Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Nic tak nie łamie życia jak dążenie do prawdy. Pierwszy tom nowej serii kryminalnej Roberta Małeckiego. Zbrodnia idealna nie istnieje. Przestępcę, który sądzi, że uniknął kary, w każdej chwili może dosięgnąć sprawiedliwość. Policjanci z bydgoskiego Archiwum X mają bowiem jeden cel – odkryć prawdę i ukarać winnych. Grudziądz. Początek lat dziewięćdziesiątych. W rodzinie Witbergów pojawia się wymarzony syn, lecz sielanka trwa krótko. Niebezpieczni i bezkarni gangsterzy porywają z domu dwumiesięcznego Filipa. Zdruzgotani rodzice zrobią wszystko, by odzyskać dziecko. Policja drepcze w miejscu, a tropy prowadzą donikąd. W sprawie pojawiają się kolejni podejrzani, lecz śledczym nie udaje się odnaleźć chłopca. Trzy dekady potem komisarz Maria Herman przechodzi osobiste piekło, próbując uwolnić się od podstępnego nałogu. Jej zawodowym partnerem zostaje Olgierd Borewicz, który boleśnie mierzy się z konsekwencjami błędnych decyzji z przeszłości. Wspólnie wyruszają do Grudziądza, by rozwikłać tajemnicę porwania dzidziusia Witbergów. Jeszcze nie wiedzą, że droga do prawdy doprowadzi ich na krawędź otchłani. Powyższy opis pochodzi od wydawcy.
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Wiatrołomy |
Autor: | Małecki Robert |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Wydawnictwo Literackie |
Rok wydania: | 2022 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
Piątek po pracy, spokój w domu, biorę szklankę soku, nową książkę od Roberta Małeckiego i cieszę się, że mam czas tylko dla siebie. Nowe wydawnictwo, świeża seria i stary niezły Robert Małecki. Zasiadam więc w fotelu, otwieram książkę i czytam... "Blade ciało niemowlęcia przez całą noc pływało w starym ocynkowanym wiadrze pełnym roztworu formaliny." Co?! Wróć! Aż musiałam sprawdzić, czy dobrą książkę wzięłam do ręki. Sprawdzam tytuł, no zgadza się, imię i nazwisko autora też poprawne. Aż dostaje dreszczy, lecz myślę sobie "lecimy dalej". Och, co to była za lektura! Mocna, konkretna, z wyrazistymi bohaterami, którzy mają skazy i wady. Twórca prezentuje mroczną otchłań uzależnienia i to, jak mozolnie się z nim walczy. Dostajemy nierozwikłaną sprawę sprzed trzydziestu lat, w której wydaje się, że już nic nie można odkryć. Dla jednego ze śledczych miała być jedynie pretekstem, żeby znaleźć się w Grudziądzu. Jednak nagle drużyna Archiwum X zbliża się do rozwikłania zagadki niczym nieokiełznany żywioł. Robert Małecki z każdym kolejnym tytułem przebija sam siebie. "Wiatrołomy" zaś przeszły moje najśmielsze czytelnicze oczekiwania. Widać, że twórca jest w swoim żywiole i jak zawsze cały research wykonał drobiazgowo przy pomocy specjalistów, którym dziękuje na końcu książki. Po tej lekturze jestem nasycona i zadowolona. Nie zdziwiłabym się, gdyby historia omówiona w "Wiatrołomach" wydarzyła się w rzeczywistości. Jest tyle nierozwiązanych spraw, które czekają na zamknięcie i mogą być inspiracją dla autora. Śmiało mogę rzec, że Bernard Gross może czuć się zagrożony, nadciąga bowiem duet Herman i Borewicz!
Rewelacja
Zalecam
Gdy na początku sierpnia 2022 roku gruchnęła wiadomość, że Robert Małecki zmienia drużynę i przechodzi do Wydawnictwa Literackiego, okazało się, że nawet sezon ogórkowy ma własne gorące newsy. Teraz, po dwóch miesiącach, dostajemy do rączek wynik tej nowej współpracy - pierwszy tom zupełnie nowego cyklu kryminalnego o gliniarzach z kujawsko-pomorskiego Archiwum X. Wszystko zaczyna się w Grudziądzu na początku lat '90, kiedy to zostaje porwane dzidziuś niejakich Witbergów. Porywacze żądają okupu, rodzice bez wahania płacą całą kwotę, lecz chłopca nigdy nie odzyskują. Dynamicznie okazuje się, że za wymuszeniem forsy stał lokalny gang, na czela którego stał "Toboła". Kilka lat potem gangus zostaje skazany w tej sprawie, jednak zarzeka się, że ani on, ani jego ludzie nie stali za porwaniem niemowlaka. Kto zatem porwał dziecko? I co się z nim stało? To właśnie, po trzydziestu latach, będą starali się ustalić kryminalni z bydgoskiego Zespołu do Spraw Przestępstw Niewykrytych czyli słynnego Archiwum X. Komisarz Maria Herman i podkomisarz Olgierd "Zero Siedem" Borewicz przyjeżdżają do Grudziądza, żeby znowu przyjrzeć się sprawie. Chcą zacząć od rozmowy z ojcem porwanego chłopca, lecz okazuje się, że ten kilka dni temu wyszedł z psem na spacer i do tej pory nie wrócił. Sprawa robi się jeszcze dziwniejsza, gdy Witberg zostaje odnaleziony... Martwy. W okresie lektury Wiatrołomów odniosłem wrażenie, które zresztą pozostaje ze mną do tej pory, że w najwieższej powieści Robert Małecki zawarł najlepsze fragmenty ze własnych poprzednich serii. Mam tu na myśli trylogię o Marku Benerze a także cykl z komisarzem Bernardem Grossem. Można nawet powiedzieć, że Robert wrócił do własnych korzeni. Z jednej strony mamy tę lekkość, którą cechował cykl z Benerem, i to przenikanie się świata przestępczego, z tym normalnym. Z drugiej zaś Wiatrołomy mają gęstą atmosferę, jaką pamiętam chociażby ze Skazy. Też bohaterom bliżej do chełmżyńskiego cyklu. Nie, aby byli tacy sami, czy nawet podobnie. Chodzi mi o ich przetrącone życiorysy, te niedoskonałości, które czynią postaci bardziej autentyczne. Weźmy chociażby komisarz Herman. Kobita jest nałogową hazardzistą, która - wydaje się - dno już osiągnęła i teraz stara się z niego wygrzebać. Zadłużona jak bohaterowie polsatowskiego programu Wolni od długów, po latach tkwienia w matni uzależnienia wreszcie wychodzi na prostą, co wcale nie jest łatwe, zwłaszcza gdy stoi za nią niemała kolejka wierzycieli. Z drugiej strony mamy jej partnera - Borewicza. Ten z kolei musi się mierzyć z cierpiącą na depresję poporodową żoną i ze własnymi swoimi demonami. Razem tworzą jeden z najciekawszych duetów książkowych, jakie miałem okazję poznać. Idealnie skrojeni, niejednoznaczni, lecz próbujący rzetelnie wykonywać własne obowiązki, sprawiają wrażenie żywych i cholernie prawdziwych. No i nie mają łatwo. Trafiają bowiem do niewielkiego, liczącego niespełna 93 tys. mieszkańców, miasta. Miasta mającego własne sekrety i niechętnego do obcych. Tymi obcymi jest oczywiści nasz policyjny duet padający sprawę porwania sprzed trzech dekad. Jednak sprawa ta łączy się z innymi i odkrywa przed bydgoskimi śledczymi mroki lat '90, gdzie wraz z raczkującą demokracją i wolnym rynkiem, równolegle dorastała także przestępczość zorganizowana i lokalni bossowie w ortalionowych dresach. Porwania, haracze, wymuszenia, skorumpowani i nieudolni policjanci - to była brutalna rzeczywistość lat '90. Rzeczywistość, którą Robert Małecki odtwarza z celnością dokumentalisty. Wiatrołomy to opowiadanie o stracie i cierpieniu, o przekraczaniu granic, upadku i o autodestrukcji wynikającej z uzależnienia. To także historia o brudnych glinach, lokalnych układach i tajemnicach, za które można zginąć. Wiatrołomy kojarzą się z huraganem albo tornadem. Bohaterowie najwieższej powieści Roberta Małeckiego też przeżyli własne osobiste tornada, po których mocno poobijani, próbują znowu stanąć na nogach. Wiatrołomy doskonale splatają wątki kryminalne z ludzkimi dramatami, tworząc powieść, która bynajmniej nie jest tanią rozrywką. Jeśli więc ktoś się zastanawia czy Robert Małecki stale jest w literackiej formie, to rozwieję wasze wątpliwości: jest i to w najlepszej, a Wiatrołomy tylko to potwierdzają. Ta opowieść zrobiła na mnie wielkie wrażenie. I może jest jeszcze za wcześnie, żeby o tym wspominać, lecz co mi tam: coś czuję, że Herman & Borewicz będzie najlepszym powieściowym cyklem w dorobku Roberta. Za co mocno trzymam kciuki, a Wam zalecam Wiatrołomy.
„Wiatrołomy” Roberta Małeckiego to pierwsza książka ebook po zmianie wydawcy i pierwszy tom nowej serii o policjantach z bydgoskiego Archiwum X. Naprawdę obiecujący początek serii! Postacie, które będą tym punktem spajającym wszystkie tomy, są niesamowicie bogate i skomplikowane, przez co na pewno przez niezłych kilka tomów nie zabraknie atrakcji, które będą nam dostarczać. Maria Herman to hazardzistka, która od roku nie gra. Silna postać kobieca z nałogiem, który w polskiej literaturze kryminalnej wcześniej się nie pojawił. Jej zawodowym partnerem jest Olgierd Borewicz (zwany Zero Siedem ze względu na to samo nazwisko co bohater PRLowego serialu), z pozoru po prostu zmęczony ojciec noworodka i mąż, którego ze względu na pracę nigdy nie ma w domu. Jednak kryje się w nim dużo więcej niż moglibyśmy przypuszczać, skrywa w sobie dużo mrocznych tajemnic, których utrzymywanie w sekrecie przysporzy mu nie lada problemów… Policjanci udają się do Grudziądza (który oddany jest z największą dokładnością), by odkopać sprawę zaginięcia dwumiesięcznego chłopica sprzed trzydziestu lat. Po takim okresie ich śledztwo skupia się przede wszystkim na przeglądaniu dokumentów i ponownym przesłuchiwaniu świadków, więc tempo akcji jest dosyć spokojne, choć pod koniec nie zabraknie dynamicznego finału. Mimo pozornego spokoju, fabuła napakowana jest zaskoczeniami, zwrotami akcji i cliffhangerami, który sprawiają, że trudno książkę odłożyć. I choć gatunkowo jak najbardziej jest to kryminał, bardzo skrupulatnie trzyma się ram gatunkowych, to jednak jest to więcej niż tylko rozrywka – tematy, jakie porusza, na pewno warte są chwili zastanowienia i uwagi. Na kartach powieści czuć ile pracy i uwagi zostało w nią włożone, przez co czyta się ją z największą przyjemnością. Polecam!
Robert Małecki powraca w dużym stylu z nową serią i świeżymi bohaterami. Już po pierwszych paru stronach kupił mnie fabułą i sprawą, od której nie sposób się oderwać. A losy się wiele. Nie ma zbrodni doskonałej, a każdy bandyta powinien do końca życia czuć strach i oddech sprawiedliwości na plecach. Policjanci z bydgoskiego Archiwum X nie spoczną, póki nie rozwiążą zagadek sprzed lat. Tym razem jadą do Grudziądza, by znowu przyjrzeć się sprawie porwania dwumiesięcznego Filipa. Do zdarzenia doszło niemalże trzydzieści lat temu, a sprawca do tej pory nie postał wykryty. Nikt nie wie, co stało się tego dramatyczneg wieczoru, gdy niemowlaka zabrano z domu rodzinnego. Czy stale żyje? Czy został zamordowany, a może sprzedany jakiejś bogatej rodzinie za granią? Maria Herman i Olgierd Borewicz zrobią wszystko, by dotrzeć do prawdy. Zaryzykują życie i kariery, ponieważ odkrycie prawdy jest dla nich celem nadrzędnym. Czy warto tak ryzykować? Czy warto kopać w przeszłości? Doskonały kryminał, od którego nie można się oderwać. Nic nie jest tu oczywiste. Twórca nie mąci i nie miesza nam w głowach, nie zaciera śladów, a mimo to, nie sposób odgadnąć tu zakończenia, które mocno zaskakuje. Brawo, lubię, gdy jestem tak mocno zaskakiwana. Robert Małecki udowadnia, że nie osiadł na laurach i stale tworzy fantastyczne historie. Polubiłam świeżych bohaterów i już czekam na drugi tom z ich udziałem.
Komisarz Maria Herman zajmuje się sprawami z Archiwum X. Tym razem wraz z Olgierdem Borewiczem jedzie do Grudziądza, by przyjrzeć się nierozwiązanemu śledztwu sprzed 30 lat. W 1992 roku zostało porwane dwumiesięczne niemowlę, które najprawdopodobniej zamordowano. Mimo mijających lat rodzice dziecka, nie dają za wygraną i chcą poznać prawdę. Niestety, gdy policjanci zjawiają się w domu Witbergów, okazuje się, że ojciec dzidziusia zniknął bez śladu poprzedniego dnia. Prolog jest mocnym zawiązaniem akcji. Dowiadujemy się o sekrecie, który nigdy nie powinien ujrzeć światła dziennego. Policjanci są zdeterminowani, bo jest coraz mniej czasu, by odnaleźć porywacza - sprawa niedługo się przedawni i nic już nie będzie można zrobić. Wątków w sprawie jest wiele, a opis zdarzeń z dnia porwania jest niewiarygodnie smutny. Z każdym kolejnym epizodem czuć coraz większy niepokój. Lubię, gdy kryminał angażuje i sprawia, że sami czujemy się jak uczestnicy śledztwa 🕵️
Idealna historia! Przeczytałam w dwa wieczory! Nie mogę się doczekać kolejnej części.
Idealna lektura, nieodkładalna! Robert Małecki jak zawsze w formie.
Rewelacja! Najlepsza książka ebook Małeckiego.