10082
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 10082 |
Rozszerzenie: |
10082 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 10082 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 10082 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
10082 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
Eugeniusz D�bski
Adaptacja
Ppach!
Ogromna ba�ka mydlana p�k�a nad samym uchem. I od razu pe�na �wiadomo��. Jak taki cichy d�wi�k mo�e wytr�ci� cz�owieka ze snu? A mo�e nie ma �adnego d�wi�ku? Po prostu m�zg w ten spos�b odbiera sygna� budzenia? Mo�liwe... Jakby tam nie by�o. na li�cie wielu rzeczy, kt�re zatruwaj� �ycie Clifowi, Hypnod zajmuje ca�kiem wysok� lokat�.
Nie otwiera� jeszcze oczu. My�la� o wczorajszej poczcie. Ten b��kitny prostok�cik od razu mu si� nie podoba�, no i mia� racj�. �Zawiadamiamy, �e Centralny Komputer Medyczny, bior�c pod uwag� Pa�sk� wydajno�� w pracy uzna� poprzedni� d�ugo�� snu Pana za najzupe�niej zb�dn�. Od dnia 17 maja... norma snu dla Pana wynosi� b�dzie 436 minut. Jednocze�nie przypominamy, �e Hypnod jest sterowany centralnie. Za samowoln� regulacj� grozi kara skr�cenia snu o 40 do 90 minut. Odwo�ania od niniejszej decyzji mo�na sk�ada�...� Diabli by ich wzi�li! I ten ca�y Kommed! Ju� trzeci raz w ci�gu dw�ch lat skracaj� norm�. Niewielkie te zmiany, ale zawsze. Ciekawe, jakie jest minimum� Cztery godziny? Pi��? Jak tak dalej p�jdzie, to ju� nied�ugo si� dowie.
Tudiduum!!!
No tak. Zosta�o dwadzie�cia minut. Potem wszechmocny Kommed prze�le impuls do Centralnej Rozdzielni i pompy zaczn� wysysa� powietrze z mieszkania Clifa. Nikomu nie wolno sp�dzi� dnia w domu. Wszyscy musz� pracowa�. Niez�a alternatywa - wyj��, albo udusi� si�.
Dobra. Trzeba wreszcie wsta�. Poczu�, �e wilgotniej� mu d�onie. Boi si� otworzy� oczy. Od czasu, gdy zbudzi� si� i zobaczy�, �e wielki kawa� sufitu wali mu si� na g�ow�. Wrzasn�� co�, usi�owa� os�oni� si� r�kami... Za p�no. Betonowa bry�a uderzy�a go w g�ow�... i p�k�a! Nie poczu� b�lu. W og�le nic nie poczu�. Fantom, jasne, �e fantom. Ledwo wtedy dowl�k� si� do �azienki, zimny prysznic niewiele pom�g�. Wr�ci� do pokoju trz�s�c si� jak w febrze, z trudno�ci� zapali� papierosa. I nagle sygna� vizora. Domy�li� si�, kto to. Tina. Oczywi�cie! Nie by�aby sob�, gdyby nie zgn�bi�a go do ko�ca. �Cze��, Clif. Co si� u ciebie dzieje? S�ysza�am jaki� krzyk. Wygl�dasz, jakby� dotkn�� wibraka...� Cholerny babsztyl! Nasy�a na niego fantoma, a p�niej pyta co si� sta�o!,
...Nie jeste� dzisiaj zbyt rozmowny. Zadzwoni� kiedy indziej. Na razie�.
Wie, �e Tina si� nie powtarza, a l�k go nie opuszcza. Nabra� powietrza w p�uca, jak przed skokiem do wody, zacisn�� pi�ci. �wiat�o uderzy�o w oczy. Nic. Tina si� nie powtarza! Wsta�, zrobi� par� przysiad�w.
Tudiduum!
A niech to!... Za pi�� minut rusz� pompy. Zacz�� ubiera� si�, goli� i je�� �niadanie r�wnocze�nie. Za du�o rzeczy jak na osob� nazywan� powszechnie �fujar��. Pakiet �niadaniowy pow�drowa� do �mieci, nie m�g� znale�� ubrania. O goleniu lepiej nie wspomina�. Si�gn�� po fili�ank� z kaw�, przy okazji str�ci� ze sto�u jak�� kaset�. Zakl�� cicho, podni�s�. Aaa, ulubiona ostatnio lektura - �Horro Kodeks�. W�a�ciwie Ustawa �wiatowa, ale kto� rzuci� �Horro Kodeks�, no i tak zosta�o. Zbi�r przepis�w dotycz�cych straszenia, fantom�w i ca�ej tej og�lno�wiatowej bzdury. Nie mo�na by�o inaczej. Ta �zabawa�, ta krety�ska moda, sza� straszenia nieograniczony �adnymi przepisami, zaprowadzi�by ludzko�� do domu wariat�w. Zreszt�, mo�e i przepisy nie pomog�? To, co si� dzieje w domach, biurach, na ulicy...
Tylko spa� mo�na jeszcze spokojnie. Ale zaraz po przebudzeniu... Jak muchy mi�d obsiadaj� cz�owieka chmary fantom�w. Kiedy� by�y prymitywne w kszta�tach pola si�owe. Dzisiaj, dowolnego kszta�tu straszyd�a, mieni�ce si� wszystkimi barwami t�czy generuj� nawet paroletnie maluchy. Ostatnio pojawi�y si� fantomy skrzecz�ce. Szlagier!
Wstrz�sn�� nim dreszcz. Nie pasuje do tej epoki. Nie umie straszy�. Nie miewa dobrych pomys��w... Sam natomiast nadaje si� �wietnie do straszenia. Idealny obiekt. Nikt nie marnuje nowych pomys��w na Clifa. Po co? Stary, wy�wiechtany fantom te� wystarczy. Tylko Tina zu�ywa �wietne straszaki na s�siada. Przez ni� zacz�� czyta� Kodeks w nadziei znalezienia jakiej� furtki dla siebie...
�... karane jest straszenie, w wyniku kt�rego obiekt dozna uczucia b�lu... zabrania si� nara�a� obiekt na obra�enia cielesne... nie wolno straszy� przy pomocy fantom�w ludzi, a szczeg�lnie zmar�ych cz�onk�w rodziny obiektu...�
Nic. �adnej luki. Prze�y� chwile nadziei, gdy przeczyta�: �Osobniki odznaczaj�ce si� psychik� szczeg�lnie wra�liw� s�, decyzj� Kommedu, wy��czone ze straszenia�. Kommed uzna� jednak, �e Clif mo�e p�dzi� normalne �ycie. �yj, aby straszy�! Strasz, aby �y�!
D�ugi, �widruj�cy pisk w uszach.
Ockn�� si�. Pompy w��czone. Za chwil� zacznie si� dusi�. Rzuci� kaset� na st�, prze�kn�� kaw� i wybieg� z mieszkania. Niecierpliwie wali� r�k� w klawisz przywo�ania windy. Pewnie nie spieszy�by si� tak, gdyby mia� zdolno�� jasnowidzenia. Gdy tylko drzwi otworzy�y si�, co� szarobrunatnego run�o na Clifa. Oplot�y go d�ugie ni to macki, ni to ramiona. Do twarzy zbli�y�a si� ogromna paszcza z d�ugim rozdwojonym j�zykiem. Chrapliwy oddech wydobywa� si� z przepastnej gardzieli. J�zor przesun�� si� po twarzy, �liski i zimny. �To nie fantom! Fantomy p�kaj� przy dotkni�ciu!� Szarpn�� si� do ty�u, kopn�� z ca�ej si�y na o�lep. U�cisk bestii os�ab� tak gwa�townie, �e Clif run�� pod �cian�. Potw�r jakby zwi�d�, zwis�y macki, ca�a posta� sflacza�a jak przek�uty balon, opad�a na pod�og�. I znik�a. Przed wind� nie by�o nikogo! Zbarania�y patrzy� przed siebie i nic nie rozumia�. Nagle, gdzie� z g�ry, dobieg� go cichy, ale wyra�ny �miech. Teraz zrozumia� - fantomy dotykowe s� ju� w sprzeda�y! I Tina w�a�nie wypr�bowa�a to cudo. Mo�e nie zrobi�aby tego, gdyby wiedzia�a jak straszliw� zemst� przysi�ga� jej teraz Clif. A mo�e i to by jej nie powstrzyma�o? W ka�dym razie Clif ju� bez przeszk�d i z wizj� s�odkiej zemsty w sercu zjecha� na poziom zerowy.
Postanowi� przej�� si� do biura na piechot�. Musia� si� troch� uspokoi�, no i wymy�li� co� dla Tiny. Nie zwracaj�c uwagi na ruchomy chodnik szed�, my�l�c usilnie. Nie pierwszy raz usi�owa� zdoby� si� na fantorewan�, nie pierwszy raz nie przychodzi�o mu nic do g�owy. On i zemsta! Kupa �miechu!
- Chyba jestem za g�upi do tych rzeczy. A innym tak �atwo to przychodzi...
Szed�, nie odrywaj�c wzroku od g�adkiej powierzchni chodnika. W pewnej chwili na p�ycie pojawi� si� napis: �Galeria Fantom�w�. Zawaha� si�, mo�e to? By� ju� tu kiedy� - fantastyczne pomys�y! Ka�dym z nich mo�na by wystraszy� setki takich jak on. Mo�e jaki� pomys� wykorzysta� na fantorewan�? Ale, ale... przecie� wszystkie wzory s� zastrze�one! Je�li przy�api� go na kradzie�y takiego �dzie�a sztuki� - jak nic obetn� z p� godziny snu. Zreszt� Tina nieraz zapewne by�a tutaj. Nie, trzeba samemu co� wymy�li�. Ruszy� dalej. �Nic z tego. Nie dla mnie ta zabawa�. Podni�s� oczy i nagle skrzy�owa� palce - Wy��czony! Ju� nie pami�ta� gdzie i kiedy us�ysza�, �e praprzodkowie krzy�uj�c palce zapewniali sobie spe�nienie marze�. A najwi�kszym marzeniem Clifa by�o sta� si� Wy��czonym. Ten, kt�ry szed� naprzeciw, wcale nie wygl�da� na chorego. B�g wie, czemu Kommed nie pozwala� go straszy�. Wy��czony by� ju� o dwa kroki od Clifa. Zobaczy� jego skrzy�owane palce. Widocznie te� zna� ten gest, bo skrzywi� si� prawie z nienawi�ci�. Dziwne. Przecie� ��czy ich wsp�lne nieszcz�cie - nie pasuj� do otaczaj�cego ich �wiata. A jednak... Clifowi nigdy nawet przez my�l nie przesz�o, �e Wy��czony mo�e by� nieszcz�liwy z powodu swojego wy��czenia. Jeszcze jedna anomalia w tym cholernym �wiecie.
Spojrza� na zegarek. Do licha! Znowu sp�ni si� do pracy! Tego jeszcze brakowa�o. Zacz�� i�� szybciej. Nagle nad samym uchem us�ysza� czyj� g�os:
- Masz jakie� k�opoty? Jeste� czym� zmartwiony? Mo�e potrzebujesz fantoma dla dziewczyny? Co� stosownego dla zwierzchnika? Chcesz wystraszy� s�siada? Wst�p do nas! Na pewno b�dziemy mogli ci pom�c!
Z ogromnego vizora na �cianie patrzy�a na niego twarz przystojnej brunetki. Wygl�da�o na to, �e nie wiedz�c nawet na czym polegaj� k�opoty Clifa, wsp�czuje mu i szczerze chce pom�c. Zapomnia� o pracy wdzi�czny za trosk�. Wszed� do sklepu i od razu rozczarowanie - zamiast dziewczyny - �Pewnie kusi ju� innego� - przemkn�o mu przez my�l-podbieg� do niego jaki� nieprzyjemny typ. Taki zawodowo u�miechni�ty, pewny siebie facet.
- Czym mog� panu s�u�y�?
�Co mu powiedzie�? �e nie mog� poradzi� sobie z fantomami s�siadki? Ze boj� si� otworzy� oczy po przebudzeniu?�
- Eee... ja... widzi pan... hm, hm...
- Zapewne chodzi panu o jaki� fantom? - typ u�miecha� si� przymilnie. - Zaraz co� znajdziemy.
�Ty pewny siebie durniu! Zaraz... zapewne... znajdziemy...� - przedrze�nia� w my�lach sprzedawc� - �Tina nie wystraszy si� tych rupieci�.
- Mo�e pan usi�dzie, a ja tymczasem poka�� panu nasze najciekawsze egzemplarze - m�odzieniec wskaza� fotel.
Clif z rezygnacj� powl�k� si� do fotela. Na stoliku le�a�a jaka� pseudoafryka�ska maska, masowo produkowany �antyk�. Usiad�. No pewnie! Kto siada w fotelu nie sprawdzaj�c go przedtem? Trzeba przynajmniej kopn�� n�k� - odskakuj�ce fotele s� znane przynajmniej od o�miu lat. Chyba tylko on daje si� nabiera� na ten numer.
Drugi raz tego dnia podni�s� si� z pod�ogi.
- Chi, chi! Widzi pan?! To jeden z naszych niezawodnych chwyt�w! Wszyscy, dos�ownie wszyscy si� na to nabieraj�. Prosz�, teraz ju� nie odskoczy.
Podejrzenie przerodzi�o si� w pewno��. Nic tu nie znajdzie dla siebie. Pewnie inne �niezawodne� chwyty s� r�wnie stare. Trzeba by wsta� i wyj�� jak najpr�dzej, ale przekl�ta nie�mia�o�� nie pozwala�a ruszy� si� z miejsca. Siedzia� z ponur� min� i patrzy� na prezentowane straszaki. Jakie� g�upie maski, p�kaj�ce butelki, otwieraj�ce si� z trzaskiem kasetki, wrzeszcz�ce breloczki. Beznadziejnie stare sztuczki. Nie lepsze by�y i fantomy: niesko�czona ilo�� wariant�w klasycznego ju� wibraka, ogromne �abiaki itd., itd. Znane ka�demu dziecku z ekranu vizora. Nawet Clif przywyk� ju� do tych fantom�w. Dno.
Skorzysta� z tego, �e klerk odwr�ci� si� by pokaza� jaki� fantogenerator i wybieg� na ulic�. Dziewczyna z ekranu powiedzia�a co� do niego, ale nie zwraca� na ni� uwagi.
Zdyszany wpad� do biura Vision Co, gdzie pracowa�. Gdzie jeszcze pracowa�. Bo m�g� z tej pracy wylecie� lada dzie�. Nie nale�a� do pracownik�w, kt�rymi firma mog�aby si� pochwali�.
W hallu podskoczy� do niego portier.
- Mister Norton, sp�ni� si� pan dzisiaj do pracy czterdzie�ci trzy minuty. Tym samym ma pan na koncie dwie�cie czterdzie�ci minut sp�nienia w tym miesi�cu. Wpisa�em to do pa�skiej karty osobowej i przes�a�em do dzia�u rozlicze�.
- Dzi�ki za przys�ug� - usi�owa� za�artowa�, zapominaj�c, �e portier nie �mia� si� ze znacznie lepszych dowcip�w. Nie �mia� si� w og�le. Robot.
Ca�kowicie zgn�biony wsiad� do windy. Jad�c na swoje pi�tro zastanawia� si� kiedy wezwie go do siebie Stary, by podzi�kowa� za dalsze us�ugi. My�la� nawet, czy nie uciec po prostu i oszcz�dzi� sobie nieprzyjemnej rozmowy. Zosta� jednak. Jeszcze go nie wyrzucili, mo�e si� upiecze. Ze spuszczon� g�ow� wl�k� si� po korytarzu, nie widz�c, �e z ty�u podbiega na palcach Lemmy Spark, jeden z najzacieklejszych gn�bicieli Clifa: Lemmy mrugn�� porozumiewawczo do spikerki z redakcji przyrodniczej i waln�� Clifa w rami�. - Uaaach!!! - wrzasn��.
Efekt na pewno przeszed� wszelkie jego oczekiwania. Clif odbi� si� od �ciany, z�apa� r�wnowag�, odwr�ci� si� i dr��cym, nie ze strachu, ale z w�ciek�o�ci, g�osem powiedzia�:
- Nast�pnym razem poprosz� Kommed o zbadanie mojego stanu po takim dowcipie. Je�eli oka�e si�, �e b�l przekroczy� osiem creet�w, to niech ci� B�g ma w swojej opiece.
- Co ty... Clif... ja... przecie� tylko...
Odwr�ci� si� i poszed� do swojej klitki. Na korytarzu zosta� zupe�nie za�amany Lemmy i chichocz�ca spikerka. Clif dopiero siadaj�c w fotelu, obok zawalonego r�nymi rupieciami biurka, uprzytomni� sobie, �e po raz pierwszy kogo� naprawd� przestraszy�. Troch� go to podnios�o na duchu, ale natychmiast uprzytomni� sobie, �e czeka go jeszcze rozmowa ze Starym i nie b�dzie to przyjemna pogaduszka. Kto wie, jak si� mo�e sko�czy�?
Nie m�g� bezczynnie czeka� na wezwanie. Zacz�� przegl�da� wiadomo�ci, by wybra� te, kt�re p�jd� w po�udniowym wydaniu �News�. Odkrycie archeologiczne... nowy program cyrku Haralda... J�kn�� g�o�no. Nowy wynalazek! Fantomy zapachowe! Czu� ju� nieomal fetor atakuj�cych go od jutra fantom�w Tiny. Zapali� papierosa, ale ten mia� jaki� dziwny zapach. Zacz�o si� - nowa udr�ka. Zgasi�, posiedzia� chwil�, wsta�, zacz�� chodzi� po pokoiku. Zastanawia� si�, czy mo�liwe jest cho�by cz�ciowe Wy��czenie. Nigdy nie s�ysza� o czym� takim, co wcale nie znaczy, �e nie mo�na by� Wy��czonym ze straszenia zapachowego. Zobaczymy. Usiad� z powrotem w fotelu, przysun�� wykaz reporta�y. Aaa! To musi p�j��. Rozstrzygni�cie konkursu na Fantoma Roku. Po�egna�by si� z prac�, gdyby odrzuci� ten reporta�. Wcale nie by� ciekawy, co wymy�lono jeszcze w tej dziedzinie, ale materia� musia� przejrze�. Wsun�� kaset� do szpary monitora, opu�ci� czo��wk� z nazwiskiem reportera, wyregulowa� ostro��. Na ekranie pojawi� si� ogromny amfiteatr. Clif przyspieszy� bieg ta�my. Postacie na ekranie zacz�y szybko biega�, miga�y jakie� twarze, kolorowe plamy. Teraz wolniej, to ju� chyba laureaci. Jaki� facet przeprowadza wywiad ze zgrzybia�� staruszk�. A niech to... Takie �pud�o?? wygra�o konkurs! Co ona takiego wymy�li�a!!! G�o�niej.
- ...a�a pani konkurs na Fantoma Roku. Jakub okaza� si� poza konkurencj�. Wiemy wszyscy, �e wygranie konkursu wi��e si� z nagrod� pi��dziesi�ciu tysi�cy barg�w... Do tego dojd� jeszcze tantiemy z pokaz�w, mo�e jaki� film o powstaniu Jakuba, pami�tniki... Czy mo�e nam pani zdradzi�, na co przeznaczy pani tak olbrzymi� kwot�?
- Jeszcze dok�adnie nie wiem. Nie spodziewa�am si�, �e Jakub wygra konkurs... Chcia�am kupi� sobie par� nowych fantogenerator�w - dotykowy, zapachowy... Nie wiem... Mo�e jaki� dom, kawa�ek ��ki...
- Na pewno wystarczy i na dom. i na generatory. B�dzie pani mog�a bez przeszk�d wymy�la� nowe fantomy. Mam nadziej�, �e r�wnie udane jak Jakub.
Konferansjer zrobi� pauz�. Publiczno�� zrozumia�a jego intencje i zacz�a klaska�.
- Prosz� pani, czym mo�na wyja�ni�, �e Jakub zrobi� szczeg�lnie mocne wra�enie na przedstawicielkach p�ci pi�knej - w g�osie prowadz�cego zabrzmia�y jakie� dziwne nutki Publiczno�� zareagowa�a na jego s�owa �miechem. W�a�ciwie nie �miechem, a jakim� r�wnie dziwnym �mieszkiem.
- Sama jestem kobiet� (�Czas przesz�y by�by odpowiedniejszy� - pomy�la� zgry�liwie Clif, kt�ry mimo ca�ej swej niech�ci do owej staruszki, z pewnym zainteresowaniem ogl�da� reporta�) i wiem, co mo�e wystraszy� kobiet�. To ca�y sekret.
- Rzeczywi�cie. Tylko kobieta mog�a wymy�li� takie monstrum.
Zn�w te dziwne nutki w g�osie. O co mu chodzi?
- Czy Jakub b�dzie sprzedany do cyrku, czy te� woli pani, �eby Kubu�, mog� chyba tak o nim m�wi�? - Publiczno�� s�ysz�c to pieszczotliwe zdrobnienie wybuchn�a �miechem i �ywio�owymi oklaskami. - No wi�c, czy woli bani, �eby Kubu� znalaz� si� w Narodowej Fantogalerii?
- Chyba sprzedam go Galerii. Traktuj� go powa�nie, a w cyrku by�by po prostu atrakcj� jednego sezonu.
Prosz�, ta stara traktuje fantoma jak dzie�o sztuki! I niezbyt jej si� podoba zdrobnienie �Kubu��.
- Zapewniam pani�, �e Kubu� - konferansjer z�o�liwie u�ywa� zdrobnienia, zreszt� podoba�o si� to widzom, - zas�uguje na to, aby znale�� si� w najwi�kszej Galerii Fantom�w. Nie pozostaje nam chyba nic innego, jak pokaza� pa�stwu Jakuba - Fantoma Roku!
Z ekranu znik�a twarz staruszki i u�miechni�ty dziennikarz Przez chwil� ekran by� ciemny, ale ciemno�� szybko zacz�a si� rozja�nia�, a� w pe�nym �wietle - pojawi� si� na ekranie Jakub. Byto to co� tak ohydnego, �e Clif z trudno�ci� powstrzyma! si� �eby nie wy��czy� vizora. Stw�r byt du�y, chwilami szary, chwilami fioletowy. Mia� co� w rodzaju trzech par skrzyde� - dwie pary nad odw�okiem i jedn� pod. A sam odw�ok... Clif zrozumia� teraz te dziwne nutki w g�osie prowadz�cego, nutki w g�osach ludzi czyni�cych spro�ne aluzyjki.
- Ale�... to �wi�stwo!... I to stare pud�o... �Wiem, co mo�e wystraszy� kobiet�... traktuj� Jakuba powa�nie...� Ohyda!
Trzasn�� pi�ci� w wy��cznik. Oczywi�cie trzeba to da�. Widzowie tego chc�. Niech to diabli!
Zapominaj�c o dziwnym zapachu zapali� nowego papierosa. Przyjrza� si� z niech�ci� dr��cym lekko palcom. �Wyko�cz� si�. I ta stara mi w tym pomo�e� - pomy�la�. Jak dziwnie nie pasowa�a twarz tej staruszki do tego, co nazywa�a Jakubem. Strzepn�� s�upek popio�u do popielniczki. �To psychopatka. Nikt normalny nie m�g�by wymy�li� czego� podobnego. Ale... zaraz... przecie� Kommed uzna� j� za normaln�! To w�a�nie jest straszne, �e tacy jak ta... jak jej tam... niewa�ne... s� uznawani za normalnych. A ja? Mo�e to ja jestem nienormalny? Bzdura. Kommed natychmiast by to wy�apa�. Chocia�, mo�e pewnego dnia otrzymam �wezwanie�. Albo przyjdzie po mnie paru mocnych facet�w�.
Papieros oparzy� palce. Clif ockn�� si�. Przez chwil� patrzy� na kaset� z konkursu. Wsta� by zanie�� j� do studia i nagle zamar� w p� kroku.
�Co ta baba powiedzia�a? Co ona powiedzia�a?... Tam by�o co�, co... Zaraz, zaraz. Spokojnie. Mo�e... Idiota! Przecie� mam t� ta�m�.
Rzuci� si� do biurka� r�ce trz�s�y mu si� tak, �e nie m�g� w�o�y� kasety do szpary. Wesz�a w ko�cu. Szybko przewin�� kawa�ek ta�my. Gdzie� tu... nie, to jury, jeszcze nie... o, chyba to... �miech na sali, jest staruszka! G�o�niej! �... jestem kobiet� i wiem, czego boj� si� kobiety�. Tak, to jest to! Wy��czy� vizor. Tylko spokojnie. Najpierw kaset� do studia, niech zmontuj� migawk� do dziennika. Prawie biegiem zani�s� ta�m� do pokoju na ko�cu korytarza, wr�ci� do swojego pokoju, szybko �ykn�� z piersi�wki. �Gdyby to stary widzia�� - przemkn�o mu przez my�l - szybko zapali� papierosa. Poczu� nap�yw energii. Dawno ju� nie czu� si� tak dobrze.
�Kiedy to by�o? Strasznie dawno, ale da si� znale�� t� ta�m� w archiwum. Tylko czy to aby nie zawiedzie? Nie, nie powinno. Musi si� uda�. Musi. Za�atwi� j�. Za jednym zamachem zemszcz� si� za wszystkie strachy. Za to poranne wstawanie, za wszystkie chichoty... Eech... �ycie jest pi�kne! Tylko �eby si� uda�o. Kto to by�, ten naukowiec? Etnograf? Nie, chyba historyk... albo... nie, historyk. I to w�a�nie on powiedzia�... co� p obyczajach chyba. Nie, to nie by� obyczaj, co� innego. Niewa�ne. Trzeba odnale�� t� ta�m�, a p�niej tego profesora�.
Zdusi� papierosa, wsta�, przeci�gn�� si�. Rozejrza� si� po pokoju i wyszed�. W archiwum sp�dzi� prawie dwie godziny, ale ta�m� znalaz�. Wywiad z etnografem by� bardzo ciekawy, ale Clifa interesowa� fragment, niezwi�zany zupe�nie ze specjalno�ci� profesora Qinne�a. Na zasadzie ciekawostki Qinne wtr�ci� tam dwa czy trzy zdania, na kt�rych Clif opar� sw�j plan zemsty.
Dwa nast�pne dni sp�dzi� jak w transie. Pracowa� wprawdzie, nawet lepiej ni� zwykle, ale umys� zaj�ty by� opracowywaniem szczeg��w planu. Widocznie wszystko uk�ada�o si� pomy�lnie, bo Clif by� w �wietnym humorze, �artowa�, nawet postraszy� tego i owego, z niez�ym, jak na niego, skutkiem. Trzeciego dnia znikn��. Wzi�� par� dni urlopu i wyjecha�, nie m�wi�c dok�d.
By� to pracowity tydzie�. Najpierw odwiedzi� Qinne�a. Od niego wzi�� par� innych adres�w. Trzy pierwsze wizyty nie przynios�y rezultatu, ale za to czwarta...
Po powrocie do domu rozpocz�� przygotowania do realizacji starannie przygotowanej zemsty. O czwartej wypi� ostatni �yk drinka, dotkn�� kieszeni, wzi�� ze stolika bukiet kwiat�w i wyszed� z mieszkania.
�Chyba j� zdziwi ta wizyta. I te kwiaty... Staro�wieckie, ale w�a�nie dlatego dobre - odwr�c� uwag� - my�la�, id�c po schodach.
Tina otworzy�a drzwi. Z zaskoczeniem popatrzy�a na go�cia, ale szybko opanowa�a si�.
- To ty Clif?!... Prosz�, wejd�.
- Pomy�la�em, �e mieszkamy obok siebie ju� par� lat, a nie znamy si� w�a�ciwie. Mo�e... mo�e nie musimy by� tylko znajomymi z widzenia.
Kwiaty �wietnie spe�ni�y swe zadanie. Tina bardzo ostro�nie odebra�a je z r�k Clifa. Podejrzewa�a jaki� podst�p, poprosi�a go nawet, �eby sam w�o�y� je do flakonu. �Pewnie my�li, �e mog� na przyk�ad p�kn�� z hukiem, albo zawy� w wyniku jakiej� reakcji z wod�. W�szy podst�p. Tylko, �e to nie to, kochana� - Clifa rozpiera�a duma z w�asnego sprytu. Wprawdzie jeszcze nie wystraszy� Tiny, ale by� przekonany, �e operacja zako�czy si� sukcesem.
Tina by�a czaruj�c� gospodyni�, mimo, �e ca�y czas siedzia�a spi�ta, czekaj�c... W�a�nie, na co? Kobieca intuicja ostrzega�a j�. Co� nie by�o w porz�dku.
�Gdzie by to?... Tu nie, i tu te�...� - rozgl�da� si� po �azience w poszukiwaniu odpowiedniego miejsca. Uwag� jego zwr�ci�a du�a matowa p�yta na �cianie. Tu b�dzie dobrze. Dotkn�� p�yty palcami. Odsun�a si� bezszelestnie, ukazuj�c lustro i mas� r�nego rodzaju kosmetyk�w porozrzucanych w nie�adzie na p�kach.
�Tina nie by�aby kobiet�, gdyby po moim wyj�ciu nie chcia�a sprawdzi� swojego wygl�du� - pomy�la�, wykazuj�c si�, dziwn� u niego, znajomo�ci� kobiecej psychiki.
Wr�ci� do pokoju, ale rozmowa si� nie klei�a - Clif siedzia� jak na szpilkach. Po kwadransie zacz�� si� �egna�.
- Przypomnia�em sobie, �e mam si� skontaktowa� z jednym facetem. Musz� ju� i��.
- Przecie� mo�esz skorzysta� z mojego inconu?
- Eee... to taka... m�ska sprawa. Wpadn� jeszcze kiedy indziej, je�eli pozwolisz, oczywi�cie. A na razie do widzenia.
- Wpadaj cz�ciej. Na razie.
Nie mog�a si� domy�li�. Teraz szybko do siebie. Zbieg� po schodach i jak bomba wpad� do mieszkania. Gdzie ona ma �azienk�?! Tu! Przysun�� st�, wskoczy� na blat i umocowa� na suficie ma�y mikrofon na przyssawce. Zeskoczy� na pod�og�, w��czy! magnetofon. Ju� spokojnie usiad� w fotelu. Siedzia� chwil� po czym poderwa� si�, podszed� do barku i nala� sobie szklaneczk�. Usiad� znowu w fotelu. Zapali� papierosa, poci�gn�� spory �yk ze szklanki. Wygl�da�o na to, �e jest zdecydowany sp�dzi� w tym fotelu cho�by i wieczno��. Na szcz�cie a� tak d�ugo czeka� nie musia�. Nie zd��y� sko�czy� papierosa, gdy w g�o�niku rozleg�y si� kroki Tiny. Clif zmru�y� oczy z lubo�ci�. Wygl�da� jak kot patrz�cy na mysz, kt�ra nie mo�e mu uciec. Jeszcze dwa kroki na g�rze. Szcz�k jakich� flakonik�w w g�o�nikach. Teraz!
Przera�liwy wrzask wzmocniony przez aparatur� poderwa� go z fotela. Ten krzyk us�ysza�by bez mikrofonu. Ze szcz�cia zacz�� ta�czy� po pokoju. Tina krzycza�a nadal, Clif cichutko zawy�. Najwi�ksze, wszechogarniaj�ce szcz�cie! Na g�rze co� trzasn�o, co� upad�o na pod�og�. Us�ysza� oddalaj�ce si� biegiem kroki. W g�o�nikach zapad�a cisza. Clif r�wnie� przesta� wy�, sta� nieruchomo, s�ysz�c jak serce t�ucze mu si� w piersi.
Odetchn�� g�o�no, podszed� do magnetofonu. Wy��czy� go i wyj�� kaset� z nagraniem. Trzymaj�c j� w r�ku skierowa� si� do barku i nala� sobie jeszcze jedn� porcj�. �Nale�y mi si�.
�Nie wiedzia�em, �e to mo�e by� takie przyjemne - pomy�la� poci�gaj�c ze szklaneczki. - �Dlaczego wcze�niej na to nie wpad�em. Szkoda tych zmarnowanych lat�. U�miechn�� si� do siebie. W czasie przygotowa� do zemsty wpad�o mu do g�owy par� dobrych, jak s�dzi�, pomys��w.
Chyba r�wnie dobrych, jak ten z myszk�. Oczywi�cie, pomys� by� stary jak �wiat. I w�a�nie o tym m�wi� Quinne. Powiedzia�, �e pewne zjawiska nie starzej� si�, s� ci�gle aktualne. No i wspomnia� o myszach, kt�rych zawsze ba�y si� kobiety. Nikt nie zwr�ci� na to uwagi, bo dawno ju� nie by�o myszy (Jak si� jednak okaza�o, hodowa�o je paru dziwak�w). A ta staruszka powiedzia�a: �Wiem, czego boj� si� kobiety...� I Clif uprzytomni� sobie, �e on te� wie. Reszta by�a ju� prosta. Wystarczy�o porozmawia� z Quinnem, zdoby� adresy tych kilku staruszk�w, no i kupi� mysz. Zap�aci� drogo, ale op�aci�o si�, op�aci�o! 11? W sumie - mo�e i zbieg okoliczno�ci, przypadek, ale te nowe pomys�y to ju� jego w�asne. Kto nast�pny?
Odstawi� pust� szklank�. Jeszcze jedno. W�o�y� kasetk� do wn�ki poczty pneumatycznej, zamkn�� drzwiczki. Zacz�� wystukiwa� na klawiaturze kod mieszkania Tiny. Nagle palec zawis� w powietrzu, zastanawia� si� przez chwil�, potem skasowa� zapis. Wyj�� kaset� z wn�ki. Rzuci� na st�.
Patrzy� na ni� i my�la�, �e Tina ma �liczne oczy.