1018
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 1018 |
Rozszerzenie: |
1018 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 1018 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 1018 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
1018 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
Juliusz Verne
Micha� Strogow Kurier carski
od Moskwy do Irkucka
Wydawnictwo DAMB 1992
ISBN 83-900507-2-2
przepisa�a Marianna �ydek
opracowa� Marek Nowicki
Cz�� pierwsza
Rozdzia� I
Bal w Nowym Pa�acu
- Najja�niejszy Panie, znowu depesza!
- Sk�d?
- Z Tomska.
- Czy dalej za Tomskiem, telegraf zosta� przerwany?
- Tak, od wczoraj.
- Niech mi telegrafuj� z Tomska co godzin�.
- Rozkaz! - sk�oni� si� genera� Kisow.
Te s�owa zamienione zosta�y w chwili, gdy w Pa�acu Nowym bal rozwija� si�
ca�� pe�ni� swego przepychu. By�a godzina druga nad ranem.
Gra�y orkiestry pu�k�w Preobra�e�skiego i Paw�owskiego. Brzmia�y tony
mazurk�w, polek, walc�w... Bez ko�ca przewija�y si� pary taneczne, w�r�d
wspania�ych sal pa�acu. Marsza�ek dworu umiej�tnie organizowa� kontredanse,
w kt�rych brali udzia� Wielcy Ksi���ta, ich Ma��onki, szambelanowie,
frejliny. Wielkie Ksi�ne, l�ni�ce brylantami, damy ze �wity, przystrojone
galowo, dawa�y przyk�ad w ta�cu �onom wy�szych urz�dnik�w wojskowych i
cywilnych. Dano sygna� do poloneza. W uroczystym pochodzie wykwintnych par
l�ni�y barwy narodowych stroj�w, pow��czystych sukien obszytych koronkami,
szamerowania uniform�w, stwarzaj�c w o�lepiaj�cym blasku �yrandoli
nieopisanie czaruj�cy widok... Dooko�a b�yszcza�y marmurowe kolumny,
migota�y z�ocenia wysokich sklepie�, gorza�y purpurowe portiery u okien i
wej��.
Przez szerokie okna salon�w strzela�o czerwieni� w otulaj�c� pa�ac,
czarn� noc. Stoj�cy we framugach okien nieta�cz�cy go�cie, mogli przez
szyby obserwowa� zarysowuj�ce si� w cieniach olbrzymie sylwetki st�oczonych
dzwonnic. Widzieli, jak tu� pod rze�bionymi balkonami, przechadzaj� si�
miarowo liczne stra�e, z karabinami na ramieniu. Od czasu do czasu z ulicy
dochodzi�y tony tr�bek posterunkowych, zak��caj�ce orkiestrow� muzyk� na
balu.
Dalej jeszcze, w sko�nych promieniach wypadaj�cych z pa�acu, widnia�y na
w�skiej rzece nieruchome barki w przystani.
Ten kt�ry wydawa� bal i kt�rego genera� Kisow mianowa� tytu�em najwy�szym
- mia� na sobie skromny uniform oficera pu�ku strzelc�w. Nie by�a to poza
skromno�ci, lecz przyzwyczajenie cz�owieka, nie przyk�adaj�cego zbytniej
wagi wygl�dowi zewn�trznemu. Ten kontrast uderza� jednak mocno, gdy Wysoki
Gospodarz ukazywa� si� od czasu do czasu, w�r�d swojej �wity Kozak�w i
Lezgin�w, odznaczaj�cych si� �wietno�ci� kaukaskich uniform�w.
Wysokiego wzrostu, o gestach uprzejmych, z twarz� spokojn� - jednak z
widocznymi zmarszczkami troski na czole - przechodzi� od grupy do grupy,
ale m�wi� ma�o i zdawa� si� udziela� przelotnej uwagi - czy to weso�ym
okrzykom zaproszonej m�odzie�y, czy nawet powa�niejszym s�owom wysokich
urz�dnik�w i cz�onk�w Korpusu Dyplomatycznego, reprezentuj�cych g��wne
pa�stwa Europy. Dw�ch czy trzech polityk�w zauwa�y�o na twarzy Gospodarza
balu jakie� oznaki niepokoju, lecz nie �mieli zapyta� o ich przyczyn�. Sam
"oficer gwardii" niew�tpliwie dba� o to, aby jego tajne troski nie m�ci�y
wesela go�ci; a �e nale�a� do tych Suweren�w �wiata, kt�rych my�l, nawet
niewypowiedziana, staje si� rozkazem - uciecha balu nie ustawa�a ani na
chwil�.
Przeczytawszy depesz�, spochmurnia�. Mimo woli po�o�y� r�k� na r�koje�ci
szabli a drug� os�oni� oczy.
Czy razi�o go �wiat�o, czy chcia� ukry� wzruszenie? Usun�� si� wraz z
genera�em w cie� framugi.
- Zatem od wczoraj jeste�my pozbawieni ��czno�ci z moim Wielko-ksi���cym
bratem - podj�� przerwan� rozmow�.
- Niestety, tak! Depesze nie przedr� si� ju� przez front syberyjski.
- Ale wojska Amurskie, Jakuckie i Zabajkalskie pomaszerowa�y ju� na
Irkuck?
- Taki by� ostatni rozkaz telegraficzny, jaki nam si� uda�o przes�a� za
jezioro Bajka�.
- Posiadamy przecie� sta�� ��czno�� od pocz�tku najazdu z gubernatorami
Jenisejska, Omska, Semipalaty�ska i Tobolska - prawda?
- Tak, Najja�niejszy Panie! I jeste�my pewni, �e Tatarzy (W org. Franc.
Tartarzy. Nazwa ta oznacza nie jedno plemi� mongolskie, ale trzy narody:
Mongo��w, Tunguz�w i Turk�w. Tu stosuje si� do plemion zamieszkuj�cych Azj�
�rodkow�.) nie przeszli poza rzek� Irtysz i Ob.
- A jakie s� wiadomo�ci o tym zdrajcy Iwanie Ogarewie?
- Nic nowego. Szef policji nie wie, czy przekroczy� ju� lini� frontu.
- Nale�y pos�a� zawiadomienia o nim do Ni�nego Nowgorodu, Ekaterynburga,
Kassimowa, Tiumieni, Iszymu, Omska, Elamska, Ko�ywani, Tomska - do
wszystkich stacji telegraficznych, z kt�rymi ��czno�� jest nie przerwana.
- Rozkaz Waszej Cesarskiej Mo�ci b�dzie wykonany natychmiast!
- I zachowa� milczenie o tym wszystkim!
Genera� wmiesza� si� w t�um i niepostrze�enie znik� z sali. Rozkazodawca
znowu zbli�y� si� do grup wojskowych i dyplomat�w. Twarz jego przybra�a
poprzedni wyraz spokoju.
Jakkolwiek rozmowa ta by�a prowadzona cicho, prawie szeptem, nie usz�a
ca�kiem uwagi. By�y osoby wysokiej rangi i dyplomaci, kt�rzy wiedzieli co
si� dzieje za frontem, lecz zachowywa�y absolutne milczenie na ten temat.
Tylko dw�ch zaproszonych, nie ubranych w mundury i nie nosz�cych �adnych
odznak m�czyzn rozmawia�o przyciszonym g�osem, wymieniaj�c mi�dzy sob�
posiadane informacje.
Chocia� byli zwyk�ymi �miertelnikami i nieobdarzeni byli zdolno�ci�
jasnowidzenia, jednak z racji wykonywanego zawodu, nakazuj�cego im
przenika� najg��bsze sekrety i zdobywa� tajne informacje - potrafili w�chem
s�uchem i wzrokiem si�ga� poza granice, niedost�pne dla innych. Jednym
s�owem byli to dziennikarze!
Jeden by� Anglikiem, drugi - Francuzem. Obaj byli wysocy i chudzi. Ten -
brunet, jak po�udniowcy Prowansji, tamten - ry�y, jak gentleman z
Lancachire. Aglo-Normandczyk, pow�ci�gliwy w s�owach i gestach zimny i
flegmatyczny, m�wi� z przystankami, tylko pod wp�ywem spraw wa�nych. Drugi
przeciwnie, ruchliwy i gadatliwy - oczami, r�kami i s�owami - na
dwadzie�cia sposob�w, wypowiada� ka�d� my�l jaka mu przysz�a do g�owy.
Mo�na by oceni� kontrast charakter�w rasowych: Francuz by� jak "oko", a
Anglik jak "ucho". Pierwszy posiada� w �renicach bodaj talent
prestidigatora, zauwa�aj�cego kart� w szybkim ruchu tasowania talii;
posiada� te� co� wi�cej: pami�� oka. Drugi - wy�wiczonym s�uchem chwyta�
szepty i po dziesi�tkach lat rozpoznawa� g�os ju� raz s�yszany. I
jakkolwiek uszy ludzkie s� wed�ug biolog�w prawie nieruchome i nie nadaj�
si� do strzy�enia, jak u zwierz�t, aparat s�uchowy dziennikarza
angielskiego przez lekkie nachylenia i zwroty g�owy, sta� na r�wni z
wra�liwo�ci� psa na d�wi�ki.
Daily-Telegraph, ceni� wysoko t� doskona�o�� swego korespondenta. Co do
Francuza - wzrok jego te� musia� by� wysoko ceniony... Ale przez jaki
dziennik, tego nie by�o wiadomo. On sam powiada�, �e koresponduje ze swoj�
"kuzynk� Magdalen�". Trzeba bowiem zaznaczy�, �e pomimo pozornej
otwarto�ci, subtelny Francuz, niew�tpliwie przewy�sza� dyskrecj� swego
angielskiego koleg�. Nawet jego gadatliwo�� s�u�y�a mu niejako do lepszego
skrywania my�li.
Obaj znale�li si� na uroczysto�ci w Nowym Pa�acu w nocy, z 15 na 16 lipca
(Autor nie podaje roku akcji. Prawdopodobnie wypadki tej powie�ci
rozgrywaj� si� w po�owie lat 70-tych zesz�ego wieku ok 1864.), jako
dziennikarze i zgodnie z potrzebami swoich czytelnik�w. Z zimn� krwi� i
brawur�, nieustraszeni parali si� swym zawodem, gotowi przesadza� mury,
przep�ywa� rzeki w wy�cigu zdobywania nowo�ci i mogliby pa�� bez tchu, jak
ten szybkobiegacz ate�ski, aby zdoby� pierwsze�stwo w zdobyciu wa�nej
wiadomo�ci! Redakcje nie szcz�dzi�y im pieni�dzy, aby im u�atwi� mo�no��
przenikania wsz�dzie. Trzeba przyzna�, �e nie pr�bowali oni wnika� w
tajemnice prywatnego �ycia i uprawiali jedynie "wielk� reporterk�
polityczn� i militarn�".
Alcyd Jolivet i Harry Blount spotkali si� na tym balu po raz pierwszy w
�yciu. Tak r�ni charakterami a podobni jedynie z racji wykonywania zawodu,
nie przypadli sobie do gustu, ze wzgl�du na konkurencj� jaka panowa�a
mi�dzy nimi w szybko�ci zdobywaniu informacji. Lecz obaj dyplomatycznie
szukali zbli�enia, wiedz�c, �e poluj� na jednym terytorium i zdaj�c sobie
spraw� z ewentualnych korzy�ci, jakie mog�o da� ich wsp�lne dzia�anie. Oko
jednego mog�o by� przydatne uszom drugiego i odwrotnie. Obaj zwietrzyli co�
niezwyk�ego, co�, co unosi�o si� w powietrzu tego pa�acu. Byle nie by� to
przelot zwyk�ej kaczki dziennikarskiej, niegodnej wystrza�u.
- Ten balik jest czaruj�cy! - rozpocz�� Jolivet rozmowe z manier�
wybitnie francusk�.
- Ju� telegrafowa�em: "splendid" - odpar� z flegm� Blount, akcentuj�c ten
zwyk�y wyraz zachwytu angielskiego.
- I ja... mojej kuzynce Magdalenie.
- Kuzynce? - zdziwi� si� Blount.
- Tak, to j� interesuje. Nawet musia�em donie�� jej o tym, �e oblicze
naszego Wysokiego Gospodarza za�mi�, zdaje si�, lekki ob�oczek...
- A mnie wyda� si� on promiennym - rzek� Blount, mo�e ukrywaj�c swoje
spostrze�enia.
- I kaza�e� mu pan promienie� na szpaltach "Daily-Telegrafu!.
- Oczywi�cie!
- A pami�tasz pan bal w 1812?
- Jakbym tam by� - wycedzi� z u�miechem Anglik.
- Zatem wiesz pan, - ko�czy� Jolivet - �e podczas balu wyprawionego na
cze�� cesarza, Aleksandrowi I doniesiono, �e Napoleon przeszed� Niemen na
czele awangardy wojsk francuskich. Jakkolwiek ta nowina mog�a by�
zapowiedzi� utraty cesarstwa, cesarz nie pozwoli�, aby niepok�j zm�ci�
uczt�...
- Naturalnie nie czyni pan aluzji do przyniesionej przez genera�a Kisowa
wiadomo�ci o przerwaniu drut�w pomi�dzy frontem i gubernatorstwem Irkuckim.
- A! pan zna ten szczeg�?!
- Troszeczk�.
- Ja te�. Musz� go zna�. Moja ostatnia depesza dosz�a tylko do Udi�ska -
rzek� z zadowoleniem Jolivet.
- Moja tylko do Krasnojarska - zauwa�y� nie mniej zadowolony Blount.
- Wi�c wie pan i o rozkazie wymarszu wojsk z Niko�ajewska?
- Tak, jak i o nakazie telegraficznym skoncentrowania kozak�w w Tobolsku.
- Wszystko to prawda. I racz mi wierzy�, panie Blount, �e moja mi�a
kuzynka ju� jutro b�dzie wiedzia�a o tych zarz�dzeniach!
- Tak samo, jak czytelnicy "Daily-Telegraph", panie Jolivet!
- Oto co znaczy wiedzie� wszystko co si� dzieje!
- I s�ysze� wszystko co si� m�wi!
- Ciekaw� jest rzecz� �ledzi� t� kampani�, panie Blount.
- Ja te� j� �ledz�, panie Jolivet.
- Zatem mo�e spotkamy si� na terenie mniej bezpiecznym, ni� posadzka tego
salonu?
- Mniej bezpiecznym, ale...
- Ale i mniej �liskim! - rzek� z u�miechem Jolivet, podtrzymuj�c koleg� w
chwili, gdy ten w�a�nie si� potkn��.
W tej w�a�nie chwili otworzy�y si� drzwi s�siedniego salonu. Oczom
zebranych ukaza�y si� d�ugie i liczne sto�y, wspaniale zastawione. G��wny
st�, przeznaczony dla wielkich ksi���t i cz�onk�w dyplomacji, uderza�
przepychem z�otych naczy�, prosto z Londynu i arcydzie�ami porcelany z
Sevres.
Go�cie skierowali si� na wieczerz�.
W tej samej chwili genera� Kisow zbli�y� si� do oficera gwardii. Rzek�
cicho:
- Depesze nie dochodz� ju� do Tomska.
- Natychmiast przywo�a� kuriera!
Oficer opu�ci� wielk� sal� i wszed� do s�siedniego pokoju.
By� to gabinet, umeblowany nader skromnie, po�o�ony w naro�nym skrzydle
pa�acu. Nad d�bowym biurkiem wisia�y obrazy Horacego Verneta. Oficer
podszed� do okna i szybkim ruchem otworzy� je szeroko. Potem otworzy�
przeszklone drzwi i znalaz� si� na balkonie. Szeroko otworzy� usta i
gwa�townie wci�ga� powietrze, jakby zabrak�o mu zapasu w p�ucach.
Przed jego oczami rozci�ga� si� w �wietle ksi�yca mur forteczny, w
kt�rego obr�bie wznosi�y si� dwie �wi�tynie katedralne, trzy pa�ace i
arsena�. Za murem majaczy�y zarysy trzech oddzielnych miast - Kitajgorodu,
Bie�ojgorodu, Ziemlanojgorodu; olbrzymie dzielnice europejskie, tatarskie,
chi�skie, dzwonnice, klasztory, kopu�y trzystu cerkwi, labirynt rozsypanych
po wzg�rzach niskich domk�w i wysokich budowli o zielonych dachach i
czerwonych �cianach - dziwaczna mozaika, rozb�yskuj�ca czarodziejsko w
�wietle ksi�yca, ci�gn�ca si� na przestrzeni kilku wiorst, przetykana
ogrodami i poprzecinana tu i �wdzie zawi�ymi skr�tami rzeczu�ki. Rzek� t�
by�a Moskwa - i miasto zwa�o si� Moskw� - a tym murem fortecznym by� Kreml.
A tym oficerem gwardyjskim kt�ry skrzy�owawszy r�ce na piersi, chmurz�c
marzycielskie czo�o, ws�uchiwa� si� w gwar, p�yn�cy od Nowego Pa�acu na
prastare miasto - by� Car Aleksander II!...
Rozdzia� II
Rosjanie i Tatarzy (Autor wsz�dzie �ladem geograf�w franc. u�ywa nazwy
Tartarja zamiast w�a�ciwej naukowo Tatarja. Tatarzy, o kt�rych tu mowa, s�
niepodleg�ymi Rosji Azjatami w odr�nieniu od poddanych jej Tatar�w,
zamieszkuj�cych na po�udniu i wschodzie Rosji Europejskiej.)
Troska cara by�a usprawiedliwiona. Za granicami Uralu zachodzi�y wypadki
wielkiej wagi. Straszliwy najazd zagra�a� w�adzy rosyjskiej wydarciem ziem
Syberyjskich.
Rosja Azjatycka, czyli Syberia, przedstawia najrozleglejsz� w starym
�wiecie p�aszczyzn� - 12,5 miliona kilometr�w kwadratowych, 1/3 cz�� ca�ej
Azji; a w owym czasie liczy�a oko�o 2 milion�w mieszka�c�w. Ci�gnie si� od
g�r Uralskich, ograniczaj�cych j� od Europy, ku wschodowi - do wybrze�y
Oceanu Spokojnego. Na po�udniu graniczy z ni� granicami do�� nieokre�lonymi
Turkiestan i Pa�stwo Chi�skie, na p�nocy - Ocean Lodowaty i Morze Karskie
do cie�niny Beringa. Dzieli si� na gubernie: Jenisejsk�, Irkuck�, Tobolsk�
i obwody: Amurski, Zabajkalski, Jakucki, Nadmorski, wliczaj�c tu poddane
w�adzy Moskiewskiej kraje Kirgiz�w i Czukcz�w oraz p�wysep Kamczatk�.
Kraj ten by� terenem osiedlania zbrodniarzy, a tak�e wygna�c�w
politycznych, sk�d nazwa jego brzmi zgroz� w uszach cz�owieka Zachodu -
echem j�ku w dziejach powsta�c�w polskich...
W czasie gdy dzieje si� akcja naszej powie�ci, dwaj
Genera�-gubernatorowie wykonywali w imieniu cara w�adz� namiestnicz� nad
tym ogromnym krajem stepowym, zalegaj�cym obszar dziesi�ciu stopni
geograficznych. R�wniny te nie widzia�y jeszcze kolei �elaznej. Nowoczesne
�widry nie przenikn�y g��boko w �ono tej ziemi, zawieraj�cej bezmierne
bogactwo mineralne. Latem podr�owa�o si� tu na tarantasach i na furach,
zim� - na saniach. Natomiast od Uralu przebiega� jedyny drut, licz�cy
przesz�o 8000 wiorst, kt�ry przenosi� depesze w cenie przesz�o 6 rubli za
jeden wyraz. Od Irkucka, przez granic� mongolsk�, poczta dociera�a do
Pekinu w ci�gu dw�ch tygodni.
Ten w�a�nie drut telegraficzny, rozci�gni�ty pomi�dzy Ekaterynburgiem a
Niko�ajewskiem zosta� przeci�ty, najpierw za Tomskiem, a w par� godzin
p�niej mi�dzy Tomskiem i Ko�ywani�. Dlatego car pomy�la� o wys�aniu
kuriera do miejsc, z kt�rych �adne wie�ci ju� nie nadchodzi�y.
Wr�ci� ju� z balkonu do gabinetu, gdy w progu pojawi� si� szef policji.
- Co pan wiesz, generale, o Iwanie Ogarewie? - car zwr�ci� si� do
przybysza.
- Jest to cz�owiek bardzo niebezpieczny.
- W randze pu�kownika?
- Inteligentny?
- Bardzo. Ale nieopanowany... szalenie ambitny... za wcze�nie wda� si� w
r�ne intrygi. Dlatego Wielki Ksi��� zdegradowa� go przed dwoma laty i
zes�a� na Sybir. P� roku temu Wasza Cesarska Mo�� u�askawi�a go. Wr�ci� do
Rosji...
- A teraz?...
- Wr�ci� na Syberi�... dobrowolnie! Poniewa� - nasta� czas, kiedy si�
wraca z Syberii!
W tej uwadze by� cichy wyrzut. Car odczu� to wyra�nie i powiedzia� z
dum�:
- Za mego �ycia, Syberia jest i b�dzie krajem, z kt�rego si� powraca!
Znaczy�o to, �e sprawiedliwo�� rosyjska nauczy�a si� przebacza� - rzecz,
z kt�r� szef policji nie m�g� si� pogodzi�. C� w takim razie by� warty
ukaz carski, gdy nie zagradza� powrotu na zawsze zes�a�com Tombolska,
Jakucka, Irkucka?! Ale wobec s��w cara nale�a�o milcze�. Car indagowa�
dalej.
- Czy Ogarew nie powr�ci� powt�rnie do Rosji?
- Tak... po tajemniczej podr�y przez ziemie syberyjskie.
- I wtedy policja przesta�a go �ledzi�?
- Nie! - skazani s� niebezpieczni, odk�d zostaj� u�askawieni.
Car zmarszczy� brwi. Szef policji ju� si� zl�k�, �e posun�� si� zbyt
daleko. Ale car zaniecha� wyrzut�w, gdy� chwila nie by�a ku temu
odpowiednia.
- Gdzie ostatnio przebywa�?
- W Perm... Ale tam nie spostrze�ono, aby w jego zachowaniu by�o co�
nieodpowiedniego. W po�owie marca znik� z tego miasta... wyjecha�...
- Dok�d?... I co robi�?...
- Niestety! tego nie wiemy.
- Ale ja wiem! - gwa�townie zareagowa� car - otrzyma�em anonimowe listy,
kt�re min�y policj�... A wobec dzisiejszych wypadk�w, widz�, �e zawiera�y
do�� �cis�e dane.
- Czy Wasza Cesarska Mo�� chce powiedzie�, �e Iwan Ogarew bra� udzia� w
inwazji Tatar�w? - niemal wykrzykn�� naczelnik policji.
- Tak jest. Poucz� pana o tym, o czym pan nie wiesz. Ogarew, opu�ciwszy
Perm, uda� si� za Ural. Pr�bowa� podburza� ludno�� w stepach kirgiskich,
ale bez powodzenia. Potem by� dalej - na po�udniu - w wolnym Turkiestanie,
w chanatach Buchary, Kokandu, Kunduzy - tam w�a�nie znalaz� wodz�w ch�tnych
do rzucenia na nas swoich hord, do sprowokowania bunt�w na ziemiach
Syberii. Dzisiejszy wybuch, to owoce jego dzia�alno�ci.
Cesarz m�wi�c to, gor�czkowo chodzi� po pokoju. Szef policji my�la� tylko
o jednym, �e wtedy, kiedy carowie nie udzielali �ask wygna�com, plany
takich Ogarewych nie mog�yby si� urzeczywistni�!
Rzuciwszy si� na fotel, Aleksander zauwa�y� z gorycz�, �e los depesz,
maj�cych poruszy� wojska syberyjskie, nie jest wiadomy, a pu�ki wys�ane z
Permu i Ni�nego Nowgorodu oraz kozackie, dopiero po kilku tygodniach dojd�
do linii nieprzyjacielskich.
- My�l�, �e Wielki Ksi��� chyba odebra� wiadomo�� o tym, �e otrzyma
posi�ki w Irkucku? - wtr�ci� pocieszaj�co genera�.
- Wie o tym, ale nie wie, �e Iwan Ogarew, jego wr�g osobisty, gra rol�
zdrajcy. Nie wie o tym, �e ten cz�owiek, nieznany mu z twarzy, zamierza pod
zmienionym nazwiskiem ofiarowa� mu swoje us�ugi, zyska� jego zaufanie,
zaj�� przy pomocy Tatar�w Irkuck i wywrze� na nim zemst� za nie�ask�,
kt�rej kiedy� od niego dozna�. Oto, co wiem z raport�w - a o czym nie wie
m�j brat, kt�rego �yciu grozi �miertelne niebezpiecze�stwo!
- Najja�niejszy panie, jednak inteligentny i odwa�ny kurier...
- Szukam takiego.
- Musia�by przeslizgn�� si� przez ziemie podatne do buntu.
- Jak to?... s�dzisz generale, �e nasi wygna�cy polityczni podadz� r�k�
naje�d�com - krzykn�� cesarz. My�l�, �e maj� w sobie troch� patriotyzmu...
Szef policji zmiesza� si� i wyb�ka�:
- Tak... Ale... Zreszt� tam s� tak�e inni osiedle�cy.
- Kryminali�ci?! Ach, tych ci daruj�! To odpadki bez ojczyzny. Ale
wszyscy odczuj�, �e ten najazd nie grozi mnie, lecz Rosji, kt�r� zawsze
maj� nadziej� ujrze�... kt�r� zobacz�! Nigdy Rosjanin nie po��czy si� z
naje�d�c� w celu z�amania w�adzy rosyjskiej.
Car-reformator, wprowadzaj�cy do s�d�w wraz ze sprawiedliwo�ci�
mi�osierdzie, mia� s�uszn� zasad� zaufania patriotyzmowi wygna�c�w. Ale
inwazja mog�a znale�� oparcie gdzie indziej - w ludno�ci kirgiskiej.
Kirgizi, podzieleni na trzy hordy, liczyli 400 000 namiot�w, blisko 2
miliony dusz. By�y w�r�d nich plemiona niepodleg�e; by�y te� uznaj�ce
zwierzchnictwo Rosji, lub ci���ce ku Turkiestanowi. Niekt�re koczowa�y nad
Irtyszem, inne podchodzi�y a� do Omska i Tobolska. Gdyby sprzymierzyli si�
z naje�d�cami, grozi�oby to odci�ciem Syberii od Rosji. Co prawda Kirgizi
s� nowicjuszami w sztuce wojennej i s� raczej nocnymi rabusiami i
napastnikami karawan, ni� regularnymi �o�nierzami. Czworobok konnicy
zgniecie dziesi�ciokrotn� liczb� Kirgiz�w, a jeden wystrza� armatni
rozp�dzi ich t�um. Ale kiedy armaty i kawaleria rosyjska mo�e tam dotrze�,
je�eli ma do przemierzenia dwa lub trzy tysi�ce wiorst przez bagna i
pustynie?
Problemem byli te� nomadzi - koczownicy, kt�rzy niech�tnie patrzyli na
pragn�ce utrzyma� je w karbach kolonie wojskowe Rosjan i kt�rzy mog�
pos�ucha� nam�w s�siednich su�tan�w Turkiestanu, chan�w Buchary, Kokandu,
Kundzy - Muzu�man�w, wiod�cych do wyzwolenia si� spod w�adzy prawos�awnych.
Tatarzy, kt�rzy zagra�ali cesarstwu rosyjskiemu, nale�� przewa�nie do
rasy kaukaskiej, a nie tak jak inni nale��cy do rasy mongolskiej. Zajmowali
oni rozleg�e ziemie Turkiestanu, podzielone na szereg chanat�w.
Najznaczniejszym by�a Buchara. Stoj�cy na jej czele Feofar-Chan prowadzi�
polityk� poprzednik�w, kt�rzy nieraz ju� �cierali si� w bojach z Rosj�,
walcz�c o panowanie nad Kirgizami.
Pa�stwo to, posiadaj�ce 2,5 miliona mieszka�c�w, posiada armi�
6-tysi�czn�, mog�c� urosn�� trzykrotnie w czasie wojny. Posiadaj� 30 000
koni. Jest to kraj bogaty z natury i pot�ny poprzez zabory ziem
s�siednich. Posiada 19 znacznych miast. Otoczona murem d�ugo�ci 8000 mil
angielskich Buchara, o kt�rej pisali z zachwytem uczeni ju� w X wieku,
s�ynie jako Centrum wiedzy muzu�ma�skiej. Samarkanda szczyci si� grobem
Tamerlana i pi�knymi pa�acami. Inne miasta s�ynne s� z budynk�w, wie�,
mur�w obronnych, maj� ponadto ochron� z g�r lub niedost�pno�� swoj� bior� z
izolowanego po�o�enia w�r�d oaz.
Ot� ambitny i dziki Chan Buchary, popierany przez innych Chan�w
pos�usznych tatarskiemu instynktowi grabie�y, stan�� na czele hord �rednio
- azjatyckich w czasie tego najazdu, kt�rego dusz� by� Iwan Ogarew.
Zdrajca, party nienawi�ci� i ambicj�, nakre�li� plan pot�nego uderzenia
na Rosj�. Pocz�tkiem tego mia�o by� przeci�cie wielkiej drogi syberyjskiej.
Emir - taki by� tytu� Chana Buchary - pchn�� swoje hordy przez granic�
rosyjsk�, zajmuj�c guberni� Semipalaty�sk�, zmusi� do cofni�cia si�
nieliczne stra�e kozackie, wkroczy� dalej za Bajka�, poci�gn�� za sob�
Kirgiz�w, przenosi� obozy z �onami i niewolnikami z miejsca na miejsce,
grabi�, wi�zi�, mordowa� opornych, zapatrzony na sw�j wz�r bezczelny i
wiekopomny - Czingis-Chana.
Gdzie znajdowali si� teraz? - dok�d cofn�y si� wojska rosyjskie? - co
ocala�o z w�adzy moskiewskiej? a co ju� jej nie podlega�o? - na �adne z
tych pyta� nie mo�na by�o znale�� odpowiedzi. Ten goniec, kt�ry nie l�ka
si� niczego: ani upa��w lata, ani mroz�w zimy, beznami�tny i szybki jak
b�yskawica - goniec w postaci niewidzialnie biegn�cej iskry elektrycznej,
m�g� przedrze� si� przez stepy. Drut mi�dzy Ko�ywani� a Tomskiem zosta�
przeci�ty.
Kurier, kt�ry mia� zast�pi� t� iskr� i mia� uprzedzi� Wielkiego Ksi�cia o
gro�nej zdradzie, musia� straci� sporo czasu na przebycie 5 525 kilometr�w
oddzielaj�cych Moskw� od Irkucka. Powinien posiada� inteligencj� i odwag�
nadludzk�, aby przedrze� si� do wyznaczonego celu przez tysi�ce
niebezpiecze�stw.
Czy znajd� takiego? - pyta� car...
Rozdzia� III
Micha� Strogow
Od�wierny gabinetu cesarskiego zaanonsowa� genera�a Kisowa. Car z
niecierpliwo�ci� w g�osie, zwr�ci� si� do genera�a:
- Pa�ski goniec?
- Jest tu - czeka.
- Cz�owiek odpowiedni?
- R�cz� za� g�ow�.
- Ze s�u�by pa�acowej?
- Tak, Najja�niejszy Panie.
- Znasz go osobi�cie?
- Spe�nia� moje najtrudniejsze polecenia.
- Za granic�?
- Nie, na Syberii.
- Sk�d pochodzi?
- Z Omska. Sybirak.
- Ma zimn� krew, inteligencj�, odwag�?
- Wszystko, aby mie� powodzenie tam, gdzie inni znale�liby zgub�.
- Wytrzyma�y?
- Do ostatnich granic - na g��d, ch��d, pragnienie, bezsenno��.
- Czy�by mia� cia�o z �elaza?
- Tak. Wasza Cesarska Mo��.
- A serce?
- Ze z�ota.
- Nazywa si�?
- Micha� Strogow.
- Got�w do wyjazdu?
- Oczekuje rozkaz�w Waszej Cesarskiej Mo�ci.
- Niech wejdzie.
Po chwili wezwany wszed� do gabinetu.
Micha� Strogow by� jednym z najwyborniejszych okaz�w rasy Kaukaskiej.
Wysoki, barczysty, o piersi wydatnej, muskularny, zdawa�o si�, �e stoj�c
wrasta w ziemi�. Obfite czarne w�osy wi�y si� nad pi�knym, inteligentnym
czo�em. Twarz zwykle blada, kra�nia�a, gdy serce zapulsowa�o mocnym
wzruszeniem. Oczy b�yszcza�y szczerym wejrzeniem. Nozdrza wzdyma�y si� jak
u rasowego rumaka.
Nie rozumia�, co znaczy za�amywa� r�ce w rozpaczy lub drapa� si� z
zak�opotaniem po g�owie. By� stanowczy, sk�py w gestach i s�owach. Raczej
maszerowa� ni� chodzi�, jak wytrawny �o�nierz id�cy na zdobycie wrogich
okop�w. Mia� na sobie �wietny uniform strzelecki, na kt�rym wida� by�o
mi�dzy innymi medalami, zdobny Krzy� Zas�ugi. Nale�a� do �cis�ej elity
kurier�w carskich, w�r�d kt�rych wyr�nia� si� sprawno�ci� w wykonywaniu
rozkaz�w - co by�o zalet� najwy�sz� w pa�stwie Moskiewskim. By� jakby
stworzony do misji, igraj�cej z niebezpiecze�stwem, zw�aszcza na terenach
Syberii, kt�rej obyczaje zna� doskonale.
Jego ojciec, Piotr Strogow, zmar� przed laty, mieszka� w Omsku; by� z
zawodu my�liwym. Przebiega� stepy podczas okrutnych upa��w jak i mroz�w,
si�gaj�cych nieraz 50 stopni poni�ej zera, poluj�c ze strzelb� na drobn�
zwierzyn� lub z wid�ami i no�em gdy wybiera� si� na grubszego zwierza.
Zabiwszy 39 nied�wiedzi z�o�y� bro� i wzi�� si� do uprawy roli, pos�uszny
przes�dowi, �e przy 40 nied�wiedziu oddaje si� �ywot.
Od tamtej chwili jego syn Micha� pomaga� przy utrzymaniu rodziny. Maj�c
czterna�cie lat zabi� pierwszego nied�wiedzia, sam go wypatroszy� i sk�r�
gigantycznego zwierza przywl�k� do domu, odleg�ego o kilka mil. Takie
wiod�c �ycie, nabra� �elaznego zdrowia, jakie maj� mieszka�cy p�nocy w
Jakucji. M�g� nie je�� i nie pi� przez dob�, nie musia� spa� przez dziesi��
dni i potrafi� wyszuka� sobie takie miejsca w szczerym stepie, kt�re
pozwala�y mu prze�y�, podczas gdy inni skazani byliby na niechybn� �mier�.
Potrafi� przewidzie� zmiany pogody, nadci�gaj�cy huragan i potrafi�
znale�� drog� podczas d�ugiej nocy Polarnej. Mia� wyostrzone zmys�y, kt�re
pozwala�y mu bezb��dnie porusza� si� na ogromnych przestrzeniach step�w.
Ka�da chmurka, trawka, uk�ad ga��zi drzewa, daleki, szum, przelot ptaka,
�lad zwierz�cia - wszystko to s�u�y�o mu za wskaz�wki, umo�liwiaj�ce mu
nieomylne poruszanie si� w tym piekielnym terenie.
Jego jedyn� nami�tno�ci� by�a mi�o�� do starej matki, kt�ra nie
zdecydowa�a si� opu�ci� m�owskiego domku nad brzegami Irtyszu. Kiedy�
przyrzek� jej odwiedza� j� przy ka�dej, mo�liwej sposobno�ci, a obowi�zku
tego dope�nia� z czci� religijn�. Wykazywa� przedziwne zalety: odwag�,
zr�czno��, zimn� krew, rozs�dek. To w�a�nie wtedy, kiedy podr�owa� z
r�nymi zleceniami: na Kaukaz - walcz�c z nast�pcami Szamila, na Kamczatce
i wielu innych miejscach, dost�pi� zaszczytu odkomenderowania go na dw�r
cesarski. St�d wi�ksz� cz�� swoich pobor�w wysy�a� matce, a gdy przysz�o
mu wyje�d�a� do innych kraj�w i nie widzie� jej przez wiele lat, z jego
polecenia Marta Strogowa otrzymywa�a regularnie jego pobory.
Stan�� przed carem, nie wiedz�c po co zosta� wezwany. Nieruchomy,
wyprostowany, wytrzyma� d�ugie, przenikliwe spojrzenie. Car zadowolony
widocznie by� z tych ogl�dzin, gdy� da� znak szefowi policji aby zasiad�
przy biurku. Podyktowa� mu przyciszonym g�osem kr�tki list, po�o�y� na nim
sw�j podpis z dodaniem sakramentalnej formu�y ukaz�w carskich "Byt' po
siemu". Potem rozkaza� przybli�y� si� Strogowowi i stanowczym g�osem zacz��
zadawa� mu pytania:
- Imi�?
- Micha� Strogow, Najja�niejszy Panie.
- Stopie�?
- Kapitan Korpusu Kurier�w Cesarskich.
- Czy znasz Syberi�?
- Jestem Sybirakiem.
- Urodzi�e� si�...?
- W Omsku.
- Masz tam rodzic�w?
- Star� matk�.
Cesarz chwil� milcza�. Nast�pnie poda� mu list.
- Ten list nale�y wr�czy� Wielkiemu Ksi�ciu, nikomu innemu.
- Wr�cz�, Najja�niejszy Panie.
- Wielki Ksi��� jest w Irkucku.
- Trzeba przedrze� si� przez zbuntowany kraj, mi�dzy ludy, kt�rzy zechc�
ci ten list zabra�.
- Przedr� si�
- Nie ufaj zdrajcy Iwanowi Ogariewowi, kt�rego spotkasz na swej drodze.
- Nie zaufam.
- Pojedziesz przez Omsk.
- To moja droga.
- Je�li zobaczysz si� z matk� ryzykujesz, �e ci� poznaj�. Nie powiniene�
jej zobaczy�.
Chwila wahania! Potem mocne:
- Nie zobacz�.
- Przysi�gnij, �e nikt nie dowie si�, kim jeste� i z czym jedziesz.
- Przysi�gam!
- Zbawienie Syberii i �ycie Wielkiego Ksi�cia zale�� od wype�nienia
twojego poselstwa.
- Wype�ni� je.
- Zatem przedostaniesz si� do celu?
- Przedostan� si�, albo mnie zabij�.
- Trzeba, aby� �y�.
- B�d� �y�, Najja�niejszy Panie.
- Michale Strogow, jed� w imi� Boga!
Goniec zasalutowa�. W chwil� p�niej opu�ci� pa�ac.
- Masz szcz�liw� r�k� - rzek� cesarz. - Podoba mi si� ten cz�owiek! Szef
policji pokra�nia� z zadowolenia.
Rozdzia� IV
Z Moskwy do Ni�nego Nowgorodu
Najszybszy goniec carski m�g� wtedy przeby� drog� z Moskwy do Irkucka -
trzy tysi�ce kilometr�w - w osiemna�cie dni. Ale to by� wyj�tek, zwykli
pos�a�cy potrzebowali do tego cztery do pi�ciu tygodni.
Nawet taki cz�owiek jak Strogow, najch�tniej prze�o�y�by t� zimow�
podr�. Wody zamarz�y: - wsz�dzie rozpo�ciera� si� bia�y obrus �nie�ny, po
kt�rym lekko �lizga�y si� sanie. Cz�sto mg�y przes�ania�y drog�, wiatry
nios�y tumany �niegu, zasypuj�c cz�sto ca�e karawany a stada g�odnych
wilk�w napada�y i zagryza�y podr�nych, kt�rzy odwa�yli si� zak��ci� t�
martw� cisz�. W tym czasie naje�d�cy siedz� w obozach, maruderzy nie w��cz�
si� po stepie.
Lecz wyb�r pory roku, nie zale�a� od go�ca; trzeba by�o jecha� zaraz i
podda� si� okoliczno�ciowym trudom.
Na podbitym terenie roi�o si� od szpieg�w. Strogow nie m�g� wi�c
korzysta� z przywilej�w carskich, u�atwiaj�cych szybkie i bezpieczne
poruszanie si� i nie budz�ce podejrze�. Od Kisowa otrzyma� znaczn� sum�,
umo�liwiaj�c� mu prze�ycie, oraz dokumenty zwane "podoro��" wystawione na
imi� Miko�aja Korpanowa, kupca, rzekomo powracaj�cego do rodzinnego miasta
Irkucka. M�g� korzysta� z zaprz�g�w pocztowych, z towarzystwa s�u�by, z
ochrony zbrojnej, jednak bez ryzyka rozpoznania, a wi�c bez wszelkich wyg�d
przys�uguj�cych kurierom carskim. Jecha� bowiem w charakterze osoby
prywatnej, pos�uguj�c si� fa�szowanymi dokumentami.
Jeszcze trzydzie�ci lat wcze�niej cz�owiek znaczny nie m�g� wyruszy� w
g��b Syberii bez eskorty z�o�onej co najmniej z: dwustu kozak�w konnych, 25
je�d�c�w - baszkier�w, trzystu wielb��d�w, 25 woz�w, dw�ch przeno�nych
statk�w, dw�ch armat. Micha� Strogow rozporz�dza� jedynie jednym pojazdem,
zaprz�onym w konie, a w razie potrzeby mia� dalej podr�owa� pieszo.
Co prawda, pierwsze p�tora tysi�ca kilometr�w od Moskwy nie
przedstawia�o tylu trudno�ci. Tu mo�na by�o jeszcze korzysta� z kolei,
woz�w pocztowych, statk�w i wierzchowc�w.
16 lipca, wczesnym rankiem, Micha� Strogow uda� si� na dworzec kolejowy.
By� bez munduru. W ubraniu rosyjskiego ch�opa - przepasanej bluzie,
szarawarach, d�ugich butach - d�wiga� na plecach t�umok podr�ny. Pod bluz�
schowa� rewolwer, a do kieszeni w�o�y� kordelas, warty jatagana,
przebijaj�cego nied�wiedzia.
Dworzec Moskiewski pe�en by� gwaru odje�d�aj�cych i przyje�d�aj�cych.
Stanowi� jakby "gie�d� nowin dla ciekawskich. Chwytano tu wiadomo�ci
nadchodz�ce z Petersburga, po��czonego z Moskw� kolej�, kt�rej szlak
zbacza� do Ni�nego Nowgorodu i tam urywa� si�. Do tego miasta zamierza�
dotrze� Strogow. Stamt�d dalej, statkiem w d� Wo�gi i potem ju� prosto,
szlakiem l�dowym, do granicy Rosji Europejskiej - do g�r Uralu.
Jak dostojny mieszczanin, nie zaj�ty za bardzo interesami, zasiad� w
k�cie wagonu, przysposabiaj�c si� do drzemki. W istocie czujnie obserwowa�
wszystko to, co si� woko�o niego dzia�o. Echa najazdu Tatar�w i buntu
Kirgiz�w dotar�o ju� do Moskwy i wsz�dzie woko�o omawiano w�a�nie ostatnie
wydarzenia, spokojnie i z umiarem. Jad�cy w wagonie podr�ni, byli w
przewa�aj�cej cz�ci kupcami, wybieraj�cymi si� do Ni�nego Nowgorodu na
s�ynny jarmark. By�a to mieszanina r�nych narodowo�ci: Rosjanie, �ydzi,
Turcy, Kozacy, Ormianie, Ka�mucy... Zastanawiano si� czy w zwi�zku z
wydarzeniami, rz�d nie ograniczy swobodnego handlu na granicy Azji, gdy�
przedk�adali przede wszystkim interes prywatny nad pa�stwowym. Obecno��
jednego munduru nie powstrzyma�aby ich przed komentowaniem ostatnich
wypadk�w.
Pers w charakterystycznym fezie wyra�a� l�k, �e podro�eje herbata. Stary
patriarchalny �yd ubolewa� nad mo�liwo�ci� wstrzymania wysy�ki dywan�w z
Samarkandy. Wyliczano z niepokojem towary, kt�rych mog�o zabrakn�� na
jarmarku, z powodu przerwania komunikacji.
- No teraz to podbijecie ceny na towary! - roze�mia� si� jaki� Rosjanin.
- Pana to bawi? - odezwa� si� stary �yd. - Wida� nie jeste� pan kupcem.
- Zgad�e�, szanowny potomku Abrahama! Nie sprzedaj� ani chmielu, ani
miodu, ani wosku, ani drzewa, ani solonego mi�sa, ani kawioru, ani we�ny,
ani futer...
- Ale kupujesz pan! - przerwa� Pers.
- O ile mog�, to jak najmniej - tyko dla osobistej potrzeby.
- To figlarz! - rzek� �yd do Persa.
- Albo szpieg! - odpar� tamten szeptem. B�d�my ostro�ni, dzi� si� nie
wie, z kim si� jedzie, a policja nasza... wie pan...
W drugim k�cie wagonu m�wiono mniej o towarach, wi�cej za� o
konsekwencjach wojny.
- Trzeba oczekiwa� rekwizycji koni syberyjskich...
- Ba! ale czy to pewne, �e Kirgizi ��cz� si� z Tatarami?
- Kto u nas mo�e powiedzie�, �e wie co� na pewno?!
- Podobno Kozacy Do�scy ju� zostali wyprawieni Wo�g� przeciwko
buntownikom...
- Droga do Irkucka nie jest ju� bezpieczna. Mojej depeszy do Krasnojarska
nie przyj�to...
- Po rekwizycji koni, nast�pi rekwizycja statk�w, woz�w, wszelkich
�rodk�w transportowych, wkr�tce nie b�dzie mo�na zrobi� kroku bez
pozwolenia - westchn�� kto�. Jarmark w Ni�nym Nowgorodzie nie sko�czy si�
tak �wietnie jak si� zacz��.
- Bezpiecze�stwo i ca�o�� terytorium Pa�stwa - to rzecz najwa�niejsza! -
odezwa� si� Rosjanin, kt�ry twierdzi�, �e nic nie sprzedaje. I prawie nic
nie kupuje. Interesy s� tylko interesami!
W jednym z wagon�w jecha� podr�ny odr�niaj�cy si� ca�kowicie od innych,
najwidoczniej cudzoziemiec. Otwiera� szeroko oczy i przystawia� do nich
lornetk�. Zadawa� ludziom mn�stwo pyta� dotycz�cych przemys�u, handlu,
liczebno�ci i �miertelno�ci, nazw mijanych miejscowo�ci. By� to Alcyd
Jolivet, zbieraj�cy informacje dla swojej "kuzynki". Oczywi�cie jego
ciekawo�� - w tak niespokojnych czasach, wydawa�a si� podejrzana, a przed
domniemanym "szpiegiem" zakrywa�y si� usta.
Nie dziwne wi�c by�o, �e zapisa� w swoim notatniku:
"Podr�ni absolutnie dyskretni. W kwestiach polityki trudno ich
rozrusza�".
W innym wagonie udawa� si� r�wnie� na teren dzia�a� wojennych Harry
Blount. Nie spotkali si� obaj na dworcu w Moskwie i nie wiedzieli, �e
podr�uj� razem w jednym poci�gu. Poniewa� dziennikarz angielski wi�cej
s�ucha� ni� m�wi�, wi�c nie kr�powa� wypowiadania si� obecnym. Nie budzi�
bowiem podejrze�, �e rzeczywi�cie jest szpiegiem. Blount zanotowa� w swoim
notatniku:
"Podr�ni ogromnie zaniepokojeni. Interesuj� si� tylko kwesti� wojny.
M�wi� o niej ze swobod� mog�c� zadziwi� mi�dzy Wo�g� a Wis��".
W ten oto spos�b, czytelnicy "Daily-Telegraph" zostali tak samo dobrze
poinformowani jak francuska kuzynka pana Alcyda Jolivet!
A poniewa� pan Blount siedzia� przy oknie z tej strony, gdzie mijany
teren by� lekko pofa�dowany - i nie widzia� niezmierzonej r�wniny po prawej
stronie - dopisa�: "Mi�dzy Moskw� i W�odzimierzem kraj g�rzysty".
Tymczasem po drodze da�o si� odczu�, �e policja przedsi�wzi�a pewne
�rodki ostro�no�ci. Szukano �lad�w zdrajcy Ogarewa. I jakkolwiek bunt nie
wyszed� poza granice Syberii, l�kano si� z�ego wp�ywu na ludno�� w
prowincjach nad Wo�g�, bliskich krajom Kirgiskim.
Ta hipoteza policyjna by�a usprawiedliwiona w tak obszernym kraju, jakim
by�a Rosja. Olbrzymie cesarstwo rozci�gni�te na przestrzeni 12 milion�w
kilometr�w kwadratowych i zaludnione w tym czasie przez 70 milion�w
mieszka�c�w, zawiera�o ponadto mn�stwo plemion, m�wi�cych w�asnymi
narzeczami - by� to oczywi�cie zlepek, mog�cy si� utrzyma� w tak rozleg�ych
granicach tylko do czasu, o ile starcza�o rz�dom biurokratycznym sprytu i
hartu do ochrony ca�o�ci pa�stwowej.
Poniewa� s�dzono, �e Ogarew nie opu�ci� jeszcze Rosji Europejskiej,
podejrzanych odprowadzano na policyjne posterunki, a poci�g udawa� si� bez
nich w dalsz� podr�. Zatrzymywani nie pr�bowali nawet protestowa�, bo
rozkazy wychodzi�y od urz�dnik�w posiadaj�cych wy�sz� w�adz� wojskow� i
dzia�ali oni w imieniu cara, kt�ry na przodzie ukaz�w mia� prawo umieszcza�
formu��: "My Cesarz i Samow�adca Wszech Rosji, Wielki Ksi��� Finlandzki,
Kr�l Polski, Car Kazani, Astrachania itd." zawieraj�c� kilkana�cie wierszy
druku i mog�c� zwyk�ych poddanych przyprawia� o �miertelne dreszcze i
zawr�t g�owy.
We W�odzimierzu poci�g zatrzyma� si� na kilkana�cie minut. W�r�d nowych
pasa�er�w, uwag� Strogowa zwr�ci�a m�oda dziewczyna, kt�ra wsiad�a do jego
przedzia�u. Zaj�a miejsce naprzeciw niego, skromna, spokojna, nie
podnosz�ca wzroku na przygodnych towarzyszy podr�y. Mia�a ma�y, podr�czny
baga�, kt�ry umie�ci�a na swoich kolanach. Strogow chcia� jej ust�pi�
w�asne miejsce, ale podzi�kowa�a lekkim skinieniem g�owy, nie przyjmuj�c
tej grzeczno�ci.
Mog�a mie� lat siedemna�cie. Jej czaruj�ca g��wka mia�a charakter typowo
s�owia�ski. Z jej z�ocistymi w�osami kolidowa�y piwne oczy. Ich wyraz by�
przedziwnie s�odki. Twarz blada i zwarte usta m�wi�y, �e dawno ju�
przesta�a si� �mia�. Czu�o si�, �e to m�ode dziewcz� mia�o ju� ze sob� lata
cierpie� i walki, �e sz�o naprzeciw twardej rzeczywisto�ci. Przynajmniej
takie wra�enie odni�s� Strogow. Wida� by�o, �e dziewczyna mia�a twardy
charakter i w tym by�a podobna do niego.
Ubi�r jej, zdradzaj�cy pewne zaniedbanie, nie by� bogaty. Mia�a na sobie
ko�uszek kt�rego kr�j i kolor podobny by� do wyszywanej sukienki. Ca�o��
zdradza�a, �e podr�na pochodzi z prowincji nadba�tyckich.
Badaj�c j� niepostrze�enie, Strogow zapytywa� siebie, dlaczego tak
samotna, nie odprowadzana przez nikogo, udawa�a si� w podr� i czy cel tej
podr�y by� daleki, a tam u celu r�wnie� nikt na ni� nie czeka�. Tak si�
wydawa�o. Ca�e zachowanie dziewczyny �wiadczy�o o tym, �e by�a
przyzwyczajona do tego, �e musi si� troszczy� sama o siebie, nie licz�c na
czyj�kolwiek pomoc.
Strogow wyczuwa� trudno�� w nawi�zaniu z ni� rozmowy. Ale nied�ugo potem
uda�o mu si� wy�wiadczy� jej drobn� grzeczno��. Gruby handlarz s�onin�,
zasn�� i nagle zwali� si� ca�ym swoim ci�arem cia�a na niczego nie
spodziewaj�c� si� dziewczyn�. Strogow obudzi� go i opryskliwie pouczy� o
konieczno�ci trzymania si� prosto. �pioch zakl��, wyb�ka� co� o "ludziach
mieszaj�cych si� do nie swoich rzeczy" - ale odt�d trzyma� si� prosto i
przechyla� g�ow� w drug� stron�. Dziewczyna podzi�kowa�a niemym
spojrzeniem.
Wkr�tce potem, ju� w pobli�u Nowgorodu, mia� sposobno�� pozna� j� bli�ej.
Na zakr�cie szyn poci�giem raptownie szarpn�o, gdy jecha� przez chwil� po
pochy�ym nasypie. W wagonie rozleg�y si� krzyki przera�enia. Wydawa�o si�
przez chwil�, �e poci�g si� wykolei i dojdzie do niechybnej katastrofy.
Wszyscy rzucili si� ku drzwiom, wrzeszcz�c, t�ocz�c si� i popychaj�c.
Niekt�rzy, bardziej nerwowi zacz�li wyskakiwa� z poci�gu, ratuj�c si� przed
(w ich mniemaniu) niechybn� �mierci�.
Dziewczyna pozosta�a nieruchomo na miejscu; tylko troch� mo�e przyblad�a.
Strogow spojrza� na ni� z podziwem. "Energiczna natura" - pomy�la�.
Tymczasem niebezpiecze�stwo min�o. Poci�g wyszed� zza zakr�tu i
zatrzyma� si�. Okaza�o si�, �e przyczyn� wszystkiego, by�o p�kni�cie
�a�cucha ��cz�cego wagon towarowy z reszt� sk�adu poci�gu. W ci�gu godziny
naprawiono szkod� i poci�g ruszy� dalej. Do Ni�nego Nowgorodu przybyto
p�nym wieczorem, z parogodzinnym op�nieniem.
Przed kontrol� policyjn� zabroniono opuszcza� wagony. Zaopatrzony w
"podoro�n�" na imi� kupca Korpanowa, obywatela Irkucka, Strogow, nie mia�
�adnych problem�w podczas rutynowej kontroli. Inni, t�umacz�c si�
przybyciem na jarmark r�wnie� uzyskali zezwolenie na wej�cie do miasta.
Dziewczyna pokaza�a jaki� dokument urz�dowy, opatrzony piecz�ci�
urz�dow�. Inspektor policji d�ugo studiowa� papiery a� w ko�cu zacz��
zadawa� pytania:
- Wi�c panna jeste� z Rygi?
- Tak.
- Jedziesz do Irkucka?
- Tak.
- Jak� drog�?
- Przez Perm.
- Dobrze! - rzek� w ko�cu inspektor. - Ale musisz stara� si� o wiz� w
kancelarii policji w "Ni�nym".
Dziewczyna z rezygnacj� schyli�a g�ow�.
Stoj�cy obok Strogow, s�ysz�c to wszystko dozna� uczucia zdziwienia i
lito�ci. M�oda dziewczyna - sama - w drodze na dalek� Syberi�, w czasie tak
niebezpiecznym! Czy aby tam dojedzie?
Przegl�d dokument�w zako�czy� si�. Otworzono drzwi wagon�w. Ale zanim
Micha� Strogow zd��y� uczyni� jakikolwiek ruch w kierunku dziewczyny, ta
zeskoczy�a ze stopnia poci�gu, zmiesza�a si� z t�umem zape�niaj�cym dworzec
i znik�a mu z oczu.
Rozdzia� V
Dekret w dw�ch artyku�ach
"Ni�nyj Nowgorod" go�ci� w swych murach 300 000 ludzi, tj. dziesi�� razy
wi�cej ni� w zwyk�ym czasie. Magnesem przyci�gaj�cym tu przybysz�w, by�
s�ynny jarmark, si�gaj�cy tradycj� do 1817 roku. Trwa� on corocznie od
trzech do sze�ciu tygodni i za�miewa� w tym czasie s�ynny jarmark lipski.
Strogow nie interesowa� si� jarmarkiem. Spieszy� prosto na przysta�, nie
chc�c straci� ani godziny. Tu dowiedzia� si�, �e statek "Kaukaz" odp�ywa do
Perm dopiero nast�pnego dnia w po�udnie, a podr� l�dem wcale nie
przyspieszy jego w�dr�wki. Z konieczno�ci wi�c musia� pogodzi� si� z t�
17-godzinn� zw�ok�. Ruszy� na poszukiwanie posi�ku i noclegu. G��d mu
nie�le dokucza�.
W ober�y nosz�cej szumn� nazw� "Hotel Konstantynopolita�ski" wynaj��
skromny pokoik i zjad� kolacj� sk�adaj�c� si� z kaczki, razowca, mleka i
kwasu. W ka�dym razie uczta jego by�a bardzo wyszukana w por�wnaniu do
kolacji s�siada, kt�ry spo�ywa� kartofle, popijaj�c je nies�odzon� herbat�.
Po kolacji wr�ci� na chwil� do pokoju, w kt�rym wisia�y na �cianach
wizerunki �wi�tych z nieod��czn� ikon� Matki Boskiej, pokr�ci� si� w nim
troch�, zastanawiaj�c si� co ma dalej robi�. Zrezygnowa� ze spania. Wyszed�
na miasto i zacz�� b��dzi� po pustoszej�cych ju� ulicach.
Nie kry� tego przed sob�, �e spodziewa� si� by� mo�e spotka� tajemnicz�
podr�n� z poci�gu. Nie wiadomo dlaczego dr�czy� si� o los uroczej
nieznajomej. M�j Bo�e! Wybra�a si� sama w tak� por�, przez stepy, w kt�rych
roi�o si� od dzikich band Azjat�w. Nie mog�a nie wiedzie� o gro��cym jej
niebezpiecze�stwie, gdy� podr�ni o niczym innym nie rozmawiali, a tylko o
buntach i najazdach. Rozumia� w ko�cu, �e on sam si� odwa�y� na tak�
podr�. Dla cara i Rosji!... Ale ona dla kogo? dla kogo?... Gubi� si� w
domys�ach. "Biedactwo! nigdy nie dotrze do Irkucka!"
Po godzinnym b��kaniu si� po ulicach zat�oczonych wozami i namiotami,
straciwszy ju� ca�kowicie nadziej� na spotkanie nieznajomej - (by�by to
zupe�ny przypadek gdyby o tej porze spotka� j� na ulicy) - przysiad�
znu�ony na jakim� wielkim placu.
Wtem, z zapadaj�cych ciemno�ci wynurzy�a si� jaka� posta�, kt�ra zbli�y�a
si� do �awki na kt�rej siedzia�. Kto� ci�ko po�o�y� r�k� na jego ramieniu.
- Co tutaj robisz? - spyta� szorstki g�os.
Strogow zerwa� si� na r�wne nogi.
- Jak widzisz, odpoczywam.
- Masz zamiar spa� tutaj ca�� noc?
- Gdyby mi si� tak spodoba�o...
- O!... A nie raczysz pokaza� si� bli�ej, abym ci� obejrza� lepiej...?
- Nie widz� potrzeby! - Strogow cofn�� si� do ty�u, si�gaj�c na wszelki
wypadek za pazuch� po bro�.
Upewni� si� ju�, �e ma przed sob� cygana. K�tem oka dostrzeg� stoj�cy z
boku wielki w�z z namiotem, kt�rego wcze�niej nie zauwa�y�. By�o to
w�druj�ce mieszkanie, s�u��ce cyganom podczas ich w�dr�wek po ca�ej Rosji.
Towarzyszy�o im wsz�dzie tam, gdzie mo�na by�o co� sprzeda�, kupi� lub...
ukra��. Dlatego t�umnie zjawili si� w mie�cie, oczekuj�c na wielki jarmark.
Cygan sta� w niepewno�ci. "Zbli� si�" - powt�rzy� ostrzej. "Zbli� si�
sam" - rzuci� Strogow.
W tej w�a�nie chwili rozsun�o si� p��tno zakrywaj�ce wej�cie do namiotu
i ukaza�a si� ledwo widoczna o zmroku sylwetka kobiety. Z wozu dobieg� jej
niewyra�ny g�os, stanowi�cy jak�� mieszanin� syberyjskich i mongolskich
narzeczy:
- Jeszcze jeden szpieg! Zostaw go i chod� na kolacj�. "Papluka" gotowa.
Strogow u�miechn�� si� mimo woli. Przypisywano mu rol� tych, kt�rych on
sam si� l�ka� najbardziej.
- Masz s�uszno��, Sangarro! - odezwa� si� cygan.
- Zreszt� niech w�sz� tu ile chc�. Nic nas to nie obchodzi, skoro mamy
jutro st�d wyje�d�a�.
- Jutro?
- Tak! Sam Ojciec nas wysy�a... dok�d oczy ponios�.
Nie przywi�zuj�c wagi do tre�ci tej rozmowy, Strogow, odchodz�c pomy�la�,
�e powinni u�ywa� innych narzeczy je�li chcieli, aby nikt ich nie
zrozumia�.
Wr�ci� do hotelu, mijaj�c po drodze ciemne wody Wo�gi i Oki, zlewaj�ce
si� tu, pod Nowgorodem. Godzin� p�niej spa� ju� twardym snem w niemo�liwie
twardym ��ku Nowgorodskiego hotelu.
Obudzi� si� nazajutrz o si�dmej nad ranem. Mia� przed sob� pi�� d�ugich
godzin wyczekiwania na wyjazd z miasta, godzin, kt�re by�y dla niego ca�ym
wiekiem.
Zap�aci� za nocleg i wyszed� na miasto. Postanowi� ten wolny czas sp�dzi�
przygl�daj�c si� jarmarkowi.
Na olbrzymich placach rozci�gaj�cych si� nad rzek�, po stronie
�r�dmie�cia, kiedy� grodu Makarjewa, kipia�o r�nobarwne i gwarne �ycie.
Znalaz� si� mi�dzy wieloj�zycznym t�umem i nagromadzonymi stosami
najrozmaitszych towar�w. Plac by� niejako podzielony na oddzielne rejony:
�elaza, drzewa, we�ny, futer, targ rybny... Pi�trzy�y si� stosy wymy�lnie
pouk�adanej herbaty lub s�oniny - stanowi�c swoist� reklam� w stylu
fantazji wschodnich. W�r�d wielb��d�w, koni, mu��w, pojazd�w i fur t�oczyli
si� Rosjanie, Niemcy, �ydzi, Ormianie, Grecy, Chi�czycy, Hindusi...
R�noj�zyczn� mow� s�ycha� by�o ze wszystkich stron. Ciekawscy i ludzie
interesu ogl�dali z zainteresowaniem indyjskie kaszmiry, bro� kaukask�,
zegary szwajcarskie, koronki Ljo�skie, minera�y uralskie, owoce i r�ne
inne produkty ze wschodu i zachodu, towary ze wszystkich cz�ci �wiata.
O wielko�ci zawieranych transakcji niech �wiadczy liczba jego handlowych
obrot�w: 100 milion�w rubli!
Na ten okres rozbijali tu swe namioty w�drowni kuglarze, sztukmistrze,
akrobaci, aktorzy i piosenkarze. Obok szopy, w kt�rej mo�na by�o ogl�da�
ta�ce cygan�w, sztuki �ongler�w, popisy linoskoczk�w, przyjezdny teatr
wystawia� dramat Szekspira; nieopodal rycza�y lwy koczowniczego cyrku i
ta�czy�y nied�wiedzie w rytm �wiszcz�cego bata. By�a to dziwaczna
mieszanina barw i stroj�w - chaos bogactw - targowisko, z kt�rego si�
wychodzi�o, gdy ju� nie mia�o si� co sprzeda�, lub zostawa�o bez grosza
przy duszy, aby co jeszcze kupi�!
Tu w�a�nie spotkali si� nasi dobrzy znajomi: Jolivet i Blount. Tym razem
konkuruj�cy ze sob� dziennikarze nie zamienili ani jednego s�owa.
Ograniczyli si� tylko do ch�odnych uk�on�w powitalnych i po�egnalnych
jednocze�nie. Jolivet, kt�ry znalaz� wyborny hotel i �wietn� restauracj�,
wys�a� do Pary�a pochwalny hymn na cze�� Nowgorodskiego jarmarku. Blount,
niezadowolony z n�dznej gospody i jad�odajni, kt�re i tak znalaz� z
najwi�kszym trudem, napisa� artyku� ciskaj�c gromy na "zdzierc�w
Nowogorodzkiego jarmarku, stanowi�cego bezwstydn� pu�apk� dla
cudzoziemc�w".
Micha� Strogow stwierdzi� tymczasem, �e tegoroczny jarmark, wbrew
pozornemu gwarowi, ust�powa� pod wzgl�dem o�ywienia handlowego poprzednim
latom. Niepok�j wywo�any przez najazd, parali�owa� transakcje i obawiano
si� ryzykowa� lokowanie wi�kszych sum pieni�dzy w kredytach, przewiduj�c
rych�e zamkni�cie granic.
Nie wida� by�o �o�nierzy i oficer�w, najwidoczniej zatrzymanych w
koszarach. Szeptem m�wiono o informacjach, kt�re mia�y nadej�� do
Gubernatora, zajmuj�cego w mie�cie imponuj�cy pa�ac.
Blisko�� Ni�nego Nowgorodu z granic� Syberyjsk�, sk�d zagra�a� potomek
Tatar�w, kt�rzy w XIV wieku dwukrotnie zdobyli to miasto, usprawiedliwia�a
podj�te �rodki ostro�no�ci. Odczuwa�o si�, �e Rz�d by� zaniepokojony. Biura
policji, otwarte w dzie� i noc przepe�nione by�y przyjezdnymi z Europy i z
Azji. Wszystkich przybywaj�cych poddawano surowej rejestracji. Strogow w
przej�ciu us�ysza� czyj� trwo�ny g�os:
- Maj� zamkn�� jarmark!
Ko�o m�wi�cego zebra�a si� zaraz gromada os�b. Pada�y l�kliwe zdania:
- M�wi�, �e Tatarzy zagra�aj� Tomskowi!
- Policmajster otrzyma� wa�ny rozkaz!... Zmierza tu od Pa�acu
Gubernatora.
- A oto i on!
G�osy nagle ucich�y. Na czele oddzia�u kozak�w wje�d�a� na plac
policmajster. W r�ku trzyma� papier. T�um otoczy� go w pos�pnym milczeniu.
Rozumiano, �e ma og�osi� wa�n� nowin�.
G�osem podniesionym odczyta�:
Dekret Genera�-Gubernatora
Artyku� I. Zabrania si� Rosjanom opuszcza� guberni� Nowgorodzk� z jakiego
b�d� powodu.
Artyku� II. Rozkazuje si� przybyszom pochodzenia azjatyckiego opu�ci�
guberni� w przeci�gu najbli�szych 24 godzin.
Rozdzia� VI
Brat i siostra
Oba nakazy jakkolwiek brzmia�y pos�pnie, nie by�y pozbawione s�uszno�ci.
Je�eli Iwan Ogarew jeszcze nie wyjecha�, to nakaz pierwszy uniemo�liwia� mu
po��czenie si� z Feofar-chanem. Drugi rozp�dza� zbiorowisko mongo��w,
podatne do buntu i szpiegowania na rzecz naje�d�cy.
Ale oba by�y ciosem dla bywalc�w jarmarku. Pierwszy zakaz wi�zi�
formalnie tych, kt�rzy przyjechali na jarmark przypadkiem i na kr�tko.
Drugi rozkaz wydziera� zarobek wi�kszo�ci handluj�cych, �yj�cych z dnia na
dzie�, a ponadto wobec zamkni�cia przez front uralski granic Syberii,
spycha� ich na po�udnie, gdzie oczy ponios�, na odleg�e i uci��liwe szlaki.
Powr�t do miejsc rodzinnych by� tylko mo�liwy przez morze Kaspijskie,
Persj� lub Turcj�.
Tylko obecno�� agent�w policji i kozak�w st�umi�a rw�cy si� z duszy krzyk
protestu. Rozpocz�o si� gor�czkowe zwijanie namiot�w; zamilk�y �piewy;
�adowano towary na wozy. Ust�powali z placu biedni cyganie. Rozbierano budy
cyrkowe sztukmistrz�w. �o�nierze z bagnetami na karabinach pomagali kolbami
op�niaj�cym si�. Jeszcze przed chwil� gwarna arena jarmarku mia�a do
wieczora zamieni� si� w pustyni�.
Strogowa zastanowi� fakt, kt�ry mia� miejsce wczoraj. Jakim sposobem
cygan przewidzia� dekret?! Jasnym si� sta�o, �e wyraz "Ojciec" w gwarze
cyga�skiej zast�powa� s�owo "cesarz". Oto nieuchwytni szpiegowie! - my�la�.
Mia� wra�enie, �e dekret carski by� tamtym, rozmawiaj�cym wczoraj cyganom,
raczej na r�k�...
Ale nie zastanawia� si� nad tym d�u�ej. Przypomnia�a mu si� nieznajoma
dziewczyna. Biedne dziecko! musia�a mie� jaki� niezmiernie wa�ny pow�d do
tej podr�y...
A tera