10087

Szczegóły
Tytuł 10087
Rozszerzenie: PDF

Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

 

10087 PDF Ebook podgląd online:

Pobierz PDF

 

 

 


 

Zobacz podgląd 10087 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 10087 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.

10087 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:

 

Roman Pola�ski ROMAN Prze�o�yli Kalina i Piotr Szymanowscy Przek�ad autoryzowany Wydawnictwo Polonia Warszawa 1989 Moim przyjacio�om � minionym, obecnym, przysz�ym. Tylu ludzi po�wi�ci�o tej ksi��ce czas i energi�, i� mam wra�enie, �e chodzi o przedsi�wzi�cie zbiorowe, przypominaj�ce kr�cenie filmu. Moj� najgor�tsz� wdzi�czno�� zaskarbili sobie: � Edward Behr, kt�ry z niezmiern� cierpliwo�ci� przes�uchiwa� ta�my, po czym sklei� je w ca�o��; � John Brownjohn, kt�ry ca�o�� t� wycyzelowa�; � Peter Gethers, kt�ry nada� jej ostateczny kszta�t. I Jak daleko si�gam pami�ci�, granica mi�dzy fantazj� a rzeczywisto�ci� by�a u mnie zawsze beznadziejnie zamazana. Potrzebowa�em niemal ca�ego �ycia, by zrozumie�, �e w�a�nie w tym tkwi klucz do istoty mojej egzystencji. To zatarcie sta�o si� wprawdzie przyczyn� wielu zmartwie�, spi��, rozczarowa�, a nawet prawdziwych katastrof �yciowych, ale r�wnie� otworzy�o przede mn� drzwi, kt�re w przeciwnym razie pozosta�yby na zawsze zamkni�te. Ch�opcu dorastaj�cemu w komunistycznej Polsce sztuka i poezja, fantazja i marzenia wydawa�y si� o wiele bardziej realne ni� ciasne granice �wiata, w kt�rym r�s�. Ju� we wczesnej m�odo�ci u�wiadomi�em sobie, �e zasadniczo r�ni� si� od otaczaj�cych mnie ludzi. �y�em w osobnym, w�asnym �wiecie, wyczarowanym przez wyobra�ni�. Kiedy ogl�da�em wy�cig kolarski w Krakowie, zawsze ja by�em zwyci�zc�. Kiedy szed�em do kina, ja by�em bohaterem albo stoj�cym za kamer� re�yserem. W teatrze, siedz�c na galerii, ani przez chwil� nie w�tpi�em, �e pr�dzej czy p�niej to w�a�nie ja � na scenach Warszawy, Moskwy, a mo�e Pary�a, tej odleg�ej i romantycznej stolicy kulturalnego �wiata � przyci�gn� spojrzenia t�umu. Wszystkie dzieci od czasu do czasu puszczaj� w ten spos�b wodze fantazji. Jednak w przeciwie�stwie do wi�kszo�ci, kt�ra wkr�tce godzi si� z szarzyzn� codziennego �ycia, ani przez chwil� nie w�tpi�em, �e moje sny kt�rego� dnia si� spe�ni�. By�em g�upio i naiwnie prze�wiadczony, �e jest to nie tylko mo�liwe, ale nieuchronne, z g�ry ustalone, r�wnie nieuniknione jak ta ponura egzystencja, kt�ra powinna by�a przypa�� mi w udziale. Przyjaciele i najbli�si, przyzwyczajeni do kpin z moich wybuja�ych ambicji, szybko zacz�li traktowa� mnie jak b�azna. Uwielbia�em bawi� otoczenie, wi�c beztrosko gra�em t� rol�. Tym bardziej �e pi�trz�ce si� przede mn� przeszkody udawa�o mi si� nieraz pokona� wy��cznie dzi�ki fantazji. Nie tak dawno temu, pewnego styczniowego wieczoru w paryskim teatrze Marigny, jedno z moich dzieci�cych marze� zi�ci�o si� � i to w stopniu, kt�ry przer�s� moje oczekiwania. Mia�em wej�� na scen� w kostiumie Mozarta, w stylowym surducie i upudrowanej peruce � w podw�jnej roli: re�ysera i aktora. Sal� wype�niali ludzie, kt�rych dziennikarze okre�laj� zwykle mianem �mietanki towarzyskiej � politycy, gwiazdy filmowe, znane osobisto�ci. Oczywi�cie, to schlebia�o mojej pr�no�ci, mile �askota�o ambicj�, lecz sercem by�em z przyjaci�mi, kt�rzy przybyli tu z daleka, by doda� mi otuchy sw� obecno�ci�. Dzi�ki nim czu�em, �e mam � w najszerszym sensie tego s�owa � rodzin�. Grali�my Amadeusa Petera Shaffera. W sztuce �venticelli" � dostarczyciele plotek � zapowiadaj� i komentuj� akcj� niby antyczny ch�r. Stoj�c za kulisami, �owi�em ich jadowite szepty: jakbym s�ysza� niewyra�ny szum g�os�w dobiegaj�cych z przesz�o�ci. Niekt�re karci�y mnie za moje wieczne mrzonki, inne dodawa�y mi otuchy. W owej chwili rzeczywisto�� i fantazja stopi�y si� w jedno, granica mi�dzy nimi zatar�a si� na dobre. Kiedy wszed�em na scen�, zacz��em gra� tak swobodnie i bez zahamowa� jak w dzieci�stwie, podczas wyst�p�w przed przyjaci�mi. A jednak, prze�ywaj�c tragedi� ostatnich lat �ycia Mozarta, zacz��em zn�w �ni� na jawie. Nagle dozna�em objawienia, �e po�r�d r�nych, pozornie chaotycznych, wydarze� mojego �ycia wije si� jaka� teatralna ni�, kt�ra ��czy tryumfy i pora�ki, rado�ci i smutki, okresy nami�tno�ci i rozpaczy. Po�r�d ledwo dostrzegalnych za �wiat�ami rampy twarzy trudno mi by�o odr�ni� te realne od duch�w przesz�o�ci. Mia�em uczucie, �e gram dla wszystkich przyjaci�, dla wszystkich, kt�rych kocha�em i kocham, dla �ywych i dla umar�ych. Amadeus dobieg� ko�ca. Na sali rozb�ys�y �wiat�a. Publiczno�� zgotowa�a nam owacj� na stoj�co. Wielokrotnie wywo�ywano nas przed kurtyn�. Oszo�omiony poszed�em do pobliskiego nocnego lokalu, do kt�rego zagl�dam od lat. Tam, pod wp�ywem szampana, odkry�em, �e pomieszanie tera�niejszo�ci z przesz�o�ci� trwa nadal. Oblewanie naszego tryumfu przywodzi�o na my�l chwile, kt�re prze�y�em w Londynie, Nowym Jorku, Los Angeles i � ostatnio � w Warszawie. Niespe�na rok wcze�niej pracowa�em nad Amudeusem w Warszawie. Stan wojenny uniemo�liwi� wielu moim polskim przyjacio�om przyjazd na premier� do Pary�a. Nawet m�j ojciec, kt�ry z zasady nie opuszcza� takich okazji, nie m�g� wyjecha� z Krakowa. �Wojna", jak m�wiono w Polsce, rzuci�a ponury cie� na to, co mog�o by� jednym z kulminacyjnych moment�w mojej kariery. Warszawska premiera mia�a szczeg�lnie wzruszaj�c� wymow�: przyby�o na ni� wiele os�b, kt�re wywar�y na mnie wp�yw i uczyni�y mnie tym, kim jestem dzisiaj. Ponowne spotkanie tych ludzi, rozmowy o przesz�o�ci, odwiedziny miejsc, kt�rych nie widzia�em od czas�w dzieci�stwa � wszystko to sprawi�o, �e wspomnienia powr�ci�y szerok� fal�. Dziecko postrzega rzeczy w spos�b ostry i natychmiastowy; w starszym wieku doznania te nie osi�gaj� ju� nigdy takiego stopnia intensywno�ci. Moje pierwsze wspomnienia dotycz� ulicy Komorowskiego w Krakowie; mieszkali�my tam, kiedy mia�em cztery lata. Nad ka�d� bram� widnia�o wyrze�bione w kamieniu secesyjne zwierz� � s�o�, �ubr lub je�. Mityczna bestia spod numeru 9 by�a ohydn� hybryd�: p�or�em, p�smokiem. W tym czasie stosunkowo nowy dom pachnia� �wie�� farb�. Na drugim pi�trze by�y dwa mieszkania. Nasze znajdowa�o si� po prawej stronie � niedu�e, przewiewne, s�oneczne i, je�li nie liczy� kaflowych piec�w, nowoczesne. Okna dw�ch pokoi wychodzi�y na spokojn�, mieszcza�sk� ulic� Komorowskiego. Na ty�ach budynku znajdowa� si� targ, na kt�rym panowa� o�ywiony ruch. W tamtych latach ch�opki chodzi�y po domach, sprzedaj�c jaja i mas�o; p�yn�cy od nich zapach wiejskiej zagrody miesza� si� z rozkosznym aromatem bochenk�w �wie�ego chleba dostarczanych przez roznosicieli z piekarni. Matka mia�a zami�owanie do porz�dku. Wszystko w mieszkaniu l�ni�o jak lustro. Jedyn� wysepk� ba�aganu by�a szafka na bocznej �cianie balkonu za�adowana r�nymi rupieciami, w�r�d kt�rych znajdowa� si� tajemniczy przyrz�d. Ojciec twierdzi�, �e to urz�dzenie wskazuje, kiedy k�ami�. Sama my�l o istnieniu w domu takiego aparatu doprowadza�a mnie do rozpaczy. �w �domowy wykrywacz k�amstw" pojawia� si�, ilekro� podejrzewano, �e mijam si� z prawd�. O wiele p�niej rozpozna�em w tym paskudztwie zdezelowana nocn� lampk� o niezwykle wyszukanym kszta�cie. Cho� ojciec nie by� cz�owiekiem zamo�nym, niczego mi nie brakowa�o. A jednak pod wieloma wzgl�dami by�em dzieckiem trudnym, stale si� czego� domagaj�cym, niesfornym, sk�onnym do d�s�w i humor�w. Mo�e z powodu d�ugich, jasnych w�os�w, za spraw� kt�rych doro�li cz�sto brali mnie za dziewczynk�. A mo�e tak reagowa�em na tych, kt�rzy drwili ze mnie, przedrze�niaj�c m�j akcent i �francuski" spos�b wymawiania �r". Urodzi�em si� w Pary�u w roku doj�cia Hitlera do w�adzy i tam sp�dzi�em trzy pierwsze lata �ycia. Nie zaznaczy�y si� one w mej pami�ci niczym szczeg�lnym, tyle, �e przyswoi�em sobie francuski akcent, kt�ry mi zosta� do pi�tego czy sz�stego roku. Wreszcie, spraw� niebagateln� pozostawa�a kwestia samego imienia. Rodzicom zale�a�o na nadaniu dziecku jakiego� atrybutu tej Francji, w kt�rej si� urodzi�o, zarejestrowali mnie wi�c jako �Raymond" my�l�c, i� jest to francuski odpowiednik naszego Romana. Niestety, stosuj�c polsk� wymow�, wo�ano na mnie �Remo". Egzotyzm tego cudzoziemskiego imienia wprawia! mnie w takie za�enowanie i w�ciek�o��, �e czym pr�dzej postanowi�em si� go pozby�. Na moj� pro�b�, opr�cz wpatrzonych z uwielbieniem krewnych i drwi�cych koleg�w z klasy, wszyscy m�wili do mnie po prostu Roman, albo zdrobniale Romek. Musia�em zawsze postawi� na swoim. Ojciec ca�ymi latami wypomina� mi, jak wpad�em w sza�, kiedy wzi�� mnie za r�k� na ruchomych schodach w metrze. Tupa�em zielony z w�ciek�o�ci. Tak samo reagowa�em, kiedy usi�owa� odebra� mi sw�j cenny aparat fotograficzny, kt�ry lubi�em ci�gn�� za sob� na sznurku jak dziecinny samochodzik. Obra�a�em si� o byle co. 18 sierpnia, z okazji moich pi�tych urodzin, ciotka Teofila podarowa�a mi wspania�y czerwony w�z stra�acki na gumowych oponach, z wysuwanymi drabinami i stra�akami, kt�rych mo�na by�o wyjmowa�. Podczas gdy rodzice z go��mi zag��bili si� w rozmow� � przyj�cie by�o raczej dla nich ni� dla mnie � pozostawiony sam sobie postanowi�em podda� zabawk� szczeg�owym ogl�dzinom. Po wyj�ciu cz�onk�w za�ogi zdecydowa�em podnie�� z siedzenia kierowc�. Figurka rozpad�a mi si� w palcach, gdy� by�a na stale przymocowana do fotela. Struchla�y z przera�enia, ukry�em j� w najbli�szym piecu. Kiedy doro�li zainteresowali si� wreszcie tym, co robi�, zauwa�yli, �e w wozie stra�ackim brak kierowcy. Uda�em, �e nic o tym nie wiem, ale matka bezb��dnie odnalaz�a schowane szcz�tki. Wybuch pob�a�liwego �miechu, z jakim spotka�o si� moje wykroczenie, zrani� mnie bardziej, ni� gdyby wymierzono mi najsurowsz� kar�. Wszystkie te sceny przewijaj� si� przez moj� pami�� nieco chaotycznie, ale obraz ich jest niewiarygodnie �ywy i wyra�ny. M�ody umys� nie ma jeszcze �adnych do�wiadcze�, kt�re by s�u�y�y za punkt odniesienia. W swojej dziewiczej �wie�o�ci wch�ania nowe wra�enia w miar� ich powstawania, na chybi� trafi�. Na przyk�ad utkwi� mi w pami�ci dzie�, w kt�rym dostarczono nam do domu galalit � zestaw pr�bek nowych kolor�w dla potrzeb malej wytw�rni galanterii ojca, gdzie wyrabiano popielniczki i inne drobiazgi. Ojciec przyst�pi� do otwierania skrzyni. Po chwili i ja dorwa�em si� do wyci�gania gwo�dzi zakrzywionym m�otkiem. �Dzi�kuj� � burkn�� ojciec � nie potrzebuj� pomocy". Urazi� mnie do �ywego. W�wczas wyj�� ze skrzyni b�yszcz�c�, czerwon� p�ytk�, otrzepa� z trocin i poda� mi w ge�cie pojednania. Kusi�o mnie, by j� wzi��, wygl�da�a i pachnia�a niezwykle pon�tnie � zrezygnowa�em jednak i odszed�em. Ojciec cz�sto rani� moj� dum� w drobnych sprawach, nigdy jednak nie podni�s� na mnie r�ki, nawet w�wczas, gdy o�mieli�em si� naruszy� jedyne obowi�zuj�ce w naszym domu tabu: wbrew �cis�emu zakazowi dobra�em si� do pot�nej maszyny do pisania Underwood, dumy i rado�ci ojca. W imponuj�cym tempie wystukiwa� na niej handlow� korespondencj�. Mnie wolno by�o tylko sta� obok i patrze�, jak pracuje, ewentualnie, za jego zach�t�, wskazywa� odpowiednie klawisze. W ten spos�b pozna�em alfabet. Na szcz�cie zreszt�, bo z przedszkola wylali mnie pierwszego dnia, zaraz po przyj�ciu, za to, �e powiedzia�em do kole�anki � a mo�e do wychowawczyni � �poca�uj mnie w dup�". Musia�em to us�ysze� od kt�rego� ze stryj�w. Znalaz�em si� w nie�asce, wiele czasu sp�dza�em wi�c w domu tylko w towarzystwie Annette i gosposi. Annette, o pare lat starsza ode mnie, by�a moj� siostr� przyrodni�, c�rk� matki z pierwszego ma��e�stwa. Uwielbia�a kino i cz�sto przesiadywali�my po po�udniu w pustych salach, ogl�daj�c filmy, z kt�rych absolutnie nic nie rozumia�em. Najdawniejsze moje ekranowe wspomnienie wi��e si� z ameryka�sk� komedi� muzyczn�, w kt�rej Jeanette MacDonald w zwiewnej bia�ej szacie zbiega po schodach przy d�wi�kach Sweethearts. Utkwi�o mi to w pami�ci, bo straszliwie chcia�o mi si� siusiu, a Annette, kt�ra nie wyobra�a�a sobie, �e mo�e straci� cho� minut� filmu, kaza�a mi zrobi� pod krzes�o. Nigdy si� nie nudzi�em. Tak z jednej, jak i z drugiej strony mieszkania zawsze co� ciekawego dzia�o si� za oknem. Zreszt� trudno by�o si� nudzi� w takim mie�cie jak Krak�w: co godzina tr�bacz z wie�y ko�cio�a Mariackiego wygrywa� hejna�, byt tu Wawel, by�a Wis�a i kulminacyjne wydarzenie roku � wianki. Na punkcie wiank�w mia�em zupe�nego fio�a: przez ca�e dni, ci�gn�c ze sob� Annette, myszkowa�em nad brzegiem Wis�y, szukaj�c miejsca, z kt�rego mogliby�my jak najlepiej zobaczy� sztuczne ognie, orszak ukwieconych barek i udekorowanych ��dek. O zmierzchu, tu� obok naszego domu, sp�ywa�y w d� rzeki setki wiank�w ozdobionych p�on�cymi �wiecami; �mier� Wandy co nie chcia�a Niemca, odgrywa� facet w bia�ej nocnej koszuli, skacz�c do Wis�y z atrapy zamku na barce. By� to bajkowy wiecz�r, a jego g��wn� atrakcj� stanowi�y popisy pirotechniczne, kt�re zapiera�y mi dech w piersiach. Sztuczne ognie by�y dla mnie czym� zupe�nie magicznym. Nie mog�em si� doczeka�, kiedy si� zaczn�, nie mog�em znie�� my�li, �e si� sko�cz�. Byty te� czary zimowe. Zimne ognie, zdobi�ce nasz� choink�, fascynowa�y mnie kaskadami srebrnych iskier; by� to miniaturowy fajerwerk w naszym w�asnym mieszkaniu. W�a�nie z tego oczarowania, zmieszanego ze smakiem rodzynek, fig i orzech�w w�oskich, utkane jest pierwsze moje wspomnienie o polskim Bo�ym Narodzeniu. Pami�tam, �e pada� �nieg. Stryj Stefan kupi� mi par� nart, z kt�rymi natychmiast pogna�em na o�nie�on�, wi�lan� skarp�, aby je wypr�bowa� � z wi�kszym zapa�em ni� powodzeniem. O matce zachowa�em wspomnienie �ywe i jednocze�nie nieco zamglone. Pami�tam brzmienie jej g�osu, elegancj�, precyzj�, gdy rysowa�a o��wkiem cienkie �uki wyskubanych brwi, staranno��, z jak� za pomoc� szminki zmienia�a kszta�t g�rnej wargi, zgodnie z �wczesn� mod�, pami�tam z�y pyszczek jej futrzanego lisa, kt�ry zaciekle k�sa� w�asny ogon. Pami�tam, z jak� naturalno�ci� zareagowa�a, kiedy pewnego dnia wszed�em do sypialni i zobaczy�em j� nag�. Wielu ludzi m�wi�o mi p�niej, �e by�a uderzaj�co pi�kna. By�a te�, jak wykaza�a to wojna, osob� zaradn� i dumn�. Cz�sto my�l�, �e po niej w�a�nie odziedziczy�em up�r i wytrwa�o��. Kt�rego� lata rodzice wynaj�li cha�up� w Szczyrku. Patrz�c wstecz zdaj� sobie spraw�, �e byty to ostatnie naprawd� beztroskie dni, jakie�my wsp�lnie sp�dzili. By� to r�wnie� m�j pierwszy kontakt z przyrod�. G�rzysty, g�sto zadrzewiony krajobraz wydawa� si� jak z bajki. Jeszcze przez d�ugi czas my�la�em, �e lasy rosn� tylko na zboczach wzg�rz. Pewnego popo�udnia rodzice siedzieli w ogrodzie z przyjaci�mi i grali w karty. Obserwowa�em ich z pewnej odleg�o�ci, urz�duj�c na le�aku. Wierci�em si� tak, �e le�ak z�o�y� si�, przytrzaskuj�c mi palce. Czu�em si� winny: przecie� kazano mi siedzie� spokojnie. Stara�em si� nie da� nic po sobie pozna�, ale b�l by� tak straszny, �e straci�em przytomno��. Kiedy wr�ci�em do siebie, pochyla� si� nade mn� lekarz. �Zrobi�e� si� zupe�nie'siny" � powiedzia�a matka. Moje sz�ste urodziny wypad�y w�a�nie w czasie wakacji w Szczyrku i zaproszono kilkoro dzieci na podwieczorek. Przysz�y troch� za wcze�nie, kiedy siedzia�em jeszcze na nocniku. Us�ysza�em, jak matka m�wi do nich ca�kiem naturalnie: �Romek siedzi na tronie", a ja zapragn��em, by ziemia rozst�pi�a si� i poch�on�a mnie wraz z nieszcz�snym nocnikiem. Jak mog�a mnie tak skompromitowa�? Odm�wi�em wyj�cia do go�ci. Matka twierdzi�a potem, �e �tron" w og�le znaczy co� innego, �e z racji moich urodzin jestem tego dnia kr�lem. Wymy�li�a nawet ca�� zabaw� zwi�zan� z moj� now� godno�ci�, ale za �adne skarby nie chcia�em wyj�� do dzieci. Kiedy� na Plantach natkn�li�my si� z ojcem na straganiarza, kt�ry sprzedawa� jakie� rysunki. Z�o�enie kartki sprawia�o, �e umieszczone na niej podobizny czterech twarzy tworzy�y �wini�. Rysunki sz�y jak woda. Ojciec powiedzia� mi, �e s� to karykatury Hitlera, Himmlera, Goebbelsa i G�ringa. Wyja�ni�, �e to hitlerowcy, kt�rzy zagra�aj� naszemu krajowi. Te nazwiska powtarza�y si� w rozmowach coraz cz�ciej. Pojawi�o si� nowe napi�cie � l�k przed wybuchem wojny, mog�cym nast�pi� lada moment. W ca�ym mie�cie da�o si� zaobserwowa� niezwyk�e czynno�ci: na Plantach kopano rowy obronne, okna i witryny sklepowe zaklejano na krzy� paskami papieru, maj�cymi wzmocni� szyby. W rodzinie odby�a si� seria narad i posiedze� � wielogodzinne, powa�ne dyskusje, w kt�rych nie bra�em udzia�u. W ich wyniku ojciec postanowi� zrezygnowa� z mieszkania przy Komorowskiego i wyjecha� do Warszawy, dalej od granicy niemieckiej. Tymczasem, w oczekiwaniu na rozw�j wydarze�, mieli�my wprowadzi� si� do babki, kt�ra mieszka�a z dwoma stryjami, Stefanem i Bernardem. Najwyra�niej sytuacja by�a na tyle powa�na, �e rodzina postanowi�a zgromadzi� si� pod jednym dachem. Mieszkanie mojej babki na Kazimierzu by�o ca�kowitym przeciwie�stwem naszego poprzedniego domu: ogromne, ciemne, sz�o si� do niego przez zapuszczone podw�rze. Secesyjne, pe�ne najdziwaczniejszych wzor�w kaflowe piece nie �wieci�y biel� jak u nas. Ka�dy pok�j mia� wtasny, charakterystyczny zapach. W sypialni, kt�r� odst�pi�a nam babcia, unosi�a si� cierpka wo� jakiej� ma�ci. Sta�o tam wielkie, bogato zdobione ��ko i toaletka z trzycz�ciowym lustrem. W �azience czu�o si� zapach ple�ni i �przedpotopowej" kanalizacji, obok staro�wieckiej wanny sta� b�yszcz�cy miedziany piecyk w�glowy. W k�cie stryjowie trzymali narty. Do ich wsp�lnej sypialni mia�em �cis�y zakaz wst�pu. Stefan i Bernard pracowali u ku�nierza i salon, w kt�rym kroili sk�ry, �mierdzia� naftalin�. Babka mia�a na imi� Maria. By�a drobna, siwe w�osy czesa�a w kok, ubiera�a si� zwykle na czarno. Poniewa� upar�a si�, �e odst�pi nam sw�j pok�j, sama przenios�a si� do kuchni. Tam w�a�nie, zanim zacz��em chodzi� do prawdziwej szko�y, sp�dza�em wi�ksz� cz�� dnia. Uwielbia�em babci�. Stale gotowa do zabaw ze mn�, z anielsk� cierpliwo�ci� odpowiada�a na pytania, kt�rymi j� zam�cza�em. Sama kuchnia fascynowa�a mnie jako niewyczerpane �r�d�o rozrywki. Pami�tam wielki rze�biony kredens, wag� daj�c� si� wykorzysta� do najrozmaitszych zabaw i s�oje pe�ne przer�nych sok�w i domowych konfitur. Na parapecie sta� s�oik z kie�kuj�c� fasolk�. Jej bia�e p�dy z ka�dym dniem stawa�y si� d�u�sze, �y�y w�asnym �yciem i przypomina�y macki jakiego� egzotycznego morskiego stworzenia. Babka chcia�a, �ebym zobaczy�, jak rosn� jarzyny, ale widok ten wyda� mi si� bardziej przera�aj�cy ni� pouczaj�cy. Latem 1939 roku, pewnej niedzieli matka jak zwykle zabra�a mnie nad Wis��. Dzie� by� wyj�tkowo gor�cy, od rzeki wia� jednak zawsze orze�wiaj�cy wietrzyk. W po�yskliwych promieniach s�o�ca ta�czy�y motyle. Jeden z nich by� wi�kszy od innych, a br�zowe skrzyd�a mia� nakrapiane b��kitem. Udaio mi si� go schwyta� w marynarsk� czapk�. Stryj Bernard u�pi� go eterem i przyszpili� go do korka. Powiedzia�, �e to �pa� kr�lowej" � prawdziwa ozdoba zbioru. W�a�nie nazajutrz po zdobyciu pami�tnego �upu nasz rodzinny kr�g ogarn�a panika. Postanowiono wprowadzi� w �ycie plan ewakuacyjny. Matka pospiesznie spakowa�a walizki i oznajmi�a, �e zabiera mnie i Annette do Warszawy. Poniewa� jednak ca�y dobytek mia� pozosta� w Krakowie, ojciec z bra�mi postanowi� nie wyje�d�a� � przynajmniej na razie � i czeka� na rozw�j wydarze�. Babka za�, fatalistka, odm�wi�a ruszenia si� z miejsca bez wzgl�du na bieg wypadk�w. Wojna nie wojna � nie mia�em zamiaru da� si� ograbi� z mojego skarbu. Matka za��da�a, bym zostawi� motyla; wpad�em w straszn� w�ciek�o��, wi�c ust�pi�a i zaproponowa�a, �e go zapakuje. Na to r�wnie� nie chcia�em si� zgodzi�. Kiedy wreszcie ob�adowani baga�ami ruszyli�my na dworzec, d�wiga�em pud�o z kapeluszami matki, �niadani�wk�, pluszowego misia i � umocowanego na korku �pazia kr�lowej". Byto to moje pierwsze rozstanie z ojcem i pierwsza nocna podr� poci�giem. W przedziale trzeciej klasy jacy� pijani m�czy�ni zacz�li zaczepia� matk�, kt�ra ju� i tak byta blada i zn�kana; dop�aci�a wi�c do drugiej klasy i przenie�li�my si� do innego wagonu. Ojciec s�dzi�, �e w Warszawie b�dziemy bezpieczniejsi. Trafili�my do mieszkania w niewyko�czonym domu na przedmie�ciu. Podobnie jak na Komorowskiego, wszystko l�ni�o tu czysto�ci�, tyle �e poza polowym ��kiem i materacem nie by�o �adnych mebli. Nie mia�o to w gruncie rzeczy znaczenia, bo noce � a nawet niekt�re dni � sp�dzali�my w schronie. � Przy d�wi�ku syren przeciwlotniczych lokatorzy � nic znali�my spo�r�d nich nikogo � gnali na d� w nieopisanej panice. Ka�dy zajmowa� �sw�j" kawa�ek piwnicy. Wrzask niemowl�t, zrz�dzenie os�b starszych, histeryczne krzyki kobiet kojarzy�y mi si� z piek�em. Do schronu nie dop�ywa�o powietrze � by�o duszno i parno. Wci�� kr��y�y przera�aj�ce pog�oski, �e Niemcy lada moment u�yj� gaz�w truj�cych. Mieszka�cy Warszawy mieli prawdziwe maski przeciwgazowe, nowo przybyli, jak my, musieli si� zadowoli� tamponami nas�czonymi jakim� przyprawiaj�cym o md�o�ci preparatem chemicznym. Prawdziw� tortur� w czasie tych nocy sp�dzanych pod ziemi� by� dla mnie zakaz zdejmowania but�w: matka obawia�a si�, �e w ka�dej chwili mo�e zaj�� konieczno�� ucieczki. Zahipnotyzowany pe�gaj�cym p�omieniem �wiec, �ciskaj�c kurczowo misia, zapada�em raz po raz w sen, a� do odwo�ania alarmu. Ludzie brali w�wczas maski przeciwgazowe i ci�kimi krokami w�drowali schodami w g�r� � tylko po to, by po godzinie, czy dw�ch, kiedy zn�w rozlega� si� ryk syren, p�dzi� z powrotem na d�. W miar� nasilania si� nalot�w zar�wno zapasy, jak i pieni�dze zaczyna�y topnie�. Ojciec nie dawa� znaku �ycia. O matce, pochodz�cej z zamo�nej rosyjskiej rodziny, m�wiono, �e pope�ni�a mezalians, cho� w Krakowie mia�a zawsze s�u��c�. A jednak teraz, o dziwo, okaza�a si� niezwykle zaradna i, jak wszyscy, najrozmaitszymi sposobami zdobywa�a jedzenie. Z kt�rej� ekspedycji wr�ci�a z torb� cukru zmieszanego ze �wirem � zebra�a cukier rozsypany na jezdni. Roztopi�a go w blaszanej puszce po herbatnikach i przecedzi�a przez szmat�. Upiek�a pyszne ciasteczka, kt�re sprzedali�my, �eby zdoby� troch� grosza. Innym razem przynios�a puszk� wielko�ci wiadra pe�n� ma�osolnych og�rk�w. Przez wiele dni nie jedli�my nic innego. Pocz�tkowo bardzo nam smakowa�y, ale wkr�tce odczuli�my, �e s�ona zalewa pot�guje pragnienie, a w obl�onej Warszawie o wod� nie by�o �atwo. Kiedy sko�czy�y si� zapasy z wanny, a w kranach zrobi�o si� sucho, brali�my z Annette dzbanki i garnki i godzinami wystawali�my w kolejce do studni. Czasami, pod nieobecno�� matki, wpadali�my w panik� w obawie przed najgorszym. ��pijmy � m�wi�a w�wczas Annette. � Czas wtedy p�ynie szybciej." I rzeczywi�cie tak by�o. Zawsze na powr�t matki wyczekiwa�em z biciem serca. Pewnego wieczora us�ysza�em kroki i pobieg�em otworzy�. Za drzwiami sta�o czworo obcych ludzi: ma��e�stwo ze zbombardowanego domu i ich dwoje dzieci. Bez s�owa weszli i roz�o�yli sobie pos�ania w przedpokoju naszego male�kiego mieszkania. Kiedy matka wr�ci�a, zasta�a obozowisko; nic by�o ju� na to �adnej rady. Za to po raz pierwszy w �yciu nikt mnie nie pilnowa�, co mia�o swoje dobre strony. Zacz��em bawi� si� z innymi ch�opcami w lejach po bombach. Znalaz�em statecznik niemieckiego pocisku i przytarga�em do domu jako nowe trofeum. Na pobliskiej ulicy dokona�em ponurego odkrycia. Le�a�y tam zw�oki konia. Nazajutrz dostrzeg�em, �e z zadu wyci�to kawa� mi�sa; dzie� p�niej zauwa�y�em nowe ubytki � ludzie rozdrapywali gnij�c� konin�. Om�wili�my we tr�jk� ca�� spraw� i przyrzekli�my sobie, �e cokolwiek si� stanie, nic nie zmusi nas do jedzenia ko�skiej padliny. Kt�rego� dnia, kiedy odszed�em nieco dalej od domu, zobaczy�em co� jeszcze bardziej przygn�biaj�cego: na trzecim pi�trze zbombardowanego, niejako przeci�tego wp� budynku skowycza� pozostawiony w�asnemu losowi pies. Nikt nie zwraca� na niego uwagi. Nie mog�em oderwa� wzroku od tej sceny i zacz��em b�aga� przechodni�w, �eby ratowali zwierz�. Op�dzali si� ode mnie i szli dalej. Kilka dni p�niej, bawi�c si� na nie zabudowanym terenie, dostrzeg�em m�czyzn�, kt�ry przykucn�� i bacznie mnie obserwowa�. Dopiero po chwili zorientowa�em si�, �e ten wychudzony, nie ogolony cz�owiek � to m�j ojciec. Otworzy� ramiona, a ja podbieg�em do niego. Mia� k�uj�cy zarost. Zacz��em przera�liwie zawodzi�, �eby pokaza� mu, jak �wietnie potrafi� na�ladowa� syren� przeciwlotnicz�. Dobrze by�o znowu mie� ojca, zw�aszcza �e od razu uda�o mu si� pozby� naszych niepo��danych lokator�w. Wszyscy troje usiedli�my wok� niego na pod�odze, a ojciec opowiedzia� nam swoje perypetie. Uciekaj�c z bra�mi przed nadchodz�cymi Niemcami do��czy� do masowego exodusu i pow�drowa� piechot� na wsch�d, do Lublina. M�j trzeci stryj, Dawid, kt�ry by� m�em c�rki piekarza, Teofili, dosta� si� tam dostawcz� furmank� swoich te�ci�w. Niemcy byli ju� w�wczas w Lublinie, wi�c kiedy trzej w�drowcy dotarli na miejsce, od razu musieli si� ukry�. W rezultacie rozstali si�; stryjowie wr�cili do okupowanego ju� Krakowa, ojciec do��czy� do nas w Warszawie. Nasz plan ewakuacyjny okaza� si� ca�kowitym niewypa�em. Zamiast siedzie� spokojnie w Krakowie, gdzie nie toczy�y si� �adne walki, dostali�my si� w samo epicentrum wojny. Nie odst�powa�em ojca ani na krok. Zaprowadzi�em go, �eby zobaczy� psa, kt�rego skowyt stawa� si� coraz cichszy. Wzruszy� ramionami. �Co mog� zrobi�" � powiedzia�. Jednak my�l o zwierz�ciu nie dawa�a mi spokoju. Kiedy przechodzi�em tamt�dy nast�pnym razem, psa ju� nie by�o. Nied�ugo p�niej zobaczy�em polski samoch�d pancerny. Jecha� samotny w�r�d ruin. Siedz�cy na nim �o�nierze byli wyn�dzniali, wyczerpani. Tego samego popo�udnia, trzymaj�c ojca za r�k�, ujrza�em, jak zwarte szeregi piechoty Wehrmachtu maszeruj� ulicami Warszawy rami� przy ramieniu. Wymuskani, w szarozielonych mundurach wygl�dali jak o�owiane �o�nierzyki. Wojsko fascynowa�o mnie zawsze � nawet Niemcy � ale ojciec �cisn�� mi tylko r�k� i wycedzi� przez z�by: �Skurwysyny, skurwysyny". II Kiedy pojawia si� kwestia �ostatecznego rozwi�zania", niechybnie pada pytanie: dlaczego w czasie II wojny �wiatowej �ydzi niemal bez sprzeciwu dali si� poprowadzi� na rze�? Jak to mo�liwe, �e od samego pocz�tku nie mieli �wiadomo�ci tego, co im gotuje los? Dlaczego nie poj�li prawdy wcze�niej i nie powstali zbiorowo przeciw swoim prze�ladowcom? Ot� obawa przed niebezpiecze�stwem narasta�a stopniowo, niedostrzegalnie. Byto tak dlatego, �e nikt si� nie spodziewa� zag�ady. Nie mie�ci�a si� w ramach przyj�tych poj��: nie spos�b by�o jej sobie wyobrazi� z g�ry. Nacisk r�s� powoli i z pocz�tku nie wygl�da� specjalnie gro�nie. Metoda Niemc�w polega�a na usypianiu czujno�ci, na pogr��aniu ludzi w bierno�ci, na kultywowaniu uczucia nadziei: �ydzi nie dopuszczali my�li, �e mo�e by� a � t a k �le. Ja zreszt� uwa�a�em, �e trzeba wyt�umaczy� Niemcom, i� nie zrobili�my nic z�ego, zrozumieliby w�wczas, �e zasz�o tu jakie� gigantyczne nieporozumienie. Los mojej w�asnej rodziny stanowi idealn� ilustracj� tego, jak funkcjonowa�o �ostateczne rozwi�zanie". Po naszym powrocie do Krakowa �ycie potoczy�o si� normalnym biegiem, a jednak nic ju� nie by�o tak jak przedtem. Zacz��em chodzi� do szko�y. Mie�ci�a si� tu� za rogiem i wcale mnie nie poci�ga�a. Szko�a to siedzenie w �awkach i zapisywanie zeszyt�w zdaniami w rodzaju �Ala ma kota". Nie posun��em si� o wiele dalej w edukacji, min�o bowiem zaledwie par� tygodni, a ju� dzieciom �ydowskim zakazano wst�pu do szko�y. By�o mi to nawet na r�k�, bo nuda �ycia szkolnego stawa�a si� nie do zniesienia. Podoba� mi si� tylko ogromny epidiaskop, za pomoc� kt�rego nauczycielka, na ekranie zainstalowanym w holu szko�y, wy�wietla�a ilustracje. Nie interesowa�y mnie ani �adne obja�nienia, ani nawet same obrazki, a jedynie metoda: chcia�em wiedzie�, jak to urz�dzenie dzia�a. Bezustannie w czasie �seans�w" majstrowa�em przy soczewkach i lusterku, co w�cieka�o wszystkich. Odkry�em te�, �e umiem rysowa�: nie byty to typowe dziecinne gryzmoty, ale catkiem wyszukane rysunki, daj�ce z�udzenie perspektywy. Portrety cz�onk�w rodziny, kt�re naszkicowa�em, by�y wzgl�dnie wierne. Pami�tam te�, �e namalowa�em niez�� podobizn� niemieckiego �o�nierza w wojskowym he�mie. Jedyn� rzecz�, kt�rej nie potrafi�em z jakiego� powodu skopiowa�, by�a gwiazda zwana �gwiazd� Dawida": dwa tr�jk�ty, kt�re splata�y si� w bardzo przemy�lny spos�b. Trzeba powiedzie�, �e mia�em mas�. czasu, �eby przestudiowa� ten emblemat: od grudnia 1939 roku moja rodzina musia�a nosi� dziwne bia�e opaski z nadrukowan� gwiazd� w kolorze niebieskim. Jak mi powiedziano, noszenie opaski wskazywa�o na to, �e jeste�my �ydami. Moi rodzice nigdy nie byli praktykuj�cy. Matka by�a tylko po cz�ci �yd�wk�. Oboje uwa�ali si� /a agnostyk�w i nie uznawali potrzeby religijnego wychowania dzieci. A jednak to, �e byli�my �ydami, oznacza�o teraz, �e musimy si� przeprowadzi�. Tak wi�c znowu przenie�li�my si� � nie dobrowolnie, jak na pocz�tku wojny � ale pod przymusem. Nie musieli�my w�drowa� daleko. Przesiedleniem nas � bez szykan i gr�b � zaj�y si� w�adze miejskie Krakowa, a nie Niemcy. Cho� pozwolono nam wzi�� z sob� tylko tyle, ile mogli�my ud�wign��, nowa kwatera okaza�a si� wcale nie gorsza od starej, tyle �e by�a przepe�niona. Parterowe mieszkanie na Rynku Podg�rskim, po drugiej stronie Wis�y, mia�o wi�ksz� powierzchni� ni� mieszkanie babki, za to zajmowa�o je kilka rodzin. Babci z nami nie by�o. Przydzielono jej male�ki pokoik na drugim ko�cu nowej �dzielnicy �ydowskiej" Krakowa. Rodzice, siostra i ja zajmowali�my obecnie dwa pokoje w ogromnym mieszkaniu w kszta�cie litery L, gdzie z licznych okien rozci�ga� si� widok na ko�ci� z czerwonej ceg�y. W pobli�u znajdowa�o si� kilka sklep�w, w kt�rych wci�� jeszcze mo�na by�o kupi� �ywno��. To by�a pierwsza faza. Mogli�my si� swobodnie porusza�, a w�r�d moich towarzyszy zabaw byli nie tylko �ydzi, ale i Polacy. W czasie tej pierwszej wojennej zimy ojciec nie kupit nam choinki na Gwiazdk� tylko dlatego, �e nie chcia� �ci�ga� na nas uwagi. W jaki� czas potem Annette przyprowadzi�a mnie do okna, �eby mi co� pokaza�. Jacy� ludzie pracowali tu� obok, na �rodku ulicy. Wygl�da�o na to, �e wznosz� barykad�. �Co oni robi�?" � spyta�em. �Buduj� mur" � odpowiedzia�a. Nagle zrozumia�em: mieli�my zosta� zamurowani. Zrobi�o mi si� straszno, a� wybuchn��em p�aczem. By� to pierwszy prawdziwy znak, �e z Niemcami nie ma �art�w. Robotnicy zamurowali r�wnie� g��wne wej�cie i okna w jednej ze �cian naszego budynku, zas�aniaj�c tym samym widok na rynek i ko�ci�. Nowa �ciana z cegie� sta�a si� teraz cz�ci� muru, tak �e musiano przebi� inne wyj�cie na R�kawk�, z prowadz�cymi przez piwnic�, a� do ciemnego przestronnego holu, schodami. W efekcie mi�a, spokojna uliczka, wychodz�ca niegdy� na okolony drzewami rynek, sta�a si� �lepym zau�kiem; ceglany mur zwie�czono blankami. Nasz� now� metropoli� przecina�y tory tramwajowe. Z dw�ch stron tej ruchliwej trasy postawiono zasieki z drutu kolczastego. Mieszka�cy getta obserwowali przeje�d�aj�ce pojazdy, a pasa�erowie mogli widzie� ludzi za drutami, ale sama ulica by�a dla nas �ci�le zakazana i absolutnie niedost�pna. Aby umo�liwi� ludziom przej�cie z jednej strony getta na drug�, zbudowano k�adk�, dla pieszych. Mimo ograniczenia swobody, naszego �ycia nie zdominowa� strach. W tym czasie miewa�em te� chwile dobrej zabawy: je�dzi�em na sankach, wymienia�em znaczki pocztowe, gania�em z r�wie�nikami. W�a�nie na R�kawce rozpocz��em edukacj� w dziedzinie seksu. Z innymi ch�opakami wa��sali�my si� po ulicach, zbieraj�c co popadnie. W�r�d �up�w cz�sto znajdowa�y si� ma�e gumowe rurki podobne do sflacza�ych balonik�w, kt�re le�a�y w bramach i rynsztokach. By�y to, jak twierdzi� jeden z ch�opc�w, kondomy. Doro�li u�ywali ich, �eby nie mie� dzieci. Wyja�ni� nam, �e dzieci robi si� w ten spos�b, �e m�czyzna wchodzi w kobiet� za pomoc� kutasa. Oszo�omiony, pocz��em przemy�liwa� nad t� rewolucyjn� koncepcj�. Czy byt to jedyny spos�b robienia dzieci, czy te� w gr� wchodzi�y inne mo�liwo�ci? Stale mi przecie� powtarzano, �e dzieci przynosi bocian. Na twarzach koleg�w malowa�a si� pogarda. Perswadowa�em im, �e jeden z pokoi mieszkania przy R�kawce zajmuje pewna niezam�na pani, kt�ra mimo to ma dziecko. Czy� nie nasuwa to wniosku, �e w tej sprawie nic oby�o si� bez bociana? W rezultacie uda�o mi si� zasia� w ich umys�ach pewne w�tpliwo�ci. Wr�ci�em do tematu kilka dni p�niej w rozmowie z tymi samymi kolegami. Dozna�em ol�nienia: �Kiedy si� ju� jest w kobiecie w �rodku � m�wi�em im � nie nale�y tkwi� w bezruchu: trzeba si� porusza� raz w ty�, raz w prz�d." �Ale cwaniak � to przecie� jasne!" Znowu mnie wy�miali. W ci�gu tych pierwszych miesi�cy, mimo sporadycznych okres�w terroru, getto by�o czym� w rodzaju miasta w mie�cie, gdzie ludzie krz�tali si� wok� swoich spraw, flirtowali, pobierali si�, przyjmowali go�ci, chodzili z wizytami. Opr�cz Ordnungsdienst � w�asnej �ydowskiej policji � i Judenrat � administracji lokalnej � dora�nie zorganizowanej s�u�by medycznej oraz personelu opieki spo�ecznej getto mog�o si� pochwali� niewielk� kawiarni�, gdzie mo�na by�o popija� przy d�wi�kach n�dznej orkiestry z przewag� akordeon�w. Do zespo�u nale�eli te� bracia Rosnerowie, znajomi ojca. �cian� lokalu zdobi�o malowid�o: chasyd w tradycyjnym stroju, rewidowany przez polskiego policjanta. Spod d�ugiego, czarnego cha�ata wystaje �eb g�si, kt�r� chasyd usi�uje przemyci� do getta. Pami�tam, �e zosta�em zaproszony na trzecie urodziny Ryszarda Horowitza, siostrze�ca Rosner�w; podano nam ciastka, a rozkapryszony Ry� kategorycznie odm�wi� wypicia urodzinowego kakao. W czasie tych spokojnych tygodni zaszto kilka drobnych, lecz z�owr�bnych wydarze�. Skonfiskowano Underwooda � ukochan� maszyn� ojca. Wkr�tce po uko�czeniu budowy muru wszystkim �ydowskim rodzinom nakazano odda� futra, nawet najmniejszy futrzany skrawek. Ludzie stali godzinami w kolejce. Matka oddala lisa, babka � ko�nierz. Kt�rej� nocy us�yszeli�my krzyki dobiegaj�ce z klatki schodowej. W po�piechu zgasili�my �wiat�o, a ojciec wyszed� zobaczy�, co si� dzieje. Wr�ci� na palcach z wiadomo�ci�, �e w budynku s� Niemcy. Widzia�, jak jak�� kobiet� ci�gn�li za w�osy w d� po schodach. Czekali�my bez s�owa w pokoju rozja�nionym jedynie �arem z pieca. Machinalnie po�lini�em palec i narysowa�em na �cianie swastyk�, kt�r� ojciec natychmiast star� z gniewem. Wci�� namawiano mnie, abym odwiedzi� babci�. Niestety, moje stosunki z ni� zmieni�y si�. Nasze rozmowy wydawa�y mi si� niezno�nie nudne. Ci�gle pyta�a o rodzic�w: �Czy u nich wszystko w porz�dku? Czy si� k��c�?" Jej ciekawo�� odzwierciedla�a zapewne autentyczn�, uzasadnion� trosk�, ale traktowa�em to jak w�cibskie gadanie. Przesta�em by� jej pieszczoszkiem. Nie mog�em si� doczeka� ko�ca naszych posiedze� i powrotu do pierwszego w moim �yciu prawdziwego przyjaciela. Pawe� � nigdy nie dowiedzia�em si�, jak mia� na nazwisko � by� naszym s�siadem. Mia� mniej wi�cej dwana�cie lat, straci� matk�, a cz�owiek, kt�ry zast�powa� mu ojca, nie kocha� go, stale go bi� i zmusza�, by bez przerwy opiekowa� si� kilkumiesi�czn� siostr�. Z powodu domowych obowi�zk�w Paw�a nie mog�em bawi� si� z nim ca�y dzie�. Wiedzia�em, �e ma strasznie n�dzne �ycie � o jakim czyta�em tylko w ksi��kach dla dzieci � ale Pawe� si� nie za�amywa�. By� to �adny ch�opiec z ciemnymi w�osami, na sw�j wiek wysoki, niezwykle bystry, obdarzony �wietn� pami�ci� oraz zdolno�ci� wch�aniania i segregowania niezliczonych wiadomo�ci. Pawe� by� moj� wielk� rado�ci� � pierwszym prawdziwym towarzyszem, pierwszym zado��uczynieniem za coraz bardziej dusz�c� i z�eran� strachem egzystencj�. Ten bliski zwi�zek z kim� spoza rodzinnego grona by� dla mnie przebudzeniem intelektualnym i uczuciowym. Zawsze by�em ��dny wszelkiego rodzaju praktycznych informacji, a Pawe� potrafi� odpowiedzie� na wszystkie moje pytania. Nie zbywa� mnie tak jak pragn�cy tylko odczepi� si� od dziecka doro�li, kt�rym nie zale�y na zaspokojeniu ciekawo�ci pytaj�cego. Udziela� autentycznych wyja�nie�, na przyk�ad, o istocie elektryczno�ci, o zasadzie dzia�ania silnik�w spalinowych czy utrzymywaniu si� samolot�w w powietrzu. Z dw�ch cewek z polerowanego drutu miedzianego i przerywacza zmontowa� znakomity dzwonek elektryczny. Wsp�lnie rozpocz�li�my konstrukcj� prostego, zasilanego przez bateri� silnika. Lubi�em rysowa� wszelkiego rodzaju samoloty o niezwyk�ych kszta�tach, a Pawet t�umaczy� mi cierpliwie, dlaczego moje prototypy nie polec�, przekazywa� mi podstawy aerodynamiki, kt�rych nauczy� si� B�g wie gdzie. Dzi� jeszcze, kiedy widz� maszyn� o dziwnych kszta�tach, jak samoloty AWACS czy prom kosmiczny, chcia�bym m�c powiedzie� Paw�owi: ..Widzisz stary, jakie dziwad�a, a jednak lataj �". W�a�nie wychodzi�em od babki. Chcia�em jak najszybciej znale�� si� zn�w z Paw�em, kiedy odczu�em przedsmak tego, co nas czeka�o. Z pocz�tku nie bardzo wiedzia�em, o co chodzi. Zobaczy�em, �e ludzie rozbiegaj� si� na wszystkie strony. Po chwili zrozumia�em, dlaczego ulica opustosza�a tak nagle: Niemcy prowadzili kolumn� kobiet. Zamiast ucieka�, sta�em jak przygwo�d�ony, nie mog�c oderwa� wzroku. Jaka� staruszka nie nad��a�a za grup�. M�ody oficer ci�gle wpycha� j� z powrotem do szeregu. Kiedy upadla na ziemi� i zacz�a mamrota� co� po �ydowsku b�agalnym �onem, nagle w jego d�oni pojawi� si� pistolet. Nast�pi� og�uszaj�cy huk. Z plec�w starej, bulgocz�c, wyp�yn�� strumyk krwi. Wpad�em do najbli�szej bramy i wcisn��em si� w jaki� �mierdz�cy zakamarek pod schodami. Tkwi�em tam wiele godzin. Nabra�em w�wczas dziwnego nawyku: tak mocno zaciska�em pi�ci, �e na d�oniach porobi�y mi si� g��bokie �lady. Ponadto kt�rego� dnia rano, po obudzeniu, zda�em sobie spraw�, �e zla�em si� w ��ko. Nie mog�em ukry� tej katastrofy. Skrzyczano mnie, ale nast�pnej nocy wydarzy�o si� to samo. Powtarza�o si� to regularnie. Zasypia�em, �ni�o mi si�, �e robi� siusiu, a po przebudzeniu stwierdza�em, �e koszmar jest rzeczywisto�ci�. Gromadzenie zapas�w by�o zaka�ne. Ostrze�ono nas, �e w getcie b�d� przeprowadzane rewizje. Pech chcia�, �e matka w�a�nie upiek�a kilka bu�ek, kt�re sta�y si� przedmiotem sporu. Zamierza�a je pokruszy� i wrzuci� do klozetu, ale ojciec przekona� j�. by schowa�a je do stoj�cego na szafie pud�a po kapeluszach. I wtedy do naszego mieszkania wkroczy� wysoki, niemiecki oficer w stercz�cej czapce i b�yszcz�cych butach z cholewami; towarzyszy� mu �o�nierz i cywil z Judenratu. Oficer zwr�ci� si� do matki po niemiecku, po czym poszed� z ni� na inspekcj� do kuchni. Obaj z ojcem siedzieli�my jak trusie. Po chwili oficer wr�ci�, za nim wesz�a matka. My�leli�my, �e rewizja si� sko�czy�a, ale Niemiec nie spieszy� si�. z u�mieszkiem kr��y� po pokoju jak drapie�ny ptak. Kr�ci� m�ynka moim pluszowym misiem trzymaj�c go za nog�. Rozgl�da� si�. Nagle niczym jasnowidz ko�cem pejcza str�ci� z szafy pud�o. Podni�s� je, otworzy� i wysypa� bu�ki na pod�og�. Roze�mia� si�, po czym nagle zacz�� szczeka� na nas po niemiecku. W ko�cu, wci�� wywijaj�c pluszowym misiem, wyszed� z pokoju. Na tym si� sko�czy�o, ale nigdy nie widzia�em matki tak zagniewanej. ..M�wi�am, �e trzeha byt je wyrzuci� � sykn�a na ojca. � Te przekl�te bulki stoj� mi w gardle". W sk�r� od matki dosta�em raz, bardzo mocno, zreszt� nic pami�tam ju� za co. Poniewa� nie zdarzy�o si� to nigdy wi�cej, wida� mia�a wtedy istotny pow�d. Sadz�, �e napi�cie spowodowane �yciem w getcie musia�o by� nie do zniesienia. To by�o zapewne przyczyn� spor�w mi�dzy rodzicami, wzajemnych docink�w i nieporozumie�. Dodatkowe �r�d�o niepokoju stanowi� fakt. o czym w�wczas nie wiedzia�em, �e matka by�a w ci��y. Panicznie ba�em si� my�li, �e rodzice mog� si� rozej��. Mo�liwe, �e ta obawa, dr�cz�ca mnie bardziej ni� cokolwiek innego, by�a �r�d�em mojego nocnego moczenia. W miar� kolejnych wyw�zek, obszar getta zmniejsza� si� i mur zast�powa�y druty kolczaste. Z punktu obserwacyjnego przy biegn�cym wzd�u� g��wnej ulicy ogrodzeniu mogli�my ogl�da� cotygodniowe seanse filmowe organizowane przez Niemc�w na Rynku Podg�rskim. Kroniki filmowe ukazywa�y jednostki pancerne w akcji lub oddzia�y Wehrmachtu defiluj�ce wzd�u� Champs Elys�es. Chodzi�o o to, by dowie�� Polakom, �e wojska Trzeciej Rzeszy s� niezwyci�one. Czasami na ekranie pojawia� si� slogan: �YDZI + WSZY = TYFUS PLAMISTY! Musieli�my stanowi� dla ludzi z zewn�trz dziwaczny widok: zbite w kup�, bezkrwiste twarze, usi�uj�ce przez zasieki dojrze� cho� strz�p obraz�w. Jeden z moich koleg�w mia� dziecinny projektor. Zap�aci�em temu ch�opcu znaczkami z mojej kolekcji za to, �eby na brudnym r�czniku wy�wietli� mi po��k�e wyj�tki z pierwszych niemych film�w. W taki spos�b, na kawa�ku starej szmaty obejrza�em Wyj�cie robotnik�w z fabryki braci Lumierc. Cz�� getta otoczona drutem kolczastym obejmowa�a g�rzyste Krzemionki: tam w�a�nie chodzi�em na sanki w czasie tej pierwszej wojennej zimy, tamt�dy te�, bez wiedzy rodzic�w, zacz��em wymyka� si� z getta. By�o to jakby przej�cie na drug� stron� lustra, wnikni�cie w inny �wiat, z tramwajami i lud�mi prowadz�cymi normalne �ycie. Tam wszystko wydawa�o si� bardziej s�oneczne, ja�niejsze, �ywsze, jakby w rozkwicie. Po raz pierwszy zobaczy�em mur z zewn�trz. Wygl�da� inaczej. Od �rodka by� ze zwyk�ej surowej ceg�y, z zewn�trz natomiast otynkowany i zwie�czony orientalnymi blankami. W pierwszej wyprawie towarzyszyli mi dwaj ch�opcy, jeden w moim wieku, drugi � du�o m�odszy. Spytali�my ma�ego, co by odpowiedzia�, gdyby go kto� zapyta�, gdzie mieszka. �Na R�kawce pod dziesi�tym" � odrzek�. To przes�dzi�o spraw�. Odes�ali�my go z powrotem, a sami poszli�my w wyznaczonym uprzednio kierunku � do sklepu ze znaczkami. Dobrze zna�em to miejsce, bo zanim wzniesiono mur, wyda�em tam spor� cz�� mojego kieszonkowego. Sklep stal niedaleko ko�cio�a. Kobieta za lad� przygl�da�a si� nam z ciekawo�ci�. �Czy wy nie jeste�cie czasem z getta, ch�opcy? � zapyta�a. � I po co tak ryzykowa�?" Cho� uda�em, �e nic wiem. o co jej chodzi, nigdy ju� do tego sklepiku nie wr�ci�em. Mia�em wra�enie, �e wyj�cie z getta jest wielka przygod�, ale prze�ycie to uzmys�owi�o mi. czym ryzykuje. Dopiero po prze�lizgni�ciu si� z powrotem poczu�em si� ca�kowicie bezpiecznie. Ojciec poczyni� pewne przygotowania zwi�zane z my�l� o mojej przysz�o�ci, na wypadek gdyby ich oboje zabrano. Spo�r�d licznych przyjaci� i znajomych w mie�cie wybra� pa�stwa Wilk�w. Mia�em szcz�cie, �e nie wygl�da�em na �yda. To by� jeden z czynnik�w, kt�ry sk�oni� Wilk�w do zaj�cia si� mn�. Drugim by�y pieni�dze. Ojciec podj�� starania stosunkowo wcze�nie, kiedy ludzie pracuj�cy w getcie mogli si� jeszcze swobodnie porusza�. Kosztowa�o go to jednak maj�tek; po�wi�ci� ca�� rodzinn� bi�uteri� i wszystkie oszcz�dno�ci. Najm�odszy stryj, Stefan, o�eni� si� ze �liczn� dziewczyn� o aryjskim wygl�dzie. Mari�, kt�ra mia�a fa�szywe papiery, umo�liwiaj�ce jej. jako Polce, mieszkanie poza gettem. Przekupi�a chyba stra�nika, bo kiedy� uda�o si� jej w�lizgn�� do getta, by odwiedzi� �wie�o po�lubionego m�a. Wtedy w�a�nie nauczy�a mnie znaku krzy�a i kilku podstawowych modlitw katolickich. Mia�o to stanowi� dodatkowe zabezpieczenie na wypadek, gdybym musia� sobie radzi� sam. Pierwszy raz do Wilk�w zaprowadzi�a mnie matka. Pracowa�a wtedy jako sprz�taczka na Wawelu, w�wczas siedzibie Hansa Franka. Dosta�a przepustk�, kt�ra umo�liwia�a jej wchodzenie i wychodzenie z getta. Mia�em pozna� drog� do Wilk�w, abym w razie czego m�g� tam trafi� sam, gdy tylko znajd� dla mnie jakie� miejsce. Wr�ci�em do nich nied�ugo po tej pierwszej wizycie. Jedna ze stale kr���cych w getcie pog�osek m�wi�a, �e Niemcy przygotowuj� masow� wyw�zk�. Tymczasem Wilkowie znale�li rodzin�, kt�ra za dwie�cie z�otych miesi�cznie zgodzi�a si� mnie przyj��. Ludzie ci mieszkali na przedmie�ciu, niemal na wsi. Nigdy nie pozna�em ich nazwiska, m�czyzna by� bednarzem i ca�ymi dniami na podw�rku klepa� obr�cze. Noce sp�dzane pod ich dachem by�y dla mnie koszmarem, nie tylko dlatego, �e otaczali mnie obcy: panicznie si� ba�em, �eby nie zmoczy� si� we �nie, a wi�c z ca�ych si� stara�em si� nie zasn��. Na szcz�cie nie trwa�o to d�ugo. Ju� po kilku dniach wr�ci� po mnie Wilk, gdy� �ona bednarza o�wiadczy�a, �e nie mog� zosta� u nich d�u�ej, bo s�siedzi zaczynaj� co� podejrzewa�. Z rado�ci� wr�ci�em do swojskiego i bezpiecznego � w moim poj�ciu � getta, ale zap�acone z g�ry dwa tysi�ce z�otych przepad�y raz na zawsze. Przepad�y te� dwie ma�e walizki z ca�ym moim dobytkiem. Wkr�tce po moim powrocie przeniesiono nas do innego mieszkania, po drugiej stronie linii tramwajowej, niedaleko pokoiku babki. Niemcy zgromadzili pozosta�ych mieszka�c�w getta na mniejszej przestrzeni, kt�ra z czasem stal� si� skupiskiem przeludnionych ruder. R�kawka znalaz�a si� obecnie poza obszarem getta. Nie by�o ju� Pawia � zabrano go jednym z pierwszych transport�w. W�wczas dopiero poj��em, czym jest prawdziwy smutek. W naszej nowej siedzibie � ogromnym, wysokim mieszkaniu, znale�li�my si� w jednym pokoju z m�odym ma��e�stwem i ich ma�ym synkiem, Stefanem. Jego ojciec by� architektem. Nasze rodziny wkr�tce si� zaprzyja�ni�y. Ten sam lokal zajmowa� �mierdz�cy staruch z r�wnie �mierdz�c� suk� imieniem Fifka. Moja siostra, Annette, spa�a w s�siednim pokoju, oddzielona od innych lokator�w szaf�. Stefan mia� cztery czy pi�� lat, k�dzierzawe, jasne w�osy i zbyt powa�n� jak na sw�j wiek buzi�. By� dumny ze swej kolekcji samochodzik�w i powiedzia� mi, �e kiedy doro�nie, zostanie kierowc� wy�cigowym � albo samochodem. M�wi� r�ne dziwne i rozczulaj�ce rzeczy w tym rodzaju. Sp�dza�em z nim du�o czasu i stal si� dla mnie tym, czym ja bytem dla Paw�a: gorliwym odbiorc� wszelkiego rodzaju wiadomo�ci. Wkr�tce po ostatniej przeprowadzce ojciec dowiedzia� si�, �e Niemcy szykuj� now� wyw�zk�. Matka dzi�ki przepustce zaprowadzi�a mnie do Wilk�w. Jednak odebra� mnie ojciec, a nie ona. Wraca� z miasta, gdzie pracowa� jako metalowiec. Przekupi� stra�nika, kt�ry pozwoli� mu wyj�� z fabryki nieco wcze�niej i szed� do getta bez opaski. Kiedy wyszli�my na ulic�, nagle porwa� mnie w obj�cia. Na mo�cie Podg�rskim wybuchn�� niepohamowanym p�aczem. �Zabrali mam�" � wreszcie wykrztusi�. �Nie p�acz, ludzie patrz�" � tylko tyle potrafi�em powiedzie�. Balem si�, �e �zy mog� �ci�gn�� uwag� na nas, �yd�w, przebywaj�cych nielegalnie poza gettem. Ojciec wzi�� si� w gar��. Niedaleko wej�cia do getta wmieszali�my si� w grup� powracaj�cych robotnik�w. Znikni�cie matki prze�y�em o wiele bole�niej ni� zabranie Pawia, jednak ani przez chwil� nie w�tpi�em, �e matka wr�ci. Na razie martwili�my si� tym. gdzie j� trzymaj�, jak j� traktuj�, czy ma do�� jedzenia, myd�a, kiedy do nas napisze? Nie wiedzieli�my o istnieniu kom�r gazowych. Zabrano babk� i Annette. Ostatnia wyw�zka obj�a r�wnie� rodzic�w Stefana, wi�c m�j ojciec wzi�� go pod opiek�. Mimo smutku wywo�anego nieobecno�ci� najbli�szych nadal bawili�my si� razem. Zabawek nie brakowa�o, bowiem Niemcy spo�r�d rzeczy osobistych wywiezionych os�b zagarniali jedynie warto�ciowe przedmioty. We wsp�lnej �azience naszego przeludnionego mieszkania pi�trzy� si�, oparty o �cian�, ca�y stos niczyich ju� teraz rzeczy: walizek, ksi��ek, rodzinnych fotografii. Znalaz�em tam hulajnog�, wi�c j� sobie wzi��em. Jaka� kobieta zatrzyma�a mnie na ulicy m�wi�c surowym g�osem: �To nie jest twoja hulajnoga". Kaza�a mi j� odstawi� na miejsce. Pomy�la�em, �e teraz jest moja, ale nie mia�em czelno�ci, by jej to powiedzie�. Pojawi�y si� pog�oski o kolejnej wyw�zce i zn�w odes�ano mnie do Wilk�w. Jednak po paru dniach uciek�em od nich. Wyw�zki nie wyw�zki � chcia�em by� z ojcem. Podszed�em do bramy getta. Polski policjant odp�dzi� mnie ruchem d�oni, ale wpu�ci� mnie, kiedy powiedzia�em, �e tam mieszkam. By� gor�cy, s�oneczny dzie�, na ulicach nie widzia�em �ywej duszy. Ca�a okolica opustosza�a. Tylko dw�ch uzbrojonych esesman�w przechadza�o si� spokojnie w oddali, po drugiej stronie drut�w kolczastych. Dooko�a panowa�a z�owieszcza cisza. Przez �mierdz�cy korytarz wpad�em do naszego pokoju. Nie by�o nikogo. Gor�czkowo zacz��em szuka� ojca. Pokoik babki byt pusty. Sklepik papierniczy za rogiem � r�wnie�, a drzwi otwarte na o�cie�. W �rodku � �adnego nie�adu, jakby w�a�ciciel, przyjaciel ojca, wyszed� na moment, aby zaczerpn�� �wie�ego powietrza. Nie zwracaj�c uwagi na pude�ka z akwarelami, kredkami i inne skarby, po kt�re wystarczy�o wyci�gn�� r�k�, sprawdzi�em zawarto�� kasy. Gdyby znajdowa�y si� w niej pieni�dze, istnia�a szansa, �e w�a�ciciel wr�ci. Kasa by�a pusta. Wpad�em w panik�. Wszyscy, kt�rych zna�em, znikn�li. Cisza by�a nie do zniesienia. Za wszelk� cen� musia�em znale�� ludzi � kogokolwiek, nawet obcych. Ruszy�em przed siebie. Pierwsi doro�li, jakich zobaczy�em, stali na ulicy pod stra�� polskich policjant�w. W niekt�rych domach nadal trwa�y rewizje. S�ysza�em stukot wojskowych but�w o pod�og�, g�osy wykrzykuj�ce rozkazy po niemiecku. � Co mam robi�? � zwr�ci�em si� do najbli�ej stoj�cej osoby. Kto� spyta�, gdzie mieszkam. � Tam... Co si� dzieje? � odpowiedzia�em pytaniem. � Pryskaj st�d, je�li ci �ycie mi�e � us�ysza�em w odpowiedzi. Zosta�em. Pomy�la�em, �e musz� zosta�, je�eli chc� znale�� ojca. Na ulicy pojawi� si� oficer SS. Mia� na nosie okulary z grubymi soczewkami i wygl�da� jak za�ywny belfer. W r�ku trzyma� plik papier�w. Niekt�rzy zatrzymani zacz�li go o co� b�aga�. Ignoruj�c ich, z nosem w papierach, rozkaza�, by poprowadzono nas na plac Zgody, gdzie znajdowa�a si� brama getta. Tu do��czyli�my do t�umu czekaj�cego na transport. Jedni stali z za�o�onymi r�kami, inni przykucn�li, jeszcze inni le�eli nieruchomo na kocich �bach. Niekt�rzy p�akali. Trzymano ich ju� dwa dni. Nigdy dot�d nie zorganizowano �apanki na tak� skal�. Przeciskaj�c si� przez g�sty t�um, natrafi�em na b��kaj�cego si� samotnie Stefana. Ucieszy�em si� bardzo, cho� nie potrafi� mi powiedzie� nic konkretnego

O nas

PDF-X.PL to narzędzie, które pozwala Ci na darmowy upload plików PDF bez limitów i bez rejestracji a także na podgląd online kilku pierwszych stron niektórych książek przed zakupem, wyszukiwanie, czytanie online i pobieranie dokumentów w formacie pdf dodanych przez użytkowników. Jeśli jesteś autorem lub wydawcą książki, możesz pod jej opisem pobranym z empiku dodać podgląd paru pierwszych kartek swojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu. Powyższe działania dotyczą stron tzw. promocyjnych, pozostałe strony w tej domenie to dokumenty w formacie PDF dodane przez odwiedzających. Znajdziesz tu różne dokumenty, zapiski, opracowania, powieści, lektury, podręczniki, notesy, treny, baśnie, bajki, rękopisy i wiele więcej. Część z nich jest dostępna do pobrania bez opłat. Poematy, wiersze, rozwiązania zadań, fraszki, treny, eseje i instrukcje. Sprawdź opisy, detale książek, recenzje oraz okładkę. Dowiedz się więcej na oficjalnej stronie sklepu, do której zaprowadzi Cię link pod przyciskiem "empik". Czytaj opracowania, streszczenia, słowniki, encyklopedie i inne książki do nauki za free. Podziel się swoimi plikami w formacie "pdf", odkryj olbrzymią bazę ebooków w formacie pdf, uzupełnij ją swoimi wrzutkami i dołącz do grona czytelników książek elektronicznych. Zachęcamy do skorzystania z wyszukiwarki i przetestowania wszystkich funkcji serwisu. Na www.pdf-x.pl znajdziesz ukryte dokumenty, sprawdzisz opisy ebooków, galerie, recenzje użytkowników oraz podgląd wstępu niektórych książek w celu promocji. Oceniaj ebooki, pisz komentarze, głosuj na ulubione tytuły i wrzucaj pliki doc/pdf na hosting. Zapraszamy!