10245

Szczegóły
Tytuł 10245
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

10245 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 10245 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

10245 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Kiry� Bu�yczow Timeo Danaos Pewnego wrze�niowego pi�tku w okolicach godziny siedem�nastej spad� deszcz. Och�odzi�o si�. Uda�ow wraca� w�a�nie z pracy i mocno �a�owa�, �e nie wzi�� parasola. Przeczekiwanie deszczu nie mia�o sensu - najwidoczniej zaci�gn�o si� na d�ugo �i lepiej by�o troch� zmokn��, ale jak najszybciej dotrze� do domu przy Puszkina 16. Kiedy Uda�ow przebieg� przez plac, us�ysza� nad sob� jaki� huk, podni�s� g�ow� i w ten spos�b sta� si� pierwszym mieszka�cem Wielkiego Guslaru, kt�ry zobaczy�, jak na plac opada Konstrukcja. Chmury przys�oni�y statek kosmiczny i problem, czy zbli�y� si� on do Guslaru, czy tylko upu�ci� Konstrukcje, pozosta� nierozwi��zany. Ledwie Uda�ow zd��y� uskoczy� w stroni muzeum, gdy Kon�strukcja ci�ko gruchn�a na asfalt. Asfalt nie wytrzyma� i pro�mieni�cie pop�ka�. Uda�ow z zapartym tchem przygl�da� si� Konstrukcji. Nie wygl�da�a sympatycznie. Z centralnego s�upa stercza�y pod ostrymi k�tami osie i sworznie, pe�ne k� i kulek, kt�re, gdy tylko Konstrukcja znieruchomia�a, zacz�y obraca� si� z rozmaitymi pr�dko�ciami. Konstrukcja ca�a by�a czarna; tylko gdzieniegdzie przeb�yskiwa� metal. Mia�a oko�o pi�ciu metr�w i cicho, ale prze�nikliwie brz�cza�a. Uda�ow zapomnia� o deszczu, zastanawiaj�c si�, czym z grubsza jest ta Konstrukcja i w jaki spos�b mo�e zagrozi� ludno�ci miasta Wielki Guslar. Niczego jednak nie m�g� wymy�li� z tej prostej przyczyny, �e co� takiego widzia� po raz pierwszy w �yciu. Wy�rwa�y go z zadumy zdziwione g�osy zgromadzonych na placu gu�larzan. B�yskawicznie zbieg�a si� kupa narodu i przyby�y na miejsce wypadku sier�ant milicji Pierepie�kin odgrodzi� �rodek placu sznurem na s�upkach, �eby nikt nie zbli�a� si� do konstruk�cji przed przybyciem uczonych. Pierwsi naukowcy �ci�gn�li helikopterami ju� wieczorem, re�szta, mniej operatywna, dobi�a nad ranem autobusami i s�u�bo�wymi samochodami. Od tego momentu plac zaroi� si� od specja�list�w wszelkich mo�liwych dziedzin nauki. W dodatku trzeba by�o chroni� Konstrukcj� przed ciekawo�ci� gapi�w i turyst�w. Jednak mimo surowych zakaz�w i szczelnej ochrony, trzeciego dnia na metalu Konstrukcji pojawi�y si� dwa napisy. Jeden z nich komentowa� kr�tko osobiste stosunki jakiego� Pieti z jak�� Lusi�, a drugi by� jeszcze bardziej lakoniczny: �Byli�my tu. Kola, Ira i Szliapikow z Syzrania ". Poniewa� metalu Konstrukcji nie mo�na by�o zarysowa� �adnym �widrem ani wiert�em, pozosta�o s�odk� tajemnic� Pieti i Szliapi�kowa z kolegami, w jaki spos�b uda�o im si� uwieczni� swe imio�na na powierzchni Konstrukcji. Poszukiwania Szliapikowa trwa�j�. Kiedy uczeni ogl�dali, mierzyli i drapali Konstrukcj�, w domu przy ulicy Puszkina 16 prowadzono gor�ce dyskusje na jej temat. Rozwa�ano, dlaczego mianowicie i w jakim celu zrzucono Konstrukcj� z Komosu i czy stanowi ona zagro�enie dla Ziemi - w og�le, i dla Wielkiego Guslaru - w szczeg�lno�ci. Romantycznie nastawiony do rzeczywisto�ci Uda�ow przemie�rza� kr�tkimi, energicznymi krokami zagracony gabinet profeso�ra Minca i perorowa�: - Podstawowe uczucie w Kosmosie - to pragnienie wsp�pracy, przyja�ni. Spotka�em si� z kilkoma Kosmitami, ma�o kt�ry by� do nas nastawiony negatywnie. - To jeszcze o niczym nie �wiadczy - zauwa�y� znany sceptyk, emeryt �o�kin. - W tym powinien by� jaki� cel... - zamy�li� si� profesor Minc, przygl�daj�c si� uwa�nie fotografii Konstrukcji. Nie mo�na jej by�o obejrze� w naturze, poniewa� uczeni dla ochrony przed turystami przykryli Konstrukcj� brezentow� kopu��, s�u��c� dawniej jako namiot przyje�d�aj�cym do miasta cyrkom. - Dlaczego zrzucili na Ziemi� t� paskudn� dla naszego nieprzy�wyk�ego oka Konstrukcj�? - ci�gn�� Uda�ow. - Mieli tylko jeden cel: wzbogaci� nas. - Wzbogaci�? - spyta� Grubin. - Je�eli wzbogaci�, to o co? - O zdobycze post�pu kosmicznego. - Bzdura - powiedzia� profesor Minc. - Jak ja mam kogo� o cokol�wiek wzbogaca�, to przyczepiam do urz�dzenia jak�� karteczk� z wyja�nieniem. W zrozumia�ym j�zyku. Po diab�a nam wzbogace�nie, je�eli nie mamy pojecie, o co nas wzbogacaj�? - I o to chodzi! - krzykn�� rado�nie Uda�ow. - Tu w�a�nie jest pies pogrzebany! Na pierwszy rzut oka - bzdura, a tu wszystko pre�cyzyjnie przemy�lano. Wystawcie sobie: siedz� na tej swojej pla�necie nasi wy�ej zorganizowani bracia w rozumie i my�l�: doro�s�a ju� Ziemia do poziomu cywilizacji kosmicznej? Mo�na jej za�proponowa� galaktyczn� wsp�prac�? I jak znale�� odpowied� na takie pytania? - Przyjecha� i zapyta� - powiedzia� Grubin. - Zapytaj� ciebie, a czy ty jeste� obiektywny? Sfa�szujesz ca�y obraz. - Przecie� ja nie k�amie - zaperzy� si� Grubin. - Wprowadzisz w b��d. Ka�dy z nas wprowadzi w b��d. Przy tym jeste�my niedoinformowani. Ja na przyk�ad nie �ledz� ostatnich osi�gni�� mechanika teoretycznej. By� mo�e Lew Chrystoforo�wicz... Ale i on... No, spr�buj znale�� kogo� miarodajnego. - Aha - powiedzia� Minc. - Takiego nie�atwo znale��. - I tu przysy�aj� nam Konstrukcje. Takiej jeszcze nie widzieli��my. I te w�a�nie Konstrukcje powinni�my rozszyfrowa� i uru�chomi�. To niewa�ne, do czego ona s�u�y: mo�e sadzi drzewa, mo�e kopie do�ki w ziemi, wszystko jedno. Ale oni siedz� i przy�gl�daj� si� nam: sprawdzimy si�, czy si� nie sprawdzimy? Sprawdzimy si� - wszystkie drogi rozwoju naukowego i gospo�darczego stan� przed nami otworem. Nie sprawdzimy si� �przyjdzie jeszcze ze sto lat poczeka�... Wszyscy si� zadumali. Idea Uda�owa brzmia�a poci�gaj�co. Co� w niej by�o... Tylko uparty �o�kin zauwa�y�: - To w ko�cu po co spu�cili j� nam? Powinni byli da� j� do Moskwy albo Pary�a. Tam s� specjali�ci i miasta wi�ksze. - Nie masz racji, �o�kin - powiedzia� Uda�ow. - Drog� losowania wybrali najzwyczajniejsze miasto i najzwyczajniejszych ludzi. Zreszt�, co to zmienia, �e to nie Moskwa. Sp�jrz tylko na hotel �zabity cz�onkami akademii, po trzy sztuki w jednym ��ku �pi. - Rozumiem - wyszepta� Minc. - Wszystko zrozumia�em... Podni�s� si�, podszed� do okna, wzi�� z parapetu w�asnor�cznie wykonan� fujark�, wetkn�� j� do kieszeni zamszowej marynarki, powi�d� pe�nym zadumy wzrokiem po obecnych i wyja�ni�: - Konstrukcj� spuszczono w�a�nie tutaj, poniewa� tamci wiedz�, �e w tym miasteczku mieszkam ja. A pytania zosta�y zadane mnie - skromnemu Marsjaszowi. Niestety, ca�e zebrane stadko Apollin�w jest tu bezsilne. M�wi�c to profesor wyszed� z pokoju, a Uda�ow zapyta�: - A ten Marsjasz, to kto? - B�g wojny - wyja�ni� �o�kin. - Tylko on siebie przecenia. Tam�ci to akademicy, a on kto? Prosty profesor. - Marsjasz te� by� tylko prostym satyrem, graj�cym na fujarce �powiedzia� Grubin. - Apollo obdar� go za to ze sk�ry. - A� tak niedobrze!? - zdenerwowa� si� Uda�ow. - Ojej! Akademicy Konstrukcje obmierzyli, zbadali, nawet si� do niej przyzwyczaili, ale za nic nie mogli doj�� do �adnych wniosk�w. Minc prawie ich nie zauwa�a�, cho� z niejednym razem studiowa� na Uniwersytecie. My�la�. Konstrukcja spokojnie sta�a na placu, poskrzypuj�c z cicha pod brezentowym namiotem, emeryt �o�kin obchodzi� j� z daleka, poniewa� nie mia� zaufania do nios�cych dary Dana�w, a Lew Chrystoforowicz zbudowa� w zaciszu gabinetu dwadzie�cia mo�deli Konstrukcji i sp�dza� bezsenne noce na przygl�daniu si� im i rozmy�laniu, do czego to w�a�ciwie mo�e s�u�y�. I kiedy po miesi�cu dowiedziawszy si� o Konstrukcji wszystkie�go, czego mo�na si� by�o dowiedzie� i nie doszed�szy do �adnych wniosk�w, poza stwierdzeniem, �e jest to przedmiot nieznanego pochodzenia i przeznaczenia, akademicy zebrali si� pod cyrko�wym namiotem na ostatni� narada, wkroczy� na arena profesor Minc z ogromn� waliz� w r�ce. Dop�ki cz�onkowie Akademii dzielili si� ko�cowymi spostrze�eniami, siedzia� spokojnie pod �cian� i obraca� w palcach fujark�. Potem poprosi� o g�os. - Szanowni koledzy! - powiedzia�. - Nie ujmuj�c niczego waszej erudycji i szlachetnemu p�dowi do wiedzy, chcia�em zwr�ci� wasz� uwaga na pewien b��d metodologiczny, kt�rego ofiar� padli�cie kolektywnie. A priori uznali�cie Konstrukcje za niezna�ny, zagadkowy przedmiot, nie maj�cy praktycznego zastosowa�nia. Ja za� uwa�am, �e Konstrukcja jest wyzwaniem, rzuconym naszemu intelektowi, naszej wynalazczo�ci i rozumowi. Skoro nie zosta�a tu zrzucona przypadkowo, obowi�zkiem naszym jest przyj�� te wyzwanie. Wy�cie si� od tego uchylili. Wiec ca�y ci�ar problemu przysz�o mi wzi�� na swoje barki. Wyg�osiwszy owo przem�wienie profesor Minc otworzy� waliza, a akademicy pow�ci�gliwie wyrazili swoje nieukontentowanie nader pewnym siebie tonem i manierami swego prowincjonal�nego kolegi. Lew Chrystoforowicz wyci�gn�� kilkana�cie modeli Konstrukcji �tak od trzech centymetr�w do p� metra - i po�o�y� je na asfalcie obok ich olbrzymiego prototypu. - Koledzy - powiedzia�. - Odkry�em, �e nasi kosmiczni egzaminatorzy okazali si� o wiele chytrzejsi, ni� na pocz�tku podejrze�wa�em. Konstrukcje da si� praktycznie wykorzysta� nie na jeden, a na co najmniej dwadzie�cia sposob�w. Profesor uj�� najmniejszy modelik, zgrabnie wyci�gn�� z kiesze�ni ig�a z nitk�, wetkn�� j� w model i, na oczach oszo�omionych akademik�w, b�yskawicznie zacerowa� tym urz�dzeniem dziura w kurtynie, przy kt�rej jeszcze niedawno ustawiali si� uniformi�ci. - To - wyja�ni� - r�wna si� rewolucji w przemy�le w��kienniczym. Nie mnie dzi�kujcie. Dzi�kujcie naszym kosmicznym bra�ciom. M�wi�c te s�owa wzi�� do r�ki drugi model. - Przedstawiam panom - oznajmi� - rewelacyjne no�yce do strzy�enia owiec. Wybra� z dostojnego grona chlub� nauki obdarzon� nader bujn� czupryn� i przesun�� model Konstrukcji nad g�ow� uczonego kolegi. Kolega ujrza� si� nagle ostrzy�onym na zero, od czego popad� w g��bok� dystrakcje. - Dalej - powiedzia� Minc, odk�adaj�c model drugi i bior�c si� za trzeci - widzimy co� w rodzaju mechanicznego kreta, niezwykle przydatnego przy budowie ruroci�g�w. Lew Chrystoforowicz po�o�y� model na ziemi, nacisn�� go, a ten z zapa�em wgryz� si� w asfalt, znikaj�c wszystkim z oczu, aby po pi�tnastu minutach pojawi� si� na powierzchni w odleg�o�ci ja�kich� stu metr�w od Minca. - A teraz... - m�wi� Minc, podnosz�c czwarty model... Taka nieprawdopodobna erupcja talentu wynalazczego komplet�nie odj�a cz�onkom Akademii zdolno�� m�wienia. Kr�tko m�wi�c - zatka�o ich. Pod cyrkowym namiotem zapad�a grobowa cisza. Nagle nad g�owami zebranych rozleg� si� g�uchy ryk. Minc zamar�. Cz�onkowie Akademii zerwali si� na r�wne nogi. Sier�ant milicji, Pierepie�kin wpad� do namiotu i krzykn��: - Statek kosmiczny nieznanej konstrukcji! Wszyscy wybiegli na zewn�trz, obserwuj�c, jak podobny do jas�krawo pomalowanego dziennego b�ka pojazd kosmiczny ostro��nie l�duje na placu. Z t�umu wyst�pi� Minc. Nikt nie o�mieli� si� zatrzymywa� go w godzinie galaktycznego �wiata. U�miechaj�c si� zagadkowo, pro�fesor kr�ci� w palcach fujarka. Luk otworzy� si�. Wyszed� z niego kosmita w stroju do�� niedba��ym, a do tego jeszcze bosy. Uprzejmie sk�oni� si� zebranym, rozejrza� si� i zapyta�: - Gdzie? - Tam! - odpowiedzia� Minc, wskazuj�c cyrkowy namiot. - Ach, tak! - powiedzia� przybysz i wykona� niewielki ruch pal�cem wskazuj�cym. Namiot znik� i natychmiast pojawi� si� �schludnie z�o�ony - w odleg�o�ci mniej wi�cej stu metr�w od Konstrukcji. - To niepotrzebne - oznajmi� go�� z innej planety. - Ona nie boi si� deszczu i zimna. To rzecz nie do zdarcia. Ale w ka�dym razie dzi�kuj�. Przybysz przechyli� g�ow� i przyjrza� si� Konstrukcji. Potem przeni�s� wzrok na profesora Minca, kt�ry wyj�� z kieszeni ma�le�ki model, maj�cy stanowi� rewolucje w przemy�le w��kienni�czym. - Zuch! - powiedzia� z u�miechem kosmita. - Podobna... Bardzo podobna. Pan jest kopist�? - Nie. - Minc te� u�miechn�� si� w odpowiedzi. - Swego rodzaju racjonalizatorem. - No, no... - powiedzia� przybysz. - My�la�em, �e j� st�d zabio�r�. Potem wyja�ni�: - Pope�niono pomy�k�. Poczciarze mieli j� dostarczy� na Sperle�kide, a zrzucili w innym sektorze. Pomy�la�em, �e j� wezm� i postawie, gdzie trzeba. A tu okaza�o si�, �e wam si� spodoba�a. Robicie kopie, trzymacie na placu pod brezentem. Bardzo dzi�ku�j�! - Wyczuwamy spraw� - powiedzia� Minc. - Czucie Sztuki to wielki dar Kosmosu - przyzna� przybysz. �Odda�em tej rze�bie dwa lata �ycia! Minc po cichutku schowa� do kieszeni male�ki model Konstruk�cji. Osmyczony akademik znacz�co chrz�kn��. Kosmiczny rze��biarz omi�t� plac wzrokiem i powiedzia�: - Ale my�le� kategoriami wielkich form to�cie si� jeszcze nie nauczyli. Zaraz to naprawimy! Jednym ruchem palca przeni�s� cerkiew Paraskewy Piatnicy na przeciwleg�y brzeg rzeki Gu�, drugim - usun�� z placu zabytko�wy gmach muzeum. Trzeci ruch palca unicestwi� stary zajazd. Teraz ju� nic nie przeszkadza�o mieszka�com Wielkiego Guslaru w podziwianiu Konstrukcji z ka�dego punktu miasta... A potem, wzi�� i odlecia�. Konstrukcja stoi na placu po dzi� dzie�. W�a�ciwie ma�o komu si� podoba, ale odda� na z�om kosmiczny dar jako� niezr�cz�nie. Tyko profesor Minc swoj� samodzielnie wykonan� fujark� wrzuci� do rzeki Gu�. przek�ad : Anita Tyszkowska