Czytaj więcej:
Zwiadowcy. Księga 3. Ziemia skuta lodem okładka

Średnia Ocena:



Zwiadowcy. Księga 3. Ziemia skuta lodem

Trzeci tom bestsellerowej sagi dla młodzieży pióra australijskiego pisarza Johna Flanagana.Po spaleniu mostu, przez który Morgarath chciał przeprowadzić armię na ziemie Araluenu, Will i Evanlyn trafiają do niewoli. Porwani przez Skandian pod dowództwem budzącego postrach Eraka, odpływają na nieznane północne ziemie.Halt poprzysiągł uratować Willa i uczyni wszystko, by dotrzymać obietnicy – nawet jeśli przyjdzie mu okazać niesubordynację i złamać rozkazy króla. W korpusie zwiadowców nie ma jednak miejsca dla tych, którzy kierują się swóim interesem! Pozbawiony wsparcia, odrzucony przez towarzyszy, Halt wyrusza na niebezpieczną wyprawę do odległej, skutej lodem Skandii. Towarzyszy mu najlepszy przyjaciel Willa – Horacy, którego wyjątkowe szermiercze zdolności mogą się bardzo przydać na egzotycznych i nieprzystępnych terenach, przez które przyjdzie im podróżować. Lecz budzące zachwyt i grozę umiejętności młodego rycerza ściągają na facetów uwagę okolicznych lordów… Czas biegnie nieubłaganie. Czy Halt i Horace ocalą Willa od losu niewolnika?

Szczegóły
Tytuł Zwiadowcy. Księga 3. Ziemia skuta lodem
Autor: Flanagan John
Rozszerzenie: brak
Język wydania: polski
Ilość stron:
Wydawnictwo: Jaguar
Rok wydania: 2009

Tytuł Data Dodania Rozmiar
Zobacz podgląd Zwiadowcy. Księga 3. Ziemia skuta lodem pdf poniżej lub w przypadku gdy jesteś jej autorem, wgraj własną skróconą wersję książki w celach promocyjnych, aby zachęcić do zakupu online w sklepie empik.com. Zwiadowcy. Księga 3. Ziemia skuta lodem Ebook podgląd online w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki nie posiadają jeszcze opcji podglądu, a inne są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jakiejkolwiek treści jest zakazane, więc w takich wypadkach zamiast przeczytania wstępu możesz jedynie zobaczyć opis książki, szczegóły, sprawdzić zdjęcie okładki oraz recenzje.

 

 

Zwiadowcy. Księga 3. Ziemia skuta lodem PDF Ebook podgląd:

Jesteś autorem/wydawcą tej książki i zauważyłeś że ktoś wgrał jej wstęp bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zgłoszony dokument w ciągu 24 godzin.

 


Pobierz PDF

Nazwa pliku: 75ad2d0ba14c00e322cffe158a21402b.pdf - Rozmiar: 75.1 kB
Głosy: 0
Pobierz

 

 

Wgraj PDF

To Twoja książka? Dodaj kilka pierwszych stron
swojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu!

Recenzje

  • Ewa Słowik

    Zwiadowcy to książka ebook dla wszystkich którzy lubią przygody...mój syn je pochłania..ja zresztą również :)

  • Anonim

    Bardzo dynamicznie i fajnie się czyta. Mi zajęła tylko 3 dni :) Czytałem ok dwóch lat temu lecz bardzo nieźle wspominam.

  • Anonim

    Przeczytane w trzy dni! Bardzo wciągająca, Polecam!

  • Anna Herdzik

    Książka ebook wciągnęła mnie całkowicie, jak to bywa z całą serią. Pierwszy raz mieliśmy okazję poznać krainę Skandii, jej uroki, rzeczywistość. Poznaliśmy również Halta z nowej strony, która pokazuje, jak dobrym jest człowiekiem pod maską złośliwości. To jest jedna z moich ulubionych części.

  • Michał Szulc

    Zwiadowcy to ksiażka, której autorem jest John Flanagan. ""Zimia skuta lodem"" to trzeci tom sagi, która według mnie zasługuje na szczególna uwagę i jest jedną z lepszych ebooków dla młodzieży. Bardzo mi się podobało, że w tym tomie narracja została poprawadzona z perspektywy dwóch osób: Willa a także Halta. Dzięki temu zabiegowi odbiór tej powieści jest zupełnie innny. Przede waszystkim jest o dużo ciekawsza. W tym tomie tytułowi ""Zwiadowcy"" muszą się zmierzyć z licznymi zmianami, jednaże przyjaciele stale są z nimi. Polecam, ponieważ naprawdę warto!

  • Maja

    Sama nie czytałam, książke zakupiłam dla 11 letniego siostrzensca - on jest zachwycony :)

  • Recenzje Kiti

    Jak jakaś seria mi się spodoba to jestem w stanie czytać niemalże tom za tomem. John Flanagan już od pierwszej części cyklu ,,Zwiadowcy" mnie zachwycił, więc czym prędzej sięgam po kontynuacje.Tym razem narracja została poprowadzona z punktu widzenia dwóch osób - Willa a także Halta. Co drugi epizod był oddany każdemu z nich. W życiu obydwu zwiadowców zaszły wielkie zmiany, z którymi musieli się zmierzyć. Na szczęście nie byli z tym sami. Mieli u swego boku przyjaciół, którzy mieli z nimi zbieżne cele.Nie chcę zdradzić tego, co wydarzyło się w drugiej części, dlatego dzisiaj dość okrojony zarys fabuły. W trzecim tomie nie było aż tyle zabawnych powiedzonek, co w poprzednich, jednak fabuła została skonstruowana bardzo dokładnie. Co prawda domyślałam się jednego faktu, jednak mimo to cieszę się, że John Flanagan także tak to wymyślił. Na szczególną sympatię w tym tomie zasługuje Erak, jeden ze Skandian, który już w drugim tomie budził moją sympatię. W tej części to uczucie jeszcze się spotęgowało dzięki temu co zrobił.Poprowadzenie narracji z dwóch punktów widzenia urozmaiciło lekturę. Obaj bohaterowie nie mogli narzekać na nudę. Niektóre opisane zdarzenia były bardzo przerażające, jednak jak to w ebookach bywa, dobro zawsze musi wygrać. Jestem bardzo interesująca kolejnych tomów, więc niebawem coś więcej o nich napiszę. Styl autora jest prosty, dość młodzieżowy, więc ja jestem zachwycona.,,Zwiadowcy. Ziemia skuta lodem" to trzeci tom serii, który zachwyca równie mocno, jak dwa poprzednie. Czyta się bardzo szybko, niecierpliwie wyczekując dalszych losów głównych bohaterów.Moja ocena: 5,5/6

  • Agusia12372

    Książka ebook warta swego miana. Seria ,,Zwiadowcy'' to moim zdaniem jedna z najlepszych. Nietypowy klimat, wciągająca fabuła i nieprzeciętne akcje. Zalecam gorąco ;)

  • Łukasz Radecki

    Lubię takie książki i takie światy, w których wszystko rozrasta się stopniowo. Przestrzeń oswojona rozszerza się i tak jak w pierwszym tomie cyklu „Zwiadowcy” poznaliśmy stolicę Araluen i element królestwa, to już w następnym zwiedzaliśmy granice Celtii i spotykaliśmy wojowniczych Skandów. Tom trzeci, „Ziemia skuta lodem” udowadnia nam, że Araluen to była tylko niewielka wysepka na skrawku uniwersum, a nasi bohaterowie będą musieli tym razem przemierzyć setki kilometrów i zmierzyć się z przeciwnikami znacznie gorszymi niż Morgarath. Ludzką zawiścią i nałogami.Lubię również cykle, w których bohaterowie nie zawsze zwyciężają, ponieważ nie ma nic nudniejszego, niż świadomość, że choćby nie wiem jak wysoka była górka, to i tak nasz heros pod nią podjedzie. I choć nie sposób spodziewać się jakiś szczególnie tragicznych zwrotów akcji miażdżących dzieje bohaterów, to jednak nigdy do tej pory zwiadowcy i ich przyjaciele nie mieli tak ciężko. A kłopoty zaczęły się już w poprzedniej części.Mimo wspaniałego zwycięstwa ponad armią Morgaratha w królestwie nie zapanował spokój i wszyscy zwiadowcy są niezbędni do poszukiwania Foldara, jednego z renegatów okrutnego wodza. Nie jest to na rękę Holtowi, który obiecał Willowi, że odnajdzie go i odbije z rąk skandyjskich wojowników dowodzonych przez jarla Eraka. Gdy król Duncan, świadom, że wraz z młodym zwiadowcą przebywa jego córka, odmawia wysłania starego mistrza na poszukiwania, ten wypowiada posłuszeństwo i zostaje zesłany na banicję. Natychmiastowo wyrusza na Północ, a towarzyszy mu młody czeladnik rycerski, Horacy, który też pragnie odnaleźć przyjaciół. Ich droga wiedzie przez Gallię, gdzie natkną się na wielu rycerzy-rabusiów, aż wreszcie będą musieli zmierzyć się z okrutnym włodarzem, Deparnieux. Tymczasem Will i Evanlyn zostają sprzedani w niewolę, gdzie młody i pełen wigoru chłopak zostaje złamany w bezlitosny sposób.Śmiem twierdzić, że z dotychczasowych części to właśnie „Ziemia skuta lodem” okazuje się być najbardziej ciekawa i zarazem najmniej młodzieżowa. Do głosu dochodzi teraz duet Holt i Horacy, który w pewnym momencie kradnie wręcz książkę Willowi, bowiem przygody bohaterów podróżujących przez Gallię wprost kipią od humoru, do tej pory rzadko obecnego w serii. Gdy jednak dochodzi do spotkania z Deparnieux, klimat staje się znacznie cięższy i chociaż stale Flanagan pamięta, że pisze dla najmłodszych czytelników, nie zamierza przymykać oczu i prezentuje nam jedną z najbardziej bezlitosnych postaci w cyklu. Niemniej radośnie losy się u Willa i Evanlyn, bowiem młodzieniec, który podpadł bandzie dominujących niewolników zostaje otumaniony narkotykami i wkrótce wpada w szpony straszliwego nałogu. Finał jak zwykle zwycięża przyjaźń i poświęcenie, tym razem jednak stawka okazuje się bardzo wysoka. I choć Flanangan nawet o rzeczach prawdziwie mrocznych pisze w sposób zawoalowany i delikatny, nieźle się stało, że cykl został doprawiony odrobiną goryczy. Bez obaw jednak. Pamiętajmy, że to książka ebook dla młodzieży i to takiej, gdzie przedział wiekowy zaczyna się w okolicach lat dwunastu. Jak już mówiłem, w świecie „Zwiadowców” zawsze zwycięża przyjaźń, odwaga i poświęcenie. No i honor, który jest cichym bohaterem tego tomu wraz z dwiema świeżymi krainami – Gallią (jakżeby inaczej, odpowiednik średniowiecznej Francji) i Skandią (pełniącą rolę zdominowanej przez wikingów archaicznej Skandynawii). Trzeci raz Falangan udowodnił, że jego cykl w pełni zasłużył na zdobyte pochwały.

  • Orgo

    Seria książek, która robi furorę wśród nastolatków. Zwiadowcy 3, to kontynuacja losów Willa i jego drużyny. Książka ebook wciąga jak żadna inna. Myśle, że jest to najlepsza opowieść z dotychczas przeczytanych. Czekam na realizację zamówienia z czwatrtą częścią.

  • Zydar

    Z tego co widziałem niektórzy piszą, że ta element jest najsłabsza ze wszystkich, które wydał autor. Nie do konca się z tym zgodze. Owszem jest w niej trochę mniej akcji niż w innych ebookach z tej serii, co nie oznacza, że nie jest warta przeczytania. Moim zdaniem właśnie fajnie się wpasowuje między poprzednie części. Gorąco polecam!

  • MissNoMore

    John Flanagan jest świetny, tak samo jak i jego powieści! Zalecam wszystkim, niezależnie od wieku, płci i czegokolwiek!

  • Tamina

    Następny dzień skradziony przez "Zwiadowców". Aczkolwiek pozytywnie ;) Od tej książki nie można się oderwać.

  • prawdziwa fantastyczka

    BOMBA =]REWELCIA=]BLESS=]

  • Kasiak308

    Wg mnie jest super. Nie mogłam się oderwać od niej i 'połknęłam' ją w ciągu zaledwie 1 dnia . Na razie przeczytałam tylko 3 części Zwiadowców i w moim rankingu jest zaraz po 'ruinach gorlanu' . Jesli ktoś się zniechęcił po 2-im tomie [ jak ja ] to niech nie wyrzuca tej serii z półki 'chcę przeczytać', ponieważ naprawdę warto to zrobić. Polecam.

  • michalt994

    Według mnie najsłabsza z jak na razie wydanych 6 części Zwiadowców. Najmniej akcji i porywających momentów. Oczywiście to nie oznacza, że nie warto jej czytać. Polecam!

  • mela1997

    Ogółem seria jest bardzo fajna, w moim przypadku ulubiona:)

  • al176

    Jak na razie ta element podobała mi się najmniej. Wszystko się ciągnie i w pewnych momentach jest najzwyczajniej w świecie nudne.

  • kaliope

    Opowieść stale utrzymuje bardzo niezły poziom, a napięcie rośnie. Pod koniec drugiego tomu Will zostaje uprowadzony przez Skandian, a jego mistrz i nauczyciel krzyczy do niego z brzegu, że na pewno go uratuje, że Will ma czekać, ponieważ Halt po niego pojedzie. Razem z Willem Erak, dowódca Skandian, porywa Evanlyn- dziewczynę spotkaną w Celtii. Oboje dostają się do niewoli. I nie jest to niezła wiadomość. Nie chcę omawiać szczegółów i zdradzać dalszego ciągu, lecz opowieść naprawdę trzyma w napięciu. Czyta się ją świetnie. To również już pisałam. Lecz nie pisałam, że twórca zostawia nas w zawieszeniu i tom trzeci kończy się tak, że trzeba czytać dalej. A zatem, aby niepotrzebnie nie przeciągać, kończę tę notkę i biegnę czytać czwarty tom. Ponieważ wierzę, że będzie równie dobry.

  • mmt1

    To już 3 tom, i jak narazie podobał mi się najmniej. Nie wiem może oczekiwałem więcej po przeczytaniu poprzednich, no ale... troszeczkę fabuła podupadła, akcja utrzymana na poziomie bez żadnych większych wzlotów. Jak dla mnie historia z cieplakiem troszkę taka wymuszona jakby główny bohater nie miał się czym zająć podczas akcji w tym tomie?! No to czekam na następne.

 

 

Zwiadowcy. Księga 3. Ziemia skuta lodem PDF transkrypt - 20 pierwszych stron:

 

Strona 1 John Flanagan, Zwiadowcy. Księga 3. Ziemia skuta lodem – Odpowiedź brzmi: nie! – rzekł Crowley. – Tak samo teraz, jak i poprzednio. Cała postać Halta emanowała gniewem, a przywódca zwiadowców doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Crowley wcale nie był zachwycony tym, Ŝe takiej właśnie odpowiedzi musiał mu udzielić, ale rozkaz to rozkaz, do niego zaś naleŜało egzekwowanie poleceń dowództwa. Obowiązkiem zaś Halta było stosowanie się do nich i dotyczyło go to w takim samym stopniu, jak kaŜdego innego zwiadowcy. – Nie jestem wam potrzebny! – wybuchnął Halt. – Tracę tylko czas, tropiąc tych rzekomych Foldarow i włócząc się po całym królestwie, a tymczasem powinienem udać się na poszukiwanie Willa! – Krol stwierdził, Ŝe odnalezienie Foldara jest naszym najwaŜniejszym zadaniem – przypomniał mu Crowley. – Prędzej czy później dostaniemy tego prawdziwego. Halt machnął lekcewaŜąco ręką. – Ale do tego ma czterdziestu dziewięciu pozostałych zwiadowców! Na litość boską, to chyba dosyć? – Król potrzebuje wszystkich czterdziestu dziewięciu i ciebie jako pięćdziesiątego. Wierzy ci, polega na tobie. Jesteś z nas najlepszy. – A mnie się zdaje, Ŝe swoją część roboty juŜ wykonałem – odparł spokojnie Halt. Crowley wiedział, z jakim trudem przyszło jego rozmówcy wypowiedzenie tych słow. Zdawał teŜ sobie sprawę, Ŝe jedyną moŜliwą odpowiedzią jest milczenie – choć wiedział teŜ, Ŝe nie na wiele się to zda. – Królestwo niemało zawdzięcza temu chłopcu – stwierdził Halt nieco bardziej stanowczym tonem. – Chłopak jest jednym ze zwiadowców – rzekł zimno Crowley. – Jest tylko uczniem – poprawił go Halt, na co Crowley wstał tak gwałtownie, Ŝe przewrócił krzesło. – Uczeń ma takie same obowiązki, jak kaŜdy z nas. Tak było zawsze. KaŜdego ze zwiadowców obowiązuje ta sama zasada: królestwo przede wszystkim. Taki jest sens naszej przysięgi. ZłoŜyłeś ją ty, złoŜyłem ja. Will takŜe. Przez chwilę obaj milczeli, ale w tej ciszy gniew tylko się wzmagał. Bolał ich tym dotkliwiej, Ŝe od wielu lat byli towarzyszami walki oraz przyjaciółmi. Crowley wiedział, Ŝe nigdy nie miał serdeczniejszego druha niŜ Halt. A teraz doszło do sporu i ostrej wymiany zdań. Pochylił się, podniósł przewrócone krzesło, a potem rzekł pojednawczym tonem: – Posłuchaj – uśmiechnął się z przymusem – pomóŜ mi tylko załatwić sprawę z Foldarem. Za dwa, moŜe trzy miesiące wyruszysz na poszukiwanie Willa, a wówczas dopomogę ci, jak tylko będę mógł. Halt potrząsnął głową, nim Crowley zdąŜył dokończyć zdanie. – Za dwa miesiące Will moŜe juŜ nie Ŝyć. Albo zostanie sprzedany jako niewolnik i przepadnie na zawsze. Trzeba wyruszyć natychmiast, dopóki trop jest świeŜy. - Poza tym obiecałem mu to – dodał po chwili nieco ochrypłym głosem. – Nie – odparł Crowley tonem wskazującym, Ŝe rozmowa skończona. Halt zrozumiał to od razu. – W takim razie udam się do króla – rzekł, zrezygnowany. Crowley wbił wzrok w blat stołu. – Król cię nie przyjmie – rzekł bezbarwnym głosem. Spojrzał na Halta i ujrzał w jego oczach bolesne zdumienie. Strona 2 – Król odmówi? Po tym wszystkim? Od ponad dwudziestu lat Halt był jednym z najbliŜszych doradców władcy i miał do niego dostęp o kaŜdej porze dnia i nocy. – Nie, bo przecieŜ nie gorzej ode mnie zdaje sobie sprawę, czego będziesz od niego Ŝądał. Odmówi audiencji, bowiem będzie chciał sobie oszczędzić bezpośredniej odmowy twoim prośbom. W spojrzeniu Halta nie było juŜ urazy, tylko zimna determinacja. – CóŜ, postaram się, by zmienił zdanie – wycedził. Gdy okręt okrąŜył przylądek i znalazł się w zatoce, wiatr ustał. Tę naturalną przystań osłaniały wysokie skały powstrzymujące wicher. Woda była tu spokojna, a jej powierzchnię zaburzał tylko ulotny ślad, jaki pozostawiał za sobą „Wilczy wicher”. – To juŜ Skandia? – spytała Evanlyn. Will nie miał pojęcia, co ma jej odpowiedzieć. Jeśli rzeczywiście dotarli juŜ do tej krainy, to wyglądała ona całkiem inaczej, niŜ się tego spodziewał. Na brzegu wznosiły się tylko dwie drewniane chaty; miasta ani śladu, poza tym w zasięgu wzroku nie było widać Ŝywej duszy. – Wygląda dość niepozornie, nie uwaŜasz? Svengal, który zwijał linę, zaśmiał się głośno. – Jaka tam Skandia – prychnął. – Jesteśmy dopiero w połowie drogi. To jest Skorghijl. Widząc ich zdumione spojrzenia, wyjaśnił: – Teraz do Skandii nie da się dopłynąć. Ta przeklęta burza na Wąskim Morzu spowodowała takie opóźnienie, Ŝe nie dopłynęliśmy do celu przed letnimi sztormami. Tutaj odczekamy, dopóki się nie wyszaleją. Po to właśnie wzniesiono te chaty. Will popatrzył z powątpieniem na zbudowane z bali domy. Sprawiały wraŜenie prymitywnych i niegościnnych. – Jak długo to potrwa? – spytał. Svengal skrzywił się. – MoŜe sześć tygodni, moŜe dwa miesiące. Kto wie? Odwrócił się i odszedł, zarzuciwszy na ramię kłąb liny, zostawiając ich samych. Spoglądali ku zbliŜającemu się wybrzeŜu. Wyspa Skorghijl sprawiała niegościnne wraŜenie. Granitowe urwisko opadało niemal do samej wąskiej plaŜy, przy której wznosiły się wyblakłe od słońca i pobielałe od soli domostwa. Jak okiem sięgnąć, nie widać było ani jednego drzewa, ani nawet źdźbła trawy. Szczyty klifów pokrywał śnieg i lód. Prócz tych białych plam wszystko wokół było szare – piętrzące się kamienie oraz nieco ciemniejsze granitowe skały. Całkiem jakby czczeni przez Skandian bogowie pozbawili ten nieprzychylny zakątek wszelkich barw. Wioślarze, którzy nie musieli juŜ się zmagać z przeciwnym wiatrem i falami, zwolnili tempa. Okręt sunął przez zatokę w stronę kamienistej plaŜy. Siedzący przy sterze Erak prowadził go pewną ręką, aŜ wreszcie stępka zaszurała o dno; wilczy okręt znieruchomiał po raz pierwszy od wielu dni. Will i Evanlyn stali niepewnie na pokładzie, zaskoczeni tym, Ŝe kołysanie, do którego zdąŜyli juŜ przywyknąć, nagle ustało. Wciągane wiosła zadudniły o pokład. Erak uwiązał drzewce wiosła sterowego grubym rzemieniem, by nie poruszało się wraz z falami. Spojrzał w stronę jeńców. – MoŜecie wyjść na brzeg, jeśli macie ochotę – rzucił. Nie musiał ich krępować ani wyznaczać straŜników, którzy by ich pilnowali. Średnica Skorghijl w najszerszym miejscu sięgała zaledwie dwóch kilometrów. Poza naturalną Strona 3 przystanią, w której się znaleźli i dzięki której miejsce to stało się schronieniem przed letnimi huraganami, wybrzeŜe opadało prosto do morza skalnymi urwiskami. Will i Evanlyn przeszli na dziob okrętu, mijając po drodze Ŝeglarzy zajętych wydobywaniem spod pokładu baryłek z wodą oraz piwem i worków z suchym prowiantem. Will przerzucił cięŜar ciała przez nadburcie, zawisł przez chwilę na rękach i opadł na kamienisty brzeg. Jako Ŝe okręt siłą rozpędu wysunął się na plaŜę, było to dość wysoko. Odwrócił się, by pomoc Evanlyn, ale dziewczyna wylądowała juŜ na ziemi obok niego. Nie byli w stanie postąpić ani kroku dalej. – O BoŜe – jęknęła cicho Evanlyn, czując jak stały ląd pod jej nogami chwieje się i kołysze. Straciła równowagę i przyklękła na jedno kolano. Will miewał się niewiele lepiej. Teraz, gdy skończyło się bezustanne kołysanie, miał wraŜenie, Ŝe to ziemia faluje pod jego stopami. Oparł się ręką o belki poszycia okrętu, Ŝeby nie upaść. – Co się dzieje? – spytał. Popatrzył pod nogi, ale ujrzał tylko nieruchome kamyki płaskiej plaŜy. Zaczęło zbierać mu się na mdłości. – UwaŜać tam, na dole! – krzyknął ktoś nad nimi i w tej samej chwili z głuchym łomotem obok nich wylądował wór pełen suszonej wołowiny. Will zatoczył się i podniósł głowę. Napotkał wzrok jednego z marynarzy, który uśmiechał się od ucha do ucha, wyraźnie rozbawiony. – Kręci się we łbie, co? – zauwaŜył wilk morski nie bez odcienia sympatii w głosie. – To minie, za parę godzin wszystko będzie dobrze. Willowi rzeczywiście potęŜnie kręciło się w głowie. Evanlyn zdołała jakoś wstać. WciąŜ zataczała się, ale przynajmniej nie męczyły jej mdłości, które doskwierały młodemu zwiadowcy. Wzięła go za rękę. – Chodź – powiedziała. – Przed tamtą chatą jest ława, jak posiedzimy, to moŜe nam przejdzie. Chwiejąc się jak pijani, dotarli z trudem do drewnianej ławy i stołu przy jednej z chat. Will opadł na nią cięŜko i podparł głowę rękami. Stęknął niewyraźnie, czując kolejną falę mdłości. Evanlyn czuła się ciut lepiej. Poklepała go po ramieniu. – Skąd to się bierze? – spytała słabym głosem. – Tak bywa, kiedy spędziło się nieco czasu na pokładzie – wyjaśnił jej Erak, który właśnie do nich podszedł. Uginał się pod cięŜarem worka z prowiantem; zrzucił go na ziemię przy drzwiach chaty i odsapnął z ulgą. – Jakoś tak się dzieje – mówił dalej – Ŝe nogi muszą odzwyczaić się od kołysania. Nikt nie wie, dlaczego. Minie kilka godzin i poczujesz się lepiej. – Nie wierzę, Ŝebym jeszcze kiedyś poczuł się dobrze – jęknął chrapliwie Will. – Nic ci nie będzie, zobaczysz – zapewnił go Erak. – Lepiej rozpal ogień – polecił szorstko. Wskazał kciukiem osmalony krąg kamieni znajdujący się kilka metrów od najbliŜszej chaty. – Poczujesz się lepiej, jak zjesz coś ciepłego. Na wzmiankę o posiłku Will znów jęknął. Wstał jednak chwiejnie z ławy i wziął od Eraka hubkę oraz krzesiwo. Podeszli z Evanlyn do miejsca przeznaczonego na ognisko. Obok wznosiła się sterta drew wyłowionych z wody przez poprzednich uŜytkowników tego miejsca. Bierwiona były suche dzięki słońcu i morskiej soli. Niektóre z nich okazały się na tyle cienkie, Ŝe dało je się łamać gołymi rękami. Will zaczął ustawiać szczapy w piramidkę pośrodku kamiennego kręgu. Evanlyn zajęła się zbieraniem garści mchu na podpałkę. JuŜ po paru minutach płonął mały ogieniek, języki płomieni lizały łapczywie większe kawałki drewna, które chłopak i dziewczyna dokładali teraz do ogniska. Strona 4 – Jak za dawnych, dobrych czasów – stwierdziła półgłosem Evanlyn, lekko się uśmiechając. Na to wspomnienie rozjaśniła się równieŜ twarz Willa. Doskonale pamiętał płonący most Morgaratha, płomienie poŜerające łapczywie nasączone smołą liny i suche sosnowe belki. Westchnął cięŜko. Gdyby trzeba było, zrobiłby to jeszcze raz, bez wahania. śałował jednak, Ŝe wciągnął we wszystko Evanlyn. Gdyby mógł cofnąć czas i zrobić coś, Ŝeby nie pojmali jej razem z nim… A jednocześnie, choć ubolewał nad tym, co się stało, jej obecność stanowiła jedyną pociechę w beznadziejnej sytuacji i, trochę wbrew sobie, cieszył się, Ŝe dziewczyna jest przy nim. Prócz tej przyjaźni nie pozostało mu nic więcej. Zawstydził się swych myśli, ale nic nie mogło zmienić faktu, Ŝe gdyby nie ona, po prostu nie chciałoby mu się dłuŜej Ŝyć. Wyciągnął dłoń i dotknął jej ręki. Spojrzała na niego, tym razem to on uśmiechnął się pierwszy. – Zrobiłabyś to jeszcze raz? – spytał. – Wiesz, mam na myśli most i tak dalej. Zastanowiła się powaŜnie przez krotką chwilę, a potem odpowiedziała: – Bez wahania. A ty? Skinął głową. Potem zaś westchnął znów, myśląc o tym, co pozostawili za sobą. Erak, który przyglądał im się dyskretnie z pewnej odległości, mruknął pod nosem z aprobatą. KaŜdemu z tych dwojga przyda się przyjaciel – pomyślał. Gdy dotrą do Hallasholm i znajdą się na dworze Ragnaka, czeka ich niełatwe Ŝycie. Zostaną sprzedani jako niewolnicy, a to oznaczało cięŜką fizyczną pracę, bez wytchnienia i nadziei na uwolnienie. Ktoś, kto haruje od świtu do nocy, dzień po dniu, miesiąc za miesiącem, rok za rokiem – potrzebuje przyjaznej duszy. Chyba, Ŝe król Araluenu zapłaci za nich okup. Trudno byłoby powiedzieć, Ŝe Erak tak naprawdę polubił tych dwoje. Jednak zyskali jego szacunek. Skandianie byli wojownikami z krwi i kości, ceniącymi nade wszystko zręczność oraz odwagę okazywaną w bitwie, a z pewnością ani Willowi, ani Evanlyn nie brakowało śmiałości, skoro powaŜyli się na tak szaleńcze przedsięwzięcie, jak spalenie mostu Morgaratha. Chłopak sprawiał się naprawdę nieźle, kładąc pokotem groźnych wargalów z tego swojego maleńkiego łuku. Erakowi rzadko zdarzało się widywać kogoś, kto strzelałby równie celnie i szybko. Domyślał się, Ŝe Will zawdzięczał celność swojemu zwiadowczemu wyszkoleniu. Ale dziewczyna teŜ wykazała się nie lada odwagą, najpierw dopilnowując, by niszczycielski ogień rozpalił się jak naleŜy, a potem, gdy Will padł ogłuszony kamieniem ciśniętym przez jednego ze Skandian, próbowała jeszcze pochwycić łuk i walczyć dalej. Trudno było nie darzyć ich sympatią. Oboje są jeszcze tak młodzi, a przed nimi niełatwa przyszłość. Postanowił traktować ich dobrze, ale tylko do czasu, kiedy znajdą się juŜ w Hallasholm… Erak otrząsnął się gniewnie z tych rozmyślań, które jego zdaniem stanowiły oznakę słabości. – Mięczak się ze mnie robi na starość! – mruknął gniewnie pod nosem. ZauwaŜył, Ŝe jeden z wioślarzy próbuje ukradkiem podwędzić kawał wieprzowiny z worka. Zaszedł go cichcem od tyłu i z całej siły kopnął w tylną część ciała, tak Ŝe tamten runął jak długi. – Łapy przy sobie, złodziejskie nasienie! – warknął. Odwrócił się i schylając głowę, wszedł przez niskie odrzwia do wnętrza mrocznej, cuchnącej dymem chaty, by upomnieć się o naleŜną sobie najlepszą porcję. Była to obskurna, ciasna i nędzna tawerna o niskim suficie, a jej wnętrze brudne i zadymione. Mieściła się jednak w pobliŜu rzeki oraz portu, do którego zawijały statki przywoŜące towary sprzedawane potem w stolicy, toteŜ zazwyczaj panował tu spory ruch. Strona 5 Jednak akurat teraz niemal ustał, a przyczyną tego stanu rzeczy był osobnik siedzący przy jednym z poplamionych stołów, nieopodal kominka. MęŜczyzna ów spoglądał właśnie na oberŜystę, jego oczy płonęły pod krzaczastymi brwiami. Stuknął niecierpliwie pustą szklanką o blat z surowych sosnowych desek. – Pusto! – zawołał rozkazująco. Rozkazująco, stanowczo i tylko odrobinę mniej wyraźnie niŜ za pierwszym razem, choć właściciel tawerny pamiętał dobrze, iŜ napełniał szkło tanim, ognistym trunkiem juŜ co najmniej osiem razy. Nie, dziewięć! Takim właśnie napojem raczyli się najczęściej bywalcy tego miejsca. Owszem, klient to klient, zwłaszcza jeśli płaci, ale ten akurat wyglądał na takiego, który sprowadza swoją osobą kłopoty i oberŜysta Ŝyczyłby sobie z całego serca, by gość poszedł gdzie indziej i sprawiał je komu innemu. Większość bywalców, wiedziona nieomylnym instynktem portowych wyjadaczy, wyniosła się, odkąd pojawił się ten niski, pijący z determinacją męŜczyzna. Zostało tylko kilku. Nikt nie próbował szukać zaczepki, bo mimo niepozornego wyglądu szaro-zielony płaszcz i groźnie wyglądające dwa noŜe u boku wskazywały, Ŝe mają do czynienia z królewskim zwiadowcą, a nikt o zdrowych zmysłach nie próbowałby zadzierać z przedstawicielem tego elitarnego korpusu. Znalazł się jednak pewien potęŜnej budowy tragarz, który uznał, Ŝe poradzi sobie bez trudu z tak drobnym przeciwnikiem. Tragarz o swej pomyłce przekonał się boleśnie na własnej skórze. Walka trwała tylko kilka sekund, nim osiłek wylądował nieprzytomny na podłodze. Jego towarzysze czym prędzej sobie poszli, by poszukać bezpieczniejszego miejsca, w którym będzie przyjaźniejsza atmosfera. Zwiadowca rzucił tylko okiem w stronę drzwi, za którymi znikli i zaŜądał od oberŜysty kolejnej porcji trunku. Gospodarz przeszedł nad bezwładnym ciałem tragarza, nieco drŜącą ręką napełnił szklankę zwiadowcy, po czym pospiesznie wycofał się na swe względnie bezpieczne stanowisko za kontuarem. I wtedy zaczęły się prawdziwe kłopoty. – Doszedłem do wniosku – oznajmił zwiadowca, wymawiając kaŜde słowo starannie, jak człowiek, który wie, Ŝe wypił zbyt wiele – iŜ nasz dobry król Duncan, władca obecnie panujący, jest zwykłym tchórzem. O ile juŜ przedtem w portowej knajpie panowała napięta atmosfera, to teraz cisza, która zapanowała po wypowiedzi zwiadowcy, stała się wprost nie do zniesienia. Wszyscy – nieliczni – goście, którzy zdecydowali się pozostać w tawernie, wpatrywali się w osobnika, który dopuścił się tak jawnej obrazy majestatu. Ten zaś rozejrzał się, na jego wąskich ustach pojawił się uśmieszek, ledwie widoczny pod szpakowatym zarostem. – Tak jest, tchórzem. Śmierdzącym tchórzem. A w dodatku głupcem – rzekł. Nikt nawet nie drgnął. Doprawdy, niebezpiecznie było mówić takie rzeczy, a nawet ich słuchać. Gdyby jakiś zwykły poddany pozwolił sobie na podobne słowa, stanowiłoby to powaŜne wykroczenie. Gdy zaś chodziło o zwiadowcę, zobowiązanego przysięgą Ŝołnierza specjalnych sił królestwa, sprawa ocierała się o zdradę stanu. Co poniektórzy wymienili zaniepokojone spojrzenia. Wszyscy ci, którzy pozostali jeszcze w tawernie, Ŝałowali gorzko, Ŝe nie wyszli wcześniej. Jednak coś w zimnym spojrzeniu zwiadowcy mówiło im, Ŝe teraz jest juŜ za późno.

O nas

PDF-X.PL to narzędzie, które pozwala Ci na darmowy upload plików PDF bez limitów i bez rejestracji a także na podgląd online kilku pierwszych stron niektórych książek przed zakupem, wyszukiwanie, czytanie online i pobieranie dokumentów w formacie pdf dodanych przez użytkowników. Jeśli jesteś autorem lub wydawcą książki, możesz pod jej opisem pobranym z empiku dodać podgląd paru pierwszych kartek swojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu. Powyższe działania dotyczą stron tzw. promocyjnych, pozostałe strony w tej domenie to dokumenty w formacie PDF dodane przez odwiedzających. Znajdziesz tu różne dokumenty, zapiski, opracowania, powieści, lektury, podręczniki, notesy, treny, baśnie, bajki, rękopisy i wiele więcej. Część z nich jest dostępna do pobrania bez opłat. Poematy, wiersze, rozwiązania zadań, fraszki, treny, eseje i instrukcje. Sprawdź opisy, detale książek, recenzje oraz okładkę. Dowiedz się więcej na oficjalnej stronie sklepu, do której zaprowadzi Cię link pod przyciskiem "empik". Czytaj opracowania, streszczenia, słowniki, encyklopedie i inne książki do nauki za free. Podziel się swoimi plikami w formacie "pdf", odkryj olbrzymią bazę ebooków w formacie pdf, uzupełnij ją swoimi wrzutkami i dołącz do grona czytelników książek elektronicznych. Zachęcamy do skorzystania z wyszukiwarki i przetestowania wszystkich funkcji serwisu. Na www.pdf-x.pl znajdziesz ukryte dokumenty, sprawdzisz opisy ebooków, galerie, recenzje użytkowników oraz podgląd wstępu niektórych książek w celu promocji. Oceniaj ebooki, pisz komentarze, głosuj na ulubione tytuły i wrzucaj pliki doc/pdf na hosting. Zapraszamy!