10069
Szczegóły |
Tytuł |
10069 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
10069 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 10069 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
10069 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
ANTHONY PIERS
OLBRZYMIE KOCHANIE
TYTU� ORYGINA�U HARPY THYME
PRZE�O�Y� PRZEMYS�AW BANDEL
1. GLOHA
Gloha macha�a opierzonymi skrzyd�ami, a� znalaz�a si� wysoko nad swoj� chatk�. Pod ni� przyja�nie, a� po swe niemal najdalsze kra�ce, rozci�ga�a si� ca�a kraina Xanth. Wida� by�o Jezioro Ogr�w i Pszcz� Wodnych z licznym plemieniem ogr�w na brzegu i z�batymi gadami p�ywaj�cymi w wodzie. Oto Rozpadlina, z okropnym, sze�cionogim smokiem z Rozpadliny. Mi�dzy nimi ros�a d�ungla, w kt�rej roi�o si� od przer�nych potwor�w. Jak ona je wszystkie kocha�a!
Ale nie mog�a pozwoli� sobie na podziwianie widok�w. Mia�a przecie� wa�n� spraw� do za�atwienia. Musia�a zobaczy� si� z Dobrym Magiem, by zada� mu Pytanie. Mo�liwe, �e po rocznej s�u�bie, je�li b�dzie mia�a odrobin� szcz�cia, otrzyma Odpowied�. Wtedy mo�e spe�ni si� pragnienie, kt�re wype�nia�o jej ma�e serce.
Wyr�wna�a lot i pomkn�a w stron� zamku Dobrego Maga. Dok�adnie wiedzia�a, gdzie on si� znajduje, ale prawd� powiedziawszy, nie przypuszcza�a, �e kt�rego� dnia b�dzie musia�a tam lecie�. Uznawa�a, �e do tej pory �ycie toczy�o si� dobrze samo z siebie, bez pomocy z zewn�trz. W ka�dym razie by�o tak, gdy frustracje wieku dzieci�cego min�y, pozwalaj�c jej przekroczy� osiemna�cie lat i wst�pi� do Konspiracyjnego Stowarzyszenia Doros�ych. Niestety, gdy wst�pi�a do KSD, zda�a sobie spraw�, �e potrzebuje samca swego gatunku. Nie zna�a jednak �adnego. By�a jedyn� osob� tego rodzaju w Xanth. I to by� jej problem.
Tak wi�c by�a teraz w drodze do Dobrego Maga Humfreya, a po odpracowaniu rocznej s�u�by za Odpowied� b�dzie mog�a osi��� gdzie� z m�czyzn� swych marze� i �y� szcz�liwie na wieki wiek�w i jeszcze d�u�ej i dr�czy� dzieci bezwzgl�dnym zakazem dowiadywania si� o tajemnic� przywo�ywania bocian�w. Za rok, jako dwudziestolatka, b�dzie mia�a jeszcze przed sob� okruch m�odo�ci, kt�ry pozwoli jej prawdziwej mi�o�ci rozwin�� si�, zanim oboje stan� si� w ci�gu nast�pnego roku starymi nudziarzami. Nie by�a tak pr�na, by s�dzi�, �e b�dzie si� r�ni�a od innych doros�ych. Wielka szkoda, �e �ycie sk�ada�o si� z dw�ch problem�w � dzieci�stwa i doros�o�ci, rozdzielonych, niczym klinem, kr�tkim romansem. Ale tak to ju� by�o. Zbada�a t� spraw� dok�adnie. By�a w wi�kszej cz�ci istot� ludzk�, a z lud�mi w�a�nie tak si� dzia�o.
Gdy znalaz�a si� w pobli�u zamku, zrobi�a sobie kr�tki odpoczynek. Nad ziemi� unosi�a si� nie zwiastuj�ca niczego dobrego para. Wygl�da�o to niestety jak Cumulo Fracto Nimbus, najgorsza z chmur. Ale c� mia�by tu robi�? Nie o�mieli�by si� niepokoi� Dobrego Maga.
Uspokojona takim wnioskiem podj�a lot. Lecz im bardziej si� zbli�a�a, tym chmura wydawa�a si� wi�ksza i, co gorsza, wygl�da�a coraz ohydniej. Gloha rych�o u�wiadomi�a sobie, �e to nie magia perspektywy, kt�ra zmienia rzeczy w proporcji do odleg�o�ci. Chmura celowo zmienia�a si� w coraz okropniejsz�. To jednak by� Fracto!
Obni�y�a lot, by przelecie� pod pe�n� werwy chmur�. Jednak Fracto, chc�c jej przeszkodzi�, wys�a� k��by pary w d�. Spr�bowa�a go wi�c okr��y�, ale rozprzestrzeni� mg�� na boki, aby odci�� drog�. Jego bezkszta�tne, wielkie usta uformowa�y si� w �O� i buchn�y gromkim HO HO HO!
Sytuacja stawa�a si� naprawd� nieprzyjemna. Gloha nigdy nie lubi�a Fracto, dlatego spotkanie z nim napawa�o j� coraz wi�kszym obrzydzeniem. Ten obrzydliwy bufon ju� od lat sta� na jej drodze. Musia� wiedzie�, dok�d zmierza�a, i swoim rozd�tym poczuciem humoru postanowi� jej przeszkodzi�. Jako� tak si� dzia�o, �e zawsze wiedzia�, kiedy mia�o si� wydarzy� co� wa�nego, na przyk�ad, powiedzmy, piknik, i niezmiennie przybywa�, by to zepsu�.
Jakim sposobem pokona� przeszkod� i dosta� si� do zamku Dobrego Maga? Wiedzia�a, �e przekl�ta chmura zostanie na swoim miejscu tak d�ugo, jak zechce, co mo�e w konsekwencji obr�ci� wniwecz misj�, z kt�r� lecia�a do Humfreya. Gloha zawis�a w powietrzu i pomacha�a ma��, urocz� pi�stk� w stron� wielkiej, obrzydliwej chmury.
� Och, rozgniewa�e� mnie tak, �e gotowa jestem pos�a� ci jakie� brzydkie s�owo! � zawo�a�a.
� HO HO HO! � zawy�o w powietrzu, a podmuch dosi�gn�� Glohy, unosz�c sp�dniczk� harpii a� nad g�ow�, przez co �wiat ujrza� jej ma�e, zgrabne nogi dok�adniej, ni�by sobie tego �yczy�a.
� Natychmiast przesta�! � krzykn�a, gwa�townie poprawiaj�c sp�dniczk�. Poniewczasie zrozumia�a, �e powinna by�a w�o�y� na podr� spodnie. Ale przecie� chcia�a wygl�da� poci�gaj�co i kobieco, skoro mia�a spotka� jedn� z pi�ciu i p� �on Dobrego Maga. Oczywi�cie dopiero po przebrni�ciu przez trzy zadania, kt�re zamyka�y drog� do zamku. Dobry Mag zawsze stawia� na drodze do celu trzy zadania, by zniech�ci� tych, kt�rzy nie byli wystarczaj�co powa�nie zainteresowani zdobyciem informacji. Nie znosi�, �eby go niepokojono z b�ahych powod�w.
Wtem co� za�wita�o w jej �licznej, ma�ej g��wce. Zadania! Przecie� to musi by� pierwsze z nich! Ta niegodziwa chmura jest d�u�nikiem Dobrego Maga i teraz odbywa swoj� roczn� s�u�b�. To na pewno nie by� zbieg okoliczno�ci. Musia�a wymy�li�, jak pokona� Fracto.
Teraz dopiero sprawa nabra�a rumie�c�w. Tymczasem rumie�ce Glohy, wywo�ane z�o�ci� na Fracto, zd��y�y ju� nieco zbledn��. Musia�a wi�c znale�� spos�b na przedostanie si� przez t� niechlujn�, star� chmur�. Zawsze jest jaka� droga, tylko trzeba j� znale��.
Mo�e zdo�a rozgniewa� Fracto tak bardzo, �e zdmuchnie go jego w�asny poryw wiatru? Golem Grundy zrobi�by to zapewne w taki w�a�nie spos�b. Ale Grundy mia� usta, kt�rych zazdro�ci�y mu wszystkie harpie. Potrafi� miota� obelgami szybciej ni� ka�da z nich. Gloha by�a w po�owie harpi�, po swoim ojcu harpii Hardy, powinna wi�c umie� rzuci� stekiem wyzwisk. Ale jako� nigdy nie przyk�ada�a wagi do rozwijania owej zdolno�ci. Jej matka, goblinka Glory, by�a osob� pi�kn� i dobr� i Gloha wola�a na�ladowa� w�a�nie j�. Gdyby by� tu jej brat Harglo! Ten m�g�by rzuci� przekle�stwo, kt�re w chmurze wypali�oby dziur�. Ale zwyczaj wymaga�, aby upora�a si� z zadaniem osobi�cie.
Fracto trwa� wi�c na swoim miejscu. Uchylenie si� od walki z nim by�o niemo�liwe, gdy� wisia� dok�adnie nad zamkiem, do kt�rego zmierza�a. C� pozosta�o? Przechytrzy� go? Wiedzia�a, �e jest inteligentniejsza od stwora my�l�cego k��bem pary zamiast m�zgiem. Ale jak tego dowie��? Mia�a wra�enie, �e znalaz�a si� w sytuacji, w kt�rej inteligencja nie na wiele si� zda. Jedyne, co musia� zrobi�, to zosta� w miejscu, w kt�rym by�, i zla� j�, gdy tylko spr�buje si� przez niego przedosta�.
Mo�e po prostu przemokn��? W ko�cu nie by�a z cukru, nawet je�li przed innymi tak� w�a�nie pr�bowa�a udawa�.
Ma�a buzia Glohy przybra�a zdecydowany i powa�ny wyraz. Harpia pomkn�a prosto w stron� zamku. Fracto nad�� si� jak purchawka. Otworzy� rozmok�� paszcz� i zion�� przyprawiaj�cym o md�o�ci podmuchem. Warkoczyki harpii otoczy� smog, a na jej poci�gaj�cych skrzyd�ach osiad�y kryszta�ki brudnego lodu. Obrzydliwe powietrze zatka�o jej �liczny, ma�y nosek i za�zawi�o oczy. Nagle o�lepiona zacz�a traci� wysoko��. W oczy zajrza�a jej gro�ba prawdziwej katastrofy!
Gloha kichn�a. Strumie� powietrza wyrzuci� j� poza zasi�g wyziew�w Fracto. Przetar�a oczy i odzyska�a wzrok. Przez Fracto wpad�a w korkoci�g i lecia�a w d�. Na szcz�cie by�a ci�gle do�� wysoko, by wyr�wna� lot.
Wyj�a eleganck�, ma�� chusteczk� i przetar�a twarz. Paskudny pysk Fracto �mia� si� i plu� wiatrem i ob�okami, kt�re przybiera�y smrodliwe barwy. Wydawa�o si�, �e Gloha nie zdo�a ponowi� pr�by. Obrzydliwa chmura mia�a w sobie za du�o paskudztwa.
Ale je�eli nie mo�e tam polecie�, to przecie� mog�aby p�j�� pieszo. By�a goblink� z harpimi skrzyd�ami i cho� wi�kszo�� czasu sp�dza�a z istotami skrzydlatymi, to jednak mieszka�a na ziemi. Fracto nie zdo�a zatrzyma� jej ma�ych, zgrabnych i szybkich n�g.
Poszybowa�a w stron� ziemi, zanim wredna chmura spr�bowa�a wyrzuci� j� z drogi kolejnym podmuchem zgni�ego powietrza. Mia�a nadziej�, �e znajdzie zaczarowan� �cie�k� prowadz�c� do celu, ale niestety, �adnej nie dostrzeg�a. Wyl�dowa�a wi�c swymi �licznymi, dziewcz�cymi stopami na samotnej polanie i pomaszerowa�a przed siebie. Sz�a zupe�nie zwyk�� �cie�k�. Gdy schodzi�a do l�dowania, zauwa�y�a, w kt�r� stron� prowadzi, i by�a pewna, �e pod��a we w�a�ciwym kierunku. Musia�a jedynie uwa�a� na wrogo nastawione potwory i im podobne stworzenia, kt�re zapewne mog�yby jej dokuczy�, je�li dr�ka nie by�a zaczarowana.
Fracto by� w�ciek�y. Nadyma� si� i pufa�, i w ko�cu rozp�ta� tak� nawa�nic�, �e w dwie i p� chwili na ziemi� polecia� g�sty �nieg. Wystarczy�o brakuj�cej po��wki trzeciej chwili, by wszystko przykry� grub� warstw� puchu, pod kt�rym znikn�y nawet zarysy �cie�ki.
Oj! Jak�e mia�a teraz znale�� drog�? Wiedzia�a, �e �atwo mog�a j� zgubi� w dziewiczym �niegu. Nie mog�a dostrzec nawet w�asnych �lad�w, gdy� �nieg pokrywa� je szybciej, ni� powstawa�y. A do tego by�o bardzo zimno i jej zgrabne, ma�e n�ki zamarza�y.
Powinna znale�� schronienie do czasu, a� nawa�nica ustanie. Gdyby znalaz�a drzewo kocowe i przykry�a si� kocami, �nieg pewnie zasypa�by j� i Fracto straci�by j� z oczu. Mo�e wtedy odlecia�by. A przynajmniej nie marz�aby, czekaj�c. Gdy zacz�a dzwoni� z�bami w spos�b zupe�nie niestosowny dla damy, natkn�a si� na pot�n� bry�� �niegu. Co tu robi ta olbrzymia kula �niegowa? Po pierwsze �nieg dopiero zacz�� pada�, a po drugie pokrywa� ziemi� p�ask� warstw�. Nie potrafi� kszta�towa� si� w r�ne figury. Czy robi� to jaki� niewidzialny olbrzym? Ale w pobli�u nie by�o �adnego zag��bienia, z kt�rego zosta�by wybrany �nieg, a w powietrzu nie wyczuwa�o si� zapachu ani jednego olbrzyma.
� Ta wielka �nie�ka� ach, przecie� to mo�e by� moja �cie�ka � mrukn�a pod nosem, kieruj�c si� w jej stron�. Czasami o powodzeniu decydowa� mog�y drobiazgi, jak cho�by jedna ma�a literka.
Podesz�a do kuli i dotkn�a jej. R�ka przesz�a na wylot. Gloha zrobi�a dwa kroki do przodu i znalaz�a si� w wej�ciu do tunelu. Z zewn�trz wygl�da�o to jak kula �niegu, kt�r� rzuci� mo�e olbrzym, ale wewn�trz by�o ciep�o i sucho. Znalaz�a wreszcie spos�b na omini�cie wzburzonego Fracto. Musia�a uzyska� Odpowied� i by�a na najlepszej drodze do sukcesu. Jej nie najmniejszy rozum pokona� w�a�nie z�o�liw� chmur�, dzi�ki czemu przesz�a pomy�lnie przez pierwsze zadanie.
Przed ni� by�y jeszcze dwa nast�pne, wcale nie �atwiejsze od poprzedniego. Do ich pokonania potrzebowa�a zar�wno rozumu, jak i szcz�cia, a nie by�a pewna, czy zapasu obu ju� nie wykorzysta�a. Mia�aby si� podda� w po�owie drogi?
Jednak wtedy nigdy nie odnalaz�aby swego Ksi�cia z Bajki i Prawdziwej Mi�o�ci i musia�aby samotnie cierpie� w nieszcz�ciu po wieki, co by�o losem znacznie gorszym ni� ma��e�stwo. Nie czu�a si� gotowa spojrze� prosto w oczy tak przera�aj�cej perspektywie. Ponadto s�dzi�a, �e ma tak wiele do zaoferowania odpowiedniemu m�czy�nie. Spu�ci�a wzrok, by przyjrze� si� swojej uroczej, ma�ej figurce, ot tak, tylko aby si� upewni�.
Odwa�nie ruszy�a przed siebie. Powinna podj�� jaki� w miar� skuteczny wysi�ek, a je�eli przegra, p�jdzie do k�cika i zap�acze.
Przej�cie doprowadzi�o j� do dobrze o�wietlonej, du�ej jaskini. Po bokach widoczne by�y nisze, a pod przeciwleg�� �cian� czai� si� potw�r. Ach, och � z przera�eniem spostrzeg�a, �e kolejne zadanie przerasta jej si�y. Uda�o jej si� umkn�� chmurze o nieprzyjemnym usposobieniu, a teraz b�dzie zmuszona podda� si� jakiemu� agresywnemu zwierzakowi.
Ale przecie� musia� istnie� spos�b na osi�gni�cie celu bez trafienia do brzucha potwora. Trzeba go by�o tylko znale��. Mo�e uda jej si� to, je�li p�jdzie dalej bardzo ostro�nie.
Zacz�a wi�c przepraw� przez komnat�, zagl�daj�c uwa�nie w nisze. Efekty tej ciekawo�ci zacz�y wprawia� j� w zak�opotanie. W pierwszej niszy uwi�ziony by� gruby ptak z pi�knym, roz�o�ystym niczym wachlarz ogonem. Gloha gwa�townie zacz�a szuka� w troszeczk� nieuporz�dkowanej pami�ci informacji o ptaku i przypomnia�a sobie � to by� indyk, ptak, kt�ry pochodzi� prawdopodobnie z Mundanii. Ona patrzy�a na niego, a on na ni� i to wszystko. Ptak nie by� uwi�ziony, ale nie wydawa�o si� r�wnie�, by mia� ochot� opu�ci� nisz�. Po prostu by� tam.
� Jeste� naprawd� pi�knym ptakiem � uprzejmie zauwa�y�a. Indyk zagulgota�, doceniaj�c komplement.
Przesun�a si� w stron� nast�pnego za�omu. Znajdowa� si� w nim niezbyt poci�gaj�cy m�czyzna ludzkiego gatunku. Poniewa� by� cz�owiekiem, by� dwa razy wi�kszy ni� ona � gobliny by�y dwa razy wi�ksze od elf�w i jedynie w po�owie tak du�e jak ludzie. Nie potrafi�a sobie wyt�umaczy�, jak inne stworzenia znosi�y fakt bycia tak �a�o�nie ma�ym czy tak niebezpiecznie du�ym, ale nie by�oby uprzejmie zwraca� g�o�no uwag� na te niedoskona�o�ci, wi�c nie zrobi�a tego.
� S�uchaj, potrafisz m�wi�? � zapyta�a m�odzie�ca, kt�ry na pierwszy rzut oka nie wygl�da� na starszego od niej, cho� w przypadku ludzi trudno by�o w tych sprawach mie� pewno��.
� Jasne � odpowiedzia�.
� Jak masz na imi�? � zapyta�a i zaraz sama si� przedstawi�a: � Ja jestem Gloha.
� Sam.
Nie robi� wra�enie osoby rozmownej.
� Co tutaj robisz, Sam, je�li wolno mi zapyta�?
� Jestem cz�ci� twojego zadania.
To by�o oczywiste!
� Na czym polega twoja rola w zadaniu?
� Jestem pacho�kiem.
� Pacho�kiem? Wydaje mi si�, �e nie mam poj�cia, co to takiego. Nie odpowiedzia�. Zda�a sobie spraw�, �e odpowiada tylko na pytania, i to tak lakonicznie, jak tylko si� da. Oczywi�cie �adna posta� z zadania nie b�dzie dobrowolnie udziela� informacji.
� C� takiego robi pacho�ek? � zapyta�a Gloha i w tej samej chwili wystraszy�a si�, �e Sam odpowie co� w rodzaju �pacho�ek pacho�kuje�. Na szcz�cie udzieli� bardziej czytelnej odpowiedzi.
� Pacho�ek za�atwia r�ne g�upie sprawy dla innych.
� Jak� spraw� za�atwisz dla mnie?
� �adn�.
Ot i wszystko. Tym razem nawet wola�aby otrzyma� jak�� mniej dos�own� odpowied�. Ruszy�a dalej.
W nast�pnej niszy sta�a balia z brudn� wod�. Nie wygl�da�a interesuj�co, wi�c Gloha przesz�a do nast�pnej.
Teraz natrafi�a na du�e czterono�ne zwierz� przypominaj�ce jednoro�ca, lecz bez rogu, za to z d�ugimi uszami.
� Dzie� dobry, stworzenie � przywita�a si�.
� Iiihha � zar�a�o w odpowiedzi zwierz�.
To wyja�ni�o, z kim mia�a do czynienia. W za�omie sta� munda�ski osio�.
Kolejna nisza zaj�ta by�a przez metalowy przedmiot przypominaj�cy spr�yn� siedz�c� na stopniu. W�a�ciwie by�o tam kilka stopni, nie wiadomo po co. Ale gdy Gloha podesz�a i stan�a przed nisz�, spr�yna pochyli�a si� i jej g�rny koniec wyl�dowa� na stopniu ni�ej. Reszta zafalowa�a i b�yszcz�c, pod��y�a �agodnie za pocz�tkiem, zmieniaj�c swoj� g�rn� cz�� w doln�, a� wszystko znalaz�o si� na nowym miejscu. Nagle znowu si� zgi�a i zacz�a przemieszcza� na kolejny ni�szy stopie�. Gdy przedmiot zszed� na sam d� schod�w, zastyg� w bezruchu. To by�o wszystko.
Gloha przesz�a dalej. Tym razem natkn�a si� na przypominaj�ce cz�owieka stworzenie z chwytnym ogonem. Skaka�o z dr��ka na dr��ek, ko�ysz�c si� na r�kach, stopach lub ogonie. Porusza�o si� bardzo sprytnie. Trafia�o za ka�dym razem na dr�g i nigdy nie upad�o. Z jego poro�ni�tego sier�ci� pyska wydobywa�o si� ma�pie wycie. Gloha pomy�la�a nad tym i zrozumia�a, �e mia�a przed sob� jeszcze jedno dziwaczne stworzenie � ma�p�.
A wi�c sprawa wygl�da�a tak, �e w ka�dej niszy znajdowa�o si� albo jakie� stworzenie, albo jaka� rzecz. Wszystko to razem by�o cz�ci� jej kolejnego zadania. Ale w jaki spos�b by�y ze sob� powi�zane? Nie dostrzeg�a mi�dzy nimi nic wsp�lnego: wygl�da�o to jak ma�e zoo i przebrana wystawa sklepowa.
Po drugiej stronie znajdowa� si� potw�r. Sta� na wszystkich czterech �apach, wy�szy od niej, z pot�nie zbudowan� przedni� cz�ci� cia�a i raczej ma�� tyln�. Nie zajmowa� niszy, lecz sta�, blokuj�c wyj�cie z komnaty. Zrozumia�a, �e musi przej�� obok stwora. Jednak w chwili, gdy zbli�y�a si� do niego, uni�s� si� i rykn�� z tak� dziko�ci�, �e szybko si� cofn�a. Nie by� ani ogrodzony, ani przywi�zany, a mimo to nie ruszy� w jej stron�.
Widocznie b�dzie musia�a zawrze� z nim jak�� ugod�. Opanowa�a dr�enie swych male�kich kolan i stan�a tu� przed granic�, za kt�r� mo�na si� by�o spodziewa� gro�nych ryk�w.
� Je�li mo�na zapyta� � zacz�a najbardziej nie�mia�ym, uprzejmym i delikatnym g�osem � �kim jeste�?
Potw�r zmierzy� j� wzrokiem i obliza� si�.
� Cze��. Jestem Yena � odpowiedzia�.
Gloha zamruga�a ze zdziwienia. S�dzi�a, �e ma przed sob� samca. Przygl�dn�a si� dok�adniej. Stara�a si� jednocze�nie nie zarumieni�, cho� takie przygl�danie si� nie by�o eleganckim zachowaniem. Zobaczy�a, �e przed ni� stoi jednak samiec. Widocznie przes�ysza�a si�.
� Yena?
� Tak w�a�nie powiedzia�am, ma�a goblinko � odpar�. Gloha jeszcze raz spojrza�a. Potw�r by� rzeczywi�cie samic�. Jak mog�a pomy�le� co� innego?
� Dzi�kuj� � szepn�a nie�mia�o.
� Bardzo prosz�, ty ma�y, apetyczny kociaku.
Gloha poczu�a si� zak�opotana i zawstydzona. Gdy przekroczy�a magiczn� granic� osiemnastu lat, zg��bi�a tajemnice skrywane przez przera�aj�ce Konspiracyjne Stowarzyszenie Doros�ych i czu�a si� nieco zawiedziona, poznaj�c ich natur�. Niemal �yczy�a sobie, by nie mie� z tym nic wsp�lnego. Ale pomy�la�a, �e poradzi�a sobie z tym problemem. Teraz nie by�a pewna. Jak�e mog�a by� pewna, skoro t a cz�� potwora ci�gle zmienia�a sw�j wygl�d? Skoro nie wygl�da�a dok�adnie tak jak podobne okolice u goblin�w � samc�w, a poza tym i tak nigdy czego� podobnego nie ogl�da�a? Oczywi�cie g�os potwora tak�e si� zmienia� z gburowatego na s�odki. C� za zawik�ana (nie m�wi�c, �e i zawstydzaj�ca) sytuacja!
� Ty� ty zapewne jeste� tak�e cz�ci� mojego zadania � powiedzia�a po chwili. � Oczekuje si� ode mnie, �e przejd� mimo twej asysty i b�d� mog�a stan�� przed kolejnym zadaniem.
� Ale je�li nie znajdziesz klucza, dopadn� ci� i schrupie z przyjemno�ci� twe ma�e kosteczki � doda�a Yena.
Tego Gloha si� obawia�a. Nagle, ni z tego ni z owego, zauwa�y�a, �e w grzywie stwora by�a co� dziwnego. Ca�a pokryta by�a w�z�ami. W�a�ciwie wygl�da�o to tak, jakby wkr�cono w nie metalowe kule.
Zastanowi�a si� i zdecydowa�a, �e lepiej o to zapyta�, ni� zignorowa�.
� Twoja grzywa� � zacz�a po kr�tkiej chwili. � Mo�esz mi powiedzie�, dlaczego masz w ni� wpleciony metal?
Yena u�miechn�a si�, pokazuj�c niepokoj�co du�e i ostre z�by.
� Ach, podziwiasz moje loki.
� Hmm, no� tak, s� niezwyk�e.
� Rzeczywi�cie � przytakn�a. � Wszystko bym da�a, by m�c je rozczesa�. Niestety, ka�dy z nich jest mocno osadzony na swoim miejscu.
Gloha ostro�nie nawi�za�a do poprzedniego zdania. A wi�c by�o co�, czego Yena pragn�a.
� Wszystko? � zapyta�a z wahaniem.
Zastanowi� si� przez moment.
� Wszystko w granicach moich mo�liwo�ci. Nie jestem bardzo bogatym potworem.
� Nawet� nawet gdyby� mia� przepu�ci� ma�y k�sek, nie pr�buj�c go zje��?
Spojrza�a wnikliwie na Gloh�.
� Dok�adnie tak, apetyczny k�sku. Ale oczywi�cie musia�aby� dobrze si� spisa�.
Gloha zrozumia�a, �e znalaz�a cz�ciowo rozwi�zanie zadania. Teraz musia�a wymy�li� spos�b na rozczesanie grzywy Yeny. Ale jak to zrobi�? Loki wygl�da�y na zrobione z solidnego metalu i bez w�tpienia nie poddadz� si� jej male�kiemu grzebykowi.
Odpowied� na pewno znajdowa�a si� w jednej z nisz. Bo z zadaniami tak w�a�nie bywa�o. Ka�dy to wiedzia�. Jedynie nie wszyscy wiedzieli, jak znale�� ukryte odpowiedzi, by przej�� przez pr�by. Taka sytuacja zniech�ca�a petent�w do zawracania g�owy Dobremu Magowi � i o to w�a�nie chodzi�o. Humfrey nie lubi� by� niepokojony przez ludzi, kt�rzy nie mieli powa�nych do tego powod�w. Jego czas wydawa� si� niewiarygodnie cenny, dlatego chroni� ka�d� jego drobink� przed strat�.
Rozejrza�a si� po komnacie. Co mog�oby rozczesa� metalowe loki? Z pewno�ci� nie osio� czy indyk. Pacho�ek? Nie potrafi�a sobie wyobrazi�, w jaki spos�b. Mo�e si� okaza�, �e nie zdo�a usun�� metalu. Podobnie wygl�da�a sprawa z ma�p�. A ta ciemna woda czy ona zdo�a�aby jako� pom�c? Woda powoduje, �e metal rdzewieje. Ale wtedy lok�w zupe�nie nie da si� rozczesa�.
Wtedy co� zacz�o �wita� w skrupulatnym, ma�ym rozumku. W tych wszystkich przedmiotach i stworzeniach by�o co� wsp�lnego. Wszystkie mia�y klucze! Osio�, ma�pa, nawet ciemna woda. A klucz powinien otworzy� zamek. Jeden z tych kluczy musi rozwi�za� loki Yeny*.
Ale kt�ry? I w jaki spos�b? Przecie� nie mo�e po prostu przynie�� os�a, by rozczesa� grzyw� potwora, to nie zadzia�a.
By�o w tym wszystkim co�, czego jeszcze nie dostrzeg�a. Nie mog�a sobie pozwoli� na pomy�k�, kt�ra uczyni�aby z niej g��wne danie dla potwora. Takie wyr�nienie zdecydowanie nie sprawi�oby jej rado�ci.
Wr�ci�a, by jeszcze raz przyjrze� si� Yenie. Teraz dopiero zauwa�y�a, �e ka�dy lok w grzywie monstrum mia� inny kszta�t. Niekt�re przypomina�y du�e k��dki, inne wygl�da�y jak ma�e dziurki w zamku, jeszcze inne by�y jakby po��czeniem kilku typ�w naraz � to by�y loki z kombinacj�, a jeden wygl�da� do�� dziwacznie.
� Co� to za lok? � zapyta�a Gloha, wskazuj�c na niego. Yena wykr�ci�a g�ow�, by przyjrze� si�, o kt�ry k�dzior dziewczyna pyta.
� To jest Lok Ness*. Prawdziwy potw�r.
W rzeczy samej tak wygl�da�. By�a to pot�na pl�tanina poskr�canych, metalowych kabli, zwi�zanych w taki w�ze�, �e wydawa� si� nie do rozplatania.
� Przypuszczam, �e je�li poradzisz sobie z tym jednym, pozosta�e nie b�d� �adn� przeszkod� � zauwa�y�a Gloha.
� Z pewno�ci�. Ale je�li ktokolwiek spr�buje rozplata� go i nie poradzi sobie, zaplataj�c go jeszcze bardziej, b�d� wielce niepocieszona. Do tego stopnia, �e zetr� t� osob� na proszek.
Gloha spodziewa�a si� takiej w�a�nie reakcji. Wr�ci�a przed nisze. W jednej z nich znajdowa� si� klucz do Lok Ness, gdyby tylko mog�a odgadn��, w kt�rej. Je�li si� pomyli, b�dzie zgubiona.
Spojrza�a na os�a. Nie wiedzia�a jednak, czy kopytami zdo�a�by zrobi� co� tak skomplikowanego, jak rozczesanie ohydnego k�dziora. To samo pomy�la�a o pazurach indyka. Pacho�ek mia� by� mo�e do�� zr�czno�ci, lecz nie mia� �adnych narz�dzi, by poradzi� sobie z lokiem. Prawd� powiedziawszy, �adne ze zwierz�t i �aden z przedmiot�w nie dawa�y nadziei na pomy�lne rozwi�zanie problemu.
Mo�e nie znalaz�a jeszcze odpowiedniego s�owa. Kt�ry z mieszka�c�w groty mia� w swojej nazwie klucz do Lok Ness? A mo�e spr�yna*?
Nagle kolejna z�ota my�l zal�ni�a pe�nym blaskiem w jej uroczym, ma�ym rozumie. Faliste i b�yszcz�ce � oto jakie loki chcia�aby mie� Yena. Wszystkie rozczesane, b�yszcz�ce i falami opadaj�ce w d�. A skoro metalowa spr�yna mog�a si� tak zachowywa�, to mog�a to robi� tak�e grzywa potwora.
Nie mia�a �adnej pewno�ci, �e jej rozumowanie by�o s�uszne, ale gdy wszystko inne wydawa�o si� z�e, przyparta do muru zebra�a resztki odwagi i zadzia�a�a. Wesz�a do niszy i chwyci�a spr�yn�. Zgi�a si� w jej r�ku, mieni�c wszystkimi barwami t�czy ale nie zaprotestowa�a. Zanios�a j� do Yeny.
� S�dz�, �e mo�e ta faluj�ca spr�yna zdo�a wyg�adzi� Lok Ness � w godny podziwu spos�b udawa�a pewno�� siebie.
Yena wielce si� nad�a.
� Och, tak s�dzisz, naprawd�? � zapyta�a z�owieszczo. � Jeste� pewna? � doda�a.
� N� nie jestem � przyzna�a Gloha, lekko dr��c. � Ale wydaje mi si�, �e to daje najwi�ksze szans� na powodzenie.
� Pami�taj, �e je�li zawiedziesz, schrupi� ci�.
� T� tak, zdaj� sobie spraw� � odpar�a, trz�s�c si�. � Ale musz� spr�bowa�.
� W takim razie, co ci� powstrzymuje?
� N� nic � przyzna�a z uroczym zaj�kni�ciem. Podnios�a po�yskuj�c� i faluj�c� spr�yn� i po�o�y�a j� na Lok Ness.
Spl�tane druty skr�ci�y si� jak w�e. Owija�y si� dooko�a siebie i przenika�y nawzajem, przybieraj�c posta� spr�yny z niszy. Nagle opad�y, faluj�c i b�yszcz�c. Nast�pne loki rozwi�zywa�y si� i wyg�adza�y w podobny spos�b, czyni�c z przera�aj�cej dot�d Yeny stworzenie przystojne, a mo�e nawet �adne na tyle, na ile by�o to mo�liwe. Ca�e zwierz� b�yszcza�o jak tafla wody, odbijaj�ca ma�e iskierki �wiat�a.
Gloha omal nie zemdla�a na sw�j uroczy spos�b.
� No c�, zrobi�a� to � odezwa�a si� Yena i usun�a na bok. � Mo�esz przej�� do nast�pnego zadania.
Gloha powstrzyma�a dr�enie swych ma�ych, zgrabnych n�ek i przygotowa�a si� do przej�cia.
� Bardzo si� ciesz�, �e wybra�am w�a�ciwy klucz.
� Och, nie by�o niebezpiecze�stwa pomy�ki.
� �adnego niebezpiecze�stwa? Chcesz powiedzie�, �e blefowa�a�, strasz�c mnie schrupaniem?
� Nie, w tej sprawie nie oszukiwa�am. Chodzi o to, �e ka�dy z kluczy zadzia�a�by.
Gloha sta�a jak wryta.
� Ka�dy? To w takim razie, na czym mia�o polega� zadanie?
� To by�a pr�ba na odwag�, tak jak pierwsze by�o pr�b� charakteru. Doros�a� do tego, by przej��.
� Na odwag�? Ale przecie� by�am przera�ona!
� Taka jest natura odwagi: zrobi� to, co trzeba, nie poddaj�c si� strachowi. Ka�da rozs�dna osoba boi si� od czasu do czasu, ale tylko tch�rze pozwalaj�, by strach nimi rz�dzi�.
� Nie zdawa�am sobie z tego sprawy!
� Gdyby� sobie zdawa�a, zadanie nie mia�oby wi�kszego sensu � bardzo rozs�dnie zauwa�y� potw�r.
� Ciekawa jestem, co sprawdza� b�dzie trzecie zadanie � powiedzia�a Gloha w zamy�leniu.
� Rozumienie, oczywi�cie. � Yena u�miechn�a si� pogardliwie i zapad�a w drzemk�.
Gloha pomaszerowa�a przed siebie. Ci�ko by�o jej przyzna�, ale jej zdolno�� rozumienia by�a ju� napi�ta do ostatnich granic wyznaczonych przez jej niewielki, cho� uroczy, rozumek. Nie by�a pewna, czy zdo�a wykrzesa� w sobie odrobin� wi�cej zrozumienia i poj�� co� ponad to, co ju� poj�a. Ale czy mia�a inne wyj�cia, jak brn�� dalej?
W przej�ciu robi�o si� coraz cieplej. W�a�ciwie by�o ju� gor�co. Gloha najch�tniej zdj�aby swoj� l�ni�c�, ma�� bluzeczk�, ale to mog�oby by� gorsz�ce. A ju� z pewno�ci� nie mog�a zdj�� obcis�ej, ma�ej sp�dniczki. Rozwin�a wi�c nieco skrzyd�a i zacz�a si� nimi delikatnie wachlowa�, wywo�uj�c lekki powiew dla och�ody. To by�a pewna odmiana po nawa�nicy, kt�r� wywo�a� na zewn�trz Fracto.
Upa� r�s�. Pod�oga stawa�a si� tak gor�ca, �e male�kie sanda�y zacz�y dymi�. Aby si� nie poparzy�, musia�a w�a�ciwie ta�czy�, odrywaj�c szybko nogi od pod�o�a. Ale i tak wkr�tce otacza�y j� k��by dymu.
Wtem dostrzeg�a z boku sali fontann�. Zbli�y�a si� do niej w podskokach i dotkn�a jej magicznego przycisku. Na szcz�cie trysn�o �r�de�ko ch�odnej wody. Przy�o�y�a do niego spragnione, ma�e usteczka i pi�a chciwie. To j� och�odzi�o i rozp�dzi�o dym. Co za ulga!
Posz�a dalej wzd�u� sali. Czu�a, �e dokuczliwy upa� usta�. Cho� nie musia�a d�u�ej podskakiwa� i ch�odzi� si� skrzyd�ami, nadal ta�czy�a i podskakiwa�a szcz�liwa, �e gor�c� przygod� ma ju� za sob�. Sala by�a tak du�a, i� podskakuj�c, dzi�ki skrzyd�om mog�a si� w powietrzu utrzymywa� d�u�ej ni� zwykle. Nie fruwa�a co prawda, ale taki spacer z d�ugimi skokami bardzo j� bawi�. To by�o wi�cej ni� zwyczajne swawole. Wiedzia�a, �e wkr�tce wszystko stanie si� bardziej powa�ne, wi�c korzysta�a z okazji, by si� troch� zabawi�.
Hali, kt�rym sz�a, rozszerzy� si� w wi�ksz� komnat�. Na �rodku znajdowa�a si� ma�a ro�lina. Gloha nie dostrzega�a szczeg��w, ale mog�a doceni� jej wygl�d. Ro�liny zawsze ozdabiaj� wn�trza, szczeg�lnie wtedy, gdy maj� �adne kwiaty.
Podesz�a do ro�liny. Co� zabawnego zacz�o si� z ni� dzia�. Mia�a wra�enie, �e zwolni�a, cho� przecie� porusza�a si� takim samym rytmem jak dotychczas. Po prostu coraz wolniej post�powa�a.
Zdaj�c sobie spraw�, �e mo�e wpa�� w jakie� tarapaty, przyspieszy�a. Lecz cho� teraz bieg�a, posuwa�a si� coraz wolniej. Zauwa�y�a, �e jej ma�e, leniwe ko�czyny nie porusza�y si� z pr�dko�ci�, jakiej sobie �yczy�a � w my�lach bieg�a, a nogi rusza�y si� jak mucha w smole. Podskoczy�a i zacz�a si� wolno unosi� w powietrze, by nast�pnie r�wnie wolno opa��.
Najwyra�niej co� tu by�o na opak. Czu�a si� dobrze, ale nie mog�a si� porusza�. Jak mog�a to wyt�umaczy�?
C� to by�o, je�li nie kolejne zadanie? Wreszcie stan�o przed ni�, a ona musia�a je teraz rozwi�za�. Yena powiedzia�a, �e czeka j� test na zrozumienie. Wi�c b�dzie musia�a zrozumie�. Dozna�a lekkiego przeb�ysku kobiecej intuicji. Wypu�ci�a z r�ki portmonetk� i pozwoli�a jej spa��. Powoli opada�a w kierunku pod�ogi. Wielokrotnie d�u�ej, ni� trwa�oby to w normalnej sytuacji. Si�gn�a po ni�, lecz r�ka w�drowa�a tak�e znacznie wolniej, ni�by sobie �yczy�a, i z�apanie portmonetki okaza�o si� niezwykle trudne. Poza tym sama ci�gle znajdowa�a si� w powietrzu po swoim ostatnim skoku.
Po chwili postanowi�a pomy�le�. Powoli usiad�a na pod�og� i spojrza�a na ro�lin�. Teraz j� rozpozna�a: to by� tymianek. Zio�o, kt�re atakuje czas*. To dlatego porusza�a si� tak wolno � znalaz�a si� w polu oddzia�ywania ro�liny. Musi wi�c wymy�li� jaki� spos�b na to, by j� obej��.
To by�o prawdziwe zadanie. Niewiele wiedzia�a o tymianku poza tym, �e im bli�ej kto� do niego podchodzi�, tym pot�niejsze stawa�o si� jego dzia�anie. Wi�c je�li dzia�anie tymianku spowolnia j�, powinna si� od niego odsun��. W przeciwnym razie przestanie si� w og�le porusza�.
Jednak ku swemu zaskoczeniu zobaczy�a, �e z komnaty nie ma innego wyj�cia poza znajduj�cym si� po przeciwleg�ej stronie � za ro�lin�. Nie zdo�a doj�� do wyj�cia bez zbli�enia si� do ro�liny. A to mo�e oznacza� ca�� wieczno��.
W tym zadaniu rzeczywi�cie wiele musia�a poj��. Jak mia�a omin�� ro�lin�, nie po�wi�caj�c ca�ego �ycia?
No c�, tak czy owak, pierwsz� rzecz�, jak� powinna zrobi�, by�o odsuni�cie si� od ro�liny, aby mog�a dzia�a� z normaln� pr�dko�ci�. Obawia�a si� bowiem, �e w tej chwili nawet my�li wolniej. W rzeczy samej, chwila ta mog�a by� d�u�sza, ni� jej si� wydawa�o.
Zawr�ci�a. Stopy stawia�y powoli kroki, a cia�o p�yn�o jak popychana pr�dem rzeki ma�a rzeczna barka. Ale poruszaj�c si�, nabiera�a szybko�ci i w ko�cu powr�ci�a do normalnego �wiata.
Stan�a na ko�cu komnaty. Wiedzia�a, �e nie ma najmniejszego sensu wraca� drog�, kt�r� przysz�a, bo nie prowadzi�a ona do zamku Dobrego Maga. Musia�a i�� przed siebie, omijaj�c ro�lin�. Na pewno by�o jakie� wyj�cie. Wiara przeprowadzi�a j� przez dwa pierwsze zadania. I tym razem, podobnie jak wcze�niej, by�o co�, co powinna zrozumie�.
Rozejrza�a si� dooko�a. Pod �cian� komnaty zauwa�y�a siedem szklanych naczy�. Ka�de sta�o na postumencie swojego kszta�tu, albo mo�e by�y to pojemniki dwustronne po��czone dnem, tak �e wygl�da�y jak klepsydra. Mia�a wra�enie, �e znajduj� si� w nich odpowiednio dobrane ziarna. Ka�de mia�o tak�e etykiet�. Na pierwszym by�y litery SEK, na kolejnym MIN, dalej GOD, na czwartym DZ, pi�te oznaczone zosta�o symbolem TY, przedostatnie MIE i ostatnie, si�dme, literami RO. C� mog�y oznacza�?
Si�gn�a do pierwszego naczynia, by wzi�� z niego kilka ziarenek i przyjrze� si� im dok�adnie. Ale zawaha�a si�, gdy� nie rozumia�a natury ani naczy�, ani ziarenek, a skoro w�a�ciwe zrozumienie mia�o przeprowadzi� j� bezpiecznie przez zadanie, to mo�liwe, �e niezrozumienie mog�oby zniweczy� wszystkie jej plany raz na zawsze. Powinna rozszyfrowa� napisy na etykietkach, zanim podejmie jakie� dzia�ania.
I znowu przez jej ma�y, zawile pracuj�cy rozumek przes�czy�a si� pewna my�l. Ro�lina o �czasowym� znaczeniu, klepsydry� to musz� by� ziarenka tymianku s�u��ce do odmierzania czasu! SEK � to oczywi�cie SEKunda, najmniejsza jednostka pomiaru czasu. MIN oznacza MINut� i tak dalej od GODziny przez DZie�, TYdzie� i MIEsi�c a� po ROk. Ziarenka SEKundy by�y drobniutkie, podczas gdy inne odpowiednio wi�ksze, a ziarna ROku by�y tak du�e, �e jedno wype�nia�o ca�e naczynie.
Ciekawe, co by si� sta�o, gdyby wyj�a najwi�ksze ziarno? Skoro ro�lina spowolnia�a jej dzia�ania, ziarno by� mo�e przyspieszy�oby je, i rok min��by w jednej chwili. To nie by�oby najlepsze rozwi�zanie. Z kolei ziarno SEKundy nie przedstawia�o wielkiej warto�ci, bo nawet zwyk�a sekunda mija nazbyt szybko. Kt�re z ziaren b�dzie najlepsze i jak go u�y�?
Zdecydowa�a, �e je�li we�mie kilka ziaren i podejdzie do ro�liny, zneutralizuj� one efekt spowolnienia, pozwol� jej zachowa� normaln� pr�dko�� i zdo�a przej�� zgodnie z planem. Jezli ziarna zadzia�aj� tak, jak s�dzi�a, �e zadzia�a� powinny.
Wr�ci�a do naczynia z SEKundowymi ziarenkami i wzi�a jedno do r�ki. Komnata rozb�ysn�a, a ziarenko znikn�o. Co si� sta�o?
Pomy�la�a chwil� i dosz�a do wniosku, �e b�ysk by� skokiem czasu do przodu o jedn� sekund�. By�a teraz o jedn� sekund� do przodu wobec samej siebie, mo�na by tak powiedzie�.
Ponownie spr�bowa�a sztuczki z upadaj�c� portmonetk�. Tym razem pu�ci�a j� i natychmiast wzi�a kilka ziarenek z naczynia.
Zauwa�y�a wielokrotny b�ysk i nagle portmonetka znalaz�a si� na pod�odze, o wiele szybciej, ni� mo�na si� by�o spodziewa�. Gloha by�a ju� pewna � dotykaj�c ziarenek czasu, czu�a natychmiast ich dzia�anie neutralizuj�ce efekty wywo�ane przez ro�lin�.
Jednak ci�gle nie wiedzia�a, jak ma ich u�y�. Powinna je przenie�� do strefy bezpo�redniego dzia�ania ro�liny, nie dotykaj�c wcze�niej. Nie mog�a sobie te� pozwoli� na cofanie si� po wi�cej.
� Ale� jestem g�upia! � wykrzykn�a, gdy, jak b�ysk �ar�wki, jej my�li roz�wietli� kolejny pomys�. Podnios�a ca�e naczynie z SEKundami, gdy� te by�y najbardziej przydatne. Mog�a w razie konieczno�ci u�y� ca�ej ich gar�ci.
Donios�a naczynie z SEKundami do miejsca, w kt�rym spowolnianie sta�o si� szczeg�lnie przykre. Tym razem nie by�o b�ysku. Zamiast niego Gloha na chwil� przyspieszy�a. Ziarenko zneutralizowa�o jedn� sekund� spowolnionego czasu. Dzia�a�o!
Przesun�a si� do przodu, wyci�gaj�c wi�cej ziaren. Jej marsz by� bardzo szarpany, raz wolny, raz szybki, ale tego mo�na si� by�o spodziewa�. Najpierw musia�a u�ywa� dw�ch ziaren naraz, a p�niej nawet trzech. Gdy znalaz�a si� tu� przy tymianku, trzyma�a ju� prawie pe�n� gar�� SEKund. Ba�a si�, �e zu�yje wszystkie przed zako�czeniem spaceru po komnacie. Ale gdy tylko znalaz�a si� za ro�lin�, do dalszego poruszania wystarczy�o niewiele ziaren, a w ko�cu dotar�a do przeciwleg�ej �ciany, maj�c ci�gle kilka SEKund w zapasie. Poczu�a olbrzymi� ulg�.
Od�o�y�a naczynie z reszt� ziaren i posz�a przed siebie kolejnym przej�ciem. W�a�nie przebrn�a przez trzecie zadanie!
Ale tu� za rogiem natkn�a si� na du�e biurko, blokuj�ce przej�cie. Siedzia�a przy nim kobieta pisz�ca co� na kartce z grubego bloku.
Gloha zatrzyma�a si� zaskoczona.
� Kim jeste�? Co to za miejsce? � zapyta�a.
� PROZa � odpowiedzia�a kobieta, wskazuj�c na plakietk�, na kt�rej widnia�a wymieniona nazwa.
� Proza? A wi�c jeste� pisark�.
� PROZa! � powt�rzy�a kobieta. � Punkt Rozliczania Op�at Zawinionych Jestem tu, by sprawdzi�, czy zap�aci�a� kar�.
� Ale przecie� w niczym nie zawini�am � zaprotestowa�a Gloha z niewinnym wyrazem twarzy.
� Pali�a�, pi�a�, za du�o podskakiwa�a�, moja ma�a, no i doprowadzi�a� do kilku SEKsces�w � sprawiedliwie zauwa�y�a kobieta. � Wszystko to s� przewinienia podlegaj�ce karnej op�acie. � Pali�am? Przecie� to moje buty mnie pali�y! A je�li chodzi o picie, to by� to jeden jedyny �yk dla och�ody i kiedy si� och�odzi�am, by�am taka szcz�liwa, �e troch� ta�czy�am. Ale nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek nawet my�la�a o� � Przerwa�a na chwil�. � Jaki by� ostatni zarzut?
� Si�gn�a� po wiele SEKund, a nast�pnie u�y�a� ich, doprowadzaj�c do r�nych eksces�w. Teraz musisz za nie zap�aci�.
Gloha zrozumia�a, �e tak �atwo nie wyjdzie z kolejnej opresji. Dla niewiedzy nie by�o wybaczenia, bez wzgl�du na to, czy w�o�y�o si� palec w mrowisko, czy zu�y�o zawarto�� klepsydry z ziarenkami czasu.
� Jak mam zap�aci� kar�?
Urz�dniczka PROZy spojrza�a na le��cy przed ni� formularz i podsumowa�a:
� Cztery przest�pstwa. Musisz wykona� cztery zadania. B�dziesz musia�a j� umy�, wysuszy�, za�o�y� jej skarpetki i zamkn�� w skrzyni.
� Mycie, suszenie, skarpetki i skrzynia? � Gloha powt�rzy�a zmieszana. � Nie� � ale ugryz�a si� w j�zyk, zanim powiedzia�a �rozumiem�. Przecie� musia�a rozumie�, by rozwi�za� zadanie, kt�re, jak pojmowa�a, nie ko�czy�o si� na tymianku. � Czy mo�esz wyja�ni�, o co chodzi?
Urz�dniczka dotkn�a przycisku na biurku. Cz�� �ciany otworzy�a si� jak drzwi.
Gloha ujrza�a dziwne, ale raczej sympatyczne stworzenie. G�ow� i przednie nogi mia�o z konia, ty� za� z lataj�cego smoka. A wi�c by� to skrzydlaty stw�r, istota, z kt�r� Gloha mog�a by� spokrewniona, jako �e sama te� by�a uskrzydlona.
� Oto Glypha. Wyczy�� j� i przygotuj do wysy�ki drog� morsk� � powiedzia�a kobieta i wr�ci�a do pisania.
Gloha otworzy�a zagrod� Glyphy. Dopiero teraz zauwa�y�a, �e biedne stworzenie by�o ca�e brudne. Pi�ra na skrzyd�ach mia�a pokryte ziemi�, sier�� oblepiona by�a brudem, �uski nie b�yszcza�y, a kopyta okrywa�a skorupa z b�ota. Nieszcz�sna Glypha naprawd� wymaga�a troski. Gloha pomog�aby jej z przyjemno�ci�, nawet gdyby nie musia�a p�aci� kary za swoje przewinienia.
Obok przegrody sta�o koryto i wiadro, le�a�y te� szczotki. Gloha nabra�a pe�ne wiadro wody i podesz�a do Glyphy. Ta, wystraszona, sp�oszy�a si�, odskakuj�c od goblinki.
Hej, spokojnie, Glypho! � odezwa�a si� Gloha �agodnym g�osem. � Nie masz powod�w, by si� mnie ba�. Sp�jrz, ja tak�e jestem skrzydlatym stworzeniem. � Roz�o�y�a skrzyd�a i kilka razy zafalowa�a nimi.
Glypha uspokoi�a si�. Teraz Gloha mog�a j� umy�. Po chwili sier��, �uski i kopyta l�ni�y tak, jak powinny. Nast�pnie rozczesa�a pi�ra skrzyde� i wkr�tce one te� nabra�y blasku. Si�gn�a po r�cznik i wytar�a do sucha czyst� ju� Glyph�. Nie wiedzia�a jednak, jak w�o�y� jej skarpetki. Nie zamierza�a skrzywdzi� tego mi�ego stworzenia.
Nagle spostrzeg�a ro�lin� z dziwnie zwisaj�cymi li��mi. Wygl�da�a jak drzewo kocowe, by�a tylko znacznie mniejsza. Po�o�y�a j� przy zwierz�ciu. Ro�lina natychmiast owin�a si� wok� n�g i st�p Glyphy. Pn�cza zamieni�y si� w materia� i w jednej chwili, a mo�e p�torej, sta�y si� skarpetkami. Wtopi�y si� tak, �e wygl�da�y jak �adne, czarne futro dekoruj�ce nogi od kolan w d�.
Teraz nadszed� czas na zbudowanie skrzyni. Obok zagrody le�a�y tak�e deski. Wystarczy�oby ich do zbudowania skrzyni, w kt�rej mo�na by zamkn�� ca�e zwierz�. Posz�a po pierwsz� desk�. Ale gdy chwyci�a j� w r�ce, przerwa�a prac�. Czu�a, �e nie powinna tego robi�.
Odwr�ci�a si�. Glypha spogl�da�a na ni�. Ich wzrok si� skrzy�owa�. Zachowanie Glohy uspokaja�o zwierz� i czu�a, �e Glypha jej ufa. Jednak Gloha nie mia�a zaufania do ca�ej sytuacji. Od�o�y�a desk� i wr�ci�a do urz�dniczki zza biurka.
� Dlaczego Glypha ma zosta� zapakowana do skrzyni? � zapyta�a kobiet�.
Zapytana spojrza�a znad formularzy.
� Tak jest napisane w dokumentach za�adunkowych: �Jedna Glypha w skrzyni�.
� To nie jest w porz�dku. Dlaczego ma by� zamkni�ta w skrzyni, skoro jest oswojona? Dlaczego jej po prostu nie zaprowadzi� tam, dok�d zmierza? To okrutne zamyka� zwierz� w skrzyni.
Urz�dniczka sprawdzi�a dokumenty.
� Ma by� figur� wyrze�bion� na luksusowym budynku. Musi by� zapakowana do transportu na statku.
� Nie rozumiem � powiedzia�a Gloha, u�ywaj�c s�owa, kt�rego trudno by�o jej tym razem unikn��. Ale czu�a rosn�c� w niej z�o��. Za p�no by�o, by si� wycofa�.
� Dlaczego nie rozumiesz?
� Glypha jest mi�ym, wra�liwym stworzeniem. Dotychczas by�a �le traktowana. Nie powinna by� tak brudna. Skrzynia b�dzie kolejnym przejawem z�ego traktowania. Nigdy nie zrozumiem, dlaczego powinno si� tak dzia�.
� Co nigdy? � zapyta�a kobieta.
� Nie, nigdy!
� Ale co nigdy? � ponowi�a pytanie kontrolerka.
Gloha zawaha�a si�. Wiedzia�a, �e traci w�a�nie szans� na pokonanie trzeciego zadania i na spotkanie z Dobrym Magiem Humfreyem. Ale polubi�a Glyph� i nie mog�aby znie�� widoku cierpi�cego zwierz�cia. Kt� m�g� pragn�� sp�dzi� ca�e �ycie na jakim� budynku?
� Nie, nigdy � powiedzia�a tonem, kt�ry nie by� ani mi�y, ani uprzejmy.
� W takim razie musisz dzieli� z ni� los. Wskocz na ni�.
� Mam jej dosi���? Z pewno�ci� jest doskona�ym rumakiem. Ale po co mam to robi�, je�li ona nigdzie si� nie wybiera?
� Gdziekolwiek by jecha�a albo nie jecha�a, ty tak�e pojedziesz albo nie pojedziesz. Taka jest regu�a. Jestem tu, by dopilnowa� przestrzegania zasad.
Pewna wielce prawdopodobna my�l zago�ci�a w umy�le Glohy.
� Pe�nisz roczn� s�u�b� dla Dobrego Maga!
� Oczywi�cie, takie s� zasady.
� Je�li mog� zapyta�, jakie mia�a� Pytanie?
� Zapyta�am, jak zosta� pisark�. Powiedzia�, �e powinnam bacznie przygl�da� si� tym, kt�rzy staraj� sie rozwi�zywa� swe nie zawinione przez siebie problemy, a wtedy moja proza stanie si� ciekawa dla czytelnik�w. Okaza�o si�, �e musz� zosta� na rok urz�dnikiem ob�o�onym nudnymi formularzami. Ale mog� teraz powiedzie�, �e to bardzo pobudzi�o moj� wyobra�ni�. Za�atwiaj�c sprawy kolejnych petent�w, napisa�am kilkana�cie rozdzia��w powie�ci.
� Wobec tego stajesz si� pisark� podczas pe�nienia s�u�by � zauwa�y�a Gloha.
� Tak. My�l�, �e napisz� tak�e rozdzia� o skrzydlatej goblince i jej przyja�ni ze skrzydlatym zwierz�ciem. Jak s�dzisz, czy moim czytelnikom spodoba si� taka opowie��?
� Mam nadziej�. Mnie ta historia bardzo zainteresowa�a.
� Dosiadaj Glyphy i ruszaj. � By�o jasne, �e uprzejmo�� pisarki, ujawniona w prywatnej rozmowie, nie dotyczy jej obowi�zk�w zawodowych.
Gloha nie spiera�a si�. By�a zadowolona, �e b�dzie dzieli� los z Glypha, skoro nie mog�a inaczej pom�c. Wr�ci�a do zagrody i wdrapa�a si� na jej grzbiet, siadaj�c mi�dzy skrzyd�ami.
� Przepraszam, ale nie mog�am ci� uratowa� � odezwa�a si� do wierzchowca, g�aszcz�c go po g�adkiej szyi pokrytej l�ni�c� grzyw�. � Ale nie mog� r�wnie� zamkn�� ci� w skrzyni, cokolwiek mia�oby si� zdarzy�.
Strop zagrody znikn�� i pojawi�o si� otwarte niebo. Glypha rozpostar�a olbrzymie skrzyd�a i unios�a si� w powietrze. Zanim Gloha si� zorientowa�a, przez dziur� w suficie wyfrun�y w niebo.
� Ale� teraz jeste� wolna! � powidzia�a Gloha, zachwycona takim obrotem sprawy.
Glypha zar�a�a rado�nie. Gloha mog�aby odlecie�, ale wola�a zosta� z now� przyjaci�k�. Ciekawe, dok�d leci?
Pod nimi pojawi� si� nagle zamek. Glypha poszybowa�a w jego stron�. Na cudownie p�askim dachu le�a�a sterta siana i tam w�a�nie Glypha postanowi�a wyl�dowa�.
� Dok�d przylecia�y�my? � spyta�a Gloha, ci�gle zauroczona wydarzeniami ostatnich sekund.
� Oczywi�cie do zamku Dobrego Maga � odpowiedzia� jaki� g�os. Gloha spostrzeg�a �adn�, m�od� kobiet� stoj�c� przy schodach prowadz�cych na dach.
� Ale przecie� nie powinnam tu by� � zaprotestowa�a. � Nie wype�ni�am wszystkich obowi�zk�w zwi�zanych z trzecim zadaniem.
� Och, nie s�dz�, by tak by�o � odpowiedzia�a kobieta, podchodz�c bli�ej. � Jestem Wira, synowa Dobrego Maga. Przysz�am, by ci� do niego zaprowadzi�.
� Jestem Gloha � odpowiedzia�a goblinka tonem wskazuj�cym, �e nie jest w najlepszym humorze. � Powiedzia�am tej urz�dniczce, �e nie zrozumia�am, a to by�o przecie� zadanie na zrozumienie, wi�c odpar�a, �e musz� podzieli� los Glyphy i� � przerwa�a, dostrzegaj�c jeszcze co� dziwnego.
Wira g�aska�a Glyph�, a ta odwzajemnia�a si�, tr�caj�c j� lekko nosem. Nie by�o w�tpliwo�ci, �e obie si� doskonale znaj�. Wira poda�a jej kostk� cukru, kt�r� Glypha z ochot� zjad�a. P�niej Wira jeszcze raz pog�aska�a zwierz� i cofn�a si�.
� Chod�my � zwr�ci�a si� do coraz bardziej zdziwionej Glohy.
� W tym zadaniu na zrozumienie nie chodzi�o o rozwi�zanie zagadki, prawda? � zapyta�a Gloha. � Chodzi�o o przyzwoite zachowanie si�.
Dziewczyna u�miechn�a si�.
� Masz racj�.
Teraz, gdy ju� zrozumia�a, do��czy�a do Wiry i razem zesz�y schodami. A zadowolona z siebie Glypha zacz�a skuba� siano.
2. DRUGI SYN
Wn�trze zamku sprawia�o mi�e wra�enie. Bior�c te� pod uwag� grubo�� mur�w, by�o zaskakuj�co jasne. Prawdopodobnie mo�na to wyt�umaczy� magi�, gdy� Dobry Mag, jako Mag Informacji, wiedzia�, w jaki spos�b uczyni� swoj� rezydencj� przytuln�.
Wira przyprowadzi�a Gloh� do kuchni. Przy stole, odwr�cona ty�em do dziewcz�t, siedzia�a jaka� kobieta.
� Mamo, je�li jeszcze tego nie zrobi�a�, prosz�, zakryj twarz welonem.
� Wszystko w porz�dku, kochanie. S�ysza�am wasze kroki � odpowiedzia�a kobieta. Odwr�ci�a si�, a jej twarz zas�ania� gruby woal. Ma�e w�e okala�y przys�oni�te oblicze zamiast w�os�w. Dawa�o to ca�kiem atrakcyjny dla oka efekt.
� Oto Gorgona � przedstawi�a kobiet� Wira i zaraz odezwa�a si� do kobiety: � A to jest Gloha, kt�ra w�a�nie przebrn�a przez zadania. Przysz�a zobaczy� si� z ojcem.
Gloha ponownie poczu�a si� zaskoczona. S�ysza�a oczywi�cie o Gor � gonie, ale nie spodziewa�a si� jej spotka�. Przelotne spojrzenie kobiety potrafi�o zamieni� cz�owieka w ska��. Dlatego w�a�nie nosi�a welon. By�a pi�t�, cho� zapewne nie do ko�ca ostatni�, �on� Maga Humfreya. Jego ma��e�skie w�z�y by�y zreszt� bardziej pogmatwane, ni� mog�o si� wydawa�.
Gloh� zastanawia�o tak�e do�� osobliwe zachowanie Wiry. Nagle przypomnia�a sobie, �e dziewczyna by�a niewidoma. Porusza�a si� po zamku z tak� pewno�ci�, jakiej Gloha nigdy przedtem u nikogo nie widzia�a. Tak wi�c Wira jako jedyna w�r�d ludzi nie czu�a strachu przed spojrzeniem Gorgony, zreszt� prawd� m�wi�c, bardziej od spojrzenia gro�na by�a twarz kobiety. To przede wszystkim jej widok parali�owa� na wieki. Na szcz�cie dla Glohy, Wira przypomnia�a Gorgonie o woalu.
� Jak�e mi mi�o spotka� si� z tob�, moja droga � Gorgona przywita�a si� uprzejmie z go�ciem. � Dobry Mag jest got�w przyj�� ci� teraz. � Zaraz po tym stwierdzeniu powr�ci�a do swoich zaj�� i zacz�a si� znowu wpatrywa� w du�y kawa� sera � rzecz jasna gorgonzoli. Wzrokiem potrafi�a go �ci�� do idealnego stanu. Gloha s�ysza�a, �e tak przyrz�dzony ser by� jedn� z jej specjalno�ci kulinarnych, a to dlatego, �e jedyne, co musia�a zrobi�, to dostatecznie d�ugo wpatrywa� si� w niego.
Gloha pomy�la�a, �e najwidoczniej ser mia� wzrok, cho�by s�aby, gdy� inaczej spojrzenie Gorgony nie podzia�a�oby. Trudno by�o powiedzie�, co przedmioty potrafi�y robi�. Wiedzia�a na przyk�ad, �e gdy w pobli�u znajdowa� si� kr�l Dor, nieo�ywione przedmioty stawa�y si� bardzo wra�liwe. Gdyby dziewczyna przechodzi�a nad takim, powiedzmy, kamieniem, ten m�g�by zwr�ci� uwag� na jej nogi, a mo�e nawet zerkn�� na kolor jej majtek, wielce j� tym zawstydzaj�c. Mo�e wi�c domys�y, �e ser widzia�, mia�y jaki� sens.
Wira poprowadzi�a goblink� do kolejnych kr�conych schod�w. Panowa� tak g��boki mrok, �e Gloha nie widzia�a stopni i zacz�a si� ba�, �e za chwil� upadnie.
� Och, przepraszam � Wira odezwa�a si� ze skruch�, wyczuwaj�c zapewne nastr�j towarzyszki. � Zapomnia�am, �e ty nic nie � widzisz w ciemno�ciach. � Wykona�a ruch r�k�, a �ciany rozja�ni�y si�, ukazuj�c schody.
� Dzi�kuj�. W osadach zamieszkanych przez harpie nie u�ywamy schod�w � wyja�ni�a Gloha.
� Przypuszczam, �e latanie jest bardzo zabawne. Oczywi�cie nigdy nie potrafi�am tego robi�, nawet gdy by�am m�oda � wyzna�a Wira.
� Kiedy by�a� m�oda? � Wira by�a co prawda dwa razy wi�ksza od Glohy, jak na cz�owieka przysta�o, ale nie wygl�da�a na starsz� ni� harpia.
� Chcia�am powiedzie�, kiedy by�am dzieckiem. Z formalnego punktu widzenia mam czterdzie�ci jeden lat, ale dopiero dziewi�tna�cie lat temu zosta�am obudzona i Dobry Mag u�y� eliksiru, by odm�odzi� mnie tak, bym mia�a tyle lat, na ile si� czu�am. Tak wi�c my�l� ci�gle o sobie jak o dziewi�tnastolatce, i tyle rzeczywi�cie mam, jednak moja m�odo�� min�a dawno temu.
� Spa�a� przez dwadzie�cia dwa lata? � Jedna niespodzianka goni�a nast�pn�.
� Tak. Moja rodzina nie mog�a sobie pozwoli� na mnie, gdy� by�am ma�o u�yteczna, wi�c u�pili mnie w wieku szesnastu lat. W Kr�lestwie Sn�w pozna�am Hugona, kt�ry tak�e mia� szesna�cie lat. Przez dziesi�� lat mieszkali�my razem w �wiecie sn�w. Po tym czasie obudzili�my si�, gdy� Mag Humfrey wr�ci� do zamku po za�atwieniu swoich spraw. Przywr�ci� nam utracon� m�odo�� i od trzech lat �yjemy tu. Dobry Mag woli utrzymywa� sw�j wiek w okolicach setki, cho� naprawd� ma sto sze��dziesi�t lat. Tyle samo ma jego cz�ciowo po�lubiona �ona, MareAnn.
� Czy ona tak�e ma teraz tylko sto lat? � zapyta�a Gloha.
Wira roze�mia�a si�.
� Och, nie. Woli by� nieco m�odsza. Uwa�a, �e skoro straci�a sw� niewinno��, to mo�e zosta� w takim wieku, kt�ry pozwala na r�ne rozrywki. To znaczy, �e starsze kobiety nie s� tak atrakcyjne jak starsi m�czy�ni i nie mog� sobie pozwoli� na to, aby wygl�da� na podniszczone czy nie�wie�e. Nie chce zdradzi�, ile ma teraz lat.
� �ycie tutaj wydaje si� nieco skomplikowane � zauwa�y�a Gloha, nie maj�c �adnej pewno�ci, czy zdo�a�aby przez te wszystkie lata zachowa� si� uczciwie, nawet gdyby cz�� z nich mia�a jej by� zapomniana.
� Och, nie masz racji. �ycie jest tutaj uroczo proste � zaprzeczy�a Wira. � Jedynie przesz�o�� jest skomplikowana, ale gdy zapomnisz o niej, przestaniesz mie� problemy.
Zabrzmia�o to jak dobra rada.
Dotar�y wreszcie do ma�ej komnaty ukrytej gdzie� g��boko we wn�trzu zamku. Wype�niona by�a po brzegi ksi��kami, r�kopisami i ma�ymi, zakorkowanymi buteleczkami. Po�rodku sta� ma�y m�czyzna przypominaj�cy gnoma, wi�c niewiele wi�kszy od Glohy.
� Dobry Magu, przyprowadzi�am Gloh�. Chcia�aby zada� Pytanie.
Gnom podni�s� wzrok znad ksi��ki z takim wysi�kiem, �e Gloha mog�aby przysi�c, i� s�ysza�a ci�kie st�kni�cie.
� Zobacz si� z moim drugim synem � burkn�� starzec i z wyra�n� ulg� ponownie zatopi� wzrok w ksi��ce.
� Ale jeszcze nawet nie zada�am Pytania! � zaprotestowa�a Gloha.
Wira tr�ci�a j� jednak �okciem i doda�a:
� Lepiej si� z nim nie spiera�, bo i tak nie zwr�ci uwagi.
� Przesz�am ca�� drog�, rozwi�za�am wszystkie zadania i chc� otrzyma� to, po co przysz�am.
� Prosz�, nie naprzykrzaj si� Humfreyowi. � Wira pokaza�a drog� z tak� stanowczo�ci�, �e Gloha musia�a wyj��. � Jest i tak do�� zrz�dliwy.
Gdy tylko znalaz�y si� w bezpiecznej od Maga odleg�o�ci, Gloha wyrazi�a sw�j protest w bardziej bezpo�redni spos�b.