1022

Szczegóły
Tytuł 1022
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

1022 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 1022 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

1022 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Jan Twardowski Mi�o�� mi�o�ci szuka 1939 - 1998 Pa�stwowy Instytut Wydawniczy Warszawa 1999 Ca�o�� w 3 tomach PWZN Print 6 Lublin 1999 Przedruku dokonano na podstawie pozycji wydanej przez Redakcja techniczna wersji brajlowskiej: Marianna �ydek Piotr Kali�ski Sk�ad, druk i oprawa: PWZN Print 6 sp. z o.o. 20_218 Lublin, Hutnicza 9 tel./fax: 0-81 746-12-80 e-mail: [email protected] O zaczarowanych po polach spada� �piew a staw zielony wszed� w tataraku zastawione sieci nadmiar drzew nadmiar drzew w zaczarowanym �wiecie bramy ze srebra - o balkony uderza las w oknach ksi�yc �opocz�cy �agiel w starych drzwiach nieobj�tych jeszcze klamek brzask szum szerokich kaktus�w po �cianach nios�c czarne gniazdo snu to noc a� ugi�li si� w mrok po kolana nadmiar s�o�c nadmiar s�o�c d�ugie Wis�y dni rynek - konie z ch�odem przy pyskach ludzie maj� wozy po pas na bocian�w lec�cych ko�yskach kilka skrzyde� czarnych to od gniazd wr�ki wysz�y w zielone ulice w�osy smutnym poetom zaplata� morskie �winki na katarynkach bose nogi w zapachu ka�u�y mo�e kocha mo�e lubi tak si� z li�ci akacji wr�y ju� gotycki wachlarz ko�cio�a g�owy studzi dzwonu ch�odn� r� w abecad�ach dzieci oczy mru�� to dzie� bia�y to miasteczko to szko�a 1937, 1998 Opowiadanie wieczorne gdzie� rozdawali dziewczynkom lato ch�opcy w p�kach zerwanych kwiat�w potem szli nad wod� wianki ple�� mo�e dobrze mo�e �le mo�e tak a mo�e nie tataraki zanurzone w zachodzie nogi ch�opcom pokrwawi�y w wodzie sz�y panny pe�ne cichych przeczu� w pierwszych nocy przekochanych niepok�j a przed nimi konie bieg�y g��boko coraz g��biej w granatowy wiecz�r w zb� z�otej szeleszcz�cej strudze k�osy puste k�osy pe�ne z�udze� zamy�lony nad lud�mi las mo�e z kim� a mo�e bez mo�e nie ma mo�e jest za dnia z wody go �pi�cego wyj�li potem w suche odzienie ubrali nad g�owami na r�kach rozpi�li nios�c w cmentarz zielony �piewali przyjacielu nie obawiaj si� - po co tak si� dzieje w niejednej m�odo�ci �e spragnieni kochania noc� ca�uj� w�asny koniec swojej mi�o�ci 1937, 1998 O mi�o�ci dobrzy�skiej w kolebce ramion mi�o�� po drogach konie z nocy ch�odn� ju� krep� podkowy cichsze od gwiazd akacji wczesny trzepot na zrzuconych p�aszczach Wis�y dalekiej blask w wysokich trawach le��c odgarniali z twarzy czarne widma wiatrak�w �piew drzew to od jezior szum pi�r to od ptak�w wiatr im ziele� na piersiach spi�trza� coraz smutniej coraz to �piewniej wsparty o Wis�y ch�odny g�az daleki Dobrzy� sta� w dzwonach jak w t�czach w nocy opuszczonym he�mie przez spuszczone warkocze drzew ust czerwona p�on�a smuga 1937, 1998 O gospodarzu kt�ry wiedzia� kiedy umrze w szmerze westchnie� wydobytych na jaw my�le� mu wypada�o - na kraw�dzi pokoju i maja okna w kt�rych ksi�yc jak jab�o� kucharka chodzi�a po pokojach w pantoflach z go�ymi pi�tami k�ad�a palec na ustach m�wi�c - cicho chodzi� - nogi wyciera� - id� na ganek - stajennemu powiedz �eby rano nie trzaska� drzwiami - nie przeszkadzaj panu naszemu - pan jest strasznie zdziwiony �e umiera odblask lampy przewija� r�ce w jarz�bin� czerwon� �ka� - czarnych krok�w po�amane ga��zie na granicy �wiata i bram las na wiatru ch�odnej fali g�owy w ksi�yc pozanurza� jak w �nieg a po polach przy ogniskach �piewali o �eglarzach �egnaj�cych brzeg 1937, 1998 * * * las odgarnia jezioro drzewami po nim wiod�c �odzi opuszczona rzewno�� przy ustach kwietnia pe�no ch�opcy w wierszach dopalaj� m�odo�� nagle wszystko omin�� inny �wiat Chrystus targa si� w gwo�dziach jak przybity do krzy�a wiatr ojczenasz�w dzikie pn�ce wino pachn�cymi od drzew ulicami po nasturcji czerwonym zalewie t�um nap�ywa wolno z chor�gwiami panny w bieli przykl�kaj� w �piewie 1937, 1998 O braciach pytaj�cych si� samych siebie Wyszli bracia - wiatr we w�osach - co za czas! - w oczach gwiazdy i drzewa na spodzie - pochyleni, zanurzeni po pas, brodz� w nocy czerwcowej jak w wodzie. Zatrza�ni�te na krzy� okiennice, nie skoszony jeszcze zapach ��k - - chod�my pr�dzej, takie ciemne ulice z tym ksi�ycem, co dogasa u r�k. - Czy to �ycie jeszcze, czy ju� sen? - pomy�l pierwszy, potem ja pomy�l� - i dziwili si�, to tamten, to ten - las si� chwieje, jakby sta� na Wi�le. Mamy umrze� czy �y� dalej - mo�e wiesz - rozwa� pierwszy, potem ja rozwa�� - a ju� wschodzi� powoli jak �wit odg�os dzwon�w porannych na twarze. 1937, 1959 Ludziom odlatuj�cym nie przeminie wszystko - nie przeminie kwiaty nie pogasn� cho�by przysz�o oczy wam z�o�y� cho�by przysz�o na zawsze zasn�� odblask mur�w na r�kach zostanie smutna cisza �wi�toja�skich ulic po odlocie b�dziecie Warszaw� w snach dalekich do ust jeszcze tuli� oto dzie� si� zamyka powoli jak malwa bia�y zapach przy paltach dzwony bij� od dawna cie� sw�j znacz�c na ptakach 1937, 1998 Powr�t Andersena cienie nie�li na r�kach d�ugie w�osy umar�ych furgot p�aszcz�w barwi� ich z daleka p�ny zach�d maszty pozapala� jak pochodnie w twarze u�pionym zawsze Ba�tyk odbiega na p�noc okr�tami g��biej wod� �wiec�c ponad miastem gwiazd z�ociste r�ysko ptaki dzwon�w rw� si� w wie�ach gniazdach sn�w - pok�j st� noc w oknach tak nisko lamp gasn�cych w nocy jasny w�ze� ci�kie li�cie podniesionych powiek tak� por� przyszed� Andersen w snach najdalszych spokojny cz�owiek o u�miechni�ci na okr�tach ko�ysz�cej si� Danii 1937, 1998 Sen po czytaniu Biblii Pod g�ow� poduszka jak kwiaty - a na oczach noc jak czarny puch - i zaci�gn�� si� ko�dr� w za�wiaty zab��kany mieszkaniec miast dw�ch. W nocy letniej, pe�nej kru�gank�w - niemych Jerych, powalonych baszt - kogo czekasz, zapomniany kochanku, gdy ju� ksi�yc wyci�gni�to na maszt. Pod g�ow� poduszka jak kwiaty - a na oczach noc jak czarny puch - czy to prawda, �e istniej� dwa �wiaty? mo�e jeden, a nas tylko dw�ch. Do widzenia, miasto sn�w, odje�d�am st�d cie� si� ch�odny po r�kach �amie - i przejecha� miasto, okno, l�d - ko�atanie klamki w pustej bramie. 1937, 1998 * * * To wiersz tylko, wi�c ksi�yc �wieci� ci�gn�c szelest mieni�cego si� trenu - tak� por� zasypiaj� dzieci do poduszek tul�c Andersen�w. Tak potrzeba, wi�c p�yniemy zn�w w powstaj�cy wolno zapach zbo�a zanurzeni w bia�e muszle sn�w, z kt�rych s�ycha� niedorzeczno�� mora. 1937, 1946 * * * �e w�a�nie taki dzie�, �e w�a�nie takie dnie zm�czenia w oczach cie�, spokoju troch� w �nie - �e wi�ni pe�en sad, �e wolna droga w �wiat male�ki, opuszczony, w powstaniu obt�uczony Pan Jezus zamy�lony powtarza - Rzucisz mnie - [ok. 1944], 1998 Matka Boska Powsta�cza B�g Ci s�o�ca na d�onie Twoje nie �a�owa� ani ciszy na usta Twe zbyt ma�o da� - bro� bym zdoby� dla Ciebie, o g�odzie w�drowa�, potajemnie orzechy na oparz Ci rwa� Naj�wi�tsza, utracona, z rozkazami spalona - w barykady r�wnoczarnym strumieniu z Tob� twarz zap�akana, z Tob� bitwy do rana i u�miechy, i sen na kamieniu [ok. 1944], 1948 Czerwcowe majaki To tylko noc czerwcowa, na ch�opc�w taka zmowa s�odkam ci w�r�d owoc�w, a te opadn� noc�. W czeremchy zapl�tani o tak sp�nionej porze - zdziwieni, zatroskani, m�wili Matce Bo�ej: O Matko snu pierwszego, o Matko sponad ptak�w - zali to mi�o�� tylko - czy straszna moc majak�w? 1946, 1959 Do poety pisz�cego zbyt du�o wierszy W �yciu nieprawdziwym prawdziwego poety Wierszy jest chyba ma�o. S� za to drzewa u okien, ptak�w chora�y, portrety, strychy w p�mroku pokutuj�cych dusz - �o�nierskie buty wysokie z kurzem przebytych dr�g. Wierno��. - Koniecznie wierno��. Wodzowi do ostatniego wystrza�u - Bogu do ko�ca msza�u - ojcu przez gorzkie �zy - siostrom do grobowej deski - nios�c jeszcze im kwiatki niebieskie. Mi�o��. Koniecznie mi�o��. Do Panny w srebrnej sukience co na o�tarzach �wieci - do wszystkich ma�ych dzieci - i do ko�cielnej sieni, gdzie p�acz� w zamy�leniu o �ask�, co odmienia. Do choinki a� do sufitu - gdy na stole przy lampie babcine no�yczki kroj� brody monarchom, pastuszkom trzewiczki. Spokojnie lata wita� - a w upa� dla och�ody wci�� o podr�nych pyta� wynosz�c w kubku wod�. Cieszy� si� ka�dym szcz�ciem - modli� si� z ka�d� r� - i zgin�� zapomnianym - najlepiej... jak�� burz�. 1946, 1998 Wiersz banalny Pisz�, gdy lampy p�wisz�ce, gdy noc na czo�a si� przewija i gdy mamusie p�acz� �pi�ce - o jak�e mi�o�� ziemska mija. O czym pisz�, o tym nie wiem - kto� mi do ucha cicho szepce o po�wi�ceniu, o zegarach, o trumnie srebrnej i kolebce. Komu pisz� - pewnie tobie - co po ulicach chodzisz rano i na powsta�ca ka�dym grobie ga��zk� rzucasz od�aman�. Jaki jestem - by� si� �mia�a, �miej�c si� ze mnie - id� sw� drog� - s� takie serca jak - nieszcz�cia, co nigdy inne by� nie mog�. 1946, 1998 Piosenki �piewaj, �piewaj na katarynce mnie, �o�nierzom i morskiej �wince... Dudni wojsko po mostach, chwyta ptaki czerwcowy las, a piosenka twoja tak prosta - �piewaj, �piewaj j� jeszcze raz ...Jak szybko p�yn� chwile, jak szybko p�ynie czas - za rok, za dzie�, za chwil�... Ch�opcy nios� �odzie do rzeki, chwal�c k�piel, bose nogi i wios�a - furkot p�aszcz�w barwi ich z daleka - a tu taka piosenka prosta: ...razem nie b�dzie nas... Wszystko minie - i �wi�ci, i wilcze pos�ania, i kur, co si� zapomnia� z lampy piej�c blaskiem. Smutku wiecznych po�egna�, smutku przemijania... Przystan��em na k�adce t�czy, a tu panny wie�cz� �o�nierzy, �my po he�mach jak grosze brz�cz� - piosenki graj�... Kl�cz� mnisi. 1946, 1959 Wiersz do Naj�wi�tszej Panny S��w nie lubisz; bo c� znacz� s�owa - wi�c po�wi�cam Twojej �wi�tej pieczy - cel�, ksi��ki, notatki z wyk�ad�w, inferior�w, w kl�czniku rzeczy - I jeszcze msza� w szufladzie - m�j Bo�e - m�j Bo�e - t� stron� znam na pami��, a tutaj si� myl� - tu wst��eczk� odgarn�, a tu grudk� w�o�� - tej ziemi co i w mojej zad�wi�czy mogile. I jeszcze moje serce - (o nim nic nie powiem bo nie p�k�o mi z b�lu w p�on�cej Warszawie - wi�c jak dawn� manierk� porzuc� je w rowie - krzy�em tylko opatrz� i tak je zostawi�) A to jest moja �mieszno�� jak mi s�u�y wiernie we wszystkich moich wierszach, kt�rych nikt nie zliczy - wi�c po mszale i sercu po�wi�cam Ci ciernie - ogr�d pe�en silentium i ziarnko goryczy. Przebacz mi wiersze wszystkie �askawie zaga� we mnie sny czarnoleskie i bez wierszy cichutko daj popatrze� w Twoje �wi�te oczy niebieskie. 1947 * * * Bywa�o - w ��ki nas zabior� �udz�c to wst��ki to ta�cami - ni�e� pomy�la� tak� por� �e Jezus p�ynie z chor�gwiami. A te wyprawy po owoce - ze �wiec� z kt�r� �my lipcowe - ni�e� pomy�la� w takie noce kapturem mnisim ch�odzi� g�ow�. Raz - to w wakacje by�e� chory - a ja u n�g twych z lamp� du�� - ni�e� pomy�la� w te wieczory o celi tej pod dzwonu r�. Niech ci� okwitn� tak czere�nie - mak�w przy furcie krwawa stra� - a je�li kiedy umr� we �nie - o nie patrz w twarz, o nie patrz w twarz. 1947 * * * Czy� stuka� kiedy we wrota dr��ce w wiecz�r lipcowy - bo ci� straszy�y na oznak le��ce g�owy umar�ych? Czy� szuka� kiedy wody �wi�conej w klasztornej wn�ce, kt�rej nie ujd� na krzy� z�o�one umar�ych r�ce? A to m�g� �lad by�, �cie�ka niewielka, cichutka droga by �wiat odrzuci� i spojrze� w oczy. swojego Boga. 1947, 1959 O jednym z pacierzy A ja ju� wierny Tobie zostan� o Chryste, Chryste - bo wiem, �e oczy matce mej da�e� jasne i czyste Kolegom moim - wstr�t do kr�tactwa i kom�e srebrne Mickiewiczowi wojn� powszechn� i sny podniebne Na D�ugiej w sierpniu - w nocnym wypadzie latarki w r�ce ��czniczce ma�ej iskr� w warkoczu - groszek w sukience Cho�by wzbronili wierszy o Tobie pi�knych drukowa� - na kl�czkach b�d� szepta� Ci jeszcze wzbronione s�owa 1947 O spacerze po Cmentarzu Wojskowym �e te� wtedy beze mnie przewracali si� w he�mie lec�c twarz� bledziutk� na bruk Jurku z Wojtkiem i Jankiem kl�kam z lampk� i wiankiem z czarnym kloszem sutanny u n�g Przemin�o, odesz�o w milczeniu jak pod kocem na wycieczce ziemia - �wiec� lampk� r�koma obiema gdzie pod he�mem dawnych oczu nie ma Warszawa, sierpie� 1947, 1980 * * * Dobry Jezu z gwo�dziami ostrymi, raz pisz�cy na �wi�tej ziemi, �e pisa�e�, a potem star�e�, krzy� podj��e�, umar�e� za nas - niech Ci� wielbi�, kochaj� i s�ysz�, du�o milcz�, najkr�cej pisz�. Nad ksi��kami wielkimi, m�drymi sp�jrz jak w Piotra - niech p�acz� w sieni. 1947, 1970 Prymicja O wiersze smutne moje, w tym stroju pe�nym haftu przed krzy�em Pa�skim stoj� Jurkowi na Pow�zkach wojskowa d�wi�czy s�awa, a mnie tasiemka alby zakwit�a u r�kawa O Jezu pot�uczony, z t� szram� i t� r� na ch�opc�w sp�jrz z Powi�la, co do mszy przy mnie s�u�� Niech jednym cho� oddechem westchnienie mi powierz� czupurnych r�wie�nik�w co pod gruzami le�� 1947, 1970 * * * W�asnego kap�a�stwa si� boj�, w�asnego kap�a�stwa si� l�kam i przed kap�a�stwem w proch padam, i przed kap�a�stwem kl�kam W lipcowy poranek mych �wi�ce� dla innych szary zapewne - jaka� moc przeogromna z nag�a pocz�a si� we mnie Jad� z innymi tramwajem biegn� z innymi ulic� - nadziwi� si� nie mog� swej duszy tajemnic� [1948], 1959, 1986 Okruchy Babiego lata kruch� ni� ze szkolnej mej jesieni - z �azienek starych jeden li�� i szept w klasztornej sieni kol�dy, siostry jasn� twarz - z r�czkami na obrusie - mo�e po wojnach jeszcze dasz, male�ki m�j Chrystusie. 1948, 1959 Piosenka o rzeczach pi�knych Od wszystkich prac doktorskich, od mojej poezji, od pier�cienia na palcu - m�j Bo�e, m�j Bo�e - pi�kniejszy jest r�aniec, msza� i noc czerwcowa, i �ebrak b�agaj�cy o buty na dworze. Wiatr podnosz�cy z harcerzami ��dki cmentarz zmar�ych dziewcz�t; najwierniejszy ksi���, tysi�c zwyk�ych rzeczy, cho�by taki plecak, co si� w boju ramionom omdla�ym odwi��e. Buty w marszach wytarte, a jeszcze w�ze�ki chusteczek, gdzie dzieci�stwa sekrety si� z�oc� woda w czapce podana wrogowi rannemu - i bezdomno�� i gwiazdy spadaj�ce noc�. 1948, 1998 * * * Ju� my�la�em, �e Ciebie wielkiego zobacz�, a Ty� mign�� mi w. polu jak najprostszy mak - zakryj mi twarz r�kawem, niech si� nie rozp�acz�, �e nie do mnie masz m�wi� przez ognisty krzak. Dzie� by� taki jak zawsze, codzienne sanda�y i codzienna samotno��, i codzienny trud, i r�ce, co mi kom�� w zakrystii sk�ada�y cie� ptaka sponad wie�y rzucaj�c na sp�d. Jeszcze zadr�a� w kielichach cichy t�tent koni i szum rzeki pobliskiej, i skrzypi�ce drzwi - wi�c pozna� Ciebie �ebrak i �wi�ty Antoni nad kluczykiem zgubionym natrz�saj�c brwi. 1949, 1959 O powrocie po studiach do domu rodzinnego Nagle dzwonek i w nasz� rozmow� wpadnie siostra jak jab�ko z ogrodu, w �wiat�o wnosz�c kokardy br�zowe. - Cho� si� �miej� - dochowa�e� wiary, powracaj�c, czy masz serce czyste? a ja patrz�, jak wiatr z nieba str�ca z gwiazd na siostr� z�ociste zapa�ki. - Co z nauk�? O mych studiach mowa, a ja widz� przez sen i akacj� - wiewi�reczk�, przed kt�r� kl�ka�em, chc�c j� z�apa� w wakacje minione. - Czy pami�tasz z balii okr�t na stawie? a ja chwytam nagle siostr� za r�ce - by przypomnie� jeszcze kwiaty z procesji, co je nios�a Jezusowi w sukience. 1949, 1959 (z cyklu: Nad star� Bibli�) Nad map� Ziemi �wi�tej Ziemio �wi�ta, co w moim atlasie budzisz si� i dr�ysz - kiedy wiecz�r zak�ada kr�lestwo paj�k�w, d�ugich cieni i zmierzch�w wysnuwanych z k�t�w - P�yn� Twoje t�sknoty - w�wozem wspomnienia - pierwsz� pe�ni� ksi�yca - pierwszym dniem stworzenia. Uliczki ruin pe�ne i cedrowy las, os�y z flasz� na mirr�, pos�uszne w rzemieniach - upa� pusty�, l�k psalm�w i prorok�w wargi �pi�cych z twarz� surow� u wezg�owia Arki. - Ziemio �wi�ta, co w moim atlasie budzisz si� i dr�ysz zapachem Tyberiady, kaktusowych l�d�w - z G�r� Czarci� stercz�c� nad kamienny g�az, z Betlejem nie zdziwionym wielb��d�w najazdem. P�yn� Twoje t�sknoty w�wozem wspomnienia - Mi�o��, chleb, wino w st�gwiach - to �miesznie za ma�o. Jest B�g jeden na niebie, a wszystko si� zmienia - Z Sodomy i Gomory orszak�w weselnych - popi� i ko�� bogacz�w przy uchu igielnym. 1949, 1959 * * * We mszy �wi�tej przed o�tarzem przykl�kn�� bra� komuni� ustami dr��cymi - lecz czy zawsze potem potrzeba w�z ciernisty toczy� po ziemi - drzwi przed samym nosem zatrzasn�. Jak�e cz�sto w Betlejem ciemne - za kr�lami w w�ze�ku nios� apostolskie trudy daremne - Betlejemski tak spok�j i drzewa - na osio�ku - kruszyna nieba i pastuszek m�wi�cy po polsku - prosz� ksi�dza - przecie� tak trzeba. [ok. 1950] O uczynkach mi�osiernych wobec ludzi szcz�liwych U�miechu, jak szybko ga�niesz, rado�ci, jak�e uciekasz, wci�� szatan z anio�em gra w ko�ci o biedne serce cz�owieka. Wakacje przelec� k�usem, migiem przemin� kasztany i krwawy zach�d na niebie jak adoracja rany. �niegu, czemu topniejesz z gwiazdozbiorami srebrnymi, zawiedziesz nas, sen rozwiejesz o bia�ym pocz�ciu ziemi. Dziewczyno, jak�e kr�tko, przed smutkiem jak niepogod�, zas�aniasz ch�opca drogiego sw� dusz� czyst� i m�od�. I z mi�osiernych uczynk�w najbardziej ten mi�osierny, co szcz�liwemu pomo�e by� szcz�ciu swojemu wiernym. Podtrzyma� u�miech i rado��. To, co tak kruche, �amliwe - nad ludzkim przelotnym szcz�ciem wznie�� d�onie mi�o�ciwe. [ok. 1950] O Nieuchronny! Gorej�cego krzewu ogrom w rozzutych butach ognia brzask Nieogarni�ty - poznam, poznam w kruchcie na kl�czkach Twoj� twarz. Powi�dn� usta, �cichnie krew chor�gwie porwiesz w strz�py snu - i powiesz - dosy� - min�� czas jak wyp�dzony w potop kruk. Wo�u umniejszysz kryj�c w mrok - zapalisz w oczach strasznym �d�b�em - O Nieuchronny - wiem, ja wiem, �e idziesz ku mnie nagl�c krok. 1950 O wspomnieniach szkolnego mundurka Co tam by�o, co si� z tob� dzieje - moja dawna poburzona szko�o - w dawnych ch�opc�w pogas�e nadzieje klamk� stukasz dawno uciszon�. Popali�y si� okna i mapy z Ziemi� �wi�t� gdzie si� Saul b��ka� - rzu� mi na twarz jak gar�� ch�odnej ziemi z klasy �smej d�wi�k zmar�ego dzwonka. Jaka, my�lisz, jest pami�� twych uczni�w - m�odo�� kr�tka, g��bokie groby - za�o�y�em po tobie w brewiarzu w Completorium wst��eczk� �a�oby. 1950 Suplikacje Bo�e, po stokro� �wi�ty, mocny i u�miechni�ty - I�e� stworzy� papug�, zaskro�ca, zebr� pr�gowan� - kaza�e� �y� wiewi�rce i hipopotamom - teolog�w �askoczesz chrab�szcza w�sami - dzisiaj, gdy mi tak smutno i duszno, i ciemno - u�miechnij si� nade mn� 1950, 1982 Kochanowskiego przek�ad psalm�w Powr�� mi, Panie, z dawnych lat herbaty gorzkiej �yk w manierce i umar�ego ojca list, sweter od siostry, matki serce Kochanowskiego przek�ad psalm�w spalony z Wilcz� w czas powstania i wszystko, czego �ycz� innym - a sam niestety nie dostan� I spowied� �wi�t� z dawnych burz, gdy �zy wa�y�a r�ka Zbawcy - i jeszcze jeden jaki� dzie� z dzieci�stwa mego na �lizgawce Ten �nieg, co mi na oczy spad�, i to, com szepta� bezrozumny - a potem jak najci�szy msza� postaw z kielichem mi na trumnie 1950, 1996 Do Jezusa z warszawskiej katedry Jezu z warszawskiej katedry, Jezu czarny i srebrny - cierpi�cy - rzu� na r�ce niemego smutku wi�cej Jeszcze jedno cierpienie, jeszcze jedno rozstanie - lamp� jasn� na stole, jak najmniejsze mieszkanie Bardziej gorzk� niewdzi�czno�� - po�egnania, powroty - okno takie, by ksi�yc dowi�zywa� si� z�oty Je�li las - to szumi�cy, je�li rzeki - urwiste a serce na z�o�� ludziom i naiwne, i czyste 1950, 1986 Mesjasz Pok�d mnie gonisz, p�oszysz sny - wspomnieniem dr�czysz, Niepoj�ty - nie wzejdzie siew, wi�c nie patrz w twarz jak w�z ognisty z nieba zdj�ty. Dalekie lato. Ch��d we drzwiach hizopem sp�ywa. Nie patrz smutnie - bo mo�e �otra dobra �za - o�yje na �miertelnym p��tnie. 1950, 1959 Do chorego w szpitalu Pisz� do ciebie list w ten wiecz�r ciemniute�ki - gdy schodz� si� w m�j ko�ci� postacie z Pa�skiej M�ki. Cyrenejczyk - olbrzym pogodny �piesz�cy ku pomocy - Weronika unosz�ca z chust� z �ez otarte szafirowe oczy. Ca�a w p�aszczu, przez kt�ry s�o�ce zachodz�ce jak rana �wieci - Magdalena z wst��k� w warkoczu zap�akana o godzinie trzeciej. �o�nierz z g�bk� zanurzon� w occie ku och�odzie ust gor�czk� niemych - i niewiasty z male�kich uliczek przynosz�ce mdlej�cym �piewy. To co czyste, szlachetne i wznios�e ustrze�one w najdro�szym wspomnieniu - to co wysz�o i nam wszystkim naprzeciw naszym smutkom, naszym cierpieniom. 1950 Do sentymentalnego m�odzie�ca Trud ci�ki, �mudna praca niedospan� noc� nad ksi��k� gdzie si� lampa jak owad trzepoce. Cierpienie co po czole bruzdy rylcem znaczy - cierpliwo�� co li�� morwy w jedwab przeinacza. Dok�adno�� w mapach wodz�w, by z dalekich bitew wr�cili wszyscy ch�opcy pod namioty ciche. Lecz to, co mija z uniesienia chwilk� - to, m�j najdro�szy - chyba... mi�o�� tylko. 1950 * * * W miasteczku, w kt�rym ludzie wymieniaj� u�miechy - gdzie nie ma nic niezwyk�ego, w pokoiku, o kt�ry kasztan si� roztr�ca, gdzie �yjesz poza sob� M�wi�c "Aniele Str�u" - rozmy�lasz co rano, �e �wi�ty drepce tam, gdzie fruwa anio� Nikt twych trud�w nie liczy, a je�li ocenia - to s�usznie, �e ci przyjdzie umrze� z przem�czenia Z�� sw�j �al do pami�tek - i pom�dl si� ze mn� - o t� �wi�to�� - najprostsz�, jak wr�bel powszedni� 1950, 1986 Opuszczaj�cym �wiat Nie przeminie wszystko, nie przeminie - kwiaty nie pogasn�, cho�by przysz�o r�ce nam z�o�y� i po prostu na zawsze zasn��. Pami�� czystej przyja�ni zostanie, smutna cisza �wi�toja�skich ulic - po odlocie b�dziemy ziemi� z ut�sknieniem do ust jeszcze tuli�. Nasze biedne, ludzkie zm�czenie, serc otwartych m�dr� �yczliwo�� - po odlocie b�dzie si� jeszcze co� ziemskiego po niebie �ni�o. �ywy ogie� w dymi�cym kominku, gdy herbat� w czajniku naparza - i sukienki od pierwszej Komunii, tak w nich by�o siostrom do twarzy. Tramwajowe przystanki i deszcze, i upa�y jak ogon pawi - zwyk�a rzodkiew, kt�r� ko� gryzie, telefony, budki z lodami. 1950, 1959 Z brewiarzem w r�ku. 1. Sk�d jeste�? Z Ziemi �wi�tej, z t�sknoty gor�cej znam proroctwa mesja�skie i ksi�gi Kaba�y - a kasztany za oknem, storczyki tlej�ce - to tylko gar�� ja�mu�ny ojczyzny Przybranej Figa cie� mi przerzuca przez brewiarz jak potok, budzi mnie p�aci Kaina i oddech Cedronu - a ksi�yc podwarszawski - tragiczny powstaniec, przyb��da z moich pusty� - go�� w przybranym domu Sk�d jeste�? Z Ziemi �wi�tej, gdzie jagody winne, psalmy, jad�o, napoje... i milczenie inne A to gwiazdy siostrzyce znad jode� Libanu na postrach kur�w nocnych. W mym przybranym kraju ogromne jest nieszcz�cie. S�u��ce ciekawie spragnionemu pomiaru niezg��bionej sprawy 1951, 1986 Z brewiarzem w r�ku. 2. Ob�oki z we�ny tkane i c�ry Lotowe zst�puj�ce w mrok grzechu jak wargi p�sowe, potop hucz�cy fal� i prorok�w �ale - padaj�ce jak widmo w uszy Jeruzalem. Saulowy miecz w g�rach i Rut z�ote r�ysko, i Moj�esz p�ywaj�cy w trzcinowej ko�ysce - Dawida pie�ni, Rachab spro�nej burze - wszystko to co mi Boga ods�ania jak r��. 1951 Dolina Jozafata Dolino Jozafata, ku przedmie�ciu Ofel hizopem ciemnym sp�ywasz i trwo�ysz b�nice - wrazi� si� w ciebie ksi�yc niby srebrny o�cie� i przebiera w umar�ych - jak w ziarnach gorczycy. Rozrzuca sykle l�ni�ce i po�wiat� kusi przyjaciel g�odnych smok�w i pustynnych strusi. Na czaszki zasypane, na dzbany skruszone spada wiatr, piasek Syrii, puszczyki pluszowe. P�jdziemy tam po zgonie mi�o�ci i s�awy - s�yszysz, jak drwi� turkawki znad Morza Martwego i skorpion z terebintu pochowany w trawie, i oczy turkusowe konika polnego. 1951, 1997 (z cyklu: Nad star� Bibli�) Potop Czy woda jeszcze rwie korabiem jak burza ciemna i g��boka - a On porywa w otch�a� kruka - nim �uk po�o�y na ob�okach? To tylko siepie deszcz za oknem i �lady walk jak k�y na dworze... A On czy jeszcze rozgniewany na mnie i ciebie, Bo�e, Bo�e? Niech nas wybawi, niech ocali - topieli srebrnej ark� wydrze - z Lwem, z wilkiem burym, z bydl�t chmar�, z go��bkiem �pi�cym gdzie� na cytrze. 1951, 1986 (z cyklu: Nad star� Bibli�) Morze Martwe Spoza garb�w wielb��d�w surowych wo�am. Morze Martwe, straszliwe - k��bi� si� w tobie larwy nie�ywe, ta�ce Sodomy, Gomory. Na sromotn� przysz�y zabaw� - widma ch�opc�w noc� nie�mia�e w po�ar, co sro�y pi�ra krwawe. Przestali grzeszy�. Przy �o�u stoi pogorzelec z pio�unem s��w - co zw�gli� sw�j dzi�b i skrzyd�a, miasto, r�e i sykomory - kto� z Sodomy jeden, z Gomory... 1951 (z cyklu: Nad star� Bibli�) Wie�a Babel K�dy� twoje ruiny, kolebki i trumny - nieszcz�sna wie�o Babel, co� ros�a tak dumnie. Gdzie le�� twe sklepienia, wniebowzi�te krokwie, balkon, co kosztowa� srebra tysi�c st�gwi, okno, przez kt�re wpada� po wst�dze wieczoru miesi�c jak bia�e widmo z jaskini Endoru... Sk�d z wy�szych pi�ter nik�y oliwkowe l�dy, niewiasty senearskie, w�ochate wielb��dy, gdzie mistrze z Babilonu nanie�li na �ciany sydo�skie karmazyny pi�knie farbowane. Run�a� wznak, gdy g�azy twe rozchwia�a trwoga �e bod�c Niebo szczytem napotka�a� Boga. 1951 (z cyklu: Nad star� Bibli�) Tren Ziemio �wi�ta z uczniowskiego atlasu, z Biblii starej nagimi g�rami - co� si� sta�o od jakiego� czasu ze mn� samym; z ludzkimi sercami Zapomniano o Bogu jedynym Gorej�cym krzewie, Str�u naszym Patrzaj. Ludzie teraz nieszcz�liwi, niepoj�ci jak kruk przy Eliaszu Kwiat liba�ski na skroni uwi�dnie - �le nam wr� judaszowe drzewa - Przyjaci�ko, co nas spotka, co b�dzie na pustyni, k�dy Boga nie ma? Synogarlic przycicha wo�anie, syjo�skie drogi �wierszczami �kaj� - Przyjaci�ko, Co si� z nami stanie mi�dzy lud�mi, kt�rzy Boga nie znaj�? 1951, 1986 (z cyklu: Nad star� Bibli�) Ewa Pn� si� cedry ku ptakom. O Liban d�wi�czy potok lepszy od pociesze� - po warkoczach czarnych wiatr przep�ywa w jej bolesn�, wygna�cz� jesie�. Patrz, zwierz�ta p�osz� si� przy ska�ach zdumione twoim p�aczem tu. Nie p�acz, burze �piewaj� chora�y do pierwszego poza rajem snu. Dzie� przekwita jab�oni�. O r�ce blask si� potkn�� jak u�udy �lad. Matko! Twoje oczy dziewcz�ce wypatruj� mnie z zamierzchu lat. 1951, 1959 (z cyklu: Nad star� Bibli�) Pie�ni z domu niewoli Deszcz ognisty nas wyrwa� z w�woz�w Jordanu, z plantacji r� zbyt wonnych, z upoje� balsamu - gdzie za lamp� oliwn� panny kryj� w domach krwawy odblask mandragor, kolendru aromat, gdzie pasterzom na polach noc� ch�odn� �ni si� - ogromne lwie �o�ysko, B�g i g�ry rysie. Gdzie tamaryszek rzewny, oliwka dojrza�a i dolina Refaim w ostrow�w po�cieli unosz�ca na wieczno�� popio�y Racheli. Mo�e teraz na Kan� spad�y anemony, a dru�ba niesie m�odym w r�ku li�� palmowy. Mo�e wysch�a na orzech - pusta i br�zowa z mg�� upi�t� w kokardy - droga Tobiaszowa. A pustelnik z szara�cz� trwo�y si� co rano, �e �wi�ty musi drepta� tam, gdzie fruwa anio�. 1951, 1997 (z cyklu: Nad star� Bibli�) Jeremiada P�acze prorok nad Tyrem, �e czasu nie stanie matkom do lat doros�ych wychowa� panien, bowiem groza ju� we drzwiach. Na miejskie u�pienie spadn� kopyta koni jak twarde kamienie i w popi� si� rozsypie ulic wschodnich bajka, cytry, lutnie, wiole, b�ben i piszcza�ka, jak ziarno szczeroz�ote na rozwianych szalach Wyjd� �mia�e okr�ty, dr�� grzbiety zje�one, uzdy pian� rozkwit�e, grzywy uskrzydlone, wiatr rzuca ponad wojsko szale�cze, uparte, szczepy malogranat�w z cyprysem i nardem, a �o�nierz konaj�cy do drugiego rzecze: lepiej wpa�� w r�ce pa�skie ni� w szpony cz�owiecze B��dz� po Starym Mie�cie, jak�e mnie rozrzewniasz, proroku mej Warszawy. Jeremiasz... Jeremiasz... 1951, 1986 (z cyklu: Nad star� Bibli�) Jahwe Wszystko si� zmienia - i s�awa Goliatowa, i �ciana kryszta�u, obraz �ani biegn�cej wzd�u� nurtu strumienia, �renice, wiosny pe�ne, ponad szkoln� �aw�. Nie d�wi�czy pie�� sydo�ska w sza�asach z bukszpanu, zmar�y skalne kozice i chmurne soko�y, i Abiszag Dawida u�miechem kusz�ca przemin�a jak dziewcz� z wianuszkiem w kr�g g�owy. Skrusza�y dawne kot�y, cymba�y, piszcza�ki i s�upce lichtarzowe, pi�ra, czasze, ga�ki, drzewo Setim kwitn�ce rozpalonym latem, oliwa uchowana na przypraw� �wiate�. Jeszcze wonne olejki roztrwaniane rano, spikanard, szafran, kasja i cynamon, wojska uszykowane, jab�ka granatowe, �o�a s�ane mi�o�ci�, zakony surowe. Dzie� nam z ramion opada niby p�aszcz pasterski, by to� czarn� ods�oni�, co serca ukrywa - Jeden B�g trwa nad nami, pod Nim wszystko mija - jak noc w g�rskim schronisku i m�odo�� szcz�liwa. 1951, 1997 (z cyklu: Nad star� Bibli�) Pos�g Dawida Takim go w spi�u kuj z odwianym skrzyd�em czarnej brody - z lutni� co �ka jak per�a nad przepa�ci� wody. Cho� usch�a trawa, opad� kwiat na zegar Achazowy - nic mu nie ujmuj z jego lat, z p�omienia jego g�owy. Ani piorun�w jego brwi, co sro�� go jak duchy - cho� pod stopami srebro dr�y zmienione w �u�el g�uchy. Bo pie�niarz Boga trwa jak groza pusty� w lwach - Spokojny, triumfalny, ze zbroj� skuty w psalmy. 1951 (z cyklu: Nad star� Bibli�) Rozmowy z Nikodemem Wiele to nocy gorzkich jak dno Tyberiady, woniej�cych sitowiem, sanda�owym drzewem - otula�o was cisz� - przy tajnych rozmowach cisz� przed burz�, smutny Nikodemie Ile� iskier od s�o�ca. Starcze ukochany, zadumany nad s�aw� Starego Zakonu - a przecie� wiem na pewno, �e zmieni�o ciebie ju� pierwsze us�yszane Chrystusowe s�owo To miasteczko wezbrane jak morze od trwogi, plusk ga��zi co budzi spoza �wiata lec�c, wie co� o tym. A ile� to li�ci opad�o tak jak jesie� czerwonych w rozmowy nad �wiec� 1951, 1986 Do moich uczni�w Uczniowie moi, uczennice drogie ze szk� dla umys�owo niedorozwini�tych, Jurku z buzi� otwart�, doros�y g�uptasie - gdzie si� teraz podziewasz, w jakim obcym t�umie - czy ci zn�w dokuczaj�, na pauzie i w klasie - Janko K�siarska z r�czkami sztywnymi, z nosem, co si� tak upar�, �e pozosta� kr�tki - za oknem wiatr czerwcowy z pannami �adnymi Pami�tasz tamt� lekcj�, gdym o niebie m�wi�, te �zy, co w okularach na religii staj� - w�a�nie o robotnikach my�la�em z winnicy, co wo�ali na dworze: Nikt nas nie chcia� naj�� Janku bez nogi prawej, z dusz� pod rz�sami - garbusku i j�ka�o - osowia�y, niemy - Zosiu, co� wcze�nie zmar�a, aby n�ki krzywe szybko okry� �a�obnym cieniem chryzantemy Wiecznie p�acz�cy Wojtku i ty, co� po sznurze drapa� si�, by mi ukra�� parasol, �obuzie, Pawe�ku z wod� w g�owie, stary niewdzi�czniku, co� mi �ab� po�o�y� na szkolnym dzienniku Czekam na was, najdro�si, z ka�d� pierwsz� gwiazdk� - z niebem betlejemskim, co w pude�kach �wieci - z barankiem wielkanocnym - bez was �wieczki gasn� - i nie ma �y� dla kogo. Ten od g�upich dzieci 1951, 1986 Pro�ba o dary Prosz� o dar �ez i �miechu, Ciebie, co czarn� mr�wk� na czarnych kamieniach widzisz z nieba noc� czarniejsz� od grzechu. A na ostatek - o dar zapomnienia - o gr�b w wiejskiej parafii - mijany w po�piechu. 1951, 1998 Do kaznodziei Na rekolekcjach nie strasz �mierci� - bo po co Za oknami b�r pachnie �ywic�, pszczo�y z pasiek si� z�oc�, w abecad�ach dzieci oczy mru�� Nie dr�cz babek, dziadk�w czcigodnych, oblubienic w kapeluszach modnych rozmodlonych przed po�lubn� podr� M�w o cz�stej komunii z Chrystusem - z�otych sercach bij�cych w ukryciu, z katechizmu o cnotach najpro�ciej, i �e grzechy przeciwko nadziei s� tak ci�kie jak przeciw mi�o�ci Nie o �mierci m�w z ambony - o �yciu - O �onie szukaj�cej z lamp� w r�ku ig�y zagubionej w ciemny wiecz�r, �eby m�� nie mia� skarpet podartych - wczesnej wiosny na pi�tach nie czu� Jak najwi�cej o dobrych uczynkach, o go�cinnych domach, po�wi�ceniu, o Jezusie na naszych o�tarzach tak samotnym w ka�dym Podniesieniu I b�ogos�aw kaznodziejsk� d�oni� babciom, starcom, m�odzie�com i pannom - wszystkim dzieciom, co si� w berka goni�, zim� t�skni�c za �y�wami i sann� 1951, 1986 U�wi�cenie Modrzew cienie przewleka ig�ami jasnymi, jod�a szyszki podnosi, raduj� si� graby, zimorodka przebudzi� �pi�cego z wa�kami trzmiel, co niby nied�wiadek spad� mi�dzy owady. O rosy aksamitne, topolami dr��ce - wietrzyku, co mi m�wisz przez puch osinowy, obok ciep�ej �ywicy, dwa je�e k�uj�ce ze szcz�cia si� zwierzaj� pod li�ciem bukowym. Noc przyjdzie ze s�owikiem i �wit z cietrzewiami nad zaj�czkiem zabawnym z oczami dobrymi... Przesta�em m�wi� brewiarz. I my�l� ze �zami o tych, co si� u�wi�c� dotykaj�c ziemi. [ok. 1952], 1980 * * * Przyszli szuka� Serca Bo�ego, Serca z wszystkich naszych pierwszych pi�tk�w, jak w obrazach w��czni� przebitego, ze skr� b�lu i cierni pami�tk�. Weszli w ko�ci�, a tu nagle kol�dy - mi�kki ���bek z siankow� poduszk� - nie ma cierni ni blasku krwawego, ale bije Jezusowe serduszko. Nie ma cierpie�. �adnej nie ma rany, zamiast burzy na morzu - k�pi�ka - ko�ysane w ciep�ej koszulinie �miesznym uchem pstrokatego osio�ka. [ok. 1952], 1980 Modlitwa spowiednika Aniele Bo�y, Str�u m�j, spowiednik ze mnie lichy, wi�c gdy spowiadam, wspom� mnie, jak na obrazkach cichy. Je�li przypadkiem kt�ra z dusz przy stule mej ukl�knie - anielskie swoje r�ce z��, modl�c si� przy nas pi�knie. I upro�, bym jej w ko�cu da� to, co najbardziej drogie - tak odszed�, aby mog�a by� sam na sam z Panem Bogiem. [ok. 1952], 1980 Po�egnanie wiejskiej parafii Po�egna� wikariatk� na niewielkim pi�trze zabra� Bibli� w t�umoczek kazania gor�tsze a sad sobie zostanie z g�siami i p�otem strasz�c konie proboszcza kasztan�w be�kotem Niechaj memu nast�pcy kwiatem w brewiarz spada wart bo lepszy ode mnie i m�drzej spowiada Jeszcze skryj� si� w ko�ci�. Nie chciej tu mnie widzie� bo ksi�dz p�acz�c sam siebie jak grzechu si� wstydzi Tylko spojrze�. Ten �wi�ty z pospolit� g�ow� jakie� �mieszne serduszko z wst��eczk� r�ow� spo�r�d wot�w �wiec�ce jak �uczek z ukrycia w czas co na us�ugach i �mierci i �ycia Pora odej��. Nie p�oszy� myszy i pacierzy patron�w dobrej s�awy z�ej sowy na wie�y Pora odej�� �al taj�c jak iskry niezgas�e �e mnie ze wsi zabrali by pokrzywdzi� miastem Tak smutno psy porzuca�. Tak zapomnie� trudno wod� w stawie mierzon� z�ocist� sekund� las z dzi�cio�em kuku�k� ucz�c� w g�stwinie jak �miesznie jest powtarza� tylko w�asne imi� przyb��d� co na rzece wywr�ci� si� z ��dk� i spoczywa pod krzy�em krzywym z niezabudk� �al szko�y dzieci w �awkach wo�nej z p�kiem kluczy chocia� lepiej �e przyjdzie tu kto� inny po mnie stopnie gorsze postawi lecz czego� nauczy �al kulawych i g�uchych chorego w szpitalu bardzo dawnej paniusi w przedpowsta�czym szalu przygotowa� do wilii smutnej oczywi�cie gdy op�atek od matki dr�y na poczcie w li�cie Jeszcze tu kiedy� wr�c�. Noc� po kryjomu wiersz o �wi�tej Teresce doko�czy� w tym domu Po cmentarzu pob��dz�. Ty d�o�mi dobrymi przebacz wszystko. Pochowaj mi�dzy najgorszymi 1952, 1986 Spowied� Wstyd mi, Bo�e, ogromnie, �e jak grzesznik pisz�, �e z czasem zapomnia�em Tomasza z Akwinu, �e gdy w maju litania - s�owika wci�� s�ysz�, a jad�c do chorego - s�awi� dzikie wino, ob�oki, karpie w stawie, zim� - kiepskie sanie, kominek, co mi do snu po �acinie gada - I nagle my�l natr�tna, straszna jak powstanie - Z uczynk�w? To zbyt ma�o. Z ran mnie wyspowiadaj 1952, 1986 Modlitwa do �wi�tego Jana od Krzy�a �wi�ty Janie od Krzy�a, kiedy pe�nia lata i derkacz si� odezwa�, g�uchy odg�os ��ki, owieczka z dzwonkiem beczy, przepi�rka szele�ci, rzu� mi malw� i nazwij Janem od Biedronki [ok. 1956], 1986 * * * Pami�ci Profesor Marii D�uskiej �wi�ty Franciszku z Asy�u nie umiem Ci� na�ladowa� - nie mam za grosik �wi�to�ci nad Bibli� boli mnie g�owa Ryby nie wysz�y mnie s�ucha� - nie umiem rozmawia� z ptakiem - pok�sa� mnie pies proboszcza i serce mam byle jakie Pi�kne s� g�ry i lasy i r�e zawsze ciekawe lecz z wszystkich cud�w natury jedynie powa�am traw� Bo ona deptana niziutka bez �adnych owoc�w, bez k�osa trawo - siostrzyczko moja karmelitanko bosa [ok. 1956], 1980, 1993 Koma�cza Kocham deszcz, kt�ry pada czasami w Koma�czy, nawet taki szorstki i ch�odny, gwiazdk� �niegu, co nieraz Mu w oknach zata�czy, �eby by� tak jak zawsze pogodny Prost� lamp� na stole. Wszystkie Jego ksi��ki, brewiarz, zegar, wieczorn� cisz� - nawet taki najmniejszy z Matk� Bosk� obrazek, kt�ry komu� z wygnania podpisze Krzy�e �adne nie krwawi�, gdy jest �wi�to�� i spok�j, gdy z wygna�cem po cichu dr�y Polska - wszystko proste jak wiersze - brewiarz, lampa i pok�j, drzew warszawskich na niebie ga��zka [ok. 1956], 1986, 1993 O szukaniu Matki Bo�ej Znam na pami�� jasnog�rskie rysy, ostrobramskie, wile�skie srebro - wiem po ciemku, gdzie twarz Twoja i koral, gdzie Twa rana, Dzieci�tko i ber�o r�k� farby sukni odgadn� - z�ote ramy, lipowe drewno - lecz dopiero gdzie� za swym obrazem �ywa jeste� i milczysz ze mn� 1957, 1990 * * * Tylko mali grzesznicy spowiadaj� si� d�ugo w niepokoju gor�cych warg - potem niebo ich goni spadaj�cych gwiazd smug�, jak po�ary Joann� d'Arc Ale wielcy grzesznicy na b�ysk ma�y przykl�kn� i wyp�acz� si� jednym tchem - potem noc maj� cich� i jak dobry �otr �wi�t� - by�em z nimi, kl�ka�em, wiem 1957, 1986 Naucz si� dziwi� Naucz si� dziwi� w ko�ciele, �e Hostia Naj�wi�tsza tak ma�a, �e w d�onie by j� schowa�a najni�sza dziewczynka w bieli, a rzesza przed ni� upada, rozp�acze si�, spowiada - �e ch�opcy z j�zykami czarnymi od jag�d - na z�o�� babciom wlatuj� p�nago - w ko�cio�a drzwiach uchylonych milkn� jak gawrony, bo ich ko�ci� zadziwia powag� I pomy�l - jakie to dziwne, �e B�g mia� lata dziecinne, matk�, osio�ka, Betlejem Tyle tajemnic, dogmat�w, Judasz�w, m�czennic, kwiat�w i nowe wci�� nawr�cenia �e mo�na nie m�wi�c pacierzy po prostu w Niego uwierzy� z tego wielkiego zdziwienia 1957, 1986 Do siostry zakonnej Cho� nie ma gwiazdy nad twoj� g�ow� z Betlejem - Niewidocznego w chlebie i cierniach przyzywasz �piewem Cho� w�asnej duszy nawet nie widzisz oczyma - w obrazach tylko Matka Naj�wi�tsza Dzieci�tko trzyma Sw�j dawny u�miech dzieci�cej twarzy uka� nade mn� - cho� tak si� nagle z Bogiem ukry�a� w ogromn� ciemno�� 1957, 1986 Taca Lubi� chodzi� w ko�ciele z du�� tac� s�ucha� jak dziwnie pieni�dz o dno g�ucho stuka gdy kto� od nawy g��wnej przepycha� si� zacznie babcia szpil� ukole penitent ofuka Gdy kto� pobo�ny cicho pos�dzi o chciwo�� a pani z parasolem obm�wi �e �ebrz� nareszcie mog� widzie� sw� twarz nieszcz�liw� odbit� z kolorami na weso�ym srebrze A czasem marz� sobie: z tego wzrosn� wie�e kaplica kt�r� pi�kniej przebudowa� trzeba a ludzie s�dz� dalej �e proboszcz z wikarym za chodzenie z tacami nie p�jd� do nieba 1957, 1980 O lasach Poszed�em w lasy ogromne szuka� buk�w czerwieni je�yn dojrza�ych dzi�cio��w ma�ych rog�w jelenich jag�d prawdziwych wilg piskl�t �ywych mrowiska i w oczy sarny - br�zowej panny popatrze� z bliska - szyszek str�conych - tajemnic sowich zaj�ca i strach mnie porwa� na my�l o Bogu - bez ko�ca 1957, 1986 O ludzkim sercu pod wielkim baldachimem C� �e alb� przy o�tarzach ja�niej� dr�y ornat�w grubo tkanych z�oto Msza si� ko�czy w zakrystii na kl�czkach b�d� szary male�ki potem C� �e wielki mi nios� baldachim w dzwony hucz�c w procesjach nad g�ow� To dla Boga. Sam na sam zostan� z swoim ludzkim sercem na nowo 1957, 1980 Modlitwa Ka�da my�l jasna, kt�ra sfruwa z g�owy, czysta jak �wi�ty J�zef w najbli�szym ko�ciele, biegnie w �wiat jak najbielszy go��bek pocztowy jak anio�, co mi oddech po�o�y� na ciele. O Jezu, daj mi we mszy g�ow� tak� jasn�, bym ogarn�� ni� dusz� grzesznika nieznan�, niech mnie nigdy nie dojrzy, lecz id�c, zobaczy ma�� �wi�t� Agnieszk� p�acz�c� pod bram�. 1957 �wity - Siostrze Katarzynie �wit jak z�ota pszczo�a spad� mi w brewiarz i odkry� w Dawidowych jutrzniach litery niby n�ki czarnego soko�a Ile razy wstawa�em o tej w�a�nie porze i szed�em na Msz� �wi�t�, niby w �r�d�o wierne Lampka wieczna jak listek krwawi�cy ko�cio�a - A nade mn� na wie�y, jak na si�dmym pi�trze, sta� szczygie�, co si� ubra� w czerwie� kardyna�a i anio�om sw�j ogon na pi�ra rozdawa�, zostawiaj�c na czubku dla siebie najwi�ksze Ni�ej ludzie godzinki poranne �piewali - dzie� ju� b�yska� jak okr�t wojenny ze stali I my�la�em, co rano, do maryjnych pie�ni dorzuci� kilka w�asnych, jak garstk� czere�ni Przecie� Ona to sprawia, �e po nocnej burzy zobacz� nieraz Wenus niby globus z r�y, �e mam czasem �z� wielk�, jak Chopina, w oku. Nos ca�y - cho� kozio�ka fikn��em z ob�ok�w 1957, 1986 Zdj�cie z krzy�a Rozmaite zdj�cia z krzy�a bywaj�, na przyk�ad: zdj�cie z krzy�a samotno�ci Kto� ci� nagle odnajdzie, ugo�ci, m�wi na ty, jak w Kanie zata�czy, doda miodu, ujmie szara�czy Albo: zdj�cie z krzy�a choroby Wstajesz z �o�a jak Dawid m�ody - I ju� jeste� do procy gotowy, got�w guza nabi� Goliatowi Ale s� takie krzy�e ogromne, gdy kochaj�c - za innych si� kona - To z nich spada si�, jak grona wyborne - w Matki Bo�ej otwarte ramiona 1957, 1986 O �asce Bo�ej w brzydkim ko�ciele Ko�ci� ten by� tak brzydki, �e nie powiem kt�ry, brzydota wprost si� la�a z ka�dej wi�kszej dziury Dobry �wi�ty Antoni mia� twarz wykrzywion�, inny �wi�ty by� lepszy, lecz przed wojn� sp�on�� Zosta�a po nim broda na pace przy murze, wota i dwie donice na fikusy du�e Barankowi z chor�gwi popru�y si� �ebra, a za oknem dr�a� deszczyk z jask�ek i srebra, o ca�y cmentarz dalej, gdzie ju� las wysoki kolory czarnych jag�d sk�ada� na ob�oki W samym rogu �wi�tyni baldachim jak szczud�o �owi� mole we fr�dzle, tu� - ambony pud�o I nagle cud si� zdarzy�, �e w to straszne wn�trze - sz�y na mnie jakie� d�onie od winnic gor�tsze - i unios�y m� dusz� nad rude anio�ki pod Matki Bo�ej oczu szafirowe p�ki wtedy sercem ukl�k�em. I p�aka�em wiele 1957, 1996 O p�aszczu Matki Boskiej P�aszcz Matki Naj�wi�tszej gdzie� si� przy nas kryje nikt nie zna jego kroju ani jego barwy �wi�ta Anna go jeszcze tward� ig�� szyje - z ko�nierzykiem, kt�rego tanki nie podar�y. Mo�e jest na Syberii, mo�e przy nas le�y, czeka nas jak wakacje, jak k�piel czerwcowa. I zawsze ten, co stale m�wi, �e nie wierzy, po cichu go odnajdzie i swe �zy w nim schowa. 1957, 1995 Rekolekcje Przynosz�, Matko, na Jasn� G�r� kap�a�stwo moje Stan��em w samym k�cie kaplicy boj� si� podej�� Nie w �o�ach ojc�w z twarz� na wale klasztornym spa�em Ksi�yc jak czapla wci�� chodzi� po mnie srebrnym hejna�em Bij� si� w piersi jak t�uk�y kule za Kordeckiego We� me kap�a�stwo na r�ce teraz jak Syna swego Niechaj za�wieci �wi�te i czyste w kaplicy a mnie niech zdepc� butami w drodze p�tnicy 1957, 1980 * * * �eby m�c tak nareszcie upro�cie, jedn� mi�o�� wybra� z wielu mi�o�ci, jedn� przyja�� najbardziej prawdziw�, z zim na �y�wach - t� jedn� szcz�liw�, z ps�w kud�atych - najwierniejsze psisko, z prac doktorskich - jasn� nade wszystko To bliziutko ju� od tej prostoty do jedynej za Bogiem t�sknoty 1957, 1986 O g�upim sercu Tylu anio��w odesz�o, tyle umar�o go��bi, lecz moje serce uparte... Ni to ze z�ota, ni z br�zu, nie p�onie krwawym j�zykiem, pragn�o lec na o�tarzu, lecz kto� je str�ci� patykiem. Upokorzone, wstydliwe, nie mo�na spojrze� mu w oczy jak g�upi Jasio szcz�liwe pod Jasn� G�r� si� toczy. 1957, 1959 Rozmowa z Karmelem Oto jestem. Chcia�bym z siostr� pom�wi�, ja - ksi�dz byle jaki - Prosz� czeka�. Ju� idzie z ogrodu, chocia� nie chc� jej pu�ci� ptaki Chyba ona. Nie widz� jej twarzy, czy si� modli, czy si� u�miecha za zje�on� Karmelu krat�, jak za �upin� orzecha - U nas wszystko tutaj dla Boga Nawet fartuch ogrodniczki niebieski, nawet trepki z jednym rzemykiem, jakby zdj�te ze �wi�tej Tereski Czasem �nieg mamy mokry we w�osach, za oknami - zmarzni�ty sad Karmelitanko bosa, szed�em tu tyle lat 1957, 1986 Prosz� ciebie o ufno�� Nie pragn� twej mi�o�ci - nie szukam przyja�ni - to w�a�nie jest nie dla mnie i wcale nie wzrusza Po prostu prosz� ciebie o troch� ufno�ci, by oprze� si� na biednej mej kap�a�skiej duszy Nic wi�cej. Jej zaufa�, nawet zamkn�� oczy i jak po Ziemi �wi�tej do Betlejem p�yn�� I wszystko to, co boli, w Boga przeistoczy� jak w Ofierze na co dzie� - zwyk�y chleb i wino 1957, 1986 Zbawia przez... Chrystus przez wierz�cych jeszcze nie poznany zbawia zn�w przez robotnik�w d�wigaj�cych ci�kie kosze przez odmro�one nogi przez b�le g�owy przez okropne mieszkania przez nowenny nie wys�uchane przez korkiem wyk�adan� �cian� co wariatom zdrowie ochrania przez zaj�ca n�kanego o�owiem kt�ry stan�� ze strachu na g�owie przez �mieszne �ycie z�amane przez chor�b niewyleczenie cho� tyle w�o�y�e� trudu przez niespe�nienie cudu cho� jak Matka prosi�e� w Kanie przez heretyk�w bezradne szukanie przez dziobat� twarz nieforemn� przez p�acz dziecka zgubionego w poci�gu co upad�o nosem w ciemn� noc przez twoje w�asne cierpienie to ostatnie co tak bola�o przez twoj� krew i cia�o przed�u�a si� rami� krzy�a wysz�a msza - Jezu przez pogan wygl�dany przez wierz�cych jeszcze nie znany 1958, 1986 Gor�tsza od spojrzenia �eby nie by� tak� czcigodn� osob� kt�rej podaj� parasol kt�r� do Rzymu wysy�aj� w telewizji jak srebrnym nieboszczykiem kr�c� wieszaj� przy gwiazdach filmowych Ale by� chlebem kt�ry kraj� �ywic� kt�r� z sosny na kadzid�o skrobi� czym� z czego robi� radio �eby choremu przy termometrze �piewa�o zegarem kt�ry w samolocie jak obrazek ze �wi�tym Krzysztofem leci ��tym dla dzieci balonem - a zawsze hosti� ma�� gor�tsz� od spojrzenia co si� zmienia w ofierze 1958, 1986 Na s�omce Przygasn� przy o�tarzu iskierka po iskierce zostan� tylko buty jak przydeptane serce Lampka wieczna jak lizak czerwony - lub policzek �o�nierza, kt�ry gra na tr�bce Msza si� dzieje. Matka Boska mnie trzyma jak niezdarn� ba�k� na s�omce 1958, 1986 * * * Wszyscy �akn� rozmno�enia chleba, paralityk ca�y w Lourdes si� k�pie, nawet biskup chce si� dosta� do nieba, tak bez grzechu, wygodnie, porz�dnie. A ja spadam stale z pieca na �eb, jak s��j z d�emem p�kam na schodach. 1958, 1959 W labiryncie Gdzie si� teraz spotkaj� na przystanku w zielonych p�omykach drzew gdzie tramwaje patrz� w nocy jak sowy na dworcu gdzie poci�g�w deszcz stuka o perony w ko�ciele gdzie zbyt d�ugie kazanie oczy zakleja przy skrzynkach pocztowych w sieni przy karpiach w blaszanej wanience przy nekrologu na murze przy pikowanych ko�drach na wystawie na odpu�cie przy szarlatanie w ka�dym labiryncie gdy Bernadetta ze swoj� �wiec� si� zjawi 1958, 1986 Tam gdzie procesja Tam gdzie procesja przesz�a po ko�ciele szuka�em przydeptanej �nie�nej rze�uchy i ��tej ognichy wywietrza�ego wrotyczu i rumianku miko�ajka jak ametystu omdla�ego kadzid�a sutanny zamiataj�cej jak miot�a ceremoniarza kiwaj�cego palcem w bucie dotkliwo�ci przedmiot�w kt�re sta�y s