10041
Szczegóły |
Tytuł |
10041 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
10041 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 10041 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
10041 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Marek Kalbarczyk
Droga do sukcesu
E R Y K_ost.qxd 03-03-07 23:42 Page 1
Projekt ok�adki
Krzysztof Demianiuk
Projekt layoutu
Andrzej Ozi�b�o
Fotografie: s. 40 � R. Pi�tkowski / WSiP;
s. 41, 128, 130 � M. Kozio� / WSiP;
s. 115 � P. Kubat / Putto / WSiP
Redaktor inicjuj�cy projektu
El�bieta Gogolewska
Redaktor merytoryczny
Jadwiga Jaromi�ska
ISBN 83-02-08925-7
� Copyright by Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne Sp�ka Akcyjna
Warszawa 2004
Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne Sp�ka Akcyjna
00-965 Warszawa, Al. Jerozolimskie 136, P. poczt. nr 9
www.wsip.com.pl
Ark. druk. 11
Sk�ad i �amanie: Andrzej Ozi�b�o
Druk i oprawa: Zak�ady Graficzne w Poznaniu S.A.
60-502 Pozna�, ul. Piotra Wawrzyniaka 39
E R Y K_ost.qxd 03-03-07 23:42 Page 2
P o d z i � k o w a n i a
Dzi�kuj� wszystkim osobom zaanga�owanym w powstanie tej ksi��ki, a wi�c
przedstawicielom Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu, Fundacji �Szansa�, Annie
Szewczyki Izabeli D�bro�, dzi�ki kt�rym nabra�a ona ostatecznego kszta�tu, a zw�aszcza
rozm�wcom, kt�rzy zechcieli wzi�� udzia� w naszym przedsi�wzi�ciu i zaprezentowali
swoje do�wiadczenia. Dzi�kuj� r�wnie gor�co niewidomym, kt�rzy podzielili si�
z nami swoimi prze�yciami, jak i widz�cym przyjacio�om niewidomych, kt�rzy
oddali im sw�j czas i si�y. Wszyscy oni, dzie� po dniu, rozwijaj� ide� nowoczesnej
rehabilitacji inwalid�w wzroku, czemu r�wnie� s�u�y ich obecno�� na tych stronach.
Oto rozm�wcy, kt�rzy zgodzili si� udzieli� nam wywiad�w, staj�c si� tym samym
wsp�autorami tej ksi��ki:
Anna Tomaszewska � dyrektor O�rodka Szkolno-Wychowawczego dla Dzieci
S�abowidz�cych w �odzi / 21
Ryszarda Dziubi�ska � dyrektor O�rodka Szkolno-Wychowawczego dla Dzieci
S�abowidz�cych w Warszawie / 28
Anna Kalisz �pedagog, specjalista w dziedzinie nauczania integracyjnego / 32
Zofia Morawska� cz�onek zarz�du Towarzystwa Opieki nad Ociemnia�ymi w Laskach / 48
Mieczys�aw Koz�owski � dyrektor O�rodka Szkolno-Wychowawczego dla Dzieci
Niewidomych i S�abowidz�cych w Krakowie / 53
Ks. Biskup Bronis�aw Dembowski� Biskup w�oc�awski, by�y duszpasterz �rodowiska
niewidomych / 69
Daria Ferdynus � niewidoma doktorantka Instytutu Fizyki Uniwersytetu �l�skiego / 71
Magdalena Szyszka � niewidoma studentka Wydzia�u Prawa i Administracji Uniwersytetu
Warszawskiego / 78
Tadeusz Golachowski � niewidomy muzyk, saksofonista, kompozytor i profesjonalny
stroiciel fortepian�w, pracuj�cy w Akademii Muzycznej we Wroc�awiu / 86
Stefan Za�uski � nauczyciel i rehabilitant / 94
Janusz Skowron� niewidomy muzyk / 101
Prof. zw. Andrzej D�u�niewski � profesor Akademii Sztuk Pi�knych w Warszawie /106
Joanna Paw�owska � niewidoma studentka Wydzia�u Prawa i Administracji Uniwersytetu
Warszawskiego / 113
Igor Bus�owicz � niewidomy informatyk / 128
Dr Stanis�aw Jakubowski � niewidomy informatyk / 134
Arnold Peck � prezes Euroregionalnego Stowarzyszenia Niewidomych,
S�abowidz�cych i Ich Sympatyk�w / 141
Stefan Dryszel � trener polskiej kadry olimpijskiej tenisa sto�owego / 146
Dr Jan Omieci�ski� doktor matematyki, pracownik naukowy Uniwersytetu ��dzkiego / 150
Jolanta Kaufman � s�abowidz�ca �piewaczka / 156
Sylwester Peryt � Przewodnicz�cy Zarz�du G��wnego Polskiego Zwi�zku Niewidomych / 170
E R Y K_ost.qxd 03-03-07 23:42 Page 3
D e d y k a c j a
Musimy na kim� polega� � na szcz�cie nie jeste�my sami. Nasze w�dr�wki
odbywamy w towarzystwie tych, dla kt�rych jeste�my wa�ni. Ja r�wnie� brn� przez
�ycie z moimi bliskimi, bez kt�rych zapewne bym ugrz�z�.
Pragn� zadedykowa� t� ksi��k� mojej �onie Joannie, czterem synom � trzem ju� od
jakiego� czasu obserwuj�cym moje poczynania i jednemu jeszcze zbyt ma�emu, by
m�g� wiedzie�, co si� tu dzieje, a kt�ry kiedy� dowie si� o naszych staraniach.
Po�wi�cam t� ksi��k� mojej Matce, kt�ra sta�a si� wzorcem matki bohatera tej ksi��ki.
Marek Ka l b a rczyk
E R Y K_ost.qxd 03-03-07 23:42 Page 4
�ycie ludzkie jest jak gra w ko�ci. Je�li nam si� nie dosta�a do r�k ta ko��, kt�rej
chcemy, trzeba si� stara� jak najlepiej wyzyska� t�, kt�ra nam by�a przez los s�dzona.
Te r e n c j u s z
P r z e d m o w a
Jak przekona� niewidomych do codziennych wysi�k�w maj�cych na celu maksymalne
zniwelowanie skutk�w inwalidztwa? Wymaga to przecie� niebywa�ej pracowito�ci
i systematyczno�ci. Trudno jest postawi� to zadanie osobom, kt�re i bez tego
maj� wiele problem�w. Do codziennych trudno�ci dok�adamy im w ten spos�b kolejne
obowi�zki. Czy to stosowne forsowa� uparcie taki trudny model �ycia? Mo�na przecie�
mie� podej�cie minimalistyczne. Niewidomi maj� i tak wiele do nadrobienia.
Wykonanie ka�dej czynno�ci zabiera im wi�cej czasu i si� ni� innym. Najprostsze
rzeczy staj� si� w ich przypadku skomplikowane, a osi�gni�cie czegokolwiek mo�e
by� sukcesem, wartym odnotowania. Mo�e lepiej oszcz�dzi� wysi�ku, wychodz�c
z za�o�enia, �e w ich przypadku i tak niewiele da si� zrobi�?
Nowoczesna rehabilitacja stawia na ten pierwszy wyb�r. Sp�dzanie �ycia na
oszcz�dzaniu si� nie ma wi�kszego sensu. Ka�dy potrzebuje jakich� wyzwa�.
Niezb�dne jest uk�adanie plan�w, stawianie sobie cel�w i ich realizowanie. Niew�tpliwie
spo�r�d innych cele rehabilitacyjne s� najbardziej warte zachodu. Gdy uwzgl�dnimy
wszystkie korzy�ci p�yn�ce z przyj�cia takiej postawy, nie da si� my�le� inaczej.
Pomimo nieuniknionych trudno�ci i naturalnej tendencji do chodzenia na skr�ty,
niewidomi coraz cz�ciej wybieraj� aktywno��. Podobne problemy dotycz� i
innych. Ka�dy, komu zabrak�o szcz�cia, musi sobie zada� pytanie, czy woli ulec
przyt�aczaj�cym trudno�ciom, czy te� przeciwnie, zrobi wszystko, co mo�liwe, by wyrwa�
si� ze szpon�w prze�laduj�cego go pecha. Niewidomi nie s� w tym osamotnieni. Na
szcz�cie od lat panuje moda na prac� nad sob�. Wszyscy staraj� si� �y� aktywnie.
Dotyczy to zar�wno niepe�nosprawnych, jak i pe�nosprawnych. Wszyscy co� �wicz�,
je�d�� na treningi, ucz� si� j�zyk�w obcych, ucz�szczaj� na dodatkowe kursy, studiuj�
i robi� wiele innych rzeczy, by nie zosta� w tyle, by co� osi�gn��, albo po prostu by si�
sprawdzi�. Praca niewidomych nad sob� nie jest wi�c wyj�tkowym zjawiskiem.
Nowoczesna rehabilitacja stawia spraw� konkretnie: we�miesz si� do pracy
i b�dziesz sumienny, to osi�gniesz sukces. Nie wytrzymasz, zabraknie ci woli � przegrasz
� zostaniesz sam z w�asnym �alem.
www.wsip.com.pl
E R Y K_ost.qxd 03-03-07 23:42 Page 5
Gdy si� uda, b�dziesz �y� z innymi i przestaniesz odczuwa� brak wzroku. Praca nad
sob� i satysfakcja albo �atwizna i rozczarowanie.
Co konkretnie mo�e zaoferowa� proces rehabilitacji? Nie spos�b wszystkiego
wymieni�, ale ju� kilka najwa�niejszych obietnic brzmi zach�caj�co. W nowoczesnym
�wiecie s� techniczne i organizacyjne mo�liwo�ci, by niewidomi nie odczuwali
inwalidztwa zbyt bole�nie. Pokonano ju� wiele przeszk�d, kt�re utrudnia�y im normalne
�ycie. Mo�liwe jest samodzielne poruszanie si� po mie�cie. Dzi�ki dost�powi do
informacji inwalidzi wzroku mog� si� uczy� i pracowa�. Realne staje si� wy�sze
wykszta�cenie, znalezienie pracy i utrzymanie rodziny. Jeszcze kilkadziesi�t lat temu
niewidomi mogli o tym jedynie marzy�. Rozw�j medycyny i rehabilitacji spowoduje,
�e w nast�pnych latach b�dzie to dotyczy�o jeszcze wi�kszej ni� dzisiaj grupy
niewidomych. Jest wi�c o co walczy�.
Ka�dy mo�e p�j�� w�asn� drog�, byle na ko�cu m�c si� pochwali� sukcesem.
Jak� zatem rol� powinni�my odegra� my? Skoro wiemy, �e prawdziwa rehabilitacja
nie jest �atwa, powinni�my stara� si� pomaga� niewidomym na ka�dy mo�liwy
spos�b. Nie uda si� im wiele osi�gn�� bez naszych do�wiadcze� i rad. Ksi��ka ta ma
na celu zach�cenie do pracy nad sob�. Przedstawiamy zbi�r opowiada� i wywiad�w,
kt�re prezentuj� mo�liwo�ci niewidomych. Jeste�my pewni, �e zgromadzony tu
materia� jest przekonuj�cy. B�dziemy poczytywa� sobie za sukces przekonanie do
nowoczesnej rehabilitacji cho�by jednego niewidomego. Argument�w potrzebuj�
r�wnie� ci, kt�rzy im pomagaj�. Od nich bowiem zale�y, czy szko�y i uczelnie b�d�
tak nowocze�nie zorganizowane, by niewidomi mogli do nich ucz�szcza� na r�wni
z innymi, czy b�d� mogli znale�� prac� w swoich zawodach, czy b�d� mogli poradzi�
sobie na ulicach miast i korytarzach urz�d�w. Wydaje si�, �e przy odpowiedniej
pomocy inwalidztwo wzroku ju� teraz przestaje by� dotkliw� niepe�nosprawno�ci�.
Potwierdzaj� to bohaterowie zamieszczonych wywiad�w. Czy nie jest fascynuj�ce, �e
niewidomy profesor z powodzeniem wychowuje student�w na Akademii Sztuk
Pi�knych? Czy nie s� wystarczaj�co przekonuj�ce przyk�ady znakomitych niewidomych
muzyk�w, t�umaczy, informatyk�w i matematyk�w? Trzymajmy wi�c kciuki za nich
i za ich nast�pc�w.
E R Y K_ost.qxd 03-03-07 23:42 Page 6
Jak w�drowiec wypatruj�cy celu podr�y, najpierw zafascynowany zdobywaniem
czego�, czym ka�dy m�g�by si� pochwali�, gdy jeszcze tego przedtem nie dokonano,
��dny wra�e�, szykuj�c si� do drogi, wk�adaj�c do plecaka niezb�dne rzeczy,
za�atwiaj�c ostatnie zapomniane sprawy i wreszcie rozpoczynaj�cy eskapad� z nadziej�,
�e jest tak blisko spe�nienia marze�, gdy sw�j zamiar i plan ocenia na mo�liwy
do zrealizowania, potem zm�czony, gdy droga si� przed�u�a, a celu nie wida�,
znu�ony, gdy ju� si� dowie i g��boko zrozumie, �e pochwali� si� mo�na wy��cznie
tym, co nie tylko dla innych, ale r�wnie� i dla niego ma by� trudne, wreszcie kompletnie
wyczerpany, u kresu si�, gdy nie tylko nie wierzy ju� w osi�gni�cie celu, ale te�
w�tpi w ratunek i przetrwanie, a nadal nie mo�e dostrzec nadziei, gdy po tylu kilometrach
przedzierania si� przez niezamieszka�e tereny, tyle ju� razy widzia� przed
sob� tu� na wyci�gni�cie r�ki obiecuj�c�, jakby znajom� i oczekiwan� k�p� drzew,
jakby dok�adnie t�, o kt�r� mu w�a�nie chodzi�o, albo wzg�rek, za kt�rym mo�na si�
by�o spodziewa� zbawienia, a tam nic innego ni� to, co do tej pory, gdy nawet nie raz
zdawa�o mu si�, i� ma oto przed oczami znajomy krajobraz, a okazywa�o si� to
jedynie u�ud�, z�o�liw� pomy�k� wyczerpuj�c� do reszty, do ostatniego fragmentu
jego jestestwa, odbieraj�c� ochot� do jakiejkolwiek walki, kt�ry po tych niebywa�ych
prze�yciach dowie si�, co by�o mu pisane, tak my brniemy przez kr�te i niezbadane
korytarze labiryntu �ycia, aby po ci�kiej pracy na koniec si� dowiedzie�, �e akurat
nam by�o pisane osi�gni�cie sukcesu, �e i dla nas B�g przewidzia� co� wi�cej ni�
nieustanne starania, ryzyko i trudy, �e mieli�my by� wybra�cami losu, kt�rzy maj�
otrzyma� ten dar i oto s� szcz�liwi, bo zd��yli osi�gn�� to, czego tak d�ugo pragn�li.
W�drowiec brnie naprzeciw nieokie�znanej przestrzeni, w kt�rej musi swobodnie
wybiera� w g�szczu potencjalnych mo�liwo�ci, z kt�rych ka�da na niego czeka �
jedna dobrotliwie zwiastuj�c rado��, inna zdradziecko wci�gaj�c w swoje szata�skie
wiry, ponaglaj�c do wykonania jakiego� ruchu, zawsze niepewnego i ryzykownego.
Po wielu nieudanych pr�bach ma dosy� podejmowania decyzji w ciemno.
Czegokolwiek nie wybierze, b�dzie coraz bardziej obci��ony przera�aj�c� my�l�, �e
nie uda si� mu tak sob� kierowa�, by zd��y� przed narzuconym mu terminem.
www.wsip.com.pl
7
E R Y K_ost.qxd 03-03-07 23:42 Page 7
A los jest nieub�agany. Jeden b��d, nieodpowiedni wyb�r, zbyteczna strata czasu czy
minimalne zaniedbanie mog� spowodowa�, �e zanim si� dojdzie do upragnionego
miejsca, czas si� sko�czy. Tak bezsilny jest cz�owiek na niego�cinnej pustyni, chocia�
przed wypraw� tak bardzo si� cieszy� ze swojego planu i odwagi, a nie przewidzia�,
�e i on b�dzie nieraz zmuszony si� zatrzyma�, skupi� i zrozumie�, �e czas min�� � nie
ma wody, a to, co jest przed nim, to tylko pustka. Wtedy, gdy ju� wszystko jest zaprzepaszczone,
on � pomimo tylu stara� � nie doczeka szcz�liwego zako�czenia
i zginie bezpowrotnie, nie wiedz�c nawet, jakie b��dy pope�ni� i kiedy podj�� z�e
decyzje. Przecie� z takim mozo�em dotar� niemal do celu, a nie by� ju� w stanie
zrobi� ani kroku!
Wsz�dzie spotyka si� pechowc�w � s� w�r�d nas. Sk�d si� bior� ich niepowodzenia?
Czy maj� zbyt ma�o szcz�cia, a mo�e raczej kl�ska by�a im z g�ry pisana?
W�asne b��dy, czy trudne przeznaczenie? Wielu udaje si� trafi� na w�a�ciw� drog�
i doj�� do celu. Na pustyni b�dzie to wymarzona oaza. B�dzie du�o czasu na analizowanie
wydarze� � gdy przyjdzie si� wybra� w kolejn� trudn� podr�, b�dzie �atwiej
przypomnie� sobie, co wcze�niej sprzyja�o. Pope�nimy mniej b��d�w i zwi�kszymy
szanse na sukces. To dobra rada dla wszystkich � nast�pnym razem zawsze jest
�atwiej, zar�wno tym, kt�rym ju� si� udawa�o, jak i tym, kt�rzy ponie�li pora�k�.
Gdy sami nie b�dziemy si� nigdzie wybiera�, pod��� r�nymi drogami inni � oni
te� musz� si� sprawdzi�. B�d� walczy� po swojemu, by spotka� sw�j los � jedni si�
zagubi�, a inni przetrwaj�. Mo�emy po�wi�ci� im troch� uwagi na pouczenie, jak si�
przygotowa� i wykorzysta� wszystkie szanse, by nie pozostawi� niczego samemu
sobie. W ten spos�b nast�pcy mog� �y� lepiej od swoich poprzednik�w. Wi��e si�
z tym post�p. Na szcz�cie potrafimy korzysta� nie tylko ze swoich do�wiadcze�, lecz
uczy� si� te� od innych.
Drogi do celu szuka si� nie tylko na pustyni. Podobnie trudno jest tym, kt�rzy
zbieraj� grzyby w g�stym lesie i przegapi� zach�d s�o�ca, gdy zapadnie mrok, a dooko�a
znik�d pomocy... Jest tak ciemno, �e ju� si� wie, co to jest labirynt bez
wskaz�wek. Tu te� nie wiadomo, gdzie jest w�a�ciwa droga i wyj�cie. A jakie szanse
ma niewidomy, gdy zgubi si� w mie�cie i nie znajdzie pomocy? Co musi zrobi�, by
wybrn�� z trudnej sytuacji i wr�ci� do swoich?
Wszyscy jeste�my na jakiej� drodze i mamy tysi�ce mo�liwo�ci sprawdzenia si�.
Najcz�ciej o tym nie my�limy, ale nasze kroki s� skrz�tnie odnotowywane. Kto�
w g�rze patrzy z zainteresowaniem na nasze poczynania. Czasem �pieszy z pomoc�
� nie zawsze jednak. Sami mamy wiedzie�, co powinni�my robi�. Cokolwiek zdecydujemy,
wybierzemy W�asn� Drog�, na ko�cu kt�rej znajdziemy albo sukces, albo
pora�k�. To, �e na co dzie� nie odczuwamy ci�aru tej w�dr�wki, u�atwia nam
zadanie, ale i tak na naszym losie zawa�y ka�da decyzja. Najlepiej �urodzi� si�
w czepku� i by� m�drym.
� W I A T O T W A R T Y D L A N I E W I D O M Y C H . S Z A N S E I M O � L I W O � C I 8
E R Y K_ost.qxd 03-03-07 23:42 Page 8
Przyjrzyjmy si� historii pewnego ch�opca. Wiele go spotka�o, zanim straci� wzrok.
Jeszcze wi�cej zanim dopi�� swego. Mia� szanse osi�gn�� sukces i do tego d��y�.
Mo�e warto skorzysta� z jego do�wiadcze�? Mo�e uda si� to innym � niewidomym,
widz�cym, sprawnym i niepe�nosprawnym, tym, kt�rzy chc� doj�� do celu na przek�r
trudno�ciom? Niewykluczone, �e g��wn� misj� niewidomych, tym bardziej tych
spo�r�d nich, kt�rzy nie rozstaj� si� z optymizmem, jest dawanie przyk�adu innym.
By� mo�e dzi�ki nim mo�na uzna� swoje k�opoty za nieistotne? Gdy radz� sobie
niewidomi, mog� przecie� poradzi� sobie i pozostali!
Erykowi nie uk�ada�o si� najlepiej. Gdy wydawa�o si�, �e najgorsze jest za nim,
zderza� si� bole�nie z losem. Traci� dystans, wymarzone cele oddala�y si�. Wola walki
jednak wygrywa�a. Nie sztuka przegra�, lecz wzi�� si� w gar��. Znaj�c jego zmienne
losy zastanawiamy si�, co go jeszcze spotka. Czy to mo�liwe, by m�g� cieszy� si�
spokojem, czy te� wpadnie w kolejne tarapaty? Poczekajmy na rozwi�zanie tej zagadki.
Cieszmy si� na razie tym, co Eryk ju� osi�gn��. Zastan�wmy si� te� nad zdarzeniami,
kt�re sta�y si� udzia�em Eryka. Czy s� one wyj�tkowe? W pewnym sensie tak. Na
szcz�cie s�abowidz�cych*, a tym bardziej ca�kowicie niewidomych jest niewielu.
W Polsce na przyk�ad s�abowidz�cych jest oko�o sze��dziesi�ciu tysi�cy, a tych drugich
oko�o dziesi�ciu tysi�cy. Brak wzroku nie jest jednak problemem. Mamy oko�o czterech
lub nawet pi�ciu milion�w niepe�nosprawnych i miliony takich, kt�rym si� w �yciu
uda�o. Brak wzroku jest przecie� tak samo dotkliwy, jak brak s�uchu, inne upo�ledzenia,
podobnie jak chroniczny brak pracy, rodziny, przyjaci� ... Jak sobie radz� ci wszyscy?
Przedstawiamy wypowiedzi wsp�czesnych bohater�w, kt�rzy wielokrotnie
zmierzali si� z r�nymi przeciwno�ciami i chc� doradzi�, jak �y�. Potrafi� wskaza�
drog�. Wielokrotnie pomogli zagubionym, przekonuj�c na podstawie w�asnych
prze�y� albo proponuj�c skuteczne rozwi�zania. Mo�e dzi�ki nim da si� osi�gn��
sukces nawet w najtrudniejszych sytuacjach?
Je�li chcecie mie� w swojej w�dr�wce towarzystwo tych, kt�rym si� uda�o, po�wi��cie
troch� czasu na przeczytanie tej ksi��ki.
�����������������������������������
* Nale�y w tym miejscu wyja�ni� pisowni� ��czn� wyrazu s�abowidz�cy. Jest to wyra�enie
scalone znaczeniowo i jest pojmowane jako wyraz jednolity, utrwalony w mowie potocznej. Pe�ni
funkcj� rzeczownika i okre�la osob�, kt�rej mo�liwo�ci wzrokowe s� znacznie ograniczone.
Pisowni� ��czn� wyraz�w s�abos�ysz�cy i s�abowidz�cy dopu�ci� Przewodnicz�cy Rady
J�zyka Polskiego przy Prezydium Polskiej Akademii Nauk, prof. dr hab. Walery Pisarek
w pi�mie L.dz. /23 WP/98 z dnia 6 stycznia 1998 roku./ na podst. B. Szczepankowskiego;
Nies�ysz�cy-G�usi-G�uchoniemi. Wyr�wnywanie szans, WSiP Warszawa 1999. /
www.wsip.com.pl
9
E R Y K_ost.qxd 03-03-07 23:42 Page 9
Wielki to grzech nie umie� spostrzec w�asnego szcz�cia.
J a r o s � a w I w a s z k i e w i c z
Podw�rze opustosza�o. S�o�ce ju� si� chowa�o � w g�rze jeszcze by�o do�� jasno, korony
drzew i wierzchy dach�w by�y o�wietlone, ale wszystko, co by�o poni�ej, ton�o ju� w ciemnej
szaro�ci.
Na niebie zacz�� kr�lowa� ksi�yc. Tego dnia nie czeka�, a� s�o�ce ca�kiem zga�nie, lecz
b�yszcza� ju� teraz. Rodzina by�a w kuchni, na stole kolacja. Jeszcze ostatnie przygotowania,
po kt�rych wszyscy si�d� na swoich miejscach. Eryka nie ma � normalne. Jego cz�sto nie ma
na kolacji. Wpada zazwyczaj sp�niony, milcz�cy i zasapany � nie chce powiedzie�, gdzie si�
podziewa�. Nikt nie dopytuje si� zbyt natarczywie, bo nie ma powodu, by tak bardzo
ingerowa� w jego tajemnice. Sp�nia� si� i tym razem. Z dnia na dzie� wzrasta�o niezadowolenie
babci � w zasadzie nie powinno si� tolerowa� takiego zachowania.
- Gdzie on si� podziewa? � Babcia najwyra�niej mia�a tego dosy�. � Nigdy nie wiem,
co mu poda� na kolacj�. M�g�by przyj�� razem ze wszystkimi i zje�� jak nale�y. Przestan�
o niego dba�.
Z�o�ci�a si� coraz bardziej. � Co to za wakacje, gdy ci�gle trzeba si� denerwowa�! Ma
dopiero sze�� lat, a ju� robi co chce.
- Daj spok�j babciu, zaraz przyjdzie. � Uspokaja�a Gosia, starsza od Eryka jego cioteczna
siostra.
- Wczoraj i przedwczoraj te� tak m�wi�a�. M�wisz tak od pocz�tku wakacji. A sk�d ja
mog� wiedzie�, gdzie on si� podziewa i czy co� mu si� przypadkiem nie sta�o? W ko�cu
ja za niego odpowiadam. A trzeba go bardziej pilnowa� ni� innych.
- Pewnie jak zwykle nic z�ego go nie spotka�o.
- Sk�d mo�esz to wiedzie�?
- Wiem, co on robi. � Zadeklarowa�a dumnym tonem Go�ka, dolewaj�c oliwy do ognia.
- Jak to?! � Wybuchn�a ca�kiem wyprowadzona z r�wnowagi babcia. � Wiesz, co on
robi i pozwalasz na to, by sp�nia� si� codziennie?
- Wcale nie pozwalam! On mnie nie pyta o zdanie. Dopiero wczoraj podpatrzy�am,
gdzie on �azi i pozna�am jego tajemnic�.
- Go�ka, nie denerwuj mnie! Ja czekam na niego z kolacj�, a ty mi opowiadasz o jakich�
tajemnicach!
- No tak babciu, on ma swoj� tajemnic�, ale pewnie zaraz przyjdzie.
Eryk rzeczywi�cie przyszed� po kilku minutach. Babcia by�a nieugi�ta, wi�c obieca�, �e
nie b�dzie si� ju� sp�nia�, bez wzgl�du na to, co go tak d�ugo zatrzymuje. Przede wszystkim
zale�a�o mu na tym, by nikt nie dowiedzia� si�, co on robi w sadzie. Jednak nast�pnego
dnia, gdy mniej wi�cej o tej samej porze wszyscy jedli kolacj�, jego znowu nie by�o.
Tym razem miarka si� przebra�a. Jego tajemnicy nie da�o si� ju� utrzyma�.
- Powiedz Go�ka, co on wyrabia, bo tym razem nie mam ochoty na �arty. Mo�na mie�
i tajemnice, ale nie takie, by codziennie mnie denerwowa�.
� W I A T O T W A R T Y D L A N I E W I D O M Y C H . S Z A N S E I M O � L I W O � C I 10
E R Y K_ost.qxd 03-03-07 23:42 Page 10
Kolacja by�a sko�czona. Wszyscy si� rozeszli, a Eryka nadal nie by�o.
- Dobrze babciu, chod� ze mn�. Razem zobaczymy co si� dzieje. Je�li Eryk robi to, co
zwykle, to znajdziemy go natychmiast.
- A gdzie on jest?
- Ca�kiem niedaleko. Zaraz si� przekonasz.
Rzeczywi�cie by� tam, gdzie przypuszcza�a Gosia. Nie m�g� sp�dza� tu za du�o czasu,
bo rodzina zauwa�y�aby go i tajemnica by si� wyda�a. Przyszed� zaledwie kilka minut
temu, bo nie chcia� zaczyna� za wcze�nie. S�o�ca by�o jeszcze za du�o, musia� wi�c
poczeka�. Nie by�o mu to na r�k�, bo wo�ali na kolacj�. Fakt, um�wi� si� z babci�, �e nie
b�dzie si� ju� sp�nia�, ale mia� pecha. Wcze�niej nie uda�o mu si� wykona� misji, a teraz
i tak jest sp�niony. Spojrza� na niebo i uzna�, �e jest na tyle ciemno, �e mo�na zaczyna�.
Podszed� do drzewa, sprawdzi�, czy ma wszystko, co potrzebne i zacz�� si� wspina�. Jak
zwykle kilka razy si� zsun��, ale powoli posuwa� si� w g�r�.
Babcia by�a obra�ona i nie zwa�a�a nawet na nieweso�� min� wnuczki.
- To beznadziejne. Um�wi� si� ze mn�, �e ju� si� nie sp�ni, a tymczasem woli by�
w sadzie zamiast na kolacji. Nie b�d� tego tolerowa�a. Nikt by na to nie pozwoli�. Jak mu
nie odpowiadaj� nasze warunki, to niech matka zabiera go do domu. Nie musi by� z nami
i tak si� zachowywa�.
- Daj spok�j babciu, nic takiego z�ego si� nie dzieje. Ma swoj� tajemnic�, ale przejdzie
mu nied�ugo i nie b�dzie si� sp�nia�.
- Niech ja wreszcie si� dowiem, jak� on ma tajemnic�. Przecie� to nienormalne ceni� bardziej
swoje zabawy od moich k�opot�w. Nie dalej jak wczoraj obieca�, �e b�dzie punktualny.
- No tak. Chod�my wi�c zobaczy�.
Posz�y do sadu. Go�ka prowadzi�a, a babcia mia�a coraz gorszy humor. Na dworze by�o
prawie ca�kiem ciemno. Trudno by�o omija� korzenie drzew i deski, kt�re dziadek przyszykowa�
do reperacji stodo�y.
- Jestem w�ciek�a, �e musz� tu za nim �azi�.
- Chyba rzeczywi�cie przesadzi�, ale teraz chod�my ciszej, bo nie zobaczymy, co on robi.
Przecisn�y si� pomi�dzy kolejnymi krzakami, min�y dwa ule i schowa�y si� pod du��
jab�oni�. Kilka metr�w dalej sta�o kolejne du�e drzewo. By�o to chyba najwi�ksze drzewo
w sadzie.
- I co dalej?
- Popatrz babciu na to drzewo.
Go�ka wskaza�a r�k� na s�siedni� jab�o�. Babcia wpatrywa�a si� w jej pie� i nic nie
zauwa�y�a.
- Babciu, popatrz tam, wysoko.
Babcia przerazi�a si�, gdy zobaczy�a na szczycie drzewa niewyra�nie majacz�c� posta�
ch�opaka. Chcia�a ju� krzykn��, gdy Go�ka chwyci�a j� za r�k� i cichutko szepn�a.
- Babciu, poczekaj. On tu ma swoj� tajemnic�.
- O co tu chodzi na mi�o�� bosk�? Po co on siedzi na tym drzewie? Przecie� zakaza�am
www.wsip.com.pl
11
E R Y K_ost.qxd 03-03-07 23:42 Page 11
mu w�azi� na nie. Nie m�wi�am, �e mo�e zlecie� i narobi� k�opotu?
- M�wi�a� babciu, ale jego tajemnica to nie �arty. Najpierw chodzi� tu na jab�ka, bez
kt�rych nie wytrzyma ani godziny, a wtedy wpad� na ten pomys�. Nie wiem, czy mog�
zdradzi� t� jego tajemnic�. Niczego co prawda mu nie obiecywa�am, ale co� mi si� zdaje,
�e nie b�dzie zachwycony, gdy j� zdradz�.
- Czy on zg�upia�? Skaranie boskie z tym ch�opakiem.
- Jego zdaniem babciu, im wy�ej, tym lepiej. My�li, �e tam zobaczy dok�adniej ksi�yc
i gwiazdy. S�abo widzi i s�dzi, �e te par� metr�w wy�ej co� zmieni.
- Ale to nieszcz�cie. Nie do��, �e niczego specjalnie nie dojrzy, to jeszcze mo�e spa��.
Gdyby matka wiedzia�a, na co mu pozwalamy, to mieliby�my du�e k�opoty.
Eryk ich nie s�ysza�. Wpatrywa� si� przez lunet� w ksi�yc, nieliczne gwiazdy i chmury.
Nadal nie m�g� dok�adnie obejrze� ksi�yca. Mia� nadziej�, �e gdy b�dzie sprzyjaj�ca
pogoda, to z tego najwy�szego drzewa b�dzie m�g� zobaczy� co� istotnego. Tymczasem
si� myli�. Nie b�dzie chyba tu w�azi�, bo i tak pomys� si� nie sprawdzi�. Co gorsza, sp�ni�
si� na kolacj� i czeka�a go okropna bura. Wiele by da�, by m�c zobaczy� jakie� szczeg�y
na ksi�ycu. By� pewny, �e inni je widz� tak po prostu. Nie wiedzie� sk�d nabra� przekonania,
�e inni widz� wszystko i �e jedynie on ma z tym problemy. By�o mu bardzo smutno,
gdy okazywa�o si�, �e nie jest w stanie tego przezwyci�y�.
- Z�a� ma�y. Przecie� i tak nie mo�esz zobaczy� wszystkiego!
- Babciu nie krzycz. Nic si� nie sta�o � uspokaja�a Gosia. Nie mog�a nic poradzi�.
Wyda�a tajemnic� Eryka, bo nie mia�a wyj�cia. Spodziewa�a si�, �e jej ma�y brat b�dzie na
ni� obra�ony. Wszystko, co dotyczy�o oczu by�o dla niego dra�liwe. Nie dziwi�a mu si�.
Rzeczywi�cie s�abo widzia�. Obserwowa�a, jak potyka si� o korzenie, je�dzi nosem po
ksi��ce i siada blisko telewizora. Za ka�dym razem, gdy kto� to zauwa�a�, Eryk wzdryga�
si� i udawa�, �e widzi wi�cej.
Babcia ju� nie chcia�a krzycze�. Mia�a zupe�nie inny k�opot. W oczach pojawi�y si� �zy,
kt�re wola�a raczej ukry�. Pomy�la�a, �e to nie jest normalne. Ch�opak w�azi na wielkie
drzewo, z kt�rego mo�e spa��, a ona nic o tym nie wie. Dobrze, �e nie spad�. Pami�ta�a,
jak jej najstarszy syn, gdy by� m�ody, spad� z tej jab�onki. Ju� wcze�niej zauwa�y�a, �e jej
wnuk ma k�opoty z zaakceptowaniem wady wzroku. Ona te� widzia�a, jak wpatruje si� w
r�ne ma�e przedmioty, jak wgapia si� w ekran telewizora, na kt�rym i tak za wiele nie
widzi. A teraz jeszcze to. Nie jest dobrze. Go�ka mia�a racj�, gdy m�wi�a, �e to nie s� �arty.
- Eryk, chod� na kolacj�. Nie mo�esz sp�dza� �ycia na drzewie.
Eryk by� pewien, �e nikt opr�cz Go�ki nie wie, co on tu robi. Trzeba b�dzie zej��. I tak
nic z tego nie wysz�o. Pomys� nie by� dobry. Jak uro�nie, wpadnie na lepszy, ale kiedy to
b�dzie. S�ysza�, �e obserwatoria, z kt�rych obserwuje si� niebo, s� wysokie. S�dzi� wi�c,
�e to drzewo mu pomo�e, a tu taka wpadka.
Zacz�� zsuwa� si� na d�. Czu� si� jak zbity pies. By�o mu przykro, �e kto� wzi�� udzia�
w jego misji. To by�a jego tajemnica, tak samo, jak to, �e s�abo widzi. Z jakiej racji o jego
oczach maj� wiedzie� wszyscy dooko�a? Tymczasem niestety wiedzieli. Przypomnia� sobie,
� W I A T O T W A R T Y D L A N I E W I D O M Y C H . S Z A N S E I M O � L I W O � C I 12
E R Y K_ost.qxd 03-03-07 23:42 Page 12
jak miesi�c wcze�niej, gdy wraca� z placu zabaw, spotka� dwie dziewczyny, kt�re na niego
czeka�y. Chcia� ju� je omin��, gdy zacz�y go wy�miewa�: �lepy, �lepy, �lepy... Mija� je i nie
wiedzia�, co ma zrobi�. Chcia� jako� zareagowa�, ale nauczono go, �e na prowokacje si�
nie odpowiada. Zrobi� powa�n� min�, przeszed� obok, wszed� po schodach na g�r�
i pobieg� do sypialni. Ju� nie mia� powa�nej miny � rzuci� si� na ��ko i p�aka�. Prze�y� co�,
czego nikomu by nie �yczy�. Przecie� tyle widzia�, grywa� w pi�k� i by� najlepszy w �a�eniu
po drzewach. Sk�d przysz�o do g�owy tym dziewczynom tak mu dokuczy�?!
Wr�ci� na kolacj�. Przetrzyma� babci narzekanie i nie mia� �alu do kuzynki. By� smutny,
bo nie pierwszy raz poczu� si� za bardzo inny od reszty i bardzo samotny.
Inwalidzi wzroku nie s� w pe�ni sprawni. Ich niepe�nosprawno�� wynika z faktu,
i� wiele podstawowych czynno�ci wymaga widzenia, a jego brak utrudnia ich wykonywanie.
Nie mo�na spodziewa� si�, by niewidomy lub s�abowidz�cy wyszed� na
podw�rko, spojrza� i odnalaz� pi�k� porzucon� wcze�niej przez dziecko. Niestety, dla
inwalid�w wzroku jest to trudne. Dla niewidomego jest to nierealne ca�kowicie, a dla
s�abowidz�cego z konieczno�ci polega na innym dzia�aniu. Musi kr��y� po podw�rku,
przegl�daj�c z bliska metr po metrze, by wreszcie trafi� na poszukiwan� pi�k�.
Jak radzi sobie z tak� sytuacj� niewidomy? Przeszukiwanie terenu jest pozbawione
sensu. Musi skoncentrowa� si� na poszukaniu pomocy u innych. W r�nych sytuacjach
mog� mu pom�c tak zwani przewodnicylub lektorzy. W przypadku zagubionej
pi�ki pomoc mo�na znale�� u mi�ego s�siada, kt�ry dostrze�e zgub� i wska�e jej
miejsce. Przyk�ad�w trudno�ci wynikaj�cych z braku wzroku lub s�abego widzenia
jest mn�stwo. W zasadzie wszystko odbywa si� inaczej. Inwalidzi wzroku musz�
opracowa�, nie stosowane przez innych i cz�sto dla nich niezrozumia�e, procedury
post�powania, by sobie poradzi�. Nie mog� wzi�� do r�k gazety lub ksi��ki, by
odczyta� tekst. Nie mog� swobodnie wyj�� z domu i p�j�� do miasta.
�atwo sobie wyobrazi�, co dla nich znaczy przygotowanie do podr�y, za�atwienie
i wyjazd na urlop. Jak mog� za�atwi� sprawy w urz�dzie gminnym lub skarbowym?
Jak odnajduj� przystanek, by wsi��� do w�a�ciwego autobusu czy tramwaju?
Jak mog� odnale�� w�a�ciwy peron i wsi��� do poci�gu? Jak mog� zrobi� zakupy,
dobra� ubi�r, a tym bardziej posprz�ta� mieszkanie, upra�, przygotowa� posi�ek i wyprawi�
dzieci do szko�y? Jak maj� zdoby� w tych warunkach wykszta�cenie, a potem
zdoby� prac�? Wreszcie, jak maj� przygotowa� si� codziennie do pracy i prezentowa�
si� �na poziomie�?
Okazuje si�, �e to wszystko, pomimo wszelkich trudno�ci, jest mo�liwe. Inwalidom
wzroku przychodzi z pomoc� nowoczesna rehabilitacja, dzi�ki kt�rej mo�na w znacznym
stopniu zniwelowa� skutki braku wzroku. �atwiej jest oczywi�cie
s�abowidz�cym, kt�rzy mog� w pewnym stopniu polega� na sobie, ale i niewidomi
radz� sobie nie�le. S� w�r�d nich tacy, kt�rzy nauczyli si� wykonywania bezwzrokowo
www.wsip.com.pl
13
E R Y K_ost.qxd 03-03-07 23:42 Page 13
czynno�ci, o kt�rych nikt by nie pomy�la�, �e s� dla nich dost�pne. Czy mo�na
uwierzy�, �e niewidomi potrafi� je�dzi� na nartach, przygotowa� wigilijnego karpia
w galarecie, a nawet wype�nia� skomplikowane obowi�zki cz�onk�w rz�du?
Potrafi� zorganizowa� sobie �ycie w taki spos�b, by w ka�dej chwili m�c wszystko,
co konieczne, wykona� samodzielnie. Dla czynno�ci, kt�re s� poza mo�liwo�ciami
niewidomych, organizuj� pomoc widz�cych przewodnik�w i lektor�w.
Kto to jest przewodnik? Kto to jest lektor? Niezale�nie od orientacji w przestrzeni
niewidomi nie mog� trafi� wsz�dzie. S� tak bardzo skomplikowane miejsca, w kt�rych
nawet najlepiej zrehabilitowany niewidomy traci orientacj�. Jak mo�e sobie poradzi�
w ha�asie, gdy s�uch odgrywa decyduj�c� rol�? Jak sobie poradzi na ha�a�liwej
dyskotece, hucznym weselu lub na lotnisku? Potrzebny jest i pomo�e przewodnik,
czyli osoba, kt�ra zaopiekuje si� nim, by dotar� do celu.Przewodnikiem mo�e by�
ka�dy. Nie tylko kto� do�wiadczony, lecz ka�dy, kto wska�e drog�, we�mie niewidomego
pod r�k� i przeprowadzi przez ulic�. Czy trudno zatem by� przewodnikiem?
Nie, wystarczy chcie� i zda� si� na wskaz�wki samego zainteresowanego.
Lektor to osoba, kt�ra pomaga niewidomemu w odczytywaniu pisanej informacji.
Lektor�w wyobra�amy sobie z ksi��k� w r�ku, siedz�cych przy biurku, na kt�rym
le�y magnetofon z pod��czonym do� mikrofonem. Pomoc lektor�w jest nieoceniona
w nowoczesnym �wiecie. W spo�ecze�stwach informacyjnych, gdzie dost�p do informacji
pe�ni kluczow� funkcj�, czytanie czarnego druku jest nieodzowne. Jest te�
jedyn� szans� na zdobycie wykszta�cenia i pracy. Lektorzy to nie tylko osoby nagrywaj�ce
na ta�my ksi��ki. Pe�ni� o wiele wi�cej funkcji. Odczytuj� rozk�ady jazdy
poci�g�w, pomagaj� w wype�nianiu ankiet, skomplikowanych formularzy. Pomagaj�
w przygotowaniu rocznych sprawozda� podatkowych i wniosk�w do urz�d�w.
Odczytuj� informacje wy�wietlone na elektronicznych wy�wietlaczach. Dla niewidomych,
pos�uguj�cych si� brajlem, lektorzy pe�ni� funkcj� ��cznik�w ze �wiatem.
Nowoczesna rehabilitacja daje niewidomym i s�abowidz�cym szans� na jak
najwi�ksze usamodzielnienie si�. Dobrze przeszkolony niewidomy radzi sobie
w ogromnej wi�kszo�ci sytuacji. Przychodz� mu z pomoc� przer�ne rodzaje bia�ych
lasek, ��cznie z laskami laserowymi, kt�re informuj� o zbli�aj�cych si� przeszkodach.
Pomaga mu jak najlepsza technika poruszania si� w przestrzeni i jej zorganizowanie
� im wi�kszy panuje dooko�a porz�dek, tym �atwiej niewidomemu. Wykorzystuje on
wszelkie prawid�owo�ci, r�wnoleg�o�ci, oznaczenia, kraw�niki, odg�osy i w�asn�
pami��. Elementy te mog� jednak pomaga� wy��cznie wtedy, gdy s� niezmienne.
Prawdziwych lektor�w zast�puj� coraz cz�ciej automaty. Dzisiaj niewidomy
mo�e odczyta� informacje za pomoc� syntezatora mowy. Mo�e dysponowa�
m�wi�c� wag�, testerem kolor�w, ci�nieniomierzem i wieloma przer�nymi urz�dzeniami
z komputerem na czele. M�wi�cy komputer zast�puje lektora we wszelkich
wykonywanych na nim czynno�ciach. Syntezator mowy odczyta wszystko, co jest
widoczne na komputerowym ekranie. Mo�e to by� zar�wno tekst ksi��ki, jak wynik
� W I A T O T W A R T Y D L A N I E W I D O M Y C H . S Z A N S E I M O � L I W O � C I 14
E R Y K_ost.qxd 03-03-07 23:42 Page 14
obliczenia na systemowym kalkulatorze. Mo�e to by� tre�� strony internetowej i tekst
listu otrzymanego za po�rednictwem poczty elektronicznej. Syntezatory s� ju� tak
popularne, �e korzysta z nich coraz wi�cej os�b widz�cych. Nowoczesne urz�dzenia
musz� �m�wi�.
�wiatowa Organizacja Zdrowia w roku 1980 przyj�a wa�n� dla tego �rodowiska
klasyfikacj� � Mi�dzynarodow� Klasyfikacj� Uszkodze�, Niepe�nosprawno�ci
i Upo�ledze� , w kt�rej zosta�y wyr�nione w�a�nie te trzy podstawowe aspekty. S�
one ze sob� zwi�zane i decyduj� o �yciowej sytuacji cz�owieka. Okre�laj� precyzyjnie
problemy, z kt�rymi borykaj� si� niepe�nosprawni i ich potrzeby rehabilitacyjne.
Zgodnie z t� klasyfikacj�, uszkodzenie to strata lub wada fizycznej, psychicznej lub
anatomicznej struktury albo czynno�ci. Niepe�nosprawno�� to ograniczenie lub brak
mo�liwo�ci wykonywania czynno�ci na poziomie uwa�anym za normalny. Upo�ledzenie
to finalny rezultat uszkodzenia i niepe�nosprawno�ci. To r�wnie� wynik
maj�cych dla cz�owieka ogromne znaczenie czynnik�w spo�ecznych. Oznacza ono
gorsz� sytuacj� dotkni�tej nim osoby, wynikaj�c� z wyra�nego ograniczenia lub
ca�kowitego uniemo�liwienia wykonywania funkcji, kt�re uwa�ane s� za normalne.
Co oznacza w tym kontek�cie s�owo normalne? Zastosowanie tego s�owa skazuje
nas od razu na trudno�ci interpretacyjne. Dla wszystkich zbi�r mo�liwo�ci i normalnych
zdolno�ci jest inny. Gdy jednak we�miemy pod uwag� wiek, p�e�, czynniki kulturowe
i spo�eczne, to zdo�amy porozumie� si� co do tego, jakie funkcje s� mo�liwe
do wykonania przez tak zwane osoby w pe�ni sprawne, czyli takie, kt�rych nie
dotkn�y �adne ograniczenia zwi�zane z uszkodzeniami lub niepe�nosprawno�ci�.
Uszkodzenie wzroku, to zar�wno wada jego anatomicznej struktury, jak i czynno�ci
realizowanych przez ten zmys�. U r�nych os�b mo�e wyst�powa� wada widzenia
w r�nym stopniu i zakresie. Uszkodzenie mo�e by� ca�kowite. Dotyczy wtedy
wszystkich czynno�ci narz�du wzroku. Najwa�niejsze uszkodzenia czynno�ci wzrokowych
to uszkodzenie widzenia centralnego, z czym wi��e si� obni�enie ostro�ci widzenia
i uszkodzenie widzenia obwodowego, wi���cego si� z ograniczeniem pola widzenia.
Mamy trzy kategorie ostro�ci wzroku. Pierwsz� jest wzrok normalny, czyli wzrok,
kt�ry nie uleg� istotnemu uszkodzeniu. Druga kategoria to s�abowzroczno��, kt�ra
wi��e si� ze znacznymi utrudnieniami w wykonywaniu podstawowych czynno�ci.
Trzecia kategoria to �lepota. Wzrok normalny to taki, kt�ry umo�liwia ostro��
widzenia powy�ej trzydziestu procent. S�abowzroczno��to istotne obni�enie ostro�ci
wzroku. Dzieli si� j� na umiarkowan� i znaczn�. �lepota to nie tylko ca�kowite
uniemo�liwienie widzenia, ale r�wnie� tak zwane poczucie �wiat�a oraz resztkowa
ostro�� wzroku od dw�ch do pi�ciu procent.
S�abowidz�cy maj� ograniczone pole widzeniana bardzo wiele sposob�w. Mo�e
by� ono na przyk�ad koncentrycznei r�wnomierne. Mo�e by� wi�kszelub mniejsze.
Niekt�rzy s�abowidz�cy widz� bardzo niewielkim koncentrycznym fragmentem
siatk�wki, jakby patrzyli przez dziurk� od klucza. Inne osoby widz� po�ow� pola, gdy
www.wsip.com.pl
15
E R Y K_ost.qxd 03-03-07 23:42 Page 15
lewa lub prawa strona obrazu jest ca�kowicie niedost�pna. U jeszcze innych os�b
pole widzenia �okraszone� jest przeszkadzaj�cymi, tak zwanymi mroczkami. Kolejne
wady, to brak zdolno�ci rozr�niania barw, widzenie stereoskopowe i widzenie nocne,
czyli niew�a�ciwa adaptacja do widzenia w s�abych warunkach �wietlnych.
Podzia� WHO na poszczeg�lne grupy inwalid�w wzroku opiera si� na podstawowych
kryteriach medycznych, w kt�rych zasadnicze znaczenie ma rodzaj
uszkodzenia podstawowych czynno�ci wzrokowych. Zgodnie z tymi kryteriami
niewidomi to przede wszystkim osoby ca�kowicie niewidz�ce. Ich ostro�� wzroku
wynosi po prostu zero. Niewidomymi okre�la si� r�wnie� osoby z ostro�ci� wzroku
mniejsz� ni� pi�� procent, kt�re nazywamy osobami ze �lepot� umiarkowan� lub
s�abowzroczno�ci� g��bok�, a tak�e osoby z bardzo ograniczonym polem widzenia
nie wi�kszym ni� dwadzie�cia stopni, niezale�nie od ostro�ci ich wzroku.
S�abowidz�cy to osoby, u kt�rych ostro�� wzroku wynosi od pi�ciu do trzydziestu
procent. Cz�sto te� do os�b s�abowidz�cych zalicza si� osoby ze s�abowzroczno�ci�
g��bok�. Tak wi�c nie wszyscy, kt�rzy maj� k�opoty z widzeniem, s� inwalidami
wzroku. S�abowidz�c� nie jest osoba, kt�ra ma ostro�� widzenia dochodz�c� do
pi��dziesi�ciu procent. Widzi po�owicznie, ale to wystarczy, by m�c wykona�
samodzielnie i bez trudno�ci wi�kszo�� czynno�ci. Ujmuj�c bardziej precyzyjnie,
trudno sobie wyobrazi� czynno�ci czy funkcje, kt�rych nie mog�aby samodzielnie
wykona�. Pomimo istnienia pewnych problem�w ze wzrokiem, nie mo�e by� ona zaliczona
do grupy niepe�nosprawnych. Decyduje o tym drastyczne por�wnanie
mo�liwo�ci takiej osoby ze s�abowidz�cymi, kt�rzy maj� ostro�� ni�sz� ni� trzydzie�ci
procent, a tym bardziej z niewidomymi o ca�kowitej utracie wzroku.
Ilu jest niewidomych i s�abowidz�cych w Polsce? Nie mamy precyzyjnych danych.
Uwa�a si�, �e w nowoczesnych spo�ecze�stwach k�opoty ze wzrokiem ma a� dwadzie�cia
procent populacji. W Polsce oznacza�oby to a� oko�o o�miu milion�w ludzi.
Tyle os�b nie widzi w stu procentach. Jednak os�b odczuwaj�cych problemy z tym
zwi�zane jest nie wi�cej ni� milion, z czego inwalid�w wzroku dw�ch pierwszych
grup niepe�nosprawno�ci ze wzgl�du na wzrok jest nie wi�cej ni� sto tysi�cy. W�a�nie
tyle os�b w naszym kraju ma problem z przej�ciem przez ulic�, odczytaniem informacji
na przystankach, czytaniem ksi��ek i ogl�daniem telewizji. W�r�d nich s�
niewidomi, kt�rych liczb� szacuje si� na oko�o pi�tna�cie tysi�cy. Wi�kszo�� z nich
ma tak zwane poczucie �wiat�a. Os�b, kt�re nie widz� nawet �wiat�a, czyli nawet nie
wiedz�, czy jest dzie�, czy noc, jest bardzo niewiele.
Co powoduje ca�kowit� lub cz�ciow� utrat� wzroku? Cz�sto mamy do czynienia
z czynnikami genetycznymi. Wady wzroku przenoszone s� wtedy z rodzic�w na nast�pne
pokolenie. Kolejn� przyczyn� s� wady wrodzone zwi�zane na przyk�ad z uszkodzeniem
oko�oporodowym. Wielu niewidomych i s�abowidz�cych przesz�o powa�ne
choroby, a w szczeg�lno�ci choroby zaka�ne przebiegaj�ce z wysok� temperatur�,
w wyniku czego nast�pi�o uszkodzenie narz�du wzroku. Coraz wi�ksze znaczenie maj�
� W I A T O T W A R T Y D L A N I E W I D O M Y C H . S Z A N S E I M O � L I W O � C I 16
E R Y K_ost.qxd 03-03-07 23:42 Page 16
nowotwory, zatrucia i cukrzyca, kt�rych przej�cie cz�sto ko�czy si� ca�kowit� utrat�
widzenia. Uszkodzenia oczu wynikaj� z przer�nych uraz�w mechanicznych, termicznych
i chemicznych. Spotykamy je cz�ciej w krajach rozwini�tych. Z kolei w krajach
trzeciego �wiata spotykamy si� cz�ciej z awitaminoz�. W�r�d inwalid�w wzroku wi�kszo��
stanowi� ludzie starzy. Dotykaj� ich cz�sto nieuchronne zmiany starcze. W ich
wyniku wzrok stopniowo s�abnie, dochodz�c do zbyt s�abego poziomu ostro�ci.
Dotykamy tu r�wnie� kwestii utraty wzroku w wyniku chor�b zawodowych. Nie trzeba
ulec spektakularnemu wypadkowi, by sta� si� najpierw s�abowidz�cym, a nast�pnie
niewidomym. Stopniowe pogarszanie widzenia jest cz�sto zwi�zane z wykonywanymi
na co dzie� czynno�ciami. S�abowidzenie to na przyk�ad zawodowa choroba krawc�w,
kt�rych codzienne wpatrywanie si� w cieniutkie nitki, faktur� materia�u i najog�lniej
ujmuj�c przeeksplatowywanie oczu powoduje pogorszenie ich stanu.
Medycyna stara si� przeciwdzia�a� uszkodzeniom wzroku. Wiele wad mo�na
usun�� operacyjnie. Do pogorszenia stanu widzenia mo�na nie dopu�ci� metodami
leczniczymi i farmakologicznymi. Odsetek inwalid�w wzroku w nowoczesnym
spo�ecze�stwie mo�e wi�c male�. Niestety udoskonaleniu metod leczenia nie
towarzyszy poprawienie bezpiecze�stwa zdrowotnego obywateli. Z jednej strony,
coraz wi�cej os�b mo�na leczy�, z drugiej coraz wi�cej ulega przer�nym wypadkom.
Gdyby polega� jedynie na medycynie, niewidomych i s�abowidz�cych mieliby�my
znacznie mniej ni� kiedy�. Jednak tak nie jest. Wraz ze wzrostem cywilizacyjnym
przybywa nowych zagro�e�. Wielu ludzi traci wzrok w wyniku akt�w przest�pczych,
wypadk�w komunikacyjnych i przy pracy. Medycyna ma zatem coraz wi�cej pracy.
Jest skuteczniejsza, ale nie mo�e za�atwi� wszystkiego.
Tam, gdzie medycyna jest bezradna, na pomoc przychodzi nowa dziedzina wiedzy
� rehabilitacja.S�owo rehabilitacjapochodzi od �aci�skiego s�owa habilitatio, kt�re
oznacza zdatno��, przydatno��. Zastosowane razem z przedrostkiem re, kt�ry
oznacza przywr�cenie poprzedniego stanu, zn�w, na nowo � rehabilitation (rehabilitacja)
oznacza przywr�cenie przydatno�ci, zr�czno�ci.
Przywracanie sprawno�ci jest stare jak �wiat. Metody stosowane obecnie w leczeniu
przywracaj�cym do zdrowia maj� d�ugie tradycje. Podziwiamy niebywa�e
osi�gni�cia naukowe, techniczne, dzi�ki kt�rym proces usprawniania przebiega w
spos�b rewolucyjny, o jakim nie �ni�o si� naszym niepe�nosprawnym przodkom. Na
ca�o- kszta�t osi�gni�� w tej dziedzinie sk�ada si� dorobek wielu pokole�, pracuj�cych
przez wiele wiek�w. Nasza cywilizacja nie zaczyna�a od dobrotliwego traktowania
s�abszych. Prymitywne spo�eczno�ci nie potrafi�y sobie poradzi� z rannymi, chorymi
i niepe�no-sprawnymi. Zmuszone by�y pozostawi� ich samym sobie, co sprowadza�o
si� do ich unicestwienia. By�o tam miejsce jedynie dla zdrowych i silnych.
Niepe�nosprawne dziecko lub doros�y nie mieli szans na prze�ycie. Nie byli w
stanie wykona� wa�nych dla tych spo�ecze�stw funkcji. Prymitywni ludzie nie rozumieli
warto�ci �ycia ka�dego cz�owieka.
www.wsip.com.pl
17
E R Y K_ost.qxd 03-03-07 23:42 Page 17
W staro�ytno�ci nastawienie spo�ecze�stw zmieni�o si� diametralnie. Leczenie
zacz�o zajmowa� wa�ne miejsce. Likwidowanie niesprawno�ci sta�o si� wyznacznikiem
poziomu cywilizacyjnego. Ludzie �yli w lepszych warunkach, co wi�za�o si�
z dba�o�ci� o ka�dego cz�onka spo�eczno�ci. Nie do pomy�lenia sta�o si� �zrezygnowanie
ze zdrowia� kogo� z rodziny. W �redniowieczu z kolei zdrowie lub jego brak
by�y w gestii decyzji Boga. To On decydowa� o losie ka�dego, wobec czego wszelkie
choroby lub uszkodzenia przyjmowano bez protestu, jako Jego wyrok. Na tej samej
zasadzie pot�piano kult cia�a. Ceniono umartwianie si�, �ycie w ascezie, a niepe�nosprawno�ci
traktowano jak przypomnienie o marno�ci tego �wiata. Niepe�nosprawny
mia� przypomnie� innym o tym, �e los wszystkich jest w r�kach Pana, kt�ry jako
jedyny jest w stanie go odmieni�. Nie rozwijano w tej sytuacji dzia�alno�ci na rzecz
os�b kalekich. Religia z medycyn� pozostawa�y w �cis�ym zwi�zku i jakiekolwiek
przypad�o�ci uwa�ano za zas�u�on� kar� za grzechy. �wczesne spo�ecze�stwo mia�o
zapewniony spok�j sumienia w stosunku do los�w ludzi upo�ledzonych. Pomimo
takiego stanowiska, w toku rozwoju koncepcji chrze�cija�skiej mi�o�ci bli�niego,
powsta�o wiele zak�ad�w dla chorych, kalek i starc�w, a organizacje religijne postawi�y
sobie za cel niesienie pomocy kalekom. Z jednej wi�c strony zdawano si� na
Boskie wyroki, z drugiej za� starano si� ul�y� w niedoli osobom ni� dotkni�tym.
Z biegiem czasu po�wi�cano niepe�nosprawnym coraz wi�cej uwagi. Powoli
mala�a tendencja traktowania choroby i niepe�nosprawno�ci jako nieodwracalnego
Boskiego wyroku, a ros�a ch�� przeciwstawienia si� nieszcz�ciu. Wielkie zmiany
w �wiadomo�ci spo�ecznej w tej kwestii nast�pi�y w XIX wieku. Zdecydowano o przywr�ceniu
niewidomych �yciu i przestano traktowa� ich jedynie jak wygodny przyk�ad
wychowawczy dla innych. To nowe podej�cie sta�o si� podstaw� dla wielkich
wynalazk�w z tamtego okresu, dzi�ki kt�rym niewidomi mogli wyj�� z totalnej izolacji.
Wiek XX przyni�s� kolejne efekty post�pu. Wyja�nione powy�ej poj�cie rehabilitacja
zosta�o wprowadzone w roku 1918 przez Douglasa C. McMurtie�ra, dyrektora
Instytutu Czerwonego Krzy�a dla Inwalid�w w Nowym Jorku. Niebywa�y rozw�j
rehabilitacji ma miejsce po II wojnie �wiatowej. Odt�d obejmuje ona swoim dzia�aniem
nie tylko inwalid�w wojennych, ale wszystkich chorych i niepe�nosprawnych.
Wcze�niej m�wi�c o niewidomych my�lano przede wszystkim o inwalidach wojennych.
Tocz�ce si� na ca�ym �wiecie wojny dostarcza�y wielkich ich rzeszy, w tym
niewidomych i s�abowidz�cych. Najpierw zatem walczono o prawa do jak najnormalniejszego
�ycia inwalid�w wojennych. Byli bohaterami. Po�wi�cili zdrowie dla
swoich narod�w. Spo�ecze�stwa pragn�y im si� odwdzi�czy�, chocia�by w ten
spos�b, �eby w maksymalnym stopniu zniwelowa� skutki inwalidztwa. Osi�gni�cia
dotycz�ce inwalid�w wojennych przenika�y do reszty spo�ecze�stw. Powoli znik�y
r�nice w traktowaniu tej grupy obywateli i innych chorych.
Rehabilitacja stanowi nowy kierunek post�powania w dziedzinie ochrony zdrowia
oraz rozwijania i utrzymywania jak najlepszej sprawno�ci fizycznej cz�owieka.
� W I A T O T W A R T Y D L A N I E W I D O M Y C H . S Z A N S E I M O � L I W O � C I 18
E R Y K_ost.qxd 03-03-07 23:42 Page 18
Historia rehabilitacji jest bardzo d�uga. Wszelkie obecne osi�gni�cia zawdzi�czamy
dziesi�tkom poprzednich pokole� niezale�nie od tego, kt�re z nich dokona�o wi�kszego,
a kt�re mniejszego post�pu. Praca ich wszystkich by�a niezb�dna, by wreszcie
zrozumiano warto�� zdrowia i sens jego przywracania za wszelk� cen�.
S�owo rehabilitacja sta�o si� jednym z najpopularniejszych w dziedzinie ochrony
zdrowia. Jednak w zwi�zku z tym, �e oznacza ono r�wnie� przywracanie szacunku
ludziom uwa�anym wcze�niej za przest�pc�w, cz�sto stosuje si� inne s�owo � rewalidacja
� usprawnienie. Jednak pomimo, �e to s�owo nawet lepiej odpowiada naszym
potrzebom, nie przyj�o si�. Proces przystosowywania do �ycia osoby, kt�ra dozna�a
� przemijaj�cej lub trwa�ej � utraty zdrowia nadal nazywamy rehabilitacj�, nie bacz�c
na dwuznaczno�� tego poj�cia.
Eryk dor�s� do pierwszej klasy. Widzia� s�abiutko, wobec czego skierowano go do specjalnej
szko�y dla s�abowidz�cych. On sam nie odczuwa� tu niczego wyj�tkowego. Jednak
szko�a rzeczywi�cie troch� si� r�ni�a od innych. W klasach nie by�o tylu uczni�w, ilu jest
w masowych plac�wkach. Tu mog�o ich by� co najwy�ej trzynastu. Ka�dy ucze� mia�
wygodn� �awk�, wi�ksz� ni� zwyk�e. Tablica by�a wyra�nie du�a, a nauczyciele pisali na
niej du�ymi literami.
Eryk po pierwszych dniach niepewno�ci by� zadowolony. Najpierw si� ba�. My�la�, �e
szko�a to co� strasznego. Kto potrafi wstawa� codziennie o jednakowej porze, szybko si�
umy� i ubra�, zje�� �niadanie i zd��y� na autobus? Spodziewa� si�, �e w szkole mog� by�
chuligani, o kt�rych s�ysza� czasem w wiadomo�ciach. Mama go uspokaja�a, �e w �adnym
razie w jego klasie nie b�dzie nikogo takiego.
- B�dziesz mia� na pewno fajnych koleg�w. Nie tylko b�dziesz si� uczy�, ale te� si�
z nimi bawi�. Zobaczysz, jak tam jest sympatycznie. Opr�cz koleg�w b�d� i kole�anki.
- E tam, kole�anki! One nie umiej� gra� w pi�k�. Ostatnio taka jedna si� stawia�a, �e
potrafi. Dali�my jej szans� i po paru minutach trzeba by�o j� wyrzuci� z boiska. Co to za
gra mamo, gdy taka jedna z drug� nie trafia w pi�k�, chocia� tak dobrze widzi.
- Daj spok�j, mo�e powinni�cie je troch� poduczy�? Wtedy by�by pewnie z nich lepszy
po�ytek. Zawsze brakuje wam kogo� do zespo�u.
- Brakuje, ale nie dziewczyny.
Pomimo takich antyfeministycznych pogl�d�w, dziewcz�ca cz�� klasy te� Erykowi si�
spodoba�a. Jedna z dziewczyn umia�a, wbrew temu co s�dzi�, trafia� w pi�k�. Przekona�
si�, �e je�li chodzi o nauk�, to ch�opcy nie mog� si� z nimi r�wna�. Jedynie on m�g� co�
wsk�ra�. Ca�a reszta jego kompan�w nie dawa�a sobie rady nawet z najprostszymi przedmiotami.
Og�lnie zajmowa�o ich raczej co innego.
Przez ca�y rok Eryk spisywa� si� ca�kiem dobrze. By� lubiany. Zas�yn�� z tego, �e jego
s�owo ma warto��. Nie by� najlepszym pi�karzem, ale zawsze walczy� do ko�ca. Czasem
nawet przesadza� w pr�bach odzyskiwania pi�ki. Koledzy pouczali go, �e s� sytuacje,
www.wsip.com.pl
19
E R Y K_ost.qxd 03-03-07 23:42 Page 19
w kt�rych lepiej nie traci� energii i da� za wygran�. Si�y mog� przyda� si� na p�niej, kiedy
z kolei przeciwnicy b�d� mieli do��. Podobnie by� ambitny w nauce. Inni uczniowie obserwowali
ze zdziwieniem, jak on stara si� niczego nie pomin��. Troch� mu nawet dokuczali.
On sam nie by� zm�czony. Zale�a�o mu na uznaniu mamy. Wraca� do domu, rzeczowo
informowa� o kolejnej pi�tce i po cichutku czeka� na s�owa pochwa�y. A mama by�a
dumna. Cieszy� si� tak dobr� opini�, �e gdy pod koniec roku przyni�s� a� dwie pa�ki na
raz, nie us�ysza� �adnego pouczaj�cego komentarza.
- Zdarza si� � powiedzia�a mama. � Na drugi raz uwa�aj.
Na wakacje Eryk znowu pojecha� do babci. By� ju� powa�niejszy. Wygl�da� doro�lej
i mniej �azi� po drzewach. Babcia odetchn�a z ulg� i tylko czasem wspomina�a, jak to Eryk
szuka� wcze�niej lepszych widok�w na szczycie jab�onki. Gosia te� wydoro�la�a. Bawili si�
ju� ca�kiem powa�nie. Poznali wszystkie dzieci w okolicy i nie mieli tyle czasu, co kiedy�,
na pomoc babci. Ona jednak nie narzeka�a, bo w najtrudniejszych momentach jej
podopieczni organizowali do pomocy ca�y dzieci�cy pluton. Dowodzi�a nimi Go�ka, a Eryk
zawsze dawa� dobry przyk�ad solidno�ci.
Chyba �obrazi�� si� na drzewa, bo i do zrywania jab�ek straci� serce. Co najwy�ej si�ga�
po owoce ze sto�u. Po roku w szkole zmieni� si�. Mo�na by�o s�dzi�, �e przesta� si�
martwi� stanem wzroku, ale nie. Dziewczyny, kt�re tak mu kiedy� dokuczy�y, omija�. Gdy
musia� je spotka�, jedynie k��liwie podsumowywa� ich s�owa. One patrzy�y na niego
z pob�a�aniem � wydawa�y si� my�le�: �O czym tu z takim gada�! Ledwo widzi, a si�
stawia.� Ery