a nie z Czechami, fakt, że budowanie ojęcia Królestwa Polskiego jako pojęcia organizmu państwo- vego - złożonego z ziem książąt piastowskich, co więcej, mają- cego prawa do szeregu ziem dawniej należących do Polski, a znaj- dujących się wówezas w obcych rękach - rozpoczyna się od za- rania rządów królewskich śokietka, a więc przed ujawnieniem się tej formy w Czechach. Trwa ono dość długo, bo dopiero w d.ru- giej połowie rządów Kazimierza W. znajduje swój wyraz w ter- minie Corona Regni Poloniae (pierwszy raz określenie to wymie- niono w r.1356), niewątpliwie zapożyczonym z zewnątrz. Rozciąga się ono nie tylko na ziemie znajdujące się w ręku Piastów, ale i na zagarnięte przez Krzyżaków oraz Brandenburezyków, na ziemie Pomorza Zachodniego, przynajmniej na obszarze diecezji ltamińskiej, i wreszcie na spadek halicko-włodzimierski, który Kazimierz W. pragn.ie posiadać tym samym prawem co Pomorze Gcůańskie, tj. tak, jak go "przodkowie jego posiadali". Był fo zatem program odbudowy Polski bolesławowskiej. Proces po stawania pojęcia Corona Re ni jest w Polsce w pew- nej mierze różny aniżeli w niektórych krajach sąsiednich, jak np. na Węgrzech, a tym bardziej w krajach zachodnich. Po- vstaje ono w Polsce w XIV w., a więc stosunkowo późno, a to z powodu rozdrobnienia dzielnicowego i odrodzenia Królestwa dopiero na przełomie XIII i XIV w. Przechodzi jednak za to po- tem szybką ewolucję izieomal równolegle z wyżej nakreślonyńzi przemianami, w związku z rozwojem społeczno-gospodarezym Polski. Dołączyły się tu także przyczyny specjalne, do których należy wymarcie panującej gałęzi Piastów i związek z Litwą. Proces ów w ciągu XIV w. przechodzi trzy wyraźne fazy, a mianowicie: pierwszą - do śmierci Kazimierza W., kiedy to kry- stalizuje się zasadnicza treść pojęcia Corona Regni i realizuje się polityczna organizacja państwa w formach feudalnych; drugą- czasach Ludwika W., kiedy przy silniejszym jeszeze niż po- przednio wpływie węgierskim dokonuje się dalsza ewolucja tego pojęcia w sensie określenia zobowiązań króla, nie formułowanych los mierza W. wszelkich praw do przeważnej części księstw śląskich, wygotowanego w r.1335, a wystawionego ostatecznie w r. 1339 'G=. Ponieważ nie ulega wątpliwości, że formuła ta została ustalona związku z życzeniami strony czeskiej, pomijając już samo ża.- danie renunejacji, przeto oznacza ona p średnie uznanie praw Królestwa Polskiego do tych ziem, podobnie jak akty dotyczące Świdnicy i,Taworu z lat 1353 i 1356 103 Dowodem, iż mimo rezygnacji Polska stała na stanowisku, że ziemie te z prawa należą się Królestwu Polskiemu, jest znana suplika króla Kazimierza do papieża Urbana V z 20 kwietnia 1364 r. o unieważnienie układów, w których król zrzekł się ziem "należących od niepamiętnych czasów do Królestwa Polskiego", i zwolnienie książąt poddanych przez nie obcemu zwierzchnictwu od obowiązków lenników'G . Chodziło tu w pier szym rzędzie o książąt śląskich 1G5 ' loniae...' Reliquiae manuseriptoru7ri,, wyd. J. L u d e w i g, t. V, Lipsiae 1720-173I, s. 585. 102 J. D ą b r o w s k i, Dzżeje polżtyczne Ślqska, t. I, s. 435; Leh,ns- u. Be.sitzurkunden Schlesżens..., wyd. C. G r u n h a e e n - H. M a r k g r a f, t. I, Leipzig 188I, s. 3-4. toa Lehns-u. Besżtzurkunden..., t. I, s. 3-4, 331, 332, 49G, 507: "Nor is, regno seu coronae Poloniae". 'on "Significat S. V. Kazimirus, Dei gratia rex Poloniae, filius vester devotissimus, quod ipse nonnullas mimzs iustas ordinationes et concordias in preiudicium sui regni ymo eciam Sedis Apostolice et sanete Romane ecelesie, cui cum suo eodem regno est immediate subiectus super non- nullis principatibus, ducatibus, dominiis et terris, ad ius, proprietatc,m, domit:ium seu dicionem sui regni ab antiquo, cuius contrarii memoria non existit, pertinentibus, iniit et fecit, tam cum fidelibus, quam cum infidełibus quibuscumque, eiuscumque dignitatis preeminencie status aut condicionis existant, renuncians ipsis et firmans hoc litteris suis ac iura- mentis. Quare supplicat idem rex S. V. quatenus huiusmodi concordias, ordinaciones, renunciaciones, ymo alienaciones, cum sint facte in preiu- dicium sui regni et Romane ecelesie, ut prefertur, et sine ratihabicione S. V. et vestrorum predecessorum, irritantes, revocantes et retractantes, super dictis iuramentis, quamvis temerariis, cum ipso dignemini miseri- corditer dispensare, decernentes ac declarantes feuda seu homagia per principes, duces et quosvis dominos huiusmodi principatuum, ducatuum, dominiorum et terrarum, de facto cuicumque vel quibuscumque facta, eciam 107 Inaczej rozwijała się motywacja praw do Pomorza Gdań- skiego posiadane o przez śokietka, a zagarniętego przez Krzyża- Iió v. Jeszeze w procesie z r. 1320 kancel;,ria śokietka zmierzała do udowodnienia tylko praw Władysława śokietka 'O5 do tej części Pomorza. W czasach Kazimierza W. w procesie z r. 1339 określana jest ona w formularzu opracowanym przez kancelarię królewską, podobnie jak ziemie chełmińska i michałowska, jako ziemie nale- żące od najdawniejszych czasów do Królestwa Polskiego i leżące w jego granicach 'G', co potwierdzają świadkowie 'Gs. Wśród zeznań ich znajdujemy także stwierdzenie, że książęta pomorscy byli pod władzą króla polskiego lo". pomorze, ziemia chełmińska i micha- si sint iuramentis vallata nullius fuisse vel esse firmitatis, nec ipsos et ipsorum aliquem ad ea teneri quoquomodo vel obligari, ut in forma. Fiat commissio in forma. B. Sine alia lectione. Fiat. B. Datum Avi- nione XII kalendas lVlaii anno secundo. [20 kwietnia 2364 r.] Arch. Vat. Reg. Suppl. 40 f. II2. In margine. Extra commissio. Monu%rcenta Polonżae Vaticana, wyd. J. P t a ś n i k, t. lII, Cracoviae 1914, nr 458. ios por. wyliczenie księstw objętych bullą: A. 1\I o s b a c h, Wiado'mośei do dzżejów Polski z archżwum n. Wroctaivża, Wrocła v 1860, s. 43-45. Znacz nie akeji re ,indykacyjnej, zainicjowanej tą supliką, i następującej po niej akeji politveznej, z vreszcie przygotowań wojskowych podjętych przez Kazimierza W. w.końcu Jego życia uwidocznia najlepiej fakt, że Karol IV zbliżenie swe do Ludwika W. po objęciu przez niego tronu pol- skiego rozpoczął od uzyskania odeń i od jego żony ponow nego zrzeczenia sie praw do Śląska w r. 1372. Lehns- u. Besitzurkunden..., t. I, s. 17. 'oB Lites ac res gestae inter Polonos Ordżnem,q'ue Cruciferoru7n, wyd. 2, Posnaniae 1390, t. I, p. 17: "...quod ipse dominus rex... possidebat terram Pomoraniae...". 'o7 Ta n.że, p. 95: "...quod ducatus et terra Pomeranie cum omnibus teri- toriis... sunt site infra regnum predictum Polonie et ad ipsum regnum peů-tinent ab antiquo..." 'oe śączy się to z podtrzymaniem przez Kazimierza W. praw do Pomorza po pokoju kaliskim przez używanie w dalszym ciąóu tytułu pana Pomorza oraz użycie formy daro vizny z zastrzeżeniem sobie prawdopodobnie pe v- nych opłat. K. G o r z y c k i, Kwestia lenne,go zwżerzchnżetwa Polski nad Poinorze n. za rzqdów Kazi reierza Wżelkżego, Lwów 1895; Z. K a c z- m a r c z y k, Mo'narchia..., t. I, s. 5. ion Lites ac res gestae..., wyd. 2, t. I, p. 216, 291. 108 łowska objęte są też wspomnianą supliką Kazimierza '. z r. 1364 llo. W innej formie występuje sprawa przynależności Pomorza Zachodniego do Królestwa. Motywację jego przynależności do Królestwa znamy z supliki Kazimierza W. z r. 1360, w której król domaga się przywrócenia zwierzchności metropolii gnieźnień- skiej, jako należącej do Królestwa Polskiego, nad biskupstwem kamińskim dla zachowania praw tego Królestwalll. Nabiera to należytego znaczenia, jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że król przez adoptowanie dziedzica zizacznej części tego obszaru i wyznaczenie go swoim presumptywnym następcą przygotowywał złączenie jego ziem z Królestwem Polskim. Tym wyraźniej przeprowadza Kazimierz W. w r. 1365 włącze- nie ziem panów Drezdenka i Santoka do Korony Królestwa Pol- skiego, motywująe to tym, że do niej od dawna należały 112; uzv- skuje on nadto ze strony biskupa lubuskiego, z racji posiadania przez niego ziem leżących w Królestwie Polskim, uznanie w r. 1369, że króla Polski uważa za pana i patrona diecezji lu- buskiej 113 Prawa do Rusi Halickiej oparł Kazimierz W. na zasadz:e dzie- dziczenia po Jerzym Trojdenowiczu 114, Choć później ujął to bar- "o p. M o s b a c h, Wżadomości do dzżejów..., s. 43-45. 111 Mo u7rtenta Polonżae Vaticana, t. III, nr 393: "Sedi metropolitane Gnesnensi de regno predicto... pro conservatione iuris et honoris dicti regni". 1'2 Kodeks dypl. Wielkopolski, Poznań 1879, t. III, nr 1545: "Ad coro- nam regni Poloniae ab olim pertinebant et que intra limites eiusdem regni sunt inelusa...'. Iss Zůa.n-i,że, t. III, nr 1613: "Item recognoscimus dictum dominum r gem Poloniae nostrum et ecelesie nostre Lubucensis, racione honorum in regno et dominio dicti domini nostri regis constitutorum, verum dominum et patronum". Widoczna tu jest analogia z poddaniem biskupstwa wrocław- skiego patronatowi królów czeskich w r. 1342 i przeprowadzeniem prz z to jego posiadłości pod z i-ierzchnictwo królów czeskich. Leh.ns- u. Besitz- urkunden..., t. I, s. 6-8. 114 Kodeks dypl. Polski, wyd. L. R z y s z c z e w s k i i J. M u c z k o v- s k i, t. I, Warszatx,a 1847, s. 210 (r. 1354): "Serenissimos duces Russie... 109 dziej ogólnie, podkreślając, że ma pra o posiadać Ruś tak jak ją posiadali jego "predecessores"'1", przez co można było ro- zumieć także i dawnych królów polskich. Oparcie się o zasadę dziedziczenia i prawa historyczne było konieczne wobec faktu, że ani na jedność etniczną, ani na jedność kościelną Rusi z ziemia- rni Królestwa nie można się było powołać. Było to wprowa- dzenie w związek z Królestwem nowego, niepolskiego elementu, co musiało mieć poważne skutki i na przyszłość. Zewnętrznie wyraziło się to na razie innym ujęciem charakteru Rusi przez kancelarię polską, a innym przez kancelarię węgierską. Kancelaria Kazimierza W. dąży wyraźnie do tego, aby przez określenie Rusi jako "terra Russiae" zrównać ją z innymi dzielnicami Polski , w których Kazimierz jest podobnie jak na Rusi "dominus et heres". Odpowiadało to zarówno faktowi, że Ruś nie miała uprzed- nio króla, a jedynie księcia, jak i dawało wyraz tendeneji polityki Kazimierza nieprzeciwstawiania Rusi Polsce, lecz włączenia jej jako czynnika składowego państwa pomiędzy dzielnice Króle- stwa /lB. Nomenklatura "regnum Rusśia.e" należała w P olsce do quibus divina clementia legitimus successor extitimus et eiusdem terre Russie dominus principalis". "s Codex dipl. Regnż Polon,iae et lVlagnż Ducatus Lżth,uanżae, wyd. M. D o g i e 1, t. I, Wilno 1774, s. 37: "...donec possessionem pacificam, seu dominium prout predecessores vestri habuerunt, obtinere valueritis regni prenotati" potwierdza v r. 1355 Lud v:k W. postulat postawiony niewątpli- wie przez Kazimierza W. "o Por. H. P a s z k i e w i c z, Polit, 'ea ruska Kazimżerza Wielkżego, Warszawa 1925, zw,łaszeza s. 149-151. Stanowisko kancolarii króle uskiej, u vażającej przynależność ziemi ruskiej do Królestwa Polskiego za rzecz oczyw istą, widoczne jest zarówno w nierzadkiej v dokumentach wysta- wianych na Rusi tytulaturze wyłącznie polskiej króla Kazimierza, pomi- jającej po ,ycję ruską (O. B a 1 z e r, Królest .i;o Polskże 1295-1370, t. II, L vów 1920, s. 510-i12), jak i z takich ź ro!ó v v przywilejach Kazi- mierza (Akta grodzkie i ziemskże, t. III, Lwów 1872, nr 9):,...bona regni nostri ad meliores usus deducere cupientes mericam nostra m Brzozo ue terre Russie in cast^llania Sanocensi...'. Kanelerz Rusi, zresztą Polak, pojawiający się efem rycznie v r. 1356, nie utrzymał się również i sprawy ruskie załata iali kanelerze krakow'scy względnie podkanelerzow,ie. 110 wyjątków i rychło zaniknęła, używała jej natomiast stale kance- laria węgierska" 1". Jest rzeczą charakterystyczną, a vynikającą z dążenia do opa- nowania przez Kazimierza całego spadku halicko-włodzimier- skiego, że wspomniana v yż;j suplilia z r. 13Ci4 objęźa i te części księstwa włodzimierskiego (ziemie włodzimierską, brzeską i chełm- zz% Gkreślenie "Regnum Russiae" wy:;zło niew ątnli ;%ie z Węgier. Lu- d yik ikcentuje tu konsek ventnic OdrębzlośĆ Rzzsl jako samodzielnego, obok lirólestwa Pols?iiego, "Król st a Rusltiego". Oc;r bność tę, jako nie kwestionowanej z i ęgierskiego punktu w idzenia własno ci jego dynastii, utrzynzywał on w czasie rządów swoich w Polsce. Stosot.vnie do umowy z r. 13a0 trakto yał jednak Huś jako królestwo o9rębne od Węgier, któ- rego obywatele są na Węgrzećh tak samo obcokrajowcami, jak Polacy (C. F' e j e r, Codex dipl. Hung. eceles. et civżlis, t. IX, 3, s. 114; W. B a- r a n, J. D ą b r o w s k i, J. P t a ś n i k, Sprawozdan,ie z poszukżwań na Wę- grzech, AU, Kraków 1919, nr 23). Z węgierskiego punktu widzenia jest to jednak pojęeie nowe, ho R.u I alicka nawet z punktu widzenia tradycji uůęgierskiej nie była "Hegnum Ru;siae". Określał ją dawny tytuł królów węgierskich "rex Galiciae et Lodomeriae", w potocznej praktyce dyplo- matycznej teraz ni używany. W czasie rządów sw,oich w Polsce Ludwik nie stosował odrębnej tytulatury ruskiej, dokumenty polskie i w ęgierskie wystawiał jako "rex Hungariae, Poloniae, Dalmatiae etc.". Zmarły przed kilku laty J. S i e r a d z k i znaczną część swoich wy- wodów w pracy Polska wieku XIV, Warszawa 1959, poświęcił kw estii rzekomo używanej w kancelarii polskiej tytulatury: Królestwo Rusi ("Regnum Russiae"), przytaczając na nie kilka dowodów. Niestety, do- wodów tych da się zaeytować zaledwie pięć, i to w czasokresie całego panowania Kazimierza W. Przyjmując nawet, że nie zachodzi tu lapsus calami pisarza, byłaby to na dziesiątki przypadków, wchodzących w grę, liczba znikoma, nie będąca żadnym środkiem dowodotvym w stosunku do kancelarii królewskiej. Argumenty J. Sieradzkiego grupują się koło tytulatury "Królestwo Rusi" wszelkiego pokroju - zacząwszy od ogólni- ków spotykanych u pisarzy obcych i niczego nie dowůolzących poza zw'y- czajowością, a skońezywszy na wyłowionych z dziesiątek tytulatur kan- celarii polskiej w- liczbie aż siedmiu, i to ujętych przeważnie w formie "rex Poloniae et Russiae". Przecież nikt nie zamierzał kwestiono i-ać praw a Kazimierza W. do takiej czy innej tytulatury, tym bardziej że wszę- dzie prawie akcentuje król polski dziedziczność s vych rządów ("et haeres"). Zamiast tego lepiej byłoby wyjaśnić czytelnikowi, jak J. Sie- radzki zamierza w ytłumaczyć stale używany w kancelarii polskiej termin "terra Russiae", z czym autor nie potrafił się rozprawić. Natomiast znalazł 111 skąllF), których Kazimierz W. jeszeze w r. 1364 nie posiadał. a z których dwie, mianowicie chełmską i włodzimierską, zająi w r. 1366 i uzyskał formalnie na mocy pokoju zawartego w tymże roku z książętami litewskimi. ,Iak więc widzimy, ogół pretensji terytorialnych państwa pol- skiego za Kazimierza W., motywowanych przede wszystkizn wzglę- dami historycznymi, przy akcentowaniu w nich mocniej raz momentów dziedziczenia przez Piastów, raz przynależności do państ a polskiego, rzadziej zaś argumentami kościelnymi (tj. przy- należnością do metropolii polskiej), daje nam w sumie granice Polski odpowiadające mniej więcej epoce Bolesława Chrobrego. Na zachodzie widzimy Śląsk, ziemię lubuską i Pomorze Zachod- nie po Odrę, na wschodzie natomiast tradycję posiadania Grodów Czerwieńskich zastąpiono dążeniem do opanowania Rusi Czer- wonej, bez bliższego określenia jej granic, aczkolwiek w zasadzie, jak wskazuje suplika z r. 1364, miano na myśli całe księstwo halicko-włodzimierskie. Panowanie Kazimierza W. stało się też przełomowe dla wspo- mnianej wyżej sprawy stosunku dzielnic do nowo odbudowanego Królestwa, zamykając epokę dzielnicowości staropiastowskiei, a rozpoczynając epokę pełnego zastosowania form feudal- nych. Jeszeze śokietek, jak widzieliśmy, nie znalazł w istocie wyjścia z tego problemu. Kazimierz W. przeprowadził najpierw infeudację Mazowsza zarówno płockiego, jak czerskiego (akty z lat 1351, 1355, 1359) 11", uwalniając Płock spod zwierzchnictwa cze- skiego, następnie dzielnicy inowrocławskiej ljo, a wreszcie odzy- skanego terytorium Santoka i Drezdenka, a także Podola i części przyłączonej Rusi (księstwo bełskie i włodzimierskie)'zz. Warto on oparcie w rozprawie D. Zubryckiego poświęconej Mikołajowi I. Nie zmienia to także w niczym wywodów zarówno moich, jak Balzera i in- nych historyków wskazujących na to, że tytulatura powyższa, wzięta z kancelarii węgierskiej, była tam celowo używana. ize A, M o s b a c h, WiadoYn,ości do dzżejów..., s. 43-45. ize Kodeks dypl. Księstwa Mazowieckiego, nr 72, 77, 81; A. T h e i n e r, Vetera 7n,onumenta..., t. I, nr 69. z e Kronżka Janka z Czarnkowa [w:] Mon. Pol. Hist., t. II, s. 661. '2s Tamże, s. 631; A. P r o c h a s k a, Podole lenne rr, Korony, 1352- 112 zaznaczyć, że lenna ruskie, podobnie jak i lenna podolskie, były lennami Królestwa względnie Korony Królestwa Polskiego. Nie został zrealizowany program Kazimierza W. u olnienia księstw śląskich spod zwierzchnictwa czeskiebo i włączenia ich jako len_ n do Korony Królestwa Polskiego. Prawa króla w stosunku do ziem znajdujących się w obrębie Królestwa określił już w r. 1339,Tanisław, arcybiskup gnieźnień- ski, następujący sposób: "Dominus rex Poloniae est dominus omnium terrarum infra regnum polonie consistentium et dat, cui = vult, et cui vult, aufert ; niebawem Kazimierz w r. 1351 w do- kumencie tyczącym się przejęcia Mazowsza płockiego mówi: "cum ad nos... ordinatio et quolibet dispositio terrarum, ducatuum et dominiorum, quorum libet, in illo consistentium pertinere noscatur". Prawo to przysługuje królowi "propter excellenciam regie Maiestatis" względnie "ex plenitudine... regis... Maiesta- tis" 123. Ujęcie to odpowiada dość wyraźnie ujęciu władzy króla w sto- sunku do terytorium i stosunkowi domeny królewskiej do pozo- stałej części państwa, wytworzonym w tej mierze w świecie feu- dalnym, i to nie tylko w cesarstwie, ale także we Franeji. Związane są z tym niewątpliwie rewindykacje dóbr królewskich - zawłasz- czonych bezprawnie, szezególnie przez rycerstwo, a nieraz i za- kony - przeprowadzane przez Kazimierza W., analogicznie jak się to działo na Węgrzech i we Franeji, a dawniej jeszeze w Kró- lestwie Sycylii 1 . Dosyć wyraźną ewolucję przechodzi ujęcie suwerenności Królest va względnie Korony Królestwa Polskiego także w sto- sunku do cesarstwa, staizo viącego nawet dla państw takich jak Franeja zagadnienie drażli ve. Miało ono dla Polski duże znacze- 14 ;0. "Rozpr. AU Wydz. I ist.-Fil.", t. 32, 1895, s. 2 i n. i odb. ; f . P a s z- k i e w i c z, O gen.e ie i u;nrtości lirewn, Warszawa 1938, s. 299; Z. K a c z- rn a r c z y k, Monarch,ia..., t. I, s. 41. '== Lites ac res gestae, vyd. ?, t. I, s. 369. '=" liodeks dypl. lisięstzvn IVntozvi,eckiego, nr 72. ' ' D e c I a r e u i 1, Flistoire du droit frnn ais, Paris 1925, s. 412, 429, "Oruonnance Cabochienii^". 113 nie praktyczne, zwłaszeza że nawet w XIV w. cesarze, jak np. Ludwik Bawarski, wysuwali bardzo wyraźnie swe prawa zwierzchnicze do ziem polskich I25. pierwotna formuła, akcento- vana np. tak dobitnie w XIII w., a datująca się prawdopodobnie iuż od końca X w., że Polska jest "Sedi Apostolicae immediate subiecta", gra jeszeze swoją rolę w pierwszej ćwierci XIV w.1=s , aby jednak już w r. 135'7 ustąpić (w ustach reprezentanta króla Kazimierza na dworze cesarskim) ujęciu odpowiadającemu niemal dokładnie stanowisku legistów w sprawie władzy króla fran- cuskiego we Franeji: cesarz i król polski są sobie równi, król polski dzierży koronę i miecz od Boga mu dane, prawa swe stawia vyżej od praw cesarstwa 1=7. Jeśli rozważymy elementy podstawowe pojęcia Corona Regni Poloniae za czasów Kazimierza W., to pod względem ter5 torial- nym prze vażają w nim elementy prawno-historyczne, pozwala- jące wciągnąć w obręb Korony zarówno Ruś (tu na gruncie pre- tensji dynastycznych), jak i Pomorze Zachodnie (na gruncie pre- '=s Codex dipl. Branden.burgensis, wyd. A. F. R i e d e 1, t. II, Berlin 1843, nr 645, 646. Nadanie z r. 1328 przez cesarza Ludwika synowi Ludwi- kowi, margrabiemu Burgundii, pownych części ziem Polski: "...a nobis et sacro imperio iusti pheodi titulo". 12B Wladislaus dei ac apostolicae sedis providencia rex Polonie" ("Kwartalnik Historyczny", R. VI, s. 29), brzmi tytuł śokietka w piśmie do Jana XXII z r. 1323. '27 "Respuunt illi [Poloni] authoritatem imperatoriam et eum ut paci- ficatorem esse nolunt. Pertinent illi ad barbaras gentes, quae et maie- statem imperatoris, et ius seriptum recusant. Fuit Spytko de Melstin am- bassiator dicti regis [Casimiri], rudis et ignarus, etiamsi dicit, quod dictior illo nullus penes regem est. Incusavit ille omnia, quae divus Fridericus et alii vestro ordini fecerunt.