10143
Szczegóły |
Tytuł |
10143 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
10143 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 10143 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
10143 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
David Augsburger
Sztuka przebaczania
Prze�o�y�: Andrzej Czarnocki
1995 r.
Nota o autorze
David Augsburger jest znanym wychowawc�, specjalist� w zakresie poradnictwa, autorem tak popularnych ksi��ek jak: Caring enough to confront {Sztuka mierzenia si� z problemami), Sustaining love (Podtrzymywanie mi�o�ci). Doktorat z teologii uzyska� w Wy�szej Szkole Teologicznej w Claremont, w Kalifornii, specjalizuj�c si� w psychoterapii duszpasterskiej i terapii rodzinnej. Ma tytu� profesora w dziedzinie poradnictwa i opieki duszpasterskiej. Jest dyrektorem Teologicznego Seminaryjnego Programu Duszpasterskiej Opieki Rodziny i Poradnictwa im. Fullera w Pasadenie, w Kalifornii. Jest r�wnie� przedstawicielem Ameryka�skiego Zwi�zku Pastor�w Doradc�w, specjalist�-doradc� do spraw mediacji mi�dzy kulturami; kierowa� warsztatami tej instytucji na pi�ciu kontynentach. Jego ksi��ki pomog�y tysi�com czytelnik�w poprawi� relacje z innymi lud�mi.
Cz�� pierwsza
SZTUKA
PRAWDZIWEGO
PRZEBACZANIA
Wsp�lnota jest mo�liwa
dzi�ki zrozumieniu innych.
W chwilach
bolesnego wyobcowani
wsp�lnot� tworzy
akceptacja innych.
Wsp�lnota
jest podtrzymywana
dzi�ki przebaczeniu.
Wst�p
Z jednej strony
�aden zwi�zek nie mo�e trwa� d�ugo bez napi��.
�adna wsp�lnota na d�u�sz� met� nie jest wolna od konflikt�w.
Nie ma takich zwi�zk�w mi�dzyludzkich, kt�rym nigdy nie towarzyszy b�l, zranienie, cierpienie, alienacja, nie spos�b bowiem unikn�� nieporozumie�.
Bez przebaczenia wsp�lnota mo�e istnie� tylko tam, gdzie ludzie s� uczuciowo powierzchowni.
Dzi�ki przebaczeniu stajemy si� zdolni do nawi�zywania prawdziwych, g��bokich zwi�zk�w z innymi lud�mi, relacji, w kt�re mo�emy si� w pe�ni zaanga�owa�.
Przebaczenie zbli�a ludzi i pomaga im zrozumie� przesz�o��, by mogli o niej zapomnie�. Dochodz� oni do porozumienia z przesz�o�ci�, aby pozwoli� jej naprawd� przemin��. Otwiera wi�c przysz�o��, co nie oznacza, �e nasza wolno�� zosta�a ograniczona lub �e nie mo�emy by� otwarci i spontaniczni. Przebaczenie rzutuje na tera�niejszo��, bo szczera skrucha prowadzi do rozwoju.
Przebaczenie to co� wi�cej ni� akt dobroczynny, wyraz po�wi�cenia czy pos�usze�stwa. Ka�dy z tych pogl�d�w wynika z r�nego pojmowania tego, czym jest mi�o�� agape, czym jest zdyscyplinowanie.
Biblijna agape to mi�o�� po��czona z szacunkiem. Ten za� oznacza pokor�, �askawo��, u�wi�cenie i wi�cej jeszcze - sprawiedliwo��. Prowadzi bowiem do przebaczenia, kt�re polega na wzajemnym okazaniu szczerej skruchy i odzyskaniu prawid�owych relacji. Takie przebaczenie jest ukoronowaniem mi�o�ci, prowadz�cym do odnowienia wsp�lnoty.
Widz� w tobie winowajc�.
Czuj� si� zraniony,
wykorzystany, obra�ony,
a jestem niewinny.
Wska�� winnego mojej krzywdy.
Wszelkie dzia�ania
wiod�ce do przebaczenia
mo�emy podj�� w�wczas,
gdy zdamy sobie spraw�,
�e wsp�lnie cierpimy.
Przebaczajmy -
u�wiadamiaj�c sobie
pope�nione z�o
Ufa�em temu cz�owiekowi. Powiedzia�em kiedy�, �e powierzy�bym mu swoje �ycie lub �on�. Uda�o mi si� unikn�� tylko tego pierwszego.
Nale�eli�my do tego samego Ko�cio�a i do tej samej grupy spo�ecznej. Prowadzi� praktyk� terapeutyczn� - dop�ki mu jej nie odebrano. Sam nalega�em, aby�my poszli na konsultacje, ja i Jill. Rozmawia� z ka�dym z nas osobno. Kiedy Jill powiedzia�a, �e przeprowadza si� do niego, nie uwierzy�em, dop�ki nie zobaczy�em ich wchodz�cych razem do jego mieszkania.
Nigdy nie nienawidzi�em nikogo tak jak jego. Nawet po tym, gdy m�j adwokat wni�s� oskar�enie do s�du i cz�owiek ten straci� licencj� na prowadzenie praktyki z powodu nieetycznego post�powania, ci�gle go nienawidzi�em.
Min�y cztery lata, ale nie czuj� si� lepiej. Wystarczy �e pomy�l� o Jill, a �o��dek podchodzi mi do gard�a. Czuj� b�l i samotno��. Wystarczy jedno przelotne spojrzenie na niego i m�j dzie� ju� jest zmarnowany. Wyrz�dzi� mi z�o, wyrz�dzi� nam z�o. Odt�d to ju� nie jeste�my ,,my�. W pewien spos�b moje �ycie si� wtedy sko�czy�o. Nie potrafi� pozby� si� wspomnie�. Nie mog� tak d�u�ej �y�.
Wyrz�dzono mi krzywd�
Jak poradzi� sobie z b�lem, zranieniem i poczuciem niesprawiedliwo�ci?
Przede wszystkim nale�y przyjrze� si� swojej �niewinno�ci�. Wi�kszo�� zranionych ludzi chce widzie� innych jako napastnik�w, agresor�w, siebie za� jako niewinne ofiary. Zauwa�my, �e celem takiego roz�o�enia akcent�w jest uwolnienie si� od poczucia winy i odpowiedzialno�ci.
Sytuacje, w kt�rych jest si� zupe�nie niewinnym, rzadko zdarzaj� si� w sta�ych zwi�zkach. Oczywi�cie mo�liwe s� jednorazowe akty gwa�tu i przemocy, za kt�re odpowiedzialna jest tylko jedna ze stron. Tymczasem w wi�kszo�ci wypadk�w - czy b�dzie to konflikt mi�dzy ma��onkami, przyjaci�mi, czy te� bolesna sytuacja w pracy - odpowiedzialno�� za powstanie konfliktu ponosz� obie strony.
W sytuacjach konfliktowych bardzo �atwo mno�y si� liczb� powod�w, kt�re pozwalaj� obarcza� odpowiedzialno�ci� drug� stron�.
Powr��my do sytuacji przedstawionej na pocz�tku rozdzia�u. Zdradzony m�czyzna przedstawi� fakty maj�ce �wiadczy� o tym, �e dwie osoby w powsta�ym tr�jk�cie s� winowajcami, on za� zosta� skrzywdzony. Ale przyjrzyjmy si� tej sytuacji uwa�niej. Ma��e�stwo prze�ywaj�ce kryzys jest zwi�zkiem dwojga ludzi. Gdy ich wzajemne relacje ulegaj� rozchwianiu, to obie strony s� odpowiedzialne za zaistnia�y stan rzeczy. Jeden z partner�w otwiera si� na relacj� z kim� z zewn�trz, ale to oboje doprowadzili do �mierci ich zwi�zku, co w istocie sta�o si� przyczyn� niewierno�ci. Je�li do tego ow� trzeci� osob� jest wsp�lny przyjaciel, w�wczas pokrzywdzony nie chce nawet wiedzie�, co rzeczywi�cie si� zdarzy�o. Obie strony s� bowiem do pewnego stopnia odpowiedzialne za to, co si� z ich zwi�zkiem dzieje.
Zawsze istnieje niesko�czona liczba mo�liwo�ci przypisania odpowiedzialno�ci za bolesne wydarzenia wszystkim, kt�rzy si� do nich przyczyniaj�.
To twoja wina
Samo ustalenie czyjej� winy ma oczywi�cie ma�� warto��, kwestia ta jednak powraca w wi�kszo�ci konflikt�w. Wydaje si�, �e takie nastawienie umo�liwia wytworzenie poczucia w�asnej pseudoniewinno�ci. Oboje jeste�my bowiem uwik�ani w nieporozumienia. Aby m�g� powsta� problem, potrzeba dwojga ludzi. Ka�de z nas mo�e odkry�, je�li tylko b�dzie patrzy�o uwa�niej, jaki jest jego udzia� w sprawie. Je�li godzi�e� si� na co�, co, niezale�nie od twojej woli, druga osoba uznawa�a za przes�dzone, lub nie dostrzega�e� tego, �e tw�j partner jest coraz bardziej nieodpowiedzialny - czu�e� si� wykorzystywany. Nie reagowa�e� na to, �e partner unika otwartej rozmowy, a kiedy nagromadzone emocje doprowadzi�y do wybuchu - poczu�e� si� zaatakowany.
Nawet je�li zdajemy sobie spraw� z tego, �e konflikty s� integraln� cz�ci� ka�dego zwi�zku, musimy pami�ta�, i� my sami mo�emy stanowi� problem dla drugiej osoby. Dzi�ki temu b�dziemy lepiej umieli stawi� czo�o poczuciu krzywdy i unikniemy obra�ania si� na innych. Ch�� przyznania si� do winy i wzi�cia na siebie odpowiedzialno�ci powinna by� szczerym aktem, podejmowanym �wiadomie, nie za� pragnieniem wzbudzenia w kim� poczucia winy, wymuszania usprawiedliwie� czy wyzna� lub sposobem bagatelizowania napi�� we wzajemnych relacjach. W�a�ciwe okre�lenie swojej roli w zwi�zku powinno s�u�y� od�wie�eniu uczu�, odnalezieniu mi�o�ci. Skoro celem jest prawdziwy zwi�zek, to nale�y obiektywnie oceni� fakty. Mi�o�� stanie si� celem samym w sobie, je�li b�dziesz postrzega� drugiego cz�owieka jako podmiot, a nie przedmiot mi�o�ci. Jakikolwiek krok na drodze do odnalezienia mi�o�ci nie mo�e sta� si� �rodkiem do manipulowania drug� osob�. Odnalezienie mi�o�ci jest nagrod� sam� w sobie - mi�o�� bowiem stanowi sens naszego istnienia.
Wst�pem do tego jest porzucenie postawy zranionej niewinno�ci i powr�t na grunt odnalezionej mi�o�ci.
Ale to nie moja wina
Nie opu�ci�em jej, to ona mnie zostawi�a. Nie chcia�em, �eby nasze ma��e�stwo si� rozpad�o. Wierzy�em jej, by�em wierny i ci�g�e jeszcze jej nie zdradzi�em, mimo �e mieszka ju� prawie rok ze swoim terapeut�. Gdybym m�g� co� jeszcze zrobi� w tej sprawie, uczyni�bym to. Nie mog� jednak my�le�, wybiera� lub kocha� za ni�. To ona ponosi odpowiedzialno�� za to, co zrobi�a. To j� nale�y wini� za rozpad naszego ma��e�stwa.
Potrzeba przypisania winy kt�rej� stronie jest bardzo silna. Kiedy dzieje si� co�, co uznajemy za niesprawiedliwe, gdy zosta�o wyrz�dzone komu� z�o, pr�bujemy obarczy� odpowiedzialno�ci� jedn� ze stron, pragn�c dopasowa� to, co si� zdarzy�o, do naszego poczucia sprawiedliwo�ci. To poczucie sprawiedliwo�ci pojawia si� ju� w okresie wczesnego dzieci�stwa. Wraz z nauk� �tego, co dobre, i tego, co z�e�, kszta�towania sposob�w my�lenia, dzia�ania, dokonywania wybor�w pojawia si� potrzeba sprawiedliwo�ci. �adna z potrzeb, kt�re wyrastaj� z zal��ka pierwszych dzieci�cych do�wiadcze�, nie jest tak silna. �adna nie jest bardziej uporczywa w domaganiu si� zado��uczynienia, naprawienia krzywd i �adna nie jest bardziej konsekwentnie realizowana - od najwcze�niejszych lat a� po ostatnie do�wiadczenia �ycia.
Potrzeba sprawiedliwo�ci pojawia si� zawsze, gdy os�dzamy jak�� sytuacj�. �To nie moja wina�, b�dzie stale powtarza� kto�, kto zostanie nies�usznie oskar�ony. �To oczywi�cie jego wina�, stwierdzi kto� inny, je�li poczuje si� skrzywdzony.
D��enie do sprawiedliwo�ci to zadanie na ca�e �ycie. Wywi�zujemy si� z niego lepiej, gdy stajemy si� na tyle dojrzali, by umie� �oszacowa� odpowiedzialno�� ka�dej ze stron za zaistnia�� sytuacj�, nie za� infantylnie rozpatrywa� powsta�y konflikt w kategoriach wstydu i winy.
Proces r�wnowa�enia tych odczu�, kt�ry polega na u�wiadomieniu sobie poczucia winy i odczuwaniu wstydu, rozpoczyna si� we wczesnym dzieci�stwie - mniej wi�cej w drugim roku �ycia, i trwa dop�ty, dop�ki dana osoba nie dojrzeje do nast�pnego etapu my�lenia i reagowania. Wstyd jest uczuciem totalnego odrzucenia, ogromnego zmieszania, zupe�nego odkrycia si� przed innymi. Ma si� w�wczas poczucie, �e b�d�c bezbronnym zosta�o si� z�apanym na gor�cym uczynku. Chcemy si� schowa� i pragniemy przenie�� win� na kogo� innego.
W p�niejszym okresie, gdy sumienie jest ju� ukszta�towane, poczucie winy przybiera wyra�niejszy, bardziej konkretny kszta�t, a reakcj� na nie staje si� ju� nie wstyd, ale bardziej z�o�one, sprzeczne uczucia.
Poczucie winy jako reakcja na okre�lone zdarzenie, na niew�a�ciwe post�powanie, naruszenie systemu warto�ci prowadzi do przyznania si� do b��du, wyznania grzechu, szukania przebaczenia. Istotny staje si� zatem problem odpowiedzialno�ci i konsekwencji, a nie winy.
Od czego zacz��?
Pierwszy krok w kierunku przebaczenia robimy wtedy, gdy rezygnujemy z ganienia innych i zaczynamy widzie� r�wnie� swoj� win� w powstaniu konfliktu. Gani�cy z zasady chce wskaza� winowajc�, przypisa� mu rol� �ajdaka i wymierzy� w�a�ciw�, jego zdaniem, kar�. (Wszystkie te dzia�ania niestety oddalaj�, a nie przybli�aj� nas do celu.)
Pokutuje w nas wiele fa�szywych wyobra�e� dotycz�cych rozwi�zywania konflikt�w:
� wyobra�enie, �e wskazanie winowajcy pomo�e zmniejszy� b�l;
� wyobra�enie, �e powtarzanie magicznej formu�y: �tak mi przykro, prosz�, wybacz mi�, uwolni od wzajemnego niezrozumienia;
� wyobra�enie, �e uznanie konfliktu za nieby�y poprawi sytuacj� (�wynagrodz� ci to�, �odpokutuj� to, po�wi�c� si� lub po prostu �b�d� mi�y w przysz�o�ci, udowodni�, �e jestem szczery�);
� wyobra�enie, �e unikanie rozmowy lub zaprzeczanie istnieniu problem�w upro�ci sytuacj� i umo�liwi powr�t do r�wnowagi we wzajemnych relacjach;
� wyobra�enie, �e roz�adowanie napi�cia za pomoc� plotek lub przeniesienia frustracji czy gniewu na inne osoby pomo�e odzyska� utracon� blisko��, wi�.
Wszystkie te wyobra�enia pozwalaj� nam uciec od poczucia winy lub u�atwiaj� sk�adanie jej na barki innych. Nale�y zrezygnowa� z obwiniania siebie lub partnera i jasno okre�li� w�asn� odpowiedzialno�� oraz odpowiedzialno�� partnera za zaistnia�y problem. Takie post�powanie pozwala obiektywnie spojrze� na sytuacj� i nie pog��bia konfliktu.
Kiedy czujemy si� przez kogo� skrzywdzeni, to nie naprawimy relacji z t� osob� dop�ty, dop�ki nie powiemy jej o naszych uczuciach.
Je�li postrzegamy kogo� jako krzywdziciela, nie b�dziemy w stanie naturalnie reagowa�, komunikowa� si� z nim, dop�ki nie zajmiemy si� w odpowiedzialny spos�b ran�, z kt�rej powodu cierpimy, z�o�ci�, kt�r� czujemy, oburzeniem, kt�re w sobie nosimy. �adna strategia, unikanie rozm�w czy zaprzeczanie faktom, u�ywanie magicznych formu�, pr�by odwr�cenia przesz�o�ci, karz�ce obwinianie lub zast�powanie tego ostatniego plotkami nie mog� by� nam pomocne i nigdy nie b�d� �adnym lekarstwem dla zwi�zku. Trzeba natomiast, aby partnerzy zaj�li si� dziel�cymi ich r�nicami. Je�li bezpo�rednie spotkanie mi�dzy nimi nie jest mo�liwe, to pomoc� m�g�by s�u�y� kto� godny zaufania.
Krzywdy nie da si� unikn�� lub �obej��. Ona istnieje i trzeba si� z ni� zmierzy�.
Jezus powiedzia�: �Gdy brat tw�j zgrzeszy przeciw tobie...� (Mt 18,15) lub �...gdy brat tw�j ma co� przeciw tobie...�(Mt 5,23-24), powiniene� i�� do niego i naprawi� relacje z tym cz�owiekiem. Niezb�dnym warunkiem takiego pojednania jest postawa pokory, wiara i akt osobistego oddania si� Bogu; tylko bowiem przebaczaj�ca dusza staje si� otwarta dla Ducha Bo�ego.
To, �e wyrz�dzono mi krzywd�, nie jest wystarczaj�cym powodem, abym przesta� uwa�a� t� drug� osob� za warto�ciow�; nie jest podstaw� do tego, abym przesta� postrzega� j� jako osob� o niesko�czonej warto�ci.
Doznanie krzywdy nie usprawiedliwia rezygnacji z mi�o�ci wobec drugiego cz�owieka, kt�ra powinna by� r�wna mi�o�ci w�asnej.
Ponadto w pewnej mierze jeste�my razem w tym konflikcie, kt�ry nas dzieli. Potrzebujemy nawzajem od siebie pomocy, uwagi, troski...
Czym wi�c jest przebaczenie?
Nale�y odnowi� prze�ywanie mi�o�ci.
Nale�y wznowi� lub podj�� rozmowy maj�ce na celu osi�gni�cie wzajemnego zaufania.
(Pokr�tce tylko przyjrzymy si� tym kwestiom, aby om�wi� je dok�adniej w nast�pnych rozdzia�ach.)
Odnowienie prze�ywania mi�o�ci mo�e doprowadzi� do zdolno�ci rozr�niania mi�dzy osob� a czynem, kt�ry ona pope�ni�a. Warto�� drugiej osoby nie b�dzie w�wczas przes�aniana jej z�ym zachowaniem w danym momencie. Mo�na mie� obiekcje w stosunku do czyn�w drugiego cz�owieka, ale nie musi to zniekszta�ca� postrzegania go jako osoby warto�ciowej. Ka�dy ma niezaprzeczalne prawo do tego, aby odnie�� do siebie poni�sze wyznaczniki cz�owiecze�stwa: �jestem cenny i warto�ciowy jako cz�owiek, co nie jest zale�ne od moich uczynk�w�. Zasada ta odnosi si� r�wnie� do naszych bli�nich: �jeste� cenny i warto�ciowy w swej istocie niezale�nie od twoich czyn�w�. Je�li potrafimy odr�ni� osobowo�� od jej zewn�trznych realizacji, czyli uczynk�w, to mo�emy wyzwoli� potencja� niezb�dny do zmiany naszego post�powania. Wtedy krytyki skierowanej pod naszym adresem nie b�dziemy odbiera� jako ataku.
Kiedy prze�ywanie mi�o�ci zostanie odnowione, krzywda zacznie by� postrzegana jako to, czym w istocie jest: z�ym wyborem, niew�a�ciwie, b��dnie skierowanym dzia�aniem. Nasz gniew mo�e si� wtedy skoncentrowa� na zachowaniach, nie za� na ludziach. Gniew i mi�o�� stan� si� dla nas wezwaniem do przyj�cia tego, co si� sta�o, bez wypierania si� siebie, bez reakcji obronnych. Zrozumiemy, �e akceptacja konkretnego cz�owieka nie oznacza wcale aprobaty jego uczynk�w. Z tak� �wiadomo�ci� obie strony mog� wspiera� si� wzajemnie, akceptuj�c warto�ci, zobowi�zania, przekonania, tak aby m�c ponownie podj�� dialog w duchu wzajemnego zaufania.
Kryzys t�umi zaufanie. Trwa ono �w zamro�eniu�, dop�ki dialog nie zostanie wznowiony. Negocjowanie w duchu wzajemnego zaufania wprowadza na sta�e domieszk� ryzyka do relacji z drugim cz�owiekiem. Jak wida�, ryzyko i zaufanie id� w parze. Wyja�nianie kieruj�cych nami intencji mo�e doprowadzi� do wsp�lnie prze�ywanej skruchy, pod warunkiem �e b�dzie ona rzeczywi�cie odczuwana.
Ten proces wymaga od obu stron pe�nej gotowo�ci do przebaczenia. Przebaczaj�cy musi dostrzega� prawdziw� skruch� partnera i pozby� si� jakichkolwiek podejrze� co do szczero�ci jego intencji. Przesz�o�� zostaje odrzucona, akt przebaczenia dokonuje si� w odnowionej wsp�lnocie dwojga. Musi jednak towarzyszy� temu wszystkiemu ch�� zaufania drugiemu cz�owiekowi i ryzyko, �e b�dzie si� ponownie skrzywdzonym. Nale�y ryzykowa�, cho�by taka sytuacja mia�a si� powtarza�, jak powiedzia� Jezus, �...siedem razy na dzie� (�k 17,4).
Nale�y by� otwartym na nowe sposoby wzajemnych relacji, stawa� si� coraz szczerszym wobec partnera, i to w�a�nie wtedy, gdy uda�o si� nam zaleczy� otrzyman� ran�.
Otrzymanie przebaczenia jest takim samym ryzykiem jak jego udzielenie. Aby przyj�� przebaczenie, musimy by� gotowi do szczerego potwierdzenia naszej skruchy oraz okaza� ch�� zmiany. Opr�cz tego nieodzowne jest zaufanie w�asnym reakcjom oraz podj�cie ryzyka spontanicznego zachowania w przysz�o�ci, mimo �wiadomo�ci, �e mo�emy powt�rzy� b��d, co wywo�a kolejny konflikt.
Musimy wi�c by� otwarci, szczerzy i troskliwi. Nie powinni�my mie� zahamowa� z powodu przesz�o�ci. Nie obawiajmy si�, �e wniesiemy do naszego zwi�zku nowe b��dy, kt�re podwa�� wiarygodno�� naszej skruchy. Przebaczenie powinno pozwala� na ryzyko bycia sob�. W ten spos�b mo�emy powr�ci� do intymnych kontakt�w z drug� osob� bez wybuch�w niepokoju, parali�uj�cego nasz� zdolno�� do zbli�enia si� do niej.
Dzi�ki temu b�dziemy si� zbli�a� do wsp�lnego rozpoznania, �e intencje stron s� szczere, a skrucha autentyczna. Zostan� przywr�cone lub osi�gni�te prawid�owe wzajemne relacje.
Na tym polega przebaczenie.
Poszukiwanie wskaz�wek biblijnych
W Ewangelii �w. Mateusza (Mt 18,23-35) znajdujemy najbardziej wnikliw� przypowie�� dotycz�c� prawdziwego i pozornego przebaczenia. Przyjrzyjmy si� jej, aby prze�ledzi� argumentacj� Jezusa.
Scena 1: Czas akcji - wczesne lata pierwszego wieku naszej ery; miejsce akcji - okolice Galilei.
Prolog: Piotr w�a�nie zapyta�: ,,A� siedem razy?� Jezus odpowiada: ,,Siedemdziesi�t razy po siedem�. Nast�pnie opowiada poni�sz� histori�.
Akt 1
Cz�owiek zad�u�ony na 10 tysi�cy talent�w
W pa�acu kr�lewskim odbywa si� inwentaryzacja. Sprawdzane s� wszystkie rachunki. W�r�d nich jest rachunek niejakiego ,,A�, kt�ry jest winien 10 tysi�cy talent�w i nie mo�e ich sp�aci�. Kr�l rozkazuje mu, aby sprzeda� wszystko, co ma, w��czaj�c �on� i dzieci, i w ten spos�b uzyska� ustalon� kwot�.
Cz�owiek ten prosi: �Panie, miej cierpliwo�� nade mn�, a wszystko ci oddam�. Kr�l lituje si� nad nim, uwalnia go i darowuje mu d�ug.
Akt 2
Zad�u�ony na sto denar�w
Po wyj�ciu z sali s�dowej cz�owiek zad�u�ony na 10 tysi�cy talent�w wst�puje do znajomego ,,B�, winnego mu sto denar�w. Dusz�c go, ��da: �Oddaj, co� winien�. Tamten prosi: �Miej cierpliwo��, zap�ac�. On jednak odmawia i wtr�ca d�u�nika do wi�zienia.
Akt 3
Kara wi�zienia
Przyjaciele, kt�rzy byli �wiadkami zdarze�, bardzo si� zmartwili i opowiedzieli wszystko kr�lowi. Ten przem�wi� do swojego d�u�nika: �S�ugo niegodziwy! Darowa�em ci ca�y ten d�ug, poniewa� mnie prosi�e�. Czy� wi�c i ty nie powiniene� by� ulitowa� si� nad swoim wsp�s�ug�, jak ja ulitowa�em si� nad tob�?� W z�o�ci kr�l wyda� d�u�nika katom, aby zmusili go do oddania ca�ego d�ugu.
Epilog
Podobnie uczyni wam Ojciec m�j niebieski, je�eli ka�dy z was nie przebaczy z serca swemu bratu (Mt 18,35).
1. Istotn� kwesti� nie jest pytanie Piotra: �Ile razy mam przebaczy�, je�li m�j brat wykroczy przeciwko mnie? Czy a� siedem razy?�, ale pytanie: �Czy sam jako wielokrotny winowajca b�d� �mia� cho�by raz odm�wi� przebaczenia skruszonemu cz�owiekowi?�
2. Kr�l �uwolni�� cz�owieka i �darowa� mu d�ug�. Oto dwa akty mi�osierdzia: przywr�cenie wolno�ci i uregulowanie zad�u�enia. Oba s� wa�ne. Pierwszy wi��e si� z mi�o�ci�, drugi ze zrozumieniem potrzeb �yciowych drugiego cz�owieka.
3. Kr�l pozwoli� do�wiadczy� cz�owiekowi identycznego wyroku, jaki ten wymierzy� wcze�niej innemu. Podobnie B�g pozwala, aby�my do�wiadczyli na sobie tego, czego �yczymy innym (Por. 2 Sm 12,1-23; Est 7,1-10.).
4. Oto komentarz z Ewangelii �w. Marka: �A kiedy stajecie do modlitwy, przebaczcie, je�li macie co przeciw komu, aby tak�e Ojciec wasz, kt�ry jest w niebie, przebaczy� wam wykroczenia wasze� (Mk 11,25).
Do dalszych �wicze� :
Indywidualnie
Zagadnienia do rozwa�enia mo�na wybra� spo�r�d poni�ej przedstawionych:
1. Problem winy
Gdy zostaj� skrzywdzony lub kiedy mi�dzy mn� a inn� osob� powstaje konflikt:
A. Natychmiast usi�uj� szuka� winowajcy i �zwali� win� na kogo�.
B. Usi�uj� natychmiast ustali�, co z�ego si� sta�o, i kogo obarczy� za to odpowiedzialno�ci�.
C. Pr�buj� ustali�, dlaczego rzeczy przybra�y z�y obr�t i jak sprawi�, by by�o dobrze.
D. Robi� wszystko lub prawie wszystko z rzeczy wymienionych powy�ej.
E. Nic specjalnego nie robi�. �Problem? Jaki problem?�
2. Kwestia z�udze�
Kiedy pojawia si� konflikt, mam nadziej�, �e:
A. Rytualne przeprosiny za�atwi� wszystko (�Tak bardzo ci� przepraszam�).
B. Obwinienie lub zganienie kogo� zmniejszy m�j b�l.
C. Poniechanie interwencji przywr�ci prawid�owe relacje z partnerem; wystarczy tylko by� uprzejmym.
D. Unikanie rozm�w na pewno pomo�e (�Lepiej nie m�wmy ju� o tym�).
E. Przeniesienie problemu rozwi��e go (�Pogadam o tym z kim� innym�).
3. Przebaczenie
Kiedy mam przebaczy�, najtrudniejsze dla mnie jest:
A. Odnowienie prze�ywania mi�o�ci.
B. Odbudowanie zaufania.
C. Przyj�cie, �e skrucha jest prawdziwa.
D. Podj�cie ryzyka wystawienia si� na ponowne zranienie.
E. Otwarcie si� na ryzyko blisko�ci z drug� osob�.
4. Przyjmowanie przebaczenia
Gdy otrzymuj� od kogo� przebaczenie, najtrudniejsze staje si�:
A. Zaakceptowanie cudzej mi�o�ci, gdy czuj� wstyd i mam poczucie winy.
B. Potwierdzenie, �e moja skrucha jest szczera.
C. Powr�cenie do swobodnego i spontanicznego post�powania.
D. Ryzyko ponownego uczciwego otwarcia si� na drug� osob� i troska o ni�.
E. Ryzyko ponownej blisko�ci bez strachu.
W ma�ej grupie
Korzystaj�c z �wicze� przeznaczonych do samodzielnej pracy, mo�na poprosi� zebrane osoby o wskazanie, kt�ra z odpowiedzi najlepiej oddaje ich reakcje. Nale�y wys�ucha� ich wypowiedzi, nie wymagaj�c od nikogo m�wienia o osobistych sprawach, nie roztrz�saj�c niczyich prywatnych problem�w, nie warto�ciuj�c i nie interpretuj�c postaw. Mo�na zapyta�, czy dana osoba chcia�aby zaakceptowa� pomoc grupy. Je�li tak, to dopiero wtedy mo�na zaoferowa� wgl�d w poruszane przez ni� problemy, szanuj�c jednak prawa odbiorcy do w�asnego zdania. Szanujmy cudze prawo do akceptacji, odrzucenia lub przyj�cia tylko cz�ci pomys��w i do�wiadcze� proponowanych przez cz�onk�w grupy.
Postrzegam ci� jako sprawc� z�a.
Czuj� si� zraniony,
roz�alony,
czuj� gniew,
zg�aszam s�uszne pretensje.
Z powodu wyrz�dzonej mi krzywdy
odmawiam dostrze�enia w tobie
drogiej mi, w pe�ni warto�ciowej,
osoby.
Przebaczenie rozpoczyna si� wtedy,
gdy znowu patrz� na ciebie
z mi�o�ci�.
Przebaczajmy - ponownie utwierdzaj�c mi�o��
Nienawidz� mojego szwagra. Nie mog� mu zapomnie�, co zrobi� mojej siostrze. Mimo �e jest szanowany jako przedstawiciel naszej spo�eczno�ci, nigdy nie b�d� w stanie znowu mu zaufa�.
Stopniowo podwa�a� jej poczucie w�asnej warto�ci, podkopywa� obraz jej w�asnej osoby, a� straci�a pewno��, �e potrafi samodzielnie my�le�, �e mo�e zaufa� w�asnym uczuciom. Nigdy mu tego nie wybacz�.
Pobrali si�, gdy dopiero stawa�a si� doros�ym cz�owiekiem. By�a tak bardzo zakochana, �e nie zauwa�y�a, jak zaw�adn�� jej osobowo�ci�. On za ni� m�wi�, poprawia� jej my�li. Wkr�tce to on my�la�, odczuwa�, decydowa� za ni�, a ona nie mia�a �adnych obiekcji.
Po urodzeniu pierwszego dziecka zacz�a by� coraz bierniejsza. On stawa� si� coraz bardziej nadopieku�czy, ona za� wpada�a w kolejne okresy depresji, a nawet, co gorsza, czu�a si� winna, �e nie dor�wnuje mu w �adnej dziedzinie.
Nawet teraz, gdy przesz�a terapi�, on wci�� odmawia przyj�cia do wiadomo�ci, jak bardzo przyczyni� si� do tego, �e moja siostra powoli sta�a si� bezwoln� istot�. T�umaczy�am, �e do wytworzenia tak niew�a�ciwych relacji potrzeba dw�ch os�b - jedna wpada w depresj�, bo druga j� do tego popycha. Jego jedyn� reakcj� by�o wzmo�enie pomocy, coraz wi�ksze po�wi�canie si�, s�owem - nadopieku�czo��. Wygl�da� jak m�czennik, gdy wykazywa�am, �e przyczyni� si� do powstania problemu.
Trzymam si� z dala od ich domu, dop�ki wiem, �e on tam przebywa. Nie potrafi�, nie spojrz� nigdy na ten problem tak, jak on to widzi, a mianowicie, �e to wszystko jej sprawa. Gdy go widz�, czuj�, �e z�o�� we mnie wzbiera. Nie ma sposobu, �ebym mog�a go znowu zaakceptowa� jako swojego bli�niego.
Jeden krok naprz�d co pewien czas
Przebaczanie to proces z�o�ony i wymagaj�cy od nas wiele wysi�ku. Jak�e cz�sto bywa redukowany do pojedynczego aktu zaakceptowania drugiego cz�owieka. Pomimo b�lu, poczucia krzywdy zach�ca si� nas do jednorazowego przebaczenia, maj�cego wszystko za�atwi�. Tymczasem przebaczanie to zadanie wymagaj�ce wielu krok�w, kt�re mog� okaza� si� dramatycznie trudne. Ka�dy z nich nale�y wi�c robi� ostro�nie, wcze�niej za� go przemy�le�, podda� g��bokiej refleksji. Ka�dy kolejny bazuje na poprzednich i staje si� punktem wyj�cia dla nast�pnych.
Pierwszy krok polega na zmianie stosunku do cz�owieka, kt�remu mamy przebaczy�. Musimy odr�ni� cz�owieka od jego z�ego post�powania. Drugi krok pog��bia obiektywne rozpoznanie drugiej osoby, przywraca jej nasz� mi�o��. Nast�pny to zdanie sobie sprawy, �e przesz�o�� min�a bezpowrotnie, wobec czego nale�y porzuci� roszczenia z ni� zwi�zane. Gniew, b�l i smutek trzeba roz�adowa� przez odnowienie zaufania. Pozwala to obu stronom otworzy� si� na przysz�o�� i obdarowa� siebie nawzajem nowym porozumieniem w mi�o�ci.
Ka�dy z tych krok�w jest integraln� cz�ci� procesu przebaczania. Pierwsze trzy to kroki na drodze wiod�cej ku mi�o�ci, a wi�c tak naprawd� nie stanowi� one przebaczenia. S� jednak niezb�dne jako podstawowy warunek rozpocz�cia pracy nad przebaczeniem. Gdyby ca�y proces mia� si� zako�czy� na etapie przywr�cenia warto�ci i mi�o�ci drugiej osobie - przy jednoczesnym u�wiadomieniu sobie tego, co si� zdarzy�o - to autentyczne przebaczenie nie zosta�oby zrozumiane ani prze�yte. Fakt, �e najcz�ciej u�ywane definicje przebaczenia nie oferuj� wiele wi�cej ponad owe wst�pne warunki, budzi g��bok� konsternacj� w tych, dla kt�rych warto�ci� jest pojednanie i odnowienie zwi�zku. Dla nich prawdziwe przebaczenie nie jest prostym uwolnieniem si� przebaczaj�cego od nienawi�ci, resentyment�w, podejrze� czy wrogo�ci. Stanowi ono odzyskanie naszych braci i si�str w pe�ni i w prawdzie.
Szacunek i mi�o�� - od tego zaczniemy
�Nienawidz� mojego szwagra�, powiedzia�a pewna kobieta. �Nie mog� mu przebaczy�, szanowa� go, zaakceptowa� znowu jako swojego bli�niego.�
Mo�e jednak by�aby w stanie to zrobi�. Je�eli rzeczywi�cie problemem jej siostry jest swobodne wyra�anie siebie, je�eli pragnie ona zmiany, rozwoju oraz odnowienia w�asnej to�samo�ci, to proces ten musi si� rozpocz�� od zr�wnania warto�ci samej siebie i innych, szacunku dla wszystkich ludzi. Siostrze nie pomo�e wyr�czanie jej w nienawi�ci, prze�ywanie za ni� gniewu, kt�rego ona sama nie odczuwa, odreagowywanie jej frustracji, odczuwanie w jej zast�pstwie. Dopiero gdy kobieta ta pozwoli siostrze samodzielnie zmierzy� si� z konfliktami, przestanie �pomaga� jej w identyczny spos�b jak znienawidzony szwagier. (Nasz gniew wywo�uj� cz�sto zachowania podobne do naszych, nie za� od nich r�ne. Irytuj� nas osoby, kt�re wykorzystuj� innych w spos�b, w jaki sami chcieliby�my ich represjonowa�. Post�powanie innych ludzi odkrywa w nas co�, czego nie akceptujemy u siebie.)
Kobieta ta musi pozwoli� swojej siostrze prze�ywa� b�l i niesprawiedliwo�� na w�asne konto. Pomog�aby obojgu, siostrze i jej m�owi, gdyby z ka�dym z nich nawi�za�a prawdziwie blisk� relacj�. W�wczas mog�aby wyrazi� w�asne uczucia (nie za� uczucia swojej siostry) i trosk� (zamiast koncentrowa� si� na przekazach z drugiej r�ki, dotycz�cych relacji mi�dzy innymi lud�mi). Powinna dopracowa� si� w�asnych do�wiadcze� zar�wno z ni�, jak i z nim.
Mog�aby by� pomoc�, gdyby zrozumia�a, �e ka�de z nich ma w�asn� godno��. A gdy odnowione zostanie prze�ywanie mi�o�ci, powr�ci porozumienie i stanie si� mo�liwe przeprowadzenie otwartej rozmowy na temat wzajemnego zaufania. Ale czy ona zdo�a zaufa� im obojgu, pozostaj�c jednocze�nie w zgodzie ze sob�? Przesz�o�ci nie mo�na zmieni�. Co si� kiedy� zdarzy�o, wymkn�o si� ju� spod kontroli. ��dania, aby przywr�ci� przesz�o��, zmaza� j�, zapisa� na nowo, poprawi�, s� mrzonkami. Im szybciej zostan� odwo�ane, tym lepiej (�atwiej w�wczas kocha� drugiego cz�owieka).
Gdy postrzegamy kogo� jako istot� w pe�ni warto�ciow�, mimo obiekcji co do niekt�rych jej dzia�a�, wtedy pojawia si� szansa na pojednanie. Mi�o�� umo�liwia zmian� my�lenia, odczuwania, oczekiwa�, a podejmowanie powy�szych dzia�a�, jako pozytywny zwrot ku drugiemu cz�owiekowi, warunkuje odczuwanie mi�o�ci.
Postrzeganie, my�lenie, odczuwanie, decyzja, dzia�anie
Mi�o�� jest uczuciem, w kt�rym ca�� nasz� osob� obdarzamy ca�� osob� drugiego cz�owieka. Ale tak rozumiana mi�o�� to proces, kt�ry stopniowo narasta i rozwija si�.
Mo�e on rozpocz�� si� w jakimkolwiek punkcie cyklu: postrzeganie - my�lenie - odczuwanie - pragnienie - dzia�anie, aby p�niej przenie�� si� na wszystkie elementy.
Przyk�adem niech b�dzie etap dzia�ania, kt�ry cz�sto prowadzi do narodzin uczu�. Je�li np. utkniecie przypadkowo w windzie, to wzajemne podtrzymywanie si� na duchu (dzia�anie) wzbudzi nowy spos�b postrzegania, my�lenia, nowe pragnienia. W�a�nie przypadkowe okazje sk�aniaj�ce do porozumiewania si�, wzajemnych dzia�a� najcz�ciej wywo�uj� uczucia.
Zauwa�my, jak otworzenie si� na innych rozwija wra�liwo�� emocjonaln�. Gdy kto� jest samotny, wyobcowany i szuka kogo�, z kim m�g�by porozmawia�, to nawet neutralna kr�tka rozmowa budzi nadzieje, wywo�uje uczucia pozytywne, nape�nia jasnym �wiat�em dzia�ania.
Je�li czu�a, ufna relacja zostaje podwa�ona przez poczucie krzywdy, to mo�na j� przywr�ci� zmian� postrzegania drugiej osoby. To najbardziej dost�pna, naj�atwiejsza i zapewne najefektywniejsza droga, aby powr�ci� do mi�o�ci. Bo przecie� mo�na zobaczy� drug� osob� w innym �wietle, na nowo zdefiniowa� jej obraz. Bardzo cz�sto to jedyna zmiana, jakiej jeste�my w stanie dokona� na pocz�tku. A jest to zmiana konieczna, bo nie spos�b zmieni� sposobu my�lenia o danej osobie, je�eli nie zobaczymy jej w innym �wietle.
Nie mo�na przekszta�ci� uczu�, skoro wcze�niej chcia�o si� je kontrolowa�. Trzeba wiedzie�, �e o naszych emocjach decyduj� nasze spostrze�enia i oceny; zmieniaj� si� wraz ze sposobem postrzegania lub oceniania innych. Decydujemy, jak b�dziemy postrzegali dan� osob�, jeste�my wi�c odpowiedzialni za swoje uczucia; mo�emy je zmienia�.
Kiedy zobaczymy drug� osob� w innym �wietle, mo�liwe stanie si� rozbudzenie pozytywnych uczu�, pog��bienie partnerskich relacji. W rezultacie zdo�amy podj�� decyzj� o ponownym zbli�eniu si� do siebie.
Druga osoba jest tyle warta co ja
Traktowanie drugiego cz�owieka jako osoby warto�ciowej wymaga od nas szacunku dla siebie samych. Je�li gardzimy sob�, gardzimy innymi.
Jeste�my warto�ciowi, poniewa� jeste�my sob�. Podobnie i druga osoba jest warto�ciowa dlatego, �e jest sob�. Nie zwi�ksz� ani nie zmniejsz� niczyjej warto�ci wybitne osi�gni�cia, wzorowe zachowanie czy godna podziwu uroda. Wszyscy s� niesko�czenie warto�ciowi dlatego, �e zostali stworzeni na podobie�stwo Boga. Jest to co�, co posiadamy na w�asno��. Bycie na podobie�stwo Boga daje si� szczeg�lnie wyja�ni� jako pozostawanie z innymi we wsp�lnocie, w jedno�ci. Nasza warto�� wyra�a si� wi�c r�wnie� w tym, �e jeste�my cz�ci� pe�nego warto�ci Boskiego dzie�a stworzenia. Mo�emy udowodni� nasz� warto�� prawdziwie, gdy pozostajemy w prawid�owych relacjach z innymi lud�mi (por. Rdz 1,27-28; Rdz 5,1-2; Ef 4,23-24).
Mo�na wyr�ni� cztery sposoby warto�ciowania siebie i innych, kt�re zdominowa�y my�lenie chrze�cija�skie w ci�gu ostatnich 2 000 lat.
Pierwszy z nich polega na afirmacji innych i negacji siebie (mi�o�� bli�niego jest cnot�, mi�o�� w�asna - jej przeciwie�stwem).
Drugi spos�b to afirmowanie innych i tolerowanie siebie (mi�o�� bli�niego to prawdziwa s�u�ba, mi�o�� w�asna za� jest akceptowana ze wzgl�du na to, aby nie by� dla bli�niego ci�arem).
Wedle trzeciego sposobu zar�wno mi�o�� w�asna, jak i mi�o�� bli�niego s� cnotami (nauczy� si� kocha� siebie to podstawa prawdziwej mi�o�ci bli�niego).
Czwarty spos�b zak�ada, �e mi�o�� bli�niego i mi�o�� siebie to dwa aspekty tej samej mi�o�ci.
Podstaw� ponownego odczuwania mi�o�ci w stosunku do osoby postrzeganej jako winowajca ma by� g��boka �wiadomo��, �e ja, ty, my wszyscy jeste�my niesko�czenie warto�ciowi, niezale�nie od naszych dzia�a�, wygl�du, efektywno�ci czy jakichkolwiek innych kryteri�w.
Do�wiadczenie krzywdy nie usprawiedliwia braku szacunku i mi�o�ci do drugiej osoby. Mo�liwe jest skorygowanie i przeorientowanie w�asnych odczu� od braku mi�o�ci ku jej rozkwitowi, niezale�nie od tego, czy kto� nas przyci�ga czy odpycha.
Darzenie innych szacunkiem
Mi�o�� wyra�a si� szacunkiem. W tym stwierdzeniu zawiera si� tre�� biblijnego s�owa oznaczaj�cego mi�o��: agape. Agape ofiarowywana jest, gdy postrzegamy inn� osob� jako warto�ciow�, traktujemy j� z szacunkiem jako r�wn� nam istot�, uznajemy jej prawo do wyra�ania w�asnej opinii, powa�amy jako istot� odpowiedzialn� za swoje wybory, uczucia, dzia�ania.
Mi�o�� agape w ci�gu dw�ch tysi�cy lat istnienia teologii chrze�cija�skiej by�a r�nie pojmowana: jako dobroczynno��, pos�usze�stwo, po�wi�cenie, szacunek.
Agape rozumiana jako dobroczynno�� mia�a oznacza� mi�o�� nieprzyjaci�, mi�o�� nie kochanych i nie kochaj�cych. Fakt, �e takie odniesienie pomniejsza�o warto�� obiektu mi�o�ci, przeoczano. Wa�ne by�y cele, wizja po��danej przemiany dawcy mi�o�ci. (Sprzeczno�� polega�a na za�o�eniu, i� kto� nie kochaj�cy nas nie mo�e w og�le zosta� uznany za cz�owieka zdolnego do mi�o�ci.)
Agape jako proste pos�usze�stwo mia�a prowadzi� do mi�o�ci z obowi�zku. �Kocham, bo wiem, �e tak trzeba�. Taka mi�o�� bez uczucia przywi�zania powoduje powstawanie opor�w u ofiarodawcy, resentyment�w u odbiorcy niech�tnie akceptowanego; ginie w strumieniu pozytywnych uczu� p�yn�cych ze �wiadomo�ci, �e jest si� dobrym, kochaj�cym.
Agape jako samopo�wi�cenie by�a uto�samiana z po�wi�ceniem si� dla innych wedle zasady: �id� pierwszy, twoje szcz�cie b�dzie dla mnie nagrod�; twoje dobro wymaga ode mnie wyrzecze�, ale to nie ma znaczenia�. Takie samopo�wi�cenie rzeczywi�cie jest cz�sto nagrod� sam� w sobie. Ofiarodawca czuje si� uwznio�lony swoim chlubnym post�powaniem, swoj� prawo�ci�. Ma poczucie wy�szo�ci, zajmuj�c we wzajemnych relacjach pozycj� ni�szego, z w�asnej woli neguj�c siebie.
Z kolei agape jako synonim szacunku oznacza docenienie w drugim cz�owieku tego, �e zas�uguje, podobnie jak my, na szacunek. Powinni�my respektowa� jego prawa, on za� jest odpowiedzialny za swe czyny wobec nas i Boga.
Przebaczenie �dobroczynne� oraz przez pos�usze�stwo oferuje dzia�ania jednokierunkowe, bo wa�niejsze jest bycie w zgodzie z samym sob� ni� dotarcie do drugiego cz�owieka. Ma zatem niewiele wsp�lnego i z osob�, kt�rej si� przebacza, i z samym przebaczeniem.
Przebaczenie traktowane jako po�wi�cenie polega na przyj�ciu na siebie b�lu, zaakceptowaniu rany, zd�awieniu w sobie z�o�ci i tym samym uwolnieniu od tego wszystkiego drugiej strony. �adna ze stron nie formu�uje pyta� pod adresem partnera, nie padaj� �adne pro�by, nikt nie przedstawia swoich oczekiwa� w stosunku do drugiej osoby, tak jakby wszystko by�o jasne. Tym samym pomi�dzy nimi nie ma wsp�lnoty, otwarcia si� na drug� osob�, nie zosta�o bowiem zbudowane wzajemne zaufanie.
Przebaczenie z mi�o�ci� uto�samiamy z szacunkiem. Wymaga to od obu stron takiego samego zaufania, ryzyka, otwarto�ci i ch�ci oczekiwania ze spokojem na wszystko, co mo�e przynie�� przysz�o��.
Szacunek, w kt�rym wyra�a si� agape, ma wi�c na wzgl�dzie godno�� drugiej osoby. Drugi cz�owiek jest dla nas celem samym w sobie. Zranienie przejawia si� najcz�ciej jako nag�e och�odzenie relacji, zanik agape. Przebaczenie za� polega na rozpoznaniu krzywdy jako stanu chwilowego. Odbudowuje ono zrozumienie dla kogo� jako osoby podobnej do nas i godnej szacunku, prowadzi do odnowienia wzajemnych relacji. Takie pe�ne mi�o�ci przebaczenie sk�ada si� wi�c z trzech element�w: postrzegania, uczu� i dzia�ania. Druga osoba ponownie odbierana jest jako cenna, warta naszej mi�o�ci. Staje, podobnie jak my, wobec problemu odnowienia wzajemnego zaufania.
Poszukiwanie wskaz�wek biblijnych
Prze�led�my pojawianie si� w�tku mi�o�ci agape w Biblii. Przeczytajmy kolejne fragmenty Pisma �wi�tego, aby przyjrze� si�, jak pog��biaj� one rozumienie natury prawdziwej mi�o�ci.
(Kp� 19,15-18): W kwestiach sprawiedliwo�ci, plotek, �wiadczenia przeciwko innym, zmagania si� z nienawi�ci�, krzywd�, z�o�ci�, centraln� zasad� niech stanie si�: �b�dziesz mi�owa� bli�niego jak siebie samego�, kt�ra oparta jest na warto�ci przedstawionej ludziom przez Boga w s�owach: ,,Ja jestem Pan�.
(Mt 22,39; Mt 19,19; Mk 12,31; �k 10,27): Codzienne spe�nianie najwy�szego Boskiego przykazania, aby mi�owa� naszych bli�nich jak siebie samych, okazuj�c im w ten spos�b szacunek, jest sposobem okazywania mi�o�ci Bogu. Ca�ym sercem, dusz�, umys�em, wszystkimi naszymi zmys�ami rozpoznajemy w Nim autorytet, Tego, Kt�ry powiedzia�: ,,Ja jestem Pan�.
(J 13,34-35; J 15,9-15): W trosce o innych jako o cenne istoty nie wyznaczajmy sobie �adnych granic, poza kt�rymi mi�o�� przestawa�aby obowi�zywa�. Jezus ich bowiem nie okre�la�, nie by�a to nawet �mier�. B�g jest bezgraniczny w swojej mi�o�ci (por. Mt 5,43-48). Jeste�my w�adni kocha� tak samo jak nasz Pan, kt�ry powiedzia�: �Ja jestem Pan�.
(Rz 13,9; Ga 5,14; Jk 2,8; Ef 5,28-29): Jednakowy szacunek dla wszystkich jest podstaw� sprawiedliwego �ycia, powinni�my prawdziwie wynagradza� innych i s�u�y� im z satysfakcj�. Szacunek odpowiada mi�o�ci.
Zastan�wmy si� nad tymi fragmentami. Zauwa�my: mi�o�� agape to �yczliwo��, dobroczynno��, pos�usze�stwo, samopo�wi�cenie. Dowarto�ciowuje ona r�wnie� innych ludzi, kt�rzy s� istotami tak samo cennymi jak my.
Do dalszych �wicze�
Indywidualnie
1. Mi�o�� wyra�a si� na ka�dym z etap�w przedstawionego wy�ej cyklu realizowanego w spos�b �wiadomy. Zastan�wmy si�, kt�ry element stanowi dla nas trudno��? A. Postrzeganie. Trudno (�atwo) mi jest postrzega� innych jako osoby warto�ciowe, gdy do�wiadczy�em od nich b�lu.
B. My�lenie. Moje my�li s� wewn�trznie sprzeczne (krytyczne), co utrudnia okazywanie szacunku osobie, kt�ra mnie zrani�a.
C. Uczucia. Musz� przezwyci�a� moje mieszane uczucia, zanim zaczn� si� na nowo troszczy� o drug� osob�.
D. Decyzja. Moja wola jest niesp�jna: z jednej strony chcia�bym po��czenia, z drugiej za� przeciwstawiam si� temu.
E. Dzia�anie. Trudno mi uj�� w s�owa to, �e zale�y mi na drugiej osobie i ponownie zacz�� okazywa� jej mi�o��.
2. Teraz rozwa�my kolejne punkty, aby przypomnie� sobie momenty wewn�trznego napi�cia, wskaza� na trudno�ci zwi�zane z postrzeganiem, my�leniem, uczuciami, podejmowaniem decyzji, dzia�aniem, elementami okre�laj�cymi mi�o��.
3. Zaplanujmy sobie na najbli�sze siedem dni zadanie, kt�re b�dzie pr�b� praktycznej realizacji nowego sposobu reagowania na bycie zranionym. Na przyk�ad: �Je�li w tym tygodniu pomy�l� kiedykolwiek o D. A., b�d� patrzy� na niego jako na cz�owieka r�wnie warto�ciowego jak ja. Istot� jego osobowo�ci potraktuj� jako Bo�y dar, kt�ry nie zale�y od tego, czy aprobuj� jego post�powanie, czy nie�.
W ma�ej grupie
1. Zaj�cia mo�na rozpocz�� od wst�pnego �wiczenia. Uczestnicy po kolei wypowiadaliby si� na temat kolejnych punkt�w, szukaj�c jednocze�nie odpowiednich dzia�a�.
2. Mo�na tak�e wybra� pi�� os�b z grupy i ka�dej z nich przypisa� cz�stkow� �wiadomo�� odnosz�c� si� do jednej z pi�ciu funkcji przebaczenia. U�ywamy do tego celu punkt�w z cz�ci �wicze� przeznaczonych do samodzielnej pracy lub te� diagramu z rys. 5. Tych pi�� os�b b�dzie teraz tworzy�o jedn� pe�n� osob�. Uczestnicy �wicze� mog� jej prezentowa� swoje problemy, a ka�da z pi�ciu cz�ci b�dzie si� stara�a wyrazi� jej sytuacj�, zaczynaj�c swoje wypowiedzi s�owami: �Postrzegam mojego partnera jako...� itp. Dla lepszego wgl�du nale�y w pierwszej kolejno�ci przedstawia� spraw� osobom reprezentuj�cym �uczucie� i �decyzj�. Odpowiedzi b�d� stawa� si� coraz trudniejsze, wraz z ich uzupe�nianiem o nasze obserwacje (�postrzegam...�), spos�b my�lenia (�my�l�...�), emocje (�czuj�...�). Mo�na te� pr�bowa� pyta� na chybi�-trafi�, �przeskakuj�c� od numeru 1 do numeru 5, lub jak wy�adowuj�cy sw� z�o�� zirytowany cz�owiek, ograniczy� si� tylko do numer�w 3 i 5.
3. Teraz zastan�wmy si� wsp�lnie, jak du�e jest nasze wewn�trzne zaanga�owanie w kultywowanie szacunku, kt�ry wyra�a si� mi�o�ci� agape.
Przesz�o�� �yje tylko w mojej pami�ci, w �wiecie za�
mamy do czynienia z jej konsekwencjami materialnymi.
Ma ona nade mn� w�adz� tylko wtedy,
gdy si� na to godz�.
Mog� zostawi� j� za sob�, uwolni� si� od niej,
porusza� si� swobodnie.
Nie nale�� ani do swojej przesz�o�ci,
ani do swojej przysz�o�ci.
Mog� si� jej ba�, ucieka� od niej, ale te� spojrze� jej
w twarz, wch�on�� j� i �y� od tej chwili
wolny.
Przebaczajmy - uwalniaj�c si� od przesz�o�ci
Czuj� si� ura�ony. Nawiedzaj� mnie wspomnienia z przesz�o�ci. My�li kr��� wok� tego samego tematu, powtarzaj� t� sam� fraz�, ��dania, oskar�enia, wskazuj� winowajc�. Chocia� znajduj� si� tu i teraz, to jednak my�lami cofn��em si� w czasie do bolesnego momentu z przesz�o�ci. Stoj� twarz� w twarz z sytuacj�, kt�ra ju� przemin�a, i zachowuj� si� tak, jakby przesz�o�� by�a tera�niejszo�ci�. W ten spos�b zatrzymuj� przy sobie b�l.
Czas zadecydowa�: ,,dosy� tego!� I nagle ogarniaj� mnie podejrzenia i strach. Siadam i rozgl�dam si� dooko�a. Przesz�o�� na moment znikn�a, a ja zastanawiam si�, jak powr�ci� do domu. W�tpliwo�ci co do mo�liwo�ci powrotu, przekonanie o tym, �e je�li co� mo�e p�j�� �le, to p�jdzie, potwierdzi�y si�, gdy tylko zacz��em nad nimi rozmy�la�. W�druj� teraz po�r�d swoich fantazji i l�k�w dotycz�cych przysz�o�ci. S� to: frustracja z powodu uniewa�nienia jutrzejszego rozk�adu lot�w i inne sprawy, m.in. zaw�d, jaki sprawi�em Nancy telefonem, �e nie przylec� nocnym rejsem. Wszystko to powoduje negatywne uczucia, odwracam si� od przysz�o�ci pe�en obaw.
Robi� przerw� w rozmy�laniach, rozgl�dam si� po poczekalni. Dziecko p�acze, matka daje mu klapsa. Wysoki krzyk przebija si� przez og�lny ha�as. Wsp�czuj� im obojgu. Za nami �egna si� jaka� para, dwoje ludzi p�acze. Widz�, jak si� przytulaj� do siebie, aby odwlec moment rozstania.
Jestem taki jak oni... Trzymam si� przesz�o�ci, tyle �e ja odczuwam �al. Odwracam si� od przysz�o�ci pe�en podejrze�, odmawiam przebywania tu i teraz, w pe�ni w tera�niejszo�ci. Je�li zechc� pozwoli� przemin�� przesz�o�ci bez pr�b zmieniania tego, czego zmieni� si� nie da, i zaakceptuj� przysz�o��, to b�d� m�g� przebywa� w tera�niejszo�ci, w jedynej chwili, w kt�rej dane mi zosta�o �y�.
Przywi�zanie do przesz�o�ci
Wraz z rozpami�tywaniem i przetwarzaniem wydarze� z przesz�o�ci przywi�zujemy si� do nich, nawet je�li zdajemy sobie spraw�, �e przemin�y.
Przesz�o�� �yje tylko w naszej pami�ci i w swoich materialnych konsekwencjach w �wiecie.
Wi�c zamiast zaakceptowa� konsekwencje przesz�o�ci i zastanowi� si� nad sposobami ich zmienienia lub zlikwidowania, odmawiamy im prawa bytu, pr�bujemy cofn�� czas, odwr�ci� konsekwencje. Oba te dzia�ania s� sposobami przywi�zywania si� do przesz�o�ci i traktowania jej jak tera�niejszo�ci.
M�wi�c obrazowo - uraza jest jak buldog, kt�ry �ciska z�bami nasze gard�a, nie pozwalaj�c si� nam uwolni�.
Bolesne do�wiadczenie musi zosta� zaakceptowane emocjonalnie i intelektualnie. Gdy wspomnienie prze�ytych wydarze� wywo�uje wi�cej b�lu, ni� jeste�my w stanie przyj��, wtedy ca�y proces emocjonalny trwa jaki� czas. Musimy bowiem odczu� w pe�ni �al, smutek, aby przyj�� to, co si� zdarzy�o, i upora� si� z tym uczuciowo i intelektualnie. Kiedy strata jest ogromna, tak jak w przypadku czyjej� �mierci, rozpadu zwi�zku, odrzuconej mi�o�ci, miesi�ce, a nieraz lata �a�oby s� potrzebne, aby t� strat� zaakceptowa� emocjonalnie.
Gdy bolesne zdarzenie dotyczy relacji z drugim cz�owiekiem, �al przybiera form� urazy, kt�ra wymaga rekompensaty od winowajcy. Po�r�d uczu� �alu cz�sto pojawiaj� si� r�ne ��dania.
��damy od drugiej osoby, aby cofn�a czas, by znikn�o to, co istnieje (nie chcemy zrozumie�, �e jest to niewykonalne).
��damy, aby druga osoba zmieni�a to, czego nie da si� zmieni�, odwr�ci�a to, co si� zdarzy�o, stworzy�a nam inn� rzeczywisto�� (nie chcemy si� pogodzi� z faktem, �e nasze pragnienia s� irracjonalne).
��damy, aby druga strona sta�a si� pokorna, bezbronna, p�aszczy�a si� przed nami, odby�a pokut�, gdy� nie jeste�my w stanie dokona� niemo�liwego (nie chcemy przyj��, �e taka postawa niszczy drug� osob�, nas i nasz przysz�y zwi�zek).
M�wimy wi�c: �Trzymaj si� ode mnie z daleka�, co ma znaczy�: �Trzymaj si� z dala, dop�ki wszystkiego nie wyja�nimy. Nie zbli�� si� do ciebie, je�li nie przyniesiesz mi dowodu swojej niewinno�ci, nie odpokutujesz tego, co zrobi�e�, lub nie zap�acisz mi za to w inny spos�b�. A wi�c jeste�my przywi�zani do sytuacji z przesz�o�ci i nie mo�emy wykona� �adnego ruchu. Zmiana nie jest mo�liwa, dop�ki nie pozwolimy jej nast�pi�.
Nie trwajmy przy bolesnym wspomnieniu
Martwienie si� na zapas, rozmy�lania i podejrzenia dotycz�ce przysz�o�ci oddalaj� nas od swobodnego przej�cia ku temu, co nas czeka.
Podejrzenia takie s� tch�rzliw� pr�b� powstrzymania up�ywu czasu. Spodziewamy si� najgorszego. Wydaje nam si�, �e najlepszym rozwi�zaniem jest bezpieczna bezczynno�� tera�niejszo�ci, nie za� wkraczanie w nieznan� przysz�o��.
Obawiamy si� powrotu bolesnych sytuacji w przysz�o�ci, boimy si� nawet ujawnienia naszych uczu�, a jest to przecie� nieuniknione, je�li chcemy odnowi� nasze relacje.
Tak wi�c opieramy si� przysz�o�ci, mimo �e zdajemy sobie spraw�, i� jutra nie da si� unikn��. Przysz�o�ci nie da si� do ko�ca zaplanowa� ani kontrolowa�. Odczuwamy jednak tak� potrzeb� i zagradzamy w ten spos�b drog� przep�ywowi do�wiadcze� w naszym �yciu. Znowu wi�c ��dania z naszej strony narastaj�, sytuacja komplikuje si�.
Przede wszystkim ��damy od drugiej strony, aby kontrolowa�a w przysz�o�ci to, czego nie da si� skontrolowa�. Chcemy, by z�o�y�a obietnice dotycz�ce jutra (nie potrafimy przy tym zrozumie�, �e by�yby to obietnice bez pokrycia; mo�na bowiem jedynie przysi�c, �e b�dzie si� w przysz�o�ci post�powa�o tak, aby pozostawa� w zgodzie z sob�).
��damy te� zapewnienia nam poczucia bezpiecze�stwa, kszta�towania ju� teraz wypadk�w, kt�re wydarz� si� w przysz�o�ci, zatrzymania nieuchronnego przep�ywu czasu, by nie dopu�ci� do zmian (jeste�my �lepi na to, �e sk�adanie podobnych obietnic wymaga Boskiej wszechmocy - cz�owiek nie ma prawa zg�asza� takich ��da�).
��damy r�wnie� od partnera gwarancji, �e teraz b�dzie mo�na mu zaufa�, co oznacza, �e wstrzymujemy akceptacj�. Ka�emy mu zapracowa� sobie na nasz� mi�o��, odpokutowa� cierpieniem za niegdysiejsze s�abo