Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Czasami dwie dusze łączy więź silniejsza niż śmierć.Ona – przybrana córka pirata, uratowana z morskiej kipieli. W jej przeszłości ukryty jest klucz do potężnej mocy, która może przynieść wybawienie albo zgubę. On – potężny mag, wyrzutek, arogant i sybaryta. Od lat poszukuje, choć sam nie wie, czego i dlaczego. Kiedy jednak ich drogi się spotykają, przejmują ponad nimi kontrolę siły potężniejsze od nich samych. Bogowie i demony, nieumarli i czarnoksiężnicy, zapomniana magia i stracone życia – droga do ich poznania zaczyna się na zagadkowej Wyspie Mgieł. Od wydawcy: "«Wyspa Mgieł» to opowieść young-adult fantasy przesiąknięta aromatem morza, pełna przygód, barwnych opisów i fantastycznych istot. Poznaj dzieje wyrzuconej przez morze Lirr i daj się oczarować zagadkowemu magowi o imieniu Raiden". Melissa Darwood, autorka "Pryncypium, Larista i Luonto"
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Wyspa mgieł |
Autor: | Zdybska Maria |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Genius Creations |
Rok wydania: | 2017 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
Fantasy, to gatunek literacki, który lubię najbardziej. Daje mi możliwość oderwania się od rzeczywistości i przeniesienia w całkowicie inny świat i miejsce. Wysoko też cenię polskich pisarzy fantasy, mamy ich naprawdę dużo i jest w czym wybierać. Dlatego, gdy zobaczyłam debiut pani Marii Zdybskiej „Wyspa Mgieł” od razu postanowiłam książkę przeczytać. Akcja powieści rozpoczyna się, gdy piraci wyławiają z morza około ośmioletnią dziewczynkę, która nie pamięta nic ze własnej przeszłości. Dzidziuś to, nazwane Lirr, zostaje na statku piratów, pod opieką kapitana Hego. Po paru latach postanawia on oddać dziewczynę na dwór w Ysborgu, żeby była swego rodzaju zabezpieczeniem jego interesów z królową Maeve. Oczywiście pierwsze co robi dziewczyna, to szaleńczo zakochuje się w księciu Caelu, a gdy królowa zapada na zagadkową chorobę, zostaje wysłana w niebezpieczną podróż na Wyspę Mgieł, gdzie jest święte źródło, z którego woda uleczy królową. Z tą powieścią mam pewien problem. Bywały momenty, gdy czytałam ją z zapartym tchem, dałam się całkowicie wciągnąć w kreowany przez autorkę świat. A bywało również tak, że czytałam trochę z musu, przewracając oczami z irytacją. Akcja toczy się bardzo nierówno, są fajne i wciągające momenty, są również takie, gdy normalnie się nudziłam. Minusem jest to, że autorka raz szeroko się rozpisuje ponad jedynymi wydarzeniami, a o innych pisze zaledwie w paru zdaniach. Maria Zdybska ma lekkie pióro i potrafi bardzo plastycznie ukazać wymyślony przez siebie świat. Mimo to, czasami odnosiłam wrażenie, że chwilami sama nie wiedziała, jak pokierować akcją i bohaterami. Głównych bohaterów jest troje. Lirr, obiekt jej westchnień – Cael a także poznany podczas wyprawy Mag Raiden. Najciekawszą postacią i tą, którą polubiłam okazał się Raiden, choć i on nie ustrzegł się wad. Pomijam już fakt, że non stop uśmiechał się ironicznie albo cwaniacko, lecz okazał się tak bardzo tajemniczy, że jego tajemnice, które skrywały tajemnice, które z kolei skrywały tajemnice. Tak, dokładnie tak było. Oprócz tego był całkiem fajny, pełen sarkazmu i odrobiny zblazowania. Cael to bohater, o którym nie da się zbyt wiele napisać, ponieważ to najbardziej mdła i nijaka postać o jakiej czytałam. Raz, że praktycznie nic o nim nie wiemy, oprócz tego, że: 1. Jest, 2. Lirr jest w nim szaleńczo zakochana, 3. Rozpacza z powodu choroby matki. Autorka w jednej chwili przedstawia go jako wiernego przyjaciela i obrońcę Lirr, a za chwilę jako potencjalnego spiskowca przeciw kobiecie wraz z królową i jej podstępnym medykiem Viorelem. Nie wiadomo zatem po której stronie stoi młody książę, ani do czego dąży. No i nasza główna bohaterka Lirr. Z założenia miała być prawdopodobnie harda, mądra i odważna. Ja odebrałam ją jako zbyt impulsywną, rozkapryszoną nastolatkę, która sama nie wiedziała czego chce i miotała się w różnorakie strony jak chorągiewka na wietrze. W dodatku gdy coś szło nie tak jak chciała, na wszystko reagowała krzykiem i ucieczką w bliżej nieokreślonym kierunku. Z jednej strony rozumiem jej dezorientację, została wysłana z misją, na którą nie była gotowa, w dodatku to czego dowiedziała się o królowej Maeve i jej medyku, mocno ją zaniepokoiło, aby nie rzec, że przestraszyło. Więc kobieta mogła czuć się niepewnie i nie wiedzieć, jak powinna postąpić. Z drugiej strony dostała tyle porad i ostrzeżeń przed królową i medykiem, że nawet średnio rozgarnięta kobieta potrafiłaby dodać dwa do dwóch i wyciągnąć odpowiednie wnioski. Lirr jednak tego nie robi, co to to nie. Wścieka się tylko na pojawiające się przeszkody i w wymyślny sposób przeklina. Nie potrafiłam jej tak naprawdę polubić, zbyt nierzadko mnie denerwowała. Nie jest jednak do cna wkurzającą postacią, da się z nią wytrzymać. Czarne charaktery w tej powieści są dwa, królowa Maeve i medyk Viorel. I tu nie ma żadnych złudzeń czy niepewności. Są źli do szpiku kości i w zgodzie ze własnymi podłymi charakterami planują wszystkie działania. Oczywiście ich prawdziwe motywy działania są bliżej nieznane i okryte tajemnicą, lecz czytelnik co nieco może się domyślić. Mimo, że fabuła nie jest niczym odkrywczym, a pewne rozwiązania są bardzo sztampowe i powielają schematy z innych książek, to autorce udało się mnie zaciekawić i zaintrygować. Plusem jest idealny kruk, który ratuje Lirr z licznych kłopotów i towarzyszy jej przez całą powieść. Czym jest ptak, okaże się na samym końcu powieści, choć już szybciej będzie można się tego domyślić. Sekret pochodzenia Lirr pozostaje nieodkryta, lecz już w tym tomie autorka zaznacza, że jest bardzo ważna. Opowieść kończy się w kluczowym dla fabuły momencie, więc oczywiste jest, że to dopiero pierwszy tom z serii. „Wyspa Mgieł” to opowieść nierówna, lecz całkiem przyjemna. Czytało mi się ją zazwyczaj dynamicznie i z zainteresowaniem. Autorka wykreowała interesujący świat... Całość wpisu tutaj: https://miszmasz79.blogspot.com/2017/11/wyspa-mgie-maria-zdybska.html
Lirr to dzidziuś morza. Dosłownie. Jako kilkuletnia dziewczynka zostaje wyłowiona przez piratów. Załoga statku staje się dla niej rodziną, a przywódca - przybranym ojcem. Nic więc dziwacznego więc, że wcale się jej nie podoba przymusowe zamknięcie w zamku Ysborg. Nudę osładza jej jedynie możliwość przebywania z tamtejszym księciem, Caelem, w którym kobieta jest zakochana już od jakiegoś czasu. Kiedy więc książę prosi ją o przywiezienie leku, który jako jedyny może pomóc jego matce kobieta nie potrafi mu odmówić. Nikt jednak nie przewidział jakie konsekwencje pociągnie za sobą ta wyprawa. Całość recenzji dostępna pod adresem: http://zapach-ksiazek.pl/wyspa-mgiel/
Godna Polecenia :)
http://zniewolone-trescia.blogspot.com Gdy młodzi pisarze zaczynają własną przygodę z pisarstwem, poszukują magicznej receptury, która zapewni im sukces i nieśmiertelną sławę. Przyznaję, na ten debiut czekałam z niecierpliwością, znając jej początek z serwisu Wattpad. Maria Zdybska połączyła ocaloną ze sztormu, nieświadomą swojej przeszłości dziewczynę, aroganckiego maga i wszędobylskiego kruka, wrzucając ich w fantastyczny świat pełny tajemnic, nadprzyrodzonych istot i dworskich spisków. Był to strzał w dziesiątkę czy we swoją stopę? Główna bohaterka, Elirrianoi to przybrana córka pirata, a jednocześnie zakładniczka na dworze księżnej Ysborga. Dość nieokiełznany temperament sprawia, że staje się towarzyszką polowań następcy tronu, Caela, w którym się niefortunnie zakochuje, lecz również przynosi jej dużo kłopotów na dworze. Właśnie dla księcia postanawia odnaleźć drogę na nieco mityczną Wyspę Mgieł i przynieść stamtąd świętą wodę, która powinna ocalić księżną obłożoną klątwą. Muszę przyznać, że te pobudki robią z Lirr dość naiwną osóbkę, choć nie mogę odmówić jej pewnej charyzmy i wrażliwości. Cięty mowa kobiety przysparza jej trochę problemów, lecz całkiem zrozumiała jest jej irytacja, gdy zostaje wplątana w coś, o czym nie ma żadnego pojęcia. Można powiedzieć, że Raiden jest jej przeciwieństwem. Arogancki, zagadkowy mag równie działający w bezpośredniej walce, co w magii to postać, którą można pokochać, znienawidzić lub oba jednocześnie. Jest irytujący w swej wiecznie ironicznej pozie tego, który wie lepiej, nieszczególnie kryje się z tym, że dużo sytuacji go bawi i stale nie wiem, czy bardziej mam ochotę nim wstrząsnąć czy mu przyklasnąć. Za to z pewnością za burtę wywaliłabym Caela. Książę Ysborga, do którego Lirr pała olbrzymią słabością, w ostatecznym rozrachunku jest po prostu przedstawicielem własnego stanu. Co prawda na początku traktuje Lirr bardzo przyjaźnie, lecz nie waha się przed wykorzystaniem jej uczuć dla swoich korzyści. Ani trochę nie wierzę w jego dobre intencje, które chciał pokazać pod koniec powieści. Maeve, księżna Ysborga i Voriel, medyk od początku nie wzbudzali mojej sympatii i prawdopodobnie taką funkcję mieli przyjąć. Lirr od początku jest dla nich jedynie uciążliwością i narzędziem do wykonania brudnej roboty. Knują, zdaje się, że w dość zgodnym tandemie, zadbają jedynie o swoje interesy. Nieco intryguje mnie przeszłość Maeve, ponieważ z pewnością dużo tłumaczy, ale wątpię, by dzięki temu zyskała choć odrobinę w moich oczach. Inne postacie poboczne jak Milda, Rosmerta czy Asterle są wiele bardziej sympatyczne nawet, jeśli działają przede wszystkim we swóim interesie. No i oczywiście kruk. Czarne ptaszysko, które przyczepia się do Lirr, staje się jej nieodłącznym towarzyszem podróży i kluczem do rozwiązania wielu zagadek. Z pewnością bez niego nic by się nie wydarzyło. Wszystkie postacie w „Wyspie Mgieł” są dopracowane i charakterystyczne, choć nie bez wad. Nie ciężko przyjąć względem nich jakieś stanowisko, a ich zachowanie wynika z okoliczności i nakreślonego charakteru. Tak samo fabuła została nieźle przemyślana i poprowadzona w przyjemny dla czytelnika sposób. Barwne opisy, rozwijająca się akcja z naprawdę nieźle wykreowanym punktem kulminacyjnym, naturalne dialogi – te między Lirr a Raidenem bardzo mnie bawią – i fajnie nakreślony nastrój powieści fantasy to atuty „Wyspy Mgieł”. Co do wątku miłosnego... Nie jest on irytujący. Zakochana Lirr robi głupoty, lecz również bierze sprawy we swoje ręce. Nie ma tu sztucznie napompowanych dramatów. Co prawda niekoniecznie pochwalam każde jej zachowanie i zapatrzenie w Caela, lecz czego się nie robi w miłości? Zawiodły mnie dwie rzeczy. Pierwsza to zakończenie, które pozostaje otwarte i wzbudza poczucie niedosytu tym głębsze, że na drugi tom trzeba poczekać. Druga to korekta. Błędów nie jest aż tak wiele, lecz prosto je dostrzec, ponieważ są dość charakterystyczne i tu wydawnictwo mnie zawiodło. Sądziłam, że od czasu „Okupu krwi”, który recenzowałam jakiś czas temu, ta element procesu wydawniczego uległa poprawie. Za to oprawa podbiła moje serce, gdy tylko wzięłam książkę do ręki. Nie mówię tu tylko o pięknej okładce, lecz o całości. Wygląda to naprawdę świetnie. „Wyspa Mgieł” to naprawdę niezły kawał powieści fantasy z charakterystycznymi, sympatycznymi (w większości) bohaterami i ciekawą fabułą napisany prostym, przyjaznym stylem, który oczarowuje czytelnika już od pierwszej strony i nie pozwala się oderwać. Z przyjemnością sięgnę po drugi tom przygód Lirr, Raidena i kruka. Oby nie trzeba było długo na niego czekać.
Tak się nie robi pani autorko! Nie podsyła się czytelnikowi książki, kiedy kończy się ją w TAKI sposób i w TAKIM MOMENCIE! Wyspa mgieł to totalna petarda! Przyznaję, że bardzo zachęciła mnie do niej rekomendacja Melissy Darwood, której twórczość bardzo sobie cenię. Wiecie co, tak naprawdę to nie mam zielonego pojęcia co napisać o tej książce. Czuję się tak, jakby autorka rzuciła na mnie jakiś czar, ponieważ jak tylko myślę Wyspa mgieł, to pamiętam tylko to, co mi się podobało, co było w tej historii wyjątkowe — nie kojarzę niczego, do czego mogłabym się doczepić. To musi być czar, prawda? Lecz od początku. Lirr to przybrana córka pirata, większość własnego życia spędziła na morzu, pośród piratów, więc nie dziwił mnie jej niełatwy charakter. To, co mnie odrobinę zdziwiło to była naiwność tej dziewczyny, wszak wychowywana pośród facetów powinna poznać ich zachowania. Uczucia, jakimi darzy Caela, sprawiają, że zgadza się na niebezpieczną wyprawę po lekarstwo jego matki. W trakcie podróży Lirr poznaje kilka wyjątkowych stworzeń, które będą miały wpływ na jej życie, nie zdradzę jednak kto to taki, przekonajcie się sami. Najbardziej do gustu przypadł mi Raiden — mag o ironicznym poczuciu humoru, obdarzający ludzi cynicznym uśmiechem. Czytając Wyspę Mgieł, widziałam, że autorka włożyła dużo pracy w kreację bohaterów, są oni nieprzeciętni i dopracowani. Nie mam na myśli jedynie o dwóch postaciach wymienionych powyżej a o wszystkich, które pojawiają się w książce. Maria Zdybska dbała o różnorodność, dla każdego coś dobrego. Warto wspomnieć o języku, jakim posługuje się autorka, z jednej strony jest prosty, łatwy, a z drugiej jest pełen pirackich powiedzonek, co wyjątkowo ubarwia tekst. Nie mam najmniejszych zastrzeżeń co do prowadzenia fabuły, z każdą przeczytaną stroną akcja przyspiesza, lepiej poznajemy bohaterów, autorka dbała o barwne i interesujące opisy. Naprawdę czyta się tę książkę bardzo szybko. Wyspa mgieł to idealny debiut autorki. Wyjątkowy pomysł na fabułę został wykorzystany, zakończenie pozostaje otwarte i jestem zmuszona poczekać na kontynuację. Szkoda, że ta książka ebook ma tak małą promocję, myślę, że zasługuje na to, by dotrzeć do wielu czytelników. Maria Zdybska zabierze was w cudowną podróż, pełną tajemnic, niespodzianek i magii. Jeśli pirackie powiedzonka nie są wam straszne, to ta książka ebook jest dla was idealna! Bardzo gorąco polecam!